Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą mandaty. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą mandaty. Pokaż wszystkie posty

sobota, 3 lutego 2024

Na drodze


uwagi kolorem




przedruk



03.02.2024

Tragedie na polskich drogach. Co zrobić, by spadła liczba wypadków?

Ekspert apeluje do kierowców




- Wiemy m.in. ze statystyk policyjnych, że grupa kierowców w wieku 18 - 24 lat jest zdecydowanie najgroźniejsza w Polsce, jak i na świecie, ale przyczyny wypadków są zdecydowanie bardziej złożone niż wiek kierowców – mówi Łukasz Zboralski, redaktor naczelny serwisu brd24.pl, specjalista w zakresie bezpieczeństwa ruchu drogowego i infrastruktury. Apeluje o rozsądek na drogach i wskazuje na elementy, które zwiększą bezpieczeństwo.





Specjaliści z Instytutu Transportu Samochodowego (ITS) powołując się na dane wstępne pochodzące z Systemu Ewidencji Wypadków i Kolizji ocenili, że młodzi i starsi kierowcy stanowią skrajne przeciwieństwo na drogach. Jak podaje ITS, w ubiegłym roku wskaźnik liczby wypadków na 10 tys. populacji wśród kierowców w wieku od 18 do 24 lat wyniósł 11,37. Dla porównania wśród kierowców w wieku 60 i więcej lat wskaźnik ten wyniósł 3,65.

Według danych Polskiego Obserwatorium Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego ITS w 2022 r. było to odpowiednio 12,1 oraz 3,64; w roku 2019, czyli sprzed ograniczeń spowodowanych pandemią koronawirusa, wskaźnik ten wynosił 17,4 dla kategorii wiekowej 18-24 oraz 4,7 dla seniorów. Według kierownik Centrum Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego ITS Marii Dąbrowskiej-Loranc wysoki odsetek wypadków z młodymi kierowcami wiąże się z ich niedojrzałością, brakiem doświadczenia i skłonnością do ryzykownych zachowań, zwłaszcza u mężczyzn.


Problemy seniorów

- Osoby w wieku 60 lat i więcej, to grupa, która statystycznie powoduje najmniej wypadków i najmniej ciężkich wypadków. Ci kierowcy mają swoje problemy, tak jak na przykład jazda pod prąd, jak rozumienie skomplikowanych skrzyżowań dróg, ale na tle grupy wszystkich kierowców rzadziej powodują wypadki. Też zresztą wiemy, dlaczego - to są już doświadczeni ludzie – wyjaśnia Łukasz Zboralski, specjalista bezpieczeństwa ruchu drogowego.

Przyznaje, jednak, że dochodzi do niebezpiecznych zdarzeń i wypadków powodowanych przez seniorów.

Zdaniem Ewy Odachowskiej-Rogalskiej, psycholog transportu i traumatologa z ITS nie ma precyzyjnego wieku, w którym należy przestać prowadzić pojazd, ale wraz z wiekiem u większości ludzi obniża się sprawność psychofizyczna. - Zmniejsza się wrażliwość układu nerwowego, pogarsza się widzenie, słuch i zdolności reakcji. Badania wskazują, że największe zmiany czasu reakcji występują w wieku 50-60 lat oraz po 65. roku życia. Osoby po 75. roku życia charakteryzują się nawet dwukrotnie dłuższym czasem reakcji w porównaniu do osób młodszych – zauważa Odachowska-Rogalska.

- Starszym kierowcom zdarza się wjechać pod prąd na drogach szybkiego ruchu, ale co gorsza, to nie jeden błąd - oni wtedy wpadają w jakąś panikę, kontynuują jazdę, nie wiedząc co zrobić – mówi Łukasz Zboralski.

Brak edukacji

Gdy mówi o przyczynach takich sytuacji wskazuje na bum budowlany polskich dróg szybkiego ruchu i fakt, że nie towarzyszyła mu akcja edukacji i szkoleń kierowców.

- W ciągu 15 lat powstała w Polsce sieć autostrad i dróg ekspresowych, której nie było i nikt z polskich kierowców, którzy mają prawo jazdy od 20, 30, nawet 50 lat, nigdy nie uczył się jazdy po takich drogach. Daliśmy im jednocześnie szybkie trasy i moim zdaniem państwo powinno się uderzyć w piersi. Nie zadbano o to, nie było żadnej ogólnopolskiej mocnej kampanii, która pokazałaby kierowcom, jak poruszać się po takich drogach, czy np. co zrobić, jak samochód się zepsuje - mówi.

 
Brawura i prędkość

Największym problemem i przyczyną wypadków jest przekraczanie prędkości. Częstym powodem jest brawura młodych kierowców.

- Młodzież w wieku 18 lat, nie tylko fizjologicznie, pozostaje w fazie dojrzewania, przejawiając chęć uniezależnienia się od rodziców i większą podatność na wpływ rówieśników. Młodzi kierowcy, pełni wiary we własne możliwości, często jeżdżą z nadmierną prędkością, dążąc do współzawodnictwa i dostosowania się do norm społecznych czy rówieśniczej presji - oceniła Dąbrowska-Loranc z Centrum Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego ITS.

Jej zdaniem młodzi kierowcy częściej narażają się na większe ryzyko na drodze, zwłaszcza jeżdżąc w nocy, przewożąc pasażerów, rzadziej stosując pasy bezpieczeństwa oraz kierując tańszymi, a co za tym idzie - starszymi pojazdami w gorszym stanie technicznym.

Jak przeciwdziałać takim sytuacjom oraz zadbać o bezpieczeństwo? Zboralski wskazuje na konieczność wyższych mandatów.

- Dobrze to wiemy i mamy dobrze zdiagnozowane, że młodzi kierowcy są najniebezpieczniejsi. Jednym ze sposobów, żeby sobie z tym poradzić było urealnienie mandatów i punktów karnych po 30 latach – stwierdza.

W ostatnim roku mamy w Polsce 1/3 mniej zabitych na drogach. Rocznie to około tysiąca osób – to bardzo dużo. Najsilniej stawki mandatów i punktów karnych działają właśnie na najmłodszych kierowców, w wieku 18 24 lata.


młodzi kierowcy są najniebezpieczniejsi

Zaraz, zaraz.... a to nie tak, że w takim razie młodsi powinni mieć wyższy taryfikator, a pozostali już nie?




Zmiana systemu egzaminowania

Aby wpłynąć na bezpieczne zachowania na drogach, powinien zmienić się także sposób prowadzenia kursów i egzaminowania młodych kierowców.

- W Polsce od 30 lat utrzymujemy niespójny system szkolenia i egzaminowania. Od początku nie projektowany tak, żeby szkolić młodych bezpiecznych kierowców, tylko żeby zapewniać dochody różnym grupom interesów, które w tym systemie żyją do dzisiaj. Myślę, że to jest jednym z ważnych punktów po urealnieniu kar w Polsce, żeby wpłynąć na najniebezpieczniejszą grupę na drogach – ocenia Zboralski. Dodaje, że to inwestycja w przyszłość, a system egzaminowania kierowców powinien zmienić się jak najszybciej.


A więc wina leży też po stronie państwa? To jakim prawem nakłada się mandaty na kierowców, a  na urzędników już nie, hę?

To jest właśnie niebezpieczeństwo zawłaszczania sobie prawa do regulowania i nakładania kar za coś. Inni są winni i płacą - ale ty też, no to płać! 

Urząd jest winien, dlaczego urząd nie płaci mandatów i nie reguluje ubezpieczenia za kierowców?

Tu uwidacznia się jasno - mandaty służą do trzymania ludzi "za mordę", straszenia policją, a nie do podnoszenia bezpieczeństwa. 

Widzieliście jak drogowych piratów się traktuje? Np. tego z Przęsławic? 

Dwóch rosłych funkcjonariuszy trzyma 60-latka za skute i wykręcone do tyłu ręce, głowę przyciskają do ziemi i tak go prowadzą. Już dawno miałem o tym napisać artykuł i o mandatach też, tych zdjęć niestety już nie widzę w internecie.

Dla porównania - ministra Sławomira Nowaka "prowadzi" jeden funkcjonariusz, a ręce skute z przodu schowane pod kurtką - co za kultura! Jak ktoś chce to może. 

Nieszczęście na drodze - prowadzą jak rasowego zbója, a ewidentnego przestępcę - ostatecznie skazanego za korupcję - jak z kolegą na piwo.

Po co sesyjki dla prasy po 10 zdjęć o podobnym ujęciu z piratem drogowym?

O co tu chodzi panie??



To samo odblaski, które wcale nie "ratują życia" jak twierdzi policja - życie ratuje zdrowy rozsądek.


Ja się pytam: a dlaczego mam iść ciemną drogą, gdy jestem niewidoczny, kiedy widzę, że z przeciwka nadjeżdża samochód?

Policja zachowuje się tak, jakby pieszy nie miał rozumu i musiał stać na ciemnej drodze choćby nie wiem co!


Widzę, że jedzie samochód – schodzę z drogi – mam 100% pewności, że we mnie nie uderzy.

Idę drogą i liczę, że kierowca zobaczy odblask – mam 50% szans na to, że we mnie uderzy – po prostu - zobaczy mnie, albo nie...









Infrastruktura

Oprócz błędów i grzechów kierujących pojazdami, trzeba zwrócić uwagę także na infrastrukturę. Ta w wielu miejscach wymaga zmiany. To choćby ilość znaków drogowych, których w wielu miejscach jest za dużo, a w niektórych punktach wskazane są dodatkowe. Za granicą wprowadzono np. dodatkowe oznaczenia na zjazdach z dróg ekspresowych, ostrzegające przed jazdą pod prąd. W niektórych miejscach zastosowano je także w Polsce.


Uwagi jak wyżej - dlaczego urząd nie płaci mandatów od każdego wypadku na źle oznakowanej drodze, na drodze źle wyprofilowanej, źle zaprojektowanej, na drodze otoczonej przez 3 metrowe doły zwane rowami odwadniającymi?

Wpaść do takiego dołu to pewne kalectwo albo i śmierć.
Ktoś kazał je wykonać i się pod tym podpisał.

I co?


Kierowcy pojazdów elektrycznych nie kupują paliwa, a więc nie płacą podatku drogowego, który jest ujęty w cenie paliwa? Wszyscy inni płacą. 

Tak jest?
Tak można?



Jakim prawem mam płacić mandat za przekroczenie "dozwolonej prędkości" na pustej drodze, gdzie nie zaszło żadne zdarzenie drogowe??

Za co i po co mam płacić? 

Na poczet zdarzenia, bo "mogło się zdarzyć"??

Ale jak trafię czwórkę w totka to totek mi szóstki nie wypłaca, chociaż przecież "mogło się zdarzyć", bo - po pierwsze - kupiłem los i zawarłem umowę na grę, a po drugie, bo trafiłem cztery liczby na sześć,  to już byłem blisko...

No to dlaczego teraz nie???

Dlaczego ktoś za mnie decyduje, jaka prędkość jest "bezpieczna"?
Ja jadę i wiem - pusta prosta droga, dobre warunki, mogę trochę szybciej, mogę 120, a nie 90.

W mieście nakaz 40 km/h, "bo to panie nikomu nic się nie stanie" - i korki - stąd do Zakopanego.
Jak jest 50 to i tak ludzie jadą 40, bo się BOJĄ przekroczyć.

No i korki.

Nikt nie krzyczy, że paliwo, że zatrucie środowiska, że strata dla gospodarki??


Znaki nie powinny zakazywać jazdy z wyższą prędkością niż np. 90 km/h, ale powinny tylko wskazywać - sugerować - prędkość bezpieczną. Bezpieczną wg urzędnika, specjalisty drogowca...

I nie powinno być za ich "łamanie" represji - do czasu zaistnienia zdarzenia. Wtedy można analizować, oceniać i wskazywać ewentualnego winnego - " bo ten kierowca za szybko jechał..."


Jak się wymyśla przepisy, to się powinno brać całą odpowiedzialność za konsekwencje stosowania przepisu, za wszystko co z niego wynika.

Skoro bierzesz pieniądze (podatek drogowy) za utrzymanie drogi to płać mandat za wypadek na skutek drogi źle wyprofilowanej, zniszczonej, nie odśnieżonej itd...

Nie chcesz płacić kary za zły, niepewny przepis - nie uchwalaj go.

Albo - nie karz i nie wymagaj od ludzi stosowania się do twoich wymyślonych zakazów, skoro i ty nie możesz - nie chcesz ponosić konsekwencji.

"Macie tu drogę, robimy co możemy, żeby była jak najlepsza, ale nie karz nas za to, jeśli nie jest wg ciebie dość dobra. My nie bierzemy pieniędzy od ciebie za jej bezpieczne użytkowanie, tylko na utrzymanie".



Ekspert ds. bezpieczeństwa drogowego i infrastruktury dodaje, że przy zmianach lub projektach konieczne jest uwzględnianie zdarzeń na określonych odcinkach dróg. - Trzeba przemyśleć projekt, gdy więcej ludzi zaczyna popełniać jakiś błąd – zaznacza Łukasz Zboralski.

- Mamy przykład kompilacji nagrań z Dolnego Śląska – skrzyżowania z drogą podporządkowaną, ze znakami stop, na której dochodzi do dziesiątek wypadków i kolizji. Jedna firma, która ma tam kamerę, wszystko nagrywała. - Jeśli kilkudziesięciu kierowców przelatuje* tam z dużą prędkością, to znaczy, że oprócz tego, że nie szanują znaków, to należałby się tam solidny nadzór. Trzeba zmienić infrastrukturę, zrobić tam rondo, którego nie da się na wprost przejechać, sprawić, żeby kierowcy bardzo zwolnili. To nie jest tak, że w systemie bezpieczeństwa ruchu drogowego wymieniamy tylko jeden moduł. To znaki, edukacja, Infrastruktura - trzeba wieloaspektowo patrzeć i wiele rzeczy zmienić – stwierdza szef serwisu brd24.pl.

Przepisy służą bezpieczeństwu

O czym muszą pamiętać kierujący – w każdym wieku? Przede wszystkim o obowiązku przestrzegania zasad, które stworzono, by podróże były bezpieczne. Niezbędne jest też ograniczone zaufanie wobec innych kierujących i ostrożność, ponieważ wraz z rozwojem techniki i wzrostem prędkości pojazdów, to błędy człowieka mogę nieść najtragiczniejsze skutki.

Nie wystarczą systemy bezpieczeństwa w samochodach, lepsza kontrola trakcji, czy ostrzeganie przed zmęczeniem kierowcy, jeżeli zabraknie świadomości np. jaka jest droga hamowania przy określonych prędkościach, czy brak wiedzy o stanie opon, czy podzespołów własnego auta lub motocykla. Pamiętać należy również o odpoczynku – przed wyruszeniem w drogę, i wtedy, gdy do pokonania mamy większy dystans. Nie można przeceniać własnych możliwości, bo wystarczy nie w porę zareagować na cudzy błąd i może dojść do wypadku.

Niezbędna jest także życzliwość na drogach, ponieważ jeżeli jej zabraknie, może to prowadzić do niebezpiecznych sytuacji. Współpraca i wyrozumiałość między kierowcami są kluczowe dla zwiększenia bezpieczeństwa na drogach. Pamiętajmy, że każdy z nas może mieć gorszy dzień, a życzliwość może pomóc uniknąć konfliktów i stresu. Droga jest wspólna dla nas wszystkich, więc warto dbać o nią razem.





* na miotle latają?

   za przekroczenie prędkości na miotle mandatów też nie powinno być







Tragedie na polskich drogach. Co zrobić, by spadła liczba wypadków? Ekspert apeluje do kierowców - Wiadomości - polskieradio24.pl


Prawym Okiem: Masz prawo zwymiotować (maciejsynak.blogspot.com)


Prawym Okiem: Rowy przeciwczołgowe przy DW 222 (maciejsynak.blogspot.com)







czwartek, 21 stycznia 2021

Infopandemia - o co chodzi?

 

Soczysty przedruk z Gazety Bałtyckiej.

Domyślam się, że pomyłka w imieniu nieprzypadkowa i ma nawiązywać do mazowieckiego na usługach ub.

Jest to rzeczywiście zastanawiające, że Chiny nie biorą trwałego udziału w infopandemii.

Biorąc nawet pod uwagę fakt, że może chodzić o coś innego niż grypa covid, nawet Chiny winny

 jakoś się asekurować - patrz np. filmy: "Inwazja" z N. Kidman, "Jestem legendą" czy "World War Z..."



Tajemnicza choroba i ustawa 447. O co tak naprawdę chodzi?

Wiele wskazuje na to, że jednym z niewielu krajów, które praktycznie nie odczuły tego, co na świecie nazwano pandemią koronawirusa, jest Chińska Republika Ludowo – Demokratyczna.


Od lat zabiegająca o zwiększenie swojego udziału w szeroko rozumianej gospodarce światowej, o wyrugowanie Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej z roli największej gospodarki świata, światowego hegemona militarnego, jedynego państwa nadzorującego to, co na ziemskim globie jest realizowane. Sądząc po efektach, w realizacji swoich dalekosiężnych (?) planów Chińczycy uczynili znaczący krok naprzód.

To, co nie udało się przy pomocy świńskiej grypy, ptasiej grypy – zrealizowano przy pomocy grypy, której nadano naukową nazwę „covid-19”. Jeśli SARS-CoV-2 był zaplanowaną operacją chińskich służb specjalnych, to chwała im za pomysłowość i sprawność działania. I nagana dla takich służb innych krajów, które nie tylko nie potrafiły przewidzieć Armagedonu przygotowanego przez Chińczyków, ale także nie potrafiły przeciwstawić się jego realizacji.

Gospodarki większości państw świata będą długo jeszcze podnosiły się po wszelkiego rodzaju lockdownach, wyłączeniach, restrykcjach i t.p. Gigantyczne ilości dodrukowanych pieniędzy praktycznie wszystkich walut spowodują znaczący wzrost inflacji. Równoczesne ograniczenie skłonności konsumpcyjnych społeczeństw obu Ameryk, Australii i Europy może na tyle poważnie zachwiać światową gospodarką, że już teraz można zacząć zastanawiać się, co za kilka lat będzie podstawowym środkiem rozliczeniowym pomiędzy poszczególnymi państwami (jeśli te w ogóle pozostaną jako gospodarcze byty).

Na te pytania odpowiedzieć nie sposób. Można zastanawiać się jeszcze, jak niektóre państwa (te poważne, a do tego grona Polski zaliczyć w żaden sposób nie można) będą starały się przekuć sromotną porażkę w sukces (czy to gospodarczy, czy w zakresie zwiększenia kontroli i nadzoru nad ludnością, czy w zakresie współpracy z innymi, równie poważnymi państwami). Pewne symptomy działań w tym zakresie są już widoczne nawet dla przeciętnych ludzi. To tyle jeśli chodzi o ŚWIAT.

Maseczki i respiratory

Teraz POLSKA. Jestem skłonny oddzielić tu działania premiera Tadeusza Morawieckiego od działań pozostałych członków tak zwanej „rady ministrów”. Dlaczego – o tym w dalszej części tekstu. Dla mnie niespotykane jest wyjątkowo szybkie podjęcie przez premiera decyzji o zamrożeniu gospodarki i głębokości tego zamrożenia. W marcu 2020 roku świat dopiero dowiadywał się o tajemniczej chorobie. A nasz premier już zamykał hotele, szkoły, restauracje, zakazywał wchodzenia do lasu, przemieszczania się i tak dalej, i tak dalej. Wszystko to w sytuacji, gdy dosłownie trzy miesiące wcześniej z dumą ogłaszał, że w roku dwa tysiące dwudziestym Rzeczpospolita będzie miała zrównoważony budżet.

Odnoszę wrażenie, że premier wyjątkowo szybko zorientował się (otrzymał informacje?), co będzie się działo i natychmiast skorzystał z okazji, by zagwarantować sobie możliwość wydawania pieniędzy praktycznie bez ograniczeń. Do swych działań zaprzągł niektórych ministrów. Natychmiast rozkwitła ich radosna twórczość. A przy okazji mogliśmy poznać ich wiedzę i umiejętności. W tym drugim zakresie na szczególny podziw zasługują akcje, które ja nazwę symbolicznie: „maseczki i respiratory”. Przy czym jeśli o maseczki chodzi, to mam na myśli nie tylko sposób ich kupowania (przypomnę, po uprzednim upłynnieniu przez Agencję Rezerw Materiałowych znaczących ich ilości z powodu zbliżającego się terminu przeprowadzenia koniecznych badań certyfikujących), ale także sprowadzania (tu wspomnę piękny samolot Mrija) i uzasadniania ich przydatności. W tej roli minister Łukasz Szumowski odegrał rolę zaiste niezapomnianą. Gdyby rzecz dotyczyła aktorstwa, Oscar murowany.

Oczywiście na maseczkach i respiratorach zagadnienie się nie kończy. Prawdziwy biznes realizowany jest na szczepionkach – „nieszczepionkach”. Tak zupełnie na marginesie: informacja rządzących, że „szczepionki” będą bezpłatne – jest nieprawdziwe. Każdy z polskich podatników łoży na nie gigantyczne pieniądze. Tyle jeśli chodzi o umiejętności rządzących.

Łamanie prawa

A teraz kilka słów o wiedzy. Dziś już każdy przeciętny Polak wie, że wprowadzając różnego rodzaju ograniczenia, nakazy i zakazy, rządzący wielokrotnie na przykład złamali zapisy polskiej Konstytucji. Osobiście widzę tylko jedną możliwą przyczynę takich działań. Jest nią gigantyczne, kompletne nieuctwo i brak znajomości obowiązującego prawa. (Jakoś żadna spiskowa teoria dziejów nie przemawia do mojej wyobraźni – mimo, że wiele może wyjaśnić). „Grupa trzymająca władzę”, opanowana dziejową misją naprawiania Rzeczpospolitej albo nie zdaje sobie sprawy ze swoich braków edukacyjnych i ograniczeń wynikających z przepisów hierarchicznego prawa, albo doszła do wniosku, że w realizowaniu owej misji „dla dobra Polski i Polaków” może robić wszystko. I jedna i druga motywacja w zasadzie wyklucza tych ludzi z grona rządzących. Mam głębokie przekonanie, że społeczeństwo potwierdzi to stanowisko w czasie najbliższych wyborów.

Ten brak wiadomości i niechęć (niemożność) ich zgłębiania dał się zauważyć już przy próbie odwołania przed upływem kadencji Pierwszej Prezes Sądu Najwyższego. Zakazy przemieszczania się (wprowadzane kolejnymi rozporządzeniami) tylko potwierdziły stan prawniczej wiedzy (lub szacunku dla zapisów ustawy zasadniczej) w kręgach rządzących. Do szczególnie śmiesznych, ale i strasznych chwil doszło, gdy premier rządu publicznie oświadczył, że „bez zmian legislacyjnych” (to takie retoryczne „obejście” sformułowania – bez zmiany Konstytucji) nie można skutecznie ograniczyć prawa do swobodnego przemieszczania się, a dwie godziny po nim jego ministrowie dalej stwierdzali, że policja będzie takie ograniczenia egzekwowała.

Tu pozwolę sobie na kolejne niewielkie wtrącenie. Jeśli ktoś będzie posiadał umiejętności pana Antoniego Macierewicza (tego od wyjaśniania katastrofy smoleńskiej), to może szybko wysnuć wniosek, że: kwarantannę można podciągnąć pod pozbawienie wolności bez wyroku sądu, zakaz wychodzenia z domu w celach innych niż dla zaspokojenia podstawowych potrzeb życiowych – również, pozbawienie młodzieży do szesnastego roku życia możliwości wychodzenia z domu bez opieki dorosłych w okresie na przykład ferii – można zakwalifikować jako sprowadzenie powszechnego zagrożenia zdrowia dużej grupy ludności, że nakaz zasłaniania nosa i ust można zakwalifikować jako – zakazane w Konstytucji – tortury lub (również zakazane) nieludzkie, niegodne traktowanie.

Metoda przekazywania decyzji administracyjnych drogą krótkich wiadomości tekstowych nie jest przewidziana w polskim prawie. Nie ma w nim również żadnych zapisów pozwalających wprowadzać jakiekolwiek ograniczenia, zakazy lub nakazy drogą informacji przekazywanych przez premiera w czasie konferencji prasowych.

Kaczyński jak Gomułka

Niektóre z wymienionych przeze mnie czynów kwalifikują się jako przestępstwa nie podlegające przedawnieniu. I tu kolejna refleksja. Jaka jest w tym wszystkim rola Jarosława Kaczyńskiego? Sięgnę do analogii historycznej. Pan Kaczyński zapewne wzoruje się na Władysławie Gomułce. Nic w tym dziwnego. Najwyraźniej Prezes Prawa i Sprawiedliwości widzi, że tamto państwo było o wiele lepiej zorganizowane niż dzisiejsza Rzeczpospolita.

Niektórzy twierdzili, że pod koniec lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku ten, wówczas już niemłody „wódz naczelny” PRL-u, był całkowicie odcięty od wiadomości na temat sytuacji panującej w kraju. Ówczesna plotka głosiła, że I sekretarz PZPR na przykład otrzymywał Trybunę Ludu (codzienna gazeta, „organ KC PZPR”) drukowaną specjalnie dla niego na kredowym papierze. Mam wrażenie, że ci, którzy dzisiaj mają łatwy dostęp do „ucha prezesa”, również przekazują mu informacje na takim „kredowym papierze”.

Ustawa 447

Wrócę na chwilę do Prezesa Rady Ministrów. Swoją przewagę intelektualną i w zakresie wiedzy merytorycznej nad większością członków Rady Ministrów pokazał, gdy próbował wycofać się z zapisów rozporządzenia łamiących wprost zapis Konstytucji („godzina policyjna”). Nie wierzę, że Mateusz Morawiecki nie zdaje sobie sprawy ze skutków gospodarczych swoich działań. A w takiej sytuacji pojawia się pytanie – dlaczego to robi? Jakoś dziwnie kojarzy mi się to wszystko z amerykańską ustawą 447.

Wyobrażam sobie na przykład, że praktycznie większość polskich restauracji, hoteli, pensjonatów po prostu splajtuje. Za tanie pieniądze zostanie przejęta (kupiona?) przez organizację typu „narodowy holding nieruchomości”. Za dwa, najdalej za dwa i pół roku władze Rzeczpospolitej w skład rady nadzorczej owego holdingu powołają przedstawicieli wielkiego narodu mieszkającego gdzieś w odległej Palestynie. Skoro pani Kopacz nie udała się „prywatyzacja” lasów państwowych, to może obecnym władzom uda się z innymi nieruchomościami? Wszak temat trzeba w końcu załatwić! Polacy będą mogli przypomnieć sobie stare, przedwojenne porzekadło: „wasze są ulice, nasze – kamienice”. Cóż pozostaje nam?

Mam wrażenie, że najgorszym rozwiązaniem byłoby obrazić się na Polskę, machnąć ręką i ewentualnie wyjechać z kraju. Teraz, gdy państwo jest w kompletnym rozkładzie, gdy skapitulowało na wszystkich frontach, jego obywatele powinni po prostu wziąć się do roboty!

Młodzież powinna rozpocząć proces samokształcenia. Zacząć poszukiwać wiadomości w bibliotekach, czytać klasykę i wartościowe podręczniki. Wymieniać się wiadomościami, dzielić problemami, dyskutować, wyciągać wnioski. Korzystać z wiedzy nauczycieli. Zapewniam, że wśród pedagogów jest wielu, bardzo wielu rzetelnych, z bogatym zasobem wiedzy, chcących ją przekazywać młodszemu pokoleniu. Teraz, gdy państwo jest w upadku, czas upowszechniać postawę tych ludzi, którzy ciągle jeszcze zachowują się zgodnie z naszymi, tradycyjnymi, polskimi wartościami. Dla których etyka, moralność, uczciwość – nie są pustymi hasłami. Wielu takich jest i wśród sędziów, i lekarzy, i profesorów, i dziennikarzy. Po prostu wielu ich jest wśród nas. Trzeba ich pokazywać.

Żeby nie być gołosłownym. Przesłano mi ostatnio wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Opolu w sprawie o sygnaturze II SA/Op 219/20. Polecam wszystkim uzasadnienie do tego wyroku. W tym uzasadnieniu sędziowie w składzie: przewodniczący – sędzia WSA Krzysztof Sobieralski, sędzia WSA (spr). Krzysztof Bogusz, sędzia WSA Elżbieta Kmiecik dokonali całościowej, kompleksowej oceny sytuacji prawnej dotyczącej kar nakładanych w drodze administracyjnej na przedsiębiorców.

Mówiąc wprost, na obecnych regulacjach prawnych, sposobie egzekwowania (a właściwie – próbach wymuszania na obywatelach posłuchu) przez władze „prawa” sędziowie nie zostawili suchej nitki. Ich praca dowodzi, że są niezależnymi sędziami, że znają prawo i potrafią je stosować. Dowiedli także, że w żaden sposób nie można ich zastraszyć. Tak, stawiam wymienionym sędziom Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Opolu swego rodzaju pomnik. Bo to Ich należy stawiać za wzór społeczeństwu. Takich ludzi, Ich działania, Ich postawy należy popularyzować.

Czas przestać „zachwycać się” wszelkiej maści celebrytami, ludźmi władzy, gwiazdkami jednego sezonu polującymi na swoje pięć minut w telewizorze. Oni nie pomogą Polsce ani Polakom, gdy zajdzie potrzeba bronienia naszych swobód i wolności.



I jeszcze słowo o mandatach.


Policjant ma mieć nad nami jeszcze większą władzę! Oto najnowszy pomysł rządzących



Najwyraźniej władza PiS trzęsie się w posadach. Widać to po kolejnych projektach regulacji „prawnych” proponowanych przez poszczególnych funkcjonariuszy tej partii. Cudzysłów nie był przypadkowy! Wiele z przedkładanych propozycji łamie Konstytucję, narusza fundamenty porządku prawnego mającego swe podstawy gdzieś w starożytnej Grecji i Rzymie. Przykład z ostatnich dni jest porażający. Mam na myśli przekazany do Sejmu Rzeczpospolitej Polskiej projekt „ustawy o zmianie ustawy – Kodeks postępowania w sprawach o wykroczenia”.



Jedną z ważniejszych zmian proponowanych w tym wiekopomnym projekcie jest zapis pozbawiający obywatela prawa do odmowy przyjęcia mandatu nakładanego przez funkcjonariusza. Oznacza to, że z chwilą wejścia w życie ustawy funkcjonariusz będzie arbitralnie uznawał, że obywatel popełnił czyn karalny (wykroczenie) i będzie mógł go ukarać grzywną. (Jak to enigmatycznie rozszerzają co bardziej „światli” prawnicy, nakładaną w drodze mandatu karnego).

Jak się to ma do zapisu Konstytucji mówiącego o tym, że „każdego uważa się za niewinnego, dopóki jego wina nie zostanie stwierdzona prawomocnym wyrokiem sądu”, nawet nie będę się zastanawiał. Jak też nad innymi problemami, które pociągnie za sobą przyjęcie tego projektu (sejmowa większość, posłuszna prezesowi, naczelnikowi, wicepremierowi, posłowi Jarosławowi Kaczyńskiemu niewątpliwie ten dokument przegłosuje, a pan Prezydent Rzeczpospolitej, mocą autorytetu swego długopisu, zatwierdzi go do stosowania).

Widać wyraźnie, że „przewodnia siła narodu” dąży za wszelką cenę do odbudowania Polski silnej jak niegdyś. Zastanawiam się tylko, czy ideałem, do którego prowadzi nas Jarosław Kaczyński, jest Polska wczesnego Władysława Gomułki, czy może raczej późnego Bolesława Bieruta.

Napiszę wprost. Żaden z tych ideałów nie jest godzien ani pożądania, ani polecenia. Ponieważ nie jestem prawnikiem, nie będę się znęcał nad dalszymi prawnymi konsekwencjami, jakie przyjęcie tego potworka może na nas sprowadzić. Ale nie mogę pominąć innych aspektów sprawy.

Pierwszy z nich to wyjątkowe potraktowanie ogółu obywateli Rzeczpospolitej w uzasadnieniu ustawy, dołączonym do projektu. Okazuje się, że zdaniem posłów, autorów projektu, obywatele odmawiający przyjęcia mandatu niejednokrotnie działają w sposób impulsywny i nieprzemyślany. Gratuluję szacunku dla współobywateli.

Inny niezwykle interesujący aspekt sprawy. Zgodnie z projektem obywatel ukarany grzywną w drodze mandatu karnego może odwołać się od tej kary w ciągu siedmiu dni, przedstawiając sądowi wszystkie znane mu dowody  mogące stanowić o jego niewinności bądź bezzasadności nałożenia kary.

W dotychczasowym systemie to policjant, mający do dyspozycji cały aparat państwa, przygotowywał materiały dowodzące, że obywatel popełnił wykroczenie. Miał na to bodaj trzydzieści dni. Jakie możliwości ma w tej sytuacji przeciętny Kowalski. On nawet nie może na ulicy poprosić człowieka, który ewentualnie mógłby świadczyć na jego korzyść, o dokumenty. O przepisach symbolicznie nazwanych RODO nawet nie wspomnę.

Żeby nie było całkiem łatwo, w postępowaniu sądowym odwołujący się, ukarany obywatel, nie może przywoływać nowych dowodów w sprawie chyba, że dowody te nie były mu znane w dacie złożenia odwołania! Kolejne kuriozum: mandat uważa się za odebrany także w razie odmowy odbioru mandatu, odmowy lub niemożności pokwitowania odbioru mandatu przez ukaranego. Wystarczy, że funkcjonariusz sporządzi na mandacie stosowną adnotację! Jak widać, społeczne przywoływanie funkcjonariuszy do przestrzegania Konstytucji, skutkujące coraz liczniejszymi przypadkami umarzania przez sądy spraw kierowanych do rozpoznania w związku z bezprawnie nakładanymi na ludzi restrykcjami „covidowymi” już się władzy przestały podobać. Czas najwyższy wziąć społeczeństwo krótko za twarz. W związku z tym przypominam mój wcześniejszy pomysł. Pisałem kiedyś o konieczności wprowadzenia „mandatów przedpłaconych”. W sytuacji gospodarczej klęski zgotowanej nam przez rządzących pozwoli to jeszcze przez jakiś czas udawać, że nic się nie stało. A po nas – choćby potop.



Xawery Lopiński



http://gazetabaltycka.pl/promowane/tajemnicza-choroba-i-ustawa-447-o-co-moze-chodzic

http://gazetabaltycka.pl/promowane/policjant-ma-miec-nad-nami-jeszcze-wieksza-wladze-oto-najnowszy-pomysl-rzadzacych


poniedziałek, 8 grudnia 2014

Kompleksowo o "odblaskach" - cała prawda





...bezdomni we Francji protestują przeciwko noszeniu oznaczeń




Uparcie wmawia się ludziom, że nie mają własnego rozumu i nie schodzą z drogi przed nadjeżdżającym samochodem.

Dlaczego nie nagłaśnia się „zejdź z drogi, kiedy nadjeżdża samochód!”?

Co z wypadkami, kiedy pieszy uzbrojony w odblask idzie odważnie drogą, a samochód i tak go potrąca? Ustawodawca przewiduje jakieś kary dla siebie?

>>Jeśli dojdzie do wypadku, całkowitą lub częściową winą za to może zostać obciążony pieszy.
Firmy ubezpieczeniowe w takich przypadkach z pewnością będą starały się uniknąć wypłacenia pieszemu odszkodowania lub będą dążyć do zmniejszenia jego kwoty przekonując sąd, że poszkodowany sam przyczynił się do powstania wypadku.<<


Jeżeli ktoś chce nosić odblaski - niech je nosi.
Ale nie można do tego ludzi zmuszać ustawowo.

Bezdomni protestują przeciwko noszeniu oznaczeń

4 gru,12:50 Media

Władze Marsylii wpadły na wyjątkowo kontrowersyjny pomysł. Chcą, aby wszyscy bezdomni nosili przypięte na ubraniu karty zdrowia oznaczone widocznym, żółtym trójkątem.

Intencja projektu wydaje się jak najbardziej szczytna. Gdy ktoś wzywa karetkę do nieprzytomnego bezdomnego, czesto nie wiadomo nie tylko jak osoba się nazywa, ale również jaką ma grupę krwi, na co choruje lub na co jest uczulona. To znacznie utrudnia pomoc, ponieważ podanie niektórych leków bez posiadania takich informacji może być groźne dla zdrowia i życia.

Stąd pomysł, by bezdomni nosi przypięte do ubrania karty zdrowia, na których będą zawarte powyższe informacje. Ma być tam również rubryka na temat chorób przewlekłych, na przykład AIDS. Aby ratownicy mogli szybko odnaleźć karę, ma być dodatkowo oznaczona widocznym żółtym trójkątem.

Bezdomni stanowczo zaprotestowali. Przeciwnicy pomysłu zauważają, że żółte trójkąty bardzo silnie kojarzą się z gwiazdami, które w czasie II wojny światowej nosili Żydzi.


Na podstawie: http://www.rmf24.pl/



Tymczasem w Polsce władza znakuje obywateli, aż furczy.



Są już mandaty za brak odblasków. Jesienią lepiej o nich pamiętać

2014.10.29 10:58 wp.pl
Wraz z końcem sierpnia wprowadzony został obowiązek noszenia odblasków przez pieszych poruszających się po zmroku poza terenem zabudowanym. Nowe przepisy nie określiły kwot mandatów, które można otrzymać za brak takich elementów. Tę kwestię zweryfikowało jednak życie. Mundurowi zaczęli egzekwować przepisy i już wiadomo, jakie kary można otrzymać za swoje zaniedbanie. Pierwsza poważna fala takich kar nastąpi w dzień Wszystkich Świętych. Policjanci nie będą stosować taryfy ulgowej wobec odwiedzających nocą cmentarze zlokalizowane poza terenem zabudowanym.


Nocą, czy po zmroku? Nocą, bo lepiej brzmi, co z tego, że bezsensu, bo kto chodzi nocą na cmentarz?

Ale jest i dobra informacja – odwiedzający po zmroku, ale nie nocą będą mieli zapewnioną taryfę ulgową...
Czy autor artykułu świadomie bełkocze, czy po prostu już tak ma?


Wypadki z udziałem pieszych są ogromnym problemem na naszych drogach. Pod względem ich liczby Polska okazuje się najgorsza spośród państw Unii Europejskiej.


Przyglądamy się uważnie...

Poniższe tabele pochodzą z opracowania KG Policji pt.: „Wypadki drogowe w Polsce w 2013 r.”


Nie ma pozycji „brak odblasku”.



Zabici w wypadkach na poboczu drogi, czyli kwalifikujący się pod „brak odblasku” - 14 zabitych, 114 wypadków.

Jak widać chodnik i droga dla pieszych wcale nie zapewniają większego bezpieczeństwa niż pobocze.

Oto zapobiegliwość i skuteczność policji – 38 milionom ludzi napluto w twarz traktując ich jak nierozumne orangutany, nie umiejące skojarzyć „ jedzie na mnie samochód, lepiej zejdę mu z drogi...”



Czy ta tendencja spadkowa ma związek z odblaskami?

Dlaczego policja, zamiast na serio zajmować się problemem wypadków, straszy obywatela mandatami?

Pod tabelą czytamy:

„Liczba wypadków na przejściach dla pieszych malała od 2001 do 2010 roku, w 2011 roku liczba ta wzrosła o 105, a w 2012 w porównaniu z 2011 rokiem ponownie zmniejszyła się o 70.
W 2013 roku liczba wypadków na przejściach dla pieszych wzrosła o 58, co budzi niepokój, gdyż przejście dla pieszych w swej istocie gwarantować powinno tym uczestnikom ruchu bezpieczne przekroczenie jezdni. Jednakże w wielu przypadkach sami piesi wchodzą na przejście bezpośrednio przed pojazdem.”

Bo taka jest natura ludzka – nieobliczalna. Człowieka nie da się wcisnąć w przepisy i nie można traktować ludzi wbrew ich naturze. Ludzie niemądrzy, nie ustępujący przed samochodem zawsze się znajdą – i trudno. W imię uratowania życia ludzkiego nie można wszystkich traktować jak bandy osłów, nie można podejmować decyzji za niego, bo to by oznaczało, że człowiek ma być tylko automatem płacącym podatki i stosującym się do przepisów.
No, chyba że o to właśnie chodzi tym, którzy stoją za tym pomysłem...

Oznaczyć Polaków jak bydło i zmusić do słuchania się władzy, czyli poddania się widzimisię jakiegoś tępego szkopa z abw.




Ogółem zabitych we wszystkich wypadkach to 3357 osób (100% wypadków).
Pobocze – 3,3 % wszystkich wypadków – 222 zabitych, z czego piesi „bez odblasku” to 14 osób.

Zabici w wypadkach z udziałem pieszych „bez odblasku” to 0,42% wszystkich wypadków.




Co ta władza naprawdę robi dla poprawienia bezpieczeństwa życia obywateli?






Co jest przyczyną tendencji spadkowej?


Może po prostu lepsze drogi??
Ilość i stan dróg poprawia się z każdym rokiem.





Największy wpływ na bezpieczeństwo na drogach ma jakość dróg i ilość tych lepszych dróg.

Odblaski - dla dzieci i dla chętnych, a nie jako obowiązek.



ciąg dalszy artykułu:

Sytuację ma poprawić obowiązujące od końca sierpnia prawo, w myśl którego pieszym poruszającym się po zmroku wzdłuż dróg i na poboczach poza terenem zabudowanym, postawiono wymóg posiadania elementu odblaskowego.

Posłowie, którzy byli pomysłodawcami tej zmiany przepisów, postanowili nie ustalać kwot mandatów grożących za niedopełnienie obowiązku. Ich zdaniem miało to dowodzić, że zmiana ma raczej propagować bezpieczne zachowanie niż zmuszać Polaków do kolejnej czynności pod groźbą kary.
 
Okazało się jednak, że takie skonstruowanie prawa sprawiło, że policjanci za brak odblasku mogą nakładać mandaty w całej rozpiętości dopuszczonej w naszym kraju wysokości, a więc od 20 do 500 złotych. Jakiej kary należy więc spodziewać się za złamanie nowego przepisu?

Policjanci wręczają pierwsze mandaty za brak odblasków. Ich kwoty nie zaskakują. 46-letni mieszkaniec gminy Nowy Tomyśl ubrany na czarno, który poruszał się drogą wojewódzką W-307, otrzymał mandat na kwotę 50 zł. Mundurowi wzięli pod uwagę to, że szedł prawidłową stroną jezdni. Sto złotych będzie musiał wysupłać dziewiętnastolatek, który nie tylko był ubrany od stóp do głów na czarno, ale też poruszał się nieprawidłową stroną jezdni. Kwoty te można najprawdopodobniej uznać za reprezentatywne i takich kar należy się spodziewać w razie braku odblasku poza terenem zabudowanym.
Trzeba jednak pamiętać, że mandat może okazać się niejedyną konsekwencją złamania przepisu. Jeśli dojdzie do wypadku, całkowitą lub częściową winą za to może zostać obciążony pieszy. Firmy ubezpieczeniowe w takich przypadkach z pewnością będą starały się uniknąć wypłacenia pieszemu odszkodowania lub będą dążyć do zmniejszenia jego kwoty przekonując sąd, że poszkodowany sam przyczynił się do powstania wypadku.

I co? Podoba się??

Policja z pewnością będzie egzekwować nowy przepis. Szczególny nacisk na posiadanie odblasków mundurowi kłaść będą jednak jesienią i zimą. To wówczas dochodzi do największej liczby wypadków z udziałem pieszych. Należy spodziewać się, że pierwsza poważna fala mandatów nadejdzie w dniu Wszystkich Świętych.
- Pierwszy listopada jest dniem, kiedy wiele osób odwiedza groby swoich bliskich, także wieczorem, po zapadnięciu zmroku - mówi rzecznik komendanta głównego policji Mariusz Sokołowski. - To też czas, kiedy ofiarami wypadków często padają właśnie piesi. Idąc na cmentarze, ubieramy się w rzeczy ciemne; bez odblasków na terenie słabo oświetlonym jesteśmy dla kierowców praktycznie niewidoczni - zaznaczył.

Może więc lepiej schodzić z drogi?
To takie proste, ale jakoś pan policjant jakby na to nie wpadł...

- Będziemy na to zwracać szczególną uwagę. Pamiętajmy, że w pobliżu cmentarzy i na cmentarzach będzie dużo patroli policji. Nie stawiajmy policjanta w sytuacji, gdy sami wchodzimy mu niemal „pod nos” bez elementu odblaskowego. Grozi za to mandat, ale najważniejsze jest oczywiście bezpieczeństwo pieszych - dodał rzecznik.
Wygląda na to, że 1 listopada policja nie będzie stosować taryfy ulgowej. Należy więc wcześniej zaopatrzyć się w odpowiednie opaski bądź kamizelki. Jak podkreślają policjanci, po zmroku pieszy ubrany w ciemny strój jest widoczny przez kierującego autem z odległości około 40 metrów. Natomiast pieszy, mający na sobie elementy odblaskowe, staje się widoczny nawet z odległości 150 metrów. - Te dodatkowe metry pozwalają kierowcy wyhamować i bezpiecznie ominąć pieszego.

Niestety, wciąż wiele osób myśli, że w światłach reflektorów samochodu widać ich tak dobrze, jak oni widzą auto. Tak nie jest - dodał Sokołowski.

A więc pan Sokołowski doskonale zdaje sobie sprawę, że to pieszy winien schodzić z drogi, a nie kierowca.

- Pieszy powinien iść lewą stroną jezdni. Jeśli wzdłuż jezdni jest pobocze, powinien na nie zejść, widząc samochód. Jeśli wzdłuż drogi jest chodnik, korzystajmy z niego. Nie przechodźmy przez jednię w miejscach do tego niewyznaczonych. Nawet jeśli wchodzimy na przejście dla pieszych, upewnijmy się, czy coś nie jedzie. Pasy są oczywiście miejscem, które z punktu widzenia pieszych jest szczególnie chronione, ale w zderzeniu z autem pieszy nie ma żadnych szans - podsumował rzecznik.
Policja apeluje również do kierowców, by w pobliżu przejść dla pieszych szczególnie uważali. Wymijanie auta, które zatrzymało się przed przejściem dla pieszych, jest jednym z najpoważniejszych i najwyżej punktowanych wykroczeń. Grozi za nie 10 punktów karnych i 500 zł mandatu. Zachowujmy się właściwie. Jeśli widzimy kogoś na przejściu, zatrzymajmy się, a nie starajmy przejechać tuż przed nim.
Źródło: Policja, PAP
tb/sj/tb, moto.wp.pl


Sypią się mandaty dla pieszych za brak odblasków. Nawet 500 zł

1 listopada 2014
1 Wiadomości Pikio

Piesi, którzy nie mają odblasków masowo dostają mandaty, średnio w wysokości 100 złotych. Skończył się okres „taryfy ulgowej” i rzadko można już liczyć na pouczenie. 
W pierwszych tygodniach po wejściu sierpniowych przepisów, policjanci stosowali głównie pouczenia. Teraz za brak odblasków poza terenem zabudowanym piesi są karani nawet mandatami w wysokości pół tysiąca złotych.   Według rmf24.pl wysokość mandatu nie jest jednak określona w taryfikatorze, może być wielokrotnie wyższa niż za wtargnięcie na jezdnię i sięgnąć nawet trzech tysięcy złotych.
Jednakże, Krzysztof Bujnowski, naczelnik Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Stołecznej Policji przekonuje, iż najwyższe mandaty są stosowane rzadko i   to policjant decyduje, kiedy brak odblasku faktycznie mógł doprowadzić do zagrożenia.

MÓGŁ.

Naczelnik podkreślił, że podczas jesiennej, deszczowej pogody reflektory pojazdów gorzej oświetlają pieszych, a zjawisko to określa jako „wsiąkanie świateł w jezdnię”.  ??? pierwsze słyszę  Światła są mniej skuteczne i widoczność zmniejszona jest do czterdziestu metrów.

Według policji, najlepiej nosić elementy odblaskowe na nodze, gdyż podczas ruchu odblask bardziej przyciągnie uwagę kierowcy.

Nawet kierowcy rajdowi przyznają, że piesi poruszający się bez odblasków czy latarek dają niewielkie szanse kierowcom na manewr ominięcia. Dzięki odblaskom pieszy jest widoczny nawet z dwustu metrów, a kierowca ma znacznie dłuższy czas na reakcję.

Pieszy ma znacznie więcej czasu na reakcję, bo pierwszy widzi i słyszy auto z co najmniej 200m.

Do niedawna obowiązek noszenia odblasków idąc drogą po zmroku miały dzieci poniżej 15 roku życia. Od 31 sierpnia obowiązek ten dotyczy wszystkich. - Pieszy może dostać mandat od 20 zł do 500 zł - mówi sierż. szt. Paweł Szczepański. W przeciągu ostatniego miesiąca policjanci wlepili za to wykroczenie ponad 4000 mandatów. Kamizelka nie kosztuje dużo, a może uratować pieszego zarówno przed niebezpieczeństwem ze strony samochodów, jak i przed kosztownym spotkaniem z policjantami.

Autor: Rafał Mądry
Agencja foto: Super Express
Publikacja: 13.11.2014 08:57


Nawet 3 tys. zł kary za brak odblasku

Piątek, 31 października (06:55)
 Wysokość mandatów za najpowszechniejsze wykroczenia określa załącznik do rozporządzenia premiera.   Jednolite dla wszystkich kary za przewinienia pieszych na drodze nie przekraczają 100 złotych. Przykładowo: za przebieganie przez jezdnię 50 złotych, za wchodzenie na nią spoza pojazdu lub innej przeszkody ograniczającej widoczność - 100. Wprowadzony do kodeksu drogowego w ubiegłym roku, a obowiązujący od 31 sierpnia przepis, zobowiązujący pieszych do noszenia po zmroku i poza obszarem zabudowanym elementów odblaskowych nie został jednak ujęty w taryfikatorze.  Policjanci mogą więc za jego złamanie wnioskować o kary znacznie wyższe - do 3 tysięcy.

Intencją ustawy wprowadzającej nakaz noszenia odblasków wcale jednak nie miało być ściąganie mandatów. Chodziło o ograniczenie liczby ofiar wypadków, edukację pieszych i stopniowe dochodzenie do stosowania sankcji. Podczas I czytania projektu na posiedzeniu komisji infrastruktury w maju ubiegłego roku wyraźnie mówiła o tym reprezentująca wnioskodawców pos. Krystyna Łybacka: Nie proponuję żadnych konsekwencji z tytułu nieposiadania elementów odblaskowych przez osoby poruszające się po drodze po zmierzchu. Nie proponuję żadnego karania mandatami. Nie. Tylko dobra praktyka.

Podobnie wypowiadał się reprezentujący rząd ówczesny wiceminister infrastruktury Tadeusz Jarmuziewicz: Ryzykowne jest odwoływanie się tylko do zdrowego rozsądku egzekwujących prawo, ale w tym przypadku bym zaryzykował. Praktyka obecna jest taka, że raczej jest to pouczenie lub zwrócenie uwagi. Proszę zauważyć, że tej kary nie ma w taryfikatorze.

Przyjęty ostatecznie przez Sejm tekst nowelizacji nie zawiera sankcji za naruszenie przepisu o obowiązku posiadania odblasków. Legislatorzy zwracali wprawdzie uwagę, że i tak do karania można będzie użyć art. 97 kodeksu wykroczeń, mówiącego o naruszeniu innych przepisów kodeksu drogowego i karze do 3 tysięcy złotych, jednak te wątpliwości rozwiewał przedstawiciel policji.

Na lipcowym posiedzeniu komisji ekspert w Biurze Prewencji i Ruchu Drogowego Komendy Głównej Policji dopytywany przez posłów o ewentualne mandaty za naruszenie nakazu noszenia odblasków mówił: Wszystko zależy od tego, czy to wykroczenie umieścimy w taryfikatorze i w jakiej wysokości zostanie określona wysokość mandatu karnego i to będzie obowiązujące dla funkcjonariuszy prawo.
Chwilę później Mariusz Wasiak wyraźnie zadeklarował: Jeżeli zostanie to zaakceptowane jako czyn konkretnie zabroniony, to kara w określonej wysokości będzie dotyczyła naruszających przepisy. Na pewno pokusimy się o staryfikowanie, tak, jak wiele wykroczeń wobec pieszych zostało staryfikowanych i dowolności nie będzie.

Taryfikator mandatów w ruchu drogowym został zaktualizowany w październiku 2013, już po uchwaleniu ustawy. Obietnica KGP złożona przed posłami nie została dotrzymana - w jego części, dotyczącej ruchu pieszych stawki mandatu za naruszenie nowego przepisu nie ma.

Zgodnie zatem z przestrogami Biura Legislacyjnego policjanci nie tylko - wbrew woli autorów ustawy - mogą nakładać za brak odblasków mandaty, ale też mogą to robić w znacznie bardziej dowolny sposób. I robią to.

Mandaty i logika

W ciągu dwóch miesięcy działania nowych przepisów za brak elementów odblaskowych nałożyliśmy prawie 500 mandatów karnych - mówi Inspektor Marek Konkolewski z Biura Ruchu Drogowego Komendy Głównej Policji - najczęściej były niewysokie, w przedziale od 20 do 500 złotych.

Kiedy zwracam uwagę na niedorzeczność sytuacji, w której pieszy, który wbiega na jezdnię spoza zasłaniającej kierowcom widoczność przeszkody karany jest wg taryfikatora mandatem 100 złotych, a ktoś, kto nie ma opaski odblaskowej dostaje mandat 500 złotych, inspektor odpowiada:
Z punktu widzenia logiki może ma pan rację. Ale nie wyobrażam sobie ukarania mandatem 500 złotych pieszego, który idzie lewą stroną drogi i nie mając elementu odblaskowego nie stwarza przy tym konkretnego, realnego niebezpieczeństwa.

Policjanci najczęściej wciąż stosują w sprawie braku odblasków pouczenia, rozdali też kilkaset tysięcy opasek odblaskowych. Jak zapewnia Konkolewski, mandaty karne stosowane są tylko w wyjątkowych przypadkach, jednak ponieważ nie ma ich w taryfikatorze - wysokość kary określają sami policjanci, dostosowując jej wymiar indywidualnie do każdego popełniającego wykroczenie.

Posłowie zbulwersowani

Zupełnie nie o to chodziło! - denerwuje się sytuacją sprawozdawca projektu w Sejmie, Leszek Aleksandrzak - nie chodziło o łatwe podnoszenie statystyk policji i karanie, tylko o działania edukacyjne, prewencję i w efekcie doprowadzenie do spadku liczby ofiar wypadków na drodze. Na początku  działania policji  miały się ograniczać do  instruowania, pouczania i propagowania noszenia elementów odblaskowych, a nie karania.

Na wiadomość o nakładaniu za brak odblasków mandatów i ich wysokości poseł reaguje natychmiast: Wystąpię do ministra spraw wewnętrznych z zapytaniem i prośbą o wyjaśnienie tej sytuacji. I jednak pouczenie policji, że cel tej ustawy był zupełnie inny. Policja zobowiązywała się, że to zostanie ujęte w taryfikatorze - przypomina kolejny planowany etap działania nowych przepisów. Jeżeli wciąż w nim tego nie ma, dopytam również, dlaczego to nie zostało zrealizowane – dodaje.


Odblaski z mandatami

Opublikowano: Wtorek 02 września 2014

Mają poprawić bezpieczeństwo na drogach i wszyscy są do tego przekonani, lecz odblaski, bo o nich mowa, od 1 września są w Polsce obowiązkowe, a za ich brak grożą wysokie mandaty w kwocie nawet 500 złotych.

Wymóg dotyczy poruszających się poza terenem zabudowanym o zmroku. Odblaski trzeba zakładać w widocznym miejscu, najlepiej na ręce lub nodze. Do ich posiadania w widocznym miejscu będą zobligowani wszyscy piesi znajdujący się na drogach po zmroku poza terenem zabudowanym.

Do 31 sierpnia taki obowiązek miały jedynie dzieci do 15. roku życia. Odblasków nie będą musieli nosić idący nocą po chodniku lub drodze przeznaczonej wyłącznie dla pieszych, a także poruszający się w strefie mieszkalnej.

Nowy przepis wszedł w życie 31 sierpnia 2014 roku i podzielił polskie społeczeństwo.
Z jednej strony wywołuje zadowolenie kierowców, którzy przestaną się obawiać potrącenia zauważonego w ostatniej chwili człowieka, z drugiej jednak powoduje silny sprzeciw pieszych.
Przeciwnicy nowej regulacji argumentują, że wychodząc z domu jeszcze za dnia i nie planując powrotu nocą nie będą zabierać ze sobą kamizelki odblaskowej lub innych odblaskowych elementów.

Gdy w 2013 roku posłowie ustanawiali obecnie wchodzący w życie przepis ich działaniu przyświecało przede wszystkim promowanie bezpiecznych zachowań. Nie ustalono więc żadnej kary, jaka groziłaby pieszym poruszającym się bez odblasków.
Teraz, paradoksalnie, policjanci będą mogli karać w ramach art. 79 kodeksu wykroczeń. Artykuł ten mówi, że każdy uczestnik ruchu łamiący inne przepisy kodeksu drogowego lub wydane na jego podstawie może zostać ukarany grzywną. W tym wypadku mogą być to kwoty od 20 do 500 zł. Wypisywanie mandatu dziecku w kwocie 500 zł może wydawać się trudne do wyobrażenia, ale jest w obecnej sytuacji możliwe.

Marek Konkolewski z Komendy Głównej Policji uspokaja, że w pierwszych dniach obowiązywania przepisów policja nie będzie nakładać mandatów, ale pouczać i doradzać. "Nie chcę straszyć mandatami karnymi" – mówi policjant. W sklepach i na stacjach benzynowych najczęściej spotykane są żółte kamizelki. W niektórych sklepach można znaleźć wiele akcesoriów z użyciem elementów odblaskowych, które można przyczepić do odzieży. Ich cena waha się od kilku do kilkunastu złotych.

Do tej pory o zaletach noszenia odblasków przekonywano w ramach kampanii społecznych, m.in. akcji "Bądź widoczny, bądź bezpieczny", a elementy odblaskowe rozdawano za darmo. W akcję angażowało się wielu znanych artystów z polskiej sceny muzycznej oraz aktorów. W ramach kampanii odbywało się wiele specjalnych prelekcji w szkołach, podczas których dzieci otrzymywały odblaski za darmo.
Komentarze


19:40 02 września 2014 | -3
magtic
no i sie polaczki doczekali, jak za okupanta, niedługo każdy będzie miał numer na przedramieniu….

12:14 03 września 2014 | -1
Barbapapa
Mam nadzieję że to żart…
...no bo co ma numer (rozumiem w jakimś stopniu ewidencyjny) z obowiązkowym odblaskiem(dla wszystkich jednakowym) gdy się z konieczności, bo poza terenem zabudowanym, człowiek znajduje na drodze przeznaczonej dla samochodów (i to jedynie po zmroku gdy go poprostu nie widać do momentu kiedy nie jest za późno by go ominąć)...

12:34 03 września 2014 | 0
magtic
już niedługo każdy pieszy poza terenem zabudowanym będzie zobowiązany do posiadania gaśnicy i apteczki. Za niemanie, 500 zeta…
PS: Czy Nadleśnictwo będzie zakładać odblaski na fartuszek saren?

16:19 03 września 2014 | -1
Barbapapa
OK. To może jeszcze wytłumacz nam dlaczego tak sądzisz…

18:57 03 września 2014 | 1
magtic
nie sądze, sprzeciwiam sie.  Jestem przeciw kompletnej ingerencji państwa w życie jednostki. Polska jest państwem opresyjnym i uciskowym, każde następne rozporządzenie jest wymierzone przeciwko obywatelowi tego posranego kraju.

23:11 02 września 2014 | -2
olek
Teraz juz Polak noca swieci slepiami z glodu….

00:58 03 września 2014 | 2
Winnetou, Wielki Wodz Apaczow
W sasiednim kraju trwa wojna domowa. Wydawaloby sie, ze w tej sytuacji duperele powinne zejsc na dalszy plan a rzad zajmie sie rozbudowa i unowoczesnianiem armii. Ale jak widac polska klasa urzednicza zyje w innej rzeczywistosci i ma inne problemy. Zamiast kombinowac jak przesunac srodki w budzecie aby bylo wiecej pieniedzy na wojsko zajmuje sie wydawaniem ukazow w sprawie noszenia mundurkow odblaskowych.

Kisiel pisal za komuny o rzadzacej Polska dyktaturze ciemniakow. Niestety - POlska nadal rzadza ciemiacy. Pod pewnymi wzgledami gorsi niz za Gomulki, ktory byl czlowiekiem ograniczonym ale przynajmniej potrzeby posiadania przez Polske silnej armii nie kwestionowal.

12:27 03 września 2014 | -2
Barbapapa
Szczerze mówiąc to nie można się dziwić, że taki odblask będzie w Polsce obowiązkowy. Kiedy się czyta wpisy pod artykułami i człowiek zaczyna sobie zdawać sprawę jaki poziom umysłowy i jaki stopień codziennej aplikacji logiki prezentuje 35% społeczeństwa, to powoli nie ma się wątpliwości że sami z siebie ci ludzie mają problem by się nie pakować w różne niebezpieczne sytuacje…
xxx
Jak ktoś przykładowo chce by Kaczyński rządził ich krajem, nawet mimo pokazu infantylności w latach 2005-07 ( a dzisiaj ma tylko tych samych i gorszych kandydatów do współrządzenia) to wiadomo że ma skłonności masochistyczne…
Myślę że rząd by nie wprowadzał “obowiązku” noszenia tych odblasków gdyby półmózgowa część społeczeństwa zagrażała tylko samym sobie. Jednak na drodze zagraża poprostu innym, normalnym współuczestnikom ruchu.
PS

Dla półmózgów wyjaśnię , że - przykładowo - kierowca w osatniej chwili może (nawet odruchowo) starać się ominąć bezmyślnego pieszego( tego bez odblasku poza miastem czy wsią , po zmroku) i doprowadzić do wypadku…
Taki debil (winowajca,bez odblasku) poszedł by pewnie sobie dalej czy nawet uciekł( no bo przecież skorumpowany lub nastawiony przez Platformersów przeciw niemu-PiSowcowi-sędzia by go skazał za współudział, a on niewinny…)
Taki kierowca być może z całą rodziną umierałby w rozbitym samochodzie z winy popiepszeńca podobnego do tych co im przeszkadza wprowadzenie mądrego rozporządzenia jak opisywane w artykule…czy takim co uważają, że nie na rządzeniu a na obronie przed “Ruskimi” powinien się dzisiaj skupić rząd…