Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

poniedziałek, 27 września 2021

Nauka jest nie dla zysku

 

Z żalem stwierdzam, że niestety wiele publikacji naukowych w cyfrowych bibliotekach opatrzonych jest klauzulą o prawach autorskich - i dostęp do tych publikacji jest ograniczony tylko dla pracowników naukowych.

Także sporo prac jest w języku angielskim i nie widzę wersji polskiej, bo taki jest obyczaj i ekonomika pisania pracy, że wyniki badań udostępnia się na szerokim forum - po to angielski, a naukowiec nie ma czasu pisać wersji polskiej, bo ... nie ma na to czasu, albo nie chce mu się pisać dwa razy to samo - nie każdy dobrze zna ten język, nie każdemu jest łatwo czytać po angielsku, abstrahując od tego, że trzeba by zaglądać co chwilę do słownika, bo przecież występuje tam często specjalistyczne słownictwo.


Na przykład tutaj:

https://rcin.org.pl/dlibra/publication/15197/edition/2613#


Na stronach RCIN jest ponad 63 tysiące pozycji zastrzeżonych o dostępie ograniczonym!

I co jest zastrzeżone!?

Słowniki, albo urzędowe nazwy miejscowości!!







Tymczasem panowie z filmu poniżej twierdzą, że nauka to ku pożytkowi ludzkości i w ogóle odpowiedzialność przed społeczeństwem i że doktoranci składają przysięgę:

 "nie dla zysku i próżnej chwały, ale dla poznawania prawdy" ....


To obligatoryjnie piszcie wersje po polsku i pozwalajcie na dostęp do prac każdemu.

Prawa autorskie - w porządku.

Ale przecież, jak ktoś wykorzysta cudzą wiedzę, to musi wskazać - "o, ten fragment wiem od tego naukowca z tej książki".


Co to za tajemnice?

Czy naukowcy ukrywają coś przed społeczeństwem - jak Niemcy pod zaborami, kiedy nawet bibliotek nie było w kraju??





















P.S.

A tu:  https://www.sciencedirect.com/journal/quaternary-international/vol/507/suppl/C

artykuły płatne z zagranicznej strony 










Z dedykacją dla wariatów

 

Eksperyment Rosenhana


Eksperyment Rosenhana – eksperyment amerykańskiego psychologa Davida Rosenhana z 1972 r. sprawdzający adekwatność i rzetelność diagnoz medycznych psychiatrów. Został opublikowany w czasopiśmie Science w artykule On being sane in insane places (O byciu zdrowym umysłowo w niezdrowych miejscach).

Badanie składało się z dwóch części. W pierwszą część zaangażowani byli asystenci Rosenhana, którym polecono symulowanie halucynacji celem uzyskania dostępu do szpitali psychiatrycznych. Wykorzystano w tym celu różne szpitale w pięciu stanach USA. Druga część polegała na próbie wyszukiwania przez personel medyczny „fałszywych pacjentów”, którzy mieli zostać wysłani do placówek przez Rosenhana. W pierwszej części lekarze nie byli w stanie wykryć, że „pacjenci” są w rzeczywistości zdrowymi uczestnikami eksperymentu. W drugiej części personel uznał dużą liczbę prawdziwych pacjentów za symulantów. Badanie to jest uznawane za ważny głos w krytyce diagnozowania psychiatrycznego (zob. antypsychiatria). Zdaniem Rosenhana, różnica między stanem zdrowia i zaburzeniem psychicznym jest co najmniej bardzo trudna do ustalenia.


W ramach badania ośmiu „pseudopacjentów” (wybranych przez Rosenhana jako zróżnicowaną grupę zdrowych osób) próbowało uzyskać dostęp do szpitali psychiatrycznych. W fazie diagnozowania medycznego stwierdzili (niezgodnie z prawdą), że słyszą wewnętrzne głosy, najczęściej niezrozumiałe, a czasem interpretowane jako słowa „pusty”, „dziurawy”. Były to jedyne symptomy na jakie „pacjenci” skarżyli się lekarzom. Oprócz fałszywych imion i nazwisk oraz szczegółów dotyczących zatrudnienia, wszystkie personalne informacje ujawnione psychiatrom były prawdziwe. W przypadku hospitalizacji, pseudopacjenci mieli „zachowywać się normalnie” i twierdzić, że czują się dobrze i nie słyszą już żadnych głosów.

Pseudopacjentami byli: student psychologii, trzech psychologów, pediatra, psychiatra, malarz i gospodyni domowa. Żadne z nich nigdy nie przejawiało problemów ze zdrowiem psychicznym. Zostali poproszeni, by przez cały czas zachowywali się normalnie, nie zdradzając żadnych objawów psychopatologicznych (nie licząc zeznania o słyszeniu głosów podczas fazy diagnozowania). „Pacjenci” mieli pozostać w szpitalu do czasu, aż psychiatrzy uznają ich za zdrowych.

Okazało się, że cała grupa została zakwalifikowana do leczenia szpitalnego, siedmiu z diagnozą schizofrenii, jeden z diagnozą zaburzeń maniakalno-depresyjnych.

W trakcie hospitalizacji żaden członek personelu medycznego nie zorientował się, że są oni „fałszywymi pacjentami”, chociaż takie podejrzenia przejawiali inni, prawdziwi, pacjenci: trzydziestu pięciu z ogólnej liczby stu osiemnastu pacjentów wyraziło podejrzenie, że uczestnicy eksperymentu są w rzeczywistości zdrowi psychicznie.


W przypadku wszystkich uczestników uznano, że zostali oni wyleczeni wskutek hospitalizacji. Ich pobyt w szpitalu trwał od siedmiu do pięćdziesięciu dwóch dni, ze średnią dziewiętnastu dni.

Personel medyczny opisywał zachowanie pacjentów w kategoriach psychopatologicznych. Przykładem jest sporządzanie notatek w ramach badania, co psychiatrzy zinterpretowali jako „kompulsywne pisanie” ze źródłem patologicznym.


Jednocześnie, prawdziwi pacjenci interpretowali to samo zachowanie jako dowód na to, że pseudopacjenci prowadzą badania lub są dziennikarzami. 


Psychiatrzy nie zgodzili się na wypuszczenie ze szpitala „pacjentów” przed stwierdzeniem, że są oni wyleczeni. Warunkiem dokonania takiego stwierdzenia było przyjęcie do wiadomości przez „pacjentów”, że są chorzy psychicznie. Podawano im także leki antypsychotyczne.



a w ramach rozrywki w koku:



WIRUJĄCE NIEDZIAŁKI

Muzeum Uniwersytetu Jagiellońskiego Collegium Maius


W Zakładzie Dydaktyki Chemii UJ wydawane jest od 1995 r. czasopismo “Niedziałki”. Tego enigmatycznego terminu nie znajdziemy we współczesnych opracowaniach z tej dziedziny. Jego autorem był prof. Emilian Czyrniański - chemik żyjący w XIX wieku związany z krakowską uczelnią. Czym zatem były tajemnicze “niedziałki”?

Zacytujmy samego uczonego:

 “Niedziałki są to najdrobniejsze, ostateczne, chemiczne cząstki wszystkich ciał, pomiędzy sobą równe co do ilości i jakości, objawiające się przyciąganiem i ruchem wirowym, i te ich działania są nawzajem dopełnicze”. To fragment pracy na temat stworzonej przez Czyrniańskiego tzw. teorii mechaniczno-chemicznej.

Uczony twierdził, że atomy pierwiastków składają się z niepodzielnych cząstek praatomów, które nazwał “niedziałkami”. W ten sposób starał się wytłumaczyć powstawanie wiązań chemicznych. Dziś wiemy, że ówczesna wiedza nie pozwalała na poprawne opisanie ich natury. Profesor Czyrniański ceniony jest za to z wielu innych powodów.

To on zorganizował laboratorium chemiczne w budynku przy obecnej ul. Olszewskiego. Uczony zdobył środki finansowe na przebudowę gmachu, w którym później powstała pracownia kriogeniczna Karola Olszewskiego, najwybitniejszego ucznia Czyrniańskiego. Profesor zatroszczył się także o założenie wodociągu i urządzenie muzeum preparatów chemicznych.








Źródło:

fb

https://pl.wikipedia.org/wiki/Eksperyment_Rosenhana







sobota, 25 września 2021

Kukułka, a może kania

 

przedruk

tłumaczenie automatyczne


Wyjaśnienie kukułki: kobiety wiedzą wszystko

Scholion na Theokritos, sielanki 15.64

„Kobiety wiedzą wszystko, nawet jak Zeus poślubił Herę”.

Homer powiedział: „Podróżowali razem do łóżka, unikając zawiadomienia rodziców”. Arystokles w swojej pracy „O kultach Hermiony” dostarcza nieco dziwnej opowieści o małżeństwie Zeusa i Hery. Jak głosi historia, Zeus planował seks z Herą, kiedy zauważył, że została oddzielona od innych bogów. Ponieważ nie chciał być oczywisty i nie chciał być widziany przez nią, zmienił swój wygląd w kukułkę i czekał na górze, która najpierw nazywała się Thornax, a teraz nazywa się po prostu Kukułką.

Zeus zrobił tego dnia straszną burzę i gdy Hera szła samotnie w stronę góry, zatrzymała się w miejscu, w którym obecnie znajduje się świątynia Hery Telei. Kukułka sfrunęła i usiadła na jej kolanach, gdy ją zobaczył, drżącą i marznącą z powodu pogody. Hera zobaczyła ptaka, zlitowała się nad nim i okryła go swoim płaszczem. Wtedy Zeus nagle zmienił swój wygląd i chwycił Herę. Ponieważ odmawiała mu ze względu na matkę, obiecał, że się z nią ożeni.

Wśród Argiwów, którzy czczą boginię najbardziej ze wszystkich Greków, kultowy wizerunek Hery zasiada w świątyni na tronie, trzymając w jednej ręce berło, na którym siedzi kukułka”.

πάντα γυναῖκες ἴσαντι, καὶ ὡς Ζεὺς ἀγάγεθ᾽ ῞Ηραν] … ῞Ομηρος «εἰς εὐνὴν φοιτῶντε φίλους λήθοντο τοκῆας.» ᾽Αριστοκλῆς δὲ ἐν τῶι Περὶ τῶν ῾Ερμιόνης ἱερῶν ἰδιωτέρως ἱστορεῖ περὶ τοῦ Διὸς καὶ [τοῦ τῆς] ῞Ηρας γάμου. τὸν γὰρ Δία μυθολογεῖται ἐπιβουλεύειν τῆι ῞Ηραι μιγῆναι, ὅτε αὐτὴν ἴδοι χωρισθεῖσαν ἀπὸ τῶν ἄλλων θεῶν. βουλόμενος δὲ ἀφανὴς γενέσθαι καὶ μὴ ὀφθῆναι ὑπ᾽ αὐτῆς τὴν ὄψιν μεταβάλλει εἰς κόκκυγα καὶ καθέζεται εἰς ὄρλρῖν, νο τὸν δὲ Δία χειμῶνα δεινὸν ποιῆσαι τῆι ἡμέραι ἐκείνηι · τὴν δὲ Ηραν πορευομένην μόνην ἀφικέσθαι πρὸς τὸ ὄρος καὶ καθέζεσθαι εἰς αὐτό, ὅπου νῦν ἐστιν ἱερὸν Ηρας Τελείας. τὸν δὲ κόκκυγα ἰδόντα καταπετασθῆναι καὶ καθεσθῆναι ἐπὶ τὰ γόνατα αὐτῆς πεφρικότα καὶ ῥιγῶντα ὑπὸ τοῦ τὴν δὲ ῞Ηραν ἰδοῦσαν αὐτὸν οἰκτεῖραι καὶ περιβαλεῖν τῆι ἀμπεχόνηι. τὸν δὲ Δία εὐθέως μεταβαλεῖν τὴν ὄψιν καὶ ἐπιλαβέσθαι τῆς ῞Ηρας. τῆς δὲ τὴν μίξιν παραιτουμένης διὰ τὴν μητέρα, αὐτὸν ὑποσχέσθαι γυναῖκα αὐτὴν ποιήσασθαι. καὶ παρ Αργείοις δέ, οἳ μέγιστα τῶν Ελλήνων τιμῶσι τὴν θεόν, τὸ [δὲ] ἄγαλμα τῆς Ηρας ἐν τῶι ναῶι καθήμενον ἐν τῶι θρόνωι τῆι χειρὶ ἔχει σκῆπτρον, καὶ ἐπ αὐτῶι τῶι σκήπτρωι κόκκυξ.

Pauzaniasz (2.17.4) opisuje posąg w świątyni Hery poza Koryntem:

„Posąg Hery — niezwykle ogromny — siedzi na tronie ze złota i kości słoniowej, dzieło Polikleta. Ma koronę z wytłoczonym Graces and the Seasons i trzyma w jednej ręce owoc granatu, aw drugiej berło. Muszę pominąć przyczynę granatu, ponieważ opowieść chroni święty obrzęd. Ale ludzie mówią, że kukułka siedząca na berle to Zeus: bo zakochał się w Herie, gdy była dziewicą i przemienił się w tego ptaka, którego upolowała, aby mieć go jako zwierzątko. Zapisuję tę historię tak samo, jak innych bogów, których ofiaruję z niedowierzaniem, ale wciąż je zapisuję.

τὸ δὲ ἄγαλμα τῆς Ηρας ἐπὶ θρόνου κάθηται μεγέθει μέγα, χρυσοῦ μὲν καὶ ἐλέφαντος, Πολυκλείτου δὲ ἔργον · ἔπεστι δέ οἱ στέφανος Χάριτας ἔχων καὶ Ωρας ἐπειργασμένας, καὶ τῶν χειρῶν τῇ μὲν καρπὸν φέρει ῥοιᾶς, τῇ δὲ σκῆπτρον. τὰ μὲν οὖν ἐς τὴν ῥοιὰν-ἀπορρητότερος γάρ ἐστιν ὁ λόγος-ἀφείσθω μοι · κόκκυγα δὲ ἐπὶ τῷ σκήπτρῳ καθῆσθαί φασι λέγοντες τὸν Δία, ὅτε ἤρα παρθένου τῆς Ηρας, ἐς τοῦτον τὸν ὄρνιθα ἀλλαγῆναι, τὴν δὲ ἅτε παίγνιον θηρᾶσαι. τοῦτον τὸν λόγον καὶ ὅσα ἐοικότα εἴρηται περὶ θεῶν οὐκ ἀποδεχόμενος γράφω, γράφω δὲ οὐδὲν ἧσσον.


Jowisz i Juno na górze Ida — James Barry (1773)




https://sententiaeantiquae.com/2021/08/21/explaining-the-cuckoo-women-know-everything-4/

Typhoeus

 


Gniew, jajka i trochę nasienia: przepis na odstępstwo

Dalsze przygody w homeryckiej Scholia

szkol. b ad Il . 2,783

„Informują, że Gaia, zirytowana morderstwem gigantów, oczerniła Zeusa Herę i że poszła porozmawiać z Kronosem. Dał jej dwa jajka, które nacierał własnym nasieniem i kazał włożyć je do ziemi, skąd miał powstać duch, który od początku buntuje się przeciwko Zeusowi. Zrobiła to, ponieważ była naprawdę zła i położyła ich poniżej Arimosa w Kilikii.

Ale kiedy pojawił się Typhoeus, Hera ustąpiła i opowiedziała Zeusowi wszystko. Uderzył go piorunem i nazwał go górą Aetna. Ten raport działa dobrze, abyśmy nie mieli problemu, że jest to Konto Homerica. Grób nazywa eufemistycznie miejscem spoczynku”.

φασὶ τὴν Γῆν ἀγανακτοῦσαν ἐπὶ τῷ φόνῳ τῶν Γιγάντων διαβαλεῖν Δία τῇ ῞Ηρᾳ. τὴν δὲ πρὸς Κρόνον ἀπελθοῦσαν ἐξειπεῖν. τὸν δὲ δοῦναι αὐτῇ δύο ᾠά, τῷ ἰδίῳ χρίσαντα θορῷ καὶ κελεύσαντα κατὰ γῆς ἀποθέσθαι, ἀφ' ὧν ἀνασεστρν δ θέσθαι, ἀφ' ὧν ἀναδοθήσεται δαίμων ὁ ἀποστήσων Δία τῆς ἀρχῆς. ἡ δέ, ὡς εἶχεν ὀργῆς, ἔθετο αὐτὰ ὑπὸ τὸ ῎Αριμον τῆς Κιλικίας. ἀναδο-θέντος δὲ τοῦ Τυφῶνος ῞Ηρα διαλλαγεῖσα Διῒ τὸ πᾶν ἐκφαίνει. ὁ δὲ κεραυνώσας Αἴτνην τὸ ὄρος ὠνόμασεν. καλῶς δὲ καὶ τὸ φασίν, ἵνα μὴ προσκρούοιμεν ὡς ῾Ομηρικῷ ὄντι τῷ στίχῳ. εὐφήμως δὲ τὸν τάφον εὐνὰς ἐκάλεσεν.



Herakles i Tyfon, Akr. 36 plus. Z zachodniego frontonu Hekatompedon. Muzeum Akropolu, Ateny.





https://sententiaeantiquae.com/2021/09/24/anger-eggs-and-some-semen-a-recipe-for-apostasy/?fbclid=IwAR0RNeKS2kWMmjP3Ct138V6WuRUoBMk9dIV0N1WUUQ6aHL0C9AT6HZ_Xujs



Phersu z Ferrary

 

Pierwsza część tutaj.

Dzisiejszy wpis dotyczy fresku z Palazzo Schifanoia z miasta Ferrara we Włoszech.


Muzeum w Ferrarze

Palazzo Schifanoia to renesansowy pałac w Ferrara, Emilia-Romania zbudowany dla rodziny Este. Uważa się, że nazwa „Schifanoia” pochodzi od „schivar la noia”, co oznacza dosłownie „ucieczkę od nudy”, która dokładnie opisuje pierwotny zamiar palazzo i innych willi znajdujących się w pobliżu, w których dwór Este się rozluźnił. 


Główną atrakcją jego dekoracji są alegoryczne freski ze szczegółami temperowymi autorstwa Francesco del Cossa i Cosmè Tura, wykonane około 1469–70, wyjątkowe przeżycie ich czasów.



Czyżby fresk przedstawiał Phersu nękającego Stwórcę?

Jest zasłonięta twarz, jest nagi udręczony człowiek z białą chustą...

Ten wizerunek przypomina też artystyczne ujęcie Chrystusa ukrzyżowanego.


Łucznik (strzela z dala, czyli dręczy - zdalnie) ma czerwoną czapkę - podobnie jak Mitra zabijający byka i Phersu zresztą też. Spod żółtego ubrania wysuwa się coś jakby czerwony fallus...

Biała chusta też coś jakby w ten kształt jest ułożona...



Interpretacja muzeum:

Concludiamo la fascia mediana dell’affresco di Settembre con la figura del terzo decano.

Un arciere, il cui volto non è visibile in quanto coperto da un copricapo rosso, tende il suo arco verso un uomo, a torso nudo, con le mani incrociate e il volto colmo di disperazione. Con questo decano si è voluto rappresentare la costellazione del Centauro e quella della sua vittima, la Bestia o Fera.
La rappresentazione della vittima è il risultato di una metamorfosi della figura di Arianna addormentata, vittima dell’abbandono di Teseo. Ricordiamo che nel registro superiore si vede, sullo sfondo del Trionfo di Vulcano, Bacco emergere da una nube fiammeggiante esibendo, per l’appunto, la Corona di Arianna.🔍


tłumaczenie automatyczne:

Środkowy pas wrześniowego fresku kończymy figurą trzeciej dekany.

Łucznik, którego twarz nie jest widoczna, bo zakryta jest czerwonym nakryciem głowy, wyciąga łuk w kierunku mężczyzny bez koszuli, ze skrzyżowanymi rękami i twarzą pełną rozpaczy. Za pomocą tej dekany chcieliśmy przedstawić konstelację Centaura i jego ofiary, Bestię lub Ferę.

Przedstawienie ofiary jest wynikiem metamorfozy postaci śpiącej Ariadny, ofiary porzucenia Tezeusza. Przypominamy, że w górnym rejestrze widzimy, na tle Triumfu Wulkana, Bachusa wyłaniającego się z płonącego obłoku, ukazującego właśnie Koronę Ariadny.







Phersu z etruskiego grobowca. Ma czerwoną czapkę i  gacie, a może to nie gacie... jest i pies, a węża może zastępować czerwony sznurek..






Mitra zabijający byka - byk na fresku jest dręczony - kąsany przez dzikie zwierzęta, jak postać z etruskiego grobowca. 

Prawa stopa Mitry jest tak ułożona, że przypomina wysuwającego się spod ubrania fallusa - jak na fresku z Ferrary. Ubranie też jakby czerwone.

Tam, gdzie sięgają wąż i pies - jakby twarz.. a może łeb osła.

Byk był biały?


Czyli tutaj Stwórca pokazany jest jako byk, a SI - diabeł - Phersu jako bóg Mitra.


U Greków - Tezeusz i Minotaur schowany w labiryncie... w Labiryncie w Kole w centralnej Polsce.

W polskiej wersji - Bazyliszek mieszkający przy ulicy Krzywe Koło w Warszawie...


Byk to także zwierzę zarzynane jako ofiara.


Kąsany (biczowany) jest także udręczony Chrystus - na jego głowie kolące KOŁO - jest i biały ręcznik...


Obraz Diega Velazqueza



...jest i poza nawiązująca do rogów byka....


co wyraźnie zaznacza Salwador Sali na swoim słynnym obrazie


Powyżej - Salwador Dali - "Chrystus św. Jana od Krzyża" zwane - "Ukrzyżowanie II" 1951r.


Także na obrazie "Jezu ufam Tobie" Chrystus ma brodę ufryzowaną w kształcie rogów.


Najbardziej znaną wersję wykonał w 1944 prof. Adolf Hyła dla Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w krakowskich Łagiewnikach. Jego kopie opatrzone słowami „Jezu ufam Tobie” w wielu różnorodnych językach są szeroko rozpowszechnione na całym świecie. Pierwszy obraz Jezusa Miłosiernego pędzla tego malarza powstał w 1943 roku.



Ten obraz ma wiele kopii w internecie, dlatego nie mam pewności, że ilustracja przedstawia oryginał Hyły.




Także na obrazach pokazujących narodziny Chrystusa  - w tle w 99% przypadkach wymalowany jest wół i osioł.


A tutaj zdjęcie, jakie zrobiłem pewnego wieczoru w Rzymie, przy Via Mario del Fiori 37.





Pod figurką Maryi z dzieciątkiem taka jakaś fikuśna ozdoba - odpowiednio podświetlona od spodu ukazuje  twarz z długimi rogami














Ten tekst nadaje się jako część opracowania  Bachus....







Kiedy ciąłem zdjęcie, zauważyłem, że oś maczugi jest idealnie pionowa... 
Krzywizny czerwonego sznurka odwzorowuje łuk - dłoń go trzymająca jest niemal na tej samej wysokości, co dłoń trzymająca maczugę lecz raczej jest odbiciem wzniesionej dłoni Phersu. Dłoń trzymająca maczugę jest jakby wskazywana strzałą...





Grobowiec Augurów, gdzie znaleziono powyższy fresk Phersu pochodzi z około 530-520 roku p.n.e. - odkryto go w 1878 roku w okolicach Tarquinii, freski z Ferrary powstały ok. 1470 roku, czyli (równo?) 2000 lat później...



Albo twórcy fresku z Ferrary - Francesco del Cossa i Cosmè Tura - widzieli oryginał w grobowcu i na nim się wzorowali, albo widzieli gdzieś coś inspirowanego tym freskiem, albo...

raczej to "albo".











Palazzo Schifanoia jest wyjątkowym przykładem wspaniałości dworu Este, który swoją sławę zawdzięcza markizowi, a później księciu Borso d'Este, który ukształtował budynek na swój obraz. Sercem projektu jest wspaniała Sala Miesiąca, która została udekorowana przez księcia Estense około 1469 roku, aby uczcić działania jego rządu. 

Ta mieszanka starożytnej mądrości, astrologii i pragmatyzmu politycznego została prawdopodobnie zainspirowana przez Pellegrino Priscianiego, nadwornego bibliotekarza i astrologa, jako hołd dla złotego wieku, jakim cieszyło się miasto podczas dwudziestoletniego panowania Borso, od 1450 do 1471 roku. 

Dekoracje były przedsięwzięciem zbiorowym który pokazał geniusz artystyczny Francesco del Cossy, a także innych mistrzów, w tym słynnego i bardzo młodego Ercole de' Roberti.






Część pierwsza - Phersu


Część trzecia - OZYRYS - ⲟⲩⲥⲓⲣⲉ - OJCIEC ?

  






https://trek.zone/pl/wlochy/miejsca/84136/palazzo-schifanoia-ferrara

https://pl.wikipedia.org/wiki/Obraz_Jezusa_Mi%C5%82osiernego

https://en.wikipedia.org/wiki/Tomb_of_the_Augurs

https://maciejsynak.blogspot.com/2021/03/phersu.html

https://www.iguzzini.com/projects/project-gallery/the-hall-of-the-months-at-palazzo-schifanoia/



piątek, 24 września 2021

Jak działa Phersu? 2

 

Pamiętacie, jak mówiłem, że oni jak gdyby chcą uzyskać ode mnie jakąś zgodę - nie wiem na co, ale mam wrażenie, że pod dziwnymi pytaniami o jakieś banały, gdzie wyraźnie czuć, że bardzo im zależy na mojej odpowiedzi - nie wiem, czy sama zgoda ich interesuje, bo może niezgoda również -  kryje się jakieś inne pytanie - i bardzo im zależy na odpowiedzi.

I tu patrz, coś takiego:



Podczas konferencji w Kalifornii, zatytułowanej Contact In The Desert, David Wilcock, wieloletni badacz okultystyczny podczas wywiadu wspomniał, że tak zwana Oświecona Elita wierzy, że musi w pewnym sensie przekazać swoje zamiary całej ludzkości, aby w istocie uzyskać od nas pozwolenie na ich realizację. Przejawia się to w rytuałach realizowanych podczas masowych imprez sportowych i symboliki występującej w społeczeństwie oraz w różnych popularnych branżach, takich jak film i muzyka.




Bardzo to wszystko dziwne - a tu całość tekstu - przedruk i tłumaczenie automatyczne.




Mroczny sekret sali audiencyjnej papieża Pawła VI. Wąż, symbol biblijnego diabła konstrukcją auli.

Posted By globalne-archiwum.pl on 22 czerwca, 2019






Podczas konferencji w Kalifornii, zatytułowanej Contact In The Desert, David Wilcock, wieloletni badacz okultystyczny podczas wywiadu wspomniał, że tak zwana Oświecona Elita wierzy, że musi w pewnym sensie przekazać swoje zamiary całej ludzkości, aby w istocie uzyskać od nas pozwolenie na ich realizację. Przejawia się to w rytuałach realizowanych podczas masowych imprez sportowych i symboliki występującej w społeczeństwie oraz w różnych popularnych branżach, takich jak film i muzyka.


,,Kiedy po raz pierwszy zdałem sobie sprawę z prawdziwej wielkości tego, co ukazuje projekt Papieskiej Sali Audiencyjnej, byłem zszokowany. Pomimo dziesięciu lat badań nad elitą, okultyzmem, iluminatami, świadomością i nie tylko, to utkwiło w mojej głowie jako coś, o czym musiałem napisać więcej.’’

Joe Martino.



Czy słyszeliście o sali audiencyjnej papieża? Znana również jako Sala Audiencyjna Pawła VI lub Sala Papieskich Audiencji, częściowo znajduje się w Watykanie, a częściowo w Rzymie, we Włoszech. Zbudowana w 1971 roku przez włoskiego architekta Pier Luigiego Nervi. To wszystko brzmi całkiem prosto, ale zagrajmy w to, co czyni ten budynek tak dziwnym. Zaczniemy od mniej dziwnych rzeczy i będziemy coraz bardziej dziwaczni, gdy pójdziemy dalej.


Budynek został zaprojektowany z betonu zbrojonego. Nervi jest znany z prostych, ale praktycznych wzorów, które są mocne i trwałe. Prosta krzywizna budynku może wydawać się skromna z zewnątrz, ale jest to część tego, co zaczniemy analizować o tym budynku. Spójrz na obrazek poniżej i porównaj jego kształt z wizerunkiem węża obok. Zwróć uwagę na ogólny kształt – szerokie plecy, wąski, zaokrąglony przód, oczy pośrodku, nozdrza z przodu i zakrzywiona góra.


Jak widać już na powyższym obrazku, po obu stronach budynku znajdują się dwa okna przypominające oczy. Wykonane są z witraży i siedzą w połowie długości budynku po obu stronach. W centrum kształtu oka dostrzegamy szczelinę, która może przypominać oko gada.


Dostrzegacie to, co my? Jeżeli nadal nie, to może samo spojrzenie na jedno okno nie jest najbardziej jasne, więc spójrzmy teraz na oba z nich razem.



Nagle zaczynamy dostrzegać, jak tu się kształtują gadzie oczy, wpatrujące się w ciebie, gdy obserwujesz scenę papieskiej hali audiencyjnej. Mamy tutaj dwoje gadzich oczu, coś w rodzaju warg i oczywiście kły. Drodzy Czytelnicy, spójrzcie jeszcze raz na powyższy obrazek, co zauważacie w centrum? Otóż w samym środku stoi coś, co wygląda jak posąg, a następnie po obu stronach dwa ostre, spiczaste kły. Z kolei sam dach i boki budynku przypominają również łuski.



Pośrodku sceny umiejscowiono posąg Jezusa Chrystusa powstającego z atomowej apokalipsy. Posąg został zaprojektowany przez Pericle Fazziniego i wprowadzony do Sali audiencyjnej w 1977 roku. Zobacz go poniżej. Czy zauważasz coś nietypowego w głowie Jezusa?

Trudno jest to dostrzec z przodu, ale kiedy patrzysz na posąg z boku to z obu stron uderzająco wyraźnie widać, że głowa Jezusa ma wyglądać jak wąż. Pomyślcie o tym przez chwilę: gdyby tylko jedna strona posągu sprawiała wrażenie głowy węża, moglibyśmy odrzucić to jako przypadek, ale kiedy wygląda to tak ze wszystkich stron, a cały budynek przypomina również węża, dużo trudniej jest zignorować taki fakt.

Trzeba zacząć zdawać sobie sprawę, że celowo zaprojektowano to w taki sposób. Myśl i planowanie, które weszły w ten projekt, musiały być ogromne. Zatem jakie jest wyjaśnienie tej niesamowitej zależności, zwłaszcza, że wąż symbolizuje diabła a nawet samego Lucyfera z Biblii. Czy połączenie Lucyfera z salą audiencyjną papieża nie jest sprzeczne, gorszące i napawa podejrzliwością?

Niemniej jednak najbardziej rozpowszechnionym wytłumaczeniem takiego stanu rzeczy jest hipoteza zakładająca istnienie tak zwanego głębokiego państwa, które w dużej mierze rządzi naszym światem. Ten twór tworzy grupa ludzi, którzy nie są Amerykanami, Europejczykami, Rosjanami, Kanadyjczykami itp., Ale wykraczają oni poza tożsamość narodową. Od dawna mówi się, że istnieje tam również wpływ pozaziemski, duchowy czy wręcz ingerencja demoniczna.

Nieoficjalnie mówi się, że w momencie gdy Papież Jan Paweł II po raz pierwszy wszedł do tego budynku, miał bardzo szybko zauważyć tę diabelską zależność słowami: ,,Dym zła wdarł się i tutaj.’’ Nawet najwyżsi urzędnicy państwowi stwierdzili, że dobrze wiedzą o istnieniu tak zwanych obcych cywilizacji, ale utrzymują to w tajemnicy przed opinią publiczną. Jak ujawnił były minister obrony Kanady Paul Hellyer: „Postanowili więc przeprowadzić dochodzenie i przez trzy lata prowadzili dochodzenie, i postanowili, że z absolutną pewnością, istnieją cztery gatunki, cztery różne gatunki odwiedzające tą planetę od tysięcy lat.’’

Gadzi wpływ, czy też po przez symbolikę węża, wpływ demoniczny, na teorię głębokiego państwa nie jest nowy i można go znaleźć w wielu tradycjach i kulturach. Jednak został on spopularyzowany przez twórczość Davida Icke, która, co zrozumiałe, otrzymała za to wiele śmieszności. Niezależnie od tego miliony podążają za jego pracą i wierzą w nią.

Podczas konferencji w Kalifornii, zatytułowanej Contact In The Desert, David Wilcock, wieloletni badacz okultystyczny podczas wywiadu wspomniał, że tak zwana Oświecona Elita wierzy, że musi w pewnym sensie przekazać swoje zamiary całej ludzkości, aby w istocie uzyskać od nas pozwolenie na ich realizację. Przejawia się to w rytuałach realizowanych podczas masowych imprez sportowych i symboliki występującej w społeczeństwie oraz w różnych popularnych branżach, takich jak film i muzyka.





http://globalne-archiwum.pl/mroczny-sekret-sali-audiencyjnej-papieza-pawla-vi-waz-symbol-biblijnego-diabla-konstrukcja-auli/


ostatnie zdjęcie  - internet



czwartek, 23 września 2021

Jak działa Phersu?

 


Chciałem tutaj przedstawić sposób fałszowania historii dokonywany przez Phersu – będzie to przykład oparty o współczesne wydarzenia.


Zaznaczam, że nikogo nie podejrzewam o złe intencje – nie jest moim celem kogoś obrażać, szkalować, czy szkodzić komuś - tekst ma wyłącznie charakter, że tak powiem – dydaktyczny i jest wyłącznie hipotetyczny.


Mój blog, jak mi pokazują statystyki bloggera – ma ograniczoną poczytność – ale być może statystyki te są zafałszowane przez służby, a poczytność jest o wiele większa, dlatego zbieżność podana niżej może teoretycznie mieć miejsce.


Chodzi mi o to, że ktoś czyta moje teksty, a następnie przyjmuje moją argumentację za właściwą, potem zaś dzieli się nią z innymi i sam stosuje we własnym życiu.

Po części jest to też celem moich publikacji.


Kilka lat temu miałem taką sytuację – czytałem jakiś tekst nt. polityczne znaleziony w internecie i w pewnym momencie odniosłem wrażenie, że autor wzoruje się na mnie, stosuje jakby moją argumentację.


Uniosłem się wtedy, że ktoś się pode mnie podszywa i nawet chyba na blogu lub fb o tym napisałem.


Dopiero później przyszła refleksja, że ktoś po prostu – jw. napisałem – zainspirował się moimi tekstami i sam zaczął pisać o tych sprawach na „mój sposób”.


W sumie to takie zjawisko już zaobserwowałem wcześniej – otóż wielu blogerów stosuje w swojej retoryce pewne wtrącenia charakterystyczne dla Stanisława Michalkiewicza – widać tu wpływ tego autora na innych.



Prawdopodobnie w tamtym momencie źle oceniłem autora, trzeba jednak pamiętać, że ja nie funkcjonuję w normalnej sytuacji, bo jestem cały czas osaczony przez służby i ludzi przez nich nasłanych.




Phersu kopiuje cudze dokonania – najczęściej dokonania Stwórcy i wkłada je w usta innych osób – czasami wymyślonych.




Przykładem może być Archimedes i to jego „nie niszcz moich kół” (nawiązujące do działa Stwórcy i jego walki z Phersu), a także jego słynne odkrycie – zdajemy sobie sprawę, że ta dykteryjka o wannie jest zmyślona, ale ja potrafię to udowodnić.


To, że jest zmyślona.


Podobnie postać Piasta Kołodzieja.


KOŁOdziej – czyli ktoś, kto czyni KOŁA - to prawie na pewno zmyślone miano, postać ta – prawie na pewno prawdziwy żywy człowiek - miała przejąć na siebie dokonania Stwórcy, jako budowniczego labiryntu w Kole i tym samym wymazać jego istnienie.

W dodatku miano Piast nawiązujące do piasty, czyli do środka KOŁA....


Piastowie to była ówczesna zachodnia 5 kolumna, gdzie w zamian za współpracę i przejęcie kraju obiecano im połączenie i wspólne rządy nad całą Europą – Piastowie mieli stać się cesarzami Europy (dziś to fałszywe Królestwo Niebieskie odtwarza UE), co ostatecznie i faktycznie osiągnął Bolesław Chrobry, któremu na zjeździe w Gnieźnie Otton III przekazał cesarską koronę.


Fakt ten jednak został później „odwołany” i zamazany, Piastom wytłumaczono, że byli naiwni i takie tam.... opiszę to kiedyś przy odpowiedniej okazji.


Innym przykładem jest Popiel zjedzony przez myszy.


To prawie na pewno legenda nawiązująca do Stwórcy i jego śmierci na wyspie w Kole – legenda została przeniesiona na jezioro Gopło, podobnie jak to było w przypadku jeziora Kałębie czy znanej wszystkim legendzie o diable i diabelskim kamieniu – ta legenda dotyczy jednego zdarzenia i jednego miejsca, a występuje chyba w każdym rejonie kraju.




Opublikowałem ostatnio kilka tekstów nt. Koła.


W przykładzie dam odniesienie do dwóch:

  • Bachus oraz

  • Arkaim - Göbekli Tepe - Koło...


Ukazały się ostatnio w mediach 3 artykuły i na ich podstawie pokażę wam schemat działania.

Chodzi o to, że domniemany akt fałszerstwa nie został jeszcze dokonany, ponieważ odbywa się on w kilku etapach, gdzie chodzi o to, by poszczególne etapy nawarstwiały się i tworzyły pewna ciągłość sugerującą naśladującą rzeczywistość.


No więc fragment pierwszego artykułu - jest to wywiad z architektem, a nosi tytuł:


Wymyślajmy, nie kopiujmy. Rozmowa z arch. Robertem Koniecznym”



Zaznaczam, że cała wypowiedź w artykule jest mi bardzo bliska - stąd zapewne skojarzenie „skopiowania mnie”.



08-09-2021 10:01

Architekt wizjoner, autor wielokrotnie nagradzanych projektów, założyciel cenionej w Polsce i na świecie pracowni KWK Promes – Robert Konieczny, od wielu lat zasiada także w gronie jurorów konkursu KOŁO „Projekt Łazienki”. W krótkiej rozmowie opowiada o wymiarze edukacyjnym tej inicjatywy oraz o tym, dlaczego lubi sędziowanie. Ma także kilka rad dla młodych architektów, stawiających pierwsze kroki w branży i startujących w konkursie.


Spotykamy się przy okazji kolejnej, już 23., edycji konkursu KOŁO „Projekt Łazienki”, organizowanego przez Geberit. Co roku, jako jeden z jurorów, wybiera Pan najlepsze projekty spośród setek nadesłanych. Czy poziom prac jest zróżnicowany, a wybór tej najlepszej – trudny?


Robert Konieczny: Mam przyjemność zasiadać w jury konkursu już od wielu lat i bardzo to sędziowanie lubię, choć wiąże się ono z ogromną odpowiedzialnością. Z jednej strony łatwiej jest oceniać, niż startować w konkursie, z drugiej – to, co jako jurorzy uznamy za najlepsze, idzie w świat. To jest również pewnego rodzaju informacja o nas, dlatego musimy być pewni zaproponowanych rozwiązań i przekonani, że właśnie ta koncepcja jest lepsza od pozostałych.

Prace nadsyłane na konkurs są bardzo zróżnicowane pod względem poziomu, ale jestem przekonany, że każdy z uczestników projektuje najlepiej, jak potrafi. I to jest super, nawet jeśli nie wygra. Uczymy się na własnych błędach, na przegranych, dlatego udział w konkursach jest szalenie rozwijający. Trudno porównać prace na przestrzeni lat, ponieważ każda edycja konkursu dotyczy innego miejsca. Co roku oceniamy projekty, których twórcy starają się w jak najlepszy sposób odpowiedzieć na dany temat. Na początku, spośród kilkuset zgłoszeń, każdy z jurorów indywidualnie wybiera najlepsze według siebie projekty. Wytypowane przez nas prace na ogół w dużej mierze się pokrywają i wtedy dopiero zaczyna się prawdziwa dyskusja, aby wybrać z nich te, które zostaną nagrodzone. Często są to emocjonujące, długie rozmowy w gorącej atmosferze. Musimy wspólnie podjąć decyzję i ustanowić werdykt, pod którym wszyscy będziemy mogli się podpisać. Bardzo lubię sędziowanie, pochylanie się nad pomysłami młodych architektów, analizę ich prac i sposobu myślenia. To także rozwijające i poszerzające perspektywę zadanie. Z ciekawością czekam na tegoroczne zgłoszenia i obrady jury.


Ma Pan w swoim dorobku projekty budynków użyteczności publicznej - jak w tych projektach wyglądają toalety?


Robert Konieczny: Nie da się ukryć, że toaleta to miejsce, które każdy musi odwiedzić. Wbrew pozorom, na podstawie projektu toalety można wyciągnąć wiele wniosków na temat całego budynku i jego architektury. Toaleta to element wielkiej układanki, nie mniej ważny niż pozostałe. Zawsze przykładam wagę do tego, aby była to przestrzeń ergonomiczna i funkcjonalna, a także przyjemna w odbiorze, estetyczna. Wielokrotnie spotkałem się z sytuacją, gdy ze względu na konieczność wprowadzenia oszczędności w budżecie inwestor prosił o wskazanie mniej ważnych miejsc w danym projekcie, aby np. zrezygnować z wykorzystania w nim drogich materiałów itp. Nigdy nie wskazałem toalety, to jest bardzo ważne pomieszczenie.


A gdyby miał Pan zaprojektować toaletę dla Tatrzańskiego Parku Narodowego, który jest partnerem tegorocznej edycji konkursu, jak by wyglądała? Czego będzie Pan szukał w projektach nadesłanych przez uczestników?


Robert Konieczny: Żeby stworzyć dobry projekt, trzeba zrobić research, analizę miejsca, otoczenia. Byłem w Tatrach, ale nie przyglądałem się im w tym kontekście, dlatego „z miejsca” nie zaproponuję rozwiązania i po prostu nie mogę udzielić odpowiedzi na to pytanie.


Tak jak w poprzednich edycjach, tak i w tej będę szukał dobrych, mądrych pomysłów i umiejętnie poprowadzonych koncepcji – zauważalnych, ale ze względu na specyficzne, naturalne otoczenie, niewychodzących na pierwszy plan. Cała sztuka polega na tym, aby zrobić coś dyskretnie, ale ponadczasowo – żeby pasowało, działało i wpisywało się w przepiękny pejzaż. Dlatego, tak jak inni jurorzy, powtarzam – warto wziąć plecak, założyć dobre buty i spędzić w górach trochę czasu - i dopiero wtedy zacząć pracę nad projektem. Trzeba zrozumieć kontekst, aby opracować rozwiązanie dopasowane do surowych górskich warunków, jednocześnie bezproblemowe
w utrzymaniu i eksploatacji – to musi działać przez lata. Według mnie jest to bardzo ciekawe wyzwanie, bo kocham góry.


Czy uważa Pan, że takie inicjatywy, jak konkurs KOŁO, mają realny wpływ na wzrost świadomości zarówno młodych architektów, jak i całego społeczeństwa, na temat architektury zaangażowanej społecznie? Czy – mówiąc w dużym uproszczeniu – zmieniają świat na lepsze?


Robert Konieczny: Oczywiście. Co roku w tym konkursie startuje mnóstwo ludzi – niemal każdy młody architekt, który aplikuje do mojej pracowni, ma to wpisane w CV. Jedna z laureatek, Aleksandra Kozłowska, pracuje w moim biurze – to dowód na to, że ta inicjatywa ma realny wpływ na kształtowanie „młodzieży architektonicznej”. A dzięki doborowi ciekawych partnerów i lokalizacji projektów, o konkursie jest głośno nie tylko w mediach branżowych, ale też lokalnych. To sprawia, że ludzie – przyszli potencjalni użytkownicy projektowanych toalet – angażują się w dialog i edukują. W ubiegłym roku zadanie polegało na stworzeniu koncepcji toalety dla Łazienek Królewskich w Warszawie – dyskusja internautów była gorąca, interesowali się, mieli swoje typy. A później mogli je skonfrontować z werdyktem jurorów. Moim marzeniem jest, żeby werdykty profesjonalistów i publiczności były identyczne. To by świadczyło o tym, że robota została zrobiona, że mamy kapitalne, wyedukowane społeczeństwo. Dzięki takim inicjatywom, jak konkurs „Projekt Łazienki” możemy docierać do ludzi z naszą wiedzą i uświadamiać, jak bardzo ważna jest architektura w naszym życiu codziennym. Mówiąc w skrócie – ubikacja też jest architekturą i też może, a nawet powinna, być świetnie zaprojektowana, aby spełniać oczekiwania wszystkich uczestników życia publicznego.

Czy ma Pan rady dla uczestników konkursu?


Robert Konieczny: Tak jak wspomniałem wcześniej – radzę skupić się na miejscu, które jest tematem, zobaczyć lokalny kontekst, prześledzić historię, ale też „patrzeć tu i teraz”, zostawić globalne mody. Bez wątpienia dobrze mieć świadomość tego, co się dzieje w architekturze, ale też nie zapominać, że najlepsze projekty biorą się z tego, co nas otacza. Wielu młodych architektów jest „nabitych” wiedzą, często im powtarzam, żeby zapomnieli o tym, co znają, co widzieli, co im się podoba. Zachęcam ich do skupienia się na rozwiązaniu doskonale dopasowanym do danego miejsca. Tylko w ten sposób będą mieli szansę stworzyć coś zupełnie niepowtarzalnego, co będzie inspirować innych. Konkurs powinien uczyć, że musimy sami wymyślać – zostawmy powielanie, kalki, zapożyczenia intelektualne – gorąco do tego namawiam.



I drugi artykuł, też z ww. architektem – tylko mały fragment – wypowiedź Pana Roberta.


Teraz Architektura: Robert Konieczny z tytułem Promotora Polski


Dziękuję kapitule za wyróżnienie, które tak naprawdę jest dla całego zespołu fantastycznych ludzi z KWK Promes. Chciałbym także podziękować moim rodzicom, którzy mieli ze mną krzyż, aby przetrwać moje młodzieńcze lata i wyprowadzić mnie na prostą. Tym bardziej jestem im wdzięczny. Żyjemy w nowych i ciekawych czasach, co z jednej strony mnie cieszy, a z drugiej przeraża. Jedno jest pewne – architektura wkrótce się zmieni. Wszystko co powstanie jutro, będzie inne od tego, co znaliśmy dziś. A  to po to, aby nasze dzieci i wnuki mogły normalnie żyć i funkcjonować na ziemi, jaką my znamy. Nawiązując z kolei do idei promocji Polski chciałbym zapowiedzieć przedpremierowo, że 9 lub 11 listopada KWK Promes jako pierwsza polska pracownia będzie miała wystawę w wyjątkowej galerii w Paryżu, która gości same sławy. Jeżeli ktoś z Państwa będzie akurat w tym czasie w Paryżu – serdecznie zapraszam, bo zamierzamy zaskoczyć i zaintrygować widzów – mówił Konieczny w trakcie odbierania wyróżnienia.



I tu analiza porównawcza:


W tekście Bachus zwróciłem uwagę, że:



Ludzie udają wiele rzeczy.

Może gdyby mniej udawali lub wcale zaprzestali udawać coś przed sobą, to życie na ziemi byłoby łatwiejsze...

Myślą, że wiedzą, co udają, a tymczasem, symulują jeszcze co innego...


W ogóle o tym nie wiedzą - to konsekwencje opierania się na zdaniu innych.



Metoda polega na podsuwaniu gotowych  - i fałszywych - rozwiązań lub definicji.

Nikt się nie zastanawia.


Gotowość "rozwiązania" (szczególnie, jeśli staje się popularne w społeczeństwie - poprzez kłamców oszustów rozpowszechniane np. w telewizji)  jest na tyle atrakcyjna, że "rozwiązanie" jest bez zastrzeżeń przyjmowane i w konsekwencji traktowane jak własne zdanie.


I popatrzcie teraz na tekst powyżej.


Wymyślajmy, nie kopiujmy.



To wygląda jak cytat ze mnie.



Np.:

możemy docierać do ludzi z naszą wiedzą i uświadamiać, jak bardzo ważna jest architektura w naszym życiu codziennym.” - o tym też pisałem wielokrotnie, a także kopiowałem teksty innych autorów nt. neurologicznych aspektów doświadczania architektury.


Zauważcie jednak kontekst – jakie słowa pojawiają się w artykule i jak to się ma do mojej działalności.


Koło – Architekt wizjoner - Wymyślajmy, nie kopiujmy - przekonani, że właśnie ta koncepcja jest lepsza od pozostałych - emocjonujące, długie rozmowy w gorącej atmosferze - pochylanie się nad pomysłami [...], analizę ich prac i sposobu myślenia. To także rozwijające i poszerzające perspektywę - na podstawie projektu t można wyciągnąć wiele wniosków na temat całego budynku i jego architektury - to element wielkiej układanki, nie mniej ważny niż pozostałe - Żeby stworzyć dobry projekt, trzeba zrobić research, analizę miejsca, otoczenia - będę szukał dobrych, mądrych pomysłów i umiejętnie poprowadzonych koncepcji - ponadczasowo - radzę skupić się na miejscu, które jest tematem, zobaczyć lokalny kontekst, prześledzić historię, ale też „patrzeć tu i teraz” - dobrze mieć świadomość - często im powtarzam, żeby zapomnieli o tym, co znają, co widzieli - Tylko w ten sposób będą mieli szansę stworzyć coś zupełnie niepowtarzalnego, co będzie inspirować innych. Konkurs powinien uczyć, że musimy sami wymyślać – zostawmy powielanie, kalki, zapożyczenia intelektualne – gorąco do tego namawiam.


I druga wypowiedź:


którzy mieli ze mną krzyż i ja mam przecież krzyż z ubekami!



najciekawsze jest jednak to:


Żyjemy w nowych i ciekawych czasach, co z jednej strony mnie cieszy, a z drugiej przeraża. Jedno jest pewne – architektura wkrótce się zmieni. Wszystko co powstanie jutro, będzie inne od tego, co znaliśmy dziś. A  to po to, aby nasze dzieci i wnuki mogły normalnie żyć i funkcjonować na ziemi, jaką my znamy.



Niby banał, ale w kontekście wypowiedzi polityków o czasach, które nastąpią za chwilę po covidzie – nic nie będzie już takie samo – jest to zauważalne i może być znaczące...



na ziemi, jaką my znamy




I jeszcze ta wypowiedź z niedziela.pl:


Na Wyżynie Krakowsko-Częstochowskie archeolodzy odkryli mającą nawet 10 tys. lat kopalnię krzemienia czekoladowego.


Z badań zespołu, choć jeszcze niekompletnych, wynika, że sama kopalnia funkcjonowała między 10 a 6 tys. lat temu. „To również zaskakujące odkrycie, ponieważ zdecydowana większość znanych nam kopalni (w tym innych surowców krzemionkowych) z Wyżyny Krakowsko-Częstochowskiej i z Gór Świętokrzyskich pochodzi z okresu neolitu, czyli są młodsze niż ta” – powiedziała dr Sudoł-Procyk.

Dodała, że póki co nie wiadomo, czy była to kopalnia z bardzo głębokimi szybami i podziemnymi chodnikami. „Wydaje się, że pierwotnie wędrujący doliną prehistoryczni łowcy wkopywali się w stok, widząc pokłady krzemienia odsłonięte w wyniku podmycia zbocza przez rzekę. Ale kolejne doły kopane były coraz wyżej po stoku osiągając coraz większe rozmiary. Odkryte przez nas obiekty mają głębokość 3 metrów, a badania jeszcze się nie skończyły. Wprawdzie nie znaleźliśmy dotąd narzędzi, którymi je kopano, aby pozyskać ten surowiec, ale z dużym prawdopodobieństwem, możemy stwierdzić, że to był jakiś surowiec organiczny, np. poroże, które jest bardzo twarde i znane archeologom jako narzędzie z innych kopalń pradziejowych” – opowiadała badaczka.

Archeolodzy mają także dowody, że surowiec po wydobyciu był wstępnie obrabiany w bezpośrednim sąsiedztwie kopalni i dopiero później wynoszony poza jej teren m.in. na wymianę.

Niedawno zespół badaczy zakończył prace terenowe, w czasie których pobrano wiele próbek do analiz w laboratoriach, na czym będą pracować przez najbliższe miesiące. W kolejnym sezonie archeolodzy znów planują powrót na stanowisko i kolejne badania w terenie.



Tu nawiązanie do mojej tezy – a jeszcze nie podałem ani argumentów, ani dowodów – że Koło ma ok. 12 tysięcy lat, tj. powstało ok. 10 000 lat p.n.e.


Ciekawe więc, czy moje posty zmieniają sposób myślenia zawodowych badaczy, naukowców. Mam nadzieję.

Zwracam uwagę na takie sformułowania jak:



odkryli mającą nawet 10 tys. lat

Z badań zespołu, choć jeszcze niekompletnych

zaskakujące odkrycie, ponieważ zdecydowana większość [...] pochodzi z okresu neolitu, czyli są młodsze niż ta

póki co nie wiadomo

Wydaje się, że

a badania jeszcze się nie skończyły

Wprawdzie nie znaleźliśmy dotąd narzędzi, którymi je kopano, [...] ale z dużym prawdopodobieństwem, możemy stwierdzić, że to był jakiś surowiec organiczny, np. poroże, [...] znane archeologom jako narzędzie z innych kopalń

Archeolodzy mają także dowody, że [...] był [...] i dopiero później wynoszony poza jej teren

Niedawno zespół [...] zakończył prace terenowe, [...] pobrano wiele próbek [...], na czym będą pracować przez najbliższe miesiące.




Mamy więc tu zbitkę ogólników wg których możemy odnieść wrażenie, że oni mają dowody na coś  - choć tak naprawdę nie mają...


Porównajcie to z moją analizą o gadzinówce albo jeszcze lepiej - o zamachu pod Starogardem.

Bardzo polecam.



- Słyszałeś o tym budowlańcu, że co on odkrył?

- To nie budowlaniec, tylko architekt i on nic nie odkrył, tylko promuje pewne idee z koła, a odkrycia dokonali naukowcy – już od dawna zapowiadali, że coś odkryli co ma 10 tysięcy lat, ale ciągle prowadzili badania nad tym i to długo trwało, ale w końcu ujawnili, a mówiąc dokładniej to ludzie z ABW ujawnili, wczoraj była konferencja prasowa i jeden się tak chwalił:

A zobaczcie, co my tutaj mamy! Co myśmy znaleźli! Tacy jesteśmy mądrzy!

- Ale to podobno wcześniej jakiś budowlaniec to odkrył, on ponoć pisał o tym w internecie?

- A nie, to ten wariat, co wymyślił, że ABW to werwolf. Już policja posłała list z podziękowaniem do Człuchowa do tego pana, co go „znalazł” w jakimś jeziorze – Kałębie czy coś??

Przecież gdyby ABW go inwigilowało, to by na pewno wiedzieli, że się poszedł utopić, a nie szukali go poprzez jasnowidza, no nie?




Tak więc macie tu przykład, jak się robi takie rzeczy.

Dokonania czyjeś wkłada w inne usta, a następnie zamazuje istnienie tego, co pierwszy dał tę myśl.












https://www.bryla.pl/wymyslajmy-nie-kopiujmy-rozmowa-z-arch-robertem-koniecznym?fbclid=IwAR3c2JEtpodroahWraXIyQFz8KR1teruAsDTnAKuSHBjZcH2vX0hFYqEcTM

https://architektura.muratorplus.pl/konkursy/teraz-architektura-robert-konieczny-z-tytulem-promotora-polski_11437.html?fbclid=IwAR2gcwBqVsuG8WWvXx8EbR8dbZpsFNjU0ru8d1Ac_CukA2eQ9Uks8t4-upo

https://maciejsynak.blogspot.com/2021/08/hyperborea-czyli-polska.html

https://maciejsynak.blogspot.com/2021/09/arkaim-gobekli-tepe-koo.html

https://maciejsynak.blogspot.com/2021/04/bachus.html

https://www.niedziela.pl/artykul/72322/Odkryto-pradziejowa-kopalnie-krzemienia?fbclid=IwAR0OKw68RvQBMEwRaoRJQFWLnjqk6rin9xoULu-dZbt1m-Tc22smg2QSDhk