No dobra, w końcu to napisałem.
To było prawie rok temu w pierwszym?
tygodniu po moim powrocie z Rzymu – czyli gdzieś koniec maja początek czerwca.
Nie pisałem o tym, bo to już są
ekstremalne obserwacje i wolałem to sobie przemyśleć, poczekać na
inne symptomy.
Bałem się też, że to są tak
fantastyczne rzeczy, że wielu mogłoby je odrzucić i potraktować
jako zmyślone. Nie wiem, czy mi uwierzycie, no ale w sumie nic to, im więcej informacji tym lepiej.
Miałem to w planie umieścić w
tekście pod koniec 2019, ale ciągle przekładam to pisanie..
Od czasu powrotu z Rzymu ubecy zaczęli
się bardziej jakby skrywać – to znaczy generalnie przestali się
śmiać\uśmiechać i jeszcze bardziej dyskretnie manifestowali swą
obecność i swoje homoataki. W Rzymie zresztą też coś się
przydarzyło, o czym będzie kiedyś mowa.
Ale do rzeczy...
Jechałem do Gdańska pociągiem, dość
szybko zauważyłem ubeka, który gdzieś tam się usadowił. Oglądał
się na mnie, nie uśmiechał, ale był poważny i bardzo dyskretnie
dawał znaki palcami. Odwróciłem się.
Pociąg zatrzymał się na kolejnej
stacji i wsiadł kolejny – młody wysoki człowiek, usiadł obok
mnie - po drugiej stronie przejścia, a że nie mieścił się, to
zajął nogami przejście – odwrócił się w moją stronę –
wyciągnął telefon i zaczął udawać, że coś tam w nim
manipuluje.
Natychmiast wstałem i wyszedłem do
następnego wagonu.
Przeszedłem jedne, drugie drzwi i
rozejrzałem się po wagonie, bo bywało w trasie, że ubecy
siedzieli też gdzieś obok i jak się przesiadłem, to i
tak miałem ubeka na widoku...
Ta część wagonu obejmowała chyba 3
boksy\sekcje z każdej strony, czyli ogółem 6 sekcji po 4 osoby w
każdej, no a potem ścianka, kolejne drzwi i korytarzyk z dwojgiem
drzwi na zewnątrz i dalej jak wiadomo, jak to w wagonach EN...
No więc rozejrzałem się – po
prawej prawie cały boks zajmował jakiś młody ciemny brodacz nieco przy sobie – miał
rozłożony laptop jakieś papiery i nawet na mnie nie spojrzał. Po
lewej siedziały dwie kobiety i mężczyzna, gdzieś w moim wieku,
lekko opalony z wysokim czołem - włosy przerzedzone na głowie, po bokach więcej i chyba miał okulary w drucianej
oprawce – on siedział przy oknie, przodem do kierunku jazdy i
kiedy wszedłem i zamykałem za sobą drzwi to podniósł na mnie
wzrok, przez moment mi się przyglądał i wrócił do patrzenia się
za okno. Oceniłem, że to przeciętni podróżni.
Pozostałe miejsca w tej części
wagonu – siedziały chyba tylko kobiety i coś może jeszcze było
wolne, ale że jako uznałem, że on nie jest ubekiem, więc usiadłem
pod oknem naprzeciwko niego, więc kobieta siedząca obok i przy
przejściu, jakby odgradzały mnie od tego przejścia – gdzie
przecież ktoś mógł przyjść i tam właśnie stanąć.
Więc usiadłem tam spodziewając się,
że mam w miarę zabezpieczone otoczenie.
Pociąg ruszył dalej. Jedna stacja,
druga stacja, wsiadają głównie młode kobiety, młodzież do
szkoły, do pracy. Trzecia stacja, no i chyba na czwartej (Pruszcz?) już powoli
zaczyna się robić gęsto – widzę, że wsiadł do mojej części
wagonu młody wysoki mężczyzna w czarnych krótkich włosach i
czerwonej kraciastej, jakby flanelowej koszuli.
Uznałem, że to ubek.
Niektórzy spośród nich poruszają
się dość specyficznie, charakterystycznie właśnie dla nich.
Widziałem go tylko przez chwilę, ale to wystarczyło.
Usiadł jednak gdzieś z przodu, poza
moim widokiem, więc natychmiast przestałem zwracać na to uwagę.
Pociąg ruszył ze stacji, ja wróciłem
do swoich myśli. Minęła może minuta, może dwie lub mniej.
I wtedy to się stało.
Siedziałem zatopiony w myślach i
twarz miałem skierowaną w stronę przejścia w wagonie, więc
natychmiast to zauważyłem.
Otóż ci dwaj faceci o których
napisałem, że siedzieli po prawej i naprzeciw mnie – dokładnie w
tym samym momencie odwrócili się w moją stronę.
Zdziwiłem się i chyba najpierw
popatrzyłem na brodacza – on przez chwilę patrzył się na mnie i
po chwili jakby stracił zainteresowanie i powoli przekręcił głowę
w stronę laptopa, ale nieznacznie, etapami, jakby jeszcze nad czymś
myślał. Trochę jakby odurzony? Jakby nie wiedział po co się
odwrócił do mnie i zastanawiał się nad tym.
Ten drugi, co siedział naprzeciwko
mnie – też na mnie spojrzał – dotychczas cały czas patrzył za
okno - prawie natychmiast zbił lewą dłoń w pięść i zaczął
się pocierać tą pięścią po kolanie, co odebrałem jako
homorebus homoatak.
Kręcił przy tym dziwnie głową,
wyraz twarzy mu się zmienił, wzrok utkwił we mnie jakoś tak
dziwnie, jakby z uwagą nagle zaczął mi się przyglądać, ale
najważniejsze – po jego twarzy przebiegło drganie.
Po lewym policzku - skóra zarówno nad
częściami miękkimi jak i nad kością policzkową – zadrgała, a drganie to przeszło po skórze jakby falą, ruchem w pionie.
Kręcił przy tym nieznacznie głową
i uderzające było to, że ruch ten wydawał się być całkowicie
niezależny od tego drgania. Wyraz jego twarzy wskazywał, że nie jest tego świadomy.
To drganie nie wyglądało jak nerwowy
tik – raczej jakby było wzbudzone z zewnątrz. Generalnie mięśnie
poruszają się pod wpływem impulsów elektrycznych, a tą sytuację
określiłbym jako przyłożenie siły z zewnątrz – impulsu
elektrycznego, który wymusił drganie skóry.
Ja nie twierdzę, że coś się pod skórą przemieszcza, tylko, że skóra drga.
Minął prawie rok i mam inny zasób
informacji.
Wtedy jeszcze byłem na etapie, że
opętanie jest sprawą o charakterze duchowym - jest jakąś
nieznaną psychiczną cechą ludzką i tak samo oceniłem to
zdarzenie.
Dlaczego oni dwaj jednocześnie się
odwrócili?
Myślałem, że ubek w kraciastej
koszuli był nosicielem Legionu duchów\dusz\jaźni\demonów, który
„przeskoczył” na tych dwóch mężczyzn, żeby wykorzystać ich
do ataku na mnie. Nie umiałem tego dokładnie wytłumaczyć, no ale
też i skąd ...
Sądziłem, że myszy co zjadły Popiela to opis szkodliwej działalności 5 kolumny. To "zeżarcie" powtarza się potem ... o czym pisałem w "Morfeusz...."
Teraz jednak sprawa wygląd inaczej –
myszy to małe gryzonie, małe coś – jak i nanoboty to też małe
coś.
Ponadto – jak podaje strona Imperium Romanum - u Rzymian myszy to mięśnie - łacińskie słowo
musculus oznacza „małą mysz” jak i „mięsień”, bo
poruszające się pod skórą mięśnie wyglądają jak poruszające
się małe myszy... Trochę dziwne skojarzenie jak dla
mnie, ale zaintrygowany zrobiłem z tego wpis na blogu, żeby nie
stracić tej informacji.
No i - mysz generalnie jest mała, a tu mamy jeszcze podkreślenie, że mała mysz była mała..
Musculus to również nazwa rzymskiej machiny stanowiącej osłonę podczas zdobywania murów twierdz. Czy nazwa ma związek z maskowaniem, zasłanianiem?
Więc może chodzi o to, że ktoś zaobserwował takie zachowanie dawno temu - małe drobne grudki przebiegające szybko pod skórą - opisał to jako małe myszy, zaś określenie to zostało podmienione i utożsamione z po prostu mięśniami, bo pamięć o takich świadectwach została wyparta, zamazana. Może tak było...
Więc tak przychodzi mi teraz na myśl,
że myszy, co Popiela zeżarły, tj. doprowadziły do upadku, to „małe myszy” objawiające się pod
skórą w postaci drgania....
Nanoboty, które zainfekowały jego
otoczenie.
Nanoboty o wiele bardziej racjonalnie
tłumaczą całą sytuacji i w ogóle wszystkie te sprawy.
Wygląda na to, że nanoboty … że
każdy lub prawie każdy ma je w sobie, ponieważ reakcja była
natychmiastowa - jednoczesna.
Sądzę, że jest tak podobnie jak w
filmach:
„operatorzy” znajdują się w
jakimś miejscu i zdalnie poprzez brainlink łączą się z wybranym
człowiekiem zdalnie – a dokładnie: robi to komputer SI.
Operatorzy są podłączani do maszyny,
która komunikuje się z botami w ciele danego człowieka i wtedy
operator np. zamykając oczy (opis czemu) łączy się z wrażeniami
odbieranymi przez mózg wybranej ofiary (to jak widzimy świat – to
jest interpretacja mózgu) Operator przejmuje kontrolę nad ciałem i
umysłem ofiary, która jest tego nieświadoma – ponieważ to
(może) przypomina sen...
„Taka teoria. Całe życie miałem
sny. Sny były różne, ale było kilka, do których wracałem 2 -
max 3 razy.
W chwili powrotu miałem świadomość,
że już tu byłem kiedyś i wraz z tym wracała „pamięć” o
rzeczywistości jaka była we śnie, o całym? świecie jaki
występował we śnie, łącznie z charakterystykami osób i zdarzeń.
Cały czas mowa o snach, a nie o
śnieniu (lucid dreams).
Więc być może jest tak z osobami
opętanymi, że one jakby żyją we śnie – załącza się obca
struktura, która powoduje, że mają one inne nawyki, powiedzonka,
mimikę twarzy itd, ale właściciel nie jest wypchnięty ze swego
ciała, lecz łączy się z ową obcą strukturą jakby w jedno –
akceptuje obce zachowania i MYŚLI tj. traktuje jako własne nie
dostrzegając zmiany w sobie.
Śpiący jest we śnie i nie dostrzega,
że to sen. Myśli, że to jego życie, które widzi przeżywa w
krótkim fragmencie. Świadomość, że to BYŁ sen przychodzi
bezpośrednio po przebudzeniu – co się zdarza, a czasami nie.
Ciekawe jak oglądanie filmów wpływa
na sen, czy różni się sen u ludów, które nie mają telewizji i
nigdy nie widziały filmu.
Więc opętany myśli, że jest sobą.
Ma inne przekonania i sądzi, że zawsze takie miał, zaś zachowania
nielogiczne, nieetyczne, nietypowe nie wzbudzają w nim żadnych
podejrzeń co do swego stanu.
O ile sen wydaj się być serią
niekontrolowanych zdarzeń, to śnienie ma swój scenariusz i cele
postawione przez atakującą cię stronę, czyli agenturę. W śnieniu
występują też ubecy jakich spotkałem w realu, no i osoby w
śnieniu wykazują świadomość, że wiedzą, że to śnienie –
min. uważnie obserwują twoje zachowanie wystawione na absurdalne
zdarzenia śnienia – sami zaś owej absurdalności się nie
dziwią.”
Lub – nie ma operatów, a jest
wyłącznie Sztuczna Inteligencja, która tworzy sobie kopię
zachowań i wspomnień jakiejś osoby i robi z nich wirtualny model,
później używa tej wirtualnej osoby do przejmowania kontroli na
danym człowiekiem.
Dlatego podczas „opętania”
zmieniają się nawyki opętanej osoby na charakterystyczne dla
wirtualnego modelu, który powstał w oparciu o cechy żywej
osoby....
Być może używa – jest zdana –
wyłącznie na inteligencję takiej osoby.
Ale raczej może obie techniki mają
zastosowanie. I ci bardziej ograniczeni sterowani są przez
modelowanie SI, a ci bardziej ludzcy – przez ludzi...
Może dlatego niektórzy ubecy
poruszają się charakterystycznie – bo mają ograniczone czucie
przestrzeni, gdyż są sterowani przez SI. Takie zombi...
Ale ty wszystko to oczywiście moje
domysły.
Wracając do mojej podróży pociągiem.
Ubek w kraciastej koszuli był
potrzebny w moim pobliżu, by wytypować męskich (bo to homoatak)
osobników zdolnych do przeprowadzenia ataku czyli takich, którzy
znajdują się w zasięgu mojego wzroku – ten co siedział na
wprost mnie był najodpowiedniejszy – czyli nie widział ich, tylko
jakimś nieznanym sposobem rozeznał ich lokalizację.
Żadna kobieta
nie wykazała nienormalnego zachowania jak ci dwaj.
Legion – to u Rzymian od 4000 do 6000
sztuk wojowników.
Nazwa Legion oznacza dosłownie
„pobór”.
Można więc powiedzieć, że 5000
nanobotów dokonuje poboru wytypowanej ofiary – do własnych
działań.
Ale raczej do działań SI lub
pseudoboga, który kontroluje system wyzysku, czyli Cywilizację
Śmierci.
Dlaczego na mnie nie dokonuje się
poboru?
Nie wiem, nie wiem czy u każdego to
działa.
Nanoboty tłumaczą również
nieustanność ataków – ludzie zachowują się jak automaty...
Nie, to nie wglądało jak poruszające się pod skórą guzy na
twarzy agenta Smitha.
Nie, to nie wyglądało jak agenci
Matrixa przejmujący ciała ludzi – tam zdaje się całe ciało się
zatrzęsło
Nie, Merkel cała się trzęsie – z
reguły jest to filmowane z jednego miejsca, albo kamera się trzęsie
– co jest podejrzane. Wygląda na zorganizowany przez służby
fejk.... tylko po co...?
Drganie na twarzy widziałem też u
innej osoby – to był punkt na brodzie wielkości ok. 5mm i
pierwotnie wziąłem to za nerwowy tik. Było to podczas rozmowy, kiedy ta osoba usiłowała mnie przekonać, abym zgodził się na współpracę ze służbami.
Tę osobę opisałem w jednej z wcześniejszych notatek.
DarkNet - a może nanoboty tworzą sieć i do tego odnosi się ten termin, a nie po prostu do internetu?
Porównaj u Castanedy - latawce.
Także w sumie... jest niezły syf do posprzątania.
Aha.
W internecie są filmiki, gdzie politycy za pomocą deep fake mają nakładane na twarz gadzie oczy itp. co tworzy tzw. reptilian - to może być nie tyle głupia zabawa, co rodzaj dezinformacji nawiązującej do takich rzeczy jak mój opis powyżej - ktoś coś widział i opowiada, więc oto recepta: zrobimy filmik w podobnym stylu, tylko przesadzony i obśmiejemy temat...
------------------
Tymczasem w świecie bajek.... koronocoś z odblaskiem na łbie....
"Wygląda jak fioletowa chmurka. Ma bardzo ostre zęby i żółtą gwiazdkę na czole, która świeci, gdy Królewna lewituje. Kiedy się pobije, wygląda jak kula z rękami. Nie nosi nawet korony, która reprezentowałaby jej szlachetność, jednakże prawdopodobnie gwiazdka na czole jest jej odpowiednikiem.
Jak większość Grudek, nie ma nóg, ale potrafi latać. Może także komuś wstrzyknąć jad, który zamienia ugryzionego w Grudkę.
Królewna zachowuje się jak typowa, rozpieszczona nastolatka."
https://pora-na-przygode.fandom.com/wiki/Kr%C3%B3lewna_Grudkowego_Kosmosu