Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

Wszystkie posty spełniające kryteria zapytania phersu, posortowane według trafności. Sortuj według daty Pokaż wszystkie posty
Wszystkie posty spełniające kryteria zapytania phersu, posortowane według trafności. Sortuj według daty Pokaż wszystkie posty

środa, 24 marca 2021

Phersu

tłumaczenie przeglądarki 


W niektórych obrazach etruskich grobowców z Tarquinii , a być może także Chiusi , wśród różnych scen sportowych i gier pogrzebowych, dziwny zamaskowana postać nazywa phersu przedstawiono . Phersu w języku etruskim oznaczało maskę (nazwa wywodzi się z wyraźnego napisu umieszczonego w dwóch przypadkach obok znaku), z której wywodzi się włoska „persona” poprzez łacińską „maskę” persōna w znaczeniu „aparat przeznaczony do wykonania głos". Paretymology łacińskiego persona od do „do” i dźwiękiem„grać” jest sprzeczne z niewielką ilością O łacińskiego czasownika sonare .


W grobowcach Tarquinia wspomniana postać została znaleziona cztery razy. W Grobowcu Augurów (druga połowa VI wieku pne ) phersu jest odtwarzane w dwóch różnych scenach. Na prawej ścianie reprezentowana jest grupa składająca się z osobnika z czerwoną maską barbata, nakrapianej krótkiej kurtki, wąskiej czerwonej opaski na lędźwiach i czapki górnej, która trzyma w pułapkę psa ( molosso Caucausico lub starego, jeszcze większego zwierzęcia) atakuje człowieka skazanego na śmierć. Ten ostatni, z widocznymi śladami ran na ciele, ma zablokowany wzrok przez worek, który otacza jego głowę i próbuje bronić się przed atakami dzikiego zwierzęcia maczugą, którą trzyma w prawej ręce. Na lewej ścianie grobowca zamaskowana postać, choć ubrana w inny strój, bierze udział w wyścigu z odwróconą głową.




Mimo złego stanu zachowania obrazu, opisaną powyżej scenę krwawej bitwy można rozpoznać również na jednej ze ścian Grobu Olimpijskiego (ostatnie dwadzieścia pięć lat VI wieku pne ): w szczególności głowy phersu i zakapturzony więzień są widoczne. trzyma broń w dłoni.


Na lewej ścianie Tomba del Pulcinella (ostatnie lata VI wieku pne ) i Tomba del Gallo (początek IV wieku pne ) zamiast tego w scenach tanecznych reprezentowana jest zwykła postać z brodatą maską.

Tomba del Pulcinella 


Postać, o której mowa, byłaby również przedstawiona w niektórych grobowcach Chiusi : w Grobowcu Małpy (pierwsza połowa V wieku pne ), gdzie towarzyszy małe Phersu , grając na flecie , tańcu wojownika, a być może także w Tomba del Montollo , obecnie zniszczona i której wyobrażenia dotarły do ​​nas tylko dzięki reprodukcjom i opisom dostarczonym przez Gori . Wreszcie,
na amforze autorstwa Malarza Tańczących Satyrów, dziś w Karlsruhe , Phersu jest przedstawiane tańcząc z tarczą i zawiązanym maczugą.


Tomba del Gallo - po lewej


Tomba della Scimmia - rekonstrukcja fresku - chyba dość oczywiste...


Hipotezy interpretacyjne

Różne hipotezy interpretacyjne zostały podniesione na phersu w stanie bez obiektywnego potwierdzenia. Niektórzy, jak Giovanni Semerano , widzieli tam bóstwo, piekielnego demona w pewien sposób powiązanego ze śmiercią; inni, jak Massimo Pallottino , prościej, aktor, maska. W rzeczywistości fakt, że phersu , podobnie jak w opisanym powyżej zabójczym pojedynku , jest również reprezentowany w całkowicie niekrwawych kontekstach, w szczególności w scenach biegania i tańca, sugerowałby ogólną charakterystykę postaci.


Jednak lingwiści uważają, że pochodzi z etruskiego słowa phersu , w znaczeniu „ maska ”.", wywodzi łacińskie słowo" persona "w pierwotnym znaczeniu maski teatralnej. Istnieją natomiast poważne wątpliwości, że słowo etruskie jest z kolei adaptacją greckiego " prósopon "(twarz, maska).

Relacje z pokazami gladiatorów

W okrutnej scenie walki zaaranżowanej przez phersu uznano (w tym sensie Raymonda Blocha ) za antycypację rzymskich igrzysk gladiatorów , wywodzących się właśnie z gier pogrzebowych Etrurii, podczas których ofiarowano zmarłym dzikie walki między przeciwnikami. … desperacko próbowali ocalić swoje życie. Tezę tę zdaje się potwierdzać grecki historyk Mikołaj z Damaszku (w: Athenaeus , Deipnosophisti , IV, 153 fr.), Według którego Rzymianie pożyczyli od Etrusków gry gladiatorów .







Grobowiec Augurów

W części najbliższej wejścia do prawej ściany znajduje się ostatni motyw, który niektórzy mogą uznać za dość makabryczny. To tutaj pokazywana jest pogrzebowa gra upuszczania krwi, gra mająca na celu uspokojenie duszy zmarłego. Zamaskowana postać w spiczastym kapeluszu, długiej, czarnej sztucznej brodzie, czarno-niebieskiej kurtce z białymi frędzlami i czerwonej przepasce biodrowej jest pokazana z napisem phersu powyżej.

Etruskie słowo phersu , oznaczające „maskę”, „zamaskowanego mężczyznę”, a może nawet „aktor”, ponieważ w greckich i rzymskich sztukach aktorzy zawsze nosili maski, aby pokazać, jakie postacie były podszywane. [2] : 40 uczonych debatuje, że phersu namalowany w tej scenie aktor przebrany za kata. Mówi się, że kiedy Rzymianie przyjęli etruski zwyczaj używania niewolników i przestępców jako gladiatorów, najpierw w grach pogrzebowych, a na koniec na wystawach na rozległych arenach dla ogółu społeczeństwa, gdy gladiator padł śmiertelnie ranny i leżał nieruchomo na arenie, przyszedł jeden z zamaskowanych i przebranych w kostiumy mężczyzn, aby zadać mu „litościwy cios” młotkiem w czoło. Ale to nie był phersu, pod który podszywał się ten gość . To był Charun , etruski demon, który przywiózł zmarłych do Hadesu . [4] Z tego uczeni mówią nawet, że zamaskowany mężczyzna jest w rzeczywistości aktorem podszywającym się pod Charuna w grobie Augurów, a nie oprawcą czy katem.

Phersu trzyma liny, który jest przymocowany do kołnierza czarnego psa. Kiedy phersu ciągnie za linę, jak pokazano na fresku, gwóźdź na obroży psa wbija się w jego szyję, rozwścieczając zwierzę i powodując, że atakuje spętanego mężczyznę. Człowiek na uwięzi ma liczne krwawiące ugryzienia na nogach, worek zawiązany na głowie i maczugę w jednej ręce, aby odeprzeć psa, nadając rozlewowi krwi ekscytujący aspekt dla etruskich widzów. Wielu uczonych uważa, że ​​ten uwiązany mężczyzna jest skazanym przestępcą, który został już skazany na śmierć i jest używany do gier pogrzebowych. [4] (Chociaż zwierzę to jest zwyczajowo opisywane jako „pies”, długość jego ogona, proporcje jego głowy i fakt, że używa ono odsłoniętych pazurów do rozdzierania nóg przeciwnika, wydaje się znacznie bardziej prawdopodobne, że „czarny pies” to właściwie czarny lampart).





Poliszynel (fr. polichinelle, wł. pulcinella) – postać gbura z włoskiej commedia dell’arte i francuskiego teatru kukiełkowego. Jego charakterystycznymi cechami były garb, komiczne zachowanie i głos.

Wielu utrzymuje, że jest potomkiem Maccusa z farsy atellańskiej, a imię swe zawdzięcza kogutowi, który był przezwiskiem Maccusa. Już rzymskie malowidło na wazie przedstawia aktora z ogromnym kogucim pióropuszem na kapeluszu i nie ulega wątpliwości, że z takim wizerunkiem kojarzony jest renesansowy Poliszynel. W XVII wieku Callot rysuje podobną figurę ozdobioną dwoma kogucimi piórami i nazywa ją Cucurucu.

Poliszynel jest najbliżej spowinowacony z Brighellą, ale starszy od niego i bardziej skomplikowany. Jego maska z głębokimi zmarszczkami, haczykowatym nosem i złymi oczami symbolizuje jego naturę: jest nieludzki i egoistyczny.

Poliszynel należy do masek „komicznych” i jest jedną z najbardziej charakterystycznych postaci w commedii dell’arte.



Maska Pulcinella, jak znamy ją dzisiaj, została wynaleziona w Neapolu przez Kapuański aktor Silvio Fiorillo w pierwszych dziesięcioleciach XVII wieku [1] , ale jego nowoczesny kostium została wynaleziona w XIX wieku przez Antonio Petito [1] . W rzeczywistości, pierwotnie maska ​​Fiorillo nosiła dwurożnowy kapelusz (inny niż obecny „bochenek cukru”) oraz brodę i wąsy [1] . Jednak początki Pulcinelli są znacznie starsze [1] . Hipotezy są różne: są tacy, którzy wywodzą od „Pulcinello” małego pisklęcia, ponieważ ma haczykowaty nos; są tacy, którzy twierdzą, że to wieśniak z Acerra, Puccio d'Aniello, w XVII wieku dołączył jako błazen do grona wędrowców przemierzających jego kraj [1] . Inni, jak Margarete Bieber, sięgają jeszcze dalej w czasie do IV wieku pne i twierdzą, że Pulcinella pochodzi od Maccusa , postaci rzymskiego Atellane. Maccus reprezentował typ służącego z długim nosem i nierówną twarzą, z dużymi policzkami, wydatnym brzuchem, w koszuli przemienionej w dużą białą szatę [2] . Atellane były bardzo popularny rodzaj pokazu w starożytnym Rzymie: moglibyśmy porównać je do dzisiejszego teatru wernakularnego lub dialektalnego, szczególnie cenionego przez publiczność z niższych klas. Maccus reprezentował teraz Silenusa, teraz satyra, w niektórych przypadkach typ służącego z długim nosem i nierówną twarzą, w dużej białej koszuli. Maccus nosił półmaskę, podobnie jak u komików sztuki, miał wydatny brzuch i recytował głosem kurzego [3] .








Na pozór mało sympatyczny: garbaty, z haczykowatym nosem, Pulcinella wywoływał śmiech. Ubrany był w biały kostium: szerokie pantalony i przydługawą tunikę, spod której przy szyi i nadgarstkach wystawał czerwony sweter. Głowę nakrytą miał czapką w kształcie stożka. Na twarzy natomiast nosił charakterystyczną maskę, która z czasem stała się emblematem Neapolu. Włoskie słowo “pulcino” oznacza kurczaczka.

Pulcinella był parodią południowowłoskiego mężczyzny: łakomczucha i kobieciarza, który nie stroni od alkoholu (swoją drogą, można zaryzykować stwierdzenie, że to parodia raczej międzynarodowa). Na wielu reklamach pizzy lub spaghetti we Włoszech można zobaczyć wizerunek mężczyzny w masce. Jest w tym i żart z samych siebie, i włoska radość życia.

Niektórzy badacze uważają, że maska Pulcinelli ma swoje korzenie w antyku i powstała z inspiracji maską Maccusa. Maccus był takim starożytnym Poliszynelem w ówczesnym rzymskim dramacie ludowym. Hipoteza ta w XVII wieku nadała Pulcinelli większą wagę i jego wizerunek zaczął pojawiać się w literaturze i malarstwie, a nawet w muzyce (przykładem jest balet “Petrushka” Igora Strawińskiego). 




























Tomba delle Olimpiadi




Stwórca wraca jako duch wcielony w nowe ciało - bez pamięci. I całe życie ktoś go wpierw potajemnie, a potem jawnie prześladuje - i on nie wie dlaczego.


Miota się, usiłując zrozumieć sytuację.

Nie wie o co chodzi - jego oczy i cała głowa zasłonięte są welonem.
Na oślep szuka rozwiązania.

Jego ręce skrępowane, stopniowo uwalnia się z więzów, jest cały poraniony, PSY kąsają go nieustannie, gdy cokolwiek próbuje zrobić.

Wokół niego kręci się jakaś ciota - w najróżniejszych przebraniach, zawsze w masce - w cudzym ciele.

Raz jest nastoletnim osiłkiem z ptasim móżdżkiem, a raz zbokiem pełną gębą.

Szydzi z niego, molestuje, rzuca nań więzy i napuszcza PSY.


Na koniec ucieka - jak pisze Dobrowolski - ale to chyba nie o to chodzi, to nie to rozwiązanie... lepiej by sczezł niż miałby się gdzieś schować na tysiące lat....




--


Warto także zauważyć: 

>>Etruskie słowo phersu , oznaczające „maskę”, „zamaskowanego mężczyznę”, a może nawet „aktora”<<

I u Dobrowolskiego - łacińskie persona oznaczające:

maska lub rola teatralna - stały się w końcu - osobą.



Uwagi poniższe szczególnie polecam tym, co patrzą jedynie na koniec własnego nosa.


Paranoja indukowana ludzkości przez tajemniczego władcę tego świata sprawiła, że ludzie dzisiaj nie żyją ze sobą, kiedy człowiek spotyka innego człowieka, nie dokonują interakcji ze sobą nawzajem, tylko:  z maskami siebie.


Spotyka się nie dwóch ludzi, ale dwie maski, które nawzajem coś przed sobą udają.


[Oczywiście jest to uproszczenie, bo ludzi bez liku jest i ilość zmiennych sprawiająca jaką kto ma osobowość, także]

Tak jak ów władca i jego zbiry udają swe nieistnienie przed wszystkimi - i  być może właśnie tak narzucili swój sposób postępowania całej rzeszy ludzkości.


Najwyraźniej widać to u chłopców, nie tylko nastoletnich, ale i tych po 30tce czy 50tce - często w przestrzeni towarzyskiej pozują na mężczyzn, zakładają maskę mężczyzny, zamiast po prostu być mężczyzną - jeśli już wyrośli z wieku chłopięcego.


To zachowanie jest podszyte lękiem, jak zostaną ocenieni przez otoczenie. 

Lęk ten oznacza brak pewności siebie - czy to jest męskie? 


Biorąc udział w "rytualnym" małpim konkursie na najdłuższy ogon, poddając ocenie innych również sami poddają - pozwalają innym na poddawanie - siebie ocenie, czy są prawdziwymi mężczyznami, czy nie.


I tu - paradoksalnie:

męskość nie zależy od opinii innych ludzi, tylko wynika z wnętrza mężczyzny, 

skoro więc sądzą, że opinia innych może zaważyć na ich męskości - należy sądzić, iż sami za mężczyzn się nie uważają (w końcu sami najlepiej wiedzą kim są) i stąd lęk, że ktoś to odkryje i ich publicznie zdemaskuje.


Wiedzą kim są, więc w interakcji z otoczeniem przywdziewają maskę mężczyzny - tego co się na wszystkim zna, wszystko widział, nic go nie dziwi, ma na wszystko gotową odpowiedź i receptę na całe życie - nie ma żadnych wątpliwości co do tego czym jest świat i rzeczywistość w każdym aspekcie,  potrafi przylać w mordę - pięścią, albo kielichem itd itd... Wszechwiedzący, wszechmogący.


Nadal są chłopcami, stąd chłopięce zachowania, jak wyśmiewanie innych i brak zrozumienia, że ludzie są różni, mieli różne drogi w życiu i wiele rzeczy nie zależało od nich.

Chłopcy, wydaje się, zawsze uważają, że wszystko w mężczyźnie musi pasować do jakiegoś wzorca mężczyzny, jak nie pasuje - to można uznać kogoś takiego za niemężczyznę i nawet nim pogardzać w związku z tym.

Jeżeli ktoś pasuje do wzorca ciamajdy - to można nim pogardzać i czynią tak zamiast zastanowić się, po pierwsze, czy to prawda, a po drugie - co sprawiło, że ten człowiek takim się wydaje być.

Ludzie mylą się w swoim życiu wielokrotnie i zamiast zastanowić się nad sobą, często przechodzą nad tym do porządku dziennego, sprawdzając jedynie, czy ktoś zauważył, że oni popełnili jakiś błąd. Jeśli nie - uspakajają się i dalej żyją swoją iluzją, to znaczy... chciałem oczywiście powiedzieć - swoją wersją rzeczywistości.

Mówiąc "swoją wersją rzeczywistości" mam na myśli: wersję zaindukowaną im poprzez pokolenia + osobiste doświadczenia. 

Wykażę to kiedyś w szerszym tekście temu poświęconym.

To wszystko jest myślenie powierzchowne, niedojrzałe - pokazuje brak zrozumienia procesów życiowych, czyli właśnie jest - niemęskie - bo niedojrzałe.

Sprowadza się do powtarzania po innych to, co ktoś powiedział, o kimś lub o czymś - takie myślenie mechaniczne jest często już nawykiem. O czym też mam tekst w przygotowaniu...

Powtarzanie w kółko cudzych "mądrości" jest bezpieczne - nikt nam nie zarzuci, że powiedzieliśmy coś głupiego, bo było to już poddane weryfikacji przez otoczenie, że to "mądrość" jest...

Stąd pionierzy odkrywający dotychczas rzeczy nieznane, mają najtrudniej, bo wymykają się schematom..

Męskość to nie są muskuły i zdolność do wyrażania bardziej lub mniej zabawnych ocen na cudzy temat - to szeroki temat, ale generalnie da się go sprowadzić do ogólnika, że to po prostu dojrzałość.

A więc i zdolność do samodzielnego rozumienia rzeczy.


Generalnie wszystko sprowadza się do systemów kognitywnych – kto ma jaki.

Większość ludzi wyznaje zbliżone zasady, co wynika z szeregu przyczyn – głównie z powodu przebywania ze sobą w jednym środowisku.


Środowiska są lokalne, małe i większe – na poziomie nacji, potem w obrębie podobnej kultury, koloru skóry, kontynentu.


Wydaje się, że jednym z głównych czynników powodujących napięcia między ludźmi (oprócz werwolfa i działań władcy tego świata) jest przywiązanie do ego i chęć jego ochrony.


Tu chodzi o ocenianie i wartościowanie ludzi.


Ocena jest czynnością neutralną i naturalną u ludzi – jest to czynność niezbędna do życia, oceniając np. kolor owoców, wiemy, czy są zdatne do spożycia.


Ocena, że dziewczyna ma zepsutą urodę, jest oceną – ale zaangażowanie emocjonalne – śmiech, drwienie, lekceważenie, to już wartościowanie człowieka.


Wartościowanie – przypisywanie cech uważanych za niepożądane lub pożądane – ważne lub nieważne – UŻYTECZNE lub NIEUŻYTECZNE - jest to forma uprzedmiotowiania - „jest mi to potrzebne, pomocne, lub nie – nie życzę sobie tego obok mnie – jest to DLA MNIE bez wartości - nieużyteczne”.


Ludzie wszystkich - wszystko oceniają i jest to naturalne.

Co innego zaangażowanie emocjonalne i wartościowanie ludzi.


Z reguły osoby, które dokonują wartościowania innych – same podlegają wartościowaniu.


Uważane jest to za naturalne, podobnie jak ocenianie. Czy tak jest naprawdę?

Nie, to część paranoi wyznawanej jednak przez olbrzymią część ludzkości, co sprawia wrażenie naturalności.


Wyznawanie zasad współżycia polegające na wartościowaniu ludzi sprawia, iż sami wartościujący poddają siebie samych krytyce i ważeniu.


„Jestem brzydka – to źle. Mam niską wartość u mężczyzn” - skutek: lęk i złe samopoczucie.


„Nie znam się na ...czymśtam– źle. Koledzy mnie zdyskwalifikują jako bezwartościową osobę. Ale za to – ponieważ wyznaję takie zasady – mam prawo wyszydzić kogoś innego, kto kuleje w jakiejś dyscyplinie”


Ale może to jest na odwrót??


„Szydzę z kogoś, kto kuleje w czymśtam, więc i inni mają prawo mnie wartościować, jeśli znajdą u mnie jakąś słabość jakąś wadę. Skoro ja mam prawo tak postępować, to inni też mają”



Jeśli uważam, że nie mam prawa wartościować kogoś, to i innym odmawiam takiego prawa wobec mnie. Nikogo nie wartościuję – nikt nie ma prawa mnie wartościować – co za tym idzie – wyszydzać.


Ale też i wychwalać, gwoli ścisłości, choć to margines.


Podejście - prywatne życie innych ludzi to ich sprawa, a nie twoja.


Inny aspekt – uwiązanie – uzależnienie od opinii innych ludzi.


Skoro nie umiesz powstrzymać się, przed wartościowaniem innych – to znaczy, że oni mają nad tobą pewną władzę. Sama obecność ludzi wywiera na ciebie presję – musisz zareagować, musisz coś zrobić. Naprawdę musisz??


To tak jak z tą książką u de Mello.


„Tu na stole kładę książkę. I tym samym zmuszam cię do tego, żebyś tę książkę podniósł lub nie”.


Ja nic nie muszę robić, ani mówić - już sama moja obecność sprawia, że obcy ludzie MUSZĄ mi powiedzieć co oni o mnie myślą.


Tak jakby mnie to obchodziło. Albo kogokolwiek.



System ocena+wartościowanie to nieustanna gonitwa – jak pies za własnym ogonem - ponieważ zawsze znajdzie się ktoś od ciebie „lepszy” lub „gorszy”.



Czysta analiza – ocena sytuacji, a nie ocena+wartościowanie.



System ocena+wartościowanie wiąże się również z lękiem przed opinią otoczenia. I prawie na pewno jest obcą instalacją zaindukowaną ludziom przez sam wiesz kogo.



Rezygnujesz z luksusu pouczania innych, okazywania im swojej przewagi czy coś tam – rezygnujesz z lęku przed oceną (wartościowaniem) innych.


Inni cię oceniają, a ty masz to gdzieś.

To nie jest kwestia grzeczności wobec obcych, albo udawania lepszego -


to jest kwestia tego, jak ty się czujesz



System ocena+wartościowanie to nieustanna bezsensowna gonitwa – jak pies za własnym ogonem - ponieważ zawsze znajdzie się ktoś od ciebie „lepszy” lub „gorszy”.


Wartościując ludzi kierujesz się wyłącznie powierzchowną oceną.



Nie sposób ustalić kto jest NAPRAWDĘ lepszy lub gorszy, bo ludzie są różni i każdy człowiek ma zarówno mocne jaki i słabe strony, zależnie od dziedziny - których są setki.



Wartościowanie obcych ludzi – poza sferą czysto zawodową - nie ma sensu.


Co innego, gdy szukasz sobie żony lub męża. Tu działa zasada – szukam tego, co potrzebuję.



Zaś pogardzanie ludźmi jest niebezpieczne.


Pogardzasz kimś, bo „uważasz” (wg systemu ocena+wartościowanie), że on jest od ciebie gorszy.


Jeśli ten ktoś, kim pogardzałeś, dokona jakiegoś wielkiego czynu, np. odkryje w sobie zmysł biznesowy i zrobi wielkie pieniądze – kim ty będziesz w swojej własnej ocenie wg kryteriów i zasad wartościowania, które wyznajesz?


Teraz ty będziesz gorszy.


Będziesz jeszcze bardziej gorszy niż ten, którym pogardzałeś, bo ty nie potrafiłeś dokonać tego, co on, pomimo tego, że jakoby byłeś tym lepszym. Ten gorszy od ciebie zrobił lepsze pieniądze niż ty mógłbyś marzyć.



Sam sobą będziesz pogardzać?


Powinieneś.


Albo powinieneś zmienić system i przestać wartościować ludzi.


Nie, ty nie zmienisz systemu, nie zmienisz swojego postępowania - po prostu udasz, że nim nie pogardzałeś.

Przecież to tylko ty wiesz, no może jeszcze paru kolegów, że nim pogardzałeś.


Nikt ci nie zarzuci, że nim pogardzałeś.

Aaaaaa... więc jednak chodzi o to, co kto ci może zarzucić?


Tak właśnie wygląda ten system w praktyce.



System ocena+wartościowanie skupia uwagę na ego i pochłania mnóstwo czasu – jest bezużyteczny wobec obcych ludzi, jest bez sensu i odsuwa od zastanawiania się nad tym co nas otacza i kto naprawdę rządzi krajem... kto rządzi ludźmi i - światem.


Pewna młoda kobieta zarzuciła mi kiedyś, że "jeśli to prawda co napisałeś o Werwolfie - to znaczy, że my jesteśmy głupi!"

opis zrobić


Z czego się tak chichrasz panie Duda??






Chcielibyście wrócić do udawania, że nic się nie stało, prawda?



łacińskie słowo persona oznaczające:

maska lub rola teatralna - zaczęło w końcu oznaczać: osoba


jakim słowem określano osobę wcześniej, zanim pojęcie maska je zastąpiło?


Ten proces nadal jest w toku - popatrzcie chociażby na nibydokumentalne seriale jak: Szkoła czy Lombard, gdzie grają ewidentni amatorzy (czasem wymieszani z zawodowymi aktorami).

Ich specyficzna "gra aktorska" wpływa na sposób postrzegania rzeczywistości u młodych ludzi -  amatorzy udają swoje role nieudacznie - ewidentnie kłamią, co za lat kilkadziesiąt tak się rozpowszechni i upowszechni, że ludzie przestaną odróżniać kłamstwo od prawdy. 

Prawdziwy oszust nie kłamie i nie udaje tak nieudacznie jak oni. On pozostanie poza podejrzeniami, gdyż on starannie unika kłamstwa - oni wiedzą, że ludzie instynktownie wyczuwają kłamstwa dlatego po prostu omijają rzeczy im niewygodne - ignorują je, by nie musieć o nich kłamać.

I teraz pokraczne udawanie zacznie się stawać standardem między ludźmi - ludzie założą maskę na maskę - jak odróżnić tego, co się nauczył (metoda nawyków - ciągle to widzi w tv, a potem na ulicy) naśladować nieudacznie, od tego oszusta, który zaczyna kłamać, bo uznał, że już można?

Podobnie - "eksperci od śpiewu", którzy na YT mają filmy, na których pokazują, że jakoby po raz pierwszy w życiu słuchają jakiegoś klasycznego rockowego utworu np. Child in Time i udają swoje emocje odnośnie śpiewu, komentują technikę itd.

To są celowe działania, których skutki zobaczymy dopiero za kilkadziesiąt lat - gdy będzie wtedy trudno to naprawić.



Część druga - Phersu z Ferrary

Część trzecia - OZYRYS - ⲟⲩⲥⲓⲣⲉ - OJCIEC ?







http://www.canino.info/inserti/monografie/etruschi/etruschi_toscana/chiusi/index.htm

https://www.persee.fr/docAsPDF/efr_0000-0000_1993_act_172_1_3060.pdf



https://en.wikipedia.org/wiki/Tomb_of_the_Augurs

https://it.wikipedia.org/wiki/Phersu

https://it.wikipedia.org/wiki/Pulcinella

https://coniecoosztuce.wordpress.com/2019/04/14/tajemnica-poliszynela/


J. Malczewski - "Błędne koło"





sobota, 25 września 2021

Phersu z Ferrary

 

Pierwsza część tutaj.

Dzisiejszy wpis dotyczy fresku z Palazzo Schifanoia z miasta Ferrara we Włoszech.


Muzeum w Ferrarze

Palazzo Schifanoia to renesansowy pałac w Ferrara, Emilia-Romania zbudowany dla rodziny Este. Uważa się, że nazwa „Schifanoia” pochodzi od „schivar la noia”, co oznacza dosłownie „ucieczkę od nudy”, która dokładnie opisuje pierwotny zamiar palazzo i innych willi znajdujących się w pobliżu, w których dwór Este się rozluźnił. 


Główną atrakcją jego dekoracji są alegoryczne freski ze szczegółami temperowymi autorstwa Francesco del Cossa i Cosmè Tura, wykonane około 1469–70, wyjątkowe przeżycie ich czasów.



Czyżby fresk przedstawiał Phersu nękającego Stwórcę?

Jest zasłonięta twarz, jest nagi udręczony człowiek z białą chustą...

Ten wizerunek przypomina też artystyczne ujęcie Chrystusa ukrzyżowanego.


Łucznik (strzela z dala, czyli dręczy - zdalnie) ma czerwoną czapkę - podobnie jak Mitra zabijający byka i Phersu zresztą też. Spod żółtego ubrania wysuwa się coś jakby czerwony fallus...

Biała chusta też coś jakby w ten kształt jest ułożona...



Interpretacja muzeum:

Concludiamo la fascia mediana dell’affresco di Settembre con la figura del terzo decano.

Un arciere, il cui volto non è visibile in quanto coperto da un copricapo rosso, tende il suo arco verso un uomo, a torso nudo, con le mani incrociate e il volto colmo di disperazione. Con questo decano si è voluto rappresentare la costellazione del Centauro e quella della sua vittima, la Bestia o Fera.
La rappresentazione della vittima è il risultato di una metamorfosi della figura di Arianna addormentata, vittima dell’abbandono di Teseo. Ricordiamo che nel registro superiore si vede, sullo sfondo del Trionfo di Vulcano, Bacco emergere da una nube fiammeggiante esibendo, per l’appunto, la Corona di Arianna.🔍


tłumaczenie automatyczne:

Środkowy pas wrześniowego fresku kończymy figurą trzeciej dekany.

Łucznik, którego twarz nie jest widoczna, bo zakryta jest czerwonym nakryciem głowy, wyciąga łuk w kierunku mężczyzny bez koszuli, ze skrzyżowanymi rękami i twarzą pełną rozpaczy. Za pomocą tej dekany chcieliśmy przedstawić konstelację Centaura i jego ofiary, Bestię lub Ferę.

Przedstawienie ofiary jest wynikiem metamorfozy postaci śpiącej Ariadny, ofiary porzucenia Tezeusza. Przypominamy, że w górnym rejestrze widzimy, na tle Triumfu Wulkana, Bachusa wyłaniającego się z płonącego obłoku, ukazującego właśnie Koronę Ariadny.







Phersu z etruskiego grobowca. Ma czerwoną czapkę i  gacie, a może to nie gacie... jest i pies, a węża może zastępować czerwony sznurek..






Mitra zabijający byka - byk na fresku jest dręczony - kąsany przez dzikie zwierzęta, jak postać z etruskiego grobowca. 

Prawa stopa Mitry jest tak ułożona, że przypomina wysuwającego się spod ubrania fallusa - jak na fresku z Ferrary. Ubranie też jakby czerwone.

Tam, gdzie sięgają wąż i pies - jakby twarz.. a może łeb osła.

Byk był biały?


Czyli tutaj Stwórca pokazany jest jako byk, a SI - diabeł - Phersu jako bóg Mitra.


U Greków - Tezeusz i Minotaur schowany w labiryncie... w Labiryncie w Kole w centralnej Polsce.

W polskiej wersji - Bazyliszek mieszkający przy ulicy Krzywe Koło w Warszawie...


Byk to także zwierzę zarzynane jako ofiara.


Kąsany (biczowany) jest także udręczony Chrystus - na jego głowie kolące KOŁO - jest i biały ręcznik...


Obraz Diega Velazqueza



...jest i poza nawiązująca do rogów byka....


co wyraźnie zaznacza Salwador Sali na swoim słynnym obrazie


Powyżej - Salwador Dali - "Chrystus św. Jana od Krzyża" zwane - "Ukrzyżowanie II" 1951r.


Także na obrazie "Jezu ufam Tobie" Chrystus ma brodę ufryzowaną w kształcie rogów.


Najbardziej znaną wersję wykonał w 1944 prof. Adolf Hyła dla Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w krakowskich Łagiewnikach. Jego kopie opatrzone słowami „Jezu ufam Tobie” w wielu różnorodnych językach są szeroko rozpowszechnione na całym świecie. Pierwszy obraz Jezusa Miłosiernego pędzla tego malarza powstał w 1943 roku.



Ten obraz ma wiele kopii w internecie, dlatego nie mam pewności, że ilustracja przedstawia oryginał Hyły.




Także na obrazach pokazujących narodziny Chrystusa  - w tle w 99% przypadkach wymalowany jest wół i osioł.


A tutaj zdjęcie, jakie zrobiłem pewnego wieczoru w Rzymie, przy Via Mario del Fiori 37.





Pod figurką Maryi z dzieciątkiem taka jakaś fikuśna ozdoba - odpowiednio podświetlona od spodu ukazuje  twarz z długimi rogami














Ten tekst nadaje się jako część opracowania  Bachus....







Kiedy ciąłem zdjęcie, zauważyłem, że oś maczugi jest idealnie pionowa... 
Krzywizny czerwonego sznurka odwzorowuje łuk - dłoń go trzymająca jest niemal na tej samej wysokości, co dłoń trzymająca maczugę lecz raczej jest odbiciem wzniesionej dłoni Phersu. Dłoń trzymająca maczugę jest jakby wskazywana strzałą...





Grobowiec Augurów, gdzie znaleziono powyższy fresk Phersu pochodzi z około 530-520 roku p.n.e. - odkryto go w 1878 roku w okolicach Tarquinii, freski z Ferrary powstały ok. 1470 roku, czyli (równo?) 2000 lat później...



Albo twórcy fresku z Ferrary - Francesco del Cossa i Cosmè Tura - widzieli oryginał w grobowcu i na nim się wzorowali, albo widzieli gdzieś coś inspirowanego tym freskiem, albo...

raczej to "albo".











Palazzo Schifanoia jest wyjątkowym przykładem wspaniałości dworu Este, który swoją sławę zawdzięcza markizowi, a później księciu Borso d'Este, który ukształtował budynek na swój obraz. Sercem projektu jest wspaniała Sala Miesiąca, która została udekorowana przez księcia Estense około 1469 roku, aby uczcić działania jego rządu. 

Ta mieszanka starożytnej mądrości, astrologii i pragmatyzmu politycznego została prawdopodobnie zainspirowana przez Pellegrino Priscianiego, nadwornego bibliotekarza i astrologa, jako hołd dla złotego wieku, jakim cieszyło się miasto podczas dwudziestoletniego panowania Borso, od 1450 do 1471 roku. 

Dekoracje były przedsięwzięciem zbiorowym który pokazał geniusz artystyczny Francesco del Cossy, a także innych mistrzów, w tym słynnego i bardzo młodego Ercole de' Roberti.






Część pierwsza - Phersu


Część trzecia - OZYRYS - ⲟⲩⲥⲓⲣⲉ - OJCIEC ?

  






https://trek.zone/pl/wlochy/miejsca/84136/palazzo-schifanoia-ferrara

https://pl.wikipedia.org/wiki/Obraz_Jezusa_Mi%C5%82osiernego

https://en.wikipedia.org/wiki/Tomb_of_the_Augurs

https://maciejsynak.blogspot.com/2021/03/phersu.html

https://www.iguzzini.com/projects/project-gallery/the-hall-of-the-months-at-palazzo-schifanoia/



czwartek, 21 października 2021

Jocker - Jack - Jacek - .... faraon - Phersu

 

Czego się nie tknę... 

znowu na to trafiam.



po lewej stronie powinno być drzewo...






Z etymologii łemkowskich. Cz. III 1

















Jack - bardzo popularne filmowe imię 












No i czerwona czapka, jak u Mitry i Phersu





Jacek Wróbel


























Jack-o’-lantern – halloweenowa lampa zrobiona z wydrążonej dyni. W środku wydrążonej dyni z wyciętymi otworami stawia się świecę. Z okazji święta Halloween tradycją stało się stawianie w oknie lub w drzwiach domostwa latarni.

Nazwa Jack-o’-lantern wywodzi się od mężczyzny o imieniu Jack, który za życia wykorzystywał każdą okazję na wzbogacanie się. Pewnego dnia Jack spotkał diabła, który zaproponował mu bogactwo za duszę. Niedługo przed dniem Halloween przybył do niego diabeł, aby zabrać jego duszę. Jednakże mężczyźnie podstępem udało się uwięzić demona. Skąpiec jednak umarł 31 października. Jack nie mógł wstąpić do niebios, ponieważ był chciwy, ale nie mógł także wstąpić do piekła, bo żartował z diabła. W konsekwencji musi chodzić z latarnią po ziemi aż do dnia sądu ostatecznego.


Faraon (stgr. Φαραώ) – jedno z określeń władcy starożytnego Egiptu, będące zniekształconą wersją staroegipskiego Per-āa – „wielki dom”. Od XVIII dynastii termin ten zaczęto odnosić również do zarządcy tego „wielkiego domu” (pałacu), czyli władcy


Termin ten pojawił się w XVI wieku p.n.e., gdy starożytny Egipt wkroczył w okres silnej ekspansji terytorialnej pod rządami XVIII dynastii. Wywodzi się od staroegipskiego Per-āa, słowa oznaczającego „wielki dom”. Początkowo było ono określeniem pałacu, z czasem jednak zaczęło oznaczać samego władcę.

Pharaoh (/ˈfɛəroʊ/ FAIR-oh, US also /ˈfeɪ.roʊ/ FAY-roh;[3] Coptic: ⲡⲣ̅ⲣⲟ, romanized: Pǝrro) is the common title now used for the monarchs of ancient Egypt from the First Dynasty (c. 3150 BCE) until the annexation of Egypt by the Roman Empire in 30 BCE,[4] although the term "pharaoh" was not used contemporaneously for a ruler until Merneptah, c. 1210 BCE, during the Nineteenth dynasty, "king" being the term used most frequently until the middle of the Eighteenth Dynasty. In the early dynasties, ancient Egyptian kings used to have up to three titles: the Horus, the Sedge and Bee (nswt-bjtj), and the Two Ladies or Nebty (nbtj) name. The Golden Horus as well as the nomen and prenomen titles were added later.


The word pharaoh ultimately derives from the Egyptian compound pr ꜥꜣ, */ˌpaɾuwˈʕaʀ/ "great house", written with the two biliteral hieroglyphs pr "house" and ꜥꜣ "column", here meaning "great" or "high". It was used only in larger phrases such as smr pr-ꜥꜣ "Courtier of the High House", with specific reference to the buildings of the court or palace.[7] From the Twelfth Dynasty onward, the word appears in a wish formula "Great House, May it Live, Prosper, and be in Health", but again only with reference to the royal palace and not the person.


By this time, the Late Egyptian word is reconstructed to have been pronounced *[parʕoʔ] whence Herodotus derived the name of one of the Egyptian kings, Koinē Greek: Φερων.[15] In the Hebrew Bible, the title also occurs as Hebrew: פרעה‎ [parʕoːh];[16] from that, in the Septuagint, Koinē Greek: φαραώ, romanized: pharaō, and then in Late Latin pharaō, both -n stem nouns. The Qur'an likewise spells it Arabic: فرعون‎ firʿawn with n (here, always referring to the one evil king in the Book of Exodus story, by contrast to the good king in surah Yusuf's story). The Arabic combines the original ayin from Egyptian along with the -n ending from Greek.

In English, the term was at first spelled "Pharao", but the translators of the King James Bible revived "Pharaoh" with "h" from the Hebrew. Meanwhile, in Egypt itself, *[par-ʕoʔ] evolved into Sahidic Coptic ⲡⲣ̅ⲣⲟ pərro and then ərro by mistaking p- as the definite article "the" (from ancient Egyptian pꜣ).[17]

Other notable epithets are nswt, translated to "king"; ḥm, "Majesty"; jty for "monarch or sovereign"; nb for "lord";[12][note 2] and ḥqꜣ for "ruler".





maczuga - podobnie jak w scenie z Phersu z Grobowca Augurów







Podobnie jak Phersu faraon nosił (czasami) czerwoną czapkę i miał sztuczną doprawianą brodę.





lipiec 2022:


także:

Jaś (Jack) co wspinał się po olbrzymiej fasoli i

Jack Pogromca Olbrzymów - powielone te same historie, co w.....