Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą mięso armatnie. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą mięso armatnie. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 22 lutego 2024

Kto oddał głos na tych ludzi??

 




– Mam dla was dwie wiadomości, złą i dobrą. Zła jest taka, że ani Putin nie odpuści, ani świat nie stanie się nagle spokojniejszym miejscem, ale jest też dobra. Dobra jest ta, że my sobie z tym poradzimy, że zostaliśmy postawieni dzisiaj przed najpoważniejszym egzaminem od pokoleń. I chcę wam powiedzieć, że my ten egzamin zdamy, bo jesteśmy wspaniałym narodem, mądrych przedsiębiorczych i odważnych ludzi. Putina wgnieciemy w ziemię, prędzej czy później trafi tam, gdzie powinien trafić: za kraty albo na cmentarz, Putin jest wrogiem ludzkości – powiedział Hołownia.






"my ten egzamin zdamy, bo jesteśmy wspaniałym narodem, mądrych przedsiębiorczych i odważnych ludzi"



KTO ODDAŁ NA NIEGO GŁOS???

WOŁAĆ PSYCHIATRĘ !!!!



Polskie siły zbrojne to ok. 160 000 ludzi, a w rezerwie - ok. 1,7 miliona.

Polska armia zaliczana jest do pierwszej 20-tki największych armii świata, i tak jesteśmy słabą armią,  słabszą od ukraińskiej, podobno na Ukrainie walczy w tej chwili ok. 350 000 żołnierzy rosyjskich. 



W 2013 roku Rosja posiadała ok. 850 000 żołnierzy - teraz pewnie więcej. 


W rezerwie - nawet 28 milionów ludzi. 


Nie wspominajac o rezerwach przemysłowych i licznych zasobach sprzętowych, najnowocześniejszych na świecie. O rakietach atomowych nie wspominam wcale.





"Jeszcze raz, żeby zrozumieć powagę sytuacji:

 pan Szymon, były prowadzący telewizyjny szoł, nie załapał, że to już nie »Mam talent« i że teraz odpowiada za państwo i jego obywateli. 

Nie, my nie »wgnieciemy Putina w ziemię«. 

W interesie Polski jest, aby nigdy nie dotknęły nas działania zbrojne, nawet jeśli ceną jest np. integralność terytorialna Ukrainy. 


Chcesz Pan wgniatać Putina w ziemię, Panie Hołownia – droga wolna. Złóż Pan mandat i zasuwaj jako prywatna osoba na Ukrainę. Tam na froncie potrzebują gierojów" 

czwartek, 17 marca 2022

Mięso armatnie

 

Od lat zauważam w swoich notatkach, że Polacy są uczeni nienawiści do Rosji - celem posłania ich na śmierć w interesie zachodniej sitwy.

Nie śledzę ukraińskich mediów, ale wydaje się, że ich do tego przyuczono szybciej i skuteczniej niż nas. 

I oto macie tu przykład z austriackiej prasy - jak zachowują się ludzie sterowani przez media - idą na śmierć w nieznane, bo im się coś wydaje...


Młodzież nie potrafi poprawnie ocenić sytuacji, dlatego niech te wydarzenia staną się przyczynkiem do dyskusji i oceny środowisk medialnych, a także praw młodzieży do korzystania z publicznego komunikowania treści.





przedruk
tlumaczenie automatyczne



16.03.2022, 09:07


Ujawniono – Austriacy też walczą w wojnie na Ukrainie




Austriacy idą na wojnę na Ukrainie jako najemnicy, donosi lokalny bojownik: „Wszyscy ludzie umrą, nikt nie wyjdzie żywy”.


Według oficjalnych danych, rosyjski atak rakietowy na ukraińską bazę wojskową w pobliżu polskiej granicy nie tylko zabił w weekend 35 osób, ale także ujawnił, że austriaccy najemnicy walczą na Ukrainie. Niemiecki żołnierz w stanie spoczynku Peter, po pięćdziesiątce, rozpakowuje Ö1 „Morgenjournal”. „Byłem członkiem Legionu Międzynarodowego. Szacuję, że na moim obszarze było około 800 do 1000 żołnierzy z zagranicy” – powiedział Ö1.


"W ciągu najbliższych dni zostaniesz wysłany na front"

„Większość jednostek, które Legion sam tworzy, jest całkowicie niedoświadczonych. Nie potrafią tak naprawdę ocenić, co ich czeka”, mówi Peter. Po bombardowaniu koordynacja prawie nie istniała, ponieważ cała baza została zniszczona. Teraz najemnicy zostaną wysłani na front. „I moim zdaniem coś tam musi się wydarzyć, bo wszyscy zginą, nikt nie wyjdzie żywy” – powiedział były żołnierz.



Według władz Peter wątpi w 35 zabitych, liczba ta może dotyczyć zabitych cywilnych pracowników ukraińskich i personelu wojskowego, ale liczba ta jest znacznie wyższa w przypadku zagranicznych bojowników. Bojownik relacjonuje, że sąsiedni budynek obozu został trafiony bezpośrednio: „Wiem, że leżało tam co najmniej 100 żołnierzy i żaden z nich nie wyszedł”. Według Petera walczyliby tam również osoby poniżej 20 roku życia bez doświadczenia wojennego.

„To kończy się katastrofą”


– Kończy się katastrofą – mówi Peter, który ma nadzieję, że ukraiński rząd nic nie wie o sytuacji i „zostanie wstrząśnięty i odeśle tych ludzi do domu”. Uważa, że ​​Ukraina nie jest krajem trzeciego świata, w którym poszukiwane są dzieci-żołnierze. Sam Peter był „z dala od wojska przez ponad 12 lat” i wierzył, „że jest to walka warta toczenia, ale nie spalona jako mięso armatnie”. Dzieje się tak również z miejscowymi Austriakami.

niedziela, 2 kwietnia 2017

Friedman już nie podżega do wojny otwarcie?




To jest zwyczajny/niezwyczajny podżegacz wojenny.

" Żyjemy w okresie zmierzchu Rosji, niepokojów w tym kraju, chociażby z powodu niskich cen ropy za baryłkę. Nie chodzi o okupację nowych terenów, ale budowę wpływów. Polska powinna kierować się na Wschód."

TO ZGADZA SIĘ Z MOJĄ KONCEPCJĄ wg której istnieje pewna, ponad międzynarodowa siła, która steruje zachodem od setek lat i stopniowo pożera Słowiańszczyznę. Kiedy już pożre kolejną krainę i całkowicie sobie podporządkuje - przenosi swoje centrum do niego, zaś swoje byłe centra - likwiduje, wyciera świadomość historyczną okresowymi epidemiami, a potem sprowadza ciemnoskórych, aby zatrzeć ślady - że tam kiedykolwiek żył Słowianin.

Dwa lata temu przenieśli się do Polski i teraz będą już nie grabić, ale Polskę budować, stopniowo usuwając z niej Polaków i zastępując ich swoimi ludźmi z niemiec i innych krajów, tudzież osłabiając żywioł polski innymi imigrantami.

Jak to opisuję od kilku lat, w okresie powojennym podmieniono służby, armię i policję – dlatego nie było żadnej reakcji na zamach smoleński. Potem wygnano 2 miliony Polaków za pracą na zachód i sprowadzono milion „Mazurów”, „Ślązaków”, „Kaszubów” i innych „autonomistów”, co to nie potrafią po polsku poprawnie mówić, ani pisać – co widać min. po zawodowych trollach w internecie.

Dlatego w mediach tylu obcokrajowców - „kucharzy” itp. co kaleczą język polski + powszechnie już angielszczyzna – na każdym kroku. Plus kiepskiej jakości seriale, zapełnione amatorami – tak chcą przyzwyczaić młodzież do miernego aktorstwa, by ta nie potrafiła odróżnić wysokiej klasy aktorstwa, jakie na co dzień prezentuje 5 kolumna, od rzeczywistości. Oni nigdy, lub prawie nigdy nie kłamią – bo człowiek intuicyjnie wyczuwa kłamstwo – więc tylko nie mówią tego, co im niewygodne, mieszają w komunikatach za pomocą szumu dezinformacji.. Teraz już czują się mocno – jeszcze im tylko brakuje wysłać na Rosję polskie mięso armatnie.

Polska stanie się nowymi niemcami w Europie – „Będzie jednym z liderów Europy. Staniecie realnie na czele koalicji państw Europy Środkowo-Wschodniej, która będzie powstrzymywać Rosję. Polska mocarstwem regionalnym. To już dzieje.” - z polskim mięsem roboczym i sitwą międzynarodowych nadzorców (już się bankierzy przenoszą z Londynu do Warszawy) z 5 kolumną w roli kontrolerów i donosicieli - to z niej ma wyjść śmierć dla Rosjan („Polska powinna kierować się na Wschód”) i kolejne wojny. Kolejny etap – Rosja.
To jest zwyczajny/niezwyczajny podżegacz wojenny.

http://werwolfcompl.blogspot.com/p/i.html
 
 
 
 
 
W 2045 roku minie 100 lat od zakończenia II wojny światowej. Jaka będzie wtedy Polska?
Będzie jednym z liderów Europy. Staniecie realnie na czele koalicji państw Europy Środkowo-Wschodniej, która będzie powstrzymywać Rosję. Polska mocarstwem regionalnym. To już dzieje.
Mówimy tu o potędze polityczno-ekonomicznej.
Żeby być ekonomiczną potęgą, trzeba mieć do tego zasoby – możliwości obronne, które będą w stanie nas ochronić. Teraz Europa tego nie ma. Chodzi o wpływy, sojusze.
Paradoksalnie, uspokoił mnie pan. Mimo wszystko.
Dlaczego?
Bo w jednym z wywiadów mówił pan nawet o zmianach terytorialnych.
Omawiając tę kwestię, należy brać pod uwagę środowisko, w którym żyjemy. Żyjemy w okresie zmierzchu Rosji, niepokojów w tym kraju, chociażby z powodu niskich cen ropy za baryłkę. Nie chodzi o okupację nowych terenów, ale budowę wpływów. Polska powinna kierować się na Wschód.
To śliski grunt. Wywołujemy demony przeszłości. Budowanie wpływów we Lwowie czy Mińsku. Ktoś inny mógłby to samo robić w przypadku Gdańska czy Wrocławia w Polsce. To niebezpieczne.
To śliski grunt, jeśli nie nosisz butów, dlatego to jasne, że trzeba się kontrolować. Zagarnięcie danego terenu oznacza odpowiedzialność za nowy obszar – za rozwój i za ludzi. To w ogóle nie wchodzi w grę, także ze względu na koszty. Chodzi o budowanie wpływów.
Czyli konkretnie?
Polska może realnie myśleć o Międzymorzu – koncepcji strefy wpływów od Bałtyku aż po Morze Czarne. To koncepcja marszałka Józefa Piłsudskiego. Postulował on doprowadzenie do sojuszu państw Europy Środkowo-Wschodniej - obszaru między Adriatykiem, Bałtykiem i Morzem Czarnym. Moim zdaniem ta linia musi być podtrzymana. To Polska, Słowacja, Węgry, Rumunia i Bułgaria. To nie koalicja chętnych, ale przymierze zdolności i możliwości.
Co będzie największym zagrożeniem dla Polski?
Po pierwsze, Rosja. Głównym problemem będzie zdefiniowanie relacji z nią. Po drugie, Polska za bardzo uzależniona jest od Niemiec. Za dużo produktów eksportujecie, dlatego w waszym interesie leży dywersyfikacja eksportu.
Wydaje się wątpliwe, by te dwie kwestie plus koncepcja Międzymorza wystarczyły.
Znajdując się między silniejszymi Rosją i Niemcami, Polska będzie miała szansę urosnąć na znaczeniu dzięki zasadzie "dwóch pięćdziesiątek", czyli niemieckiemu eksportowi odpowiadającemu za 50 proc. PKB w RFN oraz 50 dolarów za baryłkę ropy. Spadek wartości eksportu, którego chiński rynek zbytu nie będzie mógł obsłużyć, będzie miał katastrofalne skutki dla niemieckiej gospodarki. W dłuższej perspektywie doprowadzi to do spadku pozycji Niemiec. Na takiej samej zasadzie zbyt niska cena ropy, w tym wypadku 50 dolarów za baryłkę. To bardzo osłabi rosyjską gospodarkę bazującą na eksporcie zasobów energetycznych. W tym wypadku Polska wzmocni swoją pozycję, jeżeli będzie potrafiła zamanifestować swoją wartościowość jako wiarygodny partner Stanów Zjednoczonych, w kontekście osłabionej wiarygodności państw zachodu Europy. Wasz kraj może być liderem myślenia o przyszłym kształcie integracji europejskiej skupionej przede wszystkim na uwzględnianiu i realizowaniu interesów i celów państw członkowskich.



 
http://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/polska-regionalnym-mocarstwem-george-friedman-nie-popelnijcie-jednego-bledu/wgrgmd4
 
 

piątek, 27 stycznia 2017

Siły amerykańskie rozmieszczone w Polsce to teatrzyk


Były oficer wywiadu USA: Siły amerykańskie rozmieszczone w Polsce to teatrzyk

Dodane przez Lipinski
Opublikowano: Czwartek, 26 stycznia 2017 o godz. 15:03:56


Robert David Steele, były oficer CIA oraz wywiadu amerykańskiej piechoty morskiej mówi Michałowi Krupie w wywiadzie dla „Opcji na Prawo”, że siły USA rozmieszczone w Polsce „to teatrzyk”. „Czołgi i inne elementy tej siły są przestarzale i nieadekwatne. Rosja może je zniszczyć w jednej chwili”.





- Rosja nie może być okrążona, nie może być pokonana. Siły amerykańskie rozmieszczone w Polsce to teatrzyk. Czołgi i inne elementy tej siły są przestarzale i nieadekwatne. Rosja może je zniszczyć w jednej chwili – mówi Robert David Steele, były oficer CIA oraz wywiadu amerykańskiej piechoty morskiej w wywiadzie dla „Opcji na Prawo”, przeprowadzonym przez Michała Krupę.

- Trump jest zwolennikiem wizji Rona Paula o polityce zagranicznej opartej na pokoju i handlu. Priorytetem powinno być zamknięcie wszystkich amerykańskich baz wojskowych za granicą, wycofanie się z NATO, odcięcie finansowania dla ONZ, dyktatorów i programów, które pozbawiają Amerykanów środków pieniężnych - twierdzi Steele.
- John Brennan i CIA są podstawą kontroli rządu USA przez Establishment. Próbowali wpłynąć na Kolegium Elektorów przy pomocy fałszywych twierdzeń o tym, że Rosjanie zhackowali wybory prezydenckie – mówi były oficer amerykańskiej wywiadu. Odnosi się też do polityki Waszyngtonu względem Bliskiego Wschodu:
- Ogólnie rzecz biorąc, mam nadzieję, że Trump przestanie finansować z pieniędzy podatników Arabię Saudyjską i Izrael.
Steele twierdzi również, że CIA szkoliło terrorystów, którzy mieli później został wysłani do Rosji i Chin:
- CIA pomogło stworzyć ISIS i szkoliło ujgurskich i czeczeńskich terrorystów, aby następnie odesłać ich do Chin i Rosji.
Więcej w następnym numerze „Opcji na Prawo”, który ukaże się w lutym br.
Kresy.pl / Opcja na Prawo
 
 
 
http://www.kresy.pl/wydarzenia,bezpieczenstwo-i-obrona?zobacz/byly-oficer-wywiadu-usa-sily-amerykanskie-rozmieszczone-w-polsce-to-teatrzyk
 
 

sobota, 12 listopada 2016

Ilu Polaków walczyło w pierwszej wojnie światowej?



Ilu Polaków walczyło w pierwszej wojnie światowej? Ilu zginęło?

W 1914 roku państwa Ententy: Francja, Anglia i Rosja zmobilizowały 6 mln żołnierzy, zaś państwa centralne: Niemcy i Austro-Węgry 4 mln żołnierzy. W trzech armiach zaborczych służyło 2 mln osób narodowości Polskiej


Z biegiem czasu do działań wojennych włączały się kolejne kraje, w tym Stany Zjednoczone. Wojnę w 1914 rozpoczęło 8 państw, a w 1918 zakończyło 33. Pod koniec wojny, w 1918 roku walczyło 70 milionów żołnierzy. W każdym dniu wojny ginęło średnio 5 tysięcy osób. Łącznie zginęło około 10 milionów ludzi.

Wybuch wojny zaważył na przyszłych losach Polski a w polskich patriotach obudził nadzieję na własne państwo, ponieważ pierwszy raz od przeszło stu lat zaborcy stanęli po przeciwnych stronach barykady. Zanim patrioci nadzieje przekuli w czyny wszyscy zaborcy powołali pod broń Polaków. Historyk Stefan Kieniewicz szacuje, że w trzech armiach zaborczych służyło 2 mln osób narodowości Polskiej. Wielu z nich nigdy nie powróciło do rodzinnych domów. W ciągu 4 lat wojny z mieszkańców ziem, które weszły w skład Polski po 1921 roku zginęło w armii rosyjskiej 55 tyś osób, w niemieckiej 110 tys. a austro-węgierskiej 220 tys.



http://www.tysol.pl/a2155-Ilu-Polakow-walczylo-w-pierwszej-wojnie-swiatowej-Ilu-zginelo-

 

wtorek, 9 sierpnia 2016

Rosja nie będzie walczyć na swoim terenie



Doradca Putina: dodatkowa broń NATO nie pomoże Polsce - w razie kryzysu ta broń zostanie zniszczona


„Nie zrezygnujemy ze statusu światowej potęgi. Chcielibyśmy być centrum wielkiej Eurazji” – zapowiada znany rosyjski analityk i doradca Władimira Putina Siergiej Karaganow w rozmowie z „Der Spiegel”. „Państwa takie jak Polska, Litwa czy Łotwa, mają uspokoić się dzięki temu, że NATO rozmieści w nich swoją broń. To im jednak nic nie pomoże, my oceniamy to jako prowokację. W przypadku kryzysu właśnie ta broń zostanie zniszczona

Według Siergieja Karaganowa, już w czasie wojny w Gruzji w 2008 roku wzajemne zaufanie wielkich mocarstw „oscylowało wokół zera”, zaś Rosja zaczęła na nowo zbroić swoją armię. W wywiadzie dla niemieckiego „Der Spiegel”, opublikowanego na stronach portalu Onet.pl zaznaczył, że od tamtego czasu sytuacja drastycznie się pogorszyła:

„Ostrzegaliśmy NATO przed zbliżaniem się do granic Ukrainy, ponieważ stworzyłoby to dla nas sytuację nie do przyjęcia. Rosja powstrzymała posuwanie się Zachodu w tym kierunku, na pewien czas zażegnało to, miejmy nadzieję, niebezpieczeństwo wybuchu wielkiej wojny w Europie. Lecz propaganda, jaka trwa obecnie, przypomina czas przed nową wojną”.


Karaganow stwierdził także, że w Rosji „istnieje silna świadomość, że musimy się bronić (…), być przygotowani na wszystko, stąd ta ostra niekiedy [rosyjska – red.] propaganda”.

Zarzuca z kolei zachodnim mediom, że oczerniają Rosję i twierdzą, że grozi ona inwazją.

„Obecnie państwa wschodnioeuropejskie, takie jak Polska, Litwa czy Łotwa, mają uspokoić się dzięki temu, że NATO rozmieści w nich swoją broń. To im jednak nic nie pomoże, my oceniamy to jako prowokację. W przypadku kryzysu właśnie ta broń zostanie zniszczona. Rosja nie będzie nigdy więcej walczyć na swoim terenie…– podkreślił rosyjski analityk. Dodał, że NATO jest znacznie bliżej granic Rosji niż niegdyś, a zmieniła się m.in. broń. Wszystko wygląda znacznie gorzej niż trzydzieści czy czterdzieści lat temu” – uważa doradca Putina.


Karaganow przyznał, że pojawiające się wśród rosyjskich elit twierdzenia o tym, że Zachód dąży do wojny, by podzielić Rosję, są przesadzone. „Z pewnością jest to przesada” – powiedział zaznaczając, że z kolei politycy w USA mówią, że sankcje powinny spowodować zmianę władzy w Rosji. „To jest wystarczająco agresywne” – uznał. Dodał też, że rosyjskie elity polityczne nie są gotowe na reformy wewnętrzne i ich nie chcą. Przypomniał również, że Rosja „opiera się na dwóch narodowych ideach – obronie i suwerenności”, zaś w tym kraju „kwestie bezpieczeństwa traktuje się ze znacznie większą czcią niż w innych krajach”. Podkreślił też, że w Rosji rozszerzenie NATO został odebrane jako zdrada.

„Chcemy zapobiec dalszej destabilizacji świata. I chcemy mieć status wielkiego mocarstwa. Z tego nie możemy niestety zrezygnować, bo ów status w ciągu ostatnich trzystu lat stał się częścią naszego genomu. Chcielibyśmy być centrum wielkiej Eurazji, strefy pokoju i współpracy. Do tej Eurazji będzie należał również subkontynent europejski” – powiedział Karaganow.


Analityk mówił także, że Rosja nie ma najmniejszego zaufania do Zachodu. „Istnieje taki środek, jak zaskoczenie taktyczne. Powinniście wiedzieć, że jesteśmy już mądrzejsi, silniejsi i bardziej zdecydowani– powiedział doradca Putina.


„Rosjanie są kiepskimi handlowcami, niechętnie zajmują się ekonomią, za to są wybitnymi wojownikami. Wy w Europie macie inny system polityczny, taki, który nie potrafi dopasować się do wyzwań nowego świata. Niemiecka kanclerz powiedziała, że nasz prezydent żyje w innym świecie. Ja sądzę, że on żyje właśnie w tym realnym– mówił Karaganow w kontekście rosyjskich działań w Syrii.


„Część europejskich elit dążyła do konfrontacji z Rosją, teraz więc nie pomożemy Europie, choć w kwestii uchodźców moglibyśmy to zrobić” – zaznaczył analityk dodając, że przez następne kilkadziesiąt lat Europa Zachodnia nie będzie żadnym wzorcem dla Rosji. Zauważył też, że dla Moskwy koncentracja wojsk NATO oznacza groźbę wojny. Odniósł się w tym kontekście do stacjonowania batalionów NATO na tzw. wschodniej flance Sojuszu:


„Gadanie o tym, że chcemy zaatakować kraje bałtyckie, jest idiotyczne. Po co NATO rozmieszcza tam broń? Proszę sobie wyobrazić, co stanie się tam w przypadku kryzysu. NATO-wska pomoc dla państw bałtyckich jest symboliczna, to prowokacja. Jeśli NATO rozpocznie agresję przeciwko mocarstwu atomowemu takiemu jak my, zostanie to ukarane”.

Karaganow krytycznie odniósł się także do sytuacji społeczno-politycznej w Europie Zachodniej:

„Niepokoi mnie, gdy Europejczycy domagają się coraz więcej demokracji. Brzmi to tak, jak dawniej, kiedy u nas żądano coraz więcej socjalizmu”.


W odpowiedzi na pytanie o błędy w rosyjskiej polityce zagranicznej, Karaganow powiedział, że Rosja nie miała żadnej strategii politycznej wobec byłych republik radzieckich, nie zrozumiała ich nowej sytuacji. „Jedyną rzeczą, jaką zrobiliśmy, było subwencjonowanie tych państw i kupowanie ich elit – za pieniądze, które zostały potem ukradzione, prawdopodobnie wspólnie. Nie udało się nam więc zapobiec konfliktowi na Ukrainie” – zaznaczył analityk.


Karaganow zapowiedział także, że nie należy spodziewać się zasadniczych ustępstw ze strony Rosji po wrześniowych wyborach parlamentarnych:


„Mentalnie nasz kraj stał się euroazjatycką potęgą – ja byłem jednym z intelektualnych ojców zwrócenia się na Wschód. Teraz jednak uważam, że nie powinniśmy się odwracać od Europy. Musimy szukać sposobów, by przywrócić nasze relacje”.


Siergiej Karaganow jest honorowym przewodniczącym wpływowej Rady ds. Polityki Zagranicznej i Obronnej. Tworzy ona koncepcje rosyjskich strategii dotyczących światowej polityki. W maju przedstawiła ona nowe tezy polityki zagranicznej. Karaganow jest również doradcą Władimira Putina.







wtorek, 9 grudnia 2014

Znowu propaganda pro-wojenna


Litwa: Siły zbrojne w stanie podwyższonej gotowości. Chodzi o Rosję

Dzisiaj, 9 grudnia (16:12)

Litewskie siły zbrojne zostały postawione w stan podwyższonej gotowości bojowej - informują we wtorek litewskie media. Jest to reakcja na rosyjską aktywność wojskową, która wzrosła na lądzie, na morzu i w powietrzu.

"Od soboty obserwujemy zwiększoną aktywność sił zbrojnych Federacji Rosyjskiej w obwodzie kaliningradzkim, a także w zachodniej części Federacji Rosyjskiej. W związku z tym zapadła decyzja o podwyższeniu gotowości bojowej w naszych jednostkach wojskowych“ - poinformował naczelnik sztabu litewskiej armii generał brygady Vilmantas Tamoszaitis.

Ministerstwo Ochrony Kraju poinformowało, że w ubiegłą sobotę w wodach neutralnych Morza Bałtyckiego zauważono 22 rosyjskie okręty. Towarzyszyły im samoloty bojowe. W niedzielę dyżurne myśliwce biorące udział w misji NATO Baltic Air Policing interweniowały trzykrotnie. Rosyjskie maszyny Tu-95 i Tu-22 nie próbowały nawiązać kontaktu radiowego z NATO-wskimi pilotami.
Generał Tamoszaitis zapewnia, że "sytuacja na granicy jest pod stałą kontrolą wojskowych".
Stan podwyższonej gotowości wprowadzono m.in. w jednostkach szybkiego reagowania stworzonych na Litwie przed miesiącem; zgodnie z założeniem osiągają one gotowość w ciągu dwóch do 24 godzin od wystąpienia zagrożenia. W obecnej sytuacji na zagrożenia jednostki powinny reagować jeszcze szybciej.

Podstawę sił szybkiego reagowania stanowią dwa bataliony piechoty (zmotoryzowanej i zmechanizowanej) wraz z pododdziałami inżynieryjnymi i rozpoznawczymi, które niedawno uczestniczyły w międzynarodowej operacji w Afganistanie. Jednostka szybkiego reagowania ma liczyć łącznie około 2500 żołnierzy.


Z Wilna Aleksandra Akińczo

Estonia. Lęk przed Rosją

Dzisiaj, 9 grudnia (12:33)
Do estońskiego wojska zgłasza się coraz więcej ochotników. Estończycy obawiają się ekspansji Rosji.

Alo Looke i jego koledzy ze studiów dyskutowali ostatnio tylko na jeden temat - o rosyjskiej inwazji na Ukrainę. - Co zrobilibyśmy, gdyby dotknęło to nas? - zastanawiał się Looke, który na co dzień pracuje w estońskiej Operze Narodowej. Looke i jego koledzy mieli na to tylko jedną odpowiedź - wstąpiliby na ochotnika do estońskiej armii.

Ochotnicza formacja wojskowa zwana Kaitselit powstała w 1918 roku po wybiciu się Estonii na niepodległość. Została rozwiązana po zajęciu Estonii przez ZSRR w 1940 roku i reaktywowana ponownie w 1991 roku wraz z odzyskaniem niepodległości. Takiego napływu ochotników jak obecnie, od tamtego czasu jeszcze nie było. 

Estonia liczy zaledwie 1,3 mln mieszkańców. Estońska armia ma tylko 3800 zawodowych żołnierzy, wspieranych przez 14,5 tys. ochotników. 30-letni Looke jest jednym z tysiąca ochotników, którzy zgłosili się w ciągu ostatniego roku do armii. Dwa lata temu zgłosiło się ich raptem 500. Podobnie jest w pozostałych krajach bałtyckich. - Sytuacja na Ukrainie spowodowała ten nawał - ocenia dowódca Kaitselitu Meelis Kiili. - My, Estończycy, jesteśmy bardzo spokojnymi ludźmi, a nawet pacyfistami, ale teraz ludzie pytają: "Co mogę uczynić dla mojego kraju?"

Ochotnicy Kaitselitu wywodzą się ze wszystkich warstw społecznych. Są tu zarówno absolwenci zawodówek, weterani wojny w Afganistanie, jak i dziennikarze czy lekarze.



Wojna w głowach

Estończycy zaniepokojeni są nastrojami wśród rosyjskojęzycznej mniejszości, z której wywodzi się jedna trzecia mieszkańców Estonii. - Wszyscy to wiedzą. Wystarczy, że estoński policjant zabije jakiegoś rosyjskojęzycznego mieszkańca, a wtedy wkroczy Putin twierdząc, że trzeba pomóc rodakom - obawia się 23-letni Mati Sild. - W dzisiejszych czasach wojna zaczyna się w mediach i głowach - dodaje.

Sild zgłosił się do armii na ochotnika w 2007 roku - jeszcze jako uczeń, po tym jak estońskie władze zlikwidowały radziecki pomnik poległych w centrum Tallinna. Był świadkiem, jak rosyjscy chuligani obrzucali policjantów kamieniami i podpalali wystawy sklepowe. Widział, jak ochotnicy z Kaitselitu wspomagali policjantów i pragnął być u ich boku. To wspomnienie wróciło, kiedy rosyjscy żołnierze opanowali Krym. - Jeśli coś takiego miałoby się tu stać, nie chcę stać z boku - mówi Sild, który dziś studiuje biotechnologię. - Chcę umieć obsługiwać broń i nie musieć uciekać na Zachód – dodaje.



Isabelle de Pommereau / Bartosz Dudek, Redakcja Polska Deutsche Welle












Polska - Ukraina - Rosja




Wnioski Dmowskiego wciąż aktualne


Można powiedzieć: nic nowego.
Dmowski w roku 1922 ostrzegał nas przed sytuacją jaka obecnie ma miejsce na Ukrainie.


Przedruk z gazety Myśl Polska.
Autor: Adam Śmiech
"Polska na arenie międzynarodowej w systemie Romana Dmowskiego".

[...]
Stosunek do Rosji

Stanisław Kozicki, wybitny polityk endecki i bliski współpracownik Dmowskiego napisał w swych pamiętnikach: Znacznie później zdobyłem głębszą wiedzę o Rosji (...), co doprowadziło mnie do zrozumienia w pełni poglądu Dmowskiego, który uważał, że doprowadzenie do porozumienia z Rosją i ustalenia z nią jakiegoś modus vivendi na dalszą metę, jest pierwszym i najgłówniejszym zadaniem polityki polskiej”.
Roman Dmowski wielokrotnie wyrażał daleko idącą niechęć, a nawet pogardę dla Moskali i działań. Jest to, zwłaszcza dzisiaj, podkreślane przez ludzi pragnących dokonać rewizji myśli narodowodemokratycznej w kierunku antyrosyjskim i ma służyć uzasadnieniu ich programu politycznego. Świadczy to o głębokim niezrozumieniu zagadnienia.
Stosunku narodu do sąsiada tak istotnego jak Rosja, nie buduje się na opiniach o tych czy innych Rosjanach, o tym, czy innym ich rządzie, ale na analizie politycznej i wnioskach z niej wypływających.
Na potrzeby zaborów taką analizą była książka „Niemcy, Rosja i kwestia polska”. W wolnej Polsce Dmowski wypowiedział się na ten temat kilka razy i są to wypowiedzi mające charakter wskazań nie tylko na teraźniejszość współczesną ich autorowi, ale także na przyszłość bliższą i dalszą. Ich symbolicznym, w tym kontekście, wyrazem praktycznym w międzywojniu był fakt, że to właśnie za czasów kierowania przez przywódcę Narodowej Demokracji resortem spraw zagranicznych, Polska – podpisem Dmowskiego – uznała, jak napisano w nocie oficjalnej, Związek Socjalistycznych Republik Rad.
Dmowski widział Rosję jako istotny dla Polski podmiot bez względu na formę panujących tam w danym okresie rządów. Stąd, nie tylko wspomniane uznanie ZSRR, ale późniejsze spotkania z posłem radzieckim (Połpredem – pełnomocnym przedstawicielem) Piotrem Wojkowem. Wojkow spotykał się zresztą nie tylko z Dmowskim, ale i z ówczesnym marszałkiem senatu, również działaczem endeckim – Wojciechem Trąmpczyńskim. Rozmawiano przede wszystkim o polityce i gospodarce, nie tylko w kontekście stosunków dwustronnych, ale szerzej, w kontekście Europy Środkowo-Wschodniej.
Z jednej strony, może zaskakiwać wysoka ocena Dmowskiego przez Wojkowa, z drugiej, pokazuje postawę lidera endecji, który uważał takie kontakty za ważne i potrzebne. O zainteresowaniu poglądem Dmowskiego na sprawy rosyjskie w ZSRR świadczy również wydanie w przekładzie na rosyjski w 1930 r., kilku artykułów pt. „Kommiwojażer w zatrudnieni”, będących wyborem spośród tekstów pisanych do Gazety Warszawskiej, w których Dmowski rozprawiał się skutecznie z pomysłem tzw. wyprawy komiwojażera na Rosję, czyli przeprowadzenia ataku na ZSRR przez Polskę za pieniądze międzynarodowego kapitału.

O wiele większe znaczenie, także w kontekście naszej współczesności i przyszłości, mają wskazania Dmowskiego zawarte w jego wypowiedziach. Na plan pierwszy wysuwa się tu artykuł programowy „Zagadnienie główne” z "Przeglądu Wszechpolskiego" nr 2 z lutego 1922r., gdzie autor podkreśla:
„Nie chodzi tu o politykę dzisiejszą, o stosunek do rządu sowieckiego lub do tego, czy innego obozu przeciwników jego na emigracji, do tych lub do innych czynników przemijających. (...)
Idzie więc o stosunek do czynnika trwałego, do narodu rosyjskiego, o stworzenie gruntu, na którym się oprze jutrzejsza polityka nasza względem rosyjskiego państwa.

Im mniej my dziś w tym względzie pracujemy, im mniej posiadamy planu, im mniej przygotowujemy opinię publiczną do jego zrozumienia, tem większe powodzenie ma robota niemiecka, która dąży do ukształtowania stosunków między Polską a Rosją zgodnie ze swojemi planami.

Idzie ona bez przerwy nie tylko w Rosji, ale i u nas.

Wpływy niemieckie sączące się do Polski bardzo różnemi kanałami, pracują przede wszystkiem w dwóch kierunkach: z jednej strony pozyskują one ludzi dla planów handlowych i komunikacyjnych, prowadzących do zrobienia z Polski niemieckiego mostu do Rosji; z drugiej – usiłują przedstawić Rosję, jako głównego wroga Polski i główne jej niebezpieczeństwo, utrwalić i rozwinąć dawną psychologję nienawiści do ciemiężców, hypnotyzuja Moskalem jak za dawnych przedwojennych czasów, tak jak gdyby się nic w Naszem położeniu względem Rosji nie zmieniło.

Sprzyja im nieruchomość duchowa społeczeństwa, które ciągle nie posiada jeszcze psychologji narodu wolnego, niezawisłego, ale tak na różne sprawy reaguje, jak gdyby żyło jeszcze w czasach niewoli i ucisku. Sprzyja im też rozwinięta szeroko u nas skłonność do robienia patrjotyzmu możliwie najtańszym kosztem. A cóż mniej dziś kosztuje, jak szczucie na Moskala?...
W ten sposób urabia się psychologja społeczeństwa w stosunku do Rosji, która później może bardzo utrudnić najważniejsze dla naszego bytu, a niewątpliwie najtrudniejsze zadanie – zorganizowania po naszej stronie i wywołania po stronie rosyjskiej jedynej polityki, mogącej i nam, i Rosji zapewnić samodzielność gospodarczą i polityczną oraz rolę w świecie, odpowiadającą siłom i położeniu każdego z dwóch narodów.
Pierwszym warunkiem tej polityki jest, żeby Polska nie dawała się używać za narzędzie przeciw Rosji, a Rosja przeciw Polsce. Pierwsze zależy w całości od nas; na drugie możemy mieć mniej lub więcej wpływu w zależności od tego, ile dobrej woli, energji i rozumienia rzeczy w pracę na tem polu włożymy.(…)”

W „Polityce polskiej i odbudowaniu państwa” w 1925 r. Dmowski z naciskiem powtórzył:
„Nauczyłem się na stosunek nasz do Rosji patrzeć w perspektywie dziejowej, ze spokojem, w którym myśli politycznej nie zamącają namiętności, wytworzone przez przeszłość i podsycane stale do ostatnich czasów przez politykę rosyjską względem Polski(…).
Zdaniem mojem było rzeczą niegodna naszego narodu oburzać się jedynie na krzywdy, protestować przeciw nim i albo czekać na zmianę postępowania Rosji, albo tez ślepo dążyć do jej zguby, chociażbyśmy sami mieli razem z nią zginąć.Obowiązkiem naszym było mieć swoją względem Rosji politykę, politykę rozumną, zwalczającą w niej to, co dla nas było szkodliwe, ale umiejącą szczerze i uczciwie poprzeć to, co było z korzyści dla naszej sprawy. (...). Podkreślam to umyślnie, ażeby ludzie u nas nie myśleli, że polityka zbliżenia z Rosją, szukająca oparcia stosunku z nią na wzajemnej życzliwości, była wywołana tylko potrzebami chwili, i dziś już należy do historii.
Niejedno pokolenie przeminie, a ta sprawa ciągle będzie aktualną, żywotną, ciągle będzie miała pierwszorzędne znaczenie dla obu narodów.(...)”


Kwestia ukraińska
Stosunek Dmowskiego do sprawy Ukrainy był wypadkową jego stosunku do kwestii niemieckiej i rosyjskiej rozpatrywanych łącznie. Z jednej strony, tzw. wolna Ukraina musiałaby być wasalem niemieckim, zarządzanym przez kapitał międzynarodowy, z drugiej, istotą naszego przyjaznego stosunku do Rosji powinien być brak poparcia dla ukrainizmu w każdej postaci.
W „Świecie powojennym i Polsce” Dmowski pisał:
„Nie ma siły ludzkiej, zdolnej przeszkodzić temu, ażeby oderwana od Rosji i przekształcona w niezawisłe państwo Ukraina stała się zbiegowiskiem aferzystów całego świata (...) rzezimieszków i organizatorów wszelkiego gatunku prostytucji (...) Ukraina stałaby się wrzodem na ciele Europy; ludzie zaś marzący o wytworzeniu kulturalnego, zdrowego i silnego narodu ukraińskiego, dojrzewającego we własnym państwie, przekonaliby się, że zamiast własnego państwa, mają międzynarodowe przedsiębiorstwo, a zamiast zdrowego rozwoju, szybki postęp rozkładu i zgnilizny.”
Warto w tym miejscu zauważyć, że współcześnie pojawiające się w kręgach związanych z Młodzieżą Wszechpolską hasła współdziałania z Ukrainą przeciwko Rosji (skutkujące zapraszaniem i rozmowami z młodymi neobanderowcami), nie są pomysłem nowym. Także przed wojną nurt neoromantyczny w Ruchu Narodowym, zaczął w drugiej połowie lat 30-tych naginać myśl narodową do haseł romantycznych z XIX wieku, skierowanych przeciwko Rosji. W lutym 1939 r. jeden z autorów Wielkiej Polski, czasopisma wyrażającego takie właśnie idee napisał: „Jestem zdecydowanym zwolennikiem rozbicia przez Polskę państwa rosyjskiego na szereg narodowych organizmów państwowych, wśród których istnieć musi Ukraina Naddnieprzańska.(…) Za kilka, czy kilkanaście lat staniemy razem (z „Ukraińcami”) do walki z Rosją, staniemy razem, bo będzie to w interesie i naszym i ich, staniemy razem, choć przed tym walczyliśmy i po tym będziemy walczyć z sobą.”


Endecka „Polityka Narodowa”, nr 3 z 1939 r. skomentowała powyższe pomysły następująco:
„Zgoła się nie posuwamy do „jedności celów” z wyznawcami podobnych poglądów. Zagadnienie, czy Polska ma się wlec w ogonie polityki niemieckiej, chcącej we własnym interesie rozbijać Rosję na kilka „narodowych organizmów państwowych” i wznawiać traktat brzeski, czy też ma mieć postawę niezależną – między innymi – w sprawie ukraińskiej zasadniczo odmienną od zalecanej przez „Wielką Polskę”, jest dziś jedną z głównych linii podziału w naszym narodzie”. Rzeczywistość pokazuje nam, że także i tym przypadku, niejedno pokolenie przeminęło, a linia podziału pozostała na swoim miejscu…



Międzymorze
Na zakończenie chciałbym poruszyć kwestię tzw. Międzymorza, czyli obszaru pomiędzy Bałtykiem, Morzem Czarnym a Adriatykiem, który miałby być zorganizowany politycznie przez Polskę. Idea Międzymorza, różnie rozumiana, opanowała umysły polskie i od stu bez mała lat, jest głoszona jako rzekomo wspaniała alternatywa dla Polski. Pomysł politycznego zorganizowania tego obszaru, zblokowania krajów do niego należących, pojawia się zarówno u romantyków, piłsudczyków, a więc u żywiołów nienawidzących Rosji, jak również w sferach endeckich. U tych pierwszych miał to być blok państw skierowany przeciwko Rosji i Niemcom, u drugich, skierowany przeciwko Niemcom, a z Rosją współpracujący.
Z biegiem lat idea nabrała wydźwięku zdecydowanie antyrosyjskiego, choć wciąż była obecna również w programach organizacji o profilu endeckim. Idea ta jest obciążona dwoma zasadniczymi wadami, które wykluczają jej praktyczną realizację. Pierwszą, zawsze obecną, jest założenie, że to Polska będzie liderem takiego bloku państw, a więc pozostałe państwa się jej politycznie podporządkują (założenie nieskonsultowane z pozostałymi ewentualnymi uczestnikami bloku).
Drugą, występującą w nieco zmienionej postaci przed wojną i obecnie – to słabość wewnętrzna bloku spowodowana nie dającymi się przełamać przeciwnościami pomiędzy krajami tego obszaru. Przed wojną, była to słabość Czechosłowacji, obciążonej ogromna mniejszością niemiecką, niechęć Węgier do krajów ościennych, które otrzymały po I wojnie światowej ziemie należące wcześniej do nich (Czechosłowacja, Rumunia, Jugosławia), spór bułgarsko-grecko-jugosławiański, wewnętrzna słabość Jugosławii itd.. Tę słabość przed wojną zauważał Dmowski, prowadząc politykę opartą o sojusz z Francją i porozumienia dwustronne oraz traktując kraje bałtyckie (Łotwę i Estonię) jako de facto, strefę wpływów Rosji. Stanisław Kozicki w swoich wspomnieniach wykazał wszystkie słabości tego pomysłu. Jako pomysł antyrosyjski Międzymorze było i jest jeszcze bardziej nierealne.
Wydaje się, że hasło Międzymorza, zwłaszcza po stronie endeckiej, było z premedytacją przedstawione jako właśnie tylko hasło, pewien dobrze wyglądający postulat, na którego jednak realizację nie było ani pomysłu, ani środków ze strony Polski, oraz ochoty ze strony potencjalnych uczestników. Jeżeli dzisiaj wraca się do tego pomysłu, z tą modyfikacją, że patronem Międzymorza miałyby być Stany Zjednoczone, nie zważając na wciąż istniejące zastrzeżenia natury ogólnej (rola lidera dla Polski) oraz na rozbieżność interesów państw tego regionu, zwłaszcza na skutek wojen bałkańskich z lat 90-tych XX wieku i obecnego rozszczepienia na tle konfliktu na Ukrainie, to po raz kolejny dowodzi to życzeniowości polskiego myślenia o polityce, oderwania od rzeczywistości i swego rodzaju zacietrzewienia. Źródłem takiego zachowania jest nienawiść do Rosji.


Podsumowanie
Narodowa Demokracja i jej lider, jedynie w ograniczonym stopniu wpływała na praktyczną politykę zagraniczna państwa polskiego w dwudziestoleciu międzywojennym. Najpierw było to spowodowane ograniczonym wpływem na władzę w okresie parlamentarnym, a także osobistym zmęczeniem i zniechęceniem Dmowskiego do działalności publicznej, później zaś,po zamachu majowym, wpływ rzeczywisty ustał całkowicie, natomiast pozostał wpływ pośredni, wyrażający się poprzez media, działalność wydawniczą itd. Pośredni okazał się decydujący. Choć endecja została skutecznie odsunięta od władzy, jej wpływ na myślenie narodu rósł. Co więcej, stał się on na tyle istotny, że rządząca Sanacja zaczęła się z nim liczyć, zaś odrzucenie ultimatum niemieckiego przez Becka w 1939 r., stało się tego wpływu najistotniejszym wyrazem. Endecja straciła rząd faktyczny, ale zdobyła i utrzymała rząd dusz.

Niestety, odnośnie czasów nam współczesnych nie możemy wypowiedzieć podobnego optymizmu. Dzisiaj Polska grzęźnie w antyrosyjskim obłędzie, powtarzając wszystkie błędy przeszłości, które polskiej polityce wytykał Dmowski.

Stajemy się jedynie wykonawcą obcych planów, wyobrażając sobie, że realizujemy jakąś wielką ideę rozbicia Rosji, z nami na czele.
Jest dokładnie odwrotnie, niemniej zaślepienie nie pozwala tego zauważyć. Zamiast polityki pokojowej, głosimy hasła wojownicze, zamiast układania stosunków jak najlepiej, głosimy, że powinny one być złe.

Zamiast łagodzić, jątrzymy. Zamiast przyjaciół, wspieramy i hodujemy wrogów. Rozkład stosunków gospodarczych uważamy za sukces. Podburzającą stare uprzedzenia propagandę zewnętrzną, przyjmujemy za poparcie naszych dążeń.
Polityce polskiej potrzebny jest wstrząs, który na wzór tego z przełomu wieków XIX i XX, przeorientuje nas i zatrzyma chocholi taniec oraz odnowi zrozumienie zagadnienia głównego polityki polskiej.
Adam Śmiech
Myśl Polska, nr 47-48 (23-30.11.2014)

całość:
http://www.mysl-polska.pl/node/270



KOMENTARZE

  • @autor
    Sa to oczywiste prawdy,stan swiadomosci polskiego spoleczenstwa swiadczy niestety o niezdolnosci sporej jego czesci do samodzielnej analizy zeczywistosci Milo czytac taki glos rozsadku i rozumienia swiata . .Przez dwa lata lata prubowalem taka opcje lansowac na interi co w koncu zaowocowalo niemoznoscia wejscia na jej strone internetową dobrze ze jest neon.Gratulacje..
  • Wszystko jest pieknie napisane
    Wszystko jest pieknie napisane, ale najwiekszym problemem jest to, ze imperialna Rosja niezaleznie, czy to bolszewicka, czy to faszystowska itp, chce tylko aby Polska byla przez nia poniewolona. W zwiazku z tym jest pytanie: jak w tych warunkach w realny sposob mozna nawiazac partnerskie stosunki z Rosja? Jezeli endecy nie znajdaja na to prawidlowa odpowiedz, to ta ich idea jest warta funta klakow.
  • @zak 05:29:29
    A skad Pan wie--- prosze o dowody, ze akurat Rosja chce miec Polske jako niewolna? Takim stwierdzeniem bez zadnego dowodu przenosi sie Pan do grona slepcow antyrosyjskich, ktorzy bardziej lubia post banderowsko-zydowskie yaba yaba niz dobro wlasnego Kraju.
  • @zak 05:29:29
    Czy na pewno?
    Dawno temu gdy łaziliśmy skomląc za Napoleonem, a cały tamtejszy świat z tego powodu miał nas za idiotów w Moskwie na tamtejszych pałacach salonowym językiem był j. polski. Tak tak, dobrze Pan słyszy.
    W Polsce oczywiście panował wtedy j. francuski. W 1960 ~ 1980 Polska dla mieszkańców Rosji i jej salonów także była wzorem i nostalgia do świata!
    Bylo dużo wprost potwierdzających ta sprawę na YouTube z tamtego czasu rosyjskich dokumentalnych filmów. Jednak około 3 lat temu zaczęły wszystkie znikać. W jednym przypadku dawno temu podałem taki film pod postem na WP.pl. Na drugi dzień filmu który był 20 lat stary nie było.
    Został z YouTube skasowany.
  • @comsens 06:20:30
    Niech szanowny pan przyjrzy sie oficjalnemu godlu Rosji, czarnemu orlowi o podwojnej twarzy I dobrze popatrzy na jego prawe skrzydlo. Tam zobaczy pan Polskiego Orla. Symbol ten swiadczy, ze Rosja uwaza Polske za Prywislanyj kraj.

    A teraz do Starej Baby
    Nasladujac tych skomlacych do Napoleona, skomlisz teraz do Putina.
  • @zak 09:10:05
    Kto powiedział ze skomle do Putina? Proszę czytać uważnie. Ja jestem dumny ze mimo naszego zniewolenia to Polska dla okopującego była na pałacach wzorem. Jak można tego nie zrozumieć?
  • @zak 09:10:05
    I to ma byc ten dowod, tak??????

    No to ja sie w takim razie poddaje i nie mam nic do powiedzenia.

    Niektorzy zlosliwcy mowia, ze Polak glupim przez szkoda, a takze i po niej, bo tak mozna tylko nazwac "lgiecie" Polakow(na cale szczescie nie wszystkich) ku Ukrainie.
  • Herb Federacji Rosyjskiej
    Panie Zak,

    Pan ma zwidy chyba, bo herb z 1882-3 ma rzeczywiscie naszego Orla, ale wtedy nie bylo Polski, byl kraj Nadwislanski.

    Ale herb federacyjny z 1993 roku nie ma nic o nas. Wzialem 2 pary okularow i dwie lunetki i znalazlem nic. Ale dziekuje za rozweselenie.
    Causa finita
  • @zak 09:10:05
    Tak ogolnie to nie mam nic przeciwko homoseksualistom.
    Inaczej jest, jezeli homoseksualista jest szantazowany i podejmuje z tego powodu wspolprace z obcym wywiadem na niekorzysc wlasnego kraju.
    DMOWSKI BYL HOMOSEKSUALISTA I ZOSTAL Z TEGO POWODU AGENTEM MOSKIEWSKIEJ TURANSZCZYZNY PRACUJACYM CALY CZAS NA JEJ KORZYSC: NAJPIERW BYL AGENTEM CARATU; A POTEM CZEKISTOW; KTORZY PRZEJELI "AKTA D": Tu jest jeden z artykulow.
    http://niniwa22.cba.pl/30.htm
  • @comsens 09:30:38
    Prosze przyjrzec temu orlowi, pod ktorym wystepuje Putin. Prosze zapoznac sie na Youtube z wykladem prof. Nowaka, ktory robi dokladnie zdjeciowa analize tego oral.
  • @zosia1 17:35:59
    Wyglada na to, ze to wlasnie endecja dmowskiego zainstalowala w Polsce sowiecka agenture. (Prosze poczytac takze portale historyczne gdzie podanych jest wiecej faktow i szczegolowych informacji.)
    Gdyby plan federacyjny Pilsudskiego sie powiodl (uniemozliwila to zsowietyzowana endecja - sowietom bylo na reke miec jedno slabe panstwo na drodze, niz trzy panstwa, ktore powstalyby w wyniku federacji), kampania wrzesniowa wygladalaby calkiem inaczej, nie byloby prawdopodobnie takze ludobojstwa na Wolyniu. I na wschodzie mielibysmy dwa (albo jedno) SLOWIANSKIE panstwa, ktore bylyby Polakom zyczliwe i ktorych niepodleglosc zwiazana bylaby scisle z niepodlegloscia Polski.
    http://www.fronda.pl/a/filorosyjskie-dziedzictwo-neoendekow,39005.html
  • @zosia1 20:31:22
    ''Ale to była tylko jedna z przyczyn nieszczęścia, jakie miało spaść na Brody i nasze okolice.Druga, co najmniej równie ważna, to wpływ wielkomiejskich inteligentów, tworzących i głoszących oderwane schematy nacjonalistów, komunistów i innych jeszcze pięknoduchów.Między innymi nacjonalistów ukraińskich i przede wszystkim polskich, z Dmowskim i jemu podobnymi na czele, ci ludzie sfabrykowali absurdalną doktryne antysemicką.Wykopali przepaść między Polakiem a Ukraińcem.Doprowadzili do masowych mordów.Zniszczyli piękną wielopemienną i wielowyznaniową wspólnotę''
    [O.Bocheński,''Wspomnienia'']
  • @zak 19:52:26
    KIedys car Piotr I po sutym obiedzie ogladal mapy i zobaczyl ufortyfikowana Warszawe. W tym momencie bardzo glosno pierdnal. Czy Pan to pamieta wyzalajac sie na Rosje? Dla mnie godlem Federacji jest herb z 1993 roku i koniec. Pod jakim natomiat Putin siada, to jego sprawa, a co gada od rzeczy prof. Nowak, to rowniez jego sprawa. Napisalem poprzednio Panu Causa finita. Czy Pan wie, co to znaczy????????

poniedziałek, 8 grudnia 2014

Rosja grozi Zachodowi wojną? Przegląd informacji




Z ostatniego okresu

Rosja grozi Zachodowi wojną? „Możemy dokonać na was uderzenia jądrowego”


Dodano: 21.11.2014 [12:35]

foto: twitter.com/candidSlice
Powinniśmy tajnymi kanałami przekazać Zachodowi: możemy dokonać na was uderzenia jądrowego. I to wcale nie w odpowiedzi na wasze uderzenie jądrowe, tylko w odpowiedzi na wasze sankcje finansowe - powiedział na antenie rosyjskiego radia Michaił Juriew, jeden z doradców Władimira Putina.

Michaił Juriew jest osobą wpływową. Zasiada w radzie ds. biznesu przy prezydencie Federacji Rosyjskiej – podają kresy24.pl.

Jego zdaniem uderzenie jądrowe powinno być odpowiedzią na sankcje Zachodu. W rozmowie wtórował mu wiceprezydent największego rosyjskiego państwowego koncernu naftowego Rosnieft – Michaił Leontiew.

- Jeśli ma się taki atut, który nasz kraj wypracował i zachował z wielkim wysiłkiem, to nieposługiwanie się takim atutem jest po prostu głupie. Dlatego powinniśmy doprowadzić do zakończenia finansowej wojny przeciwko nam drogą użycia metody bezpośredniego zastraszania – mówił bez ogródek.

Wysłuchaj fragmentu "jądrowej debaty"


Putin wyciąga rękę do Polski? Ciepłe słowa do nowej ambasador

2014-11-19 13:12 | Aktualizacja: 13:27
 
"Polska i Rosja powinny podnieść wzajemne stosunki na nowy poziom" - tak mówił o tym prezydent Rosji, gdy przyjmował listy uwierzytelniające od polskiej ambasador w Moskwie Katarzyny Pełczyńskiej-Nałęcz. Spotkanie odbyło się na Kremlu w Sali Aleksandrowskiej. Łącznie listy uwierzytelniające wręczyło dziś Władimirowi Putinowi 15 ambasadorów, w tym przedstawiciel USA.
 
W opinii prezydenta Rosji, Polska i Rosja przy wzajemnym szacunku i pragmatyzmie mogą rozwiązać wzajemne problemy. Władimir Putin dał do zrozumienia, że liczy na podniesienie stosunków między naszymi państwami na nowy poziom. Przypomniał też, że Warszawę i Moskwę łączy wielowiekowa historia.
Kończąc swoje wystąpienie, gospodarz Kremla zapewnił wszystkich uczestniczących w uroczystościach ambasadorów, że zależy mu na jak najlepszych kontaktach z każdym państwem. - Panie i Panowie, Rosjaceni sobie dobre stosunki z każdym z państw, które reprezentujecie. Jesteśmy zainteresowani, aby wasza działalność w Moskwie była maksymalnie efektywna i przynosiła rezultaty - oświadczył Władimir Putin.
Od dziś Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz jest pełnoprawnym ambasadorem RP w Rosji. Szefowa polskich dyplomatów w Moskwie ma 44 lata i zastąpiła na tym stanowisku Wojciecha Zajączkowskiego.


Niemiecki elektryk zbudował bunkier na wypadek wojny z Rosją

Niemiecki elektryk z Kelheim, przestraszony ewentualnym atakiem ze strony Rosji, zbudował bunkier i zaopatrzył się w broń – poinformowały niemieckie media.
Policja aresztowała 59-letniego mężczyznę, który oprócz broni, przechowywał w bunkrze amunicję i materiały do produkcji ładunków wybuchowych. Policja podała, że „rodzinny bunkier”, który samodzielnie zbudował on w piwnicy swojego domu, jest w stanie wytrzymać skutki ataku jądrowego.
Policjanci poinformowali, że potrzebowali trzech dni, aby dostać się do schronu i oszacować znajdujący się tam arsenał broni.


Trudna praca zapobiega starzeniu się mózgu

Trudna praca pomaga utrzymać mózg w dobrym stanie nawet w podeszłym wieku – poinformował The Independent powołując się na badania opublikowane w czasopiśmie Neurology.
Według badania, osoby, które mają prace wymagającą dużego wysiłku umysłowego, mają większe szanse zachować w starości funkcje kognitywne, a mianowicie pamięć i szybkość przetwarzania informacji.
Naukowcy podzielili zawody pod względem trudności, stawiając na pierwszym miejscu adwokatów, chirurgów i pracowników, którzy nadzorują wypuszczonych warunkowo na wolność przestępców. Budowniczowie i operatorzy komunikacji znaleźli się znacznie niżej na liście.
Naukowcy badali iloraz inteligencji w ciągu życia ludzi w wieku od 11 do 70 lat w kontekście ich pracy. Wyjaśnili oni, że osoby, których stanowiska wymagały wytężonej pracy umysłowej lub, innymi słowy, osoby, które pracowały w bardziej wymagających warunkach, zdołały zachować poziom inteligencji z wieku młodzieńczego.
Zdaniem niektórych badaczy, przyczyna leży w tym, że wymagająca wysiłku umysłowego praca stymuluje rezerwy poznawcze, które „chronią” mózg przed starością. Inna teoria głosi, że ludzie ze znacznie wyższym poziomem inteligencji skłoni są do wybierania sobie bardziej wymagających zawodów.




http://niezalezna.pl/61619-rosja-grozi-zachodowi-wojna-mozemy-dokonac-na-was-uderzenia-jadrowego

http://wiadomosci.dziennik.pl/swiat/artykuly/475540,wladimir-putin-do-ambasador-polski-stosunki-polsko-rosyjskie-powinny-byc-lepsze-warszawa-i-moskwa-polaczone-historia.html

https://www.youtube.com/watch?v=PR7vafGclnM#t=26

http://polish.ruvr.ru/news/2014_11_22/Niemiecki-elektryk-zbudowal-bunkier-na-wypadek-wojny-z-Rosja-6250/

http://polish.ruvr.ru/news/2014_11_22/Trudna-praca-zapobiega-starzeniu-sie-mozgu-9960/

KOMENTARZE

  • @Netwalker 15:24:54
    Opublikowano Listopad 22, 2014 Przez RX W Ukraina
    USA przygotowują się do wojny z Rosją

    USA przygotowują się do wojny z Rosją. Armia USA otrzymała oficjalne prawo do wejścia na Ukrainę.

    aa

    Senat USA w pierwszym czytaniu przyjął projekt ustawy według której odtąd Ukrainie przysługuje status amerykańskiego sojusznika, bez posiadania członkostwa w NATO. Ta ustawa zobowiązuje USA, w przypadku bezpośredniej agresji militarnej Rosji przeciwko Ukrainie, na wprowadzenie swoich wojsk na terytorium sojuszniczego kraju w celu walki z rosyjskim wrogiem.

    Wcześniej informowano o przerzucie 22 bombowców Sił Lotniczych USA do Rumunii. Projekt przewiduje nadanie statusu sojusznika bez posiadania członkostwa w NATO, na okres w ciągu którego każdy z tych krajów będzie spełniać określone kryteria w celu przekazania albo potencjalnego przekazania systemów obrony albo usług obronnych.

    Dokument zakazuje wszystkim resortom federalnym i agencjom federalnym podejmowania jakichkolwiek kroków uznających suwerenność Rosji nad Krymem albo okazywania jakiegokolwiek innego poparcia nielegalnemu przejęciu przez Rosję Krymu. Ponadto rekomenduje on Sekretarzowi Stanu wzmocnienie instytucji demokratycznych, niezależnych mediów, politycznych i pozarządowych organizacji państw byłej Czerwonej Rosji i aktywizowanie wymiany edukacyjno-kulturalnej z byłymi koloniami w Czerwonej Rosji posiadającej nazwę „Związek Radziecki”.

    Tymczasem senator McCain pogroził Rosji „piekłem odwetu”. Zauważył on, że fakty zniszczenia przez rosyjskich terrorystów malezyjskiego samolotu będą ustalone w trakcie śledztwa. Na stronie McCaina pojawiło się oświadczenie z wezwaniem do natychmiastowego wsparcia wojskowego Ukrainy. „To trzeba rozpocząć natychmiast od dostarczenia broni, w tym przeciwczołgowych i przeciwlotniczych rodzajów broni, o co ukraiński rząd wielokrotnie prosił”.

    Za: http://3rm.info/52874-ssha-gotovyatsya-k-voyne-s-rossiey-armiya-ssha-poluchila-oficialnoe-pravo-voyti-v-ukrainu.html

    Data publikacji: 22.11.2014

    Przekład: RX

    http://wolna-polska.pl/wiadomosci/usa-przygotowuja-sie-wojny-rosja-2014-11

wtorek, 11 listopada 2014

Skrótem


Wschód kontra zachód

Narada na Kremlu na temat wyborów w ukraińskim Donbasie

Wcześniej, podczas spotkania z kadrą dowódczą Sił Zbrojnych Putin oświadczył, że FR "nie da się wciągnąć w wytrwale narzucaną jej konfrontację". Powiedział też, że Rosja nie zmieni obronnego charakteru swojej doktryny wojskowej.
 
- Zamiast zespołowego, cywilizowanego rozwiązywania problemów międzynarodowych w ruch coraz częściej idą siłowe, gospodarcze i informacyjne dźwignie nacisku - oznajmił rosyjski prezydent. Dodał, że "mimo takiego postępowania Zachodu Moskwa jest otwarta na równoprawny, nacechowany szacunkiem dialog na wszystkie tematy globalnego i regionalnego porządku dziennego".
 
 
Zapewne chodzi o aluzyjne groźenie Putinowi śmiercią  -
  
 
a nawet wprost....
 
 

Kierownictwo sklepu w Szkocji zakazuje mówienia po polsku

Po raz ko­lej­ny po­pu­lar­na sieć su­per­mar­ke­tów oka­zu­je się Po­la­kom nie­przy­ja­zna. Kilka mie­się­cy temu in­for­mo­wa­li­śmy, że duża część skle­pów w Wiel­kiej Bry­ta­nii pro­wa­dzi po­li­ty­kę nie­uzna­wa­nia pol­skich do­wo­dów oso­bi­stych. Oka­zu­je się, że po­dob­ne ob­ostrze­nia do­ty­czą po­słu­gi­wa­nia się ję­zy­kiem pol­skim przez pra­cow­ni­ków.

Informację o tym, że język polski jest w sklepach sieci na cenzurowanym przekazał redakcji polishexpress.co.uk czytelnik ze Szkocji. Z jego opisu wynika, że menadżerowie sklepu, w którym od pracuje od dwóch lat, bardzo dbają o to, aby wszelkie rozmowy pomiędzy załogą a klientami były prowadzone po angielsku. Nawet pomimo faktu, że obsługi przez polskojęzycznego sprzedawcę domagają się... sami klienci.
"W zeszłym tygodniu, kiedy stałem w kuchni z innym pracownikiem – również Polakiem, podszedł do nas menadżer i poinformował, że nie wolno nam rozmawiać z klientami po polsku. Tłumaczył, że takie są wymogi nowej polityki sieci" – pisze czytelnik polishexpress.co.uk.


- Wielu klientów nie mówi dobrze po angielsku, a do naszego sklepu przychodzą właśnie dlatego, że można tu spotkać polskich pracowników – usiłował tłumaczyć mężczyzna. Podane argumenty nie przemówiły jednak do przełożonego. - Usłyszałem, że albo dostosuję się do reguł, albo mogę iść do domu. Jestem jedynym żywicielem rodziny – nie mogę pozwolić sobie na utratę pracy, więc zdecydowałem się zostać – relacjonuje.
Od tego momentu, kiedy klienci nawiązywali rozmowę po polsku, nasz czytelnik był zmuszony poinformować ich o zakazie. Zdziwieni Polacy nie kryli oburzenia. Kilku z nich zażądało rozmowy z kierownikiem.


- Kiedy na miejscu pojawił się zastępca menadżera zapytałem, czy rzeczywiście nie mogę obsłużyć naszych klientów i rozmawiać z nimi przy tym po polsku. Zastępca potwierdził, że takie właśnie wytyczne zostały odgórnie narzucone. Następnie, bez dalszych wyjaśnień odwrócił się plecami do klientów i pospiesznie oddalił – relacjonuje czytelnik polishexpress.co.uk i dodaje, że urażeni klienci zdecydowali się złożyć formalną skargę do centrali.


Nasz czytelnik zapewnia, że to pierwszy przejaw dyskryminacji, z jakim spotkał się na przestrzeni dziesięciu lat spędzonych na Wyspach. Podkreślił, że zakaz używania języka polskiego przez pracowników dyskryminuje zarówno załogę, jak i polskich klientów.
Interwencja redakcji "Polish Express"
Nie wiemy, czy zakaz mówienia w ojczystym języku obowiązuje w równym stopniu Polaków co inne nacje. W całej sytuacji najbardziej niepokoi fakt, że dyskryminacja nie wynika z polityki pojedynczego sklepu, ale z założeń odgórnie przyjętego regulaminu firmy.
Czym kierował się sklep wprowadzając takie restrykcje? Jak przekładają się one na atmosferę w miejscu pracy oraz relacje członków załogi z klientami, którzy wyraźnie domagają się pomocy polskojęzycznych pracowników? Na te i inne pytania postaramy się uzyskać odpowiedź od przedstawicieli zarządu sieci.



Kolejna angielska świnia podżega Polaków do samobójstwa w interesie brytyjczyków - czyli do wojny z Rosją.


John Schindler: Polska przygotowuje się na rosyjską inwazję

Dzisiaj, 31 października (15:51)
Polska przygotowuje się na wypadek rosyjskiej inwazji – czytamy na stronach "Business Insider". Autor artykułu, profesor i ekspert ds. bezpieczeństwa narodowego John Schindler, utrzymuje, że Polska – w odróżnieniu od Ukrainy - chce być przygotowana w razie agresji ze strony Władimira Putina.


Na wstępie autor przypomina, że po aneksji Krymu i przejęciu kontroli na wschodzie Ukrainy, w Europie rosną obawy o dalsze militarne kroki Moskwy. Jego zdaniem o skuteczną ochronę krajów NATO znajdujących się w bezpośrednim sąsiedztwie Rosji może zadbać wyłącznie Polska.



"Tylko Polska ma potencjał militarny, który może poważnie przeciwstawić się ruchom Rosji na zachód. Tak jak w 1920 roku, kiedy Armia Czerwona nie potrafiła przełamać Warszawy, tak teraz Polska jest murem, który chroni Europę Środkową przed działaniami zbrojnymi Moskwy" - przekonuje John Schindler.


Autor podkreśla doświadczenie Polski w trudnych relacjach z Rosją, przypomina również wojny z udziałem obydwu państw. Wspomina również o niedawnym zatrzymaniu osób podejrzanych o szpiegostwo na rzecz Rosji. Jego zdaniem Polska robi wszystko, żeby w razie konieczności mogła odpowiedzieć na agresję Moskwy.


"(...) Warszawa  podejmuje kroki, które mają obronić kraj przed ewentualną rosyjską okupacją, którą Polacy bardzo dobrze znają. W odróżnieniu od Ukrainy, Polska planuje przygotować się na wypadek wypowiedzenia wojny przez Putina" - pisze John Schindler.
Autor artykułu zwraca również uwagę na obawy, powszechne zwłaszcza w kręgach obronnych, dotyczące ewentualnego wsparcia sił NATO w razie ataku na Polskę ze strony Rosji. Podkreśla, że Polacy wciąż pamiętają, jak podczas II wojny światowej Wielka Brytania i Francja nie udzieliły im obiecanej pomocy.


Przed paroma dniami kwestię ewentualnego ataku rosyjskich wojsk na Polskę skomentował w rozmowie z Interią prof. nadzw. dr hab. Marcin Lasoń z Wydziału Nauk o Bezpieczeństwie Krakowskiej Akademii im. Andrzeja Frycza Modrzewskiego.
- Sądzę, że w najbliższej przyszłości Rosja nie zaatakuje Polski, ani innego członka NATO. Nie jest w tej chwili na to przygotowana, ani nie leżałoby to w jej interesie. Gra toczy się o pozostanie Ukrainy w jej strefie wpływów, ma w znacznej mierze charakter prestiżowy. Ponadto jest także częścią szerszej polityki dotyczącej utworzenia konkurenta dla Unii Europejskiej, w którym to Rosja odgrywałaby główną rolę.


- Nade wszystko uważam, że Rosja chce przede wszystkim wrócić na pozycję zajmowaną wcześniej przez ZSRR, nie tyle już w kwestii terytorialnej czy potencjału sił zbrojnych, ale na pozycję mocarstwa globalnego, która nie tylko była rolą deklarowaną, ale odgrywaną. Upraszczając te terminy teoretyczne - byłaby państwem, którego pozycja mocarstwowa jest uznawana i które w związku z tym może więcej np. uciekać się do użycia siły i nie ponosić w związku z tym konsekwencji - powiedział nasz rozmówca.

DJ


Polska nie posiada sił zdolnych zatrzymać ewentualny atak Rosji.
Może co najwyżej wykrwawić się w walce z potężniejszym przeciwnikiem.
Tak Francja jak i G. Brytania mają w swoim arsenale pociski jądrowe, które skutecznie odstraszają każdego agresora, tak więc za bardzo nie muszą przejmować się "murem" z Polski w celu ochrony Europy Środkowej...

 
Tymczasem...

Wojsko Polskie się modernizuje: Najpierw kupi limuzyny Audi A6 dla urzędników i oficerów. To nie żart!

opublikowano: 30 października 2014 roku, 11:43 | autor: Zespół wGospodarce.pl | kategorie: Lifestyle | tagi: armia, gospodarka, limuzyna, przetarg, samochód, wojsko, Wojsko Polskie
 
Jak modernizować polską armię? Pomysłów jest wiele, jednak MON zabiera się za nie od innej strony - na początek kupi dla swoich urzędników i oficerów strategicznych limuzyny.
O sprawie informuje portal poboczem.pl.
Powodowani głębokim przeświadczeniem o konieczności udzielania wszechstronnego wsparcia dla naszej armii bronić będziemy decyzji o zakupie nowych samochodów służbowych dla dwóch generałów, piastujących stanowiska, których same już nazwy muszą wzbudzać popłoch w szeregach wroga. Chodzi mianowicie o Dowódcę Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych oraz Dowódcę Operacyjnego. Jak poinformował jeden z tygodników, pełniący te strategiczne funkcje oficerowie mają jeździć nowiutkimi Audi A6, nabytymi w ramach "Planu Modernizacji Technicznej Sił Zbrojnych RP w latach 2014-15".
Oficerowie otrzymają za pieniądze podatników limuzyny Audi A6.
Jak wiadomo, jednym z podstawowych elementów świadczących o dobrym wyszkoleniu żołnierza jest umiejętność kamuflażu. Trzeba przyznać, że w przypadku przetargu na "A-szóstki" nasza armia zdała egzamin z maskowania na piątkę. Realizację zamówienia powierzono dla niepoznaki 12 Wojskowemu Oddziałowi Gospodarczemu w Toruniu.
Ile będą kosztować podatników limuzyny? Niemal dwa miliony złotych


Zadziwiają niektóre wręcz pod pewnymi względami paniczne reakcje polityków Zachodu na przeloty rosyjskich samolotów. Nie da się tego wytłumaczyć inaczej niż odmawianiem Rosji prawa do komunikowania się z jej suwerennym terytorium nad Bałtykiem. Samoloty rosyjskie zawsze latają klasycznym szlakiem z rejonu Petersburga do Kaliningradu, bo inaczej nie są w stanie się tam dostać jak tylko nad wodami międzynarodowymi. Loty nad terytorium Litwy trzeba odpowiednio wcześniej zgłosić, a państwo ma prawo odmówić prawa do wykorzystania jego przestrzeni powietrznej dla lotów wojskowych – nawet nieuzbrojonych.


Rosja ma bardzo długie tradycje w zakresie lotniczych patroli morskich, posiada w tym zakresie dokładne rozpoznanie terenu, sprawdzone samoloty, wyszkolone załogi i może przeprowadzać patrole praktycznie nad wszystkimi akwenami morskimi, które są w pobliżu jej terytorium. Zasięg jej samolotów dalekiego zasięgu z rodziny Tu-95, Tu 22M lub Tu-160 jest w istocie regionalny a w przypadku ostatniego typu wspaniałego bombowca strategicznego globalny. Poza tym Rosjanie często wykorzystują samolot Ił-20 do dalekich patroli morskich oraz niezliczoną ilość samolotów transportowych wyposażonych w odpowiednią aparaturę ad hoc. W istocie te ostatnie są najgroźniejsze, ponieważ nigdy nie wiadomo, co mają w ładowniach, co rejestrują. Normalnie jak lecą samoloty szpiegowskie – to się wyłącza nadajniki i radary, albo wprowadza je w tryb pracy nierejestrowanej mającej dostarczyć błędnych danych zwiadowcy.


Te samoloty z zasady nie latają same nad tak gęsto najeżonym obroną powietrzną i przeciwlotniczą akwenie jak Bałtyk. Osłona myśliwców przewagi powietrznej dalekiego zasięgu jest oczywistością. Nad Arktyką mogą latać same, ponieważ zanim cokolwiek się do nich zbliży, są w stanie przemieścić się w rejon własnej osłony przeciwlotniczej.


Bombowce są nosicielami pocisków manewrujących średniego i dalekiego zasięgu, ich głowice potencjalnie mogą być niekonwencjonalne, w tym oczywiście jądrowe. W tym kontekście stałe patrole oznaczają stałą obecność w rejonie – potencjalnego odpalenia pocisków manewrujących, którymi można zaatakować nieprzyjaciela. Właśnie, dlatego z taką pasją samoloty NATO zawsze starają się przechwycić bombowce rosyjskie, żeby załogi wiedziały, że nie unikną śmierci. Klasycznych „bomb jądrowych” zrzucanych grawitacyjnie dzisiaj raczej się nie używa, takie działanie byłoby zbyt prymitywne, a możliwe środki przenoszenia w postaci rakiet bazowania lądowego, morskiego lub właśnie odpalanych z latających bombowców – dają efekt podwójnego spustu oraz zwiększają zasięg. Duży bombowiec miałby problemy nawet nad naszym krajem, ale kilka pocisków manewrujących – ma o wiele większe prawdopodobieństwo przedarcia się i ataku.


O tym wszystkim wiadomo mniej więcej od połowy lat 60 tych, zresztą patrole powietrzne tak naprawdę wymyślili Amerykanie (i Brytyjczycy), których samoloty ze Strategic Air Command B-47, potem głównie B-52, B1B, – dzięki tankowaniu w trakcie lotu stale dyżurowały w powietrzu w wybranych rejonach w pobliżu granic ZSRR, żeby na rozkaz skierować się nagle do ataku z wielu stron w głąb tego państwa. To funkcjonowało do 1992 roku i było bardzo, ale naprawdę bardzo drogie.


Mając powyższe na uwadze oraz oczywistość geografii – po prostu nie można zrozumieć, dlaczego państwa NATO nie porozumieją się z Federacją Rosyjską, co do przelotów nad terytorium państw bałtyckich w taki sposób, żeby wszyscy mieli z tego korzyść. Przecież krótszy lot, to tańszy lot i bardziej bezpieczny. Z drugiej strony wszystko można kontrolować w korytarzach powietrznych i godzinach przelotów. Cała sytuacja jest trudna i ma na celu – jak można ocenić – utrudnienie Rosji komunikacji lotniczej z jej wydzieloną częścią terytorium. W ostateczności, jeżeli Litwini się nie zgodzą niech latają nad Białorusią i Polską, przecież to nie jest żaden problem, ani dla nas, ani dla pilotów. Ma to jeszcze tą zaletę, że można taki ruch monitorować, odpowiednio „czytając” takie transport podobnie jak Amerykanie czytali informacje o stanie japońskiej obrony na wyspach Pacyfiku podczas II-giej Wojny Światowej m.in. z częstotliwości ruchu lotniczego, jaki rejestrowali. Zmianę zachowania partnera od razu można traktować, jako sygnał. Naprawdę można się porozumieć i dogadać.


Jeżeli to nie nastąpi, to kiedyś jest możliwe, że sytuacja przekształci się w incydent, jakiemuś pilotowi zagrają nerwy i np. dojdzie do zderzenia w powietrzy lub walki powietrznej. Co wówczas? Kto poniesie konsekwencje emocji dwóch pilotów kilka tysięcy metrów nad Bałtykiem?
Reasumując – samoloty po to mają skrzydła, żeby latać. Nie ma w tym niczego dziwnego, natomiast, jeżeli do tych przelotów dorabia się politykę i kreuje się konflikt, to trzeba mieć mocne dowody, żeby wybronić się z ewentualnych zarzutów o agresję.


Za tydzień będzie, że pan Władimir Putin zjada małe dzieci w całości

30 października 2014 04:20 komentarzy: 11 Autor:  A • A • A
rgbstock.com autor: Vorfay 

Szkalowaniu, kłamstwom i prowokacjom medialnym wobec osoby pana Władimira Putina – Prezydenta Federacji Rosyjskiej nigdy dość. Już wiadomo, że to szatan, damski bokser, jego tygrys uciekł do Chin (oczywiście z głodu), a Rosjanie się go boją. Właśnie nieudolnie próbowano przemycić do światowego mainstreamu, że ma raka. Za tydzień prawdopodobnie przeczytamy, że zjada małe dzieci na śniadanie w całości. Brakuje tylko dywagacji na temat skrywanego homoseksualizmu, (ponieważ na zachodzie nie można z tego żartować) oraz lewitacji.
Nie ma takiego kłamstwa, którego zachodnie czynniki wpływu nie byłyby w stanie przylepić do osoby pana Putina. Co ciekawe nic się nie mówi na temat pana Miedwiediewa lub pana Ławrowa, chyba że pierwszego próbuje się na siłę skonfrontować z Prezydentem Putinem, a drugiemu doczepić łatkę np. „Pana Nieeet”.


To wszystko jest tym bardziej żałosne, ponieważ w wielu przypadkach za tymi kłamstwami stoją tzw. rosyjscy dysydenci, którzy uciekli na zachód – oczywiście, żeby się chronić przed prześladowaniami ze strony aparatu przemocy państwa rosyjskiego.
Jest jeszcze ulubiony temat – kobiet pana Putina, oj tutaj nie raz dostało się, czy to rosyjskim gwiazdom estrady, czy też gwiazdom sportu – jedno trzeba przyznać, jeżeli chociaż procent z tych rzekomych podbojów seksualnych Prezydenta jest prawdą, to można tylko zazdrościć, jednakże jest mały problem – chodzi o wiarygodność domniemań i przecieków. Nie ma żadnych potwierdzeń, a interpretowanie spojrzenia Prezydenta na dekorowaną przez niego złotą medalistkę igrzysk lub mistrzynię świata to po prostu podłość. Nie da się tego inaczej nazwać, jak brakiem szacunku do innych ludzi.
Naprawdę nie ma takiego kłamstwa, nie ma takiej podłości, do którego nie posunęłyby się ośrodki wpływu z zachodu, żeby tylko nie przepuścić próby uderzenia w autorytet pana Władimira Putina.


To zastanawia, to zmusza do refleksji, ponieważ wściekłość tych ataków, jak również ich skala – zwłaszcza w proliferowanie przez adresata, czyli opinię publiczną to jest coś, co można porównać tylko z działaniami czarnego PR-u wobec Adolfa Hitlera. Można się, bowiem zapytać – czy jeżeli pan W. Putin miałby rzeczywiście nowotwór czy nie należałoby mu współczuć? Przecież te kłamstwa obwieszczone światu przez jeden z amerykańskich portali to właśnie nic innego jak życzenie śmierci! Kim muszą być ludzie, żeby komuś tak źle życzyć, kogo dodajmy NA PEWNO nie znają, nie przeczytali nawet jednej strony jego oficjalnych wypowiedzi, już nie mówiąc o możliwości obserwowania i słuchania jego swobodnych dialogów z publicznością! To się nie nadaje nawet do komentowania, po prostu trzeba ubolewać nad poziomem niektórych zachodnich publikatorów oraz skalą zakłamania znacznej części opinii publicznej, ponieważ to jest po prostu żałosne.


Jedyne, co jak do tej pory w osobie pana Putina odpuszczono, to złośliwości wobec jego rodziny, ale jak się okazało „dysydentki” rosyjskiego pióra napisały już nie jedną książkę, w której z Ojca Prezydenta robi się donosiciela i inne żałosne historie adresowane wobec ludzi, którzy przeżyli trzy okrutne lata głodowej blokady Leningradu! Jakby tego było mało – ukraińska diaspora w Holandii swego czasu urządziła polowanie na jedną z córek Prezydenta, która rzekomo mieszka w tym kraju. Czy to jest normalne? Czy w taki sposób buduje się dialog i porozumienie, – jeżeli obraża się czyichś rodziców i chce zlinczować dzieci? Co trzeba mieć w głowie, żeby być tak podłym człowiekiem?
Więc po tych wszystkich kłamstwach naprawdę nie dziwmy się, jak za tydzień przeczytamy w jakimś poczytnym Amerykańskim dzienniku lub portalu, że Władimir Putin zjada małe dzieci w całości, oczywiście pojawi się przepis, zdjęcia, oraz reklama małego sosu, którego używa Prezydent. Niestety potwierdza się stara prawda – kłamstwo wielokrotnie powtarzane zaczyna żyć własnym życiem, będzie się odbijać, wracać echem, wzmacniać, osłabiać, kojarzyć z innymi kłamstwami, w ostateczności zawsze zaboli adresata a nawet, jeżeli nie, to spowoduje, że chociaż jedna z osób go popierających się zastanowi, bo podobno w każdym kłamstwie jest odrobina prawdy.


No to, na co stawiamy? Warto obserwować te kłamstwa, ponieważ im są podlejsze – tym większy to dowód na wściekłość siepaczy, którzy nie mogą nawet napluć na swoją ofiarę. To klasyczne spuszczanie pary z maszyny propagandowej, taka rozgrzewka mająca na celu spowodowanie, żeby wszystkie mechanizmy przemysłu pogardy i kłamstwa były należycie naoliwione i podskakiwały w wyczekiwaniu na kolejne kłamstwa, które będą zwielokrotniać, wyostrzać i pieczołowicie rozpowszechniać.
Niech żyje kłamstwo i hipokryzja, tylko one zostały w retoryce Zachodu.



http://fakty.interia.pl/tylko-u-nas/news-john-schindler-polska-przygotowuje-sie-na-rosyjska-inwazje,nId,1545431#iwa_item=7&iwa_img=0&iwa_hash=41363&iwa_block=facts_news_small

http://wiadomosci.onet.pl/swiat/narada-na-kremlu-na-temat-wyborow-w-ukrainskim-donbasie/hd0cl

http://wiadomosci.onet.pl/wielka-brytania-i-irlandia/kierownictwo-sklepu-w-szkocji-zakazuje-mowienia-po-polsku/hg0z9

 http://wgospodarce.pl/informacje/17115-wojsko-polskie-sie-modernizuje-najpierw-kupi-limuzyny-audi-a6-dla-urzednikow-i-oficerow-to-nie-zart
 http://obserwatorpolityczny.pl/?p=26992
http://obserwatorpolityczny.pl/?p=26957