Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą covid. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą covid. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 30 marca 2023

Różne - chatbot, pieniądze, Trump




przedruki






Spośród 21 mld funtów pochodzących ze środków publicznych, które zostały zdefraudowane, 7 mld funtów to środki pochodzące z programów rządowych realizowanych w związku z epidemią koronawirusa SARS-CoV-2 na Wyspach.

Biuro Audytu przyznaje, że "jest mało prawdopodobne", by większość tych środków udało się odzyskać.


Wielkość defraudowanych środków wzrosła w czasie pandemii dramatycznie - w ciągu dwóch lat przed pandemią wynosiła 5,5 mld funtów, podczas gdy dwóch lat pandemii - 21 mld.

Kierujący NAO Gareth Davis przyznaje, że doszło do "znaczącego wzrostu poziomu nieprawidłowości finansowych w sprawozdaniach finansowych" objętych kontrolą Biura.

- Oprócz utraty pieniędzy podatników wiąże się to z ryzykiem, że ludzie zaczną postrzegać oszustwa i korupcję w działaniach władz jako coś normalnego i tolerowanego. Jeśli nie będziemy z tym walczyć może to wpłynąć na poziom zaufania społecznego w kwestii uczciwości usług publicznych - podkreśla Davis.

Rzecznik rządu podkreślił, że od 2021 roku rząd przeznaczył 900 mln funtów na walkę z nieprawidłowościami finansowymi i "poczynił postępy" w tym zakresie przez stworzenie Public Sector Fraud Authority, organu którego celem jest pomoc instytucjom państwa w walce z korupcją i malwersacjami.

Rzecznik brytyjskiego rządu podkreślił, że w ciągu dwóch lat udało się odzyskać ponad 3,1 mld funtów zdefraudowanych środków, w tym świadczenia wyłudzone z programów realizowanych w związku z epidemią COVID-19.



-----



Trump prosi doradców o przygotowanie planów ataku na cele w Meksyku


Autor: Artur Bartkiewicz • 27 min temu





Donald Trump, który przygotowuje się do walki o prezydenturę USA w 2024 roku, prosi swoich doradców o przygotowanie planów ataków na cele związane z działaniem karteli narkotykowych w Meksyku, w tym ataków, które miałyby być prowadzone bez zgody władz Meksyku - podaje magazyn "Rolling Stone".


"Rolling Stone" powołuje się na dwa źródła "znające sprawę".

- Zaatakowanie Meksyku lub jakkolwiek inaczej się to nazwie, jest tym do czego Trump chce mieć przygotowane "plany bojowe" - mówi jedno ze źródeł.

Rozmówca magazynu mówi, że Trump żałuje "zmarnowanych szans w czasie pierwszej kadencji" na stanowisku prezydenta USA.


Doradcy Trumpa mieli przedstawić mu kilka możliwości działania przeciwko kartelom narkotykowym w Meksyku, w tym jednostronne uderzenia na cele w Meksyku i rozmieszczenie wojsk na terytorium sąsiada USA - twierdzą informatorzy "Rolling Stone".

Jedna z takich propozycji została opisana w białej księdze przygotowanej przez think tank Center for Renewing America, w którym kluczową rolę odgrywają zwolennicy Trumpa. W raporcie "Czas przeprowadzić wojnę z międzynarodowymi kartelami narkotykowymi" czytamy o możliwych uzasadnieniach i procedurach potrzebnych do "formalnego" ogłoszenia "wojny z kartelami" w związku z rosnącą liczbą Amerykanów umierających po zatruciu fentanylem.

W raporcie czytamy, że choć Meksyk powinien być włączony w działania przeciwko kartelom to jednak "jest kluczowe, aby władze Meksyku nie miały wrażenia, że mają prawo weta mogące przeciwdziałać podejmowaniu przez USA działań niezbędnych dla zapewnienia bezpieczeństwa ich granic i obywateli" - czytamy w raporcie.

Celem działań USA miałoby być "zmiażdżenie karteli narkotykowych przy użyciu siły militarnej". Działania miałyby obejmować uderzenia Sił Specjalnych USA, a także działania wywiadu wykorzystujące siły piechoty morskiej, wojsk lądowych, marynarki wojennej, sił powietrznych i straży przybrzeżnej.

"Rolling Stone" zaznacza, że nie jest jasne czy Trump, jako prezydent, byłby gotowy realizować tak szeroko zakrojony plan działań militarnych w Meksyku. Trump ma jednak skłaniać się do wysłania do Meksyku amerykańskich Sił Specjalnych.







----------



Elon Musk wzywa do wstrzymania prac nad AI. „Zagrożenie dla ludzkości”
Autor: Wprost • Wczoraj o 18:50





To nie jest dobry dzień dla Sztucznej Inteligencji. Po tym, jak analitycy Goldman Sachs przedstawili przerażający raport dotyczący rynku pracy, Elon Musk z grupą naukowców zaapelował o wstrzymanie prac nad rozwojem AI.


Sztuczna Inteligencja rozwija się w ostatnim czasie w imponującym, ale także nieco niepokojącym tempie. Usługi, takie jak ChatGPT, czy Bard zyskują ogromną popularność, co ponownie stało się paliwem dla przeciwników AI. Jednym z nich od lat jest Elon Musk.

Sztuczna Inteligencja zabierze nam pracę

29 marca ukazał się raport Goldman Sachs, w którym analitycy wyliczają, jaki wpływ na rynek pracy będzie miał dalszy rozwój Sztucznej Inteligencji. Wyniki ich analizy są przerażające. Jak wynika z wyliczeń jednego z największych banków świata, ze względu na najnowszą falę usług opartych na Sztucznej Inteligencji, pracę może stracić aż 300 milionów osób na całym świecie.

Jak wynika z raportu przygotowanego przez ekonomistów Goldman Sachs, aż 18 proc. wszystkich etatów może zostać zmechanizowanych. Wśród najbardziej zagrożonych zawodów wskazano, prawników i pracowników administracyjnych. W Stanach Zjednoczonych i Europie AI może zostać wprowadzona w jakimś stopniu nawet w ⅔ wszystkich zawodów.

Elon Musk wzywa do wstrzymania prac nad AI

Jeszcze bardziej niepokojąco brzmi apel, z którym wystąpił Elon Musk wraz z grupą specjalistów od Sztucznej Inteligencji. Wystąpili oni z prośbą do branży, aby na pół roku wstrzymać prace nad rozwojem rozwiązań bardziej zaawansowanych, niż najnowsza wersja ChatGPT, czyli GPT-4.


Jak napisali w liście otwartym, dalszy rozwój Sztucznej Inteligencji w obecnej formie, stanowi potencjalne zagrożenie dla społeczeństw i ludzkości. List wystosowany oficjalnie przez organizację non-profit Future of Life Institute, podpisało ponad 1000 osób. Wśród nich jest Elon Musk.

“Potężne systemy Sztucznej Inteligencji powinny być rozwijane dopiero wtedy, gdy będziemy mieli pewność, że ich efekty będą pozytywne, a ryzyko będzie pomijalne” – czytamy w liście otwartym.


------




Powstaną super inteligentne roboty. ChatGPT ma zasilić humanoidy
Autor: Michał Duszczyk • Wczoraj o 09:57



Firma OpenAI, która podbiła świat swoją wspieraną przez Microsoft konwersacyjną sztuczną inteligencją, nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa. Wiele wskazuje na to, że teraz zamierza połączyć swojego chatbota z maszynami.


Wejście do świata fizycznego ma jej zapewnić start-up 1X, który opracowuje zaawansowane automaty o „kończynach” równie sprawnych jak ręce człowieka. OpenAI zainwestowało 23 mln dol. w norweską spółkę, dzięki której będzie tworzyć super inteligentne androidy. Taka zautomatyzowana siła robocza, jeśli android zyska „mózg” w postaci algorytmów, które zasilają ChatGPT, może być kolejnym przełomowym rozwiązaniem. I to niczym z filmów science-fiction.

1X na swojej stronie internetowej wskazuje, że pracuje nad humanoidem Neo, który światło dzienne ujrzy latem. Tłumaczy, że celem tego projektu jest zbadanie, w jaki sposób sztuczna inteligencja może przybrać formę ludzkiego ciała. Norweski startup nie ukrywa, iż liczy, że Neo znajdzie rzeczywiste zastosowanie, pomagając w „globalnym zwiększeniu siły roboczej”.


Dla wielu takie manualnie zaawansowane i inteligentne androidy mogą okazać się poważnym zagrożeniem. W najnowszym raporcie Goldman Sachs eksperci twierdzą, że tzw. generatywna sztuczna inteligencja może mieć wpływ na dwie trzecie miejsc pracy w USA i Europie (300 mln stanowisk będzie narażona na pewien stopień automatyzacji AI – bot wykona od jednej czwartej do połowy dotychczasowych obowiązków człowieka). Zagrożeni mają czuć się głównie pracownicy administracyjno-biurowi. Jednocześnie zaawansowane algorytmy mają potencjał, by – w ciągu dekady – zwiększyć światowy PKB o 7 bln dol.








poniedziałek, 31 stycznia 2022

Pospieszalski o covid19

 

przedruk


Szokujące SMS-y

W poniedziałek podczas audycji "W pośpiechu" na platformie PCh24.tv Jan Pospieszalski opowiedział o zdarzeniu, które miało miejsce przed jego programem "Warto rozmawiać" 14 grudnia 2020 roku.

Prof. Andrzej Horban zapytał dziennikarza w wiadomości SMS o szczegóły magazynu Telewizji Polskiej. Na wiadomość, iż jednym z gości będzie dr Włodzimierz Bodnar, lekarz z Przemyśla, Horban odpowiedział: "O q… to obawiam się, że ja nie będę". Zaproszenie do studia otrzymał również minister Michał Dworczyk z Kancelarii Premiera.

Następnie Andrzej Horban napisał: "To q nie dotyczyło min. Tylko dżentelmena z Przemyśla. Nie mam ani czasu, ani ochoty na dyskusje z…" [pisownia oryginalna – red.]. "Panie profesorze, Warto rozmawiać. W trosce o pacjentów" – odpisał Pospieszalski. "Tak, ale istnieje granica. Trudno się dyskutuje z płaskoziemcami (choć mają rację)" – stwierdził medyk.

– Prof. Horban w grudniu 2020 roku, kiedy umierają ludzie, kiedy mamy pierwszy szczyt zakażeń i zgonów, pisze, że trudno się dyskutuje z "płaskoziemcami", choć mają rację. W czym mógł mieć rację dr Bodnar, nazwany przez Horbana "płaskoziemcą"? Otóż dr Włodzimierz Bodnar mógł mieć rację w jednym – że COVID-19 da się leczyć. I to jest herezja, której nie wolno było powiedzieć wtedy.

 Bo COVID miał być wówczas chorobą tak przerażającą i tak strasznie śmiertelną, że w momencie, kiedy pojawią się szczepienia – to jest już moja spekulacja – wszyscy ochoczo nastawią ramię i bezdyskusyjnie przyjmą ten preparat – skomentował zdarzenie w swojej audycji Jan Pospieszalski.


Polityka lockdownów a zaufanie do władzy

W ubiegłym tygodniu marszałek Sejmu Elżbieta Witek poinformowała, że wpłynął projekt ustawy, która zastąpi proponowany wcześniej projekt druku numer 1846, nazywany "lex Hoc". Chodzi o ustawę segregacyjną, w której pierwotnej wersji pracodawca miał uzyskać możliwość wymagania od pracownika informacji o zaszczepieniu bądź niezaszczepieniu na COVID lub o negatywnym wyniku testu albo też informacji o przebytej infekcji.

Jan Pospieszalski odniósł się do tego pomysłu w swoim poniedziałkowym programie. – Czy można mieć zaufanie do władzy, która widząc rażące szkody, jakie przyniosła polityka lockdawnów, nie jest w stanie się przyznać, że popełniono błąd? Żeby przyjąć zupełnie inną strategię. Nic takiego się nie dzieje. Potężna grupa osób, które umarły, ponieważ zdezorganizowano opiekę zdrowotną, wprowadzono chaos w szpitalnictwie, zupełnie zdemolowało podstawową opiekę nad pacjentem, a wprowadziło teleporady – to spowodowało potężne konsekwencje zdrowotne. Płacimy dług zdrowotny. Według szacunków, wynosi on co najmniej 150 tys. istnień ludzkich – powiedział.

– Jak traktować poważnie i z szacunkiem ludzi, którzy rozważają wprowadzenia ustawy segregacyjnej, która nakłada na pracodawców zobowiązania, żeby śledzić, tropić sytuację zdrowotną pracowników, dzieli pracowników na zaszczepionych i niezaszczepionych? Pośredni przymus szczepienia, wprowadzany rękami pracodawców, jest jakąś szatańską sztuczką – stwierdził publicysta tygodnika "Do Rzeczy".



https://dorzeczy.pl/opinie/258010/pospieszalski-ujawnil-szokujace-sms-y-od-prof-horbana.html?utm_source=dorzeczy.pl&utm_medium=feed&utm_campaign=rss_feed






niedziela, 30 stycznia 2022

O roli mediów w infopandemii

 


media są robione na zasadzie:

"oni nie wiedzą jak media powinny wyglądać w ich normalnym kraju, więc nie wolno nam przekroczyć pewnego poziomu (patriotyzmu, miłości do Ojczyzny), a oni umrą w niewiedzy.... za to z kolejnych pokoleń usuniemy tę miłość kawałek po kawałku.... jak? usuwając gorącą miłość i dając w zamian miłość letnią, a potem miłość zimną, a potem to już tylko wrażenie.... zastępując kulturę narodową popkulturą światową, kalecząc język niewłaściwym akcentem no i literówkami - no i oczywiście podsuwając im pożądane przez nas wzorce.... na przykład o struganiu zamków z zapałek, a także używając zwrotów >>ten Polak<<, jak o kimś obcym, albo >> Europa Środkowo-Wschodnia<< zamiast Środkowa, byle się nie zorientowali...."




przedruk

Pospieszalski mocno o rozniecaniu pandemicznej psychozy przez część mediów


Jan Pospieszalski był jednym z prelegentów podczas sympozjum w Akademii Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu pt. "Oblicza pandemii".

W swoim referacie zatytułowanym „COVID-19 w przekazie medialnym”, Pospieszalski zwrócił uwagę, że bez masowego działania grających na ludzkich emocjach mediów, pandemia nie wywołałaby takiej psychozy strachu. To część mediów uznała, że można przyzwolić na to, by władze nakładały na obywateli radykalne, odbierające im podstawowe prawa i wolności restrykcje.

Pospieszalski o roli mediów w szerzeniu paniki

– Media były nie tylko akuszerem, czy sędzią tej historii, której doświadczamy, ale również współtwórcą tego, co potocznie nazywa się pandemią. Ja pandemią nie nazywam zjawiska zdrowotnego, tylko to zjawisko, które wykracza daleko poza medycynę, a dotyczy polityki, pieniędzy, sfery gospodarczej, edukacyjnej, ale również duchowej. Gdyby media nie zaangażowały się w taki sposób i w takiej skali, to pewnie pandemia przebiegałaby zupełnie inaczej – mówił publicysta.

– Mamy zatem z jednej strony zarządzanie strachem, ta „kultura lęku”, a z drugiej strony poczucie, że jesteśmy jakąś globalną wioską. (…) Przeżywamy to doświadczenie, choć bolesne i tragiczne, to jednak łączące i ekscytujące. Mamy też ten element narastającej eskalacji jak w filmie grozy – powiedział Pospieszalski, przytaczając szereg przykładów kuriozalnych, często inscenizowanych zachowań ludzkich z okresu epidemii, pokazywanych w mediach, by wzbudzały grozę.

Pospieszalski nie ukrywał, że: „nagle z dnia na dzień wylansowano nowych celebrytów” – lekarzy z Rady Medycznej, którzy odgrywali w mediach role ekspertów. Tymczasem nikt z nich nie oczyścił się z zarzuconego im konflikt interesów.

Pandemia. Retoryka wojenna

Dziennikarz mówił także o zastosowanej przez media retoryce wojennej. Zwrócił ponadto uwagę, że niemal wszystkie serwisy zaczynają się od podawania liczby zakażeń i zgonów, tak jakby to były ofiary na froncie. – A działania rządu nazywano jak? Strategiami. Język militarny. Co jest przekonującym atrybutem wojny? Szpitale tymczasowe. (…) Z wypowiedzi dr Basiukiewicza wynika, że one były kompletnie bez sensu. Ale tworzone za potężne pieniądze publiczne – przypomniał.

Tłumaczył, że celem tego typu zabiegów jest utrwalanie w ludziach poczucia, że znaleźli się w jakiejś absolutnie niesamowitej sytuacji. Przypomniał, że „pierwszą ofiarą wojny jest prawda”. Zwrócił też uwagę, że dziennikarze domagający od władz się nałożenia na Polaków jak najdalej idących obostrzeń są zarówno po tzw. pisowskiej, jak i antypisowskiej stronie mediów.

Wystąpienie Jana Pospieszalskiego oraz całość konferencji poniżej....



https://dorzeczy.pl/opinie/257512/pandemia-pospieszalski-mocno-o-medialnej-psychozie.html?utm_source=dorzeczy.pl&utm_medium=feed&utm_campaign=rss_feed




poniedziałek, 17 stycznia 2022

Ciche dramaty

 


już w 2020 roku zwracałem uwagę, że na fb niespotykany wysyp nekrologów

ta zbitka - infopandemia i zgony - są niepokojące

a do tego jeszcze policja z ich odblaskami i mandatami czy remonty dróg - wynoszenie jedni wyżej niż była, kopanie wokół drogi rowów o 4-6 metrowej głębokości - kiedyś się jeździło swobodnie na takiej trasie i pomimo nierówności kierowca czuł się bezpiecznie, a teraz strach od samego patrzenia





przedruk

Region. W 2021 Roku Z Mapy Polski „Zniknęły” Dwa Miasta: Gdańsk I Sopot. Czego Najbardziej Obawiamy Się W Roku 2022?


17 stycznia 2022 Kurier Kaszubski


Sytuacja gospodarcza wywiera wpływ nie tylko na kondycję przedsiębiorstw i pozycję ekonomiczną rodzin, ale także na psychikę obywateli i stan zagrożenia ich codziennego bytu. Z przeprowadzonych przez różne sondażownie badań wynika, że nie Covid spędza nam sen z powiek, ale rosnąca drożyzna, inflacja i niepewność ekonomiczna.

Chińczycy wypracowali unikalny schemat przechodzenia ze stanu zagrożeniu bytu do zwycięstwa gospodarczego, i być może dlatego są już drugą gospodarką świata, a w roku 2026 mają być pierwszą. Polacy do kryzysu podchodzą trochę inaczej, wyrażając różne obawy i często poddając się przeciwnikowi, czyli obostrzeniom, inflacji i niepewności jutra. Stąd m.in. rekordy samobójstw, których liczba w ostatnich latach przekracza 5 tys. rocznie. Inną kwestią było „zamknięcie służby zdrowia” i ponad 120 tys. tzw. nadmiarowych zgonów. Do tego doszło zjawisko nieznane obecnym pokoleniom, czyli częściowe lub całkowite „zamknięcie gospodarki”, przymusowa izolacja i związane z tym poczucie osamotnienia. Ciekawym zatem zagadnieniem są obawy i niepokoje Polaków co do najbliższej przyszłości.

Podwyżki cen na pierwszym miejscu

Z przeprowadzonego w grudniu 2021 r. sondażu przez europejską firmę ankieterską United Surveys wynika, że największe obawy Polaków co do sytuacji w roku 2022, wzbudzają podwyżki cen produktów i usług. Obawę taką wyraził co trzeci badany. Co ciekawe kolejne 30 proc. Polaków, obawia się sporów na tle politycznym. Chodzi o relacje z UE i w dalszej kolejności z Rosją. Dopiero na czwartym miejscu znalazły się obawy przed nasileniem pandemii Covid-19. Spora grupa, bo aż 8,5 proc. wyraziła obawę o wyższe podatki. Podobne wnioski wynikają z badań agencji badawczej SW Research. Ponad 42 proc. Polaków wyraziło zaniepokojenie wzrostem cen i swoją sytuacją ekonomiczną. 15 proc. wskazało na rozwój pandemii i co ciekawe aż 11 proc. Polaków boi się wybuchu wojny między Rosją a Ukrainą.

Źle na lokalnych „podwórkach”

Tymczasem w poszczególnych regionach Polski, w tym na Kaszubach, trwają ciche dramaty przedsiębiorców i pracowników, którzy na skutek lockdownów i innych problemów związanych z okresowym „zamykaniem” gospodarki, zmagają się z problemami nieznanymi jeszcze dwa lata temu. Urzędy Statystyczne odnotowują coraz więcej zawieszanych lub likwidowanych działalności gospodarczych i mniejszy przyrost nowych podmiotów. Księgowi nie są w stanie odnaleźć się w chaosie nowych przepisów podatkowych i masowo rezygnują z doradzania mikroprzedsiębiorcom. Ci w wielu przypadkach  nie potrafią odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Sami też prognozują pogorszenie koniunktury gospodarczej a przewaga pesymistów nad optymistami wynosi już ok. 15 proc.

Kolejny rok wzrostu zgonów

 W 2021 roku z mapy Polski „zniknęły” dwa miasta: Gdańsk i Sopot, gdyż zanotowano w Polsce 505 tys. zgonów, o 100 tys. więcej niż w przedpandemicznym roku 2019. Ostatnie miesiące obarczone są ok. 13 tys. zgonów tygodniowo, podczas gdy w latach 2018-2019 było to ok. 8 tys. Co ciekawe zasiłek pogrzebowy ustanowiony został na poziomie 4 tys. zł jeszcze w roku 2011 i rząd nie widzi potrzeby jego podwyższenia, w przeciwieństwie do drastycznych podwyżek mandatów za wykroczenia drogowe.

Policjanci mogą nakładać mandaty idące w tysiące złotych za zwykłe, niegroźne zagapienie a obywatele coraz mniej widzą w nich kogoś, kto może podać pomocną dłoń. Generalnie co do roku 2022 panuje atmosfera umiarkowanego niepokoju, daleka od sytuacji niedawnego boomu gospodarczego, kiedy to Polska nazywana była tygrysem Europy.

BM


http://kurierkaszubski.eu/region-w-2021-roku-z-mapy-polski-zniknely-dwa-miasta-gdansk-i-sopot-czego-najbardziej-obawiamy-sie-w-roku-2022/?fbclid=IwAR1sRVVXGy_3gVEW4L64TwmggAeJYlZWCV7Ls0-mXoo1XYUQrwwHd6nITrE







niedziela, 25 lipca 2021

Sytuacja chyba już wykrystalizowana

 


Ten wyciek maili Dworczyka i reszty przypomina mi zagrywkę jak afera taśmowa "u Sowy".


Pionki ucztują i robią sobie tam rozmaite interesy bez żadnych obaw, że ktoś ich może podsłuchać, namierzyć i tak dalej.


Dlaczego?


Bo wiedzą, że mają plecy w służbach. To co robią robią za przyzwoleniem służb, albo jako zlecenie od nich. Czego więc się bać??

Tak więc za taśmami stoją służby i za mailami też stoją służby.


To pokazuje pionkom, że są tylko pionkami, podczas gdy oni wyobrażają sobie, że są pionkami najwyższego sortu, a może nawet  - że są częścią sitwy.


Nie jesteście częścią sitwy - niczym nie jesteście.


To jednak zakłada korelację z działaniami agentury w Rosji.

Teraz rosyjskie utyskiwania, że Polacy to rusofoby znalazły pokrycie w mailach - nie tylko, że "Polacy wymyślają domniemaną rosyjską agresję", ale nawet planują i koordynują ingerencję w obcym sąsiednim kraju - "bratnim" dla Rosji.

I co teraz będzie??

Do czego im to potrzebne??



Gdy zaczęła się infopandemia, uważnie oglądałem telewizyjne przekazy - z wielu wypowiedzi polityków wnioskowałem - że oni już wiedzą.

Wszyscy oni tam na najwyższych stanowiskach wiedzą o mojej sprawie.

Pewnie nikt z was nie zwrócił uwagi, no bo skąd możecie wiedzieć...

że różne wypowiedzi jakby opisywały rzeczy, które przeżyłem za te wszystkie lata. Było tego sporo - a nigdy wcześniej nie było tak, by masowo czyjeś wypowiedzi pasowały do moich historii.

Tak więc wam tak mówię.


Taki przykład.


Była konferencja Dudy - on stał samotnie na szerokim podium - a na krańcach tego podium, po lewej i prawej, stali jacyś jego współpracownicy - pomiędzy nim, a nimi było pewnie z 4-6 metrów.

Za nimi 10 flag na masztach.

Chodzi o to, że te mikrofony tak mieli poustawiane, i ci dwaj po bokach tak stali, że wyglądało to tak, jakby za chwilę mieli z tego podium spaść - BO ICH BUTY BYŁY NA SAMEJ KRAWĘDZI PODIUM.

Skoro mieli tyle miejsca, to po co stali na samej krawędzi? To ani wygodne, ani bezpieczne.

To było celowe i był to pewien rebus, którego się domyśliłem, bo pasował do moich odkryć, a który może kiedyś wam opublikuję.


W każdym razie widzę też, że zostali oni poinformowani min. o moich odkryciach.

Zwracam tu uwagę, że Rudemu powiedzieli jakieś dwa miesiące po jednym z odkryć (  wideo i załzawione oczy, emocje i rebusy - to oczywiście wymaga osobnego dopowiedzenia ) - a tym - po dwóch kadencjach, a może po prostu jak już mają nóż na gardle... bo na Synaka nie ma sposobu.... to może jak padnie ostatnia nadzieja - to się podda??

Pamiętacie te wypowiedzi: "nigdy już nie wrócimy do świata sprzed pandemii" ?

Albo jak minister sportu na spotkaniu z młodzikami powiedziała "jak będziemy potęgą to cośtamcośtam"...


To jest waga moich odkryć, ale też przecież i opisów Werwolfa...


[Pamiętajcie też o lotnisku - tu też będę miał uwagę, którąś może kiedyś wam opublikuję, żebyście mieli dowód na to co piszę teraz.]


No tak, tylko skoro oni wiedzą - to czemu ja nadal jestem nękany, dlaczego służby nadal za mną łażą, czemu ciągle tkwię w impasie?

No i tu pojawia się pytanie o cel infopandemii.

Na to pytanie na razie nie znam odpowiedzi.


W każdym razie, ludzie tracą pracę, biznesy, a Duda chodzi rozanielony od ucha do ucha...

Jaka tego przyczyna panie Duda?

Maciej nie poda wam formuły na nieśmiertelność, co więcej nie tknę żadnego tematu dopóki sprawa bandytów z ABW nie zostanie załatwiona - po mojej myśli.

Więc co pana tak raduje??

A może podobnie jak tabuny głupków przed tobą, uwierzyłeś w bajeczki służb - że "teraz to już się na pewno złamie"??


Po napaści medialnej na Białoruś - zasłona opadła.

Co prawda wcześniej też były takie sygnały - jak już pisałem, ubecy z telefonami przy uchu podczas np. protestu zakopiańskich przedsiębiorców, i inne...


Napaść na Białoruś jest całkowicie wbrew moim przekonaniom.

Wiosna 2021 roku była zimna, ale czerwiec już upalny zachęcał do wyjścia - i zauważam wtedy, że nie łażą za mną  - nie licząc dwóch przypadków na przestrzeni niemal dwóch miesięcy, a korzystając ze słońca  i chcąc spalić kalorie dość często wychodzę do miasta.


Nadal jednak okradają mnie z kobiet.


I teraz chodzą za mną z pantomimą, żeby mi to i owo dopowiedzieć.

Co głupi to głupi...


Należy też uważać na kolejnego jasnowidza, tym razem z Węgier, który podobno stwierdził, że Polska za kilka lat będzie nowymi Niemcami w Europie.

To nie jest żadne jasnowidzenie, tylko temu "jasnowidzu" znane są plany sitwy, nic więcej...

Ja zresztą też to prorokowałem, że teraz przenoszą się do Polski i stąd będą wysyłać ludzi na wojnę z Rosją...

I co, miałem rację...

Tak sobie myślę, jakie jest nasycenie w społeczeństwie wiedzą o Werwolfie?

Być może napaść na Białoruś została zainicjowana wcześniej niż planowali - może teraz śpieszą się, zanim się obudzicie wszyscy...


A może jest zupełnie inaczej, może taki był plan, że ta napaść taka nieudana, by tylko sprowokować Rosjan do wojny i napaści na szalonych Polaków...


A to wszystko przez nasycenie administracji obcym elementem i pranie mózgu młodzieży przez 20 lat raptem...

W każdym razie wydaje się, że cała wierchuszka należy do sitwy. No, oczywiście są jakieś wyjątki...

Ale uogólniając - nie ma co zbierać...

Chciwość i brak odpowiedzialności.


Pajdokracja w pełnej krasie.


Policja namawia do zasłaniania się odblaskiem przed zbliżającym się samochodem, "dziennikarze" podjudzają ludzi przeciwko Białorusi, służby okrutnie nękają bezbronnego i niewinnego człowieka, najwyższe czynniki w państwie wcale im tego nie zabraniają, a może nawet ochoczo sekundują...

"wyciśnijcie z niego wszystko co wie!! My też chcemy sobie polatać po kosmosach!!"

Tak, tak... jadąc do pracy w 2012 roku sam słyszałem, jak w RFN FM jakiś troglodyta radośnie nadawał, że już za dwa lata będziemy mieć takie samoloty jak w Gwiezdnych Wojnach...

Tak, tak.... tak było.


No i gdzie macie te samoloty??

Ja wam nic nie dam.


Chciwość.


Ustawiają się po lewej.... czy to już wszyscy??


----



P.S. 

29 lipca


No i skończyły się moje wakacje.

Trwały od pierwszych upalnych dni czerwca do ostatniego poniedziałku.


Od dwóch dni tabuny ubeków na każdym rogu.

Lato to ich największa obawa, bo przecież kobiet wszędzie urodzaj.


W 2019 roku całe lato bolały mnie stawy i mięśnie, niby od leku na kostkę.

W 2020 zrobili lokdaułn.

A w tym roku była cisza.

Ale raczej chodziło o skierowanie mnie pod pewien adres i to samo co kiedyś – zwodzenie obliczone na moją stratę czasu.


A jak w zeszłym tygodniu się ujawnili, że czekali na mój ruch, to teraz już się nie kryją.


Zombie po ulicach krąży.


Skrobniesz coś o spalaniu kalorii, sprawdzisz ile kroków robisz na godzinę i proszę – już paradują – „synchronizują” przede mną, machają regularnie na przemian tymi łapami i maszerują niczym ci od nordicwalking, tyle, że bez kijków.

Do tego „tradycyjnie” dziecięcy plecak.


Druga opcja – brzuszek i plecaczek.

Trzecia opcja – zombie z plecaczkiem i słuchawkami na głowie.

Czwarta opcja – tatuaże i papierosy.


To rebus a propo tego adresu...


Większość idzie jak zombie.

Wiecie na czym to polega?


Przypatrzcie się...













wtorek, 13 lipca 2021

!!! Szokujące? - Kościół wobec COVID19 !!!


Wypowiedzi oficjeli Kościoła - polskiego, włoskiego, kazachskiego i niemieckiego - na temat oszustwa Wielkiego Resetu, kłamstwa covidowego, lockdałnów i sektach bogaczy.



Czy szokujące? Chyba takie właśnie powinny być.

Bardzo polecam.



przedruki:

maj – czerwiec 2021.



Bp Schneider: Restrykcje covidowe mają stworzyć "społeczeństwo niewolników"



Lockdown narzędziem systemu totalnej kontroli
Maska symbolem kapitulacji przed nowym systemem



Bp Athanasius Schneider skomentował kryzys COVID-19 w zachodnim świecie, porównując oficjalne narracje covidowe do sowieckiej propagandy.

Kazachski biskup Athanasius Schneider, który gościł niedawno w Polsce, udzielił wywiadu twórcom filmu dokumentalnego Planet Lockdown, który wkrótce będzie miał swoją premierę. Hierarcha skomentował sytuację, jaka nastała w zachodnich społeczeństwach po podporządkowaniu ich życia machinacji politycznej, jaką jest kryzys koronawirusa.

Zapytany o zasadność wprowadzania lockdownów, stwierdził, że były one „przesadne i nieproporcjonalne” w stosunku do zagrożenia wirusem.

 „Czemu oni to robią? Nie chodzi tylko o zdrowie ludzi, ale musi istnieć inny cel, rodzaj celu politycznego, aby stworzyć nowe struktury i systemy życia społecznego, prawdopodobnie większej kontroli nad każdym z nas, a więc społeczeństwa całkowitej kontroli. A kiedy istnieje społeczeństwo totalnej kontroli… to jest bardzo blisko społeczeństwa niewolników, gdzie istnieje niewielka elitarna grupa, która kontroluje resztę” – powiedział.



Biskup Athanasius Schneider



- Mamy również prawo do prywatności, a nie do całkowitej kontroli. A kiedy nie masz prywatności, jesteś niewolnikiem. Niewolnicy nie mają prywatności. A to jest sprzeczne z godnością osoby ludzkiej – podkreślił biskup.


Hierarcha skrytykował nie tylko lockdowny, ale również coraz większy pośredni przymus przyjmowania szczepionek na COVID-19. Ze szczególnym naciskiem podtrzymał swój dotychczasowy sprzeciw wobec tych preparatów, które zostały uzyskane przy użyciu linii komórkowych pochodzących od nienarodzonych dzieci będących ofiarami aborcji.

- Musimy zawsze protestować przeciwko temu. Jeśli dopuścimy wyjątek, to nasz protest nie jest wiarygodny i to osłabia cały nasz protest przeciwko tej okropnej branży [aborcyjnej]. I będziemy de facto nieskuteczni – przekonywał bp Schneider.


Urodzony w Związku Sowieckim (na terenie obecnego Kirgistanu) konserwatywny hierarcha przypomniał doświadczenia ze swojego dzieciństwa, kiedy obserwował działalność rodziców w ramach podziemnego Kościoła. Obserwując dzisiejsze tzw. oficjalne narracje zachodniego świata, zauważa on wyraźne paralele łączące je z czasami sowieckiego terroru.

- Jeśli przedstawiasz inną opinię (mówią), należysz „grupy spiskowej”. Wyznajesz „teorię spiskową”. I stosujesz „mowę nienawiści”. To wyrażenie „mowa nienawiści” pochodzi od komunistów. Mówią: „nienawidzisz systemu sowieckiego, nienawidzisz narodu radzieckiego, ponieważ jesteś przeciwko komunizmowi” – skomentował biskup.

Analogicznie do sowieckiej propagandy, malującej obraz „pięknej rzeczywistości” w bloku wschodnim, dziś, jak wskazuje Schneider, mamy do czynienia z „praniem mózgu od rana do wieczora tak zwanymi «wiadomościami covidowymi», które nie są prawdziwe” i nie da się ich potwierdzić wobec autentycznych danych.


Jak zauważył bp Schneider, „teraz mamy dla całej ludności świata znak poddania się temu nowemu systemowi: maskę. To widoczny znak, że jesteś poddany. Nawet jeśli tak wielu naukowców i lekarzy, i ludzi o zdrowym rozsądku mówi, że maska jest naprawdę bezużyteczna… Ale to trwa, ponieważ nowy globalny system społeczny chce mieć konkretny zewnętrzny znak poddania się i wyraz ciągłej sytuacji kryzysowej, którą tworzy, a nawet rozbudowuje”.


- Mam więc nadzieję, że ludzie o zdrowym rozsądku powstaną z różnych części społeczeństwa, aby oprzeć się nowym formom dyktatury w świecie zachodnim – powiedział.


Wskazując na różne aspekty zamachu na wolność i cywilizację chrześcijańską, jaki przypuścili architekci covidowego „nowego ładu”, bp Schneider wskazał na istotną drogę, bez której nie nastąpi prawdziwa reakcja przeciwko nim.

- Społeczeństwo powinno zostać odnowione i jestem przekonany, że można je odnowić tylko z Chrystusem, jedynym królem ludzkości, Zbawicielem, i z przykazaniami Bożymi, które jedynie prowadzą ludzkość do prawdziwego szczęścia i pokoju – podkreślił.




Abp Viganò: Mamy obowiązek demaskowania oszustwa Wielkiego Resetu


Przewrotna logika architektów Wielkiego Resetu
Uwodzicielskie kłamstwo i ostracyzm społeczny
Pochód Rewolucji, czyli seria Wielkich Resetów
Nowa normalność – „wyścig ku zbiorowemu samobójstwu”
Obowiązek sprzeciwu wobec „sekty” Rothschildów, Gatesów i innych



„Mówienie prawdy, wykrzykiwanie jej z dachów, odkrywanie oszustwa i jego twórców jest świętym dziełem i żaden katolik – ani ktokolwiek, kto zachował jeszcze choćby ślad przyzwoitości i honoru – nie może uchylić się od tego obowiązku” – pisze abp Viganò w najnowszym liście pasterskim.



Abp Carlo Maria Viganò skierował list pasterski do uczestników konferencji zorganizowanej przez konserwatywnego włoskiego działacza Massimo Viglione. Organizator jest profesorem Europejskiego Uniwersytetu Rzymskiego i prezesem organizacji Konfederacja Triari. Viganò podziękował środowisku za wkład w konserwatywny opór wobec upolitycznienia pandemii koronawirusa i przedstawił swoje refleksje na temat propagowanej przez rządy konieczności społecznej i ekonomicznej restrukturyzacji, popularnie określanej mianem Wielkiego Resetu.


Włoski hierarcha i były nuncjusz apostolski w Stanach Zjednoczonych stoi w opozycji do progresywnego pontyfikatu papieża Franciszka i otwarcie krytykuje „globalistyczny” wymiar międzynarodowego kryzysu koronawirusa. 

Tym razem zdecydował się użyć mocnego porównania dla zobrazowania sposobu działania grup wpływu odpowiedzialnych za tworzenie post-covidowego „nowego ładu”. Przywołał okoliczności wywołanego przez Stalina wielkiego głodu na Ukrainie. Klęska spowodowana m. in. kolektywizacją rolnictwa była świadomym działaniem sowieckich władz, jednak nie przeszkodziło im to w utyskiwaniu na głód jako „przyczynę” cierpienia ludności.

Jak zawuaża Viganò, naiwnością byłoby pytanie zadane przez ukraińskiego chłopa: „Dlaczego Stalin nie wysyła prowiantu, zamiast zakazywać otwierania sklepów i podróżowania? Czy on nie zdaje sobie sprawy, że sprawia, że wszyscy umierają z głodu?”.

Podobnie bezsensowne, zdaniem arcybiskupa, byłoby dziś pytanie o to, czy rządy nie zdają sobie sprawy, że rujnują gospodarkę i ludzkie życie poprzez wprowadzanie covidowych obostrzeń. Jako ich skutki autor listu wymienia osłabienie opieki zdrowotnej i państwowych strategii walki z epidemią poprzez zakazywanie skutecznych metod leczenia i zastępowanie ich wątpliwymi procedurami.

„Co więcej, [rządy] zmuszają teraz obywateli – używając szantażu ciągłych lockdownów, nakazów pozostania w domu i niekonstytucyjnych «zielonych przepustek» – do poddania się szczepionkom, które nie tylko nie gwarantują żadnej odporności, ale raczej wiążą się z poważnymi krótko- i długotrwałymi skutkami ubocznymi, a także z dalszym rozprzestrzenianiem się bardziej odpornych form wirusa” – dodaje hierarcha.

- Szukanie jakiejkolwiek logiki w tym, co mówią nam media głównego nurtu, urzędnicy państwowi, wirusolodzy i tak zwani „eksperci”, jest praktycznie niemożliwe, ale ta czarująca nieracjonalność zniknie i zmieni się w najbardziej cyniczną racjonalność, jeśli tylko odwrócimy nasz punkt widzenia. Oznacza to, że musimy pozbyć się myślenia, że nasi rządzący działają z myślą o naszym dobru, a bardziej ogólnie musimy przestać wierzyć, że ci, którzy do nas mówią, są uczciwi, szczerzy i kierują się dobrymi zasadami – pisze.

Abp Viganò zauważa, że skutkiem rządowej propagandy, nadużywającej sytuacji epidemicznej do celów polityczno-ekonomicznych, jest polaryzacja nastrojów społecznych i ostracyzm wobec osób mówiących o koronawirusie z perspektywy krytyczno-naukowej. Osoby takie piętnuje się jako wyznawców „teorii spiskowych”, podczas gdy rzetelny dialog na poziomie państwowym i medialnym został praktycznie wykluczony.

- Kłamstwo uwiodło wielu, nawet wśród samych konserwatystów i tradycjonalistów. Nam samym czasem aż trudno uwierzyć, że owi kupcy nieprawości są tak dobrze zorganizowani, że udało im się manipulować informacjami, szantażować polityków, korumpować lekarzy i zastraszać biznesmenów, aby zmusić miliardy ludzi do noszenia bezużytecznych kagańców i uznania szczepionek za jedyny sposób na uniknięcie pewnej śmierci – podkreśla arcybiskup.


Abp Viganò zwraca uwagę, że przeinaczanie faktycznych problemów na użytek przewrotów społecznych ma długą historię.


„Kłamstwo jest znakiem firmowym architektów Wielkich Resetów ostatnich kilku stuleci: protestanckiej pseudoreformacji, rewolucji francuskiej, włoskiego Risorgimento, rewolucji rosyjskiej, dwóch wojen światowych, rewolucji przemysłowej, rewolucji 1968 r., upadku muru berlińskiego.

Za każdym razem, zauważcie, pozorne przyczyny tych rewolucji nigdy nie odpowiadały rzeczywistym” – pisze. Przypomina przy tym, że podobne zaostrzenia kontroli i inwigilacji społeczeństw oraz nadużywanie interwencjonizmu miały miejsce pod pretekstem różnych kryzysów, takich jak atak na Dwie Wieże i sytuacja na Bliskim Wschodzie.

Przykładem tego zjawiska jest także rewolucja liturgiczna w Kościele katolickim. Jej autorzy (komisja powołana przez Pawła VI i złożona m. in. z protestantów) pod pozorem lepszej „zrozumiałości” i „przystępności” Mszy Świętej „wymyślili zupełnie inną Mszę, ponieważ chcieli znieść pierwotną doktrynalną przeszkodę w dialogu ekumenicznym z protestantami”, jaką była liturgia oparta o wyeksponowanie ofiarnego i teocentrycznego charakteru.


- W czasie pandemii krok po kroku wmawiali nam, że izolacja, lockdowny, maski, godzina policyjna, „Msze transmitowane na żywo”, nauczanie na odległość, „smartworking”, fundusze na odbudowę, szczepionki i „zielone przepustki” pozwolą nam wyjść z zagrożenia i wierząc w to kłamstwo, wyrzekliśmy się praw i stylu życia, w sprawie których ostrzegali nas, że już nigdy nie wrócą: „Nic już nie będzie takie samo” – kontynuuje Viganò.


Duchowny określił proces poddawania się tzw. nowej normalności „wyścigiem ku zbiorowemu samobójstwu”, ponieważ godząc się na oficjalne narracje covidowe, bezwiednie przyjmujemy, że ograniczanie swobód obywatelskich w imię sytuacji kryzysowej jest rzeczą oczywistą, uprawnioną, a wręcz pożądaną.


- Naszym obowiązkiem jest demaskowanie oszustwa tego Wielkiego Resetu, ponieważ to samo oszustwo można przypisać wszystkim innym atakom, które na przestrzeni dziejów miały na celu unieważnienie dzieła Odkupienia i ustanowienie tyranii Antychrysta – pisze Viganò, wymieniając nazwiska osób składających się na „przeklętą sektę” odpowiedzialną za globalne strategie: Gates, Soros, Schwab, Rothschild, Rockefeller, Warburg. Osoby te, jak zauważa pasterz Kościoła, korzystają z autorytetu samego papieża oraz biskupów w firmowaniu proponowanych przez siebie rozwiązań światowego kryzysu.


Arcybiskup przywołał niedawne obchody rocznicy objawień fatimskich i podkreślił jak ważne jest w tym momencie przesłanie Matki Bożej o konieczności nawrócenia świata i wierności Bogu. „Mówienie prawdy, wykrzykiwanie jej z dachów, odkrywanie oszustwa i jego twórców jest świętym dziełem i żaden katolik – ani ktokolwiek, kto zachował jeszcze choćby ślad przyzwoitości i honoru – nie może uchylić się od tego obowiązku” – podkreśla Viganò.

- Czekając aż papież spełni do końca prośby Matki Bożej, poświęcając Rosję Jej Niepokalanemu Sercu, wytrwale ofiarowujmy siebie i nasze rodziny w życiu łaski pod sztandarem Chrystusa Króla. Niech z Nim króluje także nasza Najświętsza Matka i Królowa, Maryja – czytamy na zakończenie listu pasterskiego.







Kard. Müller o Wielkim Resecie i terrorze poprawności politycznej



Kard. Gerhard Müller, komentując współczesny zamach na wolność, stwierdził, że Wielki Reset i kultura negacji to totalitaryzm "w stylu koszmarów Orwella".

Kard. Gerhard Ludwig Müller, były prefekt Kongregacji Nauki Wiary i przewodniczący Papieskiej Komisji „Ecclesia Dei” (niegdyś odpowiedzialnej za duszpasterstwo dla osób przywiązanych do tradycyjnej Mszy Świętej) udzielił wywiadu niemieckiemu prawnikowi i autorowi książek Lotharowi Rilingerowi.

Głównym tematem rozmowy był zamach na wolność, jaki przeprowadzają obecnie elity polityczne i oligarchia finansowa z jednej strony, a potężne lobby ideologiczne związane z lewicą z drugiej.

„Duch i wolność nie mogą być oddzielone” – powiedział kard. Müller, wskazując, że niedopuszczalna jest sytuacja, w której w debacie akademickiej wyklucza się profesorów pod dyktando „genderowych aktywistów, zelotów Black Lives Matter i fanatyków LGBT”.

- W końcu Sokrates został skazany na śmierć przez polityków o pośledniej pozycji, a Arystoteles wystrzegał się demokracji, która przeradza się w rządy motłochu, „aby nie dać Ateńczykom drugiej szansy na zgrzeszenie przeciwko filozofii” – wskazał niemiecki hierarcha.


Zapytany o polityczne aspekty kryzysu koronawirusa, kardynał wskazał na grupy wpływu i ich wątpliwe koncepcje na temat przyszłości świata.

 „To jest próba na wielką skalę. Amerykańscy supermiliarderzy, giganci technologiczni i przemysł farmaceutyczny próbują narzucić całemu światu swój nędzny pogląd na ludzkość i swój ograniczony gospodarczo światopogląd w połączeniu z modelem chińskiej partii komunistycznej, kładąc podwaliny i umożliwiając Wielki Reset po korona-kryzysie” – zauważył.


Kardynał zwrócił uwagę na psychiczne uwarunkowanie, które sprawia, że ludzie tak łatwo podążają za architektami nowego porządku: 

„Miło jest należeć do wspólnoty, w której wszyscy są tacy sami, myślą tak samo, czują to samo, do wspólnoty jednorodnej w oburzeniu na dysydentów i pełnej podziwu dla odważnych bohaterów aprobowanych przez możnych”.

Zapytany o tzw. kulturę negacji (cancel culture), jaką uprawiają dziś lewicowe rządy i lobby oraz o terror poprawności politycznej, kard. Müller ocenił:

 „To jest po prostu barbarzyństwo, intelektualny wandalizm, naśladowanie totalitaryzmów XX wieku w stylu koszmarów Orwella” i dodał ironicznie:

„Należy raczej mówić o sępach kultury (vulture culture), kulturze sępów”. Kultura negacji (czyli podważanie fundamentów zachodniej cywilizacji przez neomarksistowskie reinterpretacje) to zdaniem hierarchy „po prostu inne określenie na pranie mózgu, które komuniści w Chinach i Związku Sowieckim rozwinęli do najwyższej perfekcji”.

Były prefekt Kongregacji Nauki Wiary i honorowy profesor Uniwersytetu Ludwika i Maksymiliana w Monachium skomentował również forsowanie w Niemczech tzw. języka genderowego (unikanie określania płci wyłącznie jako męskiej albo żeńskiej na gruncie językowym) jako standardu dyskusji akademickiej.

- Język genderowy nie jest kryterium naukowym, ale instrumentem dominacji miernot, lichych intelektualnie i autorytarnych liderów o mentalności strażników więziennych. Zdecydowana większość Niemców kategorycznie odrzuca nadużywanie języka do mentalnego terroryzowania ludzi – podkreślił.

Kard. Gerhard Müller zakończył wywiad uniwersalnym stwierdzeniem, że dzisiejsze zmaganie się sił merytorycznej argumentacji z siłami ideologicznego terroru to „odwieczna debata między duchem wolności a bigoterią władzy, między indywidualnością a wymuszonym naśladownictwem”.




Abp Jędraszewski w Tatrach:


"Będą bronić praw zwierząt i nawet traw. Ale człowieka będą uważać za szkodnika"



3 lipca 2021




Uroczystościom 160. rocznicy objawień Matki Bożej Jaworzyńskiej przewodniczył abp Marek Jędraszewski. W homilii wygłoszonej z ołtarza polowego metropolita krakowski przypomniał przesłanie Matki Bożej Królowej Tatr. 

Zwrócił też uwagę na księgi pamiątkowe, a w szczególności na zapisy pielgrzymów z czasów stanu wojennego, którzy prosili Boga o „lepsze jutro".

- Tamten system, ateistyczny i komunistyczny, chciał nas oderwać od Boga. Chciał sprawić, abyśmy żyli bez niego. Została naruszona podstawowa relacja, bez której wszystko zaczyna tracić ład i porządek. Potem została naruszona relacja z sobą samym, bo polskie społeczeństwo było podlegane permanentnej ideologii kłamstwa, za którym szło zniewalanie ludzkich umysłów. Nie można było wtedy czuć się ze sobą dobrze – mówił abp Marek Jędraszewski.

Następnie metropolita krakowski porównał ustrój komunistyczny do „współczesnych ideologii" głoszących zbyt dużą wolność jednostki.

- Wydarzenia sprzed 40 lat każą nam myśleć o tym, co się dzieje obecnie. O współczesnym naruszaniu czterech podstawowych płaszczyzn i relacji. Ta ideologia pochodzi z Zachodu, ale swoje źródło ma w ideologii marksistowskiej. Chce się zaproponować taki styl myślenia, jakoby Pana Boga nie było. A jak nie ma Boga, to jak mówił Fiodor Dostojewski, można człowiekowi wszystko wmówić i wszystko wprowadzić – mówił Jędraszewski.



Duchowny skrytykował deklarację Parlamentu Europejskiego, która zdaniem metropolity „piętnuje Polski naród jako homofobów i jako tych, którzy nie chcą uznać wolności drugiego człowieka".

- Absolutyzuje się człowieka, który wydaje się, że może wszystko. Nawet zmienić to, czy ktoś jest kobietą czy mężczyzną. Może przedefiniować to, czym jest rodzina i jak powinno wyglądać życie wspólnotowe – mówił abp Marek Jędraszewski. - Co to za wolność, którą chcą nam zaproponować? Do czego oni chcą doprowadzić? Do wielkiej katastrofy demograficznej, która i tak dotyka nasz naród?

Przewodzący mszy świętej arcybiskup zaznaczył, że w Polsce trwa zamieszanie kulturowe, w którym zderzają się grupy osób postępowych i konserwatywnych.

- Skąd ta pochwała zabijania dziecka nienarodzonego? Będą bronić praw zwierząt i nawet traw. Ale człowieka będą uważać za szkodnika, którego najlepiej żeby na świecie nie było. Wydaje się, że ci ludzie chcą doprowadzić świat zachodni do samozagłady w imię jakichś dziwnych do zrozumienia, niepogodzenia ze zdrowym rozsądkiem, ideologii – mówił pod koniec homilii abp Marek Jędraszewski.





https://zakopane.wyborcza.pl/zakopane/7,179294,27285942,abp-jedraszewski-na-rusinowej-polanie-ci-ludzie-chca-doprowadzic.html


https://dorzeczy.pl/swiat/189825/kard-mueller-o-wielkim-resecie-i-terrorze-poprawnosci-politycznej.html?utm_source=dorzeczy.pl&utm_medium=feed&utm_campaign=rss_feed


https://dorzeczy.pl/swiat/185308/abp-vigano-mamy-obowiazek-demaskowania-oszustwa-wielkiego-resetu.html


https://dorzeczy.pl/religia/189714/bp-schneider-restrykcje-covidowe-i-spoleczenstwo-niewolnikow.html






wtorek, 18 maja 2021

Nauka zdalna - opinia

 

przedruk


Jerzy Lackowski: 

Całkowite zamknięcie szkół było błędem. Zdewastowało psychikę uczniów


Można było spróbować nauki hybrydowej, w której pewne elementy nauczania realizowane byłyby w szkole, w mniejszych grupach, w odpowiednim reżimie sanitarnym. Niestety, bez głębszego namysłu podjęto decyzję o całkowitym zamknięciu szkół. Dziś widzimy, jak dewastujące było to doświadczenie dla psychiki młodych ludzi - mówi dr Jerzy Lackowski, fizyk, dyrektor Studium Pedagogicznego Uniwersytetu Jagiellońskiego, w latach 1990 - 2002 wojewódzki kurator oświaty w Krakowie.

 

Czy trwające od 14 miesięcy nauczanie zdalne zdało w Polsce egzamin?


To trudne pytanie, gdyż nie mamy żadnego punktu odniesienia, taka sytuacja zdarzyła się - nie tylko w Polsce - po raz pierwszy. Brałem udział w badaniach prowadzonych na zlecenie MEN, dotyczących nauki zdalnej w pierwszych miesiącach pandemii, ale mam wrażenie, że nasz raport oraz zawarte w nim wnioski nie zostały wykorzystane. Jedno jest pewne, nauczyciele reagowali bardzo różnie. Ci, którzy już stosowali autorskie rozwiązania w pracy, sprawnie korzystali z multimediów, znajdując nowoczesne drogi dotarcia do uczniów - dali sobie świetnie radę. Byli też nauczyciele, którzy dzięki ciężkiej pracy nadrobili „cyfrowe” zaległości, choćby w korzystaniu z platformy MS Teams, stwarzającej możliwości prowadzenia ciekawych zajęć zdalnych. Potrafili się oni wczuć w sytuację swoich uczniów oraz zdawali sobie sprawę, że od jakości ich pracy zależy uczniowska przyszłość. Niestety, z przykrością stwierdzam, że są też nauczyciele, którzy wciąż traktują zdalne nauczanie jako przejściowy „wybryk natury” i bardziej starają się przetrwać, niż prowadzić pełnowartościowe lekcje. Część z nich po ponad roku nauki zdalnej nadal ma duże problemy z nowymi technologiami i nie potrafi tak ustawić „teamsów”, aby np. uniemożliwić złośliwe wyciszanie lub też wyrzucanie uczniów z systemu przez innych uczestników lekcji.


[...]

Szczególnie, gdy mówimy o najmłodszych uczniach. Jak pan ocenia decyzję o wprowadzeniu zdalnego nauczania w klasach I – III?


To już był w istocie absurd. Kiedyś wspaniała, mądra nauczycielka zapytała mnie ze szczerą troską w głosie, czy nie wiem przypadkiem, jak się zdalnie uczy dzieci pisania? Niech pan sobie wyobrazi lekcję zdalną z siedmiolatkiem. To jest absolutna fikcja. Szczerze się dziwię, że nikt z decydentów nie przemyślał tej kwestii wcześniej. Te dzieci naprawdę mogły chodzić do szkół, a zostały skierowane na zdalne nauczanie, kolejny raz przed Wielkanocą, pomimo że wówczas zdecydowana większość nauczycieli była już zaszczepiona.

To zupełnie jak w ochronie zdrowia. Lekarze są już zaszczepieni, ale wielu wciąż woli wygodne teleporady, ze zgubnym skutkiem dla społeczeństwa… Odetchnijmy jednak na moment od grzechów decydentów i nauczycieli. Rodzice też nie są bez winy.


Zdarzało się, że część z nich rozwiązywała za swe dzieci zadania na klasówkach, siedząc tuż obok nich. W ten sposób dochodziło do zwykłych edukacyjnych oszustw, które będą miały w przyszłości bardzo niekorzystny wpływ na dzieci. Oczywiście, wsparcie ze strony rodziców jest czymś bezcennym, ale ono musi mieć swoją granicę. W efekcie teraz nauczyciele ostrzegają uczniów, że po powrocie do szkół będzie się sprawdzać ich faktyczną wiedzę, co jeszcze bardziej wzmaga uczniowski stres. Z drugiej strony mamy też częste przypadki uczniów, którzy z różnych powodów nie uzyskiwali wsparcia ze strony najbliższych, jak również mieli trudne warunki do uczestniczenia w zdalnym nauczaniu i w efekcie zaczęli się gubić, choć wcześniej dawali sobie dobrze radę z nauką. Sporo szkół i nauczycieli nie umiało się dotychczas z tym problemem zmierzyć i pomóc tym uczniom.

Szkoły to również dyrektorzy. Co wynika z pańskich obserwacji ich działań?


Mimo wprowadzenia obowiązku zdalnego nauczania, przez wiele tygodni było sporo szkół, w których nauczyciele nie pracowali online w czasie rzeczywistym, tylko stosowali coś na kształt zlecanej rodzicom edukacji domowej, czyli po prostu przesyłali uczniom zadania i materiały do przerobienia. Część dyrektorów nie potrafiła zupełnie zapanować nad tym zjawiskiem. Nie korzystali też z możliwości uczestniczenia w prowadzonych lekcjach, choć „teamsy” pozwoliłyby im łatwo się przekonać, jak naprawdę wygląda edukacja w ich szkole i jak różne jest podejście nauczycieli do swoich obowiązków. Byli dyrektorzy, którzy nie wiedzieli, co się dzieje w ich szkole i nie potrafili nawet określić, z jakich narzędzi korzystają nauczyciele. Jakby tego było mało, nadzór nad szkołami ze strony kuratoriów, jak i wsparcie z ich strony - również wyglądały słabo.

Uważa pan, że wszystko to można było lepiej zorganizować?


Mieliśmy sporo czasu, podczas którego można było poważnie przeanalizować, jakie efekty nauczania da się uzyskać w zdalnej edukacji, a jakie nie. Można było spróbować choćby nauki hybrydowej, w której pewne elementy nauczania realizowane byłyby jednak w szkole, w mniejszych grupach, w odpowiednim reżimie sanitarnym. Uczniowie mogliby np. eksperymentować na fizyce czy chemii, prowadzić dyskusje na różnych przedmiotach. Niestety, zbyt łatwo, bez głębszego namysłu podjęto decyzję o całkowitym zamknięciu szkół. Dziś widzimy, jak dewastujące było to doświadczenie dla psychiki młodych ludzi, jak również dla ich edukacyjnego rozwoju. Gdyby po pierwszym szoku wywołanym pandemią zastosowano po kilku miesiącach naukę hybrydową, uczniowie mieliby większą wiedzę i umiejętności, a zarazem mniejsze poczucie alienacji, utrzymaliby rzeczywiste kontakty z rówieśnikami i z nauczycielami…

…coś by się w ich życiu działo, odczuwaliby mniejszy lęk przed światem. Przecież szkoła to miejsce pierwszych miłości i przyjaźni na całe życie, nauki radzenia sobie w społeczeństwie, miejsce rodzenia się pasji. Dziś wiele z tych rzeczy zastępują im seriale, kreujące często świat fałszywy, który jednak staje się prawdą, bo młodzież nie ma gdzie konfrontować filmu z rzeczywistością.


Cóż, nauka zdalna rodzi również i takie zagrożenia, niszczy więzi społeczne, rodzi ogromne frustracje i poczucie samotności. To się pogłębiło w marcu, kiedy zamknięto dosłownie wszystko. Dzieci, które mogły się wyżalić przed rodzicami i miały poczucie, że ktoś ich słucha - i tak miały lepiej niż te, które zostały pozostawione same ze swoimi myślami. Jeszcze raz powtórzę, nie doszło w Polsce do poważnej analizy skutków nauki zdalnej. W efekcie przez większość pandemii stosowano dwie proste recepty: po pierwsze dzieci mają siedzieć w domach, bo trzeba je chronić przed wirusem poprzez izolację. Drugim lekarstwem było obniżenie wymagań o 20-30 proc. na egzaminie ósmoklasisty i na maturze. Proszę się zastanowić, jak w takiej sytuacji będą wyglądały studia? Czy tam również będziemy obniżać poziom? Raczej będziemy musieli umożliwić młodym ludziom nadrobienie braków. W przeciwnym razie będą oni w przyszłości niepełnymi profesjonalistami, skazanymi na kłopoty na rynku pracy. To wszystko są konsekwencje, nad którymi rządzący powinni się zastanawiać przy podejmowaniu trudnych decyzji.

W pandemii doszło też chyba do pogłębienia kolejnej choroby polskiego szkolnictwa, czyli manii testowania, która pozoruje wiedzę i wypuszcza ze szkół niedojrzałych życiowo ludzi.


To jest kształtowanie ludzi pod kątem bardzo prostego sposobu widzenia świata. Albo jest A, albo B, albo C, albo D. Tu nie trzeba myśleć, wyrażać wątpliwości, rozważać niuanse, spójnie się wypowiadać. Na test wystarczy się wyuczyć, a potem można wiedzę zapomnieć. Często się zastanawiam, jak by sobie poradzili dzisiejsi uczniowie np. ze starą maturą z języka polskiego, kiedy trzeba było napisać poważny esej na jeden z czterech tematów, użyć argumentów na poparcie swej tezy, ładnie i samodzielnie opracować temat, mając na to sporo czasu. Wtedy można było dostrzec nie tylko, jaką uczeń ma wiedzę, ale też jak ją potrafi wykorzystać, czy sprawnie i poprawnie posługuje się językiem, umie używać argumentów.

Obniżamy wymagania, a wyniki na egzaminach są coraz gorsze. Przecież dzieci nie są chyba mniej inteligentne niż kiedyś?


Nie są. I choć przekroczyliśmy wszelkie granice w obniżaniu wymagań, to wyniki egzaminów zewnętrznych są coraz niższe, zaś większość ludzi w rzeczywistości jest coraz gorzej wykształcona.

Ale jak to jest możliwe?


To jest pewna filozofia edukacyjna obecna nie tylko w Polsce, oparta na idei powszechnej standaryzacji, której rzekomo najlepszym i najbardziej obiektywnym elementem, sprawdzającym uczniowską wiedzę, są testy wyboru. One jednak moim zdaniem ograniczają samodzielne myślenie uczniów, likwidują w istocie ich kreatywność. Do tego autorzy podstaw programowych zachowują się tak, jakby uczniowie byli coraz mniej inteligentni. Sądzę, że całość podstaw programowych trzeba uważnie przeanalizować, uporządkować, skorelować treści przedmiotów pokrewnych, ułatwiając nauczycielom kreowanie autorskich rozwiązań programowych. Powinniśmy np. dać większą swobodę nauczycielom języka polskiego w doborze lektur uzupełniających „żelazny”, ogólnopolski kanon. Cieszyłbym się też, gdyby na lekcjach historii szkoła romantyczna, z jej insurekcyjnym charakterem gloryfikującym nie zawsze przemyślane powstania narodowe, została wzbogacona o nurt myśli szkoły krakowskiej, bardziej racjonalnej, odcinającej się od działań typu: „poszli nasi w bój bez broni”. Na takim sporze można budować fascynujące, angażujące uczniów dyskusje. Trzeba przywrócić sprawdzone i skuteczne metody kształcenia przedmiotów ścisłych i przyrodniczych oraz zaprzestać spychania ich na drugi plan edukacyjny. Jeśli dalej będziemy obniżać wymagania w tych przedmiotach, to czy doczekamy się pokolenia świetnych inżynierów, informatyków, lekarzy? Na pewno nie. A bez nich marnie rysuje się polska przyszłość.

Proszę mi powiedzieć, jak może się zmienić szkoła, skoro nauczyciele zarabiają tak mało? Przecież efekt jest taki, że do zawodu idą albo pasjonaci, albo - częściej - ludzie przeciętni.


Od października 2019 roku stopniowo wchodzą w życie nowe standardy kształcenia nauczycieli. Np. uprawnienia do nauczania najmłodszych dzieci będzie można uzyskać tylko kończąc jednolite, pięcioletnie studia magisterskie, prowadzone tylko na uczelniach spełniających wysokie wymagania. Nie będzie też można zdobyć uprawnień do pracy w tym obszarze edukacji podczas studiów podyplomowych. Równocześnie każdy nauczyciel przedmiotu będzie musiał studiować w pięcioletnim cyklu określony kierunek. Niestety, wokół tych kwestii wciąż toczy się batalia, bo część szkół wyższych protestuje, gdyż nie spełniają podwyższonych wymagań. A co do wynagradzania nauczycieli, trzeba przestać się bać związków zawodowych i uzależnić wysokość zarobków od jakości nauczycielskiej pracy. Mamy bowiem w Polsce wielu naprawdę świetnie pracujących i zaangażowanych nauczycieli, którzy zarabiają tyle samo, jak ci, którzy przychodzą tylko do pracy i sprawnie wypełniają dokumenty. Niepokojące jest również to, że wszelkie próby zmiany tej sytuacji, np. poprzez przywrócenie cyklicznej oceny nauczycieli i powiązanie jej wyników z wysokością nauczycielskiego wynagrodzenia, upadły pod presją związków. Taka sytuacja zniechęca wielu utalentowanych absolwentów do podjęcia nauczycielskiej pracy. Tak samo jak blokuje ich zbiurokratyzowanie szkół i panujący w wielu z nich marazm. Gdyby wprowadzić system promujący samodzielność i gwarantujący podwyżki efektywnie pracującym pedagogom, nie cierpielibyśmy na brak dobrych nauczycieli. Pamiętajmy też, że nauczyciele kreatywni, stosujący autorskie programy, nie wypalają się tak szybko, jak ci tonący w schematach.

Gdyby nawet te zmiany zaszły, to na ich efekty poczekamy sporo lat. Dziś mamy taką rzeczywistość, że minister edukacji obniża wymagania dla maturzystów, a jednocześnie zapowiada, że za dwa lata będą one podwyższone i nie będzie już można zdać rozszerzonej matury bez uzyskania 30 proc. punktów na egzaminie. Przecież to nierealne, biorąc pod uwagę skutki pandemii w szkolnictwie.
Obawiam się, że ten pomysł polegnie w związku z dalszym obniżaniem wymagań. Zostanie więc utrzymany obowiązek przystąpienia do matury z jednego przedmiotu na poziomie rozszerzonym (chociaż w tym roku go nie ma), ale bez określonego progu zdawalności. Nadal będzie można otrzymać na nim zero punktów i uzyskać maturę, bo zdało się ją z przedmiotów obowiązkowych na poziomie podstawowym. Tylko że w ten sposób nadal będziemy uprawiać fikcję kształcenia i wypuszczać coraz gorszych absolwentów, którym trudno będzie sobie poradzić w życiu. Powtarzam, brakuje nam kompleksowego spojrzenia na edukację, bo wciąż dominuje skupianie się na szczegółach, które są marginalne, ale dobrze brzmią w przestrzeni ideologiczno-politycznej. W efekcie niekompetentnego i wąskiego spojrzenia na edukację politycy i decydenci zdają się nie rozumieć istotnych celów kształcenia. Uczniom może się dziś wydawać, że dobra władza to ta, która obniży im wymagania. Niestety, zapłacą za to wysoką cenę w przyszłości.

Jakie to może mieć skutki dla całego społeczeństwa?


Wskaźniki liczby osób studiujących lokują Polskę w czołówce światowej. Cóż z tego, skoro dostać się u nas na studia do większości szkół wyższych jest bardzo łatwo. Wiele z ponad 400 naszych szkół wyższych jest na bardzo słabym poziomie i jedynie najlepsze polskie uczelnie opierają rekrutację na wynikach matury z przedmiotów zdawanych na poziomie rozszerzonym… Pyta pan o skutki. Współczesny system edukacji promuje ludzi posłusznych, bezrefleksyjnie wykonujących polecenia, umiejących „nastawić żagle na odpowiednie wiatry”, słowem - konformistów. Źle wykształceni ludzie są najczęściej mniej krytyczni, mniej samodzielni intelektualnie, dużo łatwiej jest nimi manipulować. W takim świecie człowiek może być już tylko bezrefleksyjnym konsumentem, pozbawionym poczucia odpowiedzialności za swe życie, zaś autorytetami w najważniejszych sprawach stają dla niego celebryci. Ludzie już teraz przestają być obywatelami podejmującymi świadome wybory polityczne, ale stają się politycznymi kibicami, bez namysłu idącymi za swymi klubami-partiami. Brakuje miejsca dla ludzi mających wątpliwości wynikające z szerokiej wiedzy i umiejętności krytycznego myślenia. Dla porównania Finowie nie boją się proponować uczniom podczas lekcji tematów bardzo kontrowersyjnych, ale zmuszających do wyjścia z utartych schematów i do samodzielnego myślenia. Ale tam cały system kształcenia nauczycieli jest dużo bardziej wymagający, a studia nauczycielskie prowadzi się jedynie na ośmiu najlepszych uniwersytetach. Równocześnie nauczycielska praca jest dobrze wynagradzana.

Kończąc, wróćmy jeszcze na chwilę do nauki zdalnej. Jak pana zdaniem powinna wyglądać szkoła po powrocie uczniów za dwa tygodnie?
Trzeba wykorzystać ten czas przede wszystkim na odnowienie więzi społecznych, integrację uczniów, odbudowę wzajemnego zaufania - bez nadmiernego nacisku na sprawdzanie wiedzy. Tak jak jestem przeciwnikiem obniżania wymagań, tak uważam, że mamy dziś sytuację nadzwyczajną i przede wszystkim musimy skupić się na odbudowaniu psychiki dzieci i relacji między nimi. Dopiero potem możemy stawiać przed nimi nowe wyzwania.


całość tutaj:

https://plus.gazetakrakowska.pl/jerzy-lackowski-calkowite-zamkniecie-szkol-bylo-bledem-zdewastowalo-psychike-uczniow/ar/c15-15610075





poniedziałek, 10 maja 2021

Opętanie - A nie mówiłem (4) ??

 


„a ostatecznie nastąpi bezpośrednia komunikacja między naszym mózgiem, a światem cyfrowym”, co doprowadzi do pewnego rodzaju fuzji między światem fizycznym, cyfrowym i biologicznym ”.



Tak jak to opisywałem w Legion - następuje komunikacja z mózgiem ofiary i staje się ona bezwolnym zombie w rękach zdalnego "operatora". Tak jak to pokazywali w filmie Matrix.. oni nie wchodzili do Matrixa [matrix to macierz.... Polska to też Macierz...], tylko do ciała innej osoby.






przedruk

bardzo słabe tłumaczenie przeglądarki


Kiedy myślisz o „kontroli umysłu”, o czym myślisz?


Czy myślisz o spiskowcach z aluminiowymi kleszczami na głowach, którzy próbują powstrzymać kosmitów przed wpajaniem im różnych rzeczy? Do złych naukowców, którzy tworzą dziwne mieszaniny substancji, za pomocą których zmuszają jednostki do bezwarunkowego wykonywania ich rozkazów? Historie SF o ludziach zdalnie sterowanych pilotem?

Tak, idea „kontroli umysłu” została tak skutecznie przejęta przez inżynierów społecznych, że dziś wydaje się bardziej owocem ludzkiej fantazji. Nie ma znaczenia, czy ta fantazja przybiera formę głupiej opowieści SF, czy bezsensownej mowy spiskowej. Dopóki opinia publiczna zrozumie, że jest to „dziwny” temat, większość osób instynktownie będzie wiedziała, jak go uniknąć.

Ale czy wiesz, jak się sprawy mają? Kontrola umysłu nie jest fantastyczna. Jest to konkretna rzeczywistość, która coraz bardziej odnajduje się w czasopismach naukowych, w odtajnionych dokumentach, a nawet w gazetach głównego nurtu.

Przykład:

"Co jest w twojej głowie? Podobnie jak w „Incepcji” Nolana, technologia umysłu może zniewolić twój umysł; „Neuro-prawa” mogą cię chronić ”.

Ten rewelacyjny tytuł nie należy do żadnej niezależnej publikacji internetowej, ale do agencji France-Presse (za pośrednictwem The Economic Times). Wygląda na to, że AFP pragnie poinformować, że wkrótce będzie można czytać ludzki umysł. W rzeczywistości technologia przyszłości będzie w stanie wiedzieć, co pomyślisz, „zanim jeszcze zdasz sobie sprawę z tego, co myślisz”.

Dlaczego więc skamieniałe media poruszają ten temat? Jak wszystko, co piszą, jest to sposób na skierowanie dyskusji o zagrożeniu kontroli umysłu w określonym kierunku. Ale jedno jest pewne: po latach walki o utrzymanie dyskusji o kontroli umysłu na granicy akceptowalności, inżynierowie społeczni próbują ją teraz znormalizować. Powinno nas to martwić z wielu powodów.

Nie mówię teraz o „kontroli umysłu” w sensie propagandy, manipulacji psychologicznej i programowania przez media. Śledzę to i piszę o tym od  lat, w  tym o programie  MK Ultra  (zobacz także serię  Propaganda Watch ) i tym, jak  najlepiej manipulować ludźmi, aby uzyskać szczepionki.

Więc nie, dzisiaj porozmawiamy o prawdziwej kontroli umysłu, tej w książkach SF, to znaczy o małych technologiach wszczepionych do ludzkich mózgów w celu kontrolowania ich ciał. W obecnym stanie rzeczy ten typ technologii nie jest tak fantastyczny, jak sądzą inżynierowie społeczni.

Klucz do zrozumienia tego wszystkiego znajduje się w artykule AFP. Omawia różne innowacje w dziedzinie neuro-technologii, w tym narzędzia, które pozwolą złym postaciom „zapisywać emocje w mózgu” i zaszczepiać w pamięci „historie życiowe, które nie należą do Ciebie”. Artykuł cytuje Rafaela Yuste - „eksperta w tej dziedzinie” z Columbia University - który zauważa, że ​​ta technologia jest nie tylko teoretyczna, ale jest już wykorzystywana w eksperymentach: „Naukowcy eksperymentowali ze szczurami, wszczepiając do mózgu obrazy nieznanych obiektów. obserwuj, jak akceptują te przedmioty w swoim prawdziwym życiu, jakby należały do ​​nich i włączają je do swojego naturalnego zachowania ”.

Jak było do przewidzenia dla takiego artykułu, nawet jeśli uznam, że taka technologia jest już używana, a nawet częściowo zabroniona, jednocześnie opisuję ją jako temat „powieści i filmów science fiction”, które „ukazały publiczności ciemną stronę neurotechnologii ”. Autorzy omawiają dalej „prawdziwie pozytywne zastosowania” tej technologii, zwracając uwagę, jak w 2013 roku prezydent USA Barrack Obama promował inicjatywę BRAIN (Brain Research through Advancing Innovative Neuro-Technologies), której celem jest badanie przyczyn chorób psychicznych, takich jak choroba Alzheimera. ., Choroba Parkinsona i epilepsja ”.

Dla tych, którzy pamiętają moje artykuły o wyglądzie  chipa mózgowego,  w których omawialiśmy „ Inicjatywę BRAIN ” zaproponowaną przez DARPA i która dokładnie określała, w jaki sposób ta złowroga technologia kontroli umysłu będzie sprzedawana publicznie, nie jest to zaskakujące. Strategia marketingowa podkreśli potencjalne korzyści płynące z takich technologii dla  osób z czterokończynami i innych osób niepełnosprawnych .

A teraz dochodzimy do czasu, kiedy AFP opowiada nam o „pozytywnych zastosowaniach” tej technologii - w tym o „pacjentach z chorobą Parkinsona, Głuchoniemych i Alzheimera” - mimo że w tym samym artykule wspominam o propozycji chilijskiego prezydenta, aby wprowadzić ustawę przeciwko potencjalnym nadużyciom tej technologii przez złośliwych ludzi (…)

Oczywiście, podobnie jak w przypadku takich rządowych przepisów dotyczących „rozwiązywania” kryzysów, „rozwiązanie” jest równie złe, jak problem, który próbuje rozwiązać. Zamiast zakazywać takiej technologii, rozporządzenie będzie zachęcać do jej stosowania, a rząd nie będzie robił nic poza określeniem celów, dla których ta technologia będzie akceptowalna lub nie. Jak ujmuje to AFP w głosie Rafaela Yuste, idea kontroli umysłu i manipulacji neurologicznej nie jest z natury zła. Jest to złe tylko dlatego, że ci, którzy mają wszczepiony chip do mózgu, będą znacznie bardziej zaawansowani niż ich nieimplantowane rodzeństwo. W ten sposób, podobnie jak w przypadku mniejszości, ubogich i innych celów dla eugeników, traktowanych priorytetowo w programie szczepień, wszystko w imię „sprawiedliwości społecznej”, jak tutaj,

Aby uniknąć sytuacji, w której niektórzy ludzie będą bardziej zaawansowani, a inni nie, uważamy, że te neurotechnologie muszą być regulowane zgodnie z uniwersalnymi zasadami sprawiedliwości, uznanymi w duchu Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka” - powiedział Yuste.

Ach, tak, Powszechna Deklaracja Praw Człowieka, ten  szlachetny dokument ONZ , sporządzony przez znanego eugenika  HG Wellsa , który miał na celu poszanowanie wszystkich tak drogich nam praw i wolności, chyba że „są one wykorzystywane do celów i zasad sprzecznych z Organizacja Narodów Zjednoczonych ”. Bill Gates musi się ślinić na myśl o załadowaniu swojego systemu operacyjnego do ludzkich mózgów, a  Elon „Neuralink Musk”  odczuwa coś w rodzaju myśli o zostaniu pierwszym (publicznie uznanym) bilionerem.

Obecnie opracowywanych jest szereg neurologicznych narzędzi kontroli umysłu. Co ważniejsze, kampania propagandowa mająca na celu zaakceptowanie tych zaawansowanych technologicznie horrorów już trwa. W rzeczywistości w ciągu najbliższych pięciu lat będziemy świadkami wprowadzenia „ słyszalnych ” i „ nadających się do noszenia ” inwazyjnych technologii jako sposobu na skłonienie społeczeństwa do zaakceptowania chipa mózgowego.

Ale nie musisz mi wierzyć, konspiratorowi. Posłuchajcie lepiej klauna ze Światowego Forum Ekonomicznego, samego Herr Schwaba,  który  w 2016 roku powiedział francuskiemu dziennikarzowi, że w 2026 roku wszyscy będziemy mieli chip wszczepiony do naszych mózgów.

Wyjaśnia nawet, w jaki sposób te chipy będą wprowadzane stopniowo, aby przyzwyczaić opinię publiczną do idei, że będą miały stałego elektronicznego towarzysza (kontrolę umysłu). Najpierw technologia zostanie zastosowana na ubraniach, potem w mózgu lub pod skórą, „a ostatecznie nastąpi bezpośrednia komunikacja między naszym mózgiem a światem cyfrowym”, co doprowadzi do pewnego rodzaju fuzji między światem fizycznym, cyfrowym i biologiczne ”.

Zabawne jest to, że przed pokazaniem klipu swojemu konformiście przyjacielowi, nazywają cię szalonym konspiratorem i odrzucają sam pomysł chipa, ale po pokazaniu im klipu podadzą ci 15 różnych powodów, dla których żetony są oczywiste godna pochwały ewolucja technologiczna. Następnie zapewnią cię, że nie ma nic złego, jeśli zostaną wszczepione bezpośrednio do kory mózgowej i jest absolutnie rozsądne, aby pan Klaus Schawab mówił o przekształcaniu gatunku ludzkiego w armię wyszczerbionych cyborgów. Na koniec uroczyście zadeklarują, że jako pierwsi podniosą poziom transhumanistów, gdy tylko staną się dostępni, a ty jesteś prawicowym ekstremistą, jeśli nie wykorzystasz okazji, by dać się złamać Klausowi i jego klikie.

Jeśli to też nie jest kontrola umysłu, to nie wiem, co jeszcze.


Źródło: contramundum.ro


I jeszcze o drugiej twarzy na ciele diabła - moim zdaniem postać diabła - z elementami odzwierzęcymi ma pokazywać zezwierzęcenie złego człowieka właśnie, który wszedł w ciało innego człowieka - a ta druga twarz, ludzka, na brzuchu lub genitaliach - pokazuje dotychczasowego właściciela opętanego ciała.

Ilustracja diabła, to zły człowiek, który korzystając z cudzego ciała czuje się bezkarny i dopuszcza się wtedy potwornych rzeczy.



Maria Poziomska

Co znaczy druga twarz na brzuchu diabła?
Parę słów o możliwych interpretacjach karty XV Diabeł w kontekście cielesności


Wzorcowy marsylski Diabeł z kart Tarota posiada kilka swoich charakterystycznych cech: rogi, skrzydła, dwie postacie przykute doń łańcuchami oraz drugą twarz na brzuchu. Rogi i błoniaste skrzydła intuicyjnie kojarzymy z postacią biesa. Zniewoleni ludzie - to już bardziej złożona metafora, lecz mimo to posiadająca jasne znaczenie. Natomiast druga twarz jest w odróżnieniu od wymienionych cech dość tajemniczym symbolem. A jednak diabeł o dwóch obliczach dość często pojawiał się w ikonografii. Zbyt często, aby jego drugą twarz można było uznać za jednorazową i przypadkową fantazję autora kart marsylskich. Na załączonych przeze mnie ilustracjach można przyjrzeć się średniowiecznym przedstawieniom diabła posiadającego dwie twarze.



Rys. 1. Paszcza piekła pochłaniająca potępionych, XVI w.[1]


W ikonografii diabła dość często przedstawiano z drugą twarzą na brzuchu. Tu druga twarz znacznie różni się od pierwszej, posiada zarost i patrzy w innym kierunku. Ta odmienność podkreśla odrębną osobowość ciała, żyjącego własnym życiem.


Czym zatem jest druga twarz? Czemu znajduje się na brzuchu? Zastanówmy się najpierw co oznacza twarz. Twarz to przede wszystkim tożsamość, ponieważ jest niepowtarzalnym znakiem pozwalającym odróżnić jedną osobę od drugiej. Jej obecność pozwala także dostrzec w najdziwniejszym nawet stworzeniu czującą istotę, dlatego może też być uznana za znak świadomości. Brzuch natomiast jest centrum ciała. Ciało, niegdyś uznawane za siedlisko grzechu obecnie zostało zrehabilitowane. We współczesnych naukach kognitywnych coraz częściej docenia się poznawczą rolę procesów somatycznych. To właśnie ciało jako pierwsze informuje nas o zagrożeniach i niebezpieczeństwach. Ciało posiada pierwotną świadomość, która bezbłędnie potrafi odpowiadać na warunki otoczenia, nie angażując w naszych wyższych procesów poznawczych. Antonio Damasio, znany neurolog, stworzył hipotezę markera somatycznego, wedle której emocje i doznania cielesne wspomagają nasze procesy decyzyjne.[2] W naukach o poznaniu często mówi się wręcz o "własnym umyśle ciała".[3]


Rys. 2. Na tej rycinie twarz zamiast na brzuchu znajduje się na genitaliach. "Dolne" oblicze jest bardzo podobne do "górnego", posiada jednak bardziej ekspresyjny wyraz, co dobrze koresponduje z witalnością obszaru na jakim je umieszczono.


Czyżby zatem druga twarz diabła oznaczała cielesną świadomość? Instynkt? Ewgienij Kolesow twierdzi, że twarz na brzuchu to symbol naszego id. Oto co rosyjski ezoteryk pisze na ten temat:

W dawnych wersjach Tarota przedstawiano go [diabła] z "drugą twarzą", którą kończyła się dolna część tułowia - freudowskim symbolem podświadomości, jak moglibyśmy określić to współcześnie.[4]

Nie ulega wątpliwości, że Diabeł w Tarocie jest związany z pierwotną częścią naszego "ja". Wskazuje na to także jego ogon - znak prymitywnej, utraconej części naszej natury. Warto o tym pamiętać przy interpretacji tej karty. Diabeł to nie tylko uzależnienie i zło jak się zazwyczaj uważa, ale też prymitywne, cielesne "ja" i cielesne instynkty - zarówno w "dobrym" jak i "złym" znaczeniu. Z jednej strony ten aspekt naszej jaźni to istota samolubna, dbająca tylko o swoją przyjemność i bezpieczeństwo. Z drugiej strony cielesne "ja" posiada proste i niemal nieomylne zdolności poznawcze takie jak intuicja. Intuicja rodzi się w ciele, ponieważ to w brzuchu, na wysokości drugiej twarzy diabła odczuwamy zarówno przyjemne jak i przykre doznania, informujące czy czeka nas przyjemność czy niebezpieczeństwo. Innymi słowy nasza cielesna jaźń dba tylko o siebie, ale informacje, które do nas wysyła są niezawodnym źródłem wiedzy o świecie. Informacje te, przy udziale wyższego "ja" możemy z powodzeniem wykorzystać nie tylko dla siebie, ale też dla innych czujących istot. Dlatego karta Diabeł może oznaczać w rozkładzie nie tylko egoizm, ale też pierwotny, nieomylny instynkt i intuicję.


Rys. 3. Luterańska karykatura papieża, XVI w. Druga twarz wrysowana jest w tors. Posiada podobne rysy co pierwsza, ale w porównaniu z nią wydaje się być raczej pozbawiona wyrazu. Oryginalność ilustracji polega na tym, że drugie oblicze jest niezauważalne na pierwszy rzut oka.

Czyli papieże też... nikt nie jest wolny od opętania.

Niezauważalne na pierwszy rzut oka....


piast Kołodziej wg Sarmatiae Europeae Descriptio - Alexandi Gwagnini z 1578 roku




XV wtajemniczenie Tarota można definiować nie tylko w kontekście podziału na ciało - umysł, lecz także w ramach trójpodziału osobowości na elementy: cielesno-podświadomy, świadomy i nadświadomy. Motyw trzech części składających się na naszą osobowość występuje nie tylko w psychoanalizie, ale też w innych systemach, np. w Hunie. Poziom najniższy jest najbardziej pierwotny i prymitywny (w możliwie neutralnym znaczeniu tego słowa) i jak wszystko co najprostsze stanowi bazę dla wyższych funkcji. Dlatego też nie można mówić o prawidłowym rozwoju wyższych czakr, jeżeli czakry niższe nie są rozwinięte i zrównoważone. "Pozytywny" diabeł to pierwotna, zwierzęca intuicja, stanowiąca bazę dla dalszego rozwoju. Diabeł "negatywny" oznacza natomiast osobę, która doskonale rozwinęła niskie czakry lub "niższe ja" i pozostała na tym etapie. "Druga twarz", "niższe oblicze" jest nam niezbędne. Jednak jeśli zostaniemy na jego poziomie, nigdy nie uda nam się spojrzeć dalej niż poza własne potrzeby.

Maria Borkowska



Rys. 4. Diabeł napastujący umierającego, XVI w. Druga twarz patrzy w kierunku napastowanego człowieka. Oczy drugiej twarzy są wyraźniej zaznaczone, przez co oglądający ma wrażenie, że dolna część ciała steruje całą postacią.

Nie. 

Moim zdaniem tutaj diabeł napastuje śpiącego i - wkrapla mu coś do nosa - pamiętacie kapanie do nosa w Akademii Pana Kleksa?? Teorie spiskowe odnośnie oprysków chemtrails nabierają sensu... 




no i ten niby covid... 


to szczepionka na diabła, czy diabeł w szczepionce...




Tu jeszcze muszę uzupełnić...




Przypisy

[1] Wszystkie ilustracje pochodzą z książki A. di Nola, Diabeł, przeł. I. Kania, Universitas, Kraków 2004.

[2] Więcej o hipotezie markera somatycznego można przeczytać na stronach Wikipedii: Somatic_markers_hypothesis

[3] Określenie to zaczerpnęłam z tytułu aktualnie tłumaczonej przeze mnie książki "The body has mind of its own" autorstwa Sandry i Matthew Blakeslee.

[4] J. Kolesow, Podstawy Tarota, przeł. A. A. Chrzanowska, Studio Astropsychologii, Białystok 2000, s. 113.





https://gandeste.org/analize-si-opinii/controlul-mintii-devine-o-realitate/120458/#comments

http://www.taraka.pl/znaczy_druga_twarz_brzuchu


http://www.dbc.wroc.pl/dlibra/doccontent?id=5021

https://maciejsynak.blogspot.com/2013/07/os-za-na-nowym-ekranie.html

https://maciejsynak.blogspot.com/2017/12/rozprzestrzenianie-sie-cywilizacji.html


https://maciejsynak.blogspot.com/2019/11/morfeusz-albo-antropomorfizacja.html




wtorek, 27 kwietnia 2021

Covidalia w Indiach

 

Tak, to nie jest normalne.


Kiedy wydaje się, że sytuacja zmierza do opanowania, nagle Anglicy alarmują o nowym szczepie covida, który "wymknął się spod kontroli".

A potem media w dziwnej sztucznej atmosferze eksploatują temat.


27 lutego udostępniłem na niebieskim portalu wypowiedź lekarza (z 10 grudnia 2020) o tym, że w Indiach infopandemia ma płaską krzywą pomimo słabych zabezpieczeń i proszę - minął dobry miesiąc i już statystyki szybują w górę! 

Po roku "pandemii" wirus podjął decyzję, że jednak zacznie agresywniej atakować, bo co to za porządki są, żeby se jakieś Synaki coś tam pisały na jakimś blogu...


Normalnie uderz w stół, a nożyce się odezwą!


Rządy odpowiedzialne za infopandemię (Chiny - kraj, który się nikomu do niczego nie wcina, "zgniły" zachód - w tym Polska, a także ulubieniec wolnościowców i prawicowców - "ostatnia nadzieja białych" albo "ostatni naprawdę wolny kraj"- putinowska Rosja) związane są jednym ukrytym celem, a reszta co najwyżej udaje, bo obywatele się niepokoją, to muszą zachowywać pozory.. jakie to "ludzkie"...


Ludzie robią głupoty, bo boją się opinii innych ludzi...





Tu uwagi z rumuńskiego bloga tożsame z moimi.

Tłumaczenie z gugla.


Wtorek 27 kwietnia 2021 r

Co się dzieje w Indiach?

Po tym, jak szaleństwo COVIDa wydawało się osiągać łatwe rozwiązanie, Indie ponownie wkroczyły na ścieżkę szaleństwa. Kraj szedł ramię w ramię ze wszystkimi w zakresie środków: nałożył blokadę, starał się uzyskać szczepionkę, zintensyfikował działania s.a.m.d. W pewnym momencie opracowali tani lek, który zawierał cały schemat leczenia w pigułce, którą trzeba było codziennie przyjmować. To działało bezbłędnie, aż w pewnym momencie tamtejsze władze ogłosiły nawet, że zamierzają ogłosić wyjście z pandemii.


To było jak sen, ponieważ w absolutnie niewytłumaczalny sposób pojawił się nowy zmutowany szczep, znacznie bardziej zaraźliwy, a jednocześnie znacznie bardziej agresywny. Nowy szczep atakuje bezpośrednio płuca, zanim pojawią się objawy, a zatem dla niektórych początek objawów jest równoznaczny z aktem zgonu. Nic dziwnego, że liczba ludzi tam jest tragiczna. Szpitale już sobie nie radzą i wiele z nich umiera całymi dniami.

Interesujące jest to, że firma Pfizer właśnie ogłosiła, że ​​zmodyfikowana wersja jej szczepionki będzie zawierała również szczep, który sieje spustoszenie w Indiach. Oznacza to, że wszyscy zaszczepieni będą musieli przejść przez nowy etap szczepień, aby uchronić się przed nowym szczepem.


Nie mam żadnych studiów w tej dziedzinie, ale nie mogę się powstrzymać od zauważenia dziwnych zbiegów okoliczności. Wszystkie zmutowane szczepy pojawiły się natychmiast po rozpoczęciu masowych szczepień. Wówczas nowe szczepy nie tylko nie martwią producentów szczepionek, ale stwarzają im możliwości. Pfizer powiedział, że jest gotowy do wyprodukowania przyszłej szczepionki w rekordowym czasie, a Rosjanie z Gamaleya Institute powiedzieli, że opracowali platformę genetyczną, dzięki której mogą wyprodukować szczepionkę na dowolny zmutowany wariant COVID w zaledwie 48 godzin!


Co jednak kryje się za tym szaleństwem? Trzeba być ślepym, aby nie zdawać sobie sprawy, że wszystko to prowadzi nas do czegoś, co wydaje się być zaprogramowane tak, aby się nie kończyło. Oczywiste jest, że szaleństwo jest znacznie większe, niż moglibyśmy sobie wyobrazić, a umysły niektórych są zgniłe. A to, co teraz widzimy w Indiach, będzie się mnożyć na całej planecie.





https://trenduri.blogspot.com/2021/04/ce-se-intampla-in-india.html

https://www.rp.pl/Covid-19/201229990-Nowy-wariant-koronawirusa-wymknal-sie-spod-kontroli-w-Wielkiej-Brytanii.html