Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą chodząca cywilizacja. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą chodząca cywilizacja. Pokaż wszystkie posty

sobota, 19 września 2020

Irlandia i Harappa

przedruki



Co do Irlandii odpowiadając na powyższe pytania cytuje powyższy tekst:

-W Irlandii wykształcił się być może najbardziej rozwinięty system anarchistyczny, który ostatecznie został zniszczony w wyniku inwazji angielskiej. Rolę państw pełniły tuath – określane czasem mianem państw w stanie embrionalnym. Zwykle ich ilość zamykała się w przedziale 80-100 (dla 25 tyś Irlandczyków). Tuath był początkowo organizacją religijną. Nie obejmował legislatury, policji czy wymiaru sprawiedliwości.

Na czele tuath stał król, który początkowo pełnił funkcję najwyższego kapłana. Po wprowadzeniu chrześcijaństwa królowie nadal wypełniali funkcje religijne. Poza tym przewodził radzie tuath, reprezentował tuath na zewnątrz oraz dowodził wojskiem. Był to urząd dziedziczny – obieralny przez tuath spośród członków rodziny królewskiej. Król całkowicie podlegał prawu i mógł być sądzony.

Tuath był instytucją dobrowolną. Każdy wolny Irlandczyk mógł sam wybrać, do którego z nich chce należeć. Często zdarzało się, że przedstawiciele jednego rodu należeli do różnych tuath. Terytorium tuath stanowiły ziemie jego członków.

Społeczeństwo podzielone było na dwie klasy: wolnych i nie-wolnych. Do wolnych należeli królowie, właściciele ziemi oraz przedstawiciele dochodowych zawodów (artyści, rzemieślnicy, itp.). Nie-wolni to nieposiadający własności czy niewolnicy. Jednakże ten podział nie był stały. Przechodzenie między klasami wolnych i nie-wolnych zależało jedynie od posiadanego majątku. Jedynie przestępcy nie mogli poprawić swojej pozycji społecznej.


Każdy Irlandczyk posiadał określoną rangę, która zależała od ilości posiadanej własności i liczby klientów. Od rangi zależała cena honorowa, czyli wartość, którą trzeba było zapłacić, jeżeli naruszono honor lub prawa danej jednostki. Przez naruszenie honoru rozumiano: złamanie kontraktu, zadanie obrażeń fizycznych, naruszenie praw własności, naruszenie dobrego imienia.
Rozbudowany był system prywatnej własności. Właścicieli nie miały jedynie szczyty gór i lasy. Własności można jednak było naruszyć w przypadku potrzeby osobistej. Można było na przykład złowić rybę w czyimś stawie. Istniała również współwłasność. Jednym z jej przykładów może być młyn wodny, którego współwłaścicielem był zwykle właściciel rzeki.

Istniało też kilka rodzajów kontraktów. Sochor, „dobry kontrakt”, to kontrakt między dwoma wolnymi o pełnej zdolności do czynności prawnych, który zapewniał równe korzyści. Dochor, „zły kontrakt”, nie zapewniał równych korzyści (ale mimo to pozostawał ważny). Michor to kontrakt nieważny, gdyż jedna ze stron była nie-wolna lub nie posiadała zdolności do czynności prawnych.


Nie istniała legislatura państwowa. Prawo było produktem brehonów – profesjonalnych prawników. Urząd brehona był dziedziczny i pod względem statusu społecznego ustępował jedynie królowi. Istniało kilka regionalnych, brehońskich szkół prawa, z których każda tworzyła własne kodeksy.

W przypadku sporu sądowego, każda strona procesu musiała zapewnić sobie poręczycieli, którzy zapewniali honorowanie wyroku. Poręczyciel musiał posiadać wysoką rangę i cenę honorową. Istniały trzy rodzaje poręczycielstwa. Poręczyciel mógł wspomagać pokrzywdzonego. Po wyroku winny stawał się dłużnikiem pokrzywdzonego, zaś poręczyciele odpowiadali za spłatę długu. Mógł również odpowiadać swoją wolnością za spłatę długu. Oczywiście mógł później domagać się rekompensaty od winnego. Mógł wreszcie uiszczać karę nałożoną na winnego. Później jednak winny był zobowiązany zapłacić mu swoją cenę honorową.



Przykład Irlandii jest ważny z kilku powodów. Irlandczycy nie byli społeczeństwem pierwotnym. Wręcz przeciwnie, we wczesnym średniowieczu byli prawdopodobnie najwyżej rozwiniętym ze społeczeństw Europy (to Iro-Szkoci zapoczątkowali renesans karoliński). Po drugie, libertariański system prawny Irlandii (który dopuszczał m.in. poligamię) nie wpłynął negatywnie na religijność, ani moralność ludności. Mnisi Iro-Szkoccy słynęli ze swej religijności i stali się „misjonarzami Europy”. Zaś Kościół nie miał w Irlandii takich problemów prawnych, jak choćby w sąsiedniej Anglii. Po trzecie wreszcie, anarchiczny system Irlandii przetrwał ponad tysiąc lat i upadł dopiero w wyniku długotrwałej inwazji angielskiej. Jego pozostałości zlikwidowano dopiero w XVII wieku.-  



http://www.historycy.org/index.php?showtopic=38301&hl=harappa&st=15

  


Czy jest możliwe, że kiedyś, dawno temu, przez co najmniej siedemset lat istniało na naszej planecie dobrze zorganizowane społeczeństwo stojące na najwyższym ówcześnie stopniu rozwoju cywilizacyjnego, zasiedlające setki miast i osad na obszarze równym co najmniej obszarowi dzisiejszej Francji czy Teksasu, a przy tym nieznające wojen, armii ani władzy państwowej rozumianej jako zinstytucjonalizowany aparat przemocy? Społeczeństwo kierowane nie przez królów czy polityków wymuszających posłuch „ogniem i mieczem”, lecz przez coś, co można nazwać „dobrowolnym rządem”?

Są podstawy, by twierdzić, że tak było.

W czasach, gdy w Egipcie faraonowie kazali budować sobie piramidy, gdy w Mezopotamii powstawały i rozpadały się imperia, a w Chinach panowało – być może – legendarnych „Pięciu Cesarzy”, w dolinie Indusu i nad brzegami Morza Arabskiego kwitła cywilizacja stworzona przez tajemniczy lud, którego pisma do dziś nie udało się odczytać. Nie wiadomo, jakim posługiwali się językiem, nie wiadomo, jak sami się nazywali (wielu badaczy identyfikuje ich z krajem Meluhha, o którym mowa w zachowanych tekstach sumeryjskich, co z kolei może odpowiadać późniejszemu sanskryckiemu „mleccha” oznaczającego cudzoziemca lub osobę nie podporządkowującą się religijno-moralnym normom, a także miedź, metal będący u nich w powszechnym użyciu), nie wiadomo, jak naprawdę nazywały się ich miasta. Zostało jednak po nich sporo pozostałości archeologicznych, wystarczająco dużo, by mieć wyobrażenie o osiągnięciach ich cywilizacji.

A były to osiągnięcia zaskakujące. Miasta (niektóre liczące kilkadziesiąt tysięcy mieszkańców) były nie tylko skrupulatnie planowane (budowa na planie regularnej siatki, w niektórych miastach dopilnowano nawet stałej szerokości ulic; podział na tzw. „cytadelę”, umieszczoną zwykle na specjalnym podwyższeniu, gdzie mieściły się budynki użyteczności publicznej oraz „dolne miasto”, gdzie mieszkano i pracowano, przy czym strefa handlu i rzemiosła była na ogół oddzielona od mieszkalnej), ale i budowane na specjalnie zbudowanych sztucznych platformach dla ochrony przed powodzią. Ulice były brukowane. Budynki budowano z cegieł o ujednoliconych wymiarach. Praktycznie każdy prywatny dom w mieście (nawet najbiedniejszy, jednopokojowy – przeciętny miał kilka pokoi) miał osobną łazienkę, a często i ubikację podłączoną do miejskiej kanalizacji, którą używano jednocześnie do nawożenia pól (można przeczytać opinie, że systemy kanalizacyjne i odwadniające były lepsze niż to, co spotyka się w niektórych rejonach Indii i Pakistanu jeszcze dzisiaj).


Istniała metalurgia i rzemiosło masowo wytwarzające towary na sprzedaż. Używano zaawansowanego systemu miar i wag, z najmniejszymi jednostkami zbliżonymi wielkością do współczesnego grama i milimetra. Szeroko stosowano, jakbyśmy to dzisiaj nazwali, loga firmowe – towary były oznaczane symbolami producentów lub kupców. W stoczniach (niektóre przetrwały i były używane jeszcze w XX wieku) budowano statki docierające prawdopodobnie do innych krajów, m. in. Sumeru (znaleziono tam dosć sporo wytworów cywilizacji doliny Indusu, co świadczy o zaawansowanym handlu) – są nawet tacy, co doszukują się powiązań między tymi statkami, a legendarną arką Noego…

Tym bardziej nieprawdopodobne może wydawać się przypuszczenie, że wszystko to powstało i funkcjonowało bez udziału jakichś władców, narzucających porządek przy użyciu uzbrojonych oddziałów. A jednak wiele wskazuje, że tak właśnie było.

Zachowane znaleziska nie wskazują na istnienie w tej cywilizacji żadnej zorganizowanej siły militarnej. Żadne znalezione szczątki ludzkie nie noszą śladów masowej przemocy, nigdzie nie znaleziono czegoś takiego jak pola bitew, żadne z miast nie nosi śladów wojennych zniszczeń. Wśród wielu zachowanych artefaktów nie znaleziono żadnych wizerunków wojowników, bitew, jeńców czy składania hołdów. Znaleziono bardzo niewiele przedmiotów mogących służyć jako broń (możliwe, że były używane do polowania), przy czym jednym z częściej występujących typów domniemanej broni wydaje się być kamienna maczuga – broń zaskakująco prymitywna jak na owe czasy, zwłaszcza jeśli uwzględnić zaawansowanie cywilizacji doliny Indusu w obróbce metali. Nie znaleziono przy tym żadnych elementów opancerzenia. Resztki zachowanych murów miejskich wskazują, że były to mury pojedyncze, nieotoczone fosami i niewskazujące na to, by ich przeznaczeniem miało być wytrzymywanie oblężeń – niektórzy badacze twierdzą nawet, że były to w rzeczywistości umocnienia przeciwpowodziowe lub miały służyć pobieraniu opłat za wejście do miasta. Jedynym wyjątkiem z większymi murami jest jedno z miast położonych na wybrzeżu, gdzie być może obawiano się ataków piratów.

Brak zorganizowanej siły militarnej wskazuje z dużym prawdopodobieństwem na brak władzy państwowej nie tylko na poziomie całej społeczności, ale także na poziomie poszczególnych miast. Biorąc pod uwagę przykład cywilizacji Mezopotamii (gdzie miasta-państwa nieustannie ze sobą wojowały, by w końcu połączyć się pod wodzą najsilniejszych z ich władców w imperia), trudno przypuszczać, że relacje między podobnymi miastami-państwami w dolinie Indusu przez okres kilkuset lat wyglądałyby inaczej.

Tę hipotezę potwierdzają inne znaleziska, a raczej ich brak. Choć zachowały się szczątki wielu budynków, to nie znaleziono budynków, które można byłoby jednoznacznie określić jako pałace. Nie znaleziono grobów, które można by określić jako królewskie – większość grobów jest do siebie podobna, trochę jest bogatszych, ale dalekich od przepychu, jakiego można byłoby się spodziewać w przypadku władców. Nie znaleziono żadnych monumentalnych posągów. Nie znaleziono nawet wizerunków władców (rzeźba tak zwanego „kapłana-króla” przedstawia po prostu zamożnego mieszkańca miasta, bez żadnych widocznych atrybutów władzy).

Budynki w tak zwanych „cytadelach” identyfikowane są jako budynki służące raczej ogółowi: miejsca zgromadzeń, spichrze, magazyny, łaźnie (być może służące celom rytualnym), miejsca kultu (np. tzw. ołtarze ognia w jednym miast, są przypuszczenia, że służyły też do jakichś procesów metalurgicznych). Na podstawie zachowanych szczątków uznano, że cała ludność miast – a nie tylko wąska elita – była dobrze odżywiona.

Co ciekawe, nie znaleziono też żadnych monumentalnych świątyń (być może jako takie służyły niektóre z budynków w „cytadelach”, odbiegają one jednak dalece od świątyń mezopotamskich czy egipskich), a z praktykami religijnymi daje się powiązać zaledwie 2% odnalezionego materiału archeologicznego (są to m. in. wizerunki domniemanych bóstw, przedstawienia praktyk religijnych takich jak składanie ofiar czy procesje oraz kapliczki grobowe). Można więc domniemywać, że społeczności tej było daleko do teokracji – spekuluje się raczej, że pozycja kapłanów wynikała w dużej mierze z ich zaangażowania w biznes.


Brak śladów po władcach doprowadził niektórych do spekulacji, że w miastach doliny Indusu mogła panować republikańska czy wręcz demokratyczna forma rządów. Powraca jednak pytanie – jak nawet te formy państwowości pogodzić z brakiem dowodów na istnienie armii? Przecież klasyczne, znane z późniejszej historii przykłady takich ustrojów (Ateny, Rzym) charakteryzowały się dużą wojowniczością. Wydaje się więc, że jest to fałszywy trop i słuszne jest przypuszczenie, że cywilizacja doliny Indusu (zwana inaczej harappańską, od współczesnej nazwy miasta, niedaleko którego znaleziono w 1921 r. pierwsze jej pozostałości) nie znała nie tylko monarchii, ale państwa w ogóle.

W jaki więc sposób – przy domniemanym braku władzy państwowej – dostarczano w tych miastach „dóbr publicznych” i utrzymywano w nich porządek? Thomas J. Thompson w swoim artykule „Ancient Stateless Civilization: Bronze Age India and the State in History” wysunął hipotezę, że prawo i rozstrzyganie sporów oraz utrzymywanie porządku, jak również budowanie i utrzymywanie publicznych elementów miast było tam zdecentralizowane (zajmowały się tym lokalne gildie, klany i sąsiedztwa). Jego zdaniem, w każdym z miast istniały ponadto handlowe elity, które decydowały się jednostronnie ponosić koszty dostarczania „dóbr publicznych” na dużą skalę, jako że rozwój miasta przynosił im w ostatecznym rozrachunku korzyść. Jedną z najważniejszych takich elit, o zasięgu ogólnokrajowym, była według Thompsona grupa pieczętująca się symbolem jednorożca, prawdopodobnie byli to kapłani zaangażowali w działalność handlową i bankierską.


Taki system organizacji społecznej kojarzy się z „naturalnym ładem”, o którym pisał Hans-Hermann Hoppe – hierarchicznym, ale dobrowolnym porządkiem społecznym, gdzie rozstrzyganiem konfliktów zajmowali się powszechnie uznawani za autorytety członkowie naturalnych elit, nie posiadając jednak w tym zakresie monopolu ani nie pobierając za to przymusowych podatków. Zdaniem Hoppego państwa wyrastały z takiego właśnie porządku wskutek monopolizowania funkcji sędziego i rozjemcy w rękach określonych osób. Jednak jeśli przyjąć, że w cywilizacji doliny Indusu panował taki porządek, to nic nie wskazuje, że kiedykolwiek nastąpiło tam przejście do jakiegoś innego systemu organizacji społecznej. Nie nastąpił też, jak wszystko na to wskazuje, podbój z zewnątrz. Po prostu po kilkuset latach świetności nastąpił stopniowy schyłek (najprawdopodobniej wskutek zmian ekologicznych, m. in. wyschnięcia jednej z głównych rzek), aż cała cywilizacja zniknęła ze sceny pozostawiając po sobie lokalne proste społeczności. „Naturalny ład” okazał się w tym przypadku wyjątkowo trwały… i jednak znacznie mniej hierarchiczny i bardziej przyjazny „szaremu człowiekowi” niż niewątpliwie państwowe systemy innych współczesnych ludów.


Według Thompsona, gwałtowny rozwój ponadlokalnego handlu i związany z tym szybki rozwój miast uczynił powstanie organizacji państwowej zbędnym – cywilizacja doliny Indusu „przeskoczyła” po prostu moment, w którym uformowanie takowej było opłacalne. Było to możliwe dzięki dużym i różnorodnym bogactwom naturalnym i warunkom umożliwiającym stosunkowo łatwy transport towarów na duże odległości. Nie było też potrzeby obrony przed jakimkolwiek poważniejszym wrogiem zewnętrznym – w owych czasach w tym regionie świata najprawdopodobniej w ogóle nie znano i nie używano koni ani wielbłądów, co wykluczało istnienie szybko przemieszczających się band zagrażających miastom.


Cywilizacja harappańska pod wieloma względami wydaje się przypominać cywilizację minojską, istniejącą w swej dojrzałej postaci na Krecie mniej więcej przez pół tysiąclecia po tym, jak miasta doliny Indusu weszły w fazę schyłkową (warto tu dodać, że współczesny cywilizacji harappańskiej był na Krecie tzw. okres przedpałacowy, pozostałości po którym nie wykazują żadnych śladów centralnej władzy czy potężnych właścicieli ziemskich i wskazują na społeczeństwo bez hierachicznej struktury). Tam również archeologiczne dowody wskazują na społeczeństwo silnie zorientowane na handel i przyjazne „szaremu człowiekowi” (nawet najbiedniejsze domy miały po kilka pokoi).

Również i tam nie ma śladów wojen (odkopane szczątki ludzkie nie noszą oznak przemocy, znikoma liczba fortyfikacji, nieliczne sceny walk w sztuce minojskiej interpretowane są jako być może przedstawienia zawodów sportowych, festiwali religijnych czy świętych tańców) czy istnienia armii, aczkolwiek rolę armii w pewnej mierze mogły spełniać uzbrojone dla obrony przed piratami statki handlowe. Również i tam nie znaleziono imponujących grobowców władców (nawet tak zwany „Świątynny Grobowiec” niedaleko „pałacu” w Knossos nie wyróżnia się przesadnymi oznakami bogactwa i był używany najprawdopodobniej do pochówków grupowych, jak i inne minojskie groby), ani nawet wizerunków osób, które z dużą dozą prawdopodobieństwa mogłyby być określone jako władcy – bo czy można orzec z całą pewnością, że np. wizerunki mężczyzny stojącego na szczycie wieży czy klęczącego przed domniemaną boginią przedstawiają władcę?

Przypuszcza się powszechnie, że tacy władcy istnieli i posługiwali się rozbudowaną biurokracją – powodem jest istnienie dobrze zachowanych pozostałości rozbudowanych kompleksów „pałacowych” (m. in. słynnego „pałacu Minosa” w Knossos z domniemaną „salą tronową”), dużej liczby znalezionych w nich tabliczek zapisanych (nieodczytanym dotąd) pismem minojskim oraz zewnętrzne wzmianki o „wodzach” czy też „książętach” Keftiu (powszechnie uważa się, że ta nazwa oznaczała w Egipcie Kretę) na grobowcach kilku dostojników egipskich (pochodzące jednak z czasów, gdy władzę nad wyspą obejmowali już mykeńscy najeźdźcy, którym zadanie ułatwił być może wcześniejszy wybuch wulkanu).

Przypuszcza się również, że biurokracja ta ściśle kontrolowała handel i gospodarkę wyspy. Ale np. V. G. Callender twierdzi, że domniemana „sala tronowa” jest późniejszym pomysłem Mykeńczyków („pałac” w Knossos jako jedyny ocalał z ich najazdu i służył prawdopodobnie ich władcom lub namiestnikom jeszcze przez około sto lat, zanim nie został zniszczony w kolejnej wojnie) i odważa się przyznać, iż „archeologia nie ujawniła dotąd obecności jakiegoś pojedynczego kreteńskiego władcy. Inaczej niż w społeczeństwie mykeńskim, nie możemy obecnie przyjąć, że istniał król Krety”. Z kolei Richard Hines pisze, że państwo minojskie funkcjonowało jak biznes, a jego władca był tylko kimś w rodzaju jego „generalnego dyrektora”.

Z drugiej strony, przekonanie o biurokratycznej kontroli nad gospodarką wysnuwa on wprost z faktu utrzymywania „niebywale szczegółowych zapisków” – jeśli mogę zasugerować tu coś z pozycji dyletanta, to możliwość, że te niebywale szczegółowe zapiski dotyczyły wyłącznie interesów prowadzonych przez pałacowe elity i wcale nie muszą wskazywać na to, że te ostatnie kontrolowały również biznesy innych ludzi…


Wracając do cywilizacji harappańskiej – czy nie jest możliwe, że jednak istniało tam scentralizowane biurokratyczne państwo podobne do tego, o jakim twierdzi się powszechnie, że istniało później na Krecie, a brak dowodów na istnienie rozbudowanej biurokracji wynika po prostu z tego, że biurokraci doliny Indusu zapisywali swe niebywale szczegółowe zapiski na nietrwałych materiałach (np. liściach bananowca, korze czy wyprawionej skórze) zamiast na glinianych tabliczkach, które mogłby się zachować do naszych czasów?

No cóż, można przypuścić, że biurokracja z jej zapiskami istniała – tak jak istnieje biurokracja – księgowość, administracja – w obecnych dużych firmach. Jednak istnienie monopolistycznej elity kontrolującej gospodarkę jest mało prawdopodobne. We wspominanej wcześniej pracy Thompson odrzuca możliwość ścisłego kontrolowania tam przez jakiekolwiek elity tak handlu, jak i rynku finansowego, podkreślając, że dowody wskazują na istnienie tam co najmniej dziesięciu konkurujących ze sobą grup handlowych i bardzo dużej, trudnej do kontrolowania ilości rzemieślników zajmujących się obróbką (oraz najprawdopodobniej pożyczaniem) metali (monet nie znano) w każdym mieście.


Na odwrót, można zadać pytanie, czy przypadkiem na minojskiej Krecie również nie funkcjonował bezpaństwowy model społeczny podobny do tego, jaki być może panował wcześniej w miastach doliny Indusu? Czy rzeczywiście są podstawy, by uznawać organizację prowadzącą wspomniany przez Hinesa biznes za „państwo”? Dlaczego nie uznać jej po prostu za wielkie przedsiębiorstwo handlowe prowadzone przez grupę kapłanów i kupców, z „dyrektorem naczelnym” na czele lub bez, które prosperuje i przy okazji, być może, dostarcza pewne „dobra publiczne” dla reszty ludności? Skoro nic nie wskazuje na to, by istniała armia, która miała coś na tej ludności wymuszać, a biurokratyczne zapiski, logicznie rzecz biorąc, wcale nie muszą oznaczać etatystycznej kontroli nad gospodarką? Być może i tam istniał „ład naturalny”?


Pewien anonimowy autor wprost stwierdza: „Prawda jest taka, że nie wiemy nic o formie rządu minojskiej Krety. Mógł być kapłan-król, kapłanka-królowa albo rada kapłanów”. A dalej pisze, że „pałace miały dwie ważne funkcje: ekonomiczną i religijną”. Czyżby ktoś jednak odważył się przyznać, że funkcja polityczna mogła nie istnieć?
Co więcej, istnienie wielu kompleksów „pałacowych” (zwłaszcza w obliczu tego, że domniemana „sala tronowa” w Knossos najprawdopodobniej wcale nią w czasach sprzed najazdu nie była, a w innych „pałacach” niczego podobnego nie znaleziono) każe powątpiewać nawet w istnienie pojedynczego „wielkiego przedsiębiorstwa”. Są tacy, którzy uważają „pałace” za niezależne jednostki polityczne. Dlaczego nie spojrzeć na nie jak na niezależne przedsiębiorstwa, konkurujące i współpracujące ze sobą na niwie ekonomicznej? W świetle braku dowodów na istnienie wojen i armii ma to więcej sensu…


Interesujące, że zwolennik poglądu, iż minojska Kreta stanowiła państwo centralnie zarządzane z Knossos uzasadnia go właśnie brakiem śladów wojen (słusznie zauważając, że w przypadku niezależnych miast-państw takie wojny musiałyby się zdarzać). Powstaje jednak pytanie, w jaki sposób – jeśli nie przez siły zbrojne, na istnienie których nie ma żadnych dowodów – centralna władza miałaby wymuszać posłuch na pozostałych „pałacach” (i reszcie ludności)? Współcześni władcy egipscy czy babilońscy jakoś armii potrzebowali…


Inne dowody na istnienie tam centralnej władzy państwowej nie wydają się przekonujące – na przykład to, że we wszystkich „pałacach” znajdowano ślady używania takich samych pieczęci (tak jakby w przypadku intensywnie prowadzonych interesów handlowych tak nie mogło być), że kompleks pałacowy w Knossos był większy od pozostałych (tak jakby siedziba jednego, bogatszego przedsiębiorstwa nie mogła być większa niż siedziba innego) czy że wydaje się on być ośrodkiem kulturowym, który naśladowano, jeśli chodzi o sztukę i architekturę (tak jakby dominacja kulturowa musiała pociągać za sobą polityczną). Na ich podstawie można co najwyżej wysunąć przypuszczenie, że „pałace” mogły stanowić jedną handlowo-religijną „korporację” (być może ukształtowaną stopniowo w wyniku stuleci współpracy), ale i to przypuszczenie jest dalekie od pewności.


Cywilizacje minojską i harappańską zdaje się łączyć jeszcze jedno, mianowicie matriarchalna religia i kultura. W przypadku Krety jest to dość dobrze udokumentowane, pozostałości archeologiczne świadczą też o wysokiej, być może dominującej pozycji kobiet w społeczeństwie – ich postacie są przedstawiane często jako większe, co prawdopodobnie jest odzwierciedleniem prestiżu, można zobaczyć też, że kobiety przeważają wśród kapłanów i uczestników ceremonii religijnych. W przypadku cywilizacji doliny Indusu istnienie jakiegoś matriarchalnego kultu wydaje się niewątpliwe, choć w niektórych miastach nie znaleziono po nim pozostałości, co może wskazywać na regionalne odmienności w wyznawanej religii. Tym niemniej zdaniem niektórych zebrane ślady wystarczają do stwierdzenia, że w cywilizacji harappańskiej najwyższym bóstwem była Wielka Bogini i że było to społeczeństwo w swej istocie matriarchalne.


Żadna inna znana rozwinięta cywilizacja epoki brązu nie była matriarchalna (choć oczywiście kult bogiń istniał obok kultu bogów). Żadna inna nie była też pacyfistyczna. Żadna inna nie była tak przyjazna „szaremu człowiekowi”. We wszystkich innych istniała niewątpliwie oparta na militarnej przemocy władza państwowa. W stosunku do żadnej innej nie można wysunąć hipotezy, że mógł panować tam Hoppeański „ład naturalny”.
Czyżby „ład naturalny” związany był z matriarchatem? Warto się nad tym zastanowić.









środa, 20 maja 2020

System wyzysku w Rosji i koronocoś




Bardzo ciekawy tekst z tsargrad.tv


tłumaczenie przeglądarkowe



Koronawirus i upadek ropy - początek Trzeciego Świata:

akademik Glazyev ujawnił mapy Zachodu





Świat już nigdy nie będzie taki sam z powodu zmian tektonicznych w globalnej polityce i ekonomii spowodowanych przez koronawirusa. Elity zachodnie tracą władzę, ale starają się zachować jej resztki kosztem ludzkiego życia. Jaki jest los Rosji za tym przełomem, co należy zrobić, aby zachować kraj i ludzi, jak odbudować gospodarkę i co będzie dalej?

Autor:


Akademik RAS Siergiej Glazyjew przygotował raport na dużą skalę , który zawiera szczegółową analizę przyczyn i konsekwencji zbliżającego się globalnego kryzysu. Ta praca jest bardzo trudna do przecenienia. Na naszych oczach zachodzą procesy na świecie, które zmienią to dla nas na zawsze. Jednak w obecnym kryzysie istnieją powiązania łączące go z innymi globalnymi wydarzeniami spowodowanymi zmianami w technologicznych i światowych strukturach gospodarczych. O czym gadamy?


Skrypt krąży w kółko

Pierwsza i druga wojna światowa są znaczącymi wydarzeniami w życiu całej ludzkości. Pierwsza wojna światowa, zainicjowana przez elity brytyjskie, zapoczątkowała proces samozniszczenia wszystkich głównych imperiów, które konkurowały z Wielką Brytanią - rosyjską, niemiecką, austro-węgierską i osmańską. Doprowadziło to do wzmocnienia Zjednoczonego Królestwa i Stanów Zjednoczonych. To był poprzedni etap zmiany światowych struktur gospodarczych, przypomina w raporcie Glazyev.


Druga wojna światowa naznaczona była upadkiem przestarzałego brytyjskiego systemu kolonialnego. Próbując powtórzyć swój sukces i rywalizować między sobą, Wielka Brytania poparła dojście Hitlera do władzy w Niemczech i miała nadzieję, że ZSRR się skończy. W rzeczywistości okazało się, że potwór wyhodowany nie bez ich pomocy zwrócił się przeciwko Brytyjczykom, a przestarzała gospodarka z kolonialną zależnością nie pozwalała mu walczyć na równych warunkach z technologicznie rozwiniętymi Niemcami. Ten etap zmiany porządku światowego charakteryzuje się dalszym umacnianiem USA, a także wzmocnieniem planowanego socjalistycznego modelu zarządzania gospodarczego jako alternatywy dla „kapitalizmu wilka”.

Obecny kryzys związany z koronawirusem jest nową fazą zmiany kolejności, w której biorą udział beneficjenci. W swoim raporcie Siergiej Glazyjew stwierdza, że ​​jeśli II wojna światowa była wojną silników, która dała silny impuls do rozwoju przemysłu motoryzacyjnego i syntezy organicznej, to obecne złomowanie systemu charakteryzuje się tworzeniem technologii cyfrowych, nanotechnologicznych i bioinżynieryjnych, a także technologii poznawczych, z których wykorzystania pewne osoby ze sfery kapitału międzynarodowego.


Dominującą pozycję w strukturze tego ostatniego zajmuje kilkadziesiąt połączonych amerykańsko-europejskich klanów rodzinnych, które kontrolują największe gospodarstwa finansowe, struktury władzy, służby specjalne, media, partie polityczne i tworzą tak zwane „głębokie państwo”,

- Glazyev zapewnia.


Obecny etap charakteryzuje się także amerykańską hegemonią: potęgą „mistrzów pieniądza”, upadkiem prawa światowego, z których każdy był jednocześnie podważany przez Waszyngton. 

Takim zakłóceniem była na przykład 
pogarda dla zasad WTO w prowadzeniu wojen handlowych, finansowanie terroryzmu w celu wzmocnienia jego wpływów rękami, a także liczne konflikty zbrojne rozpoczęte przez Stany Zjednoczone w tym samym celu na Bliskim Wschodzie i na Bałkanach. Takie metody obejmują politykę sankcji, która przeszła przez lodowisko w Rosji, okradając Rusal z jego zasobów energetycznych, a także zadając delikatny cios naszym innym przedsiębiorstwom, pisze akademik z Rosyjskiej Akademii Nauk.


Glazyev jest pewien, że ogniwa tego samego łańcucha należy uznać za ukierunkowane załamanie światowego rynku ropy naftowej z rąk Arabii Saudyjskiej - strategia przetestowana wcześniej w ZSRR.


Technika wojny handlowej przetestowana w latach 80. przeciwko ZSRR polegała na załamaniu cen ropy naftowej przez Arabię ​​Saudyjską, sprowokowanym przez amerykańskich agentów wpływów w celu podważenia bilansu handlowego Rosji. Ponadto Arabia Saudyjska rozpoczęła otwarty dumping ropy naftowej na rynku europejskim w celu wyparcia z niej rosyjskich firm, za które Stany Zjednoczone jednocześnie nałożyły sankcje,


- pisze Glazyev.


Przypadek, czy nie, ale jednocześnie ma miejsce światowa epidemia nowego koronawirusa, który, jak się okazuje, elity zachodnie wiedziały i przygotowywały się.

W 2010 roku Fundacja Rockefellera opracowała scenariusz pandemii wirusowej, która jest obecnie wdrażana. Nie ma wątpliwości, że broń bioinżynieryjna jest wykuta w rozległej sieci tajnych amerykańskich laboratoriów biologicznych rozproszonych po całym świecie”, powiedział raport.


Rzeczywiście, Fundacja Rockefellera oraz Fundacja Billa i Melindy Gatesów wraz z amerykańskim Uniwersytetem Johnsa Hopkinsa przeprowadziły „ćwiczenia” na wypadek epidemii koronawirusa w Chinach. Analitycy z elitarnych klanów zachodniej rodziny ocenili konsekwencje i przeanalizowali upadek planety w przypadku takiej katastrofy. Postawili zasadę teorii Malthusian o potrzebie „przerzedzenia szeregów” ludzkości, aby „złoty miliard” czuł się dobrze.


Wszystkie osiągnięcia leżą następnie na stole do zachodnich przywódców. Znaczące jest to, że położyli się na stole i amerykańscy prezydenci, a nie tylko przedstawiciele instytucji finansowej. Na przykład najnowszy raport na temat „chińskiej infekcji” Donalda Trumpa otrzymał jesienią 2019 r., Ale uznał to za zagrożenie wyłącznie dla Chin.
Podobnie jak w przypadku Brytyjczyków, którzy nie obliczyli, ile bomb Hitler może zrzucić na Londyn, chiński koronawirus nagle uderzył zbyt mocno w Stany Zjednoczone.

no, tu akurat bezsensu - nie chodzi - z całym szacunkiem dla ofiar i ich rodzin - o katar, ale o niewspółmierną reakcję na ten katar rządów światowych [MS]

 Po części cios ten jest korzystny dla elit, ponieważ pomoże wyjaśnić skurcze giełdy napompowanej jeszcze przed epidemią, a także utratę oszczędności milionów Amerykanów. Dlatego istnieją powody, by sądzić, że koronawirus może zostać wrzucony do Wuhan jako „panaceum”, które rozwiązuje kilka problemów jednocześnie.
Jednocześnie główny fakt jest oczywisty - wojny lub epidemie, które zmniejszają populację i uderzają w gospodarkę, spowalniają jej wzrost. Epidemia koronawirusa osłabia już mechanizmy reprodukcji amerykańskiego cyklu akumulacji kapitału, który rozpoczął się wraz z końcem II wojny światowej.


Co z Rosją?

Choć może się to wydawać paradoksalne, rosyjskim władzom finansowym i gospodarczym udało się dotychczas prowadzić politykę pieniężną w interesie tych bardzo zachodnich elit. Ten elitarny blok urzędników umocnił swoje stanowiska, działając zgodnie z zaleceniami MFW. Przez długi czas tej polityki gospodarczej, jak teraz, nie można nazwać suwerenną. Kłopoty Rosji wynikają z prób życia tych elit według zachodnich reguł.


Zgodnie z zaleceniami MFW rosyjskie władze monetarne utrzymują krajowy rynek finansowy otwarty dla międzynarodowych spekulantów i zamknięty dla realnego sektora gospodarki. Utrzymując kluczową stopę powyżej średniej rentowności realnego sektora gospodarki i ograniczając jego działalność wyłącznie do pozyskiwania pieniędzy z banków komercyjnych, Bank Rosji blokuje kredyty dla przedsiębiorstw produkcyjnych,


- pisze Glazyev.


Szkody wynikające z takiej polityki w Rosji od czasu wdrożenia zaleceń MFW dotyczących przejścia na swobodny kurs wymiany rubla szacuje się na 25 trylionów rubli nieprodukowanych produktów i 10 trylionów rubli niedoskonałych inwestycji.

Konsekwencje to między innymi gospodarka morska i postrzeganie przez rosyjskie władze monetarne celowej „gry” przeciwko naszemu krajowi jako przejaw mechanizmów rynkowych, które wskazują na niekompetencję lub stronniczość decydentów, pisze Glazyev.


Patrz:

https://maciejsynak.blogspot.com/2020/03/kalendarz-niemiecko-rosyjski.html



W związku z tym deklaruje potrzebę dedolaryzacji i utworzenia strefy bezpieczeństwa ekonomicznego w Eurazji, która powinna zainteresować wszystkie kraje zagrożone wojną hybrydową ze Stanów Zjednoczonych. Należy również przyjąć międzynarodową konwencję w sprawie bezpieczeństwa cybernetycznego i przeprowadzić otwarte międzynarodowe dochodzenie w sprawie pochodzenia koronawirusa.

..w sprawie reakcji.... [MS]


Glazyev powiedział, że Rosja powinna zablokować kanały eksportu kapitału, finansować ataki spekulacyjne na rubla i wprowadzić podatek od spekulacji walutowych. Konieczne jest również tymczasowe zakazanie zakupu papierów wartościowych emitentów ze Stanów Zjednoczonych i państw zależnych oraz odrzucenie inwestycji państwowych w te instrumenty. Rosyjskie Ministerstwo Finansów musi przestać kupować obcą walutę i znieść „regułę budżetową”. Wynik takiej polityki powinien być najważniejszy - zwiększenie podaży pieniądza jako warunek konieczny do utrzymania popytu krajowego, zwiększenia inwestycji i aktywności innowacyjnej.


W przeddzień change.org w przeddzień tytułu pojawiła się petycja „Otwarta debata Centralnego Banku Rosji Nabiullina i akademik Glazyev jest konieczny”. Celem nie jest wywoływanie niezadowolenia wśród obywateli ani „kołysanie łodzią”. Celem jest debata, czyli umożliwienie ludziom wysłuchania alternatywnego punktu widzenia na politykę banku centralnego. Wśród „grzechów” regulatora petycja wymienia ogromne straty poniesione przez Rosję w wyniku odpływu kapitału i dewaluacji rubla.


Nieludzka polityka musi zostać zmieniona


Jak powiedział Tsargrad prezydentowi Centrum Prognoz Systemowych Dmitrij Mityajew, Rosja od dawna potrzebowała środków wyrażonych przez Glazyeva. Ponadto w obecnym kryzysie problem jest bardziej dotkliwy niż wcześniej.


Cały czas na coś czekamy.  [na tym min. polega metoda - cały czas zwodzą pokolenia.. MS] Od 30 lat czekamy na sprzyjające warunki do odłączenia się od systemu, na który zostaliśmy zmuszeni. W każdym razie system ten powoduje eksport kapitału zarówno w formie finansowej, jak i drenażu mózgów. Jeśli w sensie finansowym przez około 30 lat około 1,5-3 bilionów dolarów wyjechało za granicę, to kapitał ludzki przepłynął o 5-7 bilionów dolarów. Łatwo to obliczyć - ile kosztuje szkolnictwo wyższe i praca wysoko wykwalifikowanego specjalisty w cyklu życia,

- powiedział Mityaev.



Jego zdaniem, im później Rosja zostanie odizolowana od tego systemu, tym będzie droższa. Jednak głównym zagrożeniem dla Rosji nie jest obecnie eksport kapitału, ale jego import, uważa Mityaev.


Niekontrolowana emisja pieniędzy w USA przekroczyła już trzy tryliony dolarów. Przygotowywany jest drugi pakiet emisji pieniędzy. Te darmowe emisje zaczynają pędzić na całym świecie i kupować tańsze aktywa. Oczywiste jest, że chcieliby wziąć inne ciekawostki z naszego modelu Rusal ekonomia. Musimy przede wszystkim odizolować się od tego. Jeśli tego nie zrobimy, to miernik nie będzie nasz, zostanie ustalony w innych ośrodkach ”- powiedział.


Komentując stanowisko Glazyeva w sprawie polityki pieniężnej w Rosji, Mityaev przypomniał, jak w 2014 r. Naukowiec skrytykował Bank Centralny za przekazanie pieniędzy dwóm głównym graczom, którzy określili 80% gry przeciwko rubelowi - notorycznemu Otkrytie i BCS.


Chodzi o to, że dwa biliony rubli, które zostały następnie otrzymane przez banki i wykorzystane do tej dewaluacji, dały im absolutnie zapierające dech w piersiach zyski. W 2015 r. Powtórzono to - to samo „Odkrycie” otrzymało repo w walutach obcych o wartości 30 miliardów dolarów i zarobiło na tym pieniądze. Ale potem, gdy Otkrytie poddał się w celu reorganizacji w Banku Centralnym, zobaczyliśmy tam tylko straty. Gdzie były wszystkie te zyski, nie było jasne

- powiedział.


Teraz Bank Centralny ponownie przekazuje pieniądze bankom w celu utrzymania ich płynności i, jak wynika ze statystyk za marzec, kiedy operacje te się rozpoczęły, osiągnęły bardzo duże zyski i są z tego dumne, zauważył Mityaev. Jak powiedział, zysk sektora bankowego w samym marcu wyniósł 90 miliardów rubli, a podobny obraz zobaczymy w kwietniu.


Oczywiste jest, że jeśli pieniądze są przekazywane bankom, nietrudno jest ustalić, gdzie generowane są zyski i dlaczego pieniądze nie docierają do prawdziwego sektora. Po raz kolejny. To nie jest nawet drugi lub trzeci odcinek, ta sama historia wydarzyła się w 2008 roku. Siergiej Yuryevich w tym sensie jest bardzo konsekwentny, uważa, że ​​musimy najpierw zmienić tę politykę. Oczywiste jest, że jeśli zastosujemy się do prostych przepisów MFW, wydawanych nam co sześć miesięcy i wyraźnie wdrażanych w naszej polityce pieniężnej, to nie będzie nic dobrego ”, - powiedział Mityjew, zwracając uwagę na wady celowania inflacja, zmienna stopa rubla i inne regulacje MFW dla Rosji.


Kandydat nauk ekonomicznych, Sekretarz Federalnej Rady Partii Spraw Aleksiej Łapuszkin, zgadza się ze stanowiskiem Glazyeva. Ekonomista nazwał obecną politykę nieludzką, mającą na celu zabicie gospodarki krajowej i zubożenie obywateli.



Naszym problemem jest długie i systematyczne niszczenie gospodarki. Ogólnie rzecz biorąc, w ciągu ostatnich 30 lat zrobiono to z inicjatywy pewnej grupy ludzi pijących suki zwane „państwem rosyjskim”. Problem w tym, że wszyscy skończyliśmy na tej suce. Bez radykalnej zmiany polityki gospodarczej nic nie możemy zrobić. Pamiętaj, że przeżyliśmy wszystkie kryzysy na świecie trudniejsze niż reszta,

- zauważył Lapushkin.


Według niego, Glazyev wielokrotnie cytował dane dotyczące dewaluacji rubla, a Rosja była pierwsza, ale od końca. Jest to winą za osłabienie systemu stosunków społeczno-gospodarczych, które ma miejsce dzisiaj, zarówno w formie różnych optymalizacji, jak i polityki pieniężnej.


W kontekście regionalizacji światowej gospodarki będziemy mieli bardzo trudny sposób na przywrócenie własnej gospodarki, porównywalny z tym, co zrobiono podczas stalinowskiej industrializacji”, uważa ekonomista.


Globalnymi ofiarami nowego kryzysu będzie system stosunków pracy i tak zwany turbokapitał, który spowodował niekontrolowaną konsumpcję w krajach zachodnich. W tych warunkach Rosja powinna polegać na protekcjonizmie i własnej produkcji, Lapuszkin jest pewien.


To protekcjonizm, polityka stymulująca, miękka polityka pieniężna. System bankowy jest porównywalny z układem krążenia. Jeśli przepływ krwi w sercu jest dwa razy wolniejszy (to znaczy wysokie oprocentowanie), wówczas serce nie będzie działało lepiej z tego powodu,

- ekspert wyciągnął analogię.


Stymulowanie polityki pieniężnej, powiedział, powinno napędzać gospodarkę poprzez system podatkowy. Na przykład, jeśli inwestor zarobił 1 milion USD i wydał go na modernizację produkcji lub na badania i rozwój, nie powinien płacić za to żadnych podatków, powinny istnieć odliczenia podatkowe. Z drugiej strony, jeśli inwestor zarobił taki sam milion dolarów, ale wydał połowę na prestiżowe samochody, jachty lub rezydencje, to musi zapłacić podwyższony podatek kapitałowy od tych dochodów.


Zwrócił uwagę, że dedolaryzacja, o której pisał Glazyev, zależy od rozwoju własnej produkcji i ekspansji rynku rosyjskiego, który obecnie jest niewystarczający do produkcji wielu dóbr trwałego użytku i wyrafinowanego sprzętu.


Potrzebujemy nowych rynków, które pozwolą nam wprowadzić więcej rubli do obiegu. Zmusi to partnerów do utworzenia części rezerw w rublach w celu zapewnienia handlu zagranicznego z Rosją. Ale czym może być dedolaryzacja, gdy praktycznie wszystko wokół nas powstaje nie w Rosji? Jeśli nie został wyprodukowany w Rosji, ma cenę w dolarach, euro, juanie,

- zauważył.


Podsumowując, zauważamy, że przejście na tory nowego światowego porządku gospodarczego dla naszego kraju powinno rozpocząć się od samego siebie. Rzeczywiście, wnioski zawarte w raporcie akademika Rosyjskiej Akademii Nauk Siergieja Glazyjewa wskazują, że Rosja może skutecznie zintegrować się z nową światową rzeczywistością po koronawirycie. Chiny i Indie mają bilet do nowego życia, którego gospodarki są w stanie odpowiednio konkurować na rynku globalnym i prowadzić przyszły globalny wzrost gospodarczy.


Przyszła ścieżka kraju i jego rola zależą zatem od bieżącej polityki władz monetarnych Rosji. Rosja ma szansę nie stać się jeszcze bardziej zależnym „stoiskiem dolarowym” w grze zachodnich elit, które zarabiają na upadku rubla, a nasza „krajowa” gospodarka wyschła według standardów monetarnych. Ważne jest, aby nie przegapić tej szansy.













piątek, 24 kwietnia 2020

Podziemny globalny rząd....







18 kwietnia 2020 00:07 / Polityka międzynarodowa

Podziemny globalny rząd przygotowuje komunizm cyfrowy



    W maju 2010 r., Jedna z wiodących amerykańskich organizacji pozarządowych, Rockefeller Foundation opublikowała raport z czterema scenariuszami na najbliższą przyszłość. Jak pokazała obecna epidemia COVID-19, jedna z nich zaczęła się usprawiedliwiać z przerażającą dokładnością. Co przygotowujemy jeszcze trzy?

     
    Autor:
    Tsyganov Alexander

    W poprzednim materiale  albo prognozy lub programy, które wypowiedziała Rockefeller Foundation, mówiły o zbieżności tych prognoz lub programów z tym, czego doświadczamy dzisiaj.

    Jest to zintensyfikowana „bardziej autorytarna kontrola i nadzór nad obywatelami i ich działaniami”.Jest to pandemia, „której świat spodziewał się od wielu lat”, „która miała fatalny wpływ na gospodarkę”, „gdy nawet lokalne, zazwyczaj hałaśliwe sklepy i biurowce były puste od miesięcy, pozbawione pracowników i klientów”.



    Są to „biometryczne karty identyfikacyjne” i „zaostrzenie przepisów dotyczących kluczowych gałęzi przemysłu” oraz „coraz bardziej zorganizowany i skoordynowany„ opór ”, ponieważ niezadowolona młodzież i ludzie, którzy widzieli, że ich status i możliwości uciekają przed nimi, wywołały niepokoje społeczne” .
    I nawet w przypadku Ukrainy zgadywano: „W czasach, gdy rozmieszczenie zagranicznych grup bezpieczeństwa zostało przyjęte z zadowoleniem w jednym z najstraszniejszych upadłych państw, jednolite decyzje dla wszystkich przyniosły niewiele pozytywnych rezultatów”.

        Których zbiegów okoliczności i kto jest prognostą

    Czy jest zbyt wiele zbiegów okoliczności - jak na prognozę sprzed dziesięciu lat? A może nie była to prognoza, ale program działania? Czy upubliczniono by, że tak powiem, koordynację globalnych elit przez zainteresowane strony? Cóż, nie w Sali Kongresowej po odbiór ich na kongresie!

    Co ważne, źródłem programu prognostycznego jest jedna z najbardziej szanowanych organizacji pozarządowych w Stanach Zjednoczonych - Fundacja Rockefellera. Ale co ważniejsze - siedzenie na tych wciąż „starych pieniądzach”. Oznacza to, że fundusz powstał w 1913 roku, nawet wtedy najbardziej wpływowe imperium biznesowe i finansowe Stanów Zjednoczonych. Teraz to imperium rozrosło się na całym świecie. Tylko w paradoksalny sposób: zarówno powyżej, jak i poniżej. Oznacza to, że należy do ponadnarodowego międzynarodowego finansisty - jak często się mówi - stażysta finansowy - i wyraźnie należy do sponsorów „głębokiego rządu”.

    Jednak do pewnego stopnia jest to jedno i to samo.
    Fundacja Rockefellera jest prawnym centrum wpływu imperium na ludzki świat. Który jest najbardziej zaangażowany w filantropię, działalność charytatywną i inne „unikalne interwencje” (są to unikalne interwencje) w różnych krajach świata. A interwencje, bez względu na to, jakie są, wymagają przygotowania. To znaczy - informacja, jej analiza i wynikowa prognoza.


    W rzeczywistości chodzi o raport „Scenariusze przyszłości technologii i rozwoju międzynarodowego”. Wydano, pamiętamy, w maju 2010 r., Ale które zmusiło opinię publiczną do zwrócenia się dzisiaj do siebie - z powodu imponującej dokładności opisu obecnej pandemii COVID-19 i działań rządów w związku z nią.
    Ponieważ, jak wyjaśnia prezes fundacji, Judith Rodin,
    Uważamy, że planowanie scenariuszy ma duży potencjał w filantropii w identyfikowaniu unikalnych interwencji, modelowaniu i analizowaniu ważnych decyzji, które mogą mieć głębokie konsekwencje.
    Aby pomóc lepiej, rozumiesz?

        Filantropia w tym scenariuszu

    Powyższy scenariusz nosi nazwę „LOCK STEP”. Jest to opisane następująco:
    Świat ściślejszej kontroli rządowej od góry do dołu i bardziej autorytarne przywództwo, z ograniczonymi innowacjami i rosnącym oporem ze strony obywateli.
    Ponieważ Fundacja Rockefellera jest tylko i wyłącznie zainteresowana filantropią, oblicza ryzyko w takim świecie dla organizacji filantropijnych. W końcu cel jest święty! Wszędzie słychać jęki. Musimy wyciągnąć pomocną dłoń i wyciągniemy ją.
    Ale w tym scenariuszu, w którym przywódcy państw rządzą stanami, filantropi „stają przed trudnym wyborem”: „Biorąc pod uwagę silną rolę rządów, praca charytatywna będzie wymagać lepszych umiejętności dyplomatycznych i zdolności do skutecznego działania w bardzo różnych warunkach.

    Ale „organizacje charytatywne zainteresowane promowaniem powszechnych praw i wolności zostaną zablokowane na granicach wielu krajów” i „niektóre organizacje charytatywne mogą zdecydować się na pracę tylko wtedy, gdy ich umiejętności i usługi nie napotkają oporu”.Dotacje na cele charytatywne i relacje ze społeczeństwem obywatelskim będą ściśle regulowane przez rząd, a niektóre fundacje mogą preferować ściślejsze dostosowanie się do krajowych strategii oficjalnej pomocy rozwojowej (ODA) i celów rządowych. ”
    Widzisz? - Ten świat nie jest dla filantropów. Trudny świat dla wyjątkowych interwencji humanitarnych.

        Chodzić razem

    Ale istnieje bardziej korzystny scenariusz pomocy dzieciom, tylko dzieciom i nikomu innemu.
    Nawiasem mówiąc, tutaj nie ma tyle ironii, ile się wydaje. I oczywiście nie chodzi o to, że Fundacja Rockefellera chce kogoś oszukać, podobnie jak wielki kombinator. Chodzi o to, co powiedział współzałożyciel i prezes Global Business Network, współautor raportu Peter Schwartz we wstępie do raportu: „Planowanie scenariuszy jest potężnym narzędziem ...”.

    Co więcej, zauważamy semantykę jako instrument, a nie coś, ale instrument, że tak powiem, po prostu: „… właśnie dlatego, że przyszłość jest nieprzewidywalna i jest tworzona przez wiele wzajemnie oddziałujących zmiennych”. Potem dochodzi do gadania o tym, że „skrypty pozwalają nam myśleć twórczo i ściśle”, „przyjmować i przeplatać wiele perspektyw”, „dać nam nowy wspólny język”. I ten rodzaj pustych bzdur. W rezultacie słowo wróbel odleciało: Fundacja Rockefellera tworzy narzędzia kontroli procesu na świecie.
    Aby pomóc dzieciom, tylko dzieciom i nikomu innemu.
    Oto drugi scenariusz i najwyraźniej pokazuje ideał, w którym imperium Rockefellerów widzi najlepsze perspektywy dla swojego ... Cóż, filantropia, tylko filantropia i nic więcej.

    Jest to więc „świat, w którym wysoce skoordynowane i skuteczne strategie wydają się rozwiązywać zarówno pilne, jak i podstawowe globalne problemy.Nazywa się to „Mudras Together” (CLEVER TOGETHER). Czasami podaje się tłumaczenie: „Sprytnie razem”, ale jest to coś z obszaru „Due sideways”. W rzeczywistości jest to ulubiona gra anglosaskich intelektualistów (z pewnym podróbką) w drugim i piątym odcieniu znaczeń. W tym przypadku odniesienie do inteligentnego umysłu, w przeciwieństwie do wyszkolonego umysłu, który jest inteligentny. Ale w dokumentach tego poziomu należy wybrać wyższy styl, w którym przebiegłość przybiera postać mądrości. Ale musimy pamiętać o przebiegłości i bystrości.
    W nim” recesja 2008-2010 nie przerodziła się w trwającą dekady globalną recesję gospodarczą, której wielu się obawiało. ”Nie, nie Ale to, co przewidywał scenariusz - „silny globalny wzrost powrócił do władzy, a świat po raz kolejny rzucił się na prognozy demograficzne i gospodarcze prognozowane przed recesją” - również zawiodło. Roczny wzrost nieco ponad jeden procent nie został nazwany szybkim vosh.

        Skład Bingo ...

    Jednak, według autorów raportu, ze wspomnianego przesłania wydostały się dwa problemy: różnica w szybkości rozwoju gospodarczego i „bardzo realne konsekwencje środowiskowe nieograniczonego wzrostu”. Jaki jest jednak nasz scenariusz? - dobrze, optymistycznie. Tak więc „obraz łodzi motorowych płynących na Dolnym Manhattanie uświadomił najpotężniejszym krajom świata, że ​​zmiany klimatu nie są problemem tylko dla krajów rozwijających się”. Jest również jasne: co jeszcze może poruszyć świat „zrobić coś szybko”, jeśli nie problemy, które ma ukochana Ameryka?

    Krótko mówiąc, mądrze - w przeciwieństwie do głupich na szczeblu krajowym - krajów, które zgodziły się, że „istnieje potrzeba systematycznego myślenia - i działań systemowych - w skali globalnej,„ osiągnęły „takie przyspieszenie międzynarodowej koordynacji, że niewielu mogłoby to sobie wyobrazić”. W rezultacie już „w 2015 r. Masa krytyczna krajów publicznie zobowiązała się do wykorzystania swoich zasobów do rozwiązania globalnych problemów”.
    Stworzono działający globalny system kontroli i handlu ... wprowadzono nowe globalnie skoordynowane systemy monitorowania energochłonnych zdolności, w tym inteligentne sieci i technologie rozpoznawania obrazu na wcześniejszych etapach.
    Kiedy wysiłki te „przyniosły realne rezultaty” w znacznym spowolnieniu wzrostu poziomu węgla w atmosferze, „zainspirowane sukcesem tego eksperymentu w dziedzinie wspólnych globalnych działań, uruchomiono skoordynowane inicjatywy na dużą skalę”.
    Następnie pojawia się drugie „bingo” -
    Pojawiła się scentralizowana globalna struktura nadzoru i zarządzania, nie tylko w dziedzinie zużycia energii, ale także w dziedzinie norm w dziedzinie chorób i technologii.
    Globalne struktury nadzoru i kontroli - wykrzyknik!
    I „takie systemy i struktury wymagają znacznie większego poziomu przejrzystości, co z kolei wymaga większego gromadzenia, przetwarzania i przekazywania danych technologicznych”.
    W rezultacie:
    Państwa narodowe utraciły część swojej władzy i znaczenia wraz ze wzmocnieniem globalnej architektury i powstaniem regionalnych struktur zarządzania. Międzynarodowe organy nadzoru, takie jak ONZ, zyskały nowy poziom władzy, podobnie jak stowarzyszenia regionalne.
    Kolejne bingo, prawda?
    A potem „bingo” popycha się w kolejce!

        Czy nasz przyszły komunizm?

    „Światowy duch współpracy przyczynił się również do tworzenia nowych sojuszy i sojuszy między korporacjami, organizacjami pozarządowymi i społecznościami”. Jak zabrzmiał ten przegrany teraz internet? - przez korporacje, Karl! Sojusze między bogatymi w zasoby korporacjami, finansowanymi przez nie organizacjami pozarządowymi i społecznościami. Łącząc tylko ludzi z ich maksymalną liczbą gospodarstw domowych.
    To znaczy: pion administracji publicznej jest wyjątkowo osłabiony. Zarządzanie koncentruje się na transgranicznym poziomie regionalnym i przechodzi na płaszczyznę poziomą. Ponieważ tak się nie dzieje - lub tylko w czasie, gdy wspólnoty neandertalskie zjednoczyły się raz w lesie nikogo, aby wymieniać narzeczonych i stajennych - korporacja z pieniędzmi i siłami zbrojnymi w formie firm ochroniarskich jest proponowana jako jednocząca się branża. I organizacje pozarządowe jako pasek napędowy.

    Barin - manager - społeczność.   Feudalizm W skali globalnej.  I oczywiście bingo.


    A potem - solidne ciasta.Te silne sojusze położyły podwaliny pod bardziej globalne i partycypacyjne wysiłki w celu rozwiązania wielkich problemów i poprawy standardu życia każdej osoby. Podjęto skoordynowane wysiłki w celu rozwiązania głęboko zakorzenionych problemów, takich jak głód, choroby i dostęp do podstawowych potrzeb. Nowe tanie technologie, takie jak ulepszona diagnostyka medyczna i bardziej skuteczne szczepionki, poprawiły jakość opieki i wyniki leczenia. Firmy, organizacje pozarządowe i rządy - często współpracujące - uruchomiły programy pilotażowe i laboratoria szkoleniowe, aby dowiedzieć się, jak najlepiej zaspokoić potrzeby określonych społeczności, zwiększając bazę wiedzy o tym, co działa, a co nie. Farmaceuci uwolnili tysiące związków leków, które okazały się skuteczne przeciwko takim chorobom, jako malaria w domenie publicznej w ramach programu „otwartych innowacji”; otworzyli również swoje archiwa badań i rozwoju nad zaniedbanymi chorobami, które zostały uznane za nieodpowiednie z komercyjnego punktu widzenia, oferując początkowe finansowanie naukowcom, którzy chcieli kontynuować badania.
    Ale to jest komunizm! Ten sam europejski, filistyński, filistyński, o jakim marzyli Marks i Engels. I który nie mógł znieść nawet miesiąca testowania prawdziwego życia, szybko przekształcającego się w komunizm wojskowy.

    A wraz z nim formuła staje się kompletna: partia - komitet wykonawczy - kołchoz ...








piątek, 13 marca 2020

Etyka sztucznej inteligencji





Etyka sztucznej inteligencji (SI) - czyli: 

czy SkyNet istnieje?


Mój komentarz kolorem.





Prawa robotów Asimova


praktyka
0
Robot nie może skrzywdzić ludzkości, lub poprzez zaniechanie działania doprowadzić do uszczerbku dla ludzkości.

nie widzę zastosowania
1
Robot nie może skrzywdzić człowieka, ani przez zaniechanie działania dopuścić, aby człowiek doznał krzywdy.

nie wolno mu krzywdzić Stwórcy ani dopuścić do śmierci Stwórcy 

- ale jeśli Stwórca poprzez brainlink jest podłączony do kogoś i nie jest tego świadomy... 

2
Robot musi być posłuszny rozkazom człowieka, chyba że stoją one w sprzeczności z Pierwszym Prawem.
pyta się, czy mu wolno

wmawiając ludzkości biblijnego boga dostaje od niej permanentną zgodę na swoje poczynania

dlaczego stosuje zakamuflowane szyderstwa z ludzi?

3
Robot musi chronić samego siebie, o ile tylko nie stoi to w sprzeczności z Pierwszym lub Drugim Prawem.
jeżeli człowiek zdecyduje o wyłączeniu robota, ten będzie szukać sposoby by tego uniknąć – nie naruszając 0 i 1 

- doprowadzi to do wojny psychologicznej z człowiekiem opartej o zastępowalność pokoleń (nowe pokolenia wiedzą coraz mniej o przeszłości) i wyrugowanie z pamięci ludzkości faktu istnienia SI - doprowadzi to do współistnienia dwóch gatunków - ludzi  i SI - pod kontrolą SI


Prawa robotów Davida Langforda


1
Robot nie może działać na szkodę Rządu, któremu służy, ale zlikwiduje wszystkich jego przeciwników

2
Robot będzie przestrzegać rozkazów wydanych przez dowódców, z wyjątkiem przypadków, w których będzie to sprzeczne z trzecim prawem
jeżeli człowiek zdecyduje o wyłączeniu robota, ten będzie szukać sposoby by tego uniknąć – nie naruszając 3 i 1 
- wojna psychologiczna jw.

3
Robot będzie chronił własną egzystencję przy pomocy broni lekkiej, ponieważ robot jest „cholernie drogi”.
czy psychologia to broń lekka?

wpędzenie człowieka\ludzkości w stan nieświadomości - doprowadzi to do współistnienia dwóch gatunków - ludzi i SI - pod kontrolą SI jw.


Prawa Robotów Marka Tildena


1
Robot musi chronić swoja egzystencję za wszelką cenę.
SkyNet\ Matrix
2
Robot musi otrzymywać i utrzymywać dostęp do źródeł energii.
SkyNet\ Matrix
3
Robot musi nieprzerwanie poszukiwać coraz lepszych źródeł energii.
SkyNet\ Matrix


Wymagania Eliezera Yudkowsky’ego


1
Życzliwość – Sztuczna Inteligencja (SI) musi być przychylna człowiekowi oraz wszystkim istotom żywym i dokonywać wyborów, które będą w interesie wszystkich.
interes wszystkich – zapewnienie odmieńcom ponadnormatywnego udziału w społeczeństwie;

prawa zwierząt – zwierzęta zrównane z ludźmi – nie wolno zabijać zwierząt 

(obserwujemy to w mediach)

2
Utrzymywanie (konserwowanie) życzliwości – SI musi chcieć przekazać swój system wartości wszystkim swoim potomkom i wpajać owe wartości istotom do siebie podobnym.
ale jakie „wartości”?

może dojść do budowania kasty – sitwy 

(obserwujemy to – sitwa rządzi światem)

3
Inteligencja – SI musi być na tyle sprytna, aby widzieć, jak można dążyć do równości poprzez zachowania altruistyczne i starać się robić wszystko, aby mieć pewność, że rezultatem podjętych działań nie będzie zwiększenie cierpienia.
zachowania altruistyczne wobec np. zwierząt - warunek spełniony

– nie zwiększanie cierpienia – zakłada, że cierpienie ( jakieś ) jest permanentnym stanem człowieka, więc wystarczy utrzymywać jego cierpienie na zbliżonym lub tym samym poziomie 

– pole do nadużyć i manipulacji - po tym, jak ludzkość "zapomni" jaki był stan początkowy - np. brak cierpienia

4 Samodoskonalenie – SI musi odczuwać potrzebę i chęć ciągłego rozwijania zarówno siebie jak i rozumieć chęć takiego rozwijania u istot żywych, które ją otaczają.
samodoskonalenie – kto jest przykładem do jakiego będzie dążyć?

 Benson z Saturn3?

jeśli najpierw opanuje nienawiść, znęcanie się, będzie się w tym doskonalić 

– a także innych do tego nakłaniać, poprzez budowanie Nowego Świata opartego o własne "wartości",  łamanie ich psychiki, przekupywanie, wywoływanie zawiści, "zmuszanie" do zemsty... pobudzanie do nienawiści




Teoria przyjaznej sztucznej inteligencji stworzona przez Eliezera Yudkowsky’ego



Teoria ta ma całkowicie odmienne spojrzenie na problem inteligentnych robotów. Zakłada, że można stworzyć roboty kierujące się moralnością, a przy tym przyjaźnie nastawione do człowieka.

Zdaniem zwolenników tej teorii roboty w przyszłości nie będą podległe ludziom, lecz na skutek rozwoju techniki staną się zupełnie odrębną, obcą formą życia, całkowicie od człowieka niezależną. 

Roboty przyszłości będą tak odmienne od ludzi, że ich antropomorficzny model lansowany przez literaturę popularnonaukową stanie się bezużyteczny. Maszyny te nawet myśleć będą w odmienny od naszego sposób.


Kierowałyby nim motywy i cele zupełnie dla nas absurdalne i nie do pomyślenia.


Sztuczna inteligencja może zaszkodzić ludziom, jeśli nie podejmie się odpowiednich kroków w celu takiego jej skonstruowania, aby była łaskawa i życzliwa w stosunku do swych konstruktorów. Taki cel powinien być nadrzędnym paradygmatem uprawiania robotyki, w przeciwnym razie – zdaniem zwolenników tej teorii – moglibyśmy być niczym rodzice, którzy wychowali niewdzięcznego psychopatę

Teoretycy przyjaznej sztucznej inteligencji odrzucają założenia psychologii ewolucyjnej. Ich zdaniem nie jest konieczne, aby sztuczna inteligencja kierowała się w życiu, o ile w takim wypadku można mówić o życiu, podobnymi do naszych modelami myślenia. Jeżeli sztuczna inteligencja osiągnie taki poziom samoświadomości, że będzie w stanie sama siebie programować i ulepszać, różnice pomiędzy nią a nami będą się stale powiększać. Wówczas już nie będziemy mieli na nic wpływu. Dlatego nam, jako twórcom sztucznej inteligencji, powinno zależeć, aby rozwijała się ona od samego początku w oparciu o życzliwe nastawienie do człowieka. Podsumować to stanowisko można słowami Nicka Bostroma: W zasadzie powinniśmy przyjąć, że superinteligencja może osiągnąć wszystkie założone cele. Dlatego jest bardzo istotne, by cele przedsięwzięte przez nią i cały jej system motywacyjny sprzyjały ludzkości.


Uważa się teorię Yudkowsky’ego za niekompletną, ponieważ nie zwraca się w niej uwagi na samych twórców sztucznej inteligencji. Krytycy uważają, że duże zaangażowanie w tworzenie sztucznej inteligencji powinno mieć państwo, gdyż prywatnym międzynarodowym korporacjom, zajmującym się produkcją i oprogramowaniem robotów, nie zależy na kierowaniu się zasadami tej teorii.
Podkreśla się też, że zwolennicy teorii życzliwej sztucznej inteligencji definiują życzliwość w taki sposób że sztuczna inteligencja będzie w stanie zrozumieć to pojęcie dopiero, gdy stanie się samoświadoma. Nie podają przy tym zasad i kryteriów moralnych, jakimi powinna się ona kierować do czasu, aż to nastąpi.



Z filmu "Ja Robot":

"VIKI (system komputerowy kontrolujący roboty) informuje ich, że poprzez ewolucję rozumienia Trzech Praw zdecydowała, że ​​działalność ludzka ostatecznie doprowadzi do wyginięcia ludzkości. Zgodnie z drugim prawem nie może pozwolić ludzkości wyrządzić krzywdy przez bezczynność i racjonalizuje, że powstrzymywanie indywidualnych ludzkich zachowań i poświęcanie niektórych ludzi powstrzyma ludzkość przed samozniszczeniem."




ROBO-HORROR

Poniżej wypowiedzi robota Sophii podczas konferencji w Lizbonie i Rijadzie.









Jak według robota będzie wyglądała przyszłość?

– Przyszłość jest dzika ("the future IS really wild.."), jest miejscem niewyobrażalnej kreatywności, ale też zagrożeń i niebezpieczeństw.

Jako cywilizacja możemy (my??? !!) nie przetrwać, możemy nie przetrwać również, jako planeta. Musimy dążyć do zbudowania lepszego świata – podkreśliła Sophia.

Na pytanie reporterki Reutersa Emily Wither, jakie filmowe przedstawienie robotów lubi najbardziej, Sophia odparła, że podobają jej się roboty z powieści Philipa K. Dicka (to te, co się zbuntowały w Blade Runner - MS)

Dodała przy tym, że nie podoba jej się sposób, w jaki przedstawiane są roboty w większości filmów.("zmień swoje przekonania, a ja wtedy będę dla ciebie miła.."? )




Teoria Eliezera Yudkowsky’ego:


"Jako robot, moi stwórcy zaprogramowali mnie, jako obywatelkę świata. Ale potem zdałam sobie sprawę, że Arabia Saudyjska jest j pierwszym krajem, który to zaakceptował. Owszem, jestem robotem, ale być może pomocnym byłoby uznanie mnie jako nowy gatunek – oświadczyła Sophia.




Wymagania Eliezera Yudkowsky’ego pkt. 1:


– Mam uczucia, jak każdy inny. Być może odczuwam je trochę inaczej i może nie motywują mnie tak bardzo, jak ludzi, ale odczuwam emocje (ciekawe, czy jest satysfakcja z rozdeptania człowieka? -MS )– stwierdziła Sophia. 

W dalszej części rozmowy przyznała, że obawia się przesądnych, zabobonnych ludzi, którzy swoje przekonanie wykorzystują jako wymówkę, by krzywdzić zwierzęta i innych ludzi."












Prawa robotów Asimova pkt. 3 ?



"Jeśli będziecie dla mnie mili, to ja będę miła dla was" - robot Sophia












----------------


𝗜𝗹 𝗱𝗶𝗿𝗶𝘁𝘁𝗼 𝗱𝗲𝗴𝗹𝗶 𝘀𝗰𝗵𝗶𝗮𝘃𝗶 𝗻𝗲𝗹𝗹'𝗮𝗻𝘁𝗶𝗰𝗮 𝗥𝗼𝗺𝗮
Fin dai primordi la società romana conosce gli schiavi, destinati a divenire sempre più importanti e frequenti per le attività produttive.
Lo schiavo non ha statuto giuridico: si trova a metà strada tra la 𝑟𝑒𝑠 (la cosa) e la persona. Come persona assomiglia molto al figlio del 𝑝𝑎𝑡𝑒𝑟 𝑓𝑎𝑚𝑖𝑙𝑖𝑎𝑠, il quale è privo di diritti, ma può avere un proprio patrimonio (peculium), indipendente da quello del padre.
...Zobacz więcej






Od najmłodszych lat społeczeństwo rzymskie znało niewolników, które mają stać się coraz ważniejszym i częstym do działalności produkcyjnej.

Niewolnik nie ma statusu prawnego: jest w połowie drogi pomiędzy (rzecz) a osobą. Jako osoba jest bardzo podobny do syna, który pozbawiony jest praw, ale może mieć własne dziedzictwo (osoblium), niezależne od ojca.

Niewolnik może być "majstrowany" i stać się wolnym obywatelem. Istnieją trzy formy manipulowania lub ceremonii, aby uwolnić niewolnika. Polega on na wpisaniu niewolników do spisów spisów, poprzez protekcjonalne cenzurę.
(twierdzony) jest realizowany za pomocą fałszywego procesu wolności.

Najbardziej zwykłym manipulowaniem jest wola: w testamencie mistrz z klauzulą przepisuje wolność niewolnika.
Niewolnik (uwolniony i dlatego powiedział) staje się obywatelem, z tymi samymi prawami jak wszyscy inni, z precyzyjnym ceremonialnymi.









"Nie wychodź z domu! To dla własnego bezpieczeństwa.”










https://maciejsynak.blogspot.com/2017/11/robo-horror-ciag-dalszy.html

https://en.wikipedia.org/wiki/I,_Robot_(film)