Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wojna. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wojna. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 18 lutego 2025

Sponsoring ukrainy

 


przedruk
tłumaczenie automatyczne



Społeczno-gospodarcze podsumowania Ukrainy na rok 2024 i perspektywy na rok 2025

1) wszystkie wydatki cywilne budżetu państwa Ukrainy są finansowane z zagranicznej pomocy finansowej - 41,6 mld zagranicznych środków przybyło w 2024 roku; 

w 2025 roku zapotrzebowanie na takie finansowanie zagraniczne szacuje się na 38,4 mld. dol. USA;

pomoc wojskowa od zagranicznych partnerów nie pokrywa potrzeb Ukrainy, Rosja inwestuje w wojnę 2-3 razy więcej środków;



2) znaczący spadek aktywnie zatrudnionej ludności w gospodarce ukraińskiej, wraz z PKB, który ledwo się odzyskiwał od spadku w 2022 roku, wynika z stłumionych wydatków budżetowych, podczas gdy środki własne na utrzymanie wojska na operacje na pełną skalę nie wystarczą;


3) z roku na rok maleje część środków dotacji i wzrasta część środków pomocy kredytowej, co w średnio- i długoterminowym okresie stanowi dla Ukrainy patową stację zadłużenia;

tak, na koniec 2024 r. to już około 92% PKB (na 2023 r). - 84 % PKB), 
przed wojną wskaźnik ten wyniósł 49 %;


4) pomoc zagraniczna pokryła 73% dodatkowych potrzeb budżetu państwa na 12 miesięcy 2024 roku, głównym źródłem pokrycia deficytu były krajowe obligacje kredytowe państwowe;


5) W czasie wojny znacząco wzrósł import, co jeszcze stwarza ryzyko prymityzacji strukturalnej ukraińskiej gospodarki, bilansu płatniczego, kryzysów walutowo-finansowych itp




ku pamięci:

Prawym Okiem: Jesteśmy szykowani na mięso armatnie przeciwko Rosji i Białorusi.







za fb



Я-UA transmituje na żywo.

7 min 
оціально-економічні підсумки України за 2024 і перспективи на 2025 рік
1) всі цивільні видатки держбюджету Україна фінансує за рахунок іноземної фінансової допомоги — 41,6 млрд іноземних коштів надійшло у 2024 році; у 2025 році потреба у такому зовнішньому фінансуванні оцінено в 38,4 млрд. дол. США; військова допомога зовнішніх партнерів не перекриває потреб України, рф інвестує у війну в 2-3 рази більше коштів;
2) суттєве зниження активно зайнятого населення в економіці України разом з ВВП, який майже не відновився після падіння в 2022 році, обумовлюють пригнічений стан бюджетних видатків, до того ж власних коштів на утримання армії для ведення повномасштабних дій не хватає;
3) з кожним роком знижується частка грантових коштів і збільшується частка кредитних коштів допомоги, що в середньостроковому і довгостроковому періоді формує борговий зашморг для України; так, на кінець 2024 року це вже приблизно 92% ВВП (за 2023 р. – 84% ВВП), до війни цей показник складав 49%;
4) іноземна допомога покрила 73% додаткових потреб державного бюджету за 12 місяців 2024 року, основним джерелом покриття дефіциту стали облігації внутрішньої державної позики;
5) під час війни суттєво збільшився імпорт, що в подальшому формує ризики структурної примітивізації економіки України, платіжного балансу, валютно-фінансових криз тощо.
Гість:
Євген Редзюк, к.е.н, доцент
Приєднуйтесь у соцмережах:
społeczno-gospodarcze podsumowania Ukrainy na rok 2024 i perspektywy na rok 2025
1) wszystkie wydatki cywilne budżetu państwa Ukrainy są finansowane z zagranicznej pomocy finansowej - 41,6 mld zagranicznych środków przybyło w 2024 roku; w 2025 roku zapotrzebowanie na takie finansowanie zagraniczne szacuje się na 38,4 mld. дол. USA; pomoc wojskowa od zagranicznych partnerów nie pokrywa potrzeb Ukrainy, Rosja inwestuje w wojnę 2-3 razy więcej środków;
2) znaczący spadek aktywnie zatrudnionej ludności w gospodarce ukraińskiej, wraz z PKB, który ledwo się odzyskiwał od spadku w 2022 roku, wynika z stłumionych wydatków budżetowych, podczas gdy środki własne na utrzymanie wojska na operacje na pełną skalę nie wystarczą;
3) z roku na rok maleje część środków dotacji i wzrasta część środków pomocy kredytowej, co w średnio- i długoterminowym okresie stanowi dla Ukrainy patową stację zadłużenia; tak, na koniec 2024 r. to już około 92% PKB (na 2023 r). - 84 % PKB), przed wojną wskaźnik ten wyniósł 49 %;
4) pomoc zagraniczna pokryła 73% dodatkowych potrzeb budżetu państwa na 12 miesięcy 2024 roku, głównym źródłem pokrycia deficytu były krajowe obligacje kredytowe państwowe;
5) W czasie wojny znacząco wzrósł import, co jeszcze stwarza ryzyko prymityzacji strukturalnej ukraińskiej gospodarki, bilansu płatniczego, kryzysów walutowo-finansowych itp
Gość:
Eugeniusz Redziuk, c. е. n, asystent profesora
Dołącz do nas w mediach społecznościowych:













piątek, 14 lutego 2025

Siła i - balans sił

 


No, to nie do końca jest tak, jak opisuje autor - co do genezy, ale co do polityki i przewidywalności poszczególnych graczy, oczywiście...


Bardzo dobry tekst.






przedruk




Trump, Putin i brutalna prawda o polityce międzynarodowej



John Mearsheimer miał rację. W 2014 roku ostrzegał, że jeżeli Zachód będzie rozciągać kontrolę nad Ukrainą, Rosjanie uderzą. Nie przejmą całej Ukrainy – ale uderzą, a ich determinacja będzie tak duża, że nie ustąpią nigdy. Dlaczego? Bo taki jest balans sił na świecie. Balans sił można ignorować, ale ma to swoje bolesne konsekwencje.


Polityka siły w świecie stosunków między państwami


Politycy w wielu krajach Europy – a szczególnie w Polsce – są oburzeni stanowiskiem Stanów Zjednoczonych wobec wojny na Ukrainie. Nic dziwnego: od wielu już lat stosują konsekwentnie retorykę opartą o wartości, tak, jakby stosunki międzynarodowe opierały się w pierwszej mierze właśnie na nich. Prawda jest jednak zupełnie inna. Stosunki między państwami opierają się na brutalnej sile. To przemoc i tylko przemoc jest faktyczną podstawą tych stosunków. Okresowo może wydawać się inaczej, zwłaszcza, kiedy panuje pokój. To, co się wydaje, nie ma jednak znaczenia. W kluczowych momentach kurtyna opada, a oczom ukazuje się to, co zawsze za nią było. To tak, jakby twierdzić, że relacje między obywatelem a rządem są oparte na wartościach. Pewnie, są – tak długo, jak długo obywatel zachowuje się zgodnie z wolą rządu. Jeżeli jednak obywatel nie chce zapłacić podatków albo popełnia przestępstwo, wkracza siła. Ostatecznie to siła jest podstawą relacji obywatela i rządu. Wartości są tylko narracją na czas „pokoju” pomiędzy oboma podmiotami.

Jeszcze w XIX wieku dla natura stosunków międzypaństwowych była dla wszystkich zajmujących się polityką oczywista. Dlaczego? Bo czytano klasycznych autorów. Otóż naturę tych stosunków opisał krótko i całkowicie jasno Tukidydes, wybitny grecki historyk żyjący w V stuleciu przed Chrystusem. Ten genialny autor obserwował na własne oczy brutalną wojnę peloponeską pomiędzy Atenami i Spartą. Tak – już wtedy mówiono wiele o wartościach. Posługiwali się tym argumentem zwłaszcza ci, którzy byli słabsi i próbowali ochronić się przed silniejszymi. Mocarstwa – Ateny i Sparta – prowadziły jednak politykę naturalną, to znaczy opartą wyłącznie o przemoc i dążenie do totalnej dominacji. Tukidydes nakreślił to w słynnym „Dialogu Melijskim”.


Tragedia wyspy Melos

Czytelnik znajdzie cały dialog w księdze 5 „Wojny peloponeskiej”, to paragrafy 84 – 116. Rzecz jest krótka i można ją znaleźć w sieci. Żeby zrozumieć podstawę stosunków międzynarodowych nie trzeba już czytać żadnego innego tekstu. Ten krótki dialog jest absolutnie wystarczający.

O czym opowiada? Podczas wojny peloponeskiej Ateńczycy usiłowali zmiażdżyć Spartę rozszerzając swoją kontrolę na Morzu Egejskim. Na niewielkiej wyspie Melos znajdowała się osada, którą założyli wcześniej Spartanie. Melos utrzymywała w związku z tym relacje polityczne ze Spartą. Świadomi własnej słabości, Melijczycy nie chcieli stawać po żadnej stronie. Pragnęli zachować neutralność.

Ateńczycy uznali jednak, że neutralność Melos jest dla nich politycznym zagrożeniem. Jeżeli pozwoliliby na to, by Melos było neutralne, inne miasta mogłyby pójść tą samą drogą. Ateńczycy postanowili, że we własnym interesie nie mogą tego tolerować. Tolerancja zagroziłaby ich żywotnemu interesowi. Zażądali zatem od Melos bezwzględnego poddaństwa. Uzasadnili to w zdaniach, które dzięki Tukidydesowi osiągnęły nieśmiertelność.

Ateńczycy powiedzieli:

„Przecież jak wy, tak i my wiemy doskonale, że sprawiedliwość w ludzkich stosunkach jest tylko wtedy momentem rozstrzygającym, jeśli po obu stronach równe siły mogą ją zabezpieczyć; jeśli zaś idzie o zakres możliwości, to silniejsi osiągają swe cele, a słabsi ustępują”.


Jak to zrozumieć? Sprawiedliwość (nasze „wartości”) ma znaczenie tylko wtedy, kiedy rozmawia dwóch równie silnych partnerów. Żaden nie może drugiemu zrobić krzywdy. Są tak samo silni, dlatego zamiast się bić, mówią o sprawiedliwości. Kiedy nie ma równowagi sił, nie ma wartości. Jest przemoc.

Sprawa Melos miała tragiczny koniec. Ateńczycy wytłumaczyli Melijczykom, dlaczego będzie lepiej, jeżeli im się poddadzą. Plan był prosty. Ateny są potężne, Melos słabe. Ateny chcą kontroli. Jeżeli Melos się podda, przetrwa. Jeżeli Melos postawi opór, zostanie zniszczone. Tertium non datur.

Co zrobili Melijczycy? Po pierwsze, nadal próbowali odwoływać się do sprawiedliwości. Po drugie, powiedzieli, że liczą na pomoc Sparty.

Ateńczycy odparli ponownie, że sprawiedliwości w tej relacji nie ma, bo oni są silniejsi. Pomoc Sparty z kolei nie nadeszła. W efekcie Melos zostało zniszczone: miasto zburzono, mężczyzn wymordowano, kobiety i dzieci wzięto do niewoli. Tak skończyła się historia Melos.

Dialog melijski Tukidydesa – krótki, brutalny i bezwzględnie jasny – jest klasykiem literatury. Ci, którzy go czytali i analizowali, wiedzieli, jak działa polityka.



„Tragizm polityki mocarstw” Johna Mearsheimera

W XX wieku zaczęto o tym zapominać. Klasyków – przestano czytać. Przyczyny tego są różne i nie ma tu miejsca na ich analizę. Narracja o wartościach (melijskiej „sprawiedliwości”) zaczęła zastępować myślenie w kategoriach polityki realnej.

Zarazem byli i są tacy autorzy, którzy kontynuowali realistyczną refleksję na temat polityki międzynarodowej. Bezwzględnie najważniejszym z nich jest w naszych czasach John Mearsheimer. Mearsheimer urodził się w 1947 roku w Nowym Jorku. Od wielu lat jest wykładowcą na Uniwersytecie w Chicago. Stworzył teoretyczną koncepcję tak zwanego „realizmu ofensywnego”. W kwestiach istotowych jego koncepcja to przypisy do „Dialogu melijskiego” Tukidydesa.

Mearsheimer przeanalizował liczne konflikty zbrojne, od czasów nowożytnych aż po II wojnę światową. Na żywo obserwował konflikt między Stanami Zjednoczonymi a Związkiem Sowieckim. W 2001 roku wydał swoją najważniejszą książkę: „The Tragedy of Great Power Politics”. W Polsce ukazała się dopiero w 2020 roku pod tytułem „Tragizm polityki mocarstw”.

Praca ma ponad 500 stron i zawiera omówienie wielu wojen. W gruncie rzeczy teza, jaką stawia Mearsheimer, jest jednak banalnie prosta i zawiera się w słowach Ateńczyków: „jeśli zaś idzie o zakres możliwości, to silniejsi osiągają swe cele, a słabsi ustępują”.

Według Mearsheimera poszczególne państwa dążą do jednego i tylko jednego celu: zdobycia totalnej dominacji nad swoimi przeciwnikami. Kto jest przeciwnikiem? Wszystkie pozostałe państwa. W efekcie prawdziwym celem każdego państwa jest osiągnięcie całkowitej kontroli nad światem. To pozycja globalnego hegemona.

Przyczyna, dla której tak się dzieje, jest prosta. Wyłożył ją w słynnym „Lewiatanie” Thomas Hobbes. W świecie polityki międzynarodowej nie ma żadnego policjanta. Nie ma również żadnego sądu. Władcy, pisał Hobbes, stoją naprzeciwko siebie z obnażonymi mieczami. Żaden nie wie, kiedy zostanie zaatakowany. Rządzi nimi strach.

Strach, pisze z kolei Mearsheimer, generuje agresję. Państwo nigdy nie jest bezpieczne. Jedyne, co może zabezpieczyć je przed agresją innych, to rozciągnięcie własnej dominacji. Dlatego państwa – o ile tylko mogą – działają ofensywnie. Próbują narzucić kontrolę wszystkim dookoła. W praktyce zdolni są do tego tylko najpotężniejsi gracze. Ci gracze rzeczywiście próbują to zrobić. Większość państw nie ma widoków na globalną dominację, dlatego układa się z większymi.

Mearsheimer pokazuje to na dobrze znanym przykładzie II wojny światowej. III Rzesza obawiała się ataku Francuzów i Sowietów. Postanowiła zawrzeć taktyczny pakt z Sowietami, żeby zdominować Francuzów i resztę zachodniej Europy – ale tylko w tym celu, by w następnym kroku uderzyć na Sowietów. Według Mearsheimera cała nazistowska narracja o „Lebensraum” była przede wszystkim narracją. Tak naprawdę III Rzesza w swojej polityce zagranicznej realizowała zasady polityki siły. Dlaczego zatem przegrała? Bo nie była tak potężna, jak sobie to wyobrażała. Zgodnie z racjonalnością, powinna była ograniczyć swoje ambicje i nie decydować się na globalną wojnę. Innymi słowy: III Rzesza przeceniła własne siły i przegrała.



Stany Zjednoczone


Tu wkracza u Mearsheimera Ameryka. O klęsce III Rzeszy przeważyła decyzja USA, które włączyły się do wojny. Mearsheimer wyjaśnia tę decyzję bardzo prosto. Amerykanie obawiali się, że III Rzesza dopnie swego: pokona wszystkie państwa europejskie oraz opanuje Związek Sowiecki. Gdyby cała Eurazja znalazła się pod kontrolą III Rzeszy, III Rzesza stworzyłaby bezpośrednie zagrożenie dla Stanów Zjednoczonych. Amerykanie, pisze Mearsheimer, przypuszczali, że Hitler się nie zatrzyma. Natura polityki międzynarodowej pchałaby go do konfrontacji ze Stanami Zjednoczonymi. Mając za sobą zasoby całej Eurazji, Hitler mógłby zwyciężyć Amerykanów i opanować świat. Dlatego Amerykanie włączyli się do gry. Pokonali III Rzeszę i ustanowili amerykańską kontrolę nad Europą. Nie byli w stanie pokonać Związku Sowieckiego, a Związek Sowiecki nie był w stanie pokonać ich. Obie strony o tym wiedziały. Wykazały się większą roztropnością, niż wcześniej III Rzesza. Dlatego toczyły wyłącznie zimną, a nie gorącą wojnę. Rozumiały balans sił. 

Dla myślenia Mearsheimera absolutnie formatywnym wydarzeniem był kryzys kubański 1962 roku. Sowieci uznali, że są silniejsi i postanowili przysunąć się ze swoimi instalacjami rakietowymi pod granice Ameryki. Amerykanie poczuli, że są żywotnie zagrożeni i zamanifestowali gotowość do konfliktu. Sowieci wycofali się, bo zrozumieli, że przelicytowali i nie są wcale tak silni, jak sądzili. Po raz kolejny okazali się bardziej roztropni od III Rzeszy.

Mearsheimer uważa, że w 1991 roku ten balans się zmienił. Związek Sowiecki upadł. Amerykanie stali się znacznie potężniejsi niż Rosjanie. Dlatego zaczęli iść naprzód i przejmowali kontrolę militarną nad kolejnymi państwami. W Europie rozszerzyli NATO: włączyli do niego Polskę, Państwa Bałtyckie i inne kraje. Rosja, pisze Mearsheimer, musiała się z tym pogodzić. Nie miała innego wyjścia: nie dysponowała siłą wystarczającą do zatrzymania Amerykanów.

Wtedy – tak sądzi Mearsheimer – Amerykanie popełnili błąd III Rzeszy. Uznali, że są mocniejsi, niż byli naprawdę. W roku 2008 na szczycie w Bukareszcie zapowiedzieli, że przejmą kontrolę militarną nad Gruzją oraz Ukrainą. Rosja odebrała to jako żywotne zagrożenie dla własnych interesów. Kryzys kubański w nowej odsłonie. Rosjanie – uważa Mearsheimer – nie potrafili zmusić Amerykanów do rezygnacji z chęci przejęcia Gruzji na drodze dyplomatycznej, dlatego zdecydowali się na kroki militarne. Osiągnęli pożądany skutek; Ameryka uznała, że nie ma dość siły, żeby przejąć Gruzję. Próbowała jednak przejąć Ukrainę, uważa Mearsheimer. Jego zdaniem to właśnie dlatego w 2014 roku Rosja uderzyła po raz pierwszy.



Prognoza z „Forreign Affairs”


W 2014 roku John Mearsheimer opublikował na łamach „Foreign Affairs” słynny artykuł pt. „Why the Ukraine Crisis Is the West’s Fault: The Liberal Delusions That Provoked Putin”. Przewidywał w nim, że jeżeli Amerykanie będą kontynuować próbę rozciągnięcia kontroli militarnej nad Ukrainą, Rosjanie uderzą ponownie. To jak sprawa Kuby z 1962 roku – dla Rosji Ukraina jest zbyt ważna, twierdził. Według Mearsheimera – Rosjanom nie uda się wprawdzie zająć całej Ukrainy, bo na to nie mają siły, ale i tak uderzą – zrobią wszystko, co w ich mocy, by nie dopuścić Amerykanów pod swoje granice. Jak wiadomo, w roku 2021 Rosjanie wystosowali do Amerykanów ultimatum, żądając – między innymi – całkowitego wycofania się z Ukrainy. Amerykanie się nie zgodzili, a Rosja w lutym 2022 roku uderzyła. Mearsheimer uważa, że musiało tak być.

Jego zdaniem – można i należy potępiać atak na Ukrainę z perspektywy moralnej. Dotyczy to szczególnie wszystkich niegodziwości, których dopuściły się rosyjskie wojska. Z perspektywy realnej polityki to jednak według Mearsheimera tak, jakby potępiać chmurę za to, że pada z niej deszcz. Polityka międzynarodowa jest oparta na sile i wszystkie strony powinny respektować balans tej siły w myśl prostej zasady: „silniejsi osiągają swoje cele, a słabsi ustępują”. Amerykanie, uważa Mearsheimer, przecenili własną siłę i poszli na Ukrainie za daleko, dlatego Rosjanie odpowiedzieli. Sceptykom Mearsheimer odpowiada prostą analogią: niech pomyślą, co zrobiliby Amerykanie, gdyby Rosja ogłosiła, że Kanada albo Meksyk ma przystąpić do paktu wojskowego z Moskwą. Otóż natychmiast zaatakowaliby Kanadę, odpowiada Mearsheimer, bo Rosjanie zaburzyliby balans sił i żywotnie zagrozili Ameryce.



Katolicka perspektywa


Z katolickiej perspektywy jest to fatalne. Gdyby wszyscy gracze na arenie międzynarodowej stosowali się do nauki Kościoła, wojny w ogóle by nie wybuchały. Pięknie pisał o tym Pius XI w encyklice „Quas primas”: jeżeli wszyscy panujący uznają władzę Jezusa Chrystusa, na świecie zapanuje trwały pokój. Niestety – panujący nie chcą uznać władzy Jezusa Chrystusa. Żeby zrealizować idealny pokój w ujęciu Piusa XI potrzebne byłoby powszechne uznanie tej władzy. Jeżeli jeden podmiot ją uzna, ale drugi nie – drugi będzie działać w ramach polityki siły. Wtedy pierwszy nie ma innego wyjścia. To błędne koło, którego ludzkości nie udało się nigdy przezwyciężyć. Mearsheimer, który został wychowany jako katolik, często o tym mówi: wskazuje, że ludzie są skłonni do zła i tej skłonności po prostu nigdy nie da się w tym świecie usunąć. To oznacza, że każde państwo, czy tego chce czy nie, musi uwzględniać politykę siły.



Konkluzja: Putin i Trump


Prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump powiedział, że w jego ocenie przyczyną wybuchu wojny 2022 roku było manifestowanie przez USA chęci włączenia Ukrainy do NATO. Deklaruje, że rozumie obawy Federacji Rosyjskiej i zamierza wypracować pokój. Szef Pentagonu Pete Hegseth mówi, że Ukraina nie odzyska całości swoich ziem. Innymi słowy: administracja Donalda Trumpa uznała, że nie ma dość siły, by przejąć kontrolę nad Ukrainą. Może nam się to nie podobać. Wolelibyśmy, żeby Ukraina była w NATO. Chcielibyśmy, żeby Rosjanie mieli się z pyszna, spektakularnie przegrali i musieli wycofać wszystkie swoje wojska z Ukrainy. Amerykanie uznali jednak – tak, jak pisał już w 2014 roku Mearsheimer – że balans sił pomiędzy nimi a Rosjanami jest inny i dlatego trzeba zrobić krok wstecz. Tak, jak w 1962 roku krok wstecz zrobili Sowieci.

O wartościach dużo się mówi. Za kurtyną wartości jest, niestety, tylko naga siła.

Paweł Chmielewski










Trump, Putin i brutalna prawda o polityce międzynarodowej - PCH24.pl













wtorek, 19 listopada 2024

Katastrofa ukraińska






Kompletne niezrozumienie realiów wojny i realiów politycznych.





przedruk


19.11.2024 07:12

Tysiąc dni wojny. "Ukraina to kraj, który został zaatakowany i zamęczony"


Dziś mija 1000 dni od napaści Rosji na Ukrainę i rozpoczęcia tam pełnoskalowej wojny. Jej skutki odczuwane są także w Polsce. Mimo upływu czasu, Władimir Putin nie wycofał się ze swojego zbrodniczego planu.


1000 dni wojny

Polska również odczuwa jej skutki. Od początku rosyjskiej inwazji na Ukrainę Rosjanie prowadzą regularne ostrzały rakietowe ukraińskiego terytorium; często ich celem są obiekty cywilne, w tym infrastruktura energetyczna. Podczas nalotów kilkukrotnie rakiety przekroczyły polską granicę; raz upadek rakiety spowodował ofiary śmiertelne.


Pod koniec września 2024 r. do ubezpieczeń w Polsce zgłoszonych było ponad milion cudzoziemców. Około 779 tys. osób to obywatele Ukrainy – wynika z danych Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. W ostatnich latach obserwowany jest stały wzrost liczby Ukraińców pracujących w naszym kraju.

W związku z obowiązkiem szkolnym od września br. do polskich szkół dołączyły 33 tys. ukraińskich uczniów - wynika z danych resortu edukacji. Tuż po wybuchu pełnoskalowej wojny w 2022 r. do polskiego systemu edukacji trafiło ponad 193 tys. dzieci. Była to najwyższa liczba odnotowana przez ministerstwo.



Nigdy nie będzie tak, jak wcześniej

Dr Jewhen Mahda, dyrektor Instytutu Polityki Światowej, prof. Narodowego Instytutu Technicznego Politechniki Kijowskiej im. Igora Sikorskiego, uważa, że jeden z największych problemów Ukrainy to „całe stulecia bezpaństwowości, przez co miliony ludzi nie uważają władzy za swoją”. Jego zdaniem Ukraińcy udowodnili jednak, że "Ukraina nie jest państwem przypadkowym" i będzie istnieć także po wojnie.

„Kiedy w 2022 roku nad wieloma regionami Ukrainy zawisło widmo okupacji, nadszedł moment wykrystalizowania się miłości do ojczystej ziemi. (…) Rośnie szacunek dla bohaterów, którzy bronili kraju w 2014 roku. Zaistniało głębsze zrozumienie wartości ich poświęcenia i czynów. I po raz kolejny pojawiło się klarowne zrozumienie tego, że to jest nasza ziemia. Każdy jej kawałek jest wyjątkowy, bezcenny i splamiony krwią” - powiedział ukraiński pisarz, członek PEN Clubu Ołeksandr Myched.

Serhij Rachmanin, deputowany partii Głos w Radzie Najwyższej Ukrainy, uważa, że bez względu na dalszy przebieg wydarzeń Ukraina już ugruntowała swoją pozycję jako państwo. „Nigdy już nie będzie taka jak wcześniej – nasi partnerzy nie będą nas postrzegać jak kraj wątpliwy. (…) System państwowy wciąż funkcjonuje, Siły Zbrojne Ukrainy działają, a zachodzące zmiany są nieodwracalne. Choć jesteśmy w pewnym stopniu zależni od naszych partnerów, to gospodarka Ukrainy się nie załamała, a biznes, system zarządzania i nasza jedność pozostają nienaruszone” – powiedział.
"Przetrwamy, wygramy"

Mieszkający w Charkowie 50-letni Serhij Żadan jest poetą, pisarzem, piosenkarzem i aktywistą. Od 2014 roku aktywnie pomagał wojsku ukraińskiemu oraz cywilom w Donbasie. Jest laureatem wielu nagród literackich, także w Polsce. Po polsku ukazały się jego tomiki wierszy: m.in. "Historia kultury początku stulecia", "Drohobycz", "Etiopia" i "Antena", oraz siedem powieści: "Big Mac", "Depeche Mode", "Anarchy in the UKR", "Hymn demokratycznej młodzieży", "Woroszyłowgrad", "Mezopotamia", "Internat", "W mieście wojna" (wszystkie powieści ukazały się nakładem wyd. Czarne w przekładzie Michała Petryka). W czerwcu b.r. Żadan poinformował, że podjął służbę wojskową w szeregach Gwardii Narodowej Ukrainy.

„Teraz czuję się wojskowym. Chociaż nie jestem na stanowisku bojowym, wciąż jest to praca w wojsku, służba w Gwardii Narodowej Ukrainy” - powiedział Serhij Żadan zapytany o to, jak zmieniło się jego życie od rozpoczęcia pełnoskalowej inwazji rosyjskiej na Ukrainę.

Pisarz służy w batalionie sił wsparcia oraz sekcji łączności cywilno-wojskowej 13. Brygady Gwardii Narodowej Ukrainy „Chartia”. „Ta praca nie zawsze jest widoczna z zewnątrz, ale jest przydatna dla brygady, i to jest najważniejsze. Pomagamy siłom obrony” - powiedział Żadan. I zapewnił: - Przetrwamy, wygramy...
Zaatakowani i zamęczeni

"Nie możemy poddawać się nieuchronności wojny" - wskazał z kolei watykański sekretarz stanu, kardynał Pietro Parolin w związku z tysięcznym dniem wojny na Ukrainie. "Mam szczerą nadzieję, że ten smutny dzień - dodał - rozbudzi poczucie odpowiedzialności u wszystkich, a zwłaszcza tych, którzy mogą powstrzymać tę masakrę".
Ukraina to kraj, który został zaatakowany i zamęczony; jest świadkiem poświęcenia całych pokoleń mężczyzn, młodych i osób starszych, oderwanych od nauki, pracy i rodziny, wysłanych na linię frontu; doświadcza dramatu tych, którzy widzą, jak ich bliscy giną pod bombami lub pod ostrzałem dronów; widzi cierpienie tych, którzy stracili domy lub żyją w skrajnie niepewnych warunkach z powodu wojny

– stwierdził kardynał Parolin, cytowany przez portal Vatican News.


- Jesteśmy świadkami dojrzewania nowego społeczeństwa ukraińskiego, państwa, które toruje swoją drogę do cywilizacji praw europejskich – ocenił zwierzchnik Kościoła Greckokatolickiego w Ukrainie abp Światosław Szewczuk.








Tysiąc dni wojny. "Ukraina to kraj, który został zaatakowany i zamęczony" | Niezalezna.pl








Nie będzie ukrainy, będzie Polska.

środa, 30 października 2024

Prawa językowe mniejszości




...na przykładzie Ukraińców w Rumunii



I  inne wieści.




przedruk
tlumaczenie automatyczne




Ukraińcy krok po kroku podbijają rumuńskie szkoły. Bukareszt milczy


Dodano: 29.10.2024






Czerniowiecka Obwodowa Administracja Wojskowa odpowiedziała niedawno na prośbę Rumuńskiego Centrum Kultury "Eudoxiu Hurmuzachi" w Czerniowcach, ujawniając alarmującą sytuację społeczności rumuńskiej w byłym rejonie Noua Suliță w obwodzie czerniowieckim.

Z danych przekazanych przez władze regionalne wynika, że w miejscowościach zamieszkałych głównie przez etnicznych Rumunów systematycznie zmniejsza się liczba zajęć prowadzonych w języku rumuńskim, podczas gdy liczba zajęć w języku ukraińskim rośnie. Zjawisko to budzi zaniepokojenie lokalnej społeczności, która postrzega ten trend jako zagrożenie dla tożsamości językowej i kulturowej młodych Rumunów.

W miejscowościach takich jak Vancicăuți, Marșinți, Răchitna, Mămăliga i Boian klasy prowadzone w języku ukraińskim są znacznie liczniejsze i stale się rozwijają, ze szkodą dla tych prowadzonych w języku rumuńskim. W niektórych przypadkach rodzice są "zachęcani" przez lokalne władze i nauczycieli do zapisywania swoich dzieci na zajęcia prowadzone w języku ukraińskim, co zmniejsza możliwości edukacji w ich ojczystym języku rumuńskim. Społeczność rumuńska obawia się, że te "centra edukacyjne" mogą stać się "centrami alienacji" dla młodych Rumunów, którzy w przypadku braku edukacji w języku ojczystym mogą stracić kontakt ze swoją tożsamością kulturową.

Oto sytuacja w niektórych byłych szkołach z rumuńskim nauczaniem, przekształconych w szkoły dwujęzyczne, zgodnie z dokumentem przesłanym przez Czerniowiecką Obwodową Administrację Wojskową:

Liceum Mămăliga: 8 klas rumuńskich (82 uczniów) i 14 klas ukraińskich (273 uczniów)
Liceum Dranița: 10 klas rumuńskich (156 uczniów) i 1 klasa ukraińska (16 uczniów)
Liceum "Ion Neculce" Boian-Hlinița: 11 klas rumuńskich (198 uczniów) i 10 klas ukraińskich (143 uczniów)Liceum nr 1 Boian: 13 klas rumuńskich (164 uczniów) i 11 klas ukraińskich (234 uczniów)

Liceum "Ion Vatamanu" Costiceni: 10 klas rumuńskich (121 uczniów) i 3 klasy ukraińskie (33 uczniów)
Liceum Tărăsăuți: 14 klas rumuńskich (233 uczniów) i 5 klas ukraińskich (67 uczniów)
Liceum Vancicăuți: 4 klasy rumuńskie (32 uczniów) i 11 klas ukraińskich (179 uczniów)
Liceum nr 2 Noua Suliță: 6 klas rumuńskich (70 uczniów) i 11 klas ukraińskich (223 uczniów)
Liceum Dinăuți: 11 klas rumuńskich (331 uczniów) i 7 klas ukraińskich (93 uczniów)
Liceum Răchitna: 6 klas rumuńskich (61 uczniów) i 10 klas ukraińskich (192 uczniów)Liceum Marșinți: 2 klasy rumuńskie (33 uczniów) i 10 klas ukraińskich (222 uczniów)


Liczby te wskazują na rosnące różnice między liczbą zajęć w języku rumuńskim a ukraińskim i rodzą pytania o przyszłość edukacji w języku ojczystym w tych obszarach. Przedstawiciele społeczności rumuńskiej ostrzegają, że zanik zajęć prowadzonych w języku rumuńskim będzie miał poważne konsekwencje dla zachowania tożsamości językowej i kulturowej wśród młodzieży z dawnej dzielnicy Noua Suliță.




---------------



Szef rumuńskiej kolonii daje sygnał przyszłej linii politycznej, która zaaprobuje sposób, w jaki Zachód będzie dalej zabierał nasze surowce


Dodano: 29.10.2024 
 ZIUA NEWS




Ambasador USA w Rumunii, Kathleen Kavalec, powiedziała we wtorek na szczycie PowerShift, że amerykańscy inwestorzy oczekują od większości rządowej przewidywalności oraz "decyzji legislacyjnych i podatkowych podejmowanych w porozumieniu z otoczeniem biznesowym i interesariuszami":

"W ciągu ostatnich dwóch lat nasze firmy stworzyły ponad 330 000 nowych miejsc pracy w sektorze energii odnawialnej. Dało to konsumentom większy dostęp do czystej energii, w tym energii słonecznej i wiatrowej, przyczyniając się do naszego dobrobytu gospodarczego. Tu, w Europie, jestem pod wrażeniem niezwykłego postępu, jaki poczyniła Rumunia w zmniejszaniu swojej zależności od paliw kopalnych. Od czasu przystąpienia do Unii Europejskiej stała się liderem w Europie w zmniejszaniu zależności od energii opartej na węglu.

W 2008 r. węgiel stanowił 39,5% krajowego miksu energetycznego. Ponad połowa energii w Rumunii pochodziła z węgla i węglowodorów. W 2023 r. udział węgla spadł do 13,44%, a prawie dwie trzecie produkcji energii było bezemisyjne. Oczywiście Rumunia korzysta z bogatych zasobów energetycznych, w tym na Morzu Czarnym. Podmorskie zasoby gazu ziemnego i energii wiatrowej przyczynią się do przekształcenia Rumunii w regionalny hub energetyczny, filar bezpieczeństwa energetycznego w regionie.

Niestety, nielegalna i niczym niesprowokowana wojna Rosji przeciwko Ukrainie spowodowała znaczne trudności w regionie Morza Czarnego. Obejmują one fizyczne bezpieczeństwo projektów offshore oraz bezpieczeństwo dostaw energii elektrycznej i gazu ziemnego dla krajów regionu. Pragnę wyrazić uznanie dla stałego wsparcia Rumunii dla Ukrainy, w tym poprzez pomoc w sytuacjach nadzwyczajnych w dziedzinie energetyki. Ponadto projekty interkonektorów, które Transelectrica buduje we współpracy z mołdawskim operatorem systemu, przyczynią się do zmniejszenia zależności Mołdawii od energii z rosyjskiego gazu.

Doceniamy również współpracę między Transelectricą a Moldelectricą, do której Rumunia zachęcała przy pomocy USAID. Podejście to przygotowuje integrację rynku energii Republiki Mołdawii z jednolitym rynkiem europejskim. Stany Zjednoczone wspierają, aby region Morza Czarnego był bezpieczny, zamożny, wzajemnie powiązany i wolny od zagrożeń dla integralności terytorialnej, ograniczeń gospodarczych i szkodliwych wpływów. W tym celu rząd Stanów Zjednoczonych stworzył strategię dla Morza Czarnego w 2023 r., przy udziale Rumunii i innych państw regionu.

Strategia ta wpisuje się w podejście Stanów Zjednoczonych do przeciwdziałania natychmiastowym i długoterminowym skutkom, jakie brutalna inwazja Rosji na Ukrainę wywiera na region. Jednym z pięciu filarów strategii dla regionu Morza Czarnego jest promowanie bezpieczeństwa energetycznego i czystej energii na szczeblu regionalnym. W zakresie bezpieczeństwa energetycznego wspieramy kraje partnerskie i sojusznicze na Morzu Czarnym w dywersyfikacji szlaków, źródeł i dostawców energii.

Konkretny przykład: Rumunia skorzystała z pomocy technicznej rządu Stanów Zjednoczonych w procesie opracowywania ustawy nr 121 z 2024 r. o morskiej energii wiatrowej. Trwają dyskusje na temat ewentualnej pomocy technicznej w zakresie prawa wtórnego. Ponadto w dniach 17-21 marca 2025 r. organizujemy misję gospodarczą pt. "Transformacja energetyczna i bezpieczeństwo energetyczne w Europie Południowo-Wschodniej" do Bułgarii, Rumunii i Serbii. Misja ta zapewni amerykańskim firmom platformę do zbadania możliwości, jakie stwarza ewolucja sektora energetycznego w regionie i przyczyni się do transformacji energetycznej w regionie.

Współpracujemy również z międzynarodowymi instytucjami finansowymi, EXIM, DFC i sektorem prywatnym w celu finansowania projektów o zmniejszonej emisji dwutlenku węgla, w tym energii słonecznej, wiatrowej, geotermalnej, a także jądrowej. Jesteśmy przekonani, że ta strategia i współpraca przyczynią się do stworzenia środowiska sprzyjającego bezpieczeństwu i dobrobytowi w Rumunii i w regionie Morza Czarnego. Dla inwestorów ważne jest stabilne, przewidywalne otoczenie biznesowe, w którym decyzje legislacyjne i podatkowe podejmowane są w porozumieniu z otoczeniem biznesowym i interesariuszami.

Obecnie energia odnawialna jest widoczną częścią stabilnego i odpornego postępu na drodze do dobrobytu. W naszej współpracy na rzecz wspólnego stawiania czoła trudnościom, z jakimi boryka się świat i region Morza Czarnego, a także w konsultacjach rządowych z otoczeniem biznesowym, aktualne pozostają słowa wielkiego rumuńskiego historyka Nicolae Iorgi: "Nigdy nie mów »nie da się tego zrobić«, ale zacznij od »zobaczmy«". Parafrazując amerykańskiego wynalazcę Henry'ego Forda, powiedziałbym: "Sukces leży we współpracy". Jest to prawdą, jeśli chodzi o współpracę w celu rozwiązania problemów, z jakimi boryka się region Morza Czarnego.

Dotyczy to również współpracy i konsultacji między rządem a otoczeniem biznesowym w celu wykorzystania zasobów energetycznych Morza Czarnego, a także zasobów energetycznych na lądzie. Tak więc bezpieczeństwo energetyczne będzie szło w parze z postępem na drodze do dekarbonizacji i dobrobytu. Bądźcie pewni, że Stany Zjednoczone będą nadal wspierać ten postęp, jako partner i sojusznik Rumunii" – powiedział ambasador USA.



--------------






Ratusz w rodzinnej gminie Moș Ion Roata jest okupowany przez grupę bandytów


Dodano: 29.10.2024

ZIUA NEWS








Potomkowie Moș Iona Roaty, czyli mieszkańcy gminy Câmpuri w komitacie Vrancea, są jakby przeklęci, by dostać się w ręce burmistrzów, którzy okradają ich jak w lesie. Jest to utrwalane od co najmniej 35 lat. Mieszkańcy Câmpuri są tak zdesperowani, że chcieliby, aby burmistrzowie byli sprowadzani z innych powiatów, bo jeden z nich mówi: "W naszej miejscowości jest tak wielu złodziei wśród wybranych, że jeśli wejdziesz do ratusza, musisz zostawić portfel w samochodzie i ewentualnie postawić rotwaillera do jego pilnowania!"



W 2017 roku sąd w Panciu zdecydował, że burmistrz Câmpuri, wówczas Costel Mateiu, powinien spędzić za kratkami najbliższe 30 dni. Prokuratorzy z Vrancei oskarżają burmistrza o "popełnienie przestępstwa nadużycia stanowiska, jeśli urzędnik publiczny uzyskał dla siebie lub dla innej osoby nienależną korzyść, na mocy art. 132 ustawy 78/2000 w odniesieniu do art. 297 ust. 1 lit. a) ustawy nr 132. § 1 kodeksu karnego, składanie fałszywych zeznań, o których mowa w art. 326 kodeksu karnego, zarówno z zastosowaniem art. 38 § 2 kodeksu karnego, jak i nadużycia stanowiska, jeżeli urzędnik państwowy uzyskał dla siebie lub dla innej osoby nienależną korzyść, o której mowa w art. 132 ustawy nr 78/2000 w związku z art. 297 ust. 1 kodeksu karnego, oraz fałszerstwo intelektualne, o którym mowa w art. 321 kodeksu karnego, zarówno z zastosowaniem art. 35 § 1 k.k. (8 czynów istotnych), wszystkie z zastosowaniem art. 38 § 1 k.k." Co więcej, przy okazji przeszukań w dniu 1 listopada "stwierdzono, że oskarżeni Mateiu Costel i Vlad Ion, zastępca burmistrza gminy Cîmpuri, naruszyli swoje uprawnienia zawodowe, ustanowione odpowiednio w artykułach 17, 19 i 21 OG 55/2002, sporządzając i fałszywie podpisując dokumenty potwierdzające wykonywanie pracy na rzecz społeczności przez liczbę ośmiu osób, dokumenty, które przekazały Sądowi w Panciu, ale w rzeczywistości żadna z tych osób nie wywiązała się z tego obowiązku, chociaż zgodnie z art. 21 OG 55/2002, jeżeli sprawca w złej woli nie stawi się przed burmistrzem w celu zarejestrowania i wykonania sankcji za wykroczenie, po powiadomieniu burmistrza lub jednostki policji, sąd może zastąpić tę sankcję sankcją grzywny.

Działając w ten sposób, pozwani naruszyli uzasadnione prawo Urzędu Miasta Cîmpuri do pobierania kwot ustalonych jako grzywny za naruszenie przepisów dla ustalonych osób". (Prokuratura Okręgowa Vrancea)

Burmistrz Costel Mateiu jest objęty śledztwem w sprawie nadużycia urzędu, fałszerstw intelektualnych i fałszywych zeznań, a zastępca burmistrza Ion Vlad za nadużycie urzędu i fałszerstwo intelektualne. Trzy lata po tych wydarzeniach burmistrz Mateiu ginie w nieszczęśliwym wypadku, a jego miejsce zajmuje zastępca Vlad Ion. Już po roku Vlad zostaje uniewinniony przez sąd, ponieważ "fakty się przedawniły" i ma wolną rękę na czele ratusza w Câmpuri, miejscu, w którym urodził się i mieszkał Santa Ion Roata. Teraz zaczyna się prawdziwa kradzież. Vlad ma zastępcę burmistrza w osobie Iuliana Pogana, znanego jako półświatek, lichwiarza, który obrabował i zniszczył niezliczone rodziny w okolicy za pomocą pożyczek typu IFN. Wraz z inżynierem katastralnym Iulianem Voicu przystąpił do gromadzenia mokanów, potomków Iona Roaty.

W ten sposób w ciągu 7-8 lat deputowany Pogan wraz z katastrą Voicu ukradli co najmniej 200 hektarów lasu prawowitym właścicielom, przekazując im fałszywe nazwiska. Kwestie szeroko omówione w sprawozdaniu organu certyfikującego podmiotu państwa rumuńskiego. Co więcej, katastra Voicu była w stanie zebrać ogromne dotacje od APIA na rozwój fermy cieląt ANGUS na terenie tzw. Șerbu Gheorghe, alias Bragladina Bejan. Ale stadnina cieląt nigdy nie istniała, a Baragladina Bejan zaczęła warczeć, gdy zapytano go, czy słyszał o cielętach rasy ANGUS. "Nie znam żadnego cielęcia czystej krwi, wiem, że pan Voicu powiedział mi, że przynosi mi kolczyki dla cieląt, ale nie otrzymałem ich dzisiaj!" Niestety, uczciwi mieszkańcy tego miejsca żyją w ciągłym terrorze gospodarczym i społecznym, zwłaszcza z powodu burmistrzów Vlada i Pogana, którzy pozwalają gangsterom w okolicy na sianie postrachu wśród ludzi.

Marian Gârleanu

poniedziałek, 21 października 2024

Zagrożenie NATO - "już postrzegają nas"







przedruk



"Zagrożenie jest bardzo poważne". Niepokojące słowa amerykańskiego generała

dzisiaj 6:46


Amerykański generał Christopher Cavoli wskazuje, że choć Rosja poniosła na Ukrainie duże straty, to jednak zdobyła bezcenne doświadczenie. NATO musi być gotowe na konflikt.




– Pod koniec wojny na Ukrainie, jakikolwiek by on nie był, armia rosyjska będzie silniejsza niż dzisiaj. Siły te znajdą się na granicy naszego sojuszu. Będą dowodzone przez tych samych ludzi, którzy już postrzegają nas jako wrogów i wtedy będziemy bardzo wściekli z powodu tego, jak potoczyła się wojna. Będziemy więc mieli przeciwnika z prawdziwymi umiejętnościami, masą i jasnymi intencjami. Dlatego musimy być gotowi i potrzebować sił zbrojnych, które będą w stanie się temu przeciwstawić – powiedział generał Christopher Cavoli, naczelny dowódca amerykańskich sił zbrojnych w Europie w wywiadzie dla "Der Spiegel".

Generał zauważył, że Rosja stanowi stałe zagrożenie dla NATO i bezpieczeństwa w całej Europie. Dodał, że Moskwa coraz częściej współpracuje z takimi państwami jak Chiny i Korea Północna. To sprawia, że jest to problem globalny, o zupełnie nowej dynamice.

– Zagrożenie jest bardzo poważne. Wolę opisać, jak dotkliwe jest dla nas. NATO musi mieć większe możliwości niż nasz przeciwnik. Dlatego musimy szybko wdrożyć wymagania wynikające z planów obronnych. Pamiętajmy, że musimy być szybsi od Rosjan, tylko w ten sposób możemy ich powstrzymać – dodał amerykański dowódca.
Możliwy atak Rosji

Według symulacji możliwego rosyjskiego ataku na wschodnią flankę NATO w 2027 roku, sojusz będzie potrzebował 10 dni na aktywację piątego artykułu o obronie zbiorowej. W najgorszym przypadku państwa bałtyckie mogą zostać pozostawione bez pomocy przez 10 dni, zanim NATO wyśle posiłki.

Zastępca Sekretarza Generalnego NATO Mircea Joane powiedział, że obecnie Rosja "nie ma zamiaru ani możliwości” atakować żadnego z krajów Sojuszu.

Były Naczelny Dowódca NATO, emerytowany admirał Marynarki Wojennej Stanów Zjednoczonych James Stavridis, ostrzegł, że rosyjskie dowództwo wojskowe sprzeciwi się jakimkolwiek ćwiczeniom Sojuszu na Morzu Bałtyckim. Były dowódca NATO uważa, że "w ciągu najbliższego miesiąca Rosjanie mogą przejść na wojnę cybernetyczną i elektroniczną”.






"Będą dowodzone przez tych samych ludzi, którzy już postrzegają nas jako wrogów i wtedy będziemy bardzo wściekli z powodu tego, jak potoczyła się wojna."


"Będą dowodzone przez ludzi, którzy już postrzegają nas jako wrogów."


"już postrzegają nas jako wrogów."





Ach więc to tak!

Wcześniej tak nie postrzegali?


sobota, 19 października 2024

Wojna secesyjna w USA









za fb:

tłumaczenie automatyczne

Dan Diaconu





sobota, Październik 19, 2024

Z Lee w Wirginii



Historia ma wiele twarzy, świeci na wiele sposobów, ale zwycięzcy pozwalają nam tylko rzucić okiem na obszar, który im odpowiada. A to, przefiltrowane z kolei przez makabryczną propagandę, miało na celu unicestwienie drugiego. Dlatego każdy epizod oficjalnej historii musi być kwestionowany i ponownie badany, aby spróbować dowiedzieć się, jaka rzeczywistość się za nią kryje. Wielkie objawienia historii przychodzą, gdy zaczynasz studiować prawdziwą historię pokonanych. Tylko wtedy wydarzenia nabierają spójności i można naprawdę zrozumieć, co się stało.



Dla wielu wojna secesyjna jest przygwożdżonym tematem, walką między "sprawiedliwymi" z Północy a "brutalami" z Południa. Walka, w której, cóż to za zasługa, wygrywa dobro. To wszystko, co zawsze dzieje się w Hollywood, prawda?

Wszystkie wydarzenia z tamtego okresu zostały spisane w sposób niezwykle prymitywny, z jednej strony zbyt doskonały, a z drugiej zbyt pokrętny i zacofany. Dla każdej osoby, która szuka znaczenia w całej historii, historia brzmi niezwykle dysonansowo. Jednak dzięki propagandzie uprawianej przez edukację takie pojęcia są nam wbijane od najmłodszych lat, tak że mamy nienormalne pewniki: "Rewolucja francuska była bez wątpienia niezwykłym wydarzeniem, które uwolniło ludzi od terroru", "Wojna domowa uwolniła czarnych od okrutnej niewoli" i tak dalej.

Jeśli chodzi o niewolnictwo, opowiem wam pewną historię. Byłem w Pecos, w restauracji, z przyjaciółmi. Czekaliśmy na słynny soczysty stek i chcieliśmy odetchnąć spokojnym powietrzem Południa. Jedyne, co przeszkadzało, to młotek gorączkowo uderzający w żelazko, gdzieś w odległości około 50 metrów. Zaglądając tam, zobaczyłem czarnoskórego mężczyznę, który naprawiał coś przy bramie lub płocie. Biali udawali się na sjestę, zatrzymując się w restauracji, podczas gdy biedny Murzyn mechanicznie uderzał w żelazko. Potem, bardziej żartobliwie, poważniej, jeden z nas zadał zasadnicze pytanie: "Hej, bracia, co się tu zmieniło?".

Byłam strasznie szczęśliwa, gdy dowiedziałam się, że Contra Mundum przetłumaczyło nową powieść G.A. Henty'ego "With Lee in Virginia". Ponieważ jest to powieść o wojnie secesyjnej, priorytetem było dla mnie czytanie jej właśnie pod kątem tego, co wiedziałem i co w jakiś sposób czułem przez lata.

To straszliwy opis wojny secesyjnej, widziany oczami południowca. Bez wątpienia talent do opowiadania historii Henty'ego jest doskonały, udaje mu się stworzyć postacie, które opowiadają ci o swoim świecie tak realnym, że czujesz się, jakbyś widział wszystko przed swoimi oczami. To, co od początku zrobiło na mnie wrażenie, to przedstawienie społeczeństwa Południa, sposób, w jaki toczyło się codzienne życie. Południe było osiadłą częścią Stanów Zjednoczonych, podczas gdy Północ była chaotycznym, niechlujnym, ale rewolucyjnym społeczeństwem. Konflikt między Północą a Południem nie był konfliktem między tymi, którzy chcieli uwolnienia niewolników i tych, którzy dręczyli ludzi, ale w rzeczywistości walką o przejęcie władzy absolutnej. W rzeczywistości niewolnictwo nie było problemem Północy, ale bogatych ludzi z Południa, których obawiano się i podejrzewano o chęć zdobycia władzy. Z drugiej strony, ci z Południa chcieli tylko zostawić ich w spokoju. Żyli również w fałszywym przekonaniu, że unia stanów amerykańskich jest wolnym stowarzyszeniem, które, tak jak zostało stworzone, może również zostać rozwiązane. Dlatego w pierwszej fazie rozdzieliło się siedem państw, a następnie cztery kolejne. Był to jednak niewielki odsetek w porównaniu z pozostałymi dwudziestoma trzema państwami, które pozostały lojalne wobec Unii.

Dla każdego było jasne, na czyją korzyść taki konflikt zostanie rozstrzygnięty. Dodajmy jeszcze, że Północ miała pełne poparcie Europy i że od pierwszych chwil konfliktu udało jej się nałożyć prawdziwą blokadę morską. Jak długo wytrzyma siła, którą ludzie bronią swojego terytorium? Z punktu widzenia współczesnej wojny jest to sytuacja matowa. Jednak wojna secesyjna trwała ponad cztery lata, w której zginęło 620 000 żołnierzy, 325 000 zaginęło, bardzo wielu zostało rannych i zginęła niezliczona liczba cywilów. Historia mówi nam, że pod koniec wojny zginęło 6% białych mężczyzn na Północy i 18% tych na Południu. Jest to sposób manipulacji, wykorzystujący liczby, które faworyzują zwycięską stronę. Dlaczego o tym mówię? Ponieważ ludność Północy była czterokrotnie większa niż Południa, co pokazuje nam, że zwycięstwo nie było łatwe, jak się wydaje na pierwszy rzut oka.

Czy ktoś zastanawia się, jak to możliwe, że tak niezrównoważona sytuacja doprowadziła do konfliktu o takim czasie trwania i z tak wieloma stratami? Podam wam jeszcze kilka liczb do przemyślenia: 97% przemysłu broni palnej było skoncentrowane na północy, a tylko 3% na południu. Europejczycy zagrali kartą Północy, choć w pewnym momencie wkroczenie europejskich sił po stronie Południa wywróciłoby cały wynik do góry nogami. Mimo to Południe odniosło serię błyskotliwych, absolutnie niewytłumaczalnych zwycięstw. Nie wspominając już o tym, że było kilka momentów, w których byli niezwykle blisko osiągnięcia końcowego zwycięstwa. Dlatego pytania wciąż się pojawiają.

Oto fenomenalna zasługa Henty'ego. Poza fascynującą akcją jego powieści, udaje jej się pokazać nam nastrój ludzi i to, o co walczyła każda ze stron. Podczas gdy Południe broniło swojego patriarchalnego, spokojnego społeczeństwa, opartego na wartościach moralnych, Północ przybyła z ideologią uniformizującą, burzącą, przeciwstawiającą ilość jakości. W tym miejscu, oczywiście, wielu mogłoby powiedzieć, że nie można mówić o moralnym społeczeństwie, gdy praktykowano tam niewolnictwo. Ale kwestią, o której historia milczy, ale o której Henty mówi dość wyraźnie, jest to, że "ogólnie rzecz biorąc, czarni na dobrze zorganizowanym majątku, z wyrozumiałymi panami, byli prawdopodobnie szczęśliwszą klasą ludzi niż robotnicy na jakimkolwiek majątku w Europie". I tego typu mistrzowie byli regułą. Zdarzały się oczywiście nadużycia, ale były one odrzucane przez społeczeństwo, jak wynika z książki.

Elementem, w którym wyróżnia się powieść Henty'ego, jest przedstawienie wojskowych osobistości Południa, wśród których wyróżnia się oczywiście postać Roberta E. Lee. Czy to nie dziwne, że tak wyjątkowy wojskowy jak Lee, który sprzeciwiał się niewolnictwu, walczył po stronie Południa? W ten sposób cała propaganda zaczyna się. Dlaczego taki człowiek miałby zdecydować się walczyć po stronie "sił zła"? Są to uzasadnione pytania, na które historia nie daje odpowiedzi. Co więcej, aby zapewnić utrwalenie ich kłamstw, oficjalne książki powierzchownie pomijają niezwykłą osobowość Lee. Henty ma moc opisywania nie tylko ludzi, ale także konfliktów, podając niesamowite szczegóły, trzymając cię z oczami utkwionymi w jego pisarstwie, sprawiając, że drżysz z emocji i przeżywasz na nowo prawdziwą historię. I nie chodzi tu tylko o walki, ale także o interakcje w społeczeństwie Południa, o naturalne życie ludzi w spokojnym świecie, odwróconym od swojego przeznaczenia przez absurdalny progresywizm, który z dnia na dzień coraz bardziej przytłacza.

Bez wątpienia "Z Lee w Wirginii" to książka, którą trzeba przeczytać, aby zrozumieć nieodwracalnie zniszczony świat, w którym istniały wartości moralne i w którym życie zbliżało się do tego, co naturalne. Wracając do moich teksańskich doświadczeń, pytanie, które powinniśmy sobie teraz zadać, nie brzmi "czy coś się zmieniło?", ale o wiele bardziej subtelne: czy pozorne zniesienie niewolnictwa nie było w rzeczywistości zakamuflowaną operacją, mającą na celu przekształcenie nas wszystkich w niewolników? Zastanów się nad tym dobrze, pod kątem tego, czego doświadczasz i obfitości informacji, które przeczytasz w powieści Henty'ego! Powodzenia w czytaniu!

P.S. Książkę znajdziecie na stronie Wydawnictwa Contramundum. A ponieważ minęło już sporo czasu, odkąd prezentowałem ich książki - a one wcale nie próżnują! - Zwracam też uwagę na pojawienie się innych niezwykle wartościowych tytułów:

"Droga do domu", znakomita antologia najpiękniejszych rosyjskich opowieści

Upadek rodzicielstwa, książka, którą każdy rodzic musi przeczytać i którą zamierzam przedstawić szerzej, gdy będę miał na to odpowiedni czas. Do tego czasu jednak nie mogę się powstrzymać od stwierdzenia, że czytając ją, zrozumiecie dokładnie, dlaczego mamy tak wiele zagubionych dzieci. Patrzysz na nich i nie patrzysz na nich z tego świata: grubych, wulgarnych, niegrzecznych, bez niczego w głowie i bez perspektyw. Dlaczego? Ponieważ w pewnym momencie wirus pojawił się między rodzicami a dziećmi, a tym wirusem jest "rodzicielstwo". Przeczytaj go, a zrozumiesz, gdzie popełniasz błąd w relacjach z dziećmi! Więcej w kolejnym artykule.





PS. 

Książkę znajdziecie na stronie Wydawnictwa Contramundum. Także dlatego, że minęło już dość kilka lat odkąd prezentowałem ich książki - a one nie siedziały bezczynnie! - Sygnalizuję też wygląd innych niezwykle cennych tytułów:

- Droga do domu, wspaniała antologia najpiękniejszych rosyjskich historii

- Załamanie rodzicielstwa, książka, którą musi przeczytać każdy rodzic i którą zamierzam szerzej zaprezentować, gdy będę miała niezbędny odpoczynek. 

Do tego czasu nie mogę nie powiedzieć, że czytając to zrozumiecie dokładnie dlaczego mamy tyle utraconych dzieci. Patrzysz na nich i nie uważasz ich za nie z tego świata: grubych, wulgarnych, niegrzecznych, nie mających nic w głowie i bez perspektyw. Dlaczego? Bo w pewnym momencie pojawił się wirus pomiędzy rodzicami i dziećmi i tym wirusem jest 'rodzicielstwo'. Przeczytaj, a zrozumiesz, gdzie robisz źle w stosunku do dzieci! Więcej w nadchodzącym artykule.




Upadek rodzicielstwa
Jak krzywdzimy dzieci, kiedy traktujemy je jak dorosłych



W książce "The Collapse of Parenting", bestsellera New York Timesa, dr Leonard Sax jasno i klarownie przedstawia główne wyzwania, przed którymi stoją dziś rodzice, od coraz bardziej natarczywej bezczelności dzieci po marnowanie ich życia przed ekranami, w tym wyzwania związane z ideologią gender.

Jego zdaniem, depresję, otyłość i wewnętrzną kruchość dzieci tłumaczy się tym, że rodzice zrezygnowali ze swojego naturalnego autorytetu: odmawiają, świadomie lub nie, przyjęcia roli modeli i przewodników, oddając się destrukcyjnemu relatywizmowi: "kim jestem, aby wiedzieć, co jest najlepsze dla mojego dziecka?".

Konsekwencją tego jest młodzież i młodzież, która nie wie, co jest dobre, a co złe, brakuje im elementarnej dyscypliny i zawsze szukają wzorców do naśladowania wśród rówieśników i w Internecie.

Książka, napisana stylem przystępnym dla każdego, nie jest tylko ponurą diagnozą, ale oferuje konkretne i skuteczne kroki, które mają przynieść pokój w domu i skorygować zachowanie dzieci, aby cała rodzina była szczęśliwa. Jest to prawdopodobnie najbardziej spektakularna część książki, ponieważ przepełniona jest praktycznymi poradami, a jednocześnie proponuje głębszą wizję, dzięki której zarówno dzieci, jak i rodzice mogą zapuścić korzenie.




-------


Istoria are multe fețe, strălucește în multiple moduri, însă învingătorii lasă să se întrevadă doar zona care le convine. Și aceasta, filtrată, la rândul ei, prin propaganda macabră, menită a-l anihila pe celălalt. De aceea fiecare episod al istoriei oficiale trebuie pus sub semnul întrebării și restudiat pentru a încerca să afli realitatea care se afla în spatele său. Marile revelații ale istoriei vin atunci când începi să studiezi istoria reală a celor înfrânți. Abia atunci evenimentele capătă coerență și poți înțelege cu adevărat ceea ce s-a întâmplat.
Pentru mulți, Războiul Civil American este un subiect bătut în cuie, o luptă dintre „drepții” din nord, contra „brutelor” din sud. O luptă în care, ce să vezi?, binele câștigă. Doar asta se întâmplă întotdeauna la Hollywood, nu-i așa?
Toate evenimentele acelei perioade au fost consemnate într-un mod extrem de rudimentar, mult prea perfecții dintr-o parte contra mult prea strâmbilor și înapoiaților din cealaltă parte. Pentru orice om care caută o relevanță în toată povestea, istoria sună extrem de disonant. Doar că, prin propaganda exercitată prin intermediul învățământului, astfel de noțiuni ni se fixează de mici, astfel încât să avem certitudini aberante: „Revoluția Franceză a fost, fără doar și poate, un eveniment extraordinar care a eliberat oamenii de sub teroare”, „Războiul de Secesiune a eliberat negrii de crâncena sclavie” s.a.m.d.
În ceea ce privește sclavia, vă voi spune o întâmplare. Mă aflam în Pecos, la un restaurant, împreună cu niște amici. Așteptam să ne vină vestita friptură suculentă și căutam să respirăm aerul calm al Sudului. Singura chestie deranjantă era un ciocan care bătea frenetic un fier, undeva la vreo 50 metri distanță. Privind într-acolo, am văzut un negru care repara ceva la o poartă sau la un gard. Albii își făceau siesta, se opreau în câte-un restaurant, în timp ce bietul negru bătea mecanic la fierul ăla. Atunci, mai în glumă, mai în serios, unul dintre noi a scos întrebarea fundamentală: „Băi, fraților, ce s-a schimbat aici?”.
M-am bucurat teribil când am aflat că cei de la Contra Mundum au tradus un nou roman de-a lui G.A. Henty, „Cu Lee în Virginia”. Fiind un roman care acoperă Războiul Civil American, l-am prioritizat la lectură tocmai prin prisma celor pe care le știam și le simțisem cumva peste timp.
E o teribilă relatare a Războiului Civil American, văzută prin ochii unuia din Sud. Fără doar și poate, talentul de povestitor al lui Henty este desăvârșit, reușind să creeze personaje care-ți relatează lumea lor atât de real încât ai impresia că vezi totul în fața ochilor. Ceea ce m-a impresionat încă de la început a fost zugrăvirea societății Sudului, modul în care decurgea viața de zi cu zi. Sudul era partea așezată a SUA, în timp ce Nordul era societatea haotică, dezordonată, dar revoluționară. Conflictul dintre Nord și Sud nu a fost unul dintre cei care vor să elibereze sclavii și cei care chinuiau oamenii ci, în realitate, unul pentru preluarea puterii absolute. De fapt nu sclavia era problema Nordului, ci oamenii bogați ai Sudului, de care se temeau și pe care-i bănuiau că vor să cucerească puterea. De partea cealaltă, cei din Sud nu doreau decât să fie lăsați în pace. De asemenea, trăiau cu falsa idee că uniunea statelor americane era o asociere libera care, așa cum fusese făcută, putea fi și desfăcută. De aceea, în prima fază șapte state s-au separat, după care încă patru. Însă era o proporție mică față de celelalte douăzeci și trei de state rămase fidele Uniunii.
Era limpede pentru oricine în favoarea cui se va tranșa un asemenea conflict. Să mai adăugăm că Nordul avea sprijinul deplin al Europei și că încă din primele momente ale conflictului au reușit să impună o veritabilă blocadă navală. Oare cât ar putea rezista o forță încropită în viteză de oameni care-și apărau teritoriul? În termenii războiului modern este o situație de mat. Cu toate acestea însă, Războiul de Secesiune a durat mai bine de patru ani, având un număr de 620 000 de soldați uciși, 325 000 de dispăruți, extrem de mulți răniți și un număr necontorizat de civili uciși. Istoria ne spune că la finalul războiului 6% dintre bărbații albi din Nord și 18% dintre cei din Sud au murit. E un mod de manipulare, folosind cifrele care avantajează tabăra câștigătoare. De ce spun asta? Deoarece populația Nordului era de patru ori mai mare decât cea a Sudului, fapt care ne arată că victoria nu a fost una facilă, așa cum pare la prima vedere.
Oricine se întreabă cum e posibil ca o situație atât de dezechilibrată să conducă la un conflict de o asemenea durată și cu atâtea pierderi? Vă mai dau niște cifre la care să vă gândiți: 97% din industria armelor de foc era concentrată în Nord și doar 3% în Sud. Europenii au jucat cartea Nordului, cu toate că, la un moment dat, intrarea unei forțe europene de partea Sudului ar fi dat peste cap întreg deznodământul. Chiar și așa, Sudul a avut o serie de victorii strălucite, absolut inexplicabile. Și nu mai vorbim că au fost câteva momente în care au fost extrem de aproape de a obține victoria finală. Motiv pentru care întrebările persistă.
Iată aici meritul fenomenal al lui Henty. Dincolo de acțiunea fascinantă a romanului său, acesta reușește să ne arate starea de spirit a oamenilor și pentru ce anume lupta fiecare parte. În timp ce Sudul își apăra acea societate patriarhală, liniștită, constituită pe valori morale, Nordul venea cu ideologia uniformizatoare, demolatoare, opunând cantitatea calității. Aici, desigur, mulți ar putea spune că n-ai cum să vorbești despre o societate morală în condițiile în care acolo se practica sclavia. Însă, chestiunea despre care istoria tace, dar pe care Henty o spune cât se poate de clar este aceea că „în ansamblu, negrii de pe o moșie bine organizată, cu stăpâni înțelegători, erau probabil o categorie de oameni mai fericiți decât muncitorii de pe orice domeniu din Europa”. Iar acest tip de stăpâni era regula. Existau, desigur și abuzuri, doar că ele erau respinse de societate, așa cum se desprinde limpede și din carte.
Elementul în care strălucește romanul lui Henty este prezentarea personalităților militare ale Sudului, dintre care, desigur, se distinge cea a lui Robert E. Lee. Nu-i oare ciudat că un militar de excepție precum Lee, care se opunea sclaviei, a luptat de partea Sudului? Iată cum începe întreaga propagandă să se prăbușească. De ce ar fi ales un asemenea om să lupte de partea „forțelor răului”? Sunt întrebări legitime cărora istoria nu le răspunde. Mai mult, pentru a-și asigura perpetuarea minciunilor, cărțile oficiale trec superficial peste extraordinara personalitate a lui Lee. Henty are puterea de a descrie nu doar oamenii, dar și conflictele, dând detalii uimitoare, ținându-te cu ochii pironiți în scrierea sa, făcându-te să tremuri de emoție și să retrăiești istoria reală. Și nu-i vorba aici doar despre lupte, ci și despre interacțiunile din societatea Sudului, de traiul firesc al oamenilor într-o lume liniștită, deviată de la destinul său de un progresism absurd care, pe zi ce trece, e din ce în ce mai sufocant.
Fără doar și poate „Cu Lee în Virginia” este o carte pe care trebuie să o citiți pentru a înțelege o lume iremediabil distrusă, în care existau valori morale și unde viața decurgea mai aproape de firesc. Revenind la experiența mea texană, întrebarea pe care ar trebui să ne-o punem acum nu este „dacă s-a schimbat ceva?”, ci una mult mai subtilă: oare nu cumva aparenta abolire a sclaviei a fost de fapt o operațiune mascată, menită a ne transforma pe toți în sclavi? Gândiți-vă bine la asta, prin prisma celor pe care le trăiți și a informațiilor abundente pe care le veți citi în romanul lui Henty! Spor la lectură!
P.S. Cartea o puteți găsi pe site-ul Editurii Contramundum. De asemenea, întrucât a trecut cam multișor de când n-am mai prezentat cărțile lor - iar ei n-au stat deloc degeaba! - vă semnalez și apariția altor titluri extrem de valoroase:
- Drumul spre casă, o superbă antologie a celor mai frumoase povești rusești
- Prăbușirea parentingului, o carte pe care trebuie să o citească obligatoriu orice părinte și căreia intenționez să-i fac o prezentare mai largă atunci când voi avea răgazul necesar. Până atunci atunci însă nu mă pot abține să nu vă spun că, citind-o, veți înțelege exact motivul pentru care avem atâția copii ratați. Te uiți la ei și nu-i consideri din lumea asta: grași, vulgari, obraznici, fără nimic în cap și fără perspective. De ce? Pentru că, la un moment dat, un virus s-a interpus între părinți și copii, iar acel virus este „parentingul”. Citiți-o și veți înțelege unde greșiți în relația cu copiii! Mai multe într-un articol viitor.





Trenduri economice: Cu Lee in Virginia