Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą podmieńcy. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą podmieńcy. Pokaż wszystkie posty

środa, 23 lipca 2025

Ordensburg i kadry NSDAP

25 kwietnia 2025


niemiecka i angielska wiki - brak polskiej wersji językowej
tłumaczenie automatyczne




W okresie narodowego socjalizmu w Niemczech w latach 1934–1936 zbudowano trzy ośrodki szkoleniowe dla przyszłych kadr kierowniczych NSDAP pod nazwą Ordensburg lub Ausbildungsburg



Ponadto istniały kolejne plany zamków w stylu narodowosocjalistycznym autorstwa kolońskiego architekta Clemensa Klotza, ale nie zostały one zrealizowane. Na wschodzie jeden zaplanowano na terenie średniowiecznego zamku zakonnego Marienburg pod Gdańskiem, a drugi o nazwie projektu "Zamek Wiślany" w pobliżu Kazimierza Dolnego w dystrykcie lubelskim Generalnego Gubernatorstwa w okupowanej Polsce. Na zachodzie planowano założenie kompleksu zamkowego nad rzeką Saarschleife w pobliżu Mettlach. 


Szkolenie partyjne w Zamkach Zakonnych miało przebiegać według ogólnej koncepcji, zgodnie z którą każda instytucja miała swój cel tematyczny:

- Vogelsang: "Rasowa filozofia nowego porządku" (Narodowosocjalistyczna higiena rasowa)
- Jezioro Krössinsee: Kształcenie charakteru
- Sonthofen: zadania administracyjne, wojskowe i dyplomatyczne

Rycerze Zakonu – jak nazywano uczestników kursu, jeden po drugim mieli przejść roczne szkolenie w trzech zamkach Zakonu, zaczynając w zamku Vogelsang, a kończąc na zamku Sonthofen. 

Lekcje były prowadzone przez Stammführera stacjonującego na stałe w Ordensburgu. Nie powstał jednak spójny program nauczania. Poza głównymi wymienionymi tematami, szkolenie charakteryzowało się również ćwiczeniami wojskowymi i sportowymi. 

Alfred Rosenberg planował również budowę liceum NSDAP na brzegu jeziora Chiemsee. Ordensjunker przyjęty na szkolenie powinien już sprawdzić się w NSDAP i mieć od 25 do 30 lat. W ciągu pierwszych trzech, a później w ciągu czterech i pół roku, ukończyli szkolenie jako przywódcy partyjni lub administracyjni w poszczególnych zamkach zakonnych. 

Od maja 1936 r. kursy odbywały się w Vogelsang; Szacuje się, że tam i w Krössinsee szkolenie ideologiczne przeszło około 2000 mężczyzn. Junkierowie zakonni, którzy według Heinena zaliczani byli do "najbardziej pozbawionych skrupułów i fanatycznych" przywódców, zajmowali kierownicze stanowiska w niemieckiej administracji cywilnej, zwłaszcza na Wschodzie, np. jako komisarze obwodowi w Komisariatach Rzeszy Ukrainy i Ostlandu. W urzędach tych członkowie Ordensburga byli w znacznym stopniu zaangażowani w zbrodnie nazistowskie, nie tylko w systematyczne mordowanie ludności żydowskiej. Podczas osiedlania się etnicznych przesiedleńców niemieckich w okupowanej Polsce w 1939 i 1940 r. Zamki Zakonne zapewniły wsparcie logistyczne w postaci autobusów do transportu.



Trzy instytucje kształcenia przywódców politycznych i ich cele edukacyjne, które zostały zbudowane, to: 

- Ordensburg Vogelsang w Nadrenii Północnej-Westfalii: focus: Rasowa filozofia nowego porządku

- Ordensburg Sonthofen w Bawarii, Allgäu, zbudowany w 1934 r.: specjalizacja: zadania administracyjne i wojskowe oraz dyplomacja

Ordensburg Jezioro Krassinsee na Pomorzu: Główny cel: rozwój charakteru

Zgodnie z modelem szkolenia, uczniowie mieli spędzić jeden rok w każdym zamku, aby zapoznać się z każdym celem edukacyjnym. Czwarty i ostatni Ordensburg, planowany na miejscu historycznego zamku Marienburg w Prusach Zachodnich, nigdy nie został zbudowany.


Ordensburg Krössinsee.


tekst po niemiecku


Als repräsentative Großbauten ab 1934 unter erheblichem Aufwand neu errichtet, dienten die NS-Ordensburgen als Kaderschmieden, in denen jüngere nationalsozialistische Aktivisten, sogenannte „Ordensjunker“, auf ihre Aufgaben als politische Funktionäre der „rassisch“ homogen gedachten „Volksgemeinschaft“ vorbereitet werden sollten. Diese künftige Führungsschicht wurde als Elite konstruiert, die Männer wurden ideologisch geschult, ihre Tätigkeit sollte der Sicherung und dem Ausbau der NS-Herrschaft dienen. Außerdem erfüllten die „Ordensburgen“ weitere Zwecke: Die NSDAP und ihre Unterorganisationen nutzen sie wie Tagungshotels, als Versammlungsstätten, als Propagandaschauplätze und damit als Bühnen zur Selbstdarstellung.

Auch wenn die Elite-Ausbildung an den NS-Ordensburgen letztlich scheiterte, wurden doch zahlreiche der ca. 2.100 „Ordensjunker“ und das an den „Ordensburgen“ eingesetzte Lehr- und Stammkorps ab 1939 als politisches Herrschaftspersonal in der Zivilverwaltung der eroberten Gebiete Osteuropas eingesetzt. Die Männer waren so am Holocaust und den anderen Verbrechen im Osten aktiv beteiligt.



tłumaczenie automatyczne

Odbudowany od 1934 r. znacznymi kosztami jako reprezentacyjne duże budynki, nazistowski Ordensburgen służył jako poligon kadrowy, w którym młodsi działacze narodowosocjalistyczni, tzw. "Ordensjunker", mieli być przygotowywani do swoich zadań jako funkcjonariusze polityczni "rasowo" jednorodnego "Volksgemeinschaft". Ta przyszła klasa rządząca została skonstruowana jako elita, mężczyźni byli ideologicznie wyszkoleni, a ich działania miały służyć zabezpieczeniu i rozszerzeniu władzy nazistowskiej. Ponadto "Ordensburgen" służył innym celom: NSDAP i jej podorganizacje wykorzystywały je jako hotele konferencyjne, miejsca spotkań, propagandy, a tym samym jako sceny do wyrażania siebie.


Mimo że elitarne szkolenie w nazistowskich Zamkach Zakonnych ostatecznie zakończyło się niepowodzeniem, wielu z około 2100 "Junkrów Zakonnych" oraz korpusu nauczycielskiego i podstawowego rozmieszczonego w "Zamkach Zakonu" zostało rozmieszczonych jako władcy polityczni w administracji cywilnej podbitych terytoriów Europy Wschodniej od 1939 roku. Mężczyźni byli więc aktywnie zaangażowani w Holokaust i inne zbrodnie na Wschodzie.


A co, jeśli czytać to dosłownie, bez znajomości oficjalnej wersji historii, bez interpretowania i umiejscowiania w czasie na podstawie wiedzy ze szkoły?


Ta przyszła klasa rządząca

[...]

zostało rozmieszczonych jako władcy polityczni w administracji cywilnej podbitych terytoriów Europy Wschodniej od 1939 r.


Wg niektórych źródeł Bolesław Bierut był niemieckim agentem umocowanym na najwyższym stanowisku państwa polskiego.

Z całą pewnością agentem UB był współzałożyciel, pierwszy prezes Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego, starosta powiatu kościerskiego - Aleksander Arendt - był też podejrzany o przynależność do polskojęzycznego Gestapo.


Władysław Gomułka, Rzecz o Bolesławie Bierucie, [w:] Pamiętniki Władysława Gomułki

„Chyba pod koniec 1956 r. lub w początkach 1957 r. drogą pocztową otrzymałem list ze Związku Radzieckiego adresowany do KC PZPR na moje nazwisko, napisany ręcznie w języku rosyjskim, doręczony mi normalnie przez kancelarię sekretariatu KC PZPR. Nie pamiętam nazwiska autora listu, lecz z jego treści wynikało, że pracował on w radzieckich organach bezpieczeństwa i w czasie wojny zamieszkiwał w Mińsku. Na obustronnie zapisanych czterech stroniczkach listu autor wyrażał swój pozytywny stosunek do przeobrażeń, jakie zaszły w Polsce w wyniku październikowego plenum KC PZPR. W tym kontekście autor informował mnie, jako ówczesnego I sekretarza KC partii, że jest mu wiadomo, iż dawny mój poprzednik na tym stanowisku Bolesław Bierut, przebywając w czasie wojny w Mińsku, współpracował tam z Niemcami, to jest był agentem hitlerowskim. Dla wielu ludzi w Mińsku nie było to tajemnicą. Jego współpraca z Niemcami miała być szeroko znana mieszkańcom tego miasta.

Wiadomość ta poruszyła mnie do głębi. Trudno mi było uwierzyć w prawdziwość tej informacji. Jednocześnie uważałem, że przytoczone w liście zarzuty należy w jakiś sposób zbadać, stwierdzić, co w nich jest prawdą, a co fałszem, a jednocześnie utrzymać całą sprawę w głębokiej tajemnicy, nie dopuścić do przeniknięcia tej wiadomości na zewnątrz, gdzie mogła się przesączyć nawet do centralnego aktywu partyjnego. Uznałem przeto za wskazane nie zawiadamiać nawet wszystkich członków Biura Politycznego o otrzymaniu tego listu. Sprzyjała temu ta okoliczność, że kancelaria sekretariatu doręczyła mi ten list bez otwierania koperty (...). 

Nowe informacje o Bierucie otrzymałem w lutym 1972 r. od Jana Ptasińskiego, pełniącego przedtem funkcję ambasadora Polski w Moskwie, Naświetlają one działalność Bieruta w okresie jego przebywania w Mińsku zgodnie z koncepcją skonstruowaną przez władze radzieckie, mając na celu zdezawuowanie zarzutów przeciwko Bierutowi zawartych w nadesłanym mi przed czternastu laty liście, którego treść po grudniu 1970 r. stała się znana wielu pracownikom aparatu centralnego partii. Według informacji rozmówcy Ptasińskiego, Bierut pracował w owym czasie w zarządzie miasta Mińska i w oczach jego mieszkańców rzeczywiście uchodził za osobnika współpracującego z okupantem, wysługującego się Niemcom. Faktycznie jednak jego współpraca z Niemcami nosiła charakter agenturalny, działał on bowiem z ramienia i zgodnie z poleceniami wywiadu radzieckiego”.


Koncepcja zdezawuowania zarzutów o pracę dla Niemców?

Czyli naprawdę był agentem Niemiec, pewnie też i ZSRR, trudno wnioskować od kiedy, ale wygląda na to, że on pracował dla Niemców, a władza radziecka starała się to ukryć - po co?

Żeby nie wyszła na jaw agenturalna współpraca niemiecko-radziecka przed wojną?

A może i po to, by chronić innych agentów niemieckich obecnych w polskiej administracji po 1945 r.





---

W Republice Federalnej Niemiec dawny "Ordensjunker", któremu władze bezpieczeństwa nie poświęcały zbyt wiele uwagi, od lat pięćdziesiątych zorganizował się w siatkę, którą nazwali "Kołem Alteburskim". Gra słów odnosiła się do "starych towarzyszy" izamków Zakonu. Przypinki służyły jako znaki identyfikacyjne na spotkaniach tych starych nazistów.

Jedna z tych przypinek znajduje się na wystawie stałej Dokumentacji nazistowskiej Vogelsang. Widok na Ordensburg Vogelsang otoczony jest trzema literami K, V i S oznaczającymi nazwy trzech instytucji: Krössinsee, Vogelsang i Sonthofen. Był to wyraz orientacji ideologicznej jego nosiciela. Każdy, kto od końca lat siedemdziesiątych przypinał przypinkę do klapy, publicznie demonstrował swój "zawód" jako były "Ordensjunker" NSDAP. Przypinka sygnalizowała jego aprobatę dla idei narodowosocjalistycznej.



Ordensburg Sonthofen 

był jednym z trzech nazistowskich zamków Ordensburga w czasach narodowego socjalizmu, obok Krössinsee na Pomorzu i Vogelsang w Eifel.

służył do szkolenia Ordensjunkerów, którzy mieli służyć jako przyszła kadra kierownicza w NSDAP i w państwie. Już jesienią 1937 r. kompleks Sonthofen służył również jako tymczasowa główna siedziba Szkół Adolfa Hitlera, które zostały tu przeniesione z miejsca założenia Ordensburga Krössinsee. W związku z poborem do służby wojskowej lub administracyjnej w związku z poborem do służby wojskowej lub administracyjnej zakonu junkrów i wynikającą z tego utratą działań szkoleniowych, kolejni uczniowie Adolfa Hitlera zostali przeniesieni do Sonthofen w Ordensburgu, którego działalność dydaktyczna była prowadzona na miejscu do końca wojny. Wybitnym studentem był aktor Hardy Krüger (1941-1944). Od 1936 do 1941 roku dowódcą Ordensburga był Robert Bauer, poseł do Reichstagu, a po nim Theo Hupfauer.

23 listopada 1937 roku Adolf Hitler odwiedził Ordensburg i wygłosił tam przemówienie, w którym mówił m.in. o pożądanym charakterze narodowego socjalisty: wytrwałym, nieustępliwym, ale także, jeśli trzeba, bezwzględnym.

O, cholera....





Ordensburg Vogelsang w Eifel


Określenie NS-Ordensburg na określenie tych trzech budynków stało się powszechne dopiero w 1935 roku.

Oprócz budynków wzniesionych na Vogelsang zaplanowano znacznie większe budynki. Między innymi miał powstać gigantyczny "Dom Wiedzy" jako biblioteka, który swoją powierzchnią zaledwie 100 m × 300 m dosłownie przyćmiewałby istniejące budynki. Ponadto zaplanowano "Kraft durch Freude-Hotel" z 2000 łóżek. Na Vogelsang miały powstać także największe obiekty sportowe w Europie. Prace budowlane, z których część już się rozpoczęła, zostały wstrzymane na początku wojny.


24 kwietnia 1936 roku trzy Zamki Zakonne zostały podczas ceremonii przekazane Adolfowi Hitlerowi. Nieco później do Vogelsang wprowadziło się pierwszych 500 nazistowskich junkrów. Uczestnicy kursu przyjechali z całych Niemiec. Zostali oni wybrani przez Roberta Leya na sugestię Gauleitung. Warunkami wstępnymi były: najpierw okres próbny w pracy partyjnej, pełne zdrowie fizyczne, praca i służba wojskowa, a także dowód pochodzenia, który sięga XVIII wieku. Co więcej, kandydaci musieli wziąć ślub z rozkazu Roberta Leya, ale ich wyniki w szkole nie miały żadnego znaczenia. W momencie przystąpienia do pracy kandydaci zostali zobowiązani do objęcia wszelkich stanowisk państwowych lub administracyjnych w Niemczech po ukończeniu szkolenia.

W głównych wykładach na tematy rasoznawstwa i "geopolityki" junkierowie byli indoktrynowani agresywną polityką zagraniczną i tezami rasistowskimi.

Po otwarciu szkoły celebryci polityczni III Rzeszy również wykorzystywali Vogelsang jako miejsce reprezentacji. Adolf Hitler i inni czołowi członkowie państwa nazistowskiego kilkakrotnie odwiedzali Ordensburg. Inni przyjeżdżali przejściowo jako gościnni wykładowcy, jak Theodor Oberländer, który później został ministrem federalnym CDU, w listopadzie 1936 r. W raporcie dyrektora ds. szkoleń Gau w okręgu Kolonia-Akwizgran, Juliusa Kölkera, z 1 lipca 1939 r. (Bundesarchiv Berlin [BA B], NS 8, nr 23) napisano o gotowości do bezwarunkowej służby wojennej a radykalna polityka rasowa została skontrastowana z "zarozumiałością" "junkrów zakonnych", co sprawiło, że nie byli już przydatni na urzędy polityczne.

Z chwilą wybuchu wojny we wrześniu 1939 r. szkoła została zlikwidowana, junkrzy zwolnieni i wcieleni do Wehrmachtu.

engl. wiki

Ponieważ studenci byli tak odizolowani, a ich edukacja była tak specjalistyczna, często byli postrzegani jako aroganccy, a jednocześnie niewiele wiedzący o wartości praktycznej. Wielu wysokich rangą urzędników nazistowskich nie zdecydowało się posyłać swoich dzieci do tych szkół. Nawet Martin Bormann za karę wysłał tylko jednego ze swoich bardziej kłopotliwych synów do szkoły Adolfa Hitlera. 



Na pewno jest to temat, który trzeba szczegółowo rozpoznać.

Może nie byli już przydatni na urzędy polityczne, a może wcale nie... może zostali zwolnieni i wcieleni do Wehrmachtu, a może wcale nie...

A Hitler albo Forster nie byli zarozumiali?

Göring? Goebels? I co? Nie nadawali się na hitlerowców??


Bez wątpienia to zdanie o "zarozumiałości" jest - przekoloryzowaniem. Autor wpisu stara się nas koniecznie przekonać, że to nie zdało egzaminu, że to się nie przyjęło, nie udało..

Na pewno?

Włożono w to wielki wysiłek organizacyjny i finansowy, czyż nie? I to wszystko na darmo?

Na pewno coś się za tymi słowami kryje...


Wielu wysokich rangą urzędników nazistowskich nie zdecydowało się posyłać swoich dzieci do tych szkół.

Może zwyczajnie nie chcieli, żeby ich dzieci żyły pod ukradzionym nazwiskiem w Polsce czy innym kraju?

Trzeba też to sprawdzić, co się z nimi działo, ustalić jak potoczyły sie ich losy i rozważyć różne opcje związane z podmianą tożsamości - gdyby zachowały się ich zdjęcia...

Trzeba będzie znaleźć ludzi, którzy będą przekopywać archiwa, by ustalić, jak potoczyły się losy XVIII wiecznej szlachty pruskiej...



Sięgali po ludzi z rodzin sprawdzonych, pewnych od XVIII wieku - co się dzieje u nas, kiedy do władzy dochodzą potomkowie ubeków, komunistycznych prokuratorów?

Jaki poziom oni reprezentują w mediach i polityce?

Pochodzenie jest ważne, bo może, choć nie musi, rzutować na to, jaką osobą jest polityk, czy dziennikarz, pochodzenie może nam powiedzieć, jaka to będzie osoba, co i kogo ten człowiek będzie reprezentował swoją osobą, jaki będzie jego patriotyzm.

W dzisiejszych czasach Polacy są poddawani celowej propagandzie, która ma w "naturalny" sposób - bez agresji - wygasić w nich polskość. 

Po prostu - najzwyczajniej ignorując polską kulturę, a akcentując w mediach to, co nie jest polską kulturą i przykładać do tego nadmierną wagę, tak jak to od lat dzieje się w mediach.

To stopniowe wypłukiwanie z polskości prowadzi nas do sytuacji, kiedy politycy jawnie lekceważą polskie interesy (np. ekshumacje pomordowanych na Kresach, same Kresy w ogóle) i nie spotyka się to ze stanowczym sprzeciwem społeczeństwa czy jego reprezentantów w Sejmie i mediach, ponieważ - taki już (?) się przyjął "obyczaj", rutynowy sposób postępowania w mediach, a potem w życiu, a doszło do tego bardzo niewinnie - metodą małych kroków (metoda nawyków), "redaktorzy" swoim postępowaniem stopniowo przyzwyczajają ludzi do takiego stanu rzeczy.



Inicjatywa żonkil to przypomnienie o powstańcach i ofiarach getta w Warszawie - to już stała akcja, odbywająca sie co roku - czy jest taka akcja "kwiatowa" odnośnie np. Wołynia?
Teraz już jest - dopiero teraz... 


Osoby wrogie Polsce, w ten sposób - w takim rozwodnionym środowisku medialnym, bezkrytycznie pozwalającym na wszystko, byle nie polskie - mogą zacząć ujawniać swoje preferencje i coraz śmielej je artykułować, lansując propozycje szkodliwe Polakom jako konieczne do wprowadzenia poprzez regulacje prawne.

Za nimi, niesieni medialną narracją, podążają pożyteczni idioci, politykierzy-celebryci, którzy udział w polityce traktują jako sposób na zdobycie sławy, pozycji społecznej, zarabianie czy funkcjonowanie w życiu, a nie służbę Polsce.

 obowiązki polskie, nikt lub mało kto akcentuje.


Rutynowy sposób postępowania w mediach przekłada się na rutynowy sposób funkcjonowania społeczeństwa.

Trzeba na to bardzo uważać, bo to jest coś, co może nam umykać - prędzej zauważymy atak na nas, niż brak czegoś.

A jednocześnie nie możemy dać się sprowokować do nerwowej reakcji, bo zaraz to przeciwko nam wykorzystają - co prawda będzie to widomym symptomem intencji, ale...

My musimy mocno akcentować to co ważne z polskiej historii i temu przydawajmy szczególną wagę.


Skoro media i politycy nie przykładają wagi do celebrowania polskości, trzeba IM pokazać czerwoną kartkę, zmienić system, by te rzeczy naprawić, by polska kultura kwitła w kraju i za granicą też, by Polska była Polską.









de.wikipedia.org/wiki/NS-Ordensburg

de.wikipedia.org/wiki/NS-Ordensburg_Krössinsee

de.wikipedia.org/wiki/Generaloberst-Beck-Kaserne#NS-Ordensburg_Sonthofen

de.wikipedia.org/wiki/NS-Ordensburg_Vogelsang

pl.wikipedia.org/wiki/Ordensburg_Krössinsee

pl.wikipedia.org/wiki/Bolesław_Bierut

Werwolf: 4. Inne świadectwa


en.wikipedia.org/wiki/NS-Ordensburgen

źródło niezweryfikowane:

www.salon24.pl/u/albatros/900839,historia-rezysera-paktu-ribentropp-molotow





środa, 26 lutego 2025

2 miliony niemców

 

do sprawdzenia

klikbajt

pies

jakuza




Kiedy to było?

Przed 2012 rokiem?


jeden ubek opowiadał, historia o jakiejś niby książce

Amerykanie wymyślają bombę, która nie niszczy rzeczy, ale zabija ludzi, a Rosjanie wymyślają bombe, co wszystkie rzeczy niszczy, ale nie zabija ludzi

zrzucili na siebie te bomby, Amerykanie zostali na golasa, a ruskich nie było, więc przeszli do Rosji , a że wszystko było w cyrylicy, to się musieli nauczyć rosyjskego i tak to było...


to oczywisty rebus na potajemną podmianę ludności 

ale czemu sami mi o tym mówili, choć rebusem?

czemu?

naprowadzali mnie?

pomagali mi? czemu?

to oni namówili mnie na pisanie...




to oczywisty rebus na potajemną podmianę ludności 

posłużył do tego obóz Stutthof, ale może podmiana postępowała także w GG?


gdzieś w tych latach na początku odkrywania prawdy jechałem z Warszawy pociągiem, ze mną w przedziale siedział jeszcze jakiś młody człowiek, rozmawialiśmy i min. mówiłem mu o Werwolfie, 

słuchał tego ze zdziewieniem, zanim wysiadł w Malborku, pytał się skąd ja to wiem, powiedział mi, że jest żołnierzem, co wraca do jednostki

zaskoczył mnie tym stwierdzeniem, pomyślałem sobie wtedy, że on nie dziwił się temu, że istnieje werwolf - tylko temu, że ja to wiem i opisuję

może był opętany, albo podstawiony?



W latach 60tych ktoś zamordowal bratanicę Edwarda Gierka i jeszcze 15 innych kobiet, milicja schwytała "wampira" i innych "winnych".

Marchwicki i jeden z jego braci zostali straceni, drugi brat wyszedł z więzienia w 1992 roku.

W czasie pobytu w zakładzie karnym rozpoczął walkę o oczyszczenie siebie i braci z zarzutów, kontynuował ją również po wyjściu na wolność (zakład karny opuścił w listopadzie 1992). W 1998 zmarł w niewyjaśnionych okolicznościach. Jako oficjalną przyczynę jego śmierci podano upadek ze schodów: „Henryk spadł ze schodów i złamał kręgosłup. Wstał, wszedł z powrotem na pierwsze piętro, położył się do łóżka i umarł. Sekcja zwłok wykazała, że był pijany”. Śledztwo w tej sprawie zostało umorzone.

To zapewne SB.

Był to pokaz możliwości: milicja, służby, adwokatura, prokuratura, sędziowie, wojsko. Wszyscy brali w tym udział.

Więc trzeba by zastanowić się, czy Gierek poddał się presji, czy nie.

Artykuł z Myśli Polskiej daje poszlaki, że się poddał.


czy nie było łatwiej go opętać?

może wtedy w tamtych latach było to trudniejsze?

nie wiem


Kto oglądał film ten wie, "po co" - by po mistrzowsku podszywać się pod Klossa, szpiegować plany niemieckie i dokonywać dywersji.

W tych scenach pierwszego odcinka, jak w krzywym zwierciadle odbija się cel obozu Stutthof:

segregacja, 
pozyskanie wszystkich możliwych danych, 
podmiana... 
eksterminacja świadków



znowu wracam do swoich pytań, których nie mogę zweryfikować

czy jest tu i teraz naprawdę siła w strukturach, która jest poza układem i która mogłaby nas uratować?



wczoraj w Bydgoszczy łapali przestępców narkotykowych


- Ponieważ z wiedzy policjantów wynikało, że osoby, które zaplanowano do zatrzymania, były w przeszłości karane i mogą posiadać broń, a więc mogą być niebezpieczne, w zatrzymaniach wzięli udział także funkcjonariusze z Samodzielnego Pododdziału Kontrterrorystycznego Policji z Bydgoszczy, Poznania oraz Gdańska - mówi mł. insp. Monika Chlebicz, rzeczniczka prasowa Komendanta Wojewódzkiego Policji w Bydgoszczy. 

- Zaangażowane siły zostały dokładnie zaplanowane.


Od razu wiadomo było, że policjanci muszą działać w kilku miejscach jednocześnie: w Maksymilianowie, Brzozie, a także w Bydgoszczy: na Szwederowie, Bocianowie i w Śródmieściu. - Zatrzymanych miało zostać kilka osób związanych z wytwarzaniem, ale także handlem narkotykami - dodaje rzeczniczka komendanta wojewódzkiego.

Jak informuje policja, zatrzymano łącznie sześciu mężczyzn w wieku od 24 do 49 lat oraz 24-latkę.






krzyż i orzełek jakby przedwojenny - to chyba garaż




broń czarnoprochowa ? - no co za przypadek??



 to jest to samo?:


Rewolwer CP Pietta Remington 1858 .44 8'' ZESTAW


Pietta Remington New Army 1858 .44 - to bardzo dobrze wykonana replika rewolweru czarnoprochowego, ładowanego odprzodowo z lat 1863-1875. Model Remingtona to pierwszy rewolwer produkowany z zamkniętą ze stali ramą. Okładziny rękojeści wykonano z drewna orzechowego. Kaliber .44

Model z długą, 8 calową lufą.

W zestawie: 100szt kul ołowianych .451 i 100szt kapiszonów S&B 4.0




kapiszony...



10 października 2024


(za rp.pl):

„Niewątpliwie dla zapewnienia bezpieczeństwa mieszkańców Polski konieczne jest reglamentowanie dostępu do broni czarnoprochowej” – pisze w petycji do Sejmu zarząd główny Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego Policjantów.



Preppers Poland


Kolejne dni przynoszą coraz dziwniejsze pomysły na „zwiększenie bezpieczeństwa” Obywateli. Czy naprawdę chcemy żyć w społeczeństwie, w którym wolność zostaje ograniczona w imię rzekomego bezpieczeństwa?

Echa manifestu komunistycznego NSZZ Policji, który domaga się zdelegalizowania broni czarnoprochowej, wciąż nie milkną, a media już podgrzewają atmosferę. Tym razem organizują nagonkę na praworządnych Obywateli noszących noże.

Ustalmy coś istotnego: przestępcy nie przestrzegają prawa. Wprowadzenie nowych zakazów uderzy jedynie w tych, którzy starają się żyć zgodnie z przepisami. Ograniczenia nie zlikwidują przestępczości; wręcz przeciwnie – mogą ją zwiększyć.







------

już wydawało się, że zdrowieję i "nastąpił" powrót choroby, znowu kaszel i katar, to już będzie chyba z miesiąc, muszę być osłabiony, albo "osłabiony"

dwa dni nagły kaszel jak w krztuściu, więc może to i to





Prawym Okiem: Wielka fikcja

Prawym Okiem: Niemieckie granice

Prawym Okiem: Niemiecka agentura w UB

/expressbydgoski.pl/akcja-policji-w-bydgoszczy-brzozie-maksymilianowie-dwa-laboratoria-a-w-nich-ponad-20-kg-narkotykow-bron-palna-i-maczety/ar/c1p2-27305305?utm_source=Facebook&utm_medium=express+bydgoski&utm_campaign=grafikalink

Prawym Okiem: Broń czarnoprochowa

Prawym Okiem: Uzbrojenie obywateli


arobron.pl/rewolwery-czarnoprochowe/509146-rewolwer-cp-pietta-remington-1858-44-8-zestaw.html


poniedziałek, 20 sierpnia 2018

A czy to coś złego?



  • A czy to coś złego? - powiedziała

Była tego wyuczona, żeby w niebezpiecznych sytuacjach sięgać po ten zwrot, który jest starannie przemyślany. Dodatkowo taki zabieg wymaga odpowiedniego zachowania, żeby nikt ich nie złapał na czymś o czym można powiedzieć, że jest złe. Dlatego tak ostrożnie postępują.

Oczywiście, bycie wesołym to nic złego.

Ale podszywanie się pod kogoś innego – to jest coś złego.

Oznacza, że właścicielowi odebrano prawo do funkcjonowania.
Oznacza, że osoba podszywająca się, może udając kogoś, dokonać wielu szkód lub szkód znacznych.


Kiedy zaliczają wpadkę, tak to może nazwijmy, kiedy uwidaczniają się ich złe intencje, kiedy ich udawanie nie przystoi do rzeczywistości jaką udają, wtedy sięgają po sprawdzony fortel – pytają, „czy to coś złego.”

'”.
Pytanie to definiuje uczynek przez nich poczyniony. Z reguły, jako „nic złego”, jako, że starannie ukrywają swoje intencje i to co ma wyniknąć z ich uczynków – pamiętajmy, że rozkładają wszystko bardzo w czasie i może to być trudno uchwytne – efekt ich działąń.
„ to nie ma powodu do niepokoju.


A więc skoro to „nic złego” to nie ma powodu do niepokoju.

Tu jednak ona zwyczajnie odwraca uwagę od sedna sprawy – sednem sprawy jest to, że ona podszywa się pod kogoś innego – a więc coś złego musiało się stać z tamtą osobą..

No i drugie zło – w jakim celu pod kogoś się ktoś podszywa – z reguły w negatywnym, no bo skoro ukrywa swoje cele działania, no bo czym jest udawanie innej osoby...


Skupiła uwagę, całkiem wprawnie - zauważ, na sprawie drugorzędnej – co jest złego w tym, że była wesoła...

„czy to coś złego.”?

Skoro odpowiadasz, że nie, to sam sobie wytrącasz oręż z ręki.

Wyuczonym tonem zagaduje cię, wtedy ty giniesz w gęstwinie znaczeń i definicji.

„czy to coś złego.”? - to zdanie powiedziane jest i z wyrzutem i zarazem jest w pełni otwarte, poddaje się ta osoba ocenie całkowicie bezwładnie.