Nie nasze państwo - nie nasze święto
Trudno jest patrzeć na to jak bardzo daliśmy się poniżyć. Niektórzy Polacy
postanowili świętować rocznicę powstania I Republiki Litewskiej – państwa z
którym nasi przodkowie na Wileńszczyźnie walczyli i państwa, które prześladowało i zniszczyło
Polaków w Kownie i Laudzie.
To,
że ugodowcy z "Polskiego" Klubu Dyskusyjnego urządzili piwną imprezę na
część I Republiki Litewskiej to nie dziwi. Gromadzi on ludzi, którzy
zawsze są gotowi we wszystkim ustąpić Litwinom, zatem nic dziwnego, że w
kwestii historii też ustępują. Jednak marsz w Niemenczynie,
w naszym arcypolskim Niemenczynie, marsz w którym uczestniczyli
przedstawiciele samorządu jest już niesmaczny. A czy zaskakuje? Nie do
końca. Wpisuje się w pewien sposób w postawę starostwa, które nie uznało
za potrzebne umieścić na pomniku przypominającym o powstaniu miasta, napisu w języku polskim. Wstydzą się polskości? Co na to władze rządzącej rejonem AWPL-ZChR?
To
i śmieszne, i bardzo smutne, że powstanie I Republiki Litewskiej
świętują prawnukowie tych, którzy z tą Republiką walczyli o wolność
narodową Wileńszczyzny. To właśnie z tym panstwem walczyli żołnierze pod dowództwem generała Żeligowskiego, który ostatecznie wyzwolił Wileńszczyznę w październiku 1920 roku.
Dziś ich potomkowie świętują powstanie I Republiki Litewskiej, mimo, że
Wileńszczyzna nie była jej częścią, a jej mieszkańcy nie chcieli być
jej obywatelami. Polacy Wileńszczyzny mieli to szczęście, że obronili
się przed państwem Basanavičiusa,
Smetony i Voldemarasa. Nasi rodacy z Kowna, Kiejdan czy Wiłkomierza już
w 1918 r. dostali się jednak pod władze I Republiki Litewskiej. Jaki
były tego skutki?
Polacy pod władzą I Republiki
Niewielu już może pamiętać I Republikę Litewską – jak przyjęło się
nazywać tamtejszą państwowość – chociaż w historii 99 lat to bardzo niewiele. Gabinet ministrów zdawał sobie sprawę,
iż nie ma środków, aby przeciwstawić się sile Polaków. Gdyby w tym czasie
Polacy tylko chcieli, to mogliby gołymi rękami wziąć cały dotychczasowy rząd
litewski. Nie byłoby komu stawiać oporu, gdyż posiedzeń gabinetu strzegli zaledwie
jeden lub dwaj żołnierze – ochotnicy, którzy dopiero uczyli obchodzić się z
bronią. W tych warunkach gabinet ministrów podjął uchwałę o wyjeździe wczesnym
rankiem 2 stycznia 1919 r. ostatnim niemieckim pociągiem odchodzącym z Wilna do
Kowna – wspominał ówczesny premier
Republiki Litewskiej Mykolas Sleževičius czasy burzliwego przełomu lat
1918/1919. Niepodległa Litwa trwała już rok, wciąż jednak była uzależniona od
swoich niemieckich protektorów. Jej „niepodległość” była więc iluzoryczna,
oparta na obcych bagnetach.
Układ narodowości na terenie współczesnej Litwy w 1921 r.
Jednak
Polacy pokazali, że potrafią się organizować w imię solidaryzmu narodowego i
stawiać opór. W biało-czerwonych flagach tonęła Wędziagoła, w Boptach z kolei
nie uznano władzy litewskiej Taryby, nastąpił wysyp „polskich republik” na
Kowieńszczyźnie, ale układy międzynarodowe zdecydowały o ich przynależności do Litwy.
Nie
wszyscy jednak pogodzili się z późniejszymi rozstrzygnięciami międzynarodowymi.
W znajdującym się w pobliżu dzisiejszego styku granic Polski, Litwy i Białorusi
zaścianku Warwiszki zorganizowano powstanie tamtejszych Polaków, których nowa
granica ulokowała po stronie Litwy Kowieńskiej. Jednak miejscowi nie zamierzali
tego stanu uznawać i długo stawiali zbrojny opór, wydawano nawet własne znaczki
i banknoty jako symboliczną demonstrację suwerenności, choć same walki z
wojskami litewskimi wcale nie były symboliczne. Warwiszki ostatecznie musiały złożyć
broń i poddać się.
Złamanie
oporu
Warwiszek zbiegło się niemal w czasie z kolejnymi antypolskimi
posunięciami Litwy Kowieńskiej. W 1923 roku widoczne oznaki obecności
Polaków –
napisy i szyldy na sklepach – miały zniknąć. W tym samym roku
przeprowadzono
też spis ludności, w którym aż trzykrotnie zaniżono liczbę Polaków.
Ówczesna organizcja Polaków na Litwie szacował liczebność populacji
polskiej na 9,9% ogółu,
zaś rząd litewski – na 3,2%.
Policyjne państwo dyskryminacji
Uderzono
też
w filary polskiego życia narodowego – w szkolnictwo i kościelne
nabożeństwa
w języku polskim. W roku szkolnym 1922/23 w całej Litwie, po polsku
uczyło się tylko 1210 dzieci. W 1937/38 roku już tylko 273 dzieci i to
tylko w szkołach podstawowych, bo ostatnie polskie Gimnazjum Litwini
zlikwidowali w 1931 roku.
Polityka władz współgrała z napadami band litewskich
szowinistów terroryzujących Polaków, nie oszczędzano nawet procesji
kościelnych, zarazem kler litewski – zamiast służyć wiernym bez względu na ich
narodowość i język – przyłączał się do nagonki. Prześladowanie Polaków od pierwszych lat istnienia Republiki Litewskiej
było dziełem rządu i duchowieństwa litewskiego – pisał Zygmunt
Szczęsny-Brzozowski. Znany jest chociażby napad z 26 września 1926 roku
kiedy to pobito Polaków uczestników procesji religijnej przy pomocy noży
i pałek. Rannych zostało 50 osób. Litewscy szowiniści zniszczyli też
wyposażenie Kościoła Świętej Trójcy gdzie odprawiano nabożeństwa w
języku polskim. 30
maja 1930 r. doszło do innego wielkiego pogromu Polaków w Kownie kiedy
to zniszczono siedziby polskich organizacji społecznych. Od 1932 r.
najścia na polskie organizacje wykonywała już litewska policja. Kolejne
zamieszki antypolskie w 1937 władze Republiki uznały za uzasadnienie dla
zakazania nabożeństw w języku polskim w ostatnim kościele, w którym
jeszcze one występowały, czyli właśnie w Kościele Świętej Trójcy. W roku
1938 do masowych pobić Polaków doszło w Kownie, Wiłkomierzu, Olicie,
Rosieniach i Poniewieżu.
Cóż
jednak pisać o wiernych w kościołach, jeśli bito nawet polskich posłów w
litewskim parlamencie - jak stało się to w sierpniu 1921 roku, kiedy
pobito trzech polskich posłów Bronisława Lausa, Adolfa Grajewskiego i
Józefa Śnielewskiego. Gdy 12 listopada 1925 roku Polak Kazimierz
Janczewski został wybrany na przewodniczącego rady miejskiej Kowna,
Litwini po prostu go aresztowali i nie wypuszczali, aż nie zrezygnował
ze stanowiska. Podobnie było w 1922 roku - gdy w wyborach, jakie
odbyły się 10-11 października, Centralny Polski Komitet Wyborczy
otrzymał 6 mandatów. Po ogłoszeniu wyników Litwini zmienili metodę
przeliczania głosów i polskiemu komitetowi przypadły tylko 2 miejsca w
parlamencie. W 1924 roku aktywnego polskiego działacza i publicystę
Władysława Wielhorskiego po prostu wyrzucono z państwa.
Zadbano
też o to, by Polaków pozbawić materialnej podstawy funkcjonowania. Reforma
rolna miała na celu nie tylko upowszechnienie własności ziemi wśród chłopów,
ale i uderzenie w polskich ziemian, których opisał Henryk Sienkiewicz w
„Potopie”. 2 tysiące polskich rodzin straciło na rzecz litewskich chłopów 80% wartości
swoich majątków.
Litewski
rząd
uderzał też w polską prasę. Cenzura prewencyjna zmuszała
Polaków, by z własnych środków opłacali antypolską propagandę, to znaczy
publikowali przygotowane przez rząd artykuły we własnych gazetach.
Litwinom przeszkadzały nawet polskie przymiotniki i słowo
„Kowieński” nakazywali zamieniać na dziwacznie brzmiący „Kaunaski”, co z
kolei
zmuszało Polaków do zmiany całego tytułu gazety, aby ominąć kuriozalne
nakazy
władz.
Presja
asymilacyjna,
cenzura, popierane przez władze napady ze strony szowinistycznych
bojówek, a nawet i policyjny terror – tym właśnie była dla Polaków I
Republika
Litewska. Dzisiaj niektórzy na Wileńszczyźnie twierdzą, że rocznica jej
powstania to też nasze święto, kultywując status ofiary. Zupełnie tak,
jakby nie wiedzieli, że dziś bycie Polakami
zawdzięczają wyłącznie temu, że Wileńszczyźnie oszczędzono losu Kowna,
Wiłkomierza czy Wędziagoły. Z liczby 60-200 tys. Polaków na terytorium I
Republiki Litewskiej w 1923 roku, pozostało na nim około 14 tys. w 1959
r.
Syndrom sztokholmski
http://polskamlodziezwilna.blogspot.com/2017/02/nie-nasze-panstwo-nie-nasze-swieto.html
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz