Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

poniedziałek, 6 listopada 2017

Coryllus o instrukcjach...





Lis 062017
 
Sądzę, że nasza tutaj przewaga nad całą resztą politycznej publicystyki, nawet tą zainstalowaną w telewizjach i rozgłośniach radiowych wypływa z jednego prostego faktu – my nie musimy stosować się do żadnych instrukcji. Jedyne zaś co nam zagraża to tak zwany owczy pęd, czyli pokusa, by w Szkole nawigatorów gadać o tym samym o czym gadają inni. Jak wiecie ja się nie waham przed pisaniem tekstów hermetycznych, które mogą być niezrozumiałe. Czynię to ponieważ nie piszę tak naprawdę dla poklasku i nie piszę powodowany kokieterią. Mam to już za sobą. Uważam, że są sprawy ważne, które znajdują się poza zasięgiem, nie wzroku bynajmniej najlepszych publicystów, ale poza zasięgiem instrukcji, które ich obowiązują, uważam też, że o tych sprawach trzeba mówić. Kwestia katalońska jest moim zdaniem kluczowa dla Unii, która poprzez działania Wielkiej Brytanii będzie stopniowo rozdrabniana i uzależniana od technologii i kredytów pochodzących z zewnątrz. Katalonia to przygrywka i na razie pierwsza miękka próba. Przyjdzie czas na próby twarde, a celem istotnym tych prób jest podział Francji. Przepraszam, że się powtarzam, ale za chwilę te same rewelacje zacznie opowiadać Korwin, potem zaś przyzna sobie pierwszeństwo tego „odkrycia”, a stanie się tak ponieważ dostanie nową instrukcję do omawiania w sferze publicznej i tam będzie na samej górze napisane – podział Francji. Oni, mam na myśli wszystkich publicystów i telewizyjnych mędrców, nie mogą, przepraszam Panie, pierdnąć bez instrukcji. Taką sztukę pokazujemy tylko my tutaj i nikt więcej. Prócz tego nie mogą zrobić jeszcze kilku innych rzeczy, na przykład dociągnąć swoich rewelacyjnych, demaskatorskich wniosków do końca. Okazałoby się bowiem wtedy skąd owe instrukcje przychodzą. Mam czasem wrażenie, że materiały telewizyjne są kręcone w ten sposób, żeby żaden z nich nie wypaplał się czasem, od kogo dostaje materiały, które potem omawia, prezentując je jako własne przemyślenia.

Wracajmy do Katalonii. Jak to napisał już Krzysio Laskowski i jak mi to zasygnalizował w mailu mniszysko, południe Francji zaczyna demonstrować chęć przyłączenia się do niepodległej Katalonii. To są na razie przymiarki na sucho, ale sądzę że przyjdzie do noży, bo sprawa jest poważna i nie dotyczy bynajmniej lewych interesów katalońskich polityków, jak to sugeruje Korwin. Jeśli mechanizm zostanie wypróbowany i zda egzamin należy się spodziewać kolejnych prób. Co nas to obchodzi – zapyta ktoś. Powinno nas obchodzić, albowiem jeśli uda się separatystom, to Ślązacy, jeszcze prawdziwsi niż Gorzelik, zaczną się domagać przyłączenia do Czech. Gadanie zaś o powrocie Śląska do Rzeszy okaże się zwykłą ściemą. Powtarzam to raz jeszcze, żeby mi potem nikt nie mówił, że nie ostrzegałem.


Wróciłem właśnie od teściowej, gdzie był telewizor, a ja, jak zwykle sobie ten telewizor oglądałem. O filmach już napisałem, teraz pora na różne programy i seriale. Jak wiecie od dłuższego czasu pisze się i mówi o obcokrajowcach, którzy szukając azylu przed strasznym i nieuporządkowanym życiem na zachodzie, odnajdują go w Polsce, na wsi. Pokazywali właśnie takiego faceta, nie wiem gdzie kupił dom, ale gdzieś na terenach poniemieckich. Może na Śląsku, może w Lubuskiem, a może na Mazurach…nie ważne. Był to Francuz, który dom znalazł w ofercie francuskiego biura nieruchomości, a kupił go od Hiszpana. Program był zrobiony w konwencji sielsko-anielskiej, a gość wyglądał jak dobrotliwy misio, który marzy tylko o tym, by stać ze swoimi owcami na łące i patrzeć na zachód słońca nad lasem. Kiedy już się tak naopowiadał, znakomitą zresztą polszczyzną, przyszło do konkretów. Okazało się, że facet produkuje sery roquefort. Nie ma linii produkcyjnej, ale coś w rodzaju studia bardziej. Robiło to wrażenie, ale nikt nie powiedział, gdzie te sery są sprzedawane. Nie było tego w instrukcji. Program miał bowiem pozytywnie nastroić widzów i pokazać im jak świetnie czują się obcokrajowcy w Polsce. Ja nie jestem tego pewien, ale mam silną intuicję, że gość został tu przysłany z ramienia jakiegoś dystrybutora luksusowej żywności, który obniża koszty produkcji. Być może zmienił na stanowisku rezydenta tamtego Hiszpana, nam zaś wciska się kity o zauroczeniu ziemią i przyrodą. W Langwedocji jest masa ziemi i przyrody jeszcze piękniejszej niż nasza, jest tam także pusto i dziko, a nad górami krążą sępy. Ponoć domy wykupują tam Brytyjczycy, co – mniemam – nie jest bez znaczenia.


Nie wiem, gdzie dokładnie stał dom tego Francuza, ale wróciłem właśnie z krainy, w której jest najłagodniejszy klimat w całej Polsce. Biegun ciepła znajduje się w miejscowości Brody. Dookoła pełno jest domów identycznych jak ten wykupiony przez francuskiego producenta serów. Obszar ograniczony od północy Odrą, od zachodu Nysą, a od południa Bobrem, ma wielki potencjał jeśli idzie o produkcję rolną i nie sądzę, bym zauważył to ja jedynie. Niemcy są tam jakoś aktywni, ale nie mogę powiedzieć, by stanowili widoczną dominantę. To już prędzej Ukraińcy są takim żywiołem. Gdzieniegdzie słychać o Holendrach, Szwajcarach i Francuzach kupujących ziemię. Oni także są zafascynowani pięknem krajobrazu. A jakby tego było mało, chcą jeszcze coś zmieniać w mentalności miejscowych. Ciekawe co?

Możemy się tego domyślić oglądając emitowane przez polską telewizję seriale. Nie widziałem ani jednego, który nie opowiadałby o pracy policji. Polska jest krajem zamieszkałym przez wrażliwych policjantów, którzy marzą tylko o tym, by zapuszkować wszystkich złych ludzi, a także o tym, by tym dobrym żyło się lepiej. Pierwszy raz w życiu obejrzałem odcinek serialu „Ojciec Mateusz”. Jasny szlag! Czego tam nie ma….ksiądz po cywilnemu, policja po cywilnemu, fałszerze pieniędzy w Sandomierzu, problemy uczuciowe policjantki w moim wieku zakochanej w chirurgu 10 lat młodszym od niej….a to jeszcze nie wszystko…Kinga Preis jako gospodyni na plebanii i wrażliwe fryzjerki proponujące pracę dziewczynie wchodzącej do zakładu z ulicy. Samo życie…jak u tego Francuza co sery roquefort robił. Lepszy od Mateusza jest tylko „Komisarz Rex”. Obejrzałem jeden odcinek i zatęskniłem za psem Cywilem. Trzeba teraz nam pilnie wypatrywać serialu, w którym prócz księdza, psa oraz policji pojawi się Janusz Korwin Mikke, jako produkt lokowany, rzecz jasna. Stanie się to w chwili, kiedy siły ciemności uznają, że podawanie szczegółów instrukcji w programach nazywanych poważną publicystyką jest nieskuteczne i podejmą próbę zaistnienia w sferze pop.


Bardzo dziękuję wszystkim, którzy przez ostatnie miesiące wspierali ten blog dobrym słowem i nie tylko dobrym słowem. Nie będę wymieniał nikogo z imienia, musicie mi to wybaczyć. Składam po prostu ogólne podziękowania wszystkim. Nie mogę zatrzymać tej zbiórki niestety, bo sytuacja jest trudna, a w przyszłym roku będzie jeszcze trudniejsza. Nie mam też specjalnych oporów, wybaczcie mi to, widząc jak dziennikarskie i publicystyczne sławy, ratują się prosząc o wsparcie czytelników. Jeśli więc ktoś uważa, że można i trzeba wesprzeć moją działalność publicystyczną, będę mu nieskończenie wdzięczny.


Bank Polska Kasa Opieki S.A. O. w Grodzisku Mazowieckim,
ul.Armii Krajowej 16 05-825 Grodzisk Mazowiecki
PL47 1240 6348 1111 0010 5853 0024


PKOPPLPWXXX
Podaję też konto na pay palu:





Generalnie to oni wszędzie siedzą, choć byłoby lepiej powiedzieć - jakiego skrawka życia społecznego jeszcze nie zdublowali. Moim zdaniem Polacy marnie się interesują polityką, czyli najważniejszą rzeczą, od której zależy ich los i los ich dzieci. Jest w internecie masa portali fanpejdżów itd., które intensywnie jednostronnie eksploatują temat historii - czyli głaszczą niemczyzne, a o Polakach ani słowa, albo bardzo mało i w złym kontekście, co najlepiej świadczy o tym, kto stoi za tymi stronami - "normalnego" człowieka nie stać na zajmowanie się takimi rzeczami, bo to jest niedochodowe tzn. nikt na to nie łoży, a żyć z czegoś trzeba, więc poza pracą, rodziną i innymi zainteresowaniami nie ma za bardzo czasu, żeby zajmować się takimi tematami jakie wymieniłem powyżej. Jak to więc się dzieje, że one istnieją? Ano są finansowane z budżetu służb specjalnych, a zatrudnienie znajdują przy tym młodzi "obiecujący" zmiennicy z niemieckiej 5 kolumny. Dlatego nie ma innych stron tego typu, albo jest ich mało i muszą otwarcie prosić o datki na utrzymanie, jak szanowny Autor tej strony... Istnieje masa stron o Prusach, masa stron zahaczających o historię, albo po prostu o jakimś hobby - malowaniu, czy o piórach wiecznych, i na każdą taką stronę wciskają się ze swoimi mądrościami o domniemanej wyższości niemczyzny nad Polakami. To wszystko jest finansowane z budżetu służb specjalnych - finansowane, koordynowane, planowane, realizowane, nadzorowane przez ss....




https://coryllus.pl/instrukcja-obslugi-wyobrazni/





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz