Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą prawo. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą prawo. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 31 października 2024

Interwencja - Amnesty International





"Czy została podjęta z Państwa strony jakaś interwencja?"





przedruk




Amnesty International poprosiło Panią Mirosławę o pieniądze. Po tej odpowiedzi pewnie już więcej nie poproszą

30.10.2024 18:49


"Bardzo chętnie bym wsparła Państwa działalność, jednak..." - pisze w liście do Amnesty International Mirosława Terlecka, radna Dzielnicy Praga-Południe m.st. Warszawy z ramienia PiS.

Pani Mirosława pisze do Amnesty International

Na początku listu skierowanego do Amnesty International Polska Pani Mirosława informuje, że jakiś czas temu wsparła petycję organizacji dotyczącą uwięzienia przez władze Białorusi Andrzeja Poczobuta. W związku z powyższym osoba, która zajmuje się w AI pozyskiwaniem funduszy na działalność organizacji zadzwoniła do pani Mirosławy z prośbą o wsparcie finansowe.


Bardzo chętnie bym wsparła Państwa działalność, jednak osoba, która dzwoniła do mnie w sprawie wsparcia finansowego, nie była w stanie udzielić informacji, dotyczącej tego, jakie działania podjęła Państwa organizacja celem zbadania sytuacji przetrzymywanych w areszcie bez wyroku sądowego dwóch byłych urzędniczek Ministerstwa Sprawiedliwości oraz Prezesa Fundacji Profeto Michała Olszewskiego

– pisze pani Mirosława i dodaje, że "areszt zastosowany względem Księdza Michała Olszewskiego oraz dwóch urzędniczek ma charakter aresztu wydobywczego, czyli takiego, który ma złamać psychicznie aresztowanych".


Tymczasowy areszt jest wielokrotnie przedłużany w celu uzyskania od aresztowanych zeznań przyznania się do postawionych zarzutów lub obciązenia innych osób. Areszt wydobywczy jest oceniany jako łamanie Praw Człowieka

– wskazuje autorka listu.

"Czy została podjęta z Państwa strony jakaš interwencja?"

W liście pani Mirosława podniosła również fakt, że ks. Michał Olszewski podczas zatrzymania "nie miał możliwości skorzystania z adwokata, a względem jednej z urzędniczek zastosowano tak zwane kajdanki zespolone, które są stosowane względem najgroźniejszych przestępców".


Urzędniczki posiadają specjalny dozór w areszcie i co godzinę w ich celach jest zapalane światło

– punktuje pani Mirosława i dodaje, że Amnesty International występowała m.in. w sprawie przedłużającego się aresztu Pablo Gonzaleza vel Pavla Rubcova, który okazał się być rosyjskim szpiegiem.


Czy Amnesty International badało sprawę przedłużania aresztu względem ks. Michała Olszewskiego oraz dwóch urzędniczek Ministerstwa Finansów? W jaki sposób tłumaczy Państwa organizacja przedłużanie tego aresztu? Czy została podjęta z Państwa strony jakaš interwencja?

– pyta na zakończenie listu Pani Mirosława.

Duchowny długie miesiące spędził w areszcie

Ks. Michał Olszewski od 28 marca [Wielkiego Czwartku – red.] aż do 24 października przebywał w areszcie wydobywczym pod zarzutem rzekomych nieprawidłowości przy wypłacie ponad 66 mln zł z Funduszu Sprawiedliwości fundacji Profeto, której jest prezesem. Zarzuty te obejmują m.in. działanie w porozumieniu z urzędnikami decydującymi o przyznaniu środków oraz nowe zarzuty "prania pieniędzy" i uczestnictwa w zorganizowanej grupie przestępczej.

W ubiegłym tygodniu sąd postanowił o zwolnieniu sercanina z aresztu po wpłaceniu poręczenia majątkowego w wysokości 350 tys. złotych. Ta kwota wpłynęła na konto prokuratury w piątek rano. W piątek o godzinie 13:20 ks. Michał Olszewski, po 213 dniach od zatrzymania opuścił areszt. Przed budynkiem powitały go tłumy ludzi.



Autor: Robert Wąsik
Data: 30.10.2024 18:49



----------------------


"Czy została podjęta z Państwa strony jakaś interwencja?"


Antoni Macierewicz: Moim "przestępstwem" jest to, że zagwarantowałem Polsce bezpieczeństwo


30.10.2024 19:44

Moim "przestępstwem" jest to, że jako minister obrony narodowej zagwarantowałem, że Polska jest bezpieczna dzięki sojuszowi ze Stanami Zjednoczonymi - powiedział w środę Antoni Macierewicz (PiS), odnosząc się do zarzutów, formułowanych wobec niego przez komisję ds. badania wpływów rosyjskich.



W środę szef komisji ds. badania wpływów rosyjskich i białoruskich w latach 2004-2024 gen. Jarosław Stróżyk omówił pierwszy niejawny raport z jej prac. Poinformował, że komisja złoży wniosek do prokuratury ws. możliwości dopuszczenia się byłego szefa MON Macierewicza zdrady dyplomatycznej. Zarzucił Macierewiczowi m.in. że "bez trybu, analiz i konsekwencji" wycofał się z programu Karkonosze (programu pozyskania tankowców powietrznych). Zdaniem generała ujawnione przez komisję przypadki świadczą o "celowym osłabianiu bezpieczeństwa Polski", w tym potencjału Sił Zbrojnych oraz służb specjalnych oraz "osłabianiu Polski na arenie międzynarodowej, co wpisuje się w cele polityki Rosji".

Antoni Macierewicz odpowiada

Macierewicz, pytany o ustalenia komisji na środowej konferencji prasowej, ocenił, że na razie "mamy do czynienia wyłącznie z propagandą". Jak powiedział, jego "przestępstwem" jest to, czego żaden inny minister obrony narodowej miał nie zrobić, czyli zagwarantowanie, że Polska jest bezpieczna sojuszem ze Stanami Zjednoczonymi.

Zdaniem polityka PiS, istotą przekazu gen. Stróżyka "jest to, że tak naprawdę to ten raport zostanie w marcu przedstawiony, a wniosek do prokuratury jeszcze później". "W związku z tym, jesteśmy jeszcze raczej w takim etapie propagandowo-dezinformacyjnym, a nie rzeczywistym" - ocenił Macierewicz.

Polityk powiedział, że jego działania jako szefa MON pod koniec 2015 r. i 2016 r. "przyniosły to, że od tego momentu, od naszych negocjacji ze Stanami Zjednoczonymi i z NATO, także USA sprowadziły na trwałe wojska do Polski".

"Nigdy wcześniej tego nie było. To była najważniejsza dla nas decyzja, żeby Polska mogła korzystać ze wsparcia Stanów Zjednoczonych wobec zagrożenia militarnego ze strony rosyjskiej" - wskazał.

"Drugim +skandalem+, jaki wówczas zrobiłem, jest zwiększenie wojska z niecałych 90 tys. do 125 tys. To rzeczywiście skandaliczna sprawa. Przecież doszło też do tego, że założyłem Wojsko Obrony Terytorialnej. To skandal, to straszne, to przestępstwo" - ironizował Macierewicz.

Były szef MON został podczas konferencji zapytany m.in. o wycofanie się z programu Karkonosze. W jego ocenie było to "absolutnie konieczne". "Ze względu na cenę, jak i na to, że w konsekwencji tą strukturą decydowaliby nasi sojusznicy, a nie my. My byśmy tylko mogli dodatkowo z niej korzystać. Bez sensu. Taka była moja decyzja w tamtej sprawie i uważam, że była absolutnie słuszna" - dodał.

"Sprawa zbrodni smoleńskiej jednoznacznie dla premiera Tuska pokazuje jego kłamstwo"

Na konferencji byli obecni także niektórzy członkowie tzw. podkomisji smoleńskiej, której pracami kierował Macierewicz, w tym Wiesław Binienda i Kazimierz Nowaczyk, którzy mówili o najważniejszych - ich zdaniem - wnioskach płynących z raportu końcowego podkomisji. "To sprawa zbrodni smoleńskiej jednoznacznie dla premiera Donalda Tuska pokazuje jego kłamstwo, jego działanie na rzecz Rosji, jego działanie przeciwko polskim pilotom i przeciwko narodowi polskiemu. To jest istota rzeczy i dlatego (szef MON) Władysław Kosiniak-Kamysz schował sprawę związaną ze zniszczeniem samolotu w wyniku eksplozji" - ocenił Macierewicz.

Były szef MON odniósł się także ubiegłotygodniowych słów wiceszefa MON Cezarego Tomczyka, który - przedstawiając raport z prac zespołu ds. oceny funkcjonowania podkomisji smoleńskiej - powiedział m.in., że koszt jej funkcjonowania wyniósł 81,5 mln zł, z czego ok. 1 mln zł wydano na ochronę Macierewicza.

W ocenie polityka PiS to "kłamstwo i oszustwo". Według Macierewicza to Żandarmeria Wojskowa płaciła za jego ochronę, po tym, gdy w "pewnym medium" została opublikowana wypowiedź człowieka, który napisał, że "chętnie (go) zamorduje", jeżeli dostanie pieniądze. "I rzeczywiście wtedy przeznaczono mi ochronę Żandarmerii. Podkomisja pół złotych nie płaciła" - zaznaczył. Macierewicz przekonywał też, że nie brał "żadnych pieniędzy od podkomisji". "Nie miałem żadnej umowy i nie dążyłem do otrzymania żadnych pieniędzy bez względu na to, ile godzin pracowałem w podkomisji" - powiedział.


Podkomisja smoleńska

Podkomisja smoleńska - której pracami kierował Macierewicz - została powołana na mocy rozporządzenia z 2016 r. Złożyła w prokuraturze zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa zamachu na prezydenta Lecha Kaczyńskiego oraz morderstwa pozostałych 95 osób podróżujących Tu-154 10 kwietnia 2010 r. Po objęciu władzy przez obecny rząd - została rozwiązana. W styczniu br. został powołany zespół ds. oceny funkcjonowania podkomisji smoleńskiej.

W ub. czwartek MON zaprezentowało wnioski z raportu zespołu. Według raportu prace podkomisji smoleńskiej były prowadzone nierzetelnie, a jej członkowie nie mieli kwalifikacji do badania wypadków lotniczych, opinie zaś ekspertów zostały przemilczane lub przeinaczone tak, by pasowały do hipotezy o wybuchu, do którego miałoby dojść na pokładzie samolotu Tu-154 10 kwietnia 2010 r. Raport wraz z 41 zawiadomieniami zostały złożone w Prokuraturze Krajowej.

W środę gen. Stróżyk zaprezentował z kolei wnioski z prac kierowanej przez niego komisji ds. badania wpływów rosyjskich; zarzucił Macierewiczowi, że gdy był szefem MON "bez trybu, analiz i konsekwencji" wycofał się z programu Karkonosze. W ocenie komisji - powiedział Stróżyk - decyzja ta była "bezpodstawna, bezrefleksyjna, krótkowzroczna, nieuzasadniona i nieprzemyślana" i zapewne w dużej mierze podyktowana "osobistą niechęcią" do partnerów z Unii Europejskiej. Zdaniem generała ujawnione przez komisję przypadki świadczą o "celowym osłabianiu bezpieczeństwa Polski", w tym potencjału Sił Zbrojnych oraz służb specjalnych oraz "osłabianiu Polski na arenie międzynarodowej, co wpisuje się w cele polityki Rosji".

Przedstawiony w środę dokument jest pierwszym raportem powołanej w maju komisji. Raport roczny ma być przedstawiony w marcu przyszłego roku. (PAP)



Autor: PAP,oprac. Robert Wąsik
Źródło: PAP
Data: 30.10.2024 19:44



"Czy została podjęta z Państwa strony jakaś interwencja?"







Amnesty International poprosiło Panią Mirosławę o pieniądze. Po tej odpowiedzi pewnie już więcej nie poproszą


Antoni Macierewicz: Moim "przestępstwem" jest to, że zagwarantowałem Polsce bezpieczeństwo




środa, 30 października 2024

Prawa językowe mniejszości




...na przykładzie Ukraińców w Rumunii



I  inne wieści.




przedruk
tlumaczenie automatyczne




Ukraińcy krok po kroku podbijają rumuńskie szkoły. Bukareszt milczy


Dodano: 29.10.2024






Czerniowiecka Obwodowa Administracja Wojskowa odpowiedziała niedawno na prośbę Rumuńskiego Centrum Kultury "Eudoxiu Hurmuzachi" w Czerniowcach, ujawniając alarmującą sytuację społeczności rumuńskiej w byłym rejonie Noua Suliță w obwodzie czerniowieckim.

Z danych przekazanych przez władze regionalne wynika, że w miejscowościach zamieszkałych głównie przez etnicznych Rumunów systematycznie zmniejsza się liczba zajęć prowadzonych w języku rumuńskim, podczas gdy liczba zajęć w języku ukraińskim rośnie. Zjawisko to budzi zaniepokojenie lokalnej społeczności, która postrzega ten trend jako zagrożenie dla tożsamości językowej i kulturowej młodych Rumunów.

W miejscowościach takich jak Vancicăuți, Marșinți, Răchitna, Mămăliga i Boian klasy prowadzone w języku ukraińskim są znacznie liczniejsze i stale się rozwijają, ze szkodą dla tych prowadzonych w języku rumuńskim. W niektórych przypadkach rodzice są "zachęcani" przez lokalne władze i nauczycieli do zapisywania swoich dzieci na zajęcia prowadzone w języku ukraińskim, co zmniejsza możliwości edukacji w ich ojczystym języku rumuńskim. Społeczność rumuńska obawia się, że te "centra edukacyjne" mogą stać się "centrami alienacji" dla młodych Rumunów, którzy w przypadku braku edukacji w języku ojczystym mogą stracić kontakt ze swoją tożsamością kulturową.

Oto sytuacja w niektórych byłych szkołach z rumuńskim nauczaniem, przekształconych w szkoły dwujęzyczne, zgodnie z dokumentem przesłanym przez Czerniowiecką Obwodową Administrację Wojskową:

Liceum Mămăliga: 8 klas rumuńskich (82 uczniów) i 14 klas ukraińskich (273 uczniów)
Liceum Dranița: 10 klas rumuńskich (156 uczniów) i 1 klasa ukraińska (16 uczniów)
Liceum "Ion Neculce" Boian-Hlinița: 11 klas rumuńskich (198 uczniów) i 10 klas ukraińskich (143 uczniów)Liceum nr 1 Boian: 13 klas rumuńskich (164 uczniów) i 11 klas ukraińskich (234 uczniów)

Liceum "Ion Vatamanu" Costiceni: 10 klas rumuńskich (121 uczniów) i 3 klasy ukraińskie (33 uczniów)
Liceum Tărăsăuți: 14 klas rumuńskich (233 uczniów) i 5 klas ukraińskich (67 uczniów)
Liceum Vancicăuți: 4 klasy rumuńskie (32 uczniów) i 11 klas ukraińskich (179 uczniów)
Liceum nr 2 Noua Suliță: 6 klas rumuńskich (70 uczniów) i 11 klas ukraińskich (223 uczniów)
Liceum Dinăuți: 11 klas rumuńskich (331 uczniów) i 7 klas ukraińskich (93 uczniów)
Liceum Răchitna: 6 klas rumuńskich (61 uczniów) i 10 klas ukraińskich (192 uczniów)Liceum Marșinți: 2 klasy rumuńskie (33 uczniów) i 10 klas ukraińskich (222 uczniów)


Liczby te wskazują na rosnące różnice między liczbą zajęć w języku rumuńskim a ukraińskim i rodzą pytania o przyszłość edukacji w języku ojczystym w tych obszarach. Przedstawiciele społeczności rumuńskiej ostrzegają, że zanik zajęć prowadzonych w języku rumuńskim będzie miał poważne konsekwencje dla zachowania tożsamości językowej i kulturowej wśród młodzieży z dawnej dzielnicy Noua Suliță.




---------------



Szef rumuńskiej kolonii daje sygnał przyszłej linii politycznej, która zaaprobuje sposób, w jaki Zachód będzie dalej zabierał nasze surowce


Dodano: 29.10.2024 
 ZIUA NEWS




Ambasador USA w Rumunii, Kathleen Kavalec, powiedziała we wtorek na szczycie PowerShift, że amerykańscy inwestorzy oczekują od większości rządowej przewidywalności oraz "decyzji legislacyjnych i podatkowych podejmowanych w porozumieniu z otoczeniem biznesowym i interesariuszami":

"W ciągu ostatnich dwóch lat nasze firmy stworzyły ponad 330 000 nowych miejsc pracy w sektorze energii odnawialnej. Dało to konsumentom większy dostęp do czystej energii, w tym energii słonecznej i wiatrowej, przyczyniając się do naszego dobrobytu gospodarczego. Tu, w Europie, jestem pod wrażeniem niezwykłego postępu, jaki poczyniła Rumunia w zmniejszaniu swojej zależności od paliw kopalnych. Od czasu przystąpienia do Unii Europejskiej stała się liderem w Europie w zmniejszaniu zależności od energii opartej na węglu.

W 2008 r. węgiel stanowił 39,5% krajowego miksu energetycznego. Ponad połowa energii w Rumunii pochodziła z węgla i węglowodorów. W 2023 r. udział węgla spadł do 13,44%, a prawie dwie trzecie produkcji energii było bezemisyjne. Oczywiście Rumunia korzysta z bogatych zasobów energetycznych, w tym na Morzu Czarnym. Podmorskie zasoby gazu ziemnego i energii wiatrowej przyczynią się do przekształcenia Rumunii w regionalny hub energetyczny, filar bezpieczeństwa energetycznego w regionie.

Niestety, nielegalna i niczym niesprowokowana wojna Rosji przeciwko Ukrainie spowodowała znaczne trudności w regionie Morza Czarnego. Obejmują one fizyczne bezpieczeństwo projektów offshore oraz bezpieczeństwo dostaw energii elektrycznej i gazu ziemnego dla krajów regionu. Pragnę wyrazić uznanie dla stałego wsparcia Rumunii dla Ukrainy, w tym poprzez pomoc w sytuacjach nadzwyczajnych w dziedzinie energetyki. Ponadto projekty interkonektorów, które Transelectrica buduje we współpracy z mołdawskim operatorem systemu, przyczynią się do zmniejszenia zależności Mołdawii od energii z rosyjskiego gazu.

Doceniamy również współpracę między Transelectricą a Moldelectricą, do której Rumunia zachęcała przy pomocy USAID. Podejście to przygotowuje integrację rynku energii Republiki Mołdawii z jednolitym rynkiem europejskim. Stany Zjednoczone wspierają, aby region Morza Czarnego był bezpieczny, zamożny, wzajemnie powiązany i wolny od zagrożeń dla integralności terytorialnej, ograniczeń gospodarczych i szkodliwych wpływów. W tym celu rząd Stanów Zjednoczonych stworzył strategię dla Morza Czarnego w 2023 r., przy udziale Rumunii i innych państw regionu.

Strategia ta wpisuje się w podejście Stanów Zjednoczonych do przeciwdziałania natychmiastowym i długoterminowym skutkom, jakie brutalna inwazja Rosji na Ukrainę wywiera na region. Jednym z pięciu filarów strategii dla regionu Morza Czarnego jest promowanie bezpieczeństwa energetycznego i czystej energii na szczeblu regionalnym. W zakresie bezpieczeństwa energetycznego wspieramy kraje partnerskie i sojusznicze na Morzu Czarnym w dywersyfikacji szlaków, źródeł i dostawców energii.

Konkretny przykład: Rumunia skorzystała z pomocy technicznej rządu Stanów Zjednoczonych w procesie opracowywania ustawy nr 121 z 2024 r. o morskiej energii wiatrowej. Trwają dyskusje na temat ewentualnej pomocy technicznej w zakresie prawa wtórnego. Ponadto w dniach 17-21 marca 2025 r. organizujemy misję gospodarczą pt. "Transformacja energetyczna i bezpieczeństwo energetyczne w Europie Południowo-Wschodniej" do Bułgarii, Rumunii i Serbii. Misja ta zapewni amerykańskim firmom platformę do zbadania możliwości, jakie stwarza ewolucja sektora energetycznego w regionie i przyczyni się do transformacji energetycznej w regionie.

Współpracujemy również z międzynarodowymi instytucjami finansowymi, EXIM, DFC i sektorem prywatnym w celu finansowania projektów o zmniejszonej emisji dwutlenku węgla, w tym energii słonecznej, wiatrowej, geotermalnej, a także jądrowej. Jesteśmy przekonani, że ta strategia i współpraca przyczynią się do stworzenia środowiska sprzyjającego bezpieczeństwu i dobrobytowi w Rumunii i w regionie Morza Czarnego. Dla inwestorów ważne jest stabilne, przewidywalne otoczenie biznesowe, w którym decyzje legislacyjne i podatkowe podejmowane są w porozumieniu z otoczeniem biznesowym i interesariuszami.

Obecnie energia odnawialna jest widoczną częścią stabilnego i odpornego postępu na drodze do dobrobytu. W naszej współpracy na rzecz wspólnego stawiania czoła trudnościom, z jakimi boryka się świat i region Morza Czarnego, a także w konsultacjach rządowych z otoczeniem biznesowym, aktualne pozostają słowa wielkiego rumuńskiego historyka Nicolae Iorgi: "Nigdy nie mów »nie da się tego zrobić«, ale zacznij od »zobaczmy«". Parafrazując amerykańskiego wynalazcę Henry'ego Forda, powiedziałbym: "Sukces leży we współpracy". Jest to prawdą, jeśli chodzi o współpracę w celu rozwiązania problemów, z jakimi boryka się region Morza Czarnego.

Dotyczy to również współpracy i konsultacji między rządem a otoczeniem biznesowym w celu wykorzystania zasobów energetycznych Morza Czarnego, a także zasobów energetycznych na lądzie. Tak więc bezpieczeństwo energetyczne będzie szło w parze z postępem na drodze do dekarbonizacji i dobrobytu. Bądźcie pewni, że Stany Zjednoczone będą nadal wspierać ten postęp, jako partner i sojusznik Rumunii" – powiedział ambasador USA.



--------------






Ratusz w rodzinnej gminie Moș Ion Roata jest okupowany przez grupę bandytów


Dodano: 29.10.2024

ZIUA NEWS








Potomkowie Moș Iona Roaty, czyli mieszkańcy gminy Câmpuri w komitacie Vrancea, są jakby przeklęci, by dostać się w ręce burmistrzów, którzy okradają ich jak w lesie. Jest to utrwalane od co najmniej 35 lat. Mieszkańcy Câmpuri są tak zdesperowani, że chcieliby, aby burmistrzowie byli sprowadzani z innych powiatów, bo jeden z nich mówi: "W naszej miejscowości jest tak wielu złodziei wśród wybranych, że jeśli wejdziesz do ratusza, musisz zostawić portfel w samochodzie i ewentualnie postawić rotwaillera do jego pilnowania!"



W 2017 roku sąd w Panciu zdecydował, że burmistrz Câmpuri, wówczas Costel Mateiu, powinien spędzić za kratkami najbliższe 30 dni. Prokuratorzy z Vrancei oskarżają burmistrza o "popełnienie przestępstwa nadużycia stanowiska, jeśli urzędnik publiczny uzyskał dla siebie lub dla innej osoby nienależną korzyść, na mocy art. 132 ustawy 78/2000 w odniesieniu do art. 297 ust. 1 lit. a) ustawy nr 132. § 1 kodeksu karnego, składanie fałszywych zeznań, o których mowa w art. 326 kodeksu karnego, zarówno z zastosowaniem art. 38 § 2 kodeksu karnego, jak i nadużycia stanowiska, jeżeli urzędnik państwowy uzyskał dla siebie lub dla innej osoby nienależną korzyść, o której mowa w art. 132 ustawy nr 78/2000 w związku z art. 297 ust. 1 kodeksu karnego, oraz fałszerstwo intelektualne, o którym mowa w art. 321 kodeksu karnego, zarówno z zastosowaniem art. 35 § 1 k.k. (8 czynów istotnych), wszystkie z zastosowaniem art. 38 § 1 k.k." Co więcej, przy okazji przeszukań w dniu 1 listopada "stwierdzono, że oskarżeni Mateiu Costel i Vlad Ion, zastępca burmistrza gminy Cîmpuri, naruszyli swoje uprawnienia zawodowe, ustanowione odpowiednio w artykułach 17, 19 i 21 OG 55/2002, sporządzając i fałszywie podpisując dokumenty potwierdzające wykonywanie pracy na rzecz społeczności przez liczbę ośmiu osób, dokumenty, które przekazały Sądowi w Panciu, ale w rzeczywistości żadna z tych osób nie wywiązała się z tego obowiązku, chociaż zgodnie z art. 21 OG 55/2002, jeżeli sprawca w złej woli nie stawi się przed burmistrzem w celu zarejestrowania i wykonania sankcji za wykroczenie, po powiadomieniu burmistrza lub jednostki policji, sąd może zastąpić tę sankcję sankcją grzywny.

Działając w ten sposób, pozwani naruszyli uzasadnione prawo Urzędu Miasta Cîmpuri do pobierania kwot ustalonych jako grzywny za naruszenie przepisów dla ustalonych osób". (Prokuratura Okręgowa Vrancea)

Burmistrz Costel Mateiu jest objęty śledztwem w sprawie nadużycia urzędu, fałszerstw intelektualnych i fałszywych zeznań, a zastępca burmistrza Ion Vlad za nadużycie urzędu i fałszerstwo intelektualne. Trzy lata po tych wydarzeniach burmistrz Mateiu ginie w nieszczęśliwym wypadku, a jego miejsce zajmuje zastępca Vlad Ion. Już po roku Vlad zostaje uniewinniony przez sąd, ponieważ "fakty się przedawniły" i ma wolną rękę na czele ratusza w Câmpuri, miejscu, w którym urodził się i mieszkał Santa Ion Roata. Teraz zaczyna się prawdziwa kradzież. Vlad ma zastępcę burmistrza w osobie Iuliana Pogana, znanego jako półświatek, lichwiarza, który obrabował i zniszczył niezliczone rodziny w okolicy za pomocą pożyczek typu IFN. Wraz z inżynierem katastralnym Iulianem Voicu przystąpił do gromadzenia mokanów, potomków Iona Roaty.

W ten sposób w ciągu 7-8 lat deputowany Pogan wraz z katastrą Voicu ukradli co najmniej 200 hektarów lasu prawowitym właścicielom, przekazując im fałszywe nazwiska. Kwestie szeroko omówione w sprawozdaniu organu certyfikującego podmiotu państwa rumuńskiego. Co więcej, katastra Voicu była w stanie zebrać ogromne dotacje od APIA na rozwój fermy cieląt ANGUS na terenie tzw. Șerbu Gheorghe, alias Bragladina Bejan. Ale stadnina cieląt nigdy nie istniała, a Baragladina Bejan zaczęła warczeć, gdy zapytano go, czy słyszał o cielętach rasy ANGUS. "Nie znam żadnego cielęcia czystej krwi, wiem, że pan Voicu powiedział mi, że przynosi mi kolczyki dla cieląt, ale nie otrzymałem ich dzisiaj!" Niestety, uczciwi mieszkańcy tego miejsca żyją w ciągłym terrorze gospodarczym i społecznym, zwłaszcza z powodu burmistrzów Vlada i Pogana, którzy pozwalają gangsterom w okolicy na sianie postrachu wśród ludzi.

Marian Gârleanu

sobota, 26 października 2024

Kodeks drogowy (Rumunia)






przedruk
słabe tłumaczenie automatyczne


Zmiany w kodeksie drogowym, które weszły w życie od 1 października. Licencja zostanie zawieszona za wykroczenia uważane do tej pory za drobne

Dodano: 03.10.2024 
Napisane przez: ZIUA NEWS





Od początku października zaostrzono szereg przepisów w kodeksie drogowym, które mogą doprowadzić nawet do zawieszenia uprawnienia do jazdy.

Nawet wykroczenia uważane do tej pory za niewielkie, takie jak rozmowa telefoniczna podczas jazdy, są sankcjonowane zawieszeniem prawa do kierowania pojazdami i zatrzymaniem prawa jazdy.

Wykroczenia, za które licencja może zostać zawieszona na 30 dni:

- Korzystanie z telefonu komórkowego lub innych urządzeń
elektronicznych- Wyprzedzanie kolumny samochodów zatrzymanych na światłach
- Nieustępowanie pierwszeństwa pieszym lub pojazdom
- Przejechanie na czerwonym świetle
- Nieregularne wyprzedzanie
- Nagromadzenie 15 punktów
karnych- Niestosowanie się do sygnałów policjanta drogowego

Kierowcy, którzy mają zawieszone prawo jazdy i poruszają się po drogach publicznych z wygasłym dowodem zastępczym, ryzykują wysokie grzywny, postępowanie karne, a nawet karę pozbawienia wolności od 6 miesięcy do 3 lat, w zależności od wagi wykroczeń.

Zawieszenie prawa jazdy na 60 dni:

- Wypadki spowodowane nieustąpieniem pierwszeństwa
- Nieregularne wyprzedzanie
- Jazda w przeciwnym kierunku

W przypadku jeszcze bardziej niebezpiecznych wykroczeń zawieszenie uprawnienia do kierowania pojazdami może zostać wydłużone do 90, a nawet 120 dni.Jazda pod wpływem alkoholu – jeśli nie jest to przestępstwo, prowadzi do zawieszenia prawa jazdy na 90 dni.
Poważne problemy techniczne - Prowadzenie pojazdu z poważnymi problemami z układem hamulcowym lub kierowniczym stanowi poważne naruszenie przepisów.
Skręcanie lub jazda w złym kierunku na autostradzie - Te gesty mają ogromną wagę i pociągają za sobą zawieszenie prawa jazdy na 120 dni.
Nieprzestrzeganie przepisów na przejeździe kolejowym - Zignorowanie szlabanu lub sygnalizacji świetlnej na torze kolejowym może zagrażać życiu, dlatego jest surowo karane.

Natychmiastowe zawieszenie uprawnienia do kierowania pojazdami:

- kierowania pojazdem mechanicznym lub tramwajem pod wpływem napojów alkoholowych lub środków odurzających albo produktów lub leków o podobnym działaniu;
- prowadzenie pojazdu z poważnymi wadami technicznymi układu hamulcowego lub kierowniczego;
- niestosowanie się do sygnałów policjantów podczas przechodzenia przez kolumny urzędowe lub wstawiania lub dołączania do takiej kolumny;
- niezatrzymanie się na sygnał policjanta, w celu uniknięcia kontroli, jeżeli konieczne było podążanie za nim w celu zatrzymania;
- niezgłoszenie i/lub niezgłoszenie się do właściwej jednostki policji w ciągu 48 godzin od udziału w wypadku ze szkodą materialną.





Zmiany w kodeksie drogowym, które weszły w życie od 1 października. Licencja zostanie zawieszona za wykroczenia uważane do tej pory za drobne



środa, 16 października 2024

Być, albo nie być - dlaczego nie działają?






09.10.2024 22:17

To, kto zostanie kolejnym prezydentem Polski, to jej być, albo nie być. 

Szydło punktuje, dlaczego

- Ciągle trwają analizy w Prawie i Sprawiedliwości, jeśli chodzi o wybór kandydata na prezydenta. 

- Te wybory są historycznie ważne, a w ostatnich kilku wyborach prezydenckich - najważniejsze. Te wybory zadecydują o tym, czy Polska będzie krajem suwerennym, krajem, który może sam decydować o sobie, w którym obywatele będą szanowani i będą realizowane ich interesy, czy też staniemy się, jak to bardzo często mówi prezes Jarosław Kaczyński, kondominium niemieckim. Jeśli wygra kandydat, który będzie podpisywał wszystko, czego oczekuje Tusk, a Tusk realizuje pewien plan napisany w Brukseli, to Polska upadnie

- mówiła na antenie Telewizji Republika była premier Beata Szydło.



Podobnie mówi poseł Czarnek.




16.10.2024 09:20

Czarnek w TV Republika: Musimy mieć różne plany na rozwalenie koalicji 13 grudnia

Plany mają to do siebie, że muszą być wariantowe. Nie wiemy, co będzie się działo w maju przyszłego roku. Jeśli wygra kandydat Prawa i Sprawiedliwości, będziemy rozważać, jak najszybciej zakończyć te rządy - przyznał w Telewizji Republika Przemysław Czarnek.

Gościem Michała Rachonia w programie „Jedziemy” był poseł Prawa i Sprawiedliwości, były minister edukacji narodowej Przemysław Czarnek. Polityk mówił o przygotowanych planach, których realizacja zależy od rozstrzygnięcia przyszłorocznych wyborów.

- Wygrana kandydata prawicy w wyborach prezydenckich to warunek sine qua non (warunek konieczny) suwerenności narodu polskiego. Patrząc na to, co dzieje się od 13 grudnia 2023 roku i poziom niezadowolenia społeczeństwa, to jestem przekonany, że zwycięstwo kandydata prawicy spowoduje rozpad koalicji 13 grudnia - przekazał.


Czy wyjdą z tego przedterminowe wybory? Czy wyjdzie z tego rząd techniczny? Czy wyjdzie z tego nowa koalicja Prawa i Sprawiedliwości z innymi siłami prawicowymi? - stawiał pytania, wskazując na rozmaite powyborcze scenariusze.

I dalej:
„jestem również przekonany, że wśród posłów i Polskiego Stronnictwa Ludowego, i Polski 2050 i nawet Platformy Obywatelskiej są tacy, którzy nie mogą dalej patrzeć na to, co dzieje się z państwem polskim. Po wyborach prezydenckich na pewno ostaną się jacyś posłowie z tych ugrupowań, którzy byliby skłonni przejść do innej koalicji, która skończy z rządami Donalda Tuska i koalicji 13 grudnia”.

Dopytywany, czy to rozrysowana ścieżka odzyskania władzy, odparł:
„jedna z kilku. Plany mają to do siebie, że muszą być wariantowe. Nie wiemy, co będzie się działo w maju przyszłego roku. Jeśli wygra kandydat Prawa i Sprawiedliwości, będziemy rozważać, jak najszybciej zakończyć te rządy”.

Czarnek podkreślił, że w maju przyszłego roku będzie dążenie do zakończenia tych rządów. - I wtedy musimy mieć różne plany na rozwalenie koalicji 13 grudnia, różne warianty odsunięcia Tuska od władzy, różne warianty ratowania Polski. Takie plany są - potwierdził.

Zarzucił, że „na naszych oczach i na oczach całej Europy, która patrzy na Polskę, Tusk buduje coś, czego w Europie nie było od dawna - buduje autorytaryzm liberalny”. 

- Patrzą, czy mu się to uda. To kluczowe miesiące dla wolnej Polski i wolnej Europy - ostrzegł.

--------------------





Podsumowując w skróconej formie:



To, kto zostanie kolejnym prezydentem Polski, to jej być, albo nie być. 

- Te wybory są historycznie ważne, a w ostatnich kilku wyborach prezydenckich - najważniejsze.

Te wybory zadecydują o tym, czy Polska będzie krajem suwerennym,  czy też staniemy się,  kondominium niemieckim. 

Jeśli wygra kandydat, który będzie podpisywał wszystko, czego oczekuje Tusk,  to Polska upadnie

- Wygrana kandydata prawicy w wyborach prezydenckich to warunek konieczny suwerenności narodu polskiego. 




Ja tu czegoś nie rozumiem.

Wydaje mi sie, że wszyscy w Polsce, którzy się temu przyglądają, chcą, aby PiS COŚ ZROBIŁ z tym złym rzadem Tuska, tymczasem posłowie PiS tylko gadają, że rząd i poszczególne osoby ze sfery rządzącej łamią prawo, a jednocześnie nic z tym nie robią, a przynajmniej nic nie słychać, żeby robili coś konkretnego, by ich powstrzymać.


Jak ktoś złamie prawo i ukradnie batonik w sklepie, to mu zaraz ręce do tyły wykręcają, zakuwają w kandaty i jak skazańca prowadzą - a tutaj nic takiego się nie dzieje, chociaż od miesięcy PiS i nie tylko, twierdzą, że rząd jawnie łamie prawo.

To znaczy co? Nie ma takiego prawa, które mogło by zatrzymać ten rząd?

Jeżeli nie ma, to czemu nazywa się to łamaniem prawa?


Osoby jak wyżej, i nie tylko twierdzą, że ostatnie wybory zdecydują, czy Polska będzie istnieć - i wobec takiego zagrożenia nadal nic nie robią??

O co tu chodzi, niech wytłumaczą - czemu nic nie robią.



Co więcej, pada zdanie:

Jeśli wygra kandydat Prawa i Sprawiedliwości, będziemy rozważać, jak najszybciej zakończyć te rządy.



Ale panie pośle - po co wam "wasz" prezydent w maju przyszłego roku, żeby zakończyć rządy KO, 



skoro wy TERAZ macie "waszego" prezydenta??





Macie "waszego" prezydenta, czemu nie zakończycie TERAZ złe rządy KO???






sobota, 28 września 2024

Horror blisko obok-nad przy-przepaścią





przedruk




27.09.2024 22:08




Ten fragment uzasadnienia robi piorunujące wrażenie. 

- Jeżeli starzy sędziowie będą uchylać orzeczenia nowym sędziom, a nowi sędziowie będą podważać im status i nowi sędziowie będą podważać status starych sędziów, to stracimy własne państwo. To to państwo przestanie działać w zakresie wymiaru sprawiedliwości - mówił dziś w uzasadnieniu uchwały Sądu Najwyższego Prezes Izby Karnej Sądu Najwyższego sędzia Zbigniew Kapiński. Później ostrzegł tych, których działania podyktowane są "specjalnymi czasami".

Przywrócenie ze stanu spoczynku i powołanie Dariusza Barskiego na prokuratora krajowego w 2022 roku miało wiążącą podstawę prawno-ustrojową i było prawnie skuteczne - wynika z piątkowej uchwały Izby Karnej Sądu Najwyższego.

Prezes Izby Karnej Sądu Najwyższego sędzia Zbigniew Kapiński w uzasadnieniu uchwały ocenił, że doszło do "instrumentalnego wykorzystania prawa" przy odsunięciu Dariusza Barskiego ze stanowiska szefa PK. "Ta sprawa pokazuje, do jakich skutków może prowadzić opieranie się na opiniach prawnych" - ocenił.

W sieci popularność zdobywa jednak inny fragment uzasadnienia sędziego. Brzmi jak proroctwo, które może się ziścić, jeśli w wymiarze sprawiedliwości dalej będzie trwać pat.

- Jeżeli starzy sędziowie będą uchylać orzeczenia nowym sędziom, a nowi sędziowie będą podważać im status i nowi sędziowie będą podważać status starych sędziów, to stracimy własne państwo. To to państwo przestanie działać w zakresie wymiaru sprawiedliwości

- ostrzegł sędzia Kapiński.



Czy pan potrafi podać jakie liczby w środę w totka wypadną?

Nie.

To po co tak pisać?!

sobota, 21 września 2024

Rząd jest nielegalny?










przedruk













KRS uderza w członków rządu Donalda Tuska. Chodzi o jedno słowo


 
Oprac.: Aleksandra Czurczak



Obecny rząd nie jest organem tożsamym do Rady Ministrów, o jakiej stanowi konstytucja - ocenia Krajowa Rada Sądownictwa. Argumentem KRS przemawiającym za tym stwierdzeniem jest źle wypowiedziane jedno słowo podczas roty ślubowania. 



Zdaniem KRS rząd nie jest tożsamy z konstytucyjnym rządem, bo zasiadają w nim osoby, które składając przysięgę, użyły słowa "ministra", a nie "minister".

KRS. Rada Ministrów. "Źle złożona przysięga"


"Rada Ministrów powołana 13 grudnia 2023 r. nie jest organem tożsamym do Rady Ministrów, o jakiej stanowi konstytucja" - wskazano we wnioskach przesłanych do TK. 

"W konsekwencji w jej pracach biorą udział osoby, które nie objęły urzędu ministra w trybie art. 151 Konstytucji RP, a które roboczo można określić mianem komisarzy działów" - oceniła KRS.


"Nieprawidłowy skład Rady Ministrów wynika z braku złożenia ślubowania zgodnie z konstytucyjną treścią roty ślubowania 

przez ministra edukacji Barbarę Nowacką i ministra ds. równości Katarzynę Kotulę, które w miejsce słów 'obejmując urząd ministra' wypowiedziały słowa: 'obejmując urząd ministry'

oraz wobec wypowiedzenia przez Marzenę Okłę-Drewnowicz, że obejmuje urząd ministra ds. polityki społecznej w sytuacji, gdy postanowieniem Prezydenta RP została powołana na stanowisko ministra ds. polityki senioralnej" - wywodzi KRS.




Jak zaznaczono w uzasadnieniach wniosków, "[...] nie złożyły jednakże ślubowania i nie objęły tym samym funkcji ministra".









wtorek, 17 września 2024

SYTUACJA WYJĄTKOWA






S Y T U A C J A     W Y J Ą T K O W A A A ...

SYTUACJA WYJĄTKOWA !!!






17.09.2024 08:34



Spust wody poważnie zagroził Wrocławiowi.


Tusk: Nie przyjmuję tłumaczeń, że działali zgodnie z prawem


Do zbiornika Mietków, należącego do Wód Polskich, nastąpił nagły zrzut wody, wcześniej nieprognozowany, ze zbiornika, którego administratorem jest elektrownia wodna Lubachów, należąca do spółki Tauron. - Ja od Tauronu nie będę przyjmował tłumaczenia, że działali zgodnie z przepisami, ale niewystarczająco energicznie - stwierdził Donald Tusk podczas posiedzenia sztabu kryzysowego.





Sztab kryzysowy
Kancelaria Premiera - x.com



Prezes Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie Joanna Kopczyńska podczas posiedzenia sztabu kryzysowego we Wrocławiu odniosła się do zagrożenia dla wrocławskiego osiedla Marszowice. Wskazała, że do zbiornika Mietków, należącego do Wód Polskich, nastąpił nagły zrzut wody, wcześniej nieprognozowany, ze zbiornika, którego administratorem jest elektrownia wodna Lubachów, należąca do spółki Tauron.


"Nie zostaliśmy jako Wody Polskie poinformowani o tym zrzucie. I ta woda idzie na Marszowice. Zadziałaliśmy wczoraj wieczorem. Ponad 100 żołnierzy pojechało układać worki na wałach. (...)Układanie worków jest utrudnione. Nie wiadomo, czy nie będzie potrzebna ewakuacja"

- powiedziała Kopczyńska. "Informacja, którą otrzymaliśmy o zrzucie wody, o braku współpracy i kooperacji jest szokująca" - skomentował Tusk i zapowiedział wyjaśnienie sprawy.

Kopczyńska zaapelowała, by wojsko przeprowadziło patrole zbiornika Mietków i sprawdziło, co tam się dzieje. Jak tłumaczyła, zbiornik długo piętrzy wodę i może dojść do przesiąków.
Tusk: Jest gotów użyć wszystkich metod

Tusk zażądał wyjaśnienia, jak "w kontekście prawa wygląda podległość" Tauronu i "czy oni są zobowiązani jednoznacznie wykonywać nasze polecenia".

- Nie czas na rozliczenia, ale chodzi o zapobieżenie. Dobrze, żebyśmy wiedzieli, kto jest za to odpowiedzialny, i jak możemy ich dyscyplinować. Ja jestem gotów użyć dostępnych metod, by dyscyplinować firmy teoretycznie niezależne, ale w tej sytuacji podległe

- powiedział szef rządu.

Kopczyńska wskazała, że w nocy był kontakt Wód Polskich z prezesem Tauronu. - To będzie naprawione. To wynika z tego, że każdy zbiornik ma decyzję administracyjną, której częścią jest instrukcja gospodarowania wodami i ta instrukcja wskazuje, kogo powiadomić, zgodnie z tym, co powiedział mi prezes Tauronu, zostały powiadomione centra w Świdnicy i Wałbrzychu, ale musimy to sprawdzić. Na tej linii informacji nie zostaliśmy wymienieni jako ci, którzy mają otrzymywać informacje - dodała.



"Nie będę przyjmował tłumaczeń"

Tusk zapowiedział "podjęcie działań".

- Są suche przepisy, nie możemy interpretować ich na rzecz wygodnictwa, jeśli nie wymuszają na Tauronie działań, które nam ułatwią pracę, ale nie zabraniają przecież, to niech wszyscy zachowują się tak, jak przystało w sytuacji stanu klęski żywiołowej. Ja od Tauronu nie będę przyjmował tłumaczenia, że działali zgodnie z przepisami, ale niewystarczająco energicznie. Tutaj ludzie pracują niezgodnie z przepisami po 40h na dobę, oczekiwałbym od wszystkich zaangażowania i czujności. Nie ma czasu na proceduralne wygodnictwa

- zadeklarował szef rządu.



Morawiecki: Lepiej późno...


- Od kilku miesięcy ścigają i upadlają dzielnych urzędników mojego gabinetu, walczących o zdrowie i życie Polaków w czasie covidu i wojny. Teraz Donald Tusk przyznał w końcu, że w priorytet dla państwa jest właśnie ta walka, a nie przecinki w dokumentach i procedurach



- powiedział były premier, Mateusz Morawiecki.








Spust wody poważnie zagroził Wrocławiowi. Tusk: Nie przyjmuję tłumaczeń, że działali zgodnie z prawem | Niezalezna.pl






piątek, 13 września 2024

Rząd Tuska - czy jest legalny?

 








Interpelacja nr 2404

do prezesa Rady Ministrów

w sprawie feminatywów

Zgłaszający: Krzysztof Szczucki


Data wpływu: 25-03-2024





Szanowny Panie Premierze!

w "Rzeczpospolitej" 20 grudnia 2023 r. ukazał się artykuł prof. Mariusza Muszyńskiego pt. „Czy Polska ma legalny rząd?”. Jak wskazuje Pan Profesor: „dwie panie, a mianowicie Katarzyna Kotula, przymierzona do fotela ministra ds. równości oraz Barbara Nowacka, która miała objąć urząd ministra edukacji, złożyły wobec Prezydenta przysięgę zaczynając od słów „Obejmując urząd ministry…”. Powtórzę – „urząd ministry”, z końcówką „y”, a nie urząd ministra. Z kolei Marzena Okła-Drewnowicz, wyczytana przez prowadzącego ceremonię jako powołana postanowieniem Prezydenta na stanowisko ministra ds. polityki senioralnej, złożyła ślubowanie wypowiadając funkcję poprawnie, ale wskazała, że obejmuje urząd ministra ds. polityki społecznej."[1]

Prof. Muszyński wywodzi daleko idące skutki, m.in. wskazuje „otóż wszelkie akty rządu in gremio (jako Rady Ministrów) w tym składzie również nie mają mocy prawnej, bo są przyjęte przez rząd z osobami, które członkami Rady Ministrów nie są. Opozycja może już dziś zacząć się zastanawiać, które z działań rządowych i w jakim trybie może zacząć podważać. Także poprzez kierowanie wniosków do Trybunału Konstytucyjnego. Sytuację może uratować tylko powtórzenie przysięgi przez te trzy osoby. Ale to stanowiłoby dla koalicji rządzącej olbrzymią kompromitację wizerunkową."[2]

Swoje wątpliwości wyraził także były prezydent pan Bronisław Komorowski, mówiąc o ryzyku.





Dlatego kieruję do Pana Premiera pytania:

1. Czy zgadza się Pan z opinią opublikowaną 20 grudnia 2023 r. na łamach dziennika "Rzeczpospolita"? Czy dojdzie do powtórki ślubowania?

2. Jeżeli się Pan Premier nie zgadza, to proszę o przedstawienie Pańskich argumentów.

3. Jak w zaproszeniach na posiedzenia Rady Ministrów tytułowane są trzy wskazane Panie Minister? Proszę o przedłożenie wszelkich zaproszeń na posiedzenia Rady Ministrów od dnia 13 grudnia 2023 r. do dnia udzielenia odpowiedzi na niniejsza interpelację.



Z poważaniem

Poseł na Sejm RP
Krzysztof Szczucki






[1] https://www.rp.pl/opinie-prawne/art39597831-mariusz-muszynski-czy-polska-ma-legalny-rzad

[2] Tamże






sejm.gov.pl/sejm10.nsf/InterpelacjaTresc.xsp?key=D3SJ9W

















środa, 21 sierpnia 2024

Wyborcza chce na "ostro"










"Trzeba pójść na ostro". Szokujący tekst w Wyborczej


21.08.2024 12:16


Podczas ośmiu lat rządów Prawa i Sprawiedliwości, tzw. "obóz demokratyczny", którego istotną częścią jest gazeta Wyborcza, atakował polski rząd i inspirował do ataku na polski rząd międzynarodowe instytucje pod hasłem tzw. "obrony praworządności". 

Teraz praworządność już mu niepotrzebna - "Teraz trzeba pójść na ostro" - pisze znany ze swojego radykalizmu prof. Wojciech Sadurski na łamach portalu Wyborcza.pl



- Po ośmiu miesiącach od objęcia władzy przez nową ekipę widać wyraźnie, że reforma ustroju przywracająca demokrację utknęła w zmaganiach z odtworzonym PiS-owskim układem. Potrzebne są zdecydowane działania.

- apeluje Wojciech Sadurski, który z jednej strony zachwyca się "majstersztykami" dokonanymi przez ppłk Sienkiewicza i Bodnara, którzy z pominięciem zapisów ustaw przejęli, wręcz siłowo media publiczne, PAP i prokuraturę, ale jednocześnie wskazuje, że "na takie podarunki losu nie można na długą metę liczyć" i w związku z tym trzeba podjąć działania nadzwyczajne.

Według definicji z Wikipedii "zamach stanu" to "niezgodne z porządkiem konstytucyjnym, często z użyciem siły (zbrojny zamach stanu), przejęcie władzy politycznej w państwie przez jednostkę lub grupę osób". W historii najnowszej Polski zamachu stanu dokonał gen. Wojciech Jaruzelski wprowadzając stan wojenny.


"Legalność nas zabija"


- "Legalność nas zabija" – westchnął w 1849 r. Odilon Barrot, premier u boku prezydenta Francji Ludwika-Napoleona Bonapartego. 

A Polskę demokratyczną zabija, a w każdym razie zatruwa, sztampowo rozumiana "praworządność", interpretowana jako bezwzględne podporządkowanie się prawu, jakiekolwiek by ono było

- pisze Sadurski, który tłumaczy konieczność podjęcia nadzwyczajnych działań "okresem przejściowym".



Sadurski wzywa do "otoczenia Pałacu Prezydenckiego kordonem sanitarnym" - Natomiast pozostałe ogniwa zamkniętego systemu PiS-owskiego można i należy rozwiązać. W szczególności dotyczy to Trybunału mgr Przyłębskiej i neo-KRS - pisze o umocowanych w Konstytucji RP i działających na podstawie demokratycznie przyjętych ustaw instytucjach, Sadurski.

- Skoro oba te organy w sposób oczywisty nie przystają do ich konstytucyjnych wzorców, należy je wycofać z tzw. obiegu prawnego. Nie jest to jakiś złożony problem prawny, ale wyłącznie porządkowo-administracyjny. Uzurpatorzy powinni stracić dostęp do gabinetów, służbowej poczty elektronicznej i nienależnych uposażeń. Zwłaszcza to ostatnie, jak przewiduję, zdziała cuda.


- pisze ideolog "obozu demokratycznego".



- Zgadzamy się z prof. Wojciechem Sadurskim  - czytamy na profilu "X" największego, znanego ze swoich politycznych zaangażowań stowarzyszenia sędziów "Iustitia". Sędziów, którzy powinni stać na straży prawa, konstytucji i praworządności.


Autorytarną drogę wskazał Klaus Bachmann

Takie postulaty nie pojawiają się w polskiej przestrzeni publicznej po raz pierwszy. „Tylko autorytaryzm przyniesie zmiany” – pisał w październiku zeszłego roku znany ze swojej mało obiektywnej wobec Polski postawy Klaus Bachmann na łamach „Berliner Zeitung”.

- W skrócie: jeśli nowy rząd naprawdę chce rządzić, musi skierować całą siłę państwa policyjnego, które PiS zbudował przeciwko PiS i prezydentowi


- pisał Bachmann


- Nad Wisłą rozpoczyna się dość unikalny na skalę światową eksperyment, który może być nauką dla wielu innych krajów: demokratycznie wybrana koalicja partii demokratycznych próbuje uczynić kraj ponownie demokratycznym przy użyciu metod niedemokratycznych.

- pisał Bachmann w grudniu zeszłego roku, stawiając takie wtedy potencjalnie stosowane w Polsce metody za wzór do naśladowania dla innych krajów.




Autor: Cezary Krysztopa








„Trzeba pójść na ostro”. Szokujący tekst w „Wyborczej” (tysol.pl)




wtorek, 20 sierpnia 2024

Wstępna wersja czyli groch z kapustą

 


Poszukiwania Izabeli Parzyszek.

interia:



Prokurator Węglarowicz-Makowska pytana, czy śledztwo będzie dotyczyć porwania, odparła, że "teoretycznie tak". 

- Aczkolwiek jest to wstępna wersja, ponieważ na tę chwilę w oparciu o materiał przedłożony przez funkcjonariuszy policji nie jesteśmy w stanie stwierdzić, co się z tą osobą stało. Nie możemy takiej wersji wykluczyć, ale to wszystko będzie wymagało sprawdzenia - uzupełniła.


Teoretycznie tak?

Coś czuję, że ta sprawa albo zmieni postrzeganie "zaginięć" albo je ugruntuje.



Patrz na to:


Zaginięcia osób w Polsce. Fakty i mity


Zaginięcie bliskiej osoby to jedno z najbardziej dramatycznych wydarzeń, jakie może nas dotknąć. Ludzie giną bez względu na płeć, wiek, status społeczny, wyksztalcenie. Część zaginięć to efekt przemyślanej - bardziej lub mniej, ale świadomej decyzji takiej osoby. Inne to wynik różnego rodzaju wypadków losowych, bądź typowe zagubienia. Ponieważ od kilku lat zaginięcia stanowią zdecydowanie narastający problem społeczny przekazujemy informacje, które mogą pomóc w przybliżeniu tego zjawiska.

1. Policja skutecznie prowadzi poszukiwania osób zaginionych

Pomimo, że od kilku lat w Polsce obserwowany jest systematyczny wzrost zaginięć osób (z 15 059 osób zgłoszonych jako zaginione w roku 2009 do 19 368 w 2013 roku, by wreszcie w roku 2014 przekroczyć próg 20 tysięcy), skuteczność Policji w ich odnajdywaniu jest bardzo wysoka. 

Przykładowo w 2014 roku w Polsce ze zgłoszonych jako zaginione 20 760 osób, do chwili obecnej (dane z 7.08.2015 r.) Policja odnalazła prawie 98%, tj. 20 226 osób.

2. Dlaczego według statystyk policyjnych więcej osób zostaje odnalezionych niż ginie?

Większa liczba osób zaginionych – odnalezionych w poszczególnych latach wynika z tego, że w danym roku statystycznym odnajdywane są również osoby, które zostały zgłoszone jako zaginione w latach poprzednich. Ponadto wprowadzenie nowych przepisów (zmiany w ustawie o Policji), pozwala policjantom na pobieranie materiału biologicznego od osób zaginionych, oznaczanie profili DNA tych osób, wprowadzanie ich do bazy danych DNA a następnie porównywanie tych profili z profilami ujawnionych wcześniej nn zwłok oraz nn osób. Dzięki temu możliwe jest zakończenie spraw zaginięć nawet sprzed kilku lub kilkunastu lat.

3. Czy jeśli zaginiony nie zostanie odnaleziony w ciągu pierwszej doby, to szanse na jego odnalezienie drastycznie maleją?

Z policyjnych danych wynika, że w ciągu pierwszych 24 godzin odnajdywanych jest około 30% wszystkich zaginionych, w ciągu pierwszych 48 godzin około 54%, w ciągu pierwszych 7 dni - około 77% a w ciągu pierwszych 30 dni od przyjęcia przez Policję zgłoszenia odnajdywanych jest ponad 90% wszystkich zaginionych.

Należy jednak pamiętać, że w przypadku prowadzonych poszukiwań osób zaginionych czas nie jest naszym sprzymierzeńcem.

4. Czy działania podejmowane przez Policję w każdym przypadku zaginięcia osoby są jednakowe?

Rozróżniamy trzy kategorie osób zaginionych.

Pierwszą i najbardziej wrażliwą grupę stanowią osoby, które nagle opuściły miejsce swojego pobytu a okoliczności towarzyszące zaginięciu takiej osoby mogą świadczyć o zagrożeniu jej życia, w tym o jej zamiarach samobójczych. To także małoletni do 15 roku życia, których zaginięcie zgłoszono po raz pierwszy oraz osoby, które z powodu wieku, choroby, upośledzenia umysłowego lub innego zakłócenia czynności psychicznych nie mogą kierować swoim postępowaniem, lub wymagają opieki lub pomocy innych osób.

Druga kategoria to osoby zrywające kontakt z bliskimi świadomie i z własnej woli, takie, które już wcześniej okazywały niezadowolenie ze swojej sytuacji życiowej, bądź nosiły się z zamiarem jej zmiany. Najczęściej zaginieni Ci zabierają ze sobą swoje rzeczy osobiste.

Do ostatniej, trzeciej kategorii, zaliczamy osoby małoletnie, których zaginięcie stanowi kolejne samowolne oddalenie się z domu rodzinnego lub innej placówki, pod której kuratelą dana osoba się znajduje oraz osoby pełnoletnie, które w związku z ich przymusowym umieszczeniem w różnego rodzaju placówkach (szpital psychiatryczny, dom pomocy społecznej, środowiskowy dom samopomocy) samowolnie oddaliły się ze wskazanego miejsca pobytu. W kategorii tej znajdziemy również osoby małoletnie zaginione w związku z tzw. „porwaniem rodzicielskim”.

Niezależnie od kategorii nadanej poszukiwaniom osoby zaginionej, Policja podejmuje działania poszukiwawcze niezwłocznie po przyjęciu zawiadomienia o jej zaginięciu. Katalog czynności do których wykonania zobligowani są policjanci prowadzący poszukiwania w przypadku wszystkich kategorii jest podobny. Niemniej jednak intensywność tych poszukiwań i angażowanie określonej liczby sił i środków policyjnych dostosowywane jest indywidualnie do każdej sprawy.

5. Co jest najczęstszą przyczyną zaginięć małoletnich? Czy często się zdarza, że dzieci są uprowadzane przez osoby trzecie?

Najczęściej, bo aż w 65%, zgłaszanymi przyczynami zaginięć dzieci i nastolatków w wieku do 18 lat są ucieczki małoletnich z domów rodzinnych oraz ośrodków opiekuńczo-wychowawczych. Porwania i uprowadzenia przez osoby trzecie na szczęście zdarzają się niezwykle rzadko.

6. Kiedy można zgłosić zaginięcie na Policję? Czy to prawda, że zanim zaalarmujemy Policję, musi upłynąć co najmniej 24 godziny od ostatniego kontaktu z osobą zaginioną?

Zaginięcie osoby należy zgłosić jak najszybciej, kiedy tylko mamy poważne i uzasadnione obawy, że jej nieobecność może wiązać się z tragicznym dla niej w skutkach zdarzeniem a podjęte przez nas próby jej odnalezienia nie przyniosły oczekiwanego rezultatu. W świetle obowiązujących przepisów daną osobę uznajemy za zaginioną, kiedy zaistnieje sytuacja, w której niemożliwe jest ustalenie miejsca jej pobytu i zapewnienie ochrony jej życia, zdrowia lub wolności, czy udzielenie wymaganej pomocy. Nie należy bać się konsekwencji „błędnego” zgłoszenia czyjegoś zaginięcia. Czasem tylko szybka reakcja może uratować czyjeś życie lub zdrowie.

Pamiętajmy - każde zaginięcie osoby powinno zostać zgłoszone na Policję!

7. Kto może zgłosić zawiadomienie o zaginięciu osoby? Czy tylko członek najbliższej rodziny zaginionego?

Osobą uprawnioną do złożenia zawiadomienia o zaginięciu oprócz członka najbliższej rodziny, czy osoby formalnie sprawującej opiekę nad osobą zaginioną (opiekun prawny, przedstawiciel ustawowy, kierownik placówki w której przebywała taka osoba) może być każdy, kto jednoznacznie wskaże okoliczności zaginięcia takiej osoby, czy też posiada istotne informacje świadczące o możliwym popełnieniu przestępstwa przeciwko życiu, zdrowiu lub wolności na szkodę osoby zaginionej.

8. W jakich sytuacjach jest uruchamiany System Child Alert?

System Child Alert (CA) – to jedno z najnowszych narzędzi policyjnych (gotowość operacyjną systemu polska Policja ogłosiła w listopadzie 2013 r.) dedykowane wsparciu poszukiwań zaginionych dzieci, uruchamiane w wyjątkowych przypadkach. Jedną z przesłanek warunkujących uruchomienie systemu stanowi kryterium wieku. CA uruchamiany jest w stosunku do osoby, która w chwili zaginięcia nie ukończyła 18 roku życia i istnieje uzasadnione podejrzenie, że stała się ofiarą przestępstwa związanego z pozbawieniem wolności albo jej życie czy zdrowie jest bezpośrednio zagrożone. Podstawowym warunkiem skuteczności uruchamianego systemu jest zaangażowanie w poszukiwania zaginionego dziecka jak najszerszego grona odbiorców (całej społeczności w kraju a czasem i za granicą) za pośrednictwem wszystkich dostępnych mediów i środków komunikacji. W komunikacie o zaginięciu publikowany jest wizerunek zaginionego dziecka, podawane są jego dane oraz dane dotyczące okoliczności zaginięcia, w tym nt. domniemanego sprawcy uprowadzenia dziecka i w miarę możliwości - pojazdu jakim może się poruszać. W celu umożliwienia przekazywania Policji wszelkich informacji mogących mieć znaczenie w sprawie takiego zaginięcia uruchamiana jest specjalna linia - numer alarmowy 995 (więcej na stronie www.childalert.pl).

Po raz pierwszy system zadziałał w kwietniu bieżącego roku w związku z zaginięciem 10-letniej dziewczynki w województwie zachodniopomorskim. Dzięki szybkiej reakcji mediów, dużemu odzewowi społecznemu a także sprawnym i skutecznym działaniom Policji i innych służb dziecko zostało odnalezione już w kilka godzin po ogłoszeniu alertu a sprawca uprowadzenia został zatrzymany.

9. Jak długo Policja poszukuje osoby zaginionej?

Czynności związane z poszukiwaniem osoby zaginionej Policja kończy po upływie:

10 lat od dnia przyjęcia zawiadomienia o zaginięciu osoby pełnoletniej,
5 lat od dnia zaginięcia osoby, która w chwili składania zawiadomienia o zaginięciu miała ukończone 70 lat,
10 lat od dnia, w którym osoba zaginiona osiągnęłaby pełnoletność.

Zaistnienie wymienionych przesłanek i zakończenie czynności poszukiwawczych przez Policję nie powoduje usunięcia danych z systemów policyjnych, gdzie informacja o osobie zaginionej figuruje jeszcze przez najbliższe 25 lat. Wewnętrzne przepisy policyjne określają również kiedy i na jakich zasadach należy wykonać tzw. progresję wiekową osoby zaginionej (symulacja prawdopodobnego wyglądu osoby zaginionej po upływie określonego czasu) i wprowadzić ją do systemu policyjnego.

Pamiętajmy, że w zdecydowanej większości przypadków, zaginięciom naszych bliskich można zapobiec. Wiele zależy od naszych relacji rodzinnych, od tego jaki mamy kontakt z najbliższymi nam ludźmi, czy w porę zauważymy niepokojące symptomy, mogące świadczyć o planowanym zerwaniu kontaktu, o przygotowywanej ucieczce. W przypadku małych dzieci a także osób starszych, niedołężnych i schorowanych, ważne jest aby zapewnić im stałą opiekę i nie dopuszczać do sytuacji rodzącej ryzyko zagubienia się. Maluchów nie spuszczajmy z oczu, starsze osoby zaopatrzmy w informacje z numerem telefonu opiekuna (schowajmy je w kieszeni, portfelu czy saszetce z dokumentami). Jeśli to możliwe, zadbajmy o to aby nasz podopieczny miał je zawsze przy sobie. W razie oddalenia się osoby, informacja taka zdecydowanie przyspieszy poszukiwania i zwiększy szansę na ich szczęśliwy finał.

(Centrum Poszukiwań Osób Zaginionych KGP / mw)

----


Zaginięcie osoby – zaistnienie zdarzenia o charakterze nagłym, uniemożliwiającym ustalenie miejsca pobytu osoby i zapewnienie ochrony jej życia, zdrowia lub wolności.



fundacjazaginieni.pl pisze:


Polski porządek prawny nie przewiduje powszechnie obowiązującego źródła prawa, który regulowałby problematykę zaginięć czy też statusu osoby zaginionej. 

Przez powszechnie obowiązujące źródła prawa, zgodnie z art. 87 ust. 1 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 2 kwietnia 1997 r. należy rozumieć m.in. ustawy, ratyfikowane umowy międzynarodowe oraz rozporządzenia. Podstawowym aktem prawnym odnoszącym się do problematyki zaginięć jest Zarządzenie nr 48 Komendanta Głównego Policji z dnia 28 czerwca 2018 roku w sprawie prowadzenia przez Policję poszukiwania osoby zaginionej oraz postępowania w przypadku ujawnienia osoby o nieustalonej tożsamości lub znalezienia nieznanych zwłok oraz szczątków ludzkich. 

Policja, zgodnie bowiem z art. 14 ust. 1 pkt 3 Ustawy z dnia 6 kwietnia 1990 r. o Policji zobowiązana jest do poszukiwania osób, które na skutek wystąpienia zdarzenia uniemożliwiającego ustalenie miejsca ich pobytu należy odnaleźć w celu zapewnienia ochrony ich życia, zdrowia lub wolności. 

Powołane Zarządzenie Komendanta Głównego Policji jest wewnętrznie obowiązującym źródłem prawa, to znaczy, iż wiąże jedynie daną strukturę organizacyjną, w tym przypadku Policję, pozostając bez wpływu m.in. na inne służby mundurowe. 

Problematyka zaginięć nie została uregulowana w żadnej ustawie, w konsekwencji nie zostało wydane również żadne rozporządzenie, innymi słowy akt wykonawczy ustawy.


Nie została również ustanowiona definicja legalna osoby zaginionej, tj. definicja wynikająca z konkretnego przepisu prawnego, w sposób wiążący ustalająca znaczenie określonego pojęcia prawnego, zazwyczaj na użytek korzystania z zawierającego ją aktu prawnego. 



Nie oznacza to, iż pojęcie „osoby zaginionej” nie funkcjonuje w polskim porządku prawnym. 




- Ustawa z dnia 23 kwietnia 1964 r. Kodeks cywilny w art. 29-32, stanowi bowiem na temat instytucji uznania za zmarłego „zaginionego”. 

- Podobnie jak art. 526 oraz 534 Ustawy z dnia 17 listopada 1964 r, Kodeks postępowania cywilnego. 

- Natomiast art. 184 Ustawy z dnia 25 lutego 1964 r. Kodeks rodzinny i opiekuńczy stanowi o „osobie nieobecnej”. 

- Przedstawiciele doktryny prawa cywilnego za osobę zaginioną postrzegają zaś osobę, o której nie wiadomo czy żyje.


Od pojęcia „osoby zaginionej” należy odróżnić pojawiające się obrocie prawnym pojęcie „osoby zagubionej” czy też „osoby uciekającej”. 

Osoba zagubiona to jednostka, która nie jest w stanie powrócić do domu, np. na skutek nieszczęśliwego zdarzenia. Natomiast osoba uciekająca to osoba, która świadomie i dobrowolnie postanowiła „bez żadnego słowa” zmienić swoje dotychczasowe życie, nie informując o tym nikogo, korzystając przy tym z przysługującego jej prawa do samostanowienia osobie. 
W praktyce jednak, ze względu na brak wystarczającej ilości informacji, odróżnienie wskazanych pojęć może okazać się bardzo trudne. Stąd też koniecznym wydaje się usystematyzowanie i ujednolicenie terminów odnoszących się do „osoby zaginionej”, poprzez wprowadzenie m.in. definicji legalnej.


Czyli tabelka ze statystykami powinna być opisana jakoś inaczej - "osoby zagubione", albo "tymczasowo zaginione" a nie "osoby zaginione"


Bo osoba "zaginiona" to osoba zmarła, albo taka o której nie wiadomo czy żyje, a tak naprawdę, to tylko policja wie, co ma na myśli pisząc "zaginione".


Skoro 98% "zaginionych" znajduje się (są odnajdywane), to znaczy albo żyją, albo znaleziono je martwe - tego dokładnie nie wyjaśniono, w każdym razie - nie powinny być ujęte w tabeli.


Osoba zaginionA - to tryb dokonany.


Jak policja chce pokazać ile spraw ma na głowie, niech napisze to wyraźnie.


osoby zagubione - osoby odnalezione - osoby nieodnalezione



Ale czytajmy dokładnie


Przykładowo w 2014 roku w Polsce ze zgłoszonych jako zaginione 20 760 osób, do chwili obecnej (dane z 7.08.2015 r.) Policja odnalazła prawie 98%, tj. 20 226 osób.


Tu nie jest napisane, że odnaleziono te osoby żywe.



Należy jednak pamiętać, że w przypadku prowadzonych poszukiwań osób zaginionych czas nie jest naszym sprzymierzeńcem.


A więc nadal nie wiem co pokazuje tabela.


W sprawie tak ważnej - nie ma jednoznaczności.

Nie ustalono prawa (definicji) w zakresie zaginięć osób.



Groch z kapustą.

A to państwo prawa.

I Stróże prawa.

30 lat po złej "komunie".



Czemu to tak jest??

Hę?


Czemu po prostu nie można się dowiedzieć jak to naprawdę wygląda??



Podobno GUS postępuje podobnie.... jest statystyka, ale nie jest





 link do filmu


https://fb.watch/u3YC6C4E1b/





Niestety, cała ta retoryka o zaginięciach bardzo przypomina mi sprawę odblasków.

Wypowiedzi są starannie wycyzelowane.... 









Ze strony policji:


Pamiętajmy:

1. W czasie złej widoczności, gdy pieszy ubrany jest w ciemną odzież i nie ma na sobie elementów odblaskowych, kierowca dostrzega go z dużym opóźnieniem.

2. W ciemnościach pieszy widzi reflektory samochodu nawet z odległości kilku kilometrów, ale kierowca dostrzeże pieszego dopiero wtedy, gdy zauważy sylwetkę człowieka w zasięgu świateł samochodu.

3. Po ciemku, bez elementów odblaskowych, jesteśmy widoczni z odległości zaledwie 20 – 30 metrów. Jeśli kierowca jedzie prędkością 90 km/h, to nie ma szans na jakąkolwiek reakcję gdy zauważy na swojej drodze pieszego.

4. Jeśli jednak pieszy wyposażony jest w element odblaskowy odbijający światła samochodu, kierowca spostrzeże go już z odległości około 150 metrów, czyli 5-10 razy szybciej ! To może uratować pieszemu życie.



Ja się pytam: a dlaczego mam iść ciemną drogą, gdy jestem niewidoczny, kiedy widzę, że z przeciwka nadjeżdża samochód?

Policja zachowuje się tak, jakby pieszy nie miał rozumu i musiał stać na ciemnej drodze choćby nie wiem co!


Widzę, że jedzie samochód – schodzę z drogi – mam 100% pewności, że we mnie nie uderzy.

Idę drogą i liczę, że kierowca zobaczy odblask – mam 50% szans na to, że we mnie uderzy – po prostu - zobaczy mnie, albo nie...







opatow.policja.gov.pl/top/dzialania-policji/aktualnosci/7392,Zaginiecia-osob-w-Polsce-Fakty-i-mity.html



/fundacjazaginieni.pl/status-prawny-osoby-zaginionej/



https://wydarzenia.interia.pl/dolnoslaskie/news-poszukiwania-izabeli-parzyszek-niespodziewana-wiadomosc-od-c,nId,7759705#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=chrome



odblaski:


Prawym Okiem: Masz prawo zwymiotować (maciejsynak.blogspot.com)

Prawym Okiem: Na drodze (maciejsynak.blogspot.com)

Prawym Okiem: Kompleksowo o "odblaskach" - cała prawda (maciejsynak.blogspot.com)

Prawym Okiem: Łoś w kamizelce (maciejsynak.blogspot.com)

wtorek, 21 maja 2024

SI, a prawa autorskie



U nas był kiedyś wielki krzyk o prawa własności do utworów muzycznych i tak dalej, potem o Chinach się mówiło, a tymczasem w zagłębiu fasadowej demokracji...





przedruk
tłumaczenie automatyczne



Scarlett Johansson "zszokowana" imitacją chatbota AI






Hollywoodzka gwiazda Scarlett Johansson powiedziała, że była "zszokowana" i "rozgniewana" po tym, jak OpenAI uruchomiło chatbota z "niesamowicie podobnym" głosem do jej własnego.

Aktorka powiedziała, że wcześniej odrzuciła propozycję firmy, aby użyczyć głosu swojemu nowemu chatbotowi, który czyta tekst na głos użytkownikom.

Kiedy nowy model zadebiutował w zeszłym tygodniu, komentatorzy szybko porównali głos chatbota "Sky" z głosem Johansson w filmie "Her" z 2013 roku.

OpenAI poinformowało w poniedziałek, że usunie głos, ale podkreśliło, że nie ma to być "imitacja" gwiazdy.


Jednak Johansson oskarżyła firmę i jej założyciela Sama Altmana o celowe kopiowanie jej głosu, w oświadczeniu, do którego dotarło BBC w poniedziałek wieczorem.

"Kiedy usłyszałam wydane demo, byłam zszokowana, wściekła i niedowierzająca, że pan Altman będzie dążył do głosu, który brzmiał tak niesamowicie podobnie do mojego" – napisała.

"Pan Altman zasugerował nawet, że podobieństwo było zamierzone, tweetując jedno słowo "ona" - odniesienie do filmu, w którym użyczałem głosu Samancie, która tworzy intymną relację z człowiekiem.

Osadzony w niedalekiej przyszłości film Her z 2013 roku przedstawia Joaquina Phoenixa zakochującego się w systemie operacyjnym swojego urządzenia, któremu głosu użyczyła pani Johansson.



Aktorka, która była nominowana do dwóch Oscarów, powiedziała, że początkowo Altman zwrócił się do niej z prośbą o udźwiękowienie nowego chatbota we wrześniu.

"[Pan Altman] powiedział mi, że czuje, że dzięki mojemu udźwiękowieniu systemu mogę wypełnić lukę między firmami technologicznymi a twórcami i pomóc konsumentom poczuć się komfortowo z sejsmiczną zmianą dotyczącą ludzi i sztucznej inteligencji" – napisał Johansson.

"Powiedział, że czuje, iż mój głos będzie pocieszający dla ludzi".

Ostatecznie jednak odrzuciła ofertę z powodów osobistych.

Dodała, że dwa dni przed wydaniem chatbota Sky Altman skontaktował się z jej agentem, nakłaniając Johansson do ponownego rozważenia jej początkowej odmowy współpracy z firmą.

Dodając, że została zmuszona do wynajęcia prawników, aktorka powiedziała, że wysłała dwa pisma prawne do firmy, aby ustalić, w jaki sposób głos został nagrany.

"W czasach, gdy wszyscy zmagamy się z deepfake'ami i ochroną własnego wizerunku, własnej pracy, własnej tożsamości, wierzę, że są to pytania, które zasługują na absolutną jasność" – napisała.

W oświadczeniu udostępnionym BBC przez OpenAI Altman zaprzeczył, jakoby firma starała się naśladować głos Johanssona.

"Głos Sky nie należy do Scarlett Johansson i nigdy nie miał przypominać jej" – napisał.

"Obsadziliśmy aktora głosowego podkładającego głos pod głos Sky, zanim skontaktowaliśmy się z panią Johansson. Z szacunku dla pani Johansson wstrzymaliśmy używanie głosu Sky w naszych produktach. Przepraszamy panią Johansson, że nie porozumiewaliśmy się lepiej".

Osobno firma powiedziała, że "pracuje nad wstrzymaniem" głosu, podczas gdy odpowie na pytania o to, jak został wybrany w poście na X, dawniej Twitterze.

W swoim poście na blogu OpenAI poinformowało, że pięć głosów używanych przez chatbota zostało pobranych od aktorów głosowych, z którymi współpracował.



Wyzwania związane z prawami autorskimi


Nastąpiło to zaledwie sześć miesięcy po tym, jak aktorzy zgodzili się zakończyć strajki, które zamroziły przemysł rozrywkowy wśród wezwań do lepszych płac i zabezpieczeń dotyczących korzystania ze sztucznej inteligencji.

Pani Johansson wzięła udział w zeszłorocznej akcji protestacyjnej, która dotyczyła m.in. tego, w jaki sposób studia filmowe wykorzystają sztuczną inteligencję do naśladowania twarzy i głosów aktorów.

Umowa zawarta ze studiami zawierała zapewnienia, że nie będą one wykorzystywane bez zgody aktorów.

"Używanie czyjegoś głosu bez pozwolenia wydaje się szczególnie inwazyjne w czasach, gdy szerzy się nieufność do sztucznej inteligencji i obawy o jej potencjalne szkody" – powiedział Dan Stein, szef firmy Voice-Swap zajmującej się licencjonowaniem głosu AI.

"Niezależnie od tego, czy OpenAI wyszkoliło swój nowy głos Sky przy użyciu dźwięku Scarlett Johansson, czy podobnego dźwięku, faktem jest, że odmówiła zgody, a jej tożsamość została wykorzystana niezależnie od tego.

"To niebezpieczny precedens dla praw autorskich i zgody, jeśli najbardziej znana firma w tej dziedzinie zachowuje się w ten sposób".

OpenAI walczy z różnymi wyzwaniami prawnymi dotyczącymi sposobu, w jaki wykorzystuje informacje chronione prawem autorskim dostępne online.

W grudniu New York Times poinformował, że planuje wszcząć proces przeciwko korporacji w związku z zarzutami, że wykorzystała "miliony" artykułów opublikowanych przez organizację medialną do trenowania swojego modelu sztucznej inteligencji ChatGPT.

We wrześniu autorzy George R.R. Martin i John Grisham również ogłosili plan dochodzenia roszczeń w związku z zarzutami, że ich prawa autorskie zostały naruszone w celu przeszkolenia systemu.






ChatGPT: Scarlett Johansson "rozgniewana" imitacją chatbota (bbc.com)




niedziela, 5 maja 2024

Znowu plaga alkoholu



No właśnie, od kilku lat zauważam, że znowu gdzieś przy ławeczkach publicznie ktoś biesiaduje, co było częste w PRL, po 90 roku ten "zwyczaj" zaniknął...


Z artykułu wynika, że powodem tego jest PRZYZWOLENIE decydentów.



Szczegóły poniżej.






przedruk


Pijemy alkohol jak w najgorszych czasach PRL.


aktualizacja 2024-05-04, 13:05




Raport "Polska zalana piwem" przedstawia szokujące dane dotyczące liczby spożywanego alkoholu przez Polaków. Wynika z niego m.in., że podczas majówkowych zakupów, połowę naszych wydatków przeznaczamy na alkohol. W tym okresie króluje piwo. Problem ten jednak nie ogranicza się tylko do długiego weekendu majowego.

Koszty spożycia alkoholu

Dr Artur Bartoszewicz, który jest współautorem tego raportu podkreślił w Programie 3 Polskiego Radia, że analizy dotyczące kosztów spożycia alkoholu prowadzone są już od kilku lat. 

- Od 2015 byłem proszony o analizy ekonomicznych kosztów spożywania alkoholu. Są to wszystkie koszty, nie tylko te związane z samym jego zakupem, ale również dotyczące konsekwencji spożywania. Chodzi o m.in. choroby, zmiany społeczne, rozpad rodzin, samobójstwa czy działanie służb - wyjaśnił.

- Łączna wartość kosztów społeczno-ekonomicznych wynikająca ze spożycia alkoholu w Polsce wynosi 93 mld zł. Biorąc pod uwagę inflację, ta wartość osiąga dziś około 120-130 mld zł - dodał.

Akcyza za alkohol nie pokrywa kosztów

Gość Polskiego Radia podkreślił, że mitem jest to iż akcyza pokrywa koszty spożywania alkoholu. 

- Różnica między przychodami budżetowymi z akcyzy a kosztami społeczno-ekonomicznymi, to prawie 80 mld zł. Stanowi to 3,45 proc. PKB. To roczna skala kosztów, które generujemy. Twierdzenie, że ci którzy piją ponoszą koszty przez akcyzę, jest nieprawdą. Wszyscy jesteśmy pijani i wszyscy ponosimy koszty spożywania alkoholu - zaznaczył.

Dr Katarzyna Obłąkowska, która także współtworzy raportu dot. spożywania alkoholu wprost mówi o powrocie do czasów PRL. 

- Obecna sytuacja jest dramatyczna. Ilość wypijanego przez Polaków alkoholu jest taka sama, jaka była w najgorszych czasach PRL. Wtedy mówiono, że władza rozpija naród po to, żeby łatwiej nim rządzić - powiedziała.



Pijemy jak w PRL

W komunistycznej Polsce zdecydowano się jednak na walkę z plagą alkoholizmu i nadmiernego spożycia. W analogicznej sytuacji jaką mamy dzisiaj, przyniosła ona efekt.

 - Obecnie mamy taką samą ilość spożywanego alkoholu jak w roku 1980-1981, gdy ówczesna władza zaczęła przeciwdziałać piciu alkoholu przez Polaków. Wprowadzono ustawę, która obowiązuje do dzisiaj - dotycząca wychowania w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi – powiedziała.


- Wprowadzono wtedy surowe prawo i ono bardzo dobrze zadziałało. Od 1981 do 2001 roku spożywaliśmy coraz mniej alkoholu. W 1981 to było ok. 12 litrów na osobę. W 2001 osiągnęliśmy najniższy wskaźnik spożycia alkoholu w ciągu ostatnich 50 lat i było to ok. 7 litrów alkoholu na osobę - zrelacjonowała. 

Warto dodać, że dane dotyczącą spożycia czystego alkoholu etylowego, gdzie jedno piwo zawiera go raptem 20 gram.


Przerwana walka z alkoholem

Sytuacja w 2001 roku była bardzo dobra. 
- Osiągnęliśmy wtedy poziom Norwegii, która prowadzi bardzo ułożoną politykę alkoholową od ponad stu lat i ciągle utrzymują ten poziom - powiedziała dr Obłąkowska.

Wszystko zmieniło się jednak z uwagi na decyzje polityczne. Posłowie zdecydowali się na zmianę prawa, obniżyli akcyzę i pozwolili na reklamę alkoholu. Od tego momentu Polacy ponownie zaczęli pić coraz więcej. 

- Trzeba zadać sobie pytanie dlaczego w Sejmie posłowie zdecydowali się to robić. Różne komisje śledcze powstają. Moglibyśmy odważnie postawić taką komisję śledczą i zobaczyć jakie podjęto działania wobec posłów, aby zdecydowali się uruchomić mechanizm trucia narodu - podkreślił dr Baroszewicz.







Pijemy alkohol jak w najgorszych czasach PRL. "Wszyscy jesteśmy pijani i ponosimy tego koszty" (polskieradio.pl)











czwartek, 16 czerwca 2022

Amerykanie nie mają prawa do posiadania broni






tytuł może trochę przydługi, ale i tak za krótki...



na początek przypomnienie z wiki:

Milicja (łac. militia „służba wojskowa” od miles „żołnierz”) – rodzaj oddziałów, zazwyczaj ochotniczych, których członkowie posiadają wyszkolenie wojskowe i wyposażeni są w broń palną, stanowiących jednostki pomocnicze lub rezerwowe dla regularnej armii lub partyzantki. Mogą być używane w stanie wyższej konieczności (klęski żywiołowe, zagrożenie wewnętrzne lub zewnętrzne i innych).

Milicje takie istnieją obecnie np. w Australii i Stanach Zjednoczonych (federalna Gwardia Narodowa oraz milicje stanowe) oraz Łotwie, a istniały w byłej Jugosławii (Obrona Terytorialna)[potrzebny przypis]. W pewnym sensie charakter taki ma armia Szwajcarii.


Mianem milicji określa się także uzbrojone grupy paramilitarne, organizowane np. w celu zapewnienia samoobrony lub ochrony porządku na obszarach objętych działaniami wojennymi lub wojną domową. Mogą one również prowadzić działania ofensywne przeciwko innym ugrupowaniom, stosując np. metody partyzantki miejskiej lub nawet terrorystyczne (np. libańska wojna domowa, konflikt w Iraku).

W niektórych krajach nazwa milicja jest używana dla instytucji, której zadaniem jest ochrona bezpieczeństwa publicznego oraz ściganie przestępstw, czyli dla odpowiednika policji w innych krajach. W 1917 roku bolszewicy sowieccy powołali milicję (teoretycznie jej członkami byli chłopi i robotnicy – w przeciwieństwie do „burżuazyjnej” policji krajów kapitalistycznych). 

Po roku 1944 w wielu państwach pozostających pod wpływem ZSRR policje nosiły nazwę milicji (np. w Polsce była to Milicja Obywatelska). Po rozpadzie ZSRR milicje pozostały m.in. w Rosji do 2011 roku, na Ukrainie do 2015 roku (patrz: ukraińska milicja), a do dzisiaj na Białorusi oraz w nieuznawanych republikach: Abchazji, Donieckiej i Ługańskiej Republice Ludowej.




Poniższy tekst jest ze strony internetowej czasopisma "Myśl Polska".

Strona ta jest obecnie blokowana, więc jeśli chcesz poczytać, co polecam, zastosuj bezpłatny VPN lub przeglądarkę Opera, która posiada VPN wbudowany - po instalacji trzeba go osobno kliknąć, aby zadziałał






Co stało się z Drugą Poprawką do Amerykańskiej Konstytucji?


Nie bardzo wiadomo, co jeszcze można napisać, żeby ujawnić pełny horror amerykańskich niezliczonych mordów, szczególnie tych masowo popełnianych na dzieciach amerykańskich. Aktualny przykład, z dnia 24 maja, to masakra 19 dzieci i 2 nauczycielek w teksańskiej szkole podstawowej w miejscowości Ulvade przez uzbrojonego po zęby 18-latka.

Podaję więc tylko kilka podstawowych danych, bez których nie sposób zacząć rozumieć koszmar życia w USA w ciągłym paraliżującym strachu przed kolejną egzekucją w szkole, sklepie, kinie, klubie, domu czy na koncercie lub na przystanku. Wszędzie. Także w szpitalu, jak to właśnie miało miejsce wczoraj, kiedy zirytowany pacjent zastrzelił dwoje lekarzy i dwie inne osoby, popełniając na koniec samobójstwo.

Według portalu Brady i innych licznych źródeł, łatwo dostępnych: – w USA, co roku postrzelonych zostaje ok. 8000 dzieci i nastolatków, ok. 1800 umiera; – w USA jest więcej broni palnej niż obywateli: w 2018 roku USA miała 331 milionów obywateli i ok. 400 milionów broni palnej. – ok. 117 000 Amerykanów jest postrzelonych co roku, ponad 41 000 umiera, z tego ponad 19 000 w wyniku morderstw popełnionych przy użyciu broni palnej.

Problem jest tak skomplikowany – jak się obecnie coraz częściej przyznaje w niezliczonych dyskusjach medialnych w USA – że prawdopodobnie nic nie da się zrobić. Organizacja NRA (National Rifle Association), która działa na rzecz propagowania prawa do posiadania broni palnej, jest zbyt potężna i finansowo i politycznie, żeby się jej przeciwstawić. Poza tym, NRA popiera Drugą Poprawkę do Konstytucji Amerykańskiej, a ta – jak wszystkim wiadomo – daje przecież prawo Amerykanom do posiadania broni palnej. Prawda? Więc NRA „ma prawo do prawa”, a Konstytucja Amerykańska jest tak „święta” jak „Święta Biblia” i jeżeli tak jest, to nie ma o czym mówić. Koniec dyskusji. Trzeba się jakoś z tymi masowymi mordami pogodzić. Zaraz będą następne. I już są.

Ale ja jestem zawodowym językoznawcą, nie zawodowym politykiem. Jestem też zawodowym amerykanistą, dla którego wszystko to, co charakterystycznie i unikalnie amerykańskie – jak np. Druga Poprawka do Konstytucji Amerykańskiej – interesuje mnie zawodowo już od 40 lat. Dla mnie problem Drugiej Poprawki jest przede wszystkim problemem gramatycznym i semantycznym, nie politycznym. Tak, gramatycznym i semantycznym. Proszę przygotować się na absurd bardziej groteskowy niż każdy inny teatr absurdu, który oferuje tzw. amerykańska demokracja.

Zacznę od cytatu: oto tekst oryginalny Drugiej Poprawki do Amerykańskiej Konstytucji, Poprawki, którą NRA i wszyscy prawie Amerykanie z taką pasją popierają i która stała się prawem w bardzo odległym, 1791 roku:

„A well regulated Militia, being necessary to the security of a free State, the right of the people to keep and bear Arms, shall not be infringed”. (pisownia i wersja oryginalna)

Jedno z polskich tłumaczeń, celowo chyba nieudolnych, brzmi tak (Wikipedia):

„Dobrze zorganizowana milicja, będąca niezbędną dla bezpieczeństwa wolnego państwa, prawo ludzi do posiadania i noszenia broni, nie ulegnie naruszeniu”.

Autor tekstu w Wikipedii mówi, że to tłumaczenie „jest w miarę dosłowne i umyślnie niejednoznaczne, aby oddać niejasność oryginału. Od długiego czasu amerykańscy prawnicy i konstytucjonaliści spierają się, czy poprawka daje prawo każdemu obywatelowi do noszenia broni na własny użytek, czy jedynie w ramach zorganizowanej formacji stanowej”.

Ale dla mnie wcale nie jest jasne, dlaczego oryginał tekstu tej poprawki jest „niejasny”. Był bardzo jasny dla każdego Amerykanina, który żył w tamtych czasach, czyli pod koniec XVIII wieku. Zgoda, teraz nie jest jasny, ale o tym nieco później.

Wikipedia podaje drugą wersję tłumaczenia:

„Ponieważ dobrze zorganizowana milicja jest niezbędna dla bezpieczeństwa wolnego państwa, prawo ludzi do posiadania i noszenia broni nie ulegnie naruszeniu”.

Brawo. Jest to fachowe przetłumaczenie Drugiej Poprawki do Konstytucji Amerykańskiej. Od tego momentu przechodzę głównie na moje tłumaczenie i parafrazę mojego artykułu w wersji angielskiej, który oryginalnie opublikowałem w magazynie „The American Rationalist”, a później w mojej książce Adventures in Freedom, wydanej w 2010 roku.

Tytuł mojego artykułu: „An Absolute Phrase Absolutely Ignored” (Fraza absolutna absolutnie zignorowana).

O czym do diabła mówi Druga Poprawka?

Mówiąc z punktu widzenia gramatyki, jest to tzw. „zdanie proste”. Z tym, że nie jest tak „proste”, jak się wydaje. Większość Amerykanów po prostu zakłada, że Konstytucja daje im prawo do kupienia broni palnej. Amerykanie są przekonani, że tak jest, bo NRA, najpotężniejsze lobby promujące prawo do posiadanie broni palnej, tak im mówi. Ale, jak twierdzi Paul Fussell, amerykański historyk wojskowy, amerykanista i profesor języka angielskiego, problem polega na tym, że NRA konsekwentnie ignoruje pierwszą część Poprawki („Ponieważ dobrze zorganizowana milicja jest niezbędna dla bezpieczeństwa wolnego państwa”) zwykle cytując tylko drugą część.

Jak mówi Fussell w swej książce Thank God for the Atom Bomb and Other Essays, NRA nie chce przypominać komukolwiek o kluczowo ważnej pierwszej części Drugiej Poprawki i dlatego koncentruje się tylko na drugiej części w celu nieustannego propagowania swojej interpretacji znaczenia tego konstytucjonalnego prawa, które już od dawna ma tak tragiczne konsekwencje.

W tradycyjnej terminologii gramatycznej, pierwsza część Drugiej Poprawki to tzw. „absolute phrase”, fraza absolutna. Ta opcja stylistyczna, używana głównie w formalnym i literackim języku pisanym, ma dwa rodzaje: an absolute phrase of detail (absolutna fraza szczegółu) i absolute phrase of reason or cicumstance (absolutna fraza przyczyny lub okoliczności).

Ta pierwsza fraza, fraza szczegółu, jest bardzo przydatna i popularna w języku pisanym. Oto jeden przykład (absolutna fraza szczegółu jest napisana kursywą):

Eyes fixed on its prey, the cougar moved closer to the deer. – Kuguar zbliżył się do sarny, a jego oczy były utkwione w ofierze. (Problem tłumaczenia fraz absolutnych na polski jest innym problemem, który wymaga dodatkowego wytłumaczenia, ale tu nie ma takiej potrzeby.)

Natomiast drugi rodzaj frazy absolutnej, tzn. frazy przyczyny lub okoliczności, jest obecnie już konstrukcją przestarzałą, wręcz archaiczną (choć w wieku XVIII, kiedy napisana została Konstytucja Amerykańska, była to również bardzo często używana opcja stylistyczna w języku pisanym): „The young Indian women having arrived at the site, the sacred Apache ceremony began. – Kiedy młode Indianki przybyły na miejsce, zaczęła sie święta ceremonia Apaczów.

Taka fraza brzmi obecnie w języku angielskim już pretensjonalnie, zbyt formalnie i dlatego jest z reguły unikana. Zastępuje się ją zwykłym zdaniem podrzędnym, tak jak w języku polskim: „Kiedy młode Indianki przybyły na miejsce” czyli „When the young Indian women arrived at the site”.

I to właśnie jest głównym problemem, jeśli chodzi o Drugą Poprawkę do Konstytucji Amerykańskiej: zawiera ona konstrukcję gramatyczną, która stała się obecnie, w XXI wieku, konstrukcją archaiczną i dlatego często błędnie rozumianą lub interpretowaną. Tłumacząc osiemnastowieczny tekst Drugiej Poprawki na współczesny język angielski, powinniśmy użyć zdania podrzędnego, a nie frazy absolutnej, czyli:

„Because a well-regulated militia is necessary to the security of the state, the right of the people to keep and bear arms shall not be infringed”. (Drobne zmiany w pisowni i interpunkcji są oczywiście nieistotne.) Czyli tak jak tłumaczy Wikipedia: „Ponieważ dobrze zorganizowana milicja jest niezbędna dla bezpieczeństwa wolnego państwa, prawo ludzi do posiadania i noszenia broni nie ulegnie naruszeniu”.

Oczywiście, jest tu jeszcze jeden problem dotyczący znaczenia terminu „milicja”. Ale z pewnością autorowi tej amerykańskiej Poprawki – którym, nota bene, był James Madison, „Ojciec” Amerykańskiej Konstytucji – chodziło o to, co obecnie nazwalibyśmy paramilitarną organizacją, która wymaga aby jej członkowie byli odpowiednio przeszkoleni militarnie. Taką funkcję w większości przejęła obecnie policja, ale fakt ten nie wyklucza możliwości utworzenia innych takich formacji „dobrze zorganizowanych”.

Przy okazji należy wspomnieć, że Madison liczył się z możliwością, że rząd federalny może przejąć nadmierną władzę i właśnie w takim przypadku obywatele USA mieliby prawo do obrony przed zbytnią interferencją władzy czy federalnej czy stanowej w ich prywatne życie przez prawo do posiadania własnej broni.

Wracając do frazy absolutnej: jak widać chociażby z dwóch przykładów podanych wcześniej, fraza absolutna używana jest dla pewnych konkretnych celów syntaktycznych i semantycznych. I dlatego jej obecność jest istotna. Jeżeli nie, to po co w ogóle miałaby być używana? Nie można ją tak po prostu zignorować – jak to czyni NRA – kiedy czytamy i próbujemy zrozumieć Drugą Poprawkę do Amerykańskiej Konstytucji.

Aby jeszcze bardziej wyklarować, o co chodzi, użyję łatwego przykładu frazy przyczyny i okoliczności, czyli takiej właśnie, jaka jest użyta w Drugiej Poprawce. Będzie to jednak wyrażenie, które wyjątkowo ciągle jest używane, nie tylko w języku pisanym, ale również w potocznej mowie, więc jest łatwe do zrozumienia: Weather permitting, we will go hunting. – Jeżeli pogoda pozwoli, pojedziemy na polowanie.

To zdanie nie znaczy, że „pojedziemy na polowanie”. Ono znaczy, że pojedziemy na polowanie tylko wtedy, kiedy pozwoli pogoda albo jeżeli pozwoli pogoda. Gdybyśmy użyli tego samego sposobu interpretacji, którego używa NRA cytując czy parafrazując Drugą Poprawkę, to stwierdzilibyśmy, że ta Poprawka ma takie samo znaczenie bez względu na to, czy dołączymy do niej frazę absolutną czy nie. Oczywiście jest to ewidentna nieprawda.

A to dlatego, że jeżeliby rzeczywiście James Madison życzył sobie aby wszyscy Amerykanie mieli prawo do dostępu do broni (z pewnymi oczywistymi ograniczeniami: nie powinno się dawać, wiadomo, takiego prawa dzieciom i szaleńcom), to przecież mógł po prostu napisać: „Prawo ludzi do posiadania i noszenia broni nie ulegnie naruszeniu”. Czyli bez żadnej frazy absolutnej albo innego modyfikatora gramatycznego. Ale tak nie napisał.

Można więc podsumować, że najsłynniejsza fraza absolutna w Ameryce (jak ja ją nazywam) jest użyta w Drugiej Poprawce z krytycznie ważnego powodu. Oznacza ona, że, owszem, jako obywatelowi amerykańskiemu, wolno Ci posiadać i nosić broń, ale tylko wtedy, kiedy jesteś członkiem milicji, policji, czy jakiejkolwiek innej „dobrze regulowanej” organizacji paramilitarnej lub cywilnej. Ale aby zostać takim członkiem i mieć takie uprawnienia, musisz się poddać rygorystycznemu i często nieprzyjemnemu treningowi. Fussell, który uczestniczył w wojnie w Wietnamie i wiedział bardzo dobrze jak wymagające i trudne jest szkolenie wojskowe i militarne, daje kilka przykładów w swojej książce. Jeden z nich to ten:

„Would you like to dig latrines, drink only 3.2 beers, and eat sandwiches made of bull dick and choke-ass?”

Jest to język tak obrazowy, że zostawiam czytelnikowi przyjemność przetłumaczenia sobie tego pytania (zwykle) retorycznego.

Czyli powinno być tak, że prawo i przywilej posiadani broni wymaga dokładnej znajomości różnego typu broni palnej i umiejętności bezpiecznego, odpowiedzialnego i skutecznego jej obsługiwania. A to wymaga dużo czasu, czasu, w którym petenci są wyjęci ze swego otoczenia komfortowego (comfort zone), z dala od rodziny, przyjaciół, kochanek, kumpli itd.

Nie jest łatwo zdać taki test. Podejrzewam, że większości Amerykanów bardzo szybko odechciałoby się prawa do „posiadania i noszenia broni”, gdyby musieli przejść taki paramilitarny trening. Wielu masowych morderców, jak chociażby ten, który tydzień temu zmasakrował 19 dzieci w szkole (niektóre trudno było rozpoznać), nigdy nie miałby dostępu do broni gdyby tylko amerykański rząd i cały polityczny establishment w USA miał wreszcie odwagę moralną, cywilną, intelektualną i przede wszystkim polityczną przyznać publicznie, że ustawodawstwo dotyczące broni w USA oparte jest na nieprawidłowej lub niekompetentnej interpretacji znaczenia archaicznej już Drugiej Poprawki do Amerykańskiej Konstytucji.

W tym momencie, na pewno niejeden czytelnik myśli sobie tak: To znaczy, co? Twierdzi Pan, że potężne, nowoczesne ponad 300-milionowe państwo amerykańskie stało się żałosną, bezradną ofiarą nieporozumienia, czyli niezrozumienia lub fałszywej interpretacji jakiegoś archaicznego prawa, które nabazgrolił jakiś facet pod koniec XVIII wieku?

Że jakaś „fraza absolutna”, o której absolutna większość Amerykanów albo nigdy nie słyszała albo, o której nie ma żadnego pojęcia, jest przyczyną jakiejś groteskowej semantycznej pomyłki, w wyniku której co roku ginie ok. 45 000 Amerykanów (licząc wszystkie mordy, samobójstwa, jak i również przypadkowe postrzelenia i „legalne” zastrzelenia przez policję)?

Że w USA ciągle nie ma woli politycznej żeby wreszcie zażądać zmiany w Konstytucji skoro nikt już nie jest w stanie zrozumieć, o co tak naprawdę chodzi w Drugiej Poprawce?

Że widocznie nikt z amerykańskiej elity politycznej nie ma odwagi cywilnej oficjalnie przyznać, że archaiczne prawa napisane ponad 200 lat temu wymagają znacznej modyfikacji ze względu na oczywisty fakt, że życie się ciągle zmienia i że życie w XXI wieku dramatycznie rożni się od życia w XVIII wieku? I że czas najwyższy żeby Ameryka doczekała się nowej, nowoczesnej Konstytucji opartej na aktualnych realiach XXI wieku?

Że nowoczesna broń palna – jak np. „bardzo ulubiony” przez Amerykanów amerykański karabin półautomatyczny AR-15 czy, powiedzmy, rosyjski AK-103 (potomek legendarnego AK-47) – w porównaniu z karabinem skałkowym z XVIII wieku to broń przerażająca w swej sile destrukcyjnej i że w związku z tym „prawo” do broni palnej z XVIII wieku to nie to samo, co prawo do broni palnej z XXI wieku? Że gdyby Salvador Ramos, młodociany morderca z Ulvade, wszedł to klasy z karabinem skałkowym to być może zdążyłby zabić jedno lub dwoje dzieci, ale z pewnością nie 19?

Że wszelkie „politycznie poprawne” próby rozwiązania tego wiecznego, koszmarnego problemu w US – takie jak np. obecna propozycja prezydenta Bidena, który proponuje podnieś granicę wieku z 18 do 21 dla tych, którzy chcą kupić tak niebezpieczną broń jak AR-15 – to jakieś niepoważne, absurdalne ćwierć-środki, które niczego absolutnie nie zmienią? Nigdy nie zmieniły w przeszłości i nigdy nie zmienią w przyszłości?

Tak, czytelniku. Zgadza się. Dokładnie tak twierdzę.




prof. Kaz Dziamka



Kaz Dziamka jest profesorem Uniwersytetu Nowy Meksyk w USA, od 1996 r. jest redaktorem naczelnym „American Rationalist”.


Myśl Polska, nr 25-26 (19-26.06.2022)







Tak, światowa potęga "wisi" na błędzie semantycznym, a także na bierności swoich obywateli wobec SŁOWA.




semantyka – dział semiotyki (logicznej) opisujący relacje między językiem, a rzeczywistością

semantyka – dział językoznawstwa zajmujący się znaczeniem słów, zwrotów, zdań i tekstów





Pamiętacie ten zapis?




W treści uchwały z 1945 roku użyto sformułowania 

"terytorium byłego Wolnego Miasta Gdańska"
"Na obszarach byłego Wolnego Miasta Gdańska"

,a  w    o ś w i a d c z e n i u     Rady Miasta Gdańska -

 "określa sytuację prawną na terenie Wolnego Miasta Gdańska"


Czy to znaczy, że Wolne Miasto Gdańsk istnieje??

Skoro użyto trybu w czasie teraźniejszym.. najwyraźniej tak.






A ten?


KODEKS KARNY
ROZDZIAŁ XVII

Przestępstwa przeciwko Rzeczypospolitej Polskiej

Art. 127.

§ 1. Kto, mając na celu pozbawienie niepodległości, oderwanie części obszaru lub zmianę przemocą konstytucyjnego ustroju Rzeczypospolitej Polskiej, podejmuje w porozumieniu z innymi osobami działalność zmierzającą bezpośrednio do urzeczywistnienia tego celu,
podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 10, karze 25 lat pozbawienia wolności albo karze dożywotniego pozbawienia wolności.

§ 2. Kto czyni przygotowania do popełnienia przestępstwa określonego w § 1,
podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 3.

Artykuł 127 można interpretować tak, że państwo zezwala obywatelom na obalenie tegoż państwa, jeśli obywatel dąży do tego obalenia w pojedynkę, a  nie w porozumieniu z innymi osobami - czyli dywersant złapany i oskarżony o próbę obalenia państwa - nie podlega żadnej karze.






Często na blogu zwracam uwagę właśnie na semantykę. Od tego jak w prawie skonstruowane są stwierdzenia, od tego jak w mediach formułowane są wypowiedzi, zależy komunikacja pomiędzy ludźmi, rozumienie przez tych ludzi problemów i zdolność reagowania na niebezpieczeństwo.


Jak widać semantyka i zdolność rozumienia cudzej wypowiedzi - a nie dopowiadanie sobie "co on miał na myśli" - wybitnie ważą o naszym życiu.



Zwracanie uwagi na słowa, na wypowiedzi, na precyzję komunikatów jest bardzo, bardzo ważne.


Od tego zależy nasze życie.



Widzenie prawdy to kwestia - być żywym - lub martwym.

Być niewolnikiem - lub wolnym.

Być biednym - lub być bogatym.








-----------------------


Językowy obraz świata

Grzegorczykowa zwraca uwagę, że język, będący systemem pojęć, stanowi „podstawę zmagazynowanej w pamięci ludzkiej elementarnej wiedzy o świecie”.

Słownictwo nie stanowi jednak mechanicznego odzwierciedlenia świata, ale jego swoiste, subiektywne widzenie.

Intelektualny i emocjonalny stosunek człowieka do rzeczywistości pozajęzykowej powoduje, że w języku obecna jest interpretacja rzeczywistości, którą można ująć, jak twierdzi J. Bartmiński, „w postaci zespołu sądów o świecie”. 

Mogą one być „utrwalone w samym języku, w jego formach gramatycznych, słownictwie, kliszowanych tekstach (np. przysłów), bądź to przez formy i teksty języka implikowane”.  Takie rozumienie językowego obrazu świata podkreśla szczególną rolę interpretowania rzeczywistości. 

Nieco inaczej ujmuje tę kwestię R. Grzegorczykowa, przedstawiając językowy obraz świata jako „strukturę pojęciową utrwaloną (zakrzepłą) w systemie danego języka, a więc jego właściwościach gramatycznych i leksykalnych (znaczeniach wyrazów i ich łączliwości)”. Owa struktura pojęciowa realizuje się za pomocą tekstów. 

Z kolei dla J. Maćkiewicz językowy obraz świata stanowi „część obrazu świata, która przejawia się w danych językowych”. Uczona rozumie to jako sposób, w jaki do języka zostaje wniesiona rzeczywistość doświadczona, przeżyta i wyobrażona przez wspólnotę.

Subiektywny stosunek człowieka do rzeczywistości pozajęzykowej powoduje, że pewne cechy mogą znaleźć swoje odbicie, co podkreśla R. Tokarski, w „semantycznej strukturze pojedynczych słów”, zostać uwydatnione dzięki operacjom nazwotwórczym.

Według badacza językowy obraz świata „to zbiór prawidłowości zawartych w kategorialnych związkach gramatycznych (fleksyjnych, słowotwórczych, składniowych) oraz w semantycznych strukturach leksyki, pokazujących swoiste dla danego języka sposoby widzenia świata oraz ogólniejsze rozumienie organizacji świata, panujących w nim hierarchii i akceptowanych przez społeczność językowa wartości”. Również inni językoznawcy, jak: J. Bartmiński, S. Grabias, A. M. Lewicki, A. Pajdzińska, R. Grzegorczykowa, B. Szymanek, J. Panasiuk, J. Maćkiewicz, przyjmują, że język stanowi nie tylko narzędzie porozumiewania się, ale i interpretowania rzeczywistości, czego konsekwencją staje się m. in. obraz świata, chociaż różnie rozważają problematykę językowego obrazu świata.







------------------------------



mgr Renata Janicka-Szyszko - "Słownictwo rzemiosł w drewnie w leksyku doby nowopolskiej"