Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

piątek, 30 sierpnia 2013

Aleksander Możajski - faktyczny pionier awiacji






Polak - Rosjanin,  zbudował samolot 19 lat przed Wright`ami





reblogged



Pobudował samolot 19 lat przed Wright`ami


Polak – oficer cesarskiej marynarki wojennej jest przez wielu uważany za twórcę pierwszego w dziejach ludzkości samolotu – ponier lotnictwa, konstruktor samolotu, którego schemat znajduje się we wszystkich podręcznikach awiacji.
Możajski

Aleksander Teodorowicz Możajski urodził się w mieście Rotschensalm (Kotka) nad Zatoką Fińską 21 marca 1825 roku. Jego ojciec -  Teodor Możajski -  był dowódcą bazującego w tym porcie okrętu wojennego, człowiekiem wykształconym i kulturalnym. Matka miała na imię Julia Janowna Londman, nie ma o niej żadnych innych danych. Możajscy wzięli swe nazwisko od swych odwiecznych dóbr dziedzicznych Możary, położonych na Wołyniu. Ten  dość rozległy dom szlachecki pieczętował się herbem Pogonia Tertia, zwanym inaczej Pogonią Ruską. Możajski zatem przez urodzenie był Polakiem.
Gdy Aleksander miał sześć lat, rodzina musiała przenieść się w głąb Rosji, ponieważ kapitan Teodor Możajski został skierowany nad Morze Białe w charakterze komendanta portu w Archangielsku. Po kolejnych czterech latach ojciec zawiózł swego pierworodnego do Petersburga i oddał na naukę i wychowanie do elitarnego Morskiego Korpusu Kadetów. Była to szkoła marynarki wojennej o charakterze zamkniętym przeznaczona wyłącznie dla dzieci szlachty i wysokich urzędników Cesarstwa Rosyjskiego. Po ukończeniu korpusu kadetów 16-letni Olek Możajski rozpoczyna w styczniu 1841 roku karierę w marynarce wojennej Rosji jako gardem arin Floty Bałtyckiej. Po ośmiu latach składa egzaminy i zostaje awansowany do rangi lejtnanta. Większą część swojego pracowitego życia A. Możajski poświęcił służbie w marynarce wojennej i zrobił tu też wielką karierę. Był średniego wzrostu, robił wrażenie mocno zbudowanego “twardziela” o energicznym, sprężystym charakterze poruszania się. Miał organizm silny, sprawny, predysponujący go do wytrwałego znoszenia rozmaitych trudów życia i przeciwności losu.

 

Kariera wojskowa

Za doskonałe wywiązywanie się z zadań służbowych, za przejawiane w trudnych chwilach męstwo, odwagę i siłę ducha Aleksander Możajski został nagrodzony Orderem  św. Stanisława 2 klasy, nadawanym wyłącznie osobom polskiego pochodzenia przez cesarza  i senat Imperium Rosyjskiego, brązowym medalem na wstędze św. Andrzeja oraz dwoma złotymi pierścieniami z brylantami. W 1858 roku A. Możajski zupełnie nieoczekiwanie dla siebie został odkomenderowany do Petersburga, a tam otrzymał rozkaz wzięcia udziału w lądowej wyprawie o charakterze wywiadowczo-wojskowym do Chiwy. Obok zadań zwiadowczych misja wykonywała w trakcie wyprawy szereg obserwacji i badań geograficznych, meteorologicznych, astrologicznych, geologicznych o charakterze ściśle naukowym, na terenie niziny Aralsko-Kaspijskiej, wybrzeża Arału, dorzecza Amu-Darii. Aby w sposób właściwy prowadzić te badania w ekstremalnych warunkach przyrodniczych i geopolitycznych, potrzebny był człowiek posiadający wszechstronną wiedzę i głębokie wykształcenie, a jednocześnie prezentujący siłę ducha, energię, wytrwałość, mający doświadczenie pracy zarówno na lądzie jak i na morzu. Wybór rządu padł na A. Możajskiego, który też  znakomicie wywiązał się ze wszystkich postawionych przed nim zadań. Za zasługi został nagrodzony Orderem św. Włodzimierza 2 klasy.
W 1860 r. A. Możajski został skierowany do Finlandii, gdzie potrzebny był doświadczony oficer, świetnie znający się na maszynach parowych i innej technice morskiej, miał nadzorować montaż okrętu jako całości, w szczególności zaś jego mechanizmów technicznych. Także dla Możajskiego to zajęcie, które zajęło mu 2 lata, miało istotne znaczenie, pozwoliło jeszcze dokładniej poznać budowę  i zasady funkcjonowania najrozmaitszych przyrządów technicznych oraz osobiście brać udział w ich kompletowaniu, montażu, regulowaniu. Zdobyta tu wiedza okazała się później nader przydatna w procesie konstruowania i budowy aparatów latających.
W 1862 roku Możajski został skierowany w charakterze urzędnika sądowego do powiatu griazowieckiego Guberni Wołogodzkiej. Tutaj jako 37-letni oficer łatwo i szybko zakorzenia się, nawiązuje stosunki z miejscowym ziemiaństwem i niebawem się żeni się z  młodziutką panną Lubow – Kuźmina, córką jednego z tutejszych szlachciców. W 1863 r. urodził się w tym szczęśliwym stadle pierwszy syn, Aleksander, w 1865 -  drugi, Mikołaj. Jednak los brutalnie przerwał to rodzinne szczęście. Wkrótce po urodzeniu drugiego synka Lubow – Możajska umarła. Możajski zajął się osobiście wychowaniem maleńkich synków, a w chwilach wolnych od zabiegów rodzinnych i zajęć służbowych rozpoczął opracowywanie wstępnych projektów swego samolotu. Ponieważ praca naukowa wciąga w siebie całą osobowość człowieka, bywa też skutecznym środkiem psychoterapeutycznym gdy doznaje ciężkich ciosów losowych. Tak się też stało w przypadku  Możajskiego, który zagłębił się w studiowanie tekstów technicznych, w obserwacje lotów ptaków, w sporządzanie notatek.
 

 

Latawce unoszące ludzi

Pierwszymi skonstruowanymi przez niego aparatami latającymi były “zwykłe” latawce, których niezwykłość polegała jednak na wymyślnej konstrukcji, dużych wymiarach i zdolności do bardzo długiego i harmonijnego utrzymywania się w powietrzu. W końcu powstała konstrukcja, na której sam wynalazca odbył dwa loty na wysokości kilkunastu metrów, ryzykując, oczywiście, zupełne osierocenie swych synków. Lecz bez tego ducha ofiarności i zapomnienia o sobie nie zrodziło się nigdy żadne wielkie dzieło sztuki, nauki czy techniki. Doświadczenia z latawcami przekonały A. Możajskiego o dużych możliwościach nieruchomego płatu (skrzydła) jako źródła siły nośnej, co też pchnęło go w kierunku opracowania projektu latającego aparatu cięższego od powietrza, zaopatrzonego w śmigło – samolotu.
W 1873 roku sporządził wykresy i zaczął własnoręcznie budować pierwszy model maszyny latającej. Było to coś w rodzaju latawca, którego kadłub stanowiła mała łódź, na której z kolei była umocowana sztaluga, do której znowuż z kolei przywiązano dwa prostokątne płaty nośne (skrzydeł). Model miał trzy śmigła napędzające. Kadłub stał na czterech  kółkach, w jego tylnej części znajdowało się urządzenie sterownicze, umożliwiające skierowanie maszyny w górę, w dół, w lewo i w prawo. Jako silnik miało  służyć urządzenie funkcjonujące jako duża sprężyna zegarowa. W zasadzie był to model posiadający wszystkie podstawowe cechy samolotu, problem polegał jednak na “fizjologii”: Jak dopiąć tego, by ten “samolot” był zdolny do wzniesienia się i normalnego sterowanego lotu? W końcu 1876 roku wynalazca przedłożył Ministerstwu Wojny projekt konstrukcji aparatu latającego, plan jego budowy oraz prosił o wyasygnowanie na ten cel odpowiedniej sumy. W tymże roku zademonstrował aparaty latające własnej konstrukcji. Były to nieduże, zminiaturyzowane modele samolotów.
Aleksander Możajski otrzymał z Ministerstwa Wojny 3000 rubli i przystąpił do realizacji swego programu. Chcąc w całości poświęcić się pracom badawczym zwolnił się ze służby i zamiast godziwego wynagrodzenia pobierał teraz tylko 14,5 rubla renty miesięcznie. Za takie pieniądze przeżycie było nie do pomyślenia. Ale cały czas teraz był “wolny” i można było go poświęcić ulubionej pracy badawczo-konstruktorskiej. Będąc człowiekiem honorowym Możajski nie tylko nie wziął dla siebie ani grosza z puli rządowych 3000, ale dopłacał do prowadzonych prac eksperymentalnych z własnej kieszeni, trwoniąc w ten sposób dość skromne oszczędności z okresu, gdy był oficerem marynarki wojennej. Gdy w kieszeni i na koncie pozostała pustka, Możajski zwrócił się do rządu z prośbą o wzięcie go na etat do Ministerstwa Wojny w charakterze inżyniera, to jest z faktycznym stanem rzeczy. W ten sposób konstruktor miał nadzieję na otrzymywanie normalnego wynagrodzenia, z którego część zamierzał przeznaczyć na dofinansowanie swych poszukiwań naukowych. Jednak prośbę odrzucono, postanawiając wypłacić tylko jednorazową zapomogę w wysokości 600 rubli, które niebawem zostały pochłonięte przez budowę kolejnych eksperymentalnych modeli samolotów.

Prototyp

Aleksander Możajski widząc, że sprawa się przeciąga i że im dalej, tym gorszy jest stosunek władz do zagadnień lotnictwa, postanawia, póki nie jest za późno, postawić wszystko na jedną kartę i budować nie modele, lecz samolot o naturalnych parametrach. Pilnie został opracowany dokładny projekt maszyny, który autor przedłożył decydentom
w Ministerstwie Wojny razem z prośbą o sfinansowanie całego przedsięwzięcia. A .  Możajski w następujący sposób opisywał wizerunek swego pierwszego samolotu z prawdziwego zdarzenia:

Projektowany przeze mnie aparat latający, jak to widać na wykresach, składa się:

1.  z łodzi, służącej do rozlokowania maszyny (motoru) i ludzi;
2.  z dwóch nieruchomych płatów (skrzydeł);
3.  ogona, który może się podnosić i opuszczać oraz służyć zmianie kierunku lotu w górę i w dół, jak też przez poruszającą się w nim pionową powierzchnię w prawo i w lewo, osiągać jako skutek zdolność zawrócenia aparatu w stronę;
4.  ze śmigła dużego, przedniego;
5.  z dwóch małych śmigieł w tylnej części aparatu, mających na celu zmniejszenie wymiarów śmigła przedniego oraz skręty w lewo i prawo;
6.  z podwozia na kółkach pod łodzią, które służy jako przeciwwaga całemu aparatowi oraz po to, aby aparat, ustawiony powierzchnią swych płatów i ogona pod kątem około 4 stopni w stosunku do horyzontu, przednią częścią w górę, mógł
najpierw rozpędzić się na ziemi pod wiatr i osiągnąć tę szybkość, która jest niezbędna, aby maszyna mogła się wznieść i odbyć lot;
7.  z dwóch masztów, które służą umocowaniu na nich płatów oraz powiązaniu całego aparatu wzdłuż jego długości, jak też podnoszeniu ogona.

Jako wymiary samolotu konstruktor wskazywał następujące parametry: długość łodzi 14,56m; długość każdego płata 10,65m; szerokość płata 14,2m; moc ogólna silników 30 koni mechanicznych. Dane te, oczywiście, nie zostały wykoncypowane  w trakcie jakichś fantazyjnych rozważań, lecz określone na podstawie długich i żmudnych obliczeń.  Konstruktor ułożył też dokładną specyfikację materiałów i określił sumę koniecznych wydatków na 18.895 rubli 45 kop. Podanie Możajski złożył 23 marca 1878 roku. 15 czerwca tego samego roku komisja państwowa uchyliła projekty Możajskiego, twierdząc, że niemożliwe jest zbudowanie aparatów latających o nieruchomych skrzydłach. Sugerowano również, że trzeba budować aparaty w ruchomych płatach, co, jak wiadomo, było drogą do ślepego zaułku. W ten sposób biurokracja uniemożliwiła na kilka lat realizację jednego z najciekawszych projektów technicznych XIX wieku.
Aby jakoś przeżyć “od pierwszego  do pierwszego”  konstruktor objął etat wykładowcy w Morskim Korpusie Kadetów, który ongiś ukończył. Zarobek był tu niezgorszy, ale i tak Możajski wydawał go w całości na doświadczenia m.in. ze skonstruowaną przez niego “wagą aerodynamiczną”, służącą do badań nad siłą nośną płatów samolotu. Minęło parę lat. Zarówno w prasie rosyjskiej, jak i zagranicznej, wciąż pojawiały się pochlebne artykuły o wynalazkach Możajskiego. Wyższe sfery Cesarstwa poczuły si ę zakłopotane, zaczynało do nich powoli docierać , że popełnili duże głupstwo, dając zaszczuć i zepchnąć na margines kogoś tak wartościowego. Jako pierwszy zdobył się na gest skruchy wielki książę
Konstanty, który kazał przyjąć Aleksandra Możajskiego na etat do Ministerstwa Wojny i oddelegował go do USA z zadaniem zakupienia tam silników do swego samolotu. Przy okazji wypłacono mu 2500 rubli. Początkowo konstruktor planował zastosowanie silników spalinowych, lecz okazało się, że moc ich wówczas była zbyt mała, a waga i wymiary zbyt duże. Nie bez znaczenia była okoliczność, że silniki spalinowe zbyt często i łatwo ulegały awariom. W tej sytuacji A. Możajski osobiście zaprojektował trzy silniki parowe i zalecił ich wykonanie pewnej firmie brytyjskiej.


Samolot Możajskiego opatentowany w 1881r
Samolot Możajskiego opatentowany w 1881r

W jesieni 1881 roku (a więc z czteroletnim opóźnieniem na skutek intryg biurokratycznych) aparat latający Aleksandra Możajskiego został opatentowany oficjalnie w Departamencie Handlu i Rzemiosł Cesarstwa Rosyjskiego w Petersburgu. Przystąpiono więc do wykonania podzespołów i ich montażu. Ale i tu sprawa się oparła  o banalne pieniądze, przez co budowa samolotu została zakończona dopiero latem 1882 roku. Konstruktor, aby w całości móc poświęcić się pracom wykończeniowym, ponownie podał się do dymisji i został  zwolniony do rezerwy z nadaniem mu rangi generała-majora (w 1886 przemianowano na rangę kontradmirała). Pierwszy na świecie samolot miał długość kadłuba 14,6m; długość każdego skrzydła  -  10,7m, szerokość  -  14,2m. Powierzchnia nośna skrzydeł wynosiła 372m2,  a samolot ważył 934kg. Samolot miał startować ze specjalnie w tym celu wybudowanej z drewna powierzchni pochylonej po względnie krótkim rozbiegu. Dokładna data pierwszego lotu, ani imię technika, który go zrealizował, nie są znane. Twierdzi się ogólnie, że lot odbył się wiosną 1883 roku i trwał  kilkadziesiąt metrów. Szybkość lotu musiała widocznie stanowić około 40 kilometrów na godzinę. Następnie aparat się pochyli i niezbyt fortunnie wylądował; technik doznał poważnych obrażeń, a skrzydło samolotu zostało uszkodzone. Ponieważ były to próby utajnione, dotychczas nie odnaleziono w archiwach dokumentacji wydarzenia. Komisja rządowa uważała, że próba skończyła się zupełnym niepowodzeniem i zalecała zaniechanie wszelkich dalszych badań. Był to kolejny skandaliczny błąd biurokratów. Przecież samolot udanie startował i przez kilkanaście sekund normalnie utrzymywał się w powietrzu. Zresztą w 1883 roku Rosyjskie Towarzystwo Techniczne na jednym ze swych oficjalnych zgromadzeń uznało, że warto kontynuować dalsze prace nad aparatem latającym o tak dużych wymiarach.

Do 1890 roku kontradmirał Możajski rozpaczliwe usiłował projekt zrealizować, urzędnicy konsekwentnie te usiłowania neutralizowali. Siły  były nierówne. Niebawem  nastąpiło nieuchronne. Nadwyrężony nadmierną pracą, ciągłymi zmartwieniami, niedożywieniem organizm 65-leniego uczonego załamał się. W nocy z 31 marca na 1 kwietnia 1890 roku Aleksander Możajski zmarł na ostre zapalenie płuc.


Opis samolotu Możajskiego w książce "History of Aviation", London 1977
Opis samolotu Możajskiego w książce “History of Aviation”, London 1977

Imię tego znakomitego wynalazcy jest znane każdemu, kto chociażby powierzchownie poznał historię lotnictwa. Nie pomija tego nazwiska żaden podręcznik, żadne opracowanie encyklopedyczne, piszące o lotach powietrznych.  Należałoby jednakże zastanowić się nad powodem zapomnienia o wynalazcy jakim był Aleksander Możajski wśród  reszty świata, która nie zagłębia się w tajniki konstrukcji samolotów i tematów z tym związanych. Z historii awiacji wiemy, iż samolot amerykańskich Braci Wright stał się ogromnym przebojem technicznym. Zaraz też po tym jak wieść o jego zbudowaniu i sukcesach w locie rozniosła się po świecie, samolot ten był duplikowany i udoskonalany przez setki innych ludzi. W ten sposób przyczynili się do rozwoju awiacji jaki po nim następował aż do dzisiejszego poziomu. Z kolei sami Bracia Wright stali się międzynarodowymi gwiazdami, o których pisze prawie każda książka tematycznie związana z awiacją oraz na cześć których odbywają się doroczne festiwale. Możliwe powody zapomnienia przez świat wynalazku

Możajskiego są następujące:

1. Zniechęcenie potencjalnych następców  -  samolotu Możajskiego  nikt nie duplikował, w jego czasach był on bowiem na tyle technicznie zaawansowany, że nikt nie widział szansy na jego wykonanie własnymi siłami we własnym warsztacie. Do lotu używał on też specjalnie wyszkolonego pilota oraz specjalnie skonstruowanej rampy startowej – faktycznie to rampę tą wprowadził Możajski celowo, jako bowiem oficer marynarki wojennej budował on swój samolot w taki sposób, aby mógł on startować z pokładu okrętu. Już więc w owych dawnych czasach genialna przenikliwość jego myśli uświadamiała sobie korzyści militarne z przyszłego użycia lotniskowców. Z powodu jednak swego technicznego wyrafinowania, samolot ten nie oddziaływał na wyobraźnię innych ludzi, którzy widzieliby siebie samych  wznoszących się w tym samolocie w przestworza. W rezultacie wynalazek Możajskiego nie pobudził imaginacji innych ludzi zmuszając ich do pójścia jego śladami i do zbudowania szeregu podobnych samolotów. Samolot Możajskiego okazał się rodzajem historycznego meteorytu, który silnie zabłysnął tylko w czasach, kiedy się pojawił. Kiedy jednak sensacja jego zaistnienia opadła, nikt nie starał się go odtworzyć i powielać.
2. Technologia samolotu nie była jeszcze otwarta “dla ludu”  -  w czasach budowy samolotu Możajskiego jego technologia wykonania nie dojrzała jeszcze do powszechnego wdrożenia. I tak samolot Możajskiego używał trzech skomplikowanych, bo szczególnie lekkich silników parowych o mocach 20, 10, oraz 10 koni mechanicznych. Złożona technologia wykonania tych silników wymagała, aby były one wyprodukowane przez specjalistyczną fabrykę. Przykładowo trzy silniki używane w jego prototypowym samolocie wykonanezostały w Anglii. Z kolei jego następny silnik wykonany został w Bałtyckich Zakładach Produkcyjnych z Petersburga. Podobnie sam samolot Możajskiego budowany był z dużym nakładem kosztów przez wyspecjalizowane zakłady przemysłowe.
3. Brak zapotrzebowania społecznego na samoloty  -  jako techniczne wysoce złożone urządzenie, samolot Możajskiego miał szansę być duplikowanym tylko gdyby znalazła się bogata instytucja jaka byłaby zainteresowana w jego posiadaniu i seryjnej produkcji. W tamtych czasach istniały wprawdzie takie instytucje, jednak ich decydenci ciągle myśleli w kategoriach zaprzęgów końskich. Były nimi wojsko, poczta, oraz transport publiczny. Możajski nie zdołał jednak przekonać biurokratów owych instytucji, że jego samolot może być im przydatny. W rezultacie za jego życia nie pojawiło się zapotrzebowanie społeczne na ten samolot. Zaś bez takiego zapotrzebowania samolot ten nie miał szans na wejście do powszechnego użycia.
4. Podwójna narodowość Możajskiego i niejednoznaczność jakie ona wprowadzała  – Aleksander Możajski posiadał  nietypowy  status narodowościowy. Urodził się, żył, oraz  pracował  po ostatnim rozbiorze Polski. Za jego życia Polska więc nie istniała. Tymczasem przez urodzenie był Polakiem – wywodził  się  ze starej polskiej rodziny. W carskiej Rosji zdobył  swoje wykształcenie inżynierskie. W carskiej Rosji  pracował  i zarabiał na życie. W końcu w carskiej Rosji zbudował on swój samolot i zrealizował pierwsze pilotowane loty na Ziemi. Niestety, fakt podwójnej narodowości Możajskiego wywarł  bardzo niekorzystny wpływ na podtrzymywanie pamięci o osiągnięciach i  sukcesach  tego genialnego wynalazcy i inżyniera. Spowodował  on bowiem, że obecnie “nikt Możajskiego nie kocha”.  Jako taki, on sam, a wraz z nim jego samolot, szybko popadają w zapomnienie. Powód powszechnego  ignorowania jego osiągnięć i zasług jest bardzo prosty. Wszakże w sensie legalnym był obywatelem rosyjskim. Polska i Polacy traktują  go więc jako Rosjanina. Stąd nie posiadają narodowej motywacji aby promować jego pionierskie osiągnięcie. Z kolei Rosja  i Rosjanie uważają  go za Polaka. Stąd interesy narodowe Rosjan i Rosji również  nie stwarzają  motywacji dla upamiętniania jego osiągnięć. W wyniku tego odpychania od siebie przez oba narody i kraje odpowiedzialności za upamiętnienie osiągnięć Możajskiego, pierwszy pilotowany samolot jaki wzniósł się  w powietrze na Ziemi do dzisiaj popadł niemal w całkowite zapomnienie. Stąd ani  ów samolot, ani Możajski, nie posiadają  nigdzie nawet najmniejszego monumentu czy  innego trwałego symbolu jaki by ich upamiętniał . Z kolei stare książki i gazety jakie opisywały jego osiągnięcie pomału znikają z powierzchni Ziemi.
5. Rosyjski alfabet  -  w większej części świata ludzie nie potrafią  go czytać. Jest on jedynie znany Rosjanom i ludziom mieszkającym w strefie wpływów Rosjan. Stad informacje o Możajskim i o jego samolocie, jakie publikowane były w rosyjskich gazetach i książkach niemal wyłącznie z użyciem rosyjskiego alfabetu, nie mogły  być czytane przez inne narodowości. Możajski był sławny w Rosji, poza granicami Rosji praktycznie niemal nikt o nim nie usłyszał.
6. Stygmat przegranej  -  niestety, samolotowi Możajskiego z czasem  przypięty  też został  stygmat przegranej.  Wszakże to nie ów samolot, a  samolot Braci Wright z USA, był  tym  który  wszedł  do  trwałego  dorobku ludzkości. Zamiast  więc analizować  powody dla jakich samolot  Możajskiego nie  okazał się  sukcesem, oraz wyciągać z wnioski na przyszłość – ludzkość woli  zapomnieć o tym niedokończonym dziele.

Porównanie samolotu Możejskiego z XX modelem
Porównanie samolotu Możejskiego z XX modelem

Jakże prawdziwe w kontekście doświadczeń Możajskiego są słowa innego prekursora awiacji: “Wynalezienie maszyny latającej nic nie znaczy; jej zbudowanie znaczy niewiele; latanie na niej – oznacza wszystko!” – Otto Lilienthal.

Mimo nieżyczliwego podejścia urzędników państwowych, prace Aleksandra Możajskiego odegrały ogromną rolę w  rozwoju lotnictwa w Rosji, stanowiły kamień węgielny imponujących osiągnięć tego państwa zarówno w podboju przestrzeni powietrznej, jak i kosmosu. Miejmy nadzieję, że dorobek tego Polaka zostanie rozpowszechniony także poza Rosją i zyska popularność wyczynów braci Wright.

 





http://dobrastronapolski.pl/2013/03/10/pobudowal-samolot-19-lat-przed-wrightami/



Polecam też pdf:

http://www.google.pl/url?sa=t&rct=j&q=&esrc=s&source=web&cd=7&ved=0CEkQFjAG&url=http%3A%2F%2Fkwasnicki.prawo.uni.wroc.pl%2Fpliki%2FSuchodow%2520o%2520Mozajski%2520samolot.pdf&ei=5LogUouaDOiH4gTHwoHgCg&usg=AFQjCNEW4CBN4mBAHou8Z3wdpFjG6VxgMA&sig2=9u3FV4zDIZ0EQ7GMlPG3pw&bvm=bv.51495398,d.bGE

Lugidunum, antyczna stolica Związku Lugijskiego to dzisiejsze Krosno Odrzańskie ?







Mapa Ptolemeusza i nowe stare Gniezno.


Znalezione w sieci. Bardzo interesujące, choć niezgadzam się z wieloma tezami autora tekstu.



Krótko o autorze z niezależnej...:
http://niezalezna.pl/38945-rastaman-zastapi-ojca-rydzyka
Dodano: 27.02.2013 [21:04]

 
Telewizji Trwam w ostatnich dniach znacznie wzrosła konkurencja w walce o miejsce na multipleksie. Poza projektem wydawcy „Wprost” pojawiła się tajemnicza Radiotelewizja, która chce nadawać dla „Żydo-Taoisto-Hinduso-Tolteko-Buddystów”.

Z ustaleń serwisu dziennik.pl wynika, że za tajemniczym projektem stoi Adam Fularz, 33 letni ekonomista i ekolog, który sam twierdzi, że jest „religijnym patchworkiem”. Mężczyzna był związany ze Wspólnotą Wyznaniową Ras Tafar i wychowywał się w środowisku „rasta”. Walczący o koncesję dla kanału społeczno-religijnego Fularz współorganizował też marsze Wolnych Konopi, oraz demonstracje na rzecz legalizacji marihuany.

- W informacji rozsyłanej mediom Fularz poinformował, że Radiotelewizja złożyła wniosek o koncesję do KRRiT, a jeśli wygra, będzie emitować programy twórców określających się jako „Żydo-Taoisto-Hinduso-Tolteko-Buddyści”- czytamy na łamach serwisu dziennik.pl

Radiotelewizja nie będzie produkować żadnych własnych materiałów i będzie opierać się wyłącznie na gotowych produkcjach. Adam Fularz twierdzi, że jeśli tyko uda mu się zdobyć oglądalność na poziomie 0,5-1 proc. rynku, to cały projekt sfinansuje z reklam.

Twórca Radiotelewizji w ogóle nie przejmuje się koncesją, i twierdzi, że gdy tylko ją dostanie, zadziała ona pewnie jak „stypendium” i znacznie ułatwi mu dostanie kredytu w banku.




A teraz tekst artykułu:

Antyczna stolica Lugidunum może się skrywać pod ruinami Starego Miasta w podzielonogórskim Krośnie

 


W czasach antycznych koło Zielonej Góry znajdowała się stolica antycznego państwa współpracującego z Rzymem. Mowa o Związku Lugijskim i jego stolicy, Lugidunum. Geograficzne umiejscowienie antycznej stolicy zostało rozszyfrowane przez zespół klasycznych filologów, historyków matematyki oraz ekspertów od kartografii. Grupa ta stworzyła mapę Europy Środkowej sprzed 2 tysięcy lat na podstawie mapy starożytnego kartografa Klaudiusza Ptolemeusza. Mapa antycznego kartografa stworzona w 150 roku n.e. zawierała współrzędne pozwalające z dokładnością do minut stopni zlokalizować poszczególne miejscowości.
 
Lugidunum, antyczna stolica Związku Lugijskiego, federacji plemiennej tworzącej jedno z dwóch wielkich państw czasów antycznych na obszarze dzisiejszej Polski, to wg zespołu badaczy dzisiejsze Krosno Odrzańskie. Mapa po odkodowaniu współrzędnych pozwala zlokalizować lokalizację antycznych miast z dokładnością do 10- 20 km. Jednakże odkodowanie antycznych danych geodezyjnych nie było prostym zadaniem, ponieważ mapa zawierała błędy powstałe na wskutek łączenia i kompilacji różnych map oraz wskutek przepisania kuli ziemskiej na płaską płaszczyznę mapy.
 
Co wiadomo o antycznym państwie? Było ono jednym z dwóch wielkich antycznych państw na obecnych ziemiach polskich. Sąsiednim państwem była Gotyskandza, królestwo gockie mające swoją stolicę na Gepedoios, rzecznej wyspie u ujścia Wisły. Gotyskandza jest reprezentowana w archeologii przez kulturę wielbarską. Zaś Związek Lugijski jest tożsamy z kulturą przeworską w archeologii. O ile znamy imiona poszczególnych władców królestwa Gotyskandzy, o tyle niewiele wiadomo o państwie Lugiów.
 
Antyczni historycy wspominają że nie było to scentralizowane państwo, było raczej związkiem plemiennym, federacją, choć o dość spójnej kulturze. Związek Lugijski dzielił się na wiele civitates i był partnerem starożytnego Rzymu, i być może był utrzymywany jako peryferyjne państwo klienckie gwarantujące spokój na rubieżach imperium.
 
Kolejna informacja o Związku Lugijskim informuje iż wszedł on w skład państwa Marboda, mającego swoją stolice na obszarze obecnych Czech. Ten wykształcony starannie w Rzymie wódz markomański (pobierał nauki u najznakomitszego nauczyciela rzymskiego tamtych czasów Marka Werriusza Flakkusa, uczęszczał do elitarnych szkół) stworzył pierwszy rozwinięty organizm państwowy na ziemiach tej części Europy. Jego państwo funkcjonowało od 9 roku p.n.e. do 19 roku n.e. W pewnym momencie Marbod, w zamyśle Rzymian mający być władcą państwa klienckiego, wybił się na niezależność.
 
Jak opisują to imperium współcześni mu historycy rzymscy, Marbod „przez ustawiczne ćwiczenia ujął w karby prawie rzymskiej organizacji, a wkrótce powiódł na wyżyny, groźne nawet dla naszego imperium”. W 6 roku p.n.e. tereny obecnego woj. Lubuskiego na wskutek zawartego rozejmu Marboda stały się podległe Imperium Rzymskiemu. Nastał krótkotrwały okres prosperity dla handlu, rzymscy przedsiębiorcy masowo podjęli handel z nowymi terenami podległymi imperium, zbudowali nawet faktorię (rodzaj wczesnej fabryki) na terenie tego podległego Rzymowi państwa. W kluczowym okresie rozwoju podległe Rzymowi państwo sięgało na północy aż do Bałtyku, na wschodzie aż do rzeki Wisły, granicząc z królestwem Gotyskandzą.
 
Marbod, który podówczas przyjął tytuł królewski, dysponował armią 70 tys. piechoty i 4 tys. jazdy. Na wzór rzymski kazał zbudować umocnioną stolicę Marobudum (której do dziś nie udało się archeologom zlokalizować). Rzymianie uznali tytuł królewski Marboda, choć z obawą patrzyli na rosnącą potęgę nowego sąsiada. W myśl zasady „dziel i rządź” doprowadzili do obalenia Marboda, który do końca swych dni żył w luksusie na emigracji, na terenie imperium rzymskiego. Kolejnym królem tego państwa był Katualda, ale około 20 roku naszej ery nastał kres pierwszego znacznego imperium na terenach obejmujących zachodnią Polskę.
 
Kolejna informacja o Lugiach zawarta jest w dziele Kasjusza Diona, Historia Rzymska, kiedy mowa o wydarzeniach lat 91-92 za panowania cesarza Domicjana. Lugiowie prowadząc wojnę z germańskimi Swebami, zawarli sojusz z Rzymianami, i poprosili cesarza Domicjana o przysłanie posiłków wojskowych posiłki, które otrzymali w postaci 100 jeźdźców. Czy ci rzymscy jeźdźcy przybyli w okolice lugijskiej stolicy? Nie wiemy.
 
Antyczni geografowie wspominają że Lugidunum, antyczna stolica państwa Lugiów znajdowała się w pobliżu antycznego miasta Stragona, przez badaczy mapy Klaudiusza Ptolemeusza rozszyfrowanego jako Zgorzelec/ Goerlitz. Należy więc przypuszczać że istniał wówczas szlak, droga łącząca oba te ośrodki. Z racji jej południkowego przebiegu być może szlak ów był częścią Via Elektra- sieci dróg bursztynowych, łączących południe Europy z bogatymi w bursztyn wybrzeżami Bałtyku.
 
Być może w czasach antycznych istniały już szlaki, drogi, z Lugidunum do Colancorum (innego miasta na tych ziemiach, wg badaczy- obecnego Kostrzyna nad Odrą) oraz do Burintium (wg naukowców znajdującego się w miejscu obecnego Głogowa). Można się spodziewać istnienia także portów rzecznych, bowiem to rzeki były najważniejszym szlakiem transportowym tamtej epoki.
 
Antyczny geograf podał dokładne lokalizacje miast z dokładnością do minut stopni. Współrzędne te po odkodowaniu istotnie często zgadzają się precyzyjnie z miejscami w których archeologowie uprzednio odkryli gockie albo teutońskie domy i wielkie grobowce grzebalne wzniesione dla ówczesnych książąt plemiennych. Zespół naukowców odkodowujących antyczną sieć współrzędnych geograficznych obejmował specjalistów z departamentu Geodezji i Geoinformacji Technicznego Uniwersytetu Berlińskiego (TU Berlin).
 
Czy można się spodziewać odnalezienia ruin antycznej stolicy pod Zieloną Górą? Mapa nie jest aż tak dokładna, pozwala zlokalizować antyczne miasta z dokładnością jedynie do 10- 20 kilometrów.
Jednakże odnalezienie antycznej stolicy mogłoby być największą sensacją archeologiczną tego regionu.
 
Już uprzednio na terenie Polski wskazówki sprzed wieków pozwoliły dokonać rewolucyjnych odkryć archeologicznych. Dzięki wskazówkom Wulfstana z Haithabu, podróżnika który około 800 roku odwiedził tereny u ujścia Wisły, archeologom udało się odkryć Truso, emporium handlowe na brzegu Bałtyku. Podróżnik podał nazwę rzeki (Ilfing) nad jaką znajdowało się Truso, oraz opisał drogę rzeczną do tego miasta. Dziś ruiny Truso są wielką atrakcją turystyczną Warmii.
 
Gdzie szukać antycznego Lugidunum? Być może wielkie wykopaliska na krośnieńskim Starym Mieście pozwolą odkryć tajemnice antycznej przeszłości? Krośnieńska starówka została niemal całkowicie zniszczona w czasie II wojny światowej. Większość Starego Miasta w chwili obecnej nie ma zabudowy, i jest możliwość przeprowadzenia wykopalisk na ogromną skalę, także pod budynkami z okresu średniowiecznego. Badań takich wg wiedzy autora do tej pory nie prowadzono. Potencjalny teren badań to starówka- nadodrzańska wyspa oblewana wodą w czasie wysokiego poziomu wody w rzece. Choć nie jest to jedyna możliwa lokalizacja tego miasta.
 
Czy na terenie państwa Lugiów istniała większa sieć osadnicza? Z pewnością- tak. Mniejsze miejscowości z tamtej epoki, zwane z łacińska oppidum (co można tłumaczyć jako „miasteczko”), odkryto na terytorium Czech. Miasteczka te miały głównie funkcję centrów rolniczych regionów, z drugorzędną rolą rzemiosła i handlu.
 
Trudno jednakże przypuszczać że na mapę poglądową ówczesnego świata w dużej skali trafią mniejsze miejscowości. Należy więc wyczulić władze wszystkich szczebli tego regionu kraju, by znacznie zwiększyły swoje wyczulenie na kwestie badań archeologicznych przy prowadzeniu inwestycji, nawet przebudowy dróg mogących przebiegać po szlaku dróg antycznych. Można sądzić że w okolicach potencjalnych antycznych dróg mogły istnieć zabudowania, całe osady. Zabudowania były najprawdopodobniej drewniane, ale nawet pozostałości tych są często zachowane po dzień dzisiejszy.
 
Warto też zaapelować o dokonanie wykopalisk na krośnieńskiej Starówce, gdzie może się znajdować dawne oppidium. Przypuszcza się że lugijska stolica nad Odrą mogła mieć formę celtyckiego fortu obronnego spotykanego w kulturze puchowskiej spotykanej na zachodniej Słowacji. Krosno Odrzańskie zostało wspomniane po raz kolejny dopiero w 1005 roku n.e., a więc 855 lat później. Już wówczas było znacznym ośrodkiem i posiadało obwarowania.  
 
Adam Fularz



Krosno Odrzańskie było znane już w 150 roku naszej ery. Badacze z Berlina rozgryźli antyczną mapę.

 
I nie jest to prima aprilis, lecz wynik wieloletnich badań kartografów analizujących starożytną mape tych ziem ze 150 roku naszej ery. Mama posiada współrzędne kartograficzne i jest dziełem kartografa z Aleksandrii, Klaudiusza Ptolemeusza. Żył on w latach 100- 168 naszej ery. Około 150 roku naszej ery podjął on ogromny wysiłek kartograficznego opisu znanego wówczas tamtejszej opinii publicznej świata.

Fot. Część mapy Klaudiusza Ptolemeusza wg obecnych jej schematów, pochodzi z witryny http://zocher-regel.gmxhome.de/ArbaloSchlacht/16TropaiaDrusu.html


Mapy z tamtego okresu owszem istnieją, są nawet sporządzone z niebywałą dokładnością geodezyjną. Współrzędne zawierały jednak błędy, które wymagały korekt przez naukowców. Jak stwierdzają badacze tej mapy, za brak wiedzy na temat historii tych terenów należy winić brak edukacji zamieszkujących je wówczas plemion germańskich. Mieszkańcy tych terenów, których Rzymianie nigdy nie umieli sobie podporządkować, używali jedynie obskórny system runów. Znaleziono szereg tak opisanych przedmiotów na terenach obecnej Polski. Według Tacyta, historyka rzymskiego, mieszkańcy tutejszych ziem mieszkali w trzcinowych chatach, żywili się krupnikiem i zajmowali się przesadnie grą w kości. Niewiele więcej wiadomo, ponieważ niewiele zachowało się pisemnych opisów życia na tych ziemiach.

To może się jednak zmienić. Grupa klasycznych filologów, historyków matematyki oraz ekspertów od kartografii stworzyła mapę Europy Środkowej sprzed 2 tysięcy lat na podstawie mapy starożytnego kartografa Klaudiusza Ptolemeusza. Ptolemeusz zademonstrował ogromną wiedzę na temat tych odległych obszarów, wskazując lokalizację gór, rzek, wysp. Spis zawiera 94 miasta, z zanotowanymi ich współrzędnymi, z dokładnością do kilku minut. Mapa określa obszary do rzeki Wisła, wówczas zamieszkiwane przez Burgundów, Gotów i Wandalów. Ptolemeusz posiadał nawet wiedzę o rzece Świna, która wypływa z Zalewu Szczecińskiego do Bałtyku, równolegle do obecnej granicy polsko-niemieckiej. Klaudiusz Ptolemeusz na swej mapie z roku ok. 150 n.e. na tym terenie wymienia m. in. Kalisię (Καλισία), identyfikowaną przez niektórych z Kaliszem, Karrodunon (Καρρόδουνον) bezpodstawnie łączony ongiś np. przez J. Lelewela z Krakowem, Skurgon (Σκοῦργον), Askaukalis (ἀσκαυκαλίς).

Niemieccy naukowcy podjęli ogromny wysiłek by odcyfrować tą mapę, operującą dodatkowo współrzędnymi miast określonych na mapie. Zespół naukowców obejmował specjalistów z departamentu Geodezji i Geoinformacji Technicznego Uniwersytetu Berlińskiego (TU Berlin). Wiele spośród miast na ziemiach polskich okazuje się być starsze o tysiąc lat niż sądzono. Ascaucalis to wg naukowców Bydgoszcz, podówczas bardzo znaczące miasto, Stragona to Zgorzelec, położone przy polskiej granicy brandenburskie Fürstenwalde to Susudata. Miasto oznaczone na mapie jako Lugidunum zostało przez nich rozszyfrowane jako Krosno Odrzańskie, wspomniane po raz kolejny dopiero w 1005 roku n.e., a więc 855 lat później. Nazwa wskazuje na koneksje tego miasta z plemiennym państwem Lugiów, zamieszkujących w czasach rzymskich te tereny. Wspomina się także Colancorum- obecny Kostrzyn nad Odrą, oraz Budorigum- Głogów, wymieniony po raz pierwszy w 1010 roku.
Mapa woj. Lubuskiego w czasach antycznych pochodzi z serwisu kartograficznego Google. Użytek mapy do niekomercyjnych celów edukacyjno- naukowych. 


Wydaje się zaskakującym że naukowiec żyjący w dorzeczu Nilu posiadał tak dokładną wiedzę o północnej części kontynentu. Jest pewnym że Ptolemeusz nigdy nie dokonywał własnoręcznie pomiarów geodezyjnych na terenach obecnej Polski. Badacze utrzymują że kartograf korzystał z danych kupców rzymskich, analizował notatki podróżujących drogą morską, konsultował także mapy wojskowe używane przez legiony rzymskie działające na północy.

Jednocześnie mapa starożytnego geografa jest zaburzona. Błędy skali powstały gdy geograf przepisał kulę ziemską na płaską płaszczyznę mapy. Ptolemeusz wierzył że północne kraje były bardziej wąskie i wyciągnięte południkowo niż sa one w w rzeczywistości. Dodatkowo błędnie rozmieścił Jutlandię i Szleswik- Holsztyn.

Lingwiści i historycy próbowali rozcyfrować pożółkły dokument, który stał się "zaczarowanym zamkiem", zagadką której nikt nie mógł złamać. Wreszcie obecnie mapa wydaje się ujawniać swoje sekrety. Przez 6 lat zespół badaczy tworzył model "geodetic deformation analysis", nakładki na ówczesny system geodezyjny, który pomógłby poprawić błędy antycznych geodetów. Rezultatem jest wykaz lokalizujący ówczesne miasta na obecnych ziemiach polskich i niemieckich z dokładnością do 10-20 kilometrów. Mapa, jeśli np. porównać zawarte na niej na przykład współrzędnikowe lokalizacje ujścia Wisły i niemieckiego miasta Kolonia z obecnymi danymi, jest "zadziwiająco dokładna", a ewentualne odchylenia są "niewiarygodnie niewielkie"- chwalą pracę starożytnego kartografa współcześni geodeci.

Tereny te nie były wówczas ziemią nieznaną. Opisy donoszą iż np. w pierwszym wieku naszej ery rzymski legionista wybrał się z Carnuntum, obozu wojskowego koło Wiednia, na wybrzeże Bałtyku w celu handlu bursztynem. Badacze zlokalizowali 11 osad wzdłuż ówczesnej głównej drogi łączącej Moers nad Renem z półwyspem Sambia w obecnym obwodzie Kaliningradzkim.
Zdjęcie powyżej: Badacze TU: Frank Neitzel (l.) oraz Prof. Dr.-Ing. Dieter Lelgemann z mapą świata Ptolemeusza, mapa ze strony TU-Pressestelle/ Böck
 
Wydaje się że to właśnie geodeci i mierniczy armii rzymskiej posunęli się ze swoimi badaniami aż do Doliny Wisły i penetrując ją zbierali informacje geodezyjne na temat krajów barbarzyńców. Dieter Lelgemann, specjalista geodezji z Berlina, jest przekonany że Ptolemeusz czerpał z prac antycznych inżynierów wojskowych.

Starożytny astronom wskazywał dokładne lokalizacje miast z dokładnością do minut stopni. Te współrzędne, odkodowane, istotnie często zgadzają się precyzyjnie z miejscami w których archeologowie uprzednio odkryli gockie albo teutońskie domy i wielkie grobowce grzebalne wzniesione dla ówczesnych książąt plemiennych.

Dowody wskazują że badacze z Berlina naprawdę złamali kod. Wydaje się że grupa zlokalizowała trzy szczególnie ważne ówczesne miasta, między innymi Brno w Czechach (Eburodunum) oraz dwa miasta niemieckie, mające już wówczas rozlegle datowaną wczesną historię. Były to wówczas największe metropolie Europy Środkowo- Wschodniej.

Adam Fularz


Tekst opracowałem na podstawie artykułu w Der Spiegel, 10/01/2010 pt. "Berlin Researchers Crack the Ptolemy Code", wybierając z niego dane na temat polskiego fragmentu mapy. Jest ona umieszczona pod tym adresem: http://www.spiegel.de/germaniamagna


Praca naukowców została opublikowana jako książka: Andreas Kleineberg, Christian Marx, Eberhard Knobloch, Dieter Lelgemann (eds.), Germania und die Insel Thule. Die Entschlüsselung von Ptolemaios´ „Atlas der Oikumene“, wyd. Wissenschaftliche Buchgesellschaft, Darmstadt, 2010, ISBN 978-3-534-23757-9.



http://zarskaturystyka.blogspot.com/search?updated-min=2010-01-01T00:00:00-08:00&updated-max=2011-01-01T00:00:00-08:00&max-results=10


wtorek, 28 maja 2013


Śladami legendarnego Lecha

 
 
 
Historycy edukowani w polskim systemie edukacji z czasów totalitaryzmu podlegali nieco przesadnej indoktrynacji. Wykładnia minionej epoki głosiła np. że centrum wczesnej państwowości skupiało się wokół Ostrowa Lednickiego i Gniezna w Wielkopolsce. Przeczy temu już sama lektura materiałów źródłowych.
 
[tu akurat zgadzam się...MPS]
 
Dla historyków z innych krajów i dla części polskich dyskutantów, tezy na jakich zbudowane w Polsce naukę historii, sądząc z literatury naukowej jak i zwykłych dyskusji na ten temat, wydają się być całkowicie niedorzeczne. Oto w ciągu niecałych 100 lat miało powstać silne państwo podbijające sąsiednie organizmy państwowe, takie jak kupieckie republiki Wolina czy Szczecina, Czechy (zajęcie Małopolski) oraz państwa Słowian nadbałtyckich i połabskich czy dokonujące wypraw na Ruś.
Czy pierwotna stolica państwa pół-legendarnego przywódcy  plemiennego Lecha miała inną lokalizację niż zasiedlone w znacznie późniejszym okresie “nowe Gniezno” w zachodniej Wielkopolsce? Wczesnośredniowieczna pół-legendarna historia donosi o przenosinach stolicy- z “pierwotnego Gniezna” do Krakowa, później do pół-legendarnej Kruszwicy, a następnie dopiero do “nowego Gniezna”, którego późne zasiedlenie potwierdzają badania archeologiczne.
Wydaje się prawdopodobnym, że przybywający na te tereny, na pół legendarny władca plemienny, wybrałby na miejsce siedziby okolicę dobrze skomunikowaną. Dokładniejszą lokalizację pierwotnego Gniezna na szlaku bursztynowym umożliwiła dopiero praca niemieckich naukowców sprzed kilku lat. Każe ona łączyć miejsce wybrane przez pół-legendarnego wodza plemiennego Lecha z kultem Alków, znanych Słowianom jako bóstwa przyjaźni- Lelkowie: Lel i Polel.
W starożytności tereny u ujścia Wisły, dające drogocenny wówczas bursztyn, rozpalały umysły starożytnych. Lokowano tutaj wyspy Elektrydy, na których, jak głosiły ówczesne pogłoski, mieszkańcy używali bursztynu na opał. Dzięki zainteresowaniu tym towarem  powstały co najmniej dwa odgałęzienia szlaku bursztnowego, jak możnaby wnioskować z danych na temat ówczesnej sieci urbanistycznej. Oto kilka cytatów z epoki antycznych wypraw na tereny wybrzeży Morza Bałtyckiego:

W tej zimnej strefie nieznajome są jeszcze ludziom wyborne owoców gatunki, takoż ze zwierząt domowycb tylko niektóre; na pokarm użyją jagla i inne roślinne zboża oraz warzywa ogrodowe. Ci, u których się znajduje miód i zboże, sporządzają z tego napoje. Lecz zboże młócą w wielkich stodołach, poniewaz pogodne i jasne słońce jest rzadkie, gdzie i snopy zbożowe składają gdyż na otwartem polu przez deszcz i brak pogody łatwoby się zepsuły (Pyteasz, z jego pracy o podróży do ujścia rzeki Tanais i do wybrzeży bursztynodajnych, 340 p.n.e., wg Strabo, Geogr. Lib. IV с 5 )
Guttony, lud germański, mieszkają na wybrzezu zowiącym się Mentenomon, które na 6,000 stadiów się rozciąga. Ztamtąd na jeden dzieñ zeglugi odległosci, leży wysра Abalus, na którą w czasie wiosny przez wały morskie bywa bursztyn wyrzucany, wyrzut zgęszczonego morza. Mieszkańcy uzywaja go zamiast drzewa na opał, albo przedaja sasiednim Teutonom. (Piliniusz Starszy)
 
 
Dane geograficzne antycznych geodetów, zamieszczone na mapach z tamtego okresu, każą też inaczej spojrzeć na na przykład umiejscownienie legendarnego “Gniezna” miejsca gdzie wegług tradycji miał przybyć Lech- legendarny przywódca Słowian. Prace późnośredniowiecznego kronikarza Bielskiego (Kronika Polska, wydana w 1597 r.) na podstawie tylko mu znanych źródeł każą lokować pół-legendarne pierwotne Gniezno wraz z zamkiem w okolicach Sierakowa. Lokalizację to dopiero niedawno odcyfrowano. Dokonał tego zespół filologów klasycznych, kartografów i geodetów, którzy długo badali antyczną mapę by zbudować specjalny model analizy współrzędnych, mocno zdeformowanych, ale jednakże dość dokładnych jak na zamierzchłe czasy w których sporządzano mapę.
Zgodnie z Bielskim, stolicę pierwotnej państwowości polskiej (po 550 roku n.e. wg późnośredniowiecznych źródeł) należałoby lokować wokół miasta Limis Lucus, Limissaleum albo Limiosaleum (współrzędne wg cytowanej mapy: Limios alsos 41° 53° 30′). Istnieją także inne warianty wczesnego zapisu tej nazwy (np. Miliosaleum, Limios alsos czy też Alkios alsos). Oto co pisze Bielski w swojej Kronice Polski:

Potem uspokoiwszy swe państwa, rozdawał miejsca w Polsce ku mieszkaniu godniejsze zwierzchnym sprawcom swym, a sam sobie obrał miejsce jedno które mu się zdało dosyć godne w tym trakcie gdzie kiedyś gieografowie starzy kładli Limissaleum miasto tamże założył miasto Gniezno i zamek nad jeziory, a imie dał mu z wróżki Gniezno iż tam widział pełno orłowych gniazd po drzewie (Bielski)

 
Uwaga polskich badaczy skupiła się wokół takich wykopalisk jak największe miasta (grody) z lat 915- 935 (np. Grzybowo koło Wrześni o pow. 4,7 ha wraz z wałami, i 2,3 ha wewnątrz obwarowań).
Być może “gnizada” polskiej państwowości należy szukać pomiędzy Poznaniem a Gorzowem, w zachodniej Wielkopolsce? Przed laty już pisałem o dokonaniach zespołu klasycznych filologów, historyków matematyki oraz ekspertów od kartografii. Zespół naukowców odkodowujących antyczną sieć współrzędnych geograficznych obejmował specjalistów z departamentu Geodezji i Geoinformacji Technicznego Uniwersytetu Berlińskiego (TU Berlin).
Grupa ta stworzyła mapę Europy Środkowej sprzed 2 tysięcy lat na podstawie mapy starożytnego kartografa Klaudiusza Ptolemeusza.Mapa antycznego kartografa stworzona w 150 roku n.e. zawierała współrzędne pozwalające z dokładnością do minut stopni zlokalizować poszczególne miejscowości. Mapa po odkodowaniu współrzędnych pozwala zlokalizować lokalizację antycznych miast z dokładnością do 10- 20 km. Jednakże odkodowanie antycznych danych geodezyjnych nie było prostym zadaniem, ponieważ mapa zawierała błędy powstałe na wskutek łączenia i kompilacji różnych map oraz wskutek przepisania kuli ziemskiej na płaską płaszczyznę mapy.
Antyczni geografowie wspominają że Limissaleum, antyczna stolica państwa plemiennego Lecha, znajdowała się na północ antycznego miasta Budorigum, przez badaczy mapy Klaudiusza Ptolemeusza rozszyfrowanego jako położonego w okolicach Głogowa. Należy więc przypuszczać że istniał wówczas szlak, droga łącząca oba te ośrodki. Z racji jej południkowego przebiegu być może szlak ów był częścią Via Sucinaria, Via Ambra- sieci dróg bursztynowych, łączących południe Europy z bogatymi w bursztyn wybrzeżami Bałtyku. Wskazuje na to układ sieci urbanizacji na mapie ze 150 r.n.e., ciągnący się na terenach obecnej Polski wzdłuż dwóch korytarzy z południa ku wybrzeżu Bałtyku.
Mapa: Urbanizacja wzdłuż południkowych szlaków ku wybrzeżu Bałtyku, Limissaleum (Limiosaleum, Limios Alsos) znajduje się nad rzeką Wartą.

Pokaż Magna Germania na większej mapie
Zobacz źródła nakładek na system współrzędnych ze 150 r.n.e i pokaż Magna Germania na większej mapie
Być może w czasach antycznych istniały już szlaki, drogi, z ówczesnych oppidiów wokół Głogowa i Leszna (Budorigum i Leucaristus) do Limissaleum. Można się spodziewać istnienia także portów rzecznych, bowiem to rzeki były najważniejszym szlakiem transportowym tamtej epoki.
Antyczny geograf podał dokładne lokalizacje miast z dokładnością do minut stopni. Współrzędne te po odkodowaniu istotnie często zgadzają się precyzyjnie z miejscami w których archeologowie uprzednio odkryli gockie albo teutońskie domy i wielkie grobowce grzebalne wzniesione dla ówczesnych książąt plemiennych. Czy można się spodziewać odnalezienia ruin stolicy pod Sierakowem? Primo- doniesienia o Lechu przez wielu autorów uznawane są za legendarne, choć starsze dzieła z podziwu godną rzetelnością wskazują domniemanie pochodzenie tego na wpoły legendarnego władcy plemiennego, lokując nawet okolicę z której wyemigrował, czy to z przeludnienia, czy to uciekając przed procesem sądowym.
Mapa nie jest aż tak dokładna, pozwala zlokalizować antyczne miasta z dokładnością jedynie do 10- 20 kilometrów. Jednakże odnalezienie dawnej (jeszcze antycznej) stolicy państwa plemiennego mogłoby być największą sensacją archeologiczną tego regionu. Według (traktowanych jak legendy) prac kronikarzy wczesnośredniowiecznych, stolicę kraju od momentu przybycia Lecha ze swoimi plemionami do Polski, kilkakrotnie przenoszono (m.in. do Krakowa, a potem do Kruszwicy). Możliwe że któryś z władców zdecydował się założyć “Gniezno” w jego obecnej lokalizacji, bowiem pierwotna była zbyt niebezpiecznie wysunięta na zachód ówczesnego państwa.
Już uprzednio na terenie Polski wskazówki sprzed wieków pozwoliły dokonać rewolucyjnych odkryć archeologicznych. Dzięki wskazówkom Wulfstana z Haithabu, podróżnika który około 800 roku odwiedził tereny u ujścia Wisły, archeologom udało się odkryć najprawdopodobniej Truso, emporium handlowe na brzegu Bałtyku. Podróżnik podał nazwę rzeki (Ilfing) nad jaką znajdowało się Truso, oraz opisał drogę rzeczną do tego miasta. Dziś ruiny owego prawdopodobnego Truso są wielką atrakcją turystyczną Warmii.
Adam Fularz dla Danziger Zeitung
 
www.wieczorna.pl/2013/05/sladami-legendarnego-lecha.html



 Komentarz z innego bloga:

  • Szanowny Panie Docencie

    Jestem stałym czytelnikiem Pańskiego blogu, i korzystając z okazji składam podziękowania za wkład pracy włożony w edycję. Jednak tak się stało, ze ostatni wpis dotyczy mojego hobby - kolekcjonowania starych map. I tu muszę powiedzieć, że zaprezentowany materiał opiera się na pseudonaukowych doniesieniach.

    Rzeczywiście, Ptolemeusz stworzył dzieło opisujące antyczną wiedzę o świecie i zawierające jak się wydaje 28 map. Do dzisiejszego dnia nie dochował się żaden oryginał, dzieło to via Świat Arabski i Bizancjum dotarło do Europy, ale oczywiście w ręcznych kopiach. W średniowiecznych kopiach pojawiły się również ręcznie rysowane mapy. Do dzisiaj nie ma zgody, czy oryginalne rysunki z dzieła Ptolemeusza zostały przekopiowane, czy po drodze "zagineły" a mapy są owocem średniowiecznych rekonstrukcji na podstawie teksu, przeważa jednak ten drugi pogląd.

    Analiza tekstu Ptolemeusza i rekonstruowanie map to ulubione hobby historyków o zacięciu kartograficznym, czy kartografów o zacięciu historycznym od co najmniej 600 lat.Taką rekonstrukcję stworzył m.in nieznany z nazwiska kartograf o przydomku Nikolaus Germanus (z jego dzieła pochodzi prezentowany obrazek), inne znane rekonstrukcje to dzieło Mercatora. Rekonstrukcje te usiłowały odtworzyć "myśl" Prolemeusza i jego wiedzę o świecie, w tym (świadomie) jego błędy - zaburzone proporcje czy Ocean Indyjski jako wewnętrzny akwen wodny, bez połączenia z Atlantykiem.

    Kolejny wielki kartograf - Abraham Ortelius - zrobił coś innego. W zbiorze map o nazwie Parergon naniósł dane z dziel Ptolemeusza na współczesne mapy, usiłując stworzyć "prawdziwe" mapy antycznego świata.

    I tak zabawa trwa do dzisiaj. Wiedza Ptolemeusza była w dużej mierze błędna. Współrzędne obiektów geograficznych, które możemy skonfrontować z rzeczywistością (jak morza czy góry) zawierają błędy niepowtarzane, niesystematyczne - tzn "poprawiając" współrzędne jednego obiektu wcale nie możemy wziąć tej samej poprawki dla obiektu sąsiedniego. Stąd wiadomość o "odkryciu uczonych", którzy odcyfrowali prawdziwe współrzędne obiektów Ptolemeusza jest kaczką dziennikarską, gdyż Ptolemeusz nie posiadał wiedzy o prawdziwych współrzędnych. Krytyce jest też poddawane samo istnienie wielu obiektów, ale przecież pisze o tym dużo Strzelczyk
  • 2010/12/17 11:20:53

    Jeszcze uzupełnienie.
    Pisząc "nie dochował się żaden oryginał" miałem na myśli nie papirus pisany osobiście przez Ptolemeusza, ale egzemplarz (oczywiście ręczną kopię) z jego czasów, wraz z mapami. Najstarsze istniejące do dzisiaj kopie pochodzą gdzieś z XIV wieku, zostały sporządzone prawdopodobnie na podstawie wcześniejszych kopii arabskich. Nie dochowała się żadna kopia arabska, natomiast wczesnośredniowiecze źródła arabskie wspominają, że takowe istniały.
  • Krajan 2012/02/04 18:56:58

    *Scurgum opisane w owym artykule to dzisiejsza Krajenka, bytująca w Powiecie Złotowskim. Dawniej przechodził przez nią szlak bursztynowy.
  • 2012/08/12 02:42:30

    A z tego co ja wyczytałem Ascaucalis to obecnie Krusza Zamkowa w powiecie Inowrocławskim.


http://alehistoria.blox.pl/2010/12/ANTYCZNA-POLSKA.html




Danziger Zeitung - to chyba mówi wszystko...



Demografia USA






Kolor niebieski...






Prawie 13% Amerykanów jest pochodzenia afrykańskiego.
Czarni są największą mniejszością w stanach wschodnich i południowych, takich jak Alabama, Georgia, Luizjana, Missisipi, Nowy Jork.
Azjaci stanowią 4,5% obywateli USA. Ludność pochodzenia azjatyckiego głownie zamieszkuje w dużych miastach i w stanach Kalifornia i Hawaje.

Rdzenni mieszkańcy kontynentu amerykańskiego stanowią dziś mniej niż 1% wszystkich amerykanów.

Najmniejszą grupą etniczną w USA są Hawajczycy i wyspiarze Pacyfiku, którzy stanowią 0,2% społeczeństwa


Ludność biała stanowi większość obywateli amerykańskich. Jej odsetek wynosi blisko 80% ogółu społeczeństwa.


Ponad 15% z tej grupy etnicznej stanowi ludność pochodzenie latynoskiego w większości hiszpańskojęzyczna, dominująca w stanach południowego Zachodu takich jak Kalifornia, Arizona, Nowy Meksyk, Nevada.
Latynosi są już największą grupa mniejszościową w Ameryce. Ludność biała pochodzenia europejskiego to około 65% obywateli amerykańskich.
Biali Amerykanie są przytłaczającą większością w Stanach Środkowego Zachodu takich jak Dakota Południowa, Dakota Północna, Nebraska, Wyoming, Idaho, Iowa czy Montana oraz stanach tzw. Nowej Anglii np. Vermont i New Hampshire.


Najwięcej białych jest pochodzenia niemieckiego (16,8%), irlandzkiego (12,1%), angielskiego (9,3%), włoskiego (5,9%), polskiego (3,3%), francuskiego (3,2%), żydowskiego (2,2%), szkockiego (2%).





































Most common ancestries in each U.S. county, according to the 2000 U.S. Census








Jakie wnioski?










Foto ze strony:
http://en.wikipedia.org/wiki/Maps_of_American_ancestries#Ancestry
http://pl.wikipedia.org/wiki/Demografia_Stan%C3%B3w_Zjednoczonych


Stan polskiej armii i stosunek sił Polska-Rosja





Dzisiaj znalezione...

re-blogged



Jak wygląda aktualne bezpieczeństwo Polski na wypadek napaści militarnej gdy chodzi o siłę bojową Polskich Sił Zbrojnych? Niestety źle, a nawet bardzo źle. I zanosi się na to, że będzie jeszcze gorzej.
Patrząc na nasze dzieje i kluczowe położenie geopolityczne powinniśmy mieć silną armię, najlepiej o potencjale podobnym do - jakże przecież małego - Izraela. Nasze siły zbrojne przede wszystkim powinny postawić na jakość wyszkolenia żołnierzy i nowoczesny sprzęt. Takie wojsko, nie tylko odstrasza najeźdźców i jest w stanie dać im odpór, ale też dba o wewnętrzne bezpieczeństwo, likwidując np. skutki katastrof naturalnych. Ważną rolą jest również reprezentowanie kraju na misjach sojuszniczych i interwencje siłowe poza granicami kraju - dla obrony własnych interesów i państw sprzymierzonych, jak również w przypadku wykrytych zagrożeń bytu państwowego i życia polskich obywateli. Trzeba pamiętać, ze precyzyjne działania wyprzedzające, realizowane zazwyczaj siłami jednostek specjalnych, są najbardziej skuteczne i likwidują problem w zarodku.
Bezpieczeństwo integralności państwa ma też bezpośrednie przełożenie na długofalowe inwestycje w kraju, jak i napływ zagranicznego kapitału. Nikt nie będzie planował wkładania pieniędzy w biznes postawiony na ruchomych piaskach, dodatkowo zagrożony kataklizmami. A tak obrazowo można opisać aktualny stan naszej gospodarki i bezpieczeństwa.

Jak konkretnie wygląda liczebność Wojska Polskiego i w jaki jest wyposażona sprzęt? Porównamy go z naszymi dwoma największymi sąsiadami. W tym artykule zestawimy nasza armię z potencjałem militarnym Rosji.


Siły Zbrojne Rzeczypospolitej Polskiej

Formacje i struktura

Trzonem Wojsk Lądowych są 3 dywizje ogólnowojskowe: dwie zmechanizowane (12, 16) i jedna pancerna (11), oraz brygady – powietrznodesantowa (6), kawalerii powietrznej (25) i Strzelców Podhalańskich (21).
Do 2008 roku istniały również Wojska Obrony Terytorialnej. WOT były doskonałym rozwiązaniem na wypadek działań obronnych terenu Rzeczypospolitej oraz pomocy przy ochronie przed skutkami katastrof naturalnych. Świetnie też pełniły funkcję wychowawczą aktywizując młodych ludzi do służby Ojczyźnie. Zostały jednak z niewyjaśnionych przyczyn zlikwidowane.
Przejdźmy do przedstawienia obecnych stanów osobowych i sprzętowych WP. Podane w tym artykule dane liczbowe mają oczywiście charakter orientacyjny i mogą się trochę różnić od stanu na dzień dzisiejszy.

Wojsko Polskie liczy w sumie niecałe 100 tysięcy żołnierzy, w tym niewiele ponad 2 tysiące żołnierzy Wojsk Specjalnych. W skład Sił Zbrojnych wchodzą Wojska Lądowe, Siły Powietrzne, Marynarka Wojenna i Wojska Specjalne, ale również Żandarmeria Wojskowa, Dowództwo Garnizonu Warszawa, Służba Kontrwywiadu Wojskowego i Służba Wywiadu Wojskowego. W trakcie tworzenia są też Narodowe Siły Rezerwowe, które mają zapewnić kadry dla uzupełnień w każdym z czterech rodzajów wojsk. Do tej pory NSR, według zapowiedzi, powinien sprawnie funkcjonować, jednak powołano dopiero połowę planowanych stanów osobowych, a cała operacja prawdopodobnie okaże się klapą i biciem medialnej piany.
W czasie pokoju kierownictwo nad armią sprawuje Minister Obrony Narodowej, a w czasie wojny Naczelny Dowódca Sił Zbrojnych. Nad nimi zawsze stoi Prezydent RP.
Poziom wyszkolenia żołnierzy pomimo szumnej akcji profesjonalizacji armii stale spada. Wyszkoleni żołnierze coraz częściej opuszczają służbę i nie ma ich kim zastąpić, a w wyniku cięć resortowych obniżono znacznie środki na ten cel. Tylko w latach 2010-2012 z wojska odeszło około 13 tysięcy osób, z czego 10 tysięcy odbyło się na własną prośbę.


Mobilizacja na wypadek wojny

System mobilizacyjny, w wyniku likwidacji służby poborowej, praktycznie przestał istnieć. Jeśli uda się powołać w takiej sytuacji 50 tys. żołnierzy, to będzie można to uznać za duży sukces. Problem jednak też w tym, że nie będzie gdzie ich zakwaterować, bo “reformatorzy” zlikwidowali stosowne obiekty koszarowe i zaplecze organizacyjne. Porównując zdolność mobilizacji na wypadek wojny, w państwach europejskich jest to 1,66% populacji, a w Polsce około 0,3%, czyli pięciokrotnie mniej. Po rezygnacji z systemu szkolenia rezerw ich zdolność bojowa może być też dużo niższa od oczekiwanej.


3 żołnierzy na 1 dowódcę

Fatalnie wygląda ocena struktury osobowej WP. Na początku 2012 roku w Wojsku Polskim służyło 103 generałów, 22 555 oficerów, 39 276  chorążych i podoficerów oraz 36 501 szeregowych. Tak więc stosunek kadry dowódczej zaplecza dowojsk pola walki to 1 do 3,3! Mamy więc jednego dowódcę na około trzech żołnierzy - stosunek nadający się raczej do dowcipu, a nie żywotnego interesu państwa. Dla porównania w armii brytyjskiej jest to 1 do 6,6 a w amerykańskiej 1 do 5,7. Mamy więc tak naprawdę 35-40% żołnierzy na polu walki z całości faktycznego stanu osobowego.


Ważniejsze interesy sojuszników

Niepokojące jest też to, że ogromne środki i uwaga MONu idzie w kierunku naszych sił ekspedycyjnych, a główna część armii, mająca bronić terytorium Polski jest w opłakanym stanie, zarówno pod względem organizacyjnym, jak i technicznym. Jest to bardzo poważna nierównowaga - przecież interesy sojuszników nie są ważniejsze od bezpieczeństwa polskich obywateli.


Wydatki

Polska przeznacza obecnie na armię około 10 miliardów złotych. Kwota ta jest znikoma na tle innych, podobnych państw i w dużym stopniu wydawana jest nieracjonalnie. Wydatki osobowe to ponad połowa, a modernizacja techniczna to 1/4 całego budżetu MON. Poważnym błędem są przede wszystkim małe wydatki na przedsięwzięcia badawcze i rozwojowe, na poziomie kilku procent budżetu wojska. Polski przemysł zbrojeniowy, pomimo że dysponuje jeszcze ciągle utalentowanymi zespołami naukowców, jest zaniedbywany, a ich wynalazki i modernizacje odrzucane podczas procedur przetargowych. Zarządzanie funduszami MON pozostawia więc wiele do życzenia. Najlepszym przykładem jest tu wynajmowanie i opłacanie prywatnych agencji do ochrony obiektów wojskowych, podczas gdy wcześniej zajmowało się tym samo wojsko.
Innym i znaczącym problemem w naszym wojsku jest korupcja, którą należy liczyć w miliardach złotych. Sam jeden przetarg w Planie Modernizacji Technicznej przyniósł straty na poziomie 300 milionów złotych. Co ciekawe, po przeprowadzeniu tzw. profesjonalizacji w armii korupcja wzrosła zamiast się zmniejszać.
Przejdźmy teraz do zestawienia sprzętowego Wojska Polskiego.


Wyposażenie Wojska Polskiego

Broń palna

Ponad 2 miliony sztuk, wliczono także karabiny wyprodukowane w czasie II Wojny Światowej.


Siły pancerne

Czołgi T-72, PT-91 Twardy, Leopard 2A4 - w sumie około 900 pojazdów, w tym:
  • T-72 – 545
  • PT-91 – 233
  • Leopard 2A4 - 128
Bojowe wozy piechoty i transportery opancerzone – BWP-1, BWR-1, KTO Rosomak, HMMWV, BRDM-2 - w sumie ok. 1 500 pojazdów, w tym m. in.:
  • transportery opancerzone Rosomak – 380
  • transportery opancerzone M113 i M577 – 29 i 6
  • wozy rozpoznawcze BRDM-2 – 432
Wozy wsparcia- WZT-2, WZT-3/3M, WPT Mors, Bergepanzer 2A2, MID, TRI Hors, TRI-D Durian,  TS Lotos, Ryś-MED, ISM Kroton, BRDM-2RS, Przebiśnieg, R-330P, ZWD-1, ZWDSz-2, ZWD-3, ZWD-10R, ZWD-10K, WD-2001, MP-21/22/23/24/25, BWP-1D i BWP-1D (MP-31) - w sumie około 450 pojazdów.

Środki artyleryjskie i przeciwlotnicze

artyleria HS Goździk 122mm i AHS Dana 152mm, samobieżna haubica Krab 155mm, wyrzutnia rakietowa BM21/RM70 122mm, moździerze M-98 i LM-60, przenośne wyrzutnie rakiet ppk Spike, ppk Malutka, ppk Fagot, ppk Konkurs, dywizjony plot. Newa-SC i Wega-WE, zestawy plot. Strzała-2M, Grom i ZUR-23-2, armaty plot.  S-60 57mm – razem około 3 000 sztuk, w tym:
  • artyleria – (122 mm HS Goździk,152 mm AHS Dana, 122 mm wyrzutnia rakietowa BM21/RM70, moździerze, PPK Spike) – 1 150
  • Przenośne wyrzutnie rakiet ppk – 850
  • Zestawy przeciwlotnicze – 570


Śmigłowce

Śmigłowce szturmowe Mi-24D i Mi-24W, śmigłowce uzbrojone Mi-2URP, M-2RL, Mi-2Ch, Mi-2, Mi-2D i W-3PL, śmigłowce wielozadaniowe W-3W, W-3ŚRR, W-3PSOT, W-3PL, Mi-2, Mi-2RL i SW-4, śmigłowce zwalczania okrętów podwodnych Mi-14PŁ i Kaman SH-2G Super Seasprite, śmigłowce transportowe Mi-8T, Mi-8MTW-1, W-3T i Mi-17, śmigłowce ratownicze Mi-8RL, W-3RL, Mi-14PŁ/R, W-3RM Anakonda i W-3WARM Anakonda, śmigłowce medyczne M-17AE i W-3R, śmigłowce pasażerskie Mi-8P i W-3S - w sumie około 250 sztuk, w tym:
  • śmigłowce szturmowe - 32
  • śmigłowce uzbrojone - 66
  • śmigłowce wielozadaniowe - 85
  • śmigłowce zwalczania okrętów podwodnych - 12
  • śmigłowce transportowe - 37
  • śmigłowce ratownicze - 10
  • śmigłowce pasażerskie - 7


Samoloty

Samoloty wielozadaniowe F-16C/D, samoloty myśliwskie MiG-29/UB, samoloty myśliwsko-bombowe Su-22M4/U3K, samoloty szkolno-treningowe TS-11 Iskra i PZL-130 Orlik, samoloty transportowe C-295M, An-28TD, C-130, M-28B/TD, M-28B/PT, M-28B Bryza-1TD, samoloty rozpoznawczo-patrolowe M-28B Bryza-1R - w sumie około 250 sztuk, w tym:
  • samoloty wielozadaniowe F-16  – 48
  • samoloty myśliwskie MiG-29  – 32
  • samoloty myśliwsko-bombowe Su-22 – 32
  • samoloty szkolno-treningowe – 91
  • samoloty transportowe – 36
  • samoloty pasażerskie – 7
  • samoloty rozpoznawczo-patrolowe - 8


Środki przeciwlotnicze

Dywizjony plot. Newa-SC i Wega-WE, zestawy plot. Strzała-2M i Grom i ZUR-23-2, armaty plot. 57 mm S-60,  - w sumie około 360 sztuk.


Okręty

1 okręt podwodny projektu 877E, typu Kilo, 4 okręty podwodne projektu 207, typu Kobben, 2 fregaty rakietowe typu Oliver Hazard Perry, 1 korweta dozorowa projektu 620, typu Kaszub, 2 korwety rakietowe projektu 1241RE, typu Mołnia, 3 korwety rakietowo-artyleryjskie projektu 660, typu Orkan, 3 niszczyciele min projektu 206FM, typu Mewa, trałowiec projektu 207DM, typu Gopło, 12 trałowców projektu 207P, typu Gardno, 4 trałowce projektu 207M, typu Mamry, 5 okrętów transportowo-minowych projektu 767, typu Lublin, 2 okręty rozpoznania radioelektronicznego projektu 863, typu Nawigator, 1 okręt szkolny (barkentyna) projektu B79/II, okręt szkolny projektu 888, typu Wodnik, 2 okręty ratownicze projektu 570, typu Piast, 2 okręty ratownicze projektu B823, typu Zbyszko, 2 okręty hydrograficzne projektu 874, typu Heweliusz, 1 okręt wsparcia logistycznego projektu 890, typu Kontradmirał Xawery Czernicki, 1 zbiornikowiec paliwowy projektu ZP-1200, typu Bałtyk - w sumie 48 okrętów.


Wyposażenie

Trały przeciwminowe Bożena, parki pontonowe PP-64 Wstęga, stacje radiolokacyjne N-21, N-22, AN/PPS-5C MSTAR, SNAR-10, RZRA-201 Liwiec - w sumie około 120 sztuk, w tym:
  • trały przeciwminowe – 14
  • parki pontonowe – 60
  • stacje radio lokacyjne – 62


Sprzęt radiotechniczny

Stacje rlok. N-11, N-12, N-12M, TSR-19/N-19, N-31/31M i N-41, systemy rozpoznania radioel. Lena-3M/MD i MSR-W - w sumie ok. 120 sztuk.

Należy zaznaczyć, że znaczna część sprzętu będącego na wyposażeniu polskiej armii jest już przestarzała. Walka na sprzęcie niższym o choćby jedną generację w starciu 1:1 prawie zawsze daje zwycięstwo nowocześniejszemu przeciwnikowi.
Starając się ująć w kilku słowach aktualny stan wyposażenia polskiej armii można to określić następująco:
  • Ilość żołnierzy “frontowych” i ich wyszkolenie znacząco odbiega na naszą niekorzyść od podobnych państw ościennych.
  • Wojska pancerne dysponują za małą ilością stosunkowo nowoczesnych czołgów, większość jest już przestarzała.
  • Siły lotnicze, które pełnią decydującą rolę podczas typowych konfliktów zbrojnych są niewystarczające. Jedynie myśliwce wielozadaniowe F16 i szturmowe MiG-29 mogą tu odegrać ważną rolę, ale ich ilość jest za mała.
  • Artyleria dysponuje sprzętem o zasięgu trzykrotnie mniejszym od stosowanych współcześnie rozwiązań. Jedynie wprowadzenie do służby 8 nowych zestawów artyleryjskich Krab i zapowiedzi zwiększenia ich liczby należy ocenić pozytywnie. Planowany zakup rakietowych systemów WR 40 Langusta budzi też pewne nadzieje.
  • Obrona przeciwlotnicza oparta jest prawie w całości na kilkudziesięcioletnich systemach pochodzenia radzieckiego i nie może zwalczać np. rakiet manewrujących. Ćwiczebną baterię rakiet Patriot z pustymi kontenerami rakietowymi należałoby tu zaliczyć do czystej propagandy.
  • Marynarka Wojenna praktycznie przestaje istnieć i zaczyna przypominać muzeum.
  • Stale spadają morale żołnierzy i ich zaangażowanie w walkę z narażaniem własnego życia staje pod znakiem zapytania.
  • Koncepcja obronna MON nie widzi potencjalnego zagrożenia w ciągu najbliższych kilkunastu lat, co odbija się na wszystkich podejmowanych decyzjach.
Ilość wyposażenia bojowego Polskich Sił Zbrojnych jest bardzo mała, wręcz w niektórych aspektach śladowa, gdy przyrównamy ją do ilości, jaką dysponuje Rosja czy Niemcy. Dokonajmy więc teraz porównania.


Siły zbrojne Federacji Rosyjskiej

Stan osobowy Rosyjskiej Armii to około 1,1 miliona żołnierzy. Wprowadza się teraz redukcję i niedługo ma ich być około 700-800 tysięcy. Potencjał mobilizacyjny na wypadek wojny to w sumie prawie 5 milionów. Stan w czasie pokoju przewyższa więc nasz dziesięciokrotnie, a w stanie wojny prawie pięćdziesięciokrotnie!
Największą siłą Rosji są jej siły oparte o pociski balistyczne, których polska  zupełnie nie posiada. Są to:


Strategiczne pociski balistyczne

  • R36M (SS-18), zasięg 16 000 km - 60 wyrzutni, 585 głowic bojowych.
  • UR-100 (SS-19), zasięg 10 000 km - 77 wyrzutnie, 434 głowic bojowych.
  • Topol (SS-25), zasięg 10 000 km - 171 wyrzutni, 181 głowic bojowych.
  • Topol M (SS-27), zasięg 11 000 km - 77 wyrzutni, 77 głowic bojowych.


Pociski balistyczne krótkiego zasięgu

  • 9K79 Toczka (BSRBM), zasięg 70-120 km - ok. 140-160 wyrzutni.
  • 9K72 Elbrus - Scud, z rakietą R-17, o zasięgu 300 km - 180 wyrzutni.
  • 9M72 Iskander/Iskander-E, o zasięgu 280-480 km (różne wersje) - ok. 30-60 wyrzutni


Broń pancerna

Czołgi T-90, T–80BW,U,UD,UK,UM, T–72B,B(M), T–64BW i T–62M1, bojowe wozy piechoty i transportery opancerzone oraz wozy wsparcia BTR-90, BTR–80A, BTR–70M1986/1, BTR–60PB, MT-LB, BTR-D, BMP–2E, BMP-3, BMP–1P, BMD-3, BMD-2, BMD-1P, BRDM-2 i MT–LBu - w sumie około 11 600 pojazdów, w tym:
  • czołgi - 2 600
  • wozy opancerzone - 9 000
Rosja posiada więc 5 razy więcej sł pancernych od Polski, w tym 2,5 raza więcej czołgów i 6 razy więcej wozów opancerzonych. Trzeba tu zaznaczyć, że Rosjanie dysponują dodatkowo ogromnymi rezerwami przestarzałych pojazdów, których tu nie ujęliśmy.

Samoloty

Samoloty wielozadaniowe Su-35, Su-34, samoloty myśliwskie Su-27/SM/SM2, MiG-29, MiG-31, MiG-25 Foxbat, samoloty bombowe Su-24M/M2, Su-24MR/MP Fencer, Su-33, samoloty szturmowe Su-25, bombowce i bombowce strategiczne Tu-22M Backfire, Tu-95 (Tu-142), Tu-160, samoloty transportowe Ił-76, An-72, An-124 Rusłan - w sumie około 17 00 sztuk, w tym:
  • Samoloty wielozadaniowe – 34
  • Samoloty myśliwskie – 822
  • Samoloty bombowe – 500
  • Samoloty transportowe – 113
  • bombowce i bombowce strategiczne - 200
W liczbach całkowitych stosunek samolotów bojowych wynosi 14:1, przy czym posiadają aż 200 bombowców, w tym strategicznych, których Polska wcale nie posiada.


Śmigłowce

Śmigłowce szturmowe Ka-29TB, Ka-50 Hokum, Mi-28 Havoc, Mi-24, Mi-24A, Mi-24D, Mi-24W, Mi-24P, Mi-24M i Mi-24WM, śmigłowce uzbrojone Ka-27PV, Ka-32A7, śmigłowce wielozadaniowe Ka-60 Orka, Mi-8, Mi-9, Mi-17, Mi-18, Mi-19, Mi-171, Mi-172, śmigłowce zwalczania okrętów podwodnych Ka-27PL, śmigłowce wczesnego ostrzegania Ka-31, śmigłowce transportowe Mi-26, Mi-38 - w sumie około 2 300 maszyn
Z porównania z polskimi siłami Rosjanie posiadają w liczbie helikopterów przewagę 9:1.


Środki artyleryjskie i przeciwlotnicze

Artyleria ciągniona 2A6 152mm, 2A18 122mm, 2A19 100mm, 2A29 100mm, 2A36 152mm, 2A45 125mm, 2A65 152mm, B-4 203mm M1931, D-20 152mm, D-30 122mm, D-74 122mm, M-30 122mm M1938, M-46 130mm, M-55 152mm, M-389 155mm i T-12 100mm, artyleria samobieżna 2P 406mm, 2S1 122mm M1974, 2S3 152mm M1973, 2S4 240mm M1975, 2S5 152mm, 2S7 203mm, 2S19 152mm, 2S31 120mm, ASU-85 85-mm i MT-LBu ACRV, moździerze 2s12 Sani 120mm, 2B14-1 Podnos i 2B11/24, artyleria rakietowa 9A51 122mm, 9A52 300mm, 9K58 300mm, 9P140 220mm, BM-13 132mm, BM-14 140mm, BM-21 122mm, BM-22 220mm, BM-24 240mm, BM-25 250mm, BM-27 220mm, BM-30 300mm, BMD-20 200mm, M-1975 120-mm, RPU-14 140mm i TOS-1 220mm, systemy rakietowe obrony przeciwlotniczej S-400, S-300W, S-300P, Pancyr-S1, 9K35 Strieła-10, 9K35M3-K, S-25 Berkut, S-75 Dźwina, S-125 Newa, S-200 Wega, systemy rakietowe przeciwbakistyczne A-35 i A-135, artyleria przeciwlotnicza ZSU-23-4M Szyłka - w sumie 14 500 sztuk artylerii i 7 500 sztuk jednostek obrony przeciwlotniczej, razem 23 000 sztuk, w tym:
  • artyleria ciągniona - 7 500
  • artyleria samobieżna - 3 500
  • wyrzutnie rakietowe - 900
  • moździerze - 2 600
  • systemy rakietowe obrony przeciwlotniczej - 600
  • artyleria przeciwlotnicza - ok. 7 000
Stosunek sił Polska - Rosja w aspekcie artylerii wynosi 1:6, a w obszarze obrony przeciwlotniczej 1:12. Należy przy tym pamiętać że Rosja posiada broń przeciwko pociskom balistycznym.


Okręty

Marynarka wojenna Rosji posiada jedną z największych flot na świecie, w tym 1 lotniskowiec. Okręty podwodne to 26 atomowych z rakietami balistycznymi, 11 atomowych z uzbrojeniem rakietowym, 25 atomowych uderzeniowych i 31 o napędzie klasycznym. Dalej 2 krążowniki rakietowe o napędzie atomowym, 6 krążowników rakietowych, 21 niszczycieli rakietowych, 20 fregat rakietowych, 77 fregat, 7 hydropłatów rakietowych, 71 korwet, 118 jednostek patrolowych, 28 niszczycieli min i trałowców oceanicznych, 90 niszczycieli min i trałowców przybrzeżnych, 1 okręt transportowy i 25 do przewozu czołgów, 25 poduszkowców desantowych, 19 okrętów rozpoznania radioelektronicznego, 17 zbiornikowców i 4 okręty szpitalne - w sumie 616 okrętów.

Tu nawet nie ma czego porównywać z Polską Marynarką Wojenną - totalna dyskwalifikacja! Jeden nowoczesny okręt rosyjski byłby w stanie zatopić całą polską flotę.


Porównanie budżetów armii polskiej i rosyjskiej

Na koniec należy porównać środki finansowe przeznaczone na wojsko. Polska wydaje na ten cel około 9 miliardów, a Rosja 64 miliardy dolarów rocznie czyli o 7 razy więcej. W ramach intensyfikacji zbrojeń zatwierdzono też nowy projekt budżetu rosyjskiego resortu obrony na lata 2013-2015, który zakłada stałe zwiększanie wydatków, aż do poziomu 97 mld w 2015 roku. Oznacza to wzrost aż o około 40%! Dysproporcje miedzy polskimi siłami a Rosją będą więc raczej rosły.
Rosja wprowadziła w 2008 roku nowy program zbrojeń pod nazwąSiły Zbrojne 2020.Tylko na rozwój i zakup nowych rodzajów uzbrojenia planuje się wydać w ciągu najbliższych lat 624 mld dolarów. PrzykładowoRosjanie przygotowali już odpowiednika amerykańskiego F-22 czyliSuchoj T-50 (PAK FA). Natomiast Amerykanie wstrzymali prace nad F22 ze względu na kryzys. Super Flanker (oznaczenie NATO dlaSuchoj T-50) jest myśliwcem, który nie ma sobie równych na świecie w swojej klasie. Jednocześnie trwają prace nad niewidzialnym dla radarów bombowcem strategicznym PAK DA.
Patrząc wiec na stosunek sił zbrojnych Polski i Rosji można gołym okiem zauważyć przerażającą dysproporcję. Jeśli spojrzy się na broń balistyczną i marynarkę wojenną to o proporcjach nawet nie sposób mówić. Jeśli więc Polska nie zmieni w najbliższym czasie założeń swojej strategii obronnej i nie dołoży intensywnych starań w kierunku unowocześnienia i wzmocnienia naszej armii, ewentualny konflikt z Rosją może być naszym ostatnim starciem w historii. Tym, którzy wierzą, że naszą główną siłą są sojusze, a przede wszystkim przynależność do NATO przypomnę, że w całej historii Polski tego typu gwarancje zawodziły. Zapamiętajmy znaną sentencję: “Polska może liczyć tylko na siebie”.

Natomiast osobom, które uważają, że w najbliższych latach Polacy mogą być bezpieczni i nastały czasy pokoju i braterstwa polecam artykuł: Czy współczesna Polska może być ofiarą wojny?

Źródła: Wikipedia; mpolska24.pl - Piotr Śmielak; freeisoft.pl

http://www.sejfty.pl/index.php/artykuly/wojsko/item/520-stan-polskiej-armii-i-stosunek-si%C5%82-polska-rosja.html

KOMENTARZE

  • @Autor
    Tak podawane dane mylą. Przecież Rosja nie może na nas rzucic się całą potęgą. Ma do obrony spore terytorium. Poza tym do starcia nie potrzeba już tłumów ludzi. Łatwiej z nami mieliby Niemcy. Każdy ich sąsiad jest słabszy i mniej liczny (Rosja ma CHiny i Japonię za Morzem. Do tego Turcja może rzucic się na Kaukaz).
    A służba zasadnicza była pomyłką. Ja w latach 90-tych (przed studiami) byłemw Skwierzynie. Strata czasu. 5 strzelań na rok, z czego 3 na unitarce. To były wojska rakietowe, a większośc sprzętu pamiętała Gomułkę. To należało skasowac. Ale zmieniono złe na jeszcze gorsze.
    Dzisiaj wg mnie należy rozbudowywac wojska rakietowe i tworzyc OT. To byłoby w miarę tanie. Od wojsk pancernych należy odchodzic. Ile czołgów załatwi jeden Apache?
  • @
    Dobre na początek napoczęcie tematu - "lekki w formie" wpis i porównanie. Czy zna Pan miejsce gdzie można przeczytać na ten temat nieco bardzo szczegółowo oraz zapoznać się ze stanem armii Niemiec?
  • @Skanderbeg 22:02:57
    " Przecież Rosja nie może na nas rzucic się całą potęgą"

    Chodzi o pokazanie NA JAKĄ POTĘGĘ chce nas poszczuć NATO.