Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą niemiecka 5 kolumna. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą niemiecka 5 kolumna. Pokaż wszystkie posty

piątek, 18 marca 2022

Na tropie 5 kolumny...

 


Dzisiaj przedruk w automatycznym tłumaczeniu z niemieckiej gazety Junge Welt, założonej, jak głosi stopka w 1947 roku.


Polecam uwagi pod artykułem, zarówno gazety jak i komentatorów.

Szczególnie zwracam uwagę na to, że wg opinii autora artykułu, ukraiński ambasador Andrij Melnyk gloryfikuje nazistów oraz - że posiada ukrytych sojuszników w Berlinie.

Dlaczego ukrytych?

I czy są to tylko sojusznicy, czy może coś więcej....  może są oni.... prowadzący?

Skoro wg pana Bartola to nie Ambasador, tylko "ambasador"....




Przede wszystkim Konwencja wiedeńska o stosunkach dyplomatycznych z 1961 r. reguluje, co mogą, a czego nie mogą robić przedstawiciele dyplomatyczni państwa. W szczególności powinni oni „nie ingerować w wewnętrzne sprawy kraju przyjmującego”, zgodnie ze stroną internetową Federalnego Ministerstwa Spraw Zagranicznych.

Fakt, że ambasador Ukrainy Andrij Melnyk, który na tle rosyjskiej inwazji na Ukrainę niemal codziennie stawia rządowi federalnemu nowe żądania, obliczone na eskalację i niemieckie zaangażowanie w wojnę, nie interpretuje tej zasady postępowania dokładnie wąsko , ostatnio nie umknął już uwadze przedstawicieli koalicji rządzącej. 

W środę "nerwy nie wytrzymały" u Sörena Bartola (SPD), parlamentarnego sekretarza stanu w Ministerstwie Budownictwa. Po tym, jak Melnyk zarządził kolejne oświadczenie rządowe od kanclerza, który hojnie zaopatruje Ukrainę w materiały strzeleckie, Bartol wyznał na Twitterze: „Teraz uważam, że ten „ambasador” jest nie do zniesienia”.

Potem ktoś musiał do niego zadzwonić, bo niedługo później Bartol usunął go z tweeta i przeprosił „w szczególności” za „cudzysłów” (przy słowie "ambasador" - MS).

Tymczasem Melnyk kontynuował. 
Skrytykował post z Die Zeit na Twitterze, którego autor nie był tak bezgranicznie entuzjastycznie nastawiony do faszystów azowskich, jak chciałby Melnyk („dzielni bojownicy”) – „proszę przestać demonizować pułk azowski”. 

Prośba do liberalnej gazety, po wszystkich innych rzeczach, by łaskawie przełknęła szczególnie niesmaczne wytwory ukraińskiego nacjonalizmu i jednocześnie uśmiechnęła się przyjaźnie, pokazuje:



Człowiek, który złożył kwiaty na grobie nazistowskiego kolaboranta Stepana Bandery w Monachium w 2015 roku ( „nasz Bohater”) wie, że ma wpływowych sojuszników w Berlinie, którzy go kryją. 













Z moich poprzednich notatek:


Bandera - Popiel



opublikowano: 28.01.2020 o 22:23newinform.com

Znaleziono rewelacyjne oświadczenie Stepana Bandery o Krymie


«Смотрю, разворошил я бандеровцев своими изысканиями. Раз они еще здесь, хочу напомнить, что после войны немцы выдали Бандере фальшивый аусвайс на имя Штефан Попель. Допускаю, что такую кличку ему присвоили в курировавшем его гестапо. И поясняю, что Popel на немецком означает «сопляк». По-моему, красноречиво свидетельствует об отношении хозяев к агенту, не правда ли?» – добавил эксперт.


„Popatrzyłem i otoczyłem banderowców swoimi badaniami. Ponieważ nadal tu są, chcę przypomnieć, że po wojnie Niemcy dali Banderze fałszywy paszport na nazwisko Stefan Popel. Przyznaję, że taki pseudonim przypisano mu w gestapo, które go nadzorowało. I wyjaśniam, że Popel po niemiecku oznacza „palant”. Moim zdaniem wymownie świadczy to o stosunku właścicieli do agenta, prawda? ”- dodał ekspert."

-----------

Nie wiem, czy tak jest, u mnie w słowniku nie ma akurat tego tłumaczenia, najbliżej słowa popel jest - popelina, czyli coś obskurnego i ... dłubanie w nosie.

Popel to po łacinie - Popiel - legendarny władca na Słowiańszczyźnie, który odmówił współpracy "dwóm aniołom" - jak chcą w legendzie... czyli w dorobionej bajce na tematy poważne.


Propozycję zdrady, czyli pełnienia funkcji 5 kolumny, przyjął jednak niejaki Kołodziej, co skutkowało tym, że jego syn Mieszek stał się księciem wydartej ze Słowiańszczyzny ziemi, a potem jego syn Bolesław, o mały włos nie zostałby cesarzem połączonego Cesarstwa Rzymskiego (imitacji Lechii) i resztek Lechii, co prawie na pewno było w umowie "aniołów" z Kołodziejem.


Bolesław (Chrobry, powinno być Chabri - od: chabrowy - czyli niebieski) jest uważany za znamienitego władcę Polski, a był podobnie jak Lenin czy Piłsudski - agentem zachodu.


Bandera dostał pseudonim historyczny po zamordowanym Popielu, który nie zdradził nas, a Wałęsa - po Bolku Chrobrym, który stanowił zachodnią 5 kolumnę w ówczesnej Polsce...

Oczywiście ówczesna metoda na 5 kolumnę jeszcze nie była tak rozwinięta jak dzisiaj, stąd definicja nie będzie do końca przystawać do tamtych realiów...





Wołyń - Niemcy, a UPA

 

Na Wołyniu istniała spora mniejszość Niemiecka - czy ktoś sprawdził, czy czasami to nie właśnie niemcy stanowili trzon UPA?

Na pewno Bandera był niemieckim agentem i to Niemcy stworzyli Ukrainę wg metody Wędrującej Cywilizacji Śmierci, jako sposób na rozdrobnienie Słowiańszczyzny...

https://maciejsynak.blogspot.com/2013/12/jak-niemcy-stworzyli-ukraine-i-w-jakim.html






Na Wołyniu - powiat łucki i rówieński
















polecam na blogu tag: "bandera"











https://www.jungewelt.de/artikel/422770.botschafter-des-tages-andrij-melnyk.html








poniedziałek, 18 października 2021

Czarne - białe - czerwone

 

Małe podsumowanie...


Oczywiście czarny i czerwony kolor pod kątem graficznym, estetycznym bardzo ładnie się ze sobą komponują, ale... flaga Polski wrzucona do niszczarki naprawdę wygląda źle - bardzo źle.

Co do tej ekierki... Ta "wolna szkoła" pojawiła się 23 sierpnia na fb - dzień przed moją publikacją o Hyperborei, gdzie wspominam ekierkę... dwa dni wcześniej siedziałem nad mapą, żeby się upewnić co treści artykułu... choć oczywiście temat znam od lat... Bardzo ciekawy zbieg okoliczności.... Aparat robi zdjęcia, obiektyw - podglądanie.....hmmmm....

Podobno symbolika Wyklętych (dlaczego nie po prostu partyzantów?) - czyli wilk - wzięła się od słów poety Herberta. Dosyć to niefortunne, bo jak wilki walczy również Werwolf.

Wataha najczęściej odnosi się do drapieżników, które stadnie atakują silniejszą od siebie ofiarę - dopadając sporadycznie i kąsając czekają, aż owa ofiara się wykrwawi... to metoda Wilkołaków, czyli niemieckiego Werwolfu.

Kod i deklaracje "to jest wojna" są aż nadto oczywiste. Jak i pięść zaciśnięta na ekierce - to powtórka z kolorowych rewolucji, które za swój symbol miały pięść uniesioną ku górze.


Warto pamiętać i warto sprawdzać, jak na ilustracjach z końca posta...








































































wzniesione pięści kolorowych rewolucji:




także tu:

sobota, 17 kwietnia 2021

A nie mówiłem? 3

 

Dość intuicyjnie stwierdziłem kiedyś na tym blogu, że Piastowie to taka średniowieczna zachodnia ("praniemiecka") 5 kolumna.

Najnowsze badania wykazują, że Chrobry miał korzenie germańskie ....


Wracam tu do uwagi, że jeśli - o czym piszą internety - prawdą jest, że:

>>Porfirogeneta twierdzi, że „Germanie mówią językiem słowiańskim”<<


to przez korzenie germańskie należy rozumieć - Słowian poddanych praniu mózgu i "przerobionych" na Germanów tak, jak dzisiaj rozumiemy ten termin.


Należy zauważyć, że także obecnie dzieje się to w Polsce - uwzględniając oczywiście specyfikę naszych czasów - i przerabia Polaków na NiewiadomojeszczeCo.

Patrz min. na uwagi o częstych zwrotach typu: "ten Polak"



przedruk

Oto wygląd rudowłosego pradziada Bolesława Chrobrego



Badacze precyzyjnie zeskanowali kości czaszki Wratysława (888-921) - przodka polskich władców, za pomocą fotogrametrii, metodzie polegającej na wykonywaniu bardzo szczegółowych cyfrowych zdjęć pod różnymi kątami. 

Jest to technika szybka i – co jest kluczowe w przypadku badania delikatnych szczątków – bezkontaktowa. W ten sposób naukowcy stworzyli niezwykle precyzyjny, trójwymiarowy obraz czaszek obu braci: Wratysława i Spitygniewa. Przeanalizowano także dane dotyczące grubości i budowy ich tkanek miękkich - mięśni, tkanki tłuszczowej i skóry - pokrywających kości. 

Analiza genetyczna wykazała, że członkowie czeskiej rodziny książęcej (z której po kądzieli wywodził się Bolesław Chrobry) mieli typowe dla Celtów rudawe włosy i niebieskie oczy. Szczątki przodka Bolesława Chrobrego - księcia Wratysława, zostały odkryte na Zamku na Hradczanach już w latach 80-tych XX wieku. Zastosowane obecnie przez czeskich naukowców precyzyjne datowanie radiowęglowe pozwoliło na pełną identyfikację szczątków tego księcia. Aby określić kolor oczu, włosów tego przodka polskich władców posłużono się analizą jego kodu DNA, z kolei badania izotopowe pozwoliły na określenie składników diety wspomnianych czeskich książąt, żyjących na początku X wieku. 

Przy projekcie rekonstrukcji twarzy braci z dynastii Przemyślidów współpracowali: archeolog Jan Frolík, geofizyk Jiří Šindelář, fotograf Martin Frouz oraz Cicero André da Costa Moraes – brazylijski ekspert kryminalistyczny ds. rekonstrukcji twarzy. Dzięki pracy tych specjalistów uzyskano niezwykle dokładne cyfrowe portrety Wratysława i Spitygniewa, obaj oni mieli typowe dla Celtów rudawo-brązowe włosy i niebieskie oczy. Ich wygląd odtworzono w podobnych szatach z początku X wieku, mają oni także bliźniacze fryzury i zarost, co powoduje, że są oni do siebie uderzająco podobni.

Czy najwcześniejsi polscy władcy mieli zachodniooeuropejskie pochodzenie? Na to wskazują wyniki najnowszych badań genetyków. "Z zębów oraz fragmentu kości udowej księcia Janusza [III Mazowieckiego z rodu Piastów] udało się wyizolować DNA i ustalić haplogrupę chromosomu Y jako grupę R1b, potocznie nazywaną celtycką lub atlantycką" – mówi dr Andrzej Ossowski z Zakładu Genetyki Sądowej Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego w Szczecinie. 

Po publikacji tych rewelacyjnych wyników dr Łukasz Maurycy Stanaszek, kierownik Pracowni Antropologicznej w Państwowym Muzeum Archeologicznym w Warszawie, napisał na Twitterze: "NO I MAMY NEWSA - PEWNIE NIE DLA WSZYSTKICH FAJNEGO, Nasz mazowiecki książę Janusz III - w prostej linii potomek Mieszka I - miał "germańsko-celtycki" haplotyp R1b ! Choć to dopiero pierwsza "jaskółka" (potrzebne są jeszcze wyniki z innych linii Piastów) to wszystko wskazuje na to, iż nasi Piastowie wywodzili się raczej z kręgu germańskiego niż słowiańskiego... 


A więc albo potomkowie Gotów (inskrypcja z grobu Chrobrego "Regnum Sclavorum, Gothorum sive Polonorum" nabiera nowego sensu...), którzy żyli na naszych ziemiach przed Słowianami, albo wikingów-Normanów... Wszystko zależy którą "gałązkę" owego R1b reprezentowali... Czekamy zatem na szczegóły tych badań..."





A to Odyn, czy Chrystus ukrzyżowany?

A może Bachus?? 



Wielopłaszczyznowe badania genetyczne szczątków osób zamieszkujących Polskę i Czechy przed tysiącem lat zaczynają zatem przynosić rezultaty. Kierownik zespołu badawczego poznańskich genetyków - prof. Marek Figlerowicz przekonuje, iż: "najbliższe lata będą przełomowe dla polskiej nauki. Szczególnie dla poznańskich naukowców specjalizujących się w badaniach genetycznych". Czy oznacza to, że nieubłaganie nadchodzi moment konieczności przepisania szkolnych podręczników historii? Według tego specjalisty większość Polaków nie potrafi odróżnić realnych udokumentowanych zdarzeń z naszej przeszłości od mitów i legend, którymi przez wieki te zdarzenia obrosły. Jak uważa prof. Figlerowicz, brak jednoznacznych dowodów historycznych z kluczowego dla początków Polski okresu, umożliwił całym pokoleniom historyków snucie nieczym nie potwierdzonych niekończących się spekulacji i teorii na temat początków polskiej państwowości – teorii, których, ze względu na brak dokumentów historycznych, nie można było do dziś zweryfikować. Jednak w bieżącym stuleciu ta sytuacja zaczęła się zmieniać dzięki szerszemu zastosowaniu w archeologii nowych metod badawczych, zwłaszcza badania kodu DNA szczątków ludzkich i metody izotopowej określającej geograficzne pochodzenie danej osoby. 

Prof. Figlerowicz, który jest dyrektorem Instytutu Chemii Bioorganicznej PAN mówi: "U nas nie ma żadnych źródeł pisanych, podobnie jak nie ma żadnych znalezisk archeologicznych, które w jednoznaczny sposób pozwalałyby rozstrzygnąć, jakiego pochodzenia byli ludzie, którzy zamieszkiwali Wielkopolskę około tysięcznego roku i skąd pochodzi dynastia Piastów. Dlatego historycy przez wieki mnożyli teorie. Najpierw wydawało się, że Piastowie to po prostu elita rodzimej ludności. Potem pojawiły się hipotezy, że to wikingowie, którzy przybyli ze swoją drużyną, opanowali ziemie nad Wartą i stanęli na czele Słowian. (…) Patrząc na to, jak niewielką wiedzą dysponujemy, przez długi czas sądziliśmy, że nie ma szans, by dokopać się prawdy. Nadzieje odżyły za sprawą najnowszych technologii, a konkretnie dzięki badaniom DNA".



https://www.salon24.pl/u/polskawikingow/1123753,oto-wyglad-rudowlosego-pradziada-boleslawa-chrobrego?fbclid=IwAR0tobYx7ts88E47NY6foaeKpx-yfzUo__GWxfQIPdjfJgo5c3zFBhh6Sz4














  


czwartek, 26 listopada 2020

Młodociana agentura - nastoletni

 

Wspominałem w swoich wpisach, że oprócz ubeków posyłają za mną młodych ludzi w wieku ok. 20 lat może mniej.

Łażą na "synchronizację" z telefonem przy twarzy, jeżdżą za mną rowerami, chrząkają, gdy mnie mijają, patrzą się na mnie. Albo jakiś wyprzedza mnie, chrząka przy tym, a potem zatrzymuje się gdzieś  dalej i czeka, czeka aż podejdę, wtedy udaje, że zawiązuje sznurowadło z powrotem siada na rower i znowu chrząka, ogląda się na mnie  - zamaskowani teraz w tych maskach, w kapturach biegają za mną gówniarz zamiast ubeków. Taniej? Bardziej nie podpada niż dorosły, czy dostępność?

A może młodzi się nie boją, bo głupi są, naiwni, a ci starzy już tak?

Czy to są dzieci ubeków, czy werwolf nie wiem, ale... także Osiński wspomina, że niemcy w latach 30tych  werbowali młodocianych do swoich zadań.

W internecie to po brakach językowych i sensu w wypowiedzi idzie poznać, że trolle proniemieccy to często małoletni.

Więc jednak - werbują i przyuczają małoletnich do antypolskiego bandytyzmu. 

Jaka będzie przyszłość Polski?


Teraz będzie o rumuńskim Sekuritate - które werbowała dzieci i młodzież.


tłumaczenie z przeglądarki - trochę słabe


Ochrona przygotowała armię co najmniej pięciu oddziałów dzieci, szpiegując ich rodziców i nauczycieli, jako ćwiczenie w ich późniejszej pracy w służbie reżimu.


Narody są rozczłonkowane przez utratę pamięci. Ale nie możemy wybaczyć, nie mówiąc już o zapomnieniu, tym z nas, którzy przeżyli w imieniu tych, którzy stali się ofiarami reżimu komunistycznego. Według moich szacunków ze 136 000 informatorów i współpracowników Securitate aktywnych w grudniu 1989 r. Około 25 000 stanowiło „personel pomocniczy dla studentów”. Obawiam się, że ta armia dzieci Securitate tworzy wspólny organizm z „postępowymi”, którzy zastąpili ojczyznę „poprawnością polityczną” i dla których pamięć nie ma już znaczenia, jest bezużyteczna, a nawet niebezpieczna.

Liczy się tylko „nowy rodzaj polityki” i przyszłość, jaką chcą narzucić, w imię nowych wartości świata, które nie mają nic wspólnego z wiarą i tradycją. Wojowniczy i ostentacyjny ateizm, a także inni w swoich atrybutach, znacznie bardziej przypominają cechy „nowego człowieka” i nawet nie boją się tego faktu ukrywać.

Jak daleko może zajść przebaczenie?

Ochrona przygotowała armię co najmniej pięciu oddziałów dzieci, które szpiegowały ich rodziców i nauczycieli, jako ćwiczenie dla ich późniejszej działalności w służbie reżimu, jako „wyszkolone” uszy policji politycznej i, co najbardziej zasługuje, jako przyszłe jego ramy. Proces najwyraźniej przerwany przez rewolucję 1989 roku - ponieważ większość z nich, podobnie jak to miało miejsce w przypadku „głównych” informatorów, została przejęta, wraz z oficerami, z którymi mieli kontakt, przez nowe służby wywiadowcze w Rumunii, zbudowane na ruinach Securitate. Naturalną tendencją jest przebaczanie dzieciom po upomnieniu. Ale czasami pojawia się element niebezpieczeństwa czynu, gdy nagana nie wystarczy. Dlatego czasami nieletni są nawet karani za to, co zrobili.

Kiedyś odwiedziłem areszt dla nieletnich w Codlea Penitentiary na początku lat 90. Była to klasa dzieci, różniąca się od reszty jedynie kratą w oknach oraz tym, że jej uczniowie byli w różnym wieku, od 14 do 17 lat. Jeden, o anielskiej twarzy i przenikliwych niebieskich oczach, szczerze odpowiedział na moje pytanie, dlaczego tam był. „Za brutalny rabunek” - powiedział mi i uśmiechnął się. Ten obraz dziecka zbyt wcześnie dojrzałego w niespokojnych okolicznościach jego niepewnej egzystencji prześladuje mnie teraz, kiedy piszę te wersety. Tak, jest przebaczenie i pokuta. Ale nie zawsze - kategoria dzieci, kolaborantów z reżimem komunistycznym, wymknęła się wszelkiemu osądowi społeczeństwa. Co więcej, istniała nawet „polityczna” kwestia ich uniewinnienia,

Sojusz USR-PLUS, tolerancyjny wobec założycieli dzieci

Taką postawę przyjął przywódca ZSRR Dan Barna w sierpniu 2019 r., Kiedy protokół USR-PLUS Alliance „wymknął się” przepisowi, który uniewinnił drobnych współpracowników z Bezpieczeństwa winy i pozwolił im zajmować w nim kierownicze stanowiska. Przepis usunięto tylko na negatywną reakcję społeczeństwa, które wskazało właśnie palcem na politykę personalną Sojuszu, która promuje szczególnie młodych ludzi - czy nie mają oni nic do ukrycia, mimo pozornie niewinnej i zagranicznej młodości kompromisów? Po skandalu przywódcy polityczni Sojuszu wycofali się i utrzymali zakaz zajmowania stanowisk dla wszystkich byłych współpracowników Securitate, bez względu na wiek. Nie bez wyjaśnienia Danowi Barnie, wyjaśnienie, które faktycznie zawiera rzeczywistą politykę Sojuszu USR-PLUS w tej sprawie nieletnich informatorów: „Widziałem - powiedział Barna - w ostatnich dniach gwałtowny publiczny proces intencji, dotyczący postanowienia Protokołu Sojuszu, dotyczącego kandydatury osób, które: będąc dziećmi, podpisali zobowiązanie z Ochroną. W naszych dyskusjach myśleliśmy o dramatycznych przypadkach dzieci, które w sytuacji bezbronności były zmuszane pod presją do podpisania zobowiązania. Albo grożono im, że coś stanie się z ich rodzinami, jeśli nie podpiszą, ale którzy później NIE współpracowali w żaden sposób z Ochroną. w sprawie kandydatury niektórych osób, które jako dzieci podpisały zobowiązanie z Ochroną. W naszych dyskusjach myśleliśmy o dramatycznych przypadkach dzieci, które w sytuacji bezbronności zostały zmuszone pod presją do podpisania zobowiązania. Albo grożono im, że coś stanie się z ich rodzinami, jeśli nie podpiszą, ale którzy później NIE współpracowali w żaden sposób z Ochroną. w sprawie kandydatury niektórych osób, które jako dzieci podpisały zobowiązanie z Ochroną. W naszych dyskusjach myśleliśmy o dramatycznych przypadkach dzieci, które w sytuacji bezbronności były zmuszane pod presją do podpisania zobowiązania. Albo grożono im, że coś stanie się z ich rodzinami, jeśli nie podpiszą, ale którzy później NIE współpracowali w żaden sposób z Ochroną.

Chodziło jednak o dzieci, które nie miały rozeznania dorosłych, które podpisały zobowiązanie, bez współpracy i nie znając konsekwencji tego podpisu. Zgodnie z wszelkimi europejskimi normami prawnymi osoby te są uważane za ofiary represyjnych reżimów ”. To oświadczenie w sprawie uniewinnienia dzieci, które współpracowały z bezpieczeństwem i ich wiktymizacji, jest o wiele ważniejsze niż pozorny zakaz promowany przez Sojusz: podsumowuje wizję i politykę USR-PLUS w tej dziedzinie. Sojusz ma przedstawiciela marki przy Krajowej Radzie Studiów Archiwów Bezpieczeństwa Germiny Nagâţ, byłej szefowej Wydziału Śledczego, która nadal ma silny wpływ na ten wydział. W 2006 roku wywołaliśmy pierwszą publiczną debatę na temat Securitate rekrutację nieletnich, składając skargę karną do Prokuratury Generalnej (dotyczyła 15 funkcjonariuszy ochrony z Sybina, którzy w samym 1989 roku zwerbowali 146 nieletnich ze 170 zatrudnionych jako „osoby wspierające wśród studentów” przez lokalne służby bezpieczeństwa). Dopiero wtedy CNSAS wyszedł na rampę za pośrednictwem rzecznika, uznając skalę i szkodliwość zjawiska. Ale potem wszystko poszło samoistnie i żadne inne publiczne objawienia na ten temat nie zostały ujawnione. Departament Śledczy Germiny Nagâţ zamknął temat. rozpoznanie skali i szkodliwości zjawiska. Ale potem wszystko poszło samoistnie i żadne inne publiczne objawienia na ten temat nie zostały ujawnione. Departament Śledczy Germiny Nagâţ zamknął temat. rozpoznanie skali i szkodliwości zjawiska. Ale potem wszystko poszło samoistnie i żadne inne publiczne objawienia na ten temat nie zostały ujawnione. Departament Śledczy Germiny Nagâţ zamknął temat.

Portret robota „osoby wspierającej ucznia”

Dziecko lub nastolatek, które podczas Rewolucji miały od 14 do 18 lat, ma teraz od 44 do 48 lat, jest w pełni dojrzałe. Nie zdziwiłbym się, gdyby niektórzy z nich mieli „kontrolowane” wynurzanie i byli w rzeczywistości „kręgosłupem”, prawdziwą „piątą armią” „stanu równoległego”, o którym tak dużo mówiono w Rumunia w ostatnich latach. Gdyby przeprowadzono badanie i wyszukano by nazwiska wszystkich młodych polityków, sędziów, funkcjonariuszy policji, urzędników państwowych i odnoszących sukcesy biznesmenów w „aktach sieciowych”, zastanawiam się, czy ich odsetek nie zbliżyłby się 20 proc., Które „pięć oddziałów” drobnych informatorów miało w strukturze sieci informacyjnej Securitate w 1989 roku. A to mogłoby wiele wyjaśniać, w tym poczucie, że żyjemy w świecie, w którym historia nie należy do nas, jak brzmiało słynne stwierdzenie oficera KGB: „ktoś pisze historię; robimy to ".

Ze zdumieniem patrzę na młodość niektórych generałów tajnych służb, wielu sędziów, którzy czasami oceniają „ciężkie” sprawy, i odnoszących sukcesy polityków w wieku, w którym inni nawet nie debiutowali w polityce. Zastanawiam się, że nie. kiedyś, w przeszłości: czy byli wśród „osób wspierających” Securitate „wśród studentów”, jego przyszłych kadr, rekrutowanych w ramach wewnętrznej i tajnej polityki Departamentu Bezpieczeństwa Państwa w latach reżimu Ceausescu?

Nie zdziwiło mnie oświadczenie byłego oficera bezpieczeństwa, który powiedział, że większość jego dojrzałych informatorów (i jedni z najbardziej skutecznych) została zwerbowana ze szkoły, college'u lub służby wojskowej.

Inny z tych „luksusowych emerytów” wyznał również, że licealiści, a nawet licealiści, często zwracali się do Milicji lub Securitate z zazdrości niektórych zamożnych kolegów, którzy otrzymywali „paczki” z zagranicy lub otrzymywali wysokie oceny wbrew temu. i papierosy, twierdząc, że bardzo rzadko „stosowano metodę szantażu, gdyż licealiści mieli zamiłowanie do pracy kontrwywiadowczej, kierując się badanymi książkami beletrystycznymi”. Portret robota takiego „dziecka duszy” Securitate wydawał mi się portretem sędziego w wieku dwóch lat, który w jednym z wielu procesów wytoczonych przeciwko mnie na początku XXI wieku przez „ciężkie” Securitates, takie jak Ristea Priboi lub generał Marian Ureche, zapytał mnie zrzędą: dlaczego uważam, że Securitate była instytucją, która robiła „złe rzeczy” i zmusiła mnie do wyjaśnienia alfabetu „policji politycznej”, mimo że miała przed sobą prawo, na podstawie którego powinna była sądzić. Mimo to i innych podobnych do niej, zostałem uniewinniony we wszystkich wytoczonych przeciwko mnie procesach.

„Dzieci dusz Securitate” i ich świetlana przyszłość

W celu rekrutacji nieletnich młodzi absolwenci Băneasa School of Security Officers kierowani byli do szkół średnich, a nawet gimnazjów: w wieku zbliżonym do „celów”, starannie wybierali spośród uczniów skłonnych do współpracy - niekoniecznie od najlepszych do nauki. , ale nie całkiem przeciętne. Zostali zaszczepieni teorią „niebezpieczeństwa”, w jakim znajduje się kraj, siejąc w ich młodych umysłach ideę, że reżim komunistyczny jest jedynym, który może go obronić przed „agentami”, a „szpiegiem” lub „agentem” może być każdy, i mogą pomóc je złapać. Obiecano im pomoc, wsparcie, a nawet karierę w Securitate - i tutaj rekruterzy nie byli tak daleko od prawdy.
Rekrutację nieletnich przeprowadzono zgodnie z modelem biurokratycznym, podobnym do tego, jaki stosuje się w pozostałej części sieci informacyjnej. Ten zwerbowany jako „osoba wspierająca wśród studentów” został poddany „tajnemu spotkaniu”, na którym zaproponowano mu współpracę przy prawdziwym „psychologicznym studium przypadku”, tak aby proces rekrutacji nie zakończył się niepowodzeniem. Preferowano te z „otwartymi wątkami”, „gniazdem dla kolegów” i „dobrymi użytkownikami”.

Dla współpracującego ucznia został przygotowany plik, który jako pierwszy zawierał akta osobowe, z konspiracyjnym nazwiskiem „osoby wspierającej” (ucznia), jego danymi osobowymi, ale także danymi rodziców, a także krótką Psychologiczne „studium portretowe” i umiejętności podmiotu, w tym argumenty, które zadecydowały o rekrutacji. Akta małoletniego współpracownika, według tego samego typu dojrzałych informatorów, zawierały nazwę jednostki i oficera rekrutującego, a na kolejnych stronach dokonano corocznych opisów działalności rekrutowanej, możliwych nagród, oficerów łącznikowych innych niż rekrutujący i możliwego nawiązywania kontaktów, lub " kierowanie ”współpracownika do innych celów i w innych sieciach (również motywowane, jak również„ propozycje dalszego wykorzystania ”).
Były oficer ochrony powiedział, że po ukończeniu szkoły średniej nastoletni informatorzy zostali przejęci przez oficera kontrwywiadu wojskowego lub przez oficera ochrony, który „zajmował się” jednostką wyższą, w której się znajdowali.

Bez innych formalności, niż opracowanie nowego, znormalizowanego „pliku” dla „współpracowników wojskowych w okresie” lub „kartoteki współpracowników wśród studentów”, jak określono w Centralnych Dyrektywach Bezpieczeństwa „do pracy z agencją”, które Studiowałem i publikowałem je w swoich pracach. Następnie, gdy przyjechali do pracy, na stałych stanowiskach, ci młodzi ludzie otrzymali nowe zobowiązanie i sporządzono ich akta personalne samego „informatora”, które zostały zniszczone dopiero po przyjęciu w partii - kiedy mogli ”. współpracować ”z Securitate, stając się, jak w latach przed większością,„ ludźmi wspierającymi ”- o ile nie weszli oni jeszcze bezpośrednio do Securitate.

W starszym tomie rejestru sieci informacyjnej w Sibiu znalazłem procent dzieci, rekrutowanych pod koniec lat 70., urodzonych w latach 1964-1967, a więc tych z mojego pokolenia: odsetek ten nie jest taki jak w latach 80. (ponad 20%), ale przekracza kilkanaście procent całej sieci informacyjnej spośród ponad 3500 informatorów Securitate, rekrutowanych w latach 1976-1979 w Sibiu.
Będę miał cierpliwość, aby przeszukać Google, aby sprawdzić, czy mam rację, czy nie: czy niektórzy z nich zrobili „karierę” w cieniu służb bezpieczeństwa i tajnych służb, które to zrobiły? Mam smutne przeczucie, że tak. Ofiary dzieci-założycieli również pozostały ofiarami. Funkcjonariuszom, którzy ich używali, powodziło się. Sugestywny przykład pokazuje, że przynajmniej oficerowie rekrutacyjni dzieci-współpracowników nie poradzili sobie źle po 1989 roku. Securitate Emilia Balici, która zwerbowała córkę sędziego jako „źródło” została zastępcą w SRI Sibiu. Sędziowi, który po 1989 roku był zamieszany w skomplikowaną „sprawę rewolucji” w mieście, zarzucono, wcale nie subtelnie, że jego córka pracuje dla Bezpieczeństwa i poprosił o światło w tej sprawie.

Okazało się, że Emilia Balici sfałszowała dokumentację „osoby wspierającej studenta” i że notatki informacyjne przypisane córce sędziego należały w rzeczywistości do jej własnej córki, która była z nią koleżanką z banku. Jednak Emilia Balici zwerbowała wielu innych nieletnich do swojej sieci informacyjnej. Pozew wniesiony przeciwko niej został wniesiony, podobnie jak postępowanie karne, które w 2006 roku wytoczyłem w imieniu IICCMER, przeciwko niej i 14 innym kolegom, którzy z naruszeniem Konstytucji i przepisów RSR zwerbowali nieletnich współpracowników. Mąż Emilii Balici również stał się trudną osobą w sprawach wewnętrznych: pułkownik Radu Balici był szefem Służby Drogowej, szefem Służby Śledczej, następnie został mianowany szefem Inspektoratu Policji Prahova, aw 1997 r. Podlegał ochronie Ministra Spraw Wewnętrznych. stażysta Gavril Dejeu,
Wszystko, jak widać, funkcjonowało w systemie zamkniętym, który dyskretnie się utrwalał, niezależnie od historii, która się poza nim toczy. Model rekrutacji dzieci przez komunistyczną policję polityczną nie jest modelem lokalnym. Znana jest historia i legenda Pawlika Morozowa, który w 1930 r. Wydał swoich rodziców NKWD, a Pavlik stał się radzieckim bohaterem po tym, jak dwa lata później został zabity przez „kontrrewolucyjnych bandytów”, a właściwie zabity przez własnego wuja. po skazaniu i egzekucji rodziców przekazał go sowieckiej tajnej policji.

STASI, wschodnioniemiecka służba bezpieczeństwa, podniosła do „sztuki” tę „pouczającą pracę” z uczniami i studentami, która stworzyła prawdziwe dramaty rodzinne, wraz z otwarciem archiwów policji politycznej w byłej NRD, poprzez rozmiar tego zjawiska. Bez wątpienia te same dramaty miały miejsce również w naszym kraju - ale nadal znamy je tylko powierzchownie, ponieważ archiwa milczą o drobnych współpracownikach Securitate. Podaję dwa przykłady: „Będąc nauczycielem w szkole 16, sektor 3 w Bukareszcie, w 1987 roku nauczyłem dzieci budzić rumuńskiego i ucznia ósmej klasy, syna ochroniarza, mówiącego w domu, czego się nauczyły, W styczniu 1988 r. Za zgodą dyrektora zostałem wyrzucony ze szkoły. Kontynuowałem pracę w domach dziecka, ponieważ dwóch ochroniarzy, którzy mnie przesłuchiwali, rozmawiało ze sobą: Nie zasługuje na pracę z uczniami w zwykłych szkołach i posługiwanie się dyplomem uczelni. W 2000 roku poszedłem do CNSAS i ku mojemu zdziwieniu dowiedziałem się, że mam 3 (trzy) pliki przygotowane przez komunistyczną ochronę. Z mojej 35-letniej działalności uznano tylko 30, straciłem co najmniej 500 milionów starych lei ”(Ioan Burciu, Bukareszt)„ Mój ojciec, profesor historii i filozofii, stracił pracę nauczyciela z powodu do studenta-informatora, który powiedział mu, że nie mówił wystarczająco dużo o Marksie, ale wspomniał o Camusie i Sartre. Został wyrzucony z edukacji, bo partia chleba nie daje na próżno - poinformowano mojego ojca w inspektoracie powiatu Cluj i skierowano go jako robotnika do fermy królików ”. (Ioana Mehrgan, Wielka Brytania). W 2000 roku poszedłem do CNSAS i ku mojemu zdziwieniu dowiedziałem się, że mam 3 (trzy) pliki przygotowane przez komunistyczną ochronę. Z mojej 35-letniej działalności uznano tylko 30, straciłem co najmniej 500 milionów starych lei ”(Ioan Burciu, Bukareszt)„ Mój ojciec, profesor historii i filozofii, stracił pracę nauczyciela z powodu do studenta-informatora, który powiedział mu, że nie mówił wystarczająco dużo o Marksie, ale wspomniał o Camusie i Sartre. Został wyrzucony z edukacji, bo partia chleba nie daje na próżno - poinformowano mojego ojca w inspektoracie powiatu Cluj i skierowano go jako robotnika do fermy królików ”. (Ioana Mehrgan, Wielka Brytania). W 2000 roku poszedłem do CNSAS i ku mojemu zdziwieniu dowiedziałem się, że mam 3 (trzy) pliki przygotowane przez komunistyczną ochronę. Z mojej 35-letniej działalności uznano tylko 30, straciłem co najmniej 500 milionów starych lei ”(Ioan Burciu, Bukareszt)„ Mój ojciec, profesor historii i filozofii, stracił pracę nauczyciela z powodu do studenta-informatora, który powiedział mu, że nie mówił wystarczająco dużo o Marksie, ale wspomniał o Camusie i Sartre. Został wyrzucony z edukacji, bo partia chleba nie daje na próżno - poinformowano mojego ojca w inspektoracie powiatu Cluj i skierowano go jako robotnika do fermy królików ”. (Ioana Mehrgan, Wielka Brytania). Straciłem co najmniej 500 milionów starych lei ”(Ioan Burciu, Bukareszt). ale wspomniał o Camusie i Sartre. Został wyrzucony z edukacji, bo partia chleba nie daje na próżno - poinformowano mojego ojca w inspektoracie powiatu Cluj i skierowano go jako robotnika na fermę królików ”. (Ioana Mehrgan, Wielka Brytania). Straciłem co najmniej 500 milionów starych lei ”(Ioan Burciu, Bukareszt)„ Mój ojciec, nauczyciel historii i filozofii, stracił pracę nauczyciela z powodu studenta-informatora, który powiedział mu, że nie mówi wystarczająco dużo o Marksie, ale wspomniał o Camusie i Sartre. Został wyrzucony ze szkoły, bo partia chleba nie daje na próżno - powiedziano mojemu ojcu w inspektoracie powiatu Cluj i został skierowany jako robotnik do fermy królików ”. (Ioana Mehrgan, Wielka Brytania). bo partia nie daje chleba na próżno - mój ojciec został poinformowany w inspektoracie okręgu Cluj i został skierowany jako robotnik do fermy królików ”. (Ioana Mehrgan, Wielka Brytania). bo partia nie daje chleba na próżno - mój ojciec został poinformowany w inspektoracie powiatu Cluj i został skierowany jako robotnik do fermy królików ”. (Ioana Mehrgan, Wielka Brytania).

Ogólnie ofiary pozostały ofiarami, a „dzieci Securitate” dorastały, chronione najpierw przez ich werbowników, a następnie przez prawa, które są uznawane wszędzie w demokratycznym świecie nieletnich. O ich „pracy” w przeszłości wiedzą tylko ludzie, którzy wprowadzili ich w „ustrój” i otworzyli wszystkie korytarze władzy, od dzieciństwa do teraz, zawsze dając im immunitet od prawa, a nawet moralności. Ale nie w obliczu historii.

Autor: Marius Oprea
Źródło: mediafax.ro


Tu zaś jeszcze rzeczony fragment z Osińskiego:




Źródło tutaj:  https://chomikuj.pl/fotopomnik/Dokumenty/Skany



https://gandeste.org/analize/securitatea-a-pregatit-o-armata-de-nu-mai-putin-de-cinci-divizii-de-copii-care-si-spionau-parintii-si-profesorii-ca-un-exercitiu-pentru-activitatea-lor-ulterioara-in-slujba-regimului/118187/





środa, 11 listopada 2020

Protesty Zmanipulowanych Licealistów

 przedruk


Protesty Zmanipulowanych Licealistów Przelały Się Przez Ulice.

Smartfonowy Odłam Pokolenia Pokazał Swoje Oblicze

 11 listopada 2020 Kurier Kaszubski


Po 45. latach obowiązującego w Polsce wschodniego modelu „kultury” marksistowskiej i leninowskiej i 30 latach odbudowy, ponownie do Polski zawitał marksizm kulturowy, zapakowany w kolorowe i tęczowe sreberka, przywleczony tym razem z zachodu. O ile ten wschodni, bolszewicki model miał jeszcze jakieś pozory dbałości o jednostkę i rodzinę, to ten zachodni, jest wulgarny, chamski i rynsztokowy. Z niczym się nie liczy i wszystko chce wywrócić do góry nogami. 

Przez Kartuzy, Kościerzynę, Żukowo a nawet Sierakowice przelały się w ostatnich dniach demonstracje „niezadowolonych” mieszkańców, pod szyldem „Strajk Kobiet”. Młodzież spotykała  się w centralnych miejscach swoich miejscowości, wyrażając niezadowolenie z aktualnie panującej sytuacji w kraju. Oficjalnie protestowano przeciwko orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego, jednak 95 proc. młodocianych demonstrantów, nie  miało pojęcia czego dokładnie dotyczyło  to orzeczenie. Zagadnięte przez nas w Kościerzynie demonstrujące nastolatki odpowiadały: „chcemy aborcji na życzenie”, a w ogóle to „je**ć PiS”. Ileż tam było nadętej bufonady, pozorów doniosłości z jednej strony i gimnazjalnego infantylizmu, śmieszności sytuacyjnej i beztroskiej zabawy z drugiej. Lewicowe media lokalne z wyprzedzeniem informowały kiedy i gdzie odbędą się te „spontaniczne” marsze, będących rzekomo na skraju wytrzymałości mieszkańców. Tych którzy chcieliby wykrzyczeć swoje: „Mamy dość” a najlepiej to „Wyp*******ć”. Ulice w naszym regionie zapełniły się dzieciakami, młodzieżą, bezstronnymi gapiami i garstką „organizatorów”, którzy czuwać mieli nad tym dziejotwórczym spontanem.,, To jest wojna”lub ,, Aborcja na życzenie” – to tylko niektóre hasła wybazgrane na kartonie od bananów, które dumnie trzymały nad głowami nastoletnie demonstrantki. Inne zawierały w treści nazwy kobiecych części ciała a wszystko okraszone złowrogim zygzakiem, znanym na całym świecie symbolem Die Schutzstaffel der NSDAP, czyli niemieckiej, faszystowskiej organizacji SS. 

Czego dokonał Trybunał Konstytucyjny?

Trybunał Konstytucyjny którego zadaniem jest m.in.  orzekanie w sprawach zgodności ustaw i umów międzynarodowych z Konstytucją, orzekł, że zawarty w ustawie o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży, jeden z przepisów jest niezgodny z Konstytucją. Dokładnie ten przepis który mówi o dopuszczalności aborcji w przypadku dużego prawdopodobieństwa ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu. Przypomnieć należy, że chodzi o zgodność z tą Konstytucją, która uchwalona została w 1997 r., w czasie gdy u władzy był Sojusz Lewicy Demokratycznej, będący spadkobiercą Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Premierem wówczas był Włodzimierz Cimoszewicz. Prezydent RP Aleksander Kwaśniewski, w dniu 17. października 1997 r. dokonał jej podpisania. Trybunał Konstytucyjny zaplanował posiedzenie w tej sprawie wiele miesięcy temu i każdy prawnik oraz każdy kto choć trochę orientuje się w polskiej kulturze prawnej wie, że trybunał nie mógł wydać w tej sprawie innego orzeczenia. Oczywiście pojawiają się ogromne wątpliwości czy ciąża której rozwój wskazuje na fatalne upośledzenie deformacyjno-anatomiczne, powinna zostać donoszona. Większość ludzi słusznie uznaje, że nie. Jednak dotychczas z pomocą obowiązującej furtki prawnej, dokonywano masowego zabijania dzieci nienarodzonych tylko dlatego, że podejrzewano u nich Zespół Downa czy Zespół Turnera. 

Pretekst do wojny kulturowej

Orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego, które dla naiwnych i mniej zorientowanych, miało stać u podłoża protestów, w rzeczywistości było tylko pretekstem do rzeczywistych zamiarów opozycji, jakimi jest obalenie demokratycznie wybranej władzy. Ten lewacko-tęczowy obóz do tej pory nie może pogodzić się z tym, że nie jest u władzy i nie może wdrażać w życie, chorych, zdegenerowanych idei. Idei które w zachodniej części Europy poczyniły już ogromne spustoszenie, produkując ludzi pozbawionych kodu kulturowego, bez tożsamości państwowej, narodowej, religijnej, moralnej i regionalnej. Ciężar tej wojny wzięli na siebie także niektórzy samorządowcy, którzy w imię obalenia legalnej władzy, gotowi byli na zezwalanie demolowania swoich miast i obojętność wobec dewastowania i prób dewastowania kościołów. A więc pomników historii, kultury, dziedzictwa narodowego i naszej tożsamości. W Kartuzach rolę obrońców kościoła p.w. Św. Kazimierza wzięli na siebie zwykli mieszkańcy. Pomni hańbiących wydarzeń w innych miastach, sami się skrzyknęli i obserwowali sprzed bramy świątyni, do czego nieświadoma młodzież zostanie popchnięta przez organizatorów. Ataki na kościoły są jednym z elementów tej wojny. Padło ostatnie tabu, wcześniej naruszone w naszej historii tylko przez hitlerowskich i bolszewickich najeźdźców. Teraz tego samego dokonują bojówki lewicy, które posunęły się także do zakłócania i przerywania misteriów jakimi są msze święte. Z rzekomo tolerancyjnych i miłujących wolność wyboru nowoczesnych „postępowców” spadły maski, ukazując ich prawdziwe oblicza. 

Nieświadoma młodzież

Z pewnym zażenowaniem obserwować można było zachowanie zmanipulowanej kościerskiej i kartuskiej młodzieży na ulicach, podczas tych demonstracji. Raczej nie jest to, ta sama młodzież, dzięki której co roku pobijane są rekordy liczebności pielgrzymek do Kalwarii Wielewskiej czy do Sanktuarium Królowej Kaszub w Sianowie. W 2019 r. w głównej mszy w czasie odpustu w Kalwarii Wielewskiej, uczestniczyło 23 tys. osób, z czego znakomita większość to była młodzież w wieku szkolnym. W tym roku, mimo pandemii zanotowano tam mniejszą, choć także znamienitą, ok. 15 tys. frekwencję. W demonstracjach ulicznych ostatnich dni, największą frekwencję notowano w Kościerzynie i było to jakieś 1500 – 1800 młodych osób. Nie było wprawdzie przeciwważnej demonstracji pań, które nie strajkują, ale Internet masowo zarzucony jest ostatnio zdjęciami pięknych, młodych kobiet z hasłami: „Nie strajkuję” lub „Wspieram życie”. Pokazuje to, że dziedzictwo Kaszub ze swoimi wartościami opartymi na kulcie Boga, na istotności wiary chrześcijańskiej, na wartościach ustalonych w etosie kaszubskiej wspólnoty, ciągle wygrywa z lewackim bełkotem. Pejoratywnie pojmowane libertyńskie fantazje neobolszewików i neomarksistów ciągle nie mogą liczyć w naszym regionie na podatny grunt. Trzeba trzymać jednak rękę na pulsie, gdyż ostatnie dni pokazały, że neobolszewicka hydra podnosi łeb i coraz śmielej próbuje wyrywać naszą młodzież z rąk cywilizacji, będącej podstawą trwania zdrowych moralnie społeczeństw. 

Kto za to płaci i kto za tym stoi?

Dzieci skaczące i tańczące kaczuszki na kartuskim i kościerskim rynku, nie mają zielonego pojęcia w czym uczestniczą. Coś tam słyszały o aborcji na życzenie, o „Kaczorze”, o PiS-ie i LGBTQ. Jedna z dziewcząt zapytana na rynku w Kartuzach, czym jest aborcja eugeniczna, kim jest Francis Galton i co uchwalił Trybunał Konstytucyjny, po pięciu sekundach wytężonego namysłu odparła: „je**ć PiS”. Po  czym wybuchła śmiechem i rzuciła się w objęcia równie rozradowanych koleżanek, z wymalowanymi faszystowskimi zygzakami na policzkach. Jedna z organizatorek ogólnopolskiego „Strajku kobiet”, zdeklarowana safonka – niejaka Marta Lempart powiedziała wprost, że struktury na czele których stoi, mają już taki potencjał, także finansowy, że gotowe są na obalenie demokratycznie wybranej władzy i posprzątanie tego „burdelu jaki stworzył PiS”. Jej koleżanka Klementyna Suchanow już w 2018 r. namalowała na ścianie Sejmu napis: „Czas na sąd ostateczny” i już wtedy wymyśliła hasło: „Wyp*******ć”.  Wraz z innymi, podobnymi „rewolucjonistkami”, które wyzwolić mają nas z ucisku tyranii, powołały tzw. radę konsultacyjną, której zadaniem jest przejęcie władzy w Polsce. Dla zdrowo myślących ludzi jest to operetkowa, by nie powiedzieć komiczna sytuacja. Całkiem poważnie traktowane są za to te „bojowniczki” przez zagraniczne, wrogie Polsce ośrodki, które hojnie je finansują. Wszyscy już znają działalność liczącego sobie 90 wiosen węgierskiego Żyda, mieszkającego w USA – Georga Sorosa. Jego liczne fundacje, które powstały w Polsce jak grzyby po deszczu, zasilane są milionami dolarów. Fundacje te mają frapujące i wzniosłe nazwy, typu: „Miłość nie wyklucza”, „Otwarta Rzeczpospolita”, „Fundacja Dialog, „Mowa Miłości” czy „Nigdy Więcej”. Najbardziej znana z nich – „Fundacja Batorego”, zasilana jest przez Sorosa takim potężnym kapitałem, że sama rozdaje kilkusettysięczne granty setkom mniejszych organizacji tego typu. Na Węgrzech, premier Wiktor Orban już dawno rozgonił to „sorosowe” towarzystwo, tymczasem w Polsce trwa ich rozkwit. I trwa walka z polską kulturą, polskim dziedzictwem i polską tożsamością. Młodzież z Kartuz czy Kościerzyny, nie ma nawet świadomości, że odgrywa rolę jedynie pożytecznych idiotów, a wielkie pieniądze wędrują nad ich głowami.


http://kurierkaszubski.eu/protesty-zmanipulowanych-licealistow-przelaly-sie-przez-ulice-smartfonowy-odlam-pokolenia-pokazal-swoje-oblicze/?fbclid=IwAR2GBmy1nGXyZMJg1gtWVJp9TXKuqNAlirGemyXTGrcLDAuVpaKatBsyDp8







niedziela, 2 kwietnia 2017

Friedman już nie podżega do wojny otwarcie?




To jest zwyczajny/niezwyczajny podżegacz wojenny.

" Żyjemy w okresie zmierzchu Rosji, niepokojów w tym kraju, chociażby z powodu niskich cen ropy za baryłkę. Nie chodzi o okupację nowych terenów, ale budowę wpływów. Polska powinna kierować się na Wschód."

TO ZGADZA SIĘ Z MOJĄ KONCEPCJĄ wg której istnieje pewna, ponad międzynarodowa siła, która steruje zachodem od setek lat i stopniowo pożera Słowiańszczyznę. Kiedy już pożre kolejną krainę i całkowicie sobie podporządkuje - przenosi swoje centrum do niego, zaś swoje byłe centra - likwiduje, wyciera świadomość historyczną okresowymi epidemiami, a potem sprowadza ciemnoskórych, aby zatrzeć ślady - że tam kiedykolwiek żył Słowianin.

Dwa lata temu przenieśli się do Polski i teraz będą już nie grabić, ale Polskę budować, stopniowo usuwając z niej Polaków i zastępując ich swoimi ludźmi z niemiec i innych krajów, tudzież osłabiając żywioł polski innymi imigrantami.

Jak to opisuję od kilku lat, w okresie powojennym podmieniono służby, armię i policję – dlatego nie było żadnej reakcji na zamach smoleński. Potem wygnano 2 miliony Polaków za pracą na zachód i sprowadzono milion „Mazurów”, „Ślązaków”, „Kaszubów” i innych „autonomistów”, co to nie potrafią po polsku poprawnie mówić, ani pisać – co widać min. po zawodowych trollach w internecie.

Dlatego w mediach tylu obcokrajowców - „kucharzy” itp. co kaleczą język polski + powszechnie już angielszczyzna – na każdym kroku. Plus kiepskiej jakości seriale, zapełnione amatorami – tak chcą przyzwyczaić młodzież do miernego aktorstwa, by ta nie potrafiła odróżnić wysokiej klasy aktorstwa, jakie na co dzień prezentuje 5 kolumna, od rzeczywistości. Oni nigdy, lub prawie nigdy nie kłamią – bo człowiek intuicyjnie wyczuwa kłamstwo – więc tylko nie mówią tego, co im niewygodne, mieszają w komunikatach za pomocą szumu dezinformacji.. Teraz już czują się mocno – jeszcze im tylko brakuje wysłać na Rosję polskie mięso armatnie.

Polska stanie się nowymi niemcami w Europie – „Będzie jednym z liderów Europy. Staniecie realnie na czele koalicji państw Europy Środkowo-Wschodniej, która będzie powstrzymywać Rosję. Polska mocarstwem regionalnym. To już dzieje.” - z polskim mięsem roboczym i sitwą międzynarodowych nadzorców (już się bankierzy przenoszą z Londynu do Warszawy) z 5 kolumną w roli kontrolerów i donosicieli - to z niej ma wyjść śmierć dla Rosjan („Polska powinna kierować się na Wschód”) i kolejne wojny. Kolejny etap – Rosja.
To jest zwyczajny/niezwyczajny podżegacz wojenny.

http://werwolfcompl.blogspot.com/p/i.html
 
 
 
 
 
W 2045 roku minie 100 lat od zakończenia II wojny światowej. Jaka będzie wtedy Polska?
Będzie jednym z liderów Europy. Staniecie realnie na czele koalicji państw Europy Środkowo-Wschodniej, która będzie powstrzymywać Rosję. Polska mocarstwem regionalnym. To już dzieje.
Mówimy tu o potędze polityczno-ekonomicznej.
Żeby być ekonomiczną potęgą, trzeba mieć do tego zasoby – możliwości obronne, które będą w stanie nas ochronić. Teraz Europa tego nie ma. Chodzi o wpływy, sojusze.
Paradoksalnie, uspokoił mnie pan. Mimo wszystko.
Dlaczego?
Bo w jednym z wywiadów mówił pan nawet o zmianach terytorialnych.
Omawiając tę kwestię, należy brać pod uwagę środowisko, w którym żyjemy. Żyjemy w okresie zmierzchu Rosji, niepokojów w tym kraju, chociażby z powodu niskich cen ropy za baryłkę. Nie chodzi o okupację nowych terenów, ale budowę wpływów. Polska powinna kierować się na Wschód.
To śliski grunt. Wywołujemy demony przeszłości. Budowanie wpływów we Lwowie czy Mińsku. Ktoś inny mógłby to samo robić w przypadku Gdańska czy Wrocławia w Polsce. To niebezpieczne.
To śliski grunt, jeśli nie nosisz butów, dlatego to jasne, że trzeba się kontrolować. Zagarnięcie danego terenu oznacza odpowiedzialność za nowy obszar – za rozwój i za ludzi. To w ogóle nie wchodzi w grę, także ze względu na koszty. Chodzi o budowanie wpływów.
Czyli konkretnie?
Polska może realnie myśleć o Międzymorzu – koncepcji strefy wpływów od Bałtyku aż po Morze Czarne. To koncepcja marszałka Józefa Piłsudskiego. Postulował on doprowadzenie do sojuszu państw Europy Środkowo-Wschodniej - obszaru między Adriatykiem, Bałtykiem i Morzem Czarnym. Moim zdaniem ta linia musi być podtrzymana. To Polska, Słowacja, Węgry, Rumunia i Bułgaria. To nie koalicja chętnych, ale przymierze zdolności i możliwości.
Co będzie największym zagrożeniem dla Polski?
Po pierwsze, Rosja. Głównym problemem będzie zdefiniowanie relacji z nią. Po drugie, Polska za bardzo uzależniona jest od Niemiec. Za dużo produktów eksportujecie, dlatego w waszym interesie leży dywersyfikacja eksportu.
Wydaje się wątpliwe, by te dwie kwestie plus koncepcja Międzymorza wystarczyły.
Znajdując się między silniejszymi Rosją i Niemcami, Polska będzie miała szansę urosnąć na znaczeniu dzięki zasadzie "dwóch pięćdziesiątek", czyli niemieckiemu eksportowi odpowiadającemu za 50 proc. PKB w RFN oraz 50 dolarów za baryłkę ropy. Spadek wartości eksportu, którego chiński rynek zbytu nie będzie mógł obsłużyć, będzie miał katastrofalne skutki dla niemieckiej gospodarki. W dłuższej perspektywie doprowadzi to do spadku pozycji Niemiec. Na takiej samej zasadzie zbyt niska cena ropy, w tym wypadku 50 dolarów za baryłkę. To bardzo osłabi rosyjską gospodarkę bazującą na eksporcie zasobów energetycznych. W tym wypadku Polska wzmocni swoją pozycję, jeżeli będzie potrafiła zamanifestować swoją wartościowość jako wiarygodny partner Stanów Zjednoczonych, w kontekście osłabionej wiarygodności państw zachodu Europy. Wasz kraj może być liderem myślenia o przyszłym kształcie integracji europejskiej skupionej przede wszystkim na uwzględnianiu i realizowaniu interesów i celów państw członkowskich.



 
http://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/polska-regionalnym-mocarstwem-george-friedman-nie-popelnijcie-jednego-bledu/wgrgmd4