Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Popiel. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Popiel. Pokaż wszystkie posty

środa, 29 września 2021

Od Zbrucza do Włoch

 


Tekst miał być rozszerzony o Sardynię, stąd pierwotnie był taki tytuł posta.



Poniżej porównanie tzw. Światowida ze Zbrucza i Wojownika z Capestrano.


Jeden posąg pochodzi z polskich kresów, a drugi - z Abruzji we Włoszech.

"Światowida" odkryto w 1848 roku, a Capestrano - w 1934 roku.

Idol ze Zbrucza datowany jest na XI w. n.e. -  Capestrano - VI w. p.n.e.


Dodam od siebie, że ja wiem jak tłumaczyć tę postać, ale jak wszystko w tym temacie, wymaga to wiele pisania... 


Wg mojej koncepcji Słowianie w dawnych czasach zaludnili całą Europę i to oni -

Słowianie z terenów dzisiejszej Polski stanowili podstawę cywilizacji greckiej i etruskiej. 


Oczywiście mam na to pewne argumenty, jedne są mocne inne mniej...

Jednak najpierw omówię w serii artykułów to co zapowiadałem, a dopiero potem przejdziemy dalej.




Tymczasem na korzyść mojej koncepcji - takie spostrzeżenie...


Oba posągi są do siebie podobne, pierwsze co się rzuca w oczy to:

- identyczny układ rąk (a nawet dłoni - kciuka)

- okrągłe nakrycie głowy

- KOŁO na piersiach, u Światowida trzymane na ręku przypominające pierścień, u Wojownika - jako element "zbroi" umocowany pasami (w sumie też pierścień - jako swego rodzaju ściągacz pasów), ale też jakby podtrzymywane dłonią jak u Światowita

- jeden i drugi w jakimś stopniu pokryty był czerwoną farbą.


Moim zdaniem oba posągi odwołują się do tej samej postaci, ale przede wszystkim tej samej kultury i tej samej historycznej przeszłości. Posągi są jednym z dowodów na wspólne korzenie cywilizacji etruskiej i słowiańskiej - i być może egipskiej jak niżej zauważam. Kultury te wywodzą się od Słowian pochodzących z terenów dzisiejszej Polski.


Wg danych np. z włoskiej wiki, Wojownik z Capestrano to etruski z pochodzenia król - Numa Pompiliusz - drugi król Rzymu. 


Pompiliusz to - wg wszystkich polskich  kronik - imię Popiela - legendarnego władcy Lechi..

Popiel to zapewne nazwa przeniesiona  z osoby Stwórcy - Tego, Który Spopiela Piorunem..

Poniżej będą jeszcze moje uwagi nt. tego imienia.



A więc po Sieciechu, władcy Egiptu... pamiętacie??

Wg tłumaczenia z łaciny Setheus, występujący w kronice Polskiej Galla Anonima - to Sieciech.

Setheus to zlatynizowane Seth, a Seth to bóg czy też faraon egipski... także ten... znowu mamy Słowianina na tronie jakiejś starożytnej cywilizacji...


Zwracam też uwagę na to, że faraonowie egipscy - np. Ramzes II, Tutankhamon, czy Echnaton także ukazywani byli w podobnej postawie co Idol ze Zbrucza i Capestrano tj.

- ze skrzyżowanymi na piersiach rękoma... 

- w ręku trzymają laskę z okrągłym zakończeniem - być może nawiązujące do pierścienia jak u idoli wyżej

- też mają na głowie okrągłą czapkę...



Na foto od lewej: Ramzes II, Tutankhamon, Echnaton.


Ponadto - idol z Abruzji ma na kapeluszu coś co zostało nazwane grzebieniem, a co kojarzy mi się z ureuszem - wężem na czapce jakiego widzimy u faraonów - był to symbol władzy królewskiej - ale i boskiej...



Maska Tutankhamona z Ureuszem


Ureusz, także Ureus – w starożytnym Egipcie symbol władzy boskiej i królewskiej w postaci świętego węża – postać z głową sępa i tułowiem atakującej samicy kobry.  


Założę się, że podobne odniesienia znajdę w innych kulturach.



poniżej przedruki

moje uwagi i rzeczy, na które zwracam uwagę podkreśliłem kolorem

tłumaczenia automatyczne


Idol ze Zbrucza

Przeprowadzone w latach 80. XX wieku badania Borysa Tymoszczuka i Iriny Rusanowej wykazały, że pierwotnie idol znajdował się prawdopodobnie na położonej niedaleko Zbrucza górze Bohod (Bogit), gdzie odkryto kamienny krąg z ośmioma ogniskami i miejscem na czworokątną figurę. Dzięki analizie chemicznej wykryto na posągu ślady pokrywającej go niegdyś czerwonej farby.

Datowanie zabytku

Czas powstania rzeźby pozostaje dyskusyjny, a tym samym nie ma całkowitej pewności co do jej etnicznej atrybucji. Według opinii części badaczy możliwe jest inne niż słowiańskie pochodzenie Światowida; zgodnie z tymi hipotezami idol pierwotne należał np. do Traków albo ludów irańskich, tureckich lub też do Waregów czy nawet Celtów. Od któregoś z tych ludów miał trafić w ręce Słowian. Spotyka się też opinie, że idol jest XIX-wieczną mistyfikacją, powstałą na fali zainteresowania słowiańskimi starożytnościami w epoce romantyzmu; powstanie obiektu mogło mieć np. związek z zainteresowaniami literackimi i historycznymi zamieszkałego w Liczkowcach Tymona Zaborowskiego.

Zdaniem Janusza Cieślika posąg, mimo pogańskiego charakteru, pochodzi już z czasów po chrystianizacji, a sposób przedstawienia zawartych na nim treści wskazuje na inspirację twórcy XI-wieczną sztuką ruskiego chrześcijaństwa.





W sierpniu 1848 roku w Liczkowicach koło Husiatyna na Podolu (Ukraina), suche lato spowodowało znaczne obniżenie się poziomu  tamtejszej rzeki Zbrucz.

Natrafiono  wówczas na dziwny kamień wystający ponad lustro wody, będący jak się później okazało kamienną rzeźbą, czworościennym posągiem o czterech twarzach. Słynny archeolog działający w Krakowie, Adam Honory Kirkor, tak oto opisywał miejsce odkrycia tego posągu: „… góra Sokolichą zwana, której skalisty, brunatny, kręty występ prawie prostopadle do Zbrucza spada. U stóp tego występu, w dolinie zwanej Zbiegła, na pierwszym załomie Zbrucza ku południowi (o 300 metrów od byłej kasarni straży finansowej, dziś leśniczówki) … wydobyli w roku 1848 ze Zbrucza posąg Światowita”. 

Ten temat, jak i całe odkrycie opisane powyżej, są spektakularne i to pod wieloma względami. Przede wszystkim dlatego, że nie można jasno określić daty i miejsca powstania tej rzeźby, a także jej etnicznej przynależności, gdyż odbiega ona znacząco od innych posągów znajdowanych w tamtejszej okolicy.

Jednak według wielu opinii archeologicznych, przyjęło się, że posąg pochodzi z około IX/X wieku, a na jego pierwotną lokalizację wskazuje się położoną niedaleko Zbrucza górę Bohod. Odkryto tam bowiem kamienny krąg z ośmioma ogniskami i miejscem na czworokątną figurę. Są to jednak hipotezy, podobnie jak ta na temat jego pochodzenia, która mówi, że ów posąg należał pierwotnie do ludów z Bliskiego Wschodu – Traków, ludów irańskich czy tureckich, a dopiero od nich miał trafić w ręce Słowian. Większość archeologów wiąże jednak etniczne pochodzenie rzeźby bezpośrednio ze Słowianami i uznaje go za jedyny, tak dobrze zachowany, wizerunek słowiańskich bogów.

Czym więc jest ów posąg i co przedstawia?

Jest to wapienna rzeźba o wysokości 257 cm i wadze około pół tony, którą charakteryzuje czworoboczny kształt.

W oficjalnej deskrypcji znajdującej się na stronie Muzeum Archeologicznego w Krakowie, możemy przeczytać następujący opis:

„(...) Boki posągu stanowią podłoże do pasmowo wykonanych przedstawień figuralnych – pogłębione jest z reguły tło, natomiast same figury to reliefy płasko-wypukłe. Niektóre fragmenty dekoracji wykonane zostały jedynie płaskim rytem. Zwieńczenie posągu to plastycznie uformowane cztery połączone, pozbawione owłosienia, ludzkie głowy osadzone na krótkich szyjach. Nakrywa je wspólne nakrycie głowy – przypominające kapelusz. Poza podziałem kompozycji na boki słupa, wyraźnie wyodrębnione są na wszystkich ścianach różnej wysokości trzy pasma poziome oddzielone plastycznymi listwami”.




Potocznie ową rzeźbę nazywa się Światowidem ze Zbrucza, jednak obecny w nazwie Światowid zdaje się nie być poprawnym określeniem. Aktualna nazwa została nadana posągowi przez Joachima Lelewela, który oceniając wygląd rzeźby, uznał ją błędnie za przedstawienie połabskiego Świętowita. Jego imię zapisane po łacinie w formie Svantevit rozszyfrował więc błędnie jako Światowid, jednak inne zachowane w kronikach opisy owego połabskiego boga, znacznie różnią się od zbruczańskiego posągu. 

Na pierwszej stronie tej rzeźby znajduje się postać z rogiem w prawej ręce, a tuż pod nią widnieje figura przedstawiająca kobietę oraz postać z rękami wyciągniętymi do góry. Na drugiej stronie mamy postać z pierścieniem, pod nią kobietę i znów postać z rękami nad głową. Kolejna strona posągu to mężczyzna z szablą i koń, pod którym mamy wizerunek mężczyzny, zaś pod nim widnieje kolejna osoba z uniesionymi rękami. Na ostatniej ścianie rzeźby znajdziemy dwóch mężczyzn, a poniżej koło.


Według koncepcji rosyjskiego archeologa, Borisa Rybakowa, górna część posągu przedstawia kolejno główne bóstwa słowiańskiego panteonu: Mokosza, Ładę, Peruna oraz Dadźboga. Cały zaś pomnik miał przedstawiać postać Roda, który górował nad wszystkimi słowiańskimi bóstwami.

Z taką interpretacją nie zgadza się polski historyk, Leszek Słupecki, który widzi w tej rzeźbie jedynie Peruna, a w czterech ścianach upatruje przedstawienia jego różnorakich mocy. Odrębne zdanie w sprawie posągu miał także polski geolog, Janusz Kotlarczyk, widzący w zbruczańskim słupie słowiańskiego boga Swarożyca, który czczony był na Połabiu. Uważa się także, że posąg zbruczański może stanowić materialny ślad idei słupa kosmicznego, który zapewniał lokalnej społeczności idealną komunikację wewnętrzną pomiędzy światem realnym i wierzeniami. Najbardziej jednak kontrowersyjną i najpopularniejszą w ostatnim czasie teorią, jest uznanie niniejszego pomnika za XIX-wieczną mistyfikację.

Pochodzenie i czas powstania Światowida ze Zbrucza były często podważane w ostatnich latach. Najgłośniejszą sprawą było zakwestionowanie jego pochodzenia przez parę ukraińskich archeologów Oleksija Komara i Natalię Chamajko, którzy dokonali tego w 2014 roku w swej pracy naukowej pt. „Idol ze Zbrucza: zabytek epoki romantyzmu?”.

Ukraińscy uczeni uważają, że zbruczański słup wykonano najpewniej w latach 20. XIX w., na zlecenie romantycznego poety Tymona Zaborowskiego (1799-1828), który był właścicielem majątku Liczkowce leżącego nad Zbruczem. Podstawą do podważenia słowiańskich korzeni rzeźby, jest jej zadziwiająco dobry stan.

Została bowiem zrobiona z wapienia, a następnie leżała w rzece, więc powinna mieć liczne wapienne zacieki, a jej rysy winny być dużo bardziej rozmyte. Jak dodaje prof. Władysław Duczko, polski archeolog, rzeźba nie mogła leżeć w rzece dłużej niż 20 lat. Nawet gdyby leżała w ziemi, to nie zachowałaby się w tak dobrym stanie. Hipotezę ukraińskich naukowców zdają się potwierdzać także wyniki badań makroskopowych i mikroskopowych, które przeprowadził w latach 1948-49 krakowski konserwator Rudolf Kozłowski.

Ustalił on, że posąg wykonano z wapienia pochodzącego zapewne z okolic Husiatyna na Podolu i był pierwotnie pokryty barwnikami, których ślady ocalały w zagłębieniach reliefu. Kluczowe jest to, że Kozłowski potwierdził, iż posąg rzeczywiście leżał w rzece, ale dość krótko.

Inne argumenty przemawiające za mistyfikacją, to zbyt złożony sposób wykonania posągu, niespotykany w innych rzeźbach z IX i X wieku (pozostałe znaleziska z tamtego rejonu to głównie amorficzne kamienne stele), niepasujący do innych wschodniosłowiańskich znalezisk wizerunek boga o czterech twarzach oraz podobieństwo do ikonicznych przedstawień ruskich świętych (czapka Światowida wygląda tożsamo z nakryciem głów świętych Borysa i Gleba).

Badacze pokusili się nawet o stworzenie portretu psychologicznego osoby stojącej za powstaniem posągu. Do tego portretu zdaniem badaczy doskonale pasuje romantyczny poeta, Tymon Zaborowski. Nie dość, że jego majątek znajduje się w rejonie, w którym znaleziono Światowida, to wiele jego dzieł jest silnie osadzonych w tematyce słowiańskiej, którą się pasjonował.

Wszelkie dyskusje na ten temat opierają się niestety jedynie na hipotezach, także kontrargumenty dla pracy ukraińskich archeologów to kolejne teorie niepoparte konkretnymi dowodami.

Samo Muzeum Archeologiczne w Krakowie, do którego owa rzeźba trafiła za sprawą Teofila Żebrawskiego z Krakowskiego Towarzystwa Naukowego, odpiera wszelkie zarzuty, doszukując się podobieństwa do Światowida w innych posągach z Iwankowców i Stawczan, z których przynajmniej dwa formą nawiązują do zabytku ze Zbrucza.





Wojownik z Capestrano.





Wojownik Capestrano jest to rzeźba w lokalnym miękkiego wapienia w VI wieku pne , z okresu sztuki Italic , znalezione w nekropolii starożytnego miasta Aufinum , w miejscowości znajduje się niedaleko Capestrano ( AQ ), a przedstawiający wojownika starożytni italscy mieszkańcy Vestini. Jest to jedno z najbardziej monumentalnych i znaczących dzieł sztuki italskiej i jest przechowywane w Chieti , w Narodowym Muzeum Archeologicznym Abruzji .


Wojownik, którego dekorację pierwotnie miał uzupełnić kolor malowany (w niektórych miejscach pozostają ślady koloru czerwonego), przedstawia w wymiarach większych niż życie (wysokość bez podstawy sięga 2,09 m) stojącą postać męską, z rękoma założonymi na piersi, w wojskowym stroju. 

Głowa jest pokryta hełmem dyskowym, który zakrywa uszy i ma maskę na twarzy; tułów chronią tarcze pancerza wspomagane poprawkami, natomiast inny schron ze skóry lub blachy, wsparty pasem, chroni brzuch. Nogi mają nagolennikia stopy noszą sandały. 

Na piersi wojownika wisi miecz ze zdobioną rękojeścią i pochwą oraz sztylet. Po prawej trzyma małą siekierę. Ozdoby składają się ze sztywnego naszyjnika z zawieszką oraz bransoletek na przedramionach.  





Nakrycie głowy (o średnicy 65 cm), charakterystyczne dla szerokich rond, które nadają mu wygląd sombrero , zostało zinterpretowane jako hełm paradny, wyposażony w grzebień (w górnej części widoczne są ślady wystającego grzebienia, teraz utracone) lub jako tarcza (obrona), którą noszono na głowie, gdy nie była używana w bitwie.

Figura spoczywa na cokole i jest wsparta na dwóch bocznych filarach, na których wygrawerowane są włócznie. Na prawym nośniku znajduje się napis w języku południowym Piceno (lingua sud picena) pojedynczy wiersz tekstu z góry od dołu i słowami oddzielonymi kropkami : 

MA KUPRí KORAM OPSÚT ANI {NI} S RAKINEL?ÍS? POMPA?[ÚNE] Í . 

Postawiono hipotezę, że znaczenie tekstu to Ja, piękny obraz, wykonany (rzeźbiarz) Aninis dla króla Nevio Pompuledio (Królowa Hadriana) lub, ostrożniej, jak Aninis dla Pomp? (Calderini i in. 2007).

Me, bella immagine, fece (lo scultore) Aninis per il re Nevio Pompuledio (Adriano La Regina) o, più cautamente come fece (fare) Aninis per Pomp? (Calderini et al. 2007).


Wojownik jest prawdopodobnie przedstawiony martwy, jak sugeruje maska ​​na twarzy i podpórki. Był to prawdopodobnie posąg umieszczony jako znak na grobowcu królewskim.

Mimo wyjątkowej jakości posąg wydaje się być częścią rzeźby Piceno, dla której istnieją inne duże przykłady (stela antropomorficzna, czyli z przedstawieniem postaci ludzkiej, autorstwa Guardiagrele , głowy z Numany ).

Anatomia wojownika nie jest zdefiniowana tak, jak we współczesnym greckim kouroi , ale jest bardziej przybliżona, przy czym o wiele więcej uwagi poświęcono przedstawieniu detali, takich jak broń, aby podkreślić rangę i wagę postaci.
















Nevio Pompuledio ( ...- VI wiek pne ) był królem ludu Vestini , znanym z posągu Wojownika Capestrano .

Żył w VI wieku p.n.e. w okolicy westyny wokół Aufinum , starożytnego miasta położonego w pobliżu Capestrano ), gdzie znaleziono posąg. 

Według badań Alberto Calderiniego z 2007 roku, posąg został wykonany przez królową Piceni, żonę Nevio Pompuledio, a profesor zauważył również, że inicjały imion „N” i „P” odpowiadają inicjałom rzymskiego król Numa Pompilius. , dlatego Pompuledio byłby abruzyjską wersją drugiego króla Rzymu.

Istnieją również legendy o królu, dotyczące jego życia: 

byłby on wojowniczym pasterzem z Abruzji z doliny Aterno (L'Aquila), związanym z terytorium, który przybył walczyć z Vestini di Penne i Marsi . Za to zostałby zabity zdradą.

patrz - legenda o Popielu - MS


Numa Pompiliusz ( leki Sabini , 754 pne - 673 pne ) był drugim królem Rzymu, którego panowanie trwało czterdzieści trzy lata.

Numa Pompilius , pochodzący z Sabinów , dla tradycji rzymskiej i mitologii , przekazany nam przede wszystkim dzięki Tytusowi Liwiuszowi i Plutarchowi , który również napisał biografię, znany był ze swojej pobożności religijnej i panował od 715 pne do jego śmierć w 673 pne (osiemdziesiąt, po czterdziestu latach panowania) zostanie królem Rzymu , w Romulus . Numa był pobożnym królem iw całym swoim królestwie nigdy nie toczył wojny.


Koronacja Numy nie nastąpiła natychmiast po zniknięciu Romulusa. Przez pewien czas Senatorowie rządził miastem w rotacji, na przemian co dziesięć dni, w próbie zastąpienia monarchii z oligarchii . Jednak pod naciskiem narastającego niezadowolenia społecznego, spowodowanego dezorganizacją i słabą skutecznością tego sposobu rządzenia, po roku senatorowie zostali zmuszeni do wyboru nowego króla.

Wybór od razu okazał się trudny ze względu na napięcia między senatorami rzymskimi, którzy zaproponowali senatora Proculusa, a senatorami Sabinów, którzy zaproponowali senatora Velesio.

Aby dojść do porozumienia postanowiono postąpić w ten sposób:

senatorowie rzymscy proponowaliby nazwisko wybrane spośród sabinów i to samo zrobiliby senatorowie sabińscy wybierając Rzymianin. Rzymianie zaproponowali Numę Pompilius, należącego do Gens Pompilia , który mieszkał w Sabinowym mieście Cures i był żonaty z Tazią, jedyną córką Tito Tazio . Wydaje się, że urodził się tego samego dnia, w którym Romulus założył Rzym (21 kwietnia). Numa, współobywatel Tito Tazio, był znany w Rzymie jako człowiek o udowodnionej prawości, a także znawca praw boskich, do tego stopnia, że ​​zasłużył sobie na przydomek Pius. Sabinowie przyjęli propozycję rezygnując z zaproponowania innej nazwy.

Proculus i Velesio (dwóch najbardziej wpływowych senatorów odpowiednio między Rzymianami i Sabinami) zostali następnie wysłani do Cures, aby zaoferować mu królestwo. Początkowo sprzeciwiając się przyjęciu propozycji senatorów, ze względu na agresywną reputację obyczajów rzymskic , Numa zgodził się na to dopiero po objęciu patronatu bogów, którzy okazali się mu przychylnych; Numa został wtedy wybrany królem przez aklamację ludu .

Zauważacie podobieństwo do historii Piasta Kołodzieja?

Dwaj tajemniczy goście, nazywani także aniołami, przyszli do Popiela (Popela) na postrzyżyny, ten jednak ich nie wpuszcza, wtedy oni idą do Piasta Kołodzieja... i tam "przepowiadają" mu królewski tron.


Rzeczywiste istnienie Numy Pompiliusa, jak to bywa z Romulusa , jest przedmiotem dyskusji. Dla niektórych badaczy jego postać byłaby głównie symboliczna; król na poły filozof i na poły święty, mający na celu stworzenie reguł i zachowań religijnych Rzymu, przeciwny wojnie i nieporządkowi, diametralnie przeciwny swemu poprzednikowi, wojowniczemu królowi Romulusowi. Już samo pochodzenie nazwy ( Numa da Nómos = „prawo”; Pompilio da pompé = „habit kapłański” ) wskazywałoby na idealizację jego postaci.


Dodam jeszcze:

Popel -  pope....

zapewne także - pop



Popiel I – legendarny władca Polski wywodzący się z dynastii Popielidów, według Wincentego Kadłubka wnuk Leszka II, syn Leszka III i Julii, siostry Juliusza Cezara. Ojciec legendarnego, zjedzonego przez myszy Popiela II. Według Kadłubka był bardzo dobrym władcą, zgodnie współrządzącym z dwudziestoma przybranymi braćmi, którzy jeszcze za jego życia (według Kroniki wielkopolskiej natomiast już po jego śmierci) zgodnie wybrali jego syna na nowego króla. Według Długosza Popiel prowadził liczne zwycięskie wojny, był jednak władcą nieudolnym i gnuśnym. Kronikarz umiejscowił także jego rządy około 800 roku.


Popiel ІІ; de regno Pumpil (Popel), imię, rekonstruowane, jako Pąpyl – legendarny władca Polan lub Goplan z IX wieku.


Pierwotna nazwa

Wersja Popel została utrwalona przez Rocznik małopolski, którego najstarsze rękopisy pochodzą z XV w., od tej wersji pochodzi też Popiel (jak twierdził Gerard Labuda, wersje z literą i są z pewnością wtórnie wprowadzone do tekstu po to, aby umożliwić etymologię ludową do wyrazu popiół (jak u Długosza)). Kronika polska, rękopis z biblioteki Zamoyskich (nazywany "rękopisem Z") notuje dwie wersje imienia: na karcie trzeciej i w tytule rozdziału 1. pojawia się dwukrotnie Popel, natomiast w rozdziale 3 dwukrotnie wersja: Pumpil. Po 1312 z autografu Kroniki polskiej został sporządzony "rękopis A" (niezachowany), z którego wywodzą się (niezależnie od siebie) rękopisy Z i H (tj. rękopis Zamoyskich i rękopis Heilsberski; nazewnictwo tych rękopisów jest wspólne i u Zofii Kozłowskiej-Budkowej, i u Gerarda Labudy, i u Mariana Plezi).


Zdaniem Zofii Kozłowskiej-Budkowej najbliżej autografu Galla Anonima był Wincenty Kadłubek, który na przełomie XII i XIII wieku w swej kronice konsekwentnie posługiwał się zapisem: Pompilius a za nim, tak samo konsekwentnie, kronika Dzierzwy.


Za Kadłubkiem idzie Chronicon Polonorum (napisana w Lubiążu ok. 1285 r. z inicjatywy Henryka Prawego nazywana tak jak dzieło Galla Kroniką polską lub dla odróżnienia, albo dość abstrakcyjnie Kroniką śląsko-polską[1], albo śląską Kroniką polską, lub po prostu Kroniką z Lubiąża), która notuje filio secum retento, cui nomen Pompilius, sto lat późniejsza Kronika książąt polskich (Chronica principum Poloniae[2], u Labudy Kronika książąt śląskich zapewne dlatego, że dotyczyła głównie książąt śląskich, napisana w latach 1382-1398 prawdopodobnie w Brzegu), która korzystała bezpośrednio z autografu Galla, podobnie filio suo retento, cui nomen erat Popil vel Pompilius (gdzie Popil wzięła z Kroniki polskiej, a Pompilius od Kadłubka), tak samo brzmi to u Jana Długosza uzupełnione o in latino idiomate vocatus Cinereus, in Almannico: Osszerich, Długosz jednak posługuje się obu formami: Pompilius...sive Popyel.


Rękopis Sędziwoja wywodzący się z rękopisu Z, poprawiał pierwotną wersję Pumpil dwukrotnie na: Popiel (przerabiał literę u na o, likwidował literę m, dopisywał na górze literę e).
W związku z powyższym za pierwotną Andrzej Bańkowski uważał formę Pumpil, z "protezą" samogłoski nosowej, zaś Gerard Labuda za pierwotną uważał wersję Pompil, a Pumpil za wtórną, ale zgadzał się co do sedna tj., że imię to zawierało samogłoskę nosową (w średniowieczu radzenie sobie z samogłoskami nosowymi, które nie posiadały swojego znaku graficznego w alfabecie łacińskim, zależało od inwencji twórczej autora, w Kazaniach świętokrzyskich używano greckiej litery φ (phi) np. uzasφpy = "w zastępy", pφte = "piąte", w innych pismach używano ø tzw. "o rogatego" np. prawdø = "prawdę", nademnø = "nade mną", najczęściej jednak za pomocą "protez" oddających zbliżony dźwięk np. Wenczeslaus (1393 r.) = Więcesław, czy Zambrowo (1425 r., obecnie Zambrów) od n.os. Ząbr ← stpl. ząbr = współczesny, hiperpoprawnie odmazurzony żubr) i miało brzmienie Pąpyl, zaś Andrzej Bańkowski idzie dalej i wywodzi etymologię tej nazwy osobowej (inne warianty Pąpil, Pąpiel) od pąpyl tj. "pęcherz/nagniotek na skórze, bąbel" co miało być symbolem/alegorią "rządów bez prestiżu/uznania", pąpyl w znaczeniu "bąbel na skórze" pojawia się w XV wieku w glosie do łacińskiego Żywota św. Jadwigi, wtórnie pąpel, pępel w 1578 r., l.mn. pępele w 1596 r., częściej przez ekspresywną sonoryzację bąbyl, bąbel, nazwa osobowa Pąpyl zanotowana w 1500 r. (Jan piwowar zwany Pąpyl, mieszczanin w Szczercu lwowskim), czy nazwa miejscowa Pąpylew (1308 r., w 1947 r. jako Pęplewo, z niem. Pemplow, leżące w powiecie kamieńskim) od starosłowiańskiego pǫp-ylь, pǫpъ (por. stpl. pęp – pępowina, ale również pąk, pąpie, pąpowie – pąki).


Miano Popiela pochodzi od "popiołu" jw. zapisałem - MS.



Popiel u Galla Anonima

„...Był mianowicie w mieście Gnieźnie, które po słowiańsku znaczy tyle co „gniazdo”, książę imieniem Popiel, który miał dwóch synów...” – Gall Anonim ,,Kronika Polska", "O księciu Popielu"..

Po raz pierwszy pojawia się w Kronice Galla Anonima jako władca panujący w Gnieźnie. Podczas postrzyżyn jego synów przybyli do Gniezna dwaj tajemniczy goście, których jednak nie zaproszono na ucztę, łamiąc tym samym zasadę gościnności. Ci udali się zatem w gościnę do ubogiego oracza imieniem Piast, który również wyprawiał postrzyżyny swojego syna Siemowita. Według Galla na postrzyżynach u Piasta miał być obecny również sam Popiel, gdyż książę wcale nie uważał sobie za ujmę zajść do swojego wieśniaka. Gdy Siemowit dorósł, miał usunąć Popiela z tronu i zostać księciem.

Gall uzupełnia swoją relację historią, którą opowiadają starcy sędziwi, według której wygnany z królestwa Popiel miał być prześladowany przez myszy, przed którymi schronił się w drewnianej wieży na wyspie. Tam miał zostać przez myszy zagryziony.

Popiel II u Wincentego Kadłubka

Wincenty Kadłubek w swojej Kronice rozbudował znacznie legendę o Popielu (nazywanym przezeń Pompiliuszem II), którego uczynił synem Popiela I i wnukiem Leszka III. Według Kadłubka miał być władcą gnuśnym, tchórzliwym, zniewieściałym i zdradzieckim. Za namową żony miał wytruć swoich dwudziestu stryjów (synów Leszka III), podając im w czasie uczty zatrute wino, a następnie odmówił pogrzebania ciał. Z trupów wylęgły się myszy, które długo ścigały Popiela wraz z żoną i dwoma synami. W końcu dopadły ich ukrytych w wysokiej wieży, gdzie zostali pożarci.

Popiel ІІ w Kronice wielkopolskiej

Według Kroniki wielkopolskiej Popiel z uwagi na długie włosy otrzymał przydomek Chościsko, czyli miotła (według Galla Anonima imię to nosił ojciec Piasta). Kronika wielkopolska podaje także jako miejsce śmierci władcy Mysią Wieżę w Kruszwicy, co powtarzają następnie Kronika polsko-śląska i Kronika książąt polskich. W rzeczywistości jednak wieża ta została zbudowana przez Kazimierza Wielkiego.

Popiel ІІ u późniejszych kronikarzy

Kolejne wątki do legendy o Popielu dodał Jan Długosz. Według Roczników Chościsko było pogardliwym przydomkiem władcy, oznaczającym wyniszczoną i nędzną miotłę. Demoniczna żona Popiela była według Długosza księżniczką niemiecką, a jego synowie nosili imiona Lech i Popiel. Kronikarz porównał także władcę z cesarzem niemieckim Arnulfem.

Według Marcina Bielskiego panowanie Popiela przypadło na czasy Ludwika Pobożnego (778-840 n.e.).



Piast Chościskowic (łac. Past Ckosisconis, Pazt filius Chosisconisu, także Piast Kołodziej, Piast Oracz) – legendarny protoplasta dynastii Piastów; ojciec Siemowita, mąż Rzepichy.





Południowej język Picenian  , lub Sudpicene , był język kursywa używany w pierwszym tysiącleciu pne na obszarze zamieszkałym przez tych starożytnych kursywa ludzi z Piceni , odpowiadające dzisiejszym Marche i północnej Abruzji . Jest częścią dialektów sabelli , wraz z dialektem języków osco-umbryjskich . Nazywany jest również protosabellic , wschodnim kursywą , południową piceną lub środkowym adriatykiem . Datowanie dwudziestu trzech znalezisk w Piceno wskazuje na ich dyfuzję w okresie od VI wieku p.n.e. do początku III wieku p.n.e. Jego alfabet, odcyfrowany dopiero niedawno, obejmował w szczególności użycie siedmiu samogłosek (a, e , í, i, o, ú, u) [3] .


La lingua picena meridionale, o sudpicena, era una lingua italica parlata nel I millennio a.C. nell'area abitata dall'antico popolo italico dei Piceni, corrispondente alle odierne Marche e all'Abruzzo settentrionale. Fa parte dei dialetti sabellici, insieme dialettale delle lingue osco-umbre. È detto anche protosabellico, italico orientale, sudpiceno o medio-adriatico. La datazione dei ventitré reperti in piceno ne ha individuato la diffusione in un periodo compreso fra il VI secolo a.C. e l'inizio del III secolo a.C. Il suo alfabeto, decifrato solo di recente, comprendeva in particolare l'uso di sette vocali (a, e, í, i, o, ú, u)





Angkor National Museum, Siem Reap






Bez wątpienia tzw. baby pruskie (czy baby w ogóle...) to jest ta sama idea, ten sam podmiot, tyle, że dość topornie wykonany.


Czemu to się nazywa baba, pewnie nikt nie wie.

Ja już wiem...




Baba pruska z Barcian na dziedzińcu Zamku Kapituły Warmińskiej w Olsztynie




Baby pruskie przed Muzeum Archeologicznym w Gdańsku




Muzeum w Kętrzynie:


W czasie badań archeologicznych wczesnośredniowiecznego kompleksu osadniczego Poganowo IV archeolodzy z Muzeum im. Wojciecha Kętrzyńskiego w Kętrzynie pod kierownictwem mgr Mariusza Wyczółkowskiego wspomagani przez studentów z Instytutu Archeologii Uniwersytetu Warszawskiego odkryli prymitywną rzeźbę kamienną tzw. „babę”.



Jest to pierwsze tego typu znalezisko na całym południowo-wschodnim pobrzeżu Bałtyku. 

Co prawda z terenu ziem zamieszkiwanych do czasu podboju krzyżackiego przez plemiona Prusów znanych było do tej pory 21 „bab”, lecz nie znany był kontekst archeologiczny miejsca ich znalezienia.

Większość z nich znana była już w XIX w.

Posąg odkryty w Poganowie stanowił jeden z elementów kamiennego kręgu, wewnątrz którego usypany był niewielki kopiec. Na powierzchni wykopu wokół kopca znaleziono ponad 300 fragmentów kości zwierzęcych. W pobliżu znajdowało się prostokątne palenisko złożone z dwóch warstw kamieni wylepionych z wierzchu gliną. 


To rewelacyjne odkrycie potwierdza kultowy charakter badanego od 2005 r. stanowiska. Jest to zatem pierwszy znany i badany archeologicznie kompleks osadniczy z wydzielonym miejscem zorganizowanego kultu z terenu ziem bałtyjskich. Stanowiska kultowe znane są z badań ziem zamieszkiwanych we wczesnym średniowieczu przez Słowian i ludność Skandynawii, jednak na terenach wokół południowo-wschodnich wybrzeży Bałtyku nie były dotychczas znane. W czasie badań w latach 2005-2006 odkryto tam już zagłębione w ziemi palenisko i sąsiadujący z nim kopiec usypany z luźnych kamieni. Wokół nich, na przestrzeni ponad 1 ara występowały zazwyczaj w skupiskach kości zwierzęce. Znaleziono tam także żelazne obręcze drewnianego klepkowego wiaderka i przęśliki.

Według wstępnych analiz ponad 70% z kilku tysięcy fragmentów kości stanowią szczątki koni, które we wczesnym średniowieczu traktowane były jako zwierzęta szczególnie poświęcone bóstwom. Spotyka się także kości jelenia i znacznie rzadziej krowy. Na podstawie odkrytych fragmentów ceramiki funkcjonowanie miejsca kultu można datować na X-XI wiek do początku XII wieku. Warstwy spalenizny i węgli drzewnych znalezione na stokach grodziska i w nasypie, na którym prawdopodobnie stała wieża mogą świadczyć o gwałtownym końcu funkcjonowania całego kompleksu osadniczego.

Dotychczasowe odkrycia nieznanych w literaturze przejawów kultu w Poganowie na nowo otwierają dyskusję nad wpływem zwyczajów tureckich ludów stepowych na wczesnośredniowiecznych ziemiach pruskich. Są niezwykle ważnym argumentem zwolenników teorii „stepowego” pochodzenia „bab pruskich”.


Badane stanowisko nie było dotychczas znane ani z publikacji archeologicznych niemieckich sprzed 1945 r., ani z literatury po 1945 r., nie ma o nim wzmianek w archiwaliach sprzed 1945 r., ani w dostępnych dokumentach i źródłach krzyżackich i późniejszych dokumentach pruskich. Nie było znalezione w czasie badań AZP w 2003 r. 

Nieznany dotychczas wczesnośredniowieczny kompleks osadniczy odkryty został przypadkowo przez ornitologów Sławomira Korola i Tomasza Gasperowicza poszukujących nie zlokalizowanego gniazda orła bielika. Weryfikację informacji o odkryciu „kurhanu” przeprowadzili Izabela Mellin-Wyczółkowska i Mariusz Wyczółkowski z Muzeum im. Wojciecha Kętrzyńskiego w Kętrzynie.

Zgłoszony „kurhan” okazał się być nasypem wieży broniącej wejścia na grodzisko, które jest jedynie częścią większego kompleksu osadniczego. Według wstępnego rozpoznania składa się on z grodziska, osad i dwóch gródków. Położony w lesie zajmuje powierzchnię ponad 5 ha. Założony został z wykorzystaniem naturalnych elementów podnoszących obronność terenu – zakole strumienia, rozlewiska, bagna.



Baba z Poganowa






część druga - Od Zbrucza do Sardynii cz.2

część trzecia -  Od Zbrucza do Egiptu cz.3




---------------------

W tekście wyraźnie wskazałem, które tezy, idee i informacje pochodzą od innych autorów, a które ode mnie.

Tekst mojego autorstwa podkreśliłem - wyszczególniłem kolorem. 

Teksty cudze podkreśliłem - wyszczególniłem kursywą. 

Potwierdzam, że treści te podane w tekście - tezy, idee, pomysły, koncepcje, informacje i interpretacje - odnośnie słowiańskiego pochodzenia starożytnych ludów Etrusków, Greków oraz podobieństwa Idola ze Zbrucza i Wojownika z Capestrano itd. oraz postaci Pompiliusza i Popiela - są mojego autorstwa. 

Autorskie informacje które tu podałem są moją prywatną własnością.

Wszystkie prawa zastrzeżone.

Rozpowszechnianie powyższego tekstu dozwolone pod warunkiem każdorazowego wyraźnego wskazania, że autorem jest Maciej Piotr Synak wraz z podaniem czynnego złącza do powyższego artykułu oraz nie czerpania z tego tytułu korzyści materialnych.



Tekst powyższy wraz z tekstami:

Etymologia nazwy Polacy

Radogoszcz odnaleziona?,  

Etymologia nazwy Słowianie

Bachus oraz 

Morfeusz, albo antropomorfizacja 


stanowią integralną część opracowania Paranoja indukowana.


Źródła:


https://it.wikipedia.org/wiki/Guerriero_di_Capestrano

https://it.wikipedia.org/wiki/Lingua_picena_meridionale

https://it.wikipedia.org/wiki/Nevio_Pompuledio

https://it.wikipedia.org/wiki/Numa_Pompilio

https://pl.wikipedia.org/wiki/Legendarni_w%C5%82adcy_Polski

https://pl.wikipedia.org/wiki/Popiel_I

https://pl.wikipedia.org/wiki/Piast

https://pl.wikipedia.org/wiki/Popiel

https://pl.wikipedia.org/wiki/Ureusz


https://en.wikipedia.org/wiki/Iron_Man


źródło zdjęć - internet

https://wkrakowiebezzmian.blogspot.com/2018/11/swiatowid-ze-zbrucza.html

http://historiasztukii.blogspot.com/2013/02/swiatowid-ze-zbrucza.html


https://maciejsynak.blogspot.com/2021/08/hyperborea-czyli-polska.html

https://en.wikipedia.org/wiki/Angkor_National_Museum

Baby pruskie – Wikipedia, wolna encyklopedia

Odkrycie prymitywnej rzeźby kamiennej tzw. „baby” | Muzeum w Kętrzynie

Pruska rzeźba kultowa | Muzeum w Kętrzynie






P.S.

to trwało może 5minut...







PS.2



Wydaje się, że postać z komiksu - IronMan jest wzorowana na Wojowniku z Capestrano.

Posiada maskę, oraz pierścień na piersi - IronMan posługuje się także elektrycznością, czy też piorunami jak Stwórca - Perun... jednak autorzy postaci (komiks powstał w 1963 roku) nic nie wspominają o takiej inspiracji.

Pierwsze wersje postaci bardziej pasują do Idola ze Zbrucza...


powyżej środkowe zdjęcie - prawa ręka uniesiona i pas złożony z kilku linii, jak u Wojownika...









środa, 8 lipca 2020

Słonie i myszy





Od dawna krążą legendy o tym, jak to wielkie słonie boją się zwykłych myszy. Czy jednak jest to prawdą? Czy słonie naprawdę boją się myszy? Sprawdźmy jak jest naprawdę!


Teorie, jakoby słonie bały się małych myszy, gdyż skubią im one nogi i wspinają się po nich, jak po pniach drzew – nie są prawdziwe. Nie ma dowodów na poparcie żadnej z tych niekiedy nawet bardzo dziwacznych tez. A jak jest faktycznie?

Historia mitu o rzekomym strachu słoni przed myszami.

Mit ten sięga wieków starożytnych. Grecy opowiadali sobie bajki o myszy, która weszła po nogach i wsiadła na tułów słonia, przez co doprowadziła go do szału. Niektórzy naukowcy twierdzą, że jako pierwszy opisał to Pliniusz Starszy w 77 roku n.e. Oczywiście mit ten krążył później przez wieki wśród ludzi.


Mysz pokonała Popiela - czyli samego Peruna lub jego następcę.

poniedziałek, 27 kwietnia 2020

Legion







No dobra, w końcu to napisałem.


To było prawie rok temu w pierwszym? tygodniu po moim powrocie z Rzymu – czyli gdzieś koniec maja początek czerwca.


Nie pisałem o tym, bo to już są ekstremalne obserwacje i wolałem to sobie przemyśleć, poczekać na inne symptomy.

Bałem się też, że to są tak fantastyczne rzeczy, że wielu mogłoby je odrzucić i potraktować jako zmyślone. Nie wiem, czy mi uwierzycie, no ale w sumie nic to, im więcej informacji tym lepiej.

Miałem to w planie umieścić w tekście pod koniec 2019, ale ciągle przekładam to pisanie..



Od czasu powrotu z Rzymu ubecy zaczęli się bardziej jakby skrywać – to znaczy generalnie przestali się śmiać\uśmiechać i jeszcze bardziej dyskretnie manifestowali swą obecność i swoje homoataki. W Rzymie zresztą też coś się przydarzyło, o czym będzie kiedyś mowa.

Ale do rzeczy...

Jechałem do Gdańska pociągiem, dość szybko zauważyłem ubeka, który gdzieś tam się usadowił. Oglądał się na mnie, nie uśmiechał, ale był poważny i bardzo dyskretnie dawał znaki palcami. Odwróciłem się.

Pociąg zatrzymał się na kolejnej stacji i wsiadł kolejny – młody wysoki człowiek, usiadł obok mnie -  po drugiej stronie przejścia, a że nie mieścił się, to zajął nogami przejście – odwrócił się w moją stronę – wyciągnął telefon i zaczął udawać, że coś tam w nim manipuluje.

Natychmiast wstałem i wyszedłem do następnego wagonu.

Przeszedłem jedne, drugie drzwi i rozejrzałem się po wagonie, bo bywało w trasie, że ubecy siedzieli też gdzieś obok i jak się przesiadłem, to i tak miałem ubeka na widoku...

Ta część wagonu obejmowała chyba 3 boksy\sekcje z każdej strony, czyli ogółem 6 sekcji po 4 osoby w każdej, no a potem ścianka, kolejne drzwi i korytarzyk z dwojgiem drzwi na zewnątrz i dalej jak wiadomo, jak to w wagonach EN...


No więc rozejrzałem się – po prawej prawie cały boks zajmował jakiś młody ciemny brodacz nieco przy sobie – miał rozłożony laptop jakieś papiery i nawet na mnie nie spojrzał. Po lewej siedziały dwie kobiety i mężczyzna, gdzieś w moim wieku, lekko opalony z wysokim czołem - włosy przerzedzone na głowie, po bokach więcej i chyba miał okulary w drucianej oprawce – on siedział przy oknie, przodem do kierunku jazdy i kiedy wszedłem i zamykałem za sobą drzwi to podniósł na mnie wzrok, przez moment mi się przyglądał i wrócił do patrzenia się za okno. Oceniłem, że to przeciętni podróżni.

Pozostałe miejsca w tej części wagonu – siedziały chyba tylko kobiety i coś może jeszcze było wolne, ale że jako uznałem, że on nie jest ubekiem, więc usiadłem pod oknem naprzeciwko niego, więc kobieta siedząca obok i przy przejściu, jakby odgradzały mnie od tego przejścia – gdzie przecież ktoś mógł przyjść i tam właśnie stanąć.

Więc usiadłem tam spodziewając się, że mam w miarę zabezpieczone otoczenie.

Pociąg ruszył dalej. Jedna stacja, druga stacja, wsiadają głównie młode kobiety, młodzież do szkoły, do pracy. Trzecia stacja, no i chyba na czwartej (Pruszcz?) już powoli zaczyna się robić gęsto – widzę, że wsiadł do mojej części wagonu młody wysoki mężczyzna w czarnych krótkich włosach i czerwonej kraciastej, jakby flanelowej koszuli.

Uznałem, że to ubek.

Niektórzy spośród nich poruszają się dość specyficznie, charakterystycznie właśnie dla nich. Widziałem go tylko przez chwilę, ale to wystarczyło.
Usiadł jednak gdzieś z przodu, poza moim widokiem, więc natychmiast przestałem zwracać na to uwagę.

Pociąg ruszył ze stacji, ja wróciłem do swoich myśli. Minęła może minuta, może dwie lub mniej.

I wtedy to się stało. 

Siedziałem zatopiony w myślach i twarz miałem skierowaną w stronę przejścia w wagonie, więc natychmiast to zauważyłem.
Otóż ci dwaj faceci o których napisałem, że siedzieli po prawej i naprzeciw mnie – dokładnie w tym samym momencie odwrócili się w moją stronę.

Zdziwiłem się i chyba najpierw popatrzyłem na brodacza – on przez chwilę patrzył się na mnie i po chwili jakby stracił zainteresowanie i powoli przekręcił głowę w stronę laptopa, ale nieznacznie, etapami, jakby jeszcze nad czymś myślał. Trochę jakby odurzony? Jakby nie wiedział po co się odwrócił do mnie i zastanawiał się nad tym.

Ten drugi, co siedział naprzeciwko mnie – też na mnie spojrzał – dotychczas cały czas patrzył za okno - prawie natychmiast zbił lewą dłoń w pięść i zaczął się pocierać tą pięścią po kolanie, co odebrałem jako homorebus homoatak.

Kręcił przy tym dziwnie głową, wyraz twarzy mu się zmienił, wzrok utkwił we mnie jakoś tak dziwnie, jakby z uwagą nagle zaczął mi się przyglądać, ale najważniejsze – po jego twarzy przebiegło drganie.

Po lewym policzku - skóra zarówno nad częściami miękkimi jak i nad kością policzkową – zadrgała, a drganie to przeszło po skórze jakby falą, ruchem w pionie.

Kręcił przy tym nieznacznie głową i uderzające było to, że ruch ten wydawał się być całkowicie niezależny od tego drgania. Wyraz jego twarzy wskazywał, że nie jest tego świadomy.

To drganie nie wyglądało jak nerwowy tik – raczej jakby było wzbudzone z zewnątrz. Generalnie mięśnie poruszają się pod wpływem impulsów elektrycznych, a tą sytuację określiłbym jako przyłożenie siły z zewnątrz – impulsu elektrycznego, który wymusił drganie skóry.


Ja nie twierdzę, że coś się pod skórą przemieszcza, tylko, że skóra drga.


Minął prawie rok i mam inny zasób informacji.

Wtedy jeszcze byłem na etapie, że opętanie jest sprawą o charakterze duchowym - jest jakąś nieznaną psychiczną cechą ludzką i tak samo oceniłem to zdarzenie.

Dlaczego oni dwaj jednocześnie się odwrócili?

Myślałem, że ubek w kraciastej koszuli był nosicielem Legionu duchów\dusz\jaźni\demonów, który „przeskoczył” na tych dwóch mężczyzn, żeby wykorzystać ich do ataku na mnie. Nie umiałem tego dokładnie wytłumaczyć, no ale też i skąd ...


Sądziłem, że myszy co zjadły Popiela to opis szkodliwej działalności 5 kolumny. To "zeżarcie" powtarza się potem ... o czym pisałem w "Morfeusz...."

Teraz jednak sprawa wygląd inaczej – myszy to małe gryzonie, małe coś – jak i nanoboty to też małe coś.

Ponadto – jak podaje strona Imperium Romanum -  u Rzymian myszy to mięśnie - łacińskie słowo musculus oznacza „małą mysz” jak i „mięsień”, bo poruszające się pod skórą mięśnie wyglądają jak poruszające się małe myszy... Trochę dziwne skojarzenie jak dla mnie, ale zaintrygowany zrobiłem z tego wpis na blogu, żeby nie stracić tej informacji.

No i  - mysz generalnie jest mała, a tu mamy jeszcze podkreślenie, że mała mysz była mała..

Musculus to również nazwa rzymskiej machiny stanowiącej osłonę podczas zdobywania murów twierdz. Czy nazwa ma związek z maskowaniem, zasłanianiem?

Więc może chodzi o to, że ktoś zaobserwował takie zachowanie dawno temu - małe drobne grudki przebiegające szybko pod skórą - opisał to jako małe myszy, zaś określenie to zostało podmienione i utożsamione z po prostu mięśniami, bo pamięć o takich świadectwach została wyparta, zamazana. Może tak było...


Więc tak przychodzi mi teraz na myśl, że myszy, co Popiela zeżarły, tj. doprowadziły do upadku, to „małe myszy” objawiające się pod skórą w postaci drgania....


Nanoboty, które zainfekowały jego otoczenie.

Nanoboty o wiele bardziej racjonalnie tłumaczą całą sytuacji i w ogóle wszystkie te sprawy.


Wygląda na to, że nanoboty … że każdy lub prawie każdy ma je w sobie, ponieważ reakcja była natychmiastowa - jednoczesna.


Sądzę, że jest tak podobnie jak w filmach:

„operatorzy” znajdują się w jakimś miejscu i zdalnie poprzez brainlink łączą się z wybranym człowiekiem zdalnie – a dokładnie: robi to komputer SI.

Operatorzy są podłączani do maszyny, która komunikuje się z botami w ciele danego człowieka i wtedy operator np. zamykając oczy (opis czemu) łączy się z wrażeniami odbieranymi przez mózg wybranej ofiary (to jak widzimy świat – to jest interpretacja mózgu) Operator przejmuje kontrolę nad ciałem i umysłem ofiary, która jest tego nieświadoma – ponieważ to (może) przypomina sen...

„Taka teoria. Całe życie miałem sny. Sny były różne, ale było kilka, do których wracałem 2 - max 3 razy.

W chwili powrotu miałem świadomość, że już tu byłem kiedyś i wraz z tym wracała „pamięć” o rzeczywistości jaka była we śnie, o całym? świecie jaki występował we śnie, łącznie z charakterystykami osób i zdarzeń.

Cały czas mowa o snach, a nie o śnieniu (lucid dreams).

Więc być może jest tak z osobami opętanymi, że one jakby żyją we śnie – załącza się obca struktura, która powoduje, że mają one inne nawyki, powiedzonka, mimikę twarzy itd, ale właściciel nie jest wypchnięty ze swego ciała, lecz łączy się z ową obcą strukturą jakby w jedno – akceptuje obce zachowania i MYŚLI tj. traktuje jako własne nie dostrzegając zmiany w sobie.

Śpiący jest we śnie i nie dostrzega, że to sen. Myśli, że to jego życie, które widzi przeżywa w krótkim fragmencie. Świadomość, że to BYŁ sen przychodzi bezpośrednio po przebudzeniu – co się zdarza, a czasami nie.

Ciekawe jak oglądanie filmów wpływa na sen, czy różni się sen u ludów, które nie mają telewizji i nigdy nie widziały filmu.

Więc opętany myśli, że jest sobą. Ma inne przekonania i sądzi, że zawsze takie miał, zaś zachowania nielogiczne, nieetyczne, nietypowe nie wzbudzają w nim żadnych podejrzeń co do swego stanu.


O ile sen wydaj się być serią niekontrolowanych zdarzeń, to śnienie ma swój scenariusz i cele postawione przez atakującą cię stronę, czyli agenturę. W śnieniu występują też ubecy jakich spotkałem w realu, no i osoby w śnieniu wykazują świadomość, że wiedzą, że to śnienie – min. uważnie obserwują twoje zachowanie wystawione na absurdalne zdarzenia śnienia – sami zaś owej absurdalności się nie dziwią.”


Lub – nie ma operatów, a jest wyłącznie Sztuczna Inteligencja, która tworzy sobie kopię zachowań i wspomnień jakiejś osoby i robi z nich wirtualny model, później używa tej wirtualnej osoby do przejmowania kontroli na danym człowiekiem.

Dlatego podczas „opętania” zmieniają się nawyki opętanej osoby na charakterystyczne dla wirtualnego modelu, który powstał w oparciu o cechy żywej osoby....

Być może używa – jest zdana – wyłącznie na inteligencję takiej osoby.

Ale raczej może obie techniki mają zastosowanie. I ci bardziej ograniczeni sterowani są przez modelowanie SI, a ci bardziej ludzcy – przez ludzi...

Może dlatego niektórzy ubecy poruszają się charakterystycznie – bo mają ograniczone czucie przestrzeni, gdyż są sterowani przez SI. Takie zombi...

Ale ty wszystko to oczywiście moje domysły.



Wracając do mojej podróży pociągiem.

Ubek w kraciastej koszuli był potrzebny w moim pobliżu, by wytypować męskich (bo to homoatak) osobników zdolnych do przeprowadzenia ataku czyli takich, którzy znajdują się w zasięgu mojego wzroku – ten co siedział na wprost mnie był najodpowiedniejszy – czyli nie widział ich, tylko jakimś nieznanym sposobem rozeznał ich lokalizację. 

Żadna kobieta nie wykazała nienormalnego zachowania jak ci dwaj.




Legion – to u Rzymian od 4000 do 6000 sztuk wojowników.
Nazwa Legion oznacza dosłownie „pobór”.

Można więc powiedzieć, że 5000 nanobotów dokonuje poboru wytypowanej ofiary – do własnych działań.

Ale raczej do działań SI lub pseudoboga, który kontroluje system wyzysku, czyli Cywilizację Śmierci.



Dlaczego na mnie nie dokonuje się poboru?
Nie wiem, nie wiem czy u każdego to działa.



Nanoboty tłumaczą również nieustanność ataków – ludzie zachowują się jak automaty...




Nie, to nie wglądało jak poruszające się pod skórą guzy na twarzy agenta Smitha.
Nie, to nie wyglądało jak agenci Matrixa przejmujący ciała ludzi – tam zdaje się całe ciało się zatrzęsło
Nie, Merkel cała się trzęsie – z reguły jest to filmowane z jednego miejsca, albo kamera się trzęsie – co jest podejrzane. Wygląda na zorganizowany przez służby fejk.... tylko po co...?



Drganie na twarzy widziałem też u innej osoby – to był punkt na brodzie wielkości ok. 5mm i pierwotnie wziąłem to za nerwowy tik. Było to podczas rozmowy, kiedy ta osoba usiłowała mnie przekonać, abym zgodził się na współpracę ze służbami.

Tę osobę opisałem w  jednej z wcześniejszych notatek.



DarkNet - a może nanoboty tworzą sieć i do tego odnosi się ten termin, a nie po prostu do internetu?


Porównaj u Castanedy - latawce.




Także w sumie... jest niezły syf do posprzątania.



Aha.

W internecie są filmiki, gdzie politycy za pomocą deep fake mają nakładane na twarz gadzie oczy itp. co tworzy tzw. reptilian - to może być nie tyle głupia zabawa, co rodzaj dezinformacji nawiązującej do takich rzeczy jak mój opis powyżej - ktoś coś widział i opowiada, więc oto recepta: zrobimy filmik w podobnym stylu, tylko przesadzony i obśmiejemy temat...


------------------
Tymczasem w świecie bajek.... koronocoś z odblaskiem na łbie....


"Wygląda jak fioletowa chmurka. Ma bardzo ostre zęby i żółtą gwiazdkę na czole, która świeci, gdy Królewna lewituje. Kiedy się pobije, wygląda jak kula z rękami. Nie nosi nawet korony, która reprezentowałaby jej szlachetność, jednakże prawdopodobnie gwiazdka na czole jest jej odpowiednikiem.


Jak większość Grudek, nie ma nóg, ale potrafi latać. Może także komuś wstrzyknąć jad, który zamienia ugryzionego w Grudkę.


 Królewna zachowuje się jak typowa, rozpieszczona nastolatka."



https://pora-na-przygode.fandom.com/wiki/Kr%C3%B3lewna_Grudkowego_Kosmosu