Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą tradycja. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą tradycja. Pokaż wszystkie posty

środa, 13 grudnia 2023

Architektura, a zdrowie psychiczne





Nowy Urbanizm




Jest to ruch w architekturze i urbanistyce, który narodził się w latach 70. ubiegłego wieku, w odpowiedzi na błędy modernistycznej urbanistyki. Głównym postulatem był powrót do tego to co moderniści tak ostro zwalczali, do wzorca tradycyjnego europejskiego miasta.

Tradycyjne miasto/osiedle o ludzkiej skali to bowiem miejsce gdzie wszystko jest na miejscu, infrastruktura, praca, szkoły, lekarz, sklepy, atrakcyjna architektura, relaks, zieleń. Nie trzeba z niego wyjeżdżać, uciekać, ba, nawet nie trzeba używać samochodu, wystarczy rower. Takie miasto buduje wspólnotę bo każdy może być w nim szczęśliwy i każdy za to szczęście jest odpowiedzialny.



Architektura tradycyjna

Choć tradycyjna architektura nie jest koniecznym warunkiem nowego urbanizmu to właśnie ona jest najczęściej z nim łączona. Architektura tradycyjna odwołuje się do sprawdzonych oraz weryfikowalnych rozwiązań i jest przez społeczeństwo po prostu lubiana. Potwierdzają to kolejne badania opinii publicznej, ankiety. Skąd wynika przewaga architektury tradycyjnej – odpowiadają nam naukowcy, którzy zajmują się oddziaływaniem architektury na ludzki umysł. Według ich badań, tzw. ”nowoczesna” architektura, współczesny minimalistyczny modernizm wywiera negatywny wpływ na nasz umysł i samopoczucie. 

Tradycyjna architektura bogata w detal i posługująca się naturalnym dla nas systemem skal ma z kolei sprawiać, że jesteśmy szczęśliwsi. Pobudza umysł, redukuje stres a nawet pomaga walczyć z psychicznym zmęczeniem. Sprawia, że chcemy się zatrzymać i odpocząć, gdy w tym samym czasie nagie ściany nowoczesnych budynków odpowiadają za podświadomy brak poczucia bezpieczeństwa oraz ucieczkę. Dodatkowo wartym podkreślenia jest też fakt, że deweloperom jest jak najbardziej po drodze z popularnym wśród architektów minimalizmem zawierającym się w haśle ”less is more”. Dzięki temu każda inwestycja pozbawiona detalu i nawiązania do otoczenia nie tylko jest dla nich łatwiejsza, ale może być też reklamowana jako ”nowoczesna” i ”odważna”.






- Dla dobra zdrowia psychicznego ważne jest, by krajobraz, który nas otacza na co dzień, nie wywoływał w nas agresji, tylko był przynajmniej neutralny - mówi nam Robert Jacek Moritz, prezes spółki Alta.





przedruk




Detroit jest przestrogą dla Polski. Popełniamy te same błędy




Skąd pomysł, by zaangażować się w taką inicjatywę, czyli budowanie nowoczesnych, przyjaznych ludziom miast?

- Na pewno ciekawość świata. Poza tym zarówno moja mama, jak i mój ojczym byli ekonomistami i zajmowali się mieszkalnictwem. U nas w domu ciągle rozmawiało się o problemie mieszkaniowym w Polsce i kiedy czytam programy polityczne dotyczące tego zagadnienia, mam déjà vu.
Najpierw można budować ulice, infrastrukturę, dopiero potem domy

Dlaczego?

- Dyskusja na ten temat toczy się od lat 60. Na przykład Ściana Zachodnia w Warszawie jest nieustannie dyskutowana i – jak widać – bardzo trudno jest znaleźć na nią pomysł.

To zawsze bardzo mnie interesowało.

Do tego mój bunt przez całe życie budził widok placu budowy, po którym jeżdżą wielkie ciężarówki zakopane w błocie. Panował tam nieprawdopodobny brud i bałagan. Niestety, w dużej części jest tak do dzisiaj.

Ten brud jest przenoszony poza place budów.

- Oczywiście. Pamiętam, kiedy w Warszawie budowano Centrum LIM (Marriott) i szok, jaki wywołał gość, który mył opony ciężarówek, by nie rozwoziły błota po mieście. Proszę sobie wyobrazić lata 70., głównym tematem przy obiedzie nie jest brak zaopatrzenia, tylko to, że ktoś myje koła ciężarówkom.

Potem, mając lat 14, pojechałem do Stanów Zjednoczonych do ojca i przekonałem się, że najpierw można budować ulice, infrastrukturę, dopiero potem domy i że teorie, że tak się nie da, są nieprawdziwe.

W końcu 30 lat temu dzięki Maciejowi Mycielskiemu, właścicielowi Mycielski Architecture and Urbanism, poznałem innych urbanistów, architektów, działaczy, teoretyków miejskich, charyzmatycznych myślicieli jak np. Elżbietę Plater-Zyberk z Miami i jej męża Andresa Duany'ego, którzy założyli Kongres Nowego Urbanizmu i zaczęli projektować takie fragmenty miast, które były ukierunkowane przede wszystkim na ludzi, na to, by im się dobrze mieszkało.

Były to miasta przełomu XX i XXI wieku. To miasta, w których zachowuje się równowagę pomiędzy pieszymi i samochodami, wygodą, gęstością zabudowy, liczbą sklepów.

Dla dobra zdrowia psychicznego ważne jest, by krajobraz, który nas otacza na co dzień, nie wywoływał w nas agresji, tylko był przynajmniej neutralny.
Nowy urbanizm: na tym też można zarobić

Co pana szczególnie zainteresowało w filozofii new urbanism?

- Bardzo ciekawa historia wiąże się z pierwszym projektem nowego urbanizmu, czyli zaprojektowanym przez Andresa Duany’ego i Elizabeth Plater-Zyberk Seaside nad Zatoką Meksykańską. Okazało się, że wbrew sceptykom był on niebywale zyskowny.

Dowiedzieliśmy się, że także w Ameryce ludzie chcą mieszkać blisko siebie, na małych działkach, przy wąskich ulicach. Chcą, by architektura była skoordynowana, by były wspólne przestrzenie, czego wcześniej nie obserwowano.

Okazało się, że Amerykanie wolą mieszkać w takich miejscach - i są w stanie zapłacić za nie cztery razy więcej - niż kilka mil dalej w typowym osiedlu amerykańskim.

Dla mnie jako prowadzącego firmę komercyjną było to fascynujące, bo okazuje się, że tworzenie w ten sposób projektów miejskich jest bardziej dochodowe niż w sposób uproszczony, jaki króluje do dzisiaj.

Proszę podać przykład z Polski.

- Na początku mojego zarządzania spółką Alta kupiliśmy kilkuhektarową działkę w centrum Poznania, na Jeżycach. To było miejsce, gdzie można było z sukcesem próbować społecznego, transparentnego projektowania z uczestnictwem wielu stron. I działo się to nie na drodze wymieniania pism, chodzenia po sądach, tylko rozmowy, wspólnego myślenia.



Detroit dla naszych ośrodków miejskich może być przestrogą

Wracając do Stanów Zjednoczonych - pana zdaniem miasta amerykańskie mogą być punktem odniesienia dla polskich miast? Czy bardziej Skandynawia, Europa Zachodnia?

- Można oczywiście patrzeć na Skandynawię, Europę Zachodnią, ale bardzo dużo polskich miast podlegało intensywnej rozbudowie, przede wszystkim w latach 70., w stylu amerykańskim, modernistycznym. Mam na myśli bardzo szerokie ulice, dość rzadką zabudowę, co było podporządkowane transportowi samochodowemu, pojawił się przecież mały fiat.

Nie zapominajmy też o ośrodkach przemysłowych budowanych w miastach. O ile zachód i południe Europy były już uprzemysłowione, Polska uprzemysławiała się przede wszystkim w okresie 1952-79. To jest okres, w którym miasta naszej części Europy zaczęły przypominać miasta amerykańskie.

Jeżeli mówimy o odniesieniach, to negatywnym będzie Detroit. To miasto dla naszych ośrodków może być przestrogą przed kontynuowaniem takiego myślenia.

Jakiego? Co tam jest niedobrego?

- To miasto, w którym moja rodzina mieszkała przez wiele pokoleń.

Pierwsza rewitalizacja tego miasta miała miejsce w latach 70. Powstało Renaissance Center, czyli grupa wieżowców, zbudowano kolejkę do transportu ludzi, co jest rzadkością w Ameryce, stadion hokejowy.

Powstało tam dużo wieżowców, betonu, płaskich przestrzeni, poszerzono autostrady, wiadukty. Żadna z tych rzeczy nie była miastotwórcza. To wszystko było imponujące, monumentalne, tylko... nie było tam miasta.
Chcemy mieszkać jak w Barcelonie, Wiedniu, Paryż, a nie na betonowej pustyni w cieniu biurowców

Widzi pan analogię z polskimi miastami?

- Otóż to. Widzimy, że polskie miasta 50 lat później niż Detroit idą w tym samym kierunku. Tworzą skupiska wieżowców, poszerzają ulice etc. Co z tego, że przy poszerzonej ulicy jest ścieżka rowerowa, kiedy dalej nie jest to miasto.

Detroit jest cieniem dawnej metropolii i to powinno być przestrogą. Jego centrum jest straszne, jeszcze niedawno można było tam kupić sto domów za 100 tys. dolarów. W zasadzie resztek domów.

Dzisiaj urbaniści, aktywiści miejscy, duża część architektów przyznaje, że nie tędy droga, ale w naszych miastach wciąż widzimy nowe inwestycje idące w tym samym kierunku.

Powiedział pan o kardynalnych błędach dzisiejszych planistów, czyli skupiskach wieżowców czy poszerzaniu ulic. Co jeszcze pana razi?

- Przede wszystkim nie tworzymy miast z ciasnymi ulicami, restauracjami, sklepami, lokalami rzemieślniczymi, gdzie jest bezpiecznie.

Dla mnie kierunek jest oczywisty. Chcemy mieszkać w miastach jak Barcelona, Paryż czy Wiedeń, a nie wśród 40-piętrowych wieżowców otoczonych pustymi, betonowymi placami.

Dla zdrowia miasta i naszego ważne jest, by istniały w nim rzemiosło, usługi, kawiarnie, restauracje. By one wszystkie działały, musi być odpowiednia gęstość ludzi i to przez 24 godziny. Bo w biurowcach komercyjnych mamy gastronomię, tylko ona żyje do godz. 17, na kolację już nikt tam nie przyjdzie.

Na Times Square Jan Gehl przeprowadził słynny eksperyment - zamknięto tam ruch samochodowy. Właściciele lokalnych sklepów byli przerażeni potencjalnym spadkiem obrotów. Okazało się jednak, że obroty wzrosły im czterokrotnie. Bo ludzie, którzy przemieszczają się pieszo, wchodzą częściej do sklepów i wydają tym samym więcej pieniędzy.

W innym ciekawym badaniu sprawdzano, jak człowiek reaguje, idąc wzdłuż szklanej ściany wieżowca. Ludziom, którzy chodzili po mieście, zakładano czujniki i badano reakcje psychofizyczne: tętno, ciśnienie, pocenie się. Wszystkie te parametry im mocno reagowały. Powodem jest niepewność, badani nie wiedzieli, co jest po drugiej stronie szkła.

Z polskich przykładów który jest interesujący?

- Przykładem, który jest bardzo dobry i zły jednocześnie, jest Miasteczko Wilanów. Z jednej strony jest to jedno z najfajniejszych miejsc w Polsce, ale popełniono tam dużo błędów, na przykład zbudowano szerokie ulice przedzielone płotem pośrodku, z przejściami dla pieszych co 100-200 m. W takiej sytuacji sklepik z jednej strony ulicy obsługuje tylko klientów z jednej. Gdyby ulica była o połowę węższa, obsługiwałby klientów z obu stron.

Dlatego podkreślam, że gęstość zamieszkania jest tak bardzo potrzebna, podobnie jak potrzebne są zielone obszary, na których nie będzie domu co 50 metrów.

Teoria nowego urbanizmu mówi m.in. o tym, że najważniejsza jest przestrzeń pomiędzy budynkami, bo to ona kształtuje zachowania społeczne. Jeżeli są one pozytywne, ludzie chcą tam mieszkać. A to z kolei powoduje, że są gotowi zapłacić nieco więcej za mieszkania w takim miejscu i trochę bardziej się starają. W ciasnych miastach jest też lepsze zaopatrzenie, czego efektem jest większa liczba biznesów.
W Siewierzu powstaje miasteczko. Na początku nie było łatwo przekonać deweloperów

Alta rozwija inwestycję Miasteczko Siewierz Jeziorna. Ile osób mieszka tam w tym momencie?

- W tej chwili mamy tam zagospodarowanych 520 mieszkań i domów, co daje 1,5 tys. osób. W budowie jest kolejne 245 mieszkań i domów. Docelowo w 4,5 tys. jednostek ma tam mieszkać 15 tys. osób.

Do tego około 100 tys. metrów kwadratowych powierzchni komercyjnej, czyli parku technologicznego i handlowego. Przewidujemy, że powstanie tam co najmniej 500-600 miejsc pracy, a jeżeli zlokalizowana będzie produkcja, w Miasteczku Siewierz Jeziorna może być ulokowanych do 4 tys. miejsc pracy.

Do kogo skierowana jest ta oferta?

- By unikać stratyfikacji, oferujemy tam bardzo różny produkt, dla różnych grup docelowych.

Co to znaczy tanie mieszkanie w Siewierzu Jeziornej?

- Tanie są w tej chwili w cenie poniżej 8 tys. zł, drogie - około 11 tys. zł. Najtańsze domy, szeregówki, można jeszcze kupić za 650-700 tys., najdroższe - za blisko milion złotych.

Co mówią mieszkańcy o zaletach i wadach życia w Siewierzu Jeziornej?

- Robimy badania społeczne, powstają prace naukowe. Ludzie wymieniają w nich bardzo różne zalety, jak również bardzo różne potrzeby, które nie są zaspokojone.

Nie ma jednego, konkretnego zbioru zalet, który odpowiada wszystkim. Cały pomysł nowego urbanizmu polega na stworzeniu matrycy potrzeb, a także grup docelowych, do których adresujemy produkt. Jednym odpowiadają psie parki, innym udogodnienia dla niepełnosprawnych, jeszcze innym duża liczba dzieci, które mogą bawić się razem.

Jest jednak jeden ogólny temat, który przebija pozostałe. Większość mieszkańców mówi, że kiedy wraca z pracy do domu, czuje się bezpiecznie, są u siebie.

Jak wygląda finansowanie tego przedsięwzięcia?

- Póki co finansujemy inwestycję kapitałem własnym.

Nie ma żadnych rozmów z zewnętrznymi inwestorami?

- Nasz model biznesowy polega na tym, że sprzedajemy działki deweloperom. Kontrolujemy urbanistykę, w pewnym zakresie nadzorujemy architekturę, nasz kod architektoniczny dotyczy przede wszystkim kolorów i wymiarów budynków, amerykański architekt Duane Philips akceptuje koncepcje naszych deweloperów.

W tej chwili w Siewierzu Jeziornej buduje dwóch dużych deweloperów, czyli Murapol i Millenium Inwestycje oraz czterech mniejszych, którzy stawiają głównie domy jednorodzinne i wille miejskie.
Miasto jak galeria handlowa: pokaż produkt, wskażemy lokalizację

Jak deweloperzy zareagowali na koncept w Siewierzu Jeziornej? Ta koncepcja była dla nich nowością?

- Oczywiście! Na początku nie było ich łatwo przekonać, by zamiast kupić działkę i wcisnąć tam, ile się da, mocno z nami współpracowali.

Kiedy pojawia się deweloper, pierwszym pytaniem, jakie mu zadaję, jest: „co chcesz zbudować, jakiego rodzaju produkt masz?”. Dopiero potem zastanawiamy się, gdzie to postawić, jak to ma wyglądać. Zarządzamy trochę tak, jak zarządza centrum handlowe. Każdy sklep w zależności od branży musi mieć swoją lokalizację.

Odwróciliśmy sytuację: najpierw produkt, potem działka. Są jednak zalety takiego rozwiązania. Powoduje ono, że proces inwestycyjny jest bardzo łatwy i szybki. My zarządzamy uzbrojeniem, ulicami, plan miejscowy jest uchwalony przez gminę zgodnie z naszą koncepcją.

Dla deweloperów to jest bardzo bezpieczny i sprawny proces.

Wiemy, że prowadzicie rozmowy w sprawie kolejnych lokalizacji.

- Tak, w sprawie dwóch. Też w metropolii katowickiej. Jesteśmy na etapach rozmów. By zrealizować taki projekt, musimy mieć co najmniej 20 ha. Będziemy to chcieli zrobić z jednym lub dwoma partnerami.

Śląskie miasta się wyludniają, jednym z powodów jest brak dobrych miejsc do mieszkania. Przez lata mało które władze miejskie myślały o tym, jak wygląda codzienne życie ich mieszkańców. Odpowiadały na potrzeby jednorazowe. Potrzebny basen, budujemy basen. Ale nikt już nie pomyślał na przykład, jak tam się dostać. To są proste rzeczy, ale trzeba je planować.

W Siewierzu Jeziornej wyzwaniem jest samowystarczalność energetyczna.

- Zgadza się. W ogóle energetyka jest wyzwaniem. Na szczęście planowaliśmy to miasto od początku i dostawcy energii odpowiedzieli na nasze planowanie. Mamy doprowadzony gaz ziemny, a lokalny dystrybutor energii, czyli Tauron, prowadzi do nas kolejne dwie sieci średniego napięcia. To jest bardzo ważne, bo można produkować energię lokalnie, ale bez podłączenia do sieci krajowej nic się nie wskóra.

Razem z EON przygotowaliśmy masterplan energetyczny, który pokazuje sposoby, które pozwolą zaspokoić lokalne potrzeby w ponad 70 proc.


To także olbrzymia szansa przede wszystkim dla mieszkańców, którzy będą mogli uczestniczyć w społecznościach energetycznych.

W miasteczku obecny jest temat systemu wymiany ciepła na zimno i zimna na ciepło.

- Tak, jest on niezwykle ciekawy. W naszym przypadku to wyjątkowo korzystne rozwiązanie, bo komercyjne budynki będziemy mieli blisko mieszkaniowych. Komercyjne głównie potrzebują zimna, oddają ciepło. Mieszkaniówka głównie potrzebuje ciepła. To kierunek, w którym idą teraz wszystkie miasta na zachodzie i północy Europy.

Nasze ogrzewanie dla kamienic wielomieszkaniowych jest organizowane przez małe lokalne kotłownie gazowe, które potem mogą być połączone ze sobą i podłączone do centralnego systemu wymiany ciepła na zimno. W tym przypadku jednak dużo zależy od wsparcia rządu dla tego systemu.
Ukraina może odbudować się w mądry sposób. To szansa także dla polskich deweloperów

Jak pan widzi temat odbudowy Ukrainy?


– W wyniku tej strasznej wojny i zniszczeń Ukraina ma wyjątkową szansę, by zamiast odbudowywać blokowiska, odbudować się w mądry sposób.

Kluczową sprawą jest teraz zaplanowanie, przygotowanie się do momentu, kiedy tam będzie można inwestować. Bardzo możliwe, że tamtejsze samorządy zostaną zalane pieniędzmi i będą musiały w bardzo krótkim czasie podejmować decyzje, co i jak budować.

Będzie dużo pokus, by budować wręcz fawele dla uchodźców, które potem mogą trwać 50 lat.

Dla mnie bardzo dziwne jest to, że wśród polskich deweloperów nie ma gotowości, by wydać relatywnie niewielkie pieniądze na współpracę ze stroną ukraińską. Moim zdaniem najważniejszym kierunkiem dla nas jest wsparcie Ukraińców planowaniem. W organicznym interesie Polski jest to, by w tym kraju tworzyły się dobre społeczności, a takie tworzą się w dobrych miastach.








całość tutaj:


www.wnp.pl/budownictwo/detroit-jest-przestroga-dla-polski-popelniamy-te-same-bledy,776581.html



Nowy Urbanizm jako alternatywa dla patodeweloperki. 28 przykładów nowych miast/osiedli z Europy – Rekonstrukcje i Odbudowy













poniedziałek, 27 listopada 2023

Haft - ukraińska wyszywka

 



skany w pdf

post będzie co jakiś czas uzupełniany nie tylko o haft






ДНАББ (dnabb.org)


catalog.dnabb.org/cgi-bin/irbis64r_14/cgiirbis_64.exe?LNG=uk&C21COM=F&I21DBN=RK1_READER&P21DBN=RK1&Z21ID=12260175217551517&Image_file_name=%5CCards%5C8134.pdf&mfn=4879&FT_REQUEST=&CODE=37&PAGE=1



8276.pdf (dnabb.org)


catalog.dnabb.org/ViewerJS/#/irbis64r_14/rk1/cards/8276.pdf




New PDF Document (uartlib.org)


uartlib.org/downloads/TetyanaPata_uartlib.org.pdf




Ольга Косач

«Українські народні узори з Київщини, Полтавщини й Катеринославщини. Вип. 1. Вирізування й настилування» (Київ, 1928)

"Ukraińskie wzorce ludowe z Kijowszczyzny, Poltawszczyzny i Katerynosławszczyzny"
(Катеринослав - obecnie Dniepr)

ДНАББ (dnabb.org)

catalog.dnabb.org/cgi-bin/irbis64r_14/cgiirbis_64.exe?LNG=uk&C21COM=F&I21DBN=RK1_READER&P21DBN=RK1&Z21ID=&Image_file_name=%5CCards%5C10576.pdf&mfn=9389&FT_REQUEST=&CODE=7&PAGE=1





Architektura

Українські архітектурні форми  
Домашенко. Київ.1924.

ДНАББ (dnabb.org)

catalog.dnabb.org/cgi-bin/irbis64r_14/cgiirbis_64.exe?LNG=uk&C21COM=F&I21DBN=GRAF_READER&P21DBN=GRAF&Z21ID=&Image_file_name=images%5C252330.pdf&mfn=4380&FT_REQUEST=&CODE=49&PAGE=1



Pawłucki Hryhorij Hryhorowycz


(19.01.1861, m. Kijów – 15.03.1924, m. Kijów) – antykwariusz, historyk sztuki ukraińskiej, nauczyciel, doktor historii i teorii sztuki, honorowy profesor zwyczajny Cesarskiego Uniwersytetu św. Włodzimierza (obecnie Kijowski Uniwersytet Narodowy im. Tarasa Szewczenki).




"Historia ukraińskiego ornamentu" G. Pawłuckiego:
http://www.dnabb.org/modules.php?name=Pages&go=page&pid=1799
dnabb.org/modules.php?name=Pages&go=page&pid=1799


Pawluckiy G. G. Starożytna Ukraina. Wyp. 1. Drewniane i kamienne świątynie. Kijów, 1905.
http://catalog.dnabb.org/ViewerJS/...
catalog.dnabb.org/ViewerJS/#/irbis64r_14/rk1/cards/23966.pdf


Pawluckiy G. Historia ukraińskiego ornamentu. Kijów, 1927.
http://catalog.dnabb.org/ViewerJS/...
catalog.dnabb.org/ViewerJS/#/irbis64r_14/rk1/cards/22753.pdf


Pawluckiy G. O drewnianych rzeźbionych obrazach puttów w południoworosyjskich kościołach XVII-XVIII wieku. Kijów, 1904.
catalog.dnabb.org/ViewerJS/#/irbis64r_14/rk1/cards/8542.pdf


Pawluckiy G. O pochodzeniu ukraińskich drewnianych form kościelnych. M. , 1911.
http://catalog.dnabb.org/ViewerJS/...
catalog.dnabb.org/ViewerJS/#/irbis64r_14/rk1/cards/8548.pdf


Pawluckiy G. O budynkach kościelnych w stylu "Imperium" w prowincji Poltawa. M. , 1911.
http://catalog.dnabb.org/ViewerJS/...
catalog.dnabb.org/ViewerJS/#/irbis64r_14/rk1/cards/8182.pdf





Rzeźbienie i malowanie.
Kijów 1962

ДНАББ (dnabb.org)


catalog.dnabb.org/cgi-bin/irbis64r_14/cgiirbis_64.exe?LNG=uk&C21COM=F&I21DBN=RK1_READER&P21DBN=RK1&Z21ID=&Image_file_name=%5CCards%5C92497.pdf&mfn=9407&FT_REQUEST=&CODE=138&PAGE=1




Różne kształty pierników i płytek.
Poltawa. 1912.

1325%D0%B8.pdf (dnabb.org)

catalog.dnabb.org/ViewerJS/?fbclid=IwAR3khxy9Slb83Wyc-d4JW23V2doxP5Q2YVEtlnIs6iPM1Drc0zFuxDvmlx8#/irbis64r_14/rk1/cards/1325и.pdf




Świetny notatnik ukraińskiego artysty, ilustratora, grafika i etnografa

Amwrosija Andriejewicza Żdacha   POLECAM!!

художник, ілюстратор, графік й етнограф Амвросій Андрійович Ждахи



catalog.dnabb.org/cgi-bin/irbis64r_14/cgiirbis_64.exe?LNG=uk&C21COM=F&I21DBN=RK1_READER&P21DBN=RK1&Z21ID=132215033900031214&Image_file_name=Cards\21502.pdf&mfn=11371&FT_REQUEST=&CODE=244&PAGE=1&fbclid=IwAR0fKlhIg7zkJaf_G0x280pEq5245iWedkk19qqhQSaDjsJf-gcUWnPX8nw












Ceramika

Państwowa Biblioteka Naukowa Architektury i Budownictwa im. V.G. Zabolotnego



dnabb.org/modules.php?name=Pages&go=page&pid=1495&fbclid=IwAR1hiM4a-dX6eEVdH5p3e4_jJ1Dy6OaIXPvDZrfn890ds9IlYb4yFVbLxoE





Bułgaria






drive.google.com/file/d/1i5G1McwiZFa48oYeZGOLfRM4OwW6dS9G/view?fbclid=IwAR0NKPQ7lim5AHuy4qHAhr2hHOIsT9FpoqW1e-Trj6YPlkneJExFTfsveLQ&pli=1






niedziela, 19 listopada 2023

Folklor angielski


przedruk




Zwijanie sera, słomiane misie i mnóstwo dziwnych rytuałów: misja jednego człowieka, aby spisać cały brytyjski folklor




Miłośnicy brytyjskiego folkloru walczą o ochronę unikalnego archiwum katalogującego tradycje z Wielkiej Brytanii i Irlandii. Kolekcja – ponad 20 000 książek, 4 000 kaset magnetofonowych i 3 500 godzin nagrań szpulowych – została zgromadzona przez jednego człowieka. David "Doc" Rowe to 79-letni folklorysta, który podróżuje po Wielkiej Brytanii od lat 1960., odwiedzając zwyczaje kalendarzowe, takie jak Festiwal Słomianego Niedźwiedzia, Krampus Run czy Polowanie na hrabiego Rone.

Reżyser Rob Curry i aktor Tim Plester założyli crowdfunding, który był wspierany przez Elizę Carthy, Alana Moore'a i Neila Gaimana. Współreżyserzy współpracowali wcześniej przy dwóch uznanych filmach dokumentalnych o brytyjskiej scenie folkowej – "Way of the Morris" i "The Ballad of Shirley Collins". Pod koniec lockdownu rozpoczęli pracę nad filmem o Rowe'ie i jego corocznej odysei wokół rytuałów Wielkiej Brytanii, a następnie rozszerzyli projekt, aby pomóc mu znaleźć stały dom dla jego archiwum.

"Istnieje niewiele zbiorów historii klasy robotniczej na Wyspach Brytyjskich" – mówi Curry. "Możliwość uratowania jednego na taką skalę jest warta każdych pieniędzy".

Archiwum jest obecnie przechowywane w dawnej jednostce farmaceutycznej w Whitby w hrabstwie North Yorkshire, w repozytorium, które przywodzi na myśl inną brytyjską instytucję. "Doktor jest jak Doctor Who. Jego magazyn ma małe drzwi do przestrzeni podobnej do Tardis, a przeglądanie jego archiwum jest jak podróż w czasie i przestrzeni.

Podobnie jak w serialu Doctor Who, wiele wydarzeń zarejestrowanych przez Rowe'a jest niezwykle przerażających. Zwiastun dokumentu Plestera i Curry'ego przywołuje obecne zamiłowanie do folk horroru, dramatów wykorzystujących estetykę i styl folkloru, takich jak tegoroczny kultowy hit Enys Men czy serial telewizyjny The Gallows Pole.

"Jako filmowcy czerpiemy z tego pierwiastka Wicker Mana" – mówi Curry. "Istnieje teoria, że Brytyjczycy kochają horrory ludowe, ponieważ byliśmy pierwszym krajem, który się uprzemysłowił, więc jesteśmy najbardziej oderwani od naszych agrarnych korzeni".

Plester mówi, że jako dziecko dorastające w wiosce Adderbury był przerażony głupcem morrisa, performerem, który wchodzi w interakcję z widzami podczas tańca. "Szczycił się tym, że nas straszył – to część tych tradycji. Są okazją do anarchii, dla społeczności, by na jeden dzień odzyskać ulice".


To właśnie tancerze morrisa z dzieciństwa Plestera zainspirowali jego pierwszą filmową współpracę z Currym. Dwaj przyjaciele już z ciekawości zaczęli uczęszczać na imprezy, takie jak Cheese Rolling w Gloucestershire i noc przy ognisku w Lewes. "Pochodzę z mekki tańca morrisa, ale dzięki więzi z wielokulturowymi przyjaciółmi, których poznałam w Londynie, mogłam spojrzeć na moje angielskie dziedzictwo w nowy sposób. Nie postrzegałem tego jako ślepą uliczkę kultury, ale jako to, w jaki sposób łączy się ona z szerszymi zwyczajami" – mówi Plester.

Podczas pracy nad promocją swojego filmu, para została przedstawiona Rowe'owi jako jedynej osobie w kraju, która miała informacje na temat wszystkich siedmiu rodzajów tańca morrisa. Rowe mówi, że uwaga, jaką poświęca się obecnie jego archiwum, jest dość przytłaczająca, zwłaszcza reakcja na trwający crowdfunding. "Jestem zaszczycony, jak można się spodziewać, i zaskoczony nieoczekiwanym wsparciem ze strony opinii publicznej, ponieważ zawsze starałem się być względnie prywatny i anonimowy".

Chociaż Curry urodził się w Londynie, oboje jego rodzice są imigrantami. Postrzega folklor jako sposób na połączenie się z ziemią. "Muszę znaleźć sposób, aby utożsamić się z miejscem, z którego pochodzę. Jest to również część opowieści o ekologii, ruchu na rzecz praw do ziemi i, co najważniejsze, o społeczności. Doc jest przekonany, że nie ma różnicy między karnawałem w Notting Hill a jakimś kameralnym lokalnym festiwalem, który można prześledzić na przestrzeni wieków. Chodzi o to, by ludzie celebrowali swoje tu i teraz".

Filmowcy uruchomili swój crowdfunding podczas Halloween i Nocy Ogniska, aby przypomnieć ludziom, że zwyczaje kalendarzowe są naznaczone wieloma wydarzeniami, choć te mniej znane przyciągają nową publiczność. Magazyn Weird Walks opublikował niedawno album artystyczny przedstawiający pogańskie miejsca i rytuały w Wielkiej Brytanii. W sierpniu "New York Times Magazine" opublikował artykuł o Brytyjkach tańczących morrisa.

Jedną z występujących trup, był Boss Morris Strouda. Trupa przekazała nagrodę na rzecz crowdfundatora Rowe'a w postaci lekcji tańca. "W coraz bardziej zsekularyzowanym społeczeństwie ludzie szukają poczucia wspólnoty" – mówi grupa. "Przyłączając się do rytuału, uczestniczymy w działaniach, które wywołują w nas rzadko spotykaną w dzisiejszych czasach euforię. Dają nam również perspektywę na naszą historię społeczną; Widzimy, co te rytuały znaczą dla ludzi".

Curry mówi, że ludzie, którzy pielęgnują te tradycje, są integralni. "Nasz projekt ma wymiar polityczny, ponieważ podczas gdy zwyczaje kwitną, wiele społeczności, które je utrzymują, jest zagrożonych – gentryfikacją, posiadaniem drugiego domu".

Plester mówi, że jeden z jego ulubionych klipów z archiwum Rowe'a jest świadectwem tych oryginalnych wielbicieli. "To taniec Abbots Bromley Horn Dance z lat 60-tych. Tańczą ten sam taniec, co teraz, ale wtedy było to na oczach policjanta, psa i dwójki dzieci na hulajnogach. Gdybyście teraz próbowali zobaczyć to wydarzenie, nie zbliżylibyście się do niego, jest taki tłum. Ale tancerze i Doc Rowe robili to, zanim stało się to memem, zanim stało się to modne.













Zwijanie sera, słomiane misie i mnóstwo dziwnych rytuałów: misja jednego człowieka, aby spisać cały brytyjski folklor | Folklor i mitologia | Strażnik (theguardian.com)







niedziela, 7 maja 2023

Wielkanocne strojenie w Niemczech

 



przedruk

tłumaczenie automatyczne


Gourmet-Damen - Panie Smakosze?






Wielkanocna niespodzianka:

Smakosze dekorują fontanny na placu ratuszowym w Bad Salzschlirf



05-04-2021




Kiedy nagle fontanna na placu ratuszowym w Bad Salzschlirf została udekorowana na Wielkanoc, mogły to być tylko wykwintne damy na wielkanocnej misji. Ich sekretne dekoracje zachwycają wioskę.







Bad Salzschlirf - To musiało być prawie jak film szpiegowski, kiedy grupa siedmiu kobiet, smakoszy z Bad Salzschlirf, spędziła tygodnie przygotowując swój wielkanocny projekt i wreszcie, tydzień przed świętami, dokonała wielkiego zamachu stanu: nagle pojawiła się wielkanocna fontanna, wspaniale ozdobiona kolorami zielonym, białym i żółtym. Nikt niczego nie podejrzewał, więc radość w Bad Salzschlirf była tym większa. Panie smakoszy, które mają 20-letnie doświadczenie w dekorowaniu wielkanocnej fontanny, otrzymały w tym roku tylko pozytywne opinie. Oprócz wielkanocnych fontann w regionie Fuldy obowiązują inne wielkanocne zwyczaje.


Fulda: Wielkanocna fontanna zaskakuje mieszkańców Bad Salzschlirf



Przed ostatnią Wielkanocą wspólne dekorowanie pań smakoszy musiało zostać odwołane z powodu Corony, ale w tym roku siedem kobiet nie pozwoliło nikomu ani nikomu ich powstrzymać. "Zapytałam: 'Czy nie chcemy...?'", mówi Gabriele Lerg o pracy, którą wykonała, aby przekonać swoich wspólników. Wszyscy jej przyjaciele natychmiast byli entuzjastyczni. "Więc to będzie zrobione, powiedziałam", mówi o planowaniu. Pustka sytuacji pandemicznej stała się motywem dla pań smakoszy: "To wszystko było takie ponure i nadal jest. Udekorowana fontanna jest małym promykiem nadziei dla społeczności."

Na tajnych spotkaniach w sali fontann, na które wszyscy uczestnicy pojawiali się zamaskowani nakryciami ust i nosa, nawlekali ozdobne jajka, przypinali sztuczną zieleń do łuków i wiązali kokardki. Dzięki swojemu doświadczeniu siedem pań smakoszy było w stanie sprostać wyzwaniom, przed którymi stanęły podczas wdrażania: "Zazwyczaj robimy sprzedaż ciasta, z której kupujemy nowe jajka"; Mówi Lerg. "W tym roku nie mieliśmy dochodów z powodu pandemii i ponownie wykorzystaliśmy jaja z poprzedniego roku". Zamiast przetwarzać trzyniciowe rzędy jaj, w tym roku kobiety użyły dekoracji jednoniciowej. "Wieczorem fontanna jest również podświetlona - wygląda świetnie" - mówi z dumą 66-letnia rzeczniczka pań smakoszy.


Ani burmistrz, ani inne osoby ze społeczności nie wiedziały o tajnej akcji dekoratorskiej siedmiu kobiet. Kiedy w zeszły czwartek na fontannie umieszczono udekorowaną ramę, wszyscy byli zaskoczeni i zachwyceni kolorową fontanną wielkanocną. "Sami cieszymy się, że to zrobiliśmy", mówi Lerg.

Wiele osób z Bad Salzschlirf cieszy się z normalności, jaką zdobiona fontanna wnosi do wioski. Jest tu częścią Wielkanocy od dwóch dekad, dopiero w zeszłym roku tradycja padła ofiarą sytuacji pandemicznej. Przez około cztery tygodnie fontanna pozostanie udekorowana. Siedem pań smakoszy prawdopodobnie jeszcze dłużej będzie zadowolonych ze swojej tajnej kampanii dekoratorskiej. Nawiasem mówiąc, trupa bierze swoją nazwę od innej tradycji: "Właściwie wychodzimy razem zjeść wieczorem po ustawieniu fontanny", wyjaśnia Lerg. Ze względu na sytuację z koronawirusem nie jest to jednak możliwe w tym roku, więc każda dama pozwala sobie na piccolo na udaną niespodziankę wielkanocną.




Fulda: Wielkanocna fontanna zaskakuje mieszkańców Bad Salzschlirf (fuldaerzeitung.de)


sobota, 15 października 2022

Aby mieć demokrację, potrzebujesz niewolników.




przedruk
nieco słabe tłumaczenie automatyczne


mój komentarz niebieskim kolorem



Demokracja była sprzedawana na całym świecie jeszcze przed rewolucją francuską. Wszystkie reżimy, które nastąpiły po tym historycznym wypadku, wzywały do ​​demokracji. USA twierdzą, że powstało na demokratycznych fundamentach i jeśli się nad tym zastanowić, od tego wszystko się zaczęło.

Jeden po drugim kraje świata zmieniały się, dopasowując się do „nowego paradygmatu”. I niezależnie od zmiany, twierdzenie o demokracji pozostaje podstawą reżimów ostatnich dwóch stuleci. Związek Radziecki proklamował demokrację, Czerwoni Khmerzy mówili, że są demokratami, dzisiejsza Korea Północna mówi przede wszystkim o demokracji. 

Struktura państwa, niezależnie od tego, czy jest to dyktatura, czy tzw. demokracja, jest identyczna: prezydent, rząd, parlament, sprawiedliwość itd.


Pytanie, które hipotetyczny obiektywny obserwator odwiedzający Ziemię po raz pierwszy może zadać, brzmi: czym właściwie jest demokracja? Biorąc pod uwagę, że wszyscy domagają się tego, jasne jest, że należy znaleźć stałą, która da nam pomysł. Nadchodzą teoretycy, którzy mówią nam, że mimo naśladowania przez niektórych demokracji, w rzeczywistości nie ma demokracji, lecz reżim pseudodemokratyczny. Podstawą, jak mówią, byłyby prawa człowieka i dlatego jest tylko kilka krajów demokratycznych, których drogowskazem jest obszar anglosaski.

- Wow?, nasz hipotetyczny kosmita mógłby zapytać, jeśli jest tam demokracja, to jak to jest, że ludzie są naprawdę deptani? W Kanadzie nie możesz już zapisywać się na niektóre wydziały, chyba że jesteś czarnoskórym, gejem, a ponadto pochodzisz ze zdegenerowanej rodziny. Bycie białym staje się przestępstwem wszędzie w „demokratycznym” świecie.

– Ale to za pomoc marginalizowanym, tym, którzy nie są uprzywilejowani przez społeczeństwo. - otrzymam stanowczą odpowiedź.

– Cóż, skoro społeczeństwo jest demokratyczne, to dlaczego ci są w gorszej sytuacji? – zapyta nasz obcy.

I to nie byłoby jego jedyne pytanie. Wiele innych natychmiast przyszłoby na myśl. Na przykład zapytaliby, dlaczego cała planeta była trzymana w domu do tak zwanej walki z trywialnym wirusem? Jak to się stało, że w Australii – kolejnej świątyni demokracji – zaledwie kilka miesięcy temu ludzie zostali wypuszczeni z więzienia swoich własnych domów? Jak w standardach tak zwanego demokratycznego świata ludzie byli zaganiani jak owce i zmuszani wbrew swojej woli do szczepienia eksperymentalnymi serum? Jak wszystkie te nadużycia były możliwe?

Czy myślisz, że nasz kosmita zatrzymałby się na pandemii? Zwariowany! Przyjrzeliby się, jak zarządzono policję cieplną w Niemczech, jak w Szwajcarii ogrzanie się powyżej 19 stopni stało się przestępstwem. Ale można się też zastanawiać, jak to możliwe, że we Francji policja sprawdza poziom paliwa w baku oczekujących na benzynę i jeśli policjant uzna, że ​​wystarczy, usuwa z kolejki. Jaka jest tutaj demokracja?


W rzeczywistości demokracja jest terminem bezpodstawnym. 

Zawsze mówi się nam o demokracji ateńskiej. Zgadza się, istniał, tylko że ateński demokratyczny luksus był wspierany przez niewolników. Których niewolników ominęła demokracja. Czy rozumiesz o co chodzi? Aby mieć demokrację, potrzebujesz niewolników. Otóż ​​to! 

Czy widzisz wokół siebie niewolników? Na pewno ich nie widzisz, ponieważ jesteś ich częścią.

Różnica między tobą a ateńskimi niewolnikami polega na tym, że starożytni wiedzieli, że są niewolnikami, podczas gdy współcześni nie. Co więcej, dano im prawo myśleć, że są mistrzami i stąd wyszedł cały tragikomiczny bałagan.


- Ale nasze społeczeństwo jest egalitarne! - powie jeden z tłumu. Czy nie widzisz, że wszyscy przestrzegamy tego samego prawa?

I tutaj jest do pewnego momentu. Rzeczywiście jest to równość, tyle że równość dotyczy niewolników. Tak, moi drodzy, jesteście sobie równi, tak jak starożytni niewolnicy byli sobie równi. Ani wtedy, ani teraz nikt nie sprzeciwia się równości niewolników. A prawa, które twierdzisz, są stworzone wyłącznie dla Ciebie!


Prawda, z którą nie chcesz się zmierzyć, jest prosta: nie ma demokracji.

W rzeczywistości przytłaczająca większość ludzi żyje w sposób zwierzęcy. Czy zastanawiałeś się, dlaczego struktura amerykańskiego państwa opiera się na polityce żywnościowej? Dlaczego mamy tam największych tłuszczyków na ziemi? To proste: karmione zwierzęta są spokojne. Różnice między tak zwanymi demokracjami a tyranami wynikają ze stopnia wyżywienia niewolników. Szczęście jest tam, gdzie jest więcej jedzenia. Prosty!

Jedzenie to marchewka, która sprawia, że ​​osioł dyszy. Wiem, że wydaje się to banalne i że powiesz mi, że oprócz jedzenia byłyby też samochody i cała konstrukcja komfortu, o którą prosimy państwo. Zgadza się, dopiero teraz ma miejsce przejście. Ten komfort, o który domagają się masy, zostanie wkrótce zablokowany przez politykę narzuconą przez panów. Po co zawracać sobie głowę dawaniem samochodów niewolnikom, kiedy ich nie potrzebują? Tak, niewolnicy przyzwyczaili się do dobra, tak, muszą zrozumieć, że dobro nie jest im należne. I stopniowo zrozumieją to, ale tak samo stopniowo będą osiedlać się co noc wokół miski obfitego jedzenia. - Zgadza się, jest źle, ale przynajmniej dobrze się odżywiamy! – oto linia kojąca przed pójściem spać.

Na koniec chciałbym zaatakować termin zbyt przyjemny dla niektórych, a mianowicie cywilizację.

Przez dziesięciolecia prano nam mózgi z powodu naszego braku cywilizacji, oczywiście w opozycji do „cywilizacji zachodniej”. Może tak jest, nie zaprzeczam, ale wróćmy do jedzenia: tam była cywilizacja, bo była nadwyżka żywności. Jedzenie i towary według własnego uznania, to raj! I tak powstaje tak zwana cywilizacja: po co kraść, jeśli według własnego uznania? Po co być wyrzutkiem społeczeństwa, skoro możesz równie dobrze żyć będąc uczciwym i uczciwym członkiem społeczności z tym, co zarabiasz? Jeśli dobrobyt jest wszędzie, po co ryzykować wykluczeniem z raju? To tak, jakbym czuł, jak najpodlejsi ludzie dyszą, by mi zaprzeczać, mówiąc, że ludzie tam urodzili się cywilizowani, że społeczeństwo jest lepsze i tyle samo stereotypów, ile słyszymy.

Cóż, jeśli cywilizacja jest tak wspaniała, jak wytłumaczysz, że w Norwegii gromadzą się na policji jak ludzie z demencją? "To nie koza sąsiada z nimi" - pokusiłbyś się powiedzieć, nie wiedząc, że w tych krajach, na które patrzysz z jindem, ludzie pomagają zgłaszać się na policję i że sąsiad kupił inny telewizor. Wiem, nie wierz w to! Lubisz być głupszy, kiedy zadzierasz bezpośrednio z „cywilizacją”.

Ale jak wytłumaczysz swoją cywilizację, jeśli powiem, że Dania stoi w obliczu zjawiska, z którym organy ścigania nie mogą sobie poradzić: kradzieży paliwa. Czy to nie niesamowite? Cóż, praktykuje się to na drogach! Co gorsza, kradzież paliwa została dokonana w najbardziej prymitywny sposób: przez wiercenie otworów w zbiorniku. Czy rozumiesz? Nie tylko kradnie benzynę, ale także pozwala zaoszczędzić kilka tysięcy euro na kosztach wymiany baku. Ładne, prawda? Pamiętajcie, dzieje się to w centrum miast, gdzie znajduje się „cywilizowany świat”, a nie na przedmieściach kontrolowanych przez muzułmańskie sieci i gdzie ustanowiono szariat! Przykładów niszczenia cywilizacji jest wiele. Nie tracę czasu na zwrócenie na nie uwagi, bo wystarczy przejrzeć prasę dowolnego kraju na świecie, który uważacie za cywilizowany. Gdy wyczerpią się niegdyś obfite zasoby, kruszy się kolejna cegła cywilizacji. 

A poprzez zniszczenie cywilizacji, ze zmęczonej twarzy demokracji odsuwa się jeszcze jeden rumieniec, pozostawiając gołym okiem nagą rzeczywistość. Demokracja i cywilizacja, jak zdefiniowały je rewolucje burżuazyjne, zaczynając od rewolucji angielskiej, ale stając się istotne dopiero po rewolucji amerykańskiej, opierają się na nadwyżce wytworzonej z taniego surowca. Początkowo był to węgiel, potem ropa, a teraz miks energetyczny.

Teraz jesteśmy w impasie. Z powodu głupoty zachodnich przywódców i straszliwego głodu systemu, który reprezentują, wybuchła wojna na Ukrainie. Kryzysy wywołane tamtymi wydarzeniami mają tę zaletę, że jasno pokazują nam, czym jest demokracja i jakie są fundamenty „cywilizacji”. Jeśli Rosja zostanie pokonana, szaleństwo pseudodemokratycznego systemu będzie nadal nas miażdżyć, wprowadzając coraz bardziej zdegenerowane zasady, ponieważ rymuje się z ewolucją systemu. Ale jeśli Rosja wygra, prawdopodobnie zachodnia „demokracja” będzie musiała się zrestrukturyzować, naśladując „demokrację” bieguna rosyjsko-chińskiego. Myślę, że rozumiesz, o co chodzi. Jeśli nie, skręć tam.

Cóż, znając całe równanie, szczerze pytam: z kim powinniśmy się trzymać? Z biegunem amerykańskim czy rosyjsko-chińskim? Masz odpowiedź? Jeśli mówisz, że dobrze jest iść w jedną lub drugą stronę, to nonsens ukradł krajobraz. Jeśli naprawdę rozumiesz, o co chodzi, wiesz, że nie ma sensu podążać drogami wytyczonymi przez innych i przestrzegać stworzonych przez nich pseudoskrzyżowań. Wolność oznacza pójście tam, gdzie idzie głowa. Czy dostrzegłeś wolność?

Autor: Dan Diaconu


-----


Czy widzisz wokół siebie niewolników? Na pewno ich nie widzisz, ponieważ jesteś ich częścią.

Rzeczywiście jest [...] równość, tyle że równość dotyczy niewolników. Tak, moi drodzy, jesteście sobie równi, tak jak starożytni niewolnicy byli sobie równi. Ani wtedy, ani teraz nikt nie sprzeciwia się równości niewolników. A prawa, które twierdzisz, są stworzone wyłącznie dla Ciebie!


Dokładnie! 

Mandaty za przekroczenie dozwolonej prędkości to jeden z przykładów. 

A obecnie mandaty te są bardzo wysokie, za każde "przewinienie" - ludzie są "karani" przez wzgląd na swe zasoby finansowe, bo przecież nie chodzisz za karę przez tydzień porządkować trawniki w mieście, tylko oddajesz jakąś część swoich pieniędzy.

Więc chodzi o pieniądze, czy o to, byś zrozumiał, że masz dbać o bezpieczną jazdę?

Wpływy z mandatów do kasy państwa za 2022 rok mogą sięgnąć nawet 4 miliardów złotych. Kwota nie do pogardzenia.


Ci co mają wiele pieniędzy nie odczują tak tej straty jak przeciętny obywatel. Czy to demokratyczne?

Gdyby była demokracja, to w ogóle nie byłoby mandatów.


Albo - zakładając, że WSZYSCY w demokracji chcieliby tych mandatów - wysokość mandatu musiałaby być określona na podstawie wysokości zarobku i/lub wielkości własnego majątku obywatela, czyli określana jako odpowiedni procent/promil od tej wartości.

Wtedy ci bogaci płaciliby mandat nie 500 zł, tylko 500 000 zł. To by go zabolało, to by już odczuł.

Skoro ludzie kiedyś żyli wolni, kiedy rozprzestrzeniali się po ziemi, to po co tworzyć systemy, jak demokrację i podkreślać, że ta forma jest prawdziwie obywatelska?

Bo wcześniej stworzono formy nierówne, które z czasem objęły swym zasięgiem np. całą Europę.

Państwo powstało celem zorganizowanego podboju tych, co żyli w wolnym świecie.

Oni żyli w wolnym świecie - jeśli prawdą jest, że w średniowieczu Europę zamieszkiwało ok. 30 milionów ludzi, tyle co dzisiaj mniej więcej całą Polskę - no to ile przestrzeni każdy mógł mieć dla siebie? Żyłeś z dala od cywilizacji w jakiejś gromadzie i w spokoju. Rąbałeś lasu i łowiłeś ryb tyle ile ci potrzeba, albo ile chciałeś. Miejsca i zasobów było wystarczająco dla każdego.

Oczywiście wtedy było więcej dzikich zwierząt, ale co z tego, dziś nie ma dzikich zwierząt w miastach, ale są dzikie bandy, które w swoich opowiadaniach podprogowo podsuwają  dziewczętom scenariusze prowadzące na manowce....  


Demokracja to usankcjonowany zawoalowany rozbój pod zafałszowaną wizją i definicją.


Archeologia mówi nam wyraźnie, że ludzie żyli w grupach w całej Europie od czasów prehistorycznych, 500 i 800 tysięcy lat temu.

Oni byli wolni.


Tylko rzućmy okiem na wikipedię... 


Demografia średniowiecza

Lata 400–1000

Wraz z końcem starożytności nastąpił duży spadek liczby ludności, osiągając minimum ok. 542 roku, w okresie dżumy Justyniana, ostatniej wielkiej zarazy w Europie przed czarną śmiercią w XIV wieku. Szacunki całkowitej liczby ludności Europy są oparte na domysłach, lecz przyjmuje się, że w czasach Karola Wielkiego było to między 25 a 30 milionów, z czego 15 milionów żyło na terenie państwa Karolingów, obejmującego FrancjęNiderlandy, połowę NiemiecAustrię i Włochy. W tym czasie mieszkanie w pojedynkę, a nie w większej społeczności, było bardzo niebezpieczne, dlatego istniały zatłoczone skupiska otoczone niezamieszkanymi terenami.

Lata 1000–1250

W XI wieku ludzie zaczęli zajmować dzikie okolice, osuszając bagna i wycinając lasy, a następnie rozpoczynając uprawę na tych terenach. W tym samym czasie, podczas Ostsiedlung, Niemcy osiedlili się na wschód od Łaby i Soławy, terytoriach zajmowanych głównie przez Słowian połabskich.



"W tym czasie mieszkanie w pojedynkę, a nie w większej społeczności, było bardzo niebezpieczne, dlatego istniały zatłoczone skupiska otoczone niezamieszkanymi terenami." - to nieprawda, ale i prawda.


To nieprawda, bo sugestia zawarta w tym zdaniu, że nikt nie żył w pojedynkę, jest niezgodna z wynikami poszukiwań archeologicznych jak wyżej podałem, ale też świadectwami historycznymi, z których wiemy, że ludzie mieszkali na wsi w niewielkich skupiskach, np. w biografii Leonarda da Vinci znajdziemy takie uwagi.

Ale i prawda, bo w systemie stworzonym przez głupią chciwą światową sitwę mieszkanie samotne w pobliżu usankcjonowanego rozbójnictwa - było niebezpieczne. 

Ale i nieprawda, bo jak lokalna władza miała podejrzenie, to wieszali Machiavellego za ręce i torturowali tak długo jak chcieli. 

Nie tyle mieszkanie jeden na drugim, tylko przynależność do sitwy dopiero zapewniała (względne) bezpieczeństwo. 

Tam, gdzie sięgała Cywilizacja Śmierci, było niebezpiecznie. Od dzikich ludzi i od dzikich zwierząt też.

Tam, gdzie ludzie żyli wolni - współpracowali oni ze sobą i żyli w zgodzie, bo po pierwsze, mieli oni świadomość, że pochodzą od jednego, że stanowią jakby rodzinę, tyle, że wielką i wszędzie mieszkającą, a po drugie - tak było im łatwiej żyć. Wiele prac do dzisiaj tradycyjnie wykonuje się wspólnie, jak odławianie ryb, zbiory owoców, żniwa, stawianie stodoły, ratunek podczas pożaru...

Historycy wskazują, że Goci przybyli z północy osiedlali się na Pomorzu i żyli w zgodzie z tamtejszymi ludźmi, obok nich. 

Najstarsze obwarowania słowiańskie, jakie znamy, powstawały jako reakcja na najazdy rzymskie, a potem frankońskie - niemieckie (tu mnie sprawdźcie). Wcześniej nie były potrzebne, bo ludzie żyli w zgodzie.

Generalnie ten wpis w wiki ma ugruntować pewien fałsz, który podaje się nie wprost (patrz: mapy Europy z czasów rzymskich, gdzie tereny poza Rzymem to biała rozległa plama), a który mówi, że poza Rzymem żyły sobie tylko grupki słowiańskich nomadów, a ziemia była niczyja.

Tak nie było. 

Na ziemiach polskich istniała rozwinięta infrastruktura tzw. Raju, a tereny te były dość gęsto zamieszkane, na tyle, że zachęcało to Słowianie do dalszej wędrówki i zasiedlanie innych ziem znanych nam dzisiaj jako Grecja, Włochy, Wielka Brytania itd. - co będę się starał wykazać w innych wpisach.


















piątek, 29 lipca 2022

Wielkie oczy - Buka

 












Omówienie powyższych tekstów - dość zresztą obszernych - znajdzie się w osobnym opracowaniu, tymczasem widzę tu na razie tylko luźne podobieństwa.





"baba w wielkiej płachcie z dużymi oczami"

"w grubej chustce i z koszykiem"




wielkie oczy ukazane jako makijaż z rozciągnięciem do uszu




zakręcona linia pod okiem może pokazuje rzeczywiste jego umiejscowienie















wydatne piersi jako wielkie oczy






Bender - grey robot - od twórców The Simpsons





wielkie oczy i wyszczerzone zęby - Buka




Buka




Sumerowie i duże oczy - tam, skąd wyszedł Phersu?







oczy powiększone makijażem - ale grzywka nieprzypadkowa


wielkie oczy - powyższe fejkowe zdjęcie wykorzystałem do tego:



słabo wyszło... lewe oko powinno być niżej i bardziej do tyłu rozciągnięte - może jeszcze poprawię..


W bajce wilk pożerający Czerwonego Kapturka miał wielkie oczy i wielkie zęby. Wilk udawał babcię - rebus na opętanie. Leśniczy wyciągnął babcię z brzucha wilka itd. - rebus na usunięcie "operatora" z opętanych ciał. 


zMORA - duch dręczący we śnie - czyli poprzez śnienie (zdalne podłączenie się do mózgu?)

zły duch - KUBA - KUKA - opornie powstaje o tym wpis, publikacja zapewne niedługo...


Buka (oryg. szw. Mårranfin. Mörkö) − fikcyjne stworzenie, bohaterka cyklu książek o Muminkach autorstwa Tove Jansson. Istota podobna do skały, o potężnej posturze, bladych oczach i wyszczerzonych zębach. [Marko-Marek - Mars? - MS]

Buka przemieszcza się po świecie, niejednokrotnie odwiedzając Dolinę Muminków. Przyciąga ją światło i ciepło domu. Pojawiając się w jakimś miejscu, przynosi chłód i zamraża ziemię, na której dłuższy czas stoi. W miejscu, gdzie przebywa dłużej niż godzinę, nic już nie wyrośnie. Buka wzbudza powszechny strach, jednak nie wiadomo, czy naprawdę jest groźna, czy tylko samotna i nieszczęśliwa.

W powieści Tatuś Muminka i morze Buka, szukając zapalanej wieczorem lampy, wyrusza za rodziną Muminków na samotną wyspę, płynąc na zamrożonej przez siebie krze. Współczujący jej Muminek codziennie wynosi naftową lampę na brzeg morza i w końcu jego postępowanie zmienia Bukę, która przestaje nieść ze sobą chłód.

Etymologia

Słowo Mårran pochodzi od szwedzkiego morra, co znaczy mruczeć lub warczeć, podobnie utworzono nazwę tej postaci w tłumaczeniu angielskim (The Groke, od to growl – buczeć (polska nazwa Buki), warczeć, mruczeć)




Groke ( szwedzkie imię Mårran , fińskie imię Mörkö ) to fikcyjna postać z opowieści Muminków stworzonych przez Tove Jansson .  

Pojawia się jako upiorne ciało w kształcie wzgórza z dwojgiem zimnych, wpatrujących się oczu i szerokim rzędem białych, błyszczących zębów. W książce Kto pocieszy Toffle?, wspomina się, że ma ogon, ale nigdy go nie widziano. Gdziekolwiek stoi, ziemia pod nią zamarza, a rośliny i trawa umierają. Chodząc po ziemi zostawia ślad lodu i śniegu. Wszystko, czego dotknie, zamarznie. Pewnego razu zamroziła ognisko, siadając na nim. Szuka przyjaźni i ciepła, ale odrzucają ją wszyscy i wszystko, zostawiając ją w swojej zimnej jaskini na szczycie Samotnych Gór.

Jednak pewnego razu w komiksie została okrzyknięta bohaterką, gdy w swoim nieustannym poszukiwaniu ciepła zgasiła leśny pożar, siedząc na nim. W innym komiksie Sniff stworzył magiczną miksturę z pozornie przypadkowymi efektami. Z ciekawości kapie kilka kropel na mrówkę, która następnie przemienia się w Groke. Nigdy nie jest jasne, czy tak powstał Groke, czy też mrówka przekształciła się w inną istotę tego samego typu. Mrówka nigdy więcej nie była widziana po tym.

Groke to postać melancholijna i samotna. Agneta Rehal-Johansson twierdzi, że różne inne postacie, takie jak Muminki czy Mamuśka Muminki, identyfikują się z jej samotnością lub są przez nią reprezentowane. 





"baba w wielkiej płachcie z dużymi oczami"

"w grubej chustce i z koszykiem"

ręce jak u minojskiej damy



Kim naprawdę jest Buka z „Muminków” i dlaczego jest taka straszna? Co oznacza jej imię? Poniżej przedstawiamy zaskakujące informacje o tym bajkowym potworze. "Muminki" Tove Jansson to najstraszniejsza bajka dla dzieci w historii, ale tak naprawdę Buka nie jest taka zła jak mówią.


„Muminki” to m.in. takie sympatyczne postacie jak Migotka, Włóczykij, Paszczak, Muminek, Mama i Tata Muminka, Mała Mi. W tym uniwersum istnieje również przerażająca Buka. Dlaczego wywołuje u wielu osób taki strach? Jak podaje zpliszkasiwa.pl, jest ona uosobieniem największych lęków pisarki Tove Jansson. Okazuje się jednak, że nie we wszystkich krajach budzi tak ogromne emocje jak w Polsce.

Myślę, że gdyby zapytać o to Freuda, mógłby wskazać na das Unheimliche, the Uncanny, niesamowitość. Buka jednocześnie jest znajoma i nieznajoma. Wiemy, po co przyszła, ale nie wiemy, co ma w głowie. Mnie przerażał jej spokój i tajemnica. Czym właściwie jest ta Buka? A może ten Buka? Co zrobi? Co powie? Kiedy to zrobi? – można przeczytać na stronie riennahera.com.


Buka to czyste zło?

Riennahera.com opisuje Bukę jako zło z nieodgadnionym tokiem myślowym, a milczenie i budowane napięcie jest straszniejsze od tego, co mogłaby zrobić. W wersji japońskiej dodatkowo obraz był ciemniejszy przez co Buka wydawała się jeszcze bardziej potworem z horroru.

Jako dzieci nie zdajemy sobie sprawy z tego co jest zagrożeniem, a rzecz zupełnie błaha często urasta do rangi problemu - psycholożka Katarzyna Korpolewska tłumaczy strach przed Buką. (Natemat.pl)


Dlaczego Buka jest straszna?

Tvtropes.org podaje, że Buka budziła największy strach w Japonii, Finlandii, Francji i Polsce, ponieważ w tych krajach otrzymała najbardziej przerażające głosy. Przykładowo, w Wielkiej Brytanii nie wydawała z siebie żadnych dźwięków. Warto przypomnieć, że Buka w oryginale nazywa się Mårran, a słowo to pochodzi od szwedzkiego morra (mruczeć, warczeć). W języku angielskim nazywa się The Groke (growl oznacza buczeć).

Buka była tak straszna, że w Polsce budziła strach u wielu dzieci. Niektóre z nich na wiele lat nabawiły się traumy, a rodzice zaczęli zabraniać oglądania „Mumuników”. Stała się też dla rodziców polskich dzieci straszakiem na złe zachowanie – podaje tvtropes.org.


Dobra Buka?

W książkach Buka jest straszniejsza niż w animacjach. W prozie Tove Jansson potrafi nawet zabić zamrażając. W powieści "Tatuś Muminka i morze" Muminek za sprawą naftowej lampy sprawia jednak, że Buka przestaje nieść ze sobą chłód. W jednym z odcinków animowanej serii Buka ocaliła Małą Mi z pożaru, więc tak naprawdę nie jest zła.


wątki nie muszą się ze sobą łączyć, wytłumaczenie może być inne



POWIĄZANE



Co to znaczy MUKA?

O co chodzi w zabawie? Zasady Muki są bardzo proste - należy złączyć kciuk i palec wskazujący tak, by stworzyły kółko. Następnie, trzeba zwrócić uwagę innej osoby, żeby ta niechcący zobaczyła gest. Jeśli to się uda, można "wlepić mukę", czyli uderzyć w ramię kogoś, kto dał się zaskoczyć.
Muka - skąd się wzięła zabawa?

Zabawa powstała w USA prawdopodobnie jeszcze w latach 80! Nic więc dziwnego, że pamiętają ją nawet dzisiejsi 40 latkowie. Od charakterystycznego gestu nazwano ją w Stanach Zjednoczonych "the circle game". Polska nazwa jest zaś jeszcze starsza! Słowo "muka" pojawiało się w emitowanym w latach 70 serialu Podróż za jeden uśmiech. Było ono popularne wśród ówczesnej młodzieży i funkcjonowało jako mało wulgarne przekleństwo. Jak widać Muka to zabawa, która wraca co jakiś czas. Nie zdziwcie się więc, jeśli ktoś wlepi wam mukę za 10, 20 czy 30 lat :)











THE MESOPOTAMIAN WORLD
Beyza Tosun · 10 godz. ·



SUMERIAN EYE MAKEUP, CONJUNCTIVITIS AND THE EVIL EYE

John Alan Halloran wrote in “The Sumerian language has preserved a record of their battles against conjunctivitis, also known as 'pink eye', an eye condition which the Sumerians called igi-hulu, 'evil eye'. Conjunctivitis is an inflammation of the mucous membrane that covers the eyeball, which can be brought on by bacteria, viruses, or inadvertent soap in the eye. You can read about this potentially dangerous condition here:
“There is a Sumerian expression that indicates that this condition had already become a subject of fear and superstition in Sumerian times — igi-hul...dim2: to put the evil eye (on someone) ('eyes/face' + 'evil' + 'to fashion'). In most traditional cultures there is an extreme fear of the 'Evil Eye'. They recite incantations, give signs, and will do everything possible to avoid its fateful curse.
“The Sumerians were like many other peoples in having traditions about the medicinal use of different plants and herbs, some of which have antiseptic properties. These traditions are preserved in the vocabulary of their language. When Logogram Publishing publishes the English-Sumerian index to my Sumerian Lexicon (2006) book, it will be easier for researchers to look up what are these plants and herbs. But the Sumerian natural remedies were largely the same as are used today among the inhabitants of Iraq and Arabia.
“The Sumerian vocabulary confirms that the practice of eye makeup originated for eye protection, not for cosmetic reasons. It also shows that the practice of applying protective eye makeup was not limited to the ancient Egyptians. Here are two entries from my Sumerian Lexicon (2006) book: 1) šembi, šimbi: kohl, i.e., a cosmetic, mascara, or eye-protection paste originally made from charred frankincense resin and later from powdered antimony (stibium) or lead compounds (cf., šem-bi-zi-da, 'kohl'; šim, 'perfumed resin'; šim-gig, 'frankincense'; im-sig7-sig7, 'antimony paste'). 2) šem-bi-zi-da: kohl; a paste originally made from charred frankincense resin and later from powdered antimony (stibium) or lead compounds; a darkening eye cosmetic with antibacterial properties - used as a protection against eye disease as well as giving relief from the glare of the sun ('kohl' + 'good; true' + nominative; Akk., guhlu, 'kohl' - cf., igi-hulu, 'evil-eye').

 

“The etymology shows that Akkadian guhlu is a loanword from Sumerian, where it evolved through vowel harmony from the Sumerian term for 'evil-eye' into our word 'kohl'. Furthermore, according to Stephan Guth, Professor of Arabic at the University of Oslo, our word 'alcohol' "is derived from the Arabic al-kuhl, which means 'kohl'. When the Europeans became familiar with this substance in Andalusia, which was also used for medical purposes, they referred to it and gradually all other fine powders, and subsequently all kinds of volatile essences, as alcohol." So the etymology of 'alcohol' can now be traced through a circuitous path all the way back to ancient Sumerian igi-hulu, 'evil-eye'.
“Frankincense resin has such strong antibiotic properties that the ancient Egyptians used its oil to clean the body and organs during mummification, helping to prevent putrefaction. A Google search for "charred frankincense" returns almost a thousand results. Frankincense, however, was rare and expensive, having to be imported from Arabia, which explains why the Sumerians learned to substitute powdered antimony or lead compounds for it in their eye makeup.”
 
https://factsanddetails.com/.../sub363/item1522.html...


MAKIJAŻ OCZY SUMERSKIE, KONJUNKTYWITIS I ZŁE OKO

John Alan Halloran napisał „Język sumeryjski zachował zapis ich walk z zapaleniem spojówek, znanym również jako „różowe oko”, stan oczu, który Sumerowie nazywali igi-hulu, „złym okiem”. Zapalenie spojówek to zapalenie błony śluzowej, które zasłania gałkę oczną, które mogą być powodowane przez bakterie, wirusy lub nieumyślne mydło w oku. O tym potencjalnie niebezpiecznym stanie przeczytacie tutaj:

“Istnieje sumeryjskie wyrażenie, które wskazuje, że stan ten stał się już przedmiotem strachu i przesądów w czasach sumeryjskich — igi-hul... dim2: aby położyć złe oko (na kogoś) ('oczy/twarz' + 'zło' + 'do mody'). W większości tradycyjnych kultur istnieje skrajny strach przed „Złym okiem”.

Recytują zaklęcia, dają znaki i zrobią wszystko, co możliwe, aby uniknąć jej losowej klątwy.
„Sumeryjczycy byli jak wiele innych ludów w tradycjach o leczniczym zastosowaniu różnych roślin i ziół, z których niektóre mają właściwości antyseptyczne. Tradycje te są utrwalone w słownictwie ich języka. Kiedy Logogram Publishing opublikuje indeks angielsko-sumeryjski do mojej książki Sumeryjski Leksykon (2006), badaczom łatwiej będzie poszukać, co to za rośliny i zioła. Ale sumeryjskie naturalne środki były w dużej mierze takie same, jakie są obecnie stosowane wśród mieszkańców Iraku i Arabii.

“Sumeryjskie słownictwo potwierdza, że praktyka makijażu oczu powstała w celu ochrony oczu, a nie kosmetycznych. Pokazuje też, że praktyka stosowania makijażu ochronnego oczu nie ograniczała się do starożytnych Egipcjan. Oto dwa wpisy z mojej książki Sumeryjskiego Leksykonu (2006): 1) šembi, šimbi: kohl, czyli kosmetyk, tusz do rzęs lub pasta ochronna do oczu, pochodząca z z zwęglonej żywicy kadzidła, a później ze sproszkowanego antymonu (stybium) lub związków ołowiu (por. , šem-bi-zi-da, 'kohl'; szym, 'żywica perfumowana'; szym-gig, 'kadzidłofrankowe'; im-sig7-sig7, 'pasta antymonowa'). 2) šem-bi-zi-da: kohl; pasta oryginalnie wykonana z żywicy kadzidła zwęglonej, a później ze sproszkowanego antymonu (stybium) lub związków ołowiu; przyciemniający kosmetyk pod oczy o właściwościach antybakteryjnych - stosowany jako dając ulgę od blasku słońca ('kohl' + 'dobre; prawdziwe' + nominacja; Akk., guhlu, 'kohl' - cf. , igi-hulu, 'złe oko')
.


„Etymologia pokazuje, że akkadyjski guhlu jest słowem sumeryjskim, gdzie ewoluowało poprzez harmonię samogłosek z sumeryjskiego terminu „złe oko” do naszego słowa „kohl”. Ponadto, według Stephana Gutha, profesora arabskiego na Uniwersytecie w Oslo, nasze słowo "alkohol" "pochodzi z arabskiego al-kuhl, czyli "kohl". Kiedy Europejczycy zapoznali się z tą substancją w Andaluzji, która była również wykorzystywana do celów medycznych, odnosili się do niej, a stopniowo do innych drobnych proszków, a następnie wszelkiego rodzaju esencji „Więc etymologia „alkoholu” może być teraz śledzona przez obwodną ścieżkę aż do starożytnego sumeryjskiego igi-hulu, „złego oka”.
„Żywica frankincense ma tak silne właściwości antybiotyczne, że starożytni Egipcjanie używali jej oleju do oczyszczania ciała i narządów podczas mumifikacji, pomagając zapobiec gni Wyszukiwarka Google „zwędzone kadzidło” zwraca prawie tysiąc wyników. Kadzidło było jednak rzadkie i drogie, trzeba było importować z Arabii, co wyjaśnia, dlaczego Sumerowie nauczyli się zastąpić sproszkowany antymon lub związki ołowiu w makijażu oczu. "



zapewne we wszystkim jest trzecie dno








Jeszcze nie skończyłem lektury książki z początku posta, ale:

- wytrzeszczone oczy, duża głowa i ciągły płacz - mogą też odnosić się do choroby nowotworowej lub genetycznej - zespół Axenfelda-Riegera (ARS)
- jednak inne objawy już nie pasują min. takie dziecko potrafiło dożyć 20 lat
- wyraźnie podkreśla się, że dziecko takie stało się po podmianie, nie było takie od urodzenia
- może być opętanie
- jest na pewno trzecie dno

charakterystyczne - podmienione dzieci są głupie (matołkowate), złośliwe, chytre, przebiegłe, dokuczliwe - też oznaki opętania tj. w ciało dziecka wszedł dorosły osobnik, który jest złośliwy, sabotuje, z tym, że niemowlę wychodzące z kołyski w poszukiwaniu jedzenia - coś tu przesadzone, jak sygnalizuję - jest tu trzecie dno wymieszane z innymi świadectwami.


Porwane dzieci są dręczone - porównaj bestialskie mordy i znęcanie się nad bezbronnymi ludźmi:  Czerwoni Khmerzy, naziści, UPA itd..


Materiał w opracowaniu Edyty Diakowskiej i Zygmunta Kłodnickiego "Demony porywające i odmieniające dzieci" obejmuje w książce strony od 176 do 262 tj. 86 stron.












na stronie 213 pierwsza ocena Autorów odnośnie zeznań świadków: "wyobrażano sobie"





Akrotiri - małpa dostaje "coś" od bogini - może świadomość?


wyszczerzone zęby także tutaj: Morfeusz... 

czyli trzecie dno...







"babok - mężczyzna z rogami"



"rycerz" w hełmie z rogami..













https://www.dcnews.ro/maimuta-care-a-terorizat-un-oras-japonez-a-fost-ucisa_880941.html


mamona lub mamuna - demon porywający dzieci 


Bełkot Brucknera:

 małpa, małpi, małpować, małpeczka, małpiarz, w 15. i 16. wieku (u Biernata) małpierz dla samca (wedle innych nazw samców na -r, -rz: kocur i kocirz, itd.); od nas na Ruś przeszło (i do Czechów, u nich mało używane); z niem. złożenia Maul-affe, t. j. Affe (‘małpa’) z rozwartym pyskiem (Maul); samo Affe, nieznanego pochodzenia, przejęli w średnich wiekach Czesi jako *opa (istnieje tylko dalsze urobienie, opica, znane od nich u nas w 15. wieku); Ruś i Bałkan przezywają ‘małpę’ wyrazami turecko-perskiemi, obiezjana (lit. bezdżionē) i majmun(a).


rumuńskie maimuta

maimuta - mai muta? meine Mutter?


mati - prasłowiańskie



Jaka jest etymologia wyrazu mama?

Mama – w takim użyciu, jakie znamy dziś – rozpowszechniło się od końca XVIII w.
Słowo mama, którego w odniesieniu do własnej rodzicielki używamy obecnie najczęściej, nie jest zdrobnieniem czy spieszczeniem od słowa matka, tylko odrębnym elementem o ciekawej etymologii.

Ma-ma-ma-ma był przez matki odbierane najprawdopodobniej jako domaganie się pokarmu, bo słowo mama najpierw oznaczało przede wszystkim ‘kobieta, która karmi piersią’. Był to odpowiednik mamki czy matki. W znaczeniu ‘mama, piastunka’ wyraz był używany w staropolszczyźnie. O własnej mamie mówiło się wtedy matuchna lub matusia. Mamka to zdrobnienie od mama.

Monika Kaczor



maia muta - may move - może się ruszyć

"ten (to) co może się poruszać"?





Jack - Czarny Piotruś - Imitator - Mitra - Phersu...  maska - poczerniona twarz


greckie mitera - przestawka na mitra




https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/nauka/1511540,1,rozmowa-o-malpach-ktore-maja-klase.read

 Inna wersja głosi, że tak brzmi słowo „przodek” w jednym z afrykańskich języków bantu.




implementacja świadomości w ciało zastępcze

ewolucja 

REGRES agresji  (proces przerwany ok. 6 tysięcy lat temu)






Obraz namalowany przez Picasso w wieku 15 lat.







Inne teorie sugerują pochodzenie indoeuropejskie i wywodzą maskę od *maska, które jest zrekonstruowanym słowem z zachodniego pragermańskiego, które miałoby znaczyć siatkę, która zakładana by była na twarz jako ochrona przed pyłem i piachem. 

Słowo to miałoby zostać zapożyczone do łaciny i ze względu na skojarzenie osoby noszącej siatkę do istot z wyobraźni, otrzymałoby znaczenie „wiedźma”. Potem miałoby pojawić się także znaczenie, które znamy wszyscy dziś, a zachowane we włoskim słowie maschera, które miałoby pochodzić od wariacji słowa z dźwiękiem „r”. 

Innym wytłumaczeniem może być pochodzenie od słowa *mask-, które miałoby pochodzić z jakiegoś języka przedindoeuropejskiego (były to języki używane na terenie Europy przed językami pochodzącymi od praindoeuropejskiego) i oznaczałoby „czarny”, a słowo masca odnosiłoby się wtedy do czynności malowania twarzy na czarno.

Do języka polskiego słowo „maska” przybyło z języka włoskiego poprzez francuskie masque. Jednak poza tą informacją, wszystkie inne, które odnoszą się do etymologii, są bardzo niepewne a prawdziwe źródło owego słowa pozostaje „zamaskowane”.




Markowanie – co to jest? Znaczenie wyrazu


1Markowanie to przede wszystkim pozorowanie, udawanie jakiejś czynności.

2Markowaniem jest również naśladowanie czegoś, zwykle w sposób niezbyt wierny, oddając jedynie najważniejsze cechy.

3W niektórych sportach czynność markowania ma na celu zmylenie przeciwnika poprzez pozorowanie określonych ruchów. Na przykład w piłce nożnej podczas wykonywania rzutu karnego napastnik może markować strzał, aby zmylić bramkarza.

4Markowanie występuje również w brydżu. Polega na przekazywaniu partnerowi informacje o wartości własnych kart za pomocą zwyczajowo ustalonych sposobów.

5Potocznie markowaniem określa się także stan, w którym w nocy zamiast spać, wykonuje się inne czynności, takie jak praca, czytanie.



Oni działają w jakiejś relatywnie niewielkiej grupie - przypuszczam, że brakuje im kadr, żeby wszystko opędzić.










Muzeum w Leiden w Holandii.
Rekonstrukcja kobiety Homo Erectus, która żyła 2 miliony lat temu.








temat nadal niezakończony





P.S. XI 2022

znalezione na fb, nie sprawdzałem

skojarzenie dla "mor":


Słowo Mårran pochodzi od szwedzkiego morra, co znaczy mruczeć lub warczeć, podobnie utworzono nazwę tej postaci w tłumaczeniu angielskim (The Groke, od to growl – buczeć (polska nazwa Buki), warczeć, mruczeć)










https://www.eska.pl/news/co-to-znaczy-muka-o-co-chodzi-z-muka-i-co-to-za-zabawa-aa-eU69-WHer-AqkR.html

https://www.planeta.pl/Ciekawostki/Buka-z-Muminkow-kim-jest-i-dlaczego-jest-straszna-Nowe-informacje

https://pl.wikipedia.org/wiki/Buka_(Muminki)

https://en.wikipedia.org/wiki/The_Groke

https://pl.wikisource.org/wiki/S%C5%82ownik_etymologiczny_j%C4%99zyka_polskiego/ma%C5%82pa


https://naturaltreasuresofchristmas.wordpress.com/2012/12/17/the-seventeenth-day-of-christmas-neanderthals-homo-neanderthalensis-are-they-completely-extinct/neanderthal-woman/

http://www.sci-news.com/othersciences/anthropology/australopithecus-breastfeeding-07397.html

https://polszczyzna.pl/skad-sie-wzial-wyraz-matka/

http://www.poradnia-jezykowa.uz.zgora.pl/wordpress/?p=1801

https://www.gazzettaitalia.pl/pl/karnawal-maska-konfetti/

https://polszczyzna.pl/markowanie-co-to-jest-znaczenie-synonimy-przyklady/


https://www.naturalis.nl/en/museum/galleries/early-humans