Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kontrola mediów. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kontrola mediów. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 11 stycznia 2024

Moderacja, nie dziennikarstwo

 

Film z wypowiedzią profesora Piotra Jaroszyńskiego - i to z 2011 roku!


Bardzo dobra analiza!


mówiąc oględnie:

WSZYSTKIEMU JEST WINNA TELEWIZJA i tzw. radio, które udają polskie media.


Jest to robione tak subtelnie, tak delikatnie, że większość ludzi nie wychwytuje tego i nie zdaje sobie z tego sprawę, że są codziennie warunkowani.

Część pracowników mediów nie jest wprowadzona w spisek, z nimi jednak postąpiono na zasadzie "kiedy wejdziesz między wrony, kraczesz jak i  ony" zdając się na ich nawykowe odruchy, słusznie sądząc, że oni sami nie będą chcieli wychodzić poza znane im "standardy" ustanowiene u zarania "dziennikarstwa".

Oni sami nie zdają sobie sprawy, że naśladując kolegów, udają swoją polskość.

Ta polskość jest rozwodniona. I ta rozwodniona polskość rozwadnia polskość widzów - stąd - coraz mnie Polski w Polsce... Polska bez Polski... Polska bez Polaków!

To jest ich cel!


Zauważcie - o czym baja pan L w poprzednim poście - on traktuje 3 miliony Polaków na Śląsku jakby byli bez tożsamości. To całkowicie koresponduje z tym, co "oferują" wam media od 30 lat.


"To może dowodzić braku jakiejkolwiek tożsamości regionalnej."

zemsta już się dokonujeChoć nieoczywista, to odczuwalna."




Choć nieoczywista, to odczuwalna."

Choć nieoczywista, to odczuwalna."


Choć nieoczywista, to odczuwalna."


Choć nieoczywista, to odczuwalna."


Choć nieoczywista, to odczuwalna."



W większości przypadków nie ma redaktorów ani dziennikarzy - są moderatorzy.




Oni moderują wasze myślenie, wasz zasób informacji, waszą przyszłość, całe wasze życie...

Robią to całkowicie świadomie.



I kryją się z tym, bo to jest wojna.


I prawdopodobnie właśnie dlatego zlikwidowano niby "pisowskie" media - po to, by zatrzeć ślady.
Bo ja coś o "tym" pisałem, chyba na fb gdzieś....









12 236 wyświetleń 12 lut 2011



Źródło - ju tube




www.youtube.com/watch?v=clF5z2_CTO4&ab_channel=prof.PiotrJaroszyński

Prawym Okiem: Separatyzm ? (maciejsynak.blogspot.com)






sobota, 30 września 2023

Pułapka instagrama

 


przedruk

tłumaczenie automatyczne





Francesco Marino

Instagram vs rzeczywistość:

jak overtourism zamienia Włochy w tło selfie





"W Rasiglii Instagram i jedno lub dwa zdjęcia ad hoc sprowadziły lawiny turystów do bardzo małej wioski, która tak naprawdę ma trzy lub cztery trasy i która nie była znana nawet umbryjskim mieszkańcom pobliskich obszarów".



W zeszły weekend próbowałem na Instagramie zadać pytanie ludziom, którzy mnie obserwują: jak media społecznościowe zmieniły miejsce, które kochasz? Odpowiedzi otwierają dość szeroką przestrzeń do refleksji, która zaczyna się od overtourism i tego, jak media społecznościowe zmieniły relacje, jakie mamy z przestrzeniami, w których mieszkamy, aż po sposób, w jaki cyfryzacja zasadniczo zmieniła samo postrzeganie wolnego czasu.



To włoskie lato to nie tylko niebotyczne wpływy, coraz wyraźniejsze dowody zmian klimatycznych i nieuchwytny pojedynek między Elonem Muskiem a Markiem Zuckerbergiem. Było to również, a może przede wszystkim, lato, w którym zdaliśmy sobie sprawę, że mamy do czynienia z overtourismem. Albo, mówiąc prościej, ten moment, w którym turystyka negatywnie wpływa na miejsce, w szczególności na postrzeganą jakość życia obywateli i jakość doświadczeń odwiedzających.

Kanapki podzielone na dwie, zatłoczone i coraz droższe plaże, ośrodki turystyczne odpowiednie dla zagranicznych turystów: geografia naszego kraju zmieniła się tak bardzo, że coraz więcej Włochów szuka wakacji gdzie indziej. To tak, jakby wielu w pewnym momencie przestało w pełni uznawać Apulię, Wybrzeże Amalfitańskie, Cinque Terre, jezioro Como, miasta sztuki, takie jak Rzym czy Wenecja. Coś się zmieniło.

Według analizy Banku Światowego przedstawionej przez Financial Times, od 1990 do 2019 roku liczba podróżujących w celach wypoczynkowych na całym świecie podwoiła się, osiągając 2,4 miliarda rocznie. To dość prosty proces. Średnie dochody na Zachodzie wzrosły niemal wszędzie, technologia skróciła odległości, a tanie loty obniżyły bariery wejścia. Podróżowanie stało się w ciągu ostatnich 15-20 lat definiującą czynnością, poprzez którą projektujemy naszą tożsamość, w odniesieniu do siebie i innych.


W drodze szukamy tego, co widzieliśmy w mediach społecznościowych

Chodzi o to, że w ciągu ostatnich dwóch dekad wzrosła nie tylko liczba podróżnych w wartościach bezwzględnych. Zmieniły się również sposoby, w jakie podejmujemy decyzje dotyczące podróży, trajektorie, przez które orientują się nasze pragnienia. Internet zawsze był potężnym narzędziem dostępnym dla każdego, kto chce zorganizować jakikolwiek ruch. Absurdem jest nawet wyobrażanie sobie, że jeszcze jakiś czas temu, aby zrobić bilet lotniczy, trzeba było fizycznie przenieść się z domu lub zadzwonić do centrali telefonicznej.

Jednak Internet nie tylko ułatwił rezerwacje. Stworzył również system informacyjny, w którym bardzo łatwo jest znaleźć informacje o podróży, sugestie tras, miejsca do odwiedzenia. Sieci społecznościowe sprawiły również, że turystyka stała się walutą społeczną, sposobem na zaprojektowanie naszej obecności w Internecie. Według jednego z najczęściej cytowanych badań naukowych na ten temat, platformy społecznościowe mogą stworzyć coś w rodzaju FOMO (Fear of Missing Out), strachu przed przegapieniem czegoś. Zasadniczo każdy może publikować zdjęcia z dowolnego miejsca na świecie, widzimy je i jesteśmy zmuszeni do szukania odrobiny tego piękna. I nie tylko to: szukamy również tych rzeczy, które widzieliśmy w sieciach społecznościowych.

Jednym z pierwszych artykułów, które przeczytałem na temat zjawiska overtourismu, jest artykuł dziennikarki Vox Rebeki Jennings. Jest to bardzo osobisty artykuł, niemal strona pamiętnika, w którym Jennings opowiada o niezbyt satysfakcjonującej podróży do Positano, które nazywa "instagramową stolicą świata".

"Problem polega na tym, że zbyt wiele osób chce mieć dokładnie takie same doświadczenia, ponieważ wszyscy weszli na te same strony internetowe i przeczytali wszystkie te same recenzje. Istnieje pomysł, że jeśli w ogóle nie pójdziesz do tej konkretnej restauracji lub nie odwiedzisz tej okolicy, wszystkie pieniądze i czas, które spędziłeś, zostały zmarnowane. Jakbyś zadowolił się czymś, co nie jest tak doskonałe, jak mogłoby być". Jennings nazywa to naszą "kulturową obsesją na punkcie wszystkiego, co najlepsze".


Szukamy oceny społecznej nawet na wakacjach. Czy to koniec wolnego czasu?

Jest to dyskurs, który ma związek z turystyką, ale bardziej ogólnie z relacją, jaką mamy z czasem wolnym. Być może dlatego, że wydaje się, że mamy mniej, ale potrzebujemy coraz więcej i lepiej organizować te przestrzenie rekreacyjne, które mamy dostępne. Aby je zaplanować, zaplanować je, szukać recenzji.

Jest to proces, który rozpoczął się kilka lat temu. W pięknej książce, która wydaje się mieć z tym niewiele wspólnego i która nosi tytuł Historia chodzenia, Rebecca Solnit dobrze opisuje czasy, kiedy technologie zbudowane z myślą o wydajności i, teoretycznie, aby uwolnić nasz czas, doprowadziły nas do myślenia, że wszystko musi być skwantyfikowane. "To, czego nie można zmierzyć, nie istnieje" – pisze Solnit.

W artykule opublikowanym na początku sierpnia Business Insider mówi o "śmierci hobby". Oznacza to, że kontekst, w którym technologia cyfrowa oferuje nam możliwość zarabiania na wszystkim, co robimy. Wszystko, co robimy, ma potencjalną wartość, społeczną, a nawet ekonomiczną budującą tożsamość. "Czas staje się zasobem ekonomicznym", pisze Jenny Odell w książce zatytułowanej How to Do Nothing.

Jeśli każda aktywność, nawet rekreacyjna, ma wartość, wszystko musi być zaplanowane. Chodzi o to, że konieczność planowania wszystkiego ma dwie zasadnicze konsekwencje. 

Po pierwsze, kiedy wszyscy informują się mniej więcej na tych samych kanałach, wszyscy będą chcieli zrobić to samo, trochę tak, jak napisała Rebecca Jennings. 

Drugi to poczucie frustracji, jeśli wszystko nie idzie zgodnie z planem. A więc jeśli pada deszcz, jeśli jest zbyt duża kolejka, jeśli schody do pokonania są niewygodne lub jeśli zachód słońca nie jest dokładnie tym, co chcieliśmy zobaczyć. 

Ponieważ czas, który poświęcamy sobie, poddawany ciągłej ocenie osobistej i społecznej, przestaje być czasem wolnym. Innymi słowy, przestaje być szansą na rozwój, na relację z otaczającą nas przestrzenią i z czasem, w którym żyjemy.


"Transformacja Wenecji? Straciłem teraz swoje serce, ponieważ zostało przekształcone z pięknej i ludzkiej wiejskiej tawerny w stołówkę, na której zawsze ustawia się kolejka turystów na zewnątrz.


"Pochodzę z Salento i latem moja ziemia staje się nie do poznania. Zachowuję dla siebie te farmy / trattorie, które jeszcze nie są społeczne"


Instagram vs rzeczywistość. Niektóre referencje z Włoch

"Transformacja estetyczna w Wenecji rozpoczęła się od Canaletta – mówi mi inny z użytkowników, którzy odpowiedzieli na moją ankietę – ale teraz tempo tej transformacji jest bardzo gwałtowne. Mówię miastu w mediach społecznościowych i, aby dać wam przykład, dzięki temu, że teraz powiem moje miejsce serca, straciłem je, ponieważ zostało przekształcone z wiejskiej karczmy, pięknej i ludzkiej, w stołówkę, na której zawsze ustawia się kolejka turystów".

Chodzi o to, że ten sposób relacji z przestrzenią i czasem zmienia miejsca, pozbawia je znaczenia. Tego lata brytyjski dziennikarz Tobias Jones powiedział Guardianowi o tym, jak overtourism zamienia wszystko w tło dla selfie. 

"Problem z masową turystyką polega na tym, że sprawia, że miejsca docelowe są przeciwieństwem tego, czym były kiedyś. Atrakcją Cinque Terre jest ich niezwykła prostota: nie mają wielkich zabytków jako takich, wielkich katedr ani zamków, tylko poczucie spokoju, ludzkiej pomysłowości i wielkości krajobrazu. Ale spokój i prostota miejsc nie wytrzymają milionów odwiedzających

"Jestem z Salento - wyjaśnia inny - i chociaż kocham moją ziemię, uważam ją za nierozpoznawalną latem, kiedy jest dosłownie atakowana przez turystów. Od dawna rozumiem, że wcześniej nieznane miejsca są łatwo usuwane, prosty geotag jest znacznie szybszy niż poczta pantoflowa. Te kilka plaż wciąż mało uczęszczanych i farmy / trattorie jeszcze nie towarzyskie trzymam dla siebie, mając nadzieję, że turyści (a więc chaos, brud, parkowanie i nielegalne parkowanie, nagłe bary i mało prawdopodobne budynki, kolejki, głośna muzyka) trzymają się z daleka tak długo, jak to możliwe ".

Na TikTok hashtag #InstagramVsReality, używany do pokazania różnic między mediami społecznościowymi a rzeczywistymi krajobrazami, ma ponad 2,6 miliarda wyświetleń. Jest wszystko: zatłoczona Fontanna di Trevi, Positano bez centymetra do przejścia, kolejki do vaporetti w Wenecji. To wyraz frustracji, o której mówiliśmy wcześniej, tej idei, że to, co zaplanowałem, nie poszło dokładnie tak, jak sobie wyobrażałem.

To także moment odsłaniania koncepcji, którą powinniśmy już znać: media społecznościowe nie są neutralnymi narzędziami informacyjnymi, tak jak gazety, wobec których jednak mamy znacznie większy sceptycyzm. Aby to zadziałało, treść musi być zgodna z pewnymi zasadami, aby zadowolić algorytmy wybierające posty i zachęcić ludzi do dalszego oglądania. Rezultatem są doskonałe obrazy, zapierające dech w piersiach widoki: z ekranu znika całe tarcie.

Rzeczywistość nagina się do reguł algorytmicznych i właśnie tej rzeczywistości szukamy.


Rozwiązania wymyślone do tej pory przez administrację włoską i międzynarodową koncentrują się – słusznie – na potrzebie ochrony miejsc przed przeludnieniem. Wenecja idzie w tym kierunku, który zainauguruje w 2024 roku bilet wstępu w wysokości 5 euro, aby odwiedzić miasto. Inną możliwością jest ograniczona liczba, która już jest rzeczywistością w autonomicznej prowincji Bolzano.

Odpowiedź na to zjawisko jest jednak bardziej kulturowa. I ma to związek z turystyką, ale prawdopodobnie z dość szerokim zakresem aspektów związanych z zarządzaniem naszym czasem i przestrzeniami, w których żyjemy.

I zaczyna się od centralnej refleksji: nie wszystko może i musi być treścią; Nie każda chwila naszego czasu potrzebuje społecznego potwierdzenia, jakiegoś pomiaru. Zaakceptowanie tego oznacza przyzwyczajenie się do niego, jak pisze Sheila Liming w książce zatytułowanej Hanging Out, do "zatrzymania czasu, poświęcenia się tylko interakcji z innymi ludźmi lub z przestrzeniami wokół nas".










www.today.it/opinioni/social-turismo-overtourism.html






poniedziałek, 27 lutego 2023

Być prozachodnim





Dla porównania - jak to widzą w Rumunii - czyż u nas nie jest podobnie?
Najwyraźniej te same metody stosują i tu i tam.





przedruk
tłumaczenie automatyczne





Paradoks „prozachodniego” Rumuna


Przez Nowela

22 lutego 2023 r


„Prozachodni” Rumun ma zerową samoocenę: wszystko lub prawie wszystko rumuńskie śmierdzi.

„Prozachodni” Rumun uważa się za lepszego od swoich rodaków, którzy nie podzielają jego poglądów, bo ma wyższe, „cywilizowane” standardy.

„Prozachodni” Rumun uważa się za genetycznie gorszego, a przynajmniej chorego: („złodzieja mamy we krwi”, „już nam nie idzie” itp.)

„Prozachodni” Rumun uważa za całkowicie normalne oczernianie swojego kraju, kultury, pochodzenia etnicznego itp. oraz spokojne przyjmowanie i aprobowanie uwłaczającej przemowy obcokrajowca.

„Prozachodni” Rumun uważa, że ​​Rumunia musi bezwzględnie egzekwować wszelkie postanowienia pochodzące z Zachodu.

„Prozachodni” Rumun uważa, że ​​bezwarunkowe podporządkowanie się interesom Zachodu, nawet jeśli są one sprzeczne z własnymi, jest obowiązkowe.

„Prozachodni” Rumun uważa za absurdalne, niebezpieczne, szkodliwe i całkowicie niezachodnie mieć opinie, działania i interesy odmienne od zachodnich.

„Prozachodni” Rumun uważa za całkowicie normalne, że wolność wypowiedzi, demokracja, prawa i wolności jednostki powinny być ograniczone do tych, którzy mają poglądy odmienne od tych, które wspierają interesy Zachodu.

„Prozachodni” Rumun uważa, że ​​autodemonizacja i ignorowanie rzeczywistości, gdy jest to sprzeczne z interesami Zachodu, jest obowiązkowe.

„Prozachodni” Rumun zgadza się na każdą aberrację („listy nie-chwalców”, policję polityczną, zniewoloną prasę, zachowania towarzyskie itp.), o ile służy to interesom Zachodu. (Nie to).

„Prozachodni” Rumun uważa każdy rabunek popełniony w Rumunii przez zachodnią firmę za „modernizację”, „rentowność”, „wolny rynek” lub w najgorszym przypadku „winę ponoszą Rumuni, bo pozwolili im kraść”. ". (tak jakby nie było kradzieży bez złodzieja, jakkolwiek niekompetentny może być strażnik)

„Prozachodni” Rumun zgadza się na każdą zbrodnię, rabunek, niedemokratyczną postawę, o ile jest to pożyteczne dla Zachodu.

„Prozachodni” Rumun uważa, że ​​pragmatyczne (choć niekonsekwentne) dążenie do narodowego interesu jest prymitywnym, „niecywilizowanym”, haniebnym, śmiesznym podejściem i, modlę się, jakie inne słowa wychodzą z jego ust.

OK.

teraz zamień wyrażenie „prozachodni rumuński” na „Francja”.

lub „Wielka Brytania”.

lub „USA”.

lub „Holandia”.

lub „Niemcy”.

ani absolutnie żadnego innego zachodniego kraju.

drodzy „prozachodni” Rumuni, nie macie w sobie absolutnie nic z Zachodu.

jesteście ostatnimi poddanymi, dranie.

Kraj ten, jeśli kiedykolwiek chce osiągnąć poziom rozwoju podobny do zachodniego, musi przede wszystkim usunąć z polityki „prozachodnich” Rumunów.

Autor: Adrian Boieru


https://anonimus.ro/2023/02/paradoxul-romanului-pro-occidental/





wtorek, 12 października 2021

Wpływ Instagrama na nastolatków

 


przedruk

tłumaczenie automatyczne


04 października 2021

Frances Haugen: kto jest kretem, który wpędza Facebooka i Instagrama w kłopoty?


Facebook „rozumie, że jeśli zmienią algorytm na bezpieczniejszy, ludzie będą spędzać mniej czasu na stronie, klikać mniej reklam i zarabiać mniej” – Facebook postawił „zyski ponad bezpieczeństwo” społeczeństwa. Słowa kreta Frances Haugen , byłej pracowniczki, która pogrążyła firmę Zuckerberga w jej najgłębszym kryzysie od czasu Cambridge Analytics, są potencjalnie druzgocące . W wywiadzie dla „ 60 Minutes ” dla CBS opowiada o tym, że złożyła również skargi do Sec, amerykańskiego Consob, w którym oskarża sieć społecznościową o ukrywanie jej badań i badań przed inwestorami i opinią publiczną. 37-latka, odważna i bardzo kompetentna dziennika Wall Street . Pracowała dla kilku portali społecznościowych, ale na Facebooku sytuacja była „najgorsza”.


Kim jest kret Frances Haugen?

Ale co Haugen powiedziała tak wybuchowego? 

Wielokrotnie widziałam konflikty interesów między tym, co jest dobre dla opinii publicznej, a tym, co jest dobre dla Facebooka. I za każdym razem Facebook wybierał to, co było najlepsze dla własnych zysków”, wyjaśnia Frances Haugen, która wyjaśnia, dlaczego zdecydowała się zostać „kretem” i wypowiedzieć firmę. Haugen jest tym, która dostarczyła Wall Street Journal  w ostatnich miesiącach wewnętrzne dokumenty, które wykazały nieznany dotąd wgląd w Facebooka.

Istniał plan bezpieczeństwa” i kontrola wiadomości szerzących nienawiść i dezinformacji, które pojawiały się na Facebooku, ale „po wyborach prezydenckich w 2020 r. coś się zmieniło”, ujawniła Haugen, absolwent Harvardu, zatrudniony w 2019 r. jako inżynier danych. Zmieniłyby się algorytmy, a system stałby się „mniej bezpieczny”. Od tego momentu – znowu według wersji Haugena – platforma społecznościowa rzekomo rozluźniła cenzurę wiadomości szerzących nienawiść i treści błędnie informujących o wyniku wyborczym, w efekcie faworyzując rozpowszechnianie wiadomości o rzekomych oszustwach.  

Haugen wyszła, pokazując twarz i rysując niepokojący obraz. Dziś będzie w Kongresie, aby złożyć zeznanie: „Myśleli, że jeśli zmienią algorytmy, aby system był bezpieczniejszy, ludzie spędzaliby mniej czasu w mediach społecznościowych, mniej klikaliby w reklamy”, a Facebook „zarobiłby mniej pieniędzy,  - powiedział były pracownik. "Zawsze przedkładali - dodał - zysk od bezpieczeństwa".

Haugen powiedziała, że postanowiła stoczyć tę bitwę, ponieważ straciła ukochaną osobę przez teorie spiskowe krążące w mediach społecznościowych. Była  bardzo jasna w ocenie swojego byłego pracodawcy. „Istniały konflikty interesów między tym, co było dobre dla publiczności, a tym, co było dobre dla Facebooka” – powiedział. „Facebook wielokrotnie wybierał optymalizację dla własnych interesów, jak zarobić więcej pieniędzy”.



Wpływ Instagrama na nastolatków

Na Instagramie inżynier przekonywał, że ma to dramatyczny wpływ na życie nastolatków : „Badania przeprowadzone przez Facebooka – powiedziała – mówi, że młode kobiety, które śledzą treści związane z zaburzeniami odżywiania, im częściej śledzą te kwestie, tym bardziej popadają w depresję… A to prowadzi do większego korzystania z Instagrama”.

W pisemnej notatce Facebook bronił się, argumentując, że firma „nadal wprowadza znaczące ulepszenia, aby przeciwdziałać rozprzestrzenianiu się dezinformacji i treści, które mogą zaszkodzić ludziom. Twierdzenie, że zachęcamy do złych treści i nie robimy nic, aby je powstrzymać, nie jest prawdą”.





https://www.today.it/attualita/frances-haugen-facebook-instagram.html




piątek, 11 czerwca 2021

Odpowiedzialność za kraj

 

Na Białorusi myślą o zabezpieczeniu państwa na wypadek sabotażu politycznego. 

Pięknie, tak trzymać - w Polsce nam tego brakuje, stąd można publicznie kłamać, wprowadzać w błąd społeczeństwo, szkalować i nie ma za to obligatoryjnych kar, jak np. wykluczenie z życia politycznego czy zakaz publikacji, zakaz prezentacji w mediach.

W polskiej konstytucji z 1952 roku był np. zapis o dywersji: 


PODSTAWOWE PRAWA I OBOWIĄZKI OBYWATELI

Artykuł 77


2. Osoby, które dopuszczą się sabotażu, dywersji, szkodnictwa lub innych zamachów na własność społeczną, karane są z całą surowością prawa.



zniesiony po 1976 roku.



Abstrahując od obcych agentur, moim zdaniem zło w polskiej polityce obficie rozlewa się w skutek dyktatu mediów i dopuszczeniu do głosu awanturników politycznych, którzy politykę traktują jako sposób na reklamę siebie i miejsce dorabiania się, a nie dbałości o dobro społeczeństwa. 

Dyktat mediów ma tu wielki wpływ.

Degradacja środowiska politycznego - umedialnienie - sprawia, że ludzie niczym szkolna młodzież biją się i licytują przed kamerami, by zdobyć popularność i tym sposobem dostać się do Sejmu czy na stanowiska - powstaje stan bliski pajdokracji.

To sprawia, że osoby biorące udział w polityce można podzielić z grubsza na dwie grupy - na tych, co rozrabiają by utrzymać swą medialność i resztę, która stara się coś zrobić, ale staje się zakładnikiem  przekazu medialnego w ten sposób czasami upodobniając się do pierwszej grupy...

To samo dotyczy samych mediów.

Często dziennikarze zajmują stanowisko polityczne  z rozmowie przed kamerami, stając się jedną ze stron.

Istnieje umowny podział, że TVN są za liberałami z platformy, TVP Info za rządem, a pozostali to różnie, ale nie za rządem.


Sam widziałem, jak redaktor Cholewiński (niegdyś pracownik TVN) w TVP Info,  czytał stanowisko swojej nowej stacji nt. stronniczości TVN-u. 

Jako ilustracja pokazywany był fragment audycji TVNu z redaktorem Cholewińskim uprawiającym tę wspomnianą stronniczość...





Ja jednak chciałem wtrącić słowo o tatarze.

Wszyscy redaktorzy lubią tatara. 

Wszyscy się nad nim rozpływają - jaki to smakołyk. Kawał zmielonego surowego mięsa ze świeżą siekaną cebulką ociapany surowym jajkiem. Po prostu delicje.

Przysmak każdego redaktora jak cała Polska długa i szeroka.

Jak to jest możliwe, żeby każdy miał taki sam gust?

A jak to jest możliwe, że każdy uważa rządy Łukaszenki na Białorusi za sfałszowane?

Dlaczego każdy jest przeciw? Nie ma nikogo, kto nie ma zdania, albo ma zdanie przeciwne?





Otóż redaktorzy nie mają zdania - zdanie ma prowadzący ich, albo właściciele stacji.

I to oni swoim podwładnym każą mówić to, co oni mówią.


Mamy tu sytuację, gdy zarówno strefy rządowe jak i medialne - nawet te przeciwne polskiemu rządowi - nie są tak naprawdę za opozycją białoruską, albo przeciw Łukaszence - oni są za rozwaleniem państwowości białoruskiej. 





Czy to tylko efekt  30 lat prania mózgu przez polskojęzyczne media?





Jaki będzie efekt wiadomo - jak na Ukrainie, Rumunii albo w Polsce w latach 90tych - rządy niemieckich ubeków i zagranicznych podmiotów, które się obłowią na majątku Białorusinów.

Teraz TVN idzie ręka w rękę z rządem, który na co dzień krytykuje i atakuje.

A może to rząd idzie ręka w rękę z TVNem??





Dziennikarze, publicyści w swoich relacjach, albo w rozmowie przed kamerami zajmują stanowisko społeczne - czyli polityczne, bo do spraw społecznych sprowadza się polityka - i stają się jedną ze stron.

Pan obywatel, jak chce się wypowiedzieć politycznie do społeczeństwa, to z reguły ma dostęp do kamer, gdy zostanie posłem. A pan dziennikarz zawsze ma ten dostęp.


Sytuacja jest taka, że dziennikarze "bezkarnie" całymi latami uprawiają politykę, tylko dlatego, że pracują w mediach, a pan poseł, jak się będzie słabo starał, to może następnym razem już nie będzie posłem i nie będzie go w telewizji. Poseł to taki przechodzień - jest, a za chwilę go nie ma. A dziennikarz jest zawsze.

I nie jeden dziennikarz traktuje posła, albo ministra z góry - podnosi na niego głos, jest napastliwy, przerywa mu niegrzecznie, macha tymi łapami - zupełnie jakby wszystko było na odwrót, jakby to poseł, który ma mandat od społeczeństwa, przyszedł do pana dziennikarza przeprosić za swe istnienie.

To pan dziennikarz jest personą,  a pan poseł - nikim?


Jak to jest możliwe, że istnieje coś takiego jak "dziennikarskie śledztwo"?

No, ja wiem, przecież sam coś takiego jakby uprawiam...

Tylko, że gdyby były polskie służby, a nie niemieckie, to nigdy by tego "śledztwa" nie było - bo nie byłoby potrzeby.



Jak to jest, że dziennikarze coś tam wykrywają - taki na przykład redaktor Latkowski - a policja, czy służby bezpieczeństwa - nie?

Wygląda na to, że pewnymi tematami nikt się nie zajmuje - bo to nie jest określone w prawie.

Tak jak ten w SKW, co mi powiedział, że to co opowiadam, to nie są sprawy wojskowe, więc to nie jest sprawa dla nich. Tak sobie myślę, że nawet ja sam tak na dobrą sprawę nie wiem, czy to jest niemiecki wywiad wojskowy czy cywilny, a pan z SKW od razu wiedział.

Nic nie sprawdził, żadnego śledztwa nie podjął, od razu powiedział, że to "nie jego brocha". 

Jasnowidz, czy co?



Otóż potworzyli sobie prawa i teraz tak:

ta służba odpowiada za przestępstwa zaczynające się na literę G i Ó, tamta za W, tamta za N, a jeszcze insza, za O.

A za inne sprawy, jak to leci w alfabecie - nikt nie odpowiada.

I każdy jest czysty.

Bo każdy jest kryty przepisami i to mu wystarcza.



Tylko kto te przepisy wymyślił?

I gdzie są dziennikarze ze swoimi śledztwami?

Oni też mają swoje paragrafy....



Wszystko jest starannie ustawione.



KODEKS KARNY
ROZDZIAŁ XVII

Przestępstwa przeciwko Rzeczypospolitej Polskiej

Art. 127.

§ 1. Kto, mając na celu pozbawienie niepodległości, oderwanie części obszaru lub zmianę przemocą konstytucyjnego ustroju Rzeczypospolitej Polskiej, podejmuje w porozumieniu z innymi osobami działalność zmierzającą bezpośrednio do urzeczywistnienia tego celu,
podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 10, karze 25 lat pozbawienia wolności albo karze dożywotniego pozbawienia wolności.

§ 2. Kto czyni przygotowania do popełnienia przestępstwa określonego w § 1,
podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 3.


" w porozumieniu z innymi osobami " - słowa klucze - bo jak ktoś samodzielnie do tego dąży, to karze nie podlega.


Prawda?


Można bezkarnie podważać istnienie państwa polskiego i żadne służby ani nawet nie mrugną, że coś tu nie tak. 


Ale niech tylko jakiś Synak usiądzie do komputera.... od razu wiedzą co robić.



Moim zdaniem, zarówno w polityce, administracji jak i w mediach potrzebne jest odgórne rozgraniczenie - oparte o wiek.

Osoby do 40 roku życia nie powinny mieć prawa ubiegania się o piastowanie stanowisk politycznych.

Jeśli chcą się spełniać w polityce winy mieć taką możliwość - ja wiem, jako doradcy, personel biura poselskiego czy coś takiego? 

Oczywiście ludzi niedojrzałych spotyka się i po 40tce, ale zawsze to jakiś hamulec.

Czy ktoś się z tym zgadza, czy nie, częściej błędne decyzje podejmuje się w młodszym wieku, choć jak wiadomo, to nie zasada... 

To taki pomysł na czasy poubeckie...



przedruk 

tłumaczenie automatyczne


W każdym państwie polityk wzywający do sankcji wobec własnego kraju kładzie kres swojej politycznej karierze, ponieważ życzy swojemu krajowi polityczny i gospodarczy upadek. Tę opinię politologa Wadima Borowika publikuje gazeta SB Białoruś Siegodnia, informuje BiełTA.

„Te prace są w toku. Odbyło się już pierwsze spotkanie w ramach Okrągłego Stołu Sił Demokratycznych, wzięli w nim udział parlamentarzyści, przedstawiciele różnych komitetów organizacyjnych, prawnicy i politycy.


Pracujemy nad decyzją (o odpowiedzialności - ok. BelTA) w dwóch formach.
Albo jest to ustawa o zmianie Kodeksu karnego i Kodeksu administracyjnego, albo dekret prezydencki.
Badamy obie opcje, zostaną przedłożone do rozpatrzenia przez głowę państwa.


Oprócz odpowiedzialności karnej i administracyjnej istnieje inna sugestia: ograniczenie w prawach politycznych.

Oznacza to, że osoby domagające się sankcji powinny być pozbawione prawa do kandydowania przez określony czas, uczestniczenia w działalności politycznej i wypowiadania się w kwestiach społeczno-politycznych.

Zależy nam na wypracowaniu jak najbardziej sprawiedliwego mechanizmu pobierania takich kosztów.
Na przykład, żeby członkowie rodziny nie ucierpieli: równie dobrze może się okazać, że matka i ojciec osoby destrukcyjnej wzywającej do takich działań w ogóle nie podzielają jego poglądów – zauważył ekspert.

Uważa również, że konieczne jest rozróżniać surowość przestępstwa.

"To jedno - trochę ograniczony obywatel dał lajka.

A to zupełnie inna sprawa, gdy polityk biega po europejskich przyjęciach i błaga o sankcje wobec swojego kraju. Taka osoba musi ponosić najcięższą odpowiedzialność i na zawsze zapomnieć o działalności politycznej jako zdrajcy interesów narodowych.

Należy rozumieć, że nawet sam pomysł omówienia sankcji, nie mówiąc już o ich wprowadzeniu, pogarsza klimat inwestycyjny w kraju, podważa zaufanie inwestorów i podważa wizerunek kraju na arenie międzynarodowej. Oznacza to, że krzywda została już wyrządzona nawet przez mówienie o sankcjach - podkreślił Vadim Borovik. - Dlatego nie chodzi tylko i nie tyle o chęć ukarania kogoś. Chodzi o potrzebę edukowania społeczeństwa do odpowiedzialności przed własnym krajem i własnymi ludźmi.


Tak więc, mimo wszelkich politycznych batalii, nieporozumień z takim czy innym punktem widzenia, nie ma nawet myśli o wezwaniu do sankcji w stosunku do własnego kraju!

Analityk uważa, że ​​na arenie międzynarodowej sankcje i inne naciski zewnętrzne są po prostu manipulowane przez zainteresowane osoby.

„Celem jest zdobywanie rynków i budowanie wpływów geopolitycznych.

Wiele stanów używa zbiegłych polityków - marionetek, które są całkowicie zależne od swoich zachodnich sponsorów - jako rzeczników opinii ludu. W międzyczasie przejmują rynki i lobbują swoje interesy na arenie międzynarodowej.

Nie bądź naiwny: świat to niezwykle ostra konkurencja, a wszystkie kroki są dokładnie przemyślane. Gdy tylko ktoś opuści rynek lub zmniejszy na nim swoją obecność, konkurenci natychmiast przejmują tę niszę. Dlatego różowe okulary o „walce o prawa człowieka” poprzez sankcje powinny zostać usunięte. Wszyscy walczą o własne, przede wszystkim ekonomiczne, interesy – podsumował Vadim Borovik.



https://www.belta.by/society/view/ekspert-rasskazal-o-vozmozhnyh-variantah-otvetstvennosti-za-prizyvy-k-sanktsijam-445500-2021/


http://libr.sejm.gov.pl/tek01/txt/kpol/1952a.html




środa, 2 czerwca 2021

Medialny kontrwywiad

 


Orlen wykupił prasę - po 20 czy 30 latach prania mózgów i przerabiania Polaków na pulpę - gazety już niemcom nie są potrzebne?


---

Struktury, które określają siebie jako wrogie Polakom - są zorganizowane – a my nie.


Każda rzecz w państwie wymaga szczególnej uwagi i troski.


Bardzo ważne są środki masowego przekazu, jak internet, radio i telewizja.

Tam szczególnie widać starania obcych służb zgodne ze złotymi zasadami Sun Tzu.


I tam trzeba przeciwdziałać – tj. mieć zorganizowane struktury uwrażliwione za działania agenturalne i działające celowo w sferze informacyjnej.


W zasadzie – to się nazywa agentura.

Więc w zasadzie to o czym piszę nadaje się na:   po aresztowaniu sabotażystów.


Nie wystarczy po prostu oddać sferę pasjonatom, z czym mamy do czynienia w Polsce.


Każda sfera musi być zorganizowana,



To co nie jest zorganizowane, staje się polem działania obcych służb i ich sposobem oddziaływania na społeczeństwo.

Agentura zapełnia internet własnymi treściami.

Choć nie tylko – wrażliwe są ważne, a w sumie mało płatne zajęcia, jak muzealnictwo, przewodnicy wycieczkowi i wszystko co wokół tych spraw. Potrzebna jest na to odtrutka.


Jakkolwiek by to źle zabrzmiało – potrzebni są etatowi pracownicy – których zadaniem będzie uważne monitorowanie treści w mediach - pilnowanie by racja stanu nie była wykoślawiana - odkłamywanie, a przede wszystkim – zapełnianie internetu pożądanymi zgodnymi z polską racją stanu treściami.

Wydaje się, że taką robotę powinni wypełniać dziennikarze – abstrahując, że dziennikarze i publicyści często żyją w fikcji i tę fikcję jeszcze nakręcają ludziom.

Gazety w dobie wolnego rynku – a w zasadzie - w dobie ubecji - nie spełniają tych założeń.


Fora i blogi w polskim internecie powinny być zakładane przez agenturę państwa polskiego – i tam zamieszczane odpowiednie treści.

Treści nie oczywiście ze sztancy, choć i to nie byłoby złe – mając na uwadze moje obserwacje dotyczące powielania języka z różnych proniemieckich stron.



Tak, chodzi o pewną fikcję - powinni być pracownicy państwowi, którzy będą zapełniać internet właściwymi treściami – ponieważ przeciętni ludzie nie mają na to czasu lub mają na to zbyt mało czasu.

Inna rzecz – czy to normalne, że mamy taki system (nibykapitalizm), który powoduje, że ludzie tak dużo pracują, że nie mają czasu dla siebie.


Te blogi pasjonatów, które są – powstają często w ramach pracy naukowej, jako dodatkowa forma publikacji materiałów, nad którymi ktoś pracuje zawodowo.

To jest za mało w stosunku do tego, co robią u nas obcy.

Trzeba zamknąć wikipedię i stworzyć coś w zastępstwie, a co stanie się szerokim źródłem wiarygodnej informacji.

Antypolskie treści na istniejących forach, kłamliwe artykuły w wikipedii – zarchiwizować i udostępniać na zasadzie dowodów ze szczegółowym opisem fałszerstwa.

Należy popatrzeć na to co robi obca agentura i robić to w podobny sposób jak ich trolle, lecz stosując odpowiednie treści.


Poniżej przedruki z prasy białoruskiej - jak widać zaczęto tam czynić pewne zabiegi w kierunku jak wskazuję wyżej.


---


Odsłanianie podróbek to już odrębny gatunek dziennikarstwa. O tym stwierdził prezes Białoruskiego Związku Dziennikarzy Andriej Kriwoszejew na marginesie I Forum społeczności medialnej Białorusi „Mass media w dobie cyfryzacji” - dowiedział się BelTA.

„Odsłanianie podróbek to już odrębny gatunek dziennikarski, bardzo cytowany, błyskotliwy, który przyciąga publiczność.
Z drugiej strony tworzenie podróbek to też niestety gatunek, choć nie dziennikarski, a informacyjna, hybrydowa konfrontacja.

Oba gatunki istnieją, rozwijają się na Białorusi i nie możemy nie reagować na to - powiedział Andrei Krivosheev.

Według niego białoruscy dziennikarze potrzebują narzędzi, jak radzić sobie z podróbkami, jak je prawidłowo zdemaskować.

„Na przykład tak całkiem nowy kierunek, jak dziennikarstwo danych. Jest to bardzo ważne, ponieważ w tej dziedzinie człowiek wierzy w liczby. I to nie tylko w liczby w sensie nowej rzeczywistości mediów cyfrowych lub krajobrazu medialnego, ale także w liczbach, które są mu wyraźnie pokazane. To są wykresy, diagramy.

Widzieliśmy to nawet podczas incydentu z samolotem, kiedy potwierdzono całkowicie fałszywe tezy, w tym za pomocą liczb. Szczegóły potwierdziły tylko fałszywe dane "- powiedział przewodniczący Białoruskiego Związku Dziennikarzy.


----



Uczestnicy I Forum społeczności medialnej Białorusi „ Masmedia w dobie cyfryzacji” przyjęli uchwałę, informuje BiełTA.

„My, uczestnicy I Forum Społeczności Medialnej Białorusi„ Środki masowego przekazu w erze cyfryzacji ”, zauważamy, że dziś wraz z pozytywnymi zmianami, transformacja przestrzeni medialnej ma pewne negatywne konsekwencje, negatywnie wpływające na wiarygodność i obiektywizm przepływów informacji fałszywymi i otwarcie nieprawdziwymi informacjami, które dosłownie ogarnęły nasze społeczeństwo

Zawodowe dziennikarstwo traci twarz i dewaluuje się w obliczu faktu, że ekstremiści, terroryści, prowokatorzy wszelkiej maści często ubierają się na podobieństwo dziennikarza, ”mówi rezolucja.

Wydarzenia ostatnich dni wyraźnie pokazały, jak różne platformy medialne stały się integralną częścią bezprecedensowej presji na nasz kraj, zniesławienia i narastającego napięcia w naszym społeczeństwie. 

"W rzeczywistości wybuchła wielka wojna hybrydowa przeciwko Białorusi, a my, dziennikarze, jesteśmy dziś na czele. Dostrzegamy potrzebę konsolidacji profesjonalnej społeczności dziennikarskiej, aby skutecznie przeciwdziałać nowym wyzwaniom i zagrożeniom, zapewnić bezpieczeństwo informacji suwerennej Białorusi i sprawiedliwego ładu światowego, poprawa jakości życia naszego. I tutaj naszym zadaniem jest niesienie ludziom prawdy, odpieranie zmasowanych ataków przeciwników, nie pozwalanie im na spekulacje świadomością narodu i tworzą błędne postrzeganie bieżących wydarzeń, aby zapobiec rozłamowi w społeczeństwie białoruskim” – zauważają uczestnicy forum.

Ważnym czynnikiem w osiąganiu tych celów jest kształtowanie przestrzeni informacyjnej opartej na systemowej wspólnocie światopoglądowych wytycznych, lojalności wobec duchowych tradycji i wartości. 

"W kontekście współczesnej globalizacji jesteśmy zobowiązani do zachowania naszej podmiotowości, integracji ze społecznością światową w oparciu o interesy narodowe, wartości historyczne i kulturowe. Biorąc pod uwagę zmianę paradygmatu publicznego i medialnego spowodowaną szybkim rozwojem informacji i technologii komunikacyjnych, media muszą wziąć na siebie szczególną odpowiedzialność, stać się czynnikiem konsolidacji i tworzenia, wzajemnego zrozumienia i współpracy, umacniania wzajemnego szacunku i przyjaźni między krajami i narodami” – podkreśla dokument.




https://www.belta.by/society/view/krivosheev-razoblachenie-fejkov-eto-uzhe-otdelnyj-zhanr-zhurnalistiki-443257-2021/

https://www.belta.by/society/view/smi-dolzhny-vzjat-na-sebja-osobuju-otvetstvennost-uchastniki-foruma-mediasoobschestva-prinjali-443305-2021/



niedziela, 3 maja 2015

A nie mówiłem?

A nie mówiłem?

ZACHOWAJ ARTYKUŁPOLEĆ ZNAJOMYMEDYTUJ WPIS
Niemcy i zamach w Smoleńsku.

Werwolf kalamburem publicznie oświadczył, że to niemcy stoją za zamachem smoleńskim.
Pisałem o tym rok po zamachu w artykule "Prorok jaki, czy co??
Dzisiaj dostajemy od niemców "dowody", że zamach przeprowadzili jakoby Rosjanie.

No, cóż, pewnie jacyś Rosjanie brali w tym udział - mamy w pamięci „wypadek” na lotnisku Wnukowo w Moskwie, gdzie zginął szef koncernu naftowego Total, Christophe de Margerie.
Jak skomentowały to rosyjskie media:
Moskwa straciła przyjaciela i obrońcę swoich interesów na Zachodzie

To raczej niezwykłe, żeby pług śnieżny wjechał w startujący samolot.
Podobnie, jak upadek samolotu z urzędującym prezydentem na pokładzie - to się po prostu nie zdarza.

Tak więc są w Rosji ludzie, którzy współpracują z obcym wywiadem przeciwko Rosji.
I to całkiem sobie oficjalnie hasają. I nie boją się straszliwego FSB??
To zmienia postać rzeczy – jeśli dotychczas myśleliśmy, że za zamachem stoją też władze Rosji – to teraz jest to absolutnie niepewna koncepcja.

Ale idąc dookoła tematu....
Przeciętny Polak jest opodatkowany – jak twierdzą już od lat ekonomiści z Instytutu im. Adama Smitha – w 83%.
Oznacza to, że – bardzo upraszczając – statystyczny Kowalski, na to co mu zostaje w portfelu po otrzymaniu pensji i przeżyciu miesiąca, pracuje przez jeden tydzień.
A przez pozostałe 3 tygodnie pracuje na pieniądze, które odbiera mu państwo.
Podobno średnia krajowa to ok. 2800 zł na rękę.
Drogi przeciętny Kowalski - co miesiąc za swoją pracę otrzymujesz 2800 zł.
W sumie, gdyby nie opodatkowanie, vaty sraty, ubezpieczenia zdrowotne, chorobowe i emerytalne (emerytury i tak nie zobaczysz, to już wiadomo) to powinieneś przez tydzień chodzić do pracy, a przez trzy tygodnie zajmować się swoimi sprawami. I miałbyś 2800 zł miesięcznie.
Albo inaczej.
Gdyby nie ten niemiecki złodziejski system, chodziłbyś do pracy 4 tygodnie w miesiącu i zarabiałbyś 2800 zł x 4 = 11200 zł.
Tak, jedenaście tysięcy dwieście złotych.
I jak ci się to podoba?
- I przestaniesz opowiadać ludziom, że płacą osiemdziesięcio procentowe podatki – prawie wysyczała

W szkole podstawowej uczono mnie, że chłop pańszczyźniany był uciskany – bo płacił panu dziesięcinę.
Oddawał 10% swoich zysków.
Jak zebrał z pola 10 worków zboża – to jeden worek oddawał panu.
A ty oddajesz 8 worków...
To kim ty właściwie jesteś, skoro z dziesięciu worków zostały ci tylko dwa?
Niewolnikiem??
Ciekawe, że jest to zgodne z zasadą Pareto.
  •  20% klientów przynosi 80% zysków,
  •  20% kierowców powoduje 80% wypadków,
  •  20% powierzchni dywanu przypada na 80% zużycia,
  •  20% materiału zajmuje 80% egzaminu,
  •  20% ubrań nosimy przez 80% czasu,
  •  20% pracowników generuje 80% produktów,
  •  20% tekstu pozwala zrozumiec 80% treści.

A my jesteśmy drenowani na granicy... egzystencji?
Taki stan rzeczy kończy się wyłącznie katastrofą finansową.

Gdybyś pracował w kraju urządzonym i rządzonym przez Polaków, to byś zarabiał 10 000. Czyli tak jak w niemczech – i to jest całkowicie logiczne i normalne, no bo dlaczego miałbyś zarabiać mniej?
Jeśli zarabiasz mniej, to znaczy, że cię okradają....
Ceny w Polsce masz takie same jak ceny w niemczech, a czasami nawet wyższe, a pensja twoja jest 4-5 razy niższa. Dlaczego?

WYDAJNOŚĆ ??

Podobno telewizja Polsat jest warta 2 mld złotych.
Nie każdego stać na to, aby mieć własną telewizję.
Ale to w sumie nie ma znaczenia, ważne jest tylko to, ile płacisz redaktorom, no i tym z cienia.
Przeciętny prezenter dostaje... ile?
Podobno 35 tysięcy na rękę miesięcznie.
Ilu jest prezenterów w całej Polsce?

W przeliczeniu na 10 tys. mieszkańców w Polsce jest zaledwie trzech dziennikarzy - najmniej wśród 12 europejskich krajów, które wzięły udział w badaniu MediaAcT/ 
Z badania wynika, że w Polsce jest ok. 10 tys. dziennikarzy (2012 r.) - o blisko 2 tys. mniej niż rok wcześniej. 2542 pracuje w czasopismach, 1651 - w dziennikach regionalnych, 1157 - w publicznej radiofonii, 926 - w prywatnych telewizjach, 808 - w prywatnych rozgłośniach radiowych, 758 - w publicznej telewizji, 659 - w ogólnopolskich dziennikach, 350 - w mediach internetowych i 249 - w agencji prasowej.
Wśród biorących udział w badaniu 12 krajów europejskich najwięcej dziennikarzy jest w Wielkiej Brytanii (blisko 70 tys.) i w Niemczech (prawie 50 tys.). Polska uplasowała się na ósmej pozycji, wyprzedzając Szwajcarię, Finlandię, Austrię i Estonię, ale w naszym kraju jest najmniej dziennikarzy w przeliczeniu na 10 tys. mieszkańców - zaledwie trzech. Najwyższy wskaźnik odnotowano w Rumunii (18), Finlandii (15) i Szwajcarii (13).

Jak oceniła prezentująca wyniki prof. Bogusława Dobek-Ostrowska z Uniwersytetów Wrocławskiego i Warszawskiego, wyniki te oznaczają, że w Polsce zawód dziennikarza jest "niezwykle elitarny, zawężony do bardzo niewielkiej grupy".
Ilu z nich zarabia te 35 tysięcy?

Teoretycznie – 1157 + 926 + 808 +758 + 659 + 350 + 249 = 4907 osób.

To zawyżona ilość, bo nie każdy tyle zarabia.
A więc ile rocznie kosztuje 5000 ludzi?
5000 x 35 000 x 12 = 2,1 mld złotych
Jestem krezusem i wydaję w Polsce na swoje potrzeby 2,1 mld.
No dobra, nie jestem sam – jest nas 5 bogaczy – jeden z niemiec, jeden z rozległej brytani, jeden z usa, jeden z francji i jeden ze szwajcarii.
Każdy z nas wydaje rocznie ok. 0,5 mld złotych.
Zyskami różnie się dzielimy, ale wszystkie duże sklepy są zapchane naszymi towarami.
Generalnie – pieniądze i nasze zyski to temat rzeka.

W ciągu ostatnich 10 lat wytransferowano z Polski około 520 mld zł. (2013 r.)
2003: -4,1 mld euro (1 euro = 4,70 zł, czyli ok. 19,27 mld zł)
2004: 
-10,8 mld euro (1 euro = 4,40 zł, czyli ok. 47,52 mld zł)
2005: 
-5,9 mld euro (1 euro = 3,80 zł, czyli ok. 22,42 mld zł)
2006: 
-10,4 mld euro (1 euro = 3,85 zł, czyli ok. 40,04 mld zł)
2007: 
-19,3 mld euro (1 euro = 3,70 zł, czyli ok. 71,41 mld zł)
2008: 
-23,8 mld euro (1 euro = 3,60 zł, czyli ok. 85,68 mld zł)
2009: 
-12,1 mld euro (1 euro = 4,05 zł, czyli ok. 49,0 mld zł)
2010: 
-16,5 mld euro (1 euro = 4,00 zł, czyli ok. 66,0 mld zł)
2011: 
-16,0 mld euro (1 euro = 4,20 zł, czyli ok. 67,2 mld zł)
2012: 
-13,3 mld euro (1 euro = 4,10 zł, czyli ok. 54,53 mld zł)

Jak wynika z powyższego - w ciągu ostatnich 10 lat wytransferowano z Polski za granicę 132,2 mld euro, czyli ok. 520 mld zł (przeliczając po uśrednionym kursie EUR/PLN z danego roku). O taką właśnie kwotę nasz kraj zasilił inne gospodarki na świecie. By żyło się lepiej - innym.


Tak więc, co wy mi tu pieprzycie o jakiejś wydajności, skoro to ja decyduję, co się mówi tu i tam?
Polacy zostali wydrenowani z kasy i podobno już nic nie może zatrzymać nadchodzącej katastrofy.
Ocenia się, że stanie to się w ciągu 4-5 lat.



Co niemieckie bandy mogą zrobić, aby Polacy nie połapali się, że tak naprawdę są bankrutami, że okradano ich w biały dzień?
Wywołać wojnę Polski z Rosją.
Jak ruscy nas zbombardują to nikt nie będzie się dziwił, że jest nędzarzem.
To przecież logiczne – bomba = zniszczone fabryki = nędza.
Dlatego szkopy usilnie napędzają wojenną retorykę. Straszą Rosją, a decydenci na stołkach przygotowują wojenne – straceńcze – plany.
Dwudziestoletni drenaż finansowy zakończony wojną jest w pełni zgodny z zasadą służb o maksymalizacji zysków, bo przecież głównym celem jest dekapitacja Polaków i zajęcie naszej ziemi.

No i teraz, jak czarodziej z kapelusza, jakiś szkop wyciąga „dowody” na to, że w Smoleńsku doszło do zamachu.
Jakoby ktoś z FSB do spółki z wysoko postawionym polskim politykiem dokonał mordu na polskiej delegacji lecącej do Smoleńska.
Co za ciekawostka. Akurat rychło w czas. I temat od razu podjęły wszystkie media.
Jak w scenariuszu.
BO TAKI SCENARIUSZ ISTNIEJE.
Wszystko jest drobiazgowo zaplanowane, opisane, a teksty w gazetach i internecie są napisane przez wąską grupę osób – jeśli nie przez jedną ! – i rozesłane do wszystkich mediów.
Takie głupie naiwne chwyty to nawet dziecko rozwiąże. Naprawdę, to są same przygłupy w tych służbach.
Przez 5 lat media trąbiły, że jak ktoś twierdzi, że zamach – to oszołom, a tu popatrz...
Okazuje się, że to jednak może być zamach....

Dlatego ja tutaj publicznie ogłaszam – to nie był zamach !
A kto twierdzi inaczej - ten oszołom.

Przypominam swój tekst z 2011 roku.

Prorok jaki, czy co??

Taaakk.....

Otworzyłem rano komputer i co widzę?

"Tarot o tragedii smoleńskiej"
[http://horoskop.wp.pl/kat,1015981,title,Tarot-o-tragedii-smolenskiej,wid,13284738,wiadomosc.html]

No i zaglądam....

"Odwrócona MOC symbolizuje zaplanowanie opisywanej tragedii, w której nie było możliwości odwrotu. Nie było takiej siły, która mogłaby uchronić samolot od upadku. Tarot mówi także, że za tym tragicznym incydentem stoi silna kobieta o wysokiej pozycji społecznej. Być może władająca potężnym mocarstwem."


To oczywiście obersztumbarfirer-frau Merkel....
Kobieta o wysokiej pozycji społecznej władająca potężnym mocarstwem...
Czy ona taka silna to ja nie wiem - czasami widać jak trzęsie się ze strachu...
[dygresja: kto by napisał, że Niemcy to potężne mocarstwo?


No właśnie...]



"Odwrócona IX BUŁAW oznacza, że genezą tragedii było zagrożenie konkurencjiwalka o prymat. Aby uniknąć głośnego konfliktu posunięto się do tajemniczego rozwiązania trudnej sprawy."


Dotychczas panował układ - my nie ruszamy waszych, a wy nie ruszacie naszych.
Kto będzie lepszym .............. ten będzie rządził w kraju nad Wisłą...
Amerykański wasal uległ sile teutońskiej...
A na ropopochodne konfitury przyczaił się niedźwiedź ze wschodu...

O wilku mowa.....
"Odwrócona karta GŁUPCA oznacza osobę lub potęgę, która miała związek z realizowaniem planu owej tragedii.
Karta ta oznacza sprytnego i przebiegłego lekkoducha, któremu z łatwością przychodzi wydawanie rozkazów.
Głupiec w tym rozkładzie oznacza także kogoś, kto nie dba o konsekwencje i przebieg swoich dokonań wedle makiawelistycznego motta„po trupach do celu”."


Ten akapit z kolei oznacza oczywiście Putinkę - który nie dba o konsekwencje, bo i kto co zrobi atomowej Rosji???


Całość powyżej jest zgodna z moimi wcześniejszymi dywagacjami.

Wszystko to przecież już opisywałem na stronach pomorskiego UPR:


http://www.pomorski.upr.org.pl/main/artykul.php?strid=12&katid=814&aid=9141
i tu
http://www.pomorski.upr.org.pl/main/artykul.php?strid=12&katid=816&aid=9142


Nie sądzę, aby tekst "wróżbiarski" ukazał się przypadkiem.
Motorem działania gestapo z Antypolskiego Biura Wywiadu jest poczucie niższości względem Polaków - nie ma więc takiej możliwości, aby nie pochwalili się swoimi "osiągnięciami"...
Ale na to też już zwracałem uwagę...
[sztuczna mgła w Badenii Witembergii, MEN na gestapostreet itd...]


Niemcy przodują w wielu dziedzinach gospodarki, polityce. Na pierwszy rzut oka nie widać tego - ale faktycznie mogą ubiegać się o status mocarstwa.


Niewesoła przyszłość przed nami...

P.S.

Przypominam o czterech etapach podbijania państwa:


1. Demoralizacja – 15-20 lat

2. Destabilizacja – 2-5 lat

3. Kryzys – ok. 2 miesięcy

4. „Normalizacja” (przez obce wojska, „lidera-zbawcę”)


http://www.pomorski.upr.org.pl/main/artykul.php?strid=12&katid=817&aid=8838


„W dzisiejszym świecie, jeśli jesteś neutralny, już jesteś wrogiem swojego kraju.
Musisz aktywnie stanąć po stronie swojego kraju, czyli po właściwej stronie.”

 


 
 

KOMENTARZE

  • 5*
    dawno nie pisałeś
  • @partyzant 22:20:36
    Wojna na całego, propaganda jest tak intensywna, że nie nadążam.
  • @Maciej Piotr Synak 22:40:42
    ja propagandę czytać przestałem bo po chwili furia ile kłamstw można i tak w nieskończoność, ale tu na neonie mamy trolli nawet gorszych jak na GW mało tego na jedynkę ich usilnie ładują.
  • @partyzant 23:14:16
    Świat jest usłany żydowskimi prowokacjami w których dla osiagnięcia celu syjoniści poświęcali swoich. Ale żeby mówić o Smoleńsku czekam na zdjęcia jak wsiadają do samolotu w Warszawie. Póki co nie widzę.
    Ciag zadarzeń politycznych po 2005 roku jest doskonale zgrany z zapotrzebowaniem Waszyngtonu i Izraela na wojnę na terenie Europy a ich solidarnościowa agentura w Polsce robi co ma nakazane.
    „Silna kobieta o wysokiej pozycji społecznej „ to Hilary Clinton winna m.in. wywołania trzęsienia ziemi na Haiti a prawdopodobnie umoczonaw awarię w Fukiszimie.
    „Po trupach do celu” to zaś motto bliźniaka Kalksteina tego co razem z przybocznym Maciarewiczem, Korwinem i przy pomocy Wojtyły wpakował Polaków w zabójczy traktat stowarzyszeniowy z Unią z 1991 roku, wcześniej szantażując cały parlament. Przez całkowity przypadek klika - Kaczyński, jego młodociane wykidajły z PO i Korwin z powrotem opanowali scenę polityczną, wykonali rozkaz Waszyngtonu.
    Kandydaci na prezydenta icek na icku icka pogania widać mają określone zdanie na temat inteligencji Polaków, jadą po całości. Nie chrzań tu Nimrod o bohaterach sierpniowych, chyba że to zasłużeni dla Izraela.
  • @Autor
    "Przeciętny Polak jest opodatkowany – jak twierdzą już od lat ekonomiści z Instytutu im. Adama Smitha – w 83%.
    Oznacza to, że – bardzo upraszczając – statystyczny Kowalski, na to co mu zostaje w portfelu po otrzymaniu pensji i przeżyciu miesiąca, pracuje przez jeden tydzień.
    A przez pozostałe 3 tygodnie pracuje na pieniądze, które odbiera mu państwo."

    Szanowny Autorze!
    Wysokość opodatkowania 83% jest obliczana w stosunku do wysokości zarobków pozostałych po opodatkowaniu, a nie w stosunku do całej kwoty przychodów.
    Natomiast jeżeli szanowny Autor chce uzyskać wielkość podatku w stosunku do przychodu to należy wykonać operację 83/(100+83)=45,35

    Taka pomyłka prowadzi do pozbawienia wiarygodności wszelkich kolejnych wniosków i analiz.
  • @programista 11:32:34
    Muszę poszukać źródła, jutro Panu odpowiem.
  • Ciekawe, że jest to zgodne z zasadą Pareto.
    //To quote Pareto's biographer:

    In the first years of his rule Mussolini literally executed the policy prescribed by Pareto, destroying political liberalism, but at the same time largely replacing state management of private enterprise, diminishing taxes on property, favoring industrial development, imposing a religious education in dogmas.[13]//
  • @Maciej Piotr Synak 16:03:07
    Witam, nie trzeba szukać daleko, wystarczy skorzystać z kalkulatora płac.
    Rozważmy tzw. średnią krajową, czyli kwotę jaką wg GUS powinien zarabiać każdy przeciętny Polak - 3900 złotych brutto.
    Z miejsca można zauważyć, że system jest tak skonstruowany, aby ukryć przed ludźmi prawdziwe obciążenia, rozdzielając daniny płacone przez pracodawcę i pracownika na dwie osobne części.
    Z miejsca widzimy, że płaca 3900 zł brutto, wynosi de facto 4708.86, z czego na tzw rękę otrzymujemy 2783 zł 43 gr. Stanowi to
    zaledwie 59% kwoty brutto.
    Rozdzielenie części płaconej przez pracownika i pracodawcę jest typowo polskim wynalazkiem.
    W takim Zjednoczonym Królestwie nikt nie ściemnia, że moja płaca brutto jest niższa niż jej koszt dla pracodawcy, dostaję na kwitku dokładnie tyle, ile pracodawca wpisał sobie w rubrykę "koszty".
    Zarabiając identycznie, w UK do domu mógłbym przynieść dokładnie 4560 zł.
    Taka wypłata byłaby bowiem obciążona jedynie składką na ubezpieczenie, a podatek mieściłby się w całości w sumie zwolnionej.
    W UK drożej, ktoś powie. Policzmy zatem średnią w UK, czyli 2200 funtów brutto miesięcznie. "Salary calculator UK" i widzimy, że z tej kwoty przynosimy małżonce do domu dokładnie 1760 funtów, czyli 80% zarobków brutto.
    Liczmy dalej. Przynosimy swoje 59% do domu i robimy opłaty, kupujemy żywność, itd. Niemal wszystko jest obciążone 23% VAT, zatem zostaje nam z tego 2142 złotych, czyli 45% zarobków brutto. To jeszcze nie wszystko. Załóżmy, że tankujemy tylko jeden bak paliwa, 50 litrów na miesiąc, a zapłacimy 80 zł akcyzy (1.56zł/l). Wypijamy 4 półlitrówki wódki, a 11.40 zł akcyzy za butelkę - 46 zł, do tego 20 butelek piwa jasnego 12 blg a 50 gr/but -10 zł. Prąd - 2gr za kWh, czyli przy przeciętnym zużyciu 200 kWh/mies, 4 złote, gaz, 3 GJ/mies, następne 4 zł akcyzy. Doliczmy jednego palacza w rodzinie, płacącego 8 złotych akcyzy za każdą paczkę i wypalającego skromne 15 paczek/ miesiąc -120 złotych. Razem, bardzo skromnie licząc, około 300 złotych. Zostało nam 1840 złotych - 39% naszych zarobków. Zatem realna skala danin w naszym kraju to około 60% dochodu brutto.
    Zmieniając temat, mnie również wydaje się dziwne, że Niemcy tak się nagle obudzili.
    Z początku dziwiłem się nieco, że chcą aż tak bardzo zaszkodzić swoim lokajom w Polsce, dostarczając amunicji ich głównemu lokalnemu rywalowi.
    Ale po głosach dochodzących na temat tej publikacji jasno widać, że oskarżycielski palec jest skierowany na FSB, czyli w domyśle - Putina.
    Konkluzja jest jedna - gra ma na celu ustawienie Polaków przeciw Rosji, bez specjalnego oglądania się na tzw. Collateral Damages.
    BND nie śpi i widzi jak na dłoni, jak entuzjazm Polaków wobec "obywatelskiego zrywu" na Ukrainie wyczerpuje się do zera. Zatem trzeba czymś podgrzać antyrosyjskie nastroje. Rola Niemiec w wydarzeniach na Ukrainie jest sprytnie zamaskowana i wielu komentatorów, również z tego portalu, upatruje w nich wyłącznie wpływów duumwiratu amerykańsko-izraelskiego. Przepełnieni świętym oburzeniem nie widzą, że niemiecka gra musi być tutaj znacznie subtelniejsza, z uwagi na zależność Niemiec od wielu rzeczy z Rosji, a przede wszystkim, rosyjskiego gazu.
    Autor jest jak widać od dawna wspierany jest przez środowiska niechętne powiązaniom gospodarczym z Rosją, a zwłaszcza uzależnieniu od rosyjskiego gazu, więc ta publikacja w oczywisty sposób wpisuje się w tą linię programową.
    Pozdrawiam, panie Macieju.
    Tym razem
  • @programista 11:32:34
    Tu jest link

    http://www.mikke.fora.pl/ideologia-religia-swiatopoglad,8/80-podatki-wyliczenie,8279.html

    ale mówiąc szczerze, nigdy w ten temat się nie zagłębiałem, informacja zakonserwowana .....

    Czy różnica, dajmy na to 5%, jest istotna ?

    69%, 70% czy 80%, 83%, 86%

    I tak w głowie cały czas mam świadomość, że skala drenażu finansów jest większa, bo do drenażu należy też doliczyć pieniądze specjalnie zmarnowane np. na orliki. Nie ma na służbę zdrowia, ale na orliki są.

    Dlatego nie wnikam w szczegóły, bo zdaję sobie sprawę, że i tak nie wiem wszystkiego.

    Są pieniądze, które legalnie się wyprowadza, pisał o tym też Tomasz Urbaś.


    Opisanie dziesiątek sposobów na wyprowadzanie kasy z budżetu, np. kupowanie niepotrzebnego nam towaru od amerykanów, tylko po to, by nie przeznaczyć tych pieniędzy na służbę zdrowia, jest niezmiernie trudne, łatwiej i prościej pokazać skalę kradzieży tak jak zrobiłem to wyżej.

    Przeciętny obywatel kompletnie nie ma pojęcia ze skali procederu, a o to chodzi, żeby wiedział.
  • @programista 11:32:34
    Szanowny programisto:

    "Taka pomyłka prowadzi do pozbawienia wiarygodności wszelkich kolejnych wniosków i analiz."

    A co powiedzieć o rządzie, który pobiera ode mnie podatek drogowy i opłaca z niego emerytury, pobiera ode mnie składkę emerytalną, ale już niektórzy dowodzą, że tej emerytury na oczy nie zobaczę.

    Co o takim rządzie powiedzieć?

    Gdzie do jakich słów twierdzeń i wyliczeń przyłożone twoje słowa?
  • @alek.san 20:47:33
    "Autor jest jak widać od dawna wspierany jest przez środowiska niechętne powiązaniom gospodarczym z Rosją, a zwłaszcza uzależnieniu od rosyjskiego gazu, więc ta publikacja w oczywisty sposób wpisuje się w tą linię programową."


    Chodzi oczywiście o niemieckiego autora rewelacji o zamachu w Smoleńsku, a nie o mnie.
  • Bardzo dobry artykuł.
    Pozwolę sobie jednak na korekty.

    1. Po pierwsze.

    Średnio 83% podatków przy 2800zł na rękę, daje 2800 / (1-0,83) = 16.470zł miesięcznie, a nie 11.200 zł.

    Rozumiem, że autor sam nie może uwierzyć w te 83% podatku.
    Co innego wiedzieć, a co innego uwierzyć.

    2. Po drugie.

    Średnio 83% oznacza, że część ludzi płaci wyższe podatki.
    Z moich szacunków (też nie mogę uwierzyć) wynika, że średnie opodatkowanie w Polsce waha się od 80% dla ludzi bogatych do 95% dla ludzi biednych, gdyż bogaci w jakiś sposób potrafią się częściowo uratować.
    Tak, są ludzie, większość nawet, którzy płacą podatki w Polsce w skali 90-95%.
    To znaczy, że 3 dni w miesiącu pracują na siebie.

    3. Po tracie.

    Część podatków wraca do ludzi w formie "spożycia zbiorowego", ale
    to nie jest żadnym usprawiedliwieniem, bo tylko mała część i najczęściej w dobrach bardzo niskiej jakości otrzymywanych razem z upokorzeniem.
  • @programista 11:32:34
    Nie wiem jak liczono te 83%, wiem natomiast, choć trudno uwierzyć, że Polak opodatkowany jest w 80-95%, to jest zabiera mu się 80-95% tego dobra, które wygeneruje pracą i majątkiem.
    Proste podliczenie - VAT 23%, Dochodowy 20%, ZUS ok. 45%, akcyzy, podatki, opłaty w paliwach i energii, podatki od nieruchomości, podatki od deszczu, psów, samochodów ciężarowych, i jeszcze z 70 innych.
    Do tego dochodzi koszt płacenia tychże, koszt świadczeń niepieniężnych jak np. opłata za prawo jazdy czy rejestrację samochodu, opłaty za złomowanie, za korzystanie ze środowiska.
    Ja to kiedyś liczyłem, to jest szacowałem.
    Wychodzi 88-95%.
  • @AlexSailor 08:34:12
    Korekta:
    Nie 88-95%, ale 80-95%.

    Żeby było dokładnie.
  • @Maciej Piotr Synak 00:17:04
    Chodzi o przedstawienie możliwie jak najbardziej rzetelnej informacji i zachowanie spójności pomiędzy podawanym procentem i sposobem jego interpretacji.
    Jeżeli szanowny Autor opiera się na informacjach Centrum im.Adama Smitha w kwestii wysokości procentu, to przecież ta sama instytucja jest autorem takiej daty jak dzień wolności podatkowej, czyli dnia od którego to co zapracujemy przestaje być pochłaniane przez podatki.
    Gdyby podatki były w wysokości około 83% całkowitych przychodów, to ten dzień musiałby przypadać gdzieś w październiku - a tak nie jest. Instytucja ta wyznacza go jednak zawsze w pierwszej połowie roku, co by świadczyło o tym, że stanowi on mniej niż 50% całkowitych przychodów.
  • @Maciej Piotr Synak 00:39:36
    A co powiedzieć o krytyce, która jest nierzetelna?
    Czy nie stanowi ona właściwie pomocy dla takiego równie nierzetelnego rządu? Czy nie daje mu ona pretekstu do wskazania, że krytycy są równie nierzetelni jak sam rząd? Czy nie prowadzi jedynie do licytacji która strona jest bardziej nierzetelna?
  • @AlexSailor 08:34:12
    Autor artykułu opiera się na Centrum im. Adama Smitha. Ta instytucja wylicza średnią wysokość podatku i wyznacza także dzień wolności podatkowej.
    Gdyby było to w granicach 80%-90% od całkowitych przychodów to dzień wolności podatkowej wypadał by w październiku-listopadzie, a wypada w pierwszej połowie roku.
    Sądzę że ta instytucja na pewno zachowuje spójność tych dwóch wyliczanych danych, by być wiarygodną.
  • @programista 09:03:28
    I właśnie wtedy powinniśmy "obchodzić" ten dzień "wolności podatkowej".
    CAS pp. liczy tylko część podatków, i mimo pewnie dobrej woli, podaje zafałszowany obraz rzeczywistości na korzyść naszych pasożytów.
  • @AlexSailor 09:35:00
    W takim razie Centrum im. Adama Smitha jest niewiarygodne i nie ma się co na nie powoływać.
  • @Maciej Piotr Synak 00:40:41
    Tak, oczywiście, że chodzi o pana Rotha, a nie pana Synaka.
    Po spędzeniu dłuższej chwili nad kwestiami podatkowymi, nie miałem już czasu na dokładną korektę napisanej treści i wkradła się ta niejasność, za którą przepraszam.
    Wracając do dyskusji o daninach, ich skala w Polsce, wyliczona przeze mnie na około 60 %, nie jest jeszcze końcem wyliczanki.
    W pozostałej kwocie są jeszcze inne obowiązkowe opłaty - abonament RTV, obowiązkowe świadczenia na rzecz gminy, np. z tytułu podatku gruntowego, różnego rodzaju opłaty skarbowe, wznowienia dokumentów, przerejestrowania samochodów i opłaty za przeglądy, i tak dalej. Spokojnie uzbiera się tego kolejne 5-10%.
    Do tego wyliczenia można spokojnie doliczyć odsetki od kredytów konsumenckich, których wysokość w skali całego kraju wynosi obecnie ponad 607 miliardów złotych.http://www.tradingeconomics.com/poland/consumer-credit
    Dzieląc tą sumę przez liczbę zatrudnionych, czyli 17 milionów, otrzymujemy astronomiczną kwotę ponad 35 tys złotych na osobę.
    Odsetki od takiej kwoty to ponad 200 złotych miesięcznie.
    Ktoś powie - nikt nikomu nie każe brać kredytów. Ale przy tak niewielkiej części dochodu pozostawionej do dyspozycji, wzięcie kredytu na pralkę, lodówkę, meble, telewizor, czy wreszcie - własne lokum, to najczęściej jedyna możliwość wejścia w ich posiadanie.
    Zatem można uznać, że wysoka skala kredytów i odsetek to część tego systemu. Skala zadłużenia społeczeństwa z tego tytułu to oficjalnie 31% PKB. Dla porównania, w Czechach jest to 25% PKB.
    Po odliczeniu, przypadającej na statystycznego Polaka, kwoty odsetek od dochodu wolnego od danin, pozostaje nam 34% początkowej sumy brutto naszych zarobków, do tego, opisane powyżej, "drobne datki". To już zbliża się do owych 80%..
    Zadłużenie Polski tylko z tytułu długu publicznego, kredytu zagranicznego firm, oraz konsumenckiego obywateli, to łącznie ok 160% PKB.
    Do tego dochodzą długi jednostek samorządowych - tylko Kraków ma 2 mld zł długów, czyli 60% swoich rocznych wpływów.
    Rozwinięte gospodarki mogą obsługiwać wysokie zadłużenie, gdyż po pierwsze - są chętni na obligacje skarbowe oprocentowane na ułamek procenta rocznie (niemieckie 10 letnie O.S.=0.15%, polskie=2.31%), po drugie - nie muszą dużo inwestować, wystarczy im zwykła amortyzacja.
    A do tego wszystkiego, dzisiaj gromko zakrzyknęli Bracia Starsi, żądający zwrotu kamienic na kilkadziesiąt miliardów $.
    Wypłata z budżetu choćby części tej sumy pozbawia nas resztek i tak już nikłych szans na uniknięcie bankructwa.
    Jak widać, rozłożony na ćwierć wieku plan, zmierza już do finiszu jego realizacji..
  • @programista 08:59:52
    Nawet jeżeli zdarzy się, że krytyka jest nierzetelna, nie upoważnia to rządzących do posługiwania się erystyką, aby wymigać się od zarzutów, nie zwalnia to rządzących od odpowiedzialności za swe czyny - tak by można powiedzieć w jakimś normalnym kraju, w kraju okupowanym przez obce służby i administrowanym przez 5 kolumnę.
  • @
    Zauważyłem, że po przeniesieniu artykułu na SG, dopisano nowe tagi, min. hasło kłamstwo polskie.

    Otóż wypraszam sobie, to ja wynalazłem pojęcie KŁAMSTWO NIEMIECKIE i proszę nie dotabiać jakiś nowych pojęć na nim opartym, tym bardziej, że co niby ma oznaczać to hasło?

    To, że do dzisiaj nie opublikowałem (w zasadzie tłumaczę to pojęcie w opracowaniu werwolf w punkcie 13) pełnego opracowania na ten temat, nikogo nie upoważnia do tworzenia jego klonów.

    Tym bardziej, że niby co oznacza hasło kłamstwo polskie?


    Jak się domyślam jest to element zniekształcania mojej informacji, zacznie się naprzemienne stosowanie tego terminu, albo kłamstwa niemieckie zaczną być nazywane polskimi - chwyt zgodnie zresztą z zasadami kłamstwa niemieckiego....

    Jeszcze o tym jak taguje swoje teksty tutaj.

    Ostatnimi miesiącami stosuję podobną technikę, jaką stosują od wieków niemcy wobec Polaków - czyli jak coś piszą lub mówią o Polsce, to zawsze z jakimś dodatkiem o negatywnym wydźwięku - i o to tu chodzi .

    Tak więc moje tagowanie - niemcy impakt - to odpowiedź na ustawiczną antypolską retorykę w mediach.


    Mógłbym się jeszcze mocno rozpisać, ale może innym razem omówię ten temat.


    Tymczasem polecam wszystkim - niemcy impakt.
  • @Maciej Piotr Synak 22:44:44
    Nawet jeżeli zdarzy się, że krytyka jest nierzetelna, nie upoważnia to rządzących do posługiwania się erystyką, aby wymigać się od zarzutów, nie zwalnia to rządzących od odpowiedzialności za swe czyny - tak by można powiedzieć w jakimś normalnym kraju


    dlaczego obcięło końcówkę tekstu?

    w kraju okupowanym przez obce służby i administrowanym przez 5 kolumnę nie ma co oczekiwać, że rząd będzie postępował zgodnie z interesami narodu




http://argo.neon24.pl/post/121121,a-nie-mowilem