Podgrzewanie żaby w garnku.
Przekonuje się nas, że drony mają służyć ochronie życia. Tzn. mają sprawić, że będzie ginąć mniej naszych żołnierzy.
Słuchając szefa BBN generała Kozieja,
doszedłem do wniosku, że kompletnie bezmyślnie powtarza farmazony o
unowocześnianiu armii i wprowadzaniu dronów. Facet nie wie co mówi i
zupełnie nie przykłada do tego wagi.
Raczej luźno powtarza wizję narzuconą
przez kogoś (w domyśle – anglosaską) niż opowiada przemyślaną strategię
wzmacniania naszej armii. Można by pomyśleć – „nic nowego, oni nic sami
nie wymyślą, tylko papugować po kimś potrafią...”
Ale czy na pewno? Może jednak podaje się nam starannie przygotowaną propagandę?
Jaki jest sens używania dronów w Polsce?
Żaden.
Żeby na naszym nizinnym, stosunkowo
niewielkim terenie (700 km każdy samolot i rakieta bez problemu
przenicuje), przeciwstawić się zbrojnie niemcom albo Rosjanom potrzebna
nam jest broń atomowa, a nie zabawa w samolociki.
Do czego więc służą owe drony i jaki jest sens propagowania tego typu głupot?
Jest to tylko etap w procesie manipulacji.
Pierwszym etapem było stworzenie armii zawodowej.
Dzięki armii zawodowej przeciętny obywatel
ma więcej czasu dla siebie, bo nie musi iść na dwa lata do wojska, a
także teoretycznie (sugerowane w domyśle) jako niewykwalifikowany nie
będzie musiał brać udziału w ewentualnej wojnie.
Obywatel jest więc zadowolony, bo zamiast tracić czas w wojsku idzie do pracy, zakłada rodzinę itd. itd...
Drugim etapem jest zmniejszenie
liczebności armii zawodowej – to przyszłość dla armii zachodnich, u nas
już dokonano drastycznego ograniczenia liczebności armii, tak iż
właściwie brak sensownego wytłumaczenia, po co nam 100 tys. żołnierzy,
skoro połowa to „generały”.
W trzecim etapie wprowadza się drony jako środek, dzięki któremu ocalimy życie naszym żołnierzom.
Człowiek będzie bezpiecznie siedział w bunkrze, albo opancerzonym wozie, a całą niebezpieczną robotę wykona samolocik...
Wszystko to podlane propagandowym humanitarnym i technologicznym sosem.
Po porządnym zlasowaniu mózgów przejdziemy do etapu czwartego.
Celem oszczędzenia cennego ludzkiego
życia, drony zostaną wspomożone robotami zastępującymi człowieka na
wielu frontach. „To naturalny proces rozwoju” powiedzą.
Roboty-czołgi po robotach-samolotach to najbardziej prawdopodobny scenariusz.
W końcu, za 50, za 100 lat dojdziemy do
takiej sprawności, że człowiek zostanie kompletnie wyeliminowany z pola
walki, na rzecz bezmyślnych istot mechanicznych.
Wtedy będzie można odsłonić twarz.
Armia robotów może być kontrolowana przez kilku ludzi.
Nie są potrzebne żadne wojskowe sztaby.
Roboty, zależnie od rozkazu, zamiast bronić, mogą też walczyć z obywatelami „swojego” kraju.
Człowiek – istota myśląca i odczuwająca –
może odmówić wykonania rozkazu np. strzelania do cywili, albo do swoich
rodaków. Robot nie odmówi.
Człowiek może się też zbuntować i siłą
strącić samozwańczą elitę z tronu. Dlatego człowieka ma zastąpić
bezwzględnie posłuszny robot.
Nie będzie armii złożonej z ludzi, bo
będzie armia robotów – i wszyscy będą musieli podporządkować się woli
samozwańczych włascicili swata.
Serwuje się nam nowinki, a tymczasem
robotyzacja armii jest już dawno zaplanowana. Obserwujemy jedynie
długotrwałe etapy przejściowe, również uzasadnione technologicznie.
Taki jest cel wprowadzania dronów na pole walki.
ODEBRANIE LUDZIOM ZDOLNOŚCI DO OBRONY.
A nie humanizm.
Nie ma i być nie może innej gwarancji wolności obywatelskich.
Władza musi wiedzieć że obywatele mogą ją przerobić na padlinę, jeśli zacznie brykać.
Wszyscy "eksperci" i dupodajni generałowie brechający w mediach że "uzbrojenie obywateli sprowadzi powszechne zagrożenie" to kundle panów tego świata.
Jeżeli szukać możliwości rozbrojenia to poprzez wprowadzenie systemu ekonomicznego, który to ogranicza (np.Bezwarunkowy Dochód Podstawowy).
"Dzięki armii zawodowej przeciętny obywatel ma więcej czasu dla siebie, bo nie musi iść na dwa lata do wojska, a także teoretycznie (sugerowane w domyśle) jako niewykwalifikowany nie będzie musiał brać udziału w ewentualnej wojnie." Nie masz racji. Osoby wezwane na komisję kwalifikacyjną (dawniejsza nazwa POBOROWĄ) zostają przeniesione do rezerwy. W razie "W" zostaną powołane do służby zasadniczej celem przeszkolenia. Dla poszerzenia wiedzy. Czas pełnienia służby zasadniczej, przed zawieszeniem powoływania do niej to 9 (dziewięć) miesięcy, a nie dwa lata.
2. BMR - wiedza jak stworzyć jest dość rozpowszechniona - z grubsza rzecz ujmując - trzeba robić to co naukowcy w usa, francji, Iranie...
3. "W razie "W" zostaną powołane do służby zasadniczej celem przeszkolenia. Dla poszerzenia wiedzy" - w swoim tekście zarysowuję zachowanie obywatela, któremu w pewnym sensie powiedziano, że nie będzie nigdy walczył - takie mówienie powoduje reakcję - "ja się nie nadaję, nie mam kwalifikacji - lepiej zbudujcie już tę armię robotów"
Namawia się ludzi do odchodzenia od wojska, aby w pewnym momencie zastąpić ludzi robotami - po to, aby mieć pełną kontrolę nad społeczeństwem, bo nie będzie nikogo, kto by stanął w obronie społeczeństwa - monopol na przemoc będzie miała wąska grupa ludzi.