Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

poniedziałek, 15 maja 2023

Odjęcie






przedruk
tłumaczenie automatyczne z języka serbskiego




Piekielna Europa Niemiec



13 maj 2023



W niedawnym wywiadzie dla niemieckiego radia RBB prezydent Frank-Walter Steinmeier nakreślił dystopijną wizję przyszłej Europy, zauważając, że "europejski porządek bezpieczeństwa już nie istnieje" i że przez długi czas wspólne bezpieczeństwo nie będzie kwestią porozumienia między "Europą" a Rosją. Po zakończeniu wojny na Ukrainie powstanie nowa sytuacja, w której "Europa" i Rosja będą się wzajemnie bronić przynajmniej w perspektywie średnioterminowej. Innymi słowy, na kontynencie europejskim powstanie permanentna wroga sytuacja, z nową linią podziału przypominającą mur berliński, a w najlepszym razie nową zimną wojną.


Oczywiście, według niemieckiego prezydenta, głównym winowajcą tego wszystkiego jest Rosja, a nie Niemcy czy UE.

Nie wiemy, co jest gorsze w tym wywiadzie: intelektualna i moralna nieuczciwość niemieckiego prezydenta czy przygnębiająca perspektywa naszego kontynentu, którą oferuje. Zacznijmy od nieuczciwości.


Niemiecka nieuczciwość


Jeśli chodzi o obwinianie Rosji za całe zło tego świata, w tym stan wojny na kontynencie europejskim, słyszeliśmy już o tym od zachodnich polityków i ich medialnych wspólników. Szkielet tej dezinformacyjnej narracji brzmi mniej więcej tak:

Źli Rosjanie, niesprowokowani, najechali biedną i bezbronną Ukrainę i tym samym naruszyli świętą zasadę nienaruszalności granic. Dlatego nie może być mowy o normalnych stosunkach z "agresorem", którego boją się wszystkie uczciwe państwa i politycy zachodni. Bo gdyby stosunki z "agresorem" zostały znormalizowane, uprawomocniłoby to jego agresję i zachęciłoby go do jej kontynuowania. I pewnego dnia – nad brzegiem Atlantyku jest "agresor". A potem na plażach hollywoodzkich gwiazd w Malibu. Rosja jest po prostu agresorem ze złości, jako hobby, rzemiosła. Cały cel i sens jego istnienia to agresja i wola podboju Europy i świata. I, co najważniejsze, jeśli zły agresor nie przestanie, jutro zapuka do drzwi uczciwych obywateli uczciwego zachodniego świata konsumpcyjnego. A potem będzie za późno. Dlatego konieczne jest powstrzymanie agresora już teraz i nie zawieranie z nim żadnego pokoju – chyba że jako techniczny środek kupowania czasu.

Aby jednak narracja została zachowana, przynajmniej we fronclamach, konieczne jest dodanie czegoś innego – czyli odjęcie. Konieczne jest usunięcie kontekstu, to znaczy wyodrębnienie tylko jednej części najnowszej historii i milczenie o reszcie.


Dokładniej rzecz ujmując, należy wymazać całą historię od zjednoczenia Niemiec do Euromajdanu w lutym 2014 r. i późniejszych nieudanych porozumień mińskich, które doprowadziły do obecnej wojny dziewięć lat później.

Konieczne jest zatem całkowite wymazanie i wrzucenie go do orwellowskiej "pamięci", aby użyć ulubionej obecnie euroatlantyckiej kwalifikacji, szkodliwego wpływu Niemiec na upadek międzyeuropejskiego porządku zaufania i bezpieczeństwa.



Pierwszym było zlekceważenie przez Niemcy amerykańskiej obietnicy złożonej Gorbaczowowi, że NATO nie przesunie się "ani o cal na wschód" w zamian za sowiecką zgodę na zjednoczenie Niemiec. Tak więc, w podzięce za hojność Gorbaczowa, różne niemieckie koalicje rządzące głosowały za wszystkimi sześcioma kolejnymi falami rozszerzenia NATO, a mianowicie za sześcioma nowymi posunięciami tego wojującego sojuszu na wschód.

Nawiasem mówiąc, najbardziej absurdalnym zachodnim uzasadnieniem tego wyznania jest argument, że nie było żadnego pisemnego dokumentu potwierdzającego tę obietnicę. Tak więc sam Zachód mówi nam, że jego słowu po prostu nigdy nie można ufać.



Rozpad Jugosławii

Kolejną zbrodnią Niemiec przeciwko bezpieczeństwu europejskiemu jest wiodąca rola tego kraju w rozpadzie Jugosławii. New York Times podsumował istotę destrukcyjnego podejścia Niemiec do kryzysu:

[ze względu na słabe tłumaczenie, podaję trzy wersje tej wypowiedzi, bo nie wiem co dokładnie chciał powiedzieć Autor - MS]


- Podczas gdy większość rządów europejskich poparła ostateczne uznanie Słowenii i Chorwacji, niektóre próbowały opóźnić dzisiejsze ogłoszenie, aby uznanie było częścią kompleksowego porozumienia pokojowego na Bałkanach. Jednak niemieccy urzędnicy upierali się, że uznanie jest jedynym sposobem, aby Serbowie zaakceptowali porozumienie.

„Chociaż większość rządów europejskich poparła ostateczne uznanie Słowenii i Chorwacji, niektóre próbowały opóźnić dzisiejsze ogłoszenie, aby uznanie było częścią kompleksowego porozumienia pokojowego na Bałkanach. Jednak niemieccy urzędnicy nalegali, aby uznanie było jedynym sposobem na uzyskanie Serbów zaakceptować porozumienie”.

„Chociaż większość rządów europejskich poparła ostateczne uznanie Słowenii i Chorwacji, niektóre próbowały opóźnić dzisiejsze ogłoszenie, aby uznanie było częścią kompleksowego porozumienia pokojowego na Bałkanach.

Jednak niemieccy urzędnicy nalegali, aby uznanie było jedynym sposobem zmuszenia Serbów do zaakceptowania porozumienia”.



Istotą nie było poszukiwanie pokoju, ale szukanie rewanżu przeciwko Serbom i wspaniałemu oporowi Serbii wobec krwawej Rzeszy Niemieckiej. 


Kiedy niemiecki minister spraw zagranicznych Klaus Kinkel, szukając jakiegokolwiek usprawiedliwienia dla tego, co już zostało zaplanowane, skłamał na temat roli Serbii w masakrze fałszywej flagi na ulicy Vase Miskina w Sarajewie, która spowodowała wprowadzenie brutalnych sankcji wobec reszty Jugosławii, nie mógł powstrzymać się od wybuchu długo tłumionej nienawiści i agresji. Krzyczał, że "Serbia musi paść na kolana".



Seria niemieckich zbrodni przeciwko postzimnowojennemu europejskiemu porządkowi bezpieczeństwa była kontynuowana z obrzydliwą rolą Niemiec w podżeganiu do agresji NATO na FRJ w 1999 r., dobrze udokumentowaną w odważnym niemieckim filmie dokumentalnym pt. "Zaczęło się od kłamstwa", w którym systematycznie obalano antyserbskie kłamstwa propagandowe kanclerza Gerharda Schrödera, ministra spraw zagranicznych Joški Fischera i ministra obrony Rudolfa Scharpinga.
 

Do serii zbrodni propagandowych należy dodać fakt, że niemieccy politycy wykorzystali agresję NATO przeciwko naszemu krajowi do legitymizacji pierwszego bojowego użycia niemieckich sił zbrojnych po klęsce III Rzeszy.

Celem było przełamanie tego prawie półwiecznego tabu, aby położyć podwaliny pod odbudowę niemieckiego imperializmu i, teraz jest to oczywiste, nową penetrację na wschód, w kierunku Moskwy, choćby w charakterze amerykańskiego wasala .


Wisienką na torcie tej zbrodni jest uznanie przez Niemcy fałszywego państwa Kosowo – co oczywiście nie przeszkadza Steinmeierowi i reszcie niemieckiego establishmentu politycznego obwiniać Rosjan o łamanie "świętej zasady" nienaruszalności granic.




Niemieckie błogosławieństwo dla Ukrainy

Wreszcie, jeśli chodzi o kryzys ukraiński, odpowiedzialność i wina Niemiec są ogromne. 

Niemcy poparły zamach stanu na Euromajdanie w Kijowie w 2014 roku, a następnie odegrały kluczową rolę w tzw. zamachu stanu Euromajdanu. 

Procesy mińskie, które na papierze miały przyczynić się do deeskalacji sytuacji i poszukiwania nowego modus vivendi na Ukrainie. Niestety, jak praktycznie wszyscy teraz wiedzą, okazało się, że Niemcy wcale nie podeszli do procesu mińskiego i negocjacji w dobrej wierze, ale w celu "kupienia czasu" dla Ukrainy, według uznania Merkel, aby odpowiednio uzbroić i wyszkolić swoją armię do wojny z rosyjskojęzyczną i prorosyjską ludnością Ukrainy.



Oczywiście Steinmeier doskonale o tym wszystkim wie. A jednak obwinia Rosjan o załamanie europejskiego bezpieczeństwa. To znacznie więcej niż cynizm. Jest to część świadomego i ukierunkowanego "gesleitingu" – psychologicznej wojny zachodnich elit globalistycznych przeciwko normalnym ludziom, której celem jest zachwianie ich postrzeganiem rzeczywistości, aby łatwiej było nimi manipulować. 

Dlatego nikogo nie powinno dziwić rosyjskie określenie  "nienegocjowalność", które stosują oni do wszystkich obecnych zachodnich polityków, jako ludzi, z którymi nie można zawrzeć żadnego wiarygodnego porozumienia lub porozumienia.


Być może jedyną rzeczą gorszą od zdolności Steinera do bezczelnego oszustwa jest jego gotowość do skazania kontynentu europejskiego na przedłużający się konflikt i podział. Mówiąc najprościej, Steiner urbi et orbi ogłasza, że wszyscy musimy pogodzić się z tą sytuacją w nieskończoność – wszystko po to, by zaspokoić szalone imperialne ambicje kliki, która przejęła kontrolę nad politycznym Zachodem, w tym nad Niemcami. To znaczy, aby ukryć swoją winę za pogrążenie kontynentu europejskiego w nowym konflikcie światowym, tym razem z dużym prawdopodobieństwem użycia prawdziwej broni masowego rażenia.


Z takimi ludźmi i taką polityczną "elitą" nie mamy czego szukać i nie mamy na co liczyć. I wreszcie, należy im odmówić prawa do wypowiadania się w imieniu "Europy", a także prawa do definiowania, czym dokładnie jest "Europa" i czy koniecznie musi istnieć tylko jedna – ich.














Brak komentarzy:

Prześlij komentarz