Kiedy jakieś 2 miesiące temu mówiłem
waszym poprzednikom, że zostali oszukani przez abw i że skakanie mi
po głowie nic nie da - to nie uwierzyli. Dopiero na końcu – po
całej tej hucpie, lub jak to niektórzy nazwali - kupie –
dotarło do nich, że miałem rację. Chyba dotarło...
Kiedy im tłumaczyłem, że ich
poprzednicy też myśleli, że dadzą mi radę, nie uwierzyli.
Kiedy tym poprzednikom tłumaczyłem,
że nie dadzą mi rady, nie uwierzyli...
Kiedy poprzednikom tych poprzedników
mówiłem, że nie dadzą rady – też nie uwierzyli...
Teraz wy zaczynacie ten sam schemat z
takimi samymi wadliwymi przekonaniami.
I też mi nie wierzycie – za to
wierzycie zawodowym złodziejom, mordercom i oszustom.
Czyż nie?
W czym moje słowa są gorsze?
Ile razy można mówić.... niemcom
chodzi o to, by mnie blokować, a nie, żebym pracował dla was.
To trwa 7 lat – czyż to nie
zastanawiające?
Nie ma tam żadnego mądrego, co by
poszedł po rozum do głowy i pogadał z Maciejem, zamiast go nękać?
Tyle czasu straconego. Kto z was się nad tym zastanawia?
Otóż straconego czasu jest znacznie
więcej, bo ja swoją propozycję przedłożyłem w roku 2003 – 15
lat temu, a nie siedem.
Z lektury mojego bloga można wyczytać,
że nękanie zaczęło się w 2011 roku, po zamachu smoleńskim –
czyli czekali tyle lat, bo 15 lat temu nie posiadali dość władzy w
administracji. Czekali 8 lat, a potem zaczęli mnie nękać.
Dzisiaj na dworcu w Gdańsku podszedł
do mnie jakiś ktoś i powiedział, że „pan na pewno też jedzie
do Szczecina...”, czemu energicznie zaprzeczyłem domyślając się,
z kim mam do czynienia, na co facet powiedział coś, żebym nie był
nerwowy czy jakoś tak, a potem zrobił to, co abw robi już od
dłuższego czasu – wyciągnął z torby 1,5 litrową niepełną
butelkę z wodą, szerokim gestem podniósł ją do góry i zaczął
z niej pić.
Jest coś, o czym dotychczas nie
pisałem, bo jest to dla mnie bardzo przykre i żenujące.
Po intrydze z Czarnej Wody zaczęli
nasyłać na mnie osoby sugerujące zachowania homoseksualne.
Wściekły atak nastąpił jakieś 2
tygodnie po wydarzeniach z Czarnej Wody, i od tamtej pory z różnym
natężeniem jestem nieustannie w ten sposób nękany.
Po tamtej intrydze zrozumiałem też,
do czego zmierzały pewne zachowania pewnych osób z mojego
otoczenia, oraz ich słowa na mój temat – tu mówię min. o
pierwszym oficjalnym spotkaniu z pracownikami, ale nie tylko. W
sumie, trwa to już ok. 2 lat – to co było wcześniej było
„podgrzewaniem wody”, żeby „żaba nie uciekła”.
Jeśli chcesz ugotować żabę, nie
możesz wrzucić jej do gorącej wody, bo ta oparzona zaraz ucieknie
z gara, trzeba ją dać do letniej wody i stopniowo ją podgrzewać.
Tak właśnie było, przez ok. rok wcześniej.
Jak już kiedyś pisałem, to już nie
jest tylko sprawa ogólnoludzka, ale też to sprawa osobista.
Pisząc to, miałem na myśli właśnie
te zaczepki i sugerowanie zachowań homoseksualnych.
To są rzeczy niewybaczalne.
NIEWYBACZALNE.
I mam nadzieję uświadomicie sobie w
końcu to, że:
- nie ma żadnych polskich służb
- niemcom głównie chodzi o blokowanie mnie, żebym nie mógł pracować dla Polski
- zamiast udowodnić mi literalnie, że się myliłem w swojej ocenie, którą zawarłem w tekście Werwolf, wziąć jednego człowieka, który by to opisał zreferował itd., oni przez siedem lat – 7 lat ! – skaczą mi po głowie, nękają mnie każąc mi „wycofaj się”. Nie obalili tez zawartych w tekście - nie zrobili tego, bo nie są w stanie tego zrobić, nie potrafią, bo tekst Werwolfa opisuje prawdę.
Otóż nie wycofam się.
Jestem nieustannie zaczepiany
Wpisuje się w to scenariusz hucpy
poznańskiej i jak już widać – gdańskiej. Ale apogeum nastąpi
za jakieś 2 tygodnie, już mi to zapowiedziano i „uraczono”
pierwszymi atakami o charakterze dezinformacji , o czym niektórzy z
was już wiedzą.
W zeszłym roku w grudniu, w
Starogardzie w galerii handlowej – przed wejściem do Rossmana,
czekał na mnie jakiś …....... szmaciarz, patrzył mi się prosto
w oczy i bezczelnie, choć dyskretnie dawał znaki palcami.
Wydarłem się na niego, może
niektórzy z was byli tego świadkami.
Zostałem wyprowadzony z równowagi, co
mi się prawie nigdy nie zdarza, ci co mnie znają, szczególnie z
pracy, wiedzą, że jestem nie tylko osobą bardzo zrównoważoną i
opanowaną, ale naprawdę spokojną.
Nie możesz nikogo uderzyć. No nie
możesz, bo jak to zrobisz, to w gazecie napiszą - „przypadkowy
przechodzień...” itd.
Podobna sytuacja była wcześniej, 1
listopada, kiedy szedłem na grób matki.
Ten, co szedł z przeciwka, zrobił w
moja stronę pewien gest, manipulując dłońmi przy twarzy. Był
przy tym dość rozbawiony, co jest dość częste u niemców –
szyderczy uśmieszek.
Wydarłem się wtedy na niego, wołając
za nim, czy ma jakiś problem. Szybko jednak zniknął w tłumie.
Wracając do domu, na pasach na jedni wyszedł na mnie drugi –
kilka razy już go spotkałem, niewysoki, przy tuszy, z mordy typowy
ubek, bezczelnie patrzył się na mnie, jak sądzę chcąc mnie
spacyfikować samym spojrzeniem za to, że krzyczałem wcześniej.
Nie wycofałem się i ostentacyjnie gapiłem na niego, przeszedł na
druga stronę ulicy i wtedy zaczął pyskować czego od niego chcę,
co się tak patrzę, coś tam odpowiedziałem, na co on wściekle
ściągnął z głowy czapkę (taki gwałtowny trochę bez sensu
gest miał na celu pokazać skalę jego gniewu, taki teatralny efekt
odstraszający..), i podbiegł do mnie udając, że chce mnie
uderzyć. Nie dałem się zastraszyć, ani sprowokować, po krótkiej
wymianie zdań szybko się opanował i nagle swobodnie „przyjaznym
tonem” powiedział „Dogadamy się”, na co odpowiedziałem, nie
dogadamy się. Tej scenie na pasach na osiedlu przyglądało się
kilka osób.
Ja jestem człowiekiem uprzejmym, ale
nieugiętym.