Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą refleksje. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą refleksje. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 18 grudnia 2018

Sąd ostateczny - część dekoracji





Kim jest Mahdi?

Słowo to oznacza ponoć osobę, która jest „dobrze prowadzona”.

Skoro jest „prowadzona”, to może należy zapytać - przez kogo jest prowadzona? Przez sekretnego władcę tego świata?

Jak to się ma do opowieści, że on ma wybawić świat od złego?

Może i on istnieje naprawdę, ale ZŁY będzie chciał go zmusić do uległości i grać rolę, jaką on jemu rozpisał – już pisałem o tym kilka lat temu, i wydawało mi się to wtedy takie fantastyczne… ten mój domysł, że to tak może być.



ZŁY będzie odgrywać rolę Jezusa, a Mahdi ma być jego marionetką.


A Kalkin?

Słowo Wirakocza zawsze brzmiało dla mnie bardzo po polsku – pewnie przez skojarzenie ze słowem warkocz. Warkocz u dziewczyny, ale i warkocząca maszyna….

Czy Wirakocza to postać autentyczna?

Raczej stanowi miks postaci – jeśli istniał naprawdę, to jego historia została zmieszana z inną historią, podobnie jak to było z postacią Jezusa [patrz min. tzw. „mord rytualny” oraz to co wyłożył Jan Rompski w swojej książce „Ściananie kani, czyli kaszubski obyczaj ludowy” - wbrew obiegowej i naukowej opinii wiadomo czym jest Ściananie kani - wykazał to właśnie Rompski w swojej książce jw. - sęk w tym, że nie każdy potrafi to zauważyć...]


Wirakocza podobno [wikipedia kłamliwa] nauczył ludzi czcić bogów – co oznacza, że to taki sam oszust jak ten, co się podaje za boga w Bibli - Bóg nie może mieć uczuć typu „najulubieńszy”, bo to oznacza, że jakieś uczucia decydują o jego poczynaniach, jakiś inny byt decyduje za „boga”. To był  po prostu jakiś cwel, który omamił ludzi – dlatego min. ukrywał się przed nimi - i którzy ujęli go w jakiś sposób na kartach Bibli. Obok wielu innych spraw.


Po co Bogu czczenie jego bytu? To są ludzkie cechy, nie należą one do bytu absolutnego.

Wirakocza to Quetzalcóatl, a ten to Kukulkan, co jest bardzo podobne do Kalkin… kolejny wybawiciel ludzkości - tu z kultury hinduskiej – czy wszystko na tym świecie jest zmyślone?

Może to tylko nakładka na prawdziwej historii?

Zaczynasz od pytania, skąd biorą się te elementy flankujące elewację kamienicy, a po latach kończysz na genezie świętego Mikolłaja...i to na prawdę nie jest śmieszne..



Patrząc na wizerunek Wirakoczy i inne opisy – wiem z całą pewnością, że to tylko pozór – potrafię wyjaśnić co oznaczają poszczególne opisy, no ale wtedy musiałbym za dużo wyjawić…

Tak więc wiara w przepowiednie to wiara w scenariusze tego, który mniej lub bardziej skrycie rządzi tym światem.

Oczywiście są pewne rzeczy, które zwierają ziarna prawdy - pytanie, tylko które to są na pewno.


Podobno ZŁY potrafi przechodzić z ciała do ciała, nawet w ciało zwierzęcia, więc trudno go zlikwidować…. Trzeba by zlikwidować każdą żywą istotę wokół, by nigdzie nie uciekł. Ale może to tylko kolejne rozbudowane kłamstwo….


Może wystarczy zlikwidować narzędzie jego władzy nad ludźmi?
Potrzeba do tego zapartych odpornych oddanych idei ludzi.


Sąd ostateczny.

Kolejna iluzja jaką wymyślił ZŁY - ojciec kłamstwa….


Kolejna teatralna rola.

Cała historia [w sensie historia świata] i cała kultura wokół nas jest wymyślona. Jest w dużym stopniu spreparowana i zasłania rzeczywistość. Pewien ubecki pismak nazwał to: absurdalną dekoracją.

Tyle w tej dekoracji absurdu… że słowo to służy za jej dodatkowy uszczegółowiający opis.


Gonimy w piętkę.

Nie wolno realizować przepowiedni, bo wtedy realizujemy scenariusze ZŁEGO.


Trzeba znaleźć inny sposób.




piątek, 10 marca 2017

Polska oczami Chińczyka

Bogactwo kultury – Polska oczami Chińczyka

written by Piotr Chodak 9 marca 2017


W życiu zawsze jest mi bardzo przykro kiedy podczas prezentacji dzieł literackich lub dzieł sztuki, ludzie w Chinach reagują na nie obojętnie. Taka apatia źle na mnie działa.


Pyta się ich o bezcenne obrazy, a oni powiedzą, że nigdy o nich nie słyszeli. Gdy przedstawia się im prestiżowych pisarzy, znów nie wykazują zainteresowania. Jednak, kiedy przybyłem do Polski, w oczach wielu chińczyków takiego niepozornego „małego państewka”, poczułem bogatą atmosferę kulturalną i głęboki zapach sztuki. Od tego momentu, zastanawiam się i wpatruję w siebie. Wyczuwam przemożną bezsilność, pustkę z powodu braku wiary w naszym otoczeniu, które mają poważny wpływ na naszą jakość życia. Przyczyna jest prosta – nasze życie ma bardzo ścisły związek z dorobkiem najszlachetniejszych ludzi w historii. Umiemy nie tylko jeść i spać, ale także używać smartphone’ów, prowadzić samochód, samolot, nawet statek kosmiczny. Przez to wyglądamy, jakbyśmy umieli wszystko, ale te umiejętności nie są celem naszego życia.
Powinniśmy jeszcze gromadzić wyrafinowane estetyczne bogactwo, które będziemy mogli kiedyś przekazać potomnym. To właśnie największa różnica między nami, ludźmi, bez względu na narodowość i rasę, a niewykształconymi zwierzętami. To błyszczący klejnot w koronie człowieczeństwa.
Uczciwie mówiąc, w pewnych przypadkach, zwierzęta przewyższają niektórych z nas pod względem mądrości i samoświadomości.
Najwybitniejszy chiński myśliciel i pedagog starożytności, Konfucjusz, powiedział, że kiedy wędrujesz z dwojgiem ludzi, co najmniej jeden z nich może cię nauczyć czegoś, co wspomoże twój rozwój, albo pozwoli zapobiec nieprzyjemnej sytuacji. Według mnie, jeśli chodzi o państwa, to sprawa ma się tak samo. Bez względu na wielkość, każde państwo ma zdumiewające humanistyczne cuda i kulturalny powab. Jeśli możemy z uwagą obserwować zalety innych państw, uczyć się i wykorzystywać je, a jednocześnie przyjmować jako własne i wchłaniać cudowne skarby cywilizacji, jak działo się to podczas dynastii Han albo Tang to bardzo dobrze. W czasie takiego rozkwitu, nie tylko potrafiliśmy przekazywać naszą pięciotysięczną historię kultury ludowej, ale także nieprzerwanie tworzyć nowiutką cywilizację i błyskotliwe osiągnięcia kultury.

Polska

Moim zdaniem, Polska to nie jest wielki kraj, ale na pewno gigant w dziedzinie kultury. Polska ma godny pożałowania los. Była podzielona pomiędzy trzech zaborców i na 123 lata zniknęła z mapy Europy. A teraz, z powodzeniem stoi na arenie międzynarodowej, a jej PKB wzrasta z prędkością 3.65%. To właśnie jest Polska. Co popycha to państwo do powstania z kolan? Myślę, że to siła pochodząca z kultury.
Polska, to połyskująca perła znajdująca się w sercu Europy, jak piękny mit wciąż wpływający na ludzkie jaźnie, jest ostoją ducha i marzeń każdego wędrowca tułającego się na ziemskim padole.

Dla dużej części chińczyków, Polska, to państwo równocześnie bliskie i dalekie, kraina otoczona welonem tajemniczości, zabarwiona nadającymi uroku charakterystycznymi kolorami.


Bóg nadał Polakom ziemię jak z obrazka – dostęp do morza na północy, majestatyczne pasma Sudetów i Karpat na południu. Lasy, jeziora, wzgórza, rzeki… tworzące przepiękny pejzaż, mieniący się barwami kolejnych pór roku. W samym środku kompozycji wije się jadeitowa wstążka polskiej rzeki-matki, Wisły, stanowiącej kolebkę państwowości. Położona w sercu Europy, łączy w sobie naleciałości kultur pochodzących z czterech kierunków świata. Spotykające się na jej terytorium ludy, posługujące się różnymi językami, wyznającymi różne wiary i wartości, poprze pokojowe współistnienie doprowadziły do wykształcenia się Rzeczpospolitej w jej niepowtarzalnym kształcie.

Wielu było Polaków, którzy przynieśli swojemu krajowi chlubę. To ich wspaniała, przekazywana z pokolenia na pokolenie kultura pozwoliła odzyskać utracone ziemie, wolność i godność. Trzech Polaków zmieniło świat. Gdyby nie polski astronom Mikołaj Kopernik i jego dzieło „O obrotach sfer niebieskich”, Europa mogłaby jeszcze przez długi czas tkwić w teorii geocentrycznej. Do dziś wiele szkół, obserwatoriów astronomicznych, sprzętu do eksploracji kosmosu, a nawet obszary na Księżycu, czy Marsie, nosi jego imię. O tym, jak wysoka jest jego pozycja w historii astronomii, nie trzeba nawet wspominać.

Fryderyk Chopin był największym XIX-wiecznym kompozytorem. Polak ten, dzięki swoim wybitnym utworom, sprawił że cały świat poznał jego ojczyznę. Muzyka Chopina jest ponadczasowa i przez ponad 200 lat nie straciła nic ze swojego wdzięku ani wpływu na słuchaczy.
Maria Skłodowska-Curie była jednym z najwybitniejszych naukowców na świecie. Odkryła i jako pierwsza wyizolowała pierwiastki promieniotwórcze – polon i rad. Polon został nazwany właśnie na cześć jej ojczyzny. Była pierwszą kobietą, która otrzymała Nagrodę Nobla i pierwszym naukowcem, który otrzymał tę nagrodę w dwóch różnych dziedzinach ścisłych: fizyce i chemii. Jej sława przetrwa stulecia.

Tych troje wielkich Polaków, dzięki wybitnym zasługom na rzecz ludzkości, pozostawiło po sobie wybitną reputację i historia o nich nie zapomni.
Po dziś dzień oddziaływanie wspaniałej polskiej kultury jest bardzo silne. W księgarniach i bibliotekach, tych ogromnych i tych najmniejszych, wszędzie można natrafić na ślady jej wielkości. W obliczu powracający nieszczęść, które dotykały polskie ziemie, polski naród zachowywał ducha walki. Zachowując to, co było trzonem kultury, po wojnach odbudowywał ekonomię. To, co było wyniszczane podczas brutalnej walki, powoli się odradzało. Przetrwały spokój ducha i szlachetność, a to duchowy skarb polskiej kultury.
Gdy niespiesznie spaceruje się po starych ulicach, podziwiając strzeliste wieże kościołów, wśród świeżych kwiatów, dookoła wszędzie jest pięknie. Dla Polaków przyozdabianie domów świeżymi kwiatami ociepla wizerunek domu. W ten sposób upiększa się też duszę – to właśnie jest prawdziwy ludzki talent. To tak, jakby w każdym oknie czekała na człowieka poruszająca opowieść. Na ulicach leżą płatki i opadłe kwiaty, zupełnie jak gdyby czas rozsypał się na kawałki. Można siedzieć przy jednej z takich starych ulic, z książką i filiżanką kawy, i patrzyć się w przestrzeń zupełnie nie odczuwając upływu czasu. Polska jest najgościnniejszym dla turystów miejscem nie tylko w Europie, ale i na całym, świecie. W ostatnich latach przyjeżdża naprawdę dużo turystów z Chin. Jest tu wiele zabytków, pałaców, kościołów, teatrów bibliotek, muzeów, galerii, sal koncertowych.
W Polsce, niezależnie od tego w którym jest się mieście, gdzie się nie pójdzie: w autobusach, parkach, kawiarniach, bibliotekach, często można zobaczyć ludzi z książkami, zatopionych w czytaniu. Jest to obraz, który głęboko zapadł mi w pamięć. Wszystko jedno, w Warszawie, Łodzi, Krakowie, Wrocławiu czy w Gdańsku, w tych wszystkich „miastach kultury” często można zobaczyć taką spokojną i poruszającą, kulturalną scenę.
Francuski myśliciel doby renesansu, Michel de Montaigne, powiedział że książki są jak słońce stworzone przez ludzi dla siebie samych. Argentyński pisarz Jorge Luis Borges wygłosił powszechnie dziś znane słowa: „Zawsze wyobrażałem sobie raj jako bibliotekę”. Kiedy czytam te dwa zdania razem, widzę czytających ludzi, całym sobą dziękuję za ten piękny widok. W takim momencie naprawdę czuję się jakbym trafił do raju. Dla mnie „kultura”, to nie slogan, kilka znanych powiedzeń. Tym bardziej nie są to wydarzenia, w trakcie których jest gwarno i głośno. Kultura to działająca od tysięcy lat niezauważalna siła, działającą powolutku, przekazywana i utrwalana. To przekaz z pokolenia na pokolenie specyficznych cech duchowych, narodowej spójności.
Kultura to krew narodu. Otacza nas i powoli, systematycznie wpływa na kolejne pokolenia. Dla członków danego narodu staje się najlepszym pokarmem dla ducha – wykarmia, wychowuje używając najświeższych idei. Staję się źródłem błyskotliwych myśli, bogatej wiedzy, dobrej postawy i wysokiej kultury. Mając kulturę, kraj ma wszystko. Kultura to być może to, co przejawia się w każdym geście i czynie obywatela, a może to pewien film, wiersz, książka albo jakaś piosenka…
„wraz z wiatrem wkrada się w noc, delikatnie i bezszelestnie moczy wszystko dookoła”.



Jiawei. I’m a Chinese young writer (a bit famous Hahaha) My family is famous in the locality. My great-grandfather was one of the earliest intellectuals who had received Western education in China and participated in the Second World War. And my grandmother worked at the Chinese embassy in Warsaw in the eighties of last century. I was born in Chongqing. Later to follow my mother to live in Hong Kong. I grew up like reading and literature, travel advocating freedom. My grandmother told me the story of Poland and Europe when i was child. So last year I came to study in Poland. Usually my article will be published in China and Hong Kong’s website.

肖达克 彼得 / Stronę CHINY to LUBIĘ stworzyłem z pasji do Chin, nowych technologii i dziennikarstwa. Dzięki temu już od 2013 r. udaje mi się prowadzić przestrzeń dla miłośników Państwa Środka. / Adres e-mail: chodak.piotr@gmail.com
 
 
 http://www.chinytolubie.pl/polska-oczami-chinczyka/
 

wtorek, 22 lutego 2011

Po wyborze w UPR

                                                                                                                                                                                                                              


Minął ponad rok od przełomowego, jak się wydawało, Konwentyklu i Rady Głównej UPR.

W ostatnią sobotę nastąpiło w końcu przesilenie. Po nieudanym roku 2010 przyszedł czas na nowe rozdanie.
Konwent nie udzielił absolutorium Magdalenie Kocik, ani też Bolesławowi Witczakowi.

Natychmiast po ogłoszeniu wyników głosowania nad absolutorium dla RG, zebrał się Konwentykl  i dokonał  wyboru nowego Prezesa w osobie Bartosza Jóźwiaka.
Dokonano wyboru - uzupełnienia RG o nowych członków.

Z Pomorza na Konwent przyjechało 5 osób, min. Sygnatariusz UPR, Pan Krzysztof Paprocki.
Do władz centralnych partii wybrano z Pomorza trzy osoby.

Wojciech Helmin został również wybrany  I Wiceprezesem partii, co jest jasnym sygnałem, że doceniono jego zaangażowanie w ostatnie wybory - oraz zaangażowanie w życie partii w ogóle.

Atmosfera na Konwencie była dość spokojna.
Polemika ws. działań prezydium za ostatni rok była prowadzona w sposób zrównoważony - bez ekscesów.

W przerwach wolna dyskusja dotyczyła głównie siedziby partii przy Nowym Świecie - i tu zdania oscylowały w kierunku wniosku, że nie stać nas na opłacanie kilku tysięcy złotych za lokal, który był i będzie wykorzystywany incydentalnie.

W swym ostatnim wystąpieniu Pani Kocik wypowiedziała właściwie tylko jedno zdanie.
"Nie uległam szantażowi"

Niestety, w moich uszach "odwrotnie" akcentowane przez Kocik zdanie zabrzmiało jak: " Byłam szantażowana".


Czy jest to możliwe, aby nowa Prezeska, krótko po nominacji otrzymała ofertę nie do odrzucenia?
Przypominam sobie, że niektóre RG odbywały się przy asyście wynajętej ochrony. W rozmowie telefonicznej wspominała też kiedyś o kradzieży auta z jej firmy.

Postawa Prezeski  po wyborze była zastanawiająca. Zaczęło się w sumie od obraźliwych epitetów na blogu niejakiego pana Marudzika. W pewnym momencie pojawiła się lawinowa ilość komentarzy deprymujących zdolność Prezeski do wypowiadania się.
Przepełnionych szyderstwem i pewnością siebie piszących/ego.

Z czasów przed wyborem nie zauważyłem, żeby nie umiała się wysłowić. Umiała mówić i nie była milczkiem - wypowiadała się na obradach RG całkiem obszernie i składnie. Skąd to nagłe roczne milczenie?

Na ostatnim Konwencie rzeczywiście zachowywała się tak, jakby chciała dostosować się do "obowiązującej" wersji, że nie umie sklecić jednego zdania. Mówiła krótko i niechętnie. Gestykulowała zamiast mówić. Jak zauważyłem, w prywatnej rozmowie z siedzącymi obok kolegami nie miała takiego problemu.

Czy szantażowano ją? Można by wybiec daleko i spekulować, że obraźliwe, szydercze komentarze na blogu marudzika stanowiły alibi dla jej nagłej utraty zdolności do mówienia.

Przypominam sobie postawę Grzegorza Grockiego jeszcze dwa lata temu. Był jednym z niewielu ludzi jakich znałem, którzy byli naprawdę mocno zaangażowani w idee UPR.
Na moje spostrzeżenia, co do pewnych zjawisk występujących w partii - nie zaprzeczał, a wręcz opisywał mi podobne mechanizmy z innych okręgów.
Potem zrobił coś "niewytłumaczalnego"...


Na blogu Janusza Mikke można znaleźć mocne słowa przeciwko UPR. Nie spodobał się wynik ostatniego Konwentu i to nawet bardzo....


Potyczki z gestapo to nie jest prosta sprawa i jak wskazuje nasze doświadczenie - nie wolno ich lekceważyć.
Sam widziałem, jak na słowo sznurek, albo krata prostowały im się plecy, zaś na twarzy malował się grymas strachu. Zdrajcy nie mają łatwo - cały czas grozi im zdemaskowanie i odpowiednia kara - trzeba o tym pamiętać, że oni żyją w strachu.


Mimo wielu możliwości jakimi dysponują.