" jednym z argumentów za odtajnieniem dokumentów było niedawne odkrycie w archiwach teczki zbrodniarza hitlerowskiego, który przez lata pozostawał na usługach komunistycznej Służby Bezpieczeństwa, lecz był "dla interesów państwa" tak cenny, że jego dane chroniono jeszcze w XXI wieku."
Koszmar byłych agentów
komunistycznej bezpieki, działających także w środowisku polonijnym,
wkrótce stanie się faktem. Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego wydała
zgodę na odtajnienie tysięcy teczek, które do tej pory znajdowały się w
tzw. zbiorze zastrzeżonym Instytutu Pamięci Narodowej.
Decyzję o ujawnieniu zawartości najtajniejszych archiwów podjął Marek
Biernacki, ustępujący podsekretarz stanu w Kancelarii Prezesa Rady
Ministrów i koordynator ds. służb specjalnych. Twierdzi, że nie ma to
nic wspólnego z przegranymi przez jego partię (Platformę Obywatelską)
wyborami i prace nad udostępnieniem teczek podjął już pół roku temu.
Jednak dr Sławomir Cenckiewicz, historyk badający m.in. sprawy Polonii w
USA, przekazał "Nowemu Dziennikowi", że jest to wynik wielomiesięcznych
nacisków ze strony naukowców i części polityków na obecną
administrację.
Jak nieoficjalnie dowiedzieliśmy się w IPN, jednym z argumentów za odtajnieniem dokumentów było niedawne odkrycie w archiwach teczki zbrodniarza hitlerowskiego, który przez lata pozostawał na usługach komunistycznej Służby Bezpieczeństwa, lecz był "dla interesów państwa" tak cenny, że jego dane chroniono jeszcze w XXI wieku.
Zbiór zastrzeżony to właśnie informacje o osobach, których dawna działalność – mimo dowodów na współpracę ze zbrodniczym systemem – jest ukrywana ze względu na "interes kraju". Jak to rozumieć? Mogą być w dalszym ciągu źródłem informacji dla obecnych służb specjalnych, rodzajem karty przetargowej w relacjach z obcymi wywiadami lub zwyczajnie grozi im (lub ich rodzinom) fizyczne niebezpieczeństwo. Dlaczego jednak dawni kapusie i pracownicy SB mają pobierać wysokie emerytury i dożywać swoich dni jak pączki w maśle?
Jak nieoficjalnie dowiedzieliśmy się w IPN, jednym z argumentów za odtajnieniem dokumentów było niedawne odkrycie w archiwach teczki zbrodniarza hitlerowskiego, który przez lata pozostawał na usługach komunistycznej Służby Bezpieczeństwa, lecz był "dla interesów państwa" tak cenny, że jego dane chroniono jeszcze w XXI wieku.
Zbiór zastrzeżony to właśnie informacje o osobach, których dawna działalność – mimo dowodów na współpracę ze zbrodniczym systemem – jest ukrywana ze względu na "interes kraju". Jak to rozumieć? Mogą być w dalszym ciągu źródłem informacji dla obecnych służb specjalnych, rodzajem karty przetargowej w relacjach z obcymi wywiadami lub zwyczajnie grozi im (lub ich rodzinom) fizyczne niebezpieczeństwo. Dlaczego jednak dawni kapusie i pracownicy SB mają pobierać wysokie emerytury i dożywać swoich dni jak pączki w maśle?
"Ujawnienie teczek to wyłącznie moja odpowiedzialność" – stwierdza Biernacki. Chodzi o setki metrów bieżących akt. Pytanie, co zawierają...
Według informacji Rafała Leśkiewicza, dyrektora Biura Udostępniania i Archiwizacji Dokumentów IPN, chodzi m.in. o dokumenty operacyjne tajnych służb, które powstały do 31 grudnia 1990 r. Instytut dopiero rozpoczyna procedurę odtajniania akt i każda z tysięcy teczek jest przeglądana przez jego specjalistów. Dyrektor zastrzega, że najnowsze wnioski o odtajnienie dotyczą nie tylko akt współpracowników komunistycznych służb, ale też innych rodzajów dokumentów: akt administracyjnych, osobowych, spraw operacyjnych, kontrolno-śledczych, wreszcie np. spraw obiektowych – obserwacji opozycjonistów. Jest tego cała masa! Materiały dostępne będą dla wszystkich zainteresowanych w ciągu najbliższych tygodni (http://ipn.gov.pl/buiad/udostepnianie/wnioski).
Nie czekając na oficjalną publikację, kilkaset zdjęć dokumentów zamieścił na swoim facebookowym profilu niezależny poseł Zbigniew Girzyński. To fragment tzw. listy Milczanowskiego (dokumenty przygotowane w 1991 r. w dawnym Urzędzie Ochrony Państwa, dotyczące ówczesnych kandydatów do Sejmu i Senatu RP; na ich podstawie powstała słynna lista Macierewicza).
Także na portalu społecznościowym odniósł się do tych sfotografowanych akt dr Sławomir Cenckiewicz "Poseł Girzyński zagonił tych wystraszonych leniuszków z IPN, by zaczęli naciskać na ABW w sprawie wyjmowania akt ze zbioru zastrzeżonego, ale też korzystania z możliwości, jakie daje im ustawa o IPN, by akta wytworzone przez tajne służby III RP, a powiązane w treści z zakresem tematycznym IPN, trafiły do nas choćby w formie kopii".
Przypomnijmy, że jedno z ostatnio ujawnionych nazwisk ważnych działaczy polonijnych, którzy – zdaniem badaczy archiwów IPN – byli świadomymi współpracownikami SB, to Wojciech Wierzewski, "prawa ręka" trzech kolejnych prezesów Kongresu Polonii Amerykańskiej. Fakty na jego temat upublicznił Marek Ciesielczyk, doktor politologii uniwersytetu w Monachium i wykładowca sowietologii w University of Illinois w Chicago, autor pierwszej książki w języku polskim na temat sowieckiej agentury KGB.
"Należy ujawniać wszystkie dokumenty obrazujące działalność kapusiów, nawet gdyby było to dla niektórych bardzo bolesne, bo powołując się na słowa św. Grzegorza Wielkiego, papieża i doktora Kościoła: nawet jeśli prawda może powodować zgorszenie, lepiej dopuścić do zgorszenia niż wyrzec się prawdy" – powtarzał dr Ciesielczyk na niedawnych spotkaniach z Polonią, m.in. w Nowym Jorku i New Jersey.
http://www.dziennik.com/wiadomosci/artykul/teczki-wstrzasna-polonia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz