Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą demokracja. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą demokracja. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 21 stycznia 2024

Washington Post podważa demokrację

 

Tekst jest pełen nowomowy i zwrotów, które nic nie znaczą.

Jest to klasyczny bełkot wymieszany z kłamstwami.



Ponadto, redaktor Washington Post nie rozumie jak działa demokracja.






Na tym polega demokracja, że wygrana partia "przemontowuje system"  i obsadza "swoimi" zaufanymi ludźmi.

Robi to zgodnie z wcześniej ustalonymi demokratycznymi zasadami.

Rzecz w tym, że Tusk robi to łamiąc te zasady.


PO łamie zasady demokracji i łamie prawo.




Pan redaktor tego nie wie.



Może nie ma demokracji w USA??







„Washington Post”: sytuacja w Polsce testem na odradzanie zniszczonej demokracji | Polska Agencja Prasowa SA (pap.pl)






poniedziałek, 8 stycznia 2024

Stabilność polityczna



To jest to.

Stabilność polityczna - jest to podstawowa wartość w państwie.

Rząd, jeśli nie działa wbrew interesom obywateli i państwa, a wspiera ich, to może mieć obojętnie jakie wady, a i tak będzie dość dobrym rządem.

Nieustanne zmiany u steru państwa, raz rządzą ci, za 4 lata ci drudzy, ciągła walka, wzajemne niszczenie, niszczenie burzenie tego, co poprzednia ekipa wypracowała i budowanie od zera "nowego" - to recepta na chaos i ruinę. Zbudują "nowe" i za 4 lata to "nowe" będzie zburzone.

Jest to wpisane w system oligarchiczny nazywany w Polsce demokracją.

Oligarcho-demokracja to przykrywka dla rządów tajnych służb - głównie obcych, które pasożytują na obywatelach.







przedruk



Koszalin7.pl





CENTRALNY PORT KOMUNIKACYJNY ODKRYWANY NA NOWO

Centralny Port Komunikacyjny odkryto jeszcze zanim obecna koalicja rządząca zaczęła marzyć o zdobyciu władzy w Polsce.

Nie ma potrzeby, żeby ponownie go odkrywać. Nie ulega wątpliwości, że CPK zaprojektowano w najbardziej pożądanym miejscu nie tylko w Polsce, ale i w Europie. Tak wynika z badań przeprowadzonych przez dwóch światowych liderów logistyki: Prologis Research (największa na świecie firma z branży nieruchomości logistycznych) oraz Eyefortransport (światowy lider w dziedzinie analityki biznesowej i sieci w branży transportu, logistyki i łańcucha dostaw).
 
Postanowili oni zapytać o zdanie najbardziej zainteresowanych rozwojem sieci logistycznych w Europie, czyli po prostu korzystających z tych sieci operatorów logistycznych. To oni prowadzą globalne działania biznesowe i potrafią najlepiej ocenić dostępność poszczególnych lokalizacji, warunki biznesowe, stan rynku i infrastruktury. Badanie przeprowadzono od lutego do maja 2017 roku, wzięło w nim udział 280 respondentów z różnych sektorów, od handlu detalicznego, przez motoryzację, po elektronikę.
 
Wyróżniono pięć głównych czynników determinujących wybór lokalizacji europejskich. Są to: bliskość centrów konsumpcji, otoczenie regulacyjne, dostępność pracowników, infrastruktura transportowa oraz koszty całkowite. Powstał raport "100 Najbardziej Pożądanych Lokalizacji Logistycznych w Europie 2017".

Lokalizacja "Polska Centralna - Łódź" okazała się najbardziej pożądaną lokalizacją poza Europą Zachodnią, zajmując trzecie miejsce w rankingu!

Lepsze okazały się jedynie lokalizacje "Venlo" (południowa Holandia, najbardziej pożądana lokalizacja w Europie) oraz "Düsseldorf Rhein-Ruhr" (Niemcy zachodnie). Łatwo zauważyć, że polska lokalizacja pokrywa się z rejonem, w którym zaplanowano budowę Centralnego Portu Komunikacyjnego. O ile oba pierwsze obszary liderów dysponują hubami lotniczymi - w Amsterdamie i Frankfurcie nad Menem, to "Polska Centralna - Łódź" takiego hubu nie posiada.
 
Gdybyśmy dysponowali węzłowym portem lotniczym (hub) umożliwiającym płynne przesiadki pasażerom i efektywne przesyłanie ładunków, a także portem kontenerowym w Świnoujściu, polskie lokalizacje miałyby szanse zostać najlepszymi w Europie i na trwale zagościć w czołówkach światowych rankingów. Polska mogłaby wyjść z pułapki średniego wzrostu (brak potencjału do osiągnięcia statusu kraju wysoko rozwiniętego), w której może na długo, jeśli nie na zawsze, ugrzęznąć. Może właśnie o to toczy się teraz walka. Może polskiego sukcesu boją się potężni tego świata, którzy mogą dużo na tym stracić..


Na razie w Polsce trwa ponowne odkrywanie Ameryki i wyważanie otwartych już drzwi. 

Ciągłość pracy państwowej w kraju nad Wisłą nie istnieje, nowa władza chce zaczynać od zera, od audytów, weryfikacji, badania możliwości budżetu. 

Starzy wyjadacze sejmowi, którzy połowę życia spędzili na Wiejskiej będą badać "możliwości budżetowe", zamiast mieć je w głowie, wykute na blachę. 

Znów odzywa się słynne "piniendzy nie ma i nie będzie". 

Polska traci cenny czas i szanse rozwojowe.





















poniedziałek, 22 maja 2023

Poparcie Niemców dla II Wojny Światowej




przedruk




Niemiecki historyk:

Niemcy w zdecydowanej większości do końca popierali wojnę




Niemcy nawet jeśli nie w pełni popierali narodowy socjalizm czy Hitlera, do końca w zdecydowanej większości popierali wojnę – mówi prof. Thomas Weber, niemiecki historyk wykładający na Uniwersytecie w Aberdeen.


Wyjaśnia, że bardzo trudno jest mierzyć poziom niemieckiego poparcia, bo trzeba to rozdzielić na trzy elementy – poparcie dla narodowego socjalizmu, dla Hitlera i dla prowadzenia wojny – które często były zbieżne, ale nie zawsze.


– Było wielu Niemców, którzy uważali, że narodowy socjalizm jest trochę dziwaczny, ale Hitler jest wspaniały. Inni mówili: nie jesteśmy całym sercem za narodowym socjalizmem ani za Hitlerem, ale wciąż popieramy wojnę – mówi Weber.

Jego zdaniem, z tych trzech elementów poparcie dla wojny było najwyższe, szczególnie pod koniec II wojny światowej.


– Jeśli spojrzymy na drugą połowę wojny, jak wytłumaczymy ciągłe zaangażowanie tak wielu Niemców w wojnę? Można wprawdzie wskazać na dyscyplinę i surowość represji, ale nie sądzę, żeby to było wyjaśnieniem. Jak wytłumaczyć, że ostatni rok wojny był najkrwawszy? W ostatnim roku w walkach zginęło tyle samo ludzi, co przez wszystkie poprzednie lata na europejskim teatrze działań wojennych. Gdyby Niemcy prowadzili wojnę niechętnie, z pewnością w tym momencie po prostu by się poddali, zamiast dalej umierać – wskazuje historyk.

Ale zwraca uwagę, że powszechne poparcie dla wojny narodziło się dopiero w jej trakcie.

Wyjaśnił, że w odróżnieniu od 1914 r., gdy w Niemczech istniało silne przekonanie, iż wojna będzie dobra dla kraju, przed II wojną światową nie było pragnienia wojny; Hitler był postrzegany jako ktoś, kto poprawił sytuację Niemiec, zerwał z postanowieniami traktatu wersalskiego, ale uczynił to bez wojny.

– Kiedy pierwsze kampanie wojenne przebiegały dobrze z niemieckiej perspektywy, ludzie zaczęli popierać ten wysiłek wojenny, a naziści zaczęli „sprzedawać” wojnę na dwa sposoby. Swoim zakorzenionym zwolennikom – jako narodowo-socjalistyczną wojnę, jako niemal europejską wojnę przeciw zagrożeniu ze strony międzynarodowego żydostwa, w eschatologiczno-apokaliptyczny sposób, że tylko jeśli ta wojna zostanie wygrana, Europa może zostać ocalona, a może nastąpić odkupienie – mówił historyk.

– Tym, którzy nie byli ideologicznie zwolennikami Trzeciej Rzeszy, przedstawiali ją, szczególnie gdy wojna już nie szła tak dobrze, w tradycyjny sposób, jako narodową wojnę w celu przetrwania. Mimo że w oczywisty sposób to Niemcy były agresorem, zdołali to przedstawić jako wojnę defensywną, gdzie Niemcy musiały po prostu dokonać wyprzedzającego ataku – wskazał.

Jeśli chodzi o stopień poparcia dla narodowego socjalizmu, Weber zwraca uwagę, że stosunkowo łatwo to mierzyć do 1933 r. – liczbą głosów oddawanych w wyborach na NSDAP, ale w kolejnych latach staje się to coraz trudniejsze.

– Problem w tym, że większość twierdzeń o powszechnym poparciu dla Hitlera opiera się na dowodach, które naziści sami stworzyli – wyborach, w których można było głosować tylko tak lub nie czy wielotysięcznych wiecach – mówił.

– Myślę, że wszyscy zgadzają się co do tego, że poparcie w 1938 r. było wyższe niż w 1933 r., ale czy było wyższe o 50, 80 czy 100 proc., trudno powiedzieć – ocenił.

Jak dodaje, jeszcze trudniejsza ta ocena staje się po wybuchu wojny, bo dochodzi wspomniany przed chwilą czynnik poparcia dla wojny.


Weber wskazuje, że mierzenie poparcia dla nazistów liczbą członków NSDAP jest niewłaściwe, bo to pomija okoliczności w danym momencie. Jak wyjaśnia, do 1933 r. do partii nazistowskiej mógł wstąpić praktycznie każdy, ale po przejęciu władzy, w obawie przed napływem oportunistów, przyjmowanie nowych członków zostało praktycznie wstrzymane na kilka lat.

Później były fale, gdy partia otwierała lub zamykała swoje szeregi. Z kolei pod koniec wojny NSDAP wręcz zachęcała, by wstępować, co miało podbudowywać morale wobec pogarszającej się dla Niemców sytuacji na froncie.


Historyk przyznał, że biorąc pod uwagę powszechność poparcia Niemców dla narodowego socjalizmu czy wojny, słowa takie jak wypowiedziane przez kanclerza Olafa Scholza w rocznicę zakończenia II wojny światowej to tym, że „8 maja 1945 r. Niemcy i świat zostały wyzwolone od nazizmu”, mogą brzmieć dziwnie, choć niekoniecznie oznacza to sugerowanie, iż niemal wszyscy Niemcy przeciwstawiali się nazistom.

Zwrócił uwagę, że do lat 80. w Niemczech o końcu wojny mówiono jako o porażce, a zaczęło się to zmieniać od przemówienia prezydenta Richarda von Weizsaeckera w 1985 r., który powiedział, że było to zarazem wyzwolenie się Niemiec od dyktatury.

Weber dodał, że w Niemczech wyraźnie brakuje prób spojrzenia na wojnę z polskiej perspektywy.


– Myślę, że jednym z problemów jest to, że Niemcy nigdy tak naprawdę nie zastanawiali się wystarczająco nad tym jak wojna wpłynęła na Polskę ani jak wpływa na dzisiejsze pokolenia Polaków. Cały czas padają słowa, że musimy wyciągnąć wnioski z przeszłości, upewnić się, że to się nigdy nie powtórzy, i dlatego nigdy nie możemy występować przeciwko Rosji i tak dalej. Ale podobnego myślenia nie ma w stosunku do Polski czy Ukrainy – podkreślił.




Olaf Scholz o wyzwoleniu Niemiec. Historyk: Niemcy w większości popierali wojnę - tvp.info


Niemiecki historyk: Niemcy w zdecydowanej większości do końca popierali wojnę. Słowa kanclerza Scholza o wyzwoleniu brzmią dziwnie | Polska Agencja Prasowa SA (pap.pl)







sobota, 15 października 2022

Aby mieć demokrację, potrzebujesz niewolników.




przedruk
nieco słabe tłumaczenie automatyczne


mój komentarz niebieskim kolorem



Demokracja była sprzedawana na całym świecie jeszcze przed rewolucją francuską. Wszystkie reżimy, które nastąpiły po tym historycznym wypadku, wzywały do ​​demokracji. USA twierdzą, że powstało na demokratycznych fundamentach i jeśli się nad tym zastanowić, od tego wszystko się zaczęło.

Jeden po drugim kraje świata zmieniały się, dopasowując się do „nowego paradygmatu”. I niezależnie od zmiany, twierdzenie o demokracji pozostaje podstawą reżimów ostatnich dwóch stuleci. Związek Radziecki proklamował demokrację, Czerwoni Khmerzy mówili, że są demokratami, dzisiejsza Korea Północna mówi przede wszystkim o demokracji. 

Struktura państwa, niezależnie od tego, czy jest to dyktatura, czy tzw. demokracja, jest identyczna: prezydent, rząd, parlament, sprawiedliwość itd.


Pytanie, które hipotetyczny obiektywny obserwator odwiedzający Ziemię po raz pierwszy może zadać, brzmi: czym właściwie jest demokracja? Biorąc pod uwagę, że wszyscy domagają się tego, jasne jest, że należy znaleźć stałą, która da nam pomysł. Nadchodzą teoretycy, którzy mówią nam, że mimo naśladowania przez niektórych demokracji, w rzeczywistości nie ma demokracji, lecz reżim pseudodemokratyczny. Podstawą, jak mówią, byłyby prawa człowieka i dlatego jest tylko kilka krajów demokratycznych, których drogowskazem jest obszar anglosaski.

- Wow?, nasz hipotetyczny kosmita mógłby zapytać, jeśli jest tam demokracja, to jak to jest, że ludzie są naprawdę deptani? W Kanadzie nie możesz już zapisywać się na niektóre wydziały, chyba że jesteś czarnoskórym, gejem, a ponadto pochodzisz ze zdegenerowanej rodziny. Bycie białym staje się przestępstwem wszędzie w „demokratycznym” świecie.

– Ale to za pomoc marginalizowanym, tym, którzy nie są uprzywilejowani przez społeczeństwo. - otrzymam stanowczą odpowiedź.

– Cóż, skoro społeczeństwo jest demokratyczne, to dlaczego ci są w gorszej sytuacji? – zapyta nasz obcy.

I to nie byłoby jego jedyne pytanie. Wiele innych natychmiast przyszłoby na myśl. Na przykład zapytaliby, dlaczego cała planeta była trzymana w domu do tak zwanej walki z trywialnym wirusem? Jak to się stało, że w Australii – kolejnej świątyni demokracji – zaledwie kilka miesięcy temu ludzie zostali wypuszczeni z więzienia swoich własnych domów? Jak w standardach tak zwanego demokratycznego świata ludzie byli zaganiani jak owce i zmuszani wbrew swojej woli do szczepienia eksperymentalnymi serum? Jak wszystkie te nadużycia były możliwe?

Czy myślisz, że nasz kosmita zatrzymałby się na pandemii? Zwariowany! Przyjrzeliby się, jak zarządzono policję cieplną w Niemczech, jak w Szwajcarii ogrzanie się powyżej 19 stopni stało się przestępstwem. Ale można się też zastanawiać, jak to możliwe, że we Francji policja sprawdza poziom paliwa w baku oczekujących na benzynę i jeśli policjant uzna, że ​​wystarczy, usuwa z kolejki. Jaka jest tutaj demokracja?


W rzeczywistości demokracja jest terminem bezpodstawnym. 

Zawsze mówi się nam o demokracji ateńskiej. Zgadza się, istniał, tylko że ateński demokratyczny luksus był wspierany przez niewolników. Których niewolników ominęła demokracja. Czy rozumiesz o co chodzi? Aby mieć demokrację, potrzebujesz niewolników. Otóż ​​to! 

Czy widzisz wokół siebie niewolników? Na pewno ich nie widzisz, ponieważ jesteś ich częścią.

Różnica między tobą a ateńskimi niewolnikami polega na tym, że starożytni wiedzieli, że są niewolnikami, podczas gdy współcześni nie. Co więcej, dano im prawo myśleć, że są mistrzami i stąd wyszedł cały tragikomiczny bałagan.


- Ale nasze społeczeństwo jest egalitarne! - powie jeden z tłumu. Czy nie widzisz, że wszyscy przestrzegamy tego samego prawa?

I tutaj jest do pewnego momentu. Rzeczywiście jest to równość, tyle że równość dotyczy niewolników. Tak, moi drodzy, jesteście sobie równi, tak jak starożytni niewolnicy byli sobie równi. Ani wtedy, ani teraz nikt nie sprzeciwia się równości niewolników. A prawa, które twierdzisz, są stworzone wyłącznie dla Ciebie!


Prawda, z którą nie chcesz się zmierzyć, jest prosta: nie ma demokracji.

W rzeczywistości przytłaczająca większość ludzi żyje w sposób zwierzęcy. Czy zastanawiałeś się, dlaczego struktura amerykańskiego państwa opiera się na polityce żywnościowej? Dlaczego mamy tam największych tłuszczyków na ziemi? To proste: karmione zwierzęta są spokojne. Różnice między tak zwanymi demokracjami a tyranami wynikają ze stopnia wyżywienia niewolników. Szczęście jest tam, gdzie jest więcej jedzenia. Prosty!

Jedzenie to marchewka, która sprawia, że ​​osioł dyszy. Wiem, że wydaje się to banalne i że powiesz mi, że oprócz jedzenia byłyby też samochody i cała konstrukcja komfortu, o którą prosimy państwo. Zgadza się, dopiero teraz ma miejsce przejście. Ten komfort, o który domagają się masy, zostanie wkrótce zablokowany przez politykę narzuconą przez panów. Po co zawracać sobie głowę dawaniem samochodów niewolnikom, kiedy ich nie potrzebują? Tak, niewolnicy przyzwyczaili się do dobra, tak, muszą zrozumieć, że dobro nie jest im należne. I stopniowo zrozumieją to, ale tak samo stopniowo będą osiedlać się co noc wokół miski obfitego jedzenia. - Zgadza się, jest źle, ale przynajmniej dobrze się odżywiamy! – oto linia kojąca przed pójściem spać.

Na koniec chciałbym zaatakować termin zbyt przyjemny dla niektórych, a mianowicie cywilizację.

Przez dziesięciolecia prano nam mózgi z powodu naszego braku cywilizacji, oczywiście w opozycji do „cywilizacji zachodniej”. Może tak jest, nie zaprzeczam, ale wróćmy do jedzenia: tam była cywilizacja, bo była nadwyżka żywności. Jedzenie i towary według własnego uznania, to raj! I tak powstaje tak zwana cywilizacja: po co kraść, jeśli według własnego uznania? Po co być wyrzutkiem społeczeństwa, skoro możesz równie dobrze żyć będąc uczciwym i uczciwym członkiem społeczności z tym, co zarabiasz? Jeśli dobrobyt jest wszędzie, po co ryzykować wykluczeniem z raju? To tak, jakbym czuł, jak najpodlejsi ludzie dyszą, by mi zaprzeczać, mówiąc, że ludzie tam urodzili się cywilizowani, że społeczeństwo jest lepsze i tyle samo stereotypów, ile słyszymy.

Cóż, jeśli cywilizacja jest tak wspaniała, jak wytłumaczysz, że w Norwegii gromadzą się na policji jak ludzie z demencją? "To nie koza sąsiada z nimi" - pokusiłbyś się powiedzieć, nie wiedząc, że w tych krajach, na które patrzysz z jindem, ludzie pomagają zgłaszać się na policję i że sąsiad kupił inny telewizor. Wiem, nie wierz w to! Lubisz być głupszy, kiedy zadzierasz bezpośrednio z „cywilizacją”.

Ale jak wytłumaczysz swoją cywilizację, jeśli powiem, że Dania stoi w obliczu zjawiska, z którym organy ścigania nie mogą sobie poradzić: kradzieży paliwa. Czy to nie niesamowite? Cóż, praktykuje się to na drogach! Co gorsza, kradzież paliwa została dokonana w najbardziej prymitywny sposób: przez wiercenie otworów w zbiorniku. Czy rozumiesz? Nie tylko kradnie benzynę, ale także pozwala zaoszczędzić kilka tysięcy euro na kosztach wymiany baku. Ładne, prawda? Pamiętajcie, dzieje się to w centrum miast, gdzie znajduje się „cywilizowany świat”, a nie na przedmieściach kontrolowanych przez muzułmańskie sieci i gdzie ustanowiono szariat! Przykładów niszczenia cywilizacji jest wiele. Nie tracę czasu na zwrócenie na nie uwagi, bo wystarczy przejrzeć prasę dowolnego kraju na świecie, który uważacie za cywilizowany. Gdy wyczerpią się niegdyś obfite zasoby, kruszy się kolejna cegła cywilizacji. 

A poprzez zniszczenie cywilizacji, ze zmęczonej twarzy demokracji odsuwa się jeszcze jeden rumieniec, pozostawiając gołym okiem nagą rzeczywistość. Demokracja i cywilizacja, jak zdefiniowały je rewolucje burżuazyjne, zaczynając od rewolucji angielskiej, ale stając się istotne dopiero po rewolucji amerykańskiej, opierają się na nadwyżce wytworzonej z taniego surowca. Początkowo był to węgiel, potem ropa, a teraz miks energetyczny.

Teraz jesteśmy w impasie. Z powodu głupoty zachodnich przywódców i straszliwego głodu systemu, który reprezentują, wybuchła wojna na Ukrainie. Kryzysy wywołane tamtymi wydarzeniami mają tę zaletę, że jasno pokazują nam, czym jest demokracja i jakie są fundamenty „cywilizacji”. Jeśli Rosja zostanie pokonana, szaleństwo pseudodemokratycznego systemu będzie nadal nas miażdżyć, wprowadzając coraz bardziej zdegenerowane zasady, ponieważ rymuje się z ewolucją systemu. Ale jeśli Rosja wygra, prawdopodobnie zachodnia „demokracja” będzie musiała się zrestrukturyzować, naśladując „demokrację” bieguna rosyjsko-chińskiego. Myślę, że rozumiesz, o co chodzi. Jeśli nie, skręć tam.

Cóż, znając całe równanie, szczerze pytam: z kim powinniśmy się trzymać? Z biegunem amerykańskim czy rosyjsko-chińskim? Masz odpowiedź? Jeśli mówisz, że dobrze jest iść w jedną lub drugą stronę, to nonsens ukradł krajobraz. Jeśli naprawdę rozumiesz, o co chodzi, wiesz, że nie ma sensu podążać drogami wytyczonymi przez innych i przestrzegać stworzonych przez nich pseudoskrzyżowań. Wolność oznacza pójście tam, gdzie idzie głowa. Czy dostrzegłeś wolność?

Autor: Dan Diaconu


-----


Czy widzisz wokół siebie niewolników? Na pewno ich nie widzisz, ponieważ jesteś ich częścią.

Rzeczywiście jest [...] równość, tyle że równość dotyczy niewolników. Tak, moi drodzy, jesteście sobie równi, tak jak starożytni niewolnicy byli sobie równi. Ani wtedy, ani teraz nikt nie sprzeciwia się równości niewolników. A prawa, które twierdzisz, są stworzone wyłącznie dla Ciebie!


Dokładnie! 

Mandaty za przekroczenie dozwolonej prędkości to jeden z przykładów. 

A obecnie mandaty te są bardzo wysokie, za każde "przewinienie" - ludzie są "karani" przez wzgląd na swe zasoby finansowe, bo przecież nie chodzisz za karę przez tydzień porządkować trawniki w mieście, tylko oddajesz jakąś część swoich pieniędzy.

Więc chodzi o pieniądze, czy o to, byś zrozumiał, że masz dbać o bezpieczną jazdę?

Wpływy z mandatów do kasy państwa za 2022 rok mogą sięgnąć nawet 4 miliardów złotych. Kwota nie do pogardzenia.


Ci co mają wiele pieniędzy nie odczują tak tej straty jak przeciętny obywatel. Czy to demokratyczne?

Gdyby była demokracja, to w ogóle nie byłoby mandatów.


Albo - zakładając, że WSZYSCY w demokracji chcieliby tych mandatów - wysokość mandatu musiałaby być określona na podstawie wysokości zarobku i/lub wielkości własnego majątku obywatela, czyli określana jako odpowiedni procent/promil od tej wartości.

Wtedy ci bogaci płaciliby mandat nie 500 zł, tylko 500 000 zł. To by go zabolało, to by już odczuł.

Skoro ludzie kiedyś żyli wolni, kiedy rozprzestrzeniali się po ziemi, to po co tworzyć systemy, jak demokrację i podkreślać, że ta forma jest prawdziwie obywatelska?

Bo wcześniej stworzono formy nierówne, które z czasem objęły swym zasięgiem np. całą Europę.

Państwo powstało celem zorganizowanego podboju tych, co żyli w wolnym świecie.

Oni żyli w wolnym świecie - jeśli prawdą jest, że w średniowieczu Europę zamieszkiwało ok. 30 milionów ludzi, tyle co dzisiaj mniej więcej całą Polskę - no to ile przestrzeni każdy mógł mieć dla siebie? Żyłeś z dala od cywilizacji w jakiejś gromadzie i w spokoju. Rąbałeś lasu i łowiłeś ryb tyle ile ci potrzeba, albo ile chciałeś. Miejsca i zasobów było wystarczająco dla każdego.

Oczywiście wtedy było więcej dzikich zwierząt, ale co z tego, dziś nie ma dzikich zwierząt w miastach, ale są dzikie bandy, które w swoich opowiadaniach podprogowo podsuwają  dziewczętom scenariusze prowadzące na manowce....  


Demokracja to usankcjonowany zawoalowany rozbój pod zafałszowaną wizją i definicją.


Archeologia mówi nam wyraźnie, że ludzie żyli w grupach w całej Europie od czasów prehistorycznych, 500 i 800 tysięcy lat temu.

Oni byli wolni.


Tylko rzućmy okiem na wikipedię... 


Demografia średniowiecza

Lata 400–1000

Wraz z końcem starożytności nastąpił duży spadek liczby ludności, osiągając minimum ok. 542 roku, w okresie dżumy Justyniana, ostatniej wielkiej zarazy w Europie przed czarną śmiercią w XIV wieku. Szacunki całkowitej liczby ludności Europy są oparte na domysłach, lecz przyjmuje się, że w czasach Karola Wielkiego było to między 25 a 30 milionów, z czego 15 milionów żyło na terenie państwa Karolingów, obejmującego FrancjęNiderlandy, połowę NiemiecAustrię i Włochy. W tym czasie mieszkanie w pojedynkę, a nie w większej społeczności, było bardzo niebezpieczne, dlatego istniały zatłoczone skupiska otoczone niezamieszkanymi terenami.

Lata 1000–1250

W XI wieku ludzie zaczęli zajmować dzikie okolice, osuszając bagna i wycinając lasy, a następnie rozpoczynając uprawę na tych terenach. W tym samym czasie, podczas Ostsiedlung, Niemcy osiedlili się na wschód od Łaby i Soławy, terytoriach zajmowanych głównie przez Słowian połabskich.



"W tym czasie mieszkanie w pojedynkę, a nie w większej społeczności, było bardzo niebezpieczne, dlatego istniały zatłoczone skupiska otoczone niezamieszkanymi terenami." - to nieprawda, ale i prawda.


To nieprawda, bo sugestia zawarta w tym zdaniu, że nikt nie żył w pojedynkę, jest niezgodna z wynikami poszukiwań archeologicznych jak wyżej podałem, ale też świadectwami historycznymi, z których wiemy, że ludzie mieszkali na wsi w niewielkich skupiskach, np. w biografii Leonarda da Vinci znajdziemy takie uwagi.

Ale i prawda, bo w systemie stworzonym przez głupią chciwą światową sitwę mieszkanie samotne w pobliżu usankcjonowanego rozbójnictwa - było niebezpieczne. 

Ale i nieprawda, bo jak lokalna władza miała podejrzenie, to wieszali Machiavellego za ręce i torturowali tak długo jak chcieli. 

Nie tyle mieszkanie jeden na drugim, tylko przynależność do sitwy dopiero zapewniała (względne) bezpieczeństwo. 

Tam, gdzie sięgała Cywilizacja Śmierci, było niebezpiecznie. Od dzikich ludzi i od dzikich zwierząt też.

Tam, gdzie ludzie żyli wolni - współpracowali oni ze sobą i żyli w zgodzie, bo po pierwsze, mieli oni świadomość, że pochodzą od jednego, że stanowią jakby rodzinę, tyle, że wielką i wszędzie mieszkającą, a po drugie - tak było im łatwiej żyć. Wiele prac do dzisiaj tradycyjnie wykonuje się wspólnie, jak odławianie ryb, zbiory owoców, żniwa, stawianie stodoły, ratunek podczas pożaru...

Historycy wskazują, że Goci przybyli z północy osiedlali się na Pomorzu i żyli w zgodzie z tamtejszymi ludźmi, obok nich. 

Najstarsze obwarowania słowiańskie, jakie znamy, powstawały jako reakcja na najazdy rzymskie, a potem frankońskie - niemieckie (tu mnie sprawdźcie). Wcześniej nie były potrzebne, bo ludzie żyli w zgodzie.

Generalnie ten wpis w wiki ma ugruntować pewien fałsz, który podaje się nie wprost (patrz: mapy Europy z czasów rzymskich, gdzie tereny poza Rzymem to biała rozległa plama), a który mówi, że poza Rzymem żyły sobie tylko grupki słowiańskich nomadów, a ziemia była niczyja.

Tak nie było. 

Na ziemiach polskich istniała rozwinięta infrastruktura tzw. Raju, a tereny te były dość gęsto zamieszkane, na tyle, że zachęcało to Słowianie do dalszej wędrówki i zasiedlanie innych ziem znanych nam dzisiaj jako Grecja, Włochy, Wielka Brytania itd. - co będę się starał wykazać w innych wpisach.


















czwartek, 14 lipca 2022

Demokracja, czyli oligarchia

 




przedruk

tłumaczenie automatyczne




Starożytni Grecy nie uznaliby naszej „demokracji” – zobaczyliby „oligarchię”
3 czerwca 2016 r.




Perykles - rzymska kopia greckiej rzeźby z 430 r. p.n.e.




Starożytnym Grekom zawdzięczamy wiele, jeśli nie większość naszego obecnego politycznego słownika . Od anarchii i demokracji po samą politykę. Ale ich polityka i nasza to bardzo różne bestie. Dla starożytnego greckiego demokraty (wszelkiego rodzaju) wszystkie nasze nowoczesne systemy demokratyczne byłyby uważane za „oligarchię”. Mam tu na myśli rządy i rządy – jeśli niekoniecznie lub wyraźnie dla – nielicznych, w przeciwieństwie do władzy lub kontroli ludu lub wielu ( demokratia ).

Dzieje się tak, nawet jeśli – a nawet dlatego – że niewielu jest wybranych do służby przez (wszystkich) ludzi. W starożytnej Grecji wybory uważano bowiem za same w sobie oligarchiczne. Systematycznie faworyzowali nielicznych, a w szczególności nielicznych niezwykle bogatych obywateli – lub „oligarchów”, jak ich teraz potocznie nazywamy, dzięki Borysowi Bierieżowskiemu i jemu podobnych , którzy są również znani jako „plutokraci” lub po prostu „grube koty”.

Z drugiej strony istnieją pewne znaczące podobieństwa między starożytnymi, a współczesnymi sposobami myślenia politycznego. Na przykład, zarówno dla starożytnych, jak i współczesnych demokratów, wolność i równość są najważniejsze – są to podstawowe wartości polityczne. Jednak wolność dla starożytnego greckiego demokraty oznaczała nie tylko wolność uczestniczenia w procesie politycznym, ale także wolność od niewoli prawnej, od bycia rzeczywistą niewolniczą rzeczą.

A wolność uczestnictwa oznaczała nie tylko rodzaj okazjonalnych saturnaliów , które dla większości z nas uważamy za kluczowy sposób demokracji – chwilową zamianę ról politycznych władców i niewolników w czasie wyborów powszechnych lub lokalnych (lub referendum). Ale raczej wolność dzielenia się władzą polityczną, rządzenia niemal na co dzień.

W IV wieku p.n.e.(E) ateńskie demokratyczne zgromadzenie liczące ponad 6000 dorosłych mężczyzn spotykało się średnio co dziewięć dni. Był to rząd poprzez masowe spotkanie, ale także odpowiednik organizowania co dwa tygodnie referendum w ważnych sprawach.



Równość wtedy i teraz

Równość jest dziś w najlepszym razie tylko mrzonką, przynajmniej w kategoriach społeczno-ekonomicznych, kiedy najbogatszy 1% ludności świata posiada tyle samo, co pozostałe 99% razem wziętych . Znacznie lepiej radzili sobie z tymi sprawami w starożytnej Grecji, a zwłaszcza w starożytnej demokracji ateńskiej.

Brakuje danych statystycznych – starożytni notorycznie byli niebiurokratyczni i uważali bezpośrednie opodatkowanie osób fizycznych za zniewagę obywatelską. Ale można przekonująco argumentować, że „klasyczna” (V-IV wiek pne) Grecja, a zwłaszcza klasyczne Ateny , były bardziej zaludnionymi i zurbanizowanymi społeczeństwami , z wyższym odsetkiem ludności żyjącym powyżej poziomu egzystencji – i z bardziej równym rozkładem własności – jak miało to miejsce w Grecji od tamtej pory, a właściwie niż w jakimkolwiek innym przednowoczesnym społeczeństwie.

Nie oznacza to, że starożytna Grecja może dostarczyć nam bezpośrednio dającego się przekazać przykładu naśladowania demokracji – mamy tendencję do formalnej wiary w absolutną równość wszystkich obywateli w każdym razie jako dorośli wyborcy, niezależnie od płci, i nie wierzymy w słuszność lub użyteczność prawnego zniewolenia ludzi jako rzeczy ruchomych.

Istnieje jednak wiele starożytnych pojęć i technik demokratycznych, które wydają się bardzo atrakcyjne: na przykład stosowanie sortition – losowej metody głosowania w drodze loterii, której celem było uzyskanie reprezentatywnej próby wybranych urzędników. Albo praktyka ostracyzmu – która pozwalała ludności na nominowanie kandydata, który musiał udać się na emigrację na 10 lat, kończąc tym samym swoją karierę polityczną.

A porównanie, a raczej kontrast, naszych demokracji z demokracjami starożytnej Grecji służy podkreśleniu tego, co nazwano pełzającą kryptooligarchią w naszych własnych, bardzo odmiennych (reprezentatywnych, nie bezpośrednich) systemach demokratycznych.



Najgorszy ze wszystkich możliwych systemów

Wszyscy jesteśmy teraz demokratami, prawda? Czy jesteśmy? Nie, jeśli weźmiemy pod uwagę pięć poniższych wad różnie osadzonych we wszystkich współczesnych systemach.


W tej chwili najbardziej słuszne było to, że USA i Wielka Brytania mogły rozpocząć wojnę w Iraku w 2003 r., mimo że ani prezydent USA George W Bush, ani premier Wielkiej Brytanii, Tony Blair, w żadnym momencie nie otrzymali poparcia dla tego decyzji większości własnych obywateli

Obywatele naszych „demokracji” spędzają do jednej piątej swojego życia rządząc partią lub kandydatem innym niż partia lub kandydat, na którego większość z nich głosowała w ostatnich wyborach . Co więcej, wybory nie są w rzeczywistości „wolne i uczciwe”: prawie zawsze wygrywa strona, która wydaje najwięcej pieniędzy , a przez to jest mniej lub bardziej skorumpowana.

Jeśli chodzi o wygranie wyborów, żadna partia nie doszła do władzy bez (rażącego własnego interesu) korporacyjnego wsparcia w takim czy innym kształcie. I, być może najbardziej potępiające ze wszystkich, zdecydowana większość ludzi jest systematycznie wykluczana z publicznego podejmowania decyzji – dzięki przekrzywieniu głosów, finansowaniu kampanii i prawu wybranych przedstawicieli do po prostu bezkarnego ignorowania wszystkiego, co dzieje się pomiędzy (lokalne lub ogólne). ) wybory.

Krótko mówiąc, demokracja zmieniła swoje znaczenie z czegoś w rodzaju „ludowej władzy” starożytnej Grecji i pozornie straciła swój cel jako refleksja, nie mówiąc już o realizacji woli ludu.

Widać dobrze, dlaczego Winston Churchill poruszony, opisał demokrację jako najgorszy ze wszystkich systemów rządowych – poza całą resztą. To nie powinno być jednak powodem, byśmy nadal ignorowali powszechnie uznawany deficyt demokracji. Wróćmy do przyszłości – z demokratami starożytnej Grecji.




Paul Cartledge

A.G. Leventis Senior Research Fellow, Clare College, University of Cambridge




mój komentarz do cytatu:

"Jednak wolność dla starożytnego greckiego demokraty oznaczała nie tylko wolność uczestniczenia w procesie politycznym, ale także wolność od niewoli prawnej, od bycia rzeczywistą niewolniczą rzeczą."


patrz: np. mandaty za nadmierną prędkość na pustej drodze - porównaj z: filmiki, na których policja długo jedzie za kierowcą i filmuje jak ten łamie różne przepisy, zamiast natychmiast go zatrzymać po pierwszym wykroczeniu. I nikt w tym telewizorze się temu nie dziwi!

Nie o bezpieczeństwo tu chodzi, tylko o przyuczenie ludzi do posłuszeństwa wobec władzy - o przyzwyczajenie ludzi do nowej definicji - czym i od czego jest policja drogowa, a potem policja jako taka. Poprzez takie zabiegi ugruntuje się w ludziach przekonanie, że policja nie jest od zapewnienia bezpieczeństwa, tylko jest od ścigania, karania i podporządkowywania sobie ludzi.

Jeśli nie będzie reakcji ze strony społeczeństwa, to będzie stawianie stopy na głowie - jak w USA. 

Policja obligatoryjnie wszystkich kierowców, a z czasem pozostałych obywateli, będzie traktować jak potencjalnych przestępców, jak ludzi drugiej kategorii - jako gorszych od ludzi w mundurach, bo przecież, skoro policjant ma prawo bez powodu kazać ci położyć się na asfalcie, to znaczy, że on ma większe prawa niż ty. 

Czas oczekiwania - mając na uwadze dodatkowe pranie mózgu poprzez filmy - jakieś 30 lat. 

A zaczyna się jak zwykle od drobiazgów - od tego, że bez powodu - brak innych użytkowników drogi - nakłada się na ciebie mandat za "zbyt szybką" jazdę po pustej drodze.

Dlaczego w Niemczech na wielu odcinkach autostrad nie ma ograniczeń prędkości? Przecież autostrada nie jest pusta.


Niemcy są jedynym krajem w Europie i jednym z nielicznych na świecie, w którym na wielu odcinkach autostrad nie ma ograniczeń prędkości. Szacuje się, że limit prędkości nie obowiązuje na 9 tysiącach z 13 tysięcy kilometrów niemieckich autostrad. Jest tam jedynie zalecana maksymalna prędkość wynosząca 130 km/h.



W skądinąd zbiurokratyzowanym, nadmiernie uregulowanym i mającym obsesję na punkcie zasad społeczeństwie, autostrady bez ograniczeń prędkości stały się symbolem ostatnich resztek wolności.

Przynajmniej taką rolę pełnią dla około połowy Niemców. 

To demograficzne wypaczenie mężczyzn i konserwatywno-libertariańskich. Politycznie jest reprezentowana przez centroprawicę, w tym Wolnych Demokratów, jednego z młodszych partnerów w obecnym rządzie Niemiec. Swobodę jazdy na autostradzie uczynili warunkiem przystąpienia do koalicji.

Druga połowa kraju uważa wyścigi na autostradach za pobłażliwe, niebezpieczne i szalone. A jednak zaskakująco trudno jest argumentować, że brak ograniczeń prędkości zabija więcej osób. Niemcy mają stosunkowo niewiele ofiar śmiertelnych wypadków drogowych w porównaniu z innymi krajami, a ofiary śmiertelne, które się zdarzają, mają miejsce głównie na drogach wiejskich z ograniczeniami prędkości.




Przypominam, że jesteśmy krajem o niskiej przestępczości.


















Statystyki - przemoc wobec kobiet w Europie, 2019 r.







https://theconversation.com/ancient-greeks-would-not-recognise-our-democracy-theyd-see-an-oligarchy-60277



http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,10225

http://www.racjonalista.pl/index.php/s,38/t,40373

http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,10265

https://www.google.com/search?q=niska+przest%C4%99pczo%C5%9B%C4%87+europa&tbm=isch&ved=2ahUKEwjyhZbEnPr4AhVtk4sKHRkZAEEQ2-cCegQIABAA&oq=niska+przest%C4%99pczo%C5%9B%C4%87+europa&gs_lcp=CgNpbWcQA1AAWP0GYIsJaABwAHgAgAFOiAHCA5IBATaYAQCgAQGqAQtnd3Mtd2l6LWltZ8ABAQ&sclient=img&ei=SwPRYrK0Ge2mrgSZsoCIBA&bih=631&biw=1280#imgrc=6I9VbvvOXykYBM&imgdii=tvIxhzlrPMqD1M


https://www.dw.com/pl/niemieckie-autostrady-z-limitem-pr%C4%99dko%C5%9Bci-nowa-debata/a-61505898

https://www.bloomberg.com/opinion/articles/2022-07-03/germany-s-cult-of-autobahn-speed-comes-up-against-the-need-to-fight-putin

https://www.adac.de/verkehr/standpunkte-studien/positionen/tempolimit-autobahn-deutschland/

sobota, 18 czerwca 2022

Świadomość społeczna

 


przedruk

tłumaczenie automatyczne



Prezydent Republiki Kazachstanu: Musimy trzymać się zasady „różne opinie, jeden naród” 


NUR-SULTAN. KAZINFORM

 "Przede wszystkim musimy przywiązywać szczególną wagę do kształtowania nowej jakości narodu" - powiedział prezydent Republiki Kazachstanu Kassym-Zhomart Tokajew, przemawiając na pierwszym spotkaniu Narodowego Kurułtaju, donosi korespondent Kazinformu.

 „Musimy tworzyć wartości, które pchną społeczeństwo do przodu. Zasadnicze zmiany są niemożliwe bez wewnętrznej odnowy ludzi i modernizacji świadomości społecznej. Jeśli mamy budować trwałe instytucje demokratyczne, musimy rozwijać kulturę politycznej odpowiedzialności. Musimy kształtować prawdziwe cechy patriotyczne. Wtedy będziemy mogli zapobiegać radykalizmowi i ekstremizmowi” – ​​powiedział Kassym-Jomart Tokayev. 

Szef państwa dodał, że demokracja nie jest ogólną koncepcją lepszego życia. To cywilizowany sposób życia, który wymaga codziennej ciężkiej pracy. „Nie należy go mylić z gołymi hasłami i pustymi obietnicami ambitnych ludzi i oszustów. Najważniejsze kwestie, istotne dla przyszłości naszego kraju, powinny być rozwiązywane nie poprzez konflikty, ale z punktu widzenia racjonalnego myślenia, zdrowego rozsądku i świadomego punktu widzenia. Musimy trzymać się zasady „różne opinie, jeden naród”. Jeśli słuchamy nawzajem swoich opinii i szanujemy je, pójdziemy naprzód. Nie możemy dopuścić do osłabienia państwa w imię reform demokratycznych” – podkreślił Kassym-Jomart Tokayev.




Musimy zwrócić szczególną uwagę na idee i propozycje, które jednoczą naród - Głowa Państwa 


Reforma konstytucyjna przywraca równowagę systemu politycznego. O tym powiedział prezydent Republiki Kazachstanu Kassym-Jomart Tokayev, przemawiając na pierwszym posiedzeniu Narodowego Kurułtaju, donosi korespondent Kazinformu.


 „Te wydarzenia zapewniają ludziom szerokie możliwości uczestniczenia w rządzie. I to jest słuszne. W pełni to popieram, ponieważ w ten sposób troskliwi obywatele mogą być zaangażowani we wspólną sprawę. Wszystkie decyzje podejmowane są w interesie kraju” – powiedział Kassym-Jomart Tokayev.


Szef państwa zaznaczył, że partnerstwo między państwem a społeczeństwem odgrywa kluczową rolę w budowaniu nowego sprawiedliwego Kazachstanu. W tym kontekście minione referendum położyło podwaliny pod nową umowę społeczną. „Musimy zwrócić szczególną uwagę na racjonalne, świeże idee i propozycje, które jednoczą naród. To jest główne zadanie Kurułtaju Narodowego” – podkreślił Kassym-Jomart Tokayev.





https://www.inform.kz/ru/my-dolzhny-udelyat-osoboe-vnimanie-ideyam-i-predlozheniyam-ob-edinyayuschim-naciyu-glava-gosudarstva_a3945224



https://www.inform.kz/ru/prezident-rk-my-dolzhny-priderzhivat-sya-principa-raznye-mneniya-edinaya-naciya_a3945270






środa, 23 lutego 2022

czym są USA?

 

przedruk


FBI odebrało małżeństwu majątek, ale nigdy nie oskarżyło ich o przestępstwo










W kwietniu 2020 r. agenci FBI pojawili się w domu Nelsonów i poinformowali ich, że Carl – były menedżer ds. transakcji na rynku nieruchomości w Amazon – jest objęty dochodzeniem za rzekome pozbawienie technologicznego giganta jego „uczciwych usług”. Mówiąc prościej, oskarżyli go o okazywanie przychylności niektórym programistom i zabezpieczanie ich umów w zamian za nielegalne łapówki.


„To się nigdy nie zdarzyło i właśnie dlatego walczyłem tak długo i ciężko, jak ja” – mówi. "To takie proste."

To, czy FBI doszło do takiego wniosku, pozostaje tajemnicą. Wieloletnie śledztwo w sprawie rzekomego oszustwa Carla nie przyniosło aktu oskarżenia. Jednak rząd federalny nie potrzebował niczego takiego, by zrujnować życie Nelsonom, zabierając i sprzedając ich dom (i samochód), spowodować utratę pracy, i miejsca ich dzieci w szkole w Seattle.

Być może ciekawsze jest to, że FBI, w pewnym sensie, subtelnie przyznało, że nie musiało wnosić aktu oskarżenia, aby zakończyć śledztwo lub powstrzymać jakąkolwiek rzekomą operację przestępczą prowadzoną przez Carla Nelsona.

W zeszłym tygodniu rząd zgodził się na ugodę: Z pierwotnych około 892 000 dolarów, które przejął od Nelsonów, zwróci 525 000 dolarów, podczas gdy Amy i Carl zrezygnują z około 109 000 dolarów. (Pozostała kwota została pomniejszona o opłaty sądowe.)

„Przepadek mienia w sprawach cywilnych jest dość powszechny” – mówi Dan Alban, prawnik z Institute for Justice (IJ), kancelarii prawnej działającej w interesie publicznym, która często rozpatruje podobne sprawy.

„Jest faktem, że rząd może to zrobić, może zrujnować życie i może to zrobić bez skazania nikogo za przestępstwo, bez oskarżenia o popełnienie przestępstwa”.

Alban nazywa konfiskatę cywilną „taktyką nacisku”.

Jest to jedna z wielu taktyk, których używa rząd, paraliżując oskarżonych, a czasem pozbawiając ich jakiejkolwiek zdolności do obrony.
„Jeśli nie możesz sobie pozwolić na obronę, nie mówiąc już o wyżywieniu siebie to mocno komplikuje twoją sytuację”.

To jest także lukratywne. 

Według niedawnego raportu IJ, w ciągu ostatnich 20 lat rządy stanowe, lokalne i federalne przejęły 68,8 miliardów dolarów w wyniku przepadku cywilnego.

 „Zdecydowana większość konfiskat i konfiskat… jest napędzana przez zachętę do zysku” – mówi Alban. „W większości stanów i na szczeblu federalnym policja i prokuratorzy mogą zatrzymać do 100 procent dochodów. Mają więc po prostu bardzo silną motywację, aby przyjść i zagarnąć wszystko, co mogą." Aktywa te trafiają następnie do funduszy policyjnych, gdzie mogą być wydawane na takie rzeczy, jak pistolety maszynowe, bilety parkingowe lub wypłaty gotówki, których nikt nie jest w stanie wyjaśnić.

A poszkodowani zwyczajnie się boją. „Nawet rozmawiając z tobą teraz z wami, teraz, kiedy mamy z powrotem nasze pieniądze, teraz, gdy rząd powiedział: „Nie wierzymy, że są to dochody z przestępstwa” – mówi Amy – „Boję się odwetu. Boję się, że coś powiem. To jest przerażające”.



----------


przedruk
tłumaczenie automatyczne


Komentarz Xinhua: antychińska dezinformacja – geopolityczna broń Waszyngtonu pod pretekstem tak zwanej „wolności prasy”


PEKIN, 23 lutego (Xinhua) 

– Amerykańska Izba Reprezentantów uchwaliła ustawę America COMPETES Act, przeznaczając 500 milionów dolarów na relacje informacyjne, aby oczernić Chiny. To posunięcie sprawia, że ​​ludzie zastanawiają się, jak samozwańczy „latarnia wolności prasy” odważa się otwarcie manipulować mediami, próbując wycisnąć Chiny z tego, co nazywa „konkurencją wielkich potęg”.

Ustawa, przyjęta na początku tego miesiąca jako plan polityki przemysłowej w zakresie produkcji półprzewodników i odporności łańcucha dostaw, skieruje środki finansowe do amerykańskiej Agencji ds. Globalnych Mediów, amerykańskiej usługi medialnej, a także lokalnych punktów sprzedaży i programów do tworzenia dziennikarstwa, które jest krytyczne wobec Chiny, w szczególności proponowana przez Chiny Inicjatywa Pasa i Szlaku.

Od wojny hiszpańsko-amerykańskiej i I wojny światowej po zimną wojnę, wojnę w Zatoce Perskiej i wojnę w Iraku, amerykańska propaganda była wszechobecna. Obecnie kampania dezinformacyjna Waszyngtonu przeciwko Pekinowi przypomina jej zasady z czasów zimnej wojny, kiedy to oczerniał Związek Radziecki przez środki masowego przekazu, podsycał histerię z powodu „zagrożenia komunistycznego” i zbojkotował letnie igrzyska olimpijskie w Moskwie w 1980 roku.

W zeszłym roku gazeta The Herald w Zimbabwe ujawniła, że ​​lokalnym dziennikarzom pełnomocnik ambasady USA oferował rzekomo 1000 dolarów za każdą napisaną przez nich antychińską historię, która przedstawia chińskie firmy mające tam siedzibę jako nieetyczne, lekkomyślne i szkodliwe dla lokalnych społeczności.

„Z czystej zazdrości, zawiści i irytacji kraje zachodnie rozpoczęły ożywioną kampanię przeciwko chińskim inwestycjom w Zimbabwe, wykorzystując falangę skorumpowanych mediów, płatnych aktywistów i organizacji społeczeństwa obywatelskiego” – napisał The Herald.

Nieprzypadkowo we wrześniu 2021 r. Javier Garcia, ówczesny szef pekińskiego biura hiszpańskiej agencji prasowej EFE, ogłosił swoją decyzję o odejściu z dziennikarstwa, ponieważ „wstydliwa wojna informacyjna z Chinami pochłonęła sporą dawkę mojego entuzjazmu dla tego zawodu”.

Tym razem projekt ustawy twierdzi, że finansowane przez USA media byłyby „niezależne”. Biorąc pod uwagę, że doniesienia prasowe są sponsorowane przez Waszyngton z konkretnymi celami wyparcia chińskich inwestycji w krajach rozwijających się i oczerniania chińskich projektów, twierdzenie to jest nonsensem.

„Jeżeli rząd z wyprzedzeniem określa w przepisach, jaki będzie wniosek i jaki będzie punkt odniesienia, to tak naprawdę nie kwalifikuje się to jako prawdziwe dziennikarstwo” – Tobita Chow, dyrektor Justice is Global, amerykańska grupa rzecznicza , jak powiedział amerykański magazyn Prospect.

Rozpowszechniając dezinformację i dezinformację w mediach tradycyjnych i społecznościowych, Waszyngton próbuje zamknąć publiczność w kraju i za granicą w komorach echa zbudowanych na jego zimnowojennym sposobie myślenia. Niemniej jednak jej stary podręcznik nie ma już zastosowania w dzisiejszym świecie, w którym prawda i wielobiegunowość przeważają nad kłamstwami i hegemonizmem.

Mając obsesję na punkcie wtrącania się w sprawy wewnętrzne innych krajów, Stany Zjednoczone nie potrafią zrozumieć, dlaczego chińskie przedsiębiorstwa i inwestycje za granicą nadal prosperują: ponieważ Chiny zawsze przestrzegały zasad szeroko zakrojonych konsultacji, wspólnego wkładu i wspólnych korzyści we współpracy z innymi krajami i powstrzymuje się od ingerencji wewnętrznej.

Tymczasem załóżmy, że Waszyngton ma nadzieję na stworzenie pewnej przewagi konkurencyjnej dla swoich inwestycji zagranicznych. W takim przypadku powinna udzielać wzajemnie korzystnych pożyczek krajom rozwijającym się, zamiast skupiać się wąsko na własnych interesach i wydawać pieniądze na zhańbienie Chin.

Między planem infrastrukturalnym zaproponowanym przez Chiny a wersjami przez Stany Zjednoczone i Unię Europejską wiele krajów o niskich i średnich dochodach preferuje chińskie inwestycje, ponieważ kraje bogate, które postrzegają kraje rozwijające się jako kraje o wysokim ryzyku i niskich zyskach, często stawiają uciążliwe warunki które opóźniają realizację projektu i zwiększają koszty, zgodnie z niedawnym artykułem w magazynie The Diplomat.

Podejście Chin jest inne: opowiadają się za krajami rozwijającymi się iw ten sposób uzyskują ich poparcie.

W obliczu narastającej retoryki przeciwko Chinom prezydent Zimbabwe Emmerson Mnangagwa powtórzył, że inwestycje z tego azjatyckiego kraju są mile widziane.

Ponadto w badaniu stanu Azji Południowo-Wschodniej 2020 przeprowadzonym przez singapurski ISEAS-Yusof Ishak Institute, w którym przeprowadzono wywiady z około 1300 respondentami z państw członkowskich Stowarzyszenia Narodów Azji Południowo-Wschodniej, większość respondentów z siedmiu krajów 10 krajów regionalnych.

Finansując dziennikarstwo jako narzędzie polityczne, Waszyngton stał się największym wrogiem wolności prasy, a jego propaganda ma się rozmnażać w nadchodzących latach. Po prostu nie kupuj tego. Element końcowy

(Reporterzy Xinhua Cao Kai i Zhang Yuliang w Harare również przyczynili się do tej historii)




https://english.news.cn/20220223/b049e3e13e9e4e539a69aa2e861db43c/c.html


https://www.polonianews.com/?fbclid=IwAR2OYbaFUR9N8z2soc2OCYASShttRSTnHoFrbQtJ_MgDv4_ma0gO-iqgeeU





poniedziałek, 11 października 2021

Zbiorowa halucynacja

 

przedruk

tłumaczenie automatyczne


Francja, wybory. Ponieważ demokracja to zbiorowa halucynacja

    Bruno Guigue

Gdybyśmy żyli w demokracji, dziś moglibyśmy powiedzieć: tutaj za kilka miesięcy odbędą się wybory prezydenckie. Kandydat lewicowy z prawdziwie postępowym programem ma szansę zostać wybranym i jeśli zostanie wybrany, zastosuje zasadniczą część swojego programu. Teraz wiemy, że to niemożliwe.

Ponieważ? Po pierwsze dlatego, że w ustroju burżuazyjnym kontekst walki jest zawsze niekorzystny dla tych, którzy reprezentują nieposiadających. Konkurencja wyborcza nigdy nie odbywa się w warunkach obiektywności gwarantowanej np. przez uczciwe reprezentowanie nurtów myślowych w sferze medialnej.

Wbrew temu, co głoszą tak zwane reżimy demokratyczne, polityka nigdzie nie jest przejrzystą sceną, w której opinie są równoważne.

Debata polityczna powinna sprzyjać swobodnemu wyrażaniu się w wyborach powszechnych, ale jest ściśle ukierunkowana przez materialne warunki jej wykonywania.

 Różnorodność opinii jest chwalona przez dominującą ideologię, ale w rzeczywistości do młyna mediów trafia kontrola burżuazji. Środki komunikacji są środkami produkcji i rozpowszechniania informacji, a klasa, która je posiada, ukierunkowuje te informacje zgodnie ze swoimi interesami.

Jak wiecie, 95% prasy francuskiej należy do około dwudziestu osób, których wybory polityczne pozwolę wam zgadywać. Ale to nie wszystko. Jeśli przypadkiem temu kandydatowi uda się zostać wybranym, eksplodowałby w ucieczce, od pierwszych tygodni swojej kadencji, w obliczu ofensywy rynków finansowych i masowej ucieczki kapitału.

W rzeczywistości byłby ofiarą ekspiacyjną tej samej oligarchii, która pod każdym względem dokonała niemożliwego, aby uniemożliwić mu wybór.

Obiektywne warunki rywalizacji o władzę są takie, jakie są, uważam nasz ustrój polityczny za liberalną oligarchię, w której właściciele kapitału sprawują władzę ekonomiczną, posiadają władzę medialną i kontrolują władzę polityczną. Jeśli chodzi o demokrację, to zbiorowa halucynacja.



https://www.lantidiplomatico.it/dettnews-francia_elezioni_perch_la_democrazia__unallucinazione_collettiva/38601_43388/




piątek, 18 czerwca 2021

Sawinyh - bieżące uwagi

 

przedruk

tłumaczenie automatyczne


Zachodnia propaganda kształtuje opinie Białorusinów”

- Nie sądzi pan, że problemy z reputacją Białorusi odbijają się w jakiś sposób na sojusznikach. Czy nie okaże się, że sojusznicy będą mieli bardziej bolesny odbiór zewnętrznego wizerunku Białorusi? A w pewnym momencie uznają unię z Białorusią za niewygodną?

- To pytanie pokazuje, że postrzegacie Białoruś poprzez dyskurs zachodnioeuropejski, przez percepcję narzuconą w dużej mierze przez propagandystów zbiorowego Zachodu.

Decyzje polityczne są z reguły podejmowane przez elity, czyli osoby dość dobrze poinformowane i nie mogące sobie pozwolić tylko na jedną słabość – na fałszywe wyobrażenie o otaczającej ich rzeczywistości. Oznacza to, że na tym poziomie nie ma złudzeń co do tego, co dzieje się na świecie i co się dzieje z Republiką Białorusi na tym etapie, a być nie może. W związku z tym nie może być wpływu propagandowego na podejmowanie decyzji zarządczych, także w ramach procesów integracyjnych.

Mieć obiektywny pogląd na otaczającą rzeczywistość

Musimy wyraźnie zdawać sobie sprawę z czasu, w którym żyjemy. A teraz nadszedł czas na dość poważne przemiany polityczne. W zasadzie nie rozpoznajemy świata, w którym żyjemy za 3-5 lat.

- Wojna się zaczęła?

- Oczywiście nie będzie wojny w klasycznym tego słowa znaczeniu, jak II wojna światowa. Ten rodzaj wojny jest przestarzały. III wojna światowa będzie zupełnie inna. Nie będzie trudnych konfrontacji między ogromnymi armiami, nie będzie wymiany uderzeń nuklearnych. Dlaczego? Ponieważ doprowadzi to do śmierci świata. Wojnę globalną zastąpią dziesiątki małych lokalnych konfliktów.

- Kiedy to się zacznie?

- Porozmawiajmy. Mamy konflikty na Ukrainie, Gruzji, Mołdawii. Mamy konflikty w Iraku, Syrii, Libii. Teraz jest konflikt na Morzu Południowochińskim. Sytuacja z Tajwanem się pogarsza. Wiele pytań pojawia się w Azji Środkowej, w Afganistanie. Na tej podstawie mnoży się liczba lokalnych konfliktów. I możemy śmiało powiedzieć, że w tym komponencie wojna już trwa.

Najważniejsze, że dotkliwość „operacji militarnych” i konfrontacji przenosi się na sferę ekonomii i na sferę informacji . Jeśli weźmiemy i rozważymy dziedzinę ekonomii, co widzimy? Widzimy konflikt między USA a Chinami, w rzeczywistości wojnę handlową. Podobne konflikty obserwujemy między Chinami a Indiami.

Nawet w klasycznym skupisku Zachodu konflikty te zaczynają się ujawniać. Planowano podpisanie umów o wolnym handlu między UE a USA. Nie jest podpisany. I zapewniam, że nie zostanie podpisany. Na towary z UE do USA i odwrotnie wprowadzane są sankcje, ograniczenia, dodatkowe cła. To klasyczny przykład wojny handlowej. Jeśli słuchasz rozmów na uboczu Światowej Organizacji Handlu, to poważnie mówią o tym, że światowy reżim handlowy najprawdopodobniej nie przetrwa najbliższych 3-5 lat, zostanie poważnie zmodyfikowany. Tak więc wojna handlowa i gospodarcza już trwa.

- W tej wojnie nie ma jeszcze zabitych, ale są już ranni.

- Przede wszystkim, moim zdaniem, zostali ranni w wojnie informacyjnej. Kolejnym bardzo ważnym elementem jest wojna światopoglądowa. I tutaj wszystkie te czynniki manifestują się najpoważniej. Taka jest sytuacja z Białorusią i ciągłe konflikty z Rosją, Chinami i nie tylko. Myślę, że w niedalekiej przyszłości zobaczymy wiele nowych kampanii wojskowych w tym obszarze. A ofiary będą, jak słusznie powiedziałeś, „na głowie”.

Ludzie, którzy tracą zdolność racjonalnego realizowania otaczającej rzeczywistości, to ci, którzy polegli w wojnie informacyjnej.

W każdej wojnie duch armii jest krytyczny. W tym przypadku, ponieważ jest to trzecia wojna światowa, która ma zupełnie inne formy i wyrazy, całe społeczeństwo jest armią. Stąd dochodzimy do potrzeby zrozumienia, jak ważne jest, jak skonsolidowane jest społeczeństwo, jak jest wykształcone, jak poprawnie rozumie cele rozwoju narodowego, w jakim kierunku zmierza. A ponadto, czy jesteś gotów poświęcić swój czas na cele rozwoju narodowego, swojego dobrobytu przez określony czas? Jeśli jest zrozumienie, a społeczeństwo jest gotowe, to mamy sukces.


--------------


Redystrybucja wpływów politycznych i gospodarczych na świecie trwa. Pojawiają się nowe próby nacisku na suwerenne państwo Białorusi. Zachodni politycy nie ukrywają już swojego zainteresowania destabilizacją sytuacji w naszym kraju. Dlaczego to się robi? To i wiele innych spraw zostało omówione w rozmowie z przewodniczącym Komisji Stałej Izby Reprezentantów do spraw międzynarodowych Andriejem Sawinym .

Przywróć szacunek dla suwerenności

- Zbiorowy Zachód wywiera na Białoruś nie tylko polityczną i gospodarczą, ale także dyplomatyczną presję. Obserwujemy dziwne zachowanie niektórych pracowników zagranicznych misji dyplomatycznych: utrzymują bliskie kontakty z pewnymi radykalnymi organizacjami, uczestniczą w procesach niezwiązanych z interesami obywateli ich krajów itp. Dlaczego ci ludzie, którzy są wezwani do wzmacniania i rozwijania relacji między państwami, stają się instrumentami wojny hybrydowej ?

Andrey Savinykh: Poruszyłeś bardzo poważną kwestię. Wiąże się to z demontażem i erozją całego systemu zasad stosunków międzynarodowych , który kształtował się od połowy XVII wieku w Europie na podstawie pokoju westfalskiego . Taki system pojawił się po wielu krwawych wojnach europejskich jako jedyny sposób na zapewnienie pokoju i pewnych rozsądnych zasad współdziałania między państwami. Fundamentem stały się zasady suwerenności państw, nieingerencji w ich sprawy wewnętrzne oraz równości władzy bez względu na potencjał polityczny i gospodarczy . Ten system stosunków został ostatecznie zakończony wraz z przyjęciem Aktu Helsińskiego w 1975 roku .

- Białoruś zrobiła wiele, aby zresetować stosunki ze Stanami Zjednoczonymi i sąsiadami. W odpowiedzi amerykański korpus dyplomatyczny wspiera i koordynuje organizację zamieszek na ulicach Mińska od strony Wilna, a szef łotewskiego MSZ zdejmuje białoruską flagę państwową w Rydze, dając przykład wileńskiej kancelarii. Jak tego rodzaju prowokacyjne i wandalskie akcje mają się do statusu dyplomatycznego tych, którzy je autoryzują i organizują?

Andrey Savinykh: Problem w tym

Od lat dwudziestych amerykański establishment bardzo aktywnie rozwija technologie kognitywne do zarządzania społeczeństwem. Rozumie, że kontrolowanie obywateli własnego kraju tradycyjnymi metodami jest dość kosztowne. Bardziej opłaca się wykorzystać propagandę, tworzenie mitów ideologicznych i fascynację ludzi amerykańskim snem – technologią „soft power” .

W pewnym stopniu ta opcja jest z powodzeniem wdrażana, a amerykańskie media, kultura popularna, Hollywood i inne narzędzia są punktami zaczepienia tej technologii . Doprowadziło to do tego, że podobne opcje zaczęto stosować w stosunku do innych krajów, stając się głównym motorem „kolorowych rewolucji” .


Inżynieria społeczna i technologie poznawcze w służbie amerykańskiego establishmentu

W większości Amerykanie zajmują się już socjotechniką, zmieniając porządek w innych krajach za pomocą technologii kognitywnych. Ponadto nie mają żadnych zobowiązań wobec tych krajów i nie ponoszą żadnej odpowiedzialności w przypadku katastrofalnego wyniku. Widzimy ogromną liczbę takich przykładów.

Jednym z najbardziej odkrywczych jest Libia . W tym kraju z dnia na dzień zniszczono potężny system pomocy społecznej , który zapewnił ludności stosunkowo wysokie dochody, edukację i opiekę medyczną. W kraju zginęło około 15 000 osób i nie ma perspektyw na rozwój . Z drugiej strony ustanowiono kontrolę dostaw ropy naftowej z tego kraju – dla korporacji transnarodowych ma to niewątpliwie większe znaczenie.

Misje dyplomatyczne są aktywnie zaangażowane w organizowanie „kolorowych rewolucji” w innych krajach i nie jest to już tajemnicą. Akt szefa łotewskiego MSZ wyraźnie pokazał, jak głęboko zanikają dziś międzynarodowe tradycje poszanowania suwerenności innych krajów . Problem polega też na tym, że na Łotwie szef resortu polityki zagranicznej nie jest zawodowym dyplomatą . To polityk, który jest wybierany w wyniku wygranych wyborów. Takie podejście nie zawsze umożliwia powołanie na to stanowisko osoby, która spełnia wszystkie wysokie wymagania kwalifikacyjne stawiane szefowi departamentu polityki zagranicznej.

Zachodni system demokracji zostaje narzucony Białorusi

- Dlaczego nasz kraj wciąż jest oskarżany o łamanie praw człowieka? Przecież to, co cały świat widzi w kronikach wiadomości, wskazuje, że „wolna” Ameryka i „demokratyczna” Unia Europejska, delikatnie mówiąc, nie są pod tym względem od dawna najlepszym przykładem.

Andrei Savinykh:  Zachodni system demokracji jest narzucany Białorusi i innym krajom w każdy możliwy sposób, poza kontekstem historycznym i, co bardzo niebezpieczne, w specjalnej wersji eksportowej, opracowanej dla krajów, które miały stać się peryferiami Zachodnia metropolia .

W tym modelu nacisk kładziony jest tylko na wolności polityczne i indywidualne , a prawa gospodarcze i społeczne nie są zwracane . Zachodni eksperci w żaden sposób nie skupiają się na tym, że prawa polityczne należy łączyć z obowiązkiem obywateli do podejmowania wyłącznie przemyślanych decyzji opartych na rozsądku, logice i interesie publicznym .

Te dwa pojęcia – „prawo polityczne” i „obowiązek odpowiedzialnego działania” – nie mogą być rozdzielone bez katastrofalnych konsekwencji dla społeczeństwa. W praktyce Zachód próbuje narzucić nam prawa w oderwaniu od odpowiedzialności. W takich przypadkach demokracja bardzo szybko degeneruje się w ochlokrację.

Obywatele bez wiedzy politycznej łatwo ulegają manipulacji populistów lub padają ofiarą zorganizowanych struktur oligarchicznych. W rezultacie kraj pogrąża się w anarchii lub zamienia się w oligarchię. W każdym z tych przypadków rozwój gospodarczy zostaje zahamowany, a państwo staje się zależne. Jest na to wiele przykładów. A skutki uboczne, które pojawiają się podczas takich procesów, są rzeczywistymi celami , do których początkowo dążymy .

Demokracji nie można importować

Demokracja to produkt, którego nie można importować. To może być uprawiana tylko w kraju, dzięki ciężkiej pracy , a to wymaga czasu. Staramy się to robić, zaczynając od naszego poziomu rozwoju gospodarczego i tradycji panujących w społeczeństwie, rozwijając w jedności wszystkie rodzaje praw człowieka, w tym aspekty polityczne, społeczne i indywidualne. Ale zachodni manipulatorzy nie są tym zainteresowani. Próbują zamienić inne kraje w zależnych i kontrolowanych sojuszników , od których mogą brać więcej różnorodnych zasobów, niż mogą dać w zamian.

Trend regionalizacji: świat zostanie podzielony na 5-6 makroregionów

- Białoruś znalazła się pomiędzy głównymi ośrodkami przeciwstawnych sił cywilizacji zachodniej i wschodniej. W jednym ze swoich wystąpień wyraziłeś opinię, że Zachód próbuje narzucić nam swój własny model rozwoju społecznego. Jak wybrać drogę, aby zachować niezależność?

Andrei Savinykh: Musimy wyraźnie zdać sobie sprawę, że jesteśmy na tym etapie historycznego rozwoju ludzkości, kiedy globalizacja gwałtownie się cofa. Nie zniknie całkowicie, ale straci na znaczeniu na 20-30 lat. Dziś dominuje trend regionalizacji:świat zostanie podzielony na 5 – 6 makroregionów, które połączą wspólne systemy polityczne, militarne i gospodarcze. Pojawią się nowe rynki z odpowiednim podziałem pracy. Dołączenie do jednego z tych makroregionów to uniwersalny sposób na zapewnienie przez suwerenne państwo zrównoważonego rozwoju na 10, 20, a może 30 lat.

W związku z tym przystąpienie Białorusi do UE jest nie tylko niemożliwe ze względów politycznych, ale może również mieć destrukcyjny wpływ na naszą gospodarkę i społeczeństwo.

Naszą drogą jest stworzenie jednej przestrzeni euroazjatyckiej wraz z bliskimi nam narodami , z którymi historycznie łączy nas wspólne wartości tradycyjne, duchowe i kulturowe. Razem możemy stworzyć rdzeń nowego regionu gospodarczego.


Wzmocnienie potencjału kraju: zdolności obronnych, samowystarczalności gospodarczej i światopoglądu

- Utrzymanie i umocnienie państwowości to jeden z głównych tematów obecnej agendy. Jak pokazuje światowa praktyka, dziś ekspansywne ambicje są realizowane nie tylko za pomocą scenariuszy mocy. Jak reagować na zewnętrzne wyzwania i zagrożenia?

Andrey Savinykh: Dziś każdy kraj musi wzmacniać i rozwijać swój potencjał przynajmniej w trzech kierunkach.

Aspekt wojskowy: członkostwo Białorusi w OUBZ

Przede wszystkim oczywiście aspekt militarny. Członkostwo Białorusi w OUBZ praktycznie wyklucza bezpośrednią agresję zbrojną na ten kraj. Tutaj jesteśmy bardzo dobrze chronieni, a nasza suwerenność nie jest zagrożona.

Gospodarka musi być samowystarczalna

Drugi obszar to ekonomia . Powinien być samowystarczalny i zdolny do zapewnienia obywatelom niezbędnego poziomu dochodów i towarów, które mają strategiczne znaczenie dla bez pasnosti , zwłaszcza żywności . Od dziesięcioleci zmierzamy w tym kierunku. I w tym czasie udało nam się osiągnąć wystarczający dla kraju poziom w żywności, energetyce, transporcie i innych obszarach bezpieczeństwa. Ale jest jeszcze wiele do zrobienia, aby gospodarka stała się fundamentem poprawy dobrostanu społeczeństwa. Tak, nie wszystko jest tutaj rozstrzygane, ale nie jest to proces jednoetapowy. Wymaga stałego i progresywnego rozwoju. Uważam, że można to zrobić najbardziej produktywnie w ramach Eurazjatyckiej Przestrzeni Gospodarczej.gdzie mamy swoje nisze w podziale pracy, co pozwoli nam osiągnąć efekt synergii z naszymi partnerami.

Światopogląd: wspólna wizja przyszłości

Trzeci kierunek to światopogląd . Musimy być zjednoczeni w naszych poglądach na przyszłość, którą budujemy w naszym kraju. Bardzo ważna jest konsolidacja psychologiczna . Jest jak duch walki w wojsku, dzięki któremu można pokonać wroga, przewyższającego liczebnie i siłę. Dziś kryteria ideologiczne dotyczą nie armii, ale społeczeństwa.

Jeśli ludzie widzą tak samo, mają wspólne wartości, są zjednoczeni i skonsolidowani, to na pewno odniosą sukces.

Międzynarodowe korporacje w pogoni za zyskiem

W ostatnich dziesięcioleciach zbiorowy Zachód podejmuje systemowe wysiłki zmierzające do demontażu zawartych porozumień , deklarując, że świat wchodzi w nową rundę rozwoju, w której głównymi uczestnikami nie są państwa narodowe, ale korporacje transnarodowe . Oni są zainteresowani widząc znikają granice narodowe i państwowe systemy państwowe zdemontowane , tworząc korzystne warunki dla właścicieli tych korporacji.

Chodzi przede wszystkim o osiągnięcie zysku w różnych regionach i przeniesienie tego zysku do jurysdykcji offshore w celu uchylania się od płacenia podatków. Korzyści z TNK ze szkodą dla krajów i regionów!

Aby osiągnąć te cele, przeznaczane są ogromne środki i zaangażowane są całe instytucje.

Okazuje się więc, że struktury dyplomatyczne Zachodu , które postrzegamy w ramach tradycyjnego systemu interakcji jako narzędzia wzajemnego zrozumienia, budowania zaufania i rozwiązywania konfliktów, stają się elementami ataku na bazie stosunków międzypaństwowych.


---------


Mówiąc o sytuacji z Ryanairem zaminowanym w Niemczech, Savinykh zauważył: „Sytuacja w Berlinie potwierdziła, że ​​doniesienia o zaminowanych samolotach docierają dość często. A każde państwo, przez którego terytorium leci ten samolot, zapewnia własne lotnisko, organizuje inspekcję statku i rozwiązywanie związanych z nim problemów. To normalna sytuacja. Na tym tle wyraźnie widać, że Republika Białoruś wypełniła wszystkie swoje zobowiązania wynikające z umów międzynarodowych. I nie było nadzwyczajnej sytuacji w stosunku do samolotu ”.

„Inne pytanie brzmi, że na pokładzie była osoba, która znajduje się na liście poszukiwanych. Wymogiem prawa było jego aresztowanie. I został aresztowany. Przez dziesięciolecia zbiorowy Zachód uczył nas o rządach prawa, o konieczności przestrzegania prawa. I okazuje się, że w momencie, gdy stanęliśmy w takiej sytuacji, nagle zaczęli mówić, że nie powinien był być aresztowany. Z mojego punktu widzenia jest to dość cyniczna hipokryzja ”- powiedział polityk.

Andrey Savinykh jest  pewien:

Ogromna liczba ludzi stała się bardzo spięta, ponieważ Protasewicz zeznaje w Komitecie Śledczym Białorusi. Dlaczego? Bo był bliski zorganizowania planów przejęcia władzy w Republice Białorusi. Wie, jak ta operacja została sfinansowana, w jaki sposób. Wie, jak we wszystkie te plany zaangażowani byli politycy niektórych krajów, przynajmniej Polski i Litwy. Potrafi powiedzieć wiele rzeczy, z których niektórzy znajdą się w bardzo, bardzo nieprzyjemnej sytuacji. A teraz ci ludzie zrobią wszystko, co możliwe, aby jakoś wygadać sytuację, ale w żadnym wypadku nie pozwól, aby ta bomba informacyjna eksplodowała, co mogłoby spowodować poważny cios dla ich reputacji.




https://savinykh.by/?p=6356&fbclid=IwAR12U181M2_mbNn3C2jqFpAb0KG3v_XUf1QEcil-ZU-K3Qh7y1PL8qdj0VI

https://savinykh.by/?_=a-savinykh-o-diplomaticheskom-davlenii-na-belarus&fbclid=IwAR2ePU38-r59zvS-XPmu1Hj0a6asO1w6vEb5NqGi-eYpPvU6HPonYYb-CoM

https://savinykh.by/?vystuplenie-intervie=a-savinykh-pokazania-mogut-nanesti-uscherb-reputatsii-nekotorym-na-zapade