Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą statystyki. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą statystyki. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 23 stycznia 2024

Zły komentarz

 








"które przed I WŚ należały do Prus lub Austrii, ale w dwudziestoleciu międzywojennym należały do Polski, są najmłodsze" 


po co taki komentarz?? 



Nie wystarczy napisać Pomorze Gdańskie i Wielkopolska??

Trzeba akcentować, że tam kiedyś Prusy były?? Po co? 

To brzmi jak sugestia, że dawne władztwo Prus ma znaczenie na dzietność w Wielkopolsce.







Zachodnia część Ziem Odzyskanych i Warmia Mazury też kiedyś należały do Prus i co z tego? Dzietność nie jest tam wysoka, więc co? O co chodzi?
Najwyraźniej "widać zabory" w tym wypadku nie działa.






drugi przykład





A może to pokłosie "ten Polak"?
Już się w regionalnej prasie "nauczyli"?



trzeci przykład z ostatnich dni..








niezmiennie w tej polityce - "prymitywni"

i do tego jeszcze: "jakim cudem"!!



"prymitywni", bo lepianki, bo coś tam....

Ale skąd wiadomo, czy te lepianki to nie byli jacyś uciekinierzy?

Jacyś wygnańcy??



Jak ktoś się interesuje budownictwem, historią to na pewno słyszał coś takiego:

"panie, tam ze 20 lat temu to jeszcze stała taka chata, wie pan, ona miała ze 150 lat - i teraz śladu po niej niema!"




Słowianie przede wszystkim budowali z drewna - wiemy z różnych źródeł, że budownictwo drewniane potrafiło być bardzo wyrafinowane - a nie lepianki...

Nie znajdziecie żadnego przykładu na wyrafinowaną sztukę budowalną Słowian sprzed 5000 lat - bo te ich drewniane dwory dawno ze starości się rozpadły !

A potem w to miejsce przyszło średniowieczne budownictwo kamienno - ceglane i razem z podpiwniczeniem całkowicie zniszczyło wszystko cokolwiek zostało w ziemi.

Miasta były drewniane, potem drewniano-ceglane z kamienną podmurówką, aż w końcu głównie ceglane.

I dlatego archeolodzy w centum miasta pod płytą rynku znajdują głównie średniowieczne relikty!


Jak Polacy przejęli od krzyżaków zamek w Malborku, to:

Gdy w 1510 r. utworzono ekonomię malborską Zamek Średni stał się siedzibą podskarbiego ziem pruskich. Jeden z nich, Jan Kostka, nie chcąc mieszkać w zimnych murach skrzydła wschodniego polecił wybudować sobie drewniany dworek na dziedzińcu zamkowym.


 "panie, w tych murach to tylko wilka można dostać!"



Tak było!



Mówienie o starożytnych Słowianach "prymitywni" jest całkowicie nieuprawnione.











Dom z bali w USA








Portland, Oregon, 1938. 

sobota, 30 grudnia 2023

Znowu: widać zabory...











Mieszkańcy Małopolski, Podkarpacia i Świętokrzyskiego płacą swoje rachunki najsumienniej – wynika z rankingu rzetelności przygotowanego przez Krajowy Rejestr Długów i Rzetelną Firmę. Najgorszej z płatnościami radzą sobie konsumenci z Pomorza, Warmii i Mazur oraz Dolnego Śląska.


Eksperci Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej i Rzetelnej Firmy przeanalizowali kwoty zadłużenia w poszczególnych regionach oraz ich wielkość i zaludnienie. Porównali łączny dług w każdym województwie w przeliczeniu na tysiąc mieszkańców, średnią wartość zaległości statystycznego dłużnika w każdym z nich oraz wielkość odsetka osób zadłużonych wśród wszystkich mieszkańców.


Jak wskazuje Katarzyna Starostka z Rzetelnej Firmy, często ostatnie miejsca w takich rankingach zajmują regiony najbardziej zaludnione. "W tak dużych skupiskach ludności łączne zadłużenie dłużników jest zawsze największe, zatem od lat jako najmniej rzetelni byli wymieniani mieszkańcy województw śląskiego i mazowieckiego. A zaraz za nimi wielkopolskiego, małopolskiego i dolnośląskiego" - wskazała. Dodała, że wzorem płatniczej rzetelności są zaś Małopolanie.

Prezes Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej Adam Łącki zauważył, że pięć najbardziej rzetelnych województw leży na terenach dawnej Rzeczpospolitej, na których ludność jest osiadła od stuleci. "Piątka najbardziej nierzetelnych zlokalizowana jest na ziemiach przejętych po II wojnie światowej i zamieszkałych przez ludność napływową. To pokazuje, jak duży wpływ na nasze zachowania mają więzi lokalne" - wskazał.

Dodał, że tam, gdzie ludzie się znają od pokoleń, znacznie większą uwagę przykłada się do opinii sąsiadów i nie robi rzeczy, które nie są społecznie akceptowane - np. nie robi się długów. "A z drugiej strony to pokazuje też, jak długo te więzi muszą się budować" - przekazał Adam Łącki.




Jaki z tego wniosek?

Że trzeba pilnować kraju jak oka w głowie.

Drobiazgowo!

Jak w aptece!!







www.wnp.pl/finanse/ranking-mieszkancy-malopolski-podkarpacia-i-swietokrzyskiego-rzetelnie-placa-rachunki,785642.html





wtorek, 25 kwietnia 2023

Ślązacy czują się przede wszystkim Polakami






przedruk




 23.04.2023


Prof. Budzyńska: Ruch Autonomii Śląska nie posiada naturalnego podłoża wśród wyborców



 rozmawiamy z prof. dr hab. Ewą Budzyńską, socjologiem i socjologiem rodziny z Katowic.
Agnieszka Kołodziejczyk  Niezalezna.PL




Agnieszka Kołodziejczyk: GUS podał wstępne wyniki Narodowego Spisu Powszechnego Ludności i Mieszkań 2021. I tu niespodzianka, jeśli chodzi o Śląsk. W 2011 roku w spisie powszechnym narodowość śląską - "najliczniejszą identyfikację narodowo-etniczną w Polsce" deklarowało prawie milion osób, teraz o połowę mniej, czyli Ślązacy czują się przede wszystkim Polakami. Jak to się ma do tzw. "ruchów ślązakowskich", czyli głoszonej choćby przez RAŚ idei autonomii Śląska?

Prof. Ewa Budzyńska: Aby odpowiedzieć na to pytanie, trzeba by znać motywy zarówno wcześniejszych deklaracji narodowości śląskiej, jak i obecnych. Przecież w okresie między spisami wiele się zmieniło w sytuacji politycznej, gospodarczej, demograficznej i migracyjnej całego kraju, jak i w poszczególnych regionach. Trzeba choćby wymienić głęboki niż demograficzny, bądź emigrację ludzi młodych z miejsc urodzenia do innych, bardziej atrakcyjnych dla nich ośrodków: studiów, pracy itp.

Ponadto, aby zrozumieć narodowościowe wybory Górnoślązaków, trzeba zapoznać się ze skomplikowaną historią regionu. Np. w postaci zmian przynależności państwowej, polityki kulturalnej państw wobec ludności autochtonicznej, wojen, powstań, zmian granic, wielkich migracji ludnościowych itp. Z badań socjologicznych i historycznych wynika, że Śląsk jest regionem specyficznym, zawieszonym pomiędzy Niemcami a Polską, rozdartym pomiędzy dwa kraje, dwa narody, dwie kultury, czyli stanowi tzw. region pogranicza. To rozdarcie znajduje odzwierciedlenie w poczuciu tożsamości narodowej, regionalnej Górnoślązaków i – mimo upływu czasu - istnieje nadal, niejednokrotnie przebiegając w poprzek rodzin.

To znaczy?

Badania socjologiczne nad identyfikacjami tożsamościowymi mieszkańców Górnego Śląska pozwoliły na wyodrębnienie trzech kategorii identyfikacji: „jestem Polakiem”, „jestem Niemcem”, „jestem Ślązakiem”. Badania prowadzone w latach 90. XX w. nad mieszkańcami ówczesnego woj. katowickiego ujawniły dominację identyfikacji polskiej - 67 proc., rzadziej śląskiej 26 proc.; rzadko występowała identyfikacja niemiecka, tylko 6 proc. Podobne wyniki uzyskano w innych badaniach nad samoidentyfikacją etniczno-regionalną: w większości badani czuli się Polakami – 63,8 proc., Polakami i Ślązakami – 18,1 proc., Ślązakami – 12,4 proc., rzadko - Niemcami i Ślązakami – 2,4 proc., bądź Niemcami – 1,1 proc. Z późniejszych badań osób, które podczas Narodowego Spisu Powszechnego w 2002 r. zadeklarowały narodowość śląską, wynika, że źródłem takich deklaracji było wielopokoleniowe zakorzenienie na Śląsku w odróżnieniu od napływowych mieszkańców, ale też poczucie rozczarowania przebiegiem procesów restrukturyzacji przemysłu, prowadzonych przez państwo polskie, np. zamykanie kopalń; i powiązanego z nimi zubożenia regionu.


No właśnie.

Późniejsze badania z początku XXI w. nad młodzieżą ze szkół ponadpodstawowych woj. śląskiego pokazały, że 45,1 proc. badanej młodzieży uważała się za Polaków, 42 proc. za Polaków i Ślązaków, 6,5 proc. za Ślązaków, 1,4 proc. za Niemców i Ślązaków. Podsumowując: liczne socjologiczne badania nad poczuciem narodowej i etnicznej tożsamości mieszkańców Górnego Śląska dowodzą dominacji polskiej tożsamości narodowej, połączonej dość często z tożsamością śląską. Rzadko pojawia się zjawisko autonomicznej tożsamości śląskiej i – tym bardziej – niemieckiej. Jak się zatem wydaje, Ruch Autonomii Śląska nie posiada naturalnego podłoża w postaci potencjalnych wyborców - zadeklarowanych śląskich autonomistów...

Zmieńmy temat rozmowy. Donald Tusk, lider PO - będąc na Śląsku powiedział, że obiecuje, iż język śląski stanie się językiem regionalnym...

Trzeba by się tu odwołać do badań lingwistów i opisać strukturę gwary śląskiej, jej charakterystyczne cechy. O ile mi wiadomo, nie ma na Śląsku jednej gwary – jest wiele odmian, znacznie się między sobą różniących. Może zatem zostawmy rozstrzygnięcie tych kwestii naukowcom.

Po 10-dniowym tournée Donalda Tuska po Śląsku i festiwalu obietnic, gdy przeprowadzono badanie opinii publicznej okazało się, że wyborcy wcale nie darzą lidera PO zaufaniem i w tej funkcji widzieliby Rafała Trzaskowskiego. A przypomnę - Donald Tusk w woj. śląskim obiecywał też możliwość dokonania przez kobiety aborcji do 12 tygodnia ciąży...

Takie propozycje składają partie opozycyjne chcąc pozyskać przed wyborami elektorat liberalny wobec fundamentalnych wartości, jak życie ludzkie, naturalna rodzina. Taka obietnica przywracałaby komunistyczne prawo do uśmiercenia prenatalnego dziecka do końca 3 miesiąca jego życia. W przeszłości, w czasach PRL-u, prowadziłam praktykę psychologiczną i przeprowadzałam wiele wywiadów z kobietami, które przychodziły do mnie ze swoimi dziećmi na badania psychologiczne. Nader często słyszałam o dokonanych wcześniej aborcjach i to wielokrotnych. W tamtym okresie aborcje formalnie były dopuszczalne do końca trzeciego miesiąca, czyli do 12 tygodnia ciąży. Wtedy przychodziła mi do głowy jedna myśl. Gdy słyszałam zwierzenia kobiet, myślałam za każdym razem ile bólu musiało znieść to abortowane dziecko, zanim skonało... Ponadto miałam możliwość stwierdzania wielu zaburzeń rozwoju psychicznego dzieci rodzących się po uprzednich aborcjach, co zresztą miało potwierdzenie w badaniach medycznych nad częstszym występowaniem patologii ciąż i noworodków po wykonanych wcześniej zabiegach aborcji. Spotykałam też kobiety dotknięte żałobą po utraconym w wyniku aborcji dziecku. Warto wziąć pod uwagę, że zadana bezbronnemu człowiekowi śmierć nikomu nie przysporzyła ani szczęścia ani wewnętrznego pokoju...


Chciałabym zwrócić uwagę na jeszcze jedną kwestię: w deklaracjach proaborcyjnych odmienia się przez wszystkie przypadki słowo „ciąża”, a przecież to nie dla „ciąży” kupujemy śpioszki, wózek. Nie „ciąża” kopie matkę w środku, nie „ciąża” się rodzi i nie „ciąża” płacze po nocach, bo akurat ząbkuje lub ma kolkę. Uporczywe mówienie tylko o „ciąży”, to zakłamywanie rzeczywistości. Ta myśl, ile cierpienia rozciągniętego w czasie - minuty, czasem godziny - doświadcza dziecko konające w wyniku aborcji, jest aktualna do dzisiaj.







całość:

Prof. Budzyńska: Ruch Autonomii Śląska nie posiada naturalnego podłoża wśród wyborców | Niezalezna.pl


czwartek, 21 lipca 2022

Statystyki

 






Od kwietnia 2016 roku przez ok. 1,5 roku blog miałem wyłączony z wyszukiwania i chyba też miałem ograniczone do własnego użytku - to była moja decyzja.

Przed tym "skokiem" na wykresie z 1 listopada dostawałem maile od googla, że coś tam nie pasuje w ustawieniach... że niby coś u mnie jest namieszane, ale do dzisiaj nie wiem o co chodzi.

Potem mało wyświetleń było, niż przed 2016 rokiem, teraz posty przed październikiem 2021 mają dwucyfrowe odsłony, po 6 października 2021 trzycyfrowe, czasem powyżej 1000, ale wydaje mi się, że jest jakieś ograniczenie na blogu i statystyki nie pokazują rzeczywistych odsłon.

Na przykład na drugi dzień po poście o stanowisku porozmawiacza (w marcu), sporo ludzi na ulicy przystawało i uśmiechało się na mój widok - znaczy czytali, a odsłon jakoś tak nie za dużo było....



Nigdy specjalnie nie reklamowałem bloga, tylko przygodnie przy okazji.



https://maciejsynak.blogspot.com/2021/06/plik-robotstxt.html




poniedziałek, 21 czerwca 2021

Cyfryzacja - wielkie zagrożenie

 

Tak, widziałem chyba wczoraj fragmenty filmu Kobiety mafii 2 i tu taka refleksja.


Pamiętamy jak w latach 50-tych UB torturowało i mordowało w więzieniach polskich patriotów.

Czy po 53 roku zaprzestali tych praktyk, czy tylko je utajnili??

Gdyby tylko zmarli potrafili mówić.... to może by nam powiedzieli.




Cyfryzacja służby zdrowia stwarza pewne niebezpieczeństwo, że organizacje przestępcze uzyskując dostęp do danych zdrowotnych Polaków będą mogły błyskawicznie uzyskać pełną informację na temat osób zdrowych.

- kto jest w pełni zdrowy

- jaka posiada grupę krwi

- numer telefonu

- inne dane


Na podstawie innych cyfrowych źródeł statystycznych:

- adresy zamieszkania i pracy

- pokrewieństwo

- wielkość rodziny

- k t o   z   k i m   m i e s z k a 

- jaką wykonuje pracę

- czy pracuje w warunkach szkodliwych itd.


ustalić inne potrzebne dane.


Z kolei, np. ze smartfonów, komputera osobistego można pozyskać informację o używanych aplikacjach sportowych, zdrowotnych, karnetów na siłownię itp. a więc można ustalić, kto jak jest wysportowany itp.


W ten sposób można błyskawicznie uzyskać pełną listę osób zdrowych, potem wyselekcjonować osoby np. samotne lub żyjące w wąskim gronie, o które nikt lub niewiele osób będzie pytać, w razie zaginięcia takiej osoby.


No,  a potem to już formalność - obserwacja, zasadzka i potajemne porwanie takiej osoby, a następnie pozyskanie od niej zdrowych pełnowartościowych narządów wewnętrznych - na handel, na zamówienie...


Tak naprawdę należałoby drobiazgowo sprawdzić i przeanalizować dane wszystkich osób zaginionych bez śladu za ostatnie  70 lat.



Przypominam, że "cyfryzacja" istniała już w latach 30tych.

Niemcy stosowali technologię kart perforowanych firmy IBM do celów militarnych, statystyki wojennej, transportu, do zagłady Żydów.



"Niemcy posłużyli się technologią kart perforowanych podczas SPISÓW POWSZECHNYCH w 1933 r. i w 1939 r. 

Właśnie dzięki amerykańskiej technologii mieli uzyskać dokładne informacje na temat struktury społeczeństwa, co pozwoliło im później na precyzyjne śledzenie osób pochodzenia żydowskiego. 

"Nie ulega wątpliwości - pisze Black, który przez trzy lata wnikliwie studiował materiały archiwalne w Niemczech i Ameryce - że do maja 1939 r. zarejestrowano, zbadano, ponumerowano i odpowiednio zaklasyfikowano niemal każdego praktykującego Żyda". 

Czy do osiągnięcia takiej precyzji potrzebne były amerykańskie maszyny? Black twierdzi, że tak, bowiem czas na opracowanie danych demograficznych narzucony przez przywódców III Rzeszy był niezwykle krótki. Tak krótki, że tradycyjnymi metodami nie można było przeprowadzić analiz.

Rzeczywiście użyto kilkuset maszyn Holleritha dostarczonych przez firmę Dehomag, a w trakcie opracowania danych wykorzystano 80 mln kart perforowanych.


Niemcy deklarowali, że dokładne informacje potrzebne im są w celach podatkowych. 

Po co jednak urzędowi skarbowemu dane o pochodzeniu dziadków podatnika? W rzeczywistości pierwszym odbiorcą informacji opracowanych przez berliński Urząd Statystyczny było SD i Referat II 112 Adolfa Eichmanna."





Przypominam, że - jak kiedyś radośnie informował o tym Teleexpress - wrażliwymi danymi PESEL Polaków od lat zarządza prywatna niemiecka firma.


PESEL - Powszechny Elektroniczny System Ewidencji Ludności


W samym 2017 r. doszło do 47 tysięcy prób wyłudzenia kredytu lub pożyczki, a udało się powstrzymać zaledwie 6 tysięcy z nich.

Jak to możliwe? Choć wiele osób wciąż nie zdaje sobie z tego sprawy, oszustom do wyłudzenia pieniędzy wystarczą podstawowe dane, takie jak imię, nazwisko i numer PESEL.


Polecam przemyśleć:


https://krakow.wyborcza.pl/krakow/7,44425,23830939,jedenaste-pilnuj-numeru-pesel.html



https://www.wprost.pl/tygodnik/9290/ibm-holocaust.html

https://pl.wikipedia.org/wiki/Dehomag


https://maciejsynak.blogspot.com/2021/05/macie-prawo-zwymiotowac.html


https://maciejsynak.blogspot.com/2021/04/bachus.html








wtorek, 27 października 2020

„liczba zachorowań na grypę na świecie spadła o 98%”

 

przedruk Antidiplomatico

tłumaczenie przeglądarki


Michele Galvani 

Wysłannik Covid  zabił  grypę ? Tak się wydaje, ponieważ według najnowszych brytyjskich badań „liczba zachorowań na grypę na świecie spadła o 98%”. Wielu obawiało się, że to „idealna burza zimowa”, koszmar, który zepchnie służbę zdrowia na skraj sytuacji - rząd Wielkiej Brytanii uruchomił największy w swojej historii program szczepień przeciw grypie. Trzydzieści milionów ludzi - o 20% więcej niż zwykle, w tym wszystkie osoby w wieku powyżej 50 lat - jest w trakcie szczepień. Według najnowszych doniesień, spożycie  szczepionki
 

 jest to już najwyższy poziom, jaki kiedykolwiek zarejestrowano u osób po pięćdziesiątce i małych dzieci. Jest tylko jeden ciekawy fakt: wydaje się, że grypa prawie zniknęła. Zniknięcie zaczęło się, gdy Covid-19 pojawił się pod koniec sezonu grypowego w marcu. Szybkość, z jaką spadały wskaźniki, można zobaczyć w danych z „nadzoru” zebranych przez Światową Organizację Zdrowia (WHO). Dane liczbowe dają zaskakujący wgląd w to, co stało się powszechnym trendem na całym świecie. W Australii w kwietniu odnotowano tylko 14 przypadków grypy, w porównaniu z 367 w tym samym miesiącu w 2019 r. - spadek o 96%.
 

  

W Afryce Południowej testy wykazały tylko dwa przypadki na początku sezonu, które szybko spadły do ​​zera w następnym miesiącu - ogólnie rzecz biorąc, oznacza to 99% spadek w porównaniu z poprzednim rokiem. W Wielkiej Brytanii sezon grypowy dopiero się zaczyna. Ale odkąd Covid-19 zaczął się rozprzestrzeniać w marcu, do WHO  zgłoszono tylko 767 przypadkóww porównaniu do blisko 7 tys. od marca do października ubiegłego roku. I chociaż potwierdzone laboratoryjnie przypadki grypy w zeszłym roku wzrosły o 10% między wrześniem a październikiem, z początkiem nowego sezonu w tym roku tylko o 0,7%. Niska liczba wskazuje, że rozprzestrzenianie się grypy w Wielkiej Brytanii jeszcze nie przyspieszyło. Potwierdzają to inne badania przeprowadzone przez Public Health England. Szacuje się, że globalnie wskaźniki grypy spadły o 98% w porównaniu z tym samym okresem w zeszłym roku.
 




„To prawda” - mówi dr David Strain, starszy profesor kliniczny na University of Exeter Medical School. „Nie ma wątpliwości, że obserwujemy znacznie mniej przypadków grypy”. Więc gdzie się podziała grypa? A co to oznacza dla naszej zimy? Istnieją intrygujące teorie, niektóre bardziej ekstrawaganckie niż inne. Są tacy, którzy twierdzą, że przypadki grypy w ogóle nie zniknęły, ale są zarejestrowane jako Covid-19. Sceptycy twierdzą, że testy Covid nie są w stanie odróżnić koronawirusa od grypy, „ale to po prostu nieprawda” - wyjaśniają eksperci.
 
Dr Elisabetta Groppelli, wirusolog i wykładowca zdrowia globalnego w St George's na Uniwersytecie w Londynie, wyjaśnia: „Grypa i Covid-19 są wywoływane przez bardzo różne wirusy, co widać pod mikroskopem. można pomylić jedno z drugim: fragment wirusowego materiału genetycznego koronawirusa wygląda jak kawałek spaghetti, podczas gdy materiał genetyczny testowanej grypy wygląda jak osiem kawałków makaronu penne. ”Kolejne przekonujące wyjaśnienie sugeruje, że obecność SARS-CoV-2,  wirusa  wywołującego Covid-19 i rozprzestrzenionego na całym świecie, w jakiś sposób „wyparła” wirusa grypy.
 



https://www.lantidiplomatico.it/dettnews-il_covid_ha_ucciso_linfluenza_gli_esperti_i_casi_nel_mondo_sono_crollati_del_98/82_37936/



sobota, 6 lipca 2019

Spadek urodzeń




Polubiono stronę · 10 min
 
Dzisiaj o fenomenie demograficznym, jakiego świadkiem jest Polska. Chodzi o koncentrację urodzeń. Coraz większy odsetek dzieci urodzonych w naszym kraju przychodzi na świat w zaledwie kilku największych aglomeracjach miejskich.

Widać to doskonale na mapie:
 
Warszawa, Kraków, Wrocław, Trójmiasto, Poznań, Lublin, Białystok i Szczecin 
 
oraz najbliższe im powiaty skupiły w ubiegłym roku ponad 1/4 wszystkich urodzeń w Polsce.
 
 
Dla porównania, w 1995 roku na tych terenach rodził się zaledwie co szósty Polak.

Liczba urodzeń w tych aglomeracjach nieznacznie wzrosła w stosunku do 1995 roku, natomiast w reszcie kraju znacznie spadła. 
 
W niektórych powiatach spadek ten przekroczył 50%, a w niektórych gminach - nawet 80%.
 
 
 
 
 

poniedziałek, 12 grudnia 2016

Polska z rekordowym spadkiem w badaniu PISA



Trzy lata temu opublikowałem entuzjastyczny tekst o świetnych wynikach międzynarodowego badania umiejętności uczniów PISA 2012. Po rekordowym skoku przyszedł jednak rekordowy spadek — największy w Europie (nie licząc Turcji). W efekcie w perspektywie wieloletniej okazuje się, że umiejętności polskich uczniów mają charakter stagnacyjny.


W okresie 2012-2015 polscy uczniowie spadli z pozycji 12 na pozycję 19. Co ważniejsze, jako że pierwszą dziesiątkę rankingu zajmują głównie kraje azjatyckie, więc spadek dotyczył głównie kręgu europejskiego. W 2012 Polska była na 3 miejscu w Europie, w 2015 spadła na miejsce 10. Wyprzedziły nas Niemcy, a Rosja już depcze po piętach. O ile bowiem polskie wyniki w perspektywie wieloletniej są stagnacyjne, o tyle Rosja w każdym kolejnym badaniu wyraźnie zwiększa swoje notowania. Jeśli obecny trend się utrzyma to już w kolejnym badaniu PISA rosyjscy uczniowie mogą przewyższyć polskich.


W najnowszym badaniu biali Amerykanie po raz pierwszy osiągnęli lepsze rezultaty aniżeli azjatyccy Amerykanie

Trudno powiedzieć na ile wyniki PISA związane są z panującym w danym kraju modelem edukacji a na ile z bardziej ogólnym klimatem kulturowym. Jeśli jednak chcemy wierzyć, że wyniki te są uzależnione od systemu edukacji to należy przede wszystkim zainteresować się tymi krajami, które w perspektywie wieloletniej wykazują stałą tendencję wzrostową. W ubiegłym roku wskazywałem, że ludzie zajmujący się edukacją w Polsce poszli w zupełnie zadziwiającym kierunku fascynacji modelem fińskiej edukacji. Było to o tyle kuriozalne, że moda na fiński system rozpleniła się w Polsce akurat wtedy, kiedy wyniki polskich szkół niemal zrównały się z fińskimi i kiedy zachód już zrozumiał, że dawna fińska gwiazda to już przeszłość. Economist o fińskim systemie pisał wówczas pod wymownym tytułem Finn-ished. Fiński model edukacji cechuje się tym m.in. że wykazuje stałą tendencję spadkową wyników. O fenomenie tej irracjonalnej mody pisałem w tekście Fiński cud edukacyjny i inne mity bezstresowego kształcenia.


Tendencja fińska

W badaniu PISA jest bardzo niewiele krajów, które wykazują stałą tendencję wzrostową. W Europie są to jedynie trzy kraje: Rosja, Hiszpania i Czarnogóra. Niemniej jednak jedynie Rosja wykazuje naprawdę duże postępy. Od ostatniego badania skoczyła z pozycji 38 na 28, osiągając wynik średniej krajów rozwiniętych OECD i wyprzedzając już Hiszpanię czy USA. Żaden kraj europejski nie zanotował takiego wzrostu jak Rosja, która, jak wspomniałem, w kolejnym badaniu może już co najmniej dogonić Polskę, jako że większość krajów pomiędzy nami wykazuje tendencję spadkową. Warto też dodać, że w przeciwieństwie do Rosji, żaden kraj azjatycki nie zdołał utrzymać stałej tendencji wzrostowej wyników.


Tendencja rosyjska

Nie chcę sugerować, by naśladować rosyjski system edukacji, lecz z pewnością warto zostawić na boku różne uprzedzenia, by choćby przyjrzeć się systemowi, który najdynamiczniej poprawia wyniki swoich uczniów.


Porównanie tendencji polskiej i rosyjskiej w poszczególnych dziedzinach badania PISA
 
 
 
 
 
http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,10071
 
 

sobota, 19 listopada 2016

Skala przemocy wobec kobiet





Unia Europejska: W Polsce najmniejsza skala przemocy wobec kobiet (31-01-2015)



Antydyskryminacyjna agencja Unii Europejskiej - Agencja Praw Podstawowych UE - obaliła medialne mity o skali przemocy wobec kobiet w Polsce - jesteśmy krajem o najmniejszej skali przemocy wobec kobiet spośród krajów UE. Przy czym nie dotyczy to jedynie oficjalnej skali przemocy, czyli tej zgłaszanej, lecz realnej. Badanie zostało przeprowadzone na licznej grupie 42000 kobiet ze wszystkich 28 krajów członkowskich Unii Europejskiej, przy zapewnieniu im komfortu psychicznego poprzez izolację od partnerów. Co więcej Polska nie tylko ma najmniejszą skalę przemocy, ale i jest w czołówce krajów, gdzie najczęściej zgłasza się przypadki przemocy wobec kobiet. To największa jak dotychczas próba zdiagnozowania sytuacji kobiet w krajach unijnych. 




Przedstawiona analiza zasługuje na uwagę również z tego względu, że traktuje badany obszar odpowiednio szeroko (skupiając się nie tylko na przemocy fizycznej, ale także psychicznej i seksualnej) oraz ze względu na wysoki stopień jej poprawności metodologicznej. Dane zbierane były bezpośrednio od osób należących do grupy badawczej, nie zaś na przykład na podstawie statystyk policyjnych, co pozwala wnioskować o ich dużej wiarygodności. Co więcej, rezultaty te pozwalają odnieść skalę i specyfikę badanego zjawiska w Polsce do realiów pozostałych krajów UE, jako że we wszystkich państwach badano wspomnianą problematykę w oparciu o tę samą metodologię. 



Według Raportu, Polska na tle całej Unii Europejskiej odznacza się najniższym wskaźnikiem przemocy doświadczanej przez kobiety od obecnego lub byłego partnera. Najgorzej pod tym względem jest w Danii, Francji i Finlandii. Wszystkie wykorzystane w tym badaniu parametry rozkładają się w podobny sposób: wyniki Francji i krajów skandynawskich są niepokojące. W przeciwieństwie do nich, Polska wypada bardzo dobrze. 




Polska charakteryzuje się najwyższym w Unii Europejskiej wskaźnikiem raportowalności przypadków przemocy policji. Dane te stoją w sprzeczności z forsowaną często w mediach tezą, że na wyniki Raportu decydujący wpływ miały czynniki kulturowe, rozumiane przede wszystkim jako brak społecznego przyzwolenia na mówienie o sprawach intymnych. Gdyby istotnie tak było, liczba zgłoszeń aktów przemocy na policji byłaby wprost proporcjonalna do liczby samych aktów. Tymczasem sytuacja kształtuje się dokładnie odwrotnie: w krajach skandynawskich wyjątkowo wysoki odsetek deklaracji o doświadczeniu przemocy przez kobiety powyżej 15 r. życia łączy się z bardzo niską liczbą interwencji policji (nie przekracza poziomu kilkunastu procent), zaś w Polsce przy najniższej wśród krajów UE deklarowanej liczbie aktów przemocy, prawie 30% badanych kobiet poświadcza taką interwencję, co w przypadku nie-partnerów stanowi najwyższy wskaźnik wśród krajów Unii Europejskiej. Warto także zauważyć, że wśród państw o zbliżonej do Polski liczbie aktów przemocy, żadne nie przewyższa jej deklarowaną liczbą interwencji policji. Bardziej szczegółowe dane jedynie potwierdzają tę tendencję. W badaniu częstości prześladowania kobiet powyżej 15 r. życia i w ciągu ostatnich 12 miesięcy poprzedzających wywiad lepiej od Polski wypadły jedynie Rumunia, Czechy i Litwa, przy czym w dwóch ostatnich państwach zebrano zbyt małą liczbę odpowiedzi, by móc tym danym nadać znaczenie statystyczne. 




Polska charakteryzuje się także niewielką liczbą przypadków molestowania seksualnego kobiet powyżej 15. roku życia (jest ich prawie 3 razy mniej niż w Szwecji i Danii) oraz w ciągu ostatnich 12 miesięcy poprzedzających wywiad (prawie 2 razy mniej niż średnia europejska, co stanowi trzeci wynik w Unii, na równi ze Słowenią). 


Polska bardzo dobrze wypada również w świetle statystyk dotyczących przemocy wobec dziewczynek. Można powiedzieć, że na tle innych państw UE, w Polsce bicie dziewczynek jest rzadkością. Tylko 14% badanych kobiet stwierdziło, że doświadczyły w dzieciństwie przemocy fizycznej. Dla porównania, w Danii do podobnych przeżyć przyznała się co trzecia respondentka, a w Finlandii prawie połowa z nich. Lepszy wynik od Polski uzyskały jedynie Słowenia (8%) i Cypr (10%). 


Z przeprowadzonego badania wynika, że Polki czują się bezpiecznie. Tylko 3% odczuwało często lęk przed staniem się ofiarą przemocy fizycznej lub seksualnej, a aż 86% nigdy się tego nie bało. Większość z nich (ponad 60%) nie unika określonych miejsc i sytuacji z powodu strachu przed staniem się ofiarą takich czynów. Najmniej bezpiecznie znów czują się mieszkanki Skandynawii: Finlandii, Szwecji i Danii - strach odczuwa mniej więcej co trzecia kobieta w tym kraju. 


Niewielka liczba deklarowanych przez kobiety aktów przemocy domowej znajduje swoje potwierdzenie w danych na temat ich wiedzy o podobnych zajściach. Estonia, Cypr i Czechy to razem z Polską kraje, w których najmniejszy odsetek badanych kobiet spotkał się z przypadkami przemocy domowej w środowisku pracy lub studiów. O podobnych zdarzeniach w kręgu znajomych/rodziny słyszała niespełna jedna trzecia Polek, podczas gdy w Finlandii i Francji przyznała się do tego ponad połowa respondentek. 


Wyniki te mogą zaskakiwać jedynie w świetle narracji medialnej, lecz w świetle historii kultury polskiej są całkowicie zrozumiałe. Jest to bowiem kwestia kulturowa. Już od czasów średniowiecza datuje się szczególna na tle Europy pozycja kobiet w społeczeństwie polskim. Znalazło to swój wyraz także w późniejszej kulturze sarmackiej. W okresie dwudziestolecia międzywojennego historyk kultury Polskiej, Stanisław Wasylewski, tak to ujmował: "Czech postanowił sobie, że jego sleczna, gdy zostanie panią, będzie cicho myła garnki w kuchni i smażyła knedle i - osiągnął to w całej pełni. Niemiec nauczył kobietę kornego wyszywania wodnym ściegiem Guten Morgen na ręcznikach. Moskal umiał doskonale okiełznać ogromny, czarnomorski temperament rosyjskiej kobiety i trzymał ją tak długo, jak dało się, w tiurmie. Zaś Polak, już od czasów przedhistorycznych to najgrzeczniejszy z rycerzy. Pani jego była zazwyczaj taką - jaką sama być chciała... Rycerz zaś wcale tego nie żałował. W każdym razie zyskał w niej ruchliwą współpracownicę i cudotwórczą inspiratorkę". Nie jesteśmy krajem damskich bokserów - to nasza tradycja.


Z danych wynika także, że skala mniejszości muzułmańskiej w poszczególnych krajach nie jest czynnikiem kluczowym dla skali przemocy wobec kobiet. Najwięcej procentowo muzułmanów spośród krajów unijnych mieszka w Bułgarii (9%), tymczasem kraj ten ma mniejszą skalę przemocy wobec kobiet aniżeli średnia unijna. Czwartym krajem pod względem odsetka muzułmanów jest Austria (5,7%), tymczasem pod względem przemocy wobec kobiet Austria znajduje się tuż za Polską.


Czytaj raport:
European Union Agency for Fundamental Rights, "Violence against women: an EU-wide survey. Main results", Luxembourg 2014 fra.europa.eu/sites/default/files/fra-2014-vaw-survey-main-results_en.pdf
Przemoc wobec kobiet. Badanie na poziomie Unii Europejskiej. Wyniki badania w skrócie fra.europa.eu/sites/default/files/fra-2014-vaw-survey-at-a-glance-oct14_pl.pdf


http://www.racjonalista.pl/index.php/s,38/t,40075




sobota, 12 listopada 2016

Ilu Polaków walczyło w pierwszej wojnie światowej?



Ilu Polaków walczyło w pierwszej wojnie światowej? Ilu zginęło?

W 1914 roku państwa Ententy: Francja, Anglia i Rosja zmobilizowały 6 mln żołnierzy, zaś państwa centralne: Niemcy i Austro-Węgry 4 mln żołnierzy. W trzech armiach zaborczych służyło 2 mln osób narodowości Polskiej


Z biegiem czasu do działań wojennych włączały się kolejne kraje, w tym Stany Zjednoczone. Wojnę w 1914 rozpoczęło 8 państw, a w 1918 zakończyło 33. Pod koniec wojny, w 1918 roku walczyło 70 milionów żołnierzy. W każdym dniu wojny ginęło średnio 5 tysięcy osób. Łącznie zginęło około 10 milionów ludzi.

Wybuch wojny zaważył na przyszłych losach Polski a w polskich patriotach obudził nadzieję na własne państwo, ponieważ pierwszy raz od przeszło stu lat zaborcy stanęli po przeciwnych stronach barykady. Zanim patrioci nadzieje przekuli w czyny wszyscy zaborcy powołali pod broń Polaków. Historyk Stefan Kieniewicz szacuje, że w trzech armiach zaborczych służyło 2 mln osób narodowości Polskiej. Wielu z nich nigdy nie powróciło do rodzinnych domów. W ciągu 4 lat wojny z mieszkańców ziem, które weszły w skład Polski po 1921 roku zginęło w armii rosyjskiej 55 tyś osób, w niemieckiej 110 tys. a austro-węgierskiej 220 tys.



http://www.tysol.pl/a2155-Ilu-Polakow-walczylo-w-pierwszej-wojnie-swiatowej-Ilu-zginelo-