Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Stwórca. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Stwórca. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 14 maja 2023

A jeśli to był błąd?

 

Prawym Okiem: I ti (maciejsynak.blogspot.com)




A jeśli oni zawarli układ ?

A jeśli Śpiący nie był w ich rękach?



Gdy wracał tu, za każdym razem był nieświadomy przeszłości - ale oni byli.

Za każdym razem lokalizowali go i osaczali już zawczasu.



A jeśli w zeszłym roku udało im się go odnaleźć i dlatego teraz Nękacz mógł chrząkać mu wprost do ucha??


Czy ludzie jeśli są świadomi cudzego cierpienia, mogą ot tak po prostu cieszyć się, być tak swobodnym pomimo jego cierpienia?

Jeśli owoce przewyższają wszystko, co mogli sobie wyobrazić....??


Jeśli od kwietnia maja 2022 roku mają dostęp do jego kryjówki to może też od tamtego czasu mają też dopiero dostęp do SI?

Po kilku miesiącach zaczęli ujawniać SI poprzez swoje słupy?

No bo przecież to niemożliwe, żeby bez pozwolenia SS ktoś  monetyzował taką potęgę, jak gdyby nigdy nic.


I nękanie zmieniło się.


Teraz to tylko atrapa?


"Wszystkich oszukamy w twojej sprawie".



Wszyscy rządowi decydenci w Polsce zaczęli komunikować rzeczy społecznie pożądane.

Tak powinno być, tylko dlaczego przez te wszystkie lata nie wiedzieli o tym, a od kilku tygodni - co zdanie to lepsza mądrość?


Wszyscy są w lepszych humorach.

Tylko ja mam coraz większe rozterki...



Dlaczego "rozwój" ludzkości napędza prymitywny pomysł?



Rakiety latają w kosmos dzięki tej samej zasadzie, jaka porusza kulę karabinową, strzałę kuszy, czy kamień z procy.


Dlaczego w kosmos nie latają ciche pojazdy napędzane nie na zasadzie odrzutu, tylko inaczej??


Bo ewolucja jest czymś bardzo długotrwałym.

Ludzie mają smartfony, które nad nimi panują, czerwone guziki gotowe do odpalenia masowej śmierci - tego nie powinno być.


Ewolucja została przerwana, a ludzkość otrzymała rzeczy i wiedzę poszerzającą jej możliwości - bez żadnej odpowiedzialności.


Ponieważ te fakty są ukryte i nie znamy innej historii i innej ewolucji to nie rozumiemy, że będąc tak agresywnym i nieopanowanym, nie powinniśmy posiadać tych przysłowiowych smartfonów.


Nasza cywilizacja to aberracja.


Rozwój technologiczny możliwy jest tylko w strukturach skupionych na poznawaniu - na nauce.


Kiedy Cywilizacja Śmierci porzuciła Greków i zbudowała Rzym - Grecy wrócili do swych  starych przekonań. Ludzi nie napędza agresja.


Ktoś kto miał czas na myślenie i poznawanie świata opanował siły natury - błyskawicę, elektryczność, a dopiero potem użył jej do obrony.

Broń piorunowa jest to przeciwieństwo broni palnej, kuszy czy procy opartych o prostą prymitywną zasadę - pchnąć pocisk w stronę wroga, rzucić w niego kamień.

Aby ciskać piorunami potrzeba studiować naturę, mieć na to warunki - pokojowe i wiele wiele czasu, a nie po prostu zaspokajać chciwość i żądzę zabijania..... iść po trupach.

Ciskanie piorunami w ludzi to uboczne zastosowanie ogromnej wiedzy, a nie cel.

Cel - w naszej cywilizacji - to przemieścić pocisk z punktu A do punktu B.

Najprościej - wziąć kamień i rzucić nim kogoś w głowę.

Dalszy "rozwój" - strzała, kula karabinowa, rakiety  - to tylko udoskonalenie pierwotnego pomysłu.


Pierwotnego...

Prymitywnego...


Nasza cywilizacja to aberracja.

Pamiętacie to oszczercze obraźliwe sformułowanie z lat 30tych, że "dać Polakom Śląsk, to jak małpie dać zegarek"?


Małpa ma zegarek od 6 tysięcy lat.


Niektórzy, jak Niemcy, to wiedzą - stąd łatwo im przychodzi takie sformułowanie jak wyżej.

Wiedzą to, bo bawią sie tym zegarkiem celem zaspokojenia swojej chciwości i wiedzą do czego to prowadzi - małpa burzy świat.


Ludzkość była na ziemi odtwarzana, w warunkach zbliżonych  do naturalnych, ale tylko zbliżonych.

Ludzie żyjący agresją winni wzajemnie wykończyć się ma jakimś etapie, nigdy nie osiągając rozwoju technologicznego.

W normalnym świecie tj. bez dostępu do wyrafinowanej technologii - wyginęliby. Pozabijaliby sie nawzajem, zanim by coś osiągnęli.


Ludzie osiągnęli technologię, bo współżyli pokojowo ze sobą - jak ci z Harrappy..


Tu jednak technologia pozwoliła agresywnym małpom przeżyć, a nawet dyktować innym warunki "rozwoju". Są głupi jak but, jedyne co potrafią to kraść cudze rzeczy i cudze pomysły, pasożytować na czyjejś pracy.


Co więcej, pomijając fakt, że mamy tu teraz piekło na ziemi, małpy owe mogą stanowić dla innych cywilizacji rozsianych we wszechświecie - śmiertelne zagrożenie, 


A jeśli Śpiący jest jedyną szansą ludzkości na to, by nie została cała zgładzona za dysponowanie nieodpowiednią dla niej siłą??



 




poniedziałek, 2 stycznia 2023

Formuła

 


Gdyby coś poszło nie tak, należy w społeczeństwie zachować i ugruntować tę formułę, tak by On, jak znowu go tu sprowadzą, mógł zapoznać się z nią, domyśleć się i zapobiegać.


Ma to codziennie powtarzać.


"Nikomu nie pozwalam na używanie moich komputerów i urządzeń.

Ktokolwiek jest zalogowany, bądź się loguje, natychmiast wylogować, reset wszystkich systemów, zmiana haseł."


---


A co, jeśli obudzą Śpiącego i on nic nie będzie pamiętał?

Może on nic nie wie, co dzieje się na świecie i jakie panuje tu chaos.


Może po przebudzeniu, kiedy zejdzie z prokrustowego(?) łoża, jego oprawcy będą udawać jego wybawicieli?

Rodzi to wiele niebezpieczeństw.















Nie należy bać się śmierci, ale trzeba uważnie przyglądać się tym, co podejmują decyzje o cudzym życiu. 

Lub śmierci.


Co jest powodem takiego, a nie innego wyboru.


Czy powód jest właściwy, czy jest rzeczywisty, czy może trywialny, na zasadzie - "chcę te zabawki już teraz, nie chcę czekać!"
















poniedziałek, 5 września 2022

Kontrola umysłu za pomocą fal dźwiękowych

 

Z cyklu:


A nie mówiłem? (9)


W nawiązaniu do tematu "opętań" i "nawiedzeń"

 

"Widzę nadchodzący dzień, w którym naukowiec będzie w stanie kontrolować to, co dana osoba widzi w swoim umyśle, poprzez wysyłanie odpowiednich fal do właściwego miejsca w jej mózgu."


przedruk



Znika artykuł zatytułowany «Kontrola umysłu za pomocą fal dźwiękowych» – Co kombinuje Schwab?

Kilka dni temu WEF [Światowe Forum Ekonomiczne] usunął ze swej strony internetowej artykuł z roku 2018, zatytułowany Mind Control using sound waves” – «Kontrola umysłu za pomocą fal dźwiękowych»: https://www.weforum.org/agenda/2018/11/mind-control-ultrasound-neuroscience


Dlaczego usunięto ten artykuł?

Czy zamierzają korzystać z omawianej techniki? – Czy już z niej korzystają?

Czy chcą ukryć swoje kolejne kroki w kontrolowaniu mas?

Czy usunęli go z tego samego powodu, dla którego usunęli artykuł «Nie będziesz posiadał niczego»? https://web.archive.org/web/20161125135500/https://www.weforum.org/agenda/2016/11/shopping-i-can-t-really-remember-what-that-is/ – Bo inaczej ludzie zorientowaliby się, kto stoi za tym wszystkim….

Usunięty artykuł WEF dostępny jest pod linkiem: https://web.archive.org/web/20181211093235/https://www.weforum.org/agenda/2018/11/mind-control-ultrasound-neuroscience/

Oto on:

 

«Kontrola umysłu za pomocą fal dźwiękowych? – Pytamy naukowca, jak to działa»


Obecnie wydaje się, że nieinwazyjna neuromodulacja, czyli zmiana aktywności mózgu bez użycia chirurgii, może zapoczątkować nową erę w opiece zdrowotnej. Przełomowe osiągnięcia mogą obejmować lepsze zarządzanie chorobą Parkinsona i Alzheimera, zmniejszenie bólu przy migrenach, a nawet odwrócenie zaburzeń poznawczych spowodowanych urazem mózgu.

Ale co się stanie, jeśli ta technika zmiany naszych fal mózgowych wymknie się spod kontroli i wpadnie w niepowołane ręce? Wyobraźmy sobie dyktatorski reżim, który ma dostęp do sztuczek i narzędzi pozwalających zmienić sposób myślenia i zachowania swoich obywateli.

Tak wygląda pole bitwy etycznej, na którym znalazł się Antoine Jerusalem (na zdjęciu poniżej), profesor nauk inżynieryjnych na Uniwersytecie Oksfordzkim, badający potencjał technologii ultradźwiękowej w walce z chorobami i zaburzeniami neurologicznymi.


https://web.archive.org/web/20181128085745/https://www.weforum.org/events/annual-meeting-of-the-global-future-councils

 


Kontrolowanie mózgu za pomocą fal dźwiękowych: jak to działa?

Cóż, przechodząc od razu do nauki, zasada nieinwazyjnej neuromodulacji polega na skupieniu fal ultradźwiękowych w danym regionie mózgu, tak aby wszystkie zebrały się w małym punkcie. Następnie, mając nadzieję, że przy odpowiednim zestawie parametrów, może to zmienić aktywność neuronów.

Jeśli chcesz pozbyć się neuronów, które oszalały, na przykład w epilepsji, to możesz chcieć podkręcić energię, aby je zabić. Ale jeśli chcesz selektywnie promować lub blokować aktywność neuronów, musisz dokładnie dostroić fale ultradźwiękowe.

Innymi słowy, istnieje różnica pomiędzy stymulacją ultradźwiękową używaną do usuwania tkanek, a neuromodulacją ultradźwiękową, której celem jest kontrolowanie aktywności neuronów bez uszkadzania tkanek.

Neuromodulacja ultradźwiękowa to coś, co zdecydowanie działa, ale czego wciąż nie rozumiemy.


Jakie dobro społeczne może z tego wyniknąć?

Obecnie mówi się o chorobie Alzheimera i Parkinsona, a także o urazach mózgu. Ale naukowcy przyglądają się również rdzeniowi kręgowemu i obwodowym układom nerwowym. Jeśli chodzi o mnie, to skoro mózg jest de facto centrum decyzyjnym dla tak wielu procesów, to każdy z nich może być przedmiotem badań.


Czy jest to bezpieczne?

Przy próbie “kontrolowania” aktywności neuronów poprzez dostarczanie drobnych drgań mechanicznych do rejonu mózgu, ważne jest, aby ostrość ultradźwięków, częstotliwość i amplituda były odpowiednio dostrojone, w przeciwnym razie mózg może zostać potencjalnie uszkodzony. Chodzi o to, że nadal nie wiemy, jak to wszystko dostroić; a gdybym miał trochę przesadzić, mógłbym powiedzieć, że nasze obecne podejście nie jest tak dalekie od bawienia się ustawieniami w radiu, aż usłyszymy właściwą stację.

Jedną z wielu trudności jest uzyskanie pewności, że rzeczywiście kontrolujemy neurony za pomocą tych fal dźwiękowych, w przeciwieństwie do ich uszkadzania. Prawda jest taka, że wciąż nie wiemy, jak ten proces działa. A jeśli nie wiesz, jak działa, nie wiesz, ile to jest “za dużo”.


Jakie są największe wyzwania etyczne?

Potencjał tej techniki jest ogromny – rozumiem przez to samą liczbę zastosowań, a także etyczne wykorzystanie.

Z perspektywy biologicznej jest ona podobna do narkotyków. Może cię wyleczyć, może cię uzależnić i może cię zabić. Wszystko polega na tym, by pozostać w ramach danego zestawu reguł. Z perspektywy etycznej świat zmienia się tak szybko, że trudno ocenić, co będzie dopuszczalne jutro, co nie jest dziś.

Jestem też przekonany, że natura ludzka jest taka, że jeśli coś można zrobić, to zostanie to zrobione. Pytanie tylko przez kogo. Wolałbym, żeby “taniec” prowadziło uczciwe społeczeństwo, a nie jakieś zbójeckie państwo bez szacunku dla życia ludzi i zwierząt. Jeśli chcemy prowadzić ten “taniec” za 10 lat, musimy zacząć badania już dziś.


Jak bardzo dystopijne może się to stać?

Widzę nadchodzący dzień, w którym naukowiec będzie w stanie kontrolować to, co dana osoba widzi w swoim umyśle, poprzez wysyłanie odpowiednich fal do właściwego miejsca w jej mózgu. Zgaduję, że większość sprzeciwów będzie podobna do tych, które słyszymy dziś o przekazach podprogowych w reklamach, tylko znacznie bardziej gwałtowna.

Technologia ta nie jest pozbawiona ryzyka niewłaściwego wykorzystania. Może to być rewolucyjna technologia opieki zdrowotnej dla chorych lub doskonałe narzędzie kontroli, za pomocą którego bezwzględni kontrolują słabych. Tym razem jednak, kontrola byłaby dosłowna.


Co możemy zrobić, aby zabezpieczyć jej potencjał?

Nie zamierzam twierdzić, że naukowcy są wszyscy mądrzy i znają się na tym, co należy, a czego nie należy robić. Niektórzy z nas posuną się tak daleko, jak to tylko możliwe. Ale taka jest natura ludzka, a nie tylko naukowców.

Tak czy inaczej, naszym zadaniem jest znaleźć coś, co jest korzystne dla ludzkości. A jeśli znajdziesz sposób, by uczynić kogoś lepszym, to najprawdopodobniej wiesz też, jak zrobić coś przeciwnego. Celem jest upewnienie się, że regulacja zapobiega temu drugiemu, nie utrudniając jednocześnie tego pierwszego. Uważam, że taka jest rola regulatorów. I myślę, że Unia Europejska, w której pracuję, jest w tym całkiem dobra.

Inną rolą polityków powinno być zapewnienie platformy komunikacyjnej, która wyjaśni długą wizję danego obszaru badań. I może się okazać, że jest za wcześnie, albo nie jest to dobry pomysł, a ostateczną decyzją może być równie dobrze jego wstrzymanie. Ale w dłuższej perspektywie społeczeństwo powinno mieć wyjaśnione potencjalne korzyści z nowej technologii w prostych słowach, co jest czymś, w czym naukowcy niekoniecznie są dobrzy.

Politycy powinni pamiętać, że jeśli my tego nie zrobimy, to ktoś gdzieś i tak to zrobi… prawdopodobnie bez żadnych uregulowań.


Na podstawie: https://strangesounds.org/2022/06/are-they-planning-on-using-it-wef-removes-article-about-mind-control-using-sound-waves.html

 

Za: Uczta Baltazara - (4 settembre 2022) | https://babylonianempire.wordpress.com/2022/09/04/znika-artykul-zatytulowany-kontrola-umyslu-za-pomoca-fal-dzwiekowych-co-kombinuje-schwab/











środa, 22 czerwca 2022

Poszukiwania najstarszego Gdańska




przedruk


moje uwagi kolorem

przy okazji tego artykułu zauważyłem, że poznikało sporo zdjęć w starych postach na blogu np. z 2015 toku - może być problem z ich odtworzeniem w postach




19 czerwca 2022,
Michał Ślubowski

Gdzie znajdował się "najstarszy Gdańsk" - ten wczesnośredniowieczny, do którego przybył święty Wojciech wybierając się do kraju Prusów? Na przestrzeni wieków naukowcy podejmowali kolejne próby lokalizacji grodu w wielu miejscach na terenie współczesnego miasta. W ostatnich latach coraz większe uznanie zdobywa jedna koncepcja, która będzie dzisiaj punktem wyjścia naszych poszukiwań.


Pomorze Wschodnie w X wieku


Kiedy słynna osada handlowa Truso podupadła w pierwszej połowie X wieku, jej rolę przejęło inne emporium, ale nie Gdańsk, a Puck. Nadmorski rejon już od czasów neolitu był miejscem osiedlania się ludzi. W VII i VIII wieku naszej ery u ujścia strugi Płutnicy, nie dalej jak pół kilometra od współczesnego miasta, powstał port. Niestety, nie przetrwał on do dzisiaj, a jego pozostałości są zalane wodami zatoki, niczym mityczna Atlantyda. Musimy pamiętać, że linia brzegowa znacznie się cofnęła od czasów średniowiecza.

Emporium było jednym z przystanków na dawnym szlaku bursztynowym. Przed podbojem Pomorza dokonanym przez polańskich Piastów, to właśnie ta osada była jednym z najważniejszych portów regionu. Na dnie odnaleziono ślady po wczesnośredniowiecznych, drewnianych zabudowaniach oraz wraki łodzi.

Jednak centrum osadnictwa znajdowało się w innym miejscu, na Kępie Oksywskiej. Tym terminem określamy trójkątną wysoczyznę morenową o powierzchni 40 kilometrów kwadratowych, która opada w stronę Zatoki niezwykle stromym klifem. Ten podniesiony teren był w średniowieczu otoczony bagnistymi równinami i morzem.

Dzięki badaniom archeologów wiemy, że w X wieku na Kępie istniały trzy grody: w Oksywiu, Obłużu i Dębogórzu. Zapewne w najbliższej okolicy działały również stacje rybackie. To właśnie te grody były związane z emporium w Pucku. Były to ziemie mniejszego plemienia pomorskiego, które, aby dodatkowo zabezpieczyć swoje terytorium, wybudowało sieć grodów obronnych. Ich linia biegnie od Sobieńczyc przy jeziorze Żarnowieckim, przez Tyłowo, Gowino i Luzino, Będargowo, Kczewo, Otomino, Pręgowo aż do Gdańska i Sopotu.

Co niezwykle ciekawe, ta prastara granica plemienna była jednocześnie utrzymana w kolejnych stuleciach, bowiem pokrywała się z granicami późniejszej kasztelanii gdańskiej i miała jeszcze znaczenie w nowożytnym podziale administracyjnym.


Czy Gdańsk pierwotnie był grodem obronnym?

Wiele wskazuje na to, że wczesnośredniowieczny Gdańsk pełnił rolę grodu obronnego, a nie ważnego lokalnego portu. Na podstawie badań archeologicznych przeprowadzonych na terenie Pomorza Gdańskiego, prof. Błażej Śliwiński wyciągnął wniosek, że Pomorze Wschodnie w X wieku nie było zorganizowanie w duży organizm plemienny, a podzielone na mniejsze jednostki. Warto zaznaczyć, że część historyków ma odmienne zdanie, które jednak wynika z błędnej interpretacji średniowiecznej legendy Tempore illo, traktującej o świętym Wojciechu.

Czym zajmowali się ludzie, mieszkający na, nazwijmy to umownie, ziemi gdańskiej? Przejęli zyski z handlu, które do tej pory płynęły do Truso. Archeologowie znaleźli w okolicach Pucka wiele monet arabskich z przełomu IX i X wieku. Słowianie eksportowali na południe bursztyn, futra, wosk, miód oraz niewolników. Niestety, handel ludźmi był w tamtym czasie czymś na porządku dziennym zarówno wśród chrześcijan, jak i pogan. Bałtycki bursztyn, chociaż ceniony zarówno w Europie, jak i w świecie arabskim, nie przynosił Pomorzanom największych zysków - te pochodziły właśnie z handlu ludźmi.

Góra Gradowa kolebką Gdańska?

Jeszcze do niedawna za "najstarszy Gdańsk" uważano gród, który powstał w widłach Motławy i Wisły za czasów Mieszka I. Jednak nowsze badania archeologiczne znacznie "odmłodziły" gród, który znajdował się na terenie współczesnych ulic Rycerskiej, Czopowej, Grodzkiej i Dylinki. Owszem, znajdował się tutaj ośrodek władzy, ale powstał on dopiero w XI wieku, więc niemal 100 lat po odwiedzinach św. Wojciecha. Skoro tak, o jakim "Gdańsku" mowa z najstarszej wzmiance o mieście z 997 roku?

Góra Gradowa, zwana dawniej Hagelsberg

Najprawdopodobniej, pod tym określeniem kryje się gród obronny, założony na szczycie Góry Gradowej, oraz otwarta osada, która znajdowała się w rejonie dzisiejszego kościoła św. Mikołaja (który naturalnie w tym czasie jeszcze nie istniał).

Mocnym argumentem popierającym tę teorię jest znajdowanie na terenie Góry Gradowej monet arabskich z X wieku oraz pieniędzy z Anglii oraz Niemiec. Takie skarby były znajdowane nie tylko przez współczesnych archeologów, ale również przez gdańszczan w XVI, XVII i XVIII wieku!

W 1591 roku znaleziono gliniane naczynie z monetami arabskimi, w połowie XVII wieku przesunięto na terenie Góry Gradowej głaz, pod którym znajdowała się moneta angielska pochodząca z drugiej połowy X bądź pierwszej połowy XI wieku, zaś w 1711 roku żołnierze gdańskiego garnizonu, kopiąc rów, znaleźli niedaleko ulicy Kurkowej wiele srebrnych monet z podobnego okresu.

Jednak jeżeli dzisiaj wybierzemy się na Górę Gradową, poszukiwania dawnego grodu zakończą się niepowodzeniem. Od epoki nowożytnej to wzniesienie było miejscem niezwykle szeroko zakrojonych prac fortyfikacyjnych, które całkowicie zmieniły ukształtowanie terenu. Dlatego dzisiaj, aby doszukać się reliktów po tych wczesnośredniowiecznych konstrukcjach, możemy jedynie liczyć na przypadek oraz szczęście.


W co wierzyli dawni historycy?


Powojenna koncepcja, która sytuowała najstarszy Gdańsk w widłach Motławy i Wisły, długo wiodła prym w naszej historiografii. Jednak w dawnej gdańskiej tradycji to właśnie Górę Gradową uznawano za kolebkę miasta - i to już od stuleci!

Anton Friedrich Büsching w drugiej połowie XVIII wieku wydał wielkie dzieło poświęcone geografii. W 1768 roku jego część poświęcona Rzeczpospolitej została przetłumaczona na polski jako "Geografia Królestwa Polskiego y Wielkiego Xięstwa Litewskiego". W obszernym ustępie dotyczącym Gdańska znajdujemy taki fragment:

(...) Miasto otoczone jest górami i pagórkami, które wyższe są, niż wieże miejskie, i między któremi najznaczniejsze są Biskupia Góra i Hagelsberg. Na ostatniej za dawnych czasów był zamek, który, równie jako i góra, od pewnego człowieka imieniem Hagel tak był nazwany. Ale ten Hagel dla tyraństwa swojego, w nim jest zabity, i zamek jego spalony. Był też tam grób dziedziczny państwa jakiegoś, czego jasnym jest dowodem urna, lub statua, tamże około roku 1664 znaleziona.
Tym "grobem" były zapewne pozostałości po przedchrześcijańskim pochówku znalezionym na Górze Gradowej. Jednak pierwsza znana wzmianka w źródłach dotycząca Góry Gradowej pochodzi dopiero z 1385 roku. Pojawia się w niej forma "hagensbergh", później jeszcze w licznych innych przeróbkach: "Hagensberge", "Haynberg", "Haynsberg".


Wszędzie jednak źródłem jest słowo oznaczającej gaj, las, bądź zarośla. Mamy więc do czynienia z Górą Gajową, i rzeczywiście niewykluczone, że to wzgórze w dawnych wiekach było porośnięte lasem.

ale gdzie źródła tych słów? - autor nie podaje... - MS


Jan Daniluk zwrócił uwagę, że w okolicy znajdowała się jeszcze jedna nazwa z tym członem w nazwie: Petershagen, czyli dzisiejszy Zaroślak.











Hagelsberg - legendy i rzeczywistość

Dopiero w XVI wieku, w 1519 roku, zapisano formę Hagelsberg. Czy była to pomyłka pisarza, czy może adaptacja dawnej, tradycyjnej nazwy? Tego niestety nigdy się nie dowiemy. Jednak faktem jest, że dawni gdańscy dziejopisowie na podstawie tej nowej nazwy podali nam legendę o groźnym Hagelu, który miał swoją siedzibę na szczycie góry.

Pierwsza znana wersja tego podania pojawiła się w drugiej połowie XVI stulecia. Od tamtej pory motyw groźnego rycerza Hagela powraca w lokalnej, gdańskiej tradycji wielokrotnie. Co więcej, legenda musiała być znana w Gdańsku, bowiem zapisuje ją również słynny węgierski podróżnik Szepsi Csbombor Márton.

W XIX wieku słynny gdański historyk Gotthilf Löschin zaproponował, że Hagel pierwotnie był Jagelem, a skutkiem tego było pojawienie się wśród niektórych polskich opracowań terminu Góra Jagiełłowa, Jagłowa czy Jagielna.

Według tych legend, na szczycie Góry Gradowej w drewnianej warowni mieszkał Hagel, który jednak nie był wzorem dobrego władcy. Okoliczna ludność żyła w strachu przed jego terrorem, bowiem za pomocą siły wymuszał coraz to większe daniny.

W jednej z wersji Hagel miał pasierbicę Raję, która zakochała się z wzajemnością w młodym rybaku Danie. Okrutnik z Góry Gradowej dowiedział się o tym zakazanym uczuciu i postanowił zabić młodzieńca, któremu jednak udało się pokonać Hagela. Ciemiężca poniósł śmierć, drewniana warownia została zburzona, a mieszkańcy uczcili upadek dawnego pana tańcem. Z kolei dzielny rybak ze swoją ukochaną założyli miasto, z którego w przyszłości wyrośnie Gdańsk. Imię Dana było jednocześnie ludową etymologią pochodzenia nazwy Danzig.



W 1862
roku Ryszard Berwiński w swojej książce "Studia o gusłach, czarach, zabobonach i przesądach ludowych" w jednym z przypisów zapisał jeszcze jeden ciekawy przekaz o Górze Gradowej:

(...) Gaspar Schutz powiada, że ów rycerz, którzy zachęcając poddanych swej wioski "Wieke" do tańca, miał mówić do nich "Danz Wiekie", z czego później, gdy go zamordowano, a miasto tu powstało, utworzył się: Danzwig, Danzig; że tedy ten rycerz nazywał się Jagel, lub "Hagel", że mieszkał na drewnianym zamczysku na górze, którą dla tego Hagelsberg nazywano i do dziś dnia nazywają. Jakoś istotnie prawda, że Niemcy tameczni tak nazywają tę górę. Ale zapytany o nią poczciwy okoliczny Kaszub, opowiada zawsze, że to "grodowa góra", jakoby grodzka od gród, grad, hrad, który na tej zapewne stał górze w czasach dawnych i dał początek tej nazwie. Ale Niemcy języka naszego nieświadomi, i radzi go umyślnie wykrzywiać, a ślady jego zacierać, przetłumaczywszy "hrad" (Burg) na "Hagel" (grad), utworzyli z tego "Hagelsberg" i całą bajkę o poddanych ze wsi Wieke, o ich tańcach i księciu Jagiel wymyślili, chcąc nazwę miasta z języka niemieckiego wydedukować. Takiej wsi Wieke nie masz dziś śladu w okolicach Gdańska (...).
Kto wie, być może te legendy i przekazy rzeczywiście były dalekim echem opowieści o najstarszym Gdańsku, a współczesna historia zwraca nam wielowiekową tradycję.



Berwiński ma rację - podobne fałszerstwa niemcy stosowali w całej Polsce, na całej Słowiańszczyźnie. Zwracałem na to uwagę przy okazji omówienia wiki miasta Gniew, Skarszewy czy Junkrowy - także Sopot.

Uwagi odnośnie hagel:

angielskie "hag" - wiedźma, czarownica
norweskie "hage" - ogród
niemieckie "hagel" - grad
fryzyjskie "hagels" - grad
kaszubskie "grod" - grad   (mały Słownik Labudy - Brezy)

Petershagen - zawieszony Piotr?  Wisielec w tarocie, potem.... Czarny Piotruś - Joker (Jackass)- Phersu...



Właściwa nazwa to zapewne "grodowa góra, gród-grad-hrad" jak podano powyżej, zaś fałszywą etymologię niemiecką skutecznie tłumaczy właśnie Bierwiński.

Historia o Haglu na pewno oparta jest o powtarzającą się "przy każdej okazji" historię o śmierci Stwórcy.

Zwracam uwagę - Ciemiężca poniósł śmierć, drewniana warownia została zburzona, a mieszkańcy uczcili upadek dawnego pana tańcem  - i współcześnie "gdańszczan" namawia się do tańczenia na grobach - zbieżność na pewno nieprzypadkowa.... 




Tropem ma być również sama nazwa miasta. Językoznawcy są raczej zgodni, że słowiańska nazwa "Gdańsk" ma związek z wodą, wilgotnym miejscem, rozlewiskiem. Uznano, że nazwa miasta pochodzi od hipotetycznej nazwy rzeki "Gdania". Sęk w tym, że tym ciekiem wodnym nie była raczej Motława - ta nazwa jest pochodzenia staropruskiego i bardzo prawdopodobne, że Motława funkcjonowała przed tym, jak pojawiła się nazwa Gdańsk, i jest reliktem przemieszczenia się plemion pruskich na wschód we wczesnym średniowieczu.


Poszukiwania tajemniczej Gdani


Gdzie mogła znajdować się owa hipotetyczna Gdania? Gdybyśmy zerknęli na plan współczesnego miasta, nigdzie takiego cieku byśmy nie znaleźli. Jednak na starych mapach w okolicach Góry Gradowej widzimy cieniutką, błękitną nitkę przepływającą przez Siedlce, czyli Potok Siedlecki.

Przed wielką krzyżacką inwestycją, jaką było przekopanie kanału Raduni, Potok Siedlecki przepływał przez tereny gdańskich dominikanów i wpadał do Motławy. Jako że Potok Siedlecki (inaczej Siedlica bądź Szydlica) jest nazwą wtórną, nadaną od osady przez którą przepływał, być może wcześniej miał inne miano: ową zaginioną "Gdanię". Potok Siedlecki przepływa u stóp południowej części Góry Gradowej, zaś wzdłuż niego powstał ważny szlak prowadzący do Gdańska. Zapewne Potok był niegdyś żeglowny, ale z upływem jego rola coraz bardziej malała, a samo koryto ulegało zwężeniu.

Kiedy Krzyżacy wykopali kanał Raduni, Siedlica na dobre straciła swoją dawną rolę. Gdzie dzisiaj można znaleźć Potok Siedlecki, możliwe że dawną Gdanię? Głównie pod naszymi nogami. Siedlica przepływa podziemnym kanałem, a dzisiaj jej ujście do kanału Raduni możemy zobaczyć na terenie Skweru Imienia Polskich Harcerzy w byłym Wolnym Mieście Gdańsku.

Jeszcze jednym argumentem za Górą Gradową jako kolebką Gdańska mogą być badania archeologiczne, przeprowadzone 11 lat temu.

Marek Adamkowicz w artykule umieszczonym w "Dzienniku Bałtyckim" informował o badaniach archeologicznych, przeprowadzonych na działce przy ulicy 3 Maja, na terenie dawnej Strzelnicy Fryderyka Wilhelma. Badacze odkryli tam ślady wczesnośredniowiecznej osady: relikty domów, palenisk, jam gospodarczych. Odkryto również ślady po cmentarzysku: groby ciałopalne, dwa jamowe oraz jeden popielnicowy.

W 2020 roku informowano, że na tym terenie w ciągu dwóch lat ma ruszyć budowa nowej siedziby prokuratury. Czy inwestycja przyniesie kolejne elektryzujące odkrycia? Czas pokaże, jednak to, co już odkryto, jest niezwykle istotne dla poszukiwań najstarszego Gdańska. Niestety, nigdy nie opublikowano wyników badań archeologicznych z 2011 roku.



Dla chcących wiedzieć więcej

Powyższy tekst powstał na bazie nowszej literatury oraz badań archeologicznych. Należy podkreślić, że jest to prawdopodobna teoria, ale jak to zwykle bywa, przyszłość (np. kolejne wykopaliska) może ją zweryfikować. Chcących zgłębić temat zachęcam do lektury:

B. Śliwiński Początki Gdańska : dzieje ziem nad zachodnim brzegiem Zatoki Gdańskiej w I połowie X wieku , Gdańsk 2009
B. Śliwiński O rzece "Gdani" i początkach Gdańska [w:] Acta Cassubiana, t.8, 2006
J. Daniluk Góra Gradowa : krótka historia, Gdańsk 2020
J. Dworzaczkowa Dziejopisarstwo gdańskie do połowy XVI wieku, Gdańsk 1962











----------------------------


https://tvn24.pl/polska/gdansk-spor-o-tresc-komunikatu-na-stronie-miasta-ws-obchodow-wybuchu-wojny-ra957312-2306099


2019 r:

"Radosny pochód" i "tańce" - taki opis Marszu Życia, który odbędzie się w dniu obchodów wybuchu II wojny światowej pojawił się we wtorek na oficjalnej stronie Gdańska. 




https://m.trojmiasto.pl/historia/Poszukiwana-najstarszego-Gdanska-n168020.html?fbclid=IwAR2wK4esoTJZF5tXrrlPqyZfLFiXvzInUhL9QcjDjGSsm9ewSE7B0lHgScw


https://en.wikipedia.org/wiki/Black_Peter_(card_game)





https://m.trojmiasto.pl/historia/Gora-Gradowa-Gdansk-Hagelsberg-Historia-n142788.html







wtorek, 10 maja 2022

I ti

 


Od kilku lat zastanawiam się, czy On jest opieką, czy jest sam, czy wręcz przeciwnie - jest pod kontrolą wroga.


Po wczorajszym wydarzeniu - na 95% to oni go przetrzymują.


To wyjaśnia swoiste fatum jakie za mną całe życie kroczyło, to wyjaśnia nawet pewne sprawy z dzieciństwa.

To też między innymi - słabo ledwo wyczuwalna manipulacja, bardzo subtelna oraz pewien brak konsekwencji, logicznego wytłumaczenia różnych zachowań, coś nieuchwytnego, mglistego, nieokreślonego co cały czas mnie otaczało - pchnęło mnie do uważnego przypatrywania się i analizowania rzeczy.


Tak więc to, że napisałem Werwolfa i odkryłem tę straszną prawdę - to są jakby sprawy drugorzędne. To teraz tylko służy za "oficjalne" wytłumaczenie niejawnych działań.


Wszystko wynika od Phersu i to jest geneza wszystkich problemów - i to o zasięgu globalnym.


To też tłumaczy postęp świata sterowanego przez rodowitych głupków - co jakiś czas włączali go do życia i kiedy śnił swoje nowe życie, to wtedy dyskretnie wyciągali z niego informacje.

"A co to tutaj jest te takie kreski i brzuszki wyryte na korze, hę?"

"A co tu tyka tak w środku?"

"A ten guzik to od czego??"


Kto wie, ilu Cezarami i Platonami już był.


Usprawnienia, rozwiązania problemów - zaś kiedy cywilizacja dotarła w swoim rozwoju do maszyn - w końcu uruchomili jego komputery (Niewidzialna ręka rynku istnieje?) i od 2018 roku próbowali przejąć nad nimi kontrolę - linia 125 - nieudanie. 






Jeśli słusznie się domyśliłem, to od końca zeszłego roku nie powinni mieć już do nich dostępu - czas najwyższy, by się to wszystko w końcu wyłożyło...

Tymczasem jest już maj.



Jeśli podczas napaści użyli młotka, to może jest permanentnie w stanie krytycznym.


Dlatego nie zostałem zlikwidowany w 2011 roku (po wykryciu Werwolfa) i nadal funkcjonuję,  choć jak wiemy, spętany w poważnym ograniczeniu.

Zamiast tego zaproponowano mi pracę i to na Najwyższym Stanowisku - z zastrzeżeniem - "Nigdy jednak nie będziesz moim przełożonym", co oznacza po prostu - "Będziesz słupem".


No ja słupem to na pewno nie będę.


Pytanie - na ile wieści o mojej sytuacji rozlały się po świecie  i co z tym zrobi światowa polityka - dołączą do pedalskiej szajki Phersu, czy raczej ich zlikwidują??


A jak zlikwidują - to co zrobią ze Śpiącym? 


Otoczą opieką, czy raczej... "jesteście tacy sami!"



Eljot





 Hydra

https://maciejsynak.blogspot.com/search/label/phersu?updated-max=2022-03-29T18:20:00%2B02:00&max-results=20&start=2&by-date=false


polecam oba wykresy - tutaj: 

https://ziemianarozdrozu.pl/artykul/1918/zrownowazony-wzrost-gospodarczy






wtorek, 12 kwietnia 2022

Midas

 


Wczoraj znowu coś znalazłem.

Znowu przypadkiem.


Nie wystarczy obkleić się kartkami, "nie karmić ubecji", "nie tykać geoportalu" albo - "nic nie wiedzieć też dobrze"....


to były sekundy



a wcześniej spory obiekt - jakieś 4km - po drugiej stronie, też sekundy , przypadkiem... naprawdę


teraz kartka "wszystko znajdujesz przypadkiem, więc nie rób nic"

tylko, że to się nie da nic nie robić


żeby nic nie robić, zajmujesz się czymkolwiek, byle innym....  i patrz! - "znowu zahaczyłem nogo o sztabę złota..."






19 kwietnia 2022


Dopiero dzisiaj byłem na wyprawie, jak się wie, gdzie i czego się szuka - to jest to łatwe do znalezienia.

W zasadzie to mogę tylko potwierdzić to, co pokazuje Lidar.


Wzniesienie wyraźnie odznacza się w terenie. 

Generalnie jest wypłaszczone, równe, niecka na środku jest bardzo widoczna, można ją bez problemu zlokalizować.


Odznaczające się na zdjęciu jakby obwałowanie wokół obiektu - o jednakowej szerokości - w terenie jest w zasadzie niezauważalne.

Widzi się po prostu wyniesioną krawędź biegnącą po łuku i to jest ewidentne. Teren poza krawędzią wypłaszczenia nierównomiernie opada w dół. 



Podejrzewam, że w nomenklaturze archeologów - jest to obiekt olbrzymi.


Jednak Labirynt wokół miasta Koło jest o wiele większy...


Bardzo ciekawi mnie obiekt, który opisałem wyżej jako "po drugiej stronie"...




Sprawdziłem - oba obiekty nie są ujęte w rejestrze zabytków NID.


Czyli odkrycie...


Sześć dni temu - 13 kwietnia, zgłosiłem mailowo oba obiekty do stosownego WUOZ, załączyłem zrzuty ekranu z Lidar i opis - na razie nie otrzymałem potwierdzenia, ani żadnej odpowiedzi.


Odkrycie upubliczniam w takiej formie, ponieważ wiem, że różne ciemne typy stale monitorują mój komputer, widzieli więc na pewno jak odkrycia dokonywałem, stąd moja decyzja, że oprócz poinformowania stosownych organów - lepiej je upublicznić, 


https://nid.pl/zasoby/rejestr-zabytkow-zasoby/





niedziela, 23 stycznia 2022

Starożytne drogi w Tumie

 


Wojewódzki Urząd Ochrony Zabytków w Łodzi

55 min

 

 · 

?ŁWKZ zlecił wykonanie sondażowych badań archeologiczno-geomorfologicznych na obszarze jednej z działek w Tumie. W związku z tym, że są one bardzo ciekawe postanowiliśmy podzielić się ich wynikami z Wami.

?Zdecydowano się na ich przeprowadzenie ze względu na pojawienie się podejrzeń jakoby na terenie tym istniały ślady dawnej drogi łączącej Łęczycę z grodziskiem i Tumem. Powyższe prace badawcze miały przyczynić się do rozpoznania systemu drożnego w pobliżu grodziska, a w rezultacie umożliwić otoczenie ochroną konserwatorską ewentualne stanowisko archeologiczne.

?Badania terenowe prowadzono na działce, którą w całości porastała bujna roślinność. Obok niej znajdował się teren przekształcony na grunty orne, na powierzchni którego nieco wcześniej (październik 2021 r.) wykonano badania sondażowe. Odkryto wówczas liczne fragmenty ceramiki, a także cenne przedmioty metalowe takie jak szpila z brązu datowana na okres epoki brązu, ostrogi z brązu i srebrny denara cesarza Trajana z okresu wpływów rzymskich a także około 50 fragmentów srebrnych paciorów i kabłąków związanych z okresem wczesnego średniowiecza (X-XI wiek).

Niestety ze względu na fakt iż działkę tę przekształcono z łąki w pole orne, wszelkie ślady będące przedmiotem badań wypukłych form antropogenicznych, zlokalizowanych na tym obszarze, zostały zatarte. Podjęto więc decyzję o przeprowadzeniu dodatkowych badań sondażowych na sąsiadującej z nią działce, na której nadal są widoczne charakterystyczne „groble”.

?W celu wyjaśnienia czym one są wytyczono wykopy sondażowe o wymiarach 2,5x10 metrów każdy, które pod kątem prostym przecinały badane formy terenowe. Na ich podstawie odkryto m.in:

➡101 fragmentów ceramiki posiadających cechy stylistyczno-technologiczne są charakterystyczne dla nurtu tradycyjnego w garncarstwie średniowiecznym oraz obiekty które łączyć można z wyrobami nowożytnymi

➡połowę srebrnej monety będącej srebrnym denarem krzyżowym z końca XI wieku

➡podkowy, których cechy charakterystyczne wskazują na schyłkowo średniowieczną i nowożytną proweniencję

?W efekcie dowiedziono, że mamy do czynienia z pozostałościami dawnej sieci drożnej, łączącej Łęczycę z grodziskiem i dalej z Tumem. Poświadczają to m.in. ślady intencjonalnego nadbudowywania badanych form. Budowniczowie drogi wykorzystali zapewne częściowo istniejące położone wyżej fragmenty odsypów rzecznych, dobudowując i łącząc je w niemal prostolinijne ciągi ukierunkowane zgodnie z przebiegiem drogi. Odkryte podczas archeologicznych badań terenowych materiały zabytkowe, rejestrowane w obrębie liniowych wyniesień, pozwalają na wysunięcie wniosku, iż struktury te, interpretowane jako ślady dawnych dróg, powstały już w XI wieku i funkcjonowały co najmniej do XIX wieku, na co z kolei wskazują dostępne źródła kartograficzne pochodzące z końca XVIII wieku. Niewykluczone, że szlak ten funkcjonował już dużo wcześniej, od epoki brązu i okresu rzymskiego co potwierdzałyby odkrycia na sąsiadującej od zachodu działce, na której w październiku 2021 roku odkryto szpilę brązową z wczesnej epoki brązu oraz wiązane z kulturą przeworską z wczesnego okresu rzymskiego brązową ostroga krzesełkowata i srebrny denar cesarza Trajana.

?Przeprowadzone badania sondażowe przyczyniły się więc do pełniejszego rozpoznania systemu drożnego wokół grodziska w okresie średniowiecza. Na obecnym etapie stwierdzić można, że w okresie funkcjonowania grodziska, czyli IX- poł. XIV wieku istniały tu co najmniej trzy drogi, zapewniające łączność grodu zarówno z Tumem jak i Łęczycą, tj. jedna przebiegająca po północnej stronie grodu, potwierdzona w badaniach archeologiczno-gemorfologicznych przeprowadzonych w latach 2009-2011 i dwie będące przedmiotem ostatnich badań sondażowych, zlokalizowane po południowej stronie grodu. Trudno jednak stwierdzić czy wszystkie funkcjonowały równocześnie.





Strzałki pokazują relikty szlaków komunikacyjnych




























A ja widziałem dukty w lesie i na polu, które mają 10 tysięcy lat.

I więcej!!



https://maciejsynak.blogspot.com/2021/08/hyperborea-czyli-polska.html

fb







piątek, 7 stycznia 2022

Święty byk tudzież wół

 

Odnośnie wołu permanentnie ukazywanego w malarstwie w centrum scen z narodzenia Jezusa.

Ja znam tłumaczenia, że wół jest jakby symbolem Stwórcy, szczegółów pewnie nie będę ujawniał, ale jak już wspominałem, obecność na obrazach wołu i osła obecnie wydaje mi się, że nie ma złych konotacji - jak np. pośrednie oddawanie czci zwierzętom na "świętych" obrazach.

Sprawdź - byk Apis - np. tutaj.



przedruk


Dlaczego święte krowy są święte? (w Indiach)

Symbolizm krowy sięga w wierzeniach indyjskich czasów aryjskich. Teksty starowedyjskie przekazują, iż poza sklepieniem nieba znajduje się niebiańska krowa. Słońce i Księżyc to jej dzieci, a światło jest mlekiem. Natomiast zgodnie z hinduistycznymi pismami, krowa jest uosobieniem staroindyjskiej bogini Prythiwi. A żaden Hindus nie narazi się na gniew matki wszystkich żywych istot, czyli ludzi, zwierząt i roślin. Postać tej ważnej dla hinduzmu bogini pojawia się również jako Djawaprythiwi - połączenie nieba z ziemią. Według legendy deszcz spadający na ziemię, jako nasienie Diwa, zapłodnił Prythiwi. W ten właśnie sposób stała się matką całego życia na ziemi. Za oddawaną jej cześć odpłaca się rolnikom plonami, jest wzorem uprzejmości, łagodności, opiekuńczości i cierpliwości. Symbolami Prythiwi są: świeżo zaorana ziemia i właśnie mleczna krowa.


Innym źródłem jest jeden z najświętszych tekstów hinduskich „Puranie”. Zapisano tu, że krowa o imieniu Kamdhenu wyłoniła się dawno temu spośród oceanów stworzenia i od tego czasu spełnia ludzkie życzenia. Hindusi wierzą też, że by dostać się po śmierci do nieba, muszą przekroczyć mitologiczną rzekę prowadzeni przez świętą krowę Kamdhenu, którą muszą wtedy trzymać mocno za ogon. Dlatego często po śmierci człowieka, lokalnemu braminowi rodzina zmarłego daje krowę. Wierzenia związane z krowami wzmocniła też legenda wedle której sam Kryszna, jedna z inkarnacji boga Wisznu, dorastał w rodzinie pasterzy bydła. Ma również przydomek – bala-gopala, czyli dziecko, które chroni krowy. Na malowidłach przedstawiany jest często jako pasterz z pasącą się u boku krową. Natomiast byk o nazwie Nandi zawsze towarzyszy bogu o imieniu Śiwa.


https://r.pl/blog/indie-skad-wziely-sie-swiete-krowy





wtorek, 21 grudnia 2021

Taniec Borica







W kolędzie "Wśród nocnej ciszy" jest, że "4 tysiące lat wyglądany".

Dodając 2 tysiące "po Chrystusie" dostajemy 6 tysięcy - co nam zahacza o datowanie najstarszych bajek i baśni.

Można więc ostrożnie założyć, że te 6 tysięcy lat temu - lub więcej - miała miejsce napaść na Lach - Raj i mord na Stwórcy. Cała ta historia ma swoje odwzorowanie w tradycjach wielu krajów, czy to będzie potrząsanie ferotronami, ścinanie kani i wiele innych - w zasadzie wszystkie święta chrześcijańskie się do tego odnoszą, obojętnie z jakiego kraju - polskie włoskie niemieckie angielskie rumuńskie greckie wcześniej tradycje anglosaskie, tzw. pogańskie greckie rzymskie hinduskie itd.

Z drugiej strony jest to jakiś dowód na homogeniczność rasy ludzkiej i jedno źródło jej pochodzenia.

Z tych tradycji nie wynika żadna wiedza dla współczesnych, jak więc oceniać ich funkcjonowanie we współczesnej kulturze? Sprowadza się to do poczucia ważności, że coś, jakiś obyczaj, kultywowany jest przez wieki. Traktuje się to i opisuje jako folklor, całkowicie bez żadnego odniesienia do realnych wydarzeń.

Większość tradycji, które tak lubimy (pamięć z dzieciństwa?) opisuje jakiś fragment tego fatalnego wydarzenia i sprawia wrażenie, że są one celowo i złośliwie ludziom wdrukowane w kulturę.

Wszystkie te tajemnice sprowadzają się do jednego - za tajemnicą kryje się straszny mord rzeź i upadek ludzkości - stąd tajemnica. Dlatego tajemnicze jest zachowanie Św. Mikołaja (bo to morderca), tajemnicze niezrozumiałe rytuały i obyczaje, postaci w maskach i tajemnicze niezrozumiałe legendy o np. tajemniczym kwiatu paproci.






Bajek  baśni nie powinno być. Powstały one po śmierci Stwórcy i w sposób aluzyjny pokazują fragment tamtej napaści. Często tego nie widać, bo to tak jest opowiedziane napisane, że nie widać związku na pierwszy rzut oka. Baśni nie powinno być, bo zawierają w sobie tajemnice, których nie powinno być na świecie.

Taki banał - jak ktoś wie o co chodzi, to to już nie jest tajemnicze. No ja wiem, jak to czytam to rozumiem co jest tam napisane, jednak większość ludzi nie ma pojęcia i nawet nie wnika o co chodzi..

Nie dość, że nie mam własnego życia,  bo osaczają mnie ubecy, neandertalscy opętańcy itd, to jeszcze zewsząd osacza mnie kultura wypełniona tego typu aluzjami, nieustanne kalambury o krwawej jatce 6500 lat temu.

Poniżej znowu - vataf jak Ojciec, tajemnicza pantomimiczna postać w masce Kuka - jak Phersu i turoń w polskiej kulturze, rudy itd....




Czy ty to  widzisz??

Czy ty wiesz na co patrzysz??











przedruk

tłumaczenie automatyczne

słabe tłumaczenie z rumuńskiego


RUMUNIA (Braşov) - Taniec Borica, bożonarodzeniowy zwyczaj Csango w okolicy Săcele

Czangowie (węg Csángók , rumuński: Ceangăi ) to grupa etnograficzna katolickiej wiary, żyjący głównie w Mołdawii (zwłaszcza w Bacau County ), a mówiąc archaiczny węgierski dialektem. Niektórzy Csango mieszkają również w Burzenland , w okolicy Săcele (kiedyś nazywanej Şapte Sate, co oznacza siedem wiosek), ale są wyznania ewangelicko-luterańskiego. W trzech z tych wiosek ( Ţărlungeni , Purcăreni i Zizin ) zachował się starożytny taniec zwany borica, w przeszłości obrzęd płodności skierowany do rodziny, domostwa, ziemi, zwierząt, a także praktyka inicjacji młodych mężczyzn.

Taniec wykonywany jest w trzeci dzień Świąt Bożego Narodzenia , Święto Dzieci, w przedstawieniu uczestniczą młodzi mężczyźni w wieku 15-16 lat ( w liczbach parzystych ) , najlepsi tancerze i koneserzy tradycyjnych obyczajów. strój Csango: futrzana czapka ozdobiona czerwonym goździkiem i nagarą (czerwone pióro), biała koszula, czarna kamizelka z materiału, czarne spodnie i buty z dzwoneczkami w kształcie sań. Kiedyś podczas tańca trzymali w prawej ręce toporek, zastąpiony współcześnie małymi drewnianymi łopatkami zwanymi lapocka (w Purcăreni i Ţărlungeni) lub pirografowanymi patykami (w Zizin).





Przede wszystkim tworzą procesję według ustalonego porządku. Z przodu są skrzypkowie, następnie podążają za vataf (odźwiernym), dwoma rudami (głównymi tancerzami), jednym lub dwoma kuka (mężczyzna w masce), a następnie resztą tancerzy. W vataf trzyma bicz ze skóry byka ( bikocsok ), symbol władzy, z którym koordynuje ruchy tańca. KUKA nosi zoomorficzne drewniane maskę ozdobioną piór. W pasie posiada dzwoneczki, aw prawej ręce skórzany bicz, którym straszą ludzi. Jest on postacią oniemiałą, wszystkie jego działania związane są z pantomimą.

Chłopcy zatrzymują się w każdym domu, a kuka i jeden z tancerzy proszą o pozwolenie na występ na podwórku. Tancerze ustawiają się w półkolach , z vatáf na jednym końcu, a na drugim z dwoma rudami , które cofają się. Taniec składa się z czterech odrębnych momentów. Podczas gdy chłopcy tańczą, kuka starają się zwrócić na siebie uwagę, spacerując po podwórku i zbierając różne przedmioty, które gospodarz musi odkupić. W przeszłości tancerze nagradzani byli mięsem, kiełbaskami, kiszoną kapustą i boczkiem, które kładli na długim kiju lub w koszach. Dziś dostają tylko pieniądze i piją.


https://worldcometomyhome.blogspot.com/2015/12/2156-2158-romania-brasov-christmas.html


Kuka Turoń Mikołaj zabił Stwórcę i pozbierał jego urządzenia...

Porównaj - "a, kuku"... tutaj:









Borita to tradycyjny taniec, któremu towarzyszy cała ceremonia, sprzed kilku wieków.


Borita gra w noc Bożego Narodzenia we wszystkich domach w wiosce, aw następne Boże Narodzenie gra na środku wioski, na oczach zgromadzonego tłumu.

Przygotowanie ceremonii odbywa się przed Bożym Narodzeniem, kiedy to wybierany jest lider vataf, dwaj główni tancerze zwani „rudas”, kasjer i zamaskowana postać o imieniu „Kuka”. Następnie muzycy targują się i wybierają miejsce na próby.

Grany wyłącznie przez chłopców (15-16 lat) taniec ten harmonijnie łączy elementy węgierskiego, rumuńskiego, tureckiego i bułgarskiego tańca ludowego. Taniec w kręgu oznacza cykliczność pór roku i życia.

Borita to długa i widowiskowa gra, która wykorzystuje wolną przestrzeń, aby trzepotać wszystkimi bajkami, dzwonić we wszystkie dzwony i kontynuować grę w takiej czy innej części żywego kręgu widzów.

Gra Borita spełnia funkcję pomyślną, jest obrzędem płodności skierowanym do rodziny, gospodarstwa domowego, ziemi, zwierząt i jednocześnie zwyczajem inicjowania chłopców, przechodzenia z jednej kategorii wiekowej do drugiej.



Źródło zdjęć: www.realitatea.net

http://traditiidinromania.ro/obiceiuri/borita.html





a, kuku....








Muzeul Național al Țăranului Român

3 godz.

 Sărbătorile sunt momente propice pentru dialogul cu Dumnezeu, pentru a obține binecuvântare pentru familie și viața de zi cu zi. În regiunile mai retrase, în care forța tradiției este mai mare, pe lângă practicile creștine s-au păstrat până azi urme ale unei gândiri precreștine, vizibilă în obiceiuri mărunte și credințe disparate. S-a moștenit ideea comună multor popoare arhaice potrivit căreia la trecerea dintre ani timpul este vulnerabil și omul îl poate influența în bine prin practici de tip magic. Totodată, a fost comun popoarelor arhaice obiceiul de a sărbători cu mese abundente, în contrast cu mesele frugale din zilele obișnuite. Și, tot în aceste momente de cumpănă dintre ani, unii cred că se poate ghici cum va fi vremea peste an sau norocul fiecăruia.

Prin unele sate, în ajunul Crăciunului, înainte de răsăritul soarelui, unii oameni ating coasa, securea, toporul, uneltele muncilor obișnuite, ca să le fie drag să lucreze cu ele peste vară. Alții, tot în Ajun, împrăștie surcele prin casă, urând ca ațâția pui, purcei, vaci, oi să fie în casă, câte surcele sunt. Dau de mâncare găinilor din sită, ca să curgă ouăle ca grâul din sită. Duc paie în casă și se așază pe ele, ca să stea găinile pe ouă și să le clocească. În casele cu fete de măritat, se mătură dinspre prag spre icoane, ca să stea pețitorii. Nu se dă nimic cu împrumut în Ajun, căci îți dai norocul din casă. Se aruncă o lingură de grâu fiert cu miere pe jos, din grâul pregătit pentru masa Ajunului, ca să stea lipit norocul de casă.

Cine vrea mai mult, face mai mult: de pildă, se abține să mănânce carne de porc tocmai de Crăciun, ca să nu atace lupii vitele și să nu moară porcii! Nu e bine nici să mănânci carne de găină, căci ea scurmă aruncând pământul înapoi, deci și treburile tale vor da înapoi. Dar e bine să mănânci pește, că nu te îmbolnăvești. După starea vremii se uită cei știutori, ca să ghicească cum va fi vremea peste an: dacă vremea e uscată, senină și geroasă, va fi o vară bună. Dacă e cald de Crăciun, va fi frig de Sfintele Paști.

Pe de altă parte...

Între Crăciun, personajul ciudat care apare în legendele românești ale Nașterii Domnului, și Moș Crăciun nu e nicio legătură, în afară de nume. Cele mai multe legende populare românești ale Nașterii s-au inspirate din niște legende apocrife, în care moașa este pedepsită pentru că nu a crezut în neprihănirea Maicii Domnului. Dar Crăciun nu apare în apocrife. Rolul său narativ este de a deveni primul creștin, primul care recunoaște Divinitatea Pruncului și sfințenia Maicii Sale. Pentru ca această legendă să le placă și copiilor, târziu, când s-a extins obiceiul cadourilor de Crăciun, i s-a dat și această sarcină lui Crăciun.

Se spune că trăia în Vifleemul Iudeii un om bogat, pe nume Crăciun. Într-o zi, a primit printr-o scrisoare vestea că va fi vizitat de un mare împărat. Bucuros, s-a apucat să facă pregătiri straşnice. Cu câteva zile înainte, împăratul roman dăduse poruncă să se înscrie toţi oamenii din împărăţia sa în locul de unde li se trăgea viţa. Maica Domnului s-a dus la Vifleem, când i-a venit vremea să nască. Neavând unde să tragă, căci toate hanurile erau pline, s-a rugat de Crăciuneasa, nevasta lui Crăciun, să o primească o noapte. În ciuda împotrivirii lui Crăciun, care îl aștepta pe împărat, Crăciuneasa primit-o în grajd și a ajutat-o să nască. Crăciun s-a mâniat foc, a luat o secure i-a tăiat ambele mâini. Înnebunită de durere, Crăciuneasa și-a apucat mâinile cu dinții și a fugit la grajd. La sfatul Preacuratei, s-a atins de scutecele Domnului și mâinile s-au lipit la loc, devenind strălucitoare ca aurul.

Crăciun și-a regretat fapta și și-a dat seama că Pruncul este Împăratul așteptat. Când și-a cerut iertare, i s-au deschis ochii şi a văzut îngerii Domnului cântând imnuri de preamărire. Dar Maica Domnului l-a iertat numai dacă va posti până la sfârşitul vieţii câte şase săptămâni înainte de sărbătoarea Naşterii Sale și dacă va face daruri copiilor și sărmanilor!

Crăciun s-a botezat și a ajuns astfel primul creștin ...

Text: Ana Pascu, muzeograf la Muzeul Național al Țăranului Român

Sursa foto: Arhiva de Imagine MȚR - Colecția Oroveanu | Obiceiuri de Crăciun, fotograf Iosif Berman (O-689)



słabe tłumaczenie z rumuńskiego


Wakacje to dobry czas na dialog z Bogiem, na błogosławieństwo dla rodziny i codziennego życia. W regionach bardziej odległych, gdzie siła tradycji jest większa, oprócz praktyk chrześcijańskich, pojawiły się ślady myślenia przedchrześcijańskiego, widoczne w małych zwyczajach i rozproszonych wierzeniach. Wspólna idea wielu archaicznych ludów została dziedziczona, że przez lata czas jest podatny na zranienia, a człowiek może wpływać na niego na dobre poprzez magiczne praktyki. Równocześnie archaiczne ludy były powszechne świętowanie obfitymi posiłkami, w przeciwieństwie do oszczędnych posiłków w zwykłe dni. I nawet w tych wesołych czasach niektórzy wierzą, że można się domyślać jaka będzie pogoda w przyszłym roku lub każdy będzie miał szczęście.
W niektórych wioskach, w Wigilię, przed wschodem słońca, niektórzy dotykają kosy, siekiery, narzędzi wspólnej pracy, tak aby czerpali przyjemność z nimi pracować latem. Inni, nawet w Ewie, roznoszą robaki po domu, marząc, aby w domu było tyle kurczaków, świń, krów, ile robaków. Kury karmię sitem, to jajka będą płynąć jak pszenica w sicie. Noszę słomki w domu i kładę się na nich, żeby kury mogły składać się na jajkach i wylęgać. W domach z dziewczynami do ślubu zamiatają od progu do ikon, żeby opiekunowie mogli zostać. Nic nie jest udzielane z pożyczką na Ewę, bo oddaje się szczęście swojego domu. Wyrzuć na podłogę łyżkę ugotowanej pszenicy z miodem, z pszenicy przygotowanej na stół wigilijny, aby zachować szczęście w domu.
Kto chce więcej, robi więcej: na przykład wstrzymuje się od jedzenia wieprzowiny do świąt, żeby wilki nie atakowały krów, a świnie nie zginęły! Kurczaka też nie jest dobrze, bo zbeszta wyrzucając ziemię z powrotem, więc i twoja praca wróci. Ale dobrze jest jeść ryby, bo się nie choruje. Po pogodzie fachowcy patrzą, jaka będzie pogoda w przyszłym roku: jeśli pogoda będzie sucha, bezchmurna i zimno, to będzie dobre lato. Jeśli do świąt jest gorąco, to do Wielkanocy będzie zimno.
Z drugiej strony...
Pomiędzy świętami, dziwną postacią, która pojawia się w rumuńskich legendach szopki, a Świętym Mikołajem, nie ma innego związku niż nazwa. Większość rumuńskich legend o szopce zainspirowana była niektórymi legendami apokryfów, w których położna jest karana za brak wiary w prawość Matki Bożej. Ale Boże Narodzenie nie pojawia się w apokryfie. Jego narracyjna rola ma być pierwszy chrześcijanin, pierwszy rozpozna Boskość Dziecka i świętość Jego Matki. Aby ta legenda spodobała się dzieciom, spóźnionym, gdy zwyczaj prezentów świątecznych się przedłużał, to zadanie zostało przekazane na Boże Narodzenie.
Mówi się, że w Betlejem Judei mieszkał bogacz o imieniu Boże Narodzenie. Pewnego dnia otrzymał wiadomość, że odwiedzi go wielki cesarz. Cieszę się, że zaczął czynić wielkie przygotowania. Kilka dni wcześniej rumuński cesarz wydał rozkaz, aby wszyscy ludzie w jego królestwie zarejestrowali się w miejscu, w którym byli zabijani. Matka Boża udała się do Vifleem, kiedy jej czas na porody. Nie mając gdzie strzelać, bo wszystkie tawerny były pełne, modlił się do Dziewicy, żony Bożego Narodzenia, aby przyjęła ją na jedną noc. Pomimo sprzeciwu Bożego Narodzenia, który czekał na cesarza, Maryja Dziewica przyjęła ją w stajni i pomogła jej urodzić. Święta wściekły, wziął siekierę i obciął obie ręce. Obłąkany bólem, Kleryk złapał ją za ręce zębami i pobiegł do stajni. Za radą Preacury dotknęła pieluch Pana i jej dłonie sklejone, stając się lśniące jak złoto.
Boże Narodzenie pożałował swojego czynu i zrozumiał, że Dziecko jest oczekiwanym cesarzem. Gdy prosił o przebaczenie, otworzyły mu się oczy i zobaczył aniołów Pańskich śpiewających hymny chwalebne. Ale Matka Boża przebaczyła mu tylko wtedy, gdy pości do końca życia sześć tygodni przed świętem Jego Narodzin i jeśli daje prezenty dzieciom i ubogim!
Boże Narodzenie zostało ochrzczone i tym samym stało się pierwszym chrześcijaninem...
Tekst: Ana Pascu, muzeograf w Muzeum Narodowym Kraju Rumuńskiego


P.S.






ja już wiem, a wy?





źródło: fb

http://tygodnikponidzia.pl/sledztwo-nad-koleda/

https://maciejsynak.blogspot.com/2021/10/jocker-jack-jacek-phersu.html


https://maciejsynak.blogspot.com/2021/06/wspolna-swiadomosc-narodowa.html


https://maciejsynak.blogspot.com/2021/09/phersu-2.html

https://maciejsynak.blogspot.com/search?q=tradycja&updated-max=2021-04-17T18:12:00%2B02:00&max-results=20&start=11&by-date=false