Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wyspy greckie. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wyspy greckie. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 18 kwietnia 2024

Kosowo, a Niemcy





przedruk
tłumaczenie automatyczne




Analiza: 

Kosowo, miejsce testowania narodu serbskiego i prawo międzynarodowe...

Uznanie przez Grecję będzie nożem wbitym w serce Cypru





Napisał PANAGIOTIS PAVLOS

Poważny rozdźwięk w stosunkach grecko-serbskich spowodował pierwszy krok w kierunku uznania Kosowa za niepodległe państwo przez Ateny - twierdzą serbskie źródła dyplomatyczne.


Odniesienia te pojawiły się w następstwie pozytywnego raportu wyjaśniającego Dory Bakoyannis dla Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy opowiadającego się za przystąpieniem Kosowa do tego Zgromadzenia oraz bezprecedensowej w historii stosunków dyplomatycznych między Grecją a Serbią ostrej i gniewnej reakcji prezydenta Serbii Aleksandara Vučicia w publicznym wystąpieniu w piątek 29 marca 2024 r.


Przypominamy, że dzień wcześniej, 28 marca, Zgromadzenie Parlamentarne Rady Europy przyjęło w Paryżu propozycję swojej posłanki i posłanki do parlamentu greckiego, specjalnej sprawozdawczyni, pani Bakoyannis, co wywołało oburzenie serbskiego prezydenta i serbskiego rządu, ponieważ propozycja ta ułatwia europejski kurs Kosowa, omijając podstawowe warunki wstępne. Z jednej strony pani Bakoyannis zapewniała o tym we wszystkich kierunkach i sprzymierzała się z nią aż do dwóch tygodni przed swoją ostateczną propozycją, podczas gdy nielegalne państwo musiało spełnić przeciwko czystkom etnicznym serbskiej ludności Kosowa uciskanej przez Prisztinę.


Aby zrozumieć, co pozytywny raport Bakoyannisa oznacza dla Serbii, wystarczy wskazać Kosowu i jego serbskiej ludności następujące fakty, które wyraźnie pokazują główny cel władz kosowskich Albańczyków, którym jest nic innego jak czystki etniczne Serbów w Kosowie.Według raportu Patriarchatu Serbskiego w 2022 r. doszło do licznych ataków na kościoły, domy i inne mienie rdzennych Serbów z Kosowa i Metochii przez kosowskich Albańczyków, podczas gdy terrorystyczne ataki zbrojne na poszczególnych Serbów, w tym dzieci, są ciągłe, wraz z nielegalnym wykupem ziemi należącej do Serbów w celu wywarcia na nich dodatkowej presji i ostatecznie zmuszenia ich do zostania uchodźcami.

Jak wskazał 15 marca 2024 r. z Pecu w Kosowie zastępca sekretarza stanu USA Gabriel Escobar, ludność serbska w Kosowie cierpi z powodu wydanego przez władze Prisztiny zakazu wypłacania wynagrodzeń w serbskich dinarach, wypłacania emerytur i ogólnie wszelkiego rodzaju napływu środków finansowych pochodzących z Serbii w oparciu o prognozy międzynarodowe, co skutkuje ich gospodarczym uduszeniem, To bardzo utrudnia mu codzienne życie i popycha do emigracji.

Władze kosowskich Albańczyków rozszerzały i rozszerzały procedury mające na celu zmianę i reinterpretację istniejącego w państwie kosowskim ustawodawstwa, które do tej pory zawierało korzystne i inkrustowane gwarancje ochrony własności i praw ekonomicznych serbskich klasztorów prawosławnych, które do niedawna pozwalały na ich samoistną egzystencję. Najwyżsi urzędnicy kosowskich Albańczyków zaprzeczają nazwie Serbskiej Cerkwi Prawosławnej i kwestionują wszystkie powyższe gwarancje.


Pomimo dwóch porozumień podpisanych przez Prisztinę pod auspicjami Unii Europejskiej w Brukseli w 2013 i 2015 roku, rząd pseudopaństwa nadal nie przestrzega postanowień Związku Serbskich Gmin Kosowa, w której to kwestii, niestety, jak zobaczymy poniżej, pani Bakoyannis udzieliła pełnego poparcia kosowskiemu premierowi w swoim sprawozdaniu. który, przypomnę, ponownie wyraził swoją odmowę zaledwie jednego (!) dnia (19.03.2024) przed wstępną i najwyraźniej pozytywną propozycją Bakoyannisa (20.03.2024).

Jakiekolwiek jednostronnie ogłoszone uznanie niepodległości Kosowa przez Prisztinę byłoby, bezpośrednio lub pośrednio, de facto lub de iure, w bezpośredniej sprzeczności z prawem międzynarodowym i Kartą Narodów Zjednoczonych.

Proces uznania niepodległości Kosowa nie ma poparcia zarówno ze strony Rady Bezpieczeństwa ONZ, jak i większości państw członkowskich, a także pięciu państw członkowskich UE (Hiszpanii, Słowacji, Rumunii, Grecji, Cypru).

Uznanie Kosowa doprowadziłoby do nasilenia przymusowej emigracji narodu serbskiego i jeszcze bardziej zagroziłoby i tak już zachwianemu pokojowemu współistnieniu ludności Kosowa jako całości, ale przede wszystkim oznaczałoby wzmocnienie bezpośredniego zagrożenia dla egzystencji ludności serbskiej w jej rodzinach.


Wydaje się, że nagła zmiana stanowiska pani Bakoyannis i opróżnienie Serbii przez nią samą, a co za tym idzie, przez rząd grecki, nastąpiło z winy niemieckiej.

Warto zauważyć, że Stany Zjednoczone, za pośrednictwem swojego specjalnego wysłannika ds. Bałkanów Zachodnich, zastępcy sekretarza stanu Gabriela Escobara, wielokrotnie wyrażały nie tylko zastrzeżenia, ale także zastrzeżenia wobec brutalnego zachowania Prisztiny wobec około 90 000 kosowskich Serbów, z których ostatni pozostali w domach swoich przodków po pogromie dokonanym przez kosowskich Albańczyków w ciągu ostatnich 25 lat lata.

Pogrom, który do tej pory doprowadził do przymusowego wysiedlenia prawie 250 000 Serbów z Kosowa i Metochii oraz pozbawienia praw podstawowych pozostałych Serbów mieszkających w regionie.

Kluczowym powodem stanowiska USA jest przekonanie, że w obliczu wyborów kosowskiego nacjonalistycznego premiera Kurtiego przyjęcie Kosowa do Rady Europy wzmocniłoby go w sposób, którego nie chcą sojusznicy, gdyż rząd w Prisztinie demonstrował dotychczas całkowity brak współpracy z nimi. Charakterystyczna dla tego jest wypowiedź Escobara z Brukseli (12 marca 2024 r.), że "Kosowo nie słucha amerykańskiej oferty partnerstwa, aby kontynuować i przyspieszać integrację europejską".


Pokazuje to, że przystąpienie Kosowa do Rady Europy nie powinno być traktowane jako coś oczywistego, ponieważ pod presją amerykańską niektóre państwa członkowskie UE mogą domagać się tego, co pani Bakoyannis pominęła w swojej własnej propozycji. Oznacza to spełnienie przez Prisztinę dwóch z trzech głównych warunków przystąpienia państwa do Rady, a mianowicie:


a) utworzenie Związku Serbskich Gmin na obszarach, na których ludność serbska ma bezwzględną większość, oraz

b) zaprzestanie i uchylenie ustawy o wywłaszczeniu ziemi serbskiej


Jeśli chodzi o trzeci warunek, czyli zwrot majątku wszystkich serbskich klasztorów prawosławnych w Kosowie, pani Bakoyannis, z powodów, które zna tylko ona - i zgodnie z jego oświadczeniem prezydent Serbii - zna, zadowoliła się ograniczonym częściowym spełnieniem, a mianowicie obietnicą premiera Kurtiego dotyczącą zwrotu 24 hektarów ziemi należącej do jednego klasztoru. Visoki Decani, jak wspomniano powyżej, w południowo-zachodnim Kosowie.

Z drugiej strony jasne jest, że spełnienie wszystkich powyższych warunków jest mało prawdopodobne w warunkach obecnego kierownictwa politycznego w Prisztinie, z tego samego powodu, który do tej pory nie był możliwy. Czyli, jak wskazują źródła dyplomatyczne, Kurti nigdy nie zgodzi się na ich realizację, ponieważ nie chce i obawia się, że w ten sposób straci znaczące poparcie, jakie otrzymuje od swojego zradykalizowanego elektoratu. Jest więc oczywiste, że to do Stanów Zjednoczonych i Niemiec należy wywieranie nacisku na Kosowo, aby się podporządkowało.

Stany Zjednoczone dostarczyły próbki pism za pośrednictwem pana Escobara, który podczas niedawnej wizyty w Kosowie (15.03.2024), klasztorze Visoki Dečani i mieście Peč jednoznacznie wyraził poparcie USA dla serbskich klasztorów w Kosowie i Metochii oraz Serbskiej Cerkwi Prawosławnej jako całości, a także słuszne żądanie zwrotu ich majątku, na który wkroczyła Prisztina. z drugiej strony, do Serbów w Kosowie, którzy wielokrotnie cierpią z powodu pozbawiania ich podstawowych praw człowieka, co jest niewyobrażalne dla podstawowej praworządności, jak zauważyliśmy powyżej.

Niemcy jednak, sądząc chociażby po wypowiedziach Michalisa Ignatiu, a w szczególności po stanowisku posłów do Bundestagu, członków Zgromadzenia Parlamentarnego, a także szefa Komisji Spraw Zagranicznych niemieckiego Bundestagu, wydają się szczególnie poirytowane zaangażowaniem USA i zdecydowaną postawą w obronie praw serbskiego narodu kosowskiego i Serbskiej Cerkwi Prawosławnej.

W tym celu przypominamy, że Kosowo i Metochia są historycznym zalążkiem serbskiego prawosławia, serbską górą Athos, można powiedzieć, na której kosowscy separatyści systematycznie dopuszczają się przemocy od 1999 roku, a zwłaszcza w ciągu ostatnich 20 lat, dokonując poważnych katastrof i zasadniczo dążąc do unicestwienia tego cennego historycznego, kulturowego i religijnego serbskiego dziedzictwa prawosławnego Bałkanów Środkowych.

Co więcej, widoczna jest nie tylko historycznie wroga postawa Niemiec wobec Serbii, zakorzeniona od połowy XX wieku, jeśli nie wcześniej, ale także troska Niemiec i być może innych państw o przyspieszenie procesu integracji europejskiej Kosowa zarówno w obliczu zbliżających się wyborów prezydenckich w USA, jak i poważnej możliwości (re)elekcji Trumpa. Wybory, które mają doprowadzić do podziału de iure Kosowa ze względu na jego skład etniczny, co ma się ostatecznie wydarzyć w przypadku Ukrainy.


Jak powiedział nam serbski rząd i źródła dyplomatyczne, Serbia ma nadzieję, że Ateny nie uznają "Kosowa": taki rozwój sytuacji byłby katastrofalny, ponieważ Grecja straciłaby ważną rolę, jaką ma odgrywać na Bałkanach i poddałaby wszystko wpływom tureckim.


W związku z tym odnosimy się do tego, co czarnogórski minister spraw zagranicznych Filip Ivanović powiedział Hellas Journal o roli Grecji na Bałkanach w ekskluzywnym wywiadzie, którego udzielił nam podczas swojej pierwszej oficjalnej wizyty w Atenach na początku marca.

Przystąpienie Kosowa do Rady Europy, choć nie jest bez znaczenia, nie jest jednak porównywalne pod względem znaczenia z jakimkolwiek dwustronnym uznaniem tego nielegalnego państwa przez Grecję.

Bardzo istotnym elementem w tej kwestii jest oczywiście fakt, że uznanie Kosowa bardzo zaszkodziłoby greckim interesom na Bałkanach, zwłaszcza jeśli weźmie się pod uwagę nie tylko wpływ Turcji na te kraje, ale także fakt, że Albańczycy, którzy dążą do czystki etnicznej Serbów, są historycznie i kulturowo bliżsi Turkom.

Z serbskiego punktu widzenia uznanie Kosowa jest oczywiście niemożliwe, ponieważ co najmniej 80% Serbów sprzeciwia się takiej możliwości, nawet jeśli Serbia przystąpi do Unii Europejskiej.

Oczywiste jest, że ostateczne uregulowanie statusu Kosowa nie zostanie osiągnięte, dopóki Serbski Kościół Prawosławny i Serbskie Wspólnoty Prawosławne w regionie nie będą w pełni chronione i nie będą miały zagwarantowanych wszystkich swoich praw, a także jeśli nie zostaną spełnione dwa podstawowe warunki, które - mimo że pani poseł Bakoyannis porzuciła poprzez opróżnienie Serbii wraz z jej końcowym pozytywnym sprawozdaniem, nadal jest wspierany przez USA (utworzenie Związku Gmin Serbskich, co uzgodniono w Brukseli w 2013 r., oraz specjalna ochrona Serbskiej Cerkwi Prawosławnej).

Jeżeli Kosowo nie będzie gotowe zaakceptować tych warunków w ramach dialogu brukselskiego, istnieje ryzyko, że dialog ten zostanie zamrożony na długi czas, co będzie miało bardzo negatywne konsekwencje.

Serbskie źródła rządowe podkreślają, że presja ze strony Niemiec może być bardzo silna, ale nie oznacza to, że Grecja nie powinna stawiać na pierwszym miejscu własnych interesów.


Charakterystyczne było wskazanie, że "Kosowo jest państwową mafią, w której nie ma rządów prawa, prawa i porządku, i w której prawosławna tradycja chrześcijańska jest zdehierarchizowana i zbezczeszczona.

To najbardziej nieudany projekt globalnego Zachodu"


W rzeczywistości dobitnie podkreślają, że:

"Jest zatem jasne, że stanowisko Grecji wobec samozwańczej niepodległości Kosowa nie powinno ulec zmianie. Przyjaźń i tradycja, które głęboko łączą naród grecki i serbski, mają szczególne znaczenie dla teraźniejszości i przyszłości Bałkanów, z tego dodatkowego powodu, że formacja państwowa Kosowa jest bezpośrednim przedstawicielem Turcji. Jego uznanie, nawet przed jakimkolwiek porozumieniem między Belgradem a Prisztiną, nie leżałoby w interesie Grecji i narodu greckiego, a zwłaszcza mieszkańców Cypru, którzy ucierpieli z powodu brutalnej inwazji Turcji, gwałtów i zniszczenia ich cennego dziedzictwa.

W tym kontekście znamienna jest wypowiedź byłego szefa serbskich służb wywiadowczych, Aleksandara Vulina, po raporcie Bakoyannisa:

Kiedy Austro-Węgry poprosiły greckiego premiera z czasów wojny, aby odmówił gościny resztkom serbskiej armii, Wenizelos odpowiedział, że Grecja jest "zbyt małym krajem na tak wielką hańbę". Rekomendując tzw. Kosowo do przystąpienia do Rady Europy, Dora Bakoyannis pokazała, że Grecja stała się wielkim krajem zdolnym do wielkiej hańby. Ludność Turcji cieszy się, terytorium zwane Kosowem przygotowuje się do włączenia - wraz z ustanowieniem Grecji - do państw. Niech północny Cypr będzie przygotowany..."

Przypadek Kosowa stanowi chirurgiczne zastosowanie wyrafinowanego modelu kwestionowania historycznych praw historycznych ludów i narodów historycznych, takich jak naród serbski, ale także grecki w przypadku Cypru, oraz zbliżająca się ewentualna "kosowizacja" Tracji, Morza Egejskiego i Macedonii.




całość tutaj:


Analiza: Kosowo, miejsce testowania narodu serbskiego i prawo międzynarodowe... Uznanie Grecji będzie nożem wbitym w serce Cypru | Hellasjournal.com






piątek, 31 lipca 2015

1 mld, 1,5 mld, 100 mld, 900 mld - czy to dużo, czy mało?




1 mld, 1,5 mld, 100 mld, 900 mld - czy to dużo, czy mało?


4 rano, przede mną kawa z mlekiem, dwie kanapki z camembert. Jedna posypana tymiankiem, druga lubczykiem...
Do tego kawał ciasta ze świeżymi truskawkami podlany malinami z winem.
Siadam do klawiatury, od kilku dni w zakładkach czekają na mnie zaległe rzeczy.

Zachodnie sieci handlowe pożyczają pieniądze na rozwój swojego biznesu w Europie Środkowej i wykańczają polskich drobnych przedsiębiorców, w Starogardzie coraz więcej zamkniętych sklepów – zamknięty kolejny spożywczak, apteka, tekstylny.

Powstaje bar i za miesiąc, za dwa znika.
Od kwietnia funkcjonuje w mieście Galeria Neptun pobudowana przez lokalnych przedsiębiorców.
Życzę im wszystkiego najlepszego w tych trudnych czasach. 


Podróżnik Cejrowski ma ciekawą koncepcję odnośnie kryzysu w Grecji, ja mam wrażenie, że sprawy toczą się trochę bez kontroli, choć trzeba cały czas pamiętać o tym, jak 5 lat temu niemcy szyderczo zażądali greckich wysp...

Pogrążona w kryzysie Grecja, powinna sprzedać swoje wyspy i w ten sposób zdobyłaby pieniądze na spłatę długów - pisze "Bild". 

Zdaniem Niemców przyjęty przez grecki rząd pakiet oszczędnościo­wy jest niewystarcza­ją­cy. Zakłada on zaoszczędzenie 4,8 mld euro, podczas gdy długi państwa wynoszą 300 mld euro. 
Skoro musimy pomóc Grekom jeszcze miliardami euro, powinni coś za to dać. Na przykład parę ich pięknych wysp egejskich - pisze dziennik. 

Niemcy wycenili też legendarny Akropol na 100 mld euro.

Polska wycenia odszkodowania od niemców za II Wojnę Światową na około 900 mld dolarów.

Dr Grzegorz Kostrzewa-Zorbas nawiązując do wyników swojego śledztwa, według którego Polska może ubiegać się o odszkodowania, podaje ich szacunkową wartość.

Łączną wartość strat materialnych, które poniosła Polska z powodu III Rzeszy, oszacowano na 258 mld zł z sierpnia 1939 r. – równowartość 49 mld ówczesnych dolarów amerykańskich. Według Zarządu Rezerw Federalnych USA kwota 49 mld dol. z sierpnia 1939 r. odpowiadała w sierpniu 2014 r. kwocie 845 mld dol. Takie nominalne zwielokrotnienie wynika tylko ze skumulowanej inflacji, bez oprocentowania za zwłokę

Niemieckie państwo pod koniec wojny w 1945 roku posiadało dwustuprocentowe zadłużenie swojego socjalnego produktu , ale już dziesięć lat później zostało tylko 20 procent długu. Tylko, że ten wspaniały skok redukcji zadłużenia nie został osiągnięty w wyniku jakiś wspaniałych reform gospodarczych Berlina, czego się obecnie żąda od Grecji, lecz został osiągnięty w wyniku umorzenia Niemcom 60 procent zagranicznego długu podczas londyńskiej konferencji w 1953 roku.

[ zadłużenie dodajmy, na poczet łupów w Polsce w 1939 r...]

Skoro niemcom wolno żądać greckich wysp, to dlaczego my nie żądamy Meklemburgii, Brandenburgii, Saksonii, Turyngii?? 


UE kierowane z Berlina w interesie niemieckim, sankcjonuje kradzież, a może raczej – sankcjonuje niewolnictwo. Obywatel służy do tego, by pracować, pracować i oddawać zarobione pieniądze bankom, jeśli one tak zechcą.

Polskojęzyczny internet przeżywa wysyp wypowiedzi porównujących stan polskiej gospodarki do greckiej...
"Nie pastwmy się nad Grekami, Polska może być następna" pisze redaktor Jacek Żakowski.


Prawda jest powoli wypuszczana z garnka, naczelny cymbał, który steruje kłamstwami w Polsce uznał, że czas oswajać ludzi z rzeczywistością...


Tymczasem odpowiedzialna za to platforma ewakuuje swoich oficjeli za granicę, nad Polską postawiono grabarza (obecnie używa się sformułowania – kopacz), a winę za to ma ponieść ten, kto wygra następne wybory. Rozumiem, że niemieckie bandy sabotujące kraj pozostają na swoich stanowiskach, pilnując resztówek dobytku i czekając na sygnał z Berlina.


Daje się zauważyć pewną zmianę klimatu wśród „dziennikarzy”...


W Chinach – ostatnio jak co roku – wybuchła kolejna epidemia ptasiej grypy.
Państwo Środka wyrasta na największą potęgę światową.


Czy coroczne wybuchy epidemii nie przypominają corocznych testów nad nowym sprofilowanym pod określone geny morderczym wirusem?



Obalenie Chin, które zamieszkuje blisko 1,5 mld ludzi drogą militarną i gospodarczą wydaje się zbyt wielkim wyzwaniem dla władców tego świata.

Może więc, jak wielokrotnie w historii, sięgają po sprawdzony mikrobiologiczny sposób?


Taki cichy sposób eliminowania przeciwnika nie przystaje do wizerunku Ameryki nastawionej na zyski z kompleksu zbrojeniowego. Kto więc to robi, kto uprawia skrycie swoją robotę? Po obaleniu USA za pomocą Rosji i Chin, czy te kraje nie staną się dla kogoś przeszkodą na drodze do światowej hegemonii?
Testy trwają...


Przegląd prasy.

Bank Światowy pożyczał Lidlowi i Kauflandowi na rozwój sieci, żeby "zapewnić tanią żywność"
Piotr Miączyński, Leszek Kostrzewski
04.07.2015 08:55

Lidl i Kaufland należące do jednej z najbogatszych rodzin w Niemczech pożyczyły prawie miliard dolarów na rozwój we wschodniej Europie m.in. od Banku Odbudowy i Rozwoju po to, aby zapewnić mieszkańcom tych krajów tanią żywność - napisał brytyjski dziennik "The Guardian".
 
Pieniądze Lidl pożyczał przez ostatnią dekadę z dwóch źródeł -pisze gazeta. Po pierwsze, od International Finance Corporation (IFC), mało znanej opinii publicznej agendy Banku Światowego. Po drugie, z Europejskiego Bank Odbudowy i Rozwoju.

Obie instytucje ufundowane przez podatników, a kontrolowane przez rządy mają wspierać rozwój gospodarczy w krajach przechodzących transformację ustrojową.

Bank Światowy na dodatek ma starać się ograniczać biedę na świecie.

Banki przekonują, że pieniądze dla Lidla i jej siostrzanej spółki Kauflanda miały pomóc w rozwoju obu sieci w środkowej i wschodniej Europie, utworzyć nowe miejsca pracy, otworzyć nowe rynki zbytu dla lokalnych producentów oraz zaoferować dobrą jakościowo żywność dla biednych ludzi.

Decyzja jest o tyle kontrowersyjna, że w wielu krajach europejskich sieci oskarżane są o niechętne traktowanie związków zawodowych, łamanie praw pracowniczych, płacenie zbyt niskich podatków.

W Wielkiej Brytanii, gdzie Lidl ma powyżej 600 sklepów, w ubiegłym roku w nagłówkach gazet pojawiła się informacja, że polskiemu personelowi w sklepach w Szkocji zabroniono rozmawiania w pracy po polsku, nawet jeśli klient sklepu pochodził z naszego kraju. Dziennik cytuje też Alfreda Bujarę, szefa sekcji handlowej "Solidarności", który zarzuca Lidlowi w Polsce, że pracownicy, którzy chcą przystąpić do związków, są zastraszani i bywa, że kierownicy stosują słowną agresję.

Pierwsze pieniądze dla Grupy - 100 mln dol. - poszły z IFC w 2004 roku.

Tym samym roku, w którym niemiecki związek zawodowy Ver.di wypuścił czarną księgę dokumentującą naruszenia praw pracowników w sklepach Lidla w Europie.

Pieniądze te zostały wydane m.in. na ekspansję w Polsce.

Kolejna transza z 2009 roku - 75 mln dol. - poszła na rozwój sieci w Bułgarii oraz Rumunii. W 2011 66 mln dol. dostał Lidl w Rumunii, a w 2013 ponad 105 mln zostało pożyczone na rozwój w Bułgarii i Chorwacji oraz na otworzenie pierwszych sklepów w Serbii.

Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju współfinansował razem z komercyjnymi bankami projekty Lidla i Kauflanda na kwotę powyżej 700 mln dol. (pół miliarda z tego wyłożył sam).

Gilles Mettetal z Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju odpierał zarzuty dziennika, przekonując, że w momencie, kiedy wspierali Grupę pożyczkami dyskontowy model handlu we wspomnianych krajach nie istniał.

- Daliśmy im kredyt. Oni, owszem, byli raczej agresywną nastawioną na zysk firmą, ale z drugiej strony dawali ludziom dostęp do produktów, których nie mieliby oni szansy inaczej zdobyć - twierdzi Mettetal.

Lidl nie skomentował sprawy.

Sieć Lidl oraz Kufland są kontrolowane przez Grupę Schwarz. Na jej czele stoi Dieter Schwarz, jeden z najbogatszych ludzi świata. Jego majątek ocenia się na ok. 21 mld dol. 
Ma 10 tys. sklepów, 26 mld euro na koncie, jest jednym z najbogatszych Europejczyków, ale nikt nie wie, jak aktualnie wygląda





Kuriozalny nakaz z Brukseli: Banki będą mogły legalnie okradać swoich klientów z posiadanych oszczędności!
wpis z dnia 3/07/2015

Deponujesz swoje oszczędności w banku? Uważaj, bo niebawem w majestacie prawa będziesz mógł być okradziony! Komisja Europejska przyjęła dyrektywę, zgodnie z którą Bank zagrożony bankructwem będzie mógł wykorzystać pieniądze swoich klientów! 

Komisja Europejska przygotowała dyrektywę pt. "Bank Recovery and Resolution Directive" (BRRD) zawierającą wspólne dla państw UE mechanizmy restrukturyzacji lub uporządkowanej likwidacji komercyjnych banków, które w wyniku kryzysu staną się niewypłacalne.

Zgodnie z treścią tej dyrektywy bank zagrożony bankructwem będzie mógł - w majestacie prawa - zabrać swoim klientom środki zgromadzone na rachunkach oszczędnościowych.

Co prawda dyrektywa przewiduje pewne ograniczenia tego procederu - podstawione pod ścianą banki będą bowiem mogły sięgać po pieniądze tylko najbogatszych klientów, którzy posiadają depozyty na co najmniej 100 tys. euro.

Przykład Cypru sprzed 2 lat pokazuje jednak, że w praktyce wszystko będzie możliwe.
Przypomnijmy, że w 2013 roku cały cypryjski sektor bankowy staną na granicy bankructwa. Rząd Cypru, aby ratować działające na terytorium tego państwa banki, ustanowił specjalny "podatek ratunkowy". Każdy obywatel, który posiadał jakąkolwiek lokatę lub rachunek bankowy stracił wówczas 6,75 proc. posiadanych oszczędności, a ci, którzy zgromadzili powyżej 100 tys. euro stracili jeszcze więcej, bo aż 9,9 proc. 

Warto odnotować, że Komisja Europejska wystosowała do Polski ponaglenie w sprawie wdrożenia na gruncie polskiego prawa ww. dyrektywy. Mamy na to 2 miesiące czasu. Jeśli tego nie zrobimy grozi nam postępowanie przed Trybunałem Sprawiedliwości i wielomilionowe kary naliczane dziennie. 



Cejrowski: Sytuacja w Grecji to niemiecki plan na koniec euro
JAN BOLANOWSKI 02.07.2015

Fakt, że Grecy mogą wypłacać gotówkę z bankomatów - zdaniem Wojciecha Cejrowskiego - świadczy o planowanym wycofywaniu się Niemiec z projektu waluty euro.

Znany z ostrych i kontrowersyjnych poglądów Wojciech Cejrowski wypowiedział się o aktualnej sytuacji kryzysowej w Grecji. Podkreślił, że podejście Greków do zadłużenia jest bardzo niefrasobliwe.

- Ja mam kuzyna, który parówki produkuje i zapożyczony był wielokrotnie. I zawsze siedział, cygara palił, szampany polewał wszystkim. Ja mówię: "Stary! Ty jesteś zadłużony na sto balonów, jak możesz tak spokojnie siedzieć?". On mówi: "Słuchaj, jak pożyczyłeś sto złotych od swojego kuzyna, to masz problem, ale jak pożyczyłeś sto milionów od banku, to bank ma problem". Teraz Grecja jest dokładnie w takiej sytuacji – mówił obrazowo Wojciech Cejrowski na antenie Telewizji Republika.
 
Podróżnik zwrócił uwagę na to, że od sześciu dni w wiadomościach pojawiają się doniesienia o Grekach wypłacających pieniądze z bankomatów. Jego zdaniem to zaskakująco długi termin.
- Poprzednim razem w bankomatach zabrakło po 15 minutach. A teraz ktoś pakuje do nich kolejne paczki pieniędzy – powiedział Cejrowski.
 
Jego zdaniem wypłaconej przez Greków gotówki jest więcej, niż było wydrukowane na terenie kraju. Oznacza to, że do Grecji sprowadzona została gotówka z terenu innych państw strefy euro. W ten sposób środki, które były w zapisach bankowych zostały zamienione na gotówkę i to w twardej walucie.

- Oni mają zapas pieniędzy na pół roku. Nawet na to, by sobie mleko kupić w niemieckim sklepie – mówił Wojciech Cejrowski.
 
Podkreślił też, że w trakcie sezonu wakacyjnego do Grecji napłynie kolejna porcja gotówki przywieziona w portfelach turystów. Z takimi zapasami gotówki Grecy będą odporni na wszystko, twierdzi podróżnik. Jego zdaniem jest to akcja przez kogoś zaplanowana, prawdopodobnie przez niemieckie banki.

- To jest taka ustawka, by z twarzą rozwiązać to euro, które już wszystkim ciąży, a najbardziej Niemcom - ocenił Cejrowski.
 
Zdaniem podróżnika władze Niemiec skorzystają na końcu wspólnej waluty. Wykorzystując sytuacje, obwinią Greków o wszystkie kłopoty i umorzą własne obligacje.



 Ptasia grypa powraca - w starych i nowych odmianach
W Chinach pojawiła się nowa odmiana wirusa ptasiej grypy H7N9, która może się rozprzestrzenić na inne kontynenty i wywołać pandemię – ostrzega na łamach "Nature" epidemiolog dr Yi Guan z uniwersytetu w Hongkongu.

Nie jest to jedyny szczep ptasiej grypy, który może zagrażać ludziom. Wciąż krąży po świecie wirus H5N1, który pojawił się w 2003 r., a trzy lata później rozprzestrzenił się po całej Azji, dotarł do Europy i Afryki. Niedawno pojawił się w Egipcie, Wielkiej Brytanii oraz po raz pierwszy w Ameryce Północnej – na farmie indyków w Missouri.

Szczep H7N9 wykryto w 2013 r. i wciąż występuje jedynie w niektórych prowincjach Chin, takich jak Guangdong, Jiangxi, Jiangsu and Shandong. Jednak dr Yi Guan alarmuje, że jeśli nie podjęte zostaną działania zapobiegawcze, zacznie się podobnie rozprzestrzeniać jak wirus H5N1. Wtedy dotrze na inne kontynenty. Jego zdaniem, należy jak najszybciej wprowadzić ograniczenia w handlu i transporcie żywych kurczaków.

H7N9 na razie występuje jedynie na fermach kurzych, gdzie coraz częściej zakaża również ludzi. Według Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) do 23 lutego 2015 r. zachorowało 571 osób, spośród których 212 zmarło.

WHO podkreśla, że nie ma żadnych powodów do podejrzeń, że H7N9 może się przenosić bezpośrednio między ludźmi, jednak może ulec mutacji, dzięki której uzyska taką umiejętność. Rozwija się i rozprzestrzenia w sposób utajony, gdyż nie zabija kurczaków i nie wywołuje u nich żadnych poważniejszych objawów choroby. Niebezpieczny staje się dopiero wówczas, gdy zaatakuje ludzi.

Pocieszające jest to, że na razie wirusa tego nie wyryto u kaczek, bo wtedy mógłby być przenoszony na ogromne odległości. To jednak może się wkrótce zmienić.
Wirusy grypy ulegają ciągłej mutacji, której w dłuższym okresie nie sposób przewidzieć. Specjaliści potrafią jedynie określić z dużym prawdopodobieństwem, jakie szczepy tego wirusa pojawią się w kolejnym sezonie grypowym. I jedynie na te odmiany przygotowywane są szczepionki przeciwko grypie.

Wirusem H5N1 zaraziło się do tej pory prawie 800 osób na świecie, spośród których prawie 480 zmarło. Niemal wszyscy zarazili się od ptactwa. Ostatnio liczba zakażeń znowu zaczęła jednak się nasilać. W styczniu wykryto infekcje u 46 Egipcjan, a w lutym 2015 r. – 36 zakażeń. Prawie co druga z tych osób zmarła.

Oprócz H5N1 na kontynencie euroazjatyckim wykryto również inne spokrewnione z nim szczepy, takie jak H5N2, H5N5, H5N6 i H5N8. Atakują i zabiją ptactwo, ale sporadycznie przenoszą się także na ludzi. Spośród tych odmian na razie jedynie H5N6 wywołuje u zainfekowanych osób ciężkie objawy grypy.

Niepokojące jest to, że H5N2 i H5N8 podobnie jak H5N1 przenoszone mogą być przez kaczki. Niedawno wykryto je na zachodnim wybrzeżu Ameryki Północnej. "New Scientist" informuje, że H5N2 dotarł już do Mississippi.

Jeden z najbardziej znanych badaczy wirusów grypy, prof. Ron Fouchier z uniwersytetu Erasmusa w Rotterdamie twierdzi, że H5N2 przejął od innych szczepów geny, dzięki którym może wkrótce przeskoczyć na dzikie ptactwo. Wtedy jeszcze bardziej roznoszony byłby po całym świcie i ulegał kolejnym mutacjom.




piątek, 3 lipca 2015

Grecja – ostatnia bitwa


CO PISZĄ INNI: Wpływowy rosyjski filozof i strateg polityczny Aleksander Dugin (na zdjęciu) tak ocenia wydarzenia w Grecji



Wydarzenia w Grecji nabrały wymiaru historycznego. Premier Aleksis Cipras zapowiedział przeprowadzenie 5 lipca referendum w sprawie ultimatum tzw. „trojki” (Komisja Europejska, Międzynarodowy Fundusz Walutowy i Europejski Bank Centralny). Od jego wyniku zależy los Unii Europejskiej. Jeśli Grecy odrzucą ultimatum, Grecja opuści strefę euro, a najprawdopodobniej wkrótce potem i samą Unię. Będzie to oznaczało koniec liberalnej i atlantyckiej Europy, którą Amerykanie i proamerykańskie elity budowały przez ostatnie trzydzieści lat. W rezultacie Unia Europejska zamiast stać się nowym, niezależnym i suwerennym graczem geopolitycznym prowadzącym własną politykę, stała się posłusznym narzędziem globalnej oligarchii finansowej i amerykańskiej hegemonii.

Europejscy biurokraci narzucają swoje dogmaty krajom Europy w celu zniszczenia ich niezależności i suwerenności gospodarczej. Pogrążone w zawiłych  długach, pożyczkach, kredytach i odsetkach kraje Europy (szczególnie państwa śródziemnomorskie takie jak  właśnie Grecja) zostały wciągnięte w pajęczynę interesów, w labirynt bez wyjścia. Dalsze istnienie Grecji jako niepodległego państwa w ramach struktur Unii Europejskiej nie jest już możliwe.

Zaowocowało to wyborczym zwycięstwem antykapitalistycznej SYRIZY, która ostatecznie postawiła lud przed fundamentalną decyzją historyczną zadając szekspirowskie pytanie: być albo nie być? Odpowiedź poznamy 5 lipca. Jeśli ma być Grecja, nie będzie Unii Europejskiej. Jeśli ma być Unia, nie będzie suwerennej Grecji. 
Jeśli ludzie poprą  plany Unii Europejskiej, Grecja zostanie  ostatecznie pozbawiona suwerenności, polityki społecznej, emerytur, świadczeń i praw gospodarczych. Kraj pójdzie pod młotek. Jeśli uczestnicy referendum  zagłosują przeciw, nie tylko Grecja, ale cała Europa, a nawet cały świat wejdą w  nową erę o radykalnie zmienionych zasadach. Cześć drzwi się zatrzaśnie, ale  otworzą się inne – w Eurazji, w Rosji, na Wschodzie. Nie znaczy to, że będzie  łatwo. Będzie to trudne, ale Grecja zwycięży zachowując wolność i narodową  godność. Nie dla trojki, znaczy „być” dla Grecji.


Eurobiurokraci mocno naciskali na greckie władze, by te nie zwoływały referendum i za kulisami przyjęły dyktat trojki. Cipras odmówił. Było to samo w sobie rzuceniem wyzwania antydemokratycznemu, totalitarnemu  systemowi stopniowo i niepostrzeżenie ustanawianemu w Europie bez wiedzy jej mieszkańców. Wszystkie decyzje podejmuje w nim globalna oligarchia finansowa, rozmaici Rotszyldowie i Rockefellerowie polegający na „oddziałach szturmowych” Sorosa (międzynarodowe organizacje pozarządowe, szwadrony „politykigender”, gremia wykreowanych „autorytetów”, itd.)  Ludzie nie mają głosu. Cipras złamał zasady tej gry, odbędzie się referendum.


Widząc sprzeciw wobec swoich planów, “władcy świata” grają va banque i nie przebierają w środkach. 1 lipca na łamach związanego z brytyjskimi służbami specjalnymi dziennika „Financial Times” opublikowano informacje o rzekomym liście Ciprasa do Komisji Europejskiej, w którym jakoby zgadza się on przyjąć większość rozwiązań trojki. Publikacja ta była bezczelnym kłamstwem obliczonym na zdyskredytowanie greckiego premiera, o czym natychmiast poinformował on sam, wzywając Greków do ocalenia narodowej godności i głosowania w referendum  przeciw dyktatowi „trojki”.


Stosowane są wszystkie możliwe chwyty, w tym zawsze dość skuteczne fałszywe sondaże. Np. Bloomberg nagłaśnia wyniki sondażu przeprowadzonego przez finansowaną przez międzynarodową oligarchię gazetę  „Ephimerida ton Syntakton”, wedle którego liczba Greków planujących głosować przeciw spadła w ostatnich dniach z 57 do 46%. Dane te nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. Sondaże greckich ośrodków badania opinii i niezależnych instytucji wskazują, że liczba przeciwnych dyktatowi trojki wynosi ponad 60%, wahając się do 5% w obu kierunkach. Zachód rozpoczął z Grecją bezpośrednią wojnę psychologiczną, pragnąc wpłynąć na wynik referendum, aby zatrzymać Grecję w obozie europejskiego liberalizmu finansowego i zachęcić do samobójstwa. Oczywiście coraz głośniejsze stają się groźby o powtórce z ukraińskiego majdanu i wybuchu w kraju krwawej wojny domowej (o co mogą zadbać szturmowcy Sorosa). Takie prostackie metody sugerują, że stoi za nimi panika, a globalna oligarchia nie jest gotowa na odparcie śmiałych kroków  władz Grecji.


To jest punkt zwrotny. Media w Rosji wyraźnie nie doceniają wagi wydarzeń w Grecji, często bezmyślnie powielając antygrecką propagandę. Rosjanie muszą znać prawdę. Jeśli Grecja zadecyduje, że liberalna, proamerykańska Europa musi odejść, to Rosja uzyska szansę. Szansę tworzenia historii i stania się aktywnym graczem w europejskiej polityce. Będzie mogła zwyciężyć w Grecji, zwyciężyć w Noworosji, a zatem i na Ukrainie, razem z bratnimi prawosławnymi narodami.

Dziś wiele zależy od każdego z nas. Konieczne jest przełamanie blokady informacyjnej wokół Grecji. Trzeba rozpowszechniać informację o prawdziwej sytuacji i wydarzeniach w Atenach i innych greckich miastach przed referendum. Grecy muszą wiedzieć, że nie pozostawimy ich samych z ich problemami, że mogą liczyć na naszą pomoc i pełne poparcie. Bruksela i liberalna hegemonia chcą zmiażdżyć Grecję. My chcemy ją ocalić. Z Grecji wzięliśmy naszą wiarę, nasze pismo i kulturę. Mamy wobec Greków odpowiedzialność – to nasi historyczni nauczyciele, twórcy naszej kultury literackiej i duchowej. Jesteśmy odpowiedzialni za Europę i powinniśmy być gwarantem jej wolności, niepodległości i suwerenności.


Piątego lipca rozpocznie się proces wyzwolenia Europy spod dyktatury nowego porządku światowego. To nasza walka. [Tłumaczenie: Redakcja Xportal.pl;źródło: rusvesna.su]




  • Brawo Grecja.
    Dajcie mocnego kopa żydowskim bankierom i parówkom z Brukseli.
  • Jeszcze chyba za wczesnie na brawa
    Zobaczymy po referendum czy cos sie waznego w Grecji wydarzy.
    Trudno mi uwierzyc, ze nie bedzie prob manipulowania wynikami bo w Grecji ciagle jest silne lobby oligarchow i finansow.
    No i Unia na razie nie daja za wygrana. A rzad Grecji sie miota i oscyluje miedzy Moskwa i Berlinem.
    A Soros czuwa. NATO tez.
  • @All.
    Bądźmy solidarni z Grekami. Nie ma powodów, byśmy czuli wyższość w stosunku do Greków. Dlatego zamiast małpować pogardę sytej i bogatej Europy powinniśmy im kibicować w walce z możnymi tego świata. W porannym paśmie TVN24 Jarosław Kuźniar i reporterzy, relacjonując kolejną odsłonę greckiego kryzysu, nie próbowali nawet ukryć swojej europejskiej wyższości i pogardy wobec mieszkańców Hellady. No bo przecież to "leniwi Grecy" sami sobie zgotowali ten los. Na tym tle dysonansem były wypowiedzi mającego greckie korzenie Milo Kurtisa, który w studiu dzielnie bronił swoich ziomków. Ta demonstracyjna wyższość jest zupełnie nie na miejscu. Jeśli bowiem posłużymy się rozumem zamiast propagandowymi kliszami, to znajdziemy wiele podobieństw w położeniu Polaków i Greków.

    To co nas łączy to peryferyjność. Polska i Grecja są peryferyjnymi państwami Zachodu. I za tę pozycję oba kraje słono płacą. Zgodnie z teorią Immanuela Wallersteina relacje pomiędzy centrum a peryferiami nigdy nie są symetryczne, albowiem to właśnie centrum jest ich głównym beneficjentem.

    Dowodem tej tezy jest przebieg kryzysu w strefie euro. Wspólna waluta okazała się dla Greków pułapką. Brali w niej kredyt taniej, aniżeli przedtem drachmie i zadłużyli się na potęgę. Pożyczone euro wracało jednak szybko do gospodarczego centrum, ponieważ Grecy kupowali za nie produkty i usługi, których nie wytwarzała ich słaba gospodarka. W efekcie najbogatsze państwa, a przede wszystkim Niemcy, dzięki eksportowi odnotowywały zysk, a Grecja - dług. Ateny spłacają go już od 5 lat. I dlatego zbankrutowały! Powtórzmy, Grecy zbankrutowali, ponieważ spłacali dług, a nie dlatego że kupowali sobie wille z basenem. Dobrze rozumieją to polscy frankowicze, którzy, skuszeniu tanim kredytem, mają dziś dług przekraczający wartość zakupionej przez nich nieruchomości.

    Czy powinniśmy się cieszyć, że nie znaleźliśmy się w sytuacji Greków? Nie za bardzo. My też oddajemy trybut gospodarczemu centrum - tylko w innych formach. Wielkie korporacje działające w Polsce z reguły nie płacą w naszym kraju podatków. Jest na to prosty sposób: sztucznie zawyżają koszty, przez co nie odnotowują zysku, od którego musiałyby zapłacić podatek. Ale to bardzo subtelna metoda. Zazwyczaj stosują metodę na tzw. rympał. Tak się składa, że za publiczne pieniądze nasi decydenci kupują najdroższe na świecie zabawki: szybką kolej, helikoptery, pociski manewrujące, gaz itd. Ktoś powie, że to zwykła korupcja. Nie do końca. Ta korupcja to typowe zjawisko w relacjach pomiędzy gospodarczym centrum i peryferiami, których elity polityczne są łatwo podatne na demoralizację.

    Tak, jak Polacy nie dali zgody, by ich okradano, tak samo Grecy, przyjmując euro, nie mieli świadomości wszystkich tego kroku konsekwencji. Trudno ich za to winić. Obywatele UE nie są w stanie kontrolować decyzji swoich przedstawicieli w Brukseli. Parlamenty narodowe mogą tylko zajmować się naruszeniami zasady subsydiarności, czyli nie mogą nic. Deputowani Parlamentu Europejskiego, jakkolwiek biorą udział w procesie stanowienia prawa europejskiego, w praktyce nie są w żaden sposób związani ze swoimi wyborcami. Ci bowiem w ogóle nie wiedzą, co ich wybrańcy robią w dalekiej Brukseli.

    Od dekad politycy europejscy skarżą się na „deficyt demokracji” w UE, ale nie podejmują działań, by go zmniejszyć. Jest im wygodnie, gdy nie patrzy się im na ręce. Dlatego takie oburzenie wywołała decyzja premiera Grecji Alexisa Ciprasa o referendum w sprawie polityki oszczędnościowej. To będzie precedens, który może zagrozić wszechwładzy brukselskich lobbystów i biurokratów.

    A zatem nic o nas bez nas. To nauczka, jaką obywatele Europy winni wyciągnąć z greckiej tragedii. Nie wolno ślepo ufać politykom, ponieważ ponad dobro obywateli często przedkładają oni interesy różnorodnych grup oligarchicznych.

    Grecki filozof Platon 25 wieków temu opisał mechanizm psucia demokracji przez oligarchów. Jak widać historia zatoczyła właśnie koło. Autor: Krzysztof Rak
  • @Tiamat 04:35:06
    Pan Bóg Ż y d o m powiedział w Księdze Powtórzonego Prawa: „Będziesz pożyczał wielu narodom, a sam od nikogo nie będziesz pożyczał; będziesz panował nad wielu narodami, a one nad tobą nie zapanują”. Kierując się tą wskazówką Izrael, który dostaje od Stanów Zjednoczonych 4 miliardy dolarów rocznie, z których, jako jedyne państwo, nie musi się rozliczać, natychmiast pożycza te pieniądze amerykańskiemu rządowi na wysoki procent.

    Podobnie kombinuje dzisiaj grecki rząd premiera Ciprasa. Zachodni bankierzy chcieliby mu pożyczyć pieniądze, żeby mógł im spłacić poprzednie pożyczki, a on już nie chce i najwyraźniej woli zbankrutować. Bankructwo Grecji przedstawiane jest, zwłaszcza przez pozostające na garnuszku zachodnich bankierów niezależne media głównego nurtu w Polsce, jako coś w rodzaju końca świata. Tymczasem warto przypomnieć, że nie takie państwa bankrutowały i to nawet wielokrotnie. Bankrutowała Hiszpania, bankrutowała Francja, bankrutowała nawet Anglia – i nic strasznego się nie stało – oczywiście poza bankructwami banków, którym zbankrutowane państwa nie oddały pieniędzy. Nawiasem mówiąc, kiedyś było to nawet bardziej dramatyczne, niż dzisiaj. Kiedyś bowiem banki obracały prawdziwym pieniądzem, to znaczy – pieniądzem kruszcowym, który najpierw musiały jakoś zdobyć. Tymczasem dzisiaj banki oferują kredytobiorcom pieniądz fiducjarny, którego mogą sobie wydrukować, ile tylko chcą – i w zamian za ten papierowy pieniądz próbują przechwytywać ludzką pracę i własność całych narodów.

    I niektóre narody zaczynają to rozumieć. Przed kilkoma laty Islandia przeprowadziła referendum i odmówiła spłacania lichwiarskich długów. Wynajęci przez bankierów i poprzebierani za ekonomistów agitatorzy zapowiadali „izolację” Islandii – ale nic takiego się nie stało, poza tym, że islandzki rząd nie bardzo mógł zadłużać państwa za granicą. Ale to chyba dobrze, bo przecież powiększanie długu publicznego przez rządy to nic innego, jak rabunek przyszłych pokoleń – bo na poczet długu publicznego rządy zastawiają u bankierów dochody z przyszłych podatków, a więc tak naprawdę – przyszłe dochody obywateli. Jeśli z takich czy innych powodów nie będą mogły już tego robić – to właśnie o to chodzi. Teraz takie referendum zapowiada Grecja, w związku z czym włosy stają dęba nie tylko zachodnim – głównie niemieckim bankierom, ale również politykom, którym właśnie wali się strategia budowy w Europie IV Rzeszy środkami pokojowymi. W panikę wpadają również dygnitarze brukselscy, bo jak tak dalej pójdzie, to rozpadnie się Eurokołchoz, a oni przestaną być dygnitarzami i będą musieli wrócić z Brukseli do domu. Stanisław Michalkiewicz
  • @misiek1 00:10:05
    Dług państw całego świata to 100 bilionów ( 100 000 miliardów dolarów) , gdyby ułożyć stos z banknotów 100 dolarów o boku jednego metra (ten stos), to żeby taki stos miał 100 bilionów to musiałby mieć .... 800 kilometrów wysokości, pytanie kim jest wierzyciel? na pewno pochodzi spoza planety bo nikt na ziemi nie ma takich pieniędzy ! Grecy maja ok. 320 mld euro, a Polska ok. 1.2 biliona euro całkowitego długu. To są przecież ogromne pieniądze i rocznie jest to budżecie pozycja ok. 40 mld zł na spłatę tylko tego w dolarach czyli 380 mld $. To sa tylko koszty odsetkowe. Rozwój sytuacji w Grecji będzie mieć wpływ na wyniki wyborów w Portugalii czy Hiszpanii, czyli tych środowisk, które się buntują przeciwko wykorzystywaniu zwykłych obywateli za chciwość czy niefrasobliwość bankierów lub polityków. Trzeba pamiętać, że WOLNOŚĆ to cenne dobro. Wolność od eurokołchozu i neobolszewi bezcenna. Znaczna część Greków to rozumie. Mają niepowtarzalna szansę ocalić swą tożsamość nawet kosztem wyrzeczeń i nie podlegać dyktatowi Komisji Europejskiej i innych unijnych "wynalazków".
  • @Tiamat 04:35:06
    Prawda jest taka, że przeciętny Grek miał tyle do powiedzenia w sprawie zadłużania Grecji, co Polak w sprawie zadłużania Polski. Nasze rządy, z zapewne rządy Grecji też, brały i biorą pożyczki w sposób bezkrytyczny i przeznaczają je na konsumpcję, a nie na rozwój. A potem pożyczki trzeba zwrócić. Tylko z czego? Nie bez powodu mafie finansowe instalują w rządach takich "Rostowskich". Po to, żeby z narodów robić niewolników. Tak własnie działa JewroEU, po to ją stworzono, a zwłaszcza jews z MFW. Pożyczają pieniądze, których nie mają (dopisują 0 w komputerkach), a chcą, żeby im spłacać realnie wypracowanymi środkami z gospodarki. Tak właśnie przejmuje się dzisiaj całe państwa, rynki, gospodarki, surowce. Tam gdzie rząd nie daje się przekupić i nabrać pożyczek, tam wkracza NATO i USA (państwa arabskie, afrykańskie). Wyjątek stanowiła Ukraina, której rząd nie chciał wejść do UE i brać pożyczek, tutaj (wg oficjalnego wystąpienia Obamy) zorganizowano za 5 mld dolarów tzw. majdan i oddano władzę swoim kukłom.
  • @misiek1 00:10:05
    Grecja padła ofiarą zorganizowanej mafii finansowej. Żeby ukryć swoje lewe geszefty, musieli kogoś pogrążyć i jeszcze na tym zarobić. Niebawem to wyjdzie. Pewnie, stracą dużo, ale zwykli zjadacze chleba, tacy jak my. Ci co mieli, będą mieli jeszcze więcej. Jak świat istnieje, na kryzysie zawsze się zarabia. To wojna, tylko "bardziej humanitarna". Dla materii nie ma znaczenia, czy zmienia właściciela pod bombami, czy w kancelarii notarialnej. Za rok, dwa, turystyka i gospodarka i rolnictwo Greckie będą znowu na topie. Pod innym szyldem. Obejrzyjcie sobie wywiady z Aaronem Russo czy jego filmy np. Pieniądz jak dług czy America Freedom to Fascism. Szczena wam opadnie. Górale ze Wzgórz Golan kolejny raz zrobili przekręt. Przecież ten tzw. kryzys, z którym euro lewactwo walczy od kilku lat, to pokłosie trefnych żydowskich obligacji, które krążą po świecie od 30 lat. Tyle w temacie.
  • @All.
    Obojętnie kto tu chce mędrkować to zasada jest prosta. PAMIĘTAJ DOCHODZIE ABYŚ ŻYŁ Z ROZCHODEM W ZGODZIE. I tu nie potrzeba mędrców - idiotów. Ale był taki władca bardzo u nas wyśmiewany człowiek prosty który nazywał się Gomułka. Tak tak to była siermiężność ale Polska była bez grosza długów. Odchodząc zostawił nadwyżkę budżetową. Ale tego nie mogli znieść banksterzy, wiec jesteśmy zadłużeni po uszy, a "Grecja" już puka do naszych drzwi bo nienasycona hiena bankowa musi mieć dalsze pożywienie.
  • A co będzie z Grecją i w konsekwencji z euro?
    Nie wiem co tam iluminaci powymyślali po kryjomu, bo te ich scenariusze zbyt zawiłe, mętne i pokrętne więc nikt tego nie rozkmini za pomocą zwykłego narzędzia jakim jest rozsądek, czyli ja też się nie podejmę rozkminić, ale gdyby przyjąć, że iluminatów nie ma i dzieje się tylko to co widać gołym okiem to wówczas:

    1. najlepiej byłoby Grecji, gdyby ona sama wróciła do drachmy i sobie tę własną walutę dewaluowała w miarę potrzeb - to się sprawdzało przez całe dekady po II wojnie światowej

    2. Niemcy też już nie chcą euro tylko nie bardzo wiedza jak się z tego idiotyzmu wycofać, a teraz jest okazja - całą winę wizerunkową zwali się na złodziei Greków, długi przepadną, ale wróci bardzo mocna waluta jaką była marka niemiecka. Waluta duuużo mocniejsza niż było kiedykowiek euro. Waluta duuużo równiejsza, solidniejsza, niż euro oparte o nierówne gospodarki krajów, które od siebie nawzajem odstają gospodarczo tak bardzo jak choćby Hiszpania i Niemcy

    3. Niestety, niestety, niestety, najbardziej prawdopodobne wydaje mi się, że Grecję uratuje Putin - da Grecji forsę, ale w zamian za to
    odzyska dostęp do portów wojennych oraz połknie kawałek Unii
    Europejskiej. Jemu o to chodzi - o rozwalenie Unii oraz o odzyskanie starej sowieckiej strefy wpływów. Grecja przez dekady po II wojnie światowej komunizowała i była sowieckim sojusznikiem... Putin ma więc teraz doskonałą okazję. Forsy mu brakuje? Hmm.. owszem, ale jednocześnie wciąż ma komu zabrać. Najwyżej ktoś tam w Rosji zdechnie z głodu, gdzieś tam w Rosji czegoś niezbędnego nie zbudują, nie naprawią. Forsa na wykupienie Grecji znajdzie się, jeśli chęć jest.

    4. A gdyby chęci nie było u Putina, to przypominam Państwu, że już 5 lat temu Chińczycy chcieli Grecji zapłacić całe miliardy w twardej walucie w zamian za dzierżawę portów wojennych i handlowych...

    Więc z punktu widzenia naszego bezpieczeństwa najlepiej byłoby gdyby euro upadło i to już. Bo alternatywę stanowią Putin i Mao (jakkolwiek nazywa się dzisiaj..)


    Wojciech Cejrowski
  • @kserkses 10:43:08
    Wolę, kiedy Cejrowski opowiada o Indianach w Amazonii i razem z Makaronem (moim znajomym z czasów HMG) pokazuje jak uprawiają maniok albo zatruwają strzałki kurarą, niż kiedy komentuje geopolitykę deklarując bezkrytyczne uwielbienie bezpaństwowego kapitalizmu oraz amerykańskiej wolności konsumpcji.
    Pozdrawiam Pana przyjaźnie. BJ
  • @misiek1 00:10:05




http://jeznach.neon24.pl/post/123890,grecja-ostatnia-bitwa




Kilka ostatnich informacji - Grecja



Jest ciekawie. A nawet bardzo ciekawie.


Porada dnia: trzymaj oszczędności w realisach

15:05 30.06.2015

Naukowcy z Rosyjskiego Uniwersytetu Ekonomicznego im. Plechanowa uważają, że wprowadzenie niezależnej waluty narodowej pozwoli uniknąć dyktatury dolara amerykańskiego w handlu międzynarodowym i znacznie zwiększy efektywność narodowego i światowego systemu walutowego.


Teoretyczne uzasadnienie konieczności wprowadzenia w obieg przy międzynarodowych rozliczeniach waluty narodowej zwanej umownie „realis" przedstawił kierownik katedry gospodarki przemysłu Rosyjskiego Uniwersytetu Ekonomicznego im. Plechanowa Andriej Bystrow podczas odbywającej się w Moskwie Międzynarodowej Konferencji „Rola współpracy międzybankowej w zapewnieniu stabilnego wzrostu gospodarczego na przestrzeni SOW, BRICS i EUG".


„Wady światowego systemu walutowego hamują rozwój gospodarczy większości krajów i są znaczącym czynnikiem braku równości politycznej. Obecnie kraj emitujący walutę międzynarodową cieszy się nieuzasadnionymi preferencjami, a błąd statystyczny w ocenie siły nabywczej walut na giełdzie wynosi 300%.Pozbawia to system rynkowy efektywności i stawia przed nami aktualne zadanie, polegające na stworzeniu waluty narodowej z niezmienną siłą nabywczą" — powiedział Bystrow. 


Według słów eksperta z Rosyjskiego Uniwersytetu Ekonomicznego im. Plechanowa, „możliwość stworzenia etalonu narodowego związana jest z tym, że obecnie we wszystkich państwach rozwiniętych już istnieje system oceny wahań siły nabywczej w stosunku do pewnego nieokreślonego wobec absolutnego znaczenia, lecz stałego poziomu. Chodzi o pomiar inflacji i deflacji". 
Na pytanie, dotyczące możliwości wprowadzenia „realisa" w obieg, Bystrow odpowiedział, że specjaliści nie rozpatrują takiej możliwości. Przewiduje się, że państwa będą emitować „realis" wyłącznie w postaci wirtualnej. 



Według słów Bystrowa, obecnie wiele państw na świecie jest zaniepokojonych dominującą pozycją dolara na międzynarodowym rynku walutowym, a szereg państw i unii szuka mechanizmów wzajemnych rozliczeń bez uwzględnienia wartości giełdowej dolara amerykańskiego. Wszystkie państwa SOW i BRICS są zaniepokojone negatywnym wpływem powszechnego rozprzestrzenienia dolara i zastanawiają się nad prawdopodobnymi drogami rezygnacji z niego. Jednak bardzo trudno jestnatychmiast zrezygnować ze znanego systemu, który przez dłuższy czas wydawał się niepodważalny. Przestawienie się na coś zasadniczo nowego zawsze jest trudne.Jednocześnie rezygnacja państw SOW i BRICS z dolara zainicjowałaby konkurencję walut. Natomiast konkurencja zawsze jest dobra dla gospodarki. Na początku waluta może być wirtualna. Dzięki temu wprowadzenie „realisa" pozwoliłoby wszystkim wykorzystującym go krajom na zachowanie narodowych systemów walutowych z jednej strony, a z drugiej — na wykorzystanie przewagi waluty ponadnarodowej" — stwierdził ekspert z Rosyjskiego Uniwersytetu Ekonomicznego im. Plechanowa.       




 


Interia odwraca kota ogonem - kto jest właścicielem tego portalu?
Poniżej "wnętrze" artykułu.









Polska podzieli los Grecji? Czy ciągle powiększany przez ekipę Platformy dług naszego kraju stał się już trwale niespłacalny?

wpis z dnia 30/06/2015
W ciągu ostatnich kilku dni Grecja stała się faktycznym bankrutem. Władze tego kraju wyłączyły zwykłym ludziom możliwość wypłacania z rachunków bankowych własnych oszczędności. Całkowite zadłużenie Grecji przekroczyło 320 mld euro (równowartość ok. 1 bln 330 mld zł) i cały czas się powiększa. Niestety wiele wskazuje na to, że podobny scenariusz w najbliższych latach może czekać także i nasz kraj. Fatalna polityka finansowa Platformy Obywatelskiej, polegająca na ciągłym rolowaniu starych długów i zaciąganiu nowych, nieuchronnie prowadzi do dramatycznego finału w postaci trwałej niespłacalności wymagalnego zadłużenia. 



W kontekście informacji jakie płyną do nas z Grecji warto zadać sobie jedno, acz zasadnicze pytanie - dlaczego kolebka cywilizacji europejskiej musiała zbankrutować? Dlaczego rządowi w Atenach zabrakło pieniędzy na realizację podstawowych zadań jakie oczekuje się od sprawnie działającego państwa? Dlaczego greckie władze zdecydowały się na drastyczny ruch polegający na zablokowaniu kont bankowych własnych obywateli? Odpowiedź jest tylko jedna - doprowadziła do tego polityka nieustannego rolowania długów i ciągłego zaciągania nowych.
Warto w tym miejscu wspomnieć, że od czasu uruchomienia przez MFW i UE międzynarodowego programu pomocowego dla Grecji, dług publiczny tego kraju wzrósł z poziomu 142,8 proc. PKB (w 2010 roku) do poziomu 175 proc. PKB. (w 2015 roku). Nie mogło być inaczej, bowiem wspomniany "międzynarodowy program pomocowy" to nic innego jak tylko nowe pożyczki na procent, które miały posłużyć do rolowania (spłaty) starych długów! 



Dokładnie taką samą politykę (rolowanie długów i nieustanne zaciąganie nowych) stosuje od kilku dobrych lat ekipa Platformy Obywatelskiej. Gdyby nie operacja związana z grabieżą pieniędzy Polaków zgromadzonych na rachunkach emerytalnych w OFE, to dziś oficjalne statystyki GUS mówiłyby o całkowitym zadłużeniu naszego kraju przekraczającym 1 bln zł! Zamiast próbować reformować i uzdrawiać finanse publiczne rząd Tuska, a potem także i Kopacz, działał według "greckiego" schematu polegającego na ciągłym wzroście wydatków na administrację publiczną, który był finansowany z pożyczek i kredytów zaciąganych w zagranicznych bankach i instytucjach finansowych.


Mimo stosunkowo dobrej koniunktury makroekonomicznej Polski w latach 2007 - 2014 platformiana ekipa za każdym razem przyjmowała mało ambitne budżety zakładające utrzymanie wysokiego deficytu, wysokich obciążeń podatkowych oraz rosnącego zadłużenia. Ubiegły rok był tego doskonałym przykładem: przy stosunkowo przyzwoitym wzroście gospodarczym sięgającym 3,5 proc. PKB, rząd powiększył zadłużenie naszego kraju o kolejne 74,6 mld zł. Niestety ten rok, pod względem wzrostu zadłużenia, zapowiada się jeszcze gorzej. W ciągu tylko trzech pierwszych miesięcy b.r. zadłużenie naszego kraju zostało powiększone o następne 26,5 mld zł... Ekipa Ewy Kopacz robi naprawdę wiele, aby "scenariusz grecki" zrealizował się w Polsce szybciej niż nam się wydaje.






Niemcy innych upominają, a sami długów nie płacą. Na przykład Polsce

Dodano: 28.06.2015 [22:03 ]
Francuski ekonomista Thomas Piketty, w związku z greckim kryzysem, w jednym z wywiadów dla niemieckiej prasy przypomniał Niemcom, że nie powinni pouczać innych i stawiać im trudnych do spełnienia warunków, bo sami nie spłacili do końca swoich długów. Na przykład według części ekspertów, nadal pozostaje otwarta kwestia odszkodowań dla Polski za straty spowodowane II wojną światową.

W wywiadzie dla hamburskiego tygodnika „Die Zeit” Thomas Piketty przypomniał, że niemieccy politycy i ekonomiści mają słabą pamięć historyczną i zapominają, że w przeszłości Niemcy, ale także Francja, a nawet Wielka Brytania, były w podobnej sytuacji jak dzisiaj Grecja, a nawet ich ówczesny dług publiczny był relatywnie większy. Dlatego Berlin powinien rozważyć także inne rozwiązania dla zadłużonej Grecji, poza tymi, które obecnie na siłę forsuje razem z Francją.Na pytanie autora, czy Grecja jednak musi spłacić swoje długi, francuski ekonomista odrzekł, że właśnieNiemcy są znakomitym przykładem, tego jak nie spłacać swoich długów.


Niemcy nie spłaciły swoich zobowiązań ani po pierwszej, ani po drugiej wojnie światowej” –przypomniał Thomas Piketty. „Kiedy teraz od Niemców słyszę, że moralnym obowiązkiem jest płacić swoje długi, to ogarnia mnie pusty śmiech” –stwierdził Piketty i dodał:Udzielanie przez Niemcy lekcji w tym zakresie innym krajom to jakiś żart w niemieckim wykonaniu, przecież to państwo nigdy nie spłaciło do końca swoich długów.
Francuski ekonomista wyjaśnił też niemieckim czytelnikom na czym m.in. polegał ich cud gospodarczy.Niemieckie państwo pod koniec wojny w 1945 roku posiadało dwustuprocentowe zadłużenie swojego socjalnego produktu(200 Prozent seines Sozialproduktes), ale już dziesięć lat później zostało tylko 20 procent długu. Tylko, że ten wspaniały skok redukcji zadłużenia nie został osiągnięty w wyniku jakiś wspaniałych reform gospodarczych Berlina, czego się obecnie żąda od Grecji, lecz został osiągnięty w wyniku umorzenia Niemcom 60 procent zagranicznego długu podczas londyńskiej konferencji w 1953 roku.
zadłużenie dodajmy, na poczet łupów w Polsce w 1939 r...]


I tylko to było powodem, że wewnętrzny dług młodej Bundesrepublik mógł tym sposobem zostać zrestrukturyzowany” –stwierdził Thomas Piketty. Na sugestie, żewielu Niemców uważa Greków za „nierozsądnych”, którzy nie chcą wprowadzać reform, francuski ekonomista odparł, że tak samo Europa w latach 50. mogła Niemcom zarzucić coś identycznego, ale była na szczęście bardziej inteligentna. Na pytanie, czy jego zdaniem Niemcy są za mało szczodrzy wobec Greków, Francuz odparł, że nie tylko nie można w tym wypadku mówić o szczodrości, ale wręcz odwrotnie, toNiemcy najwięcej zyskały dzięki Grecji.

Według niego, w obecnej sytuacji musi dojść do międzynarodowej konferencji europejskiego zadłużenia. To powinna być konferencja podobna do tej odbytej w Europie po drugiej wojnie światowej. Restrukturyzacja długów jest konieczna nie tylko w Grecji, ale także w innych unijnych krajach.

Warto w tym miejscu przypomnieć, że zdaniem wielu polskich historyków problem niemieckich reparacji wojennych za drugą wojnę światową wobec Polski, mimo niemieckich dementi, ciągle jest sprawą otwartą. Przypomnijmy, że jeszcze w 2004 roku posłowie domagali się, aby Polska wyegzekwowała reparacje od Niemiec za straty poniesione w II wojnie światowej. W zamówionej wtedy przez Sejm ekspertyzie (Reparacje wojenne w stosunkach polsko-niemieckich) prawnicy uznali, że takie reparacje są możliwe.

Stanowisko to poparł wtedy profesor Jan Sandorski, który także jest przekonany, żewedług prawa międzynawowego, Polska nigdy nie zrzekła się reparacji od Niemiec. W swojej ekspertyzie Sandorski napisał m.in.: „Oświadczenie rządu PRL z 23 sierpnia 1953 r., dotyczące zrzeczenia się z dniem 1 stycznia 1954 r. spłaty odszkodowań na rzecz Polski, było nieważne i jako takie nigdy nie wywierało i nie wywiera skutków prawnych.
[błąd? czy "błąd"?]

 Także historyk (znawca tego okresu) prof. Bogdan Musiał w jednej z rozmów z nami stwierdził, że Polska nigdy oficjalnie nie zrzekła się roszczeń wojennych wobec Niemiec. – Nie ma żadnej ustawy na ten temat, to Sowieci podjęli za Polskę decyzję, że jakoby zrzekamy się takich reparacji powiedział profesor, dodając, że w 1953 roku Związek Sowiecki wyrzekł się roszczeń, ale w stosunku tylko do dawnego NRD i zrobił to także w polskim imieniu. Zdaniem historyka ówczesny komunistyczny polski rząd nie miał innego wyjścia, jak tylko zaakceptować decyzje pochodzące z Moskwy.





Onet nie umie zająć stanowiska - nikt nic nie wie jak będzie...






wSieci: "Biliony za II wojnę światową"

29 września 2014
Dr Grzegorz Kostrzewa-Zorbas pisze o wynikach śledztwa, które prowadził przez ponad rok, i które dostarczyły nowych, szokujących informacji na temat reparacji wojennych za II wojnę światową.
Autor przypomina o panującym przekonaniu, że w 1953 r. Polska zrzekła się niemieckich odszkodowań, a wyjątkiem były rekompensaty dochodzone indywidualnie wprost od Niemiec, bez udziału państwa polskiego. Przekaz ten opiera się m.in na dokumentach i ustnych wypowiedziach władz PRL.

Historyczne teksty opublikowano ze szczegółami, w tym datami dziennymi sporządzenia lub wygłoszenia. Ale nie w przypadku dokumentu najważniejszego. To dokument dyplomatyczny, przy którego pomocy – jak twierdzi MSZ – zrzeczenie się odszkodowań zostało „zarejestrowane i opublikowane w zbiorze umów międzynarodowych Organizacji Narodów Zjednoczonych w 1969 r. Lecz tekst pominięto w półoficjalnym zbiorze dotyczącym odszkodowań, wydanym przez Polski Instytut Spraw Międzynarodowych. MSZ nie podaje tytułu ani daty dokumentu, lecz tylko rok. Te wyjątkowe okoliczności wzbudziły moją profesjonalną czujność

- pisze o początkach swojego śledztwa dr Grzegorz Kostrzewa-Zorbas.

Autor nawiązując do wyników swojego śledztwa, według którego Polska może ubiegać się o odszkodowania, podaje ich szacunkową wartość.

Łączną wartość strat materialnych, które poniosła Polska z powodu III Rzeszy, oszacowano na 258 mld zł z sierpnia 1939 r. – równowartość 49 mld ówczesnych dolarów amerykańskich. Według Zarządu Rezerw Federalnych USA kwota 49 mld dol. z sierpnia 1939 r. odpowiadała w sierpniu 2014 r. kwocie 845 mld dol. Takie nominalne zwielokrotnienie wynika tylko ze skumulowanej inflacji, bez oprocentowania za zwłokę

- tłumaczy historyk.
Dla porównania autor podaje szacunkowe wyliczenia strat innych krajów.

Kilka razy mniejsza od Polski Grecja – gdzie agresja i okupacja niemiecka były także okrutne, ale dalekie od polityki zupełnego wyniszczenia kraju – swoje straty wyliczyła półoficjalnie na 208 mld dolarów amerykańskich, czyli 674 mld zł

- porównuje dr Grzegorz Kostrzewa-Zorbas.

Na jakiej podstawie Polska może ubiegać się o odszkodowania? Jakie są możliwe drogi dochodzenia polskich roszczeń publicznych – pisze dr Grzegorz Kostrzewa-Zorbas w najnowszym numerze tygodnika w sprzedaży od 29 września br., także w formie e-wydania.Szczegóły na http://www.wsieci.pl/e-wydanie.html. 


Rosja chce podważyć niepodległość państw bałtyckich

30.06.2015, 14:23
Rosja chce podważyć niepodległość Litwy, Łotwy i Estonii. Jak informuje agencja Interfax, rosyjska Prokuratura Generalna bada, czy w 1991 roku władze Związku Radzieckiego miały prawo uznać niezawisłość tych trzech byłych radzieckich republik.

Informator agencji Interfax twierdzi, że decyzja sprzed 24 lat najprawdopodobniej okaże się prawnie wadliwa, bowiem podejmował ją niekonstytucyjny organ państwa. Już wcześniej Prokuratura Generalna za niezgodną z konstytucją uznała decyzję władz ZSRR z 1954 roku o przekazaniu Półwyspu Krymskiego Ukraińskiej Socjalistycznej Republice Ludowej.

Anonimowy urzędnik, na którego powołuje się rosyjska agencja dodaje, że rozpatrując tego typu kwestie trzeba zachować ostrożność, bowiem można dojść do bardzo daleko idących wniosków. Wskazał przy tym na nielegalność powstania ZSRR i innych państw. 

Niezależni komentatorzy reagują na tego typu informacje śmiechem ironizując, że rosyjska rzeczywistość potrafi być gorsza od ponurego żartu. 


No i ...







  • Autor
    Nie rozumie dlaczego Grecja ma zbankrutowac.To banki pozyczaly niewiarygodnemu klientowi i teraz powinni poniesc strate najlepiej bankructwo.
    To ze dyspozycyjne (wobec bankow)instytucje unii europejskiej i media nasilaja akcje propagandowa przeciwko Grecji nie powinno o niczym swiadczyc.
    Wtrace jeszcze inny watek,dlaczego dochod bankow w Polsce wliczany jest do polskiego PKB .Zgodnie z logika powinien byc on odliczany-zarowno ich zyski jak i koszty nie wplywaja dodatnio na dobrobyt polski a pomniejszaja w dluzszej perspektywie rentownosc kraju.
  • Rząd Tuska zgodził się na wpakowanie 26 mld zł w ratowanie Grecji. Pieniądze mogą w najbliższych tygodniach opuścić nasz kraj
    http://niewygodne.info.pl/artykul5/02337-Rzad-Tuska-zgodzil-sie-na-wielka-pozyczke-dla-Grecji.htm

    W maju 2012 roku ówczesny minister finansów w rządzie Tuska - Jan Vincent Rostowski - potwierdził że Polska jest gotowa pożyczyć na ratowanie Grecji 6,27 mld euro ( równowartość ok. 26 mld zł). Co ciekawe - zgodnie z zwartą umową wspomniane pieniądze mogą być wytransferowane z Polski do Grecji za pośrednictwem MFW w ciągu najbliższych tygodni! Dla uświadomienia gigantycznej skali tej pożyczki odnotujmy, że WOŚP podczas tegorocznego finału (podczas którego zaangażowano wszystkie media mainstreamowe oraz tysiące wolontariuszy) zebrała jedynie 0,053 mld zł. Aby uzbierać pieniądze stanowiące równowartość polskiej pożyczki dla Grecji ekipa Jerzego Owsiaka musiałaby zorganizować 489 takich finałów.

    W kontekście spodziewanego na dniach bankructwa Grecji warto odświeżyć stare newsy. W styczniu 2012 roku ówczesny minister finansów w rządzie Tuska - Jan Vincent Rostowski - złożył do zarząd Narodowego Banku Polskiego (NBP) wniosek w sprawie udzielenia Międzynarodowemu Funduszowi Walutowemu (MFW) przez NBP pożyczki w wysokości 6,27 mld euro. Pożyczka ta miała być przeznaczona na ratowanie przez MFW bankrutujących krajów, w tym przede wszystkim pozostającej w głębokim kryzysie finansowym Grecji. Zarząd NBP przychylił się pozytywnie do prośby ministra finansów i upoważnił prezesa NBP do podpisania umowy z MFW, zgodnie z którą NBP miało by pożyczyć pieniądze w celu zwiększeniu zasobów finansowych MFW.





    Rząd Tuska zgodził się na wpakowanie 26 mld zł w ratowanie Grecji. Pieniądze mogą w najbliż- szych tygodniach opuścić nasz kraj
    wpis z dnia 29/06/2015



    foto: PlatformaRP (Flickr.com / CC by SA 2.0)

    W maju 2012 roku ówczesny minister finansów w rządzie Tuska - Jan Vincent Rostowski - potwierdził że Polska jest gotowa pożyczyć na ratowanie Grecji 6,27 mld euro ( równowartość ok. 26 mld zł). Co ciekawe - zgodnie z zwartą umową wspomniane pieniądze mogą być wytransferowane z Polski do Grecji za pośrednictwem MFW w ciągu najbliższych tygodni! Dla uświadomienia gigantycznej skali tej pożyczki odnotujmy, że WOŚP podczas tegorocznego finału (podczas którego zaangażowano wszystkie media mainstreamowe oraz tysiące wolontariuszy) zebrała jedynie 0,053 mld zł. Aby uzbierać pieniądze stanowiące równowartość polskiej pożyczki dla Grecji ekipa Jerzego Owsiaka musiałaby zorganizować 489 takich finałów.

    W kontekście spodziewanego na dniach bankructwa Grecji warto odświeżyć stare newsy. W styczniu 2012 roku ówczesny minister finansów w rządzie Tuska - Jan Vincent Rostowski - złożył do zarząd Narodowego Banku Polskiego (NBP) wniosek w sprawie udzielenia Międzynarodowemu Funduszowi Walutowemu (MFW) przez NBP pożyczki w wysokości 6,27 mld euro. Pożyczka ta miała być przeznaczona na ratowanie przez MFW bankrutujących krajów, w tym przede wszystkim pozostającej w głębokim kryzysie finansowym Grecji. Zarząd NBP przychylił się pozytywnie do prośby ministra finansów i upoważnił prezesa NBP do podpisania umowy z MFW, zgodnie z którą NBP miało by pożyczyć pieniądze w celu zwiększeniu zasobów finansowych MFW.


    r e k l a m y







    19 kwietnia 2012 roku na stronie internetowej MFW pojawił się komunikat prasowy, z którego wynikało, że Polska zgodziła się pożyczyć wspomniane 6,27 mld euro na ratowanie upadających krajów. Szefowa MFW - Christine Lagarde - tak wówczas komentowała ten fakt: "Bardzo cieszy mnie dzisiejsze zobowiązanie władz polskich, aby wesprzeć MFW 6,27 mld euro. Jest to część wspólnych działań najważniejszych kredytodawców, mających na celu zapewnienie Funduszowi odpowiednich środków do działania w sytuacjach kryzysowych". Miesiąc później Rostowski w ten sposób tłumaczył z chęci pożyczania gigantycznych - jak na polskie warunki - pieniędzy: "Musimy pożyczyć te pieniądze (przyp. 6,27 mld euro), bo inaczej Europa się rozleci, a Polska poniesie kolosalne straty". Ostatecznie umowa między Polską (NBP), a MFW została podpisana 15 marca 2013 roku. Zgodnie z jej treścią "NBP pozostaje w gotowości do wypłacenia MFW oprocentowanej pożyczki do wysokości stanowiącej równowartość kwoty 6.270.000,0 tys. EUR. Przekazanie przez NBP środków pieniężnych będzie następować na wniosek MFW. Skorzystanie przez MFW z tych środków jest możliwe w przypadku, gdy MFW wyczerpie inne dostępne zasoby finansowe pochodzące z udziałów członkowskich oraz pożyczek w ramach NAB (New Arrangements to Borrow - Nowych Porozumień Pożyczkowych)".

    Zgodnie z "Sprawozdaniem finansowym Narodowego Banku Polskiego za 2014 r." oraz powszechnie dostępnymi raportami - MFW jeszcze nie wystąpiło do NBP z wnioskiem o uruchomienie wspomnianej pożyczki. To oznacza, że kwota 6,27 mld euro (stanowiąca równowartość 26.724.621.000,00 zł według kursu średniego NBP na dzień sporządzenia ww. sprawozdania finansowego) może być w każdej chwili wypłacona na rzecz ratowania zadłużonej po uszy Grecji. Nie wykluczone, że nastąpi to w ciągu kilku najbliższych tygodni...



    Źródła informacji:
    - Grecy nie chcą płacić, my będziemy. Polska potwierdza pożyczkę ponad 6 mld euro MFW (RMF24.pl)
    - Sprawozdanie finansowe Narodowego Banku Polskiego na dzień 31 grudnia 2014 roku (NBP.pl)
    - Odpowiedź na interpelację poselską w sprawie pożyczki ponad 6 mld euro z rezerw walutowych NBP na finansowanie deficytów w zadłużonych krajach euro (Sejm.gov.pl)

    wpis z dnia 29/06/2015





http://argo.neon24.pl/post/123846,kilka-ostatnich-informacji