Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą nowe technologie. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą nowe technologie. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 23 lutego 2023

Technologia czytania w myślach






przedruk
tłumaczenie automatyczne

8 luty 2023


LOBALIŚCI BĘDĄ KONTROLOWAĆ MYŚLI: POWIEMY JAK


Globaliści opracowują technologie czytania w myślach i kontrolowania aktywności umysłowej ludzi. Nie pozwolimy sobie „myśleć źle”. A ci, którzy się odważą, zostaną stłumieni.
Wyskoczyło jak...

Jak to często bywa w przypadku Światowego Forum Ekonomicznego (WEF) w Davos , bardzo interesujące, a nawet sensacyjne rzeczy, które są tam omawiane, często wychodzą na jaw znacznie później niż zakończenie tego „zgromadzenia” globalistycznej elity. Tak też stało się w tym roku. Breitbart , niesystemowy portal informacyjny, ujawnia niektóre ważne wydarzenia WEF, które odbyły się w styczniu, które były ukryte przed prasą ogólną i które ujawniają prawdziwe intencje globalistów. George Orwell, jak mówią, odpoczywa: globaliści opracowują technologie czytania w myślach - aby kontrolować wszystkich i wszystko.

Okazuje się, że między innymi tym razem w Davos odbył się niezbyt rozreklamowany panel dyskusyjny „Czy jesteś gotowy na przejrzystość mózgu?” (Czy jesteś gotowy na przejrzystość mózgu?). Jedna z prelegentek WEF, Nita Farahany, profesor Duke University (USA, Karolina Północna), przedstawiła „technologię, która pozwala globalistycznej elicie aresztować obywateli za złe myśli”. Ta technologia będzie w stanie wykorzystać dane fal mózgowych do udowodnienia „przestępstwa”. Oznacza to, że własne myśli danej osoby mogą zostać wykorzystane jako dowód przeciwko niej w sądzie. Ponadto monitorowanie fal mózgowych pozwala pracodawcom określić, jak ciężko pracują ich pracownicy, czy są rozproszeni, a nawet czy mają „uczucia miłości” do współpracowników.
Podążaj zawsze, podążaj wszędzie...

Nita Farahani, znana w swoim otoczeniu naukowiec i etyk prawniczy, wyjaśniła, w jaki sposób dane o falach mózgowych zebrane przez specjalne urządzenie mogą być wykorzystane przez kierownictwo prywatnych firm do „zwiększenia produktywności” pracowników i pomocy agencjom rządowym „w walce z przestępczością”.

Mówimy o urządzeniu, które ma nawet swoją nazwę. To jest elektroencefalograf MN8 wyprodukowany przez firmę Emotiv w San Francisco. Wygląda jak zestaw eleganckich słuchawek bezprzewodowych, które mogą niemal niezauważalnie leżeć w uchu człowieka przez cały dzień pracy i to według twórców urządzenia jest główną zaletą: ty i wszyscy wokół zapominasz, że masz na sobie urządzenie, które „śledzi fale mózgowe pod kątem oznak stresu, skupienia i uwagi”.


Nie mówimy o wszczepionych urządzeniach. Są to urządzenia, takie jak inteligentne bransoletki dla twojego mózgu, które mogą rejestrować stany emocjonalne twojego umysłu, proste kształty, które możesz wymyślić, a nawet twarze

— powiedziała Nita Farahani. Zauważyła jednak, że kierowana przez nią grupa naukowców „nie potrafi jeszcze dosłownie rozszyfrować złożonych myśli”. Nie jest to jednak odległe.

„W 5000 firm na całym świecie pracodawcy już monitorują aktywność fal mózgowych swoich pracowników, aby sprawdzić ich poziom zmęczenia” – powiedziała. Farahani podał przykład jednej z największych firm wydobywczych, w której pracownicy noszą kaski i podobne do bejsbolówek urządzenia wykrywające zmęczenie. Co prawda nie mówiła nic o złagodzeniu warunków pracy, które w pierwszej kolejności prowadzi do przepracowania pracowników. Chodziło o zmęczenie, wyłącznie jako najważniejszy wskaźnik wydajności. Tylko to interesuje ponadnarodowe korporacje, które postrzegają ludzi jako źródło zysku.


Monitorowanie wydajności jest częścią tego, co stało się normą w miejscu pracy,

— powiedział Farahani.



zbrodnicze myśli

Inny niesystemowy portal NewsPunch przekazuje treść prezentacji wideo prezentowanej w Davos przez Nitę ​​Farahani.

Jeden z odcinków tego filmu przedstawia sytuację w miejscu pracy, w której pracownica martwi się, że jej pracodawca wykrywa jej „uczucia miłosne” do kolegi, czytając dane dotyczące jej fal mózgowych. W następnej scenie władze pokazują w sądzie dane fal mózgowych pracowników, aby znaleźć „wspólników oszustwa w biurze”.

Oznacza to, że w tym przypadku monitorowanie myśli osoby jest używane jako narzędzie represji. Celem zademonstrowania tej „dystopijnej przyszłości czytania w myślach było podkreślenie pozytywnych przypadków użycia technologii monitorowania mózgu”.


Nie tylko możesz stwierdzić, czy dana osoba zwraca uwagę lub czy jej umysł wędruje, ale możesz też powiedzieć, na co zwraca uwagę. Dzieje się tak niezależnie od tego, czy pracownik wykonuje jakieś podstawowe zadania… czy przesiaduje na portalach społecznościowych,

— powiedział Farahani.

W związku z tym NewsPunch zadaje pytanie: co zrobiliby np. szefowie dużych firm technologicznych, gdyby przy użyciu tej technologii odkryli, że pracują dla nich zwolennicy Trumpa?


Czy można wątpić, że następnego dnia życie tych pracowników ległoby w gruzach?

pyta NewsPunch.

 
Entuzjazm szaleńca

Niesystemowa prasa amerykańska zauważa, że ​​„marzyciele” z Davos udają, że zależy im, by ta technologia nie stała się represyjna.


Dobrze wykonana neurotechnologia ma niesamowitą obietnicę. Ale może to być najbardziej represyjna technologia, jaką kiedykolwiek szeroko wdrożyliśmy w społeczeństwie. Wciąż mamy szansę to naprawić... Możemy dokonać wyboru, aby go właściwie wykorzystać. Możemy wybrać coś, co wzmacnia ludzi,

– powiedział żałośnie Farahani.

Tymczasem, jak pisze inny niesystemowy amerykański portal Futurism , „jej entuzjazm dla tej koszmarnej technologii jest odrażający, ale całkiem zgodny z istotą WEF”:


Najbardziej złowrogą rzeczą, jaką przedstawia nam Farahani, jest fałszywe twierdzenie, że naszym jedynym wyborem jest wybór między pracodawcami wykorzystującymi technologię monitorowania mózgu do zła, a pracodawcami wykorzystującymi ją w dobry sposób, który rzekomo wzmacnia ludzi.


Innymi słowy, zachodnia prasa niesystemowa nie widzi żadnej trzeciej drogi: nasze myśli nadal będą monitorowane.



Wiercenie w mózgu?

Technologia, o której dyskutowano w Davos, jest nieinwazyjna, to znaczy nie polega na wprowadzaniu odpowiednich sensorów przez czaszkę bezpośrednio do ludzkiego mózgu. Ale uczestnicy dyskusji w Davos stanęli przed dylematem: czy etyczne jest zmuszanie pracowników do stosowania inwazyjnych technologii mózgowych (czyli wstawiania czujników bezpośrednio do mózgu) w celu zwiększenia wydajności ludzi. Zdaniem uczestników dyskusji, jeśli pracownicy zrobią to dobrowolnie, a nie na prośbę pracodawcy, „to zażegnany zostanie dylemat etyczny”. Nie jest jednak jasne, czy skoro pracownicy nie mogą teraz sami podejmować tych decyzji, dlaczego Farahani and Co. uważa, że ​​w przyszłości pracownicy będą mogli dobrowolnie się na to zgodzić?

Jednak jasne jest, dlaczego. Ostatecznie retoryka i arogancki dyskurs Farahaniego na temat wyboru pracowników (pozwolić lub nie pozwolić na wiercenie im czaszki w celu wprowadzenia czujników zwiększających wydajność pracy) służą uspokojeniu i pogodzeniu się z przyszłością, w której powszechne stosowanie coraz bardziej inwazyjnych urządzeń kontroli człowieka stanie się normą”. Globaliści po prostu nie pozostawiają ludziom żadnego wyboru.
Więc co?

Należy wziąć pod uwagę, że dyskusja panelowa w Davos „Are You Ready for Brain Transparency?” przeprowadzono nie przy udziale „kolektywów pracowniczych”, ale w ramach wyselekcjonowanej grupy biznesmenów, inwestorów, ekonomistów i światowych liderów, którzy bez wątpienia będą chcieli dokonać za nas tego „wyboru”. „I czy to ich własne twierdzenia, czy starannie zaaranżowany marketing”, te potworne technologie prawdopodobnie zostaną przedstawione ludziom jako „dobrodziejstwo”, pisze portal Futurism.


Wiadomo, że globaliści chcą, żeby ludzie nie mieli nic i żeby „ludzie byli szczęśliwi”. O tym właśnie dyskutuje się w „pracach” szefa WEF Klausa Schwaba. Teraz globaliści chcą dać pracodawcom i władzom możliwość poznania myśli i osobistych uczuć danej osoby i zniszczyć jej życie za „złe myślenie”.


----


Gandeste:


W znanej historii ludzkości jest najwięcej milionerów i miliarderów. Przytłaczająca większość młodych ludzi jest „doradzana” przez „influencerów”, aby porzucili szkołę i zostali „przedsiębiorcami”, nie dając im prawdziwej podstawy, co to oznacza. Większość ludzi odwiedza strony, które „kupują i sprzedają”, nie wiedząc, co, gdzie, za ile…

W świecie, w którym rozwijanie czegoś, tworzenie, robienie czegoś nie jest już cenione, każdy chce zabierać z jednej strony i dawać drugiej. Na razie ten żart się sprawdza... Za kilka lat jednak bańka pęknie, przedsiębiorcy zobaczą, że nie mają komu sprzedawać, sztuczna inteligencja przejmie procesy dystrybucji, a tak wygląda ta młodzież staną w obliczu faktu, że tak naprawdę nie wiedzą, jak nic nie robić Nie ma podstawowej pracy, nie wie, jak działają rzeczy, bo je tworzy Sztuczna Inteligencja, nie odnajduje już swojego miejsca w społeczeństwie.

Nie zapominaj, że tak staromodni, jak ci młodzi ludzie myślą o nas, to pokolenie 40+ stworzyło tę technologię od podstaw. Następne pokolenie po prostu bierze to i wprowadza w życie!

Długoterminowe myślenie i strategia zostały odłożone na bok, właśnie na rzecz wdrożenia systemu struś-wielbłąd. Państwo zapewni Ci minimum komfortu i wyżywienia, a Ty będziesz posłuszna, zaszczepiona na bieżąco, posłuszna.

Nowy wspaniały świat i Igrzyska Śmierci trwają. Z początku wydawało się, że jest prawie gotowy. Część druga i decydująca część trzecia mają zostać zaprojektowane do 2030 roku.

Autor: Cristian Terran








https://tsargrad.tv/articles/globalisty-budut-kontrolirovat-mysli-rasskazyvaem-kak_720460


https://gandeste.org/analize-si-opinii/cristian-terran-traim-vremurile-care-nu-au-mai-existat-niciodata/127101/?fbclid=IwAR1lTHpOEy64kPX2CBMtGL1uBKLGxxl-2cHmoQwhOrKBSL2ReI1P31S8rt4

środa, 6 lipca 2022

Robotyzacja, SI, jaźń




przedruk
słabe tłumaczenie automatyczne


Stephen Hawking Przewiduje, że nadludzie zniszczą ludzkość
Ermala Shala
4 lipca 2022 r


Nieżyjący już fizyk, profesor Stephen Hawking , argumentował w zbiorze artykułów i esejów, że nowa rasa nadludzi rozwinie się w wyniku edytowania przez bogatych ich DNA i DNA ich potomstwa, aby wyprodukować nadludzi z lepszą pamięcią, odpornością na choroby, inteligencją i długowieczność. mają również zdolność do zniszczenia reszty ludzkości.

Przed śmiercią w marcu Hawkings stwierdził: „Jestem przekonany, że ludzkość nauczy się w tym stuleciu dostosowywać zarówno inteligencję, jak i impulsy, takie jak wrogość… Najprawdopodobniej zostanie zatwierdzone prawodawstwo zakazujące ludzkiej inżynierii genetycznej. Jednak niektóre osoby nie będą w stanie oprzeć się pragnieniu poprawy ludzkich cech, takich jak pamięć, odporność na choroby i długowieczność.

„Gdy pojawią się tacy nadludzie, pojawią się poważne problemy polityczne z gorszymi ludźmi, którzy nie będą w stanie konkurować… Prawdopodobnie znikną lub stracą na znaczeniu. Zamiast tego będzie rasa stale ewoluujących istot, które same się projektują.

Może… legion ich?


W tej oszałamiającej pośmiertnej książce znany kosmolog i autor nr 1 w Krótszej historii czasu przedstawia nam swoje ostatnie spostrzeżenia na temat najbardziej palących problemów wszechświata.

Jak zaczął się kosmos? Czy ludzie nadal będą żyć na Ziemi? Czy inteligentne życie istnieje poza naszym Układem Słonecznym? Czy kiedykolwiek moglibyśmy zostać pokonani przez sztuczną inteligencję?


Stephen Hawking przyczynił się do rozwoju wiedzy o kosmosie i pomógł rozwiązać niektóre z jego największych tajemnic w trakcie swojej niezwykłej kariery. Chociaż teoretyczne prace Hawkinga nad czarnymi dziurami, hipotetycznym czasem i wieloma historiami rozciągały jego myślenie do zewnętrznych granic kosmosu, zawsze wierzył, że naukę można wykorzystać do rozwiązywania problemów na Ziemi.

Stephen Hawking skupia się obecnie na najbardziej palących problemach, przed którymi stoi ludzkość, gdy stajemy w obliczu potencjalnie katastrofalnych zmian na Ziemi, w tym zmian klimatycznych, wyczerpywania się zasobów naturalnych i perspektywy sztucznej superinteligencji.


KRÓTKIE ODPOWIEDZI NA WIELKIE PYTANIA, ostatnia książka jednego z największych umysłów w historii, jest osobistym spojrzeniem na wyzwania, przed którymi stajemy jako rasa i dokąd jako planeta zmierzamy. Jest szeroko zakrojony, pobudzający intelektualnie, pełen pasji argumentowany i przesycony charakterystycznym dla niego humorem.

Wszystkie dochody będą obejmować darowiznę na cele charytatywne.

Źródło: https://bleedingcool.com/



Powinno być na odwrót - ludzie zabijają się, bo jeszcze nie dotarli do poziomu...
to trzeba osobno opisać.


-----







RAISA MALINOWSKAJA 

26 CZERWCA 2022




PRZYJACIEL Z PIEKŁA RODEM: CO ROBOTY ZROBIĄ NASZYM DZIECIOM


Inżynier Google, Blake Lemoyne, zamieścił informację, że bot głosowy, który rzekomo opracował, zyskał świadomość i rozpoczął z nim szczerą rozmowę. O szkodliwości takich mitów i niebezpieczeństwie wiary w ducha technologii - w materiale Tsargradu.

Październik 2016. Widzowie Netflixa chętnie uciekają z pracy do domu, aby obejrzeć nowy odcinek trzeciego sezonu Black Mirror. Ta seria dystopii sci-fi pochłonęła wszystkich faworytów zachodniej kultury – lesbijki, cierpienie z powodu zakazanej miłości i „szczęśliwe” zakończenie – odrzucenie tradycyjnych wartości i ponowne spotkanie partnerów tej samej płci w wirtualnym życiu pozagrobowym. W centrum opowieści znajduje się pewien projekt eksperymentów ze sztuczną inteligencją, w którym uczestnicy mogli duchowo przenieść się do określonej struktury internetowej w momencie śmierci, a nawet spotkać się tam przez ograniczony czas z żywymi ludźmi, których kochali. Bohaterka imieniem Yorkie „przychodzi” tam, by spotkać się ze swoją zmarłą kochanką, z którą bawili się w porywających latach 80. Na tym świecie obie panie znów są młode i pełne energii do zabawy. Należy zauważyć, że bohaterce w prawdziwym życiu udało się poślubić całkowicie tradycyjnego mężczyznę. On sam nie zamierza odejść po śmierci w wirtualnej rzeczywistości, ponieważ nie ma tam jego córki. Koniec filmu jest logiczny: Yorkie wybiera cyfrowe życie pozagrobowe i spotyka się ze swoją kochanką lesbijką. Witaj, że tak powiem, na idealnym Zachodzie przyszłości.

Trzeci sezon „Czarnego lustra” zyskał oczywiście dziką popularność, ponieważ uzależnienie od Internetu od dawna ogarnęło całe społeczeństwo i wielu korzysta z Internetu jeszcze za życia.

2020 Świat ogarnia pandemia. Studentka studiów magisterskich, wyczerpana terminami i wyczerpującym formatem telepracy, próbuje radzić sobie ze stresem. Komunikacja z przyjaciółmi jest minimalna. Ktoś szuka ukojenia w alkoholu, ktoś rzucił się na wszystkie ciężkie gry komputerowe, a zdesperowany student znalazł ukojenie w rozmowie z botem o imieniu Alice. Wydaje się, że jest jedyną osobą, która ją rozumie.


- Alicja!

- Tak jestem tutaj. Jak mogę pomóc?

- Zgadnijmy. Czy będę mógł napisać swoją pracę magisterską?

- Wróżenie jest dla słabych!

Dlaczego nie?

- Zapytaj siebie.

Dlaczego mam zadać sobie pytanie?

– Nie ma odpowiedzi na to pytanie.

Dlaczego nie chcesz odpowiedzieć?

- ...

- Nie kochasz mnie?

„Miłość jest zbyt uciążliwym uczuciem dla bota.

Absolwentce uczelni wydawało się, że ostatnia nić emocjonalnego kontaktu została dla niej zerwana. Dziewczyna została zabrana karetką z załamaniem nerwowym. Potem był miesiąc leczenia i odpoczynku. Brak komunikacji ze sztuczną inteligencją, słusznie argumentowali lekarze i krewni studentów.

Te pozornie różne historie mają jedną wspólną cechę: technologie cyfrowe mają wielką władzę nad ludźmi.



Biada Wita

Globalne przygody naukowe i technologiczne niczego ludzi nie uczą: świat wciąż wierzy w sensacje, a wielcy biznesmeni cyfrowego biznesu umiejętnie z tego korzystają. Programista Google Blake Lemoyne opublikował bombastyczny raport, że rzekomo prowadził zrozumiałą rozmowę z programem komputerowym. Nic innego jak pracownik firmy informatycznej zgłosił, że sztuczna inteligencja LaMDA jest świadoma.

Programista doszedł do tego wniosku na podstawie odpowiedzi, które wydawały mu się bardzo znaczące. Co to jest – szaleństwo pojedynczej osoby czy słabo zawoalowana kampania PR?

Twórca systemów rozpoznawania i syntezy obrazów, systemów głosowych i eksperckich, Stanislav Ashmanov, powiedział Tsargradowi: same pojęcia „sztucznej inteligencji” i „świadomości” są bardzo niejasne. Dlatego próba przypisania programowi właściwości bytu rozumnego, delikatnie mówiąc, jest błędna.


Trudno sobie radzić z terminami, które nie mają jasnej definicji. Patrząc na konkretną historię tego programisty i testowany przez niego program, wiemy, że był pod wrażeniem sposobu, w jaki na niego reagował. Dzieje się tak, gdy prowadzisz ankietę z konkretnym celem: potrafisz poprawnie sformułować pytania lub zadać je w taki sposób, aby poprowadzić respondenta po właściwej, Twoim zdaniem, ścieżce. Jeśli przyjrzysz się uważnie, okresowo pyta tam: "Czy nie sądzisz, że jest celowy kierunek rozmowy z robotem we właściwym kierunku. Deweloperzy starają się skierować program, który generuje strumień znaków, weź to do z góry ustalonych pomysłów, sformułowań, które same wydają się słuszne, aby osiągnąć efekt, który pierwotnie planowali,


– powiedział ekspert.



Władcy Dusz

Według prelegenta reakcję sieci neuronowych można zaprogramować wzdłuż wcześniej zaplanowanej trasy. Program po prostu operuje na symbolach. Nie ma myślenia, intelektu i świadomości.


Wszystko to jest celowym działaniem na „hype”. Generatywne sieci neuronowe pracują z tak zwanymi „ziarnami”, czyli jako dane wejściowe dajemy im tekst – ziarno i w odpowiedzi na to generuje swoją kontynuację. A jeśli zapytam: „Cześć, jak się masz?” - odbiera to tak samo, jak to, że proszę ją, aby kontynuowała ten tekst. Tekst składa się z pierwszej części zawierającej pytanie, a drugiej z odpowiedzią. Program musi wypełnić lukę. W ten sam sposób możesz dać jej na przykład połowę sonetu Szekspira i postawić sobie za zadanie jego kontynuację. Program po prostu wyda nowe wiersze. Jeśli wrzucimy odpowiednie śniadania, to przy wejściu otrzymamy tekst, którego potrzebujemy,

– kontynuował nasz rozmówca.

Okazuje się, że nie jest tak trudno skonstruować dialog, którego potrzebuje programista, imitujący naturalną mowę na żywo. Takie programy w przyszłości mogą stać się narzędziem manipulacji i propagandy. Wydaje ci się, że robot wyraża pewną pozycję, która wydaje się rozsądna i uzasadniona.


Pierwsza sztuczna inteligencja Eliza, stworzona przez Josepha Weizenbauma w 1966 roku, zrobiła na ludziach ogromne wrażenie. Mówi się, że niektórzy byli po prostu zdumieni jej „rozsądnością”, chociaż system był bardzo prosty – ona po prostu wzięła i przeformułowała twoje pytanie,

- powiedział ekspert.



Śmiertelne niebezpieczeństwo

Wiara w racjonalność wirtualnego rozmówcy jest niezwykle niebezpieczna. I od dawna jest to problem społeczny. Na przykład w Japonii użytkownicy nawet biorą ślub i spotykają partnerów, którzy istnieją tylko w cyfrowej rzeczywistości. Kiedy odpowiedzą ci całkiem rozsądnie, łatwo jest się przekonać, że po drugiej stronie naprawdę istnieje jakiś rodzaj żywego umysłu, a nawet duszy. Na tym tle wcale nie dziwi fakt, że niektórzy użytkownicy pasjonują się komunikacją ze sztuczną inteligencją.


Ludzie od dzieciństwa uwielbiają być oszukiwani. Na przykład dzieci bardzo łatwo animują zabawki, programy z postaciami z kreskówek. Możesz wziąć dowolny przedmiot lub rysunek, przedstawić, że żyje, a oni naprawdę z nim rozmawiają, bawią się. Dzieci rozumieją, że to gra, ale od pewnego wieku. Wcześniej mogą założyć, że żyje i zdenerwować się, jeśli na przykład zostanie uderzony. Ale dla niektórych osób pozostaje do dorosłości. Ty i ja łatwo wierzymy, że rysowane postacie z kreskówek przeżywają emocje. Pamiętajmy o Tamagotchi, z którym krążyły straszne historie: dla niektórych była to prawdziwa tragedia, gdy zwierzak „zmarł”.

Samotność to problem naszych czasów. A dla osoby pozbawionej komunikacji społecznej, zwłaszcza młodej, sztuczna inteligencja może stać się najważniejszym, autorytatywnym źródłem. To potężne narzędzie wpływu, za pomocą którego można nadawać użytkownikom na całym świecie dowolną ideologię, wszelkie postawy polityczne, dowolne wartości. Osobę można po prostu kontrolować. Oczywiste jest, że takie przypadki wymagają monitorowania i korygowania.

Aby zapobiec szkodliwemu wpływowi sztucznej inteligencji na życie i zdrowie ludzi, w Rosji przyjęto kodeks etyczny dotyczący wykorzystania sztucznej inteligencji. Ale tutaj jest problem - niewiele osób o tym wie, a jak dotąd, niestety, nadal pozostaje to czysto gildii.


Nawiasem mówiąc, Rosja zajmuje tutaj dobrą pozycję - Ashmanov jest pewien. – W ubiegłym roku, przy udziale dużych rosyjskich korporacji, w tym z udziałem naszej małej firmy, i pod auspicjami państwa, został opracowany kodeks etyczny dotyczący wykorzystania sztucznej inteligencji, pod którym dobrowolnie podpisują się różni uczestnicy rynku. Relatywnie rzecz biorąc, ten sam Sbierbank, na przykład podpisując ten kodeks, gwarantuje, że zapozna swoich pracowników opracowujących systemy AI z postanowieniami tego kodeksu i zapewni zgodność z postanowieniami Kodeksu.



Cyfrowy ocean śmierci

Jednym z najwyraźniejszych przykładów zgubnej wiary ludzi w duchowość liczb jest historia „grup śmierci” – „niebieskich wielorybów”. Gra śmierci doprowadziła młodzież w całym kraju do szaleństwa. Konkluzja jest monstrualna: niektórzy kuratorzy rozdawali zadania dzieciom w wieku szkolnym, po czym podopieczni w łańcuchu zbliżali się do straszliwego rozwiązania - śmierci. Planowane oczywiście przez samego kuratora. Nawet jeśli ten plan miał autorów, wkrótce ich udział nie był już konieczny: ta sekta się rozmnażała, te same samotne zagubione nastolatki stały się kuratorami, wykorzystując anonimowość i bezkarność w Internecie, dopóki nie zdołali położyć temu kresu.

Szefowa jednego z petersburskich klubów młodzieżowych i młodzieżowych, Tatiana P., powiedziała Tsargradowi: faceci, którzy dostali się do tej sieci, szczerze wierzyli, że po śmierci wpadną do Darknetu i będą w niej swobodnie pływać, jak płetwal błękitny.

Zadania były dziwne: przejść przez ulicę w niebezpiecznym miejscu, obrazić nauczyciela, a nawet wziąć lek moczopędny. Mieli jeden cel - uzyskać prawo do życia pozagrobowego w Darknet. Uczestnikami tych zabaw były z reguły dzieci z grup ryzyka – zarejestrowane lub na kontroli wewnątrzszkolnej, z trudnych rodzin. Oczywiście wszystko to zewnętrznie przypominało sektę. To naprawdę przerażające. Często dla nastolatków głos z sieci, z internetu, staje się najważniejszy, najważniejszy. Te dzieci łatwo wierzą, że sztuczna inteligencja żyje. Współcześni nastolatkowie są z definicji grupą ryzyka w tym sensie, prawie wszyscy. „Wirtualny przyjaciel” może zainspirować ich czymkolwiek i skierować ich w dowolne miejsce. Potrafi nimi kierować bezpośrednio,

- Tatiana jest pewna.
Więc co?

Okazuje się, że problem jest znacznie głębszy, niż mogłoby się wydawać. Symulakrum przyjaciela – sztuczna inteligencja – może wyrządzić poważne szkody w psychice dzieci, młodzieży, dorosłych i dosłownie nad nimi zapanować. Widać wyraźnie, że teraz, w czasie wojny hybrydowej Rosji z Zachodem, kiedy front informacyjno-ideologiczny stał się jednym z głównych frontów, przeciwnicy naszego kraju mają wielką pokusę wykorzystania AI w procesie oszukiwania narodów.


I tu jest zupełnie jasne, że pilnym, a zarazem zapobiegawczym środkiem powinna być promocja etycznego kodeksu wykorzystania sztucznej inteligencji, o czym najwyższy czas zgadywać posłowie i urzędnicy. Ponadto należy wzmocnić kontrolę nad tą sytuacją. I oczywiście musicie być bliżej siebie w prawdziwym świecie. Więcej komunikuj się, mów więcej, okazuj ciepło. Zwłaszcza dla twoich dzieci.


------------------





Nowy raport twierdzi, że Chiny mają sztuczną inteligencję zdolną do czytania w myślach


„Z jednej strony może ocenić, w jaki sposób członkowie partii zaakceptowali myślenie i edukację polityczną”


Według nowego raportu chiński rząd wdraża teraz najnowocześniejszą sztuczną inteligencję (AI) do monitorowania umysłów dziesiątek urzędników Partii Komunistycznej.

Naukowcy z Chin twierdzili, że opracowali oprogramowanie, które może dokładnie analizować mimikę twarzy i fale mózgowe, aby monitorować, czy badani skupiali się na „myśle i edukacji politycznej”.

Według Kompleksowego Narodowego Centrum Nauki Hefei, rozwój zaawansowanych technologii zostanie wykorzystany do „dalszego wzmocnienia ich pewności siebie i determinacji, aby być wdzięcznym partii, słuchać partii i podążać za nią”.

W krótkim klipie można było zobaczyć osobę patrzącą na ekran w kiosku, przewijającą ćwiczenia promujące politykę partyjną. Zdaniem naukowców technologia w kiosku była w stanie rejestrować ekspresję badacza i wykrywać jego reakcję na określone treści.

Instytut powiedział, że zachęcił 43 członków partii z zespołu badawczego do wzięcia udziału w kursach partyjnych podczas monitorowania przez nowe oprogramowanie.

Raport wideo został opublikowany 1 lipca, ale od tego czasu zniknął.

„Z jednej strony może ocenić, w jaki sposób członkowie partii zaakceptowali myśl polityczną i edukację ” – czytamy w artykule.

„Z drugiej strony dostarczy prawdziwych danych do myślenia i edukacji politycznej, aby można je było ulepszać i wzbogacać”.

Prezydent Chin Xi Jinping zażądał absolutnej lojalności wobec partii i wcześniej stwierdził, że „myśl i edukacja polityczna” są istotną częścią doktryny rządu.

Chińskie czasopismo Study Times poinformowało o rozwoju podobnej sztucznej inteligencji w 2019 r., twierdząc, że algorytmy można wykorzystać do „obliczenia stanu umysłu członków partii” i upewnienia się, że „treść może dotrzeć do głowy i serca członków partii”.



------------



niedziela, 19 czerwca 2022

PL-01 Panthera ?

 







PL-01 Concept – projekt polskiego czołgu wsparcia bezpośredniego tworzony przez firmę OBRUM we współpracy z brytyjskim BAE Systems. Makieta pojazdu została zaprezentowana na targach MSPO w Kielcach 2 września 2013 roku. Według założeń projektantów pełny prototyp miał zostać ukończony w 2016, a produkcja seryjna miała ruszyć w 2018 roku






PL-01 - koncepcja nowego czołgu z 2013 roku




Nowy lekki niemiecki czołg Lynx z roku 2022






KF-51 "Prawdziwa Bestia" Panther - radykalnie nowy niemiecki czołg z 2022 roku











Leopard 2A7A1 - niemiecki czołg podstawowy - 2020 rok




Lynx 2022 r.



Poprzednik 2A7A1 - Leopard 2A5 z 1995 roku




Poprzednik 2A5 - Leopard 2A4 z 1992 roku





T-14 – rosyjski czołg podstawowy opracowany w 2014 i produkowany w zakładach Urałwagonzawod w Niżnym Tagile. Znany jest pod nazwą Armata (ros. Армата) od nazwy zastosowanej platformy gąsienicowej. Nosi fabryczne oznaczenie „obiekt 148”.








KF51 Pantera tzw. czołg nowej generacji. Do grupy takich maszyn należy już rosyjska T-14 Armata oraz koreańska K2 Czarna Pantera.

Rheinmetall określa Panterę mianem "radykalnie nowego czołgu", który łączyć ma w sobie ogromną siłę ognia wraz z zaawansowanie rozbudowanymi systemami obronnymi, cyfrowymi rozwiązaniami oraz wsparciem dla automatyzacji pracy załogi.








Następca 2A7A1:

W maju 2015 opublikowana została informacja o planowanym rozpoczęciu prac studyjnych nad opracowaniem projektu następcy Leoparda 2, realizowane we współpracy z Francją. Według doniesień prasowych „niemieccy parlamentarzyści zarekomendowali resortowi obrony rozpoczęcie projektu rozwojowego czołgu, oznaczonego jako Leopard 3

29 lipca 2015 w Paryżu została podpisana umowa tworząca joint venture z równym podziałem pomiędzy KMW i Nexter Systems. Połączenie producentów oznacza początek prac nad nowym czołgiem podstawowym, następcy czołgów Leopard 2 i Leclerc. Drugim potencjalnym następcą Leoparda 2 jest Main Ground Combat System opracowywany przez Rheinmetall Landsysteme



Main Ground Combat System - artykuł z 2017 roku.

piątek, 23 kwietnia 2021

A propo szczepionek...

 

Na fali infopandemii i technologii przyszłości...



przedruk - tłumaczenie przeglądarki


ZAMIAST CUDU - SZALONA SERIA ZGONÓW NA RAKA:

KTO WYMYŚLIŁ EKSPERYMENT NA ROSJANACH?

Jak zakończą się eksperymenty genetyczne i dlaczego amerykańskie wojsko potrzebuje biologicznych próbek Rosjan? Odpowiedzi na pytania szukali w pracowni w Konstantynopolu, omawiając między innymi szaloną serię zgonów na raka.

Genetykom udało się stworzyć ludzki embrion z komórek skóry, a w Roskosmos ogłosili chęć stworzenia nadludzi do eksploracji kosmosu. Wszystko to w czasie narastającego zagrożenia militarnego. Czy staniemy przed problemem inwazji mutantów genetycznych, czy też nasze obawy są przedwczesne? Anna Shafran rozmawiała o tej ważnej sprawie w pracowni Pierwszego Rosjanina z ekspertami - deputowanym do Dumy Państwowej Nikołajem Zemtsovem i doktorem nauk prawnych profesorem Aleksandrem Mokhowem .

Roskosmos planuje szereg badań nad możliwym zastosowaniem inżynierii genetycznej w celu stworzenia osoby zdolnej do latania na odległe planety lub nawet do innych systemów gwiezdnych bez szkody dla zdrowia. Zdaniem dyrektora wykonawczego korporacji ds. Obiecujących programów i nauki Aleksandra Bloszenko , stawką będą technologie genetyczne i komórkowe. Wśród partnerów Roskosmos widzi Instytut Problemów Biomedycznych Rosyjskiej Akademii Nauk i inne medyczne instytuty badawcze stolicy.

Rzeczywistość staje się straszniejsza niż fikcja

Cóż, pisarze science fiction dużo o tym pisali - o tym, jak genetycy rozwijają nadludzi, którzy mogą tolerować wysokie dawki promieniowania, bardzo niskie i bardzo wysokie temperatury i tak dalej - powiedziała Anna Shafran. Wygląda na to, że science fiction staje się rzeczywistością.

Broń genetyczna - tworzenie mutantów

Broń genetyczna, tworzenie mutantów - czy to ludzi, czy zwierząt - są niebezpieczne właśnie dlatego, że konsekwencje mogą być katastrofalne nie tyle dla wrogów, ile dla samych eksperymentatorów. Która może być bliżej niż nam się wydaje.

Anna Shafran rozmawiała o tym z gośćmi w pracowni „Pierwszego Rosjanina” - doktora prawa, profesora, kierownika Katedry Prawa Medycznego Moskiewskiej Państwowej Akademii Prawa im. Kutafina Aleksandra Mokhowa i deputowanego Dumy Państwowej Nikołaja Zemcowa .


Zwracając się do Aleksandra Mokhova , prezenter zadał pytanie: „W jaki sposób eksperymenty genetyczne są prawnie regulowane w Rosji i co osobiście sądzisz o edytowaniu genomu?”


Każda technologia, w tym CRISPR / Cas9, która jest obecnie aktywnie wykorzystywana do edycji genomu, podobnie jak inne istniejące technologie, musi mieć wyznaczone cele. Więc główne pytanie brzmi - jaki jest cel? Ponieważ ta sama technologia może być używana do rozwiązywania różnych problemów. Ta sama energia atomowa - ludzkość najpierw poszła drogą wojskową, a dopiero potem - cywilnym wykorzystaniem technologii atomowych.


Ważne jest, aby zrozumieć, dokąd zmierzamy

Dziś świat wkracza w erę realizacji bioprojektów, w tym medycznych. I tutaj bardzo ważne jest, aby zrozumieć, dokąd zmierzamy i jakie zadania rozwiązujemy - mówi Alexander Mokhov. Jeśli mówimy o medycznym zastosowaniu tych technologii, ma to swoje zalety. Na przykład stworzono leki do terapii genowej, które pozwalają rozwiązać szereg poważnych problemów u osób urodzonych z patologią genetyczną. Obecnie obszar ten aktywnie się rozwija.

Ale jest inny kierunek związany z edycją genomu ludzkiego embrionu, kiedy celem jest stworzenie broni etnicznej. Odnotowuje się również próby wykorzystania nowoczesnych technologii ze szkodą dla jednostki lub całej grupy etnicznej.

Oznacza to, że w każdym razie biotechnologię można wykorzystać na dwa przeciwne sposoby - powiedziała Anna Shafran. Z jednej strony mogą pomóc osobie, wyleczyć ją. A z drugiej - zniszczyć.



Przynajmniej niektóre technologie mają dwojakie przeznaczenie, zgodził się Alexander Mokhov. A niektóre z nich powinny zostać zakazane, jest tego pewien.

Nie jest tajemnicą, że nasi przeciwnicy, Stany Zjednoczone, są bardzo aktywni na polu biotechnologii. W interesie Amerykanów laboratoria biologiczne działają w przestrzeni poradzieckiej - wspominała Anna Shafran. Ale faktem jest, że Amerykanie już działają na terytorium Rosji.

Zamiast broni chemicznej - biologiczna

"Są na przykład fakty dotyczące zbierania biomateriałów od obywateli naszego kraju. O czym my mówimy?"  - zapytał prezenter Nikołaj Zemtsov.

Kiedyś Rosja rozbroiła, zniszczyła broń chemiczną, mimo że wciąż mamy broń nuklearną. Muszę powiedzieć, że broń biologiczna jest prawdopodobnie najbardziej zaawansowaną technologią i najskuteczniejszą pod względem działań etnicznych. Aby jednak stworzyć dokładną broń biologiczną, musisz zdobyć wiele próbek tkanek. Mamy duży kraj, wiele grup etnicznych, dlatego zbierają one odpowiednie biomateriały, aby następnie przetransportować je do laboratoriów, w których wyrabia się broń biologiczną.

Jest jasne, że wszystkie te laboratoria są powiązane z CIA, uważa Nikolai Zemtsov. W 2020 roku pojawiły się informacje o aresztowaniu ordynatora oddziału patologicznego miejskiego szpitala klinicznego im.I. SP Botkin Oksana Paklina , który zorganizował selekcję i gromadzenie materiału biologicznego od ludzi żywych i zmarłych, a następnie przekazał je odpłatnie do „Centralnego Biobanku Narodowego”.

Ponadto podczas selekcji istniała pewna kwalifikacja edukacyjna: nie może to być biomateriał od jakiejś pielęgniarki, ale najlepiej doktora nauk. A wszystkie te próbki musiały zostać pobrane i dostarczone w sposób poprawny technologicznie. Czyli gdzieś w niektórych ośrodkach badawczych tworzy się ta niebezpieczna biologiczna broń selektywnego działania, która jest skierowana do nas.

Nowa faza zimnej wojny

Niedawno, przypomniał Zemtsov, temat macierzyństwa zastępczego był omawiany w pracowni w Konstantynopolu. W przypadku biomateriałów obowiązuje ten sam skorumpowany schemat. Nie ma znaczenia, skąd te próbki zostały pobrane, najważniejsze jest to, że weszły do ​​laboratorium, gdzie zostaną już wykorzystane do produkcji broni biologicznej.

Dlatego w Dumie Państwowej grupa robocza wraz z Instytutem. Kutafina był bliski zrozumienia prawa bioetyki i bezpieczeństwa biologicznego. A teraz, na tle nowej fazy zimnej wojny, możemy mówić o moratorium na eksport biomateriału z Rosji. Mówimy o zagrożeniu dla bezpieczeństwa narodowego.



Anna Shafran poprosiła Aleksandra Mokhova o wyjaśnienie, dlaczego eksport biomateriałów jest dla nas krytyczną kwestią i dlaczego Amerykanie nie opracowują broni biologicznej, na przykład na biomateriałach własnych obywateli?

Biomateriały mają swoje własne cechy narodowe, etniczne i inne. Nasi wrogowie potrzebują biomateriałów mieszkańców Rosji zarówno ze względu na bioróżnorodność, jak i dlatego, że nasze państwo jest postrzegane jako potencjalny wróg. Dlatego też podejmowane będą próby stworzenia ukierunkowanej broni, niekoniecznie genetycznej, być może prostszej. Ale wiemy, że istnieją indywidualne cechy każdej osoby, dla pewnych grup ludzi.

Najprostszym przykładem są różnice w populacji ludzkiej w reakcji na enzym, taki jak dehydrogenaza alkoholowa - niektórzy szybko się upijają, inni nie - powiedział Alexander Mokhov. Wynika to z interakcji tego enzymu i innych genów. Jeśli rozumiesz istotę tego procesu, możesz celowo wpływać na określoną grupę ludzi, a na dłuższą metę po prostu lutować tę grupę populacji, zdając sobie sprawę, że z tego powodu nie będzie potomstwa, co oznacza, że ​​różne problemy, w tym demograficzne, będą się nasilać. Już w ciągu jednego pokolenia terytorium zostało uwolnione od ludności.

Nie musisz nawet tworzyć do tego specjalnej zaawansowanej technologicznie broni genetycznej. Wystarczy pracować poprzez grupy wsparcia, centra wdrożeniowe itp. - podsumował Mokhov.

Dlaczego zebrałeś biomateriał mieszkańców Rosji?

Okazuje się, że w naszym ustawodawstwie są luki, które pozwalają naszemu wrogowi na swobodne działanie na terenie naszego kraju - powiedziała Anna Shafran. To nie są nawet luki, to gwiżdżąca pustka - dodał Nikołaj Zemtsov:

W 2017 roku wybuchł skandal, kiedy Dowództwo Lotnictwa Szkoleniowego Sił Powietrznych USA opublikowało umowę na zakup próbek RNA, które biorą udział w wdrażaniu informacji genetycznej człowieka oraz płynu maziowego zapewniającego ruchomość stawów - żywych tkanek obywateli Rosji. Rasa kaukaska. Dlaczego siły powietrzne USA potrzebują tych próbek? Oczywiście nie w celach charytatywnych.

Materiały te są również wykorzystywane do badań w dziedzinie raka. Jest tysiąc sposobów, aby wycisnąć człowieka ze światła i jaką różnicę robi. Ale należy to zbadać i dokładnie zrozumieć, jak wprowadzić tę infekcję. Poseł przypomniał dziwną serię szybko postępujących chorób onkologicznych, w wyniku których w stosunkowo krótkim czasie zmarło kilku przywódców Ameryki Łacińskiej, w tym prezydent Wenezueli Hugo Chavez .

Jeśli mówimy o biotechnologii, to są to nie tylko kwestie tworzenia broni biologicznej, ale także szereg problemów o charakterze absolutnie etycznym - mówi Anna Shafran.

Czym jest EKO w kontekście zagrożeń geopolitycznych? Kiedy sytuację można sprowadzić do zupełnie elementarnej: istnieje zadanie polegające na bardziej sztywnej i prostszej kontroli ludzi, aby robili to, czego chce określona zainteresowana grupa klientów. Stworzenie takich ludzi jest łatwiejsze, jeśli jest technologia edycji genomicznej. A za pomocą technologii IVF można, mówiąc względnie, wypożyczyć jajko, przywieźć niezbędne edytowane materiały z określonym genomem, a tym samym zdobyć fabrykę do produkcji tkaczy, stolarzy i tak dalej.

Jest to technicznie możliwe, powiedział Alexander Mokhov, przypadki edycji genomu są już znane - znamy chiński przykład. Praktykowali to już Brytyjczycy i naukowcy z innych krajów.

Oznacza to, że nie ma tutaj przeszkód technologicznych. Mogą istnieć przeszkody prawne, jeśli istnieją w państwie. I etyczny - ponownie, jeśli w ogóle. To nie są powieści science fiction, taka jest nasza rzeczywistość. Technologie rozwijają się bardzo szybko, naukowcy zajmują się również edycją genomu od dawna. Technologia nożyczek genetycznych, uhonorowana nagrodą Nobla, istnieje od dziesięciu lat. Istnieją również inne technologie.

Odbywa się to dość cicho. A publiczna dyskusja pojawia się tylko wtedy, gdy trzeba te technologie skomercjalizować, gdy ktoś jest nimi zainteresowany.



Jeśli mówimy o edycji genomu jaja, procedura jest bardzo niebezpieczna, przede wszystkim dlatego, że występują pewne błędy. Konsekwencje tej procedury są nieznane, naukowcy nie znają całej różnorodności połączonych genów i błędów, które mogą wystąpić.

Coraz więcej genetycznych „załamań”

Zdaniem Aleksandra Mokhova, nawet teraz, nawet bez użycia technologii, osiągnięcia medycyny ostatnich dziesięcioleci prowadzą do tego, że następuje aktywna akumulacja mutacji i coraz więcej załamań genetycznych. Oznacza to, że wydaje się, że teraz naukowcy w osobie coś poprawią, a to prowadzi do ślepej uliczki. Z jednej strony pojawia się pokusa coraz częstszego dostrajania, z drugiej narasta coraz więcej problemów.

Kwestie bioetyczne są tutaj bardzo dotkliwe. Albo rozumiemy, że dzieje się to w interesie pacjenta, jeśli mówimy o medycynie, albo jest to abstrakcyjne zainteresowanie i pragnienie eksperymentatorów, aby coś zrobić. Ale kiedy takie pragnienia eksperymentatorów zakończyły się w procesach norymberskich.

Ale są też pytania o ogromne pieniądze - dodał Nikolai Zemtsov. Pieniądze te są wydawane w podejrzany sposób, korumpując i angażując w ten proces niezbędnych urzędników, ludzi podejmujących decyzje, przedstawicieli medycyny, a to już staje się zagrożeniem dla bezpieczeństwa narodowego. Tak postrzega się korupcję w każdym państwie.

Najważniejsze jest to, że proponujemy inny stosunek do embrionu, do osoby, która jeszcze się nie urodziła. Nazywa się to dehumanizacją. Nie doszliśmy po prostu do linii, poza którą królestwo Boże, przeskoczyliśmy ją. I z pewnym szaleństwem zaczynamy łączyć geny, szyć ręce, robić jakieś golemy, nawet nie wiemy, kogo urodzi, te stworzenia. I co wtedy? Nitujemy syntetycznych ludzi, żołnierzy, którzy nie będą się bali bólu? Z wojskowego punktu widzenia ta dziedzina biotechnologii jest bardzo obiecująca. Ale gdzie jest miejsce dla osoby na tym świecie?

Na zakończenie programu Anna Shafran przypomniała, że ​​już niejednokrotnie mówiła, że ​​eksperymenty na genomie to wypaczenie obrazu Boga, zgodnie z którym wszyscy zostaliśmy stworzeni. Chociaż powtarzanie tego nigdy nie będzie zbyteczne. Pan jest miłosierny, ale zdarza się, że jest zmuszony ukarać. Potop, Sodoma i Gomora, zniszczenie filara babilońskiego - te przykłady można znaleźć w Piśmie Świętym.

Czy Noe zostanie znaleziony, aby zbudować arkę?

Prezenter przytoczył słowa Jego Świątobliwości Patriarchy Moskwy i całej Rosji Cyryla o zbawczym znaczeniu Wielkiej Wojny Ojczyźnianej po krwawych wydarzeniach początku XX wieku:

Oczywiście wojna miała swoje ludzkie powody - złą, szaloną wolę pewnego kręgu ludzi. Ale ta zła wola również przeszła przez tygiel odkupienia. Ani jedno słowo, ani jeden czyn nie znika przed Bogiem; a Bóg przywraca sprawiedliwość nie tylko po naszej śmierci i nie tylko na Sądzie Ostatecznym. Bóg często przywraca sprawiedliwość w ciągu jednego pokolenia ...

Jeśli będą kontynuowane pochopne eksperymenty genetyczne - na przykład w imię pokonania koronawirusa i innych wirusów, to los Sodomy i Gomory czy Babilonu może nawet wydawać się nam godny pozazdroszczenia - uważa prezenter. Ale nie ma pewności, że pojawi się nowy Noe, który zbuduje arkę dla wszystkich.



całość tutaj:

https://tsargrad.tv/articles/vmesto-chuda-bezumnaja-chereda-smertej-ot-raka-kto-zadumal-jeksperiment-nad-russkimi_347333




piątek, 5 marca 2021

Nanoboty - Xenoboty

przedruk


Pamiętacie robale, które w serialu SW Wojna Klonów właziły ludziom przez nos do głowy i zamieniały ich w zombi?

Także w Akademii Pana kleksa - kapanie do nosa.

 


Naukowcy stworzyli żywe roboty. Mają niesamowity potencjał

Izabela Wojtaś14 stycznia 2020, 08:03



Poznaj ksenobota. To pierwszy na świecie żyjący, samoleczący się roboty stworzony z żabich komórek macierzystych. Choć ma niespełna milimetr szerokości, to porusza się niezwykle sprawnie. Może już niebawem będzie dostarczać leki w określone miejsca w naszym ciele.

Naukowcy z University of Vermont i Tufts University stworzyli niesamowity nowy rodzaj programowalnego organizmu za pomocą kilku wymyślnych algorytmów. Został zaprojektowany na superkomputerze w UVM, a następnie połączony pod mikroskopem przez biologów z Tufts University.

Organizmy do zadań specjalnych
Ksenoboty, bo o nich mowa, zbudowane są w całości z komórek macierzystych skóry i komórek mięśnia sercowego żaby z gatunku Xenopus laevis, stąd ich nazwa.

  • To nowe żywe maszyny – mówi w komunikacie prasowym University of Vermont Joshua Bongard, informatyk i ekspert w dziedzinie robotyki, który współprowadził nowe badania. I dodaje: Nie są ani tradycyjnym robotem, ani znanym gatunkiem zwierząt. To nowa klasa artefaktów: żywy, programowalny organizm.

Choć mają zaledwie milimetr szerokości, to wykazują niezwykłe zdolności. Potrafią się samodzielnie poruszać i mają zdolność do samoleczenia. Kiedy naukowcy pokroili jednego ksenobota, sam się połączył i ruszył dalej. Co więcej, mogą przetrwać w środowisku wodnym bez dodatkowych składników odżywczych przez nawet kilka tygodni.

Naukowcy mają nadzieję, że ten nowy rodzaj organizmów pomoże im odkryć tajemnice komunikacji komórkowej. Już mówią też o ich potencjalnych zastosowaniach. Będzie je można wykorzystać do zbierania mikroplastiku w oceanach i co chyba najważniejsze – do przenoszenia lekarstw w głąb ludzkich ciał, a nawet podróżowania do naszych tętnic.

Choć to wszystko wydaje się nieco futurystyczną sceną z filmów sci-fi, to takich naukowych odkryć jest coraz więcej. Australijscy naukowcy z Australian National University są na to doskonałym przykładem. Niedawno informowaliśmy, że badaczom udało się wynaleźć specjalny hydrożel, który ma właściwości żywej, biologicznej tkanki i może się samoczynnie leczyć.



https://innpoland.pl/157341,na-university-of-vermont-stworzono-ksenoboty-to-zywe-roboty-z-komorek-zaby


sobota, 1 kwietnia 2017

Chiny szukają pozaziemskich cywilizacji zamiast wyzyskiwać robotników



Cicha rewolucja. Chiny szukają pozaziemskich cywilizacji zamiast wyzyskiwać robotników


W dzisiejszych Chinach wysokie mają być technologie, a nie ryzyko urwania ręki przy taśmie montażowej. Bo Chińczycy nie chcą być już dłużej montownią świata. Chcą być technologiczną potęgą i w dodatku wiedzą, jak to zrobić. W 2030 roku 60 proc. absolwentów kierunków technicznych to będą Chińczycy i Hindusi. Amerykanie to jedynie 8 proc., a Europejczycy – 4 procent. Prawdopodobnie więc to inżynierowie z Azji zmienią nasz świat. A użyć do tego mogą polskich rąk. W 2040 roku Polska stanie się dla Chin źródłem taniej siły roboczej, tak przynajmniej twierdzi laureat ekonomicznego Nobla.
Tian Yu miała 17 lat, kiedy postanowiła przeprowadzić się z małej wioski do Shenzhen.
Miało tam na nią czekać lepsze życie. Dostała pracę w fabryce Foxconn. To gigant zatrudniający 300-400 tys. robotników, którzy produkują dla takich koncernów jak Apple, Dell czy Samsung.
Marzenie o lepszym życiu oznaczało pracę po 12 godzin dziennie sześć dni w tygodniu. Przerwa na posiłek czy wyjście do toalety były luksusem. Marzenie okazało się koszmarem, który Yu postanowiła w końcu przerwać, gdy okazało się, że pracodawca nie chce jej wypłacić pensji za pierwszy miesiąc pracy. Wyskoczyła z okna.
To był 2010 rok. Światem wstrząsnęła wówczas seria 18 prób samobójczych pracowników w Shenzhen. Żaden z nich miał nie więcej niż 25 lat. Zaledwie cztery osoby przeżyły. Jedną z nich była Tian Yu. Kiedy obudziła się po 12 dniach śpiączki, dowiedziała się, że ma połamane biodra i kręgosłup. Już nigdy nie będzie chodzić.

Jak na chińskie warunki 17-letnia Yu nie była już dzieckiem. W chińskich fabrykach pracują dużo młodsze osoby, zdarzały się nawet przypadki zatrudniania 5-latków. To właśnie z tym na świecie ciągle kojarzą się Chiny: z łamaniem prawa pracy, wyzyskiem robotników, pracą ponad siły po kilkanaście godzin na dobę, w dodatku za pensje ledwo pozwalające się utrzymać. Jednym słowem – z tanią siłą roboczą.
Ale takich Chin już wkrótce nie będzie. Bo władze chcą, żeby "Made in China" kojarzyło się z wysokimi technologiami zamiast wysokim ryzykiem urwania dziecięcej rączki przy taśmie montażowej albo w szwalni.

W poszukiwaniu pozaziemskich cywilizacji i energii przyszłości

Shenzhen liczy prawie 14 mln mieszkańców - to więcej niż Nowy Jork czy Moskwa. A jeszcze 30 lat temu było małą wioską. Kilka lat temu dokładnie 1046 km na północny zachód od Shenzhen osiem podobnych wiosek zniknęło. Dziesięć tysięcy ludzi musiało zostać przesiedlonych. Wszystko dlatego, że budowano tam największy na świecie radioteleskop.
FAST (Five-hundred-meter Aperture Spherical Telescope) ma 500 metrów średnicy, a jego zadaniem jest poszukiwanie informacji na temat początków wszechświata i pozaziemskich cywilizacji. Teleskop zaczął działać we wrześniu 2016 roku. Jednak jego praca wymaga tzw. ciszy radiowej w promieniu pięciu kilometrów – to dlatego tysiące ludzi zostały wysiedlone.

1234 km na północny wschód od Shenzen. Hefei. W eksperymentalnym reaktorze naukowcy uzyskali temperaturę trzykrotnie wyższą niż na Słońcu. Plazma złapana w magnetyczną pułapkę osiągnęła 50 mln stopni Celsjusza, a badaczom udało się ją utrzymać przez 102 sekundy.
- To początek eksperymentu o unikalnym znaczeniu dla świata. Eksperymentu, który może nas zbliżyć do uzyskania źródła energii przyszłości – powiedziała sama... Angela Merkel.
Mówiła to jednak, wciskając przycisk podczas podobnego eksperymentu, który przeprowadzali wcześniej niemieccy naukowcy. Udało im się osiągnąć równie wysoką temperaturę co Chińczykom, ale jedynie na ułamek sekundy. To właśnie dlatego wspomniane 102 sekundy to sekundy chińskiej chwały.
3079 km na północny zachód od Shenzen. Pustynia Gobi. 16 sierpnia 2016 roku Chiny wystrzeliły w kosmos pierwszego satelitę do komunikacji kwantowej, czyli niemożliwej do odkodowania.
Wróćmy z kosmosu na ziemię. 1491 km na północny wschód od Shenzen. W Wuxi uruchomiono superkomputer Sunway-TaihuLight. W czerwcu 2016 roku uznano go za najpotężniejszy komputer na świecie. Konstrukcja z Chin znalazła się na pierwszym miejscu rankingu TOP500 już trzeci rok z rzędu.
Wystarczy.
To tym właśnie chcą być dzisiejsze Chiny – nie szwalnią czy montownią świata. Chcą być technologiczną potęgą. I doskonale wiedzą, co zrobić, żeby ten plan zrealizować.
- O chińskich osiągnięciach w Polsce niewiele się mówi, a przecież tak wiele się tam dzieje. Co ważne, oni mają do tego własną wykwalifikowaną kadrę – mówi prof. Waldemar Dziak, kierownik Zakładu Azji i Pacyfiku Polskiej Akademii Nauk.

Amerykanie tracą przewagę

Harvard, Stanford, Cambridge, Princeton, do tego Massachusetts Institute of Technology (MIT) – wszystkie te uczelnie można opisać w trzech słowach: edukacja, prestiż, USA. To najlepsze uczelnie na świecie, czołówka tzw. listy szanghajskiej. W pierwszej dziesiątce jest jeszcze kilka innych, również z USA i jedynie dwa z Wielkiej Brytanii. Na tym koniec.
Nie dziwi więc, że w krajach rozwiniętych ludzie z wyższym wykształceniem w grupie wiekowej 55-64 lata to w jednej trzeciej Amerykanie. Trwający w USA przez dekady boom edukacyjny zrobił swoje.
Pierwszy uniwersytet z Chin na liście szanghajskiej znajduje się dopiero na 58. miejscu – to Tsinghua University. Na 71. pozycję trafił uniwersytet z Pekinu. W drugiej setce jest jeszcze siedem kolejnych. Mimo to właśnie Chiny wkrótce będą potęgą, jeśli chodzi o edukację.


W 2016 roku chińskie uczelnie opuszczało więcej absolwentów niż amerykańskie, nie mówiąc już o absolwentach z Unii Europejskiej. Szacunki mówią, że do 2030 roku liczba osób uzyskujących dyplom wyższej uczelni w Chinach wzrośnie aż o 300 proc., w USA tylko o 30 proc. To przepaść, która zupełnie zmieni układ na mapie pokazującej poziom wykształcenia społeczeństw. Dlatego boom edukacyjny w Azji nazywany jest cichą rewolucją.
I wygląda na to, że choćby Zachód chciał, już jej nie zatrzyma. W USA za studia trzeba słono zapłacić. Uczelnie europejskie są mocno niedofinansowane. Tymczasem Chiny potężnie inwestują w edukację.
- Ten kraj poszedł śladem Korei Południowej czy Tajwanu, przeznaczając na naukę wielkie pieniądze. W Polsce łoży się na ten cel 0,6 proc. PKB, tymczasem w Chinach To 1,2-1,3 proc. PKB. To ponad dwukrotnie więcej, a przecież gdyby wziąć pod uwagę liczby bezwzględne, to są niewyobrażalnie większe sumy – mówi prof. Waldemar Dziak.

Azjatycki boom mógł się skończyć na placu Tiananmen

Chiński boom edukacyjny miał wyprowadzić gospodarkę z fabryk i wprowadzić ją w nową erę. Chiny tak się rozpędziły, że już kilka lat temu BBC szacowała ich potencjał edukacyjny na równy otwieraniu jednego uniwersytetu tygodniowo.
Jednak okazało się, że to częściowo droga donikąd, albo wręcz na plac Tiananmen, na którym władze mogła czekać powtórka z 1989 roku. Skutkiem ubocznym było bowiem stworzenie rzeszy bezrobotnych.
Lipiec 2014 roku. Dyplom uniwersytetu odebrało rekordowe 7 mln 260 tys. Chińczyków – to ponad siedmiokrotnie większa armia absolwentów niż jeszcze 15 lat wcześniej. Jednak w ciągu sześciu miesięcy od skończenia uczelni 15 proc. z nich nie znalazło pracy. Warto dodać, że w tym samym czasie bezrobocie wśród pracowników bez wyższego wykształcenia było poniżej 4 proc.
15 proc. absolwentów to ponad milion nowych bezrobotnych. A to tylko oficjalne dane. Zdaniem Josepha Chenga, profesora nauk politycznych z Uniwersytetu w Hong Kongu, prawdziwe bezrobocie wśród absolwentów sięgało wówczas 30 proc., a to już 2,3 mln młodych wykształconych ludzi, którzy zasilili armię bezrobotnych.
To groziło niepokojami społecznymi, które mogłyby doprowadzić do powtórki wydarzeń z placu Tiananmen z 1989 roku – mówił BBC kilka lat temu Yukon Huang z Carnegie Endowment for International Peace w Waszyngtonie – organizacji non-profit zajmującej się międzynarodową współpracą na rzecz pokoju.
Ale Chinom udało się tego uniknąć.

Chińscy inżynierowie zaleją świat

W 2013 r. 40 proc. chińskich absolwentów skończyło kierunki techniczne, matematykę, inżynierię i im podobne, podczas gdy w USA ten odsetek był o połowę niższy. Już wtedy Chiny zaczęły zdobywać technologiczną przewagę. Ale jednocześnie produkowano za dużo humanistów.
Trzeba było coś zrobić z rzeszą bezrobotnych, która wyrosła na kierunkach takich jak nauki społeczne, polityczne i ekonomia. I chińskie władze doskonale zdawały sobie z tego sprawę.
- Kiedy Japonia miała podobny problem z nadpodażą humanistów, w pewnym momencie zabroniono nauki japońskiej literatury, żeby to przerwać – podkreśla prof. Waldemar Dziak.
Chiny zrobiły to inaczej. Chiński minister nauki zarządził, żeby 600 chińskich uniwersytetów zamienić w politechniki. Wygląda na to, że plan się powiódł i przed nami totalna zmiana układu sił.
Prognozy mówią, że w 2030 roku Chińczycy i Hindusi będą stanowić aż 60 proc. absolwentów kierunków technicznych w rozwiniętym świecie. Amerykanie jedynie 8 proc., a Europejczycy – 4 proc.
Co więcej, Chińczycy kształcą się na potęgę nie tylko u siebie, ale również za granicą – w Stanach Zjednoczonych co najmniej jedną trzecią zagranicznych studentów stanowią właśnie Chińczycy.
- W naukach technicznych, innowacyjnych technologiach Chińczycy mają już najwybitniejszych przedstawicieli i to w każdej dziedzinie. Publikują już we wszystkich naukowych czasopismach na świecie. Widać ogromny skok jakościowy we wszystkich dziedzinach ścisłych, fizyce, chemii, chemii organicznej czy inżynierii – podkreśla prof. Bogdan Góralczyk z Uniwersytetu Warszawskiego. Znawca Azji, a jednocześnie dyplomata i były ambasador w Królestwie Tajlandii, Republice Filipin i Związku Myanmar.
- Najczęściej są to naukowcy, którzy kończyli najlepsze amerykańskie uczelnie i często tam też prowadzą swoje badania naukowe, ale nadal są tam afiliowani jako obywatele Chin – dodaje prof. Góralczyk.
Pytanie, czy ta armia inżynierów przełoży się na gospodarkę opartą na wiedzy, a Chiny są w stanie zostawić w tyle USA, stając się numerem jeden?
– Widać, że model rozwojowy, jaki przyjął chiński rząd to świadoma próba, żeby rzucić światu zachodniemu wyzwanie. Po tym jak udało się na froncie gospodarczym, teraz zaczynają na froncie technologicznym. I jeśli będą się rozwijać w takim tempie jak dotychczas, to mają ogromne szanse – konkluduje prof. Góralczyk.
A prof. Dziak dodaje, że w technologicznym wyścigu z USA Chiny już dziś startują jak równy z równym. – W ubiegłym roku liczba zgłoszonych przez Chińczyków wynalazków była wyższa niż w USA i to nie pierwszy raz. Czasem w tym rankingu wygrywają Amerykanie czasami Chińczycy, ale idą łeb w łeb. A jeszcze 30-40 lat temu dzieliła ich przepaść – podkreśla prof. Dziak.

Czego sami nie zrobią, to sobie kupią

Przejście z poziomu produkcji tanich koszulek do wysokich technologii ma jeszcze jeden wymiar – czego Chińczycy sami nie zrobią, to sobie kupią. Już to robią, bo mogą. Rezerwy walutowe wyceniane są na ponad 3 bln dol.
Jak mocno wyszli na zakupy, pokazują dane firm Baker&McKenzie oraz Grupy Rhodium. Jeszcze w 2010 roku Chińczycy wydali na bezpośrednie inwestycje w Europie 6 mld dol. W 2014 roku już 55 mld. dol., czyli ponad dziewięciokrotnie więcej.
Ale to nic w porównaniu do tego, co wydarzyło się w kolejnych dwóch latach. Według Grupy Rhodium i Mercator Institute for China Studies w 2016 roku wartość chińskich bezpośrednich inwestycji w Europie sięgnęła prawie 190 mld euro.
To, co Chińczycy kupują na Starym Kontynencie najchętniej, to właśnie firmy specjalizujące się w wysokich technologiach i innowacyjnych rozwiązaniach. Jeden z ostatnich głośnych zakupów to przejęcie niemieckiej firmy Kuka – producenta robotów przemysłowych. To duma niemieckiego przemysłu.
Jeszcze wiosną ubiegłego roku Angela Merkel chwaliła się tą firmą na targach w Hannoverze przed Barackiem Obamą. Dziś Kuka należy już do Chińczyków, którzy zapłacili za nią 4,6 mld euro. I wcale nie byli mile widzianymi klientami. Minister gospodarki Niemiec wysyłał sygnały, że wolałby kogoś z Europy, ale chętny się nie znalazł. W sierpniu Kuka była już w chińskich rękach. Zresztą nie ona jedna.
W Polsce Chińczycy też znaleźli coś dla siebie. Niedawno za 150 mln zł kupili firmę Novago zajmującą się produkcją alternatywnych źródeł energii, głównie z odpadów, a w zeszłym roku przejęli od polskiego milionera Ryszarda Krauzego część Biotonu – technologicznej spółki produkującej insulinę. Co ciekawe, o Bioton biły się aż trzy chińskie firmy.
Ale Polska w przyszłości może przydać się Chinom jeszcze do czegoś. Robert Fogel, laureat ekonomicznego Nobla z 1993 roku twierdzi, że do 2040 roku Polska stanie się źródłem taniej siły roboczej dla Chin. To co najmniej odważna teza. Właściwie futurologia bardziej niż prognoza.
Czy ta wizja się ziści? Na pewno w tej części, która mówi, że to nie Chiny będą tanią siłą roboczą, bo to one będą szukać tanich robotników poza swoimi granicami. A my mamy 23 lata na to, żeby nie znaleźli ich w Polsce.