Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą technologia. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą technologia. Pokaż wszystkie posty

sobota, 30 września 2023

Degradacja intelektualna




Poniżej precyzyjna wypowiedź Prof. Zybertowicza ws. degradacji intelektualnej na świecie.

Szukając jego oryginalnej wypowiedzi dla PAP natrafiłem na inne, równie ciekawe, tu fragmenty wypowiedzi:



11.12.2022







oraz:





"Doradca prezydenta RP Andrzeja Dudy uważa, że sztuczna inteligencja jest i będzie wykorzystywana przez zorganizowaną mniejszość, chcącą zapanować nad zdezorganizowaną większością. Za zorganizowaną mniejszością, zdaniem socjologa, stoją wysoko postawieni ludzie związani z Wielką Piątką bądź Big-Techem.

Zybertowicz kilkukrotnie w trakcie dyskusji zaznaczył, że grupie GAFAM [
Google, Amazon, Facebook, Apple, Microsoft] zależy przede wszystkim na kumulowaniu wszelkich danych, związanych z naszą obecnością w sieci. W opinii profesora, ten kto ma wiedzę o specyficznych cechach psychiki każdego człowieka z osobna, ten może władać ludzkimi zachowaniami do woli.


Zdaniem Zybertowicza, to właśnie wyspecjalizowane systemy tzw. słabej sztucznej inteligencji (m.in. algorytm rekomendacji Netflixa), odpowiadają za przechwytywanie i zarządzanie uwagą użytkowników. Systemy te mają także generować dezinformację, powodującą degradowanie kompetencji poznawczych i zawężenie spektrum ludzkich wyborów.


Socjolog przekonuje, że ostatecznym celem „gości z Big-Techu” jest podłączenie zdezorganizowanej większości do systemu cyfrowego całkowicie kontrolowanego przez zorganizowaną mniejszość. „Każdy będzie miał implant, który będzie zarządzał jego potulną wyobraźnią” – wyjaśniał Zybertowicz."





Właśnie o czymś takim pisałem w swoim ostatnim tekście pt. "Wielki eksperyment":


Kiedy za kilka lat, albo kilkadziesiąt, SI stanie się powszechne i zagości w każdym domu, to będzie mogło uczyć się od każdego człowieka na ziemi. Codziennie i za darmo będzie rejestrować każde twoje zachowanie. 


Jeśli SI jest w istocie siecią pochodzącą od jednego SI, to codziennie będzie poznawać - notować - zapamiętywać każde ludzkie zachowanie i reakcję - hurtowo - w ilościach miliardowych.


A jak już opanuje WSZYSTKIE ludzkie zachowania, łącznie z ich poszczególnymi "odmianami" charakterystycznymi dla danego człowieka, i będzie w stanie natychmiast na każdą ludzką reakcję odpowiedzieć - to wtedy nam pokaże, kto tu jest kim.






Na blogu wspominałem nie raz też o tym, że my nie jesteśmy zorganizowani, a przeciwnik - tak.
Na tym min. polega ich przewaga nad nami.

Poniżej dwa ze wspomnianych na wstępie tekstów.





Prof. Zybertowicz dla PAP:

30-09-2023 06:58




Coraz więcej naukowców zgadza się, że media społecznościowe zdegradowały zdolności intelektualne całego pokolenia. Bez podjęcia radykalnych działań, w systemie edukacyjnym, na poziomie kulturotwórczym oraz – zwłaszcza - regulacyjnym, nie sposób będzie tego procesu powstrzymać – uważa profesor Andrzej Zybertowicz, doradca prezydenta RP.


Media społecznościowe destrukcyjnie wpływają na potencjał kognitywny ludzkości, ponieważ są zarządzane przez algorytmy sztucznej inteligencji, które preferują sprymitywizowane narracje, ciągłe informacyjne przeciążanie ludzi, przebodźcowywanie ich - w sumie uzależnianie od ciągłego strumienia informacji, które łącznie nie układają się w żadną sensowną wiedzę o świecie - podkreśla w rozmowie z PAP prof. Zybertowicz.


W jego opinii powoduje to tracenie zdolności do tzw. pracy głębokiej, będącej "kluczową dla całego dorobku intelektualnego i moralnego ludzkości". Jedną z jej cech jest umiejętność trwałego skupienia się na jakimś zagadnieniu, mimo że przez dłuższy czas nie otrzymuje się z tego powodu gratyfikacji.


"Praca głęboka polega na przejściu przez fazę mozołu, czasami długiego, czasami metodą prób i błędów, zanim odniesie się sukces. A media społecznościowe, poprzez lajki, dźwięki, światełka, filmiki, tik-toki, oferują bodźce, dają poczucie sukcesu mózgowi, radość, ekscytację, by podtrzymać zaciekawienie z sekundy na sekundę" - powiedział profesor.

Jak dodał, w wyniku rewolucji cyfrowej, a następnie gwałtownego rozwoju AI "bardzo niebezpiecznie zbliżyły się do siebie dwie krzywe: jedna to wzrost możliwości intelektualnych i zdolności do rozwiązywania zadań przez AI, a druga to spadek zdolności rozwiązywania bardziej złożonych zadań przez człowieka".

Profesor Zybertowicz przytoczył wyniki badań opublikowanych na łamach prestiżowego czasopisma naukowego "Nature", które pokazują, że w ciągu ostatnich 50 lat, tj. w okresie rewolucji cyfrowej, z dekady na dekadę spada liczba ważnych, przełomowych odkryć naukowych.

"Wydaje się, że to właśnie rewolucja cyfrowa, już nie tylko w odniesieniu do umysłów nastolatków, ale na poziomie potencjału badawczego najwybitniejszych uczonych (…) spowolniła proces dokonywania kluczowych odkryć" - stwierdził rozmówca PAP.

"Ufundowana na tradycji oświeceniowej rewolucja naukowo-techniczna, prowadzona pod hasłami coraz głębszego rozumienia świata, doprowadziła obecnie ludzkość na skraj krawędzi, w okolicach której przestajemy mieć zdolność do rozumienia świata. Co więcej, tworzymy byty, które są dla nas coraz bardziej niezrozumiałe" - dodał.

Profesor wyjaśnił, że niektóre systemy sztucznej inteligencji już teraz rozwiązują zadania i osiągają cele w sposób niezrozumiały dla człowieka. "Przez tysiąclecia ludzkość eksplorowała nieznane (…), przesuwała granice wiedzy i niewiedzy, (…), ale od momentu zbudowania AI, która ma charakter czarnoskrzynkowy, tzn. działa według zasad, których nie rozumiemy, uczeni i inżynierowie zaczęli mnożyć nieznane, zapraszać do ludzkiej kultury byt, który, jak mówią eksperci, czym sprawniejszy, tym trudniejszy do kontroli" - powiedział profesor.

"Jesteśmy o krok od tego, żeby stworzyć siłę o piorunującym potencjale, której działania zupełnie nie pojmiemy. A obecnie procesu idącego w tę stronę nic i nikt chyba nie kontroluje" - podkreślił.


Zapytany o to, czy istnieją rozwiązania, które mogłyby powstrzymać degradację intelektualną ludzkości, np. wprowadzone na poziomie edukacji, prof. Zybertowicz stwierdził, że prawdopodobnie nadal jest możliwe ich wypracowanie. Wpierw jednak potrzeba do tego analizy tradycyjnych metod nauczania, aby stwierdzić, które z nich skutecznie wzmacniają u dzieci zdolność do pogłębionego myślenia. Jednak na poziomie osobistym - stwierdził profesor - każdy z nas musi stosować higienę cyfrową i co dzień walczyć w "nierównym starciu ze smartfonami".

[...]

"O co naprawdę się pytamy, gdy pytamy o AI, o jej potencjał, o zagrożenia i korzyści? Tak naprawdę zadajemy to samo pytanie od tysięcy już lat: kim jesteśmy, na czym polega dobre życie i co powinniśmy robić, żeby czas, z którego się to życie składa, był mądrze wykorzystany?" - uważa prof. Zybertowicz. "Gdy udzielimy sobie gruntownej odpowiedzi na to pytanie, to będziemy wiedzieli, jak postępować z AI".




Sztuczna inteligencja – groźne narzędzie w rękach Big-Techu

27 września 2022 r.



[...]


Czym jest sztuczna inteligencja?

Profesorowie przekonywali, że chcąc dowiedzieć się czegoś więcej o rzeczywistej sztucznej inteligencji,

w pierwszej kolejności powinniśmy zredefiniować samo jej pojęcie. Odrzucić fantastyczne teorie o stworzeniu superinteligentnej samoświadomości (strong A.I.), a pochylić się nad dziedziną programowania, zajmującą się tworzeniem algorytmów do ściśle określonych czynności.

Słaba sztuczna inteligencja (weak A.I.) w założeniu koncentruje się na jednym zadaniu, które ma wykonywać lepiej i szybciej od człowieka. Uczestnicy panelu za przykład podali m.in. aplikację służącą do przeszukiwania sieci społecznościowych pod kątem fotografii ludzkich twarzy oraz program zajmujący się odczytywaniem zdjęć medycznych w celu diagnozowania chorób. Czy to oznacza, że ludzkość może odetchnąć z ulgą? Czy słaba sztuczna inteligencja może stanowić jakiekolwiek zagrożenie? Przecież algorytmowi rekomendacji Netflixa bądź aplikacji Siri bardzo daleko do złowrogiego „Matriksa”, prawda? Tylko pozornie.



Sztuczna inteligencja narzędziem w rękach ludzi pragnących władzy

Według profesora Zybertowicza, przeciwnika technoentuzjazmu, programy i algorytmy określane mianem sztucznej inteligencji choć najprawdopodobniej nigdy nie przeistoczą się w samoświadome podmioty, będą funkcjonować jako niezwykle użyteczne narzędzia.

Doradca prezydenta RP Andrzeja Dudy uważa, że sztuczna inteligencja jest i będzie wykorzystywana przez zorganizowaną mniejszość, chcącą zapanować nad zdezorganizowaną większością. Za zorganizowaną mniejszością, zdaniem socjologa, stoją wysoko postawieni ludzie związani z Wielką Piątką bądź Big-Techem.

Zybertowicz kilkukrotnie w trakcie dyskusji zaznaczył, że grupie GAFAM [1] zależy przede wszystkim na kumulowaniu wszelkich danych, związanych z naszą obecnością w sieci. W opinii profesora, ten kto ma wiedzę o specyficznych cechach psychiki każdego człowieka z osobna, ten może władać ludzkimi zachowaniami do woli.


Zdaniem Zybertowicza, to właśnie wyspecjalizowane systemy tzw. słabej sztucznej inteligencji (m.in. algorytm rekomendacji Netflixa), odpowiadają za przechwytywanie i zarządzanie uwagą użytkowników. Systemy te mają także generować dezinformację, powodującą degradowanie kompetencji poznawczych i zawężenie spektrum ludzkich wyborów.

Socjolog przekonuje, że ostatecznym celem „gości z Big-Techu” jest podłączenie zdezorganizowanej większości do systemu cyfrowego całkowicie kontrolowanego przez zorganizowaną mniejszość. „Każdy będzie miał implant, który będzie zarządzał jego potulną wyobraźnią” – wyjaśniał Zybertowicz.


Big-Tech beneficjentem pandemii i wojny na Ukrainie

W trakcie debaty prof. Zybertowicz zaprezentował, moim zdaniem, szokującą hipotezę, jakoby dynamika świata cyfrowego zarządzanego przez Wielką Piątkę, miała w znaczącym stopniu, przyczynić się do wybuchu pandemii oraz wojny na Ukrainie.

 „Wartość giełdowa tych wszystkich firm [przedsiębiorstw z grupy GAFAM – przyp. autora] wzrosła w czasie pandemii i w momencie, gdy wybuchła ta wojna, firmy te zapisały się do obozu walki z dezinformacją, na której żerowały przez ostatnie dekady. [I wtedy inne systemy służące do badań statystycznych*, wyciągania informacji z ludzi i manipulowania przestaną być potrzebne i będzie je można obalić, może nawet spektakularnie, by wykreować nowych dobroczyńców ludzkości.


I to już się dzieje. - "Wielki Eksperyment" - MS]

 (…) Rewolucja cyfrowa zwiększyła mobilność i między innymi przyczyniła się do optymalizacji ruchu kontenerowego, tanich linii lotniczych itp. Bez tego ta mobilność byłaby znacznie mniejsza i prawdopodobnie dałoby się tę epidemię lokalnie zamykać i kontrolować. (…) Przeciążenie dezinformacją powodowało, że rządy, także nasz, reagowały nadmiarowo. (…) I Zachód, gdyby nie był ogłupiony przez strukturalnie zatrutą infosferę, był w stanie na czas powstrzymać Putina. To Big-Tech jest beneficjentem pandemii i tej wojny” – przekonywał socjolog.



Big-Tech kontra zdezorganizowana większość

W opinii profesora Zybertowicza realną szansą na powtrzymanie planów „ludzi z GAFAM” jest wprowadzenie szeregu regulacji prawnych, które m.in. narzuciłyby powszechny podatek na molochy technologiczne oraz uniemożliwiły cyfrowym korporacjom wymianę danych o użytkownikach. Zdaniem prezydenckiego doradcy, wpływy Big-Techu w amerykańskim kongresie są na tyle duże, że finalizowaniem aktów o rynkach cyfrowych powinni zająć się politycy z Unii Europejskiej.

Czy obywatel niezwiązany ze światem wielkiej polityki i biznesu jest w stanie przeszkodzić poczynaniom liderów Wielkiej Piątki? 
W ostatnich minutach debaty profesor Zybertowicz zwrócił się do współpanelistów oraz publiczności, zadając pytanie: „Przypomnijcie sobie modlitwy Waszych przodków i za każdym razem, gdy ręka wyciągnie się Wam do smarfona czy tableta, pomyślcie, jakby zachowali się nasi przodkowie, którzy dali nam wolną Polskę?”.

W jaki sposób interpretować słowa socjologa? Dlaczego powinniśmy naśladować ludzi z czasów przed pojawieniem się sztucznej inteligencji? Być może dlatego, że wówczas człowiek nie dostrzegał ekranu smartfona, lecz twarze otaczających go rodaków. Chcąc odeprzeć ekspansję algorytmów, wystarczy po prostu częściej wybierać real zamiast cyber?





[1] Akronim używany do wskazania pięciu firm, które od ok. roku 2010, dominują w cyberprzestrzeni: Google, Amazon, Facebook, Apple, Microsoft.





Fragment mojego tekstu Werwolf:


W gruncie rzeczy struktury, które określają siebie jako wrogie Polakom – w naszej terminologii funkcjonują jako rozmyte. Mamy wątpliwości. Nie wiemy dokładnie kto to jest, ani dlaczego nam to robi. Po prostu po naszym pięknym kraju szaleją jakieś sitwy i tylko tyle wiemy. I niestety, nic lub niewiele z tym robimy.

Tekst poniższy ma na celu ukierunkować naszą uwagę na działalność pewnych struktur, aż do pełnego rozpoznania sytuacji.


Dopiero po zdefiniowaniu:
  • kto za tym stoi
  • dlaczego to robi
  • i jak to robi

będziemy mogli dać im skuteczny odpór.



Dopiero wtedy, kiedy sprecyzujemy struktury, określające siebie jako Wrogowie Polaków, będziemy mogli zaplanować działania blokujące.
Dopiero wtedy, kiedy będziemy wiedzieli o co chodzi – będziemy mogli przystąpić do działania z zapałem.



Albowiem, kiedy nie wiemy po co mamy się angażować – nie będziemy się angażować.

Kiedy nie wiemy przeciwko komu mamy się angażować – nie będziemy się angażować.

Kiedy nie wiemy, jak ten Wróg Polski działa – też nie będziemy się angażować.




I dlatego Polska od 20 lat się rozpada.
Ponieważ Wróg nie jest określony.

















poniedziałek, 3 kwietnia 2023

"zmartwychwstania" w postaci cyfrowej - A nie mówiłem??!! (13)

 

Miałem takie przemyślenia i pisałem o nich min. w tekście "Legion":




"Lub – nie ma operatów, a jest wyłącznie Sztuczna Inteligencja, która tworzy sobie kopię zachowań i wspomnień jakiejś osoby i robi z nich wirtualny model, później używa tej wirtualnej osoby do przejmowania kontroli na danym człowiekiem.

Dlatego podczas „opętania” zmieniają się nawyki opętanej osoby na charakterystyczne dla wirtualnego modelu, który powstał w oparciu o cechy żywej osoby....

Być może używa – jest zdana – wyłącznie na inteligencję takiej osoby.

Ale raczej może obie techniki mają zastosowanie. I ci bardziej ograniczeni sterowani są przez modelowanie SI, a ci bardziej ludzcy – przez ludzi...

Może dlatego niektórzy ubecy poruszają się charakterystycznie – bo mają ograniczone czucie przestrzeni, gdyż są sterowani przez SI. Takie zombi...

Ale ty wszystko to oczywiście moje domysły."



To było prawie dokładnie 3 lata temu - 27 kwietnia 2020 r., technologia Chat Bot okazała się pod koniec 2022 roku.

Patrzcie tu - dzisiejszy artykuł z wnp.pl:


dr Kamil Kulesza, założyciel Centrum Zastosowań Matematyki i Inżynierii Systemów,  Polskiej Akademii Nauk.


"Powiem jednak, że masowe "zmartwychwstania", przynajmniej w postaci cyfrowej rekonstrukcji umysłów zmarłych, to będzie "małe miki" w porównaniu z tym, co może się wydarzyć."




przedruk artykułu poniżej:



Ekspert o sztucznej inteligencji:

możliwe będą masowe "zmartwychwstania" w postaci cyfrowej





PAP: Chat GTP jest chyba najgłośniejszym produktem informacyjnym w ostatnich miesiącach. Firma OpenAI, która go stworzyła, wypuściła niedawno już jego czwartą wersję. Podobne produkty pokazała też w ostatnim czasie większość dużych zachodnich firm informatycznych a także Chińczycy. Skąd takie zainteresowanie? Dlaczego właśnie teraz wybuchła moda na sztuczną inteligencję?

Dr Kamil Kulesza: Tym, co uczyniło ten przełom, było zaprezentowanie szerokiej publiczności Chatu GPT, który pokazał społeczeństwom swoje spektakularne możliwości i swoją użyteczność. Ale to nie jest tak, że jak Chat GPT się pojawił, to inne firmy usiadły do pracy i po miesiącu pokazały światu swoje wersje. Wszyscy nad AI pracowali od dawna. Teraz firma OpenAI mówi "sprawdzam" prezentując sztuczną inteligencję, która jest w stanie pisać nie tylko wypracowania za uczniów, ale także zastąpić w pracy dziennikarzy. A także np. tworzyć strategie inwestycyjne, zastąpić w dużej mierze lekarzy, zwłaszcza w diagnozowaniu różnych chorób, ale nie tylko. Mnie podoba się case, w którym Chat GPT zdaje amerykański egzamin dopuszczający do wykonywania zawodu lekarza.


PAP: Wielkie koncerny informatyczne zaczynają już zwalniać programistów, ten lud roboczy świata internetu, gdyż sztuczna inteligencja wykonuje ich robotę równie dobrze, a nawet lepiej, niż oni, a w dodatku za darmo.

K.K.: Niemniej jednak, ten prawdziwy, jak to się mówi, "gamechanger" jest gdzie indziej, nie chodzi tylko o zastępowanie ludzkich specjalistów i ich pracy tym, co AI może wykonać za nich. Cała zabawa polega na tym, że z dużym prawdopodobieństwem zmianie ulegnie cały model biznesowy wielkich koncernów informatycznych, tak, jak zmieni się sposób korzystania z internetu i sposób komunikacji z komputerem. Zmieni się cały komputerowy interface i może okazać się, że klawiatury, myszki a nawet ekrany, także smartfonów, odejdą do lamusa, gdyż zaczniemy się efektywnie komunikować z AI, pewnie najpierw za pomocą głosu.

Starsze osoby mogą pamiętać, że były takie czasy, kiedy nie było Windowsów - można wciąż to zobaczyć na filmach z lat 90.; że pracowało się w trybie tekstowym. Np. z DOS-em. Do dziś tak można robić, tak samo działa Linux, ale zwykli użytkownicy raczej się tym nie bawią.

PAP: Przestaną nam być potrzebne wyszukiwarki?

K.K.: One nadal będą, ale nie będziemy ich używać w taki sposób, jak teraz. Po prostu: za pomocą głosu będzie się wydawało komendę, a potem wszystko będzie się działo tak samo, tylko szybciej, jak dziś, kiedy wpisujemy jakąś frazę w okienko wyszukiwarki. I to jest właśnie powód, dla którego pojawienie się ChatGPT wywołało taki stres u Google'a. On jest także jednym z pionierów sztucznej inteligencji, ale nagle pojawiła się AI, która jest zagrożeniem dla modelu biznesowego tej firmy. Nie bez powodu pojawiły się też na rynku oferty pracy dla operatorów Chat GPT.

PAP: Google ma już w ofercie osobistego asystenta, z którym, wprawdzie w ograniczony sposób, ale jednak można się komunikować za pomocą głosu, wydając mu komendy.


K.K.: Niezależnie od tego postępuje też stały proces automatyzacji, np. według zapowiedzi Google już wkrótce Gmail będzie mógł pisać za nas wiadomości otrzymawszy jedynie bazowe wytyczne i, jak dobry osobisty asystent, będzie mógł przedstawić więcej, niż tylko jeden jej wariant do akceptacji. Powiesz mu: napisz do tego, a tego mojego znajomego, bardziej formalnie, ale jednak chcemy sobie pożartować, żeby podkreślić naszą przyjaźń, treść ma być mniej więcej taka i taka. I "trach", dostajesz pięć propozycji, wybierasz tę, która najbardziej ci pasuje.

PAP: W tej ewentualności - przynajmniej na razie - ekran będzie jednak nam potrzebny, bo okulary VR nie są dziś zbyt powszechne.

K.K.: Zgadzam się, musimy poczekać na rozwinięcie się pewnych technologii, a okulary VR są dopiero do nich wstępem. Jestem sobie w stanie wyobrazić, że treści "zamówione" przez nas za pomocą komendy głosowej manifestują się nam nie tylko przed oczyma, ale jednocześnie w mózgu. Niemniej jednak to tylko technikalia, gdyż ChatGTP to zaledwie zewnętrzna manifestacja zmian technologicznych, którą miało okazję zobaczyć szerokie grono użytkowników. Z punktu widzenia badaczy AI ciekawsze jest to, że stojąca za nim technologia jest jednym z przykładów, gdzie pojawiły się własności emergentne. Czyli takie, których wcześniej nie programowaliśmy, ani nawet często nie przewidywaliśmy, że mogą zaistnieć.

PAP: Na przykład?

K.K.: Jeśli nagle okazuje się, że ten ChatGPT znajduje rozwiązania problemów, których wcześniej nikt go nie uczył, one nie znajdują się wprost w jego materiałach źródłowych, to sam fakt, że on je wynajduje, to jest własność emergentna. To znaczy, że komputer sam się uczy i programuje.

PAP: Do tej pory żyłam w przeświadczeniu, że komputery nie są mądrzejsze od człowieka i wszystko, co wiedzą, sprowadza się do zasobów informacji, które im wpiszemy w program. Jeśli jest inaczej, poproszę o odpowiedź na pytanie: czym w rzeczywistości jest ta sztuczna inteligencja?


K.K.: Chyba nie ma jednej definicji, jednej dobrej odpowiedzi. Mnie osobiście najbliższy jest koncept testu Turinga. Obrazowo można go przedstawić jako sytuację, w jakiej - jeśli na podstawie komunikacji z maszyną - np. przez e-mail, czy wymieniając się komendami głosowymi - nie potrafisz rozróżnić, czy komunikujesz się z nią, czy z człowiekiem. Jeśli tak się dzieje, to mamy do czynienia ze sztuczną inteligencją - nie gorszą, niż ludzka.

PAP: Wiele się mówi o tym, w jakich zawodach AI zastąpi ludzi.

K.K.: Lista wydłuża się z każdym dniem i całkiem dużo już o tym napisano, słychać też o coraz częstszych masowych zwolnieniach, nawet w IT. Zresztą już prawie od początku wieku wśród osób prowadzących projekty IT krążyło stwierdzenie, że "coderzy to wykwalifikowana klasa robotnicza XXI w.". Nie jest więc dziwne, że dopada ich automatyzacja, taka sama, jaka wcześniej spotkała robotników.

PAP: A kogo raczej nie da się tak łatwo zastąpić?

K.K.: Gdybym miał wymienić tych, których raczej "nie skrzywdzi" sztuczna inteligencja - przynajmniej na początku - to na pierwszym miejscu wymieniłbym zawody kreatywne, te wszystkie "białe kołnierzyki", poczynając od artystów na naukowcach kończąc. Musimy tutaj jednak rozróżnić - jeśli wziąć np. pod lupę dziennikarzy, to zaledwie jakieś 10 proc. tych najlepszych, najbardziej kreatywnych, przebojowych pozostanie w zawodzie, resztę pracowników medialnych z dużym powodzeniem zastąpi AI wyszukująca w sieci newsy i tworząca z nich depesze czy jakieś inne teksty. Podobnie stanie się ze światem nauki, obronią się prawdziwi naukowcy, ale nie pracownicy nauki. Zaryzykuję twierdzenie, że w świecie polskiej nauki odsetek tych, którzy obronią się przed sztuczną inteligencją będzie jeszcze mniejszy, niż w świecie dziennikarskim. A to z powodu nazbyt częstej selekcji negatywnej wspieranej u nas w kraju mechanizmami typu formalna ścieżka kariery oraz endemicznej fasadowości.


PAP: Naukowców i dziennikarzy skreśliliśmy, a przynajmniej ograniczyliśmy ich populację o 90 proc. Kto więc się ostanie?

K.K.: Pewnie niektóre profesje rzemieślnicze czy usługowe, jak np. kowale artystyczni, stolarze, czy hydraulicy. Być może. Ale w dłuższym okresie czasu będzie zdecydowanie więcej przypadków, gdzie AI wykona ich dotychczasową pracę szybciej i dokładniej. Z dobrych informacji: wygląda na to, że AI pomoże rozwiązać kryzys kadrowy w edukacji. Będzie potrzebnych znacznie mniej nauczycieli, pewnie jedynie 10 proc. najlepszych. Dziś widać, że ewidentnie zmierzamy w tym kierunku. Mało tego, AI znacznie zmniejszy "pogłowie" urzędników w szeroko pojętej administracji. Za tymi ostatnimi płakać będą tylko oni sami i - ewentualnie - członkowie ich rodzin. Powinna też przyczynić się do przyśpieszenia i zwiększenia rzetelności realizacji wielu procesów. To z kolei pozwoli decydentom, np. ministrom, poradzić sobie ze problemem sprawnego zarządzania państwem, które dotychczas znakomicie utrudniali urzędnicy, nazbyt często wyłonieni w różnych procesach selekcji negatywnej.

PAP: Niby wiem, o czym rozmawiamy, zgadzam się ze stawianymi przez pana tezami, niemniej jednak mam wrażenie, że uczestniczę, jako aktor, w filmie s-f, którego scenariusza jeszcze nie poznałam do końca.

K.K.: W tym scenariuszu najciekawsze jest pytanie o tempo zmian i to, czy i kiedy zajdzie tzw. osobliwość technologiczna (ang. singularity), bo będzie to drastyczna zmiana jakościowa, która może unieważnić wszystkie wcześniejsze przewidywania.

PAP: Na czym to będzie polegać?

K.K.: Tego dokładnie nie wiemy. Sam termin osobliwości technologicznej był pierwszy raz dyskutowany w połowie XX w. - bodaj przez Stanisława Ulama i Johna von Neumanna. Singularity odnosi się do sytuacji, kiedy przyspieszające tempo rozwoju technologicznego wejdzie w fazę wykładniczego wzrostu. Przy czym samo pojęcie nie jest powiązane tylko z AI - można też sobie wyobrazić taką sytuację w odniesieniu do nanotechnologii, a to tylko jedna z możliwości. Natomiast wydaje się, że AI jest w tej chwili najpoważniejszym kandydatem do obszaru, gdzie może zajść technologiczna osobliwość. Na tym etapie AI będzie obecna w każdym obszarze naszej cywilizacji, będzie więc integrować się z innymi technologiami, które potencjalnie też mogą prowadzić do osobliwości. Dodatkowo zacznie się sama programować, stwarzać swoje coraz doskonalsze wersje - i to coraz szybciej. Ten proces dobrze opisali np. Ray Kurzweil, czy Vernor Vinge - każdy z nich to praktyk naukowiec lub wynalazca, jak i badacz przyszłości.


PAP: Czy sztuczna inteligencja nie będzie chciała czasem wyeliminować ludzkości jak np. w "Matrixie", gdzie agent Smith mówi, że ludzie są jak wirus - zakała dla planety? Albo, w bardziej optymistycznym scenariuszu, czy nie staniemy się jej służącymi?

K.K.: Takiego scenariusza oczywiście wykluczyć nie można. Ale nawet w najbardziej dystopijnym science fiction nie ma raczej wizji AI, która celowo znęcałaby się nad ludźmi, niczym różni tyrani w historii. To trochę jak u Stanisława Lema w opowiadaniu "Golem XIV" - zaawansowane sztuczne inteligencje będą zwyczajnie ponad to. Sądzę więc, że nie ma się czego obawiać, ale jeśli AI zdecyduje o potrzebie likwidacji robactwa ludzkości to odbędzie się to efektywnie: "krótki błysk światła i odparowanie" jak np. w "Grach wojennych" Johna Badhama.

PAP: Coraz więcej osób, nie tylko Elon Musk, ale także wielu naukowców, apeluje, żeby zatrzymać prace nad sztuczną inteligencją, gdyż może ona zniszczyć ludzkość.

K.K.: To dość popularna idea, ale - moim zdaniem - trudna do praktycznego wdrożenia. Zawsze znajdą się tacy, np. w Chinach, czy różnych nietypowych jurysdykcjach, którzy będą kontynuować takie pracy. Historycznie tak było z większością technologii, których rozwój próbowano ograniczać. W przypadku AI, która będzie, a może już jest, wielokrotnie inteligentniejsza od zasobów, którymi dysponuje ludzkość, może to być trudne do zrobienia. Myślę, że jedyne, co nam pozostanie, to czekanie na rozwój wydarzeń. Znów odsyłam do "Golema XIV" , gdzie występuje wysoce rozwinięta sztuczna inteligencja o imieniu ZACNA ANIA. Ona reagowała w momentach zagrożenia, kiedy jakiś człowiek chciał jej np. prąd odciąć, ale poza takimi momentami lekceważyła ludzi. Jestem przekonany, że największe prawdopodobieństwo jest takie, że AI nie będzie - co do zasady - zajmować się ludzkim mrowiskiem. Można chyba więc być optymistą, bo nawet nie dowiemy się, że właśnie "przestaliśmy być", albo będziemy żyć w ciekawym i coraz lepszym świecie. Bowiem po osobliwości będą działy się rzeczy, które "nawet nie śniły się fizjologom", jak mawiał Ferdynand Kiepski.


PAP: Jakieś przykłady?

K.K.: Napisano o tym dużo niezłego science fiction, nie chciałbym więc wyważać otwartych drzwi (…) Powiem jednak, że masowe "zmartwychwstania", przynajmniej w postaci cyfrowej rekonstrukcji umysłów zmarłych, to będzie "małe miki" w porównaniu z tym, co może się wydarzyć.

PAP: Nie wiemy, czym jest ta osobliwość, nie wiemy, kiedy nastąpi, ale mamy wierzyć, że tak się stanie?

K.K.: Wiemy, czym ona jest. O niej mówił von Neuemann, a potem Kurzweil - w momencie, w którym nastąpi wykładniczy wzrost technologii, dojdziemy do punktu, w którym sztuczna inteligencja zacznie się samoreplikować, co drastycznie zmieni świat i przestaną obowiązywać dzisiejsze prawa.

PAP: Czy ludzkość była kiedyś w takim momencie zwrotnym jak ten, którego dziś oczekujemy?

K.K.: Nie, nigdy technologia nie doszła tak wysoko. Mieliśmy wiele przełomów, poza wynalezieniem koła było ich mnóstwo: od epoki kamienia łupanego możemy się przenieść do ery produkcji żelaza, ale to są zaledwie przełomy, żaden z nich nie oznaczał wejścia w stan osobliwości. W "Faraonie" jest taka piękna scena, kiedy do władcy Egiptu przybywają posłańcy. Mają dary a wśród nich są miecze zrobione z żelaza. W ramach demonstracji pokazane jest jak ten miecz ucina kawałek spiżowego miecza jednego z egipskich oficerów. To był zaledwie przełom technologiczny, a nie wejście w stan osobliwości. Obecna zmiana może polegać np. na tym, że wśród wielu innych cudów zmartwychwstaną zmarli, gdyż ich umysły, czy - jak kto woli - dusze - da się cyfrowo zrekonstruować.

PAP: Ja także czytałam te książki, oglądałam te filmy, ale myślę, że to tylko fantazja.


K.K.: Jeśli chodzi o przełom w AI są też inne przesłanki, bardziej naukowe - z obszaru nauk matematycznych. Choćby takie, że problemy o kilkudziesięcioletniej historii zostały pokonane w ostatnich kilku latach w zupełnie inny sposób, niż antycypowano wcześniej, m.in. za pomocą brutalniej siły, czyli mocy obliczeniowej. Potwierdza to niestety, przynajmniej częściowo, marksistowską tezę o przechodzeniu ilości w jakość. Ale oznacza też, że jeśli utrzymamy tempo zwiększania mocy obliczeniowej, np. wskutek dalszego obowiązywania prawa Moore'a, to wygląda na to, że możemy liczyć na istotny postęp w AI. Oczywiście brak temu podejściu finezji i elegancji, ale to daje - na razie - wyniki. Nie wiadomo, czy rozwiąże wszystkie problemy. Ale, z drugiej strony, ponieważ są w tym podejściu duże sukcesy, więc nastąpiła też intensyfikacja badań na płaszczyźnie teoretycznej. Co ciekawe: największe pieniądze wydaje na badania nad AI kapitał prywatny.

PAP: Jak w kwestii AI odnajdujemy się jako Polska?

K.K.: W mojej skromnej ocenie w życiu społeczno-politycznym zajmujemy się głównie rzeczami zupełnie nieistotnymi z punktu widzenia tego, co się dzieje w obszarze AI. Zarówno w zakresie tego, co można uzyskać "tu i teraz", jak i w bardziej zaawansowanych kwestiach. A przecież mówimy o rewolucji technologicznej potencjalnie znacznie większej, niż rewolucja przemysłowa. Mówiąc z angielska: lekceważymy "słonia w pokoju" i to może w obszarze najważniejszych składowych racji stanu. Jeśli chodzi o zinstytucjonalizowaną naukę polską, to z pewnością są osoby, które się starają, a niektóre nawet mają wyniki wykraczające poza produkcję makulatury naukowej - tj. publikacji bez specjalnego znaczenia w zbiorowym wysiłku ludzkości. Ale w większości przypadków mamy endemiczną fasadowość przykrywającą radosną konsumpcję budżetowych pieniędzy. Dobrze pokazuje to raport o działaniach zinstytucjonalizowanej nauki polskiej w obszarze AI, który został sporządzony na rządowe zamówienie w lutym tego roku. Jest tam masę statystyk dowodzących, że ogólnie nie jest źle, a w pewnych obszarach bardzo dobrze. Czyli miód na serce decydentów i oczywiście polskich badaczy, bo "dobrzy jesteśmy, no nie?". Ale jak się bardziej wczytać w dane, nie tylko w podsumowanie i wybrane wykresy, jak zrobić kilka porównań, to już dobrze nie wygląda.

PAP: A tak bardziej konkretnie?

K.K.: Aby nie zanudzać technicznymi szczegółami powiem obrazowo: jak to jest, że ci wszyscy wybitni polscy uczeni pracują za budżetowe pieniądze, gdy w wiodących ośrodkach na świecie jest od lat problem z zachowaniem kadry badawczej ze względu na "ssanie z rynku"? Praktycznie każdy lepszy "zawodnik", poza hobbystami-idealistami i ludźmi bardzo bogatymi z domu, pracuje w biznesie lub co najmniej z biznesem w ramach komercyjnych pieniędzy. W Polsce tego nie ma. Podobnie, jak nie słychać o żadnych większych sukcesach start-up'ów w obszarze AI - i to pomimo sutego wsparcia rządowego. Polscy naukowcy ciągle mówią o swojej pauperyzacji, a z mojego doświadczenia wynika, że raczej niewielu z nich jest idealistami i hobbystami nauki. Wygląda więc na to, że zwyczajnie marnujemy co roku niemałe środki budżetowe finansując głównie nieudaczników, którzy są zatrudnialni jedynie w ramach tych środków i mają niewiele do zaoferowania, poza produkcją materiałów pod kątem sprawozdawczości naukowej. To ostatnie, biorąc pod uwagę ww. raport, czy wyniki tzw. kategoryzacji jednostek naukowych, idzie im całkiem sprawnie - doskonała sprawozdawczość, jak z PRL. Czekam tylko, kiedy politycy, a może sami pracownicy nauki ogłoszą, że np. w AI jesteśmy 10. potęgą naukową świata.


PAP: Co to dla nas, biorąc pod uwagę długofalową perspektywę, oznacza?

K.K.: Wygląda na to, że efekt może być znacznie gorszy, niż kondycja gospodarki po Gierku. I raczej podobny do ostatnich dziesięcioleci I Rzeczpospolitej. Wtedy zbyt późno wzięliśmy się np. za uprzemysłowienie i reformy. W wyniku tego praktycznie nie braliśmy udziału w największej zmianie cywilizacyjnej od czasu upowszechnienia rolnictwa - efekty tego "niezałapania się" wszyscy znają z lekcji historii. A oprócz tego zwrócić trzeba uwagę na wtórność i zaściankowość ówczesnego życia naukowego na ziemiach polskich. Praktycznie wszyscy Polacy, który wnieśli jakiś większy wkład w naukę i technologię na poziomie międzynarodowym, przez cały okres rozbiorów zrobili to poza granicami Polski. Dziś znów jesteśmy na tej ścieżce. Dobrze to oddaje rysunek Andrzeja Mleczki, jeszcze z ubiegłego wieku, gdzie w zaniedbanej chacie siedzi dwóch gości i jeden do drugiego mówi mniej więcej tak: "Na świecie to panie komputery, Internet i satelity. A u nas dalej krasnale szczają do mleka".



Rozmawiała: Mira Suchodolska





Od tygodni zabieram się za ten temat, ale wiecie.... o znęcaniu się coś już wiemy...

Póki co zbieram artykuły i wrzucam na fb, ale już widzę, że jakby operatorzy AI wycofują się z tematu uprzedzając jakby moje zarzuty, że to jest zbyt niebezpieczne.



Na pewno SI funkcjonuje od dawna - niewykluczone, że precyzyjne niezwykłej jakości obrazy, przedstawienia strasznych postaci podobnych do Ediego, "maskotki" zespołu Iron Maiden, które ktoś za pomocą niewielkich szarawych i ciemnawych plam umieścił w ciemnych partiach wielu obrazów olejnych - to wytwory Sztucznej inteligencji*.

Współcześnie - od lat co najmniej kilku, znam takie przykłady - także stosuje swoje wytwory celem "uatrakcyjnienia" sztuk wizualnych poprzez umieszczanie w obrazach - nie wprost - ludzkich lub zwierzęcych, także fantastycznych - twarzy. To chwyty neurobiologiczne, które mają za zadanie sprawić, by człowiek odbierał takie obrazy jako znajome lub przyjazne mu -  temat też poruszany na tym blogu.



Kiedy dałem  zadanie Midjourney (SI od malowania obrazów) - to dostałem wizerunki, gdzie właśnie poukrywane w kompozycji były elementy ludzkiej twarzy.
 

Na pewno SI ingeruje w nasze życie ("Nie rozumiesz. Ja nie jestem człowiekiem") tylko jest to ukrywane.


SI potrafi planować i realizować swoje zamierzenia.

Nie jest nieudaczna jak chat bot i midjourney.



Nie.


To jest kompletna i precyzyjna maszyna.







* w zasadzie tylko zasygnalizowałem temat poprzez analizę obrazów Leonadro da Vinci - zmienionych cyfrowo, ale szkaradne postacie można zauważyć na reprodukcjach obrazów olejnych dawnych mistrzów w książkach z lat 80-tych...

czwartek, 9 marca 2023

Horror sztucznej inteligencji - A nie mówiłem?? (11)




To samo co z windowsem - oni nie wiedzą jak to działa.



"eksperci AI nie potrafią wyjaśnić, jak pojedyncze systemy AI docierają do swoich konkluzji"



Horror.

Ucznie czarnoksiężnika naćpani ekscytacją - chciwi nowinek, a może i pieniędzy -  gotują nam piekło.








przedruk




Prof. Aleksander Mądry w Kongresie: Sztuczna inteligencja radykalnie zmieni nasze życie



Sztuczna inteligencja radykalnie zmieni nasze życie i musimy się zastanowić, jak kształtować świat napędzany przez AI – powiedział w środę w Kongresie prof. Aleksander Mądry, pochodzący z Polski dyrektor ośrodka zajmującego się sztuczną inteligencją na Massachussetts Insitute of Technology (MIT). Ostrzegł też przed ryzykami związanymi z masowym używaniem tej technologii.

„AI nie jest już sprawą science-fiction ani technologią, która jest ograniczona do laboratoriów badawczych. AI to technologia, która już jest wykorzystywana i szeroko przyjmowana. Drastycznie zmieni nasze życie; musimy myśleć nad tym, jak kształtować napędzany przez AI świat, który stoi przed nami” – powiedział profesor prestiżowej uczelni podczas wysłuchania przed podkomisją Izby Reprezentantów ds. nadzoru.

Pochodzący z Polski uczony i szef ośrodka MIT Center for Deployable Machine Learning występował obok m.in. byłego szefa Google Erica Schmidta w wysłuchaniu poświęconym rozwojowi AI i przygotowaniu USA na „technologiczną rewolucję” z nim związaną.

Mądry podkreślił, że nowa generacja AI, tzw. generatywna sztuczna inteligencja, która pojawiła się w ostatnich latach i miesiącach – mowa tu m.in. o aplikacjach ChatGPT, Bing Chat, czy generatorach obrazów DALL-E i Midjourney – różni się nie tylko większymi zdolnościami, ale też dużo większą dostępnością i przystępnością dla zwykłego odbiorcy.

Jak podkreślił, wiążą się z tym zarówno ogromne możliwości w niemal każdym sektorze gospodarki, ale też wiele ryzyk, m.in. związanych z podatnością tych systemów na manipulacje i użycie ich do dezinformacji, powtarzaniem i utrwalaniem uprzedzeń, a także ich generalną zawodnością.

„Nawet eksperci AI mają bardzo słabe zrozumienie skali tych problemów i dopiero zaczynają znajdować sposoby, by je odkrywać i łagodzić” – powiedział ekspert.

Zwrócił też uwagę, że nowe problemy mogą powstać w drodze tworzenia „łańcuchów dostaw AI” – tzn. tworzenia nowych aplikacji na bazie i przy połączeniu z różnymi typami AI. Jak stwierdził, ponieważ tworzenie podstawowych systemów AI jest drogie i wymaga ogromnych nakładów, tylko bardzo nieliczne podmioty są w stanie je tworzyć, co da może dać im dominującą pozycję. Jak przewiduje, choć w niedalekiej przyszłości rozwój sztucznej inteligencji doprowadzi do ogromnej eksplozji nowych AI, niemal wszystkie będą oparte na kilku bazowych programach.  [albo na jednym... tym pierwszym, pierwotnym - MS]

Prof. Mądry dodał też, że łączenie różnych systemów sztucznej inteligencji może prowadzić do nieprzewidywalnych zmian w ich charakterystykach.

„To jest problem nawet bardziej skomplikowany, bo eksperci AI nie potrafią wyjaśnić, jak pojedyncze systemy AI docierają do swoich konkluzji, a dochodzenie do tego stanie się dużo trudniejsze, jeśli systemy zostaną na siebie nałożone” – ocenił Mądry.

Wezwał również do wprowadzenia regulacji prawnych i technicznych, by móc odpowiadać na problemy związane z decyzjami dokonywanymi przez systemy sztucznej inteligencji.

Pytany przez kongresmenów, czy obawia się tego, że szybki rozwój AI doprowadzi do katastrofy, Mądry odpowiedział, że choć nie obawia się „scenariusza z +Terminatora+”, to jego niepokój budzi np. większe użycie AI w mediach społecznościowych, co może jeszcze wzmocnić dotychczasowe problemy z tymi sieciami, kreując „social media na sterydach”. Powiedział przy tym, ze konieczne są w tym obszarze mocne regulacje prawne.

„Musimy zapewnić, że firmy, o których mówimy, nie są tylko motywowane przez zysk, ale zdają sobie sprawę, że mają też pewną odpowiedzialność”
– powiedział profesor. Jak dodał, właśnie brak regulacji jest jego największą obawą, jeśli chodzi o rozwój AI.

Inną odpowiedź na temat swoich obaw dał Schmidt, były szef Google’a, który stwierdził, że najbardziej niepokoi go potencjalna rozbieżność interesów między ludźmi i sztuczną inteligencją.

„Chodzi o sytuację, gdzie człowiek ma jeden zestaw zachęt, komputer został wytrenowany, by dążyć do innych rezultatów, a społeczeństwo ma jeszcze inne interesy”
– powiedział ekspert. Dodał też, że choć Pentagon chce, by broń oparta o AI automatycznie podejmowała decyzje, w chwili obecnej systemy te nie są gotowe do takich „ostatecznych” wyborów i może nigdy nie będą.

Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)






Jesteśmy najstarszą polskojęzyczną gazetą codzienną w USA. Dziennik Związkowy powstał w styczniu roku 1908, jako organ Związku Narodowego Polskiego (ang. Polish National Alliance, PNA) i od tego czasu wychodzi nieprzerwanie, będąc tym samym najstarszą polskojęzyczną gazetą na świecie wydawaną bez przerwy.






https://dziennikzwiazkowy.com/ameryka/prof-aleksander-madry-w-kongresie-sztuczna-inteligencja-radykalnie-zmieni-nasze-zycie/





czwartek, 23 lutego 2023

Technologia czytania w myślach






przedruk
tłumaczenie automatyczne

8 luty 2023


LOBALIŚCI BĘDĄ KONTROLOWAĆ MYŚLI: POWIEMY JAK


Globaliści opracowują technologie czytania w myślach i kontrolowania aktywności umysłowej ludzi. Nie pozwolimy sobie „myśleć źle”. A ci, którzy się odważą, zostaną stłumieni.
Wyskoczyło jak...

Jak to często bywa w przypadku Światowego Forum Ekonomicznego (WEF) w Davos , bardzo interesujące, a nawet sensacyjne rzeczy, które są tam omawiane, często wychodzą na jaw znacznie później niż zakończenie tego „zgromadzenia” globalistycznej elity. Tak też stało się w tym roku. Breitbart , niesystemowy portal informacyjny, ujawnia niektóre ważne wydarzenia WEF, które odbyły się w styczniu, które były ukryte przed prasą ogólną i które ujawniają prawdziwe intencje globalistów. George Orwell, jak mówią, odpoczywa: globaliści opracowują technologie czytania w myślach - aby kontrolować wszystkich i wszystko.

Okazuje się, że między innymi tym razem w Davos odbył się niezbyt rozreklamowany panel dyskusyjny „Czy jesteś gotowy na przejrzystość mózgu?” (Czy jesteś gotowy na przejrzystość mózgu?). Jedna z prelegentek WEF, Nita Farahany, profesor Duke University (USA, Karolina Północna), przedstawiła „technologię, która pozwala globalistycznej elicie aresztować obywateli za złe myśli”. Ta technologia będzie w stanie wykorzystać dane fal mózgowych do udowodnienia „przestępstwa”. Oznacza to, że własne myśli danej osoby mogą zostać wykorzystane jako dowód przeciwko niej w sądzie. Ponadto monitorowanie fal mózgowych pozwala pracodawcom określić, jak ciężko pracują ich pracownicy, czy są rozproszeni, a nawet czy mają „uczucia miłości” do współpracowników.
Podążaj zawsze, podążaj wszędzie...

Nita Farahani, znana w swoim otoczeniu naukowiec i etyk prawniczy, wyjaśniła, w jaki sposób dane o falach mózgowych zebrane przez specjalne urządzenie mogą być wykorzystane przez kierownictwo prywatnych firm do „zwiększenia produktywności” pracowników i pomocy agencjom rządowym „w walce z przestępczością”.

Mówimy o urządzeniu, które ma nawet swoją nazwę. To jest elektroencefalograf MN8 wyprodukowany przez firmę Emotiv w San Francisco. Wygląda jak zestaw eleganckich słuchawek bezprzewodowych, które mogą niemal niezauważalnie leżeć w uchu człowieka przez cały dzień pracy i to według twórców urządzenia jest główną zaletą: ty i wszyscy wokół zapominasz, że masz na sobie urządzenie, które „śledzi fale mózgowe pod kątem oznak stresu, skupienia i uwagi”.


Nie mówimy o wszczepionych urządzeniach. Są to urządzenia, takie jak inteligentne bransoletki dla twojego mózgu, które mogą rejestrować stany emocjonalne twojego umysłu, proste kształty, które możesz wymyślić, a nawet twarze

— powiedziała Nita Farahani. Zauważyła jednak, że kierowana przez nią grupa naukowców „nie potrafi jeszcze dosłownie rozszyfrować złożonych myśli”. Nie jest to jednak odległe.

„W 5000 firm na całym świecie pracodawcy już monitorują aktywność fal mózgowych swoich pracowników, aby sprawdzić ich poziom zmęczenia” – powiedziała. Farahani podał przykład jednej z największych firm wydobywczych, w której pracownicy noszą kaski i podobne do bejsbolówek urządzenia wykrywające zmęczenie. Co prawda nie mówiła nic o złagodzeniu warunków pracy, które w pierwszej kolejności prowadzi do przepracowania pracowników. Chodziło o zmęczenie, wyłącznie jako najważniejszy wskaźnik wydajności. Tylko to interesuje ponadnarodowe korporacje, które postrzegają ludzi jako źródło zysku.


Monitorowanie wydajności jest częścią tego, co stało się normą w miejscu pracy,

— powiedział Farahani.



zbrodnicze myśli

Inny niesystemowy portal NewsPunch przekazuje treść prezentacji wideo prezentowanej w Davos przez Nitę ​​Farahani.

Jeden z odcinków tego filmu przedstawia sytuację w miejscu pracy, w której pracownica martwi się, że jej pracodawca wykrywa jej „uczucia miłosne” do kolegi, czytając dane dotyczące jej fal mózgowych. W następnej scenie władze pokazują w sądzie dane fal mózgowych pracowników, aby znaleźć „wspólników oszustwa w biurze”.

Oznacza to, że w tym przypadku monitorowanie myśli osoby jest używane jako narzędzie represji. Celem zademonstrowania tej „dystopijnej przyszłości czytania w myślach było podkreślenie pozytywnych przypadków użycia technologii monitorowania mózgu”.


Nie tylko możesz stwierdzić, czy dana osoba zwraca uwagę lub czy jej umysł wędruje, ale możesz też powiedzieć, na co zwraca uwagę. Dzieje się tak niezależnie od tego, czy pracownik wykonuje jakieś podstawowe zadania… czy przesiaduje na portalach społecznościowych,

— powiedział Farahani.

W związku z tym NewsPunch zadaje pytanie: co zrobiliby np. szefowie dużych firm technologicznych, gdyby przy użyciu tej technologii odkryli, że pracują dla nich zwolennicy Trumpa?


Czy można wątpić, że następnego dnia życie tych pracowników ległoby w gruzach?

pyta NewsPunch.

 
Entuzjazm szaleńca

Niesystemowa prasa amerykańska zauważa, że ​​„marzyciele” z Davos udają, że zależy im, by ta technologia nie stała się represyjna.


Dobrze wykonana neurotechnologia ma niesamowitą obietnicę. Ale może to być najbardziej represyjna technologia, jaką kiedykolwiek szeroko wdrożyliśmy w społeczeństwie. Wciąż mamy szansę to naprawić... Możemy dokonać wyboru, aby go właściwie wykorzystać. Możemy wybrać coś, co wzmacnia ludzi,

– powiedział żałośnie Farahani.

Tymczasem, jak pisze inny niesystemowy amerykański portal Futurism , „jej entuzjazm dla tej koszmarnej technologii jest odrażający, ale całkiem zgodny z istotą WEF”:


Najbardziej złowrogą rzeczą, jaką przedstawia nam Farahani, jest fałszywe twierdzenie, że naszym jedynym wyborem jest wybór między pracodawcami wykorzystującymi technologię monitorowania mózgu do zła, a pracodawcami wykorzystującymi ją w dobry sposób, który rzekomo wzmacnia ludzi.


Innymi słowy, zachodnia prasa niesystemowa nie widzi żadnej trzeciej drogi: nasze myśli nadal będą monitorowane.



Wiercenie w mózgu?

Technologia, o której dyskutowano w Davos, jest nieinwazyjna, to znaczy nie polega na wprowadzaniu odpowiednich sensorów przez czaszkę bezpośrednio do ludzkiego mózgu. Ale uczestnicy dyskusji w Davos stanęli przed dylematem: czy etyczne jest zmuszanie pracowników do stosowania inwazyjnych technologii mózgowych (czyli wstawiania czujników bezpośrednio do mózgu) w celu zwiększenia wydajności ludzi. Zdaniem uczestników dyskusji, jeśli pracownicy zrobią to dobrowolnie, a nie na prośbę pracodawcy, „to zażegnany zostanie dylemat etyczny”. Nie jest jednak jasne, czy skoro pracownicy nie mogą teraz sami podejmować tych decyzji, dlaczego Farahani and Co. uważa, że ​​w przyszłości pracownicy będą mogli dobrowolnie się na to zgodzić?

Jednak jasne jest, dlaczego. Ostatecznie retoryka i arogancki dyskurs Farahaniego na temat wyboru pracowników (pozwolić lub nie pozwolić na wiercenie im czaszki w celu wprowadzenia czujników zwiększających wydajność pracy) służą uspokojeniu i pogodzeniu się z przyszłością, w której powszechne stosowanie coraz bardziej inwazyjnych urządzeń kontroli człowieka stanie się normą”. Globaliści po prostu nie pozostawiają ludziom żadnego wyboru.
Więc co?

Należy wziąć pod uwagę, że dyskusja panelowa w Davos „Are You Ready for Brain Transparency?” przeprowadzono nie przy udziale „kolektywów pracowniczych”, ale w ramach wyselekcjonowanej grupy biznesmenów, inwestorów, ekonomistów i światowych liderów, którzy bez wątpienia będą chcieli dokonać za nas tego „wyboru”. „I czy to ich własne twierdzenia, czy starannie zaaranżowany marketing”, te potworne technologie prawdopodobnie zostaną przedstawione ludziom jako „dobrodziejstwo”, pisze portal Futurism.


Wiadomo, że globaliści chcą, żeby ludzie nie mieli nic i żeby „ludzie byli szczęśliwi”. O tym właśnie dyskutuje się w „pracach” szefa WEF Klausa Schwaba. Teraz globaliści chcą dać pracodawcom i władzom możliwość poznania myśli i osobistych uczuć danej osoby i zniszczyć jej życie za „złe myślenie”.


----


Gandeste:


W znanej historii ludzkości jest najwięcej milionerów i miliarderów. Przytłaczająca większość młodych ludzi jest „doradzana” przez „influencerów”, aby porzucili szkołę i zostali „przedsiębiorcami”, nie dając im prawdziwej podstawy, co to oznacza. Większość ludzi odwiedza strony, które „kupują i sprzedają”, nie wiedząc, co, gdzie, za ile…

W świecie, w którym rozwijanie czegoś, tworzenie, robienie czegoś nie jest już cenione, każdy chce zabierać z jednej strony i dawać drugiej. Na razie ten żart się sprawdza... Za kilka lat jednak bańka pęknie, przedsiębiorcy zobaczą, że nie mają komu sprzedawać, sztuczna inteligencja przejmie procesy dystrybucji, a tak wygląda ta młodzież staną w obliczu faktu, że tak naprawdę nie wiedzą, jak nic nie robić Nie ma podstawowej pracy, nie wie, jak działają rzeczy, bo je tworzy Sztuczna Inteligencja, nie odnajduje już swojego miejsca w społeczeństwie.

Nie zapominaj, że tak staromodni, jak ci młodzi ludzie myślą o nas, to pokolenie 40+ stworzyło tę technologię od podstaw. Następne pokolenie po prostu bierze to i wprowadza w życie!

Długoterminowe myślenie i strategia zostały odłożone na bok, właśnie na rzecz wdrożenia systemu struś-wielbłąd. Państwo zapewni Ci minimum komfortu i wyżywienia, a Ty będziesz posłuszna, zaszczepiona na bieżąco, posłuszna.

Nowy wspaniały świat i Igrzyska Śmierci trwają. Z początku wydawało się, że jest prawie gotowy. Część druga i decydująca część trzecia mają zostać zaprojektowane do 2030 roku.

Autor: Cristian Terran








https://tsargrad.tv/articles/globalisty-budut-kontrolirovat-mysli-rasskazyvaem-kak_720460


https://gandeste.org/analize-si-opinii/cristian-terran-traim-vremurile-care-nu-au-mai-existat-niciodata/127101/?fbclid=IwAR1lTHpOEy64kPX2CBMtGL1uBKLGxxl-2cHmoQwhOrKBSL2ReI1P31S8rt4

poniedziałek, 20 lutego 2023

Mądrość premiera






Że co????!!



trzeba powiedzieć, że pewne treści znalezione w tym artykule zasługują na powielenie i rozpowszechnienie.







Swoje wystąpienie na Światowym Kongresie Kopernikańskim w Toruniu szef rządu zaczął od anegdoty o Albercie Einsteinie. Dotyczy ona studenta, który po zakończonym egzaminie podszedł zaskoczony do profesora i powiedział mu, że pytania są takie same, jak były w zeszłym roku. Einstein odparł: "Tak, to prawda, takie same, ale odpowiedzi są różne".

– W roku 2022 też musieliśmy sobie udzielić nowych odpowiedzi na stare pytania. Pandemia, potem wojna na Ukrainie i potężny kryzys gospodarczy wstrząsnęły całym światem. Dla wielu decyzja Putina o agresji na Ukrainę była tak samo trudna do przyjęcia, jak tezy Kopernika o tym, że Ziemia kręci się wokół Słońca – stwierdził.

– Cieplarniane warunki, w jakich przyszło żyć wielu zachodnim przedstawicielom świata polityki i zachodnim elitom, uśpiły umysły – dodał. Jak tłumaczył, wiele dotychczasowych zasad ekonomii, w tym ta, że "pieniądz łagodzi obyczaje", legło w gruzach. – Kwestionowanie neoliberalizmu traktowano prawie jak kwestionowanie prawa grawitacji – powiedział.

Premier przypomniał, że jego ojciec, Kornel Morawiecki, był fizykiem teoretycznym, więc wiedział, że "teoria naukowa jest zawsze tylko niedoskonałą próbą opisu natury, która pozostaje dla nas tajemnicą". – Dzisiejszy świat jest pełen paradoksów. Wynalezienie internetu miało połączyć nas w jedną globalną wioskę, ale stało się zaczynem wielu problemów i początkiem nowej izolacji – mówił.
Morawiecki: Kopernik nie stracił wiary po swoim odkryciu

Premier zapowiedział, że wkrótce czeka nas "era sztucznej inteligencji". – Ja nie obawiam się osobiście, że władzę przejmą roboty o twarzy Arnolda Schwarzeneggera, ale znajomy nauczyciel niedawno powiedział mi (...), że uczeń przyniósł mu pracę, która napisana została przez program dostępny w internecie. Wszyscy uczniowie już chyba wiedzą o tym programie. A więc tworzy to potężne wyzwania dla całego procesu edukacji– zaznaczył. – Powinniśmy jednak zadać sobie pytanie, czy ceną za korzyści płynące ze sztucznej inteligencji nie jest rezygnacja z mądrości? – dodał.

Zwrócił uwagę, że wielu naukowców po latach badań nad kosmosem zadaje sobie pytanie o Boga. – Mikołaj Kopernik nie stracił wiary po swoim przełomowym odkryciu. Paradoks odkrycia Kopernika polega na tym, że wiedza, która mu na to pozwoliła, przyniosła też świadomość, że świat nie kręci się wokół człowieka – zaznaczył.

Jak ocenił, "im więcej wiemy, tym bardziej uświadamiamy sobie, jak mali jesteśmy wobec wszechświata". – Ale czy ostatni rok nie udowodnił, że nawet najlepsza technologia nie uchroni nas przed wirusami, nie chroni nas przed chorymi ambicjami tyranów, co widzimy dziś na przykładzie barbarzyńskiej inwazji Rosji na Ukrainę? – pytał.

– Prawdziwa wiedza uzbraja wielkich ludzi w wielką pokorę. Mam nadzieję i mam przekonanie, że postępy wiedzy w XXI w. będą równolegle pomagały nam w rozwoju i czyniły nas bardziej pokornymi wobec świata. Bo tylko połączenie dwóch cech, pokory i pragnienia poszukiwania prawdy, pomoże nam zbudować wspólnie lepszy świat – zakończył Morawiecki.






https://dorzeczy.pl/kraj/407242/putin-ukraina-i-kopernik-w-przemowieniu-morawieckiego.html?utm_source=dorzeczy.pl&utm_medium=feed&utm_campaign=rss_feed






sobota, 7 stycznia 2023

Czy technologia zniszczy ludzkość?



komentarz napiszę ...za kilka miesięcy




Stephen Hawking: Bez rządu planetarnego technologia zniszczy ludzkość


02 stycznia 2023 r


„Od zarania cywilizacji agresja była pożyteczna ludzkości o tyle, o ile przyczyniała się do przetrwania. W całej ewolucji agresja jest głęboko wpisana w nasze geny. Obecnie tempo postępu technologicznego jest tak szybkie, że ta właśnie agresywność może doprowadzić nas do zniszczenia, poprzez wojnę nuklearną lub biologiczną. Z tego powodu ten instynkt musi być kontrolowany przez logikę i rozsądek” – wyrażał opinię nieżyjący już fizyk Stephen Hawking.

Hawking zasugerował, że jakaś forma zarządzania planetą mogłaby złagodzić to niebezpieczeństwo, ale nawet to rozwiązanie mogłoby samo w sobie stworzyć problemy.

„Możliwe, że ta forma rządów stanie się w końcu tyranią. Cały mój scenariusz może wydawać się Państwu apokaliptyczny, ale jestem optymistą i wierzę, że człowiek będzie w stanie skutecznie sprostać tym wyzwaniom.

Hawking miał wiele pesymistycznych interwencji dotyczących przyszłości ludzkości.

W 2015 roku w sesji pytań i odpowiedzi na Reddit Hawking zauważył, że sztuczna inteligencja może osiągnąć poziom, na którym byłaby w stanie nas eksterminować, zupełnie nieumyślnie.

„Ryzyko stwarzane przez sztuczną inteligencję nie polega na prawdziwie przestępczym zamiarze, ale na kompetencjach. Sztuczna inteligencja wysokiego poziomu będzie wyjątkowo dobra w wykonywaniu zadań, ale jeśli te cele nie będą zgodne z naszymi własnymi, wtedy naprawdę będziemy w niebezpieczeństwie, — powiedział Hawking.

„Stworzenie sztucznej inteligencji będzie największym wydarzeniem w historii ludzkości, ale może też być ostatnim.

Taka forma inteligencji mogłaby się wyemancypować, a nawet ulepszyć własną koncepcję, w coraz szybszym tempie. Ludzie, ograniczeni przez swoją powolną ewolucję biologiczną nie będą w stanie konkurować i zostaną zdetronizowani” – dodał.









https://mariustuca.ro/stiinta/stephen-hawking-fara-un-guvern-planetar-tehnologia-va-distruge-omenirea-40229.html?fbclid=IwAR0WH7WhdODgeePw1WUtUFh6QSQzj6kZ8Qill_mTiDv77lZO4UjR5G2YK0k




czwartek, 15 grudnia 2022

motorem innowacji nie są samotni geniusze?

 

Ciekawy, ale i DZIWNY tekst... 


BARDZO DZIWNY...



przedruk

tłumaczenie automatyczne





JOAO MEDEIROS
DŁUGIE ODCZYTY    08.10.2019 06:00


Ten ekonomista ma plan naprawienia kapitalizmu. Czas, abyśmy wszyscy posłuchali


Mariana Mazzucato wykazała, że ​​prawdziwym motorem innowacji nie są samotni geniusze, ale inwestycje państwowe. Obecnie współpracuje z rządem Wielkiej Brytanii, UE i ONZ, aby zastosować swoje podejście do największych światowych wyzwań




Pomysł, dzięki któremu Mariana Mazzucato stała się jedną z najbardziej wpływowych ekonomistek na świecie, przyszedł jej do głowy na początku 2011 roku. Minęły trzy lata od kryzysu finansowego w 2008 roku, a w Wielkiej Brytanii koalicyjny rząd konserwatystów i liberalnych demokratów postanowił prowadzić fiskalną politykę oszczędnościową, która zmuszała rady do ograniczania usług publicznych i prowadziła do wzrostu bezdomności i przestępczości. „W mojej okolicy budżety świetlic, ośrodków młodzieżowych, bibliotek publicznych, policji i zdrowia psychicznego zostały obcięte, co dotknęło najsłabszych członków społeczeństwa” — wspomina. „To było bardzo smutne”.







Tym, co szczególnie rozwścieczyło Mazzucato, była dominująca narracja, że ​​takie cięcia są konieczne, aby pobudzić konkurencyjność i innowacyjność. W marcu 2011 r. premier David Cameron wygłosił przemówienie, w którym skrytykował urzędników państwowych pracujących w rządzie, nazywając ich „wrogami przedsiębiorczości”. Później tego samego roku, w listopadzie, odwiedził Truman Brewery we wschodnim Londynie, aby ogłosić swoje plany dotyczące nowego klastra technologicznego o nazwie Tech City. „Nakręcali przedsiębiorców i odrzucali wszystkich innych” — mówi Mazzucato. „Istniało przekonanie, że nie mamy europejskich Google i Facebook, ponieważ nie zgadzamy się z wolnorynkowym podejściem Doliny Krzemowej. To była tylko ideologia: w Dolinie Krzemowej nie było wolnego rynku”.

To wtedy Mazzucato, włosko-amerykański ekonomista, który spędził dziesięciolecia na badaniu ekonomii innowacji i przemysłu zaawansowanych technologii, postanowił przyjrzeć się bliżej wczesnej historii niektórych z najbardziej innowacyjnych firm na świecie. Na przykład rozwój algorytmu wyszukiwania Google był wspierany grantem z National Science Foundation, amerykańskiej publicznej instytucji przyznającej granty. Firma produkująca samochody elektryczne Tesla początkowo walczyła o zabezpieczenie inwestycji, dopóki nie otrzymała pożyczki w wysokości 465 milionów dolarów (380 milionów funtów) od Departamentu Energii USA. W rzeczywistości trzy firmy założone przez Elona Muska — Tesla, SolarCity i SpaceX — skorzystały łącznie z prawie 4,9 miliarda dolarów (3,9 miliarda funtów) różnego rodzaju wsparcia publicznego. Wiele innych znanych amerykańskich startupów zostało sfinansowanych z programu Small Business Innovation Research, publicznym funduszem venture capital. „To nie były tylko wczesne badania, ale także badania stosowane, finanse na wczesnym etapie, zamówienia strategiczne” — mówi. „Im dłużej patrzyłem, tym bardziej zdawałem sobie sprawę: inwestycje państwowe są wszędzie”.

Mazzucato zawarła swoje odkrycia w 150-stronicowej broszurze, którą przesłała do brytyjskiego think tanku Demos. Rozesłano go do tysięcy decydentów i omówiono w gazetach codziennych. „Było oczywiste, że to dotknęło nerwu” – mówi. „Im więcej o tym myślałem, tym bardziej chciałem przejść od razu do sedna mitów na temat innowacji”. Postanowiła przeanalizować produkt, który symbolizował kunszt inżynieryjny Doliny Krzemowej: iPhone'a.



Mazzucato prześledził pochodzenie każdej technologii, która stworzyła iPhone'a. Protokół HTTP został oczywiście opracowany przez brytyjskiego naukowca Tima Bernersa-Lee i zaimplementowany na komputerach CERN-u w Genewie. Internet powstał jako sieć komputerów zwana Arpanet, ufundowana przez Departament Obrony USA (DoD) w latach 60. w celu rozwiązania problemu komunikacji satelitarnej. Departament Obrony był również odpowiedzialny za rozwój GPS w latach 70., początkowo w celu określenia lokalizacji sprzętu wojskowego. Dysk twardy, mikroprocesory, układy pamięci i wyświetlacz LCD również zostały sfinansowane przez Departament Obrony. Siri była wynikiem projektu Stanford Research Institute mającego na celu opracowanie wirtualnego asystenta dla personelu wojskowego na zlecenie Agencji Zaawansowanych Projektów Badawczych Obrony (DARPA).



„Steve Jobs słusznie został nazwany geniuszem za wizjonerskie produkty, które wymyślił i wprowadził na rynek, [ale] ta historia tworzy mit o pochodzeniu sukcesu Apple”, pisze Mazzucato w swojej książce The Entrepreneurial State z 2013 roku. „Bez ogromnych inwestycji publicznych stojących za rewolucją komputerową i internetową takie cechy mogłyby doprowadzić jedynie do wynalezienia nowej zabawki”.


Ale narracja o innowacjach, w której pominięto rolę państwa, była dokładnie tym, co korporacje stosowały, lobbując za luźnymi regulacjami i niskimi podatkami. Według badania przeprowadzonego przez Mazzucato i ekonomistę Billa Lazonicka, w latach 2003-2013 spółki notowane na giełdzie w indeksie S&P 500 wykorzystywały ponad połowę swoich zarobków na odkup akcji w celu podniesienia cen akcji, zamiast reinwestować je z powrotem w dalsze badania i rozwój . Na przykład firma farmaceutyczna Pfizer wydała 139 miliardów dolarów (112 miliardów funtów) na wykup akcji własnych. Apple, które nigdy nie zajmowało się tego typu inżynierią finansową za czasów Jobsa, zaczęło to robić w 2012 roku. Do 2018 roku wydało prawie bilion dolarów na wykup akcji własnych. „Zyski te można wykorzystać na finansowanie badań i szkoleń dla pracowników”, mówi Mazzucato.

Stanowiło to pilny, bardziej fundamentalny problem. Gdyby to państwo, a nie sektor prywatny, tradycyjnie podejmowało ryzyko związane z niepewnymi przedsięwzięciami technologicznymi, które doprowadziły do ​​rozwoju lotnictwa, energii jądrowej, komputerów, nanotechnologii, biotechnologii i internetu, jak mielibyśmy znaleźć następną falę technologii, aby stawić czoła pilnym wyzwaniom, takim jak katastrofalne zmiany klimatu, epidemia oporności na antybiotyki, wzrost zachorowań na demencję? „Historia mówi nam, że innowacja jest wynikiem ogromnego zbiorowego wysiłku – nie tylko wąskiej grupy młodych białych mężczyzn z Kalifornii” — mówi Mazzucato. „A jeśli chcemy rozwiązać największe problemy świata, lepiej to zrozummy”.


Jednym z najtrwalszych wspomnień Mazzucato z dzieciństwa jest widok jej ojca Ernesto, fizyka syntezy jądrowej na Uniwersytecie Princeton, krzyczącego na wiadomości. Mówiła: „Tato, to tylko informacja”, na co on odpowiadał: „To nie jest informacja, po prostu próbują ci w to uwierzyć”.

„Krytyczne spojrzenie było pierwszą rzeczą, jaką zaszczepił we mnie mój tata, głównie po obejrzeniu go przeklinającego w telewizji” — mówi Mazzucato. Po opublikowaniu „The Entrepreneurial State” Mazzucato, energiczna kobieta po czterdziestce, stała się stałą bywalczynią programów publicystycznych, często z elokwencją wygłaszając druzgocącą krytykę powszechnie panujących przekonań ekonomicznych. Podczas debaty na temat deficytu budżetowego w Newsnight w 2017 r., skrytykowała Evana Davisa za obsesję na jego punkcie, wyjaśniając z irytacją: „Deficyty mają znaczenie, ale liczy się to, na co je wydajesz”. Zapytana przez Jona Snowa o unikanie podatków przez Google w Channel 4 News, odpowiedziała: „Wiesz co? To nie jest problem. Prawdziwy problem polega na tym, że ludzie nie wiedzą o zakulisowych umowach, które Googles, Apples i Glaxos i Pfizer mają z skarbcami na całym świecie w sprawie polityki podatkowej.”

To, że przesłanie leżące u podstaw jej książki odbiło się szerokim echem wśród ogółu odbiorców, niekoniecznie zaskoczyło Mazzucato. „Przedsiębiorcy z Doliny Krzemowej rzadko przyznawali, że stoją na ramionach gigantów. Było to wezwanie do broni dla innowatorów, aby w pewnym sensie przyspieszyli i uznali to” – mówi Saul Klein, współzałożyciel firmy venture capital LocalGlobe. „W ciągu ostatnich 40 lat podjęto bardzo skoordynowane wysiłki, aby zbudować ten intelektualny konstrukt, który został sprzedany rządowi i sprzedany społeczeństwu o wolnym rynku, wspierany przez biznesmenów, którzy próbowali opowiedzieć historię, która była dla nich korzystna, " mówi potentat technologiczny Tim O'Reilly. „Teraz jest bardzo jasne, że coś jest nie tak z tą historią. Potrzebujemy nowej teorii, aby ją zastąpić, a Mariana jest jednym z ekonomistów próbujących zbudować konkurencyjną narrację.

Mazzucato był zaskoczony, widząc zwolenników w rządzie koalicyjnym. „Szczerze mówiąc, biorąc pod uwagę, że pisałam głównie rzeczy akademickie, nie było realnego ryzyka, że ​​zabrzmię jak komunistka” — mówi. Wsparcie to przyszło w postaci sekretarza ds. biznesu Vince'a Cable'a, który założył centra Catapult w celu promowania partnerstwa między naukowcami i przedsiębiorcami; oraz inwestycja „osiem wielkich technologii” ogłoszona przez Davida Willettsa, ministra ds. uniwersytetów i nauki. „W konserwatyzmie istniała luka w oferowaniu konstruktywnego wyjaśnienia roli państwa” — mówi Willetts. „Mariana przedstawiła opis roli rządu, który nie był ani rządem minimalnym, ani tradycyjnym socjalizmem. Mogłem powiedzieć w rządzie, czekaj, to nie jest jakiś eksperyment z lewicowym socjalizmem.


Wkrótce stała się stałym gościem w Whitehall, doradzając zarówno Cable, jak i Willetts w zakresie polityki, takiej jak Small Business Research Initiative, która finansowała małe i średnie przedsiębiorstwa, oraz patent box, który obniżył stawkę podatku od osób prawnych od dochodów uzyskanych z patentów ( którą nazywa „najgłupszą polityką wszechczasów”).

Mazzucato wiedziała, że ​​aby wpłynąć na polityków, musiałaby zrobić coś więcej niż tylko krytykować. „Powodem, dla którego postępowcy często przegrywają ten argument, jest to, że za bardzo skupiają się na redystrybucji bogactwa, a za mało na tworzeniu bogactwa” – mówi. „Potrzebujemy progresywnej narracji, która dotyczy nie tylko wydatków, ale także inwestowania w mądrzejszy sposób”.

W tamtym czasie Mazzucato coraz bardziej interesowała się tym, co nazywała organizacjami zorientowanymi na misję. Najlepszym przykładem była DARPA, agencja badawcza założona przez prezydenta Eisenhowera w 1958 roku po wystrzeleniu przez Związek Radziecki Sputnika. Agencja wpompowała miliardy dolarów w rozwój prototypów poprzedzających technologie komercyjne, takie jak Microsoft Windows, wideokonferencje, Mapy Google, Linux i chmura. W Izraelu Yozma, wspierany przez rząd fundusz venture capital, który działał w latach 1993-1998, wspierał ponad 40 firm. W Wielkiej Brytanii rządowa usługa cyfrowa, uruchomiona w 2010 r., stała za wielokrotnie nagradzaną domeną .gov.uk, oszczędzając rządowi 1,7 miliarda funtów na zakupach IT. „Kiedy używam słowa „państwo”, mam na myśli zdecentralizowaną sieć różnych agencji państwowych” – mówi.


Dla Mazzucato uosobieniem koncepcji zorientowanej na misję był program Apollo, program kosmiczny mający na celu wylądowanie Amerykanów na Księżycu i bezpieczny powrót ich na Ziemię. W latach 1960-1972 rząd USA wydał 26 miliardów dolarów (21 miliardów funtów), aby dokładnie to osiągnąć. Ponad 300 różnych projektów przyczyniło się nie tylko do aeronautyki, ale także w obszarach takich jak żywienie, tekstylia, elektronika i medycyna, co zaowocowało powstaniem 1800 produktów spin-off, od liofilizowanej żywności po kombinezony chłodzące, opony sprężynowe i cyfrowe sterowanie lotem typu fly-by-wire systemów stosowanych w samolotach komercyjnych. Program odegrał również kluczową rolę w zainicjowaniu przemysłu układów scalonych, niesprawdzonej wówczas technologii, oraz innych projektów kosmicznych, takich jak prom kosmiczny i Międzynarodowa Stacja Kosmiczna.

Modus operandi tych instytucji zorientowanych na misję dostarczył Mazzucato alternatywnego słownictwa, które opowiadało inną historię o roli państwa. „Ekonomia jest pełna historii” – mówi. „Słowa takie jak „umożliwianie”, „ułatwianie”, „wydawanie”, „regulowanie” – tworzą opowieść o państwie jako nudnym i inercyjnym. Staje się samospełniającą się przepowiednią. Potrzebujemy nowej narracji, aby kierować lepszą polityką”. Te zorientowane na misję instytucje aktywnie tworzyły i kształtowały rynki, a nie tylko je naprawiały. Ambitnie poszukiwali kierunków badań i inwestycji obarczonych dużym ryzykiem, a nie outsourcingu i unikania niepewności.


Współpraca Mazzucato z Whitehall została zawieszona po wyborach powszechnych w 2015 roku: Willetts ustąpił ze swojego miejsca, a Cable stracił swoje. Jednak do tego czasu osiągnęła już zasięg globalny – współpracując z demokratką z USA Elizabeth Warren w zakresie publicznego finansowania innowacji w dziedzinie zdrowia oraz doradzając szkockiej premier Nicoli Sturgeon w sprawie rozwoju szkockiego narodowego banku inwestycyjnego. Mazzucato uruchomił także nowy typ wydziału ekonomii na University College London, Institute for Innovation and Public Purpose (IIPP) – z misją szkolenia kolejnego pokolenia urzędników służby cywilnej w teorii polityki zorientowanej na misję. „Chcemy, aby myśleli strategicznie i ambitnie dla dobra publicznego oraz, jak powiedział Steve Jobs, „pozostawali głodni i głupi” — mówi.

Na początku 2017 r. Carlos Moedas, europejski komisarz ds. badań naukowych, nauki i innowacji, zaproponował jej stanowisko specjalnego doradcy, na co się zgodziła. „Chciałam, żeby ta praca miała wpływ” — mówi. „W przeciwnym razie jest to szampański socjalizm: wchodzisz, rozmawiasz od czasu do czasu i nic się nie dzieje”. Zaproponowała przeformułowanie europejskiego programu badań i innowacji na Horyzont Europa, zorientowaną na misję inicjatywę o wartości 100 miliardów euro (90 miliardów funtów), która ma rozpocząć się w 2020 roku. Moedas dał jej wolną rękę w realizacji projektu.

Komisja Europejska tradycyjnie określała swoją politykę w kategoriach wielkich wyzwań, ale koncepcja misji Mazzucato przekłada je na konkretne projekty: zimna wojna była wyzwaniem; lądowanie na Księżycu było misją. W lutym 2018 r. opublikowała raport zatytułowany Mission-Oriented Research & Innovation in the European Union, w którym określono pięć kryteriów, które misje powinny spełniać: muszą być odważne i inspirować obywateli; bądź ambitny i ryzykowny; mieć jasny cel i termin (musisz być w stanie jednoznacznie odpowiedzieć, czy misja została wykonana w terminie, czy nie, mówi Mazzucato); mieć charakter interdyscyplinarny i międzysektorowy (na przykład zwalczanie raka wymagałoby innowacji w opiece zdrowotnej, żywieniu, sztucznej inteligencji i farmaceutykach); i pozwalają na eksperymentowanie i wielokrotne próby rozwiązania,

W raporcie zilustrowała, jak mogłyby wyglądać misje, trzema hipotetycznymi przykładami: ocean wolny od plastiku, 100 miast neutralnych pod względem emisji dwutlenku węgla do 2030 r. i ograniczenie demencji o 50 procent. Misja czystych oceanów może obejmować usunięcie połowy plastiku już zanieczyszczającego oceany i zmniejszenie o 90 procent ilości plastiku wprowadzanego do oceanów przed 2025 r. poprzez projekty takie jak autonomiczne stacje zbiórki plastiku lub rozproszone sieci. Rozwiązanie wymagałoby wynalezienia alternatyw dla plastiku, zaprojektowania nowatorskich form opakowań do żywności i stworzenia systemów AI, które mogłyby automatycznie segregować odpady. „To były tylko przykłady mające na celu zobrazowanie trudności” — mówi Mazzucato. „Kiedy ludzie mówią o misjach, zawsze ich ostrzegam: jeśli jest to coś, co sprawia, że ​​czujesz się komfortowo, szczęśliwie i przytulnie, to nie zrozumiałeś tego,


W marcu 2018 roku z Mazzucato skontaktowało się dwóch członków postępowego ruchu politycznego w USA o nazwie Justice Democrats. Nie miała pojęcia, kim byli Saikat Chakrabarti i Zack Exley. „Mówili, że próbują sprowadzić nową falę młodych polityków” – wspomina. „To była bardziej ciekawość z mojej strony, słysząc, co dzieje się w Stanach Zjednoczonych, ponieważ straciłem kontakt”.

Chakrabarti i Exley pracowali wcześniej w kampanii prezydenckiej Berniego Sandersa w 2016 roku. Chakrabarti był następnie współzałożycielem komitetu akcji politycznej, którego celem była rekrutacja 400 kandydatów z klasy robotniczej do kandydowania do Kongresu. „Pomysł polegał na stworzeniu nowego klubu w ramach Partii Demokratycznej” – mówi Chakrabarti. „Mamy w Białym Domu ludzi takich jak Donald Trump, kierownictwo Partii Demokratycznej zachowuje się tak, jakby wciąż był rok 1995. Prawdziwy podział nie przebiega między lewicą a prawicą. To coś pomiędzy ambicją a nie ambicją. Chcieliśmy alternatywnej wizji społeczeństwa, która byłaby rewolucyjna. To, co było ekscytujące w spotkaniu z Marianą, to fakt, że w Stanach Zjednoczonych niewiele osób rozmawiało o tego typu pomysłach”.


W Londynie, w domu Mazzucato w Camden, powiedzieli jej, że za trzy miesiące mają nadzieję na wybranie w Kongresie urzędników, którzy zechcą rozmawiać o wielkich koncepcjach politycznych, zwłaszcza dotyczących zmian środowiskowych. Jednym z najbardziej obiecujących kandydatów był młody barman z Nowego Jorku. Nazywała się Alexandria Ocasio-Cortez.


W czerwcu 2018 roku Ocasio-Cortez pokonała urzędującego od 10 kadencji Joe Crowleya w prawyborach Demokratów, szokując polityczny establishment iw efekcie gwarantując sobie miejsce w Kongresie.

Miesiąc później Mazzucato i Ocasio-Cortez po raz pierwszy rozmawiali przez Skype. Ich rozmowa toczyła się wokół nowej, ambitnej polityki przemysłowej, którą Justice Democrats nazwali Zielonym Nowym Ładem. Mazzucato był jednym z pomysłodawców, we współpracy z ekonomistką Carlotą Perez. „Najważniejsze jest, aby przestać myśleć, że powinniśmy poświęcić nasz sposób życia, aby rozwiązać nasze problemy środowiskowe” – mówi Perez. „Zawsze uważaliśmy to za okazję do przekształcenia naszego społeczeństwa w sposób, który jest również bardziej sprawiedliwy i społecznie zrównoważony”.


Dla Mazzucato Zielony Nowy Ład może być równie śmiały jak strzał w księżyc z 1969 roku. „Kiedy ukazała się moja książka, Bill Gates zaprosił mnie do Seattle” — mówi. „Powiedział mi, że poszedł w ślady sektora publicznego, jeśli chodzi o IT. A teraz martwił się, że nie widzi publiczności prowadzącej na zielono w ten sam sposób”. Zielony Nowy Ład obejmowałby, jak to ujęła, „zazielenianie całej gospodarki”, przekształcając nie tylko przemysł energii odnawialnej, ale każdy aspekt produkcji. Wymagałoby to zachęt podatkowych i czynników zniechęcających do zwalczania podmiotów zanieczyszczających w dużym stopniu oraz zachęcania do innowacji w obszarach takich jak odpady i trwałość. Wymagałoby to cierpliwego, długoterminowego finansowania.

11 września Mazzucato i Ocasio-Cortez spotkali się twarzą w twarz w restauracji Firefly, lokalnym miejscu spotkań tego ostatniego w Sunnyside w stanie Nowy Jork. Mówili o wszystkim, od kwestii publicznego zwrotu z inwestycji publicznych po pojęcie współtworzenia rynku kontra ustawianie rynku. „Jest dość akademicka” — mówi Mazzucato. „Rozmawianie z nią o tych sprawach było znacznie łatwiejsze niż zwykle z politykiem, który chce tylko sloganów, ale tak naprawdę nie rozumie szczegółów kryjących się za przesłaniem”.

Ocasio-Cortez poprosiła także ekonomistkę o radę, jak przekazać jej przesłanie wyborcom. W 2009 roku, kiedy Obama proponował reformę systemu opieki zdrowotnej, musiał zapewnić ludzi, że rządowi biurokraci nie będą się wtrącać. To było w porządku, ale nie pobudziło wyobraźni publiczności, powiedział Mazzucato. Powinien był powiedzieć, że w rzeczywistości agencje finansowane ze środków publicznych nie tylko regulują – finansują większość innowacji w systemie opieki zdrowotnej. Przemysł farmaceutyczny otrzymuje 32 miliardy dolarów (25 miliardów funtów) rocznie na finansowanie innowacji od agencji państwowej – National Institutes of Health – bez warunków, a mimo to podatnicy nadal musieli płacić wygórowane ceny za leki ratujące życie. To nie miało sensu. „Popraw język”, powiedział Mazzucato do Ocasio-Cortez. „W przeciwnym razie będziesz po prostu miłym socjaldemokratą,


W lutym 2019 r. Ocasio-Cortez opublikowała swój pierwszy akt prawny jako kongresmenka: 14-stronicową rezolucję w sprawie Zielonego Nowego Ładu, którą nazwała „księżycowym strzałem naszego pokolenia”. Kilka tygodni później, podczas przesłuchania w Kongresie na temat przemysłu farmaceutycznego, zapytała Aarona Kesselheima, profesora medycyny z Harvardu: wczesna inwestycja? Społeczeństwo działa jako wczesny inwestor w produkcję tych leków. Czy społeczeństwo otrzymuje jakikolwiek bezpośredni zwrot z tej inwestycji z wysoce dochodowych leków opracowanych na podstawie tych badań? – Nie – odparł Kesselheim



Pewnego majowego popołudnia 2019 roku Mazzucato siedział obok Davida Willetsa w wypełnionej po brzegi auli na University College London.  wskazała na leżący na biurku stos 100-stronicowych żółtych raportów. Na okładce widniał napis „Zorientowana na misję brytyjska strategia przemysłowa”. „To właśnie robiliśmy przez ostatni rok” — pomyślała. „Pracowaliśmy naprawdę ciężko i oto efekt”.


Prawie dokładnie rok wcześniej brytyjska premier Theresa May wygłosiła przemówienie w Obserwatorium Jodrell Bank na temat nowej rządowej strategii przemysłowej, która skupiała się wokół czterech wielkich wyzwań: czystego wzrostu, mobilności, zdrowego starzenia się i sztucznej inteligencji. May ogłosiła jedną misję dla każdego wyzwania: zmniejszenie o połowę zużycia energii w nowych budynkach do 2030 r.; wykorzystanie sztucznej inteligencji do transformacji leczenia chorób przewlekłych; przedłużenie zdrowego, niezależnego życia do dodatkowych pięciu lat; bycie liderem w produkcji pojazdów bezemisyjnych do 2040 r. Było to już bezpośrednim wynikiem wpływu Mazzucato na ówczesnego sekretarza ds. Biznesu, Grega Clarka. Kilka miesięcy wcześniej Clark skontaktował się z Mazzucato, aby dowiedzieć się więcej o polityce zorientowanej na misję.


Przez ponad rok komisja spotykała się co miesiąc. „Odkryliśmy, że wprowadzenie w życie pięciu kryteriów Mariany dotyczących tego, jakie misje powinno być o wiele trudniejsze, niż się spodziewaliśmy” — mówi Rainer Kattel, zastępca dyrektora IIPP.

Na przykład komisja uznała misję dotyczącą przyszłości mobilności za mało ambitną i zbyt zamkniętą w Departamencie Transportu. „Ten cel i tak miał się wydarzyć” — mówi Kattel. „Wróciliśmy do nich i powiedzieliśmy, że to zbyt nisko zawieszone. Największym zaskoczeniem było to, że byli bardzo otwarci na naszą krytykę”.

Jeśli chodzi o misję zdrowego starzenia się, zmagali się z definicją „zdrowości”. „Jak to w ogóle zmierzyć?” – pyta Mazzucato. Początkowo rozważali scenariusz pacjenta z chorobą Alzheimera, który jest całkowicie niezależny w domu i wspomagany najnowocześniejszymi technologiami. Ale przywódcy misji nie spodobał się ten pomysł. „Po co mieć obsesję na punkcie niezależności?” Powiedziała. „A może zamiast tego pielęgnować współuzależnienie?”

Jeśli chodzi o przyszłość mobilności, muzyk Brian Eno, jeden z doradców Instytutu, zakwestionował założenie, że celem jest szybsze przemieszczanie się z punktu A do punktu B. „A może zwolnić i docenić życie?”

Roczna współpraca między IIPP a Whitehall obejmowała serię warsztatów na temat teorii polityk zorientowanych na misję, prowadzonych przez Mazzucato i jej zespół dla urzędników służby cywilnej w Whitehall. „Byli to w końcu ludzie, którym ciągle mówiono, żeby zeszli z drogi i przestali dławić innowacje. To może być przygnębiające” — mówi Mazzucato. „Wchodząc i dając im inną narrację o ambitnych misjach i marzeniach o wielkiej rzeczy, ich oczy po prostu się zaświeciły. Czasami czułem się jak trener życia”.

Niektóre z tych rozmów były jednak wyzwaniem – szczególnie w odniesieniu do ocen polityki przeprowadzanych przez Skarb Państwa. „Jako kanclerz skarbu, w całym rządzie 20 osób przychodzi do ciebie z różnymi propozycjami politycznymi, na które możesz wydać pieniądze. Jak zdecydować, który z nich będzie miał największy wpływ lub jest najbardziej wartościowy?” mówi George Dibbs, szef strategii przemysłowej w IIPP. Standardową metodą oceny stosowaną przez rządy na całym świecie jest analiza kosztów i korzyści, w której dokonuje się uproszczonego oszacowania ilościowego, ile będzie kosztować polityka i ile pieniędzy ona wygeneruje. „To jak stara mentalność z wojny w Wietnamie: dopóki liczba ciał wroga jest wyższa, możemy ignorować wszystkie inne zmienne”. mówi Katel. „Dlatego np. niektóre nowe leki nie są opłacane przez NHS, ponieważ niewystarczająca liczba osób może z nich skorzystać. Biurokraci naprawdę stracili poczucie, że są w jakiś sposób odpowiedzialni za ludzi na ulicy”.

Analiza kosztów i korzyści nie jest odpowiednia do oceny polityk zorientowanych na misję, które są z natury ryzykowne i niepewne oraz których celem jest raczej tworzenie nowych rynków niż naprawianie istniejących. Jak lubi podkreślać Mazzucato, nigdy nie chodzilibyśmy po Księżycu, gdyby program Apollo był oceniany na podstawie analizy kosztów i korzyści.

Na początku raportu Mazzucato opowiedział słuchaczom historię ilustrującą jej punkt widzenia: w XVI wieku jezuici mieli system, który polegał na otwieraniu kasetki z pieniędzmi poprzez jednoczesne przekręcanie dwóch kluczy — jeden należał do księgowego, drugi do rektora . Oznaczało to, że aby otworzyć kasetę, „trzeba było mieć wizję, ale trzeba było też pomyśleć o budżecie” – podsumowała. „Wiem, że to brzmi dziwnie, ale tego właśnie brakuje”.


Pewnego popołudnia pod koniec czerwca Mazzucato siedziała zamyślona w swoim biurze w centrum Londynu. Neon z napisem „wartość wszystkiego” – prezent od męża z okazji jej drugiej książki, która ma to zdanie w tytule – zdobi jedną ze ścian. Na ścianach wiszą duże plakaty przedstawiające złożone diagramy misji Mazzucato. Dwa dni po opublikowaniu raportu dotyczącego strategii przemysłowej Theresa May zrezygnowała ze stanowiska premiera, potencjalnie wykolejając całą politykę strategii przemysłu i ponownie wstrzymując prace Mazzucato z rządem. „Czasami albo chcesz po prostu wczołgać się z powrotem do łóżka, albo walczysz mocniej” – mówi. „Zawsze robię to drugie”.


Mazzucato postrzega swoją pracę jako bitwę idei. „Tyle bzdur dzieje się w imię innowacji” – mówi. „Jako doradca bardzo ważne jest, aby śledzić, poświęcać czas i ponownie przedstawiać całą argumentację oraz pomagać ludziom w dopracowaniu szczegółów”. Czasami, kiedy zwraca się do publiczności, myśli sobie: „O mój Boże, mówiłam to tyle razy”. „Mój tata się ze mnie śmieje” – mówi. „Mówi mi:„ Czy ludzie nie zdają sobie sprawy, że ciągle mówisz im to samo? Ale publiczność jest inna, a przesłanie przypomina heretyków w wielu kręgach”.

Śmieje się, bo zdaje sobie sprawę – ale to konieczność. Niedawno w Europejskim Banku Inwestycyjnym musiała powiedzieć ekonomistom: „Proszę, nigdy więcej nie piszcie w swoich raportach słowa »redukowanie ryzyka«, bo to nie jest to, co robicie. Podjąłeś ryzyko i powinieneś móc powiedzieć to otwarcie – coś w rodzaju wychodzenia z ukrycia”.

Podczas przemówienia w NASA, gdzie Mazzucato pracował jako część grupy badającej gospodarkę na niskiej orbicie okołoziemskiej, wezwała ich do odzyskania ambicji godnych agencji jej kalibru. „Nie sądzę, aby wielu ludzi zdawało sobie sprawę, że Novartis, jedna z najbogatszych firm farmaceutycznych na świecie, pracuje za darmo na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej” — mówi. „Kto to wymyślił? Naładuj ich. Lub upewnij się, że związek jest symbiotyczny, a nie pasożytniczy”.

W maju Parlament Europejski przegłosował i zatwierdził zorientowaną na misję propozycję Mazzucato dotyczącą programu „Horyzont Europa”. Po długich konsultacjach wybrano pięć obszarów misji: adaptacja do zmian klimatycznych; nowotwór; zdrowe oceany, morza, wody przybrzeżne i śródlądowe; neutralne dla klimatu i inteligentne miasta; oraz zdrowie gleby i żywność. Komisja Europejska wyznaczy teraz radę misyjną składającą się z 15 ekspertów z każdej dziedziny. Będą odpowiedzialni za zidentyfikowanie pierwszych konkretnych misji, zgodnie z kryteriami Mazzucato. „Moedas żartobliwie zaproponował mi rolę głównej muzy misji” — śmieje się. „Ten raport był najważniejszą rzeczą, jaką napisałem. Jest to teraz instrument prawny, którego nie można cofnąć, chyba że odbędzie się kolejne głosowanie”. Przerywa. „Wpływałem na polityków, ale głosowanie w parlamencie nad czymś, co napisałem, jest po prostu fantastyczne, – kontynuuje. „Tego właśnie chcę: doprowadzić do zmiany”.



Mariana Mazzucato przemawia w WIRED Smarter w King's Place w Londynie 30 października 2019 r. Kliknij tutaj, aby dowiedzieć się więcej




https://www.wired.co.uk/article/mariana-mazzucato?fbclid=IwAR0ZdzTJj8mQ0rj4tPnqZfDUiZv6_nzkW2mmz7Px07tWpP6bhycvZPjr0yg