Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

czwartek, 25 sierpnia 2016

Se czytam




poniedziałek, 18 lipca 2016

Turbolechickie zidiocenie, czyli dojenie frajerów (cz. 2)

W drugiej części zajmę się źródłami „wiedzy” Bieszka i jemu podobnych. Oczywiście nie źródłami do cywilizacji kosmicznych, Ujgurów sprzed 60 tysięcy lat i kultury Gobi, bo tu mam kilka hipotez co do źródła: choroba psychiczna, nadmiar alkoholu, nadmiar trawki lub innego tego typu świństwa, ewentualnie żądza pieniądza skłaniająca do wymyślania sprzedawalnych bzdetów. W każdym razie, to jest sprawa dla psychiatry, psychologa lub toksykologa.
Jeszcze taka uwaga – turbolechici nie mają zielonego pojęcia o krytyce źródeł historycznych. Każdą „starą książkę” (jak to nazywa Bieszk) uważają za wiarygodną. Tak, dla Bieszków nawet książka z XIX wieku jest wiarygodnym źródłem informacji o wydarzeniach z wieku IX, bo jest stara... Uznałbym ją raczej za przestarzałą, a nie starą w tym kontekście.
Turbolechitom nieznane jest też takie pojęcie jak „postęp badań naukowych”. Nie ogarniają, że np. za Naruszewicza (XVIII wiek) historiografia polska dopiero raczkowała. Może łatwiej turbolechici zrozumieliby, co to jest „postęp badań naukowych”, gdyby próbowali zęby wyleczyć metodami XVIII-wiecznymi... Brak znieczulenia, kowal, obcęgi i tym podobne rozkosze. Także dla nauk humanistycznych dwieście czy sto lat, to przepaść.

Na początek rocznik Awentyna (później kronika Prokosza, jasnogórski poczet królów polskich i marginalnie owa „starożytna” mapa, o której pisałem w poprzednim poście).
Johannes Aventinus, ilustracja z XIX wieku
Co do rocznika (czy też kroniki) Awentyna, Bieszk sugeruje, że polscy historycy ukrywają jego istnienie przed ludem (wszyscy historycy, co do jednego), nawet nie ma tłumaczenia tego źródła, więc musiał to dać do przekładu na własny koszt. Oczywiście Bieszk nie umie wyjaśnić, dlaczego „oficjalni historycy” ukrywają biednego Awentyna.
Cóż na zarzut o spisku historyków i ukrywaniu Awentyna można rzec?
Po 1. Historykom tłumaczenie nie jest potrzebne, bo z zasady pracują na tekstach oryginalnych.
Po 2. Rocznik Awentyna jako źródło późne, mało wartościowe i dalekie od Polski raczej na przekład nie zasługuje.
Po 3. Tu niespodzianka panie Bieszk. To, że pan nie wiesz o istnieniu czegoś, nie oznacza, że tego nie ma. Oznacza tylko, że jesteś pan ignorant. Akurat ten fragment rocznika Awentyna został na język polski przełożony i to dawno temu. Tłumaczenie jest zamieszczone w książce Aleksandra Nawrockiego, Szamanizm i Węgrzy, Warszawa 1988, str. 96.
Cóż takiego napisał Awentyn, że tak podniecił turbolechitów? Zacytuję (objaśnienia w nawiasach kwadratowych moje):
Arnulf [władca Niemiec] z początkiem wiosny (892 r.) przybył z Bawarii nad granicę austriacką, gdzie obok Hengstfeld zwołał w maju zjazd władców. Ponieważ zabrakło na nim Świętopełka [władcy Wielkich Moraw], policzono go między wrogów. Na zjeździe obecni byli: książę Polan Wrocisław oraz posłowie węgierskiego księcia Kursana (...) Oni to zaofiarowali się z wszechstronną pomocą przeciw księciu Świętopełkowi, jeśli w zamian za żołd otrzymają ziemię, którą zdobędą. Ta propozycja była Arnulfowi na rękę, przychylił się więc do niej i zadecydował, że Morawianie zostaną zaatakowani z trzech stron. Kursanowi wyznaczył Dację, Wrocisławowi kazał nastąpić z północy.
Tu Bieszki mają „dowód” na istnienie Polski przed X wiekiem, ba – Polski niby potężnej, bo sam władca Niemiec do sojuszu ją zaprasza.
Problem polega na tym, że rocznik Awentyna pochodzi z początków wieku XVI, czyli od opisywanych wydarzeń oddalony jest o ponad 600 lat. Co prawda Awentyn czerpał z nieistniejących dziś źródeł, ale... korzystanie z kroniki Awenitnusa wymaga każdorazowo weryfikowania jego informacji z innymi, możliwie współczesnymi opisywanym zdarzeniom źródłami. Kronikarz bawarski bowiem wszędzie tam, gdzie nie był pewien posiadanych wiadomości, uwspółcześnił je do znanych sobie realiów.
(cytat z: Idzi Panic, Ostatnie lata Wielkich Moraw, Katowice 2000, str. 131, przypis 38; wydarzeniom tym I. Panic poświęcił odrębny artykuł, zob. I. Panic, Lata 891-892. Ostatnia próba podporządkowania Państwa. Wielkomorawskiego przez Wschodnich Franków u schyłku panowania Świętopełka, [w:] Średniowiecze Polskie i Powszechne, t. 1, 1999, str. 22-32).
Akurat zjazd w Bawarii i ustalony tam najazd na Wielką Morawę są dość dobrze naświetlone źródłami współczesnymi lub niewiele późniejszymi od opisywanych zdarzeń, nie ma potrzeby sięgania do późnego Awentyna.

Awentyn słusznie napisał, że był to sojusz „trojga”, słusznie jako sprzymierzeńców wskazuje Arnulfa i Kursana. Natomiast w przypadku trzeciego alianta w starszych źródłach występuje nie Wrocisław polański, lecz Bracław (czy też Bracisław) panoński (książę odłamu Chorwatów żyjącego w Panonii)! I nie ma wątpliwości, że Bracław był tym trzecim sojusznikiem, a na czwartego miejsca brak – nawet Awentyn wskazuje, że był to trójsojusz.

Jak doszło do pomyłki Awentyna?

Po 1. imiona Wrocisław/Wratysław/Warcisław i Bracław/Bracisław są bardzo podobne, a zamiana „b” na „w” i odwrotnie to częste zjawisko w dawnych źródłach.
Po 2. w czasach Awentyna bardzo popularnym imieniem książąt pomorskich było właśnie Warcisław (Warcisław X zmarł w 1477 roku, a Warcisław XI w 1474). Książęta pomorscy byli książętami Rzeszy, więc bez wątpienia Awentyn o nich słyszał. Zupełnie możliwe zatem, że nieznane sobie imię Bracław uznał za pomyłkę i „poprawił” na sobie znane.
Po 3. W czasach Awentyna żadnych książąt słowiańskich w Panonii już nie było, bo od kilkuset lat były to Węgry. Zatem uwspółcześnił przekaz do znanych sobie realiów i księcia nieistniejących Słowian panońskich przerobił na księcia istniejącej Polonii.

Oczywiście Bieszk i jemu podobni zaraz wyciągną inne „stare książki”, w których występuje potomek Popiela o tymże imieniu. Akurat jest to bez związku z Wrocisławem Awentyna. Dlaczego? Otóż piszący w końcu XIII lub XIV wieku kronikarz wielkopolski dorobił Popielowi liczną familię, kilkunastu jej przedstawicielom wymyślając imiona. Wśród nich miał być Wrocisław. Problem jest taki, że ów Wrocisław kronikarza wielkopolskiego nie panował w Polsce, lecz na wyspie Rugii.
Natomiast wymyślając imiona Popielidom – a, jeszcze raz, było ich kilkanaście – kronikarz obficie czerpał z imiennictwa współczesnych sobie rodów panujących. Akurat w jego czasach kilku Warcisławów na Pomorzu panowało (w XIV w. np. Warcisław V Ojcze Nasz czy Warcisław VI Jednooki).

Czyli kronikarz wielkopolski i Awentyn niezależnie od siebie Wrocisława wymyślili. I nie jest to ten sam Wrocisław, bo jeden miał panować w Polsce, drugi na Rugii.

W każdym razie, źródła wiarygodne, w wydarzeniach 892 roku żadnego Wrocisława polańskiego nie dostrzegają i nawet miejsca do jego istnienia nie zostawiają. To znacznie późniejsza bujda.
Pytanie, dlaczego Bieszka nie zastanowiło, że Awentyn wymienia Wrocisława polańskiego, a pomija rzeczywiście będącego na zjeździe Bracława panońskiego? To już pytanie do samego Bieszka, choć mam wrażenie, że jego w ogóle mało co zastanawia...


11 komentarzy:

  1. Rzuciło mi się to dzieło w oczy w księgarni! Strasznie mnie zdziwiło, że Bellona to wydała, bo wydawało mi się, że to jednak poważniejsze wydawnictwo. Bardzo ciekawy post, poprzednia część też.
    Odpowiedz
    Odpowiedzi
    1. Bellona od jakiegoś czasu nie jest poważnym wydawnictwem. Bieszk to najbardziej jaskrawy, ale nie jedyny przykład na schodzenie na psy. Wystarczy wspomnieć niejakiego Barkowskiego, kolejnego mitomana ze stajni Bellony:
      http://seczytam.blogspot.com/2016/04/mowia-wieki-kwiecien-2016.html
  2. Dzięki za oba artykuły. A wyjaśnisz kiedyś, co z ta mapą?
    Odpowiedz
    Odpowiedzi
    1. Dobrze, zmobilizuję się :D
    2. Tak wygląda oryginał tej mapy:

      http://www.emersonkent.com/map_archive/europe_east_roman_533.htm
  3. Mam tę książkę, kupiłem z ciekawości i mogę potwierdzić, że ilość bzdur w niej nagromadzonych przekracza wszelkie normy.
    Odpowiedz
    Odpowiedzi
    1. Bieszk nawet jak na turbolechitę jest niedoukiem :D
  4. "Zupełnie możliwe zatem, że nieznane sobie imię Bracław uznał za pomyłkę i „poprawił” na sobie znane.
    Po 3. W czasach Awentyna żadnych książąt słowiańskich w Panonii już nie było, bo od kilkuset lat były to Węgry. Zatem uwspółcześnił przekaz do znanych sobie realiów i księcia nieistniejących Słowian panońskich przerobił na księcia istniejącej Polonii."


    Zupełnie możliwe, że Pan, albo kto podobny do Pana, nie znając żadnego księcia Polan o imieniu Wrocisław, uznał go za pomyłkę Awentyna i sobie "poprawił" na takiego, którego znał.

    Tym bardziej, że " W czasach Awentyna żadnych książąt słowiańskich w Panonii już nie było", a pewnikiem nie było i 600 lat wcześniej.
    Dlatego "uwspółcześnił" Pan(?) przekaz do znanych sobie "realiów" i nieznanego sobie księcia Polan przerobił na księcia nieistniejących Słowian panońskich.

    Tak to idzie?

    Patrząc na pańskie epitety, jakimi Pan uraczył nieznanych sobie ludzi ("choroba psychiczna, nadmiar alkoholu, nadmiar trawki lub innego tego typu świństwa, ewentualnie żądza pieniądza skłaniająca do wymyślania sprzedawalnych bzdetów. W każdym razie, to jest sprawa dla psychiatry, psychologa lub toksykologa.") pozwolę sobie zasugerować:

    KULTURY niech się Pan nauczy.


    Ponadto, abstrahując od turbosłowian, z którymi w wielu kwestiach się nie zgadzam, proponuję włączyć MYŚLENIE. No, chyba, że ktoś Panu płaci za znieważanie ludzi i wypisywanie bzdetów?

    Płaci ktoś Panu?

    MYŚLENIE i tak się przyda.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To twój ostatni post tutaj - każdy kolejny poleci. Bo o ile mogę rozmawiać z nieukiem, to z chamowatym nieukiem już nie. Przeczytaj coś chłopcze o Wielkiej Morawie, zwłaszcza o wojnie 892 roku, zwróć uwagę na przypisy - tam masz dokumentację źródłową.
    2. No i mój komentarz wycięty.... i nie mów do mnie "chłopcze". Ale domyślam się, na podstawie języka jakiego używasz, że chłopcem jeszcze jesteś. Ponowię więc swoją uwagę - stare książki kłamią, bo kłamią w nich kronikarze. A to oznacza, że gdzieś ktoś wprowadził przekłamanie do historii i tak Wrocisław książę Polan stał się Bracławem z Panonii. I udowodnij, że tak nie jest. No i weź sobie lekcje KULTURY. Zdecydowanie polecam.
      Usuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
    Odpowiedz
     
     
     
     https://seczytam.blogspot.com/2016/07/turbolechickie-zidiocenie-czyli-dojenie_18.html?showComment=1472141847576#c9131285407815616440
     
     
     
     

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz