Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą geologia. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą geologia. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 23 września 2021

Polska pod lodem 3

 


Państwowy Instytut Geologiczny - Państwowy Instytut Badawczy


❄️

Chociaż poziom mórz się podnosi, to Skandynawii nie grozi zalanie. Już w 1491 roku mieszkańcy leżącej nad Bałtykiem osady Östhammar narzekali, że wybrzeże odsunęło się od miasteczka i dotychczasowy port stał się bezużyteczny.

Wtedy jeszcze nie wiedziano, że obszar dzisiejszej Skandynawii był obciążony lądolodem o grubości dochodzącej do 3 km. Jego ogromna masa przygniatała skorupę ziemską, która zanurzyła się na blisko 500 metrów w znajdującą się pod nią plastyczną astenosferę (drugą z kolei warstwę naszego globu, należącą do płaszcza górnego Ziemi). Gdy około 10 000 lat temu lądolód ostatecznie się wycofał, odciążony ląd zaczął się podnosić. Proces ten nazywamy ruchem izostatycznym.

 Zjawisko podnoszenia się obszaru Skandynawii trwa do dziś. Centrum ruchu znajduje się w Skuleberget, położonym na zachodnim obrzeżu Zatoki Botnickiej, gdzie prędkość podnoszenia litosfery przekracza obecnie do 9 milimetrów na rok.

Szczególnie intensywne ruchy zachodziły bezpośrednio po ustąpieniu lądolodu. Prędkość podnoszenia terenu dochodziła wtedy do 40–50 cm rocznie, tj. 1,4 mm/dzień.

Łącznie po ustąpieniu lądolodu Skandynawia podniosła się już o 200 - 300 metrów i nadal rośnie!

Izostazja to równowaga. Gdy Skandynawia się podnosi, inne lądy osiadają. Dotyczy to m.in. południowej części Niziny Środkowoeuropejskiej, ciągnącej się od centralnej Polski przez Niemcy po Holandię. Osiada też Anglia, choć w górę pnie się Szkocja. Taki sam efekt obserwujemy za Atlantykiem, gdzie ląd wokół Zatoki Hudsona podnosi się w tempie 1,2 cm na rok.





Współcześnie tempo podnoszenia Fennoskandii.

Cięcie warstwicowe co 1 mm/rok (oprac. wg W. Fjeldskaar i in., 2000).



Źródło:

fb








piątek, 5 marca 2021

Polska pod lodem 2

przedruk: https://www.facebook.com/geohazards/


Rzeźba Wielkopolski


Krajobraz wysoczyzn morenowych w Wielkopolsce jest raczej mało urozmaicony. Przemierzając tę część Polski samochodem, za oknami widzimy lekko pofałdowany teren rolniczo-leśny. Największym urozmaiceniem są rynny polodowcowe oraz ciągi większych pagórków, tradycyjnie, jeszcze od czasów badań pruskiej służby geologicznej, wiązane z głównymi fazami postojowymi ostatniego lądolodu (zlodowacenie Wisły). W XX wieku gorąca dyskusja naukowa dotyczyła przede wszystkim charakteru zaniku lądolodu. Spierali się zwolennicy dwóch głównych hipotez: deglacjacji arealnej vs frontalnej.

 Przez długi czas stosunkowo niewiele wiadomo było natomiast na temat dynamiki lądolodu podczas jego nasunięcia na tę część Polski. Dopiero od kilku lat mamy dostęp do bardzo dokładnych danych z lotniczego skaningu laserowego, które pozwoliły na utworzenie trójwymiarowego cyfrowego modelu rzeźby terenu. To właśnie te dane pozwoliły na rozpoznanie form tworzonych pod lądolodem, takich jak mega-skalowe lineacje glacjalne.

Międzynarodowa grupa naukowców, kierowana przez dr Izabelę Szuman (Izabela Szuman) z

Wydział Nauk Geograficznych i Geologicznych UAM w Poznaniu; Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu

, przez kilka lat pracowała jako geo-detektywi, prowadząc „śledztwo”, którego celem było wyjaśnienie zachowania mas lodowych nasuwających się na Wielkopolskę.

Jako poszlaki i dowody badacze wykorzystali ponad 900 lineacji glacjalnych (streamlined bedfroms), które powstały w wyniku przekształcania terenu przez przesuwające się ze znaczną prędkością masy lodu. Formy te mają długość od 200 do 9000 metrów, jednak trudno je zaobserwować, stojąc na powierzchni gruntu, z uwagi na stosunkowo niewielką wysokość (zwykle między 1,6 a 4,5 metra ponad otaczający teren) i łagodne nachylenie zboczy. 



Dopiero analiza szczegółowego modelu terenu pozwoliła na rozpoznanie ich rozmieszczenia.


 Naukowcy połączyli różne formy polodowcowe niczym ponad 20 000-letnie puzzle i na ich podstawie zidentyfikowali 17 indywidualnych strumieni lodowych, które w różnych okresach i z różną aktywnością przekształcały rzeźbę Wielkopolski. Przedstawiona w artykule nowa rekonstrukcja wskazuje na asynchroniczne zachowanie mas lodowych podczas ostatniego lokalnego maksimum glacjalnego oraz zróżnicowany czasowo i przestrzennie charakter recesji. Pracę można przeczytać tutaj (darmowy dostęp):

https://onlinelibrary.wiley.com/share/author/SRRHTPMWXQWRXADYWAVJ?target=10.1111/bor.12512

Na ilustracji są zaprezentowane przykłady różnych form polodowcowych widocznych na cyfrowym modelu wysokościowym, pochodzącym z lotniczego skaningu laserowego. Warto zwrócić uwagę, jak bardzo zróżnicowane są rozmiary poszczególnych typów form – skala przestrzenna paneli A, B, C, D, F jest taka sama. 


Copyright (2021): Szuman I., Kalita J.Z., Ewertowski M.W., Clark C.D., Livingstone S.J., 2021: Dynamics of the last Scandinavian Ice Sheet’s southernmost sector revealed by the pattern of ice streams. Boreas. Published by John Wiley & Sons Ltd https://doi.org/10.1111/bor.12512










Jak wyglądała Ziemia 20 tysięcy lat temu?





Jak widać na załączonej rekonstrukcji, około 20 tysięcy lat temu powierzchnia Ziemi wyglądała nieco inaczej niż obecnie. Poziom morza był średnio o około 120 m niższy, odsłaniając rozległe obszary szelfów kontynentalnych i tworząc połączenia lądowe np. między Azją i Ameryką Północną, Australią i Nową Gwineą, czy między Borneo i obecnym Półwyspem Indochińskim. Przyczyną tego było nagromadzenie olbrzymich ilości wody w lądolodach pokrywających Amerykę Północną i Grenlandię, północną Euroazję, Patagonię i Antarktykę. W tamtym czasie pod lodem znajdowały się między innymi tereny współczesnej północnej Polski. Ilustracja pochodzi z pracy przedstawiającej nową rekonstrukcję zasięgów i mas lądolodów dla ostatnich 80 tysięcy lat, którą przedstawili Gowan i inni w najnowszym artykule opublikowanym w Nature Communications

(https://www.nature.com/articles/s41467-021-21469-w).

Glacjoblogia


wtorek, 21 kwietnia 2020

Ślady morza sprzed 1500 lat w 3mieście


Szybko ...






W Trójmieście znaleziono ślady powodzi morza sprzed 1500 lat!


0

W rejonie dzisiejszego rezerwatu przyrody Mechelińskie Łąki (k. Trójmiasta) naukowcy znaleźli unikalne ślady pozostawione przez powodzie morskie sprzed około 1500 lat. Pomogły w tym rzadko prowadzone w Europie analizy zachowanych w ziemi osadów.

Katastrofalne powodzie morskie, wywołane m.in. przez sztormy, to jedne z najtragiczniejszych naturalnych zagrożeń dla aktywności człowieka w pobliżu morskich i oceanicznych wybrzeży. Do tej pory naukowcy nie byli w stanie oszacować skali takich zdarzeń w bardzo odległej przeszłości na terenach obecnego polskiego wybrzeża Bałtyku. Zmieniają to badania zespołu kierowanego przez prof. Karla Statteggera z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.
W ramach tych badań naukowcy analizowali tzw. rdzenie – wykrojone z podłoża, walcowate próbki ziemi, zawierające warstwy osadów, które powstawały w różnych momentach historii. Średnica tych rdzeni bywa różna, od kilku do kilkunastu centymetrów. Na podstawie m.in. składu osadów w rdzeniach eksperci potrafią wnioskować na temat klimatu i różnych wydarzeń (np. powodzi, wybuchów wulkanów czy dużych pożarów) w czasach historycznych. Próbki sięgają nawet 5 metrów poniżej obecnej powierzchni ziemi.
W przypadku wspomnianych badań próbki pobierano w miejscach oddalonych od obecnego morza o kilkadziesiąt, a nawet kilkaset metrów – bo tak daleko wdziera się morze w czasie katastrofalnych powodzi (ich przyczyna bywała różna), nanosząc piach i żwir.
Jedna z badaczek biorących udział w projekcie, dr Karolina Leszczyńska z Wydziału Nauk Geograficznych i Geologicznych UAM powiedziała PAP, że próbki do badań pobrano z kilkudziesięciu lokalizacji: od Świnoujścia na zachodzie po Trójmiasto na wschodzie. Pierwsze wnioski są jej zdaniem bardzo obiecujące.
„Udało się nam na przykład wykryć zapis intensywnych sztormów, które zdarzyły się prawdopodobnie 1500-2000 lat temu w rejonie dzisiejszego rezerwatu przyrody Mechelińskie Łąki” – opowiada w rozmowie z PAP. Wskazują na to próbki, pobrane z kilku miejsc w tym rejonie.
Rdzenie naukowcy pobrali również w okolicy Darłowa. Z zapisów historycznych wiadomo, że w 1497 r. doszło tam do katastrofalnego w skutkach sztormu lub tsunami, wywołanego, według jednej z teorii, przez trzęsienie ziemi w Szwecji. „W kilku naszych próbkach ślady tego wydarzenia są widoczne” – zauważa dr Leszczyńska.
Jak opowiada badaczka, analizy rdzeni pod kątem występowania sztormów możliwe jest głównie na płaskich wybrzeżach, porośniętych łąkami, w podłożu których znajduje się torf. Pomiędzy pokładami torfu badacze odkrywają żwir i piach naniesiony przez katastrofalne powodzie morskie – zwraca uwagę dr Leszczyńska.



Obecny w rdzeniach piach lub żwir na pierwszy rzut oka niczym nie różni się od żwiru i piachu zalegającego na plażach czy tych tworzących wydmy. By zyskać pewność, że naniosła go woda morska podczas powodzi, naukowcy badają ich skład mineralogiczny oraz kształt i wielkość ziaren.
Terenowa część badań niedawno się zakończyła. Miejsca, skąd pobrano rdzenie, wytypowano dzięki analizie zdjęć satelitarnych. W sumie pobrano kilkadziesiąt rdzeni o łącznej długości kilkuset metrów. Teraz naukowcy je analizują.
Precyzyjne określenie czasu wystąpienia historycznego sztormu możliwe jest dzięki analizie radiowęglowej. To technika szeroko stosowana w archeologii i badaniach paleogeograficznych, która umożliwia określenie wieku przedmiotów wykonanych z surowców organicznych oraz osadów organicznych. W tym przypadku naukowcy badają wiek torfu znajdującego się bezpośrednio nad i pod kilkucentymetrową warstewką piachu i żwiru, naniesionego przez wodę morską zalewającą wybrzeże. Jak zaznaczają, nie da się powiedzieć z całą pewnością, czy odkryta warstwa piachu i żwiru powstała w momencie jednego sztormu – czy wskutek kilkumiesięcznego sezonu.
„Wyniki naszych analiz będą mogli wykorzystać w swojej pracy nie tylko archeolodzy, ale również inwestorzy i samorządy na potrzeby planowania przestrzennego – gdyż miejsca, w których w przeszłości dochodziło do sztormów, mogą być i dzisiaj narażone na ich skutki” – podkreśla badaczka. Naukowcy przewidują, że w ten sposób będą w stanie ustalić, w jakich okresach historycznych katastrofalne powodzie morskie były natężone i jakie typy wybrzeży są najbardziej narażone.
Leszczyńska dodała, że do tej pory podobne badania nie były prowadzone na tak szeroką skalę w tej części Europy. Podobne analizy wykonano dla wybrzeża francuskiej Bretanii. Dość dobrze poznane jest pod tym względem również wybrzeże Ameryki Północnej.
Badania są finansowane przez NCN.
Nauka w Polsce
autor: Szymon Zdziebłowski