Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą rolnictwo. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą rolnictwo. Pokaż wszystkie posty

sobota, 17 lutego 2024

Plastik w jedzeniu

 

Naukowcy znaleźli już plastik w ludzkich płodach, także w płucach żywych ludzi - ciekawe kiedy znajdą go w ludzkim mózgu - i jakie to będzie powodować perturbacje.

Może zmaterializują się filmowo-gamingowe historyjki o krwiożerczych zombie atakujących ludzi na ulicy??


I kto będzie za to odpowiadać?


może nikt:


"Firma Mondelez Polska Sp. z o.o. zaleca, aby konsumenci nie spożywali i zniszczyli przedmiotowe produkty"
 

Czyli co?
 
1 - "zniszczcie dowody !"
2 -  nie oddamy wam kasy za trefny produkt, bo go sami zniszczyliście...





przedruk





GIS wycofuje z obrotu popularne batoniki. Możliwe zanieczyszczenie plastikiem


Wczoraj, 20:56


Mamy złe wieści dla miłośników słodyczy. Główny Inspektorat Sanitarny poinformował właśnie o zagrożeniu związanym z czekoladowymi batonikami. Chodzi o produkt popularnej marki. Sprawdźcie, czy nie macie go u siebie w domu.






Chodzi o trzy partie batonów. Istnieje podejrzenie, że zostały one zanieczyszczone fragmentami plastiku. Producent sam poinformował o zagrożeniu.



Poniżej zamieszczamy szczegółowe dane o wycofanym produkcie.

Baton Milka Oreo (37g)

Data ważności: 01.08.2024, 18.08.2024

Numer partii: OSK0934421, OSK0934422, OSK0934651

Podmiot odpowiedzialny za wprowadzenie produktu do obrotu w Polsce:

Mondelez Polska Sp. z o.o. ul. Domaniewska 49 02-672 Warszawa



Mondelez Polska Sp. z o.o. poinformowała, że w wyniku postępowania wyjaśniającego ustalono przyczynę zanieczyszczenia produktu plastikiem i określono zakres produktów objętych wycofywaniem. Firma podjęła działania w celu poinformowania klientów, którzy otrzymali produkt oraz przygotowała komunikat skierowany do konsumentów, którzy zakupili wyżej wymienione produkty.

Organy Państwowej Inspekcji Sanitarnej współpracują z podmiotem i monitorują proces wycofania produktu z obrotu.
Zalecenia dla konsumentów:

Nie należy spożywać produktów wskazanych w komunikacie.

Firma Mondelez Polska Sp. z o.o. zaleca, aby konsumenci nie spożywali i zniszczyli przedmiotowe produkty. Konsumenci mają możliwość kontaktu z zespołem obsługi konsumenta Mondelez Polska pod adresem dzialobslugikonsumenta@mdlz.com lub za pomocą infolinii 801 066 006.






Onetowa retoryka:

"Mamy złe wieści dla miłośników słodyczy. Główny Inspektorat Sanitarny poinformował właśnie o zagrożeniu związanym z czekoladowymi batonikami. Chodzi o produkt popularnej marki. Sprawdźcie, czy nie macie go u siebie w domu."


"Istnieje podejrzenie, że zostały one zanieczyszczone fragmentami plastiku"

to nie to samo co:


"w wyniku postępowania wyjaśniającego ustalono przyczynę zanieczyszczenia produktu plastikiem"


Lakonicznie, a nawet miło, żadnego potępienia, ani żadnej analizy, nic kompletnie, jakby nie było tematu. 



Zwróć uwagę - napisano, że:

"ustalono przyczynę zanieczyszczenia"


a nie, że


"zanieczyszczono plastikiem"


czyli temat zanieczyszczenia jest jakby obchodzony bokiem, 

to tak jakby na jakieś pytanie zamiast powiedzieć "nie wiem", odpowiedziałbyś - "nie odpowiem teraz na to pytanie" - czysta dyplomacja, a stawką - zdrowie setek, a może tysięcy ludzi w całej Polsce.


Skoro wg producenta "ustalono przyczynę zanieczyszczenia" to jakim prawem i w jakim celu onet stosuje przypuszczenie:


"Istnieje podejrzenie" 



Hę?



Co o tym myślisz?

Czy onet, który żyje z ciebie, z tego jak klikasz ich strony, dba tu o twoje zdrowie, czy o interesy firmy z siedzibą w USA?

A może dba o inne interesy?

Właścicielem Onetu jest    Ringier Axel Springer



Ringier Axel Springer Polska, w skrócie RASP, do 2010 Axel Springer Polska – spółka prawa handlowego, wydawca prasy i mediów internetowych, istniejący od 1994.

Należy do grona największych wydawców prasy oraz firm mediowych w Polsce. Od 2010 jest częścią międzynarodowej grupy mediowej Ringier Axel Springer Media AG (z siedzibą w Zurychu), która – oprócz Polski – działa również na Węgrzech, na Słowacji, w Serbii, na Litwie, Łotwie i w Estonii. Właścicielami Ringier Axel Springer Media AG są: niemiecko-amerykańsko-kanadyjski koncern mediowy Axel Springer SE (50% udziałów) i szwajcarska spółka mediowa Ringier AG (50% udziałów)



Czy wszystko jasne?



Narodowość ma znaczenie.
Pochodzenie ma znaczenie.


Wspólnotowość ma znaczenie i popieranie Polak Polaka ma znaczenie.

Wzajemny respekt i szacunek, uczciwe traktowanie, wspieranie siebie nawzajem - ma znaczenie.












czwartek, 11 stycznia 2024

Pszenica



20 największych producentów pszenicy na świecie w 2022 roku



Polska w zasadzie na 17 miejscu pośród największych producentów tego zboża na świecie - ok. 10 mln ton.


przedruk






Mateusz Wasak

Uprawia się ją na łącznej powierzchni 220 milionów hektarów, a w 2021 roku wartość rynku pszenicy wyniosła 127,7 mld dolarów i szacuje się, że w ciągu 5 lat rynek ten zwiększy się do ponad 169 mld USD. 


Miejsce 20. Algieria
W 2022 roku w Algierii wyprodukowano 3,7 mln ton pszenicy. Ten północnoafrykański kraj jest jednocześnie jednym z największych importerów zbóż z importem pszenicy na poziomie 7,7 mln ton.

Miejsce 19. Afganistan
Szacunki dotyczące produkcji pszenicy w Afganistanie w 2022 roku opiewają na 4,5 mln ton. To najważniejsza uprawa w tym kraju, a większość zboża konsumowana jest na rynku wewnętrznym.

Miejsce 18. Etiopia
Zbiory pszenicy w Etiopii w 2022 roku to wg szacunków 5,7 mln ton, jednak kraj ten również importuje pszenicę. Z produktów rolnych największe dochody Etiopczycy czerpią z eksportu kawy.

Miejsce 17. Uzbekistan
Roczna produkcja pszenicy w tym kraju to 6,6 mln ton, chociaż najważniejszą uprawą w tym kraju jest ryż.

Miejsce 16. Brazylia
Światowy potentat w produkcji cukru, kawy, soi, kukurydzy oraz mleka w 2022 roku wyprodukował 9,2 mln ton pszenicy. To i tak nie wystarcza na własne potrzeby, na które potrzeba ok. 12 mln ton tego zboża.

Miejsce 15. Egipt
Tylko 2,8 proc. powierzchni tego północnoafrykańskiego kraju stanowią grunty nadające się pod uprawę. I chociaż produkcja pszenicy w 2022 roku wyniosła 9,8 mln ton, to ta wartość nie stanowi nawet połowy zapotrzebowania Egipcjan na pszenicę; w 2021 roku zużyto tam łącznie 20,5 mln ton pszenicy.

Miejsce 14. Kazachstan
Kazachstan wyprodukował w 2022 roku 13 mln ton pszenicy, z czego ok. połowa tradycyjnie przeznaczona będzie na eksport. Z powierzchni uprawnych tego kraju ok. 80 proc. stanowi właśnie to zboże.

Miejsce 13. Iran
W 2022 roku zbiory pszenicy w Iranie mają wynieść 13,2 mln ton. Iran jest także dużym importerem tego zboża.

Miejsce 12. Wielka Brytania
Na Wyspach w 2022 roku wyprodukowano wg szacunków 14,6 mln ton pszenicy.

Miejsce 11. Turcja
Turcja wyprodukowała w 2022 roku nieco ponad 17 mln ton pszenicy, jednak co roku kraj ten importuje ok. 10 mln ton tego zboża.

Miejsce 10. Argentyna
W 2022 roku w tym kraju wyprodukowano ok. 17,5 mln ton pszenicy. Jest to najważniejsza uprawa w Argentynie obok soi i kukurydzy. Niestety z powodu suszy argentyński eksport pszenicy ma spaść o ponad 50 proc. do 7 mln ton.

Miejsce 9. Ukraina
Produkcję ukraińskiej pszenicy w 2022 roku szacuje się na 20,5 mln ton. Z powodu konfliktu ukraiński eksport ma spaść o ponad 30 proc. do 6,3 mln ton.

Miejsce 8. Pakistan
Pakistan ma wyprodukować 26,4 mln ton pszenicy w 2022 roku, jednak z powodu liczby ludności przekraczającej 238 mln nie usłyszymy o tym kraju w kontekście eksportu tego zboża.

Miejsce 7. Australia
Zupełnie inaczej jest w przypadku Australii; ze zbiorów szacowanych na 33 mln ton na eksport ma trafić aż 27 mln ton pszenicy.

Miejsce 6. Kanada
Główne uprawy w Kanadzie to pszenica, jęczmień, rzepak, soja i kukurydza. Zbiory tej pierwszej mają wynieść w tym roku 35 mln ton.

Miejsce 5. USA
W USA produkcja pszenicy w 2022 roku szacowana jest na 44,9 mln ton, chociaż największą pod względem powierzchni uprawą jest w tym kraju kukurydza.

Miejsce 4. Rosja
W Rosji wyprodukowano w tym roku ok. 91 mln ton pszenicy. Zebrano ją z powierzchni przeszło 17 mln hektarów. Aż 43,7 mln ton tego zboża ma trafić na eksport.

Miejsce 3. Indie
Indie produkują najwięcej na świecie mleka, juty i roślin strączkowych. Pod względem produkcji pszenicy zajmują 3. miejsce z 103 milionami ton w 2022 roku.

Miejsce 2. Unia Europejska
Zbiory na poziomie 134,7 mln ton w 2022 roku dają UE drugie miejsce w zestawieniu.

Najwięksi producenci pszenicy w UE to:

Francja (ok. 35 mln ton),
Niemcy (ok. 20 mln ton),
Rumunia (ok. 10 mln ton), 
Polska (ok. 10 mln ton), 
Hiszpania (ok. 8 mln ton), 
Włochy (ok. 7 mln ton), 
Bułgaria (ok. 6 mln ton), 
Węgry (ponad 5 mln ton) i 
Czechy (ok. 4,5 mln ton)*



Miejsce 1. Chiny
Największy producent pszenicy na świecie w 2022 roku wyprodukował 138 mln ton tego zboża. Obok pszenicy uprawia się tam przede wszystkim ryż i kukurydzę.








*dane dla poszczególnych krajów UE wg FAO za 2019 r.

Źródła: Indexmundi, Insidermonkey, FAO



Mateusz Wasak







Na podstawie:

www.wrp.pl/top-20-najwiekszych-producentow-pszenicy-na-swiecie-w-2022-roku/












poniedziałek, 18 lipca 2022

Brak wody

 

Brawa dla tego pana, ale tak poza tym, dbałość o właściwe funkcjonowanie rowów melioracyjnych, czy studzienek burzowych (w mieście) to takie podstawowe ABC...



przedruk


lipiec 2022


Dzisiaj w tej miejscowości nie brakuje wody dla upraw, co było dużym problemem jeszcze kilka lat temu. Teraz rowy wypełnione wodą są codziennym widokiem. Co zrobił Patryk Kokociński?
Walczy z suszą budując zastawki w rowach melioracyjnych

Od pewnego czasu wielkopolscy rolnicy co roku zmagają się z problemem suszy, która coraz bardziej utrudnia pracę na polach. Jeszcze kilka lat temu taki sam kłopot miał Patryk Kokociński, młody rolnik ze wsi Snowidowo w Wielkopolsce. Jednak dzięki budowie zastawek w rowach melioracyjnych był w stanie znacząco podnieść poziom wód. Chociaż początkowo mieszkańcy wsi podchodzili sceptycznie do jego działań, to szybko przekonali się, że przynoszą one pozytywne efekty.


– Niewiele osób zdaje sobie sprawę, że pod względem retencji wód opadowych Polska jest w ogonie Europy. Jesteśmy w stanie przechwycić zaledwie kilka procent opadów, które u nas występują – mówi Patryk Kokociński, rolnik ze Snowidowa.

I dodaje: – Mimo, że występują deszcze, ich sumy od lat systematycznie spadają. Coraz częściej mamy też do czynienia z krótkotrwałymi opadami nawalnymi. Woda błyskawicznie trafia do sieci rowów melioracyjnych, a stamtąd już tylko prostą drogą do Bałtyku. Rolnicy nic z niej nie mają, bo nie potrafią jej zatrzymać. Z kolei dzięki retencji korytowej jesteśmy w stanie zwiększyć ilość wody dostępnej dla roślin uprawnych, których system korzeniowy, nie licząc kilku wyjątków, jest dość płytki i nie pozwala na głębokie penetrowanie gleby.
Rowy pełne wody. Pomogły zastawki

Dzisiaj w Snowidowie nie brakuje wody dla upraw, co było dużym problemem jeszcze kilka lat temu. Teraz rowy wypełnione wodą są codziennym widokiem. To zasługa Patryka Kokocińskiego, który wraz z rodziną prowadzi 100-hektarowe gospodarstwo wyspecjalizowane w produkcji mleka. Ponadto, Patryk współpracuje także z Wielkopolskim Ośrodkiem Doradztwa Rolniczego w Poznaniu.


– Chyba każdy rolnik wie, jak wygląda uprawa jakiejkolwiek rośliny w sytuacjach, gdy jest woda i kiedy jej brakuje. U nas przez lata narastał deficyt wodny, którego kulminacją były susze w latach 2018-2019. Natomiast, kiedy stworzyliśmy zastawki, to przybywało jej nawet po kilka centymetrów dziennie. Efekty zobaczyliśmy już w pierwszym sezonie – opowiada Patryk Kokociński.

Jednocześnie dodaje, że różnicę najlepiej było widać w uprawie jęczmienia ozimego. – Ta sama roślina uprawiana była na różnych działkach. Na działce objętej oddziaływaniem zastawki plon wyniósł ponad 8 ton z hektara. Z kolei na działkach, gdzie nie było retencji, to były plony rzędu 5-5,5 tony. To już nie kwestia dodatkowego zysku, ale po prostu opłacalności produkcji – opowiada.

I dodaje: – Wykonanie jest bardzo proste, a efekty są natychmiastowe. Jeśli mamy zgromadzone materiały to sama budowa jest szybka, może zająć dwie godziny. Najwięcej czasu zajmuje jednak przyjeżdżanie i doglądanie tych zastawek. Decydując się na ich budowę, trzeba wziąć na siebie odpowiedzialność i kontrolować, co się z nimi dzieje.

Dlatego też Patryk przeprowadza regularne kontrole i w razie potrzeby reguluje poziom wody, odblokowując niewielkie kanały przepływowe, które są wbudowane w każdą zastawkę. Łącznie, do tej pory powstało kilkanaście metalowych i ziemnych konstrukcji.


– Zastawki ziemne są zrobione z gałęzi i ziemi, dzięki czemu w praktyce zaczynają żyć swoim życiem. Szybko pokrywają się roślinnością, zaczynają korzystać z nich zwierzęta, znakomicie wtapiają się w krajobraz. Kiedyś po deszczu w jednej z konstrukcji pojawił się przeciek. Trzy dni zbierałem się do jej naprawy, a kiedy przyszedłem na miejsce, okazało się, że zrobiły to za mnie bobry – wspomina z uśmiechem Patryk Kokociński.


Magazyny wody i ochrona przed wiatrem

Budowa zastawek to niejedyny skuteczny sposób gromadzenia wód opadowych. Równie istotną rolę odgrywają śródpolne oczka wodne.


– Rozmaite stawy, zbiorniki, rowy czy zagłębienia terenu są naturalnym magazynem wody. Biorąc pod uwagę warunki zachodniej Wielkopolski, gdzie przez większość sezonu mamy deficyt opadów, to oczka wodne działają na zasadzie gąbki. Ta woda pojawia się w nich w okresie wzmożonych opadów, zaś w czasie suszy powoli jest „oddawana” otaczającym uprawom - mówi Patryk Kokociński.

Dlatego też Patryk Kokociński zachęca do tworzenia śródpolnych zbiorników i apeluje, by nie zasypywać już istniejących.


– W ten sposób sami sobie szkodzimy. W pobliżu oczek wodnych zawsze będą wyższe plony, bo jest większa dostępność wody – mówi Patryk Kokociński.

Oprócz budowy zastawek oraz dbania o oczka wodne, Patryk już kilka lat temu zaczął sadzić drzewa na obrzeżach pół oraz poboczach dróg.


– Kiedy mówi się ludziom o sadzeniu drzew, pierwsze, co przychodzi im do głowy to, że drzewa wyciągają wodę. Pogląd o negatywnym wpływie drzew na uprawy ma swój początek w sadzeniu alei topolowych przy drogach. Topole to drzewa o rozległym i płytkim systemie korzeniowym, silnie konkurującym o wodę z uprawami. Dziś bogatsi o tę wiedzę, wykorzystujemy gatunki o głębokim systemie korzeniowym. Lipy czy klony, nie dość, że pobierają wodę spoza zasięgu roślin uprawnych, to są również doskonałym pożytkiem dla zapylaczy – wyjaśnia Patryk Kokociński.

I dodaje: – Ludzie nie bez powodu w przeszłości obsadzali uprawy drzewami, bo one mają mnóstwo funkcji, które przyczyniają się do zwiększenia plonów. Dajmy na to. ochrona przed wiatrem. Wczesną wiosną największym problemem jest erozja wietrzna. Przez to, że gleba jest odkryta i nagrzana wiosennym słońcem, silne wiatry powodują, że najżyźniejsze jej warstwy są wywiewane, uszkadzając lub przysypując często młode rośliny. Tak naprawdę tracimy plon. Tymczasem zadrzewienia są w stanie zredukowań siłę wiatru w pasie nawet do 500 metrów.
Wrócił, by zadbać o lokalny krajobraz

Snowidowo to niewielka wieś położona w powiecie grodziskim. Trudno napisać, by na pierwszy rzut oka wyróżniała się czymś szczególnym. Ale to właśnie tam znajduje się rodzinne gospodarstwo Kokocińskich. I to stamtąd pochodzi Patryk. Po ukończeniu szkoły rozpoczął studia w Poznaniu na Wydziale Biologii Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza, a potem wrócił do rodzinnego Snowidowa, gdzie zaangażował się w prace przy gospodarstwie.

Pierwsze drzewa w Snowidowie zostały przez niego zasadzone już kilka lat temu.


– Pierwsze wierzby zasadziłem jeszcze z przyjaciółmi z UAM chyba 8 lat temu. Wtedy patrzono na nas trochę jak na wariatów, na zasadzie „po co to robić, jak nic z tego nie będzie”. A my wierzyliśmy, że to ma sens i zrobimy coś dobrego dla rolnictwa i krajobrazu. Do tej pory zasadzonych zostało około 700 sadzonek drzew czy krzewów – mówi Patryk Kokociński.

O ile w przypadku sadzenia drzew pierwszym bodźcem do działania była chęć zmiany krajobrazu, o tyle zupełnie inaczej wyglądała sytuacja w przypadku budowy zastawek w rowach melioracyjnych.


– Zmusiła nas do tego susza w 2018 roku. Musieliśmy sobie zadać wtedy pytanie, jak przetrwać i co robić. Plony kukurydzy spadły nam nawet o 70 procent, a przy produkcji mleka, którą prowadzimy, to była dla nas kwestia „być albo nie być”. Mieliśmy dwie opcje. Albo zacząć retencję wody opadowej, albo kopać studnie głębinową. Szybko zdaliśmy sobie sprawę, że kopanie studni głębinowej to podcinanie gałęzi, na której siedzimy. Woda głębinowa nie odnawia się szybko i jeśli będziemy ją używać do nawadniania roślin uprawnych, to skąd będziemy brali wodę do wodociągów? Dlatego postawiliśmy na retencję wód opadowych w rowach melioracyjnych – wspomina Patryk Kokociński.

I dodaje: – Retencja wody nas uratowała. Odkąd zastawki zaczęły działać na 100 procent, nie mamy już problemu z wodą i jest ona dostępna dla upraw przez większość sezonu wegetacyjnego.

Patryk nie ukrywa również, że bardzo pomógł mu fakt, że sam wychował się w Snowidowie i stąd pochodzi.


– Gdyby coś takiego próbował zrobić ktoś obcy, to nie wiem, czy by się udało. Dzięki temu, że jestem stąd, ludzie nie mieli poczucia zagrożenia, że coś kombinuję lub działam na ich szkodę – wyjaśnia.

A jednocześnie dodaje: – Mam wrażenie, że dziś w krajobrazie rolniczym nie lubimy miejsc, które muszą być specjalnie traktowane. Chcemy, by wszystko było łatwe i proste, by jak najszybciej obsłużyć jak największą powierzchnię pola. W tym pędzie do maksymalizacji zysków i powierzchni zapomnieliśmy o miejscach, które działają na naszą korzyść. My, rolnicy, wszyscy mieszkańcy wsi, musimy zdawać sobie sprawę, że nasze uprawy nie są oderwane od środowiska naturalnego, ale są jego integralną częścią.

W 2021 roku Patryk Kokociński, za swoje działania, wygrał krajowy etap konkursu WWF na Rolnika Roku regionu Morza Bałtyckiego 2021. Jury uznało, że prowadzi swoje gospodarstwo w sposób najbardziej przyjazny środowisku morskiemu
Lokalne Partnerstwa ds. Wody

Mając na uwadze, jak dużym problemem jest susza, Wielkopolski Ośrodek Doradztwa Rolniczego w Poznaniu w 2021 roku zainaugurował Lokalne Partnerstwa ds. Wody w Wielkopolsce.


– Ma to być forum wymiany dotychczasowych doświadczeń związanych z zarządzaniem poziomem wody oraz podejmowania inicjatyw zmierzających do poprawy poziomu retencji, w tym, w przyszłości, także inicjatyw inwestycyjnych – tłumaczy Michał Sosiński, który ze strony WODR koordynuje proces tworzenia LPW w Wielkopolsce.

Celem LPW jest także podniesienie świadomości w zakresie racjonalnego gospodarowania wodą wśród mieszkańców. Podmioty chętne do współpracy w ramach LPW mogą zgłaszać się do Wielkopolskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego w Poznaniu.



 --------------



maj 2021


Polska jednym z najuboższych w wodę krajów w Europie



- Zrównoważony system gospodarowania wodą to poważne wyzwanie rozwojowe, w obliczu którego stoi Polska. Skutki podejmowanych bądź zaniechanych obecnie działań odczują przyszłe pokolenia - podaje Narodowe Centrum Badań i Rozwoju.

Według informacji NCBR jesteśmy dziś krajem z grupy najuboższych w zasoby wodne w całej Europie, a przy tym nękanym suszami.
Eksperci biją na alarm: Polsce grozi stepowienie

Żeby odwrócić ten trend, potrzebna jest m.in. retencja wody na miejscu, tam gdzie ona spadła w postaci deszczu. Narodowe Centrum Badań i Rozwoju chce zainspirować polskich przedsiębiorców do tworzenia innowacyjnych technologii i systemów do magazynowania oraz wykorzystywania wody deszczowej w domach, budynkach mieszkalnych czy szkołach. Ma służyć temu najnowsze przedsięwzięcie „Technologie domowej retencji”, finansowane z Funduszy Europejskich w ramach Programu Inteligentny Rozwój, którego celem jest powstanie innowacyjnych wieloobiegowych systemów retencjonowania, magazynowania i oczyszczania wody deszczowej, wody szarej oraz wody czarnej.

Na jednego mieszkańca naszego kraju przypadają trzy, a nawet cztery razy mniej wody niż na przeciętnego Europejczyka. Niższe wskaźniki mają tylko Czechy, Dania, Cypr i Malta. Podczas suszy zasobność ta spada o kolejne 50%. Zasoby wody pitnej zmniejszają się na całym świecie. Jedną z odpowiedzi na ten proces jest jej retencja na małą oraz dużą skalę.
Według danych PGW Wody Polskie z marca 2020 roku, aktualnie w Polsce odzyskujemy zaledwie 6,5% wody opadowej, a potrzebujemy zwiększyć tę ilość przynajmniej dwukrotnie. Obecnie głównym sposobem jej odzyskiwania jest tworzenie specjalnych zbiorników retencyjnych, w których zabezpieczane są miliony litrów sześciennych wody. Przykładowo w Hiszpanii funkcjonuje ich 1 900, a retencja sięga 45%. W naszym kraju zbiorników gromadzących powyżej 1 mln m³ (1 hm³) wody jest około 100. Alternatywne rozwiązanie to tworzenie rozproszonego systemu składającego się z milionów mniejszych zbiorników zainstalowanych na posesjach domów jednorodzinnych oraz budynków użyteczności publicznej.
Boom na mikroretencję

W ostatnich latach na całym świecie rośnie popularność technologii domowej retencji, czyli gromadzenia np. deszczówki na własny użytek. Narodowe Centrum Badań i Rozwoju, rozpoczynając przedsięwzięcie „Technologie domowej retencji”, postawiło sobie za cel opracowanie nowoczesnej instalacji, która dzięki zastosowaniu technologii informatycznych będzie aktywnie zarządzać procesem gromadzenia i wykorzystywania wody opadowej w oparciu o dane dotyczące charakterystyki jej zużycia oraz prognozy pogody.


- Systemy, które opracowujemy, będą połączone z prognozą pogody, a zarządzanie odzyskiwaną wodą będzie inteligentne i autonomiczne. Urządzenie będzie nas informować, czy użytkownik może np. umyć auto lub podlać ogródek. W projekcie stawiamy na prostotę. Chcemy dać ludziom technologię, która poinformuje ich, ile wody jest w zbiorniku, ile można jej zużyć, żeby zostało tyle, aby móc się umyć oraz zrobić pranie. Takie kompleksowe wieloobiegowe systemy jeszcze nie istnieją, chcemy je opracować i zostać pionierami tej technologii - mówi Wojciech Kamieniecki, dyrektor Narodowego Centrum Badań i Rozwoju.
Gromadzenie deszczówki

Obniżające się zasoby wód gruntowych oraz głębinowych stanowią coraz większe wyzwanie, które nieuchronnie zbliża nas do stanu suszy hydrologicznej. Zjawisko występuje, gdy rezerwy wody dostępne we wszelkich naturalnych zbiornikach wodnych spadną poniżej lokalnie przyjętego progu. Ten ostatni etap rozwoju suszy przejawia się wyraźnym obniżeniem poziomu wód podziemnych w stosunku do średniego stanu i wysychaniem studni. Według prognoz sytuacja ta będzie się jeszcze pogarszać, co będzie skutkować okresowymi deficytami wody pitnej.

Dlatego w najbliższych latach konieczne staje się wypracowanie rozwiązań w zakresie mikroretencji, szczególnie w przypadku gospodarstw domowych oraz wspólnot mieszkaniowych. Oprócz zachęt w postaci np. dotacji czy rozwiązań podatkowych, uzasadnione jest opracowanie inteligentnych systemów do gospodarowania wodami opadowymi, wykazujących realne korzyści w porównaniu ze stosowanymi obecnie instalacjami biernymi. Warto podkreślić, że gromadzona deszczówka jest doskonałym źródłem darmowej wody dla wszystkich domowych potrzeb, takich jak mycie, pranie, zmywanie itp. Może też później służyć do podlewania ogrodu. Jej rozsączanie w ogrodzie zasila systemy korzenne pobliskich drzew, które z kolei przeciwdziałają tworzeniu się „wysp ciepła”. Dodatkowa korzyść to oszczędności w budżecie domowym w zakresie kosztów wody i odprowadzania ścieków.

Oprócz ochrony przed suszą i deficytem wody musimy zabezpieczać się przed powodziami. Postępujące utwardzanie powierzchni miast i przedmieść powoduje odpływ aż 60-75% wody deszczowej do kanalizacji miejskiej. To z kolei, z uwagi na nasilające się zmiany klimatu i związane z nimi ekstrema pogodowe, powoduje przeciążenie sieci kanalizacyjnej i nagłe powodzie w miastach. Rozwiązanie dla tej sytuacji stanowi rozproszone gromadzenie wody deszczowej w systemach, magazynowanie jej na okres bezdeszczowy, a w przypadku przepełnienia zbiornika – kierowanie jej do skrzynek rozsączających. To nowe, holistyczne podejście jest bliskie NCBR, ponieważ pozwala na zrównoważony rozwój miast i tworzy komfortowe warunki do życia dla ich mieszkańców.
Trzystopniowy obieg wody

W przedsięwzięciu Narodowego Centrum Badań i Rozwoju, którego ogłoszenie zostało poprzedzone kilkumiesięcznym dialogiem technicznym, przedmiotem prac badawczo-rozwojowych jest opracowanie nowych technologii służących do magazynowania i zagospodarowywania wody deszczowej oraz szarej (odprowadzanej po myciu naczyń, kąpieli czy praniu) w gospodarstwach domowych oraz budynkach użyteczności publicznej. System ma być w pełni bezobsługowy oraz atrakcyjny dla użytkownika, tak aby swoim designem i interfejsem zachęcał do racjonalnego wykorzystywania wody.

Eksperci NCBR podczas wyboru najlepszych ofert będą oceniać m.in. możliwości technologii w obszarze: metod retencji, filtracji, uzdatniania, jakości otrzymanej wody, konstrukcji zbiorników, rozwiązań materiałowych oraz trwałości urządzenia. Ogromnie ważnym aspektem systemu ma być zastosowanie wielokrotnego wykorzystania wody deszczowej do różnych celów.
Opracowana technologia ma pozwalać na trzystopniowy obieg odzyskiwanej wody (deszczowej/szarej/czarnej): najpierw wykorzystywana będzie do mycia i potencjalnie do picia, w kolejnym obiegu do spłukiwania toalety i finalnie do podlewania np. trawnika. Na stworzenie tak zaawansowanego urządzenia podmioty będą miały 2,5 roku, a budżet przygotowany przez NCBR na ten cel opiewa na 4,6 mln zł. Całe przedsięwzięcie realizowane jest w trybie zamówień przedkomercyjnych, dostosowanym do zamawiania rozwiązań niedostępnych obecnie na rynku.




https://wiescirolnicze.pl/newsy/mlody-rolnik-znalazl-swietny-sposob-na-problemy-z-susza/?fbclid=IwAR10SCel2hdbnxArRYUU9uIFAVeK-LsoFRWq5qR8WFr_qzk37Iu-22JsBgo

https://wiescirolnicze.pl/newsy/polska-jednym-z-najubozszych-w-wode-krajow-w-europie/

https://www.agrofakt.pl/melioracje-niedocenione-inwestycje/




wtorek, 24 maja 2022

Proso i soczewica




przedruk



ROŚLINY, KTÓRE UDOMOWIŁY CZŁOWIEKA

Od kiedy człowiek zaczął prowadzić osiadły tryb życia zaledwie kilka roślin zdominowało jego jadłospis: pszenica, kukurydza, ryż, proso, ziemniaki i jęczmień. Rośliny te towarzyszą nam do dziś dnia, a trzy pierwsze z wymienionych są w czołówce światowej produkcji zbóż. Niektórzy uważają, że to pszenica udomowiła człowieka, a nie odwrotnie, zapewniając sobie tym samym największy sukces spośród wszystkich roślin rosnących na naszej planecie. Obecnie ludzie uprawiają ponad 100 odmian tego zboża. Jednymi z pierwszych były płaskurka i samopsza udomowione około 10 tysięcy lat temu na terenie Azji Wschodniej. Dziś wracają do łask i w wielu miejscach znowu można je spotkać na naszych polach. Głównie za sprawą gospodarstw ekologicznych, ale nie tylko, bo nie bez znaczenia pozostaje zawarta w nich wysoka zawartość składników odżywczych, na co zwracają uwagę dietetycy. Choć zboża te nie wygrają w bezwzględnej walce na wydajność i modną ostatnimi czasy obniżoną zawartość glutenu, to konsumenci potwierdzają, że ich smak jest dużo „głębszy” i wyraźniejszy,a tym samym są znacznie smaczniejsze niż wiele współczesnych odmian pszenicy. Posiadają też jeszcze jedną ważną cechę – są idealnie dostosowane do naszych warunków klimatycznych, a przez to niezwykle odporne.

Orkisz (zwany także zwyczajowo szpelcem) to kolejna odmiana pszenicy, która w ostatnich latach „powróciła z martwych”. Jeszcze kilka lat temu mało kto słyszał o tej roślinie, a jeszcze mniej osób wiedziało, jak ona wygląda. Pojawiła się na naszych polach znacznie później niż płaskurka i samopsza, bo „dopiero” 5 tysięcy lat temu. Orkisz wspominany jest także w Biblii. Swój renesans przeżywał w średniowieczu. Obecnie staje się coraz popularniejszy, choćby pod postacią wódki destylowanej w Polsce, wyróżnionej złotym medalem na Światowym Konkursie Alkoholi w San Francisco. Coraz bardziej doceniają go również konsumenci wielu krajów Europy Zachodniej, gdzie coraz modniejsze są ciastka, precle i krakersy z mąki orkiszowej, a także piwo ważone na słodzie z ziaren orkiszu.

Zbożem, które zaczęto uprawiać mniej więcej w tym samym czasie co pszenicę, jest jęczmień. Odbywało się to początkowo w podobnym regionie świata, czyli w Azji Wschodniej oraz w… Tybecie. Zboże to ma bardzo ciekawą i różnorodną historię. Było wykorzystywane przez naszych przodków do wypieku chleba, a także jako waluta! Stanowiło podstawowe źródło wyżywienia rzymskich gladiatorów zwanych z tego powodu hordearii, co oznacza… „zjadacze jęczmienia”. Piwo na bazie słodu z jęczmienia jest prawdopodobnie najstarszym alkoholem, jaki spożywali ludzie. Ziarna tego zboża wykorzystywano dawniej w Anglii w celach mierniczych. Do dziś miarę opartą na tym systemie wykorzystuje się w przemyśle obuwniczym w Wielkiej Brytanii i w USA. Jęczmień, podobnie jak orkisz należy do zbóż, o których wspomina Biblia. Współcześnie z jęczmienia produkuje się mąkę do wypieków, która uważana jest za jedną z najzdrowszych. Powszechnie stosowany jest także w browarnictwie. Zboże to należy do jednych z pierwszych roślin uprawnych, w przypadku których naukowcy stworzyli kompletną mapę genów (jest ich około 80 tysięcy).

Innym ważnym dla człowieka zbożem jest proso (zwane potocznie polskim ryżem lub królową kasz), które „udomowiono” około 7 tysięcy lat temu w Azji Wschodniej (znowu!), gdzie powszechnie uprawia się je do dziś. W Polsce nie jest tak popularne jak dawniej, choć moda na to zboże powraca. A to głównie ze względu na wysokie właściwości prozdrowotne – nie zawiera glutenu, wspomaga pamięć i koncentrację, pomaga walczyć ze zgagą, sprawia, że włosy i paznokcie stają się mocniejsze i bardziej lśniące, a do tego posiada właściwości rozgrzewające! Stanowi bogate źródło witamin z grupy B. Proso spożywa się pod postacią kaszy jaglanej, która jest niczym innym niż wyłuskanym zbożem. Źle przygotowana potrafi być gorzka, czym można tłumaczyć jej niewielką popularność. A to takie proste! – wystarczy zalać kaszę na jedną godzinę wodą i dokładnie wypłukać albo prażyć przez minutę na sucho, ciągle mieszając i voila… problem znika. W USA zboże to uprawia się głównie na pokarm dla ptaków. Dokarmianie ptaków staje się coraz popularniejsze również w Polsce. Może to dobry kierunek dla części naszych rolników? Tym bardziej, że uprawa prosa nie jest wymagająca. Spośród wszystkich uprawianych w naszym kraju zbóż potrzebuje ono najmniej wody, sporo ciepła (a tego wraz ze zmianami klimatu przybywa), i rośnie bardzo szybko.

Rośliną, którą człowiek udomowił równie dawno jak poprzednie, bo około 9 tysięcy lat temu, jest soczewica jadalna, a stało się to… tym razem na obszarze Bliskiego Wschodu. Roślina ta stanowiła bardzo ważny produkt żywnościowy w starożytnym Egipcie, Grecji i Rzymie. Na terenie Polski jej uprawy odkryto równie dawno, bo pod koniec epoki kamienia (nie łupanego, ale tego młodszego, gładzonego). Spośród roślin strączkowych, zaraz po soi, posiada najwyższą wartość kaloryczną. Ta pyszna roślina znów powraca na nasze stoły, głównie ze względu na swoje właściwości odżywcze (stanowi doskonałą alternatywę dla mięsa), zdrowotne (chroni przed nowotworami) i smakowe – kto nie jadł pasty z soczewicy na świeżo upieczonym pszennym chlebie (koniecznie z płaskurki), ten nie wie, co traci. Obecnie roślina ta jest rzadko uprawiana w naszym kraju. Jej największe zasiewy znajdują się w Kandzie, Indiach i Australii.

W podobnym czasie jak poprzednie rośliny, ponownie na terenie Azji Wschodniej, zaczęto uprawiać grykę. I po prawie 8 tysiącach lat niemal zaprzestano jej produkcji. Dzisiaj uprawia się tylko niewielki odsetek tego, co jeszcze przed stu laty. A szkoda, bo gryka ma bardzo szerokie zastosowanie – produkuje się z niej kaszę, makaron, płatki, otręby, mąkę, piwo, whisky, herbatę i wiele innych produktów. Do tego jest rośliną miododajną i wykorzystywaną na paszę dla zwierząt. Nie zwiera glutenu, w związku z czym wraca ostatnimi czasy moda na spożywanie gryki. Dawniej ze względu na lekkostrawność i właściwości rozgrzewające nieprażoną kaszę gryczaną podawano dzieciom i chorym, a także kobietom na zbyt obfite miesiączkowanie, a odwar służył przy biegunkach. Obecnie największym producentem gryki są Rosja i Chiny.

Chyba nie ma bardziej polskiego warzywa niż ziemniak, ale jego historia rozpoczyna się daleko od naszego kraju. Został „udomowiony” 7 do 10 tysięcy lat temu na obszarze współczesnego Peru i Boliwii. Do Europy sprowadzono go w drugiej połowie XVI wieku przez hiszpańskich konkwistadorów. Na skutek selekcji dokonywanej przez wieki przez hodowców na całym świecie znanych jest dziś ponad tysiąc odmian tego warzywa. Ponad 99% uprawianych współcześnie ziemniaków pochodzi od odmian wyhodowanych pierwotnie na terenie Chile. Po sprowadzeniu go do Europy niezwykle silnie związał się z europejską kulturą. Niektórzy przypisują mu gwałtowny wzrost liczby ludności na terenie Europy. Ale tak silne uzależnienie od tego warzywa miało też swoje mroczne strony. W czasie zarazy ziemniaka (choroby grzybowej) ginęły z głodu miliony ludzi, a kolejne miliony emigrowały do Ameryki Północnej w poszukiwaniu lepszego życia (tylko w Irlandii w latach 40. XIX w. zmarło z głodu ponad 20% populacji, a 2 miliony wyjechało do USA). Europa Środkowa, w tym Polska, od dziesiątek lat przoduje w uprawie ziemniaków. W naszym kraju uprawia się 122 odmiany, z czego 80 wyselekcjonowali polscy rolnicy. To właśnie nasze rodzime odmiany są najlepiej przystosowane do panujących w Polsce warunków klimatycznych oraz zagrażających im szkodników, a konsumenci wybierają je najchętniej.

Lebioda to jedno z warzyw, które dzisiaj traktowane jest jako chwast, a nie roślina uprawna. I rzeczywiście coś w tym jest, gdyż rośnie ona w miejscach, których nie podejrzewalibyśmy o występowanie warzyw, np. ugory, nieużytki, śmietniska, tereny ruderalne, skarpy rowów. Dawniej lebioda była powszechnie hodowana w naszych ogródkach – od niemal niepamiętnych czasów aż do XVIII w. Jednak rozwój upraw zbóż, a w szczególności ziemniaków, spowodował, że lebioda odeszła w zapomnienie. Dziś raczej nie sposób ją spotkać jako roślinę uprawną, a szkoda, bo jest wyjątkowo smaczna i zdrowa. Młode liście (zbieramy tylko takie) smakują jak szpinak i idealnie nadają się do pysznych wiosennych sałatek. Należy jednak uważać na stare osobniki, gdyż kumulują się w nich substancje trujące. Ale i je łatwo można wyeliminować, gotując i odlewając wodę. Ziemniaki zawierają trucizny, a jakoś nikt nie boi się ich spożywać!

Patrząc na historię roślin, wokół których skupiały się całe cywilizacje i które zapewniały wyżywienie setek, a czasem milionów ludzi, można zauważyć, że na przestrzeni wieków niewiele się zmieniało. Przez tysiące lat dominowały pszenica i jęczmień. Jako dodatek lub zamiennik w niektórych rejonach pojawiało się proso. Ziemniaki weszły do powszechnej produkcji około 500 lat temu i dalej są powszechnie uprawiane. Grykę praktycznie zaprzestano uprawiać na masową skalę na początku XX wieku. Do współczesnych czasów jako najważniejsze rośliny uprawne w naszych warunkach przetrwały pszenica i jęczmień, które wraz z ryżem (mniej dla nas istotnym) stanowią najczęściej uprawiane zboża na świecie. Czyżby zatem w teorii „udomowienia” człowieka przez pszenicę kryło się ziarno prawdy? No bo jak wyjaśnić panowanie jednego gatunku rośliny przez ponad 10 tysięcy lat.

Ostatnie lata to okres gwałtownych przemian, także w rolnictwie. Zwłaszcza w rolnictwie. Pomimo że pszenica dalej króluje na naszych polach, to liczba jej odmian stale rośnie, pojawiają się formy genetycznie zmodyfikowane (choć jeszcze nie w Polsce). Inną zauważalną zmianą jest pojawianie się w naszym kraju ogromnych połaci innego zboża – kukurydzy. W 2000 roku areał zasiewów tej rośliny w naszym kraju wynosił zaledwie około 300 tysięcy hektarów, ale już w 2012 roku przekroczył milion hektarów! Przyrodnicze skutki tak gwałtownego wzrostu uprawy kukurydzy obserwujemy już teraz. I nie napawają one optymizmem. Uprawy te są nie tylko nieprzyjazne ptakom (choćby bocianom czy orlikom krzykliwym), to dodatkowo przyczyniają się do zwiększania pogłowia dzików! Na co jeszcze wpłynie ta gwałtowana zmiana w naszym krajobrazie rolniczym? Nikt nie zna odpowiedzi na to pytanie. Czas pokaże.

Adam Zbyryt







https://www.kpodr.pl/rosliny-ktore-udomowily-czlowieka/