Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą stereotypy. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą stereotypy. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 7 marca 2017

Włochy - o złudzeniach polskiego turysty

Kochasz Włochów i Italię? Szkoda, że nie masz o nich bladego pojęcia…

Kilka słów o złudzeniach polskiego turysty


Papież Polak, potrawy proste i smaczne, legendarne dolce vita, dźwięczny i łatwy do opanowania język. Nietrudno się dziwić, że Włochy cieszą się niesłabnącym uwielbieniem rodaków, uważających się po weekendzie w Rzymie za naczelnych italofilów. Tymczasem Półwysep Apeniński pełen jest sprzeczności i wewnętrznych problemów, a jego mieszkańcy nie są wcale uczynnymi maskotkami powtarzającymi 24 h na dobę „Ciao bella”.

Mit Włoch zaczyna się wraz z tzw. Grand Tour, czyli podróżą, którą odbywali europejscy arystokraci i studenci przed ustatkowaniem się. Popularne od XVII wieku wyprawy, których głównym punktem był Półwysep Apeniński, miały w założeniu wykształcić w młodych ludziach dobry gust poprzez zetknięcie z wielkimi zabytkami cywilizacji i dziełami sztuki, a także poszerzyć horyzonty. Grand tour odbyli między innymi młody Mozart, Stanisław August Poniatowski, Monteskiusz czy Byron.


Na Goethem, który również udał się w tego typu podróż, największe wrażenie zrobiła stolica Kampanii, o której napisał słynne zdanie „Zobaczyć Neapol i umrzeć” mające podkreślać, że nie ma w Europie miejsca bardziej zachwycającego. Co ciekawe, za czasów Goethego Neapol słynął nie tyle z pizzy, ile z mnogości domów publicznych, przez co był nawet żartobliwie określany mianem stolicy chorób wenerycznych. Po Włoszech podróżowała, choć już nie jako młoda dziewczyna, Maria Konopnicka wraz ze swoją partnerką, Marią Dulębianką. Panie uwielbiały nadmorskie miejscowości, ale nie znosiły lokalnej kuchni.


Za rodzaj kontynuacji tradycji Grand Tour uważa się popularny, zwłaszcza w Stanach, gap year, czyli rok przerwy w nauce poświęcany na podróże, często właśnie po Europie. Włochy i Włosi zdają się zajmować w tych wyprawach miejsce marginalne, kolorowe tło romantycznych uniesień. Podróżujący nie starają się zrozumieć i poznać kraju, i jego mieszkańców, ale wymagają od nich replikowania świetnie znanych z telewizji, reklam Dolce & Gabbana i przewodników obrazków. Pogoda musi być piękna, na talerzu pizza lub spaghetti, nawet jeśli potrawy danego regionu są zupełnie inne, obowiązkowe zdjęcie w wiadomej pozie z Krzywą Wieżą w tle. Być może za kilka dekad mieszkańcy miasteczek żyjących z turystów, będą przebierać się za siebie samych z powszechnego wyobrażenia, symulując ową upragnioną włoskość.

Włoski to czwarty najczęściej nauczany język na świecie, zaraz po angielskim, hiszpańskim i chińskim, z których przydatnością na rynku pracy nie sposób polemizować. W przeciwieństwie do przydatności włoskiego. Oczywiście to efekt jego względnej łatwości, ale też podejścia samych Włochów do osób usiłujących się komunikować w italiano standard. Za dwa zdania z trzema błędami zostaniemy zasypani szeregiem komplementów, co stanowi jaskrawy kontrast. Zwłaszcza dla osób, które uczyły się francuskiego i usiłowały wypróbować swój nieperfekcyjny akcent w Paryżu. Jednak nie tylko.

– Wydaje mi się, że popularność języka włoskiego to też efekt tego, że Włochy po prostu dobrze się sprzedają. Do kogo nie przemówi idea dolce far niente, pyszna kuchnia, piękne plaże, znakomite wino i kawa? Na idylliczny obraz kraju składają się też oczywiście moda, design, kultowe samochody i vespy. Wystarczy spojrzeć na najbardziej chyba opiniotwórcze państwo w przypadku kultury globalnej – Stany Zjednoczone. U przeciętnego Amerykanina hasło Niemcy czy Hiszpania wywołają mgliste skojarzenia. A Włochy? Włochy znają wszyscy! Pomijam już nawet zabytki starożytności. Italia to dla wielu osób, nawet tych, które nigdy nie spędziły tam więcej niż tygodnia, raj na ziemi. Włosi dużo emigrowali i emigrują, trzymają się jednak swojej kultury, z której są bardzo dumni, ci ze starszego pokolenia są przywiązani zwłaszcza do kuchni. Mówi się, że Włoch za granicą, nawet niezwiązany z gastronomią skończy i tak jako restaurator. W Warszawie nie brakuje knajp prowadzonych przez Włochów – mówi Pamela, absolwentka Italianistyki prowadząca ze znajomymi bloga o kulturze Włoch Italofilia.

W magazynach kobiecych i na blogach modowych roi się od porad dotyczących włoskiego stylu i artykułów z gatunku „Wyglądaj jak rodowita rzymianka”. Włoska edycja magazynu „Vogue” pozostaje najmniej komercyjnym wydaniem czasopisma i przez wielu jest uznawana za najlepszy na świecie tego typu magazyn, gdzie moda krzyżuje się ze sztuką, a ponad 50-stronicowa sesja gdzie ubrania nie grają pierwszych skrzypiec, nie jest niczym niezwykłym.

 Tymczasem poza targami mody męskiej Pitti Uomo we Florencji i wnętrzami butików w mediolańskim centrum handlowym Vittorio Emanuele, wygląd Włochów pozostawia wiele do życzenia i to nie tylko dla strażników estetyki. Joanna, absolwentka Università degli Studi di Milano, która cztery lata temu wyszła za Włocha i przeprowadziła się do Italii, z rozbawieniem wspomina klimat bliżej nieokreślonego podniecenia, który towarzyszył jej na samą myśl, że zamieszka w stolicy mody. Euforia mieszała się z naiwną obawą, że w morzu luksusu i wysublimowanej elegancji będzie czuła się nie na miejscu. Już po kilku miesiącach dostrzegła, że słynny włoski szyk to bujda.

– Faceci w dobrze skrojonych garniturach? Co najwyżej w okolicach Mediolańskiej Giełdy, niedaleko której szczęśliwie pracuję. Zarówno Włosi, jak i Włoszki nie potrafią pogodzić się z upływającym czasem. Opcje są dwie – albo widzisz pięćdziesięciolatków w poszarpanych jeansach i Airmaxach, albo w ciuchach, które nosili w czasach młodości – taki lokalny kiepski vintage. Do tego wszechobecne Hogany, czyli buty wyglądające jak połączenie adidasów z lat 90. z obuwiem ortopedycznym zakładane absolutnie do wszystkiego – od eleganckich kompletów po letnie sukienki. Młode kobiety, powiedzmy od 16 do 30 roku życia, ubierają się praktycznie tak samo i nie są to bynajmniej ubrania w stylu Prady czy Sophii Loren. Adidasy, udziwnione jeansy, bawełniane, kolorowe bluzki, często z brylancikami, gumowe zegarki. I nie jest to wybór podyktowany zawartością portfela – opowiada Joanna.

Stereotypy narosłe wokół Włochów nie są tak krzywdzące jak te, z którymi muszą zmagać się osoby pochodzące z krajów arabskich czy osoby czarnoskóre, bardziej przypominają podejście do Azjatek, traktowanych jak śliczne laleczki. Włoch to dla przeciętnego turysty przyjacielska maskotka z dodatkowymi funkcjami – uśmiechnie się, ugotuje smaczną kolację, powie coś uroczo po włosku lub śmiesznie po angielsku, a może i przewiezie na skuterze albo zaśpiewa jakąś rzewną piosenkę o miłości.

Te infantylizujące stereotypy nie sprzyjają zainteresowaniu współczesną włoską kulturą. Na Italię i jej mieszkańców chcemy patrzeć z perspektywy kina amerykańskiego, miejsce, gdzie się nie żyje, ale na którego tle może rozgrywać się życie. Stąd popularność filmów takich jak „Jedz, módl się, kochaj” czy „Pod słońcem Toskanii”. Najbardziej znany włoski film ostatnich lat – oscarowe „Wielkie Piękno” to nic innego, jak kolejna włoska klisza. Takiemu infantylizującemu podejściu sprzyjają też bardziej kuriozalne niż straszne, z punktu widzenia nie-Włocha postaci, jak Silvio Berlusconiego, a ostatnio Beppe Grillo – niegdyś komika, dziś człowieka polityki.

 Olga, absolwentka tłumaczeń specjalistycznych, od pół roku pracuje w międzynarodowej korporacji w Mediolanie i o mieszkańcach Bel Paese nie ma najlepszego zdania. Za czasów studenckich spędziła we Włoszech rok na wymianie, pracowała też w szkołach językowych – w Rzymie i w Palermo.

– Z Italią jestem związana od siedmiu lat. Poznałam tu wiele ciekawych osób, ale głównie spoza Włoch. Większość moich wyobrażeń okazała się bardzo daleka od rzeczywistości. Może banalny przykład związany z kuchnią – mieszkałam zarówno z Włoszkami jak i z Włochami, i osobą gotującą dania ze świeżych, włoskich produktów byłam przeważnie ja. Młodzi Włosi żywią się gotowymi daniami. Moje współlokatorki z Bari jadły na plastikowych talerzach, żeby nie myć naczyń, a ich ulubioną potrawą był smażony kurczak z chipsami podawanymi zamiast ziemniaków. Z drugiej strony jedzenie jest bardzo ważnym tematem rozmów, nawet dla osób o niezbyt wysublimowanym podniebieniu – opowiada Olga.

Przy powierzchownym kontakcie predylekcja do pogawędek uznawana jest przez przyjeżdżających z północy Europy za oznakę otwartości i ciepła. Jednak ta rozwinięta kultura small talku z czasem zaczyna coraz mocniej irytować. Bez dwóch zdań mieszkańcy Półwyspu Apenińskiego mówią dużo i głośno, mnóstwo śmieją się i gestykulują, ale często nie ma w tym za wiele treści.

– Słuchając po raz setny o tym, co kto zjadł, co zamierza zjeść, albo jaka będzie jutro pogoda w pewnym momencie tracisz ochotę na zadawanie typowego powitalnego pytania „Come stai?”. Przesadna teatralność Włochów, ich dramatyzowanie, egzaltacja i wykrzykiwanie na każdym kroku „Che carino!" doprowadzają do tego, ze zaczynasz nabierać wątpliwości co do szczerości ich reakcji – podsumowuje Olga.

Anetę, doktorantkę italianistyki na Uniwersytecie Warszawskim, najbardziej zdziwiło narzekanie. – Mówi się, że Polacy mają tendencje do postrzegania świata w ciemnych barwach, ale myślę, że Włosi marudzą jeszcze więcej, co całkowicie przeczy stereotypowi narodu zadowolonego z życia i wiecznie uśmiechniętego. Pamiętam też, kiedy zaczęłam zdawać sobie sprawę, jak bardzo różnią się Włosi od ich obrazka, który mamy w Polsce. Kilka lat temu byłam na stażu w instytucji związanej z kulturą. Był to też mój pierwszy pobyt na włoskiej prowincji. O ile moi współpracownicy byli wspaniali, o tyle wśród mieszkańców miasteczka po raz pierwszy spotkałam się z wcale nie tak rzadką we Włoszech ignorancją i uprzedzeniami – wspomina.

 Kilka lat temu wyszła nietłumaczona dotychczas na polski książka dziennikarza Giampaola Visettiego „Ex Italia” opowiadająca o współczesnych Włochach i Włoszech przemierzanych z północy na południe. Z reportażu wyłania się obraz młodych ludzi bez pracy i perspektyw, dla których własny kraj jest sztucznym tworem. Są związani raczej z miasteczkiem lub regionem, ale nie ze zjednoczoną już ponad 150 lat temu Italią.

To apokaliptyczny obraz państwa starzejącego się, gdzie pustoszejące dziś centra handlowe wyparły kilka lat temu lokalne rzemiosło i uprawy. Portret ludzi nieufających instytucjom państwowym, z chwiejną tożsamością narodową przyjętą od turystów. W książce Visettiego zdają się wybrzmiewać słowa Metternicha wypowiedziane na Kongresie Wiedeńskim – „Włochy są tylko wyrażeniem geograficznym”.

– Dopiero kiedy zaczęłam pracować we Włoszech, uświadomiłam sobie jak trudno się tam żyje. Żaden z moich współpracowników nie miał etatu, nikt poza szefem nie miał też własnego mieszkania. Jedna z dziewczyn przyjeżdżała do Mediolanu aż z Ferrary, ponieważ nie mogła tam znaleźć żadnej pracy zgodnej ze swoim wykształceniem. Inna zrezygnowała, gdyż okazało się, że zarobi znacznie więcej pracując w barze – mówi Aneta, ucząca włoskiego na Uniwersytecie Warszawskim.



Współczesne Włochy, to kraj pogłębiających się przepaści między klasami, w dużych miastach bezdomnych jest znacznie więcej niż w Warszawie. Podobnie jak w Polsce nie brakuje ludzi po studiach, których dotyczy zjawisko prekariatu. Nie mają stałej pracy, mieszkają z rodzicami i to nie dlatego, że są stereotypowymi „mammoni”, ale ponieważ nie mogą sobie pozwolić na wyprowadzkę. Ceny idą w górę, a pensje nie. Tymczasem dalej dajemy się zwodzić pięknemu obrazkowi, bo nie chce nam się wychylić nosa poza pocztówkę ze wzgórzami Toskanii.

Pytam Anety skąd jej zdaniem wziął się obraz Włoch, który nosimy w głowach. – Cóż, żaden kraj nie ma tak rozbudowanej i nawarstwiającej się latami legendy w kulturze: Grand Tour, Goethe i jego „Podróż do Włoch”, Stendhal, w Polsce romantycy, potem Iwaszkiewicz… Myślę, że część klisz przenika również do powszechnej wyobraźni, nawet jeśli nie jesteśmy czytelnikami esejów Miłosza czy Herlinga-Grudzińskiego. Współczesny mit Włoch kształtował się szczególnie w latach 60. za pośrednictwem kina. Nawet w gruncie rzeczy dekonstruujący włoskość Fellini, przyczynił się koniec końców do bajkowego obrazu Italii – podsumowuje doktorantka.

Może się wydawać, że moje rozmówczynie sromotnie zawiodły się na Italii, jednak wszystkie zgodnie deklarują uwielbienie do Włoch, podkreślając jednocześnie, że jest to trudna miłość. Bel Paese nie może się znudzić, to kraj, gdzie wraca się latami nie poznawszy do końca wszystkich regionów, ich smaków i zabytków (żaden inny kraj na świecie nie ma ich aż tylu na liście światowego dziedzictwa UNESCO). Zróżnicowany gastronomicznie, klimatycznie i krajobrazowo.


Joanna, mama 3-letniego Francesco, żałuje, że przy bliższym poznaniu musiała obudzić się z pięknego włoskiego snu, uważa jednak, że niektóre stereotypy są warte kultywowania, zwłaszcza jeśli mają uprzyjemniać pobyt we Włoszech.

– Powinniśmy uzbroić się w odrobinę dystansu i wyzbyć się poczucia niższości, które wciąż mamy podróżując po Europie. W kwestii zabytków i krajobrazów trudno dorównać Italii, ale jeśli chodzi o wykształcenie, kulturę osobistą i obycie nie powinniśmy mieć żadnych kompleksów. Takie z nas „Polaki cebulaki" jak z nich koneserzy sztuki i ikony stylu – podsumowuje z uśmiechem.

Żyjemy w czasach mody na podróżowanie, które urasta do rangi „szkoły życia”, którą, podobnie jak studia wyższe wypada zaliczyć, żeby było o czym rozmawiać w towarzystwie. Nawet jeśli zwiedzamy byle jak, przez ekrany smartphone'ów i obiektywy aparatów, a nasze przeżycia to stek komunałów. Jakkolwiek podróżując poza Europę, mocno czujemy nieprzekraczalną w kilka tygodni barierę kulturową i czasem nie mamy śmiałości w wygłaszaniu sądów, kilka dni na Maderze wystarcza, żeby wypowiadać się o usposobieniu mieszkańców Portugalii, a lunch w Paryżu uprawnia nas do peror o tajnikach kuchni francuskiej. Zmiana scenerii, klimatu i jadłospisu na wiele osób działa odprężająco, jednak uzurpowanie sobie prawa do wygłaszania nieznoszących sprzeciwu sądów czyni nas nie tyle obytymi, co śmiesznymi.



Napisz do autorki: helena.lygas@natemat.pl

http://natemat.pl/199601,kochasz-wlochy-wlochow-i-pizze-szkoda-ze-nie-masz-o-nich-bladego-pojecia-kilka-slow-o-zludzeniach-polskiego-turysty

wtorek, 26 listopada 2013

Justyna Kowalczyk o Rosji i mediach w Polsce.



KOMENTARZE

  • @Autor
    Zgadza się!

    Proszę zwrócić uwagę na fakt dziejący się już od wieków skłócania narodów słowiańskich i napuszczania jednych na drugich.

    Jaki ma to cel łatwo odgadnąć, co Słowianie są najliczniejszą grupą plemienną w Europie.

    Pozdrawiam.
  • Dobry tekst wyłuskany z oceanu...
    Mój ojciec ze swoimi rodzicami i rodzeństwem został wywieziony z ziemi wołyńskiej na północ ZSRR , w okolice Archangielska ....Śmierć przetrzebiła
    rodzinę...Ojciec uczył nas jednak nie nienawiści , a jak odróżniać człowieka od nadczłowieka...
    Takie spojrzenie ciągle przydatne i w Polsce...


    Pozdrowienai
  • Właśnie za tekst w podobnej narracji
    zostałem nieomal zlinczowany na portalu "Niepoprawni". Pozdrawiam.5.
  • @Bibrus 17:07:37
    Bo tam jest prawdziwa sekta.
    Pozdrawiam.
  • @Bibrus 17:07:37
    Więcej, przydano Ci niebyt miły epitet. A wracając do tematu to profil NP jest bardzo podobny do niezalezna.pl, a to już wiele wyjaśnia.
  • Ciekawe, czy teraz PiSiorki uznają Justynę za agentkę.
    Wspaniała dziewcznyna. piękna i z charakterem.
    Tak jak Rosjanka Isinbajewa
  • moja Matka przyjechała ze Wschodu sama, samiutka
    nie miała już nikogo z rodziny. Przez 80 lat Jej życia nie udało się Jej nikogo z rodziny odnaleźć. Za majątek miała tylko to, co na sobie. Każde święta to była Jej osobista tragedia. O Piłsudskim mówiła "dziadek" i nosiła jego zdjęcie przy sobie. A jednak któregoś dnia powiedziała, że gdyby nie socjalizm, nie PRL, to ona by piątki swoich dzieci nie mogła wychować, nie mogła tak wykształcić. Uczciwość jeszcze nikomu nie zaszkodziła. Moja Matka była mądrą, sprawiedliwą osobą.

    Jeżeli już mieć pretensje, to do konkretnej osoby, ale nie stosować odpowiedzialność zbiorową. W kwestiach rodzinnych.

    W skali państwa naturalnie można i należy piętnować np. Niemców za to, że wojnę wywołali i za wszystkie bestialstwa, jakich na naszym Narodzie dokonali.
  • Macieju Piotrze
    ***** :)
  • @Bibrus 17:07:37
    Potwierdzam. I mnie się kilka razy TAM oberwało.
  • No, nawet błysnęła
    Justyna. Szkoda, że w Polsce jak ktoś powie coś po prostu rozsądnego, to zaraz urasta to do rangi rewelacji. No, ale tak krawiec kraje...
  • @Wiktor Smol 18:46:12
    Zastanawiam się czy nie stworzyć alternatywnej frakcji na "Niepoprawnych". Frakcji ludzi myślących.Pozdrawiam.
  • @Bibrus 20:17:54
    Wystarczy, że tutaj, na NE stworzyliście taką alternatywną frakcję "ludzi myślących inaczej", więc po co się pchać tam, gdzie nikt was nie chce, do Niepoprawnych. Po co?, żeby rozwalać to, co tam bez was dobrze funkcjonuje
  • @Bogdan 20:51:32
    A co robisz jeśli zostajesz poniżany,pomawiany,obrażany?
    Poddajesz się?
    Z tą frakcją jeszcze nic nie wiadomo.Pozdrawiam.
  • autor
    Cieszy ta notka, gdyż wpisuje się w dążenie do normalnego i pragmatycznego określania relacji z sąsiadami.
    Z kolei bez tego - nie da się wypracować zasad Polskiej Racji Stanu.
  • dla sekty smoleńskiej
    ten zamach to potyczki unych między sobą, nie mieszajcie Rosjan w to
  • @Bibrus 20:59:42
    Miałeś próbkę "Niepoprawnych".

    Ja i kilku moich przyjaciół walczyliśmy z nimi czas jakis az nas pobanowali. To w sumie dzięki nim powstał portal Polacy.
    Tam rzadzi najgorsza swołocz z hasbary ubrana w piórka katolików pisowskich. Dixi to chyba najgorszy z nich. Tu, NEonie łatwego zycia by nie mieli.
    Ten portal nalezy omijać szerokim łukiem. To już Salon24 jest dużo lepszy.
  • Autor
    Uwazam, ze ten artykul b. splyca i zaklamuje rzeczywistosc. Nie mowi on o rzeczywistych problemach, ktore powinny byc wyjasnione miedzy obydwoma narodami. Polacy przedstawieni sa w nim jako bezpodstawni, czepiajacy sie "biednych" rosjan, krytykanci i malkontenci. Jako sila, ktora poprzez swoja negatywnosc hamuje" porozumienie miedzy dwoma bratnimi narodami. " Jest to oczywiscie bzdura.
    Oczywiscie szkoda mi Rosjan - ten kompleks sportowy, jest im tak samo potrzebny, jak Polakom byly potrzebne cztery stadiony sportowe. Jest to raczej tylko pomnik patologicznej egomanii Putina. Ale w rosji panuje mentalnosc grupowa " ja sam jestem nikim, gloduje, moje dzieci gloduja, ale poprzez to, ze moj kraj ma najwiekszy kompleks sportowy, moge czuc sie lepszy od innych narodow, ktore tak wielkich kompleksow sport. nie posiadaja "
    Wyglada na to, ze, wedlug niezwykle" bystrej" autorki, powinnismy po prostu"lyknac" milionowe zbrodnie dokonane w ostatnich stuleciach na Polakach przez rosjan. Bracia slowianie" przeciez sie takimi "pierdolami" nie beda przejmowac.To, ze te zbrodnie nie znalazly sie nigdy w polskich podrecznikach historii, ulatwia cala sprawe.
    Przy tej okazji trzeba rowniez nadmienic najnowsze "rosyjskie odkrycia historyczne".Np. na rosyjskich stronach rzadowych ukazaly sie wyniki badan rosyjskich historykow -" Polska a takze inni byli odpowiedzialni za wybuch II swiatowej".Te informacje zostaly przyjete z ZACHWYTEM przez rosyjskich internautow. Podobne stwierdzenie wyglosil uwielbiany przez wielu rosjan putin w czasie jednego ze swoich oficjalnych wystapien.(linki podalam w ostatnim komentarzu do artykulu "Europa centralna ....) A tu jeszcze jeden


    Jest to dla mnie dosc dolujace, ze cytuje sie (sorry) glupiutka cele brytke, a dla takich madrych ludzi jak dr Andrzej Nowak czy dr Leszek Zebrowski (nie sa oni z cala pewnoscia ludzmi nawolujacym do nienawisci) nie ma miejsca.
    Ja takze nie nawoluje do nienawisci wobec rosjan - a raczej do opamietania sie. Tylko jedna trzecia ludnosci rosji to "nasi bracia". Slowianie. Z tego duza czesc jest "zainfekowana " "obledem imperializmu rosyjskiego"(odpowiednik "obledu germanskiego" w niemczech).
    Najniebezpieczniejszym panstwem dla Polski sa oczywiscie niemcy, ale rosja nie jest z cala pewnoscia naszym przyjacielem.
    Slowacy przeprosili Polakow za napasc w !939, Wegrzy zawsze nam pomagali, z Czechami laczy nas sympatia(mimo zaolzia),nawet RumuniI pomagali nam w czasie ostatniej wojny - to tam wlasnie schronilo sie wielu uciekinierow z Kresow, ktorzy chcieli uniknac bolszewickich mordow.

    A ROSJA PISZE NA NOWO HISTORIE II WOJNY RAZEM Z NIEMCAMI (POLSKA BYLA WINNA WYBUCHOWI TEJ WOJNY):I WIELKA ILOSC "NASZYCH ROSYJSKICH BRACI" INTERNAUTOW JEST TYM "NOWYM ODKRYCIEM" ZACHWYCONA.

    Przypuszczam, ze jest to moj ostatni wpis tutaj - nie bede sie zloscic, jezeli nie zostanie on opublikowany. Nie oczekuje takze zadnych odpowiedzi( przypuszczam, ze "w milosnym amoku do braci rosjan" bylyby to same wyzwiska)Pzdr
  • Po prostu trzeba oddzielać POlitycznych bandytów działających w Rosji o zwykłych Rosjan.
    I tak samo politycznych oprawców działających w Polsce od Polaków.
  • @1nienormalnyczlowiek 11:07:40
    Aleś się wysilił nienormalnyczłowieku:) Ale faktycznie w jednym masz rację, napisałem że Polacy mają dość plucia, a nie że "Polacy plują", plują judejce, takie jak Kalkstein "sakiewicz" czy Trotylewicz. To by się zgadzało.
    Jak wszyscy wolacy kiepsko czytasz za to idealnie manipulujesz
  • @
    Usunąłem 5 wpisów - za obelżywy język.

    Proszę wyrażać swoje zdanie, ale bez wulgaryzmów.
  • @zosia1 00:49:37
    Proszę pamiętać, że Justyna jest sportowcem, a nie politykiem i z tego co ja wiem, nie jest zaangażowana politycznie tak jak tu piszący np.


    Więc jej ocenę należy potraktować jako ocenę laika.


    Na to zwracam uwagę, że ona, jako osoba niezorientowana w zakulisowych działaniach politycznych, nie zgadza się z oceną Rosji jaką usłyszała w mediach.

    I TYLKO POD TYM WZGLĘDEM MOŻNA OCENIĆ JEJ TEKST.


    Chodzi o to, że

    NAWET KTOŚ NIEZORIENTOWANY DOSTRZEGA ANTYROSYJSKĄ P R O P A G A N D Ę W POLSKICH MEDIACH.

    A w tym wypadku nazywa się Justyna Kowalczyk.

    Koniec tematu.
  • To chyba Braun opisywał jak to zdradzieckie gudłajstwo organizowało nam Powstanie Styczniowe.
    Myślę że to wyglądało podobnie jak teraz. Robiło się atmosferę nienawiści do Rosji i ryczało - rusa bij, bij, bij. A każdego który pytał o sens i szanse powstania zastraszali albo zabijali jako zdrajcę. Jak już powstanie wybuchło, to szybko zadbali aby nie miało dostatecznie broni i upadło. A później już było z górki, z Rosją się szybciutko dogadali i zajmowali majątki i pozycje Polaków. Taka w sumie prosta kombinacja, teraz ewidentnie jest dokładnie ta sama gra.
    A tam jeszcze Prusy w tym maczały palce, identycznie jak teraz. Jest chamska prymitywna powtórka. A tak coś pamiętam, że przed Powstaniem Styczniowym Polska, choć w niewoli całkiem dobrze się rozwijała. Komuś to przeszkadzało.
  • @ninanonimowa 13:47:22
    Jakoś mnie to nie śmieszy
  • @vortex 11:38:05
    Witam w klubie "ruskich pachołków" :D))))
  • @vortex 11:38:05
    Bardzo ciekawie opisuje tą sytuację Abp. Zygmunt Szczęsny Feliński , metropolita warszawski w swoich , niedawno wznowionych "Pamiętnikach".

    Feliński był zbliżony do stronnictwa "białych" i opisuje terror stosowany przez "czerwonych" przed Powstaniem Styczniowym.
    "Czerwoni" działali z wyraźnej inspiracji masońskiej (czyt. - niepolskiej).

    Po wybuchu Powstania Feliński postawił się carowi Aleksandrowi II , przeciwstawiając się represjom carskim wobec Polaków i został wywieziony na długoletnie zesłanie .
  • @Maciej Piotr Synak 16:15:38
    ---hm.. to był sarkazm
  • @Ptasznik z Trotylu 19:28:56
    Trzeba robić z takich spraw gotowce i rozsyłać w milionach egzemplarzy wszędzie. Pewnie na wybitnie "patriotycznych" witrynach typu niezależna, niepoprawni, fronda zaraz to zbanują. Ale jest wiele innych. A atrakcyjna forma też jest ważna, żeby docierała do młodzieży, która lubi wystrzałowo - więc może komiks, albo coś w tym stylu. To dobry kierunek, chyba jestem w jakimś kawałku jednak żydem, więc rozumie i mam takie ich sprytne, marketingowe podejście. To dobry kierunek, w to trzeba iść.
    A pamiętasz ten sławny klip Gienka - poganie atakują, chrześcijanie się bronią. Cóż z tego że tak naprawdę głupi był. Miliony małolatów go obejrzało, było sensacyjnie i odjazdowo. Choć on przegiął w tym klipie.