Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą 5 kolumna. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą 5 kolumna. Pokaż wszystkie posty

piątek, 26 kwietnia 2024

Ważkość władzy - A nie mówiłem? (25)

 

The press united - prasa hinduska



przedruk



Ustawa mobilizacyjna jest "punktem bez powrotu" dla Zełenskiego – ukraiński poseł



13 kwietnia 2024 r





Nowo uchwalona ustawa postawi Kijów przeciwko jego narodowi, powiedział Aleksandr Dubinsky

Nowa ustawa o poborze do wojska wbije klin między urzędników w Kijowie a zwykłych Ukraińców – powiedział deputowany Aleksandr Dubinsky. Określił ustawę jako punkt bez odwrotu dla prezydenta Wołodymyra Zełenskiego i jego rządu.

W czwartek ukraiński parlament uchwalił długo dyskutowaną ustawę, która upraszcza procedury poboru i zmusza wszystkich mężczyzn w wieku od 18 do 60 lat – w tym mieszkających za granicą – do zarejestrowania się we władzach wojskowych. Na początku tego miesiąca, po kilku tygodniach obrad, Zełenski podpisał ustawę obniżającą wiek poboru dla mężczyzn z 27 do 25 lat.

Nowy projekt przepisów został przyjęty bez klauzuli demobilizacyjnej, która pozwoliłaby żołnierzom wrócić do domu po trzech latach spędzonych na linii frontu. W obecnej sytuacji każdy, kto zostanie powołany do wojska, będzie musiał służyć do końca konfliktu z Rosją.

Ukraińscy żołnierze czują się zdradzeni przez nowe zasady, poinformowały zachodnie media na początku tego tygodnia, powołując się na żołnierzy, którzy twierdzą, że czują się "oszukani i wykorzystani" i są wykorzystywani jako "niewolnicy".

Ustawa mobilizacyjna "będzie punktem zwrotnym, po którym nie będzie już odwrotu" – napisał w czwartek Dubinsky na Telegramie. Porównał politykę Kijowa do "Opriczniny" – masowej kampanii represji rozpoczętej przez rosyjskiego cara Iwana Groźnego w XVI wieku i realizowanej przez oddziały specjalne zwane "opricznikami", które cieszyły się zaufaniem monarchy i uniknęły jego gniewu.

[Opricznik - ochroniarz, gwardia osobista - MS]


"Administracja prezydencka i jej opriczniki, w tym prawodawcy - deputowani, urzędnicy, policja i służby bezpieczeństwa są po jednej stronie, podczas gdy wszyscy inni są po drugiej" – powiedział Dubinsky.


Według deputowanego celem tej polityki jest pomoc Zełenskiemu w utrzymaniu się przy władzy poprzez "zmuszenie wszystkich do wstąpienia do wojska."

"To bardzo zła podstawa dla konsensusu społecznego" - dodał deputowany. 

W innym poście zauważył, że parlamentarzyści, policjanci, niektórzy urzędnicy państwowi i władze lokalne są zwolnieni z mobilizacji zgodnie z nowym projektem przepisów i "w żadnym wypadku nie przygotowują się do wojny".

Dubinsky przebywa obecnie w areszcie na Ukrainie. W 2021 r. został wyrzucony z partii "Sługa Narodu" Zełenskiego. W listopadzie 2023 r. postawiono mu zarzuty zdrady stanu po tym, jak ukraińska służba bezpieczeństwa wewnętrznego (SBU) oskarżyła go o pracę na rzecz Rosji. Dubinsky odrzucił oskarżenia jako motywowane politycznie i stwierdził, że był prześladowany za krytykę Zełenskiego.









"Administracja prezydencka i jej opriczniki, w tym prawodawcy - deputowani, urzędnicy, policja i służby bezpieczeństwa są po jednej stronie, podczas gdy wszyscy inni są po drugiej"





Czyż nie brzmi to znajomo?
Skąd my to znamy?






Trzeba budować wspólnotę.
Zasypywać podziały.
Być ostrożnym.
Mieć baczenie na wszystko.
Ograniczyć telewizję.
Dowiadywać się wszystkiego - czytać różne media.
Analizować.
Myśleć.
Uświadamiać siebie i innych.



Brać udział w życiu społecznym, chodzić chociażby na spotkania osiedlowe, biblioteczne, w domu kultury, zdobywać takie doświadczenia, by oswajać się z tematami i z czasem pogłębiać swoje zaangażowanie, angażować do tego swoje dzieci. Starać się tam dawać coś pozytywnego od siebie.

Tworzyć wspólnoty jak koła zainteresowań, koła strzeleckie, osiedlowe, polityczne, samorządowe grupy działania i inne zorganizowane społecznie formy spędzania czasu. 

Wychowywać dzieci także z myślą o służbie publicznej w policji, administracji państwowej, w samorządzie, zainteresować je tym, dając własny przykład, tak 



by świadmość społeczna i ważkość tych spraw były dla nich czymś oczywistym i normalnym, by postrzegały państwo i jego administrację, jako naturalną przestrzeń ich zainteresowań.




Potrzebne są rozbudowane systemowe rozwiązania jak SZKOLENIA wojskowe, strzeleckie, ale też  KONTRWYWIADOWCZE z zakresu wykrywania wojny informacyjnej, wojny kognitywnej.

Wtedy przeciwdziałanie będzie skuteczne. 


Ale najpierw trzeba wiedzieć.



Dopiero po zdefiniowaniu:
  • kto za tym stoi
  • dlaczego to robi
  • i jak to robi

będziemy mogli dać im skuteczny odpór.





5 kolumna to nie jest po prostu zbiorowisko ludzi - oni podlegają szkoleniu i są potajemnie kierowani.

I my też musimy się szkolić,  dowiadywać - jeśli nie robi tego państwo, to we własnym zakresie, ale wszystko zgodnie z prawem.





Niezamierzamy i nie pójdziemy umierać "za ukrainę" na wojnie z Rosją.

My mamy do wygrania wojnę z Niemcami, oni od 1945 roku do dzisiaj nie chcą podpisać z nami Traktatów Pokojowych.


Wygrajmy TĘ wojnę,


po 85 latach wygrajmy w końcu wojnę z Niemcami.




















poniedziałek, 22 kwietnia 2024

Poukrywani partyzanci i obrońcy drzew

 



przedruk






22.04.2024 08:58



Kto wymyślił narrację o masowych wycinkach drzew?


Ekoaktywiści działali na zlecenie Tuska

W przyszłym tygodniu ma się odbyć pierwsza odsłona debaty o lasach. Aktywiści już się do niej przygotowują, a za zamkniętymi drzwiami trwają prace ministerialnego zespołu, który ma przygotować kolejne wyłączenia 20 proc. lasów z gospodarki leśnej. Tymczasem aktywiści przyznali, kto wymyślił narrację o masowych wycinkach drzew w Polsce. Okazało się, że całą narrację, którą organizacje teoretycznie pozarządowe powtarzają od lat, wymyślili… politycy anty-PiS, w tym… Donald Tusk.



Fundacja Dziedzictwa Przyrodniczego to jedna z najbardziej aktywnych organizacji ekologicznych. Słynie ona z działań w tzw. Puszczy Karpackiej i z systematycznych ataków na Lasy Państwowe. Na te pozyskuje fundusze w Polsce i za granicami. To właśnie FDP pozyskała blisko milion złotych ze środków europejskich na tworzenie grup aktywistów, którzy wchodzili w konflikty z leśnikami.

„Fundacja Dziedzictwo Przyrodnicze w partnerstwie z Fundacją Las Naturalny rozpoczęła projekt finansowany przez Islandię, Lichtenstein i Norwegię z Funduszy EOG w ramach programu Aktywni Obywatele pod nazwą »Centrum wsparcia dla lokalnych leśnych grup strażniczych«”

– czytamy w sprawozdaniu merytorycznym fundacji.

Do zadań tych lokalnych grup należało m.in. kwestionowanie i wchodzenie w konflikt związany z planami urządzania lasu. Przewodniczącym rady fundacji i jednocześnie jedną z głównych twarzy jest były krakowski przedsiębiorca Antoni Kostka. W ostatnich latach był on etatowym komentatorem obecnie prorządowych mediów, które jeszcze niedawno walczyły z rządem Prawa i Sprawiedliwości.

Jest też aktywnym uczestnikiem mediów społecznościowych, gdzie prawie wyłącznie atakuje Lasy Państwowe. 

Najczęściej z pozycji ideologicznych. Tak np. komentował udział leśników w konferencjach naukowych organizowanych przez środowisko Radia Maryja.

„Konferencja u Rydzyka w Toruniu, rok 2021, środek Europy, kilkudziesięciu wykształconych ludzi w mundurach z orzełkami na guzikach płaszczy się w jakimś akcie zbiorowej intelektualnej prostytucji przed obleśnym niedouczonym klechą” – pisał jeszcze przed wyborami. 

Był też twórcą manifestu leśnego organizacji pozarządowych, w którym pisał na temat wyłączenia 20 proc. lasów z gospodarki leśnej.

„Aż trzech na czterech ankietowanych uważa, że w polskich lasach należy zmniejszyć obszar wycinek. Tymczasem na terenach zarządzanych przez Lasy Państwowe, czyli na jednej czwartej terytorium kraju, prowadzona jest coraz bardziej intensywna gospodarka leśna. (…) Masowe usuwanie drzew ograniczyło wkład lasów w powstrzymywanie zmiany klimatu. W 2020 r. polskie lasy pochłaniały o połowę mniej CO2 niż siedem lat wcześniej” – czytamy w manifeście. 

Postulaty później znalazły się w programie KO, co miało być wynikiem wsłuchiwania się w postulaty.

Tymczasem po wyborach Antoni Kostka postulat 20 proc. widzi inaczej. – Dlaczego 20 proc.? To jest pytanie, które pada na każdym takim spotkaniu. Kto to wyliczył? Kto na ten pomysł wpadł? Dlaczego nie 15 czy 25 proc.? Tu niektórzy z kilku konferencji byli na tych spotkaniach, które pod koniec 2022 r. partie opozycyjne wówczas organizowały. Tam ta myśl się pojawiała w taki sposób. Powiedział to dosłownie nam obecny premier, mówiąc, że takie hasła zapisuje się w prosty sposób: „Jeżeli państwo uważacie, że 17,56 proc., to ja z takim postulatem nie pójdę do wyborów. To musi być równa liczba”.
I musicie zrozumieć, że hasła polityczne w taki sposób się konstruuje, że one wyznaczają ogólny kierunek. W wyniku tego procesu możemy dojść do 17 proc., a możemy do 21 proc.

To nie ma znaczenia. Nikt nas z tego nie będzie rozliczał po pięciu latach. Wyznaczamy kierunek, w którym idziemy. Tak samo pamiętam doskonale rozmowę z niektórymi politykami, którym tłumaczyliśmy, że nie można napisać, że wyłączymy coś z wycinek. 

Co to oznacza? To jest zupełnie niefachowe hasło, takiego pojęcia nie ma. Co to ma oznaczać? Wycinki to wylesianie, a w Polsce wylesianie nie następuje. Patrzyli na nas i mówią: „Nie. To musi być jedno słowo”. No to my powiedzieliśmy ok. To będzie jedno słowo. I tak zostały te „wycinki” – usłyszeliśmy na konferencji na SGGW, w której brały udział tłumy leśników.
 

Antoni Kostka jest zwolennikiem wyrzucenia z pracy wszystkich leśników, którzy nie zgadzają się z linią Tuska. 

– W lasach poukrywani są partyzanci, którzy czekają na lepsze czasy. Magazynując tę broń. Chciałem im powiedzieć, żeby ją oddali. Będzie ten model wprowadzany, chyba że nastąpią zmiany polityczne. (…) Jak to kiedyś powiedział car Aleksander do polskich wielmożów: „żadnych złudzeń, panowie” – mówił Antoni Kostka.






"W lasach poukrywani są partyzanci, którzy czekają na lepsze czasy. Magazynując tę broń"












W lasach poukrywani są partyzanci, którzy czekają na lepsze czasy. Magazynując tę broń.




W lasach poukrywani są partyzanci, którzy czekają na lepsze czasy. Magazynując tę broń.




W lasach poukrywani są partyzanci, którzy czekają na lepsze czasy. Magazynując tę broń.




W lasach poukrywani są partyzanci... czekają na lepsze czasy... magazynując tę broń...




poukrywani są partyzanci... czekają na lepsze czasy... magazynując tę broń...




poukrywani są partyzanci... czekają na lepsze czasy... magazynując tę broń...








żadnych złudzeń, panowie








a to zdaje się, było za rządów Kopacz:

























facebook.com/groups/591005185106763/permalink/1512676979606241

facebook.com/photo/?fbid=1171244520597136&set=a.688419082213018
facebook.com/photo?fbid=434817710015225&set=a.241050109391987

web.archive.org/web/20110927153141/http://dziedzictwo.polska.pl/katalog/index,Kolekcje,cid,282.htm?tree=ok


środa, 21 lutego 2024

Propaganda

 

31 stycznia 2024 r. Gdańsk Matarnia - centrum handlowe




pranie mózgu negatywami - przekaz podprogowy









ułożenie słów w pionie utrudnia natychmiastowe odczytanie informacji, pozostają czytelne słowa:


nie  dbaj o świat...

i te słowa jesteśmy w stanie zidentyfikować natychmiast


potem próbujemy odczytać resztę (całość) i wychodzi albo bez sensu, albo negatywnie, ponieważ informację nadal czytamy od początku tj. 


nie dbaj o świat jak ci wygodnie


może to brzmieć jak konstatacja:

skoro nic nie robisz i jest ci tak wygodnie, to dalej nic nie rób








spodziewając się informacji podprogowej,  plakat można odczytać jako coś negatywnego o Polsce, ponieważ 


"zegar" na plakacie swoim kształtem kojarzy się z wizerunkiem Polski na mapie

tu pokazana jako artystyczna - schematyczna wizja tego, co każdy zna na pamięć 


porównanie graficzne:


przestrzeń ograniczona wskazówkami nawiązuje do Zatoki Gdańskiej, ponadto - wskazówki są dwuznaczne, pokazują co należy np. zrobić...

ale też - może nawiązywać do tego wycięcia z prawej strony mapy, pomiędzy Brześciem, a Białowieżą

dwie nogi pod zegarem mogą nawiązywać do charakterystycznych i odznaczających się na mapie południowych fragmentów granicy, gdzie umiejscawiamy Kotlinę Kłodzką i Ustrzyki Dolne, noga z prawej strony jest dłuższa niż z lewej i nawiązuje do wydłużonego fragmentu Polski w tym miejscu

całości dopełnia głowa, która odchyla się w lewo i przypomina umiejscowienie wyspy Bornholm






do tego dochodzi kolorystyka biało-czerwona, ale też czarno-biało-czerwona, jak kolory flagi cesarstwa niemieckiego...


widzimy wykrawanie kawałka - wydzieranie serca Polski

ponad tym wszystkim tytuł:


dziel się

dzielisz się


mamy tu umocowanie czasowe - najpierw pada polecenie

dziel się, a w konsekwencji - dzielisz się


czyli rzecz, na którą patrzymy, rozgrywa się w czasie - ona się dzieje

zaczyna się i toczy


Co ciekawe, plakaty spotkamy wychodząc z niemieckiego sklepu kierując się do miejsca, gdzie zlokalizowano wiele sklepów.


Najpierw widzimy plakat nr 1 z napisami


nie dbaj o świat jak ci wygodnie

skoro nic nie robisz i jest ci tak wygodnie, to dalej nic nie rób

(śpij dalej)



parę kroków dalej spotykamy kolejny plakat nr 2 z "zegarem"


który uzupełnia pierwszy plakat







a więc zachowana jest chronologia

najpierw nic nie rób

a potem dziel się

















Nie śpij.


Mamy do wygrania II Wojnę Światową.

Mamy do wygrania wojnę z Niemcami.


Wygrajmy wojnę z Niemcami.







Prawym Okiem: Jesteśmy w stanie wojny (z Niemcami) (maciejsynak.blogspot.com)

Prawym Okiem: Czarne - białe - czerwone (maciejsynak.blogspot.com)

Prawym Okiem: Zygzaki - czerwone z białym (maciejsynak.blogspot.com)


czwartek, 25 maja 2023

Interesy niemieckie w Polsce - A nie mówiłem? (17)






przedruk




25.05.2023

09:10


Czarnek o opozycji: „Ci ludzie mają skrzywienie na punkcie służalczości wobec Niemców”



"Ci ludzie mają skrzywienie na punkcie służalczości wobec Niemców. Ci ludzie rzeczywiście reprezentują interesy niemieckie i w Europie i w Polsce. Jest ich kilkudziesięciu. A w polskim parlamencie - więcej niż kilkudziesięciu. Interesują wyłącznie niemiecki punkt widzenia i wyłącznie niemieckie interesy - na czele z Donaldem Tuskiem, którego - na szczęście - nie ma w parlamencie polskim. 

W PE mamy tzw. 'dwudziestkę', która jest absolutnie opcją niemiecką, polskojęzyczną" - tak na temat większości polskiej - na pozór - opozycji wypowiadał się minister edukacji i nauki - Przemysław Czarnek w programie #Jedziemy. Odniósł się tymi słowami od nagany, jaką został ukarany wczoraj przez komisję etyki. Za co? O tym poniżej.




Nie tak dawno temu z Parlamentu Europejskiego do Polski przybyła delegacja. Po to, by "przekonać się na własne oczy, jak wygląda w Polsce swoboda mediów, instytucji kulturalnych i artystycznych oraz edukacja". W tej ostatniej kwestii wybrali się do gmachu Ministerstwa Edukacji i Nauki, by spotkać się z ministrem Przemysławem Czarnkiem. Tam, jak przypominamy, czyli przy alei Szucha 25, mieściła się główna siedziba gestapo. Traf chciał, że na czele delegacji stała Niemka Sabine Verheyen, której z historią jest wyraźnie nie po drodze.

Delegacja PE zainteresowana była kwestiami polityki historycznej czy praworządności oraz spraw dotyczących LGBT. Po spotkaniu jednak, strona niemiecka wypuściła do mediów przekaz, jakoby minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek miał reagować agresywnie i stosować brutalność słowną.

My opublikowaliśmy nagrania ze spotkania. Nie słychać tam ani brutalności, ani agresji. W zasadzie nic, poza przytaczaniem faktów historycznych.

Dziś na antenie TVP Info podczas rozmowy z red. Michałem Rachoniem odniósł się do tej sytuacji, jak i szumu medialnego wokół niej, sam minister Czarnek.

"To mnie najbardziej uderzyło. Ja tam byłem niezwykle grzeczny, kulturalny, witałem, żegnałem... Te panie mówiły o jakiejś brutalności. Gdzie tam była brutalność i agresja? Nie było. No chyba, że brutalnością jest mówienie o tym, że na Szucha byli mordowani Polacy. Ale taka jest prawda.

Wyjaśniłem im, że jestem szefem MEiN państwa polskiego, więc jeśli interpretuje fakty, to tak, aby odczytywać, jakie miały one konsekwencje dla Polski, a nie dla Niemiec. Kiedyś pisałem z tą komisją, ale skoro chcieli się spotkać, to się spotkałem, bo potem byłoby, że unikam spotkań... Skoro kłamliwie te panie poszły i rozmawiały z m.in. z oko.press, to trzeba było te nagrania ujawnić i wyszło z worka to, co wyszło"

– mówił minister.




Polityk poinformował, że "już 2 lata temu w liście od tejże Komisji Kultury i Edukacji PE, Sabine Verheyen pisała, że trzeba patrzeć na historię z różnych punktów widzenia".

"Czyli co? Trzeba było stwierdzić, dlaczego ewentualnie Hitler i gestapo mieli racje, robiąc to, co robili. Tak to rozumiem... Tu nie chodzi o relacje polsko-niemieckie. Myślę, że największą bombą na koniec było to, że podkreśliłem, iż ja bardzo szanuje Niemców. Doprecyzowałem, że jeden z moich największych przyjaciół i autorytetów moralnych jest Niemiec - kardynał Gerhard Muller. Myślę, że to ją dobiło"
– stwierdził pół żartem, pół serio Czarnek.




"Mają skrzywienie na punkcie służalczości wobec Niemców"

Przytoczył również sytuację z wczoraj, kiedy to został ukazany przez komisję etyki.

"To jest najbardziej przykre, że tak działają nie tylko Niemcy, ale i Polacy - tak jak pani Lubnauer.

Wczoraj na komisji etyki, która mnie ukarała naganą za to, że nie pamiętam całości nazwiska pani Róży von Thun, która bezczelnie kłamie na Polskę, nagrywa filmy dla obcych telewizji, że w Polsce to jest koniec świata. Lubnauer stwierdziła, że ja powinien zostać ukarany przez komisję etyki, dlatego że stwierdzam, że to co niemieckie, nie może być polskie, nie może reprezentować interesów Polski"

– przyznał.




Zwrócił się bezpośrednio do posłanki KO, że chociażby "hub w Berlinie jest niemiecki i nie reprezentuje interesów Polski". "Proszę mnie za to ukarać jeszcze raz w komisji etyki" - powiedział ironicznie minister.



Odnosząc się zarówno do tej sytuacji, jak i do wielu innych zachowań opozycji, przyznał:
 

"Ci ludzie mają skrzywienie na punkcie służalczości wobec Niemców. Ci ludzie rzeczywiście reprezentują interesy niemieckie i w Europie i w Polsce. Jest ich kilkudziesięciu. A w polskim parlamencie - więcej niż kilkudziesięciu. 

Interesują wyłącznie niemiecki punkt widzenia i wyłącznie niemieckie interesy - na czele z Donaldem Tuskiem, którego - na szczęście - nie ma w parlamencie polskim. W PE mamy tzw. 'dwudziestkę', która jest absolutnie opcją niemiecką, polskojęzyczną".



Zapytany o to, dlaczego uważa, że Donald Tusk reprezentuje niemiecki interes, odparł:

 "Dlaczego, że przez lata budował swoją karierę polityczną wyłącznie na służalczości wobec Angeli Merkel i służył Niemcom - jak i ich interesom. Przez cale lata akceptował politykę Niemiec względem Rosji. Akceptował wyhodowanie Putina".

Jak dodał - "teraz jego ludzie reprezentują te interesy w parlamencie polskim i Lubnauer jest tego przykładem".




"Co Komisji Europejskiej do tego?"

Temat rozmowy zszedł na budowę tunelu pod Świną, o co społeczność niemiecka, rękoma opozycji, jak i Komisji Europejskiej wywołała pewne spięcie. Pisaliśmy o tym w tekście poniżej:

"Niemców ten temat bardzo drażni. Na tyle, że nawet KE zaprotestowała przeciwko Pana słowom, że to jest inwestycja wykonana przez rząd pis. Tak, to jest inwestycja wykonana przez rząd PiS i pan redaktor miał rację, a politycy PE niech się od tego odczepią"

– zwrócił się do red. Michała Rachonia szef MEiN, bo to właśnie na profilu dziennikarza rozpętała się w tej sprawie burza.


"Jak wygląda rola państwa polskiego w decyzjach odnośnie tego, gdzie kierowane, a gdzie nie są kierowane środki z puli w ramach różnych programów?" - zapytał red. Rachoń, pytając o pieniądze z puli tzw. europejskiej.

"Każde państwo członkowskie płaci składki do wspólnego budżetu UE, dlatego każdy kraj ma takie europejskie pieniądze do swojej dyspozycji. To my, jako rząd decydujemy na co przeznaczamy te pieniądze, bo płacimy składki. Co KE do tego, skoro są to nasze pieniądze?"

poniedziałek, 27 lutego 2023

Być prozachodnim





Dla porównania - jak to widzą w Rumunii - czyż u nas nie jest podobnie?
Najwyraźniej te same metody stosują i tu i tam.





przedruk
tłumaczenie automatyczne





Paradoks „prozachodniego” Rumuna


Przez Nowela

22 lutego 2023 r


„Prozachodni” Rumun ma zerową samoocenę: wszystko lub prawie wszystko rumuńskie śmierdzi.

„Prozachodni” Rumun uważa się za lepszego od swoich rodaków, którzy nie podzielają jego poglądów, bo ma wyższe, „cywilizowane” standardy.

„Prozachodni” Rumun uważa się za genetycznie gorszego, a przynajmniej chorego: („złodzieja mamy we krwi”, „już nam nie idzie” itp.)

„Prozachodni” Rumun uważa za całkowicie normalne oczernianie swojego kraju, kultury, pochodzenia etnicznego itp. oraz spokojne przyjmowanie i aprobowanie uwłaczającej przemowy obcokrajowca.

„Prozachodni” Rumun uważa, że ​​Rumunia musi bezwzględnie egzekwować wszelkie postanowienia pochodzące z Zachodu.

„Prozachodni” Rumun uważa, że ​​bezwarunkowe podporządkowanie się interesom Zachodu, nawet jeśli są one sprzeczne z własnymi, jest obowiązkowe.

„Prozachodni” Rumun uważa za absurdalne, niebezpieczne, szkodliwe i całkowicie niezachodnie mieć opinie, działania i interesy odmienne od zachodnich.

„Prozachodni” Rumun uważa za całkowicie normalne, że wolność wypowiedzi, demokracja, prawa i wolności jednostki powinny być ograniczone do tych, którzy mają poglądy odmienne od tych, które wspierają interesy Zachodu.

„Prozachodni” Rumun uważa, że ​​autodemonizacja i ignorowanie rzeczywistości, gdy jest to sprzeczne z interesami Zachodu, jest obowiązkowe.

„Prozachodni” Rumun zgadza się na każdą aberrację („listy nie-chwalców”, policję polityczną, zniewoloną prasę, zachowania towarzyskie itp.), o ile służy to interesom Zachodu. (Nie to).

„Prozachodni” Rumun uważa każdy rabunek popełniony w Rumunii przez zachodnią firmę za „modernizację”, „rentowność”, „wolny rynek” lub w najgorszym przypadku „winę ponoszą Rumuni, bo pozwolili im kraść”. ". (tak jakby nie było kradzieży bez złodzieja, jakkolwiek niekompetentny może być strażnik)

„Prozachodni” Rumun zgadza się na każdą zbrodnię, rabunek, niedemokratyczną postawę, o ile jest to pożyteczne dla Zachodu.

„Prozachodni” Rumun uważa, że ​​pragmatyczne (choć niekonsekwentne) dążenie do narodowego interesu jest prymitywnym, „niecywilizowanym”, haniebnym, śmiesznym podejściem i, modlę się, jakie inne słowa wychodzą z jego ust.

OK.

teraz zamień wyrażenie „prozachodni rumuński” na „Francja”.

lub „Wielka Brytania”.

lub „USA”.

lub „Holandia”.

lub „Niemcy”.

ani absolutnie żadnego innego zachodniego kraju.

drodzy „prozachodni” Rumuni, nie macie w sobie absolutnie nic z Zachodu.

jesteście ostatnimi poddanymi, dranie.

Kraj ten, jeśli kiedykolwiek chce osiągnąć poziom rozwoju podobny do zachodniego, musi przede wszystkim usunąć z polityki „prozachodnich” Rumunów.

Autor: Adrian Boieru


https://anonimus.ro/2023/02/paradoxul-romanului-pro-occidental/





środa, 25 maja 2022

Dugin




Poniższy tekst jest ze strony internetowej czasopisma "Myśl Polska".

Strona ta jest blokowana, więc jeśli chcesz poczytać, co polecam, zastosuj bezpłatny VPN lub przeglądarkę Opera, która posiada VPN wbudowany - po instalacji trzeba go osobno kliknąć, aby zadziałał.


przedruk



Rosja oczekuje na niezbędne reformy wewnętrzne.
Cywilizacyjny wybór

Wymaga tego Specjalna Operacja Wojskowa (SOW), która skrajnie zaostrzyła sprzeczności z Zachodem i całą współczesną cywilizacją zachodnią. Każdy widzi dziś, że dalsze opieranie się na normach, metodach, koncepcjach i wytworach tej cywilizacji nie gwarantuje bezpieczeństwa.

Wraz ze swymi technologiami Zachód rozpowszechnia swą ideologię, przenikającą wszystkie sfery życia. Jeśli uznamy się za część cywilizacji zachodniej, musimy godzić się dobrowolnie na całkowitą kolonizację i wręcz się z niej cieszyć (jak w latach 1990.).

Jednak w czasach obecnego konfliktu na śmierć i życie stanowisko takie jest nie do przyjęcia. Wielu zwolenników Zachodu i liberałów dobrze to zrozumiało i opuściło Rosję w chwili, gdy jej zerwanie z cywilizacją zachodnią stało się nieodwracalne. Miało to miejsce 24 lutego 2022 roku, a właściwie dwa dni wcześniej, 22 lutego, gdy doszło do uznania niepodległości Donieckiej Republiki Ludowej i Ługańskiej Republiki Ludowej.

Każdy ma oczywiście prawo do dokonania cywilizacyjnego wyboru między lojalnością a zdradą.
Liberałowie nadal w elitach

O tych, którzy wyjechali, wszystko już wiemy i w sumie widzieliśmy już wcześniej. Byli oni przynajmniej konsekwentni; gdy liberalizm przegrał w Rosji, udali się do swoich.

Sprawa jest trudniejsza z tymi, którzy wciąż są tutaj. Mam tu na myśli tych zwolenników Zachodu i liberałów, którzy w dalszym ciągu podzielają podstawowe normy współczesnej cywilizacji zachodniej, lecz z jakichś przyczyn nadal pozostają w Rosji, a niektórzy z nich ciągle zajmują eksponowane stanowiska we władzach, niezależnie od rozłamu, który dokonał się między nią a Zachodem.

I właśnie oni stanowią główną przeszkodę na drodze do reform patriotycznych.
22 czerwca 1941 i 24 lutego 2022

Reformy te są niezbędne, bo Rosja nie tylko została od Zachodu odcięta, lecz w istocie znalazła się z nim w stanie wojny. W przededniu Wielkiej Wojny Ojczyźnianej w ZSRR było sporo ważnych, strategicznych przedsiębiorstw stworzonych przez nazistowskie Niemcy. Stosunki między ZSRR a Trzecią Rzeszą dalekie były od wrogości. Jednak po 22 czerwca 1941 roku sytuacja się diametralnie zmieniła. W nowych warunkach kontynuowanie współpracy z Niemcami, która była jak najbardziej uzasadniona i wspierana przed wojną, nabrało całkowicie innego wydźwięku.

Dokładnie to samo zdarzyło się 22 lutego 2022 roku; ci, którzy nadal pozostają w ramach paradygmatów wrogiej nam cywilizacji liberalno-faszystowskiej, z którą walczymy, znaleźli się poza obszarem ideologicznym, który wyraziście zarysował się wraz z rozpoczęciem SOW.

Na dodatek, obecność Niemiec w przededniu Wielkiej Wojny Ojczyźnianej w ZSRR była zaledwie wyspowa, podczas gdy obecność liberalno-faszystowskiego, rusofobicznego Zachodu tuż przed SOW była niemalże totalna.
Wszechobecny Zachód

Społeczeństwo nasze zostało przeniknięte zachodnimi technologiami, metodologiami, normami, know-how, a nawet wartościami. I to wymaga radykalnej zmiany. Kto miałby jej dokonać? Ludzie, których ukształtowała pieriestrojka w liberalnych i przestępczych latach 1990.? Ci, których w latach 2000. uczyli oraz wychowywali ludzie epoki lat 1980. i 1990.? Przecież wszystkie te lata mijały pod przemożnym wpływem właśnie liberalizmu rozumianego jako ideologia, paradygmat, podstawowe i powszechne założenia w filozofii, nauce, polityce, edukacji, kulturze, technologii, gospodarce, mediach, nawet w modzie i stylu życia. Współczesna Rosja żyje wyłącznie inercją resztek paradygmatu radzieckiego, a wszystko pozostałe to czysto liberalne zapadnictwo.

Nie istnieje żaden alternatywny paradygmat, przynajmniej na poziomie władzy, elity, na tym poziomie, na którym powinno odbywać się dziś cywilizacyjne starcie.
Babcia z flagą nie wystarczy

Stawiamy dziś czoła Zachodowi jak cywilizacja walcząca przeciwko innej cywilizacji. I musimy wyraźnie określić jaką jesteśmy cywilizacją. Bez tego nie pomogą nam żadne sukcesy militarne, polityczne i gospodarcze. Będą zaledwie przejściowe. Gdy tylko dojdzie do zmiany trendu, wszystko obróci się w gruzy.

Nie wspomnę już o konieczności określenia tego, kim w końcu jesteśmy, tym Ukraińcom, którzy będą mieszkać w naszej strefie wpływów albo wprost na terytorium Rosji.

Na razie mamy tymczasem do czynienia z inercją pamięci radzieckiej („babcia z flagą”), zachodnią propagandą nazistowską („watnicy”, „okupanci”) oraz całkowitą dezorientacją miejscowej ludności, pomimo naszych pierwszych sukcesów militarnych. A powinien tu wybrzmieć głos cywilizacji rosyjskiej.

Głos wyraźny, treściwy i przekonywujący. Jego echo powinno być słyszane i na Ukrainie, i w Eurazji, i na całym świecie. To nie tylko po prostu potrzeba, lecz żywotna konieczność, tak jak niezbędne na froncie pociski, rakiety, śmigłowce i kamizelki kuloodporne.
Zacząć od filozofii

Najbardziej logiczne byłoby rozpoczęcie całej reformy od filozofii. Konieczne staje się powołanie sztabu generalnego Rosyjskiego Logosu na bazie jakiejś istniejącej już instytucji (tymczasem żadna jednostka humanistyczna dziś się tym nie zajmuje; nie może i nie chce tego robić, bo wciąż jeszcze dominuje wszędzie liberalizm i orientacja na Zachód), albo na bazie czegoś zupełnie nowego.

Georg W. F. Hegel mawiał, że wielkość narodu zaczyna się od wielkości jego filozofii. Nie tylko to powiedział, lecz również przekuł w czyn. Właśnie tego, a nie niemrawej akceptacji dla SOW, powinniśmy dziś wymagać od filozofów rosyjskich. Potrzebujemy niczym tlenu nowej filozofii rosyjskiej. Rosyjskiej z treści i istoty.

Właśnie od tego paradygmatu powinna rozpocząć się reforma wszystkich pozostałych dziedzin wiedzy humanistycznej oraz nauk stosowanych.

Na filozofii bazuje, stanowiąc jej pochodną, socjologia, psychologia, antropologia, kulturoznawstwo, ekonomia, a nawet fizyka, chemia, biologia itd. Naukowcy często o tym nie pamiętają, więc przypomnijmy jak nazywa się zachodni odpowiednik stopnia doktora nauk, nie tylko humanistycznych, ale też przyrodniczych: Ph.D. czyli Philosophy Doctor, „doktor filozofii”. Jeśli nie jesteś filozofem, możesz być co najwyżej wyrobnikiem, a nie uczonym (doctor po łacinie to „uczony” bądź „nauczony”).
Wrogi paradygmat

Zaczyna się bitwa o filozofię rosyjską; będzie to najważniejsze starcie wewnętrzne po zapoczątkowaniu reform cywilizacyjnych w Rosji (a także na całym obszarze naszej ekspansji i strefy wpływów).

Jesteśmy tu w stanie wyraźnie wskazać wrogie ośrodki zewnętrzne. To reprezentanci paradygmatu liberalnego, począwszy od filozofii analitycznej, poprzez postmodernizm, filozofię IT, aż do intelektualnie ograniczonych kognitywistów oraz transhumanistów, maniakalnie upierających się przy redukcji człowieka do maszyny.

Nie wspomnę już o wykarmionych z sorosowskich grantów otwartych liberałach i liberalnych postępowcach, zwolennikach totalitarnej koncepcji „społeczeństwa otwartego”, feminizmu, studiów queer, cancel culture. To już typowa „piąta kolumna”, coś w rodzaju zabronionego w Federacji Rosyjskiej pułku „Azow”.
Portret przeciwnika

Nietrudno naszkicować portret wroga Idei Rosyjskiej i cywilizacji rosyjskiej. Kryterium są nie tylko związki z zachodnimi ośrodkami naukowymi i wywiadowczymi (to pojęcia nierzadko prawie tożsame), lecz także opowiadanie się po stronie szeregu całkiem konkretnych poglądów:

– wiary w uniwersalny charakter współczesnej cywilizacji zachodniej (eurocentryzmu, rasizmu cywilizacyjnego);

– hipermaterializmu wiodącego do ekologii głębokiej i zorientowanej na przedmiot poznania ontologii;

– indywidualizmu metodologicznego i etycznego, z którego bierze się filozofia gender (płci rozpatrywanej jako jedna ze społecznych opcji), a następnie transhumanizm;

– technicznego progresywizmu, prac nad Sztuczną Inteligencją i „myślącymi neurosieciami”;

– nienawiści do klasycznych teologii, Tradycji duchowej, filozofii wieczności;

– odrzucania tożsamości bądź jej ironicznego wyśmiewania;

– antyesencjalizmu.
Filozoficzna Ukraina

To taka swoista „filozoficzna Ukraina”, rozsiana praktycznie po wszystkich jednostkach naukowych i oświatowych, mających jakikolwiek związek z filozofią lub fundamentalnymi epistemami naukowymi.

Ci, którzy nadają dziś ton współczesnej filozofii rosyjskiej, gorliwie bronią poglądów liberalnych i równie gorliwie odrzucają poglądy rosyjskie. Są mocnym przyczółkiem liberalnego nazizmu w Rosji.

Przejście do kolejnego etapu wiąże się z koniecznością przejęcia tego punktu strzelniczego, tego wzniesienia wciąż kontrolowanego przez przeciwnika.

Liberalni naziści w filozofii bronią się równie zaciekle jak „Azow” czy oszalali ukraińscy terroryści z Popasnej.

Prowadzą wojny informacyjne, piszą donosy na patriotów, wykorzystują wszystkie narzędzia korupcyjne i wpływy w aparacie władzy.
Centrum Badań Konserwatywnych

W tym miejscu chciałbym przypomnieć niewielki, lecz bardzo symptomatyczny, wątek osobiście mnie dotyczący: sprawę mojego zwolnienia z Moskiewskiego Uniwersytetu Państwowego (MGU) latem 2014 roku (proszę zwrócić uwagę na datę). W latach 2008-2014, wraz z dziekanem Wydziału Socjologii MGU, Władimirem Dobreńkowem, kierowaliśmy intensywnymi pracami Centrum Badań Konserwatywnych, które zajmowało się właśnie opracowywaniem rosyjskiego cywilizacyjnego paradygmatu epistemologicznego. Bez wahania poparliśmy Rosyjską Wiosnę. W reakcji na to pojawiła się złośliwa petycja filozofów ukraińskich (zainicjowana przez kijowskiego nazistę, Siergieja Daciuka), w której wzywano do usunięcia mnie i Dobreńkowa z MGU. Najdziwniejsze było to – choć w tamtych czasach wcale nie tak dziwne – że kierownictwo MGU tak właśnie zrobiło. Dobreńkowa odwołano ze stanowiska dziekana, a ja, szczerze mówiąc, odszedłem sam, choć wyglądało to na wyrzucenie. Proponowano mi pozostanie, lecz na poniżających warunkach. Oczywiście, decyzję w tej sprawie podjął nie rektor Wiktor Sadowniczy, który był do tej pory raczej przychylny i otwarty, zatwierdził moją nominację na szefa katedry, która przeszła wszystkie procedury akceptacji przez Radę Naukową uniwersytetu.

Wkrótce jednak coś się zmieniło. Zatrzymano Rosyjską Wiosnę. Sprawa świata rosyjskiego, cywilizacji rosyjskiej i rosyjskiego Logosu w ogóle zniknęła z przestrzeni publicznej. Symboliczne było to, że inicjatorami likwidacji Centrum Badań Konserwatywnych na MGU byli ukraińscy naziści – teoretycy i praktycy ludobójstwa Rosjan na Donbasie i na całej Ukrainie Wschodniej. Ci sami, z którymi dziś walczymy.

W ten sposób liberalny faszyzm przeniknął do Rosji. A dokładniej – zrobił to już dawno, ale tak właśnie działają jego mechanizmy. Przychodził donos z Kijowa, ktoś w administracji go podchwytywał i kolejna inicjatywa skierowana przeciwko Idei Rosyjskiej legła w gruzach. Rzecz jasna, mnie to nie powstrzymało; napisałem przez ten czas 24 tomy Noomachii, z czego trzy ostatnie poświęciłem właśnie Rosyjskiemu Logosowi. Jednak instytucjonalizacja Idei Rosyjskiej znów została odłożona w czasie. Oczywiście, mój przypadek nie był jedynym. Podobne doświadczenia mają wszyscy lub prawie wszyscy myśliciele i teoretycy, którzy zajmowali się uzasadnianiem odrębności cywilizacji rosyjskiej. Mamy do czynienia z wojną filozoficzną. Prawdziwą wojną z ostrym i świetnie zorganizowanym oporem wobec Idei Rosyjskiej, koordynowanym z zagranicy, ale realizowanym rękoma lokalnych liberałów lub zwykłych urzędników, biernie podążających za modą, trendami i profesjonalnie przygotowaną strategią informacyjną bezpośrednich agentów wpływu.
Najważniejsza z władz

Dziś jesteśmy w punkcie, w którym niezbędna jest instytucjonalizacja Rosyjskiego Dyskursu. W trakcie tej wojny informacyjnej wszyscy przekonaliśmy się do jakiego stopnia nastroje i procesy społeczne podlegają kontroli i manipulacji. To jednak tylko skutki. Najpoważniejsze starcia odbywają się na poziomie paradygmatów i epistem. Jak twierdził Michel Foucault, ten, kto kontroluje wiedzę, ma prawdziwą władzę. Prawdziwa władza to władza nad umysłami i duszami ludzkimi.

Filozofia to najważniejsza z linii frontu, w sferze konsekwencji wielokrotnie istotniejsza od wiadomości z Ukrainy, których dziś tak chciwie wyczekuje każdy Rosjanin, od „jak tam nasi?”. Jakie nowe terytoria zdobyliśmy? Czy wróg się zawahał? Tymczasem tu mamy główną przeszkodę na drodze do naszego Zwycięstwa.

Potrzebna jest nam filozofia Zwycięstwa. Bez niej wszystko będzie daremne, wszystkie nasze sukcesy łatwo będzie przekształcić w porażki.

Wszystkie prawdziwe reformy należy zaczynać od sfery Ducha. I, podobnie jak wieści z frontu, warto szukać też informacji o tym, co z Instytutem Filozofii, jakie twarde, podnoszące na duchu tezy w nim sformułowano?

prof. Aleksandr Dugin

Źródło: https://t.me/russica2/46192, https://t.me/russica2/46193, https://t.me/russica2/46194.

Tytuł i śródtytuły pochodzą od Redakcji.




https://myslpolska.info/2022/05/24/dugin-filozofia-zwyciestwa/



piątek, 18 marca 2022

Na tropie 5 kolumny...

 


Dzisiaj przedruk w automatycznym tłumaczeniu z niemieckiej gazety Junge Welt, założonej, jak głosi stopka w 1947 roku.


Polecam uwagi pod artykułem, zarówno gazety jak i komentatorów.

Szczególnie zwracam uwagę na to, że wg opinii autora artykułu, ukraiński ambasador Andrij Melnyk gloryfikuje nazistów oraz - że posiada ukrytych sojuszników w Berlinie.

Dlaczego ukrytych?

I czy są to tylko sojusznicy, czy może coś więcej....  może są oni.... prowadzący?

Skoro wg pana Bartola to nie Ambasador, tylko "ambasador"....




Przede wszystkim Konwencja wiedeńska o stosunkach dyplomatycznych z 1961 r. reguluje, co mogą, a czego nie mogą robić przedstawiciele dyplomatyczni państwa. W szczególności powinni oni „nie ingerować w wewnętrzne sprawy kraju przyjmującego”, zgodnie ze stroną internetową Federalnego Ministerstwa Spraw Zagranicznych.

Fakt, że ambasador Ukrainy Andrij Melnyk, który na tle rosyjskiej inwazji na Ukrainę niemal codziennie stawia rządowi federalnemu nowe żądania, obliczone na eskalację i niemieckie zaangażowanie w wojnę, nie interpretuje tej zasady postępowania dokładnie wąsko , ostatnio nie umknął już uwadze przedstawicieli koalicji rządzącej. 

W środę "nerwy nie wytrzymały" u Sörena Bartola (SPD), parlamentarnego sekretarza stanu w Ministerstwie Budownictwa. Po tym, jak Melnyk zarządził kolejne oświadczenie rządowe od kanclerza, który hojnie zaopatruje Ukrainę w materiały strzeleckie, Bartol wyznał na Twitterze: „Teraz uważam, że ten „ambasador” jest nie do zniesienia”.

Potem ktoś musiał do niego zadzwonić, bo niedługo później Bartol usunął go z tweeta i przeprosił „w szczególności” za „cudzysłów” (przy słowie "ambasador" - MS).

Tymczasem Melnyk kontynuował. 
Skrytykował post z Die Zeit na Twitterze, którego autor nie był tak bezgranicznie entuzjastycznie nastawiony do faszystów azowskich, jak chciałby Melnyk („dzielni bojownicy”) – „proszę przestać demonizować pułk azowski”. 

Prośba do liberalnej gazety, po wszystkich innych rzeczach, by łaskawie przełknęła szczególnie niesmaczne wytwory ukraińskiego nacjonalizmu i jednocześnie uśmiechnęła się przyjaźnie, pokazuje:



Człowiek, który złożył kwiaty na grobie nazistowskiego kolaboranta Stepana Bandery w Monachium w 2015 roku ( „nasz Bohater”) wie, że ma wpływowych sojuszników w Berlinie, którzy go kryją. 













Z moich poprzednich notatek:


Bandera - Popiel



opublikowano: 28.01.2020 o 22:23newinform.com

Znaleziono rewelacyjne oświadczenie Stepana Bandery o Krymie


«Смотрю, разворошил я бандеровцев своими изысканиями. Раз они еще здесь, хочу напомнить, что после войны немцы выдали Бандере фальшивый аусвайс на имя Штефан Попель. Допускаю, что такую кличку ему присвоили в курировавшем его гестапо. И поясняю, что Popel на немецком означает «сопляк». По-моему, красноречиво свидетельствует об отношении хозяев к агенту, не правда ли?» – добавил эксперт.


„Popatrzyłem i otoczyłem banderowców swoimi badaniami. Ponieważ nadal tu są, chcę przypomnieć, że po wojnie Niemcy dali Banderze fałszywy paszport na nazwisko Stefan Popel. Przyznaję, że taki pseudonim przypisano mu w gestapo, które go nadzorowało. I wyjaśniam, że Popel po niemiecku oznacza „palant”. Moim zdaniem wymownie świadczy to o stosunku właścicieli do agenta, prawda? ”- dodał ekspert."

-----------

Nie wiem, czy tak jest, u mnie w słowniku nie ma akurat tego tłumaczenia, najbliżej słowa popel jest - popelina, czyli coś obskurnego i ... dłubanie w nosie.

Popel to po łacinie - Popiel - legendarny władca na Słowiańszczyźnie, który odmówił współpracy "dwóm aniołom" - jak chcą w legendzie... czyli w dorobionej bajce na tematy poważne.


Propozycję zdrady, czyli pełnienia funkcji 5 kolumny, przyjął jednak niejaki Kołodziej, co skutkowało tym, że jego syn Mieszek stał się księciem wydartej ze Słowiańszczyzny ziemi, a potem jego syn Bolesław, o mały włos nie zostałby cesarzem połączonego Cesarstwa Rzymskiego (imitacji Lechii) i resztek Lechii, co prawie na pewno było w umowie "aniołów" z Kołodziejem.


Bolesław (Chrobry, powinno być Chabri - od: chabrowy - czyli niebieski) jest uważany za znamienitego władcę Polski, a był podobnie jak Lenin czy Piłsudski - agentem zachodu.


Bandera dostał pseudonim historyczny po zamordowanym Popielu, który nie zdradził nas, a Wałęsa - po Bolku Chrobrym, który stanowił zachodnią 5 kolumnę w ówczesnej Polsce...

Oczywiście ówczesna metoda na 5 kolumnę jeszcze nie była tak rozwinięta jak dzisiaj, stąd definicja nie będzie do końca przystawać do tamtych realiów...





Wołyń - Niemcy, a UPA

 

Na Wołyniu istniała spora mniejszość Niemiecka - czy ktoś sprawdził, czy czasami to nie właśnie niemcy stanowili trzon UPA?

Na pewno Bandera był niemieckim agentem i to Niemcy stworzyli Ukrainę wg metody Wędrującej Cywilizacji Śmierci, jako sposób na rozdrobnienie Słowiańszczyzny...

https://maciejsynak.blogspot.com/2013/12/jak-niemcy-stworzyli-ukraine-i-w-jakim.html






Na Wołyniu - powiat łucki i rówieński
















polecam na blogu tag: "bandera"











https://www.jungewelt.de/artikel/422770.botschafter-des-tages-andrij-melnyk.html








środa, 16 marca 2022

Nazista w ukraińskiej tv


Za serbskim portalem  srbin.info:

redaktor nazista z ukraińskiej telewizji Channel 24 wzywa do mordowania dzieci.



Kanał Channel 24, jak pisze wikipedia,  należy do TRK Lux media z Wielkiej Brytanii, a firma ta kontrolowana jest min. przez Katerinę Kit- Sadovą, żonę burmistrza miasta Lwowa - Andrieja Sadovego.





przedruk
tłumaczenie automatyczne

Fahrudin Sharafmal, gospodarz ukraińskiego „24 kanału”, wezwał w programie do zabójstwa rosyjskich dzieci, powołując się przy tym na nazistowskiego zbrodniarza Adolfa Eichmanna.

- Wiem, że jako dziennikarz muszę być obiektywny, muszę być spokojny, żeby z zimnym sercem przekazywać informacje. Ale szczerze mówiąc, teraz bardzo trudno jest wytrzymać, zwłaszcza w takiej chwili. Ponieważ w Rosji nazywamy się nazistami, faszystami itd. – pozwolę sobie przytoczyć słowa Adolfa Eichmanna, który powiedział, że aby zniszczyć jeden naród, trzeba niszczyć przede wszystkim dzieci. Bo jeśli zabijesz dzieci swoich rodziców, na pewno dorosną i na pewno się na tobie zemszczą.

Zabijając dzieci - nigdy nie dorośnie, a naród zniknie. Siły zbrojne Ukrainy nie mogą eksterminować rosyjskich dzieci, bo zabraniają tego przepisy wojenne i różne konwencje, w tym Konwencja Genewska. Ale nie jestem z Sił Zbrojnych Ukrainy. A kiedy będę miał okazję do czynienia z Rosjanami, na pewno to zrobię - powiedział Sharafmal.

Potrzebujemy zwycięstwa. A jeśli będziemy musieli wyrżnąć za to wszystkie wasze rodziny, będę jednym z pierwszych, którzy to zrobią. Chwała narodowi! Powiedział Sharafmal.




wikipedia:

Kanał 24 ( ukraiński : 24 Канал , latynizowany :  24 Kanal ) jest ukraińskim kanałem telewizyjnym 24/7 . [1] Pierwotnie News Channel 24 , jest częścią Telewizji i Radia Lux, konglomeratu medialnego na Ukrainie. Program Channel 24 obejmuje politykę, gospodarkę, sport i celebrytów. Stacja nadaje na Ukrainie nieprzerwanie od 2006 roku. [2]

Kanał należy do TRK Lux media  [ uk ] kontrolowanej przez Katerynę Kit-Sadovą (żonę burmistrza Lwowa Andrija Sadowego ). [3]




Channel 24 (Ukrainian24 Каналromanized24 Kanal) is a Ukrainian 24/7 TV channel.[1] Originally called News Channel 24, it is the part of the Lux Television and Radio Company, a media conglomerate in Ukraine. Channel 24 programming covers politics, the economy, sports and celebrities. The station has been broadcasting continuously in Ukraine since 2006.[2]

The channel is owned by TRK Lux media [uk] which is controlled by Kateryna Kit-Sadova (the wife of Lviv Mayor Andriy Sadovyi).[3]




Może przypomnę jeszcze krótką historię Lwowa zamieszczoną na oficjalnej stronie miasta, w której ani słowa nie ma o Polakach lub Polsce.



ze strony internetowej miasta Lwów


Burzliwa i niezwykle interesująca historia unikalnego ukraińskiego miasta Lwowa sięga siedmiu i pół wieku.
Lwów ustanowił się w połowie XIII wieku jako stolica potężnego państwa Europy Wschodniej - księstwa Galicja-Wołyń.
Ze względu na swoje unikalne położenie geograficzne na skrzyżowaniu głównych szlaków handlowych między Zachodem a Wschodem Lwów stał się wiodącym centrum handlowym Europy Wschodniej, największym miastem Ukrainy w XV-XVII wieku.
Mieszkając w europejskiej przestrzeni kulturalnej przez pół tysiąclecia, Lwów stał się prawdziwą perłą architektury, centrum wydawnictw książkowych, rzemiosła i sztuki.
W XVIII-XX wieku, w ramach Cesarstwa Austro-Węgierskiego, Lwów stał się miastem innowacji technicznych, w szczególności tutaj nafta i lampa naftowa zostały po raz pierwszy na świecie wymyślone. Na początku XX wieku Lwów stał się stolicą trzeciego regionu świata do produkcji ropy po Stanach Zjednoczonych i Rosji.
W latach 1939–1991 Lwów podlegał totalitarnemu Związkowi Radzieckiemu. Odkąd Ukraina uzyskała niepodległość, miasto uzyskało status kulturalnej i duchowej stolicy państwa ukraińskiego.
W 2004 r. Lwów odegrał ważną rolę publicznego katalizatora demokratycznej pomarańczowej rewolucji. Niedawno w 2006 roku miasto obchodziło 750. rocznicę.







Ten tekst na stronie miasta Lwowa nadal tam jest...




Brak polskojęzycznych opisów zabytków...











Polacy we Lwowie nazywani są okupantami - zrównani z nazistami









Ukraińcom należy pomagać, ale nazistów i podburzających do nienawiści należy piętnować.






https://www.reddit.com/r/NoahGetTheBoat/comments/tf2mn8/ukrainian_tv_channel_24_journalism_calls_for/

https://srbin.info/en/svet/rusku-decu-iskasapiti-ukrajinski-voditelj-u-programu-uzivo-pozvao-na-genocid-video/




https://en.wikipedia.org/wiki/Channel_24_(Ukraine)

https://maciejsynak.blogspot.com/2020/03/najkrotsza-historia-lwowa-czyli-ani.html

https://city-adm.lviv.ua/portal/history-of-lviv

https://eloblog.pl/wyjazd-turystyczny-na-ukraine-moje-przemyslenia/

https://yandex.com/images/search?cbir_id=2382581%2FP0GL2s33eS_oKKNKoCGxag9114&pos=6&rpt=imageview&img_url=https%3A%2F%2Fvariustur.pl%2Fwp-content%2Fuploads%2F2015%2F02%2FObraz-617_4043bc9d035ec7748e9c2d82678dd679.jpg&cbir_page=similar&url=https%3A%2F%2Favatars.mds.yandex.net%2Fget-images-cbir%2F2382581%2FP0GL2s33eS_oKKNKoCGxag9114%2Forig