W temacie "faszystów"....
Polecam lekturze dokument: "WIZJA SIŁ ZBROJNYCH RP - 2030"
przygotowany przez Departament Transformacji MON.
Oto, kogo zamierza bić generał MON....
punkt 27:
"Przeciwnikiem przyszłych Sił Zbrojnych RP będą coraz rzadziej regularne siły zbrojne dysponujące kompleksowymi systemami uzbrojenia i odpowiednim zapleczem logistycznym.
Ich miejsce zajmą lokalne (narodowe) i transnarodowe oddziały partyzanckie i paramilitarne, najemnicy oraz oddziały rebelianckie wykorzystujące do walki także dzieci - żołnierzy.
Cechą wyróżniającą te oddziały będzie szczególna determinacja ich członków oraz wysoka dynamika zmian taktyki działań. Nie będą oni posiadali uzbrojenia typu ciężkiego.
Polecam lekturze dokument: "WIZJA SIŁ ZBROJNYCH RP - 2030"
przygotowany przez Departament Transformacji MON.
Oto, kogo zamierza bić generał MON....
punkt 27:
"Przeciwnikiem przyszłych Sił Zbrojnych RP będą coraz rzadziej regularne siły zbrojne dysponujące kompleksowymi systemami uzbrojenia i odpowiednim zapleczem logistycznym.
Ich miejsce zajmą lokalne (narodowe) i transnarodowe oddziały partyzanckie i paramilitarne, najemnicy oraz oddziały rebelianckie wykorzystujące do walki także dzieci - żołnierzy.
Cechą wyróżniającą te oddziały będzie szczególna determinacja ich członków oraz wysoka dynamika zmian taktyki działań. Nie będą oni posiadali uzbrojenia typu ciężkiego.
Ich potencjał bojowy stanowić będą natomiast lekkie, przenośne przeciwlotnicze zestawy rakietowe, małokalibrowe zestawy artyleryjskie i broń strzelecka o zróżnicowanym poziomie nowoczesności oraz improwizowane ładunki wybuchowe.
Podmioty te nie będą posiadały stałych baz, regularnej struktury wewnętrznej i systemu dowodzenia, a swoją militarną słabość będą kompensowały prowadzeniem działań asymetrycznych (terror, powstania, wywołanie rozruchów ulicznych o dużej skali)."
"Szczególna determinacja ich członków" - rozumiem, że chodzi o patriotyzm, jako siła napędowa tej determinacji.
Słowo: "powstania", chyba mówi wszystko...
Czyżby MON zamierzało walczyć z "faszystami"?
kaja
Ja wyślę zapytanie do Pana Marka Toczka .
Oto cały jego komentarz :
".....Przekaz jest na tyle czytelny, iż można powiedzieć, że jest wytworem propagandy.
Zresztą jest to również potwierdzenie dotychczasowej polityki obronnej kolejnych rządów. Cóż bowiem oznacza zapis „Przeciwnikiem przyszłych Sił Zbrojnych RP będą coraz rzadziej regularne siły zbrojne”
Przecież autor takiego sformułowania zagalopował się. Mówiąc „ będą coraz rzadziej” nie jest w stanie potwierdzić, że kiedykolwiek nasi żołnierze uczestniczyli w wojnie z regularnymi siłami zbrojnymi. Jest to wypowiedź bez żadnego pokrycia.
Jednak autor z miejsca bierze byka za rogi i zamierza w swoich wynurzeniach zrobić wszystko, by nas przekonać, że naszemu krajowi nikt nie zagraża, a jedynie powinniśmy zreformować siły zbrojne dla potrzeb kontyngentów ekspedycyjnych.
Jeżeli nie zagraża nam przeciwnik o określonym zapleczu logistycznym, to nasze siły zbrojne nie potrzebują rozbudowanego zaplecza logistycznego i mobilizacyjnego.
Wystarczy przyjąć określoną tezę, której myśl przewodnia zakłada, że w przewidywalnej przyszłości nie grozi Polsce utrata niepodległości, a wszyscy sąsiedzi na wieczne czasy nie będą wysuwały wobec nas jakichkolwiek roszczeń terytorialnych, to utrzymywanie regularnych sił zbrojnych jest zbyteczne i zbyt kosztowne.
Oczywiście autor tej tezy nigdzie nie posiada dowodów potwierdzających takie myślenie, ale od czego jest propaganda, to poprzez media, ten absurdalny i nie uzasadniony pomysł wtłacza się w umysły rodaków, którzy zadowoleni z likwidacji służby z poboru, słabo interesują się tym problemem.
W dalszej części, bez przeszkód rozważa się nieregularny sposób działań potencjalnego przeciwnika, którego obniżenie wartości mają również spowodować dzieci-żołnierze. Taki przeciwnik nie będzie wymagał regularnych oddziałów, związków taktycznych, czy też zorganizowanego użycia wszystkich rodzajów sil zbrojnych i rodzajów wojsk, a jedynie doraźnie wydzielanych i specjalnie tworzonych jednostek bojowych i specjalnych.
To z kolei nie powoduje konieczności utrzymywania i, szkolenia i zgrywania sztabów szczebla taktycznego, a tym bardziej operacyjnego. Autor ukrywa fakt, że kierowanie tego typu operacjami zawsze będzie w rękach silniejszych, a nam w udziale przypadnie symboliczny udział w dowodzeniu, a znaczący w konkretnych działaniach.
Nie bez przyczyny podkreśla się lekki charakter uzbrojenia potencjalnych oddziałów przeciwnika, co musi rzutować na poszukiwanie wysoko specjalistycznych rodzajów uzbrojenia, które w odpowiednich ilościach będziemy zmuszenia zakupić w innych państwach, a jednocześnie nie będziemy mieć uzasadnienia na rozwijanie własnej myśli technicznej i rodzimego przemysłu obronnego.
Realizację tej polityki i wychodzenie naprzeciw tej koncepcji widzimy od konfliktu irackiego, a nasz udział w afgańskiej ekspedycji potwierdza przyjętą tezę. Polityczni decydenci znaleźli odpowiednią ilość cywilnych doradców oraz wojskowych, którzy przy każdej okazji uzasadniają tą tezę. Oczywiście jest to błędna teza i bardzo szkodliwa na przyszłość. Dalsze trwanie w tym błędnym przeświadczeniu nie wpłynie na nasze bezpieczeństwo i nie stanowi żadnej gwarancji naszej integralności terytorialnej...."
Europejski Teatr Działań Wojennych, jego infrastruktura, nagromadzony potencjał bojowy a także poziom umiejętności operacyjno-taktycznych poszczególnych armii narodowych stwarza zupełnie inny obraz prawdopodobnych działań zbrojnych. Działania wojsk specjalnych i partyzantka (przeciwnika) to ważny ale nie decydujący element walki na obcym terytorium. Demonstrowany przez wizjonerów obraz potencjalnego, wciąż bardzo realnego przeciwnika, to dyletanctwo i co gorsza ociera się to o dywersję. Wszak wiadomo, że Siły Zbrojne RP winny być przygotowywane adekwatnie do wielkości zagrożenia. Bagatelizuje się więc zagrożenie, nie dostrzega realnego przeciwnika, wtedy łatwiej wytłumaczyć postępującą demilitaryzację państwa i słabość jego Sił Zbrojnych. A jakie mamy otoczenie wszyscy wiemy. Nic też nie jest skończone na zawsze. Można więc propagandowo wymyślać takie wizje. W MON tak jak i w innych resortach uprawiana jest polityka "zamiatania pod dywan" i ta "Wizja..." jest tego przykładem. Zgadzam sie z opinią p. Podobina. Pozdrowienia.
Dla porównania. W okresie stanu wojennego resorty MON i MSW miały do dyspozycji ok. 600 000 - 650 000 żołnierzy i funkcjonariuszy. Praktycznie użyto ok. 20% stanu wojska i ponad 70 % funkcjonariuszy. W dyspozycji ówczesnej władzy były także i trzeba to doliczyć:
- duża część administracji, niemal cały aparat partyjny, sądownictwo i prokuratura. Pomimo tak dużych użytych sił i posiadanych znacznych rezerw (nie powołano przeszkolonej rezerwy mobilizacyjnej), Jaruzelski nie był pewien czy te siły wystarczą aby stłumić masowy protest społeczny.
Aktualny stan WP to ok. 95 tys. żołnierzy i na więcej w najbliższych latach się nie zanosi. Bez administracji wojskowej, jednostek logistycznych i zabezpieczenia, ośrodków szkolenia bez Wojsk Lotniczych i Marynarki Wojennej to praktycznie ok. 35-40 tys. żołnierzy. Od kilku lat nie szkoli się żadnych rezerw osobowych, więc nie ma mowy o istotnym rozwinięciu sił. WP aktualnie nie posiada sprzętu i wyposażenia do działań parapolicyjnych - tłumienia rozruchów.
Pomijam tu aspekty pozamilitarne, w tym najważniejszy, czy polscy żołnierze skierowali by swą broń przeciwko rodakom? W moim przekonaniu jest to prawdopodobieństwo graniczące z pewnością, że nie. Pozdrowienia.