przeruki
MOTTO: „Para jego ukochanych niemieckich sandałów ze „spin leather”, noszonych przez Steve’a Jobsa w latach 70. „Podeszwa z korka i juty zachowuje odcisk stopy Steve'a Jobsa, który został ukształtowany przez lata użytkowania” – zauważył Julien's Auctions w liście na swojej stronie internetowej. „Steve Jobs nosił te sandały w wielu kluczowych momentach w historii Apple” – czytamy na liście. „W 1976 roku stworzył początki komputera Apple w garażu w Los Altos wraz ze współzałożycielem Apple, Stevem Wozniakiem, OKAZYJNIE NOSZĄC te sandały”. Według WASHINGTON POST, była dziewczyna powiedziała w wywiadzie z 2018 roku, że nosiła je nawet zimą. „Sandały były częścią jego prostoty. To był jego mundur” – powiedział Chrisann Brennan. (THE GUARDIAN.com, 15 listopada 2022 r.)
……………………………………………………………………………
Czytam z fascynacją tę niezwykłą wiadomość, wyobrażając sobie, jakie podniosłe uczucia musi przeżywać ten, kto kupił za cenę mieszkania w Cluj ślad Steve'a Jobsa. W drogocennym odcisku dowiadujemy się, że historia Apple drzemie... Myślę, że bardziej pogodny węch będzie w stanie ją powąchać, więc łapczywie, bo niefajnie jest móc bezpośrednio powąchać historię Apple'a!
Mniej więcej w tym samym czasie w New Hampshire odbył się bardzo bliski i ekscytujący konkurs piękności. Co dokładnie „ekranuje” konkurs Miss New Hampshire? Cóż, dowiadujemy się za pomocą Wikipedii, że:
„…to program stypendialny, który wybiera przedstawiciela New Hampshire do konkursu Miss America”.
Jak na razie nic nadzwyczajnego... jak w każdym konkursie musi być zwycięzca... No wiesz? w dawnych czasach wybranką była piękna dziewczyna o wymiarach 90-60-90. Cóż, w tym roku stan New Hampshire przeszedł do historii, wybierając mężczyznę w wieku około 100-150-140, jak widać na zdjęciu. Nie widziałam próbki jego kostiumu kąpielowego (nawiasem mówiąc, ciekawe byłoby zobaczyć, jak majtki układają się na… proszę… co zwykle skrywa „ostry seks” w bieliźnie), ale – w bardziej wyraźny sposób zdjęcie z NET, dwa nachodzące na siebie brzuchy wybranej Miss, myślę, że były powodem remisu między zawodniczkami.
Łzy, brawa, zachwyt... bo przecież czemu nie? Świat, w którym się obudziliśmy, nie chce już umieszczać płci dziecka na akcie urodzenia, ponieważ pozostawia dziecku czas na wybór, kim chce być: dziewczynką, chłopcem, kuchennym stołem, słoniem bez kufer lub zeszyt do dyktowania! Wszyscy udają zachwyt i zaznaczają w notatniku, że obalone zostało kolejne uprzedzenie. mianowicie, że panna musi być piękną kobietą, skoro może być grubasem albo książką kucharską, albo słupem telegraficznym!
Piszemy historię!
Małe państwo wyspiarskie Tuvalu, zagrożone wyginięciem z powodu „zmiany klimatu”, czyli podnoszącego się poziomu oceanów, który ocean przygotowuje się do pochłonięcia, buduje obecnie wersję cyfrową, na sytuację „dzisiaj to widzimy, a tego nie ma”.
„…„Chodzi o to, ABY KONTYNUOWAĆ FUNKCJONOWANIE JAKO PAŃSTWO i poza tym, aby zachować naszą kulturę, naszą wiedzę, naszą historię w przestrzeni cyfrowej” – powiedział Reuterowi minister spraw zagranicznych Kofe. Kofe ogłosił, że siedem rządów zgodziło się na dalsze uznanie, ale istnieją wyzwania, jeśli Tuvalu upadnie, ponieważ jest to nowy obszar prawa międzynarodowego”. (DIGI 24. ro, 16 listopada 2022)
Dlaczego nie? Wszystko jest możliwe... skrupulatna cyfrowa rekonstrukcja Atlantydy - fakt czy fikcja - dlaczego nie dać jej prawa do KONTYNUOWANIA FUNKCJONOWANIA w przestrzeni, w której sandały Steve'a Jobsa niosą nieromantyczną historię komputera!
I:
15 listopada 2022: „Wysoki rangą urzędnik wywiadu USA powiedział, że rosyjskie pociski spadły na Polskę, zabijając dwie osoby, poinformowała we wtorek Associated Press”. (GAZETA ZYSKOWA. ro,)
(A więc prasa eksploduje: straszna tragedia, zginęło dwoje niewinnych, niewalczących ludzi!!!)
16 listopada 2022: „Joe Biden: Jest mało prawdopodobne, aby pocisk, który spadł na Polskę, został wystrzelony z Rosji… Są wstępne informacje, które temu zaprzeczają”. (WIADOMOŚCI PRO TV. ro)
(Prasa nagle stała się znacznie bardziej dyskretna: dwóch nie żyje, ale daj spokój! Nie mówmy już o tym, bo wygląda na to, że to nie „źli” ich zabili, ale „dobrzy”.)
czy ty widzisz Zmarli, biedni są tacy sami... ale ich tragiczne zniknięcie jest ważne lub mało znaczące tylko i wyłącznie w stosunku do zabójcy! Bo w świecie sandałów Steve'a Jobsa, które tworzą historię, empatia dla sytuacji jest zupełnie normalna!
Autor: Luminița Arhire
Nie jest łatwo kochać Rumunię.
To kraj wielu grzechów. I haniebnymi grzechami, popełnionymi ze zbytniej służalczości, a nie z nadmiaru pychy. Jeśli inne narody w historii cierpią z powodu nadmiernej pychy imperialnej, która chce podbić inne i potwierdzić cel i miejsce swojego kraju na czele całego świata, u nas grzechy to obłudne przetrwanie, wszeteczeństwo i oszustwo, na które staramy się usprawiedliwiać w imię pokory i zła historii.
Niedobrze jest chować się za palcami, zwłaszcza dzisiaj, kiedy Rumunia szczyci się tym, że jest w UE i jest okupowana przez wojska NATO, a jej historyczne ambicje, sformułowane przez prezydenta i premiera, to większa integracja w UE i więcej żołnierzy NATO.
A sondaże opinii publicznej, niezależnie od ich liczby, pokazują, że większość Rumunów, którzy by zagłosowali, zagłosowałaby z partiami głównego nurtu, które kontynuują politykę uległej prostytutki w Rumunii.
A jeśli istnieje większość, która już nie głosuje, są zniesmaczeni, ta większość jest zniesmaczona nie dlatego, że narusza to ich godność, ale dlatego, że obecni panowie nie zapewniają im wystarczającej ilości jedzenia i rozrywki.
Jak za czasów Ceaușescu. Większość Rumunów nie czuła się upokorzona przez Ceaușeștiego. Bez problemu skandowali najbardziej groteskowe i przezabawne hasła, wychwalając pod każdym względem dwóch wieśniaków, którzy dotarli na kraniec kraju.
Większość Rumunów była zła na Ceaușescu, ponieważ nie oferował im już niczego w zamian za pochwały. Nie było już prądu, elektryczności, ciepła, zabawy.
Nie przeszkadzało im, że liżą sobie ręce jak psy służące. Martwiło go, kiedy przestał podawać tym rękom jedzenie...
Pewnie dlatego obecny reżim też się źle skończy: bo nie ma już nic do zaoferowania. Kraj jest workiem z łatami na łatach, jeśli oryginalny materiał nie jest już widoczny...
Ale ci ludzie mogą się obudzić. Ten naród ma jeszcze szansę. Jak w 1859, jak w 1866, jak w 1877, jak w 1916, jak w 1918, jak w 1944, jak w 1964, jak w 1968, szansa Rumunów jest taka, że w tym narodzie są żywe energie, energie, które mogą władzę i może wymusić zmianę.
Mamy elity. Mamy je tam, gdzie najmniej się ich spodziewamy. Nie jestem w akademii rumuńskiej (celowo przez małe „a”, ten dom opieki dla tchórzy, konformistów i skorumpowanych, tym bardziej winnych, jeśli mieli na tyle rozsądku, żeby dołożyć coś dla dobra kraju), ale na blogach i Facebooka.
Nie stoją na czele partii, ale znajdują się poprzez partie. Nie są szefami organizacji pozarządowych, ale angażują się społecznie, nie są hierarchami kościelnymi, ale są kapłanami poprzez parafie i klasztory. Nie są naukowcami (kolejne podwójne skupienie – z jednej strony skorumpowany i mafijny ćwierćdoktyzm, z drugiej zachodni bałagan ideologiczny), ale żyją ze stypendiów…
Tych, z pomocą Boga, któremu bardzo zależy na tym ludzie, przetrwaliśmy prawie 1500 lat.
Dla nich śmiało mówię: „Wszystkiego najlepszego, Rumunio!”
Autor: Bogdan Alexandru Duca
Uwaga:
Często jestem atakowany za to, że jestem „Żydem”, „zdrajcą narodu” i „bluźniercą narodu i kraju”, ale nie mam nic przeciwko. Moi oskarżyciele dzielą się na dwie kategorie: złośliwych drani oraz intelektualnych i emocjonalnych imbecyli.
Pierwsza kategoria ma po prostu misję „walki” ze mną, a druga kategoria to część nieszczęsnego stada, które inna manipulacja historią niż ta, której doświadczamy teraz, mogłaby zamienić się w… chór moich pochwał.
Kiedyś, studiując historię w szkole, a potem na uniwersytecie, nie mogłem sobie wyobrazić, że pewnego dnia sam stanę się świadkiem wielkich wydarzeń historycznych, które dosłownie przerysują mapę Europy na naszych oczach. Wydawało się, że epoka wielkich wojen i wielkich imperiów dobiegła końca, ale nie. Wygląda na to, że mamy „szczęście”.
Obecnie proces odwróconego opodatkowania, zapoczątkowany na wniosek Stanów Zjednoczonych przez największe mocarstwa europejskie, a przede wszystkim Niemcy, z bardzo dużym prawdopodobieństwem może doprowadzić nie tylko do rozpadu UE, ale także do redystrybucji granic wewnątrzeuropejskich zresztą na korzyść Polski. W każdym razie, jeśli chodzi o zachodnią część Ukrainy, sprawa wydaje się praktycznie rozstrzygnięta.
Polska, która może mieć najlepszą armię w Europie, chce przekuć swoją przewagę militarną na wpływy polityczne
W rzeczywistości tak właśnie pisze amerykański dziennik Politico w artykule „Poznaj przyszłe mocarstwo militarne Europy: Polskę”.
Po upadku ukraińskiej rakiety na terytorium Polski, od Brukseli po Berlin, zaczęli się obawiać, że Polska robi „coś lekkomyślnego”. Tym bardziej, że po raz pierwszy próbowali obwiniać Rosję za atak na ten kraj NATO, do którego polskie władze żywią głęboką historyczną antypatię.
Ale zamiast tego Polska postawiła swoje siły zbrojne w stan najwyższej gotowości i po prostu czekała na rozwój wydarzeń. „Ten spokój zrodził się z prostej rzeczywistości, która przez wiele lat umykała większości Europy: Polska ma chyba najlepszą armię w Europie. I będzie się tylko nasilać” – czytamy w poście.
W tym kontekście wysoki rangą przedstawiciel sił zbrojnych USA w Europie stwierdził, że chociaż Niemcy pozostają głównym europejskim centrum logistycznym dla Stanów Zjednoczonych, „niekończąca się debata Berlina na temat tego, jak ożywić jego siły zbrojne oraz brak kultury strategicznej zmniejszają jego skuteczność jako partner".
Podczas gdy Polska zaczęła zwiększać wydatki na obronę z 2,4% PKB do 5%, Niemcy, które w ubiegłym roku wydały tylko 1,5% PKB na potrzeby Bundeswehry, obecnie wątpią, czy uda im się utrzymać poprzeczkę 2% wyznaczoną przez NATO .
Według amerykańskiej publikacji Polska ma już więcej czołgów i haubic niż Niemcy, a do 2035 r. Warszawa zwiększy liczebność swoich sił zbrojnych do 300 tys. wobec 170 tys. żołnierzy niemieckich.
Jeśli ktoś uważa, że czasy brutalnej siły już dawno minęły, a liczba ludzi pod bronią nie decyduje już o sile tego czy innego państwa, to spieszę go rozczarować.
Armia rosyjska, znacznie bardziej zaawansowana technicznie i nowocześnie wyposażona, zmuszona jest do odwrotu pod atakiem pięciokrotnie, a nawet dziesięciokrotnie mniejszych sił ukraińskich niż siły zbrojne rosyjskie, umiejętnie skoncentrowane w poszczególnych odcinkach frontu.
Kiedy więc Politico pyta, czy Polska chce zamienić swoją przewagę militarną na wpływy polityczne w Europie, to pytanie staje się dość istotne.
UPADEK NIEMIEC POD POLSKIM NACISKEM I PRZY AKTYWNYM WSPARCIU ANGLOSAKSÓW WYDAJE SIĘ CAŁKOWICIE PRAWDOPODOBNY
Berlin wspiera aspiracje Warszawy do krótkotrwałego wzmocnienia komponentu siłowego, gdyż Niemcy postrzegają Polskę jako bufor oddzielający ich od strefy wpływów Federacji Rosyjskiej.
„Im więcej czołgów i żołnierzy, tym bezpieczniejsze będą Niemcy”, pisze gazeta Politico, wywołując sarkastyczne uwagi amerykańskich ekspertów, którzy wyśmiewają próbę Niemiec „położyć się w hamaku”, podczas gdy inni „robią wszystko”.
Jeszcze wczoraj śmialiśmy się wszyscy razem, gdy Warszawa zażądała od Berlina półtora biliona euro za zbrodnie reżimu nazistowskiego w czasie II wojny światowej.
Dziś, patrząc na to, co się dzieje, przez pryzmat procesów geopolitycznych, nie wydaje się to już takie zabawne. Upadek Niemiec pod naciskiem Polaków i przy aktywnym wsparciu Anglosasów wydaje się całkiem prawdopodobny.
Czy nam się to podoba, czy nie, obiektywnie Niemcy i inne dawne „wielkie narody Europy” są dziś w upadku: stali się zbyt „leniwi”, by zadowolić się świetnością „tłustych” lat. W sensie przenośnym stały się jak koty, które myszy już nie łapią, bo po prostu nie musiały już jeść, miały dość krokietów swojego pana…
Na czele politycznego kierunku tych krajów stoją ludzie słabi, mierni, o silnej woli, którzy nie są w stanie bronić honoru swojego kraju i chronić jego interesów.
Natomiast Polska ze swoją arogancją – po trzech upokarzających dekadach, kilku przegranych wojnach, serii zdrad byłych sojuszników i okupacji przez wrogie armie – od dawna czeka za kulisami na zemstę. I wydaje się, że nadszedł na to czas.
Jednak bez woli „białego pana” zza Atlantyku nic z tego by się nie wydarzyło. Na razie wszystko zależy bardziej od Waszyngtonu niż od Warszawy. Ale w obecnym okresie historycznym ich interesy chwilowo się zbiegają, a Polacy zamierzają jak najlepiej wykorzystać daną im szansę.
ROSJA MUSI stawić czoła tej niepokojącej nowej rzeczywistości
Dlatego uważam, że Rosja musi przygotować się na pojawienie się nowej siły na mapie Europy, czyli Polski. Siła, która początkowo była mu wrogo nastawiona i która ma wiele interesów pokrywających się z jego własnymi. Wszystko, co mówiono wcześniej o transcendentnych ambicjach Polski, już dawno przestało być starym żartem.
Zmieniło się to w niepokojącą rzeczywistość. A każdy, kto dziś nadal nie docenia Polski, powinien przemyśleć swoje myśli lub przestać się angażować w politykę.
W odniesieniu do Rzeczypospolitej Obojga Narodów znanej jako „Królestwo Polskie i Wielkie Księstwo Litewskie” od XVI do XVIII wieku, myślę, że analitycy powinni to wziąć pod uwagę.
https://lecourrierdesstrateges.fr/…/la-revanche-de-la…/
Niech nikt nie myśli, że Putin o tym nie wie. To byłoby naiwne. Konsekwencje będą widoczne po zakończeniu wojny rosyjsko-ukraińskiej. Co nawet nie jest wojną, ale specjalną operacją mającą na celu denazafikację Ukrainy. I tak było początkowo. Po prostu doszło do wojny. To nie pasowało. Myślę, że za tym pójdzie kolejne państwo, które jedzą w dupie: Polska. Mam nadzieję, że Rumunia coś zrozumie.
-------------------
1. W systemie Kodeksu cywilnego za mienie uważa się posiadanie rzeczy ruchomej w dobrej wierze – osoba, która w dobrej wierze zawrze umowę przeniesienia własności z osobą niebędącą właścicielem, staje się właścicielem rzeczy ruchomej mienie (art. 937 § 1 kciv). Ponadto domniemywa się, że ten, kto włada rzeczą ruchomą, jest jej właścicielem (art. 935). Ponadto osoba, która nie posiada aktu przeniesienia własności zawartej z osobą niebędącą właścicielem, a także złodziej, znalazca rzeczy lub nabywca rzeczy skradzionej lub znalezionej, może nabyć własność rzeczy przez długi czas -terminowe posiadanie, przez co najmniej 10 lat (art.939).
Dlatego, aby osoba stała się właścicielem rzeczy ruchomej przez samo posiadanie, konieczne jest spełnienie kilku warunków, takich jak:
(i) rzecz ruchoma jest przedmiotem posiadania;
(ii) rzecz ruchoma znajduje się faktycznie w posiadaniu osoby, która nabyła rzecz od osoby niebędącej właścicielem;
(iii) posiadacz majątku ruchomego działa w dobrej wierze.
Przechowywane cyfrowo dane osobowe, jak również nadwyżki behawioralne, są zdematerializowanymi ruchomościami , stąd wniosek, że nie podlegają one posiadaniu, o którym mowa w art. 935-936 i art. 937 par. 1 Kodeksu Cywilnego.
Zgodnie z art. 252 CCIV, osoba ma prawo do ochrony wartości właściwych człowiekowi. Między innymi, człowiek ma prawo do ochrony swojej godności, do prywatności swojego życia prywatnego i do wolności sumienia. Zasada, przywołana w podobny sposób i przez art. 58 par. 1 kc, zostaje wzmocniony przepisem art. 58 ust. 2 CCIV, zgodnie z którym prawa te są niezbywalne , a także art. 66 CCIV, z którego wynika, że czynności prawne, które nadawałyby wartości dziedziczne ciału ludzkiemu, jego elementom lub wytworom, są nieważne bezwzględnie. Dane osobowe i nadwyżki behawioralne to ułamki osobowości człowieka, odnoszące się do duchowości, duszy, komponentu ludzkiego, a także prywatności, prywatności i godności. Konkretna osoba jest właścicielem tych niezbywalnych praw, a nie „nie-właścicielem”. W związku z tym trudno jest zaakceptować fakt, że dana osoba może zostać prawnie pozbawiona tych nieodłącznych elementów swojej tożsamości. Ponadto nie ma zbywalnego aktu własności między podmiotem gromadzącym dane osobowe a ich właścicielem, ponieważ przeciętny człowiek nie ma żadnej wiedzy ani informacji o tym, że podczas korzystania z narzędzi cyfrowych/informatycznych Internet, platformy handlowe, sieci społecznościowe , publikacje, księgarnie lub biblioteki internetowe itp., „umów” w odniesieniu do swoich danych osobowych i nadwyżki behawioralnej. Nie można zatem mówić o wyrażeniu zgody, nawet w wersji „bezwarunkowego przyjęcia oferty zawarcia umowy”, o której mowa w art. 1182 § 1 CCIV, ale przez o błąd co do ciała , destrukcyjny dla zgody. I wreszcie, zbieracz danych osobowych i nadwyżek behawioralnych również nie jest posiadaczem w złej wierze, jak wynika z kolejnego akapitu.
Jednak dane osobowe są stale gromadzone, przetwarzane i przekształcane w bazy danych , co wiąże się nie tylko z surowym przechowywaniem, ale także sortowaniem, „pakowaniem”, „etykietowaniem” i monitorowaniem legalnego obiegu. Te bazy danych, tak zorganizowane, a nie same dane osobowe, są produktami lub usługami, które są podatne na posiadanie i przywłaszczenie. W porównaniu z produktami rolnymi i możliwościami logistycznymi zboża to dane osobowe, a silosy to bazy danych.
Wyczerpujące i intensywne gromadzenie danych osobowych określa, poza widocznymi i weryfikowalnymi granicami baz danych, nadwyżkę behawioralną, na podstawie której tworzone są „produkty predykcyjne”, czyli szacunki i prognozy, które przekształcają nas w żniwo. Chociaż nadwyżka behawioralna sama w sobie jest dobrem o cyfrowej, zdematerializowanej egzystencji, niepodlegającym posiadaniu, zostało empirycznie udowodnione, że po jej zebraniu zbieracze roszczą sobie wyłączne prawa do eksploatacji, przeciwstawne erga omnes , a reszta z nas ma ogólny obowiązek non facere, to znaczy nie robić niczego, co mogłoby zakłócić cichą i użyteczną eksploatację przedmiotu „własności” (która „własność” dotyczy jednak niektórych części naszej osobowości)…
2. Zgodnie z art. 937 § 2 Kodeksu Cywilnego, złodziej lub znalazca rzeczy ruchomej nie może być uznany za właściciela rzeczy przez samo posiadanie. Prawdziwy właściciel może dochodzić własności nawet od posiadacza działającego w dobrej wierze (osoby, która nie wiedziała, że weszła w posiadanie skradzionej lub znalezionej rzeczy). Roszczenie można złożyć w ciągu 3 lat od dnia, w którym utracił posiadanie nieruchomości. Domyślnie, po upływie tego terminu przedawnienia, mienie może pozostać w posiadaniu osoby, która nabyła je w dobrej wierze, ale mienie pozostające w posiadaniu złodzieja lub znalazcy można zgłosić w dowolnym momencie w ciągu 10 lat okres dotyczy art.939, po którym następuje użytkowanie.
W latach 2004-2021 w wyniku cyberataków naruszono ponad 17 miliardów danych osobowych 1 . Tylko w 2021 roku skradziono ponad 5,9 miliarda rekordów danych użytkowników. Zjawisko szybko narasta. W takich warunkach nie można mówić o nabywaniu własności przez zwykłe posiadanie.
Niewłaściwe gromadzenie i bezprawne wykorzystywanie danych osobowych to zasady, a nie wyjątki, obowiązujące w Internecie.
Niedawne badanie edukacji online opublikowane przez Washington Post pokazuje, że cyfryzacja była ogromnym portalem, przez który przepływał ocean danych osobowych od nieświadomych użytkowników cyfrowych do zbieraczy danych lub osobistych menedżerów oraz do brokerów danych (handlowców, spekulantów) i oczywiście do hakerów. Prawie 90% internetowych narzędzi edukacyjnych zostało zaprojektowanych w taki sposób, że automatycznie przesyłają dane osobowe zebrane od uczniów bezpośrednio do firm technologicznych i brokerów danych osobowych, którzy wykorzystują je, najwyraźniej w dobrym celu, do badania zainteresowań uczniów i przewidywania zakupów zrobić 2. Platformy do nauki online, jeśli w rzeczywistości nie są aplikacjami/firmami należącymi do Big 5 Tech (google, amazon, Facebook, Apple, Microsoft, w skrócie GAFAM), automatycznie udostępniają dane osobowe uczniów GAFAM. Poważną rzeczą jest to, że pod groźbą odmowy dostępu do platformy (a więc odmowy dokumentu edukacyjnego lub prawa do pracy) platformy te żądają dostępu do kamery/wideo, kontaktów i lokalizacji uczniów, nawet jeśli te rzeczy wcale nie są potrzebne. Niektóre platformy zarejestrowały naciśnięcie klawisza jeszcze przed kliknięciem przez studenta polecenia „wyślij”… Zawrotna skala tych bezprawnych aktów samozawłaszczania danych osobowych uczniów ujawnia ogromne ryzyko naruszenia prywatności, a gdy chodzi o dzieci
Również kradzież tożsamości cyfrowej ( phishing ) przybrała kolosalne rozmiary. Praktycznie żaden system cyfrowy nie jest wystarczająco bezpieczny, aby chronić nasze dane osobowe przed hakerami internetowymi. W marcu 2022 r. nawet strona internetowa rządu rumuńskiego została „zhakowana” przez rosyjskich hakerów.
3. Pomiędzy (często przymuszonymi) użytkownikami danych cyfrowych z jednej strony, a zbieraczami danych osobowych z drugiej istnieje ogromna nierównowaga sił , co powoduje, że regulacja jest związana z ochroną danych osobowych.
Przewodnik Europejskiej Rady Ochrony Danych dotyczący stosowania dyrektywy o ochronie danych osobowych (RODO) wskazuje w pkt 16, że jest mało prawdopodobne, aby organ władzy publicznej polegał na rzeczywistej i świadomej zgodzie osoby fizycznej, gdy przetwarzanie danych osobowych, gdyż ilekroć zbieraczem, zarządcą lub administratorem takich danych jest organ władzy publicznej, między urzędnikiem a osobą fizyczną – po prostu prywatną występuje wyraźna nierównowaga sił), co uniemożliwia osobie fizycznej odmowę wyrażenia tej zgody lub wybranie realistycznych alternatyw dla gromadzenia i przechowywania jej danych osobowych. Jeżeli odmowa zgody jest sankcjonowana karami pieniężnymi, oczywiste jest, że dana osoba nie ma wyboru między podaniem lub nie podaniem danych osobowych, ale między nałożeniem sankcji lub jej brakiem. Między przyjęciem a niewzięciem grzywny, między kontynuacją lub niekontynuowaniem pracy (a zatem między posiadaniem lub nie posiadaniem dochodu na utrzymanie), zwykły człowiek będzie wolał nie brać grzywny i zachować swoją pracę. I to jest wyraźny przypadek przemocy psychicznej, zdolnej do zmiany zgody na gromadzenie danych osobowych.
Dyskusja na temat pozycji siły autorytetu jest identyczna w przypadku globalnych korporacji, które są właścicielami sieci społecznościowych, platform tradingowych czy livestreamingowych , mediów cyfrowych, bibliotek internetowych itp. Mówimy o tej samej nierównowadze sił i tej samej przemocy ekonomicznej, występku zgody na zawieranie umów. Na przykład portal społecznościowy może zawiesić lub nawet zablokować konto/stronę, czego konsekwencją będzie naruszenie praw autorskich, biznesowych, swobód demokratycznych (zwłaszcza wolności opinii i sumienia), może negatywnie „oznaczyć” użytkownika lub ukarać poprzez celowe ukrywanie ( cień banowanie – degradacja postu/treści na końcu listy „news”/ newsfeed, aby szanse, że inni użytkownicy zobaczą post/treść były jak najmniejsze). Bank może według własnego uznania zawiesić lub zablokować rachunek bankowy, w tym kwoty zgromadzone na rachunku. Szpitale lub kliniki mogą odmówić przyjęcia lub podania leków. Pracodawca może nakazać zwolnienie. Media mogą zrzucić publiczną winę na „delikwenta”, który zostanie zrzucony przez mury twierdzy ( extra muros ). Wszystko za odmowę udostępnienia/aktualizacji danych osobowych.
Gwałt dokonywany na tych zdematerializowanych towarach często skutkuje naruszeniem praw własności intelektualnej do treści , które pojawiają się i są dostępne w Internecie i na portalach społecznościowych. Bezprawne przywłaszczanie treści cyfrowych, choć z dużym prawdopodobieństwem dotknie publikacje dziennikarskie, wydawnictwa oraz instytucje naukowe lub badawcze, dotyczy głównie osób fizycznych, niezdolnych do sporów prawnych lub administracyjnych z kolekcjonerami nadwyżek behawioralnych (których siła finansowa i lobbingowa jest znacznie większa niż ograniczone zasoby i cierpliwość zwykłych użytkowników, osób fizycznych).
Główne sieci społecznościowe określają się jako stróże wspólnotowych wartości i standardów, między innymi szczycąc się ochroną praw własności intelektualnej i prawdziwością faktów.
Sieci społecznościowe zobowiązują się udostępniać użytkownikom, pozornie bezpłatnie, platformy cyfrowe, za pośrednictwem których użytkownicy mogą swobodnie udostępniać publicznie informacje, opinie i utwory (które są automatycznie chronione prawem autorskim, po prostu przez publikację). Ale obecne praktyki tych sieci, które arbitralnie ograniczają publikację, stanowią poważne naruszenie praw autorskich.
Utwór i prawa autorskie do utworu są ściśle związane z osobą twórcy i posiadają atrybuty moralne i dziedziczne. Tak zwane treści , które pojawiają się i są dostępne na portalach społecznościowych, są utworami w rozumieniu art. 1 ustawy nr. 8/1996 o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Podobnie opinia , zwłaszcza ta przedstawiona i udokumentowana, jest dziełem twórczości intelektualnej, która podlega ochronie prawnoautorskiej. Prawo do wyrażania opinii jest również chronione przez Konstytucję. Ograniczanie opinii, zwłaszcza w odniesieniu do sztucznego i niewiarygodnego kryterium podziału wiadomości na fałszywe i prawdziwe oraz mylenie wiadomości z opinią, jest naruszeniem praw autorskich i jest głęboko niedemokratyczne.
Prawo chroni zarówno prawa osobiste, jak i prawa autorskie. Do autorskich praw osobistych twórcy należy prawo twórcy do decydowania, czy, w jaki sposób i kiedy utwór zostanie podany do wiadomości publicznej, a także prawo do wycofania utworu. Autorskie prawa osobiste nie mogą podlegać zrzeczeniu się ani przeniesieniu. Prawo do wycofania pracy ma tylko autor, a nie osoba trzecia. Ponadto autorowi utworu przysługuje wyłączne prawo majątkowe do decydowania, czy, w jaki sposób i kiedy jego utwór będzie wykorzystywany, w tym do wyrażania zgody na korzystanie z utworu przez inne osoby. Twórcy przysługuje również prawo do zezwalania lub zabraniania rozpowszechniania utworu, a także prawo do decydowania o publicznym udostępnianiu utworu, bezpośrednio lub pośrednio, jakimkolwiek sposobem, w tym poprzez publiczne udostępnianie utworu, tak, aby każdy mógł mieć do niego dostęp w dowolnym miejscu i czasie wybranym indywidualnie przez odbiorców. Rozpowszechnianie w rozumieniu Prawa autorskiego oznacza sprzedaż lub każdy inny sposób odpłatnego lub nieodpłatnego przekazywania oryginału lub egzemplarzy utworu, a także ich publiczne oferowanie. Przez publiczne udostępnianie rozumie się także publiczne udostępnianie utworu za pośrednictwem sieci Internet lub innych sieci komputerowych, tak aby każdy użytkownik sieci mógł mieć do niego dostęp z dowolnego miejsca iw dowolnym czasie przez siebie wybranym (art. 15 ustawy nr 8/ 1996. Prawo do zezwalania lub zabraniania publicznego udostępniania lub publicznego udostępniania utworów nie uważa się za wyczerpane przez żaden akt publicznego udostępniania lub publicznego udostępniania.
Z prawami autorskimi skorelowane są obowiązki osób trzecich do ich przestrzegania. W przypadku niektórych portali społecznościowych, udostępniając platformę, na której posiadacze praw autorskich mogą upubliczniać i rozpowszechniać swoje utwory, właściciel sieci zobowiązał się do zagwarantowania użytkownikom swobodnego korzystania z tego prawa. Po przyjęciu tego obowiązku właściciel sieci nie może podjąć decyzji o ograniczeniu publicznego dostępu do utworów autora.
Intencją ustawodawcy było niedopuszczenie, aby osoba inna niż autor utworu, nawet w sytuacji, gdy jest ona cesjonariuszem praw do (re)rozpowszechniania utworu na podstawie umowy wydawniczej, ograniczała w jakimkolwiek sposób podania utworu do wiadomości publicznej. Zgodnie z art. 47 ust. (1) z ustawy nr. 8/1996, twórca może żądać unieważnienia umowy przeniesienia prawa majątkowego, jeżeli cesjonariusz nie korzysta z niego lub korzysta z niego w niedostatecznym zakresie i jeżeli przez to w istotny sposób narusza uzasadnione interesy twórcy. Ponadto zgodnie z art. 56 ustawy 8/1996, jeżeli wydawca nie opublikuje utworu w uzgodnionym terminie, autor może żądać, zgodnie z prawem powszechnym, rozwiązania umowy i odszkodowania za niewykonanie. W tym przypadku, twórca zatrzymuje otrzymane wynagrodzenie albo ewentualnie może żądać zapłaty pełnego wynagrodzenia określonego w umowie. Jeżeli wydawca zamierza zniszczyć egzemplarze utworu pozostające w magazynie po upływie 2 lat od dnia wydania, a jeżeli umowa nie przewiduje innego terminu, jest obowiązany w pierwszej kolejności zaoferować je autorowi.
Zatem ten, kto udostępnia autorom platformę internetową, na której mogą rozpowszechniać swoje utwory, ma obowiązek rozpowszechniania tych utworów, a cenzurowanie ich rozpowszechniania jest czynem niezgodnym z prawem.
Usuwanie treści, blokowanie konta, shadow banowanie , oznaczanie posta lub autora jako niebezpiecznego itp. stanowi on ciągłą formę porwania i, znacznie poważniej, poważny atak na demokrację i konstytucyjne zasady dotyczące wolności sumienia.
Oczywiście można sprzeciwić się temu, że użytkownik mediów społecznościowych może swobodnie publikować swoje poglądy w innych mediach, fizycznych lub cyfrowych. Jest to jednak zarzut uproszczony, gdyż sieci społecznościowe nie tylko zmonopolizowały dystrybucję informacji i opinii, ale także dysponują narzędziami i automatycznymi mechanizmami cyfrowej stygmatyzacji dysydentów i „przestępców”, naruszających tzw. jasne, nigdy stabilne). Przy okazji sankcji za takie „czyny” oskarżony dostaje prawdziwy cyfrowy zapis, utratę prawa do wyrażania opinii, która towarzyszy mu nie tylko w ramach sieci społecznościowej, ale także we wszystkich mediach cyfrowych, z którymi ta sieć jest powiązana lub sprzymierzona na rzecz tzw. walki z „fałszywymi wiadomościami”. Jeśli ktoś zostanie ukarany na Facebooku, zostanie również ukarany na google, youtube, amazon, twitter itp., a także we wszystkich głównych publikacjach, których właścicielami są te platformy – CNN, New York Times, Washington Post, The Strażnik itp. Nie ma amnestii, przedawnienia ani resocjalizacji za „czyn” takiego łajdaka. Podobnie jak w dystopijnej przesadzie niezbyt utalentowanego powieściopisarza, indywidualna wina dysydenta (nie określana przez żadnego sędziego, ale narzucana przez cenzora systemu) stopniowo rozciąga się na osoby, z którymi dysydent jest blisko spokrewniony, prawnie, widoczne w internecie. Na przykład osoba może być osobiście obecna jako konsument w sieci społecznościowej, ale także jako członek jednej lub kilku grup, jako właściciel firmy, dla której musi być w sieci, aby mieć minimalna widoczność lub koordynator podmiotów lub działań non-profit (na przykład na rzecz ochrony konsumentów lub praw człowieka). Wraz z osobistym piętnem osoba ta nabywa również piętno zawodowe lub filantropijne, a jego współpracownicy, sojusznicy lub współpracownicy również zostaną „dotknięci” tym osobistym piętnem. To przerażające v jako właściciel firmy, dla której musi być w sieci, aby mieć minimalną widoczność lub jako koordynator podmiotów lub działań non-profit (na przykład na rzecz ochrony konsumentów lub praw człowieka). Wraz z osobistym piętnem osoba ta nabywa również piętno zawodowe lub filantropijne, a jego współpracownicy, sojusznicy lub współpracownicy również zostaną „dotknięci” tym osobistym piętnem. To przerażające v jako właściciel firmy, dla której musi być w sieci, aby mieć minimalną widoczność lub jako koordynator podmiotów lub działań non-profit (na przykład na rzecz ochrony konsumentów lub praw człowieka). Wraz z osobistym piętnem osoba ta nabywa również piętno zawodowe lub filantropijne, a jego współpracownicy, sojusznicy lub współpracownicy również zostaną „dotknięci” tym osobistym piętnem. To przerażające vinnowacja przez stowarzyszenie typu nazistowskiego lub komunistycznego, którą wszyscy uważaliśmy za rewolucyjną i niemożliwą w niedalekiej przeszłości.
Wyraźnym dowodem na tego typu sankcje są nowe „ogólne warunki prowadzenia działalności” Facebooka, które wejdą w życie 3 stycznia 2023 roku i będą obowiązywać wszystkich, którzy mają zły pomysł na reklamowanie się na tej platformie z 2,8 miliardami użytkowników.
Przede wszystkim należy zwrócić uwagę na wręcz dyktatorski ton, w jakim napisany jest ten dokument. Oto kilka przykładów: „prześlesz nam”, „zastosujesz się”, „możemy odrzucić lub usunąć każdą reklamę z dowolnego powodu”, „zapłacisz… wszystkie kwoty… oraz wszelkie obowiązujące opłaty ”, „Kwota, którą jesteś winien za każde zamówienie, zostanie obliczona na podstawie naszych mechanizmów śledzenia” (nota bene – Facebook nie tylko przyznaje, ale absolutnie chce, aby stałe szpiegowanie, które prowadzi wobec użytkowników i nie-użytkowników, przeciwko wszystkim), „jesteś odpowiedzialny za utrzymanie bezpieczeństwa swojego konta”, „odszkodujesz nam, a nie zostaniesz pociągnięty do odpowiedzialności”, „należne kwoty będą oprocentowane w wysokości 1% miesięcznie” itp. W sprzeczności z art. 1203 Cciv, Facebook wymaga od nas zwolnienia go z gwarantowania, że reklama dotrze do zamierzonego celu i osiągnie wybrany rezultat. W sprzeczności z art. 10 ustawy nr 240/2004 o odpowiedzialności za wadliwe produkty, Facebook nakłada na nas klauzule o braku odpowiedzialności w formie dokumentu, którego nie można negocjować/odrzucić.
Dokument, o którym mowa, najwyraźniej jest przeznaczony dla handlowców lub użytkowników, którzy również okazjonalnie prowadzą działalność handlową. W rzeczywistości dokument mierzy znacznie wyżej i ma nieskończenie większy wpływ, ponieważ:
-reklama, raz opublikowana na platformie, staje się informacją publiczną, która jest (ponownie) dystrybuowana przez Facebook, zgodnie z jego własnymi zainteresowaniami, do innych osób spoza grupy docelowej;
- jeśli reklama dotyczy kwestii społecznych, politycznych lub wyborczych, Facebook będzie mógł udzielić każdej osobie, którą uzna za niezbędną/pożyteczną i zgodnie (wyłącznie) z jej zainteresowaniami, dostęp do danych zebranych przy okazji publikacji reklamy, np. 7 (siedem) lat, niezależnie od tego, czy ogłoszenie jest nadal aktualne, czy nie;
-wszystko zawarte w reklamie lub materiałach przygotowawczych/kolejnych może zostać udostępnione władzom, jeśli Facebook uzna to za stosowne;
-to, co mówisz, publikujesz, komentujesz lub w związku z reklamą jest gromadzone, pakowane i dostarczane (w zależności od zainteresowań Facebooka) użytkownikom lub stronom trzecim.
Jak stwierdzono w sekcji „Centrum pomocy”, Meta Platforms Ireland Limited („Meta”, „my”, „nasz” lub „nas”) przetwarza informacje zbierane z platformy „nawet jeśli nie jesteś użytkownikiem Facebooka, Użytkownik komunikatora lub Instagrama i/lub nie masz u nas konta (nie jesteś użytkownikiem)".
Choć to szokujące, informacje te są powtarzane i uzupełniane przez następujące stwierdzenia na następujących stronach:
(i) „docelowo wykorzystamy przesłaną książkę adresową (kontakty telefoniczne i adresy e-mail, nn, Gh. P.) i zbadamy podejrzaną aktywność w metaproduktach, a także zapewnimy bezpieczeństwo naszej platformy; prowadzimy również działalność wywiadowczą i analityczną z wykorzystaniem załadowanych agend...;
(ii) „udostępniamy dane osób niebędących użytkownikami (czyli osób, które nie mają absolutnie żadnego połączenia z Facebookiem, Instagramem, Messengerem itp. – nn, Gh. P.) w celu umożliwienia realizacji funkcji Contact Upload oraz w celach opisanych powyżej;
(iii) „przechowujemy dane osobowe osób niebędących użytkownikami tak długo, jak to konieczne”;
(iv) „… zachowujemy Twoje dane kontaktowe … nawet po tym, jak poprosiłeś nas o ich usunięcie” (???!);
(v) „przekazujemy informacje użytkowników spoza EOG do Argentyny, Izraela, Nowej Zelandii, Szwajcarii i Kanady”;
(vi) „w oparciu o derogacje UE lub klauzule umowne przekazujemy dane (nie)europejskich użytkowników do USA, nawet jeśli nie ma decyzji o adekwatności stopnia ochrony w stosunku do USA” (?? !!);
(vii) podstawą prawną, na której przetwarzamy dane, jest „nasze interesy, aby działać i zapewniać naszym użytkownikom nasze funkcje… tak, aby nasi użytkownicy mogli skuteczniej łączyć się ze swoimi kontaktami”.
Tak więc w przypadku Facebooka podstawą prawną takiego uznaniowego i natrętnego zachowania są „uzasadnione interesy” Facebooka! Takie zachowanie decydowałoby o ostatecznym wykluczeniu z platformy każdej osoby fizycznej lub prawnej, która odważyłaby się coś takiego powiedzieć, ale zasady, wartości społeczności, standardy Facebooka oczywiście nie mają zastosowania do Facebooka.
Posiadanie konta na jednym z należących do Meta portali społecznościowych lub komunikatorów oznacza wejście w matrycę uległości, z której nie ma ucieczki, nawet jeśli uległy zażąda usunięcia konta. Błąd wykorzystania tych platform do celów reklamowych jest sankcjonowany związaniem cyfrowej „glii” na co najmniej 7 (siedem) lat. Dodatkowo, wchodząc w matrycę, podmiot powoduje, bez swojej woli, agresywną ingerencję w prywatność osób niebędących użytkownikami, które trafiły na jego katalog „kontakty”. Wszyscy ci, którzy zostali cyfrowo schwytani lub przynajmniej dotknięci, bezpośrednio lub pośrednio, przez Meta, są stale szpiegowani, z pozornie korzystnym zamiarem wykrycia podejrzanych lub niebezpiecznych działań na platformie na czas. Nie chodzi już tylko o bycie przed władzami głębokiego państwa, wszyscy podejrzani o pranie pieniędzy i finansowanie terroryzmu. Teraz chodzi głównie o bycie w obliczu natrętnej międzynarodowej korporacji, która pisze i egzekwuje własne drakońskie prawa, wszyscy są podejrzani o wszystko, co nie jest zgodne z „uzasadnionymi” interesami tej korporacji.
Ten system jest po prostu ostatecznym wyrazem inkwizycyjnego totalitaryzmu. Jak każdy totalitaryzm, jak każda sztuczna konstrukcja sprzeczna z naturą ludzką. I ten system upadnie.
Autor: Gheorghe Piperea
https://gandeste.org/analize-si-opinii/luminita-arhire-sandalele-lui-steve-jobs-si-amurgul-lumii/126317/?fbclid=IwAR2Yhigxs5EH2NALxNnoG31AGcX06EB4kNoCLzTmiptnQNidlFCM2jEdtTk
https://gandeste.org/analize-si-opinii/bogdan-alexandru-duca-nu-este-usor-sa-iubesti-romania/126471/
https://gandeste.org/analize-si-opinii/angelo-davidescu-razbunarea-poloniei-mari/126518/?fbclid=IwAR27Pb1ZIbVSnSX8-1JZFerlTK5PMjWAlQBvqmpkNgi5os8gW38qesMaSUk
https://gandeste.org/general/gheorghe-piperea-totalitarism-si-talharie-digitala/126523/?fbclid=IwAR1mWkwfAklc0QhkgO88izXymxGpLea4j55bUQxkyis0Untzwl5G2EnZt-A