W niektórych obrazach
etruskich grobowców z Tarquinii , a być może
także Chiusi , wśród różnych scen sportowych i gier
pogrzebowych, dziwny zamaskowana postać
nazywa phersu przedstawiono . Phersu w
języku etruskim oznaczało maskę (nazwa wywodzi
się z wyraźnego napisu umieszczonego w dwóch przypadkach obok
znaku), z której wywodzi się włoska „persona”
poprzez łacińską „maskę” persōna w
znaczeniu „aparat przeznaczony do wykonania głos". Paretymology
łacińskiego persona od do „do”
i dźwiękiem„grać” jest sprzeczne z niewielką ilością O
łacińskiego czasownika sonare .
W grobowcach Tarquinia wspomniana postać została znaleziona
cztery razy. W Grobowcu Augurów (druga połowa VI
wieku pne ) phersu jest odtwarzane w dwóch różnych
scenach. Na prawej ścianie reprezentowana jest grupa składająca
się z osobnika z czerwoną maską barbata, nakrapianej krótkiej
kurtki, wąskiej czerwonej opaski na lędźwiach i czapki górnej,
która trzyma w pułapkę psa ( molosso Caucausico lub
starego, jeszcze większego zwierzęcia) atakuje człowieka skazanego
na śmierć. Ten ostatni, z widocznymi śladami ran na ciele, ma
zablokowany wzrok przez worek, który otacza jego głowę i próbuje
bronić się przed atakami dzikiego zwierzęcia maczugą, którą
trzyma w prawej ręce. Na lewej ścianie grobowca zamaskowana
postać, choć ubrana w inny strój, bierze udział w wyścigu z
odwróconą głową.
Mimo złego stanu zachowania obrazu, opisaną powyżej scenę
krwawej bitwy można rozpoznać również na jednej ze ścian Grobu
Olimpijskiego (ostatnie dwadzieścia pięć lat VI wieku
pne ): w szczególności głowy phersu i zakapturzony
więzień są widoczne. trzyma broń w dłoni.
Postać, o której mowa, byłaby również przedstawiona w
niektórych grobowcach Chiusi : w Grobowcu
Małpy (pierwsza połowa V wieku pne ),
gdzie towarzyszy małe Phersu , grając
na flecie , tańcu wojownika, a być może także w Tomba
del Montollo , obecnie zniszczona i której wyobrażenia dotarły
do nas tylko dzięki reprodukcjom i opisom dostarczonym
przez Gori . Wreszcie,
na amforze autorstwa Malarza
Tańczących Satyrów, dziś w Karlsruhe , Phersu jest
przedstawiane tańcząc z tarczą i zawiązanym maczugą.
Hipotezy
interpretacyjne
Różne hipotezy interpretacyjne zostały podniesione na phersu w
stanie bez obiektywnego potwierdzenia. Niektórzy, jak Giovanni
Semerano , widzieli tam bóstwo, piekielnego demona w pewien
sposób powiązanego ze śmiercią; inni, jak Massimo
Pallottino , prościej, aktor, maska. W rzeczywistości
fakt, że phersu , podobnie jak w opisanym powyżej
zabójczym pojedynku , jest również reprezentowany w
całkowicie niekrwawych kontekstach, w szczególności w
scenach biegania i tańca, sugerowałby ogólną charakterystykę
postaci.
Jednak lingwiści uważają, że pochodzi z
etruskiego słowa phersu , w znaczeniu „ maska ”.",
wywodzi łacińskie słowo" persona "w pierwotnym znaczeniu
maski teatralnej. Istnieją natomiast poważne wątpliwości, że
słowo etruskie jest z kolei adaptacją greckiego " prósopon "(twarz,
maska).
Relacje z pokazami
gladiatorów
W okrutnej scenie walki zaaranżowanej przez phersu uznano
(w tym sensie Raymonda Blocha ) za
antycypację rzymskich igrzysk gladiatorów ,
wywodzących się właśnie z gier pogrzebowych Etrurii, podczas
których ofiarowano zmarłym dzikie walki między przeciwnikami. …
desperacko próbowali ocalić swoje życie. Tezę tę zdaje się
potwierdzać grecki historyk Mikołaj z
Damaszku (w: Athenaeus , Deipnosophisti ,
IV, 153 fr.), Według którego Rzymianie pożyczyli
od Etrusków gry gladiatorów .
Grobowiec
Augurów
W części najbliższej wejścia do prawej ściany znajduje się
ostatni motyw, który niektórzy mogą uznać za dość
makabryczny. To tutaj pokazywana jest pogrzebowa gra upuszczania
krwi, gra mająca na celu uspokojenie duszy zmarłego. Zamaskowana
postać w spiczastym kapeluszu, długiej, czarnej sztucznej brodzie,
czarno-niebieskiej kurtce z białymi frędzlami i
czerwonej przepasce biodrowej jest pokazana z
napisem phersu powyżej.
Etruskie słowo phersu , oznaczające „maskę”,
„zamaskowanego mężczyznę”, a może nawet „aktor”, ponieważ
w greckich i rzymskich sztukach aktorzy zawsze nosili maski, aby
pokazać, jakie postacie były
podszywane. [2] : 40 uczonych debatuje, że phersu namalowany
w tej scenie aktor przebrany za kata. Mówi się, że kiedy
Rzymianie przyjęli etruski zwyczaj używania niewolników i
przestępców jako gladiatorów, najpierw w grach pogrzebowych, a na
koniec na wystawach na rozległych arenach dla ogółu społeczeństwa,
gdy gladiator padł śmiertelnie ranny i leżał nieruchomo na
arenie, przyszedł jeden z zamaskowanych i przebranych w kostiumy
mężczyzn, aby zadać mu „litościwy cios” młotkiem w
czoło. Ale to nie był phersu, pod który podszywał
się ten gość . To był Charun , etruski
demon, który przywiózł zmarłych do Hadesu . [4] Z
tego uczeni mówią nawet, że zamaskowany mężczyzna jest w
rzeczywistości aktorem podszywającym się pod Charuna w grobie
Augurów, a nie oprawcą czy katem.
Phersu trzyma
liny, który jest przymocowany do kołnierza czarnego
psa. Kiedy phersu ciągnie za linę, jak pokazano na
fresku, gwóźdź na obroży psa wbija się w jego szyję,
rozwścieczając zwierzę i powodując, że atakuje spętanego
mężczyznę. Człowiek na uwięzi ma liczne krwawiące
ugryzienia na nogach, worek zawiązany na głowie i maczugę w jednej
ręce, aby odeprzeć psa, nadając rozlewowi krwi ekscytujący aspekt
dla etruskich widzów. Wielu uczonych uważa, że ten
uwiązany mężczyzna jest skazanym przestępcą, który został już
skazany na śmierć i jest używany do gier
pogrzebowych. [4] (Chociaż zwierzę to jest zwyczajowo
opisywane jako „pies”, długość jego ogona, proporcje jego
głowy i fakt, że używa ono odsłoniętych pazurów do rozdzierania
nóg przeciwnika, wydaje się znacznie bardziej prawdopodobne, że
„czarny pies” to właściwie czarny lampart).
Poliszynel (fr. polichinelle, wł. pulcinella)
– postać gbura z włoskiej commedia dell’arte i
francuskiego teatru kukiełkowego. Jego charakterystycznymi
cechami były garb, komiczne zachowanie i głos.
Wielu utrzymuje, że jest potomkiem Maccusa z farsy atellańskiej,
a imię swe zawdzięcza kogutowi, który był przezwiskiem
Maccusa. Już rzymskie malowidło na wazie przedstawia
aktora z ogromnym kogucim pióropuszem na kapeluszu i nie ulega
wątpliwości, że z takim wizerunkiem kojarzony jest renesansowy
Poliszynel. W XVII wieku Callot rysuje podobną figurę
ozdobioną dwoma kogucimi piórami i nazywa ją Cucurucu.
Poliszynel jest najbliżej spowinowacony z Brighellą, ale
starszy od niego i bardziej skomplikowany. Jego maska z głębokimi
zmarszczkami, haczykowatym nosem i złymi oczami symbolizuje jego
naturę: jest nieludzki i egoistyczny.
Poliszynel należy do masek „komicznych” i jest jedną z
najbardziej charakterystycznych postaci w commedii dell’arte.
Maska Pulcinella, jak znamy ją dzisiaj, została wynaleziona
w Neapolu przez Kapuański aktor Silvio
Fiorillo w pierwszych dziesięcioleciach XVII wieku [1] ,
ale jego nowoczesny kostium została wynaleziona w XIX
wieku przez Antonio Petito [1] . W
rzeczywistości, pierwotnie maska Fiorillo nosiła dwurożnowy
kapelusz (inny niż obecny „bochenek cukru”) oraz brodę i
wąsy [1] . Jednak początki Pulcinelli są znacznie
starsze [1] . Hipotezy są różne: są tacy, którzy
wywodzą od „Pulcinello” małego pisklęcia, ponieważ ma
haczykowaty nos; są tacy, którzy twierdzą, że to wieśniak
z Acerra, Puccio d'Aniello, w XVII wieku dołączył jako błazen
do grona wędrowców przemierzających jego kraj [1] . Inni,
jak Margarete Bieber, sięgają jeszcze dalej w czasie do IV
wieku pne i twierdzą, że Pulcinella pochodzi od Maccusa ,
postaci rzymskiego Atellane. Maccus reprezentował typ służącego
z długim nosem i nierówną twarzą, z dużymi policzkami, wydatnym
brzuchem, w koszuli przemienionej w dużą białą
szatę [2] . Atellane były bardzo popularny
rodzaj pokazu w starożytnym Rzymie: moglibyśmy porównać je
do dzisiejszego teatru wernakularnego lub dialektalnego, szczególnie
cenionego przez publiczność z niższych klas. Maccus
reprezentował teraz Silenusa, teraz satyra, w niektórych
przypadkach typ służącego z długim nosem i nierówną twarzą, w
dużej białej koszuli. Maccus nosił półmaskę, podobnie jak
u komików sztuki, miał wydatny brzuch i recytował głosem
kurzego [3] .
Na pozór mało sympatyczny: garbaty, z haczykowatym
nosem, Pulcinella wywoływał
śmiech. Ubrany był w biały kostium: szerokie pantalony i
przydługawą tunikę, spod której przy szyi i nadgarstkach wystawał
czerwony sweter. Głowę nakrytą miał czapką w kształcie stożka.
Na twarzy natomiast nosił charakterystyczną maskę, która z czasem
stała się emblematem Neapolu. Włoskie słowo “pulcino” oznacza
kurczaczka.
Pulcinella był parodią południowowłoskiego mężczyzny:
łakomczucha i kobieciarza, który nie stroni od alkoholu (swoją
drogą, można zaryzykować stwierdzenie,
że to parodia raczej międzynarodowa). Na wielu reklamach pizzy lub
spaghetti we Włoszech można zobaczyć wizerunek mężczyzny w
masce. Jest w tym i żart z samych siebie, i włoska radość życia.
Niektórzy badacze uważają, że maska Pulcinelli ma swoje
korzenie w antyku i powstała z inspiracji maską Maccusa. Maccus był
takim starożytnym Poliszynelem w ówczesnym rzymskim dramacie
ludowym. Hipoteza ta w XVII wieku nadała Pulcinelli większą wagę
i jego wizerunek zaczął pojawiać się w literaturze i malarstwie,
a nawet w muzyce (przykładem jest
balet “Petrushka” Igora Strawińskiego).
Tomba delle Olimpiadi
Stwórca wraca jako duch wcielony w nowe ciało - bez pamięci. I całe życie ktoś go wpierw potajemnie, a potem jawnie prześladuje - i on nie wie dlaczego.
Miota się, usiłując zrozumieć sytuację.
Nie wie o co chodzi - jego oczy i cała głowa zasłonięte są welonem.
Na oślep szuka rozwiązania.
Jego ręce skrępowane, stopniowo uwalnia się z więzów, jest cały poraniony, PSY kąsają go nieustannie, gdy cokolwiek próbuje zrobić.
Wokół niego kręci się jakaś ciota - w najróżniejszych przebraniach, zawsze w masce - w cudzym ciele.
Raz jest nastoletnim osiłkiem z ptasim móżdżkiem, a raz zbokiem pełną gębą.
Szydzi z niego, molestuje, rzuca nań więzy i napuszcza PSY.
Na koniec ucieka - jak pisze Dobrowolski - ale to chyba nie o to chodzi, to nie to rozwiązanie... lepiej by sczezł niż miałby się gdzieś schować na tysiące lat....
--
Warto także zauważyć:
>>Etruskie słowo phersu , oznaczające „maskę”, „zamaskowanego mężczyznę”, a może nawet „aktora”<<
I u Dobrowolskiego - łacińskie persona oznaczające:
maska lub rola teatralna - stały się w końcu - osobą.
Uwagi poniższe szczególnie polecam tym, co patrzą jedynie na koniec własnego nosa.
Paranoja indukowana ludzkości przez tajemniczego władcę tego świata sprawiła, że ludzie dzisiaj nie żyją ze sobą, kiedy człowiek spotyka innego człowieka, nie dokonują interakcji ze sobą nawzajem, tylko: z maskami siebie.
Spotyka się nie dwóch ludzi, ale dwie maski, które nawzajem coś przed sobą udają.
[Oczywiście jest to uproszczenie, bo ludzi bez liku jest i ilość zmiennych sprawiająca jaką kto ma osobowość, także]
Tak jak ów władca i jego zbiry udają swe nieistnienie przed wszystkimi - i być może właśnie tak narzucili swój sposób postępowania całej rzeszy ludzkości.
Najwyraźniej widać to u chłopców, nie tylko nastoletnich, ale i tych po 30tce czy 50tce - często w przestrzeni towarzyskiej pozują na mężczyzn, zakładają maskę mężczyzny, zamiast po prostu być mężczyzną - jeśli już wyrośli z wieku chłopięcego.
To zachowanie jest podszyte lękiem, jak zostaną ocenieni przez otoczenie.
Lęk ten oznacza brak pewności siebie - czy to jest męskie?
Biorąc udział w "rytualnym" małpim konkursie na najdłuższy ogon, poddając ocenie innych również sami poddają - pozwalają innym na poddawanie - siebie ocenie, czy są prawdziwymi mężczyznami, czy nie.
I tu - paradoksalnie:
męskość nie zależy od opinii innych ludzi, tylko wynika z wnętrza mężczyzny,
skoro więc sądzą, że opinia innych może zaważyć na ich męskości - należy sądzić, iż sami za mężczyzn się nie uważają (w końcu sami najlepiej wiedzą kim są) i stąd lęk, że ktoś to odkryje i ich publicznie zdemaskuje.
Wiedzą kim są, więc w interakcji z otoczeniem przywdziewają maskę mężczyzny - tego co się na wszystkim zna, wszystko widział, nic go nie dziwi, ma na wszystko gotową odpowiedź i receptę na całe życie - nie ma żadnych wątpliwości co do tego czym jest świat i rzeczywistość w każdym aspekcie, potrafi przylać w mordę - pięścią, albo kielichem itd itd... Wszechwiedzący, wszechmogący.
Nadal są chłopcami, stąd chłopięce zachowania, jak wyśmiewanie innych i brak zrozumienia, że ludzie są różni, mieli różne drogi w życiu i wiele rzeczy nie zależało od nich.
Chłopcy, wydaje się, zawsze uważają, że wszystko w mężczyźnie musi pasować do jakiegoś wzorca mężczyzny, jak nie pasuje - to można uznać kogoś takiego za niemężczyznę i nawet nim pogardzać w związku z tym.
Jeżeli ktoś pasuje do wzorca ciamajdy - to można nim pogardzać i czynią tak zamiast zastanowić się, po pierwsze, czy to prawda, a po drugie - co sprawiło, że ten człowiek takim się wydaje być.
Ludzie mylą się w swoim życiu wielokrotnie i zamiast zastanowić się nad sobą, często przechodzą nad tym do porządku dziennego, sprawdzając jedynie, czy ktoś zauważył, że oni popełnili jakiś błąd. Jeśli nie - uspakajają się i dalej żyją swoją iluzją, to znaczy... chciałem oczywiście powiedzieć - swoją wersją rzeczywistości.
Mówiąc "swoją wersją rzeczywistości" mam na myśli: wersję zaindukowaną im poprzez pokolenia + osobiste doświadczenia.
Wykażę to kiedyś w szerszym tekście temu poświęconym.
To wszystko jest myślenie powierzchowne, niedojrzałe - pokazuje brak zrozumienia procesów życiowych, czyli właśnie jest - niemęskie - bo niedojrzałe.
Sprowadza się do powtarzania po innych to, co ktoś powiedział, o kimś lub o czymś - takie myślenie mechaniczne jest często już nawykiem. O czym też mam tekst w przygotowaniu...
Powtarzanie w kółko cudzych "mądrości" jest bezpieczne - nikt nam nie zarzuci, że powiedzieliśmy coś głupiego, bo było to już poddane weryfikacji przez otoczenie, że to "mądrość" jest...
Stąd pionierzy odkrywający dotychczas rzeczy nieznane, mają najtrudniej, bo wymykają się schematom..
Męskość to nie są muskuły i zdolność do wyrażania bardziej lub mniej zabawnych ocen na cudzy temat - to szeroki temat, ale generalnie da się go sprowadzić do ogólnika, że to po prostu dojrzałość.
A więc i zdolność do samodzielnego rozumienia rzeczy.
Generalnie wszystko sprowadza się do
systemów kognitywnych – kto ma jaki.
Większość ludzi wyznaje zbliżone
zasady, co wynika z szeregu przyczyn – głównie z powodu
przebywania ze sobą w jednym środowisku.
Środowiska są lokalne, małe i
większe – na poziomie nacji, potem w obrębie podobnej kultury,
koloru skóry, kontynentu.
Wydaje się, że jednym z głównych
czynników powodujących napięcia między ludźmi (oprócz werwolfa
i działań władcy tego świata) jest przywiązanie do ego i chęć
jego ochrony.
Tu chodzi o ocenianie i wartościowanie
ludzi.
Ocena jest czynnością neutralną i
naturalną u ludzi – jest to czynność niezbędna do życia,
oceniając np. kolor owoców, wiemy, czy są zdatne do spożycia.
Ocena, że dziewczyna ma zepsutą
urodę, jest oceną – ale zaangażowanie emocjonalne – śmiech,
drwienie, lekceważenie, to już wartościowanie człowieka.
Wartościowanie – przypisywanie cech
uważanych za niepożądane lub pożądane – ważne lub nieważne –
UŻYTECZNE lub NIEUŻYTECZNE - jest to forma uprzedmiotowiania -
„jest mi to potrzebne, pomocne, lub nie – nie życzę sobie tego
obok mnie – jest to DLA MNIE bez wartości - nieużyteczne”.
Ludzie wszystkich - wszystko oceniają
i jest to naturalne.
Co innego zaangażowanie emocjonalne i
wartościowanie ludzi.
Z reguły osoby, które dokonują
wartościowania innych – same podlegają wartościowaniu.
Uważane jest to za naturalne, podobnie
jak ocenianie. Czy tak jest naprawdę?
Nie, to część paranoi wyznawanej
jednak przez olbrzymią część ludzkości, co sprawia wrażenie
naturalności.
Wyznawanie zasad współżycia
polegające na wartościowaniu ludzi sprawia, iż sami wartościujący
poddają siebie samych krytyce i ważeniu.
„Jestem brzydka – to źle. Mam
niską wartość u mężczyzn” - skutek: lęk i złe samopoczucie.
„Nie znam się na ...czymśtam–
źle. Koledzy mnie zdyskwalifikują jako bezwartościową osobę. Ale
za to – ponieważ wyznaję takie zasady – mam prawo wyszydzić
kogoś innego, kto kuleje w jakiejś dyscyplinie”
Ale może to jest na odwrót??
„Szydzę z kogoś, kto kuleje w
czymśtam, więc i inni mają prawo mnie wartościować, jeśli
znajdą u mnie jakąś słabość jakąś wadę. Skoro ja mam prawo
tak postępować, to inni też mają”
Jeśli uważam, że nie mam prawa
wartościować kogoś, to i innym odmawiam takiego prawa wobec mnie.
Nikogo nie wartościuję – nikt nie ma prawa mnie wartościować –
co za tym idzie – wyszydzać.
Ale też i wychwalać, gwoli ścisłości,
choć to margines.
Podejście - prywatne życie innych
ludzi to ich sprawa, a nie twoja.
Inny aspekt – uwiązanie –
uzależnienie od opinii innych ludzi.
Skoro nie umiesz powstrzymać się,
przed wartościowaniem innych – to znaczy, że oni mają nad tobą
pewną władzę. Sama obecność ludzi wywiera na ciebie presję –
musisz zareagować, musisz coś zrobić. Naprawdę musisz??
To tak jak z tą książką u de Mello.
„Tu na stole kładę książkę. I
tym samym zmuszam cię do tego, żebyś tę książkę podniósł
lub nie”.
Ja nic nie muszę robić, ani mówić -
już sama moja obecność sprawia, że obcy ludzie MUSZĄ mi
powiedzieć co oni o mnie myślą.
Tak jakby mnie to obchodziło. Albo
kogokolwiek.
System ocena+wartościowanie to
nieustanna gonitwa – jak pies za własnym ogonem - ponieważ zawsze
znajdzie się ktoś od ciebie „lepszy” lub „gorszy”.
Czysta analiza – ocena sytuacji, a
nie ocena+wartościowanie.
System ocena+wartościowanie wiąże
się również z lękiem przed opinią otoczenia. I prawie na pewno
jest obcą instalacją zaindukowaną ludziom przez sam wiesz kogo.
Rezygnujesz z luksusu pouczania innych,
okazywania im swojej przewagi czy coś tam – rezygnujesz z lęku
przed oceną (wartościowaniem) innych.
Inni cię oceniają, a ty masz to
gdzieś.
To nie jest kwestia grzeczności wobec
obcych, albo udawania lepszego -
to jest kwestia tego, jak ty się
czujesz
System ocena+wartościowanie to
nieustanna bezsensowna gonitwa – jak pies za własnym ogonem -
ponieważ zawsze znajdzie się ktoś od ciebie „lepszy” lub
„gorszy”.
Wartościując ludzi kierujesz się
wyłącznie powierzchowną oceną.
Nie sposób ustalić kto jest NAPRAWDĘ
lepszy lub gorszy, bo ludzie są różni i każdy człowiek ma
zarówno mocne jaki i słabe strony, zależnie od dziedziny - których
są setki.
Wartościowanie obcych ludzi – poza
sferą czysto zawodową - nie ma sensu.
Co innego, gdy szukasz sobie żony lub
męża. Tu działa zasada – szukam tego, co potrzebuję.
Zaś pogardzanie ludźmi jest
niebezpieczne.
Pogardzasz kimś, bo „uważasz” (wg
systemu ocena+wartościowanie), że on jest od ciebie gorszy.
Jeśli ten ktoś, kim pogardzałeś,
dokona jakiegoś wielkiego czynu, np. odkryje w sobie zmysł
biznesowy i zrobi wielkie pieniądze – kim ty będziesz w swojej
własnej ocenie wg kryteriów i zasad wartościowania, które
wyznajesz?
Teraz ty będziesz gorszy.
Będziesz jeszcze bardziej gorszy niż
ten, którym pogardzałeś, bo ty nie potrafiłeś dokonać tego, co
on, pomimo tego, że jakoby byłeś tym lepszym. Ten gorszy od ciebie
zrobił lepsze pieniądze niż ty mógłbyś marzyć.
Sam sobą będziesz pogardzać?
Powinieneś.
Albo powinieneś zmienić system i
przestać wartościować ludzi.
Nie, ty nie zmienisz systemu, nie
zmienisz swojego postępowania - po prostu udasz, że nim nie
pogardzałeś.
Przecież to tylko ty wiesz, no może
jeszcze paru kolegów, że nim pogardzałeś.
Nikt ci nie zarzuci, że nim
pogardzałeś.
Aaaaaa... więc jednak chodzi o to, co
kto ci może zarzucić?
Tak właśnie wygląda ten system w
praktyce.
System ocena+wartościowanie skupia
uwagę na ego i pochłania mnóstwo czasu – jest bezużyteczny
wobec obcych ludzi, jest bez sensu i odsuwa od zastanawiania się nad
tym co nas otacza i kto naprawdę rządzi krajem... kto rządzi ludźmi i - światem.
Pewna młoda kobieta zarzuciła mi kiedyś, że "jeśli to prawda co napisałeś o Werwolfie - to znaczy, że my jesteśmy głupi!"
opis zrobić
Z czego się tak chichrasz panie Duda??
Chcielibyście wrócić do udawania, że nic się nie stało, prawda?
łacińskie słowo persona oznaczające:
maska lub rola teatralna - zaczęło w końcu oznaczać: osoba
jakim słowem określano osobę wcześniej, zanim pojęcie maska je zastąpiło?
Ten proces nadal jest w toku - popatrzcie chociażby na nibydokumentalne seriale jak: Szkoła czy Lombard, gdzie grają ewidentni amatorzy (czasem wymieszani z zawodowymi aktorami).
Ich specyficzna "gra aktorska" wpływa na sposób postrzegania rzeczywistości u młodych ludzi - amatorzy udają swoje role nieudacznie - ewidentnie kłamią, co za lat kilkadziesiąt tak się rozpowszechni i upowszechni, że ludzie przestaną odróżniać kłamstwo od prawdy.
Prawdziwy oszust nie kłamie i nie udaje tak nieudacznie jak oni. On pozostanie poza podejrzeniami, gdyż on starannie unika kłamstwa - oni wiedzą, że ludzie instynktownie wyczuwają kłamstwa dlatego po prostu omijają rzeczy im niewygodne - ignorują je, by nie musieć o nich kłamać.
I teraz pokraczne udawanie zacznie się stawać standardem między ludźmi - ludzie założą maskę na maskę - jak odróżnić tego, co się nauczył (metoda nawyków - ciągle to widzi w tv, a potem na ulicy) naśladować nieudacznie, od tego oszusta, który zaczyna kłamać, bo uznał, że już można?
Podobnie - "eksperci od śpiewu", którzy na YT mają filmy, na których pokazują, że jakoby po raz pierwszy w życiu słuchają jakiegoś klasycznego rockowego utworu np. Child in Time i udają swoje emocje odnośnie śpiewu, komentują technikę itd.
To są celowe działania, których skutki zobaczymy dopiero za kilkadziesiąt lat - gdy będzie wtedy trudno to naprawić.
Część druga - Phersu z Ferrary
Część trzecia - OZYRYS - ⲟⲩⲥⲓⲣⲉ - OJCIEC ?
http://www.canino.info/inserti/monografie/etruschi/etruschi_toscana/chiusi/index.htm
https://www.persee.fr/docAsPDF/efr_0000-0000_1993_act_172_1_3060.pdf
https://en.wikipedia.org/wiki/Tomb_of_the_Augurs
https://it.wikipedia.org/wiki/Phersu
https://it.wikipedia.org/wiki/Pulcinella
https://coniecoosztuce.wordpress.com/2019/04/14/tajemnica-poliszynela/
J. Malczewski - "Błędne koło"