Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą redakcja. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą redakcja. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 16 lutego 2025

Dziennikarstwo i sponsoring USAID



Wyobrażacie sobie, żeby dobry Wujek z Ameryki sfinansował wam ZA DARMO ocieplenie domu, podłączenie wody, remont instalacji w blokach albo wybudował kryte targowisko?





ukruina







przedruk
tłumaczenie automatyczne


Świetne amerykańskie "pranie". Bez względu na to, jak dziecko zostanie wyrzucone z nocy wraz z brudną wodą...


Iwan Farion 29.01.2025, 16:05



Nie bez powodu na Ukrainie radykalna decyzja nowej administracji USA o wstrzymaniu finansowania projektów publicznych może zniweczyć użyteczne inicjatywy



Nowa administracja Stanów Zjednoczonych Ameryki, jak nowa miotła, przesuwa się w nowy sposób. Na wielką skalę! Czasem iskrzy iskrzy od "wymiatania", które Donald Trump zaaranżował dość zuchwale, można by rzec, w woluntarystycznym stylu.

Gdy tylko opadły emocje związane z jego niezwykle twardą polityką migracyjną, przyszła kolej na złapanie oddechu z powodu masowego ograniczania programów pomocy zagranicznej. Mowa o zamrożeniu na 90 dni federalnych grantów i pożyczek, które poprzednie kierownictwo USA, według The New York Times, udzieliło różnym krajom na kwotę około 3 bilionów dolarów.

Wśród beneficjentów tych dotacji poczesne miejsce zajmuje Ukraina. Wiele ważnych dla nas projektów, których państwo nie jest w stanie wesprzeć swoim budżetem, jest finansowanych przez Agencję Stanów Zjednoczonych ds. Rozwoju Międzynarodowego (USAID) przy pomocy Departamentu Stanu. Według słów deputowanego Mariana Zabłockiego mówimy o 112 takich programach, na realizację których przeznaczono 7 miliardów dolarów z amerykańskiego skarbu państwa. Teraz zostały one wstrzymane.

Waszyngton przeprowadził skrupulatny audyt wszystkich swoich programów charytatywnych na świecie. Chcą sprawdzić, jak korespondują z amerykańską polityką zagraniczną, programem wyborczym obecnego właściciela Białego Domu i jego hasłem "America First!". Chcą wiedzieć, czy przy przyznawaniu tych świadczeń nie doszło do nadużyć finansowych.





Panuje opinia, że zagraniczne granty są czasem przyznawane na "fantomowe" projekty, które nie są warte zjedzonego jajka. Ostra krytyka dotyczy publicznych demaskatorów korupcji, ekspertów politycznych i innych, ruchów nieformalnych, dziennikarzy, którzy wydają się żyć swobodnie dzięki hojnym zagranicznym darowiznom, tłumaczenia gazet, przelewania się od pustego do pustego. Innymi słowy, przekazują darowizny za amerykańskie pieniądze. Moim zdaniem takie oceny są w większości populistyczne, powierzchowne.

Odwołam się do świadectwa znanego (w szczególności za odważną pracę na Euromajdanie) kijowskiego fotografa Vladyslava Sodla, męża byłej pracowniczki "Wysokiego Zamku" Olgi Snitsarchuk. 

Przez osiem lat Vlad rejestrował wszystkie wydarzenia, które zostały wdrożone na Ukrainie dzięki USAID. 

"Nawet nie możecie sobie wyobrazić, jak bardzo te wszystkie pieniądze, które Stany Zjednoczone przekazały Ukrainie, splotły się w naszym życiu!" – mówi fotograf. 

I przypomina, że dzięki pomocy Stanów Zjednoczonych wielu ukraińskich rolników ma teraz nowoczesne linie do pakowania uprawianych ziemniaków, cebuli i marchwi w supermarketach. Że dzięki dotacjom ze Stanów Zjednoczonych otrzymali wysokiej jakości nasiona i drogie nawozy. Że wielu chłopów z obwodu lwowskiego, którzy dostarczają wczesne warzywa na rynki, otrzymało od USAID niezwykle korzystne pożyczki. Ten sam program "Ogrody Donbasu" został zrealizowany przed rozpoczęciem wielkiej wojny dzięki pomocy amerykańskiej. W tym samym kurachowym, obecnie zamieszkałym, do 2022 roku znajdowały się duże "klimatyczne" sklepy warzywne oraz nowoczesne linie do przetwórstwa warzyw i owoców.

Jako naoczny świadek Wład powiedział, że dzięki charytatywnym dolarom tej Agencji wielu mieszkańców Kijowa ma ocieplone domy, ciepłą wodę, która pochodzi z nowoczesnych oszczędnych kotłowni. Ta czysta, artezyjska, zimna woda nie dociera już do nich przez zardzewiałe żelazne rury produkcji radzieckiej, ale przez wytrzymałe plastikowe tętnice. Że w czasie rosyjskich bombardowań byli oni zaopatrywani w energię elektryczną przez generatory zakupione na koszt USAID. Że nie zbudowano dla nich ani jednej szkoły, ale wiele zakładów użyteczności publicznej zakupiło nowoczesny sprzęt. Że w prawie wszystkich szpitalach Ukraińcy są teraz badani do zakupionych przez tę fundację rezonansów magnetycznych i tomografii komputerowej, a na jej koszt wykonano tam również europejskie naprawy. Szczepionki przeciwko covid były również częściowo dziełem USAID.

Vlad mówi, że nawet w czasie wojny dotacje USAID dawały pracę bezrobotnym górnikom, którzy przenieśli się z Sołedaru do Dniepru. Fundusze te pomogły w przeniesieniu wielu strategicznych przedsiębiorstw ze wschodu na zachód.

Słynna weteranowa pizzeria w Kijowie również zaczęła funkcjonować dzięki wyluzowanemu ramieniu USAID.

A ileż projektów artystycznych zostało zrealizowanych dzięki amerykańskiej pomocy! 

Pomogło to również wielu redakcjom gazet utrzymać się na powierzchni, przede wszystkim ze strefy frontowej. Jedno z największych osiągnięć Ukrainy, wolność słowa, została w dużej mierze zapewniona dzięki wsparciu niezależnych dziennikarzy z grantów USAID. Oksana Romaniuk, dyrektor Instytutu Informacji Masowej, powiedziała, że prawie 90% ukraińskich mediów przetrwało dzięki zagranicznym grantom.

Nie jest tajemnicą, że pomoc finansowa ze strony państw w znacznym stopniu przyczyniła się do rozwoju samorządu lokalnego, świadczenia usług drogą elektroniczną oraz tzw. cyfryzacji w dziedzinie administracji publicznej.

Według Suspilne, po rozpoczęciu inwazji na pełną skalę USAID przekazała Ukrainie 2,6 mld dolarów pomocy humanitarnej, 5 mld dolarów na rozwój i kolejne 30 mld dolarów bezpośredniego wsparcia budżetowego.

Czy zatem to wszystko zostanie teraz zakończone? Czy obecne amerykańskie przywództwo nie rozumie, że jego sankcje "anty-grantowe" torpedują demokratyczne inicjatywy, a tym samym zagrażają samej demokracji, za której nosiciela i obrońcę uważają się Stany Zjednoczone?

Decyzja Trumpa o "przyznaniu" dotacji została zablokowana

Za granicą są tacy, którzy są bardzo zaniepokojeni takim "cięciem ramion" w wykonaniu Trumpa. Sąd federalny w Waszyngtonie, po pozwie złożonym przez grupę aktywistów Democracy Forward, tymczasowo zablokował decyzję nowego zespołu o zamrożeniu pomocy zagranicznej. Mówi się, że posunięcie to narusza ustawę o procedurach administracyjnych. Podobny pozew wytoczyli również prokuratorzy z 22 stanów i Dystryktu Kolumbii. Kilku dyplomatów pracujących w Biurze ds. Europy i Eurazji Departamentu Stanu zwróciło się do swojego szefa, sekretarza stanu Marco Rubio, z prośbą o nieograniczanie pracy USAID na Ukrainie.


Ukraina próbuje zorientować się w sytuacji w związku z zakończeniem pomocy finansowej dla projektów USAID kanałami bezpośrednimi. Odpowiednie polecenie zostało wydane przez prezydenta. Rząd obiecuje, że na okres "debriefingu" w Waszyngtonie będzie starał się wspierać najważniejsze programy środkami budżetowymi. Chociaż jasne jest, że mówimy o kroplach w morzu...




Komentarz do "VZ"

"Pomoc zagranicznych darczyńców pozwoliła przetrwać wielu mediom..."

Serhij TOMILENKO, przewodniczący Narodowego Związku Dziennikarzy Ukrainy



Jesteśmy zaniepokojeni i rozczarowani zawieszeniem finansowania przez Stany Zjednoczone, w tym dla sektora mediów. Dla wielu naszych koleżanek i kolegów ważne było otrzymywanie pomocy edukacyjnej, szkoleniowej, technicznej i socjalnej kosztem tych środków. W warunkach, gdy ukraiński rynek medialny jest wykrwawiony przez wojnę, gdy tradycyjne źródła stabilności ekonomicznej i niezależności mediów "słabną" – reklamy, dochody ze sprzedaży gazet, prenumeraty – środki międzynarodowych darczyńców są niezwykle ważne. Bo pozwalają one przekazywać prawdziwe informacje setkom tysięcy Ukraińców.

Dzięki zachodnim grantom nasz związek udzielił na początku 2022 r. nadzwyczajnej pomocy finansowej dziennikarzom uciekającym z okupowanego Mariupola. O dofinansowanie otrzymały gazety frontowe w obwodzie charkowskim — w Iziumie, Złoczowie. Dziennikarze w Wełyce Pysariwce w obwodzie sumskim otrzymali generator i komputery do wydawania gazety. Natychmiast wysłaliśmy 20 laptopów do dziennikarzy, którzy zostali ewakuowani z obwodów chersońskiego i mikołajowskiego. Wspierali dziennikarzy "terenowych", którzy pracowali w mediach frontowych.
Chcielibyśmy, aby ta zachodnia pomoc wróciła do krajowych mediów. A także by ukraiński rząd zabierał głos i deklarował znaczenie niezależnych mediów. Niestety, nie widzimy tych oświadczeń ze strony ukraińskich polityków i urzędników – słyszymy je od naszych zagranicznych sojuszników, wielu międzynarodowych instytucji, które reprezentują demokratyczny świat.






"zagrażają samej demokracji" ?

Niby dlaczego?
Bez obcego finansowania kraj nie będzie funkcjonować i podzieli się na rozbójnicze kartele wydzierające sobie kęsy??


Po prostu trzeba zacisnąć zęby i wziąść się do pracy, a nie czekać na mannę z nieba.
No, chyba że chodzi o to, że w kraju szaleje korupcja i złodziejstwo, a elity do niczego się nie nadają.

Wtedy najpierw trzeba zmienić elity zarządzające krajem.





A tak na marginesie - proponuję poczytać sobie portale zza wschodniej granicy i porównać je z treściami, jakie prezentuje nasze dziennikarstwo.

Nie chodzi o treści dotyczące wojny tylko takie po prostu - na każdy temat.

Ile jest tych treści i jakiej są one jakości, ale także jak prezentuje się wygląd stron internetowych, czy są one przyjazne dla czytelnika, czy są obrazkowe czy tekstowe, czy wszystko mruga i się przesuwa na ekranie, czy też nie...



Bardzo polecam.



wz.lviv.ua
telegraf.com.ua
apostrophe.ua
vechirniy.kyiv.ua
newsukraine.rbc.ua
pravda.com.ua
eurointegration.com.ua
048.ua
0629.com.ua
pravda.if.ua
imi.org.ua
nv.ua
latifundist.com
portal.lviv.ua


ja najczęściej zaglądam na strony:


niezalezna.pl
tysol.pl
pch24.pl
radiomaryja
gandeste.org (publicystyka rumuńska)


ostatnio:
rp.pl
Tarnowskie Góry - serwis informacyjny na fb


Na te 3 wiodące portale: onet, wp i interię, wchodzę bardzo sporadycznie, bo nic tam nie ma, ale nawet patrzeć na to nie mogę. 

Jest kilka innych "treściwych" portali, ale są wypełnione głównie publikacjami lewicowymi czy lgtb, albo w tytule posta sugerują Czytelnikowi tezę jaką ma sobie przyswoić, więc - nie lubię...
Jeszcze jakiś rok temu PAP czy TVPinfo, Polskie Radio były rzeczowe, teraz odstręczają stronniczością i sugestiami jw.

Sprawdzam czasami regionalne portale i branżowe, jak trojmiasto.pl, radiokoszalin, radiogdańsk, kaszuby, Gazeta Bałtycka, Pomorska, radio PiK i inne.




Czytam głównie strony zagraniczne, tłumaczone automatycznie przez przeglądarkę, dużo sięgam na odsyłacze z facebooka, to jest pod tym względem bardzo dobra rzecz, bo dostaję całą listę wiadomości sprofilowaną pod moje zainteresowania.


W każdym razie polskie dziennikarstwo w porównaniu z zagranicznym - nawet z tym ukraińskim - jest po prostu skromne, albo nawet bardzo skromne.


Jest za mało dziennikarzy i publicystów w Polsce, a ci co są, też mogliby pisać więcej.


Życzyłbym sobie więcej dziennikarstwa analitycznego, merytorycznego i osobistego, tj. prezentującego własny oryginalny pogląd, różnorodnego i obejmującego wiele tematów, w tym z zagranicy.

Po 1990 roku spodziewałem się, że media na wyścigi będą przybliżać nam nie tylko zachód i wschód, ale przede wszystkim najbliższą nam Słowiańszczyznę i kraje byłego bloku socjalistycznego - tak się jednak nie stało.


Także dziennikarstwo newsowe jest też mało oryginalne i jest go mało, jest ograniczone do tendencyjnych tematów i zakresów geograficznych, "wszystkie" stacje telewizyjne i ich portale z reguły powtarzają te same informacje - oczywiście celowo, by zawęzić ludziom horyzonty, znany temat..

Media w Polsce służyły głównie zawężaniu pola widzenia Polakom, a ich skarlenie było celowe - dziś nowe pokolenia redaktorów nie wychodzą ponad poziom, do którego zostali wytrenowani... do którego się przyzwyczaili.

Młodzi ludzie w redakcjach czasami nie nadają się do tej roboty, są nieprzygotowani do rozmowy, są niedbali, albo wręcz agresywni w tonie - także przerywają rozmówcy, wchodzą w słowo, żeby bełkotać coś bez ładu i składu - co być może ma zasłonić ich brak rozezania w temacie albo osobistą niepewność siebie. Być może.

Są to po prostu osoby niedorosłe do roli jaką mają pełnić w radio.

I tacy ludzie pracują zawodowo wiele lat w regionalnej telewizji czy radio i to "na pierwszej linii" w kontakcie ze słuchaczem - to się kopiuje na młodzież, takie zachowania i właśnie dlatego podejrzewam, że to jest nieprzypadkowe....


Takie oczywistości jak opluwanie ludzi w RFN FM pomijam tu milczeniem.

To są złe wzorce i to jest robione celowo właśnie dlatego - że to jest zły wzór powielany w milionach kopii CODZIENNIE.



Dziennikarze powinni nadawać ton w społeczeństwie i własnym zaangażowaniem, postawą dawać wzór młodym ludziom jak należy z troską i zaangażowaniem traktować sprawy państwa.



Wpisz w szukajkę frazę "ilość dziennikarzy w Polsce"

I co?


Nie dowiesz się.

Tak po prostu.







Kilka "ciekawostek":


Zagadnienia dotyczące szeroko pojętego dziennikarstwa reguluje ustawa z 26 stycznia 1984 r. Prawo prasowe (Dz. U. z 2018 r. poz. 1914).



rok 2009:

— To będzie pierwszy taki raport, roboczo zatytułowany "zawód dziennikarz", w którym chcemy ocenić sytuację zawodową dziennikarzy — mówi Andrzej Stawiarski, koordynator projektu i szef krakowskiego oddziału SDP. Bodaj najtrudniejszym problemem będzie samo zdefiniowanie zawodu dziennikarz. 

Nawet nie jesteśmy wpisani na listę zawodów — mówi Krystyna Mokrośińska, szefowa SDP.



Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich (SDP) – stowarzyszenie zrzeszające polskich dziennikarzy, od 1989 członek Międzynarodowej Federacji Dziennikarzy. Jest najstarszą organizacją dziennikarską w Polsce. Liczy ponad 2700 członków zrzeszonych w 16 oddziałach terenowych w największych miastach Polski.





Rok 2015, informacja z mojego bloga, którą wtedy gdzieś znalazłem na Onecie: 


W przeliczeniu na 10 tys. mieszkańców w Polsce jest zaledwie trzech dziennikarzy - najmniej wśród 12 europejskich krajów, które wzięły udział w badaniu MediaAcT/
 
Z badania wynika, że w Polsce jest ok. 10 tys. dziennikarzy (2012 r.) - o blisko 2 tys. mniej niż rok wcześniej. 

2542 pracuje w czasopismach, 
1651 - w dziennikach regionalnych, 
1157 - w publicznej radiofonii, 
926 - w prywatnych telewizjach, 
808 - w prywatnych rozgłośniach radiowych, 
758 - w publicznej telewizji, 
659 - w ogólnopolskich dziennikach, 
350 - w mediach internetowych i 
249 - w agencji prasowej.


Wśród biorących udział w badaniu 12 krajów europejskich najwięcej dziennikarzy jest w Wielkiej Brytanii (blisko 70 tys.) i w Niemczech (prawie 50 tys.). Polska uplasowała się na ósmej pozycji, wyprzedzając Szwajcarię, Finlandię, Austrię i Estonię, ale w naszym kraju jest najmniej dziennikarzy w przeliczeniu na 10 tys. mieszkańców - zaledwie trzech. Najwyższy wskaźnik odnotowano w Rumunii (18), Finlandii (15) i Szwajcarii (13).


Jak oceniła prezentująca wyniki prof. Bogusława Dobek-Ostrowska z Uniwersytetów Wrocławskiego i Warszawskiego, wyniki te oznaczają, że w Polsce zawód dziennikarza jest "niezwykle elitarny, zawężony do bardzo niewielkiej grupy".





Wiadomo po co - służbom łatwiej kontrolować 1000 ludzi niż 10 000, prawda??

Kontrolując 2000 najważniejszych ludzi w państwie można za ich pośrednictwem kontrolować miliony, prawda?





Ale wpisz: "number of journalists per 1000 inhabitants Europe"

a dostaniesz np. to:

Jeśli chodzi o działalność gospodarczą związaną z dziennikarstwem, 1,1 mln osób było zatrudnionych w 27 państwach członkowskich UE w działalności wydawniczej, takiej jak wydawanie książek, gazet, czasopism i czasopism. Odpowiada to 0,5 proc. całkowitego zatrudnienia w UE.

Wśród państw członkowskich UE najwyższy odsetek osób zatrudnionych w działalności wydawniczej odnotowano w Niemczech (1,3 proc. całkowitego zatrudnienia), a następnie w Finlandii i Szwecji (po 0,7 proc.) oraz w Danii (0,6 proc.).

Działalność gospodarcza 'usługi wydawnicze' w niniejszym artykule odnosi się do działu J58
Działalność wydawnicza zgodnie z definicją zawartą w klasyfikacji NACE Rev.2. Dział ten obejmuje 

wydawanie książek, broszur, ulotek, słowników, encyklopedii, atlasów, map i wykresów;

wydawanie dzienników, dzienników i periodyków

katalogi i listy mailingowe oraz inne publikacje, a także publikowanie oprogramowania.



Dziennikarze w tym artykule odnoszą się do kategorii "Dziennikarze ISCO 2642", zgodnie z klasyfikacją ISCO-08.







Polska - 0,3

Z naszego najbliższego podwórka, gorzej jest tylko w Rumunii, Słowacji, Bułgarii, Węgrzech, potem, na naszym poziomie

kraje małe jak kilkumilionowa Litwa, Czechy, wyjątek stanowi Hiszpania i Włochy.



Wyprzedza nas mała Estonia, Grecja, Dania, Chorwacja i liczniejsze od nas tuzy europejskie - Francja, Wlk. Brytania.

Nieduża Norwegia, Szwecja, Finlandia - dwa razy więcej niż w Polsce.


No i Niemcy.


Odsetek osób zatrudnionych w działalności wydawniczej w Niemczech jest ponad 4x większy niż w Polsce i największy w UE.


Dziwi??

Chyba nie.



[gdzieś od tego miejsca komputer/blogger się zamulił - nie podoba się temat? to samo było przy pisaniu o zamachu na edukację - MS]



Inna statystyka:



3 maja 2024

891 600 zatrudnionych jako autorzy, dziennikarze lub lingwiści


W 2022 r. krajami o największym odsetku osób zatrudnionych w tych dziedzinach w UE były Niemcy (25,6 proc.), Francja (12,0 proc.) i Hiszpania (9,1 proc.). Malta, Cypr, Łotwa, Estonia i Luksemburg miały mniej niż 0,5 proc. całkowitego udziału w UE.


Gdzie Polska?

Nie ma?
Niestety plik z danymi nie istnieje...









Znowu Niemcy na pierwszym miejscu, ponad 2x więcej dziennikarzy i autorów niż w następnej w kolejności Francji.


Czy to jest jasne, jak to jest ważne?






Tymczasem w Polsce niszczy się edukację, odchodzi się od zadań domowych, od sprawdzianów, wmawia się ludziom, że młodzież - osoby niedorosłe, niedoświadczone, kierujące się emocjami - powinny decydować o tym, jaka ma być szkoła i edukacja w Polsce.

Pajdokracja prowadzi do katastrofy.



Więcej języka polskiego, więcej czytanek, książek, więcej rozprawek, więcej samodzielnej analizy, więcej samodzielnego pisania, RZETELNEJ pracy, notowania spostrzeżeń, rozgryzania zagadnień i tak dalej i tak dalej....


Wszystko po to, by mieć rozumnych poinformowanych obywateli, nie tylko dziennikarzy czy publicystów, blogerów.


Jeżeli ktoś prowadzi bloga na jakikolwiek temat, już po kilku latach wyrobi się na tyle, że jego pismaczenie będzie strawne do czytania, a po 10 latach to sobie naprawdę styl można wypracować i pisać z sukcesami, a przynajmniej na dobrym poziomie.

Ale trzeba pisać.

I trzeba być rzetelnym w tym co się pisze, a nie nastawiać się, że ja będę zarabiać na tym za kilka miesięcy, albo, że kiedykolwiek będę na tym zarabiać....


Ja nie robię tego pod zarobek i nigdy tak nie planowałem, tak po prostu wyszło, że już ponad 10... nie, to już 15 lat jak prowadzę publiczny notatnik, bloga.








P.S.


17 lutego


przedruk


Nauczyciele języka polskiego mają związane ręce. Wszystko przez brak prac domowych. "Jak nauczyć..."


Co nauczyciele sądzą o braku prac domowych?


Bez systematycznego utrwalania wiedzy w domu, szczególnie w przypadku języka polskiego, matematyki czy języków obcych, trudniej jest osiągnąć dobre rezultaty - alarmują nauczyciele.

Tymczasem w szkołach trwają poszukiwania nowych metod pracy z uczniami, które pozwolą pogodzić różne stanowiska w tej sprawie.

Mazowiecka Kurator Oświaty Wioletta Krzyżanowska oraz Dyrektor Instytutu Badań Edukacyjnych, prof. Maciej Jakubowski uczestniczyli dziś w spotkaniu konsultacyjnym z nauczycielami języka polskiego, które odbyło się w Ostrołęce. Podczas spotkania nauczyciele mieli odpowiedzieć na pytanie

"Jakie zmiany są potrzebne w nauczaniu naszego przedmiotu?".

I tak, nauczyciele wskazali m.in. potrzebę zwiększenia liczby godzin języka polskiego w klasach 4 i 8 "szczególnie w obliczu braku prac domowych". A brak prac domowych, to - przypomnijmy - reforma wprowadzona przez minister edukacji Barbarę Nowacką.

W innym punkcie nauczyciele napisali: - Jak nauczyć redagowania dłuższych form wypowiedzi pisemnej, np. rozprawki bez zadawania do domu? Więcej lekcji w szkole.


Tak Nowacka tłumaczyła swoją reformę

- To szkoła służy edukacji, edukacji nie ma służyć dom - stwierdziła w ubiegłym roku minister edukacji Barbara Nowacka. W ten sposób firmowała ona zmiany w edukacji, które wykluczają zdawanie uczniom prac domowych. A kiedy wprowadzano te przepisy, prof. Aleksander Nalaskowski w rozmowie z Niezalezna.pl krytykował to rozwiązanie i - na co wiele wskazuje - miał rację...


Brak prac domowych to zupełny humbug. Bo praca domowa jest samodzielną pracą dziecka, która przygotowuje je do samodzielnego życia. Proszę zwrócić uwagę na fakt, że umiejętność uczenia się samemu czy też autoedukacji, jest nam niezwykle potrzebna w świecie rozwijającej się technologii. Przecież kiedy ja byłem dzieckiem czy młodym człowiekiem, nikt nie słyszał o telefonach komórkowych i ich nie miał, nikt nie jeździł samochodem z automatyczną skrzynią biegów, nie miał żadnego komputera i tak dalej… Obsługi tych wszystkich urządzeń musiałem się nauczyć. Nie potrafiłbym tego zrobić, gdybym w dzieciństwie nie nauczył się odrabiać prac domowych. Gdybym nie nauczył się autoedukacji. W myśl powiedzenia: „czego Jaś się nie nauczył, tego Jan nie będzie umiał”!

– mówił wówczas prof. Nalaskowski.






 „czego Jaś się nie nauczył, tego Jan nie będzie umiał” - oto im właśnie chodzi....










wz.lviv.ua/mizhnarodna-polityka/527170-velyke-amerykanske-prannia-yak-by-razom-z-brudnoiu-vodoiu-ne-vyplesnuly-z-nochov-i-dytynu

Ilu mamy dziennikarzy? - rp.pl

gazeta.policja.pl/997/archiwum-1/2021/numer-1-0120/198410,Zawod-Dziennikarz-obywatelski.html

wirtualnemedia.pl/artykul/telewizja-polska-praca-zarobki-ile-zarabiaja-dziennikarze

pl.wikipedia.org/wiki/Stowarzyszenie_Dziennikarzy_Polskich

Prawym Okiem: A nie mówiłem?



http://wiadomosci.onet.pl/kraj/zawod-dziennikarza-jest-w-polsce-elitarny/e82jy

ec.europa.eu/eurostat/web/products-eurostat-news/-/edn-20200503-1

Nauczyciele języka polskiego mają związane ręce. Wszystko przez brak prac domowych. "Jak nauczyć..." | Niezalezna.pl



sobota, 12 października 2024

Korepetycje dla redaktorów potrzebne!

 


"Ukraina chce końca wojny. Zełenski podał datę"



DATA wg redakcji portalu Do Rzeczy:


"– Chciałbym [końca wojny – przyp. red.] nie później niż w przyszłym roku – 2025."

"Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski chciałby, aby wojna z Federacją Rosyjską zakończyła się najpóźniej w przyszłym roku."



Redaktorzy nie wiedzą, czym jest data, uprzejmie informuję. 



data
1. «numer dnia, miesiąc i rok określone dla każdej doby»
2. «oznaczenie dnia, miesiąca i roku jakiegoś wydarzenia»










Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski chciałby, aby wojna z Federacją Rosyjską zakończyła się najpóźniej w przyszłym roku.


W piątek ukraiński przywódca przybył do Berlina, gdzie spotka się z kanclerzem Niemiec Olafem Scholzem. Podczas konferencji prasowej przed rozmowami z niemieckim politykiem Zełenski zabrał głos w sprawie zakończenia wojny. Wyraził nadzieję, że pomoc dla ukraińskiej armii nie zmniejszy się i że Berlin będzie nadal wspierał ukraińską "formułę pokojową". Prezydent dodał, że dzisiaj zapozna kanclerza Scholza ze swoim planem pokojowym. Według niego, dokument zawiera rozwiązania, które mogą zmusić Rosję do zakończenia wojny.

– Chciałbym [końca wojny – przyp. red.] nie później niż w przyszłym roku – 2025. Chcę mieć gwarancję, że agresja się nie powtórzy. Ten plan jest pomostem do zorganizowania skutecznego szczytu pokojowego, który naprawdę położy kres wojnie. Ten plan nie jest planem zastąpienia naszej inicjatywy pokojowej, ale wzmocnieniem pozycji Ukrainy – powiedział.









dorzeczy.pl/opinie/643021/ukraina-chce-konca-wojny-wolodymyr-zelenski-podal-date.html











sobota, 27 lipca 2024

Hawk - nie Jastrzębie

 



UWAGA!!!


Polska nie ma konfliktu z Rosją, nie zamierza mieć konfliktu z Rosją i nie będzie prowadzić walk z Rosją.

Polskie samoloty F-16 Jastrząb nie będą brały udziału w walkach z Rosją.





Osobnik w poście poniżej dokonał niedopuszczalnego spolszczenia nazwy hiszpańskich systemów baterii "Hawk" !!!








JEST TO CAŁKOWITY BRAK ODPOWIEDZIALNOŚCI REDAKCJI NIEMIECKIEGO WYDAWCY


- od tygodni w polskim polu informacyjnym pojawiają się informacje, że z krajów Zachodu na Ukrainę zostaną dostarczone samoloty F-16
- te samoloty - F-16 będą używane przez Ukrainę do walki z Rosją
- te samoloty obecnie stacjonują na terytorium Polski, nie są oddane w ręce Ukraińców

- Polska na swoim wyposażeniu posiada również samoloty tego typu - F-16, u nas dodatkowo noszą one nazwę Jastrząb, w nawiązaniu do polskiego niezrealizowanego myśliwca z okresu międzywojennego i taką nazwę skrótowo stosuje się również w komunikatach w mediach
- w USA samoloty te noszą nazwę F-16 Fighting Falcon (Walczący Sokół)
- we wspomnianym wyżej artykule, w czasopiśmie o komputerach, poruszono temat dostarczenia Ukrainie hiszpańskich systemów wyrzutni Hawk


w zapowiedzi artykułu autor zamiast użyć oryginalnej nazwy "Hawk" dokonał jej spolszczenia i użył słowa "Jastrząb" ( a nawet "Jastrzębie")

przypomina tu się sprawa cudzysłowiów, o których pisałem i dowolności stosowania, a tak naprawdę łamania zasad przez redaktorów w stosowaniu znaków interpunkcyjnych

tu podobnie, zależnie od widzimisię redaktora możemy błędnie odczytać zapowiedź artykułu, ktoś możne błędnie uznać, że do walki z Rosją zostaną użyte polskie samoloty F-16 Jastrząb, podczas, gdy jest to nieprawda

autora nie tłumaczy zdjęcie z zapowiedzi, prezentujące rakiety na podwoziu, a nie samoloty F-16, ponieważ WIEMY, że często w artykułach używa się tzw. zdjęcia ilustracyjnego, skojarzonego z tematem, ale nie dokumentującego dokładnie temat artykułu 



zapowiedź:

"Nowa broń w drodze do Ukrainy
  Na siły Rosji zapolują Jastrzębie"

może wprowadzać w błąd co do treści artykułu


pierwsze zdanie kojarzymy z dostawą samolotów F-16 - ponieważ o tym mówią od kilku tygodni media


w drugim zdaniu użyto słowa "zapolują"

to słowo najczęściej odnosimy do czynnego działania - zapolować znaczy: wyruszyć na wyprawę, SZUKAĆ zwierzyny, wypatrywać jej, tropić, zasadzać się

podczas gdy bateria wyrzutni, chociaż mobilna, strzał oddaje z pozycji stacjonarnej
a więc bateria rakiet nie szuka celu, tylko biernie czeka na nadlatujące cele

a co jeśli samoloty wroga nie nadlecą?
czy  bateria rakiet będzie szukać wrogich samolotów i jeździć za nimi po lesie ?


no, nie


bateria rakiet pozostaje w ukryciu i najlepiej poza zasięgiem wrogich sił zwiadu czy ataku


to bardziej samoloty kojarzymy z polowaniem, tym bardziej, że nazwa "Jastrzębie" kojarzy się nam z ptakiem, szukającym ofiary, typowo POLUJĄCYM właśnie, 

ale i z samolotem myśliwcem szukającym przeciwnika, podążającym do jakiego celu, by go np. zbombardować, POLUJĄCYM na cele, np. na samotne nieubezpieczone kolumny sił podążających drogą

na tym właśnie polega używanie samolotów myśliwskich - chodzi o to, by szybko i na wysokości poza zasięgiem broni przeciwnika, wniknąć na bliską odległość od celu i go zaatakować np. ostrzelać


użycie zwrotu  "zapolują Jastrzębie" Czytelnik z automatu skojarzy z samolotami, czyli z polskimi samolotami, bo tylko polskie samoloty noszą taką nazwę




jest to kolejny przykład złej woli, wprowadzania ludzi w błąd

w jakim celu??






hiszpańska bateria przeciwlotnicza Hawk nie nazywa się "Jastrząb" -  ani tym bardziej "Jastrzębie"...  - i nie powinno się stosować takiej nazwy, bo tak naprawdę Hawk jest to nazwa SYSTEMOWA, równie dobrze mogła się nazywać Ak-40 WK, albo HA-WK, MK 232, H-A 20KW, WSK Mielec, C-330 czy Hyundai Coupe

jest to nazwa własna

zwracam uwagę, że w polskiej przestrzeni medialnej system ten i jego nazwa są całkowicie nieznane, nie można go sobie nazywać jak się chce

czy nazwy innych systemów wojskowych są również dowolnie spolszczane w tej gazecie?
może warto sprawdzić, czy taka praktyka jest permanentnie stosowana - założę się, że nie



zwracam jeszcze uwagę na podobieństwo

Na siły Rosji zapolują Jastrzębie



brzmi podobnie do 


Nasze . . . . .  zapolują Jastrzębie




W dobie amerykanizacji języka, językowych nowotworów jak łał, okej, dragkłin, ciężarówka, on/ono i tak dalej, nagle redaktorwi niemieckiego czasopisma o komputerach zachciało się nagminnie spolszczać nazwę Hawk.



redaktorwi ? 






jakoś tak samo wyszło...









"Jastrzębie" to system obrony przeciwlotniczej średniego zasięgu..




Nie proszę pana, tam nie jest napisane "systemy Hawks...."





czy panu redaktorowi marzą się walki polskich Jaszczębi?

walki na śmierć i życie??





to nie pierwszy raz i nie jedyne czasopismo związane tematycznie z nowoczesnymi technologiami, jak smartfony czy komputery, które porusza temat wojny na Ukrainie, 

nawet ja, osoba wypowiadająca się w tematach politycznych już ponad 10 lat, nie zabieram zbyt często głosu w tej sprawie, nie mówiąc wcale o sprawach militarnych stricte technicznych



mam wrażenie, że dla tych młodych ludzi wojna na Ukrainie to jakaś wirtualna gra, o której można sobie pisać co się chce i jak się chce

jakby nie rozumieli, że jest to tragedia dla Ukraińców, choć czasami i Ukraińcy sami się zachowują, jakby nie byli tego świadomi....






W polskojęzycznej wikipedii nie jest wprost napisane, że Axel Springer jest to wydawnictwo niemieckie, o tym mówi tylko niemiecka flaga w tabeli obok, za to w angielskiej wersji - informację mamy w pierwszym zdaniu..


 












pl.wikipedia.org/wiki/Axel_Springer_(przedsiębiorstwo)

www.komputerswiat.pl/aktualnosci/militaria/nowa-bron-w-drodze-do-ukrainy-na-sily-rosji-zapoluja-jastrzebie/mn91yss




środa, 27 maja 2015

Pomówienie


ZACHOWAJ ARTYKUŁPOLEĆ ZNAJOMYMEDYTUJ WPIS
Gierki słowne i sugestie - analiza


Kłamstwo niemieckie coraz bardziej ingeruje w nasze życie.


 Sprawę Samira S. opisywałem j wcześniej.

   


i wtedy też zwracałem uwagę, że zarzuty czynione Samirowi wyglądają jak wyssane z palca.

Środowe wydanie Wiadomości o 12:00 w TVP1 było po prostu szokujące...

 

Poniżej analiza sytuacji, zwracam też uwagę na analizę jednego ze zdań. 

Ślady "kłamstwa niemieckiego" proszę samemu zidentyfikować...


Transkrypcja od 2.44 do 3.55 minuty.

Redaktor Anna Hałas-Michalska:

Morderstwo 3 osobowej rodziny było [ na ekranie ukazuje się napis:ZBRODNIARZ I JEGO ZBRODNIA] jedną z najbrutalniejszych zbrodni do jakiej doszło na Pomorzu w ostatnich latach.

Dziś rozpoczął się proces Samira S., oskarżonego o zastrzelenie rodziny z Gdańska, w tym, 16 miesięcznego dziecka. Oskarżonemu grozi dożywocie.”

Materiał filmowy z dopiskiem Michał Owerczuk (zapewne autor tego materiału).

Męski głos (Michał Owerczuk?) w tle:
Samir S. nie przyznaje się do zbrodni, a w trakcie dochodzenia wielokrotnie zmieniał swoje zeznania.”

Michał Marciniak - Prokuratura Apelacyjna w Gdańsku
Jak naprawdę się zdarzyło, to wie jedynie oskarżony, oskarżony jest jedynym świadkiem tego zdarzenia i jednocześnie oskarżonym w tej sprawie. Innych świadków ustalić się nie udało.”

Męski głos (Michał Owerczuk?) w tle:
Obrońcy oskarżonego wskazują na braki w dochodzeniu”

Obrońca Samira S., Arnoszt Bećka (winno być Arnost, ew. Arnošt Bečka):
Proces to jest trochę jak ser szwajcarski, jest dużo dziur, nie wszystko zostało ustalone, mam nadzieję, że sąd ustali (długa pauza) inną wersję.”


Henryk Lipski, oskarżyciel posiłkowy:
Akt oskarżenia wniesiony przez prokuraturę jest właściwy i trafny, i jego tu ??? wyjaśnienia mnie nie przekonują absolutnie.”


Męski głos w tle (Michał Owerczuk?) mówi:
Do makabrycznej zbrodni doszło w Gdańsku w połowie marca w 2013 roku.
Podczas kłótni Samir S. wyciągnął broń i zastrzelił 33-letniego kolekcjonera militariów Adama K., jego żonę oraz 16 miesięczną córkę”.







Koniec materiału.


Ja się pytam: o co tu chodzi?

Samir S został już osądzony, jego wina udowodniona ? Przeciez proces dopiero się zaczął.

Jakim prawem jakiś redaktor (sufler?) twierdzi, że to Samir S. wyciągnął broń i zabił 3 osobową rodzinę?

Skoro redaktor zna takie szczegóły sprawy, dokładnie wie, że to Samir S. zabił, to rozumiem, że redaktor TVP jest głównym świadkiem w sprawie.

A przecież Prokurator wyraźnie mówi:
Jak naprawdę się zdarzyło, to wie jedynie oskarżony, oskarżony jest jedynym świadkiem tego zdarzenia i jednocześnie oskarżonym w tej sprawie. Innych świadków ustalić się nie udało.”

Co prawda te słowa są nieco pokrętne...

To nie jest to samo co:

Tak naprawdę, to co się zdarzyło, to wie jedynie oskarżony, oskarżony jest jedynym świadkiem tego zdarzenia”.
Takie zadanie dla Ciebie, Czytelniku - obejrzyj sobie ten materiał na stronie TVP i zastanów się: czy to normalne mówić "Jak naprawdę się zdarzyło..."


Jeszcze raz:
Jak naprawdę się zdarzyło, to wie jedynie oskarżony, oskarżony jest jedynym świadkiem tego zdarzenia i jednocześnie oskarżonym w tej sprawie. Innych świadków ustalić się nie udało.”

A skąd w ogóle prokurator wie, że to Samir S. strzelał?


Skoro nie przyznaje się do zbrodni, skoro jest jedynym świadkiem, to jakim prawem redaktor mówi, że: „podczas kłótni Samir S. wyciągnął broń i zastrzelił 33-letniego kolekcjonera militariów Adama K., jego żonę oraz 16 miesięczną córkę”.

Jakim prawem???
Proces ma charakter poszlakowy.

Dlaczego sąd zakazał relacjonowania mediom wyjaśnień oskarżonego??




Oskarżony jest Azerem.

Wp.pl:

„Przed Sądem Okręgowym w Gdańsku rozpoczął się proces Rosjanina Samira S., oskarżonego o zastrzelenie w 2013 r. w mieszkaniu w centrum Gdańska trzyosobowej rodziny, w tym 16-miesięcznego dziecka. Sąd zakazał mediom relacjonowania wyjaśnień oskarżonego.Podczas śledztwa Samir S. nie przyznał się do zarzutów.”
 Przed rozprawą obrońca oskarżonego Arnost Becka powiedział dziennikarzom, żeproces ma charakter poszlakowy. - Jak w każdym tego typu procesie muszą być wypełnione wszystkie przesłanki. Ten proces jest jak ser szwajcarski, jest w nim dużo dziur, nie wszystko zostało ustalone - mówił adwokat. 
  Do zabójstwa 33-letniego Adama K., jego 30-letniej żony i ich jedynego dziecka - 16-miesięcznej córki Niny - doszło 13 marca 2013 r. wieczorem w mieszkaniu przy ul. Długiej, w centrum Gdańska. Ciała odkrył następnego dnia znajomy rodziny. Ofiary zginęły od strzałów w głowę. Ustalono, że z mieszkania zniknęły cenne przedmioty, m.in. sprzęt elektroniczny i liczne militaria z czasów II wojny światowej, które kolekcjonował gospodarz.

Według śledczych, urodzony w Baku 34-letni Samir S. znał się z Adamem K., podobnie jak on interesował się militariami. Tragicznego dnia Rosjanin pojawił się w mieszkaniu kolekcjonera, bo ten podjął się wyceny kordzika oficerskiego z czasu II wojny światowej. W trakcie spotkania między mężczyznami miało dojść do gwałtownej kłótni. 

Samir S. został zatrzymany w Elblągu dzień po ujawnieniu zbrodni, a w jego mieszkaniu znaleziono skradzione przedmioty. Mężczyzna przebywał w Polsce legalnie. Miał Kartę Polaka, bo jeden z jego dziadków był narodowości polskiej. W Polsce, głównie w Elblągu, gdzie mieszkali niektórzy członkowie jego rodziny, pomieszkiwał od ósmego roku życia.


Jeszcze raz:
Do zabójstwa 33-letniego Adama K., jego 30-letniej żony i ich jedynego* dziecka - 16-miesięcznej córki Niny - doszło 13 marca 2013 r.
Dziwna data: 13 dzień, 3 miesiąc, trzynasty w końcówce. 33 lata i 30 lat.
Morderstwo rytualne?
 * stopniowanie emocji w Czytelnikach

„W trakcie spotkania między mężczyznami miało dojść do gwałtownej kłótni”.

Kto to ustalił? Nie dowiemy się? Samir S. jest, jak twierdzi prokurator Marciniak, jedynym świadkiem, to skąd wiadomo co i z kim zaszło???

I co w ogóle wynika z tego, że doszło między nimi do kłótni?
NIC.

Absolutnie nic.

A jednak czytelnik ma wrażenie - ponieważ ma doświadczenie, że w informacji zawiera się dane istotne dla zrozumienia tej informacji – że kłótnia przyczyniła się do zabójstwa.
Czytelnik sam sobie dopowiada: pokłócili się i Samir S. wyciągnął broń i w gniewie zabił troje ludzi...

Dlaczego przed materiałem ukazuje się napis:
ZBRODNIARZ I JEGO ZBRODNIA ??
Czy to jakaś sugestia, ze Samir S. jest zbrodniarzem?
Najwyraźniej, no bo po co inaczej wywieszać taki napis??
Czy sugerowanie czegoś widzom, wbrew prawdzie - to nie jest manipulacja??
Wedle prawa, tylko skazanego prawomocnym wyrokiem można nazywać zbrodniarzem.
Do czego - do kogo - odnosi się ten napis???

ZBRODNIARZ I JEGO ZBRODNIA

To tylko iluzja.
Iluzja stworzona 3-letnim niepełnym dwuznacznym sugerującym przekazem medialnym.
To tylko iluzja – gra słów.

Mamy tu do czynienia z MYŚLOZBRODNIĄ.

Ale nie jest to taka zbrodnia, jak u Orwella. Jest czymś odwrotnym. Myślozbrodnią popełnioną przez media.

I przez odpowiednie służby, no bo dlaczego nie ma nikogo, kto by monitorował informacje podawane przez media i je weryfikował? Dlaczego ani policja, prokuratura, ani ABW nie interesują się szkodliwością medialnego przekazu? Dlaczego nie zaprzeczają?
Wszystko to wiemy min. z moich opracowań nt. Werwolfu.

Wystarczy w długim okresie czasu stosować wobec ludzi odpowiednio przygotowane informacje, aby wirtualnie – ale i fizycznie – zniszczyć wybranego człowieka, moze nawet skazać na więzienie.

Wystarczy go odpowiednio obmówić.

W oczach społeczeństwa Samir S. jest winny, tymczasem nie mamy pojęcia jakie są jego wyjaśnienia i na podstawie czego postawiono mu zarzuty.

Media dokonują myślozbrodni.

  


POMÓWIENIA.
Co to takiego?

Pomówienie oraz zniewaga
W przypadku pomówienia (czyli zarzucenia osobie popełnienia czynu uważanego społecznie za naganny), obok naruszenia dobrego imienia dochodzi do popełnienia przestępstwa opisanego w art. 212 kodeksu karnego. Pomówienie może dotyczyć każdego i nie musi być adresowane do szerokiego, nieograniczonego kręgu osób (można kogoś pomówić także np. w gronie znajomych). Co więcej, pomówienie dokonane w Internecie ma szczególny charakter, jako że kara za pomówienie za pomocą środków masowej komunikacji jest surowsza, niż w przypadku zwykłego pomówienia – osoba pomawiająca może liczyć się z karą grzywny, ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.
Nawet jeżeli zarzut jest zgodny z prawdą, jego uczynienie może być niedozwolone. Ktoś, kto dokonuje zarzutu publicznie (czyli także w Internecie, pod warunkiem że treść zarzutu jest dostępna dla nieokreślonej liczby osób), nie popełnia przestępstwa tylko wtedy, gdy zarzut dotyczy osoby pełniącej funkcję publiczną, lub zarzut służy obronie społecznie uzasadnionego interesu. W szczególności niedozwolone jest czynienie zarzutu dotyczącego życia prywatnego lub rodzinnego osoby pomawianej – chyba, że ma on na celu zapobieżenie niebezpieczeństwu dla życia lub zdrowia człowieka albo demoralizacji małoletniego.
Należy podkreślić, że pomiędzy dozwolonym, a niedozwolonym publicznym (i prawdziwym) zarzutem jest bardzo cienka i płynna granica, która zmienia się w zależności od okoliczności. W zupełności natomiast należy powstrzymać się od dokonywania zarzutów nieprawdziwych (lub rozgłaszania zarzutów np. niesprawdzonych lub niemożliwych do udowodnienia).
Drugim, podobnym przestępstwem, które wiąże się z naruszeniem dobrego imienia osoby jest przestępstwo zniewagi. 
Zniewaga polega na poniżeniu kogoś, czyli uwłaczeniu komuś w sposób, jaki powszechnie jest uznawany za obraźliwy. Często przestępstwo to jest trudne do odróżnienia od wcześniej opisywanego pomówienia – w szczególności dlatego, że oba występki mogą być dokonane w ten sam sposób.
Nazwanie kogoś „złodziejem” może zarówno polegać na określeniu kogoś obraźliwymi epitetami (które równie dobrze można byłoby zastąpić innymi, np. „krętacz” albo „oszust”), jak również na faktycznym zarzuceniu komuś popełniania przestępstwa kradzieży. W tym pierwszym przypadku byłaby to zniewaga, w tym drugim – pomówienie.
Również w przypadku przestępstwa zniewagi, dokonywanie go za pomocą środków komunikacji masowej (a więc także przez Internet) zagrożone jest szczególną, wyższą karą – grzywny, ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności do roku.
Oba wyżej wymienione przestępstwa ścigane są z oskarżenia prywatnego, co oznacza że osobę pomawiającą lub znieważającą należy zidentyfikować i wskazać w osobiście składanym akcie oskarżenia. Zidentyfikowanie takiej osoby na własną rękę może być jednak bardzo trudne. Można zwrócić się w takim przypadku do prokuratury, która może wszcząć postępowanie z uwagi na interes publiczny (np. ze względu na fakt, że internetowe pomówienia powodują realne straty finansowe u pomawianej osoby).
Art. 212
§ 1. Kto pomawia inną osobę, grupę osób, instytucję, osobę prawną lub jednostkę organizacyjną niemającą osobowości prawnej o takie postępowanie lub właściwości, które mogą poniżyć ją w opinii publicznej lub narazić na utratę zaufania potrzebnego dla danego stanowiska, zawodu lub rodzaju działalności,
podlega grzywnie albo karze ograniczenia wolności.
§ 2. Jeżeli sprawca dopuszcza się czynu określonego w § 1 za pomocą środków masowego komunikowania,
podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.
§ 3. W razie skazania za przestępstwo określone w § 1 lub 2 sąd może orzec nawiązkę na rzecz pokrzywdzonego, Polskiego Czerwonego Krzyża albo na inny cel społeczny wskazany przez pokrzywdzonego.
§ 4. Ściganie przestępstwa określonego w § 1 lub 2 odbywa się z oskarżenia prywatnego.

Art. 213
§ 1. Nie ma przestępstwa określonego w art. 212 § 1, jeżeli zarzut uczyniony niepublicznie jest prawdziwy.
§ 2. Nie popełnia przestępstwa określonego w art. 212 § 1 lub 2, kto publicznie podnosi lub rozgłasza prawdziwy zarzut:
1) dotyczący postępowania osoby pełniącej funkcję publiczną lub
2) służący obronie społecznie uzasadnionego interesu.
Jeżeli zarzut dotyczy życia prywatnego lub rodzinnego, dowód prawdy może być przeprowadzony tylko wtedy, gdy zarzut ma zapobiec niebezpieczeństwu dla życia lub zdrowia człowieka albo demoralizacji małoletniego.


 

 
Analiza zdania:

Samir S. nie przyznaje się do zbrodni, a w trakcie dochodzenia wielokrotnie zmieniał swoje zeznania.”

Zauważam w tym zdaniu pewną nieścisłość – jakby druga część zdania, pomoim przecinku, dotyczyła czegoś innego.

Litera „a” jest spójnikiem – łączy zdania.
A więc gdyby wyrzucić „a” mielibyśmy:

Samir S. nie przyznaje się do zbrodni, w trakcie dochodzenia wielokrotnie zmieniał swoje zeznania.”

Prawda, że inaczej to brzmi? Brzmi neutralnie.

W przypadku, gdy zastosujemy spójnik „a” - nasuwa się wrażenie, że nie przyznawanie się Samira S. do zbrodni ma związek z jego wielokrotnym zmienianiem zeznań.

Innymi słowy, zdanie ze spójnikiem „a” sugeruje, że Samir S. mógł wcześniej przyznawać się do winy.


a (spójnik)

Językoznawstwo



Znaczenie słowa
1. Spójnik łączący zdania a. części zdań przeciwstawne sobie: Taka piękna,a jednocześnie tak złośliwaTy pojedziesz samochodema ja pójdę pieszo2. Czasem (zwłaszcza w tytułach) sygnalizuje porównanie, wskazuje na wzajemny stosunek dwóch rzeczy: Młodzi a starzyPost a karnawał;Pracownicy a pracodawcyUwaga! W tym przypadku przed a nie stawiamy przecinka!
3. Bywa używany też w wypowiedzeniach uzupełniających treść zdań głównych: 
Nie kupił płyty, a o książce też zapomniał.
4. Czasem jest spójnikiem łącznym (o takim samym znaczeniu jak 
i):Pracuje a pracujeFilm dobry a trzymający w napięciu. 
Uwaga! W takich przypadkach też niepoprzedzony przecinkiem!
Użycie
  1. Spójnika tego używamy z reguły przed konstrukcjami twierdzącymi (przy czym zdanie lub część zdania, po której stawiamy wypowiedzenie poprzedzone spójnikiem a, też ma postać twierdzącą): Mąż siedział w pokoju, a żona w kuchniJest taki młody, a już tak mądry.
    2. Spójnika 
    a możemy użyć przed konstrukcją zaprzeczoną: Kupiłam lody, anie ciastkaByło czerwone światło, a nie żółte.
    3. W mowie potocznej spójnik 
    jest używany zamiast słów ale, lecz, tylkow zdaniach, w których pierwsza część jest zaprzeczona, a druga jest przeciwstawna do niej a. jest sprostowaniem: Nie mówił prawdy, a kłamał;Nie kochała go jak brata, a jak mężczyznęTen film nakręcił nie Fellini, aPassoliniUwaga! Językoznawcy dopuszczają takie zastosowanie spójnika a, ale tylko w języku potocznym.
    4. Jeśli spójnik 
    a można zastąpić wyrażeniem a mimo to, wówczas pełni on funkcję przyzwalającą i można go używać po zdaniach zaprzeczonych: Był mało wrażliwy na takie okropności, a zemdlałNie znała go, a przywitała się z nim jak ze starym kumplem.
    5. Jeśli pierwsze zdanie złożenia jest zaprzeczone, a drugie stojące po nim ma charakter uzupełniający, cała konstrukcja jest poprawna: 
    Nie dostał od nich pieniędzy, a nikogo innego nie miał.


    Magdalena Tytuła, Marta Łosiak "Polski bez błędów. Poradnik językowy dla każdego"


Albo redaktor nie zna języka polskiego [tylko dlaczego występuje w mediach? Dziennikarz, redaktor bez znajomości podstawowych reguł gramatycznych języka polskiego??? ] albo chce coś widzom zasugerować.

Innego wytłumaczenia nie widzę.


Język polski jest uparcie niszczony przez anonimowych redaktorów min. portali internetowych.
Jak można napisać:
"Jak podawać owoce dziecku, by pozbyć się z nich chemii?" ?


Jak można mówić w reklamie, że włosy po użyciu szamponu będą jak nowe?

Zniszczenie języka oznacza brak komunikacji - a wtedy nie ważne jaka jest prawda.

Uczciwi ludzie będą niesłusznie oskarżani o przestępstwa, których nie popełnili, wirtualnie skazywani przez media, opinię publiczną i sądy - i fizycznie wsadzani do więzień.

Żyjemy w świecie wirtualnym - media zawłaszczone przez niemieckie bandy decydują co jest, a czego nie ma.
Ale skutki już odczuwamy - i jeszcze bardziej odczujemy - na własnej skórze...

 


 


 


 Kłamstwo niemieckie coraz bardziej ingeruje w nasze życie.





Inna wersja tej samej informacji.:

Rozpoczął się proces w sprawie głośnego zabójstwa trzyosobowej rodziny, do którego doszło w marcu 2013 roku w Gdańsku. Obrońca oskarżonego Samira S. twierdzi, że w chwili zabójstwa jego klient był w innym miejscu. Sąd zabronił publikowania przebiegu rozprawy.

- Wersja prokuratury jest jak szwajcarski ser - pełna dziur. W momencie popełnienia zabójstwa mój klient był w innym miejscu i są na to dowody- stwierdził, jeszcze przed rozpoczęciem rozprawy, adwokat Arnošt Bečka, obrońca Semira S.
O samej rozprawie - poza tym, co Prokuratura Apelacyjna w Gdańsku zawarła w akcie oskarżenia - nie możemy niestety nic napisać.
Sąd zabronił bowiem publikacji treści zawartych w wyjaśnieniach i zeznaniach zarówno samego oskarżonego, jak i świadków.
 Wcześniej - zanim ów zakaz zaczął obowiązywać - okazało się, że Samir S. jest od półtora roku ojcem. Jego ówczesna konkubina zaszła w ciążę tuż przed aresztowaniem oskarżonego.
 Dowiedzieliśmy się także, że Samir S. w 2011 roku karany był w Rosji za nielegalne posiadanie broni. Dostał karę 10 miesięcy w kolonii karno-wychowawczej, z czego odsiedział 8 miesięcy.

- Jestem niewinny, więc nie mam za co przepraszać - powiedział Samir S., zanim sąd zabronił publikacji informacji z przebiegu rozprawy.

O co oskarżono Samira S.? Prokuratorzy uważają, że 13 marca 2013 roku, chcąc zrabować należące do swoich ofiar militaria i pamiątki z okresu II wojny światowej, oddał z bliskiej odległości po dwa strzały w głowy Adama K. i jego żony - Agnieszki K., a następnie - za pomocą jednego strzału w głowę - zamordował ich 16-miesięczną córkę Ninę.

Mężczyzna jest oskarżony również o to, że z mieszkania zamordowanych zabrał 14 sztuk zastawy stołowej, sygnowanej "Waffen SS", "SS Reich", "Polizei Reich 1940", z symbolami Luftwaffe oraz herbem Gdańska, 50 sztuk sztućców sygnowanych "Waffen SS" i "Waffen SS Lublin", cztery trzonkowe granaty ćwiczebne, hełm M.22, 122 klamry pasów niemieckich formacji wojskowych i paramilitarnych z lat 1925-1945, sztylet formacji SS (wraz z pochwą), wzoru 1933, proporczyk SS, dwie nieprzełamane blaszki identyfikacyjne żołnierzy Wehrmachtu, metalową, emaliowaną tabliczkę Reichs Luftschutz Bund, koszulę mundurową SA z opaską NSDAP, opaskę Volksturmu, spodnie mundurowe SA koloru czarnego, parę niemieckich wysokich butów skórzanych z cholewami oraz dwie współczesne kopie odznak pamiątkowych niemieckich marynarzy Kriegsmarine, ozdobne pasy przeznaczone do mocowania sztyletów formacji SS i pierścień z czaszką i skrzyżowanymi piszczelami.

[a po co tyle tego wymieniać? Chodzi o pokazanie ile są warte poniemieckie fanty??? O tak, to prawdziwe cuda... Wszystko co niemieckie to 8 cud świata...]

Prokuratura wyceniła wszystkie te przedmioty na co najmniej 60 tys. zł.

Z mieszkania zamordowanych Samir zabrał też notebook Asus, dwa Ipady, dwa aparaty fotograficzne, dysk zewnętrzny, telefon komórkowy i dwie karty pamięci o łącznej wartości ok. 4,5 tys. zł.

Wcześniej, podczas śledztwa, Samir S. nie przyznał się do popełnienia zarzucanych mu czynów. Mężczyzna jest obywatelem Rosji, chociaż urodził się w Baku, w Azerbejdżanie, a od 10 lat mieszka w Polsce. Przed zatrzymaniem mieszkał w Elblągu, wraz z siostrą i matką, która ma polskie korzenie. Od momentu zatrzymania przebywa w areszcie.








http://argo.neon24.pl/post/122691,pomowienie