Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą obozy. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą obozy. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 23 kwietnia 2023

byli synami rodzin niemieckich z niemieckich matek

 



przedruk




Ojciec Melchior, niemiecki franciszkanin, który sam przeżył piekło niemieckich obozów koncentracyjnych, w swoich wspomnieniach, wydanych w 1949 r. pt. ,,Nieludzkość człowieka” pisał:

„Jeżeli przyjmiemy, że ludobójstwo dokonywało się wyłącznie w obozach koncentracyjnych i że jedynymi winnymi byli członkowie partii hitlerowskiej, esesmani i funkcjonariusze gestapo, to musimy pamiętać, że esesmani i kaci gestapo byli synami rodzin niemieckich z niemieckich matek.

Zostali wybrani spośród Niemców, którzy nie mieli ani kropli obcej krwi.

Byli elitą, która cieszyła się przywilejami ze względu na swoje typowo niemieckie pochodzenie. Cały naród był dumny z tych chłopców, wybranych przez Führera, aby reprezentowali niemieckiego ducha w najlepszym wydaniu. 

I nie była to grupa bez znaczenia. 

Setki tysięcy niemieckiej młodzieży szkolono na przyszłych esesmanów. Co trzecia rodzina w Niemczech miała syna, brata lub męża w gestapo lub w SS. 

Dwadzieścia milionów ludzi zostało z zimną krwią zamordowanych przez Niemców. 

Nie byli oni ofiarami wojny, byli ofiarami nienawiści kultywowanej przez naród niemiecki. 

Sto milionów istot ludzkich było uciskanych i podporządkowanych nie duchowi wojny, ale duchowi niemieckiej pychy”. 






Państwo zbrodnicze | Niezalezna.pl

czwartek, 17 czerwca 2021

Generalny plan Ost na Białorusi

 

przedruk

słabe tłumaczenie przeglądarkowe


Generalny plan „Ost”, którego celem było m.in. zniewolenie i zniszczenie narodów ZSRR, wymownie świadczy o prawdziwych intencjach nazistów. Jak skrupulatnie wdrożono go na Białorusi, liczby pokazują: w czasie wojny zginęło ponad 2,2 miliona ludzi, 209 z 270 miast i ośrodków regionalnych, spalono i zniszczono ponad 9 tysięcy wsi i siół, wyrządzono nieodwracalne szkody w gospodarce narodowej . O tym, jaką przyszłość chcieli przygotować naziści dla naszych ziem, rozmawiamy z dziekanem Wydziału Filozofii i Nauk Społecznych Białoruskiego Uniwersytetu Państwowego, kandydatem nauk historycznych, docentem Wadimem Giginem.

- Przez długi czas plan Ost nazywano fałszerstwem, wymyślonym na procesach norymberskich. Okazuje się, że Niemcom udało się całkiem dobrze posprzątać dokumenty?

- W samych Niemczech taka opinia dominowała. Mimo memorandów zachowały się fragmentaryczne informacje o „Ost”. Na procesie norymberskim wspominano o tym generalnym planie, ale Amerykanie odkryli go dopiero w 1947 roku. Wywieźli go za granicę, nie pozwalając nikomu go zobaczyć – było to bardziej opłacalne, ponieważ publikacja tego dokumentu jeszcze bardziej wzmocniłaby pozycję Związku Radzieckiego jako kraju, który pokonał nazizm i obronił się przed zniszczeniem.


Zaraz po wojnie, gdy odkryto generalny plan Ost, na Zachodzie wypuszczono wersję, którą znamy z prezentacji zdrajcy Rezuna-Suworowa. W rzeczywistości jego autorstwo należy do Ribbentropa, a jego istotą jest to, że ZSRR zamierzał zaatakować Niemcy, a ona, rozpętawszy wojnę, po prostu go wyprzedziła. Ale ta wersja jest absurdalna, niepoparta faktami i nie podzielana przez większość historyków. Dopiero w 2009 roku Amerykanie przenieśli „Ost” do Archiwum Federalnego Niemiec, gdzie jest przechowywany do dziś. Nawiasem mówiąc, został opublikowany.

- Czy to prawda, że ​​plan Ost miał kilka wersji?

- Został pierwotnie opracowany przed atakiem na Polskę. Ale jego ostateczna wersja ukazała się dopiero w maju 1942 r., tom liczy sto stron. Oraz aplikacje finansowe.


Zgodnie z planem całe okupowane terytorium miało być podzielone na 4 Komisariat Rzeszy: Ostland (Kraje Bałtyckie, Białoruś), Moskwę, Kaukaz. Krym został podzielony na osobną kolonię - Gotenland. 9 milionów Niemców, Übermenschów, miało tu zostać przesiedlonych. Miały być tam dostarczane wysokiej klasy wagonami piętrowymi, z salonami fryzjerskimi, restauracjami i toaletami.


Propaganda rasowa w Niemczech była okropna. Opublikowano tam broszurę, w której napisano, że podludzie (Untermenschen) są gorsi od bestii. Niemieckie kino pod przewodnictwem Goebbelsa nie ustępowało Hollywood. Wymuszano na wszystkich oglądanie takich filmów jak 'Wieczny Żyd”.
Sprawdzali całe rodowody, aż do 1800 roku! Kiedy Niemiec ożenił się z Niemką, zgodnie z norymberskim prawem rasowym z 1935 r., musieli przedstawić zaświadczenie, że są pełnowartościowi. Jeśli stosunek płciowy odbywał się między Niemką, a Słowianinem, oboje trafiali do obozu koncentracyjnego.

- Jaką przyszłość przygotowali naziści dla Białorusi?


- Na naszej ziemi chcieli zbudować miasta, w których mieszkałoby 100-150 tys. niemieckich panów i słowiańskich niewolników. Wokół rozległe posiadłości. Zakładano, że niemieckiemu osadnikowi zostanie przydzielone średnio od 40 do 100 hektarów ziemi, na której będą pracować niewolnicy.

Plan przewidywał wysiedlenie 75% ludności Białorusi, 10% (głównie inteligencji i tych, którzy mogą stawiać opór) - zniszczyć, 15% - germanizować.

- Gdzie zamierzali przenieść naszych ludzi?

- Haushofer podzielił świat na duże regiony, które Niemcy planowały kontrolować. Założono, że mniej więcej wzdłuż południka Omska Niemcy podzielą terytorium z Japonią: do Uralu - kolonie niemieckie, a dalej, około 300 km na wschód, założą dla nas, Słowian, obozy śmierci. Na przykład Estończycy mieli zostać wysłani do wybrzeży Morza Białego, a Łotysze i Litwini mieli zostać zamienieni w niewolników…


- Czy twierdzenie, że Niemcy przyniosły narodom wolność i państwowość jest mitem?

- Na pewno. Wszelkie próby kolaborantów w 1941 r. o ogłoszenie niepodległości lub stworzenie jakichkolwiek atrybutów władzy zostały surowo stłumione. Także z tego powodu Banderę wysłali do obozu koncentracyjnego. Od pierwszych dni wojny było oczywiste, że Ost był planem celowego ludobójstwa. Na terytoriach okupowanych, gdzie mieszkało ponad 70 milionów ludzi, przeprowadzano potworne eksperymenty. Przeprowadzali masową sterylizację ludzi - chemiczną, radioaktywną i chirurgiczną, skrupulatnie sprawdzając, jak wszystko działa.

W tym przypadku naziści mieli już doświadczenie: w 1940 r. Niemcy zatwierdziły program eugeniczny T-4, w ramach którego miały zniszczyć tych uważanych za gorszych przedstawicieli wyższej rasy, Ubermensch. Byli wśród nich inwalidzi, starcy, psychicznie i nieuleczalnie chorzy. Zwolennicy teorii higieny rasowej w barbarzyński sposób zniszczyli 275 tys. własnych rodaków, uznając ich za odpady biologiczne.


- Jaki masz stosunek do innego mitu - wersji, że gdyby nie partyzanci, nie byłoby działań karnych?

- Zgodnie z prawem międzynarodowym i wszystkimi konwencjami wojskowymi, które obowiązywały już w 1941 r., to nie oddziały partyzanckie są odpowiedzialne za działania karne wobec ludności cywilnej, ale ci, którzy je prowadzą. Ale ktoś korzysta na fałszowaniu dokumentów prawnych. Niemcy wykorzystali ruch rebeliancki do eksterminacji miejscowej ludności.

Na Białorusi przeprowadzono 140 akcji karnych, w wielu z nich aktywnie uczestniczyli także łotewscy nacjonaliści. Ludność bez wyjątku została eksterminowana, dzieci wywieziono do obozów koncentracyjnych, takich jak Salaspils. Nawiasem mówiąc, ludność wielu białoruskich obwodów - Wierchniewińskiego, Rossonia - nigdy nie wróciła do przedwojennego poziomu.


Zachowały się doniesienia nazistów o wynikach operacji „Cottbus”, którą przeprowadzili w obwodzie mińskim. Zginęło 735 bandytów: 168 mężczyzn, 350 kobiet i 248 dzieci. A Niemcy mają „straty” – 1 chory i 1,1 tys. zużytych nabojów. Oczywiście ludzie byli po prostu rozstrzelani. „Magia zimowa”, „Gorączka bagienna”, „Dirlewanger”, „Dożynki” – dokumenty pokazują, że naziści wytrwale i systematycznie przeprowadzali masowe operacje niszczenia miejscowej ludności.

- W świetle powyższego, jaka jest moralna i etyczna ocena współpracowników, pośród których niektórzy uważają niemal za ofiary okoliczności?

- Nie ma usprawiedliwienia dla współpracowników. Czy nie widzieli, co robią Żydom? Ta sama Arsenyeva, która napisała „Magutny Bozha”, nie zauważyła w swoim mieście, Mińsku, stutysięcznego getta? Nie zdawałeś sobie sprawy, że do 1942 gdzieś „zniknął”?

Na terenach okupowanych prowadzono imponującą propagandę odczłowieczania Żydów i Słowian. Uczestniczyli w niej oficerowie i kolaboranci Wehrmachtu, którzy pisali w swoich gazetach: nie trzeba żałować bolszewików (a byli wśród nich wszyscy, którzy popierają partyzantów), publikowali anegdoty antysemickie.


Musimy pamiętać: na Białorusi co minutę ginęli ludzie. Jednych spalono żywcem w szopach, innych wysłano do komór gazowych, a jeszcze innych rozstrzelano na skraju wykopanego rowu… W swoim pragmatyzmie naziści doszli do punktu absurdu, uważając, że nawet niszczenie ludzi powinno być samowystarczalne. Na przykład w rejonie Gdańska istniał instytut, który zajmował się zagadnieniami pozyskiwania metali szlachetnych od człowieka!

Wszystkie powyższe są jak dobrze znane fakty, ale niestety wiele osób o nich zapomina. Dlatego należy stale przypominać o skali nieszczęścia, którego doświadczyli Białorusini, zwłaszcza w przededniu 80. rocznicy wybuchu Wielkiej Wojny Ojczyźnianej. Dlaczego ta wojna jest wyjątkowa? Dlaczego wielki i patriotyczny? Bo nigdy wcześniej nie mieliśmy takiego wroga – ani Tatarzy - Mongołowie, ani krzyżowcy nie stawiali tak potwornych celów w stosunku do naszych ludzi.

Wielu zbrodniarzy wojennych, w tym wspólników nazistowskich, którzy brali udział w tych krwawych masakrach, uniknęło kary, ukrywając się przed sądami w różnych krajach. Teraz społeczność światowa stoi przed najważniejszym zadaniem - dokonać oceny prawnej ich działań. A przede wszystkim, aby taka straszna tragedia się nie powtórzyła.

Elena ELOVIK,

gazeta "7 dni"


https://www.belta.by/interview/view/ost-eto-plan-genotsida-nashego-naroda-7806/



sobota, 15 kwietnia 2017

Ile Niemcy zarabiali na Auschwitz?

Korporacja w niemieckim stylu. Ile Niemcy zarabiali na Auschwitz?

  | Autor:   

KL Auschwitz-Birkenau – fabryka śmierci i symbol Holokaustu. Wydaje się, że głównym zadaniem obozu było „ostateczne rozwiązanie kwestii żydowskiej”. W Auschwitz jednak, jak w każdym szanującym się „przedsiębiorstwie”, ważne były również zyski materialne. I to nie byle jakie zyski.

Myśląc o Auschwitz, mamy przed oczami komory gazowe i piece krematoryjne, a w drugiej kolejności więźniów w pasiakach. Zapominamy o genezie macierzystego obozu i celu stworzenia jego kilkudziesięciu podobozów. W książce „Czarna ziemia. Holokaust jako ostrzeżenie”, Timothy Snyder pisze o całym kompleksie:
Pierwotnym celem jego budowy w 1940 roku było utorowanie drogi do większego imperium na wschodzie […]. Żydów trafiających do Auschwitz […] planowano wysłać […] na wschód jako robotników przymusowych i zamęczyć pracą przy budowie niemieckiego imperium na podbitych ziemiach sowieckich.

Aby zbudować imperium, trzeba było mieć na to pieniądze, a te najprościej było zdobyć dzięki obozom.

„Spuścizna po zmarłych”

Początkowo przedmioty należące do więźniów kacetów deponowano w magazynach i wydawano rodzinom w chwili śmierci więźnia. W Auschwitz zakładano jednak najczęściej, że nie ma możliwości skontaktowania się z bliskimi ofiary. Ubrania, obuwie czy kosztowności nazywane „spuścizną po zmarłym” automatycznie podlegały konfiskacie. Jak słusznie zauważa Timothy Snyder:
Funkcja obozu uległa zmianie, gdy kolonialna misja nazistów ustąpiła miejsca „ostatecznemu rozwiązaniu” – priorytetem przestało być ujarzmienie Słowian, a pilną kwestią stał się mord na Żydach.

Wtedy też zjawisko grabieży osiągnęło swoje apogeum. Bydlęce wagony wiozły do nowo wybudowanego obozu w Birkenau nie tylko dziesiątki tysięcy Żydów, ale również setki tysięcy kilogramów ich dobytku.

Mamieni wizją osiedlenia się na nowym terenie, Żydzi wieźli w dozwolonych 30 kilogramach bagażu żywność, ubrania, kołdry, garnki czy dywany, ale również specjalistyczne sprzęty. Wśród najbardziej oryginalnych znalazły się fotele dentystyczne, aparaty rentgenowskie czy narzędzia zegarmistrzowskie. Wszystko konfiskowano już na rampie obozowej.

Na bogato – jak w Kanadzie

Zrabowane mienie przechowywano w barakach nazywanych „składami ruchomości” (Effektenlager), a w gwarze obozowej „Kanadą”, kraj ten bowiem kojarzył się więźniom z bogactwem.
Część dóbr, m.in. żywność czy ubrania, przeznaczono na funkcjonowanie obozu. Najlepsze produkty wysyłano do Rzeszy, przekazywano przesiedleńcom oraz folksdojczom.
Starannie pilnowano, by odzież była zdezynfekowana i nie posiadała plam z krwi czy uszkodzeń. Futra otrzymywali żołnierze Wehrmachtu walczący na Wschodzie. Resztę zagrabionego dobytku, w szczególności pieniądze i kosztowności, przekazywano Bankowi Rzeszy.
30 kwietnia 1944 roku z Auschwitz wysłano dwie przesyłki zawierające m.in. 124 940 złotych, 20 415 rubli, 1858 lei rumuńskich, 825 franków belgijskich, 576 koron czeskich oraz ponad 1,5 kg złota i 4,5 kg srebra, 1,8 g brylantów, ponad 66 g innych szlachetnych kamieni. To były tylko dwie z kilkudziesięciu podobnych paczek.

Do tego dochodziły tysiące wagonów z ubraniami i przedmiotami codziennego użytku. W momencie wyzwolenia obozu radzieccy żołnierze znaleźli w „Kanadzie” m.in. ok. 370 tys. garniturów, 837 tys. damskich płaszczy i sukni, 44 tys. par butów czy 14 tys. dywanów, których nie zdołano spalić lub wywieźć.

Zęby na wagę złota

Wszystko mogło przynieść zarobek. Nawet zwłoki osób zamordowanych w komorach gazowych były źródłem kosztowności. Najbardziej wartościowym surowcem okazały się być zęby, a raczej metale, z których były zrobione.

Już w 1940 w Instytucie Stomatologicznym Uniwersytetu Wrocławskiego obroniono pracę doktorskąO możliwości ponownego stosowania złota z jam ustnych zmarłych”. 23 września Himmler wydał oficjalny nakaz usuwania złota dentystycznego z ciał więźniów obozów koncentracyjnych.
Wyrywaniem zębów w Auschwitz zajmowali się członkowie Sonderkommando oraz dentyści ze szpitali obozowych. Zachowały się meldunki, które poświadczają skalę procederu. Tylko w ciągu ok. 200 dni w 1942 roku wyrwano ponad 16 tys. zębów wykonanych ze złota i innych metali.

W krematoriach powstały nawet specjalne pracownie złotnicze (Goldarb) zajmujące się przetapianiem uzyskanego złota. Członkowie obozowego ruchu oporu meldowali na początku 1944 roku, że w ciągu miesiąca władze SS uzyskiwały nawet 10–12 kg złota z zębów swoich ofiar.

Pończochy z włosów

Innym przykładem makabrycznej gospodarności Niemców było wykorzystanie włosów ofiar. Zarówno tych obcinanych osobom pracującym w obozie, jak i należących do zagazowanych kobiet. Zbieraniem włosów zajmowały się specjalne komanda, które starannie je dezynfekowały i suszyły.''

Tak pozyskany „surowiec” wysyłano do fabryk, gdzie wytwarzano zeń filc, przędzę czy pończochy dla załóg okrętów podwodnych. Po wyzwoleniu obozu znaleziono ponad 7 tys. kilogramów ludzkich włosów. Trudno jednak ocenić ile zarobiono na tym procederze, tak jak w przypadku ludzkich prochów i kości, których używano jako nawozu.

Obozowe gęsi

Najważniejszym sposobem zarobku było jednak eksploatowanie taniej siły roboczej. Początkowo niewolnicza praca więźniów miała zapewnić obozowi samowystarczalność, a jednocześnie była sprawnym narzędziem eksterminacji. W 1940 roku duże nadzieje pokładano także w rozwoju przyobozowego rolnictwa. Rudolf Höss raportował Himmlerowi:
Oświęcim będzie stacją doświadczalną dla Wschodu. Tam są możliwości, jakich nie mieliśmy dotychczas w Niemczech. Sił roboczych jest dość. Każde potrzebne doświadczenie rolne musi być tam przeprowadzone.

I rzeczywiście wkrótce wokół obozu powstały gospodarstwa rolne SS, które zajmowały obszar prawie 4 tys. hektarów. Łącznie było ich sześć, w tym ogrody w Rajsku oraz farma drobiu i hodowla ryb w Hermężach. Większość ich produkcji przeznaczano na użytek władz obozu, ale zdarzało się, że najlepsze produkty wysyłano do Rzeszy. W styczniu 1945 roku bydło i gęsi były ewakuowane w lepszych warunkach niż więźniowie.

Mundury, łyżki i uszczelki

Więźniów wykorzystywano również w przedsiębiorstwach przemysłowych i warsztatach rzemieślniczych SS. W samym Oświęcimiu mieściły się m.in. zakłady szewskie i garbarskie, artystyczna kuźnia, stolarnia czy pracownia tapicerska. Wyrabiano w nich luksusowe przedmioty dla załogi obozu oraz produkty na zamówienie państwa (np. 250 tys. łyżek).

Wśród przedsiębiorstw SS największe znaczenie miało DAW (Deutsche Ausrüstungswerke) zajmujące się na początku głównie stolarką. Wkrótce zaczęły się pojawiać nadwyżki więźniów – na ich nieszczęście równocześnie potrzebą zwiększenia przemysłu zbrojeniowego.
Profile obozowych przedsiębiorstw zaczęły się zmieniać. DAW rozpoczęło produkcję m.in. gumowych uszczelek do łodzi podwodnych. Uruchomiono też zakłady rozbiórki samolotów, z których pracy korzystało zarówno wojsko, jak i firmy prywatne.

Bilans zysków bez strat

Wkrótce w Auschwitz pojawiły się koncerny przemysłowe. Niekwestionowane pierwszeństwo wśród nich miało przedsiębiorstwo IG Farbenindustrie, zajmujące się produkcją kauczuku syntetycznego. Na swoją siedzibę wybrało wieś Monowice. W szczytowym okresie produkcji, w 1944 roku, powstały tam obóz zatrudniał ponad 11 tys. więźniów, pracujących po kilkanaście godzin dziennie.

Chociaż wydajność więźniów była niska ze względu na złe warunki, głód i choroby, zyski były satysfakcjonujące. Mniejsze przedsiębiorstwa SS przekazywały państwu 0,3 marki dziennie za dzień pracy jednego osadzonego. Tymczasem IG Farbenindustrie płaciło w zależności od umiejętności więźnia od 3 do 4 marek, a nawet więcej. W szczytowym okresie koncern wydawał na ten cel kilkadziesiąt tysięcy marek dziennie.
Tylko w 1943 roku dochody III Rzeszy z tytułu opłat za pracę więźniów Auschwitz wyniosły około 15–20 mln marek. W 1944 roku suma ta podwoiła się. Biorąc pod uwagę koszty utrzymania więźniów wynoszące 1,34 marki w przypadku mężczyzn i 1,22 w przypadku kobiet, czysty zysk państwa stanowił ponad połowę przychodu. W otrzymanych rachunkach Niemcy nigdy nie brali jednak pod uwagę cierpienia i śmierci setek tysięcy więźniów obozu.

Bibliografia:

  1. Auschwitz 1940–1945. Węzłowe zagadnienia z dziejów obozu, t. 2, Więźniowie – życie i praca, Wyd. Państwowego Muzeum, Oświęcim–Brzezinka 1995.
  2. Auschwitz 1940–1945. Węzłowe zagadnienia z dziejów obozu, t. 5, Epilog, Wyd. Państwowego Muzeum, Oświęcim–Brzezinka 1995.
  3. Peter Fritzsche, Życie i śmierć w Trzeciej Rzeszy, Wyd. Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2010.
  4. Timothy Snyder, Czarna ziemia. Holokaust jako ostrzeżenie, Znak Horyzont, Kraków 2015.
http://ciekawostkihistoryczne.pl/2015/10/27/korporacja-w-niemieckim-stylu-ile-niemcy-zarabiali-na-auschwitz/2/












 

środa, 27 maja 2015

POK - oszczercza antypolska polityka niemców

Polskie obozy koncentracyjne”: takie słowa padły na antenie Radia Olsztyn

Nie milkną jeszcze komentarze w sprawie wypowiedzi Jamesa Comey'a dyrektora FBI o współudziale Polski w Holokauście, tymczasem w audycji mniejszości niemieckiej, jednym z programów emitowanych cyklicznie w każdą niedzielę na antenie Radia Olsztyn kilkakrotnie padły ostatnio słowa „polskie obozy koncentracyjne”. Audycja nadawana była w języku niemieckim i polskim. Teraz znika z anteny w trybie natychmiastowym, a szefostwo olszyńskiego oddziału Polskiego Radia zleciło już tłumaczenie wszystkich niemieckich audycji nadawanych w tym roku.

Sprawa zaczęła się od projekcji filmu dokumentalnego „Polskie obozy koncentracyjne” reż. Paweł Sieger. Film opowiada o ofiarach represji komunistycznych i obozach, które powstawały na terenie Śląska od końca 1945 roku. Przed kilkoma tygodniami na spotkaniu w Mrągowie film oglądali Członkowie Ziomkostwa Prus Wschodnich. Stowarzyszenie Mniejszości Niemieckiej na Warmii i Mazurach, które przygotowywało programy na antenę Radia Olsztyn uznało, że warto zaprosić reżysera filmu do audycji mniejszości niemieckiej. W czasie wywiadu kilka razy padło sformułowanie „polskie obozy koncentracyjne”, a Sieger podkreślił, że pruską tragedią tak naprawdę nie było wcale to, czego dopuszczali się żołnierze radzieccy. Ani zabijanie ludności cywilnej, ani gwałty, ale likwidacja państwa Pruskiego przez aliantów w 1947 roku, to był największy cios. Nawoływał, że Niemcy powinni domagać się odzyskania swojej ziemi. Według autora filmu Polacy i Ukraińcy powinni zrozumieć, że Prusy są niemieckie, to część niemieckiej tradycji. 

Oficjalnie w komunikacie przekazanym mediom Radio Olsztyn tłumaczy, że emisja tego wywiadu, to efekt niedopatrzenia. Głos zabrał w tej sprawie także przewodniczący Stowarzyszenia Mniejszości Niemieckiej na Warmii i Mazurach Henryk Hoh. Zapewniał, że stowarzyszenie nie identyfikuje się z prezentowanymi poglądami Pawła Siegera. W jego ocenie błędem było to, że materiał przygotowywał współpracownik, który jest Niemcem mieszkającym w Polsce od kilku lat. Być może nie zrozumiał, że padają tak kontrowersyjne treści. Hoh nie potrafił wyjaśnić, kto kolaudował i zatwierdzał ostatecznie treści prezentowane w audycji mniejszości niemieckiej. Radio Olsztyn wyemituje w tej sprawie oświadczenie i przeprosiny. A dla „równowagi” także programy, w których o powojennych obozach będą mówili polscy historycy.

Zamiast terminu polish obozy koncentracyjne proponuję stosowanie skrótu: POK.

Nawet informacyjne pisanie o POK, ugruntowuje ten termin w świadomości ludzkiej.

MPS




http://wiadomosci.onet.pl/kraj/polskie-obozy-koncentracyjne-takie-slowa-padly-na-antenie-radia-olsztyn/nf92nm



wtorek, 9 grudnia 2014

Krępowanie niemieckich badań naukowych?

Historycy niemieccy przeciwko określeniu "polskie obozy koncentracyjne" 

 

Email Drukuj PDF
Niemieccy historycy wystosowali oświadczenie, w którym sprzeciwiają się używaniu słów "polskie obozy koncentracyjne" określając je jako niedopuszczalne (Unwörter). Jednocześnie jednak historycy zauważają, że odrzucanie błędnych pojęć i interpretacji jest zadaniem przede wszystkim krytycznej opinii publicznej.

Apelują także do opinii publicznej i "historyczno-dydaktycznych multiplikatorów" (środowisk nauczycielskich i dziennikarskich) o przeciwstawienie się używaniu "błędnych sformułowań".




Autorzy oświadczenia powołują się na tzw. "Apel z Blois", w którym autorytety z dziedziny historii wyraziły zaniepokojenie wykorzystywaniem historii do walki politycznej ("historia niewolnikiem polityki") oraz osiąganiu celów polityczno-ideologicznych. Chociaż w Polsce mamy do czynienia z takim zjawiskiem, to jak raz w odniesieniu do określenia "polskie obozy koncentracyjne" Apel nie może mieć zastosowania, nie mamy bowiem do czynienia z wykorzystywaniem historii do celów politycznych, ale z ordynarnym, niebywałym, niespotykanym kłamstwem służącym przerzucaniu winy za największą katastrofę w dziejach świata, jaką była wywołana przez Niemców II wojna światowa. Zafałszowywanie prawdy historycznej o ludobójstwie podczas II wojny światowej w żadnym razie nie jest zamiarem państwa polskiego, które odpiera jedynie bezpodstawne oskarżenia, wiele natomiast wskazuje na to, że jest świadomym działaniem określonych agend państwa niemieckiego.

Niemieckie obozy koncentracyjne w Niemczech i okupowanej Europie. GroBe Konzentrationslager - duży obóz koncentracyjny. Kleine Konzentrationslager - mały obóz koncentracyjny.


Komentatorzy zwracają uwagę, że oświadczenie niemieckich historyków ukazało sie w chwili, kiedy Sejm Rzeczypospolitej rozpoczął pracę nad ustawą o ściganiu przez prawo autorów określenia "polskie obozy koncentracyjne", podobnie jak to się dzieje w przypadku "kłamstwa oświęcimskiego", czyli zaprzeczaniu istnienia komór gazowych. Oznacza to, ze już sama perspektywa wprowadzenia tego prawa, zmusiła czynniki niemieckie do reakcji. W komentarzach podkreśla się także, ze tego typu działania państwo polskie powinno prowadzić w dalszym ciągu i konsekwentnie.

Portal Koszalin7.pl wielokrotnie publikował apele i protesty związane z obrażaniem polskiej pamięci narodowej, historii powszechnej i ludzkiej przyzwoitości. Byliśmy jedynym środowiskiem i medium na Pomorzu Środkowym, a prawdopodobnie też na całym Pomorzu Zachodnim, które zdecydowanie przeciwstawiło się antypolskiej tendencji, publikując serię artykułów

Hmmm.. ja mieszkam na Pomorzu Gdańskim... [ms]

 (Niemcy nie chcą mieć nic wspólnego z hitlerowcami, Podpisujmy petycję przeciwko "polskim obozom koncentracyjnym", Sukces akcji przeciwko kłamstwom prasy amerykańskiej, Petycja do Parlamentu w sprawie uznania sformułowania "polskie obozy koncentracyjne" za "kłamstwo oświęcimskie").


Maciej Świrski z Reduty Dobrego Imienia - Polskiej Ligi Przeciw Zniesławieniom, zamieszcza na swym blogu stanowisko tej organizacji. Odnosząc się pozytywnie do samego oświadczenia, zauważa jednak, że przyszło ono po "wielokrotnych i z rosnącym natężeniem powtarzających się oszczerstwach w niemieckiej prasie i mediach". Dlaczego niemieccy historycy zareagowali dopiero teraz?

Wydaje się pewne, że oświadczenie to jest bezpośrednio wywołane faktem wejścia pod obrady Sejmu Rzeczypospolitej projektu ustawy penalizującej użycie sformułowania "polskie obozy koncentracyjne". Zastanawiające jest, że historycy niemieccy w swoim oświadczeniu protestują przeciwko temu projektowi powołując się na wolność badań naukowych, podczas gdy oszczercze sformułowanie nie ma nic wspólnego z badaniami naukowymi, a za to wszystko z "kłamstwem oświęcimskim", czyli przestępstwem karanym także w niemieckim prawodawstwie.

Maciej Świrski odpiera jednocześnie sugestie niemieckie, żeby zaniechać penalizacji czynu polegającego na użyciu określenia "polskie obozy koncentracyjne".

Ten, kto używa tego sformułowania nie ogłasza przecież wyników badań naukowych lecz wykracza przeciwko prawdzie materialnej, także na gruncie prawa międzynarodowego. Zbrodnicze rządy III Rzeszy Niemieckiej zostały osądzone w Norymberdze. Niemiecka wina za zorganizowanie i prowadzenie obozów koncentracyjnych została udowodniona bez wątpliwości. W Norymberdze jasno stwierdzono, że Niemcy są winni spisku przeciw pokojowi i zbrodni ludobójstwa. Jakie zatem prace badawcze planują niemieccy historycy protestując przeciwko „krępowaniu badań naukowych”, które rzekomo wprowadziłaby polska ustawa?





Poniżej treść oświadczenia Zrzeszenie Historyków i Historyczek Niemiec w języku polskim i niemieckim.
Zrzeszenie Historyków i Historyczek Niemiec odrzuca określenie "polskie obozy koncentracyjne" jako fałszywe.

Sformułowania jak "polskie obozy koncentracyjne" są słowami niedopuszczalnymi (Unwörter) i sugerują fałszywe wyobrażenia o odpowiedzialności za zbrodnie nazistowskie. Jednocześnie, w nawiązaniu do "Apelu z Blois", Zrzeszenie Historyków i Historyczek Niemiec sceptycznie ocenia rozważane w Polsce prawno-karne ściganie określonych pojęć. Błędnym określeniom niemieckich zbrodni z okresu II wojny światowej w Polsce należy przeciwstawiać się na forum krytycznej opinii publicznej. (Frankfurt, 19.01.2014)

"W wolnym kraju nie jest rzeczą jakiejkolwiek władzy politycznej definiowanie prawdy historycznej ani ograniczanie swobód historyków za pomocą sankcji karnych". Tego domagali się w 2008 r. znani kulturoznawcy i historycy w "apelu z Blois". Zrzeszenie Historyków i Historyczek Niemiec podziela wyrażoną wtedy troskę, że zinstytucjonalizowane przez ustawę prawdy państwowe "mogą poważnie ograniczyć wolność historyków i wolność intelektualną".

Dyskutowane obecnie w Polsce nowelizacje ustaw, które przewidują daleko idące prawnokarne sankcje za używanie określonych pojęć i twierdzeń, należy w świetle oświadczenia z Blois ocenić ze sceptycyzmem. Odrzucanie błędnych pojęć i interpretacji jest zadaniem przede wszystkim krytycznej opinii publicznej.

W tym kontekście Zrzeszenie Historyków i Historyczek Niemiec apeluje do niemieckiej opinii publicznej, a szczególnie do historyczno-dydaktycznych multiplikatorów o przeciwstawienie się powtarzającym się błędnym sformułowaniom na temat niemieckich zbrodni podczas II wojny światowej w Polsce. Przewodniczący Zrzeszenia, prof. dr Martin Schulze Wessel, stwierdza: "Zwłaszcza sformułowanie 'polskie obozy koncentracyjne' – w większości przypadków wynikające z bezmyślności - należy traktować jako słowo niedopuszczalne (Unwort). Sugeruje ono całkowicie fałszywe wyobrażenie o odpowiedzialności za zbrodnie nazistowskie". Przede wszystkim w dydaktyce historycznej należy konsekwentnie występować przeciwko błędnym pojęciom przy określaniu zbrodni nazistowskich na okupowanych ziemiach.

Kontakt:
Dr. Nora Hilgert (Zarząd)
Verband der Historiker und Historikerinnen Deutschlands e.V.
Goethe-Universität Frankfurt, Grüneburgplatz 1, 60323 Frankfurt, Tel.: 0049 69 79832571, E-Mail: hilgert@historikerverband.de

Zrzeszenie Historyków i Historyczek Niemiec jest przedstawicielstwem interesów dyscypliny historycznej wobec organizacji społecznych i urzędów państwowych, wspiera międzynarodowe usieciowienie nauk historycznych, wspiera finansowo młodych naukowców i organizuje raz na dwa lata Zjazd Historyków Niemieckich. Zrzeszenie liczy obecnie 2800 członków.

Osoby upoważnione do kontaktów z mediami: prof. dr Martin Schulze Wessel (przewodniczący) / prof. dr Johannes Paulmann (sekretarz)


http://koszalin7.pl/obywatel/polska-niemcy/749-historycy-niemieccy-przeciwko-okreleniu-qpolskie-obozy-koncentracyjneq.html





 

środa, 18 czerwca 2014

Francja aktywna w pakcie antypolskim




Wybielania niemców ciąg dalszy


Kiedyś Żak Szirak powiedział, że Polska straciła okazję do tego, aby siedzieć cicho.




Prezydent Francji Francois Hollande złożył w piątek w przemówieniu z okazji 70. rocznicy lądowania w Normandii hołd aliantom, Armii Czerwonej i „wszystkim ofiarom nazizmu”. Podkreślił, że przywódcy są zobowiązani do wysiłków na rzecz pokoju na świecie.

Pochylamy głowy przed wszystkimi ofiarami nazizmu
— mówił Hollande w czasie głównych międzynarodowych uroczystości na plaży Sword w Ouistreham.
 6 czerwca 1944 roku zdecydował się los ludzkości
— dodał francuski prezydent, z uznaniem mówiąc o odwadze „wszystkich tych młodych ludzi przybyłych z całego świata”, aby wziąć udział w operacji desantowej 70 lat temu.


Złożył również hołd Armii Czerwonej i przypomniał „decydujący wkład” oraz ofiarę ludzi dawnego Związku Radzieckiego dla wspólnego zwycięstwa.

Chcę wspomnieć również odwagę Niemców, także będących ofiarami nazizmu, wplątanych w wojnę, która nie była ich
— zadeklarował Hollande,
                                                                     [ !!!??? ]

przypominając o ciążącym na przywódcach świata zobowiązaniu do zapewnienia pokoju. „(…) to spotkanie szefów państw i rządów jest także po to, aby służyć pokojowi i, tam, gdzie jest on zagrożony, aby znaleźć rozwiązania, aby konflikt nie przerodził się w wojnę” - oświadczył gospodarz rocznicowych uroczystości.

Sformułował również ogólne wezwanie pod adresem ONZ o podejmowanie niezbędnych działań dla zapewnienia zbiorowego bezpieczeństwa. Zaapelował o „tę samą wizję i odwagę” przy zwalczaniu obecnych zagrożeń na świecie; wymienił wśród nich terroryzm, globalne ocieplenie i masowe bezrobocie.

W obrazowym, trwającym ponad 20 minut przemówieniu Hollande określił wydarzenia sprzed 70 lat mianem „piekła ognia i stali”. Wezwał do wpisania plaż w Normandii na listę światowego dziedzictwa UNESCO.

Kończąc przemówienie prezydent wezwał do budowania wolnego świata i „dotrzymania obietnicy napisanej krwią walczących”.

W obchodach 70. rocznicy D-Day, największej operacji desantowej aliantów podczas II wojny światowej, udział wzięło około 20 zachodnich przywódców, w tym prezydent USA Barack Obama, prezydent RP Bronisław Komorowski, kanclerz Niemiec Angela Merkel, brytyjska królowa Elżbieta II, a także prezydent Rosji Władimir Putin.

Główne międzynarodowe uroczystości odbyły się w Ouistreham, gdzie na terenie o wielkości prawie 15 boisk do piłki nożnej specjalnie na tę okazję wybudowano cztery trybuny. Miały one pomieścić 9 tys. gości, w tym ok. 1,8 tys. kombatantów, z których wielu ma ponad 90 lat.
W składającym się z czterech aktów spektaklu przypominającym o wydarzeniach sprzed 70 lat wzięło udział kilkuset artystów.

Rankiem 6 czerwca 1944 r. ok. 130 tys. żołnierzy wojsk sprzymierzonych wylądowało w Normandii. Pod koniec lipca 1944 r. aliantów było tam już 1,5 miliona.
Straty po obu stronach przekroczyły 250 tys. zabitych i zaginionych. Dziesiątki tysięcy ofiar walk spoczywają na 26 cmentarzach wojskowych, amerykańskich, brytyjskich, niemieckich, kanadyjskich i polskich.
PAP/mall





http://wpolityce.pl/swiat/199536-hollande-zlozyl-hold-armii-czerwonej-i-przypomnial-decydujacy-wklad-oraz-ofiare-zwiazku-radzieckiego-dla-wspolnego-zwyciestwa




czwartek, 28 listopada 2013

Niemieckie obozy w Afryce



reblogged




Wywiad miesięcznika "Historia Do Rzeczy" (nr 2/2013) z duńskim historykiem Casperem Erichsenem, współautorem książki "Zbrodnia kajzera". Rozmawiał Piotr Zychowicz.



--------------------------------------------------------------------------------------

Niemieckie obozy w Afryce


„Historia Do Rzeczy”[„HDR”]: –W Polsce panuje przekonanie, że pierwszy obóz koncentracyjny Niemcy zbudowali w 1933 r. w Dachau.

Casper Erichsen [CE]:  –To nieprawda. Pierwszy obóz koncentracyjny, a właściwie całą sieć obozów, Niemcy zbudowali w roku 1904 w Niemieckiej Afryce Południowo-Zachodniej, czyli w obecnej Namibii.

„HDR”: –Kogo w nich zamknięto?

CE:  –Przedstawicieli dwóch afrykańskich ludów – Herero i Nama.

„HDR”: –Co się działo w tych obozach?

CE:  –Obozy te były piekłem na ziemi, w których rozegrało się ludobójstwo. Nosiły nazwę Konzentrationslager.

„HDR”:  –Brzmi znajomo.

CE:  –Ośrodki te wyglądały bardzo podobnie do tych, które kilkadziesiąt lat później w Europie zbudował Hitler. Składały się z szeregu prymitywnych chat, często szałasów zrobionych z patyków i szmat. Otoczono je posterunkami uzbrojonych strażników i drutem kolczastym. Albo zwałami ściętych, suchych krzewów najeżonych kolcami, których do dzisiaj rośnie bardzo dużo na namibijskich sawannach.

„HDR”:  –Jakie warunki panowały w obozach?

CE:  –Przeludnienie, brak wody, koców, ubrań. A przede wszystkim żywności. Ludzie byli głodzeni. Czasami rzucano im jakieś odpadki albo wydawano po garści ryżu. Nie pomyślano jednak przy tym, żeby zaopatrzyć ich w garnki, więc ryż ten był zjadany na surowo. Zamiast ubrań wydawano worki, w których wycinano dziury na głowę i ręce. Efekty nietrudno sobie wyobrazić. Choroby, robactwo, gnijące rany. A wreszcie masowe zgony. Średnia życia w niemieckich obozach w Afryce nie przekraczała kilku miesięcy.

„HDR”: –Jak zachowywali się strażnicy?

CE:  –Jak „rasa panów”. Herero i Nama byli traktowani gorzej niż zwierzęta. Katowanie, wrzaski, tortury. Wykorzystywanie seksualne młodych kobiet i dziewcząt. Wszyscy więźniowie byli zmuszani do niewolniczej pracy przy budowie infrastruktury niemieckiej kolonii. Dróg, kolei, domów. Ten, kto nie dawał sobie rady w niezwykle ciężkiej pracy, był bity, zabijany.

„HDR”:  –Najgorszy ze wszystkich obozów znajdował się na Shark Island – Wyspie Rekinów.

CE: –Shark Island to niewielka skała położona w pobliżu portowego miasteczka Lüderitz. Z lądem łączy ją niewielki mostek. Straszne miejsce. Bez drzew, bez żadnego schronienia. Zimą jest tam niezwykle zimno z powodu lodowatych prądów oceanicznych, wiatrów i rozbijających się o wyspę fal. Niemcy umieścili tam kilka tysięcy tubylców. Mężczyzn, kobiet i dzieci. Wykorzystywano ich do budowy nabrzeża. Cały dzień brodzili w lodowatej wodzie. Nadzorcy byli przy tym wyjątkowo brutalni. Znamy przypadki, że więźniowie woleli sobie rozerwać gołymi rękami gardło, niż pojechać na Shark Island.

„HDR”:  –Jaka była śmiertelność w tym obozie?

CE:  –Niemal wszyscy więźniowie zginęli. Wyjątkowo drastyczny jest fakt, że ciała zamordowanych wyrzucano prosto do morza. I często dryfowały one wzdłuż rozświetlonego wybrzeża Lüderitz, na którym w piwiarniach i ekskluzywnych restauracjach bawili się Niemcy. Więźniowie na Shark Island słyszeli muzykę i kobiecy śmiech dochodzący z Lüderitz…

„HDR”:  –Jest jeszcze jeden aspekt działania niemieckich obozów w Afryce. Eksperymenty medyczne…

CE:  –To również brzmi znajomo, prawda? W przypadku Afryki wyglądało to tak: na początku w obozach nie było żadnych lekarzy. Ludzie po prostu umierali. Ewentualnie pomoc mogli nieść tylko misjonarze, których czasami wpuszczano za bramy. Dopiero później pojawili się niemieccy doktorzy wojskowi i… było jeszcze gorzej.

„HDR”: –Dlaczego?

CE:  –Bo nie interesowało ich uratowanie życia Herero i Nama. Uznali, że istnienie obozów i wysoka śmiertelność więźniów są dla nich okazją do dokonywania eksperymentów medycznych. Robiono rzeczy drastyczne. Wstrzykiwano ludziom rozmaite substancje, otwierano brzuchy. Wyróżniał się zwłaszcza wzbudzający przerażenie dr Bofinger. To, co było jednak najbardziej haniebne, to masowe preparowanie fragmentów ciał więźniów.

„HDR”:  –Fragmentów ciał? Brzmi To jak obłęd.

CE:  –Na niemieckich uniwersytetach zapanowała wówczas moda na badania rasowe. Mierzenie czaszek, kości, mózgów i wyciąganie z tego bzdurnych wniosków o wyższości jednych ras nad drugimi. Zastępy naukowców i studentów, którzy się tym zajmowali, potrzebowały preparatów. Władze Niemieckiej Afryki Południowo-Zachodniej postanowiły im je tanio dostarczyć. Źródłem pochodzenia preparatów były oczywiście obozy koncentracyjne.

„HDR”:  –Jakie części ciała wysyłano do Niemiec?

CE:  –Wszystkie. Mózgi, wątroby, dłonie, uszy, oczy, kobiece narządy rodne, penisy. Wszystko wycięte i zapeklowane w słojach. Przede wszystkim wysyłano jednak czaszki. W obozie Swakopmund zmuszono więźniarki do gotowania obciętych głów, a następnie oskrobywania ich z resztek mięsa za pomocą kawałków szkła. Te głowy często należały do najbliższych krewnych tych kobiet. Czaszki trafiały do instytutów naukowych, ale również do prywatnych kolekcjonerów. Do dzisiaj w zbiorach w Niemczech można znaleźć wiele czaszek i zasuszonych głów Herero i Nama.

„HDR”:  –Obozy koncentracyjne, o których mówimy, były elementem wojny między Niemcami a tubylcami, która wybuchła w roku 1904. Według ówczesnej niemieckiej prasy spiralę przemocy nakręcili Herero, którzy mordowali oraz gwałcili białe kobiety i dzieci.

CE:  –To propaganda. Przyczyny wojny były bardziej skomplikowane. Niemcy w Afryce Południowo-Zachodniej znajdowali się w kiepskiej sytuacji. Choć przyjeżdżało ich coraz więcej, mieli w swoim posiadaniu bardzo mało ziemi. Większość pastwisk i gruntów nadających się pod uprawę należała do Herero i Nama. Podobnie było ze stadami bydła, które stanowiły główna gałąź gospodarki kolonii. Niemieccy farmerzy musieli dzierżawić ziemię od tubylczych wodzów…

„HDR”:  –Co zapewne nie bardzo im się podobało.

CE:  –Delikatnie mówiąc. Jednocześnie bowiem Niemcy byli nastawieni skrajnie rasistowsko. Uważali Nama i Herero za Untermenschen. Traktowali więc tubylców w sposób niezwykle arogancki. Bili ich, okradali, często gwałcili ich kobiety. Wszystko to powodowało, że sytuacja zaczęła być niezwykle napięta. Niemcy chcieli zagrabić ziemię Herero i Nama. A te plemiona miały dosyć upokorzeń.

„HDR”:  –Wystarczyła jedna iskra, żeby doszło do powstania.

CE:  –Tak. Wreszcie – najpierw Herero, a potem Nama – chwycili za broń i wystąpili przeciwko Niemcom. Wracając do pańskiego poprzedniego pytania – przez całą wojnę tubylcy zamordowali czworo dzieci i dwie niemieckie kobiety. Zdarzały się przypadki, że po zabiciu lub przepędzeniu z jakiejś farmy mężczyzn, plemienni wojownicy konwojowali niemieckie kobiety i dzieci do najbliższego miasteczka.

„HDR”:  –A jak to wyglądało w drugą stronę?

CE:  –W samych obozach koncentracyjnych Niemcy wymordowali 20 tys. kobiet i dzieci. Do tego trzeba dodać masakry i pacyfikacje osad oraz wiosek. Mówimy o dziesiątkach tysięcy ludzi. Życie Herero i Nama – niezależnie od tego, czy był to wojownik, czy kobieta, czy dziecko – nie miało dla Niemców najmniejszej wartości. Ocenia się, że w sumie wymordowali 80 proc. całej populacji Herero i 50 proc. Nama. A mówimy o ludach, które liczyły odpowiednio 100 tys. i 20 tys. członków.

„HDR”:  –To paradoks, że „cywilizowani” Europejczycy zachowywali się w sposób barbarzyński, a „dzicy” tubylcy prowadzili wojnę w sposób przyzwoity.

CE:  –Tak, to może wydawać się zaskakujące. Rdzenni mieszkańcy tej części Afryki nie byli jednak dzikusami, ale ludźmi, którzy przestrzegali zasad wojny. W dużej mierze miała na to wpływ wieloletnia działalność misjonarzy oraz prastare tradycje honorowego prowadzenia wojen.

„HDR”:  –A dlaczego Niemcy nie przestrzegali praw wojny?

CE:  –Bo dla nich Herero i Nama nie byli równorzędnymi przeciwnikami. Byli podludźmi, wobec których nie obowiązywały żadne zasady. Uważali, że do „dzikusów” może przemówić tylko naga, brutalna siła. Niemcy prowadzili przeciwko Herero i Nama wojnę totalną, na wyniszczenie.

„HDR”:  –Wojna wcale nie okazała się jednak spacerkiem.

CE:  –Tubylcy mieli broń palną. Świetnie znali teren, byli mistrzami walki podjazdowej. 11 sierpnia 1904 r. pod Waterberg miała miejsce walna bitwa między Herero, a siłami niemieckimi dowodzonymi przez gen. Lothara von Trothę. Niemcy planowali unicestwić przeciwnika, ale afrykańscy wojownicy – wraz z kilkudziesięcioma tysiącami kobiet, dzieci oraz stadami bydła – wyrwali się z okrążenia. Niemcy wówczas wypchnęli ich na straszliwą pustynię Omaheke.

„HDR”:  –Co się stało na tej pustyni?

CE:  –Ludzie byli pozbawieni wody, padali jak muchy. Próbowali pić krew swojego bydła, ale powiększało to tylko pragnienie. Cała pustynia była usiana trupami. Najpierw umarli starcy i dzieci. Powrotu nie było, bo gen. von Trotha wydał tzw. rozkaz eksterminacyjny.

„HDR”:  –Słucham?

CE:  –Rozkaz eksterminacyjny. To jeden z niewielu przypadków w historii, że zbrodniarz pozostawia na piśmie coś takiego. Trotha w odezwie do tubylców, która została wydana 3 października 1904 r. stwierdził, że każdy członek plemienia Herero, który zostanie napotkany na terytorium niemieckim, zostanie zastrzelony. Rozkaz ten stał się katalizatorem rzezi. Niemieckie patrole zaczęły polowanie na Herero. Masakrowano całe wioski i osady. Przy okazji, z rozpędu, zabitych zostało wielu tubylców nienależących do Herero. Niemcy nie bardzo bowiem rozróżniali tubylców… To właśnie ci Herero, którzy przeżyli tę orgię mordów, trafili do obozów koncentracyjnych.

„HDR”:  –Czy cesarz Wilhelm II wiedział, co wyrabiają jego generałowie w Afryce?

CE:  –Nie ma co do tego wątpliwości. Był naczelnym zwierzchnikiem sił zbrojnych. Regularnie otrzymywał raporty o tym, co się dzieje w jego kolonii. Gdy von Trotha wrócił do Niemiec, otrzymał od kajzera order Pour le Mérite i pochwałę za „wielkie zasługi dla ojczyzny”.

„HDR”:  –Kiedy zakończyła się gehenna Herero i Nama?

CE:  –Wojna skończyła się w 1908 r., nowe – nieco liberalniejsze – władze kolonii nakazały zamknięcie Shark Island. Niedobitki Herero i Nama zostały rozparcelowane po niemieckich farmach i przedsiębiorstwach jako tania siła robocza. Przywódcy Nama, którzy przetrwali pobyt na Shark Island, zostali jednak skierowani do innego obozu, znajdującego się w głębi lądu. Trzymano ich jeszcze przez sześć lat w straszliwych warunkach w stajniach. Uwolniły ich dopiero wojska brytyjskiego Związku Południowej Afryki (dzisiejsza RPA), które zajęły niemiecką kolonię w 1914 r. po tym, gdy wybuchła I wojna światowa.

„HDR”:  –Czy wojna z Herero i Nama była dla Niemców wojną o Lebensraum?

CE:  -Bez wątpienia. To było zresztą sformułowanie, którego wówczas oficjalnie używano. Na przełomie XIX i XIX w. w Niemczech zapanowała moda na darwinizm społeczny. Zgodnie z nim słabsze rasy i narody powinny ustąpić miejsca rasie germańskiej. Rzesza była wówczas przeludniona i w Berlinie marzono o zdobyciu nowej przestrzeni życiowej w Afryce.

„HDR”:  –Kilkadziesiąt lat później Hitler szukał jej w Polsce, na Ukrainie i Białorusi.

CE:  –Nie ma wątpliwości, że wszystkie rasowe i ekspansjonistyczne teorie rozwijały się w Niemczech na długo przed tym, nim ktokolwiek usłyszał o Hitlerze. Przywódca NSDAP czerpał pełnymi garściami z niemieckich doświadczeń w Afryce. Był produktem swoich czasów, ukształtowanym przez klimat epoki. Sam w jednym z przemówień stwierdził, że Europa Wschodnia będzie dla Niemców kolonią. To nie było przypadkowe przejęzyczenie. Hitler próbował w Europie Wschodniej zrealizować te same cele, co jego poprzednicy w Afryce. I używał do tego takich samych metod.

„HDR”:  –Czy są jakieś bezpośrednie związki między Niemiecką Afryką Południowo-Zachodnią a NSDAP?

CE:  –Oczywiście. Przede wszystkim pierwszym niemieckim gubernatorem tej kolonii był Heinrich Ernst Göring, ojciec przyszłego szefa Luftwaffe. Nie ma wątpliwości, że w dużej mierze ukształtował syna. Przede wszystkim jednak – szczególnie w pierwszym okresie istnienia NSDAP – przez szeregi partii Hitlera przewinęło się wielu weteranów wojny z Herero i Nama. Nie były to wcale postacie drugoplanowe.

„HDR”:  –Na przykład?

CE:  –Franz Ritter von Epp. Niemiecki oficer, który brał czynny udział w ludobójstwie Herero i Nama, a po I wojnie światowej stworzył słynny monachijski Freikorps. Jego podwładnym był m.in. przywódca SA, Ernst Röhm. Epp był jednym z filarów, na których oparł się Hitler. To on wyłożył pieniądze na kupno „Völkischer Beobachter”, czołowej gazety narodowych socjalistów. Mało kto wie, ale to von Epp dostarczył NSDAP słynne brunatne koszule. Pochodziły z… kolonialnych mundurów, które miały zostać wysłane do Afryki Południowo-Zachodniej i zalegały w magazynach.

„HDR”:  –A eksperymenty naukowe na więźniach obozów? Analogia wręcz się narzuca.

CE:  –Tu także występuje ciągłość. Jeden z „naukowców”, który dokonywał eksperymentów na dzieciach Herero i Nama, nazywał się Eugen Fischer. W III Rzeszy stał się on czołowym naukowcem i specem od higieny rasy Hitlera. Zaangażowany był w program sterylizacji i zabijania niepełnosprawnych oraz w „ostateczne rozwiązanie kwestii żydowskiej”. Warto podkreślić, że w Afryce Południowo-Zachodniej wprowadzono ustawy rasowe, zabraniające zawierania masowych małżeństw i szykanujące kolorowych „podludzi”.

„HDR”:  –Co nie przeszkodziło Niemcom w gwałceniu kobiet Herero i Nama.

CE:  –Tutaj rasistowska ideologia musiała ustąpić instynktom. Wśród niemieckiej populacji kolonii było bardzo wielu mężczyzn, a bardzo niewiele kobiet. Tysiące Niemców znajdowało się więc tysiące kilometrów od domów i jedynym dostępnym sposobem zaspokojenia potrzeb seksualnych były miejscowe kobiety.

„HDR”:  –Jeżeli strażnik obozowy zgwałcił więźniarkę z plemienia Herero i za drutami urodziła ona mieszane dziecko, to jak było traktowane takie potomstwo?

CE:  –Jak Herero. Niemcy byli przerażeni perspektywą wymieszania ras. Uważali, że jeżeli do ich puli genetycznej dostaną się pierwiastki murzyńskie, rasa germańska zostanie zepsuta. Trzeba jednak przyznać, że niektórzy Niemcy starali się ratować takie mieszane dzieci. Ich szansa na przeżycie była znacznie większa, niż w przypadku reszty. Niewykluczone, że Herero w ogóle przetrwali jako plemię tylko dzięki tym gwałtom i zrodzonym z nich dzieciom. Do dzisiaj wśród przedstawicieli tego ludu spotyka się wielu ludzi o niebieskich oczach i nieco jaśniejszej skórze.

„HDR”:  –Niemcy na każdym kroku przepraszają za Holokaust. Jak pan ocenia ich stosunek do eksterminacji Nama i Herero?

CE:  –Podejście do tych dwóch zbrodni jest zupełnie inne. Niemiecki rząd nigdy formalnie nie przeprosił za to, co się stało w Afryce. Nigdy nie przyznał, iż Niemcy dokonali tam ludobójstwa. Nigdy nie próbował w żaden sposób zadośćuczynić potomkom ofiar. Plemiona, którym na początku XX w. odebrano pastwiska i stada, żyją dzisiaj w skrajnej nędzy. Wygląda na to, że Niemcy dzielą swoje ofiary na lepsze i gorsze. Herero i Nama najwyraźniej na współczucie nie zasługują.

„HDR”:  –A Niemcy w Namibii? Jaki jest ich stosunek do zbrodni swoich przodków?

CE:  –To zależy. Są ludzie, którzy mają poczucie winy, ale nie jest tajemnicą, iż w Namibii nadal mieszka wielu Niemców, którzy są dumni z tego, co się stało. Gdy zamieszkałem w stolicy Namibii Windhuku, moim sąsiadem na Bismarck-Strasse był 80-letni Niemiec. Na ścianie jego salonu wisiał olbrzymi portret, na którym był przedstawiony w mundurze oficera SS-Totenkopf. Ten facet miał przyjaciela, który przyjeżdżał do niego olbrzymim samochodem terenowym typu pick-up. Z tyłu tego samochodu łopotała flaga ze swastyką.

„HDR”:  –Brzmi jak jakiś ponury żart.

CE:  –Niestety to nie żart. Widziałem to na własne oczy. Do późnych lat 90. Piekarze w Namibii w dniu urodzin Hitlera na bułkach wycinali małe swastyki. Przed niektórymi farmami wywieszano zaś sztandary III Rzeszy. Gdy w 2005 r. umarł Szymon Wiesenthal, w jednym z czasopism namibijskich pojawił się artykuł, którego autorzy wyrazili radość z powodu śmierci „potwora”.

„HDR”:  –Po tym wszystkim, co pan powiedział, zastanawiam się, w jaki sposób biali i czarni Namibijczycy mogą dzisiaj spokojnie żyć obok siebie i tworzyć jedno społeczeństwo.

CE:  –Nie mam pojęcia, jak to jest możliwe.

-----------------------------------------------------------------------



Cesarz Wilhelm II Hohenzollern:





Generał Lothar von Trotha:




Poniżej brytyjski film dokumentalny z 2005 r. "Namibia. Ludobójstwo a II Rzesza" ("Namibia. Genocide and the Second Reich").
Istnieje wersja polskojęzyczna, ale na You Tube udało mi się znaleźć tylko anglojęzyczną:
http://www.filmweb.pl/film/Namibia%2C+ludob%C3%B3jstwo+a+II+Rzesza-2005-509460










KOMENTARZE

  • Jako dodatek to powyższego tematu...
    polecam artykuł prof. Bogumiła Grotta "Szowinizm niemiecki jako obiektywna legitymacja reorientacji polityki polskiej dokonanej przez Romana Dmowskiego na początku XX wieku", w którym pokrótce opisany został proces tworzenia się, opartego na neopogaństwie i darwinizmie społecznym, niemieckiego szowinizmu oraz pojawiających się już na pół wieku przed dojściem Hitlera do władzy pomysłach łączenia go z socjalizmem:
    http://www.legitymizm.org/szowinizm-niemiecki

http://powiewswiezosci.neon24.pl/post/102396,niemieckie-obozy-w-afryce





wtorek, 5 listopada 2013

"polskie obozy koncentracyjne" - na Neon24




ODWRACANIE POJĘĆ. Walczymy z kłamstwem oświęcimskim, a na NE bloger Wolny Czyn śmieje się nam w twarz..


Wolny Czyn uprawia w swoich tytułach naznaczanie Polaków odium nazizmu.

Obcokrajowiec, któremu trafiły by się tytuły z tego bloga mógłby odnieść wrażenie, że Polacy to naprawdę faszyści odpowiedzialni za ostatnią wojnę.

To jest równoznaczne z zabiegiem pn. "polskie obozy koncentracyjne".


Kilka tytułów i podtytułów:

"Sejm" Nazi Polszy za polskimi obozami koncentracyjnymi"

"Nazi Polsza upokarza polskich podludzi w sądzie w Krakowie"

"Atak ekspertów Macierewicza... Die junge Frau, das ist die Ministła!"

Trzecia Rzesza Pospolita kontra ofiary niemieckich obozów koncentracyjnych

Czy aktualna Rzesza dokończy to, czego nie zdążyła poprzednia?

Nazi Polsza upokarza polskich podludzi w sądzie w Warszawie


TYLKO U NAS! Fragment relacji filmowej przedstawiający zezwierzęcenie funkcjonariuszy „sądowej” formacji ZOMO Trzeciej Rzeszy Pospolitej – „polskich” Nazi - przy wejściu na salę sądową dążących do maksymalnego poniżenia polskich podludzi

III Rzesza Pospolita w odsłonach. Część 3: totalna Ein Reich


Endlösung Modrzejewskiego nie będzie ostateczny


Fundamenty Trzeciej Rzeszy Pospolitej


III Rzesza Pospolita. Odsłona II: logofagia,odwracanie pojęć

Przyglądamy się państwu zadaniowanych przez Rosję i Niemcy polityków i politruków. Dziś odsłona druga – fenomen języka totalitarnej Nazi Polszy


III Rzesza Pospolita. Odsłona I: rasa panów (Herrenvolk)


Domniemanie niewinności w sądach Trzeciej Rzeszy Pospolitej


O boskość rasy panów: proces w Gliwicach. Proces niejawny

Sądy odmawiają praw polskim podludziom kierując się zasadą boskości i nieomylności rasy panów. Proces w Gliwicach znów tajny

Doszedłem do 4 podstrony tego bloga, a stron ma 10.


TO JEST WŁAŚNIE LOGOFAGIA, ODWRACANIE POJĘĆ.

Wolny Czym uprawia sobie w najlepsze "polskie obozy koncentracyjne", zwracałem adminowi uwagę kilka razy, bez efektu.


Apeluję, do blogera o zaprzestanie publikacji zawierających zwroty mogące prowadzić do odwracania pojęć.
Apeluję do admina o interwencję w tej sprawie.









KOMENTARZE

  • Do określen Wolnego Czynu należy podejść ze spokojem i zrozumieniem intencji autora.
    Rozumiem to tak: "Nazi Polsza" - okupacyjne państwo działające i okupujące nasza ojczyznę Polskę; Nazi sejm - klika wybrana przez mniejszość (ogłupionych) Polaków lub w wyniku fałszerstw wyborczych, działający w okupowanej Polsce; "Fundamenty Trzeciej Rzeszy Pospolitej" - fundamenty Rzeszy okupującej naszą Ojczyznę Polskę.

    Może jakby Wolny Czyn doprecyzował o czym pisze to byłoby wszystko jasne.
  • @Andron 13:20:48
    JA ROZUMIEM O CZYM ON PISZE

    ale w tytułach posługuje się pojęciami, które ktoś obcy - albo leming - może odnieść jako poświadczające kłamstwa o Polakach i nazist obozach w Polsce.
  • @Maciej Piotr Synak 14:08:06Sprostuję:nowoczesne (na rozkaz) obozy koncentracyjne.Ostrzegam Polonię,turystów,Blogerów,
    dziennikarzy,inwestorów.

    Inwestujesz w Polsce?O.K.Nie spodobała
    się władzy regionalnej twoja postawa
    polityczna czy krytyka,zostaniesz "ulokowany"
    w "szpitalu psychiatrycznym" czyli bez wyroku
    sądowego każdy urzędnik,polityk,prawnik,
    "dobry lekarz"po twojej wizycie może Ciebie skierować
    natychmiastowo do nowoczesnego obozu
    koncentracyjnego.To samo z porywaniem
    i odbieraniem dzieci w Polsce.

    To nie są żarty.Proszę przenalizowć skutki prawne,
    tej makabrycznej ustawy,szanowne Panie i Panowie,
    szanowny autorze Bloga.

    Powtarzam.Ta ustawa zawiera przepisy prawne i uprawnienia.

    One są makabryczne.Nawet w PRL nie było tak
    sadystycznej w kontekście prawnym ustawy...


    Proszę autora krytykującego dosadne reakcje,
    o analizę prawnę tej ustawy.Szczegóły oznaczają
    totalną dyktaturę w Polsce a piszący są
    potencjalnymi kandydatami do zamykania bez wyroku.

    Ten komentarz jest już poza Polską w San Antonio,wordpress.

    Portale w Polsce są ingwilowane a ta ustawa
    pozwala nawet krytycznych Blogerów....zamykać
    czyli makabryczne straty finansowe dla portali w Polsce.


    Wolność słowa od 23.10 roku 2013 w Polsce się zakończyła,

    Koniec demokracji w Polsce,zikwidowanej przez POPIS i inne partie.

    Smutna i tragiczna sytuacja w Polsce.
  • @Marek Lipski 15:19:16
    Znowu pan udajesz głupiego.





    JA ROZUMIEM O CZYM ON PISZE

    ale w tytułach posługuje się pojęciami, które ktoś obcy - albo leming - może odnieść jako poświadczające kłamstwa o Polakach i nazist obozach w Polsce.


    Wyrażenie:

    OBÓZ KONCENTRACYJNY ma być kojarzone wyłącznie z niemcami.
  • @Maciej Piotr Synak 16:29:04Z wielkim respektem dla autora ale Wiki nie jest informatywna a
    reakcje na "wolny czyn"rozumiem.Cenzura.Faktem jest jeszcze że 2 miesiące można w Polsce takie teksty,po polsku,pisać.Potem już są w akcji polskie przepisy prawne.

    Szybko podaję manipulowane linki (!)a jak stwierdzam że "szpitale" o których wspomina "wolny czyn są przygotowane na bardzo wielkie przyjęcie mieszkańców Polski,którzy odwazą się krytykować POPIS...to są też obozy koncentracyjne w których będą eksperymenty medyczne realizowane.Proszę się zapoznać z przepisami prawnymi tej nowej ustawy.

    Nie było "polskich obozów koncentracyjnch" ale po 45 też nie było,szanowny Panie?

    http://ru.wikipedia.org/wiki/%D0%9A%D0%BE%D0%BD%D1%86%D0%B5%D0%BD%D1%82%D1%80%D0%B0%D1%86%D0%B8%D0%BE%D0%BD%D0%BD%D1%8B%D0%B9_%D0%BB%D0%B0%D0%B3%D0%B5%D1%80%D1%8C

    http://pl.wikipedia.org/wiki/Ob%C3%B3z_koncentracyjny

    http://de.wikipedia.org/wiki/Konzentrationslager_(historischer_Begriff)

    http://fr.wikipedia.org/wiki/Camp_de_concentration

    http://simple.wikipedia.org/wiki/Concentration_camp

    http://it.wikipedia.org/wiki/Campo_di_concentramento

    http://hu.wikipedia.org/wiki/Koncentr%C3%A1ci%C3%B3s_t%C3%A1bor

    http://www.polityka.pl/historia/1515384,1,prostytucja-w-obozach-koncentracyjnych.read
  • @Marek Lipski 19:39:20
    Dobrze pan wiesz o co chodzi, niech Czytelnicy cię ocenią
  • Polskie obozy,
    ponieważ, większość z nich jest na terenie Polski. Dlatego Niemcy, chcąc odsunąć od siebie odpowiedzialność, zaczęli kampanię z wprowadzeniem tego pojęcia . Ale obozy nazywamy nie ze względu, gdzie się znajdują, tylko ze względu na to, kto w nich "uczestniczy". Np obozy harcerskie. Ponieważ, zgodnie z oficjalnym twierdzeniem w obozy koncentracyjne były elementem holokaustu, czyli przebywali tam przede wszystkim żydzi, powinno się upowszechniać nazwę ŻYDOWSKIE (IZRAELSKIE) OBOZY ZAGŁADY - organizator - NIEMCY.
  • @LeAN 23:59:55
    wiemy od dawna o co chodzi z tą nazwą, jaki wytrych semantyczny stosują niemcy i zachód ogólnie



wtorek, 16 sierpnia 2011

Złoto nazistów jest ukryte na Śląsku

.


Do niedawna ceniłem wp.pl za pewną "normalność" w porównaniu z onetem - czy szczególnie szkodliwym : o2.....


No, ale nic nie jest wieczne.




Zdjęcie na głównej stronie jest bardzo wymowne:

Obrączki, sygnety, a może nawet złote zęby - wydarte trupom - to nadal: złoto nazistów....










A domy?
A domy po "nazistach"?



Też jeszcze do nich należą??






.