Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą roszczenia. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą roszczenia. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 9 września 2021

Warto się sobie przyjrzeć 2

 



Poniżej rozbiór logiczny kolejnego tekstu ze strony sb.by na temat Polski.

Autorem jest niejaki Maxim Osipow.


Przedruk tekstu, a potem analiza - odnoszę się do automatycznego tłumaczenia przeglądarki, trzeba mieć to na uwadze, nie przeszkadza to jednak wykazać, że tekst ten jest po prostu manipulacją. Nie odnoszę się do wszystkich pseudozarzutów, bo nie do wszystkich posiadam źródła.



18-letni pobyt Zachodniej Białorusi pod polską jurysdykcją spowodował kolosalne szkody, ale nie złamał ducha Białorusinów


Po podpisaniu traktatu ryskiego najważniejszym zadaniem dla Polski była „integracja” terytorium Zachodniej Białorusi. W związku z tym jeden z przywódców polskiego prawicowego obozu politycznego, S. Grabski, zwrócił uwagę, że problem ten można rozwiązać przez asymilację narodową - utworzenie polskiej większości narodowej na wszystkich ziemiach państwa. Co więcej, nie powinny pojawić się problemy z asymilacją, uważał, ponieważ „naród ukraiński nie istnieje… Naród białoruski jest jeszcze mniej”. Postanowieniami tymi w istocie kierowały się polskie władze w swojej polityce na „kresach”. Jednak szkody wyrządzone przez nich na ziemiach zachodniobiałoruskich nie ograniczają się do wskaźników narodowych.

Niszczenie narodu

Docent Katedry Historii Białorusi, Archeologii i Specjalnych Dyscyplin Historycznych Grodzieńskiego Uniwersytetu Państwowego, kandydat nauk historycznych Władimir Jegoryczew przypomina, że ​​terytorium Zachodniej Białorusi stanowiło prawie jedną czwartą przedwojennej Polski - 24 proc.:

- I 13 mieszkał tam procent ludności. Ale udział produkcji przemysłowej sięgał zaledwie 3 proc. Na Polesiu 3 tys. ziemian, w większości Polaków, posiadało dwie trzecie całej powierzchni ziemi. Około jedna trzecia rodzin chłopskich w ogóle nie miała ziemi i była zmuszana do pracy robotniczej.

Historyk zauważa też, że białoruska część ludności „kresaku uschodnych” przez 18 lat przynależności do Polski prawie całkowicie straciła inteligencję narodową:

- W latach 30. ubiegłego wieku w województwie poleskim (jest to mniej więcej obecny obwód brzeski) wśród inteligencji było nie więcej niż 3 proc. Białorusinów, a ich udział nieubłaganie zbliżał się do zera. 

W latach 1937, 1925 w gimnazjach na Polesiu uczyło się 16 osób, w tym Białorusinów 16. W 1935 r. w całej Polsce było ok. 200 uczniów białoruskich - znikomy procent. Szczególnie nie ukrywano, że prowadzona jest polityka celowego niszczenia narodu białoruskiego.

Jednocześnie Władimir Jegoryczew podkreśla, że ​​w ZSRR i na sowieckiej Białorusi – BSRR – nikt nie naruszył praw Białorusinów ani politycznie, gospodarczo, ani społeczno-kulturowo.

„A” i „B”: cyniczny alfabet Warszawy

Na tę ostatnią okoliczność zwraca uwagę Siergiej Tretiak, kandydat nauk historycznych, kierownik Katedry Historii Współczesnej Białorusi w Instytucie Historii Narodowej Akademii Nauk:


- Jeśli na Białorusi sowieckiej lata 20.-1930 minęły pod znakiem modernizacji socjalistycznej, to na Białorusi Zachodniej faktycznie realizowano politykę kolonialną. Sami ekonomiści polscy przyznali, że jest Polska „A” i Polska „B” (Polska „A” i „B”. – przyp. autora)


Duże inwestycje poczyniono w Polsce „A”, powstały tam nowoczesne zakłady produkcyjne. Są to Polska Środkowa i Zachodnia. A surowce zostały wyprowadzone z zachodniobiałoruskich ziem Polski „B”. Jeśli powstawały tam nowe zakłady produkcyjne, to tylko na potrzeby Polski „A”.


Naukowiec zwraca uwagę, że jeśli spojrzy się na to, jak przeprowadzono reformy rolne na Zachodniej Białorusi, ich kolonizacyjny charakter staje się oczywisty:

- Ziemie etnicznych Polaków nie podlegały przycinaniu, latyfundia miejscowych magnatów ziemskich zostały uznane za kulturowe. gospodarstw rolnych i nie podlegały podziałowi. Utworzono specjalny fundusz ziemi do przydziału ziemi do oblężenia. Co więcej, wielu zachodniobiałoruskich chłopów, którzy wrócili z uchodźców w latach 1921-1923, okazało się bezrolnymi: do czasu ich powrotu ziemie te zostały uznane za fundusz ziemski i podlegały sprzedaży.

Jak pan bedzie katolikiem...

Jak zauważa historyk brzeski Aleksander Wabiszewicz w swojej monografii „Ziemie zachodnioukraińskie i zachodniobiałoruskie w przededniu II wojny światowej” , przez cały okres międzywojenny władzom polskim nie udało się zapewnić ziemom zachodniobiałoruskim obiecanego przełomu cywilizacyjnego:

- Ten region w państwie polskim pozostał zacofany i drugorzędny. Zachodnia Białoruś nie otrzymała możliwości pełnego rozwoju narodowego i kulturalnego. Wskaźnik likwidacji analfabetyzmu w latach 1921-1931 wynosił 10 proc. 

W 1931 roku 43 procent ludności Zachodniej Białorusi w wieku powyżej 10 lat było analfabetami. 



To była ważna nierozwiązana kwestia społeczna. Po ostatecznej likwidacji szkół białoruskich władze polskie do września 1939 r. nie były w stanie zapewnić powszechnego polskojęzycznego szkolnictwa podstawowego. Na Zachodniej Białorusi nadal istniały „obszary bez szkoły”. W 1936 r. w województwie poleskim na 236 tys. dzieci w wieku szkolnym 53 tys. nie uczęszczało do szkoły podstawowej. W okręgu szkolnym wileńskim 21,6 proc. dzieci nie było zapisanych. 

Na ziemiach zachodniobiałoruskich w roku szkolnym 1938/39 ponad 100 tys. dzieci nie uczęszczało do szkoły. Obecny system edukacji utrudniał dostęp do instytucji szkolnictwa zawodowego i wyższego. W całym okresie międzywojennym udział Białorusinów wśród studentów Uniwersytetu Wileńskiego im. S. Batorego nie przekraczał trzech procent. 

W tym samym czasie Aleksander Vabishchevich zauważył:


- Pomimo tego, że władze polskie nie uznały kwestii białoruskiej za zagrożenie dla bezpieczeństwa militarno-strategicznego kraju, to jednak w  latach 1936-1938 przeprowadziły cały szereg środków przemocy: przeprowadziły ostateczną likwidację kilka białoruskich szkół, organizacji, gazet, rozpoczęło derusyfikację i polonizację cerkwi, zwiększyło kontrolę nad życiem publicznym. Zgodnie z planem likwidacji wszystkich legalnych organizacji białoruskich, opracowanym przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych RP, 2 grudnia 1936 r. burmistrz Wilna zakazał Stowarzyszeniu Szkoły Białoruskiej (TBS) za „prowadzenie działalności wywrotowej” i na dwa tygodnie później inna organizacja kulturalno-oświatowa - Białoruski Instytut Gospodarki i Kultury.


W latach 1937-1938 działalność praktycznie wszystkich białoruskich partii i organizacji społecznych została zakazana na terenie Zachodniej Białorusi.


Profesor nadzwyczajny Białoruskiego Uniwersytetu Państwowego, kandydatka nauk historycznych Walentyna Teplowa określa:

- Polska, która odbudowała swoją państwowość po rewolucji październikowej 1917 r., postrzegała Zachodnią Białoruś raczej jako zasób materialny, gdzie jest ziemia i tania siła robocza. Stanowisko to jawnie manifestowało się w okresie międzywojennym od 1921 do 1939 roku poprzez polonizację. Zwłaszcza w edukacji, religii i praktyce prawa do pracy. Prawie wszystkie szkoły były prowadzone w języku polskim. Z zachowanych wspomnień znamy przypadki karania uczniów za mowę białoruską lub rosyjską. Warunki były jednak takie, że niewiele osób studiowało po czwartej klasie: aby przeżyć, dzieci z reguły szły do ​​​​pracy. Białoruscy prawosławni słyszeli: „Jak pan bedzie katolikiem, to pan bedzie miec prace”.

Polakom jednak nie udało się złamać naszego kodu narodowego. Polski polityk Julian-Balthazar Markhlevsky wspominał: „Mieliśmy świadomość, że burżuazyjna Polska nigdy nie będzie w stanie utrzymać dominacji nad białoruskim chłopem”.

TYLKO FAKTY

♦ Na zjeździe pracowników Wydziału Rolniczego Województwa Poleskiego 16 kwietnia 1937 r. wysunięto żądanie zakazu sprzedaży ziemi prawosławnym: „Lojalny Poleshuk lub Tutejszik to Polak. Każdy, kto w oświadczeniu wskaże narodowość białoruską, ukraińską lub żydowską, nie może kupować ziemi”.

♦ Latem 1937 r. wojewoda nowogródzki Adam Korwin-Sokołowski zaproponował na zjeździe starców powetowych podjęcie szeregu środków przemocy w dziedzinie kultury i oświaty: całkowite zlikwidowanie szkół posługujących się językiem białoruskim, zwolnienie wszystkich nie-Polaków nauczyciele, rozwiązują krajowe grupy amatorskie.

♦ 13 października 1937 r. wojewoda poleski Václav Kostek-Bernatsky powiedział: „Polesie powinno stać się polskie, pomimo tamtejszego dialektu i religii ogromnej większości mieszkańców”. Starszym povetom nakazano uznać miejscową ludność za wyłącznie polską.

♦ W 1937 r. Biuro Badawcze Okręgu Wilno-Nowogródek Obozu Jedności Narodowej zaproponowało opracowanie „racjonalnych metod” asymilacji narodowej. Białorusini nie byli uznawani za odrębny naród, uważano ich za odgałęzienie Polski, przepisywano im alfabet łaciński.

♦ Pod koniec lat 30. w niektórych miejscowościach uznawano za niebezpieczne występy ludowe i przedstawienia teatralne, których organizatorów zaliczano do działaczy komunistycznych. Piosenki na uroczystości lub uroczystości rodzinne uważano za wywrotowe.

♦ Wojewoda białostocki Henryk Ostashewski pisał w czerwcu 1939 r.: „Nasz stosunek do Białorusinów można określić następująco: jednego pragniemy i uporczywie domagamy się, aby ta mniejszość narodowa myślała po polsku, nic w zamian nie dawała i nie robiła w innym kierunku”.

CAŁKOWITA LUDOBÓJSTWO

Już w 1923 r. rozstrzelano w Polsce 109 białoruskich patriotów. Do 1927 roku w lochach Zachodniej Białorusi marnowało się 3000 osób. Więzienia i obóz koncentracyjny w Berezie-Kartuzskiej były przepełnione, według najbardziej niepełnych danych przeszło przez ten ostatni 10 tysięcy Białorusinów, Żydów, Litwinów, Polaków, Rosjan i Ukraińców.

Wyrafinowane tortury i rażące łamanie podstawowych zasad sprawiedliwości, praw człowieka i obywatela – w tym wszystkim II Rzeczpospolita mogłaby z powodzeniem konkurować z najbardziej totalitarnymi reżimami XX wieku. 

[...]

Ale jaki porządek panował w grodzieńskim więzieniu, gdzie kwitło także polityczne ludobójstwo. Więźniowie mówili: „Bili mnie za najmniejsze przewinienie i nieposłuszeństwo, a własnymi rękami szef więzienia. Chłopaki są zmuszeni do podpisywania deklaracji, że nie należą do gminy (KPZB. - przyp. autora), nie uznają przedstawicieli, nie należą i nie będą należeć do KPZB, że są Polakami, a nie Białorusinami. Za nieposłuszeństwo wlewają wodę przez nos, umieszczają je w celi karnej, do połowy wypełnionej wodą ”.


NIECH TO BĘDZIE TY, PANOVA...

W 2017 roku przewodniczący rządzącej partii Prawo i Sprawiedliwość Jarosław Kaczyński po raz kolejny ogłosił zamiar zażądania od Niemiec naprawienia szkód wyrządzonych Polsce podczas II wojny światowej. Podobno Berlin jest Warszawie winien 48,8 mld dolarów. Niemiecki rząd odrzucił roszczenie. Posłowie polskiego Sejmu poszli jednak dalej i postanowili zażądać od Rosji reparacji – za 30 mln rubli w złocie niezapłaconych na mocy układu radziecko-polskiego w 1922 r. oraz za „włączenie zachodniej Ukrainy i Białorusi do ZSRR” w 1939 r. „Z moralnego punktu widzenia jasne jest, że nie otrzymaliśmy rekompensaty za straty w wyniku zarówno ataku niemieckiego na Polskę, jak i sowieckiego, rosyjskiego” – wyjaśnił ówczesny szef polskiego MSZ Witold Waszczykowski. Urojone idee Warszawy.

Jednak jest też całkiem jasne, że że Polska nie otrzyma żadnej rekompensaty. Znowu z moralnego punktu widzenia. A także historyczny. Przecież do 1939 roku było to „dla pana – pleban, a dla chłopa – pop”.

Całkowite przedrukowywanie tekstu i fotografii jest zabronione. Cytowanie częściowe jest dozwolone pod warunkiem istnienia hiperłącza.



Analiza


„Po podpisaniu traktatu ryskiego najważniejszym zadaniem dla Polski była „integracja” terytorium Zachodniej Białorusi.”

To akurat przesada – było wiele takich spraw, Polska była podzielona na trzy zabory – posiadała trzy różne systemy i ważne było scalenie ich w jeden – przywrócenie stanu sprzed rozbiorów.



„naród ukraiński nie istnieje… Naród białoruski jest jeszcze mniej”. 



Tereny Polski na południowym wschodzie nazywano ukrainą, co oznacza tyle, co „u kraja” - czyli „skrajne”. Podobne znaczenie ma nazwa Krajna – region na styku Wielkopolski i Pomorza.

Nie ma i nigdy nie było żadnego narodu, który by się nazywał „skraja”. Mieszkała tam ludność Polska, a nie żadna Skraja.

Na ten temat już tutaj pisałem: 

https://maciejsynak.blogspot.com/2013/12/jak-niemcy-stworzyli-ukraine-i-w-jakim.html



Zaś co do języka białoruskiego – w latach dwudziestych była to gwara i dopiero potem ktoś zdecydował o „podniesieniu gwary białoruskiej do statusu języka”.

Przypuszczalnie w Średniowieczu Polacy mówili nieco różnie w różnych okolicach, ale te różnice nie tworzyły dialektów obejmujących większe zwarte obszary. 

Sytuacja była podobna do tej, jaka panowała na przykład w Słowacji jeszcze w XIX w., a na Białorusi jeszcze około 1920 r., zanim tam i tu zdecydowano się podnieść jeden dialekt do rangi języka ogólnonarodowego. 

Jerzy Krasuski - "Językowe podłoże podziału Europy."

PRZEGLĄD ZACHODNI 1995, nr 1  

https://maciejsynak.blogspot.com/2021/06/o-waznosci-jezyka.html



Ale udział produkcji przemysłowej sięgał zaledwie 3 proc. Na Polesiu 3 tys. ziemian, w większości Polaków, posiadało dwie trzecie całej powierzchni ziemi. Około jedna trzecia rodzin chłopskich w ogóle nie miała ziemi i była zmuszana do pracy robotniczej.


I to jest prawda. Nie licząc olbrzymich bagien Polesia, były to tereny rolnicze, a nie przemysłowe. W dużej mierze była to prywatna własność magnatów polskich i to oni decydowali o tym jak rozwijają się te tereny. Potem nastał czas zaboru rosyjskiego i ziemie te pod carem rosyjskim nadal pozostawały zacofane gospodarczo i komunikacyjnie.





Jak, że to tereny rolnicze – więc pracowali tam chłopi, którzy byli poddanymi magnatów, a potem caratu. Nie posiadali oni ziemi, bo nie mieli na to pieniędzy – dzisiaj również tak jest – jak ktoś nie ma pieniędzy, to nie ma własnego mieszkania czy domu – stąd taka popularność kredytów. Współcześnie, bez kredytu większość młodych Polaków nie posiadała by mieszkania. Ok. 60% transakcji na rynku mieszkaniowym to zakupy na kredyt.



Historyk zauważa też, że białoruska część ludności „kresaku uschodnych” przez 18 lat przynależności do Polski prawie całkowicie straciła inteligencję narodową:



Ta ludność w głównej mierze składała się z chłopstwa. Miast, a więc mieszczan, kupców było mniej niż w pozostałej części Polski.

Najwyraźniej autor tekstu udaje, że nie wie – statystycznie rzecz biorąc, dzieci z rodzin chłopskich czy robotniczych rzadziej sięgają po wykształcenie niż dzieci biurokratów, inteligencji czy kiedyś szlachty i magnaterii.

Chłopów i robotników nie stać było na wysłanie dzieci do szkół – inna sprawa – czy dziecko takie chciało iść do szkoły, czy rodzice chcieliby posłać je do szkół – prawdopodobnie woleliby mieć w nich pomoc w gospodarstwie. Dzisiaj również tak często jest.


Pan o tym nie wie?



- W latach 30. ubiegłego wieku w województwie poleskim (jest to mniej więcej obecny obwód brzeski) wśród inteligencji było nie więcej niż 3 proc. Białorusinów, a ich udział nieubłaganie zbliżał się do zera. 



No dokładnie. Szlachty, a potem inteligencji było mniej na tych terenach niż chłopstwa – zresztą tak jest wszędzie i od zawsze.

Właściwie, to Polska była wyjątkowa na tle Europy, bo u nas szlachta stanowiła ok. 10% ludności – a na zachodzie – 2%.

Podczas zaborów szczególnie państwo niemieckie kładło nacisk na wykształcenie obywateli – ale Niemców, nie Polaków. Polaków wyzyskiwano ekonomicznie i tylko germanizowano.



W latach 1937, 1925 w gimnazjach na Polesiu uczyło się 16 osób, w tym Białorusinów 16. W 1935 r. w całej Polsce było ok. 200 uczniów białoruskich - znikomy procent. Szczególnie nie ukrywano, że prowadzona jest polityka celowego niszczenia narodu białoruskiego.
Uwagi jak wyżej – chłopów nie było stać na posłanie dziecka do szkoły, przyuczano je do pracy na roli – to schemat znany na całym świecie – dzieci często obierają zawód rodziców, stąd całe rody kaletników, lutników, szewców, cukierników, rolników szczycących się długoletnią tradycją z dziada pradziada właśnie.

 

Szczególnie nie ukrywano, że prowadzona jest polityka celowego niszczenia narodu białoruskiego.


Obecne władze na Białorusi tępią nadmierne przejawy działania mniejszości narodowych – obowiązkiem każdej władzy jest nie dopuścić do rozłamu w państwie. Co to za zarzut? Jakby dziecko miało pretensje.


Jednocześnie Władimir Jegoryczew podkreśla, że ​​w ZSRR i na sowieckiej Białorusi – BSRR – nikt nie naruszył praw Białorusinów ani politycznie, gospodarczo, ani społeczno-kulturowo.


Wg polskiej nauki – to nieprawda. Białorusini byli tępieni przez władzę radziecką, podobnie jak Ukraińcy – czy autor zaprzecza, że był Wielki Głód na Ukrainie?


  • Jeśli na Białorusi sowieckiej lata 20.-1930 minęły pod znakiem modernizacji socjalistycznej, to na Białorusi Zachodniej faktycznie realizowano politykę kolonialną. 


Uwagi jak wyżej.



Duże inwestycje poczyniono w Polsce „A”, powstały tam nowoczesne zakłady produkcyjne. Są to Polska Środkowa i Zachodnia. A surowce zostały wyprowadzone z zachodniobiałoruskich ziem Polski „B”. Jeśli powstawały tam nowe zakłady produkcyjne, to tylko na potrzeby Polski „A”.


Zakłady produkcyjne powstawały tam, gdzie była rozwinięta infrastruktura transportowa i potencjał ludnościowy. Wschodnie tereny Polski, obecnie administrowane przez Białoruś, były najmniej zaludnionymi terenami w całym kraju, a sieć drogowa - kolejowa była tam najskromniejsza – nic dziwnego, więc, że były one mało doinwestowane. Kraj zbierał siły po 123 letniej niewoli i inwestował tam, gdzie było to w pierwszej kolejności właściwe i niezbędne.







Tak więc uwagi pana są co najmniej nie na miejscu.



Jakie surowce?


Torf?

Sosna?

Świerk?

Miód?

Potaż?


Zakłady produkcyjne służyły całej gospodarce Polski, a nie tylko wydzielonym województwom.


Autor prawie cały czas posługuje się faktami, ale sytuuje je w niewłaściwym kontekście. To nieprawdopodobne i kłamliwe przedstawienie sytuacji w Polsce tamtych czasów.



przez cały okres międzywojenny władzom polskim nie udało się zapewnić ziemom zachodniobiałoruskim obiecanego przełomu cywilizacyjnego:


to prawda! 

20 lat międzywojnia to było za mało, żeby nadgonić cywilizacyjnie np. Niemcy. To polityka zaborców – Niemiec, Rosji i Austrii przyczyniła się do zapóźnień w tym temacie, szczególnie polityka Niemiec i Rosji na tym zaważyły.



- Ten region w państwie polskim pozostał zacofany i drugorzędny. Zachodnia Białoruś nie otrzymała możliwości pełnego rozwoju narodowego i kulturalnego. Wskaźnik likwidacji analfabetyzmu w latach 1921-1931 wynosił 10 proc. 

W 1931 roku 43 procent ludności Zachodniej Białorusi w wieku powyżej 10 lat było analfabetami. 

 

To prawda, te tereny były najbardziej zacofane gospodarczo, komunikacyjnie co za tym idzie - kulturalnie. Pamiętajmy, że Polesie to w zasadzie olbrzymie bagno – ludzi tam było mało również dlatego, że to teren trudno dostępny.
Analfabetyzm największy był właśnie tam – na bagnie poleskim.

 


 

Trzeba też zauważyć, że ziemie te - wschodnie województwa - dały Polakom największych poetów, pisarzy, naukowców i twórców polskiej kultury jako takich.


władze polskie do września 1939 r. nie były w stanie zapewnić powszechnego polskojęzycznego szkolnictwa podstawowego. Na Zachodniej Białorusi nadal istniały „obszary bez szkoły”. W 1936 r. w województwie poleskim na 236 tys. dzieci w wieku szkolnym 53 tys. nie uczęszczało do szkoły podstawowej. W okręgu szkolnym wileńskim 21,6 proc. dzieci nie było zapisanych. 

Na ziemiach zachodniobiałoruskich w roku szkolnym 1938/39 ponad 100 tys. dzieci nie uczęszczało do szkoły. Obecny system edukacji utrudniał dostęp do instytucji szkolnictwa zawodowego i wyższego. W całym okresie międzywojennym udział Białorusinów wśród studentów Uniwersytetu Wileńskiego im. S. Batorego nie przekraczał trzech procent. 

Ale co było tego przyczyną? Uwagi jak wyżej.


W latach 1937-1938 działalność praktycznie wszystkich białoruskich partii i organizacji społecznych została zakazana na terenie Zachodniej Białorusi.


Najwyraźniej dostrzeżono w nich niebezpieczeństwo – pewnie agitację radziecką dążącą do oderwania tej połaci kraju od macierzy poprzez stworzeniu ruchu narodowego podobnego do tego na Ukrainie. To nie przypadek, że państwa narodowe zaczęły się tworzyć w tamtym okresie – to efekt działań zachodniej agentury w całej Europie.


    Polska, która odbudowała swoją państwowość po rewolucji październikowej 1917 r., postrzegała Zachodnią Białoruś raczej jako zasób materialny, gdzie jest ziemia i tania siła robocza. 


Tak należy postrzegać państwo, by efektywnie wykorzystać wszystkie jego zasoby, kierując się dobrem jego mieszkańców.


Prawie wszystkie szkoły były prowadzone w języku polskim. Z zachowanych wspomnień znamy przypadki karania uczniów za mowę białoruską lub rosyjską. 


Słusznie pan prawi - „za mowę”. A mówiąc dokładnie - za mówienie gwarą. W państwie obowiązywał język urzędowy i każdy obywatel miał obowiązek znać ten język, by mógł w tym państwie funkcjonować. Przypadki karania uczniów za mówienie gwarą mogły się oczywiście zdarzyć, jeśli nauczyciel wymagający – było to jego obowiązkiem nauczyć dzieci mówić literacką polszczyzną. Tak jak i dzisiaj.


Pan na siłę szuka dziury w całym.



Warunki były jednak takie, że niewiele osób studiowało po czwartej klasie: aby przeżyć, dzieci z reguły szły do ​​​​pracy.


No właśnie. Tak jak pisałem powyżej - i dlaczego autor tym nie wie? 

Udaje, że nie wie, bo przecież cytuje tę wypowiedź.



♦ Na zjeździe pracowników Wydziału Rolniczego Województwa Poleskiego 16 kwietnia 1937 r. wysunięto żądanie zakazu sprzedaży ziemi prawosławnym: „Lojalny Poleshuk lub Tutejszik to Polak. Każdy, kto w oświadczeniu wskaże narodowość białoruską, ukraińską lub żydowską, nie może kupować ziemi”.


I co z tym żądaniem było? Wdrożone je? Na pewno nie, bo gdyby tak było, to by pan to napisał. A wie pan ile i jakie żądania mają ludzie w całej Polsce? Za głowę by się złapał! Co człowiek to idea.


♦ Latem 1937 r. wojewoda nowogródzki Adam Korwin-Sokołowski zaproponował na zjeździe starców powetowych podjęcie szeregu środków przemocy w dziedzinie kultury i oświaty: całkowite zlikwidowanie szkół posługujących się językiem białoruskim,....


i też nic z tego nie wdrożono.

Tylko wtedy po co pan to pisze? Uwagi jak wyżej.



wojewoda poleski Václav Kostek-Bernatsky powiedział: „Polesie powinno stać się polskie,


jak wyżej


co do reszty tego, co autor nazwał: „tylko fakty” - uwagi jak wyżej



Już w 1923 r. rozstrzelano w Polsce 109 białoruskich patriotów



Co to znaczy białoruskich patriotów? Nie było państwa białoruskiego dlaczego więc białoruskich?? Jakieś fakty poproszę, nazwiska okoliczności.



 Do 1927 roku w lochach Zachodniej Białorusi marnowało się 3000 osób. Więzienia i obóz koncentracyjny w Berezie-Kartuzskiej były przepełnione, według najbardziej niepełnych danych przeszło przez ten ostatni 10 tysięcy Białorusinów, Żydów, Litwinów, Polaków, Rosjan i Ukraińców.

Wyrafinowane tortury i rażące łamanie podstawowych zasad sprawiedliwości, praw człowieka i obywatela – w tym wszystkim II Rzeczpospolita mogłaby z powodzeniem konkurować z najbardziej totalitarnymi reżimami XX wieku.



Brak konkretów – czy pan pisze o złodziejach, rabusiach, mordercach, czy o kim?

Bereza Kartuska powstała bezpośrednio z rozkazu Piłsudskiego i podobieństwo metod tam stosowanych do metod niemieckich wydaje mi się nie przypadkowe.

To więzienie było pomyślane jako miejsce odosobnienia dla osób szczególnie niebezpiecznych dla państwa – tzw. współpracowników obcych służ dążących do obalenia państwa Polskiego. Twierdzi pan, że ludzie posługujący się mową białoruską nastawali na istnienie Polski?? Bardzo to możliwe, że tacy tam byli.



Berlin jest Warszawie winien 48,8 mld dolarów.


Pan masz nieaktualne dane - żądamy około biliona złotych, tj. ok. 260 mld dolarów



30 mln rubli w złocie niezapłaconych na mocy układu radziecko-polskiego w 1922 r. oraz za „włączenie zachodniej Ukrainy i Białorusi do ZSRR” w 1939 r


No pewnie – a pan jak kupujesz mieszkanie, to tylko za pierwszą ratę, a reszty już nie płacisz?? 

Umowa to umowa.



Jednak jest też całkiem jasne, że że Polska nie otrzyma żadnej rekompensaty. Znowu z moralnego punktu widzenia. A także historyczny. Przecież do 1939 roku było to „dla pana – pleban, a dla chłopa – pop”.


Tu jakiś bełkot bez związku ze sprawą roszczeń. Taki chwyt erystyczne.


Generalnie jest to "publicystyka" na poziomie ucznia klasy piątej szkoły podstawowej.


Zupełnie jak werwolf. I to mi daje do myślenia...




Jednak jest też całkiem jasne, że że Polska nie otrzyma żadnej rekompensaty.


Czyli jednak – mieszkanie pan bierzesz za pierwszą ratę, a reszty nie płacisz?







https://pl.wikipedia.org/wiki/Szlachta_w_Polsce

https://pl.wikipedia.org/wiki/Analfabetyzm

https://www.sb.by/articles/dlya-pana-plebana-a-dlya-khlopa.html







niedziela, 5 września 2021

Jak wycenić niemieckie zbrodnie w Polsce?

 


"naród, który raz odstąpi od zasady sprawiedliwości, nie będzie przestrzegał tej najważniejszej reguły sądzenia także w przyszłości."


I dlatego sprawa zajęcia wschodnich terenów Polski przez ZSRR zawsze była i jest aktualna.





przedruk

Jak wycenić niemieckie zbrodnie w Polsce?

Niemieckie odszkodowania wojenne dla Polski to nie kwestia polityczna, ale moralna. Polska nigdy się ich nie zrzekła. One nam się zwyczajnie należą!



Paweł Łepkowski


Dwa lata temu napisałem do „Rzeczpospolitej" felieton o konieczności ubiegania się przez polski rząd o odszkodowania wojenne od Niemiec. Miałem wówczas nadzieję, że ten problem jest na tyle ważny z punktu widzenia polskiego interesu narodowego oraz elementarnej sprawiedliwości dziejowej, że nikt nie ośmieli się go zawłaszczyć dla własnych, partykularnych interesów politycznych. Niestety, myliłem się. Sprawa, z którą wiąże się niewyobrażalna tragedia milionów ludzi, stała się czymś w rodzaju zakładnika politycznego. Politycy postanowili potraktować kwestię odszkodowań wojennych jako rodzaj straszaka używanego jedynie podczas ewentualnych sporów z Berlinem o wysokość dotacji unijnych.

To postawa skrajnie niemoralna. Odszkodowania wojenne nie powinny nigdy być narzędziem polskiej polityki zagranicznej. Kwestia reparacji za zbrodnie wojenne III Rzeszy nie jest problemem politycznym, ale zagadnieniem prawnym. Nie jest też próbą ukarania współczesnych Niemców za czyny ich dziadków i rodziców, ale zwyczajnym upomnieniem się o elementarną sprawiedliwość. Chodzi o zasadę doskonale znaną Niemcom, że ogół praw i obowiązków należących do spadkodawcy przechodzi na spadkobiercę. Dotyczy to wszystkich zobowiązań.

Z przyczyn oczywistych polscy politycy nie powinni się zatem spierać na forum publicznym o to, czy należą nam się odszkodowania, ale co zrobić, aby sprawnie uzyskać tę rekompensatę. To sposób realizacji tego zadania jest wyzwaniem, a nie dowiedzenie niemieckiego ludobójstwa i wandalizmu. Ta sprawa nie może wracać jedynie przy okazji kolejnych kampanii wyborczych.

Odszkodowania dla Polski

Zgodnie z zasadą retrybutywizmu zbrodnia winna być ukarana bezdyskusyjnie i proporcjonalnie do czynu i winy sprawcy. A ta w przypadku niemieckiej napaści i terroru okupacyjnego nie pozostawia żadnych wątpliwości. Dlatego właśnie chcę przypomnieć o odszkodowaniach w kolejną rocznicę napaści III Rzeszy na Polskę.

Wybitny krakowski teoretyk prawa prof. Edmund Krzymulski ostrzegał: naród, który raz odstąpi od zasady sprawiedliwości, nie będzie przestrzegał tej najważniejszej reguły sądzenia także w przyszłości. Nie możemy oczekiwać szacunku dla heroizmu naszych dziadków i ojców, odkłamywania historii o naszej roli w II wojnie światowej, rzetelnych światowych badań historycznych na temat Polski, jeżeli nie potrafimy się upomnieć o to, co nam się zwyczajnie należy. I nie dajmy się zastraszyć cynicznymi pogróżkami o końcu Unii Europejskiej. Ta wspólnota musi być budowana na prawdzie i sprawiedliwości historycznej. Inaczej, zatruta kłamstwem, rozpadnie się jak Święte Przymierze 100 lat temu.

Zgodnie z prawem międzynarodowym reparacje wojenne to forma rekompensaty finansowej wypłacanej przez tę stronę konfliktu zbrojnego, która dokonała napaści bez wypowiedzenia wojny i łamała przy tym postanowienia konwencji haskich z 1899 i 1907 roku. Przykładów łamania przez Niemców w latach 1939–1945 tych umów międzynarodowych jest bez liku. Wystarczy na początek wspomnieć, że już 1 września 1939 r. o godz. 4.40 dwie eskadry bombowców nurkujących typu Ju-87B dokonały kilku nalotów na położony w województwie łódzkim Wieluń, niewielkie miasto bez strategicznego znaczenia. Pominąwszy historyczny spór, czy to bombardowanie rozpoczęło II wojnę światową, należy podkreślić, że mieszkańcy Wielunia byli pierwszymi ofiarami ludobójstwa w czasie tego konfliktu. W wyniku niczym nieuzasadnionego terroru niemieckiego lotnictwa śmierć mogło ponieść nawet ponad 2 tys. osób.

O godz. 6 rano, nieco ponad godzinę po pierwszym nalocie na Wieluń, niemieckie bomby spadły także na obiekty wojskowe w Warszawie. Polską stolicę zaatakował niemiecki dywizjon z Prus Wschodnich.

25 września 1939 r. ponad 400 samolotów Luftwaffe przez 11 godzin zrzucało na Warszawę setki ton bomb. Był to pierwszy w historii II wojny światowej nalot dywanowy na europejską metropolię.

Z kolei podczas powstania warszawskiego Niemcy, łamiąc konwencje haskie, wykorzystywali polskich cywilów, w tym głównie kobiety i dzieci, jako żywe tarcze osłaniające natarcie ich oddziałów.

„Szlachetna" armia niemiecka

To zaledwie czubek góry lodowej. Po wojnie Niemcy starali się wybielać swoje wojsko. Winy za zbrodnie zrzucali na „nazistów" i SS, przedstawiając korpus oficerski Wehrmachtu jako elitarny klub pruskich junkrów kierujących się głębokimi zasadami moralnymi. Być może wśród dowództwa regularnego niemieckiego wojska byli ludzie przyzwoici, wstrząśnięci ogromem potworności dokonywanych przez SS, ale fakty historyczne obciążają także armię niemiecką, i to od pierwszych dni wojny.

Oburzeni mordem na polskich oficerach w Katyniu zapominamy, że Niemcy zabili na jesieni 1939 r. tysiące polskich jeńców wojennych. Skala okrucieństwa wobec polskich jeńców nie miała precedensu w historii. Polskich żołnierzy palono żywcem lub całymi oddziałami rozstrzeliwano. Nawet w obozach jenieckich, gdzie powinny były obowiązywać zasady określane prawem międzynarodowym, niemieccy strażnicy zabawiali się strzelaniem do polskich jeńców. Warto sięgnąć po książkę „Najazd 1939. Niemcy przeciw Polsce" niemieckiego historyka Jochena Böhlera, aby zrozumieć, że nie było w dziejach świata większego barbarzyństwa niż to, które zademonstrowali nasi zachodni sąsiedzi w latach II wojny światowej.

10 września 1939 r., kiedy jeszcze broniła się Warszawa i wierzono w szybkie kontruderzenie Francji i Anglii, na dziedzińcu kościoła w Piasecznie zastrzelono strzałem w głowę 15 polskich żołnierzy. 20 września w Majdanie Wielkim Niemcy zatłukli 40 polskich żołnierzy. 150 polskich jeńców wziętych do niewoli podczas bitwy nad Bzurą zostało rozstrzelanych z karabinu maszynowego. W Uryczu niedaleko Drohobycza zabito 100 żołnierzy 4. Pułku Strzelców Podhalańskich, a w Zakroczymiu żołnierze niemieckiej dywizji pancernej „Kempf" brutalnie zmasakrowali 600 obrońców Twierdzy Modlin.

To zaledwie początek długiej listy zbrodni, za które Bundeswehra powinna płacić dożywotnie odszkodowania rodzinom pomordowanych. Tymczasem po wojnie niemieccy oficerowie, którzy rozkazywali zabijać polskich żołnierzy, cieszyli się uznaniem zasłużonych dla ojczyzny, często poszkodowanych przez zwycięzców, nobliwych kombatantów armii niemieckiej.

Hekatomba dziejowa

Zbrodnie na polskich żołnierzach budzą wstręt. Ale nie ma określenia dla horroru zgotowanego przez Niemców polskiej ludności cywilnej. W latach 1939–1945 na każdy tysiąc mieszkańców zabitych zostało 220 osób, a w niemieckich kazamatach zamordowano ponad 80 proc. polskiej inteligencji. Nie chodzi tu o straty populacyjne będące nieuniknionym efektem gigantycznych działań wojennych prowadzonych na naszym terytorium w 1939 i na przełomie lat 1944/1945. To wynik ludobójstwa – planowanej w szczegółach, uzasadnionej ideologicznie, precyzyjnie skalkulowanej finansowo, rabunkowej eksterminacji obywateli polskich różnych wyznań.


Polska straciła 38 proc. przedwojennego majątku narodowego, 90 proc. dóbr kultury narodowej i 90 proc. infrastruktury przemysłowej. Tymczasem przedstawiciele rządu Angeli Merkel uważają, że sprawa odszkodowań wojennych dla Polski jest uregulowana „z punktu widzenia moralnego". Zdumiewa, że w epoce obsesyjnej poprawności politycznej wysoki rangą przedstawiciel rządu federalnego wypowiada się w tak karygodny sposób. Zamordowanie milionów obywateli polskich i niezapłacenie grosza reparacji wojennych jest „uregulowane moralnie"?

Nauczycielom historii polecam czytanie uczniom na lekcjach fragmentów „Sprawozdania Biura Odszkodowań Wojennych w przedmiocie strat i szkód wojennych Polski 1939–1945" sporządzonego przez Biuro Odszkodowań Wojennych przy Prezydium Rady Ministrów w 1947 r. Ta lektura działa na wyobraźnię i budzi grozę. Jeżeli polscy uczniowie zadają pytanie, dlaczego żyje się lepiej w Niemczech niż w Polsce, to odpowiedź jest prosta: Niemcy w czasie II wojny światowej zrujnowali Polskę jak żadna inna katastrofa w dziejach, a część swojego dobrobytu oparli na kapitale rabowanym w całej Europie.

Po uważnej lekturze tego sprawozdania i według bardzo wstępnych szacunków uważam, że Republika Federalna Niemiec powinna wypłacić Polsce zadośćuczynienie będące ekwiwalentem 50 mld dolarów o sile nabywczej z 1939 r., co po uwzględnieniu inflacji stanowi równowartość ponad 1 bln dolarów o wartości z 2013 r. W czasie tego typu dyskusji pojawia się zazwyczaj argument, że po 1945 r. Polska przejęła znaczący fragment terytoriów wschodnich III Rzeszy. Należy podkreślić z całą stanowczością, że te zmiany graniczne nie stanowią ekwiwalentu odszkodowań wojennych, lecz są suwerenną decyzją zwycięskich mocarstw zawartą w tzw. deklaracji poczdamskiej. Z tego punktu widzenia uznanie polskiej granicy zachodniej przez rząd RFN w 1970 r., na co powołują się urzędnicy gabinetu Angeli Merkel, jest bez znaczenia dla powojennego ładu w Europie. Granicą jest i zawsze będzie Odra.

Zagłada wszystkiego co niegermańskie

Często w literaturze historycznej odnajduję pogląd, że dla Hitlera II wojna światowa miała jeden cel ideologiczny: wymazanie „rasy" żydowskiej z mapy świata. To ewidentne, bardzo prostackie spłycenie tematu. Celem był podbój, rabunek i podporządkowanie wszystkich, którzy nie są Niemcami. Tragiczny los Żydów był jedynie preludium do zagłady szykowanej narodom słowiańskim. 11 marca 1942 r. dr Henry Picker, osobisty stenograf Adolfa Hitlera, zanotował słowa swojego szefa: „Berlin jako stolica świata będzie porównywalny tylko ze starożytnym Egiptem, Babilonem czy Rzymem. Czymże będzie w porównaniu z nim Londyn czy Paryż?". W urojonej wizji świata Hitler postrzegał Berlin jako największą metropolię w historii – Germanię, stolicę wyselekcjonowanej, nieskazitelnej rasy panów. W tej chorej wizji przyszłości Europa Wschodnia odgrywała szczególnie ważną rolę. Miała bowiem stanowić zaplecze gospodarcze Wielkich Niemiec, które od dnia zwycięstwa miały się stać ziemią świętą aryjskich nadludzi.


Już w 1940 r. na polecenie Hitlera Alfred Rosenberg zaczął przygotowywać plany kierowania nowym i jedynym światowym imperium, jakim miała być „tysiącletnia" Rzesza. Ten urodzony w estońskim Rewlu główny ideolog narodowego socjalizmu był największym propagatorem koncepcji Lebensraumu – zdobycia „przestrzeni życiowej" dla narodu niemieckiego. Jej faktycznym twórcą był XIX-wieczny geograf Friedrich Ratzel, który sformułował siedem zasad ekspansjonizmu niemieckiego. Pierwsza z nich mówiła, że „przestrzeń państwa rozszerza się wraz z rozwojem jego kultury". W opinii nacjonalistów niemieckich kultura germańska napotykała na wschodzie opór Słowian. Dlatego ekspansjonizm niemiecki wiązał się nieuchronnie z fizyczną eliminacją narodów słowiańskich. „Zasadniczo chodzi więc o to – podkreślał Hitler – by ten ogromny bochen poręcznie pokroić, byśmy mogli go, po pierwsze, opanować, po drugie, nim zarządzać, a po trzecie, eksploatować. Nie może też być mowy o utworzeniu kiedykolwiek potęgi militarnej na zachód od Uralu, choćbyśmy musieli walczyć o to 100 lat. Żelazną zasadą musi być i pozostać, żeby nigdy nie pozwolić, by broń nosił ktokolwiek inny niż Niemiec!".

Wygrana III Rzeszy w II wojnie światowej oznaczała eksterminację lub zniewolenie milionów ludzi w całej Europie. Pierwszym etapem ludobójstwa była eksterminacja wszystkich Żydów żyjących dotychczas między Grenlandią a Uralem. Szacuje się, że spośród 9,6 mln europejskich Żydów Niemcy zabili 5,7 mln. Kolejna, znacznie bardziej skomplikowana, faza ludobójstwa niemieckiego przewidywała zagładę 30 mln Słowian. Ci, którzy by przeżyli, mieli stanowić niewyczerpany rezerwuar siły roboczej do pracy niewolniczej.

23 lipca 1942 r. Obergruppenführer Martin Bormann, prywatny sekretarz Hitlera, napisał w liście do ministra Rzeszy dla okupowanych terytoriów wschodnich Alfreda Rosenberga: „Słowianie mają dla nas pracować. Gdy nie będą nam potrzebni, mogą umrzeć. Dlatego obowiązek szczepień i niemiecka opieka zdrowotna są zbędne. Edukacja jest niebezpieczna. Wystarczy, by umieli liczyć do stu. Dopuszczalna jest edukacja co najwyżej w takim stopniu, by mogli być dla nas przydatni. Jeśli chodzi o zaopatrzenie, mają dostawać tylko to, co jest zupełnie niezbędne". Aby odebrać narodom słowiańskim ich tożsamość narodową, Hitler zamierzał zrównać z ziemią większość polskich i rosyjskich miast. Taki los miał spotkać w pierwszej kolejności Warszawę i Leningrad.

Także Kościół katolicki w swoim wieloetnicznym wymiarze był postrzegany jako wróg narodu niemieckiego. Brednie o mitycznych germańskich pradziejach miały zastąpić chrześcijaństwo. Pierwszym krokiem do tego celu miało być wybranie antypapieża, którym zostałby jakiś hiszpański ksiądz. Odtąd centrala podporządkowanego Berlinowi Kościoła katolickiego znajdowałaby się w Toledo, a rolę duchowego centrum nazistowskiej Europy przejąłby wybudowany z polecenia Alfreda Rosenberga w Monachium Instytut Indo-Germańskiej Historii Ducha.

Parasol dla przestępców


Czy Niemcy zostali należycie ukarani za swoje zbrodnie w czasie II wojny światowej? Nie, ponieważ nie płacą odszkodowań wojennych, mimo że z formalnego punktu widzenia procesy norymberskie potwierdziły, iż Niemcy – łamiąc prawo międzynarodowe – napadły na Polskę, Holandię, Belgię, Danię, Norwegię, Luksemburg, Jugosławię, Grecję i Związek Radziecki. Niemcy naruszyli bądź złamali 36 międzynarodowych umów i 64 gwarancje międzynarodowe, w tym wspomniane konwencje haskie z 1899 i 1907 r. oraz traktat o wzajemnych gwarancjach podpisany w 1925 r. w Locarno. Złamane zostały również liczne konwencje arbitrażowe i koncyliacyjne Niemiec, a także pakty o nieagresji, w tym nawet układ monachijski z 1938 r.

Liczba więzionych i zamordowanych przedstawicieli innych narodowości nadal jest przedmiotem badań. Należy jednak podkreślić, że terroru doświadczali nie tylko mieszkańcy Europy Środkowej i Wschodniej, ale także Europy Zachodniej i Południowej. Oblicza się, że z 228 tys. Francuzów wywiezionych do niemieckich obozów koncentracyjnych wojnę przeżyło zaledwie 28 tys. Niemcy popełnili niezliczone zbrodnie w Grecji, Jugosławii, a nawet w sojuszniczych Włoszech. Republika Federalna Niemiec nigdy nie odpowiedziała za wielki głód oraz masakry dokonane przez Wehrmacht we wsiach Kandanos i Kondomari na Krecie. Tam mężczyzn rozstrzeliwano, a kobiety, dzieci i starców, w tym kapłanów Kościoła greckiego, palono żywcem. Kierujący masakrą generał Kurt Student żył spokojnie w Niemczech Zachodnich aż do 1978 r. W 1952 r. został nawet prezesem Związku Niemieckich Spadochroniarzy.

Skala ludobójstwa była jednak najbardziej przerażająca w Polsce i ZSRR, gdzie liczby ofiar idą w miliony. Nie sposób wyliczyć wszystkich egzekucji ulicznych, pacyfikacji wsi, likwidacji polskiej inteligencji, wysiedleń ludności, wywózek do obozów koncentracyjnych czy pracy przymusowej.

Niemiecki historyk Wolf Kaiser, współautor książki „Amnestia, wyparcie ze świadomości, ukaranie", podkreśla, że „liczbę ofiar niemieckiego nazizmu, nie licząc zabitych podczas bezpośrednich działań wojennych, szacuje się na około 13 mln. Za bezpośrednich sprawców zbrodni uważa się 200 tys. osób. Niemiecka prokuratura wdrożyła postępowanie przeciwko 87 tys. podejrzanych. Przygniatająca większość – niemal 80 tys. z nich – nigdy nie została skazana".

W 1982 r. po raz pierwszy sporządzono bilans niemieckich procesów złapanych zbrodniarzy wojennych. Zaledwie 6456 z 200 tys. oskarżonych otrzymało w RFN wyroki skazujące. Z tej liczby niemieckie sądy skazały na dożywocie (które było najwyższym wymiarem kary w RFN) zaledwie 182 nazistów. Jak dodaje niemiecki historyk, do chwili obecnej liczba skazanych wzrosła do zaledwie 7 tys.

„13 mln ofiar i 182 skazanych morderców. Trudno o bardziej deprymujący bilans" – ocenia Kaiser.

Już w czerwcu 1949 r., zaledwie kilka dni po utworzeniu Republiki Federalnej Niemiec, ogłoszono pierwszą amnestię dla nazistów. Dwa lata później, mimo protestów zagranicznej opinii publicznej, ułaskawiono zbrodniarzy skazanych po wojnie przez sądy amerykańskie. Wolf Kaiser uważa, że przyczyną tej haniebnej decyzji była konieczność zasilenia Bundeswehry doświadczonymi oficerami.

W ramach tej karygodnej polityki darowania winy mordercom Bundestag ogłosił w 1954 r. drugą amnestię, a w 1960 r. nastąpiło przedawnienie wszystkich morderstw, w tym tych dokonanych z premedytacją.

Niemiecki historyk Johannes Tuchel wykazał, że RFN nie wprowadziła w życie prawa ustanowionego w procesach norymberskich. „Przy próbie rozliczenia się ze zbrodniami zawiedliśmy po 1945 r. jako społeczeństwo – podkreśla Tuchel. – Nie można mówić eufemistycznie o wyniku niesatysfakcjonującym, to jest po prostu skandal".

Wszyscy znamy zdjęcia z procesu przed Międzynarodowym Trybunałem Wojskowym w Norymberdze. Tam jednak na ławie oskarżonych zasiadło zaledwie 22 oskarżonych. Tymczasem, jak dowodzi brytyjski pisarz Guy Walters w swojej książce z 2009 r. pt. „Hunting Evil" („Ścigając zło"), dzięki cichej pomocy niemieckich służb granicznych, ambasad, przedstawicielstw handlowych i organizacji pozarządowych kary uniknęło ponad 30 tys. niemieckich przestępców wojennych, w tym zbrodniarze pokroju sadystycznego lekarza z Auschwitz Josepha Mengele.

Od pewnego czasu głośno jest o sporze o pomnik polskich ofiar niemieckiej okupacji w Berlinie. Nazwijmy sprawy po imieniu: to skandal i dowód karłactwa moralnego. Jak można bowiem debatować nad symbolem krzywd dokonanych na tak niewyobrażalną skalę? Niemcy ponoszą odpowiedzialność za śmierć 5,8 mln Polaków, a debatują nad wartą kilka tysięcy euro tablicą ustawioną gdzieś między budkami z kebabami na przedmieściach Berlina.



https://www.rp.pl/historia/art18879401-jak-wycenic-niemieckie-zbrodnie-w-polsce?fbclid=IwAR21ZqC2ErRqC-NFlgOfd9XHmLNhS7TGh8F8LjzUAUb160QOHEtiAZvUugY









piątek, 25 czerwca 2021

Nazizm - i 80 lat później

 

Czekam na podobny artykuł o mordach radzieckich na terenie BSRR.



przedruk

tłumaczenie przeglądarkowe


W latach okupacji naziści przeprowadzili na Białorusi ponad 140 dużych akcji karnych. Kilka tysięcy wsi zostało zniszczonych. Półtora miliona ludzi zostało zgładzonych w gettach i obozach koncentracyjnych. Na roboty przymusowe wywieziono ok. 400 tys. osób. Dziś już niezawodnie wiadomo, że nie tylko naziści dopuszczali się okrucieństw na ludności białoruskiej. Wśród ich wspólników byli w szczególności wolontariusze litewskich formacji kolaboracyjnych.



Doły były pokryte żywymi ludźmi

W materiałach sprawy karnej w sprawie ludobójstwa, którą prowadzi obecnie Prokuratura Generalna Białorusi, istnieją dowody, że w latach okupacji 2 I (później - 12), III i 15 batalion litewski. W szczególności II (12.) batalion litewski dowodzony przez Antanasa Ludviko Impulevičiusa-Impulenasa, nazywany Mińskim Rzeźnikiem, prowadził akcje karne na terenie obwodów mińskiego, mińskiego i brzeskiego.

- 27 i 28 października 1941 r. batalion zniszczył co najmniej pięć tysięcy więźniów słuckiego getta. Dotkliwie bito ludzi kijami i kolbami karabinów. W miejscu egzekucji we wsi Gorewache zostali zmuszeni do rozebrania się, położyli się twarzą w dół w dole w grupach po 25 osób na zabitych i zostali rozstrzelani. Doły z wciąż żywymi ludźmi zostały zasypane ziemią - ujawniono straszne szczegóły w Prokuraturze Generalnej.

Później batalion ten brał udział w innych akcjach karnych, m.in. w „Zimowej magii” (luty – marzec 1943). Następnie zniszczono 387 osiedli, ponad 13 000 cywilów zginęło, ponad 7 000 zostało przymusowo wywiezionych do pracy przymusowej.

„Wiele morderstw zostało popełnionych w barbarzyński sposób, co oznacza długą i bolesną śmierć. W wiosce Belyany ośmioletniego chłopca wycięto nożem na piersi i plecach z pięcioramiennymi gwiazdami i wrzucono do ognia. Przed poparzeniem półtorarocznemu dziecku roztrzaskano głowę i wyrwano mu palce. Siedmioletnia dziewczynka została zasztyletowana. Matka została pocięta i spalona. We wsi Volodarke związano 146 kobiet i dzieci, polano benzyną i spalono ”- poinformowała Prokuratura Generalna.

Bataliony obcych zabite na oślep

Do czasu wyzwolenia spod okupacji hitlerowskiej w wyniku ludobójstwa ludność obwodu oswiejskiego obwodu witebskiego zmniejszyła się o ponad 60 procent, a powiatu Driessen - o 52 procent.

Na Białorusi wciąż żywa jest pamięć o zbrodniach popełnionych na białoruskim narodzie przez oddziały banderowców, przeniesionych na pomoc okupacyjnym garnizonom. 

- 14 października 1942 r. utworzono tzw. Ukraińską Powstańczą Armię. Na czele UPA stanął Roman Szuchewycz, posiadacz dwóch orderów rycerskich hitlerowskich Niemiec. To właśnie UPA faszyści próbowali przeciwstawić się prawdziwie ogólnonarodowemu ruchowi partyzanckiemu, który wybuchł na Białorusi. W związku z tym, że białoruscy policjanci niechętnie przeprowadzali akcje karne, obawiając się o swój los i przyszłość swoich bliskich, naziści powierzyli te „funkcje” obcym batalionom ukraińskiej Bandery. I w pełni uzasadniali nadzieje najeźdźców: palili i zabijali bezkrytycznie i z litością, pozostawiając na białoruskiej ziemi ciągłe popioły i góry torturowanych i palonych żywych ludzi - zauważa historyk, pisarz Andrei Gerashchenko .

Jedną z najbardziej haniebnych zbrodni był udział kompanii 118 batalionu policji we wspólnej z Niemcami operacji zniszczenia Chatynia w marcu 1943 r. Batalion ten powstał w 1942 roku, głównie z ukraińskich nacjonalistów, którzy zgodzili się współpracować z najeźdźcami, przeszli specjalne szkolenie w różnych szkołach w Niemczech, przywdziewali mundury nazistowskie i złożyli przysięgę wierności Hitlerowi. 

Trójkąt śmierci

Na przełomie września i października 1942 r. w obwodzie brzeskim przeprowadzono akcję karną pod kryptonimem „Trójkąt”. Krwawy ślad pozostawił na nim 201. batalion Schutzmanschaft. Przez prawie trzy tygodnie skazani szaleli we wsiach obwodów Brześć, Diwiński, Żabinkowski i Małorita. We wsi Borysówka rozstrzelano 206 osób, spalono 225 domów. W wiosce Leplevke potwory zabiły 54 dzieci i ich nauczyciela, robotnika sierocińca Domachevo. We wszystkich tych przypadkach na czele skazanych byli ukraińscy nacjonaliści.

Andrey Gerashchenko wspomina również o operacji Cottbus. Rozpoczęła się 20 czerwca 1943 i odbyła się w obwodzie mińskim i witebskim przy aktywnym wsparciu czołgów, lotnictwa i artylerii. Otaczano nie tylko oddziały partyzanckie, ale także wielu cywilów i dzieci. Partyzanci zostali zmuszeni do wycofania się w nieprzebyte lasy i bagna. Wraz z nimi ukrywali się cywile. Zaczął się straszny głód. Kobiety próbowały w ten sposób żuć ziarno i karmić dzieci. Zdarzały się przypadki, że uciekając przed przestępcami, matki musiały utopić swoje dzieci, które zaczęły płakać, w bagnie, aby wróg nie znalazł tych, którzy się ukrywali, z którymi były inne dzieci. W wyniku operacji Cottbus zginęło ponad 10 tysięcy cywilów.

„Śledztwo w sprawie karnej trwa, a naszym zadaniem jest rejestrowanie wszystkiego, łącznie z nieznanymi wcześniej faktami ludobójstwa ludności cywilnej na Białorusi, w celu zidentyfikowania sprawców ” – poinformowała Prokuratura Generalna. 

80 lat później

Tymczasem potomkowie tych, którzy w latach 40. zastrzelili, spalili i powiesili Białorusinów, dziś znów atakują Białoruś i chcą ją przechylić, rzucić na kolana, udusić, ale za pomocą sankcji gospodarczych. W rzeczywistości, 80 lat później, wojna jest nam ponownie wypowiadana. Trudno o większą nikczemność, podłość i cynizm.

Dlatego potrzebne jest nowe, dokładne śledztwo w odniesieniu do konkretnego terytorium wszystkiego, co ci nie-ludzie zrobili na naszej ziemi, mówi analityk polityczny Aleksiej Dzermant :

- Zbieraj fakty i przedstawiaj je drugiej stronie - niech pamiętają, pomyślą... Białorusini nie mają pretensji do tych, którzy szczerze gotowi są przyznać się do swoich błędów i zbrodni, którzy gotowi są być przyjaciółmi i współpracować normalnie bez figi w kieszeniach. Ale nie będziemy tolerować jawnych kłamstw i podwójnych standardów. Okazuje się, że faszyzmu szukają nie w swojej przeszłości, ale tutaj, we współczesnym państwie białoruskim, opartym właśnie na antyfaszyzmie i antynazizmie.

Ekspert przyznaje, że być może wszyscy to zignorują lub odpiszą latami:

- Ale tutaj trzeba będzie pokazać zasady i wytrwałość zwycięzców, którymi Białorusini nie będą zainteresowani. A teraz jest czas na zebranie faktów, dokładne udokumentowanie wszystkiego, znalezienie tych, którzy uniknęli odpowiedzialności i przedstawienie tego zachodnim „partnerom”. Niech angażują się w pożyteczną pracę dla oczyszczenia własnego sumienia i reputacji.



Politycy niemieccy próbują nauczyć nas żyć, domagając się nałożenia sankcji na Białoruś i przeprowadzenia w tym kraju nowych wyborów. Mówią, że tak dbają o naród białoruski. O „trosce” współczesnych Niemiec o Białorusinów i inne narody, które ucierpiały na skutek faszyzmu w latach 1933-1945, świadczy ustawa uchwalona w 2000 r. przez Bundestag o utworzeniu Funduszu „Pamięć, Odpowiedzialność i Przyszłość” (dalej – ustawa). na fundusz). Z dokumentu wynika, że ​​odszkodowania dla narodów Białorusi i Estonii (z jakiegoś powodu były zjednoczone) wynoszą 694 mln marek niemieckich. We wnioskach o wypłatę na podstawie ustawy o funduszach ofiary lub ich spadkobiercy musieli wskazać, że zrzekają się dalszych roszczeń i roszczeń, poza zakresem ustawy o funduszach, przeciwko Republice Federalnej Niemiec z tytułu pracy przymusowej i szkód majątkowych, prześladowań nazistowskich. Bez tej odmowy wnioski nie zostały przyjęte. 

129 507 Białorusinów otrzymało odszkodowanie z funduszu niemieckiego na łączną kwotę 345 582 771 euro. Jednak tylko ofiara, która przeżyła do 15 lutego 1999 r., mogła otrzymać odszkodowanie. Oznacza to, że niemiecki Bundestag uznał, że osoba, która spędziła trzy lata w obozie koncentracyjnym, powinna przeżyć 75 lat lub dłużej. To jest taka troska.

Obecny stosunek Niemiec do Białorusi i jej prezydenta sugeruje, że nie wszystkie korzenie nazizmu i hitleryzmu są wykorzenione i nadal gniją. 

Marina Fedosenko, wieś Zalesie



https://www.sb.by/articles/bez-prava-na-zabvenie3.html







piątek, 30 kwietnia 2021

Zjednoczenie zachodniej Białorusi z BSRR cz.3

 

Wypowiedź docenta Daniłowicza i w ramach komentarza tekst ze strony news.tut.by.



Wydarzenia jesieni 1939 roku to dla Białorusinów akt historycznej sprawiedliwości. Powiedział o tym dziennikarzom rektor Akademii Zarządzania przy Prezydencie Białorusi, kandydat nauk historycznych, docent Wiaczesław Daniłowicz. Bierze udział w przesłuchaniach parlamentarnych „Integralność terytorialna i jedność narodowa Białorusi. Historyczne i prawne aspekty zjednoczenia zachodnich ziem białoruskich w ramach BSRR” - dowiedziała się BelTA.

Przede wszystkim musimy pamiętać i zrozumieć, że wydarzenia jesieni 1939 r. są dla Białorusinów aktem historycznej sprawiedliwości. Pokój ryski nie odpowiadał narodowym interesom Białorusinów, podzielił nasz naród na dwie części. Dokonano tego siłą zbrojną, w wyniku czego pokój ryski został utrwalony ”- powiedział Wiaczesław Daniłowicz.


Zwrócił uwagę, że tak postrzega to wydarzenie większość mieszkańców zachodniej Białorusi. „Świadczą o tym dobitnie wyniki prac Zgromadzenia Ludowego Białorusi Zachodniej, które odbyły się w październiku 1939 roku w Białymstoku i gdzie jednogłośnie zapadły deklaracje o ustanowieniu władzy radzieckiej na Białorusi Zachodniej i ponownym zjednoczeniu Białorusi Zachodniej z BSRR.

Zgromadzenie było reprezentowane przez praktycznie wszystkie narodowości żyjące w tym czasie na Zachodniej Białorusi, różne warstwy społeczne. A wybory do Zgromadzenia Narodowego były bardzo masowe: 96% wyborców (tych, którzy mieli prawo głosu) wzięło udział.

Był to zatem ogólnonarodowy plebiscyt, w wyniku którego nastąpiło zjednoczenie zachodniej Białorusi z BSRR ”- powiedział rektor Akademii Zarządzania.

[ И очень массовыми были выборы в Народное собрание: 96% избирателей (те, кто имел право голоса) приняли участие в этих выборах.

Поэтому это, если хотите, всенародный плебисцит, результатом которого и стало воссоединение Западной Беларуси с БССР", - отметил ректор Академии управления.]


Wiaczesław Daniłowicz dodał, że jeszcze w Białymstoku zdecydowano o ogłoszeniu 17 września dniem zjednoczenia Białorusinów i postawieniu pomnika bojowników o wolność Białorusinów. „Ale niestety ta decyzja nie została zrealizowana. Dlatego myślę, że nadszedł już czas, kiedy musimy odpowiednio utrwalić te wydarzenia, aby Dzień Jedności Narodowej wiązał się właśnie z wydarzeniami jesieni 1939 roku, a pomnik do zjednoczenia Białorusi powstaje w ramach jednego państwa - podkreślił - To bardzo ważne wydarzenia z punktu widzenia historii białoruskiej państwowości, ponieważ nasz naród zjednoczył się w ramach jednego integralnego państwa. . I to jest podstawa, gwarancja pomyślnego rozwoju każdej formacji narodu i państwa ”.

Podczas przesłuchań w Izbie Reprezentantów omawiane są międzynarodowe i geopolityczne konsekwencje zjednoczenia Białorusi, historia i nowoczesność stosunków białorusko-polskich, sposoby legislacyjnego utrwalenia podstaw działań państwa na rzecz zachowania dziedzictwa historycznego i inne zagadnienia. omówione.

Wśród uczestników są przedstawiciele Ministerstwa Sprawiedliwości, Akademii Zarządzania Prezydenta Białorusi, Narodowej Akademii Nauk, Białoruskiego Instytutu Studiów Strategicznych, Białoruskiego Naukowego Instytutu Dokumentacji i Archiwów, organizacji naukowych i szkolnictwa wyższego.



8 mitów o „zjednoczeniu” zachodniej i wschodniej Białorusi


tłumaczenie przeglądarki


17 września 2014 o godz. 10:18
Aleksandr Gelagae T, TUT.BY


Niemal co roku na Białorusi niektórzy publicyści i organizacje społeczne proponują ustanowienie święta na cześć 17 września 1939 r., twierdząc, że ten dzień symbolizuje zjednoczenie Białorusinów w granicach jednego państwa. W ramach tego paradygmatu Zachodnia Białoruś została wyzwolona spod ucisku ziemiańców i polonizacji, naród białoruski zaczął radośnie i pokojowo żyć w Białoruskiej Republice Radzieckiej, a to szczęśliwe życie przerwała dopiero wojna między ZSRR, a Niemcami w czerwcu 1941. Zdaniem zwolenników tego punktu widzenia Białoruś nadal korzysta z owoców tego wydarzenia.

Przeciwnicy zauważają, że wtedy nie istniało niepodległe państwo białoruskie, że do 17 września terytorium Białorusi było podzielone przez Polskę i ZSRR, co nie pozwalało nawet na myśl o niepodległości Białorusi, a we wrześniu 1939 roku Białoruś po prostu znalazła się pod kontrolą samego ZSRR. 

Jednocześnie, choć przywódcy bolszewików w Moskwie poszli na ustępstwa wobec Białorusinów w zakresie organizacji życia kulturalnego, bezprecedensowy masowy terror, który uderzył najpierw we wschodnią, a potem zachodnią Białoruś, doprowadził do egzekucji, śmierci w więzieniu, deportacji na Syberię i Daleki Wschód setek tysięcy Białorusinów, rusyfikacja i niszczenie tradycyjnej kultury narodowej.

W świadomości wielu osób 17 września 1939 r. - dzień, w którym wojska radzieckie w porozumieniu z nazistowskimi Niemcami wkroczyły do ​​zachodniej Białorusi i na Ukrainę, dźgając Polskę w plecy, w stanie wojny z Hitlerem - albo w ogóle nie istnieje, albo jest pokryty mitami.

Część z tych ostatnich postaramy się rozwiać w tej publikacji.



1. Czy terytorium BSRR po 17 września 1939 r. jest terytorium Republiki Białoruś?


12 listopada 1939 r. Trzecia Nadzwyczajna Sesja Rady Najwyższej Białoruskiej SRR zdecydowała: „Przyjąć Zachodnią Białoruś do Białoruskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej i tym samym zjednoczyć naród białoruski w jednym państwie białoruskim”.

W grudniu BSRR składała się z 10 obwodów, 5 „starych” wschodnich regionów - Witebsk, Homel, Mińsk, Mohylew, Polesie; i 5 „nowych” zachodnich - Baranowicza, Białostocka, Brześcia, Wilejska, Pińska.






Jednak po około roku, po cichu i bez fanfar, nowo zjednoczeni Białorusini w Moskwie zdecydowali się ponownie podzielić - oddając część białoruskiego terytorium niedawno zaanektowanej Litwie. W listopadzie 1940 r., w związku z przekazaniem części terytorium BSRR do Litewskiej SRR, zlikwidowano 3 okręgi: Godutishkovsky i Sventsiansky, obwód wilejski, obwód porecki, obwód białostocki.


Podobnie, traktując białoruską ziemię tylko jako kartę przetargową w wielkich rozgrywkach politycznych, w 1944 r., po kolejnej okupacji terytorium Białorusi przez Armię Czerwoną, Stalin odebrał od BSRR nowy kawałek - Białostocczyznę i część obwodu brzeskiego.

Wówczas pojawiło się pytanie, jaki będzie rząd w Polsce, a Stalin, planując tam postawić swoje marionetki, pokazał USA, Wielkiej Brytanii i polskiej opinii publicznej, że jest gotowy na ustępstwa. Status BSRR jako jednego z krajów założycielskich ONZ w ogóle mu nie przeszkadzał, Republika Białoruska, która istniała wyłącznie na papierze, nie korzystała z realnej suwerenności.

Z pozostałości Białostocczyzny i części obwodu brzeskiego powstał rejon grodzieński.






Mniejsze fragmenty terytorium Białorusi w latach 1946-1955 były jeszcze cztery razy przenoszone przez Moskwę do Polski.


Jeśli w 1940 roku terytorium BSRR miało 223 tysiące kilometrów kwadratowych, to w 1959 roku było to 207 tysięcy, więc współczesne terytorium Białorusi nie jest bynajmniej wynikiem 17 września 1939 roku.



2. Bolszewicy stali jak góra za wschodnią Białorusią w 1921 roku i bronili jej?


Podział Białorusi na zachodnią i wschodnią był wynikiem zawartego w 1921 roku pokoju ryskiego między Polską, a Rosją Radziecką (ZSRR jeszcze nie istniał, a porozumienie było omawiane i podpisywane przez delegację Rosyjskiej Socjalistycznej Federalnej Republiki Radzieckiej), który zakończył wojnę polsko-radziecką 1919-1920.

Jednak choć polska delegacja negocjowała z pozycji silnej, to w okresie wielkich sukcesów polskiej armii na froncie granica radziecko-polska na Białorusi przebiegała dalej na zachód niż było to możliwe.


Sekretarz polskiej delegacji Aleksandr Ladas pisał później, że w sprawie białoruskiej dla Polski:
„... były różne możliwości, a decyzja zależała wyłącznie od woli polskiej delegacji, gdyż Sowieci byli gotowi do podjęcia wszelkie ustępstwa pod presją działań wojskowych . "

Delegacja radziecka była naprawdę gotowa na wszystko dla pokoju - faktycznie, podpisany wcześniej przez Lenina traktat pokojowy brzeski dawał Niemcom całą Białoruś, a w razie potrzeby to doświadczenie można z łatwością powtórzyć - opinia Białorusinów w tej sprawie tak samo niewiele obchodziła bolszewików w 1921 r., jak w 1918.

Dlatego to nie stanowisko delegacji moskiewskiej, ale dyskusje między polskimi negocjatorami Janem Dobskim i Stanisławem Grabskim z jednej strony a Leonem Wasilewskim i Witoldem Kameneckim z drugiej doprowadziły do ​​opuszczenia przez Polskę ziem środkowo-wschodniej Białorusi. 

Jeśli Wasilewski i Kamieniecki pozwolili na utworzenie federalnego państwa białoruskiego w sojuszu z Polską i byli za przesunięciem granicy na wschód, to przeciwnie, większość polskiej delegacji postrzegała Białoruś jako przedmiot polonizacji, a zatem obawiano się włączenia do kraju terenów ze zbyt dużą populacją niepolską.


Inicjator budowy Czerwonego Kościoła w Mińsku Edward Wojniłowicz pisał z żalem i wstydem do polskich polityków:

„... Sama Polska opuściła wschodnie regiony. Białorusini nas nie zrozumieją, bo my sami, od tylu lat narzekając na podział państwa między trzech sąsiadów, teraz bez pytania Białorusinów poćwiartowaliśmy ich kraj ...

Jednak negocjując za plecami delegacji Grabski doszedł do wniosku, że Polska musi raz na zawsze pozbyć się tego „białoruskiego wrzodu” i był zadowolony z linii ówczesnego rozejmu, która pozostawiła Mińsk bolszewikom i przechodziła koło Nieświeża w połowie drogi między Nieświeżem i Timkowiczami do rzeki Łania i wzdłuż niej do Prypeci ”.

Bolszewicy oddaliby Polskę i większość Białorusi, ale Polacy tego nie wzięli.



3. Czy na Białorusi Zachodniej prawosławni byli prześladowani przez polskie władze?


Polityka Polski w latach trzydziestych XX wieku opierała się na chęci asymilacji Białorusinów, w tym z wykorzystaniem czynnika wyznaniowego - uważano, że przeszkadza temu prawosławie większości białoruskiej populacji. Ponadto wiele kościołów rzymskokatolickich i grekokatolickich w XIX wieku zostało skonfiskowanych przez władze rosyjskie i zamienionych na prawosławne - dało to podstawy zarówno lokalnym społecznościom katolickim, jak i polskim władzom do zainicjowania procesów zwrotu budynków ich pierwotnym właścicielom. 

Problemy prawosławia w Polsce nie były jednak związane per se z pobudek religijnych - w 1935 r. władze zainicjowały nawet tworzenie Towarzystw Prawosławnych Polaków na Białorusi Zachodniej i pomagały tym organizacjom, stymulując posługiwanie się językiem polskim w kulcie, zachęcanie do śpiewania po liturgii polskich pieśni patriotycznych.

W tym samym czasie prześladowano księży katolickich i grekokatolickich, którzy w swoich kazaniach posługiwali się językiem białoruskim i próbowali walczyć z asymilacją.



Artykuł w białoruskim alfabecie łacińskim w gazecie "Belaruskaya Krynitsa" z 18 października 1925 r. O prześladowaniu przez władze polskie za działalność patriotyczną księdza katolickiego i białoruskiego nacjonalistę Wincentego Gadlevsky'ego. Pod koniec 1942 roku zostanie rozstrzelany przez Niemców.


Tak więc problemy prawosławnych Białorusinów w międzywojennej Polsce wynikały nie z przynależności wyznaniowej, ale, podobnie jak wśród Białorusinów-katolików, z identyfikacji narodowej, oporu wobec asymilacji.


W tym samym czasie dziesiątki tysięcy prawosławnych księży i ​​setki tysięcy wiernych zostało poddanych w ZSRR surowym prześladowaniom, w tym masowym egzekucjom.

Jeśli do początku Wielkiej Wojny Ojczyźnianej na Białorusi Zachodniej, pomimo aresztowań przez NKWD kilkudziesięciu księży, działało jeszcze około 800 cerkwi i 5 klasztorów, to na Białorusi Wschodniej Cerkiew praktycznie przestała istnieć – nie istniała ani jedna otwarta świątynia w Mińsku, latem 1939 roku zamknięto ostatni kościół - w Bobrujsku.

Sytuacja prawosławia na wschodzie Białorusi radykalnie poprawi wojna i okupacja niemiecka, która pozwoliła wiernym na ponowne legalne gromadzenie się, pozyskiwanie kościołów i sprawowanie w nich nabożeństw. Od 1941 do 1944 r. we wschodniej Białorusi otwarto 306 cerkwi .


4. Do września 1939 r. ZSRR opowiadał się za zjednoczeniem zachodniej i wschodniej Białorusi w jedną republikę?


Potrzeba „spełnienia aspiracji narodów białoruskich i ukraińskich do zjednoczenia” pojawiła się w sowieckich dokumentach dyplomatycznych dopiero w momencie, gdy trzeba było jakoś uzasadnić wprowadzenie wojsk radzieckich do Polski.


Wcześniej ZSRR wielokrotnie uznawał granice Polski, a w 1932 r. zawarł pakt o nieagresji z Warszawą, który został zerwany 17 września 1939 r.

Niemcy będą postępować w podobny sposób w stosunku do ZSRR 22 czerwca 1941 r.

Co więcej, nawet na mocy traktatu ryskiego z 1921 r. delegacja moskiewska zrzekła się wszelkich roszczeń do ziemi na zachód od ustalonej granicy polsko-sowieckiej, tym samym wyraźnie wyrażając swoją opinię w tej sprawie.


5. Wojska radzieckie wkroczyły do ​​zachodniej Białorusi, aby chronić ludność przed nacierającą armią niemiecką?


Tę wersję można czasem usłyszeć - to echo tamtych czasów, kiedy pakt Ribbentrop-Mołotow nie był jeszcze opublikowany, a sowieccy historycy przekonywali, że atak wojsk radzieckich 17 września 1939 r. na tyłach Polski toczącej  wojnę z Niemcami, nie był skoordynowany z najwyższymi przywódcami Rzeszy.

Jednak szczegóły tych wydarzeń są obecnie dobrze znane. Niemcy zaatakowali Polskę 1 września, a już w sierpniu ZSRR i Rzesza podpisały pakt o nieagresji z tajnym protokołem do niej - o wyznaczeniu sfer wzajemnych interesów w Europie Wschodniej w przypadku „reorganizacji terytorialnej i politycznej”.



Na trzy dni przed wojną, 27 sierpnia, ambasador Niemiec wyraził zaniepokojenie wycofaniem wojsk radzieckich z granicy radziecko-polskiej i zwrócił się do Moskwy o oficjalne obalenie plotek na ten temat. W duchu wzajemnej współpracy ZSRR nie tylko zniechęcił ambasadora, ale także opublikował raport TASS, w którym dowództwo radzieckie postanowiło wzmocnić zgrupowanie wojsk radzieckich na zachodniej granicy „z uwagi na zaostrzenie sytuacji”. Zdaniem kierownictwa Rzeszy obecność wojsk radzieckich na granicy mogła nie tylko odciągnąć część polskich oddziałów z frontu, ale także wpłynąć na pozycję sojuszników Polski - Francji i Anglii.

1 września Niemcy oficjalnie powiadomili ZSRR o rozpoczęciu wojny z Polską, a także poprosili o dostosowanie pracy radzieckiej rozgłośni w Mińsku tak, aby mogła być wykorzystywana przez niemieckie lotnictwo. Żądanie zostało spełnione.

W tym czasie białoruscy poborowi w armii polskiej prowadzili już wojnę z wojskami niemieckimi na zachodzie i północy Polski.

W przyszłości ZSRR zaopatrywał Niemcy w surowce i zapewniał tranzyt dla niemieckiego handlu, koordynował kroki dyplomatyczne - do lata 1941 roku i na wiele innych sposobów współpracował z Hitlerem na tle trwającej II wojny światowej.

Ale z pewnością nie uchronił zachodnio-białoruskiej ludności przed Niemcami w 1939 roku.

Przecież sam Berlin już 3 września 1939 r. zapytał Moskwę, czy planuje wysłać wojska do Polski. I dostał odpowiedź - tak, zgodnie z ustaleniami, na pewno to wprowadzimy.




Niemiecka kronika działań lotnictwa niemieckiego w Polsce we wrześniu 1939 roku


Rosyjski historyk Michaił Meltyuchow pisze:

„14 września [przewodniczący Rady Komisarzy Ludowych i Ludowy Komisarz Spraw Zagranicznych ZSRR] Mołotow powiedział [ambasadorowi Niemiec] Schulenburgowi, że:

„ Armia Czerwona osiągnęła stan gotowości wcześniej niż oczekiwano. Dlatego działania sowieckie mogą rozpocząć się wcześniej niż w okresie wskazanym przez niego podczas ostatniej rozmowy. Biorąc pod uwagę polityczne motywy działań sowieckich (upadek Polski i ochrona rosyjskich „mniejszości”), byłoby niezwykle ważne, aby nie podejmować działań przed upadkiem centrum administracyjnego Polski - Warszawy. ”Dlatego Mołotow zapytał, aby uzyskać informacje o tym, kiedy można spodziewać się upadku."

Niemcy w telegramie z 15 stycznia poinformowali Moskwę, że w ciągu kilku dni zdobędą Warszawę.


17 września wojska radzieckie zaatakowały tyły polskiej armii. 


Warszawa spadła dopiero 28 września.


W przemówieniu wygłoszonym 31 października 1939 r. w Radzie Najwyższej ZSRR Mołotow podsumował radziecką politykę wobec nazizmu:

„Ideologię hitleryzmu, jak każdy inny system ideologiczny, można uznać lub zaprzeczyć - to kwestia poglądów politycznych. Ale każdy zrozumie, że ideologii nie można zniszczyć siłą, że nie można jej zniszczyć wojną. Dlatego jest nie tylko bezsensowne, ale także zbrodnicze prowadzenie wojny takiej jak wojna o „zniszczenie hitleryzmu” ...

Jak powiedziałem, nasze stosunki z Niemcami uległy radykalnej poprawie.

Tutaj sprawa rozwija się w ramach zacieśniania przyjaznych stosunków, rozwijania praktycznej współpracy i politycznego wsparcia Niemiec w ich dążeniu do pokoju ”..



6. Czy białoruscy nacjonaliści na Zachodniej Białorusi od samego początku byli zdecydowanie antyradzieccy i potępiali wkroczenie wojsk radzieckich?


Białoruscy nacjonaliści na Zachodniej Białorusi, czyli ludzie, którzy dążyli do utworzenia niepodległego państwa białoruskiego, w latach 20. i 30. praktycznie wszyscy zajęli stanowiska antypolskie - była to naturalna reakcja na oficjalną antybiałoruską politykę władz Warszawy.


Wielu, prawie bez wiarygodnych informacji, patrzyło z nadzieją na wschód, uważając Białoruską SRR za prawdziwe białoruskie państwo, w którym rozwija się białoruska kultura i edukacja, gdzie gospodarka działa na rzecz całej ludności, a prawa wszystkich narodowości są chronione.



Wieś Iwachnowicze koło Brześcia wita wyzwolicieli spod polskiego ucisku - sowieckiego i niemieckiego. Jest rok 1939. 

Źródło: bel-reenact.clan.su


W dużym stopniu sprzyjało temu także patriotyczne stanowisko Komunistycznej Partii Zachodniej Białorusi (KPZB), która również nieustannie krytykowała polską politykę narodowościową.



List uczniów białoruskiego gimnazjum Radoshkovichi protestujących przeciwko „zastraszaniu i prześladowaniu naszych praw kulturalnych i polityków oraz całej naszej narodowości” oraz polskiej „reformie szkolnej, która nie pozwala naszej młodzieży na naukę w języku ojczystym. " Na stronie widnieją podpisy młodych mężczyzn, z których część po 1939 roku rozczaruje się BSRR, zajmie ostro antyradzieckie stanowisko i od 1941 roku będzie walczyć przeciwko Związkowi Radzieckiemu.




Jednak pojawienie się władzy radzieckiej na Zachodniej Białorusi szybko położyło kres tym złudzeniom.



Boris Ragulya, oficer Wojska Polskiego, który zbiegł z niewoli niemieckiej w maju 1940 roku:

W końcu udało nam się przekroczyć granicę z Białorusią. W pierwszej chacie, do której weszliśmy, powiedziano nam, że jesteśmy głupcami i lepiej, żebyśmy wrócili [do niemieckiej strefy okupacyjnej] i razem z Niemcami pojechali na wyzwolić ich. był straszny cios ... Potem dostałem pracę w Lubczy jako nauczyciel w szkole - na zamku. Szkoła była rosyjska. Kiedy spytałem dyrektora, dlaczego tutaj, w Lubczy, gdzie nikt oprócz księdza nie mówi po rosyjsku, jest rosyjska szkoła, zapytał mnie: „Kim jesteś, nacjonalistą?”. Mówię: "Tak, kiedyś z Polakami walczyliśmy o białoruską szkołę, teraz Białoruską Republikę Radziecką - i znowu o szkołę rosyjską" ... Miesiąc później zostałem aresztowany ... "


7. Czy kolektywizacja na Zachodniej Białorusi rozpoczęła się natychmiast po ustanowieniu władzy radzieckiej?

Konfiskata gruntów właścicieli na Białorusi Zachodniej była ogłaszana przez władze sowieckie natychmiast - w październiku 1939 r. I często była to całkowicie spontaniczna - dawni właściciele już uciekli, a chłopi po prostu podzielili między siebie nie posiadającą właściciela ziemię i sprzęt. Wraz z przybyciem sowieckich urzędników do wsi przystosowano gospodarstwa rolne dawnych właścicieli ziemskich na potrzeby przyszłych kołchozów, utworzono w nich różnego rodzaju biura ewidencji i zbierania produktów, rady, magazyny, stacje maszynowe i traktorowe (MTS). .

Przywództwo bolszewickie planowało stworzyć kołchozy na zachodniej Białorusi płynniej niż na terenach wschodnich, nie powodując tych społecznych i ekonomicznych wstrząsów, które doprowadziły do ​​masowego głodu w ZSRR na początku lat trzydziestych.


Dlatego od końca 1939 r. do czerwca 1941 r., w związku z tworzeniem kołchozów, liczba gospodarstw chłopskich zmniejszyła się tylko o 7 proc. Ogółem powstało 1115 kołchozów, głównie na terenach przyległych do dawnej granicy polsko-sowieckiej

W tym samym czasie rozpoczęły się prześladowania bogatszych chłopów, zwanych kułakami, a wielkość gospodarstwa została ograniczona do 10, 12 i 14 ha, w zależności od jakości ziemi. Zakazano wynajmowania siły roboczej lub dzierżawy ziemi.


Bolszewicy mogli rozpocząć masową kolektywizację na Zachodniej Białorusi dopiero po wojnie - jeszcze w 1946 r. było tylko 133 kołchozów, a do 1949 r. - tylko 909.

Niejednoznaczność agitacji za „socjalistycznymi sposobami robienia interesów” zmusiła władze w 1949 r. do sięgnięcia po stare wypróbowane metody - represje, wypędzenia i terror. Około 30 tysięcy chłopów i członków ich rodzin zostało deportowanych na północ i Daleki Wschód ZSRR.


Tym samym pod koniec 1950 roku liczba kołchozów wzrosła do 6054. Pełną kolektywizację na Zachodniej Białorusi zakończono dopiero w 1952 roku.



8. Nastroje antyradzieckie na Zachodniej Białorusi w czasie wojny 1941–1945 i po niej - efekt „polskich rządów”?


Dość często w sowieckiej historiografii i w niektórych niedawno wydanych książkach można znaleźć opinię, że ludność zachodniej Białorusi była przeciwna władzy radzieckiej ze względu na niezdrowy wpływ polskiej propagandy dwudziestolecia międzywojennego i generalnie przyzwyczajenie do burżuazyjnego stylu życia.

Wręcz przeciwnie, we wrześniu 1939 r. na Białorusi Zachodniej większość ludności naprawdę z nadzieją witała wojska radzieckie - polityka ucisku narodowego przez Polskę była dla wszystkich oczywistym faktem, a spoza sowieckiej granicy szła głównie komunistyczna propaganda o radosnym życiu robotników na wolnej radzieckiej Białorusi. 

Ci, którzy przekroczyli granicę ZSRR w poszukiwaniu szczęścia, prawie nigdy nie wracali.


I choć wielu okolicznych mieszkańców, jak świadczą wspomnienia, było zaskoczonych biednym, nieco poszarpanym wyglądem Armii Czerwonej, i tym, że miejscowe dzieci nazywają oni burżuazyjnymi - jeśli zobaczą rower u nich rower, chłopa zaś nazywają kułakiem, jeśli ma kilka sztuk bydła na swoim podwórku, pierwotnie nie prowadziło to do zmiany nastawienia.

Ludność zachodnio-białoruska stopniowo zmieniała się z proradzieckiej na antyradziecką - najpierw skończyły się towary z „czasu polskiego” w sklepach, a radzieckie nie zostały sprowadzone dostatecznie, był chroniczny sowiecki deficyt i nieznane wcześniej kolejki. Rozpoczęły się aresztowania księży i ​​zamykanie kościołów, zamknięto granicę ze wschodnią Białorusią i pozostawiono ją zamkniętą dla wszystkich oprócz sowieckich urzędników i wojska. Wreszcie w nocy zaczęli łapać ludzi i wysyłać całe rodziny na Syberię lub do więzień.


Tego wszystkiego doświadczyli wcześniej mieszkańcy Białorusi Wschodniej.

„W oficjalnej wersji historycznej zjednoczenie Białorusi jest wydarzeniem absolutnie pozytywnym. Ale w rzeczywistości nie wszystko było takie szczęśliwe. Prawie wszystkie wspomnienia zawierają rozczarowanie. Ludzie z niecierpliwością czekali na pozytywne zmiany, bo życie w międzywojennej Polsce było trudne. Ale tamtejsze problemy, jak się okazało, nie dały się porównać z tym, co w tamtym czasie było na wsiach BSRR ” - zauważył doktor nauk historycznych, profesor Ales Smalyanchuk.

Rozpoczął się sowiecki terror masowy.



21 lutego Ludowy Komisarz Spraw Wewnętrznych BSSR L. Tsanava wysłał notatkę do pierwszego sekretarza Komitetu Centralnego KP (b) B Pantelejmona Ponomarenko o wynikach:

„Operacja rozpoczęła się o świcie 10 lutego. koniec dnia w zasadzie zakończono. Ze względu na silne mrozy (-37-42 st.), śnieżycę i duże zaspy, załadunek do pociągów wleczonych do 13 lutego wyeksmitowano 9810 gospodarstw domowych (52 892 osób). Do pociągów załadowano 50224 osoby, 307 osób zostało aresztowanych, zmarło i zabito podczas akcji 4 197 osób zostało stłumionych po 13 lutego i umieszczonych w izolatkach do późniejszego wydalenia. Łączna liczba represjonowanych wyniosła 9854 gospodarstw domowych (50 732 osoby ). ”


Przed rozpoczęciem wojny z Niemcami Zachodnia Białoruś doświadczyła jeszcze trzech takich „operacji”. 


W kwietniu 1940 r. - 26 777 osób, w czerwcu 1940 - 22 897, w maju - czerwcu 1941 - 24 412. Wiele tysięcy innych werbowano przymusowo do różnych organizacji budowlanych, wysyłano na roboty przymusowe w przedsiębiorstwach i kopalniach w innych rejonach ZSRR.
Ostatni pociąg z wygnańcami opuścił Brześć 21 czerwca 1941 r.

Tysiące aresztowano i potajemnie rozstrzelano. Na Zachodniej Białorusi było za mało więzień - musieli oni przewozić więźniów z Zachodniej Białorusi do więzień w „starej” BSRR.


To wystarczyło, aby wielu zachodnich Białorusinów zrozumiało wszystko, co jest potrzebne, o ZSRR i metodach władzy radzieckiej.
Polska propaganda przedwojenna nie odniosła sukcesu, ale w niecałe dwa lata sowiecka rzeczywistość wykonała "świetną" robotę, reedukując ludność zachodnio-białoruską.


Nic dziwnego, że latem 1941 r. oficerowie armii niemieckiej pisali, że witano ich z radością - podobnie jak oficerowie Armii Czerwonej w raportach z 1939 r.… 

”3 Raport Grupy Pancernej z działań Armii Czerwonej. wroga nr 13 11 lipca 1941 r. należy zaznaczyć, że podczas gdy ludność białoruska (czyli ludność regionu w przybliżeniu do linii Homel - Kostiukowicze - Klimowicze, Gorki, Dubrowna, Witebsk, Gorodok) zachowywała się nienagannie. ..
Zaufanie ludności cywilnej do niemieckich sił zbrojnych i przypływ wyzwolenia miejscowej ludności spod sowieckiego reżimu nie mogą być podważane przez niewłaściwe lub nieprawidłowe działania personelu wojskowego lub jednostek pozostających w dyspozycji armii. ”

(Archiwa Narodowe Publikacja Microfilm T314, rolka 1471, oprawka 91-92. Captured German Records Microfilmed w Alexandria, Virginia, USA.)



całość tutaj:

https://news.tut.by/society/415857.html







https://www.belta.by/society/view/danilovich-sobytija-oseni-1939-goda-akt-istoricheskoj-spravedlivosti-v-otnoshenii-belorusskogo-naroda-439364-2021/

https://news.tut.by/society/415857.html