Grzegorz Kucharczyk
Stulecie Królestwa Polskiego
Data publikacji: 2016-11-05 05:00
Data aktualizacji: 2016-11-08 07:48:00
Czy zapomniany dziś akt z 5 listopada 1916 roku – a więc zapowiedź utworzenia państwa polskiego – był istotnym faktem politycznym, czy dowodem na całkowicie instrumentalne potraktowanie Polaków przez Rzeszę?
Sto lat temu, 5 listopada 1916 roku cesarz niemiecki Wilhelm II oraz cesarz Austrii i król Węgier Franciszek Józef I ogłosili powstanie Królestwa Polskiego. Jego przyszłe granice nie zostały nawet w przybliżeniu zakreślone. Nie wiadomo było również kto miałby zostać władcą restytuowanego państwa polskiego. Wiadomo było natomiast, że przyszłe państwo polskie miało pozostawać w „ścisłym sojuszu” z mocarstwami centralnymi. W tym przypadku „sojusz” należy rozumieć jako podporządkowanie. Akt Dwóch Cesarzy wspominał o czymś jeszcze. Berlin i Wiedeń zapowiadały utworzenie „polskiej siły zbrojnej” (polnische Wehrmacht), która rzecz jasna miała również działać w ramach „ścisłego sojuszu” z armiami państw centralnych.
Ta ostatnia kwestia była zresztą czynnikiem, który w decydujący sposób wpłynął na sfery rządowe nad Sprewą i nad Dunajem, by podjąć sprawę polską W momencie, w którym publikowano Akt Dwóch Cesarzy dominująca pozycja Niemiec w sojuszu mocarstw centralnych nie pozostawiała żadnych złudzeń, co do tego, kto będzie wyznaczał ramy i egzekwował „ścisły sojusz”, o którym wspominano w dokumencie sygnowanym przez Wilhelma II i Franciszka Józefa. Ale tak naprawdę właściwymi sygnatariuszami byli feldmarszałek Hindenburg i generał Ludendorff, stojący na czele niemieckiego naczelnego dowództwa armii (OHL). „Straszliwi Dioskurowie” od dłuższego czasu naciskali na polityków w Berlinie, by znaleźli rozwiązania, które umożliwiłyby uzupełnienie strat ludzkich ponoszonych przez armię niemiecką w morderczych bitwach na froncie zachodnim. W 1916 roku, krótko przed publikacją Aktu Dwóch Cesarzy zakończyła się wyniszczająca „bitwa materiałowa” pod Verdun. Potrzeba nowego mięsa armatniego była więc tym pilniejsza. Lukę w szeregach armii Kaisera miał wypełnić polski Wehrmacht będący w „ścisłym sojuszu”.
Niemieckie plany „organizowania” Wschodu
Należy zauważyć, że Niemcy przystępując w sierpniu 1914 roku do Wielkiej Wojny nie miały żadnej wizji polityki wobec ziem polskich i Polaków. W odniesieniu do ziem zaboru pruskiego obowiązywał twardy kurs wyznaczany kolejnymi prawami wyjątkowymi uchwalanymi nad Sprewą w ostatnich latach pokoju (na czele z ustawą o przymusowym wywłaszczaniu polskiej własności z 1908 roku). Militarne zwycięstwa na froncie wschodnim, zwłaszcza zaś sukces ofensywy wiosenno-letniej z 1915 roku, która przesunęła front nad Dźwinę i Wołyń, oznaczał, że pod panowaniem mocarstw centralnych znalazła się znakomita większość ziem dawnej Rzeczypospolitej. Gdy armia niemiecka weszła w sierpniu 1915 roku do opuszczonej przez Rosjan Warszawy jasnym się stało, że Berlin już nie mógł dłużej milczeć w sprawie polskiej.
Obserwacja procesu decyzyjnego niemieckich elit politycznych w latach 1914-1916 w odniesieniu do kwestii polskiej nasuwa myśl o chaosie. Krzyżują się bowiem koncepcje, wedle których zajęta przez wojska niemieckie Kongresówka powinna być – po odpowiednich „korektach terytorialnych” na korzyść Rzeszy – potraktowana jako punkt przetargowy w rokowaniach z Rosją o separatystyczny pokój. Pojawiają się również pomysły stworzenia „pasa granicznego”, czyli anektowania przez Niemcy zachodnich oraz północnych obszarów Kongresówki przy jednoczesnym masowym wysiedleniu Polaków ze wschodnich krańców zaboru pruskiego i zasiedlania tych obszarów kolonistami niemieckimi (pomysł forsowany, także po 5 listopada 1916 roku przez Ludendorffa).
Najbardziej kompleksowy plan podejścia do kwestii polskiej przedstawił w 1915 roku niemiecki polityk (i pastor) oraz pisarz polityczny Friedrich Naumann w swojej głośnej książce „Mitteleuropa”. Na jej kartach kreślił on wizję dalszego zacieśnienia sojuszu Niemiec i Austro-Węgier we wszystkich dziedzinach (także gospodarczej), co w praktyce oznaczało plan stworzenia niemieckiej dominacji w Europie Środkowej (Mitteleuropie), której granice wyznaczały baseny Adriatyku, Morza Czarnego i Bałtyku. Po zajęciu przez Niemcy Warszawy w sierpniu 1915 roku Naumann rozszerzył tą koncepcję o postulat utworzenia polskiego państwa buforowego (Pufferstaat), które nie tylko miało być politycznie i wojskowo zdominowane przez Berlin, ale również na jego obszarze miał dominować „niemiecki typ gospodarczy”.
Naumann, który po 1915 roku odwiedzał okupowane przez państwa centralne ziemie zaboru rosyjskiego, domagał się od rządu niemieckiego zaprzestania prowadzenia wobec Polaków w zaborze pruskim polityki germanizacyjnej jako zupełnie nieskutecznej i zamykającej perspektywę jakiegokolwiek porozumienia z Polakami. Plan „Mitteleuropy” nie polegał bowiem na wynaradawianiu tylko na dominacji. Polacy mieli mieć swobodę posługiwania się własnym językiem, ba, mieli mieć nawet własne państwo. Jednak dominować miał niemiecki typ – polityczny, wojskowy i gospodarczy.
Gorącym orędownikiem takiej polityki był urzędujący od sierpnia 1915 roku w Warszawie generalny gubernator Hans Hartwig von Beseler. Jako szef niemieckiej administracji okupacyjnej nad Wisłą (Austriacy mieli własnego generała – gubernatora w Lublinie) dbał przede wszystkim o zabezpieczenie interesów niemieckich, czuwając na przykład nad systemem rabunkowej gospodarki w zakresie aprowizacji. Z drugiej strony wykonywał wobec Polaków życzliwe gesty. Jedne, tak jak decyzja o ponownym otwarciu polskiego uniwersytetu w Warszawie (1915), miały bardzo realne znaczenie, drugie, jak zezwolenie w 1916 roku na wielką manifestację w stolicy z okazji 125-lecia uchwalenia konstytucji 3 Maja, były natury symbolicznej. No, ale u nas symbole niekiedy mają większe znaczenie niż bardziej realne zdobycze.
Ile wart był Akt Dwóch Cesarzy?
Dwa lata, które minęły od ogłoszenia Aktu Dwóch Cesarzy do upadku państw centralnych jesienią 1918 roku, przyniosły aż nadto dowodów na to, że w sojuszu Berlina i Wiednia to ten pierwszy jest stroną coraz bardziej dominującą oraz na to, że sprawa ogłoszonego 5 listopada 1916 roku królestwa polskiego jest przez Rzeszę traktowana całkowicie instrumentalnie. Jak pokazał pokój brzeski z Ukrainą w lutym 1918 roku, Niemcy oraz coraz słabsze Austro-Węgry, gdy trzeba było, nie wahały się handlować polskimi ziemiami na rzecz stworzonej przez siebie, marionetkowej Ukrainy (sprawa Chełmszczyzny).
Z drugiej strony należy pamiętać o tym, że akt z 5 listopada 1916 roku był pierwszą deklaracją mocarstw biorących udział w pierwszej wojnie światowej, w której padła zapowiedź utworzenia państwa polskiego. To był istotny fakt polityczny, który doceniali również przeciwnicy jakiejkolwiek współpracy z państwami centralnymi. Taką ocenę Aktu Dwóch Cesarzy prezentował Roman Dmowski, stojący na czele Komitetu Narodowego Polskiego, który choć oficjalnie protestował przeciw decyzji Niemiec i Austro-Węgier traktując ją jako niedopuszczalną przez międzynarodowe konwencje próbę wybierania rekruta na obszarach okupowanych, to w gronie swoich najbliższych współpracowników wyrażał nadzieję, że decyzja Berlina i Wiednia zdopinguje do jaśniejszych deklaracji w sprawie polskiej również mocarstwa Ententy.
Nie sposób wreszcie nie zauważyć, że powoływane pod auspicjami Niemiec i Austro-Węgier instytucje przyszłego Królestwa Polskiego – Tymczasowa Rada Stanu i Rada Regencyjna – miały swoją konkretną i bardzo pozytywną rolę w budowaniu zrębów polskiej administracji w Kongresówce, bez której nie byłoby możliwe tak sprawne budowanie państwowości polskiej od jesieni 1918 roku.
„Ostatni monarcha starej szkoły”
Kilkanaście dni po ogłoszeniu Królestwa Polskiego, 21 listopada 1916 roku, po 68 latach panowania, zmarł cesarz Austrii i król Węgier Franciszek Józef. Słusznie wskazuje się, że jego pogrzeb, który odbył się w Wiedniu 30 listopada 1916 roku był również rekwiem dla ck monarchii, a nawet monarchii (katolickiej) w ogóle. W krypcie kapucynów składano wówczas doczesne szczątki władcy, który był niejako ucieleśnieniem losów Austrii w „długim” dziewiętnastym wieku. Franciszek Józef obejmował rządy, gdy trwała jeszcze Wiosna Ludów, panował w Wiedniu, gdy monarchia Habsburgów utraciła swoje posiadłości we Włoszech (wojna z Piemontem i Francją w 1859 roku), a na rzecz Hohenzollernów definitywnie utraciła dominującą pozycję w Niemczech (wojna z Prusami w 1866 roku). A jednak mimo tych klęsk przetrwała. Niemała w tym zasługa Franciszka Józefa, który sumiennie i z godnością wykonywał swoje cesarskie i królewskie metier. Opatrzność nie szczędziła mu w ciągu jego długiego życia osobistych dramatów. Stary cesarz przeżył swoją żonę, cesarzową Sissy zamordowaną przez włoskiego anarchistę, swojego brata, cesarza Meksyku Maksymiliana rozstrzelanego przez rewolucjonistów oraz swojego jedynego syna, arcyksięcia Rudolfa, który zginął samobójczą śmiercią w dość tajemniczych okolicznościach. Na wieść o zamachu w Sarajewie z 28 czerwca 1914 roku, w którym zginął kolejny jego następca tronu (arcyksiążę Franciszek Ferdynand) stary cesarz z goryczą zauważył: „Nic mi nie zostało oszczędzone”.
A jednak. Opatrzność pozwoliła mu nie doczekać końca cesarsko-królewskiej monarchii, która upadła niespełna dwa lata po śmierci „ostatniego monarchy ze starej szkoły”.
Grzegorz Kucharczyk
Read more: http://www.pch24.pl/stulecie-krolestwa-polskiego,47104,i.html#ixzz4PnpicKau
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz