Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ludzie. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ludzie. Pokaż wszystkie posty

piątek, 14 października 2016

Stracone (niemal) na zawsze


11 października 2016



Bilans jest zatrważający:

w Muzeum Narodowym w Warszawie – brak pięciu tysięcy dzieł;
w Muzeum Narodowym w Krakowie – około tysiąca;
w Muzeum Wojska w stolicy – osiem tysięcy eksponatów
Straty pałacu w Wilanowie to ponad trzysta dzieł sztuki,
pałacu Zamoyskich w Warszawie – prawie dwieście pięćdziesiąt.

To oczywiście jedynie początek długiej listy.




Polska w wyniku II wojny światowej poniosła największe straty biologiczne. Niepowetowane straty wiążą się również ze zniszczeniem dużych miast, a w ich obrębie ze zrujnowaniem bezcennych zabytków. Wiele z nich odebrano nam na zawsze. Najbardziej ucierpiała Warszawa.

Już w czasie Powstania Warszawskiego jedna czwarta lewobrzeżnej części miasta uległa zniszczeniu (w połowie września 1944 roku przestał istnieć Zamek Królewski), a po zakończeniu walk saperskie oddziały niemieckiej policji – Technische Nothilfe – wcielając w życie rozkaz Reichsführera-SS Heinricha Himmlera („Kamień na kamieniu nie powinien pozostać”) zrównały z ziemią około osiemdziesięciu pięciu procent powierzchni Warszawy. Niepokorną stolicę pokryło około dwudziestu milionów metrów sześciennych gruzu…

Warszawa opustoszała, a Niemcy swą niepohamowaną złość wyładowali na mieście. Okrutny los spotkał między innymi przeniesioną w 1914 roku do pięknego eklektycznego gmachu przy ulicy Okólnik 9, Bibliotekę Ordynacji Krasińskich, którą Niemcy pomimo zawartego w umowie kapitulacyjnej warunku zachowania dóbr kultury miasta, spalili doszczętnie pod koniec października 1944 roku. Koniec końców wskutek drugiej wojny światowej instytucja ta straciła sto pięćdziesiąt pięć tysięcy znajdujących się tutaj jednostek. Strata, ze względu na cenną kolekcję, nie do powetowania.


Na celowniku niemieckich saperów znalazło się również Archiwum Akt Nowych, mieszczące się w gmachu Szkoły Głównej Handlowej przy ulicy Rakowieckiej, czy Archiwum Miejskie znajdujące się w dawnym Arsenale Warszawskim, wczesnobarokowym dwukondygnacyjnym budynku. Wybudowanym na polecenie króla Władysława IV w pierwszej połowie XVII wieku. Zwłaszcza ten drugi gmach był miejscem dla Polaków szczególnym, to przecież jego zdobycie w 1830 roku łączy się zwykle z powstaniem listopadowym i to z nim wiąże się słynna akcja „Szarych Szeregów”, w wyniku której odbito z niemieckich rąk Jana Bytnara „Rudego”.

 Po wojnie Arsenał odbudowano, nie udało się niestety „wskrzesić” wzniesionego w pierwszej połowie XVII wieku rokokowego Pałacu Brühla przy ulicy Wierzbowej 1 (dzisiejsze okolice placu marszałka Józefa Piłsudskiego), gdzie w latach 30. mieściło się Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Ten jeden z najpiękniejszych polskich pałaców, w czasie okupacji będący siedzibą gubernatora dystryktu warszawskiego Ludwiga Fischera, Niemcy wysadzili w powietrze 19 grudnia 1944 roku.

Jego los podzieliła inna imponująca wizytówka przedwojennej stolicy, znajdujący się nieopodal klasycystyczny Pałac Saski. Pełniący swego czasu rolę rezydencji królewskiej budynek w czasach II RP służył Sztabowi Generalnemu Wojska Polskiego. W pierwszej połowie lat 20. stanął przed nim pomnik księcia Józefa Poniatowskiego, a w 1925 roku w kolumnadzie pałacu – Grób Nieznanego Żołnierza. Każdy Warszawiak znał to miejsce doskonale, to po tej okolicy spacerowali literaci z Tuwimem, Lechoniem i Iwaszkiewiczem na czele, to tutaj można było spotkać generała Wieniawę-Długoszowskiego i to miejsce pokazywano turystom. Pod koniec grudnia 1944 roku straciliśmy to wyjątkowe miejsce niestety na zawsze.

Niemcy nie oszczędzili nawet warszawskiej katedry na Starym Mieście, ważnego miejsca związanego z polską kulturą i tradycją, gdzie przed wiekami Piotr Skarga wygłaszał swoje kazania i gdzie dwa razy zorganizowano ceremonię koronacji króla polskiego.
Wielokrotnie przebudowywana, neogotycka świątynia z charakterystyczną ozdobną dekoracją na części wieżowej fasady wraz z przylegającym kościołem oo. Jezuitów została spalona i wysadzona w powietrze w połowie grudnia 1944 roku. Dzisiaj w ich miejscu znajdują się zrekonstruowane po wojnie budowle.


Oczywiście to tylko wybrane, najbardziej „spektakularne” efekty niemieckiej wizji nowej Europy. Lista ta jest znacznie dłuższa, wiele budynków (słynny drapacz chmur, najwyższy w Polsce „Prudential”, a oprócz niego chociażby „Hotel Europejski”, gmach tak zwanej PAST-y, Pałac Łazienkowski czy Kościół Najświętszego Zbawiciela) zniszczono tylko w części, inne zaś ogołocono ze wszystkich wartościowych przedmiotów (z Belwederu Niemcy zdarli ze ścian nawet… tapety). Okupanci mścili się nawet na znanych warszawskich pomnikach, zdecydowana większość z nich (pomniki Bogusławskiego, Mickiewicza) została przez nich albo wysadzona albo wywieziona w nieznanym kierunku.

Według obliczeń straty wojenne wynikające ze zniszczeń dokonanych przez Niemców w Warszawie (Raport o stratach wojennych Warszawy przygotowany z inicjatywy prezydenta Lecha Kaczyńskiego) oscylują wokół obecnej równowartości czterdziestu pięciu miliardów dolarów.
Tyle jeśli chodzi o pieniądze. Bezcennych zabytków związanych bezpośrednio z polską historią i kulturą wycenić nie sposób i żadne odszkodowania nie zdołają nigdy zrekompensować ich straty. Ci zaś, do których nie przemawia ta quasi-sentymentalna argumentacja niech wyobrażą sobie Paryż bez Wieży Eiffla lub Łuku Triumfalnego. W końcu Warszawę nie bez powodu nazywano w dwudziestoleciu międzywojennym Paryżem wschodu.


„Portret młodzieńca” Rafaela, „Zwiastowanie pasterzom” Rembrandta, czy fragment tryptyku z Lusiny Wita Stwosza to najbardziej znane spośród tysięcy dzieł sztuki zagrabionych na terenie Polski w trakcie II wojny światowej. Na liście utraconych znajdują się też inne cenne, choć znacznie mniej spektakularne przedmioty.

Z rozkazu Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy w Berlinie już jesienią 1939 roku na terenach okupowanej Polski pojawił się specjalny oddział profesora archeologii Petera Paulsena. Kommando Paulsen wykonując polecenie Reischsführera SS, szefa niemieckiej policji Heinricha Himmlera, rozpoczęło prace nad zabezpieczeniem zabytków w Polsce, które w istocie sprowadziły się do rabunku i to zorganizowanego w początkowej fazie okupacji bardzo chaotycznie. Po Paulsenie obowiązki przejął, powołany przez Hansa Franka, Specjalny Pełnomocnik do Sporządzenia Spisu i Zabezpieczenia Dzieł Sztuki i Zabytków Kultury. A że SS-Standarteführera Kajetan Mühlmann był protegowanym słynącego z zamiłowania do cennych dzieł sztuki feldmarszałka Rzeszy Hermanna Göringa, nie trudno sobie wyobrazić jaki los spotkał polskie zbiory.


Wkrótce rezydencje prominentnych dygnitarzy niemieckich poczęły zdobić skonfiskowane (czytaj: zrabowane) meble, kryształy, gobeliny oraz inne dzieła sztuki. Część z nich pozostała na terenie okupowanej Polski (gubernator Generalnej Guberni Hans Frank cieszył swe oko dziełami między innymi Leonarda da Vinci i Rembrandta), po innych z biegiem lat ślad zaginął, a swoje trzy grosze w tym temacie dorzucili również Sowieci. Pomimo starań polskich władz i rozmaitych instytucji do dziś udało się odzyskać jedynie część przedwojennej kolekcji.


Bilans jest zatrważający: w Muzeum Narodowym w Warszawie – brak pięciu tysięcy dzieł; w Muzeum Narodowym w Krakowie – około tysiąca; w Muzeum Wojska w stolicy – osiem tysięcy eksponatów. Straty pałacu w Wilanowie to ponad trzysta dzieł sztuki, pałacu Zamoyskich w Warszawie – prawie dwieście pięćdziesiąt. To oczywiście jedynie początek długiej listy.


O wspomnianym „Portrecie młodzieńca”, który pojawił się nawet w filmie „Obrońcy skarbów” z Georgem Clooneyem i Mattem Damonem, a który odgrywa kluczową rolę także w głośnej książce „Bezcenny” Zygmunta Miłoszowskiego, jak i pozostałych najcenniejszych dziełach sztuki napisano dotąd wiele. Przeglądając katalog strat wojennych prowadzony przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego w celach badawczych oraz informacyjnych, warto również zwrócić uwagę na mniej spektakularne „dobra kultury” utracone przez nasz kraj w wyniku wojny.

To prawda, że kunsztownie wykonane modele (na przykład działa rosyjskiego lub okrętu wotywnego) ważą znacznie mniej niż obrazy Rafaela, Brandta czy Kossaka, a gdyby hipotetycznie przyszło nam wybierać, nikt nie miałby wątpliwości, co jest dla Polski „obiektem” cenniejszym, niemniej należy zdawać sobie sprawę, że i te cenne przedmioty zostały z przedwojennych polskich muzeów, prywatnych domów i kolekcji zrabowane. Zliczyć ich nie sposób.


Na bardzo długiej liście utraconych/poszukiwanych znajdują się na przykład: pochodząca z przełomu dziewiętnastego i dwudziestego wieku wycinanka papierowa „Mizrach”, tablice pamiątkowe (na przykład „Epitafia ku czci poległych w wojnach 1813-1815 i 1864-1871”), portrety rodzinne, czy pięknie wykonana puszka na etrog (naczynie, w którym Żydzi podczas święta Sukot zanosili do bożnicy owoc estrogu).

 
Znajdują się na niej także cenne tkaniny, dywany, hafty, gobeliny, chorągwie, krzesła, rozmaite akcesoria mody, takie jak czepiec haftowany srebrem, a nawet ozdobne, wykonane w dziewiętnastym wieku damskie grzebienie, lalki, różańce, skrzynie, suknie damskie, kufle z nakrywkami czy stare pasy kontuszowe.


Po cóż o nich wspominam? Ano dlatego, aby uzmysłowić skalę strat, które wbrew obiegowym opiniom nie ograniczały się do utracenia najcenniejszych dzieł sztuki czy księgozbiorów. Niemcy, a później Sowieci rabowali wszystko, co przedstawiało dla nich jakąkolwiek wartość. Rabowali totalnie.


Od czasu do czasu słyszy się o odnalezieniu poszczególnych eksponatów, niemniej lista utraconych przez Polskę obiektów ciągnie się niemal w nieskończoność. Tabakierka z wizerunkiem Stanisława Augusta Poniatowskiego, scyzoryk króla Stefana Batorego, średniowieczny pastorał, siedemnastowieczna cytra dwunastostrunowa, zegarek kieszonkowy króla Stanisława Leszczyńskiego, dwa talary księcia cieszyńskiego… Wyliczać można bez końca. Prawda, wszystko to drobne rzeczy – muzealne eksponaty lub przedmioty, jeszcze w latach trzydziestych, należące do prywatnych kolekcjonerów. Ale to część naszej historii (i historii świata również), którą nam bezprawnie odebrano. Nasza kultura jest bez nich zwyczajnie uboższa.


Powojenne odszkodowania jawią się, już tylko w tym kontekście, jako nadzwyczaj skromny sposób zadośćuczynienia. Warto więc od czasu do czasu zajrzeć na stronę dzielautracone.gov.pl lub muzeumutracone.pl, by przekonać się jak bardzo zubożał nasz kraj w wyniku totalitarnych zapędów naszych sąsiadów. Warto zachować czujność przeglądając aukcję i odwiedzając zagraniczne galerie sztuki. Gdzieś tam, wiele spośród cennych pamiątek przeszłości, wciąż czeka na powrót do kraju.




http://nowyzabytek.pl/stracone-niemal-na-zawsze-warszawa/



wtorek, 26 listopada 2013

Justyna Kowalczyk o Rosji i mediach w Polsce.



KOMENTARZE

  • @Autor
    Zgadza się!

    Proszę zwrócić uwagę na fakt dziejący się już od wieków skłócania narodów słowiańskich i napuszczania jednych na drugich.

    Jaki ma to cel łatwo odgadnąć, co Słowianie są najliczniejszą grupą plemienną w Europie.

    Pozdrawiam.
  • Dobry tekst wyłuskany z oceanu...
    Mój ojciec ze swoimi rodzicami i rodzeństwem został wywieziony z ziemi wołyńskiej na północ ZSRR , w okolice Archangielska ....Śmierć przetrzebiła
    rodzinę...Ojciec uczył nas jednak nie nienawiści , a jak odróżniać człowieka od nadczłowieka...
    Takie spojrzenie ciągle przydatne i w Polsce...


    Pozdrowienai
  • Właśnie za tekst w podobnej narracji
    zostałem nieomal zlinczowany na portalu "Niepoprawni". Pozdrawiam.5.
  • @Bibrus 17:07:37
    Bo tam jest prawdziwa sekta.
    Pozdrawiam.
  • @Bibrus 17:07:37
    Więcej, przydano Ci niebyt miły epitet. A wracając do tematu to profil NP jest bardzo podobny do niezalezna.pl, a to już wiele wyjaśnia.
  • Ciekawe, czy teraz PiSiorki uznają Justynę za agentkę.
    Wspaniała dziewcznyna. piękna i z charakterem.
    Tak jak Rosjanka Isinbajewa
  • moja Matka przyjechała ze Wschodu sama, samiutka
    nie miała już nikogo z rodziny. Przez 80 lat Jej życia nie udało się Jej nikogo z rodziny odnaleźć. Za majątek miała tylko to, co na sobie. Każde święta to była Jej osobista tragedia. O Piłsudskim mówiła "dziadek" i nosiła jego zdjęcie przy sobie. A jednak któregoś dnia powiedziała, że gdyby nie socjalizm, nie PRL, to ona by piątki swoich dzieci nie mogła wychować, nie mogła tak wykształcić. Uczciwość jeszcze nikomu nie zaszkodziła. Moja Matka była mądrą, sprawiedliwą osobą.

    Jeżeli już mieć pretensje, to do konkretnej osoby, ale nie stosować odpowiedzialność zbiorową. W kwestiach rodzinnych.

    W skali państwa naturalnie można i należy piętnować np. Niemców za to, że wojnę wywołali i za wszystkie bestialstwa, jakich na naszym Narodzie dokonali.
  • Macieju Piotrze
    ***** :)
  • @Bibrus 17:07:37
    Potwierdzam. I mnie się kilka razy TAM oberwało.
  • No, nawet błysnęła
    Justyna. Szkoda, że w Polsce jak ktoś powie coś po prostu rozsądnego, to zaraz urasta to do rangi rewelacji. No, ale tak krawiec kraje...
  • @Wiktor Smol 18:46:12
    Zastanawiam się czy nie stworzyć alternatywnej frakcji na "Niepoprawnych". Frakcji ludzi myślących.Pozdrawiam.
  • @Bibrus 20:17:54
    Wystarczy, że tutaj, na NE stworzyliście taką alternatywną frakcję "ludzi myślących inaczej", więc po co się pchać tam, gdzie nikt was nie chce, do Niepoprawnych. Po co?, żeby rozwalać to, co tam bez was dobrze funkcjonuje
  • @Bogdan 20:51:32
    A co robisz jeśli zostajesz poniżany,pomawiany,obrażany?
    Poddajesz się?
    Z tą frakcją jeszcze nic nie wiadomo.Pozdrawiam.
  • autor
    Cieszy ta notka, gdyż wpisuje się w dążenie do normalnego i pragmatycznego określania relacji z sąsiadami.
    Z kolei bez tego - nie da się wypracować zasad Polskiej Racji Stanu.
  • dla sekty smoleńskiej
    ten zamach to potyczki unych między sobą, nie mieszajcie Rosjan w to
  • @Bibrus 20:59:42
    Miałeś próbkę "Niepoprawnych".

    Ja i kilku moich przyjaciół walczyliśmy z nimi czas jakis az nas pobanowali. To w sumie dzięki nim powstał portal Polacy.
    Tam rzadzi najgorsza swołocz z hasbary ubrana w piórka katolików pisowskich. Dixi to chyba najgorszy z nich. Tu, NEonie łatwego zycia by nie mieli.
    Ten portal nalezy omijać szerokim łukiem. To już Salon24 jest dużo lepszy.
  • Autor
    Uwazam, ze ten artykul b. splyca i zaklamuje rzeczywistosc. Nie mowi on o rzeczywistych problemach, ktore powinny byc wyjasnione miedzy obydwoma narodami. Polacy przedstawieni sa w nim jako bezpodstawni, czepiajacy sie "biednych" rosjan, krytykanci i malkontenci. Jako sila, ktora poprzez swoja negatywnosc hamuje" porozumienie miedzy dwoma bratnimi narodami. " Jest to oczywiscie bzdura.
    Oczywiscie szkoda mi Rosjan - ten kompleks sportowy, jest im tak samo potrzebny, jak Polakom byly potrzebne cztery stadiony sportowe. Jest to raczej tylko pomnik patologicznej egomanii Putina. Ale w rosji panuje mentalnosc grupowa " ja sam jestem nikim, gloduje, moje dzieci gloduja, ale poprzez to, ze moj kraj ma najwiekszy kompleks sportowy, moge czuc sie lepszy od innych narodow, ktore tak wielkich kompleksow sport. nie posiadaja "
    Wyglada na to, ze, wedlug niezwykle" bystrej" autorki, powinnismy po prostu"lyknac" milionowe zbrodnie dokonane w ostatnich stuleciach na Polakach przez rosjan. Bracia slowianie" przeciez sie takimi "pierdolami" nie beda przejmowac.To, ze te zbrodnie nie znalazly sie nigdy w polskich podrecznikach historii, ulatwia cala sprawe.
    Przy tej okazji trzeba rowniez nadmienic najnowsze "rosyjskie odkrycia historyczne".Np. na rosyjskich stronach rzadowych ukazaly sie wyniki badan rosyjskich historykow -" Polska a takze inni byli odpowiedzialni za wybuch II swiatowej".Te informacje zostaly przyjete z ZACHWYTEM przez rosyjskich internautow. Podobne stwierdzenie wyglosil uwielbiany przez wielu rosjan putin w czasie jednego ze swoich oficjalnych wystapien.(linki podalam w ostatnim komentarzu do artykulu "Europa centralna ....) A tu jeszcze jeden


    Jest to dla mnie dosc dolujace, ze cytuje sie (sorry) glupiutka cele brytke, a dla takich madrych ludzi jak dr Andrzej Nowak czy dr Leszek Zebrowski (nie sa oni z cala pewnoscia ludzmi nawolujacym do nienawisci) nie ma miejsca.
    Ja takze nie nawoluje do nienawisci wobec rosjan - a raczej do opamietania sie. Tylko jedna trzecia ludnosci rosji to "nasi bracia". Slowianie. Z tego duza czesc jest "zainfekowana " "obledem imperializmu rosyjskiego"(odpowiednik "obledu germanskiego" w niemczech).
    Najniebezpieczniejszym panstwem dla Polski sa oczywiscie niemcy, ale rosja nie jest z cala pewnoscia naszym przyjacielem.
    Slowacy przeprosili Polakow za napasc w !939, Wegrzy zawsze nam pomagali, z Czechami laczy nas sympatia(mimo zaolzia),nawet RumuniI pomagali nam w czasie ostatniej wojny - to tam wlasnie schronilo sie wielu uciekinierow z Kresow, ktorzy chcieli uniknac bolszewickich mordow.

    A ROSJA PISZE NA NOWO HISTORIE II WOJNY RAZEM Z NIEMCAMI (POLSKA BYLA WINNA WYBUCHOWI TEJ WOJNY):I WIELKA ILOSC "NASZYCH ROSYJSKICH BRACI" INTERNAUTOW JEST TYM "NOWYM ODKRYCIEM" ZACHWYCONA.

    Przypuszczam, ze jest to moj ostatni wpis tutaj - nie bede sie zloscic, jezeli nie zostanie on opublikowany. Nie oczekuje takze zadnych odpowiedzi( przypuszczam, ze "w milosnym amoku do braci rosjan" bylyby to same wyzwiska)Pzdr
  • Po prostu trzeba oddzielać POlitycznych bandytów działających w Rosji o zwykłych Rosjan.
    I tak samo politycznych oprawców działających w Polsce od Polaków.
  • @1nienormalnyczlowiek 11:07:40
    Aleś się wysilił nienormalnyczłowieku:) Ale faktycznie w jednym masz rację, napisałem że Polacy mają dość plucia, a nie że "Polacy plują", plują judejce, takie jak Kalkstein "sakiewicz" czy Trotylewicz. To by się zgadzało.
    Jak wszyscy wolacy kiepsko czytasz za to idealnie manipulujesz
  • @
    Usunąłem 5 wpisów - za obelżywy język.

    Proszę wyrażać swoje zdanie, ale bez wulgaryzmów.
  • @zosia1 00:49:37
    Proszę pamiętać, że Justyna jest sportowcem, a nie politykiem i z tego co ja wiem, nie jest zaangażowana politycznie tak jak tu piszący np.


    Więc jej ocenę należy potraktować jako ocenę laika.


    Na to zwracam uwagę, że ona, jako osoba niezorientowana w zakulisowych działaniach politycznych, nie zgadza się z oceną Rosji jaką usłyszała w mediach.

    I TYLKO POD TYM WZGLĘDEM MOŻNA OCENIĆ JEJ TEKST.


    Chodzi o to, że

    NAWET KTOŚ NIEZORIENTOWANY DOSTRZEGA ANTYROSYJSKĄ P R O P A G A N D Ę W POLSKICH MEDIACH.

    A w tym wypadku nazywa się Justyna Kowalczyk.

    Koniec tematu.
  • To chyba Braun opisywał jak to zdradzieckie gudłajstwo organizowało nam Powstanie Styczniowe.
    Myślę że to wyglądało podobnie jak teraz. Robiło się atmosferę nienawiści do Rosji i ryczało - rusa bij, bij, bij. A każdego który pytał o sens i szanse powstania zastraszali albo zabijali jako zdrajcę. Jak już powstanie wybuchło, to szybko zadbali aby nie miało dostatecznie broni i upadło. A później już było z górki, z Rosją się szybciutko dogadali i zajmowali majątki i pozycje Polaków. Taka w sumie prosta kombinacja, teraz ewidentnie jest dokładnie ta sama gra.
    A tam jeszcze Prusy w tym maczały palce, identycznie jak teraz. Jest chamska prymitywna powtórka. A tak coś pamiętam, że przed Powstaniem Styczniowym Polska, choć w niewoli całkiem dobrze się rozwijała. Komuś to przeszkadzało.
  • @ninanonimowa 13:47:22
    Jakoś mnie to nie śmieszy
  • @vortex 11:38:05
    Witam w klubie "ruskich pachołków" :D))))
  • @vortex 11:38:05
    Bardzo ciekawie opisuje tą sytuację Abp. Zygmunt Szczęsny Feliński , metropolita warszawski w swoich , niedawno wznowionych "Pamiętnikach".

    Feliński był zbliżony do stronnictwa "białych" i opisuje terror stosowany przez "czerwonych" przed Powstaniem Styczniowym.
    "Czerwoni" działali z wyraźnej inspiracji masońskiej (czyt. - niepolskiej).

    Po wybuchu Powstania Feliński postawił się carowi Aleksandrowi II , przeciwstawiając się represjom carskim wobec Polaków i został wywieziony na długoletnie zesłanie .
  • @Maciej Piotr Synak 16:15:38
    ---hm.. to był sarkazm
  • @Ptasznik z Trotylu 19:28:56
    Trzeba robić z takich spraw gotowce i rozsyłać w milionach egzemplarzy wszędzie. Pewnie na wybitnie "patriotycznych" witrynach typu niezależna, niepoprawni, fronda zaraz to zbanują. Ale jest wiele innych. A atrakcyjna forma też jest ważna, żeby docierała do młodzieży, która lubi wystrzałowo - więc może komiks, albo coś w tym stylu. To dobry kierunek, chyba jestem w jakimś kawałku jednak żydem, więc rozumie i mam takie ich sprytne, marketingowe podejście. To dobry kierunek, w to trzeba iść.
    A pamiętasz ten sławny klip Gienka - poganie atakują, chrześcijanie się bronią. Cóż z tego że tak naprawdę głupi był. Miliony małolatów go obejrzało, było sensacyjnie i odjazdowo. Choć on przegiął w tym klipie.