Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą NATO. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą NATO. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 6 stycznia 2015

Rosja przeciw 5 kolumnie


Info polonijne i krajowe..

Szef NATO Anders Fogh Rasmussen radzi Europie się zbroić. "Rosja jest naszym wrogiem"

Antoni Bohdanowicz
8 miesięcy temu
Szef NATO nie ma złudzeń. Rosja już przestała być partnerem. Państwo Władimira Putina można bardziej porównać do naszego wroga. Zwłaszcza po aneksji Krymu. Jednak kraje europejskie zdają się ignorować zagrożenie. Gdy Rosjanie zwiększają środki na obronę o 30 proc., część państw NATO tnie wydatki o 40 proc. Tymczasem dalsza wypowiedź Rasmussena skłania ku wrażeniu, że Duńczyk widzi widmo realnego starcia zbrojnego z putinowską Rosją.

Rosja wrogiem, a nie partnerem NATO, czyli pięć celów Sojuszu (analiza)

04.09.2014
Oto pięć najważniejszych kwestii do rozstrzygnięcia przez NATO:

1) Rosja wrogiem, a nie partnerem
Napad rosyjskich wojsk na sąsiednie państwo partnerskie NATO i graniczące z nim oznacza konieczność rewizji stosunków z Rosją.
- Stosunki między NATO a Rosją powinny być zdefiniowane całkowicie na nowo - uznał minister obrony narodowej Tomasz Siemoniak w wywiadzie dla niemieckiego dziennika "Die Welt"
"Frankfurter Allgemeine Zeitung" pisze, że NATO znalazło się w sytuacji poważnego konfliktu z Rosją - "swoim dawnym wrogiem, który po zakończeniu zimnej wojny nigdy nie stał się prawdziwym partnerem". W Walii szefowie państw i rządów "po raz pierwszy od upadku muru berlińskiego będą musieli dyskutować nad możliwością militarnego konfliktu między Zachodem a Rosją".
Sojusz Północnoatlantycki uznawał postkomunistyczną Rosję za strategicznego partnera, z którym próbował nie tylko budować środki zaufania, ale i współkształtować globalne bezpieczeństwo.
Wychodziło to nieźle w walce z terroryzmem, na dalej położonych teatrach działań, ale załamało się w bezpośrednim, europejskim sąsiedztwie Rosji.
Realizacja dalekosiężnego założenia NATO stała się niemożliwa w wyniku działań Moskwy, która zachowuje się nie jak partner, ale jak wróg. Dokonując aneksji Krymu, a następnie interweniując zbrojnie we wschodniej Ukrainie, Rosja podkopała fundament europejskiego ładu bezpieczeństwa, jakim była zasada suwerenności państw i nienaruszalności granic i sama się ustawiła na pozycjach wroga NATO.
Preludium tego zachowania nastąpiło zresztą już w 2008 roku, gdy Rosja wysłała swoje wojska do Gruzji.
Zadaniem sojuszu jest, więc teraz zarówno nazwanie po imieniu relacji z Rosją, jak i przełożenie tego na konkretne posunięcia w sferze politycznej i wojskowej.
Paradoksalnie, będzie to powrót do korzeni NATO, które powstało, by bronić demokratycznego Zachodu właśnie przed agresywnymi planami Kremla.  - W NATO powraca do swojego dawnego celu z okresu zimnej wojny: powstrzymywania Moskwy - pisze rosyjski dziennik "Kommiersant".
- Rosja atakuje nie tylko Ukrainę; atakuje cały europejski system bezpieczeństwa. Putni sprawił, że wojna ponownie stała się w naszej części Europy realną perspektywą. Putin przestał być partnerem - jest przeciwnikiem - uważa Rolf-Dieter Krause, komentator pierwszego programu niemieckiej telewizji publicznej ARD.


Putin podpisał nową doktrynę wojskową. Za głównego wroga Rosji uznano NATO

Dodano: 26.12.2014[20:08]
Putin podpisał nową doktrynę wojskową. Za głównego wroga Rosji uznano NATO - niezalezna.pl
foto: kremlin.ru
Prezydent Rosji Władimir Putin wprowadził w życie nową doktrynę wojskową Federacji Rosyjskiej. Za jedno z głównych zewnętrznych zagrożeń dla Rosji w dokumencie uznano Sojusz Północnoatlantycki.

Nowy dokument uchyla poprzednią doktrynę, która obowiązywała od 5 lutego 2010 r. Doktryna zawiera 29 stron tekstu i została opublikowana w piątek na oficjalnej stronie internetowej Kremla.

Za główne zagrożenia zewnętrzne dla bezpieczeństwa Rosji w dokumencie uznano:„Zwiększenie potencjału siłowego Organizacji Traktatu Północnoatlantyckiego (NATO) oraz nadanie jej globalnego charakteru, co jest realizowane z naruszeniem norm prawa międzynarodowego, zbliżenie infrastruktury wojskowej krajów członków NATO ku granicom Federacji Rosyjskiej, w tym poprzez dalsze rozszerzanie się bloku. […] Rozmieszczenie (gromadzenie) kontyngentów wojskowych państw obcych (grupy państw) na terenach krajów graniczących z Federacją Rosyjską i jej sojusznikami”. Jako podstawowe wojskowe zagrożenie określono „demonstrację siły wojskowej podczas ćwiczeń na terenie państw graniczących z FR i jej sojusznikami”.

Z kolei, jak zauważają rosyjskie media, po raz pierwszy wśród zagrożeń wewnętrznych znalazły się „działania destabilizujące sytuację społeczno-polityczną w kraju”, „wpływy informacyjne na obywateli w celu osłabienia tradycji historycznych, duchowych i patriotycznych w dziedzinie obrony ojczyzny”, jak również „podżeganie do nienawiści etnicznej i religijnej”.

Nowa doktryna uderza również w rosyjską opozycję.Za cechę współczesnych konfliktów wojskowych w dokumencie uznano bowiem m.in. „wykorzystanie finansowanych i kierowanych z zewnątrz sił politycznych oraz ruchów społecznych”.


Piątek 26 grudnia 2014

Nowa doktryna wojenna Putina: NATO naszym wrogiem


Zwiększenie zdolności bojowej NATO oraz destabilizacja sytuacji w kraju. To najważniejsze zagrożenia według uaktualnionej, rosyjskiej doktryny wojennej. Dokument podpisał prezydent kraju, Władimir Putin.
NATO wymienione jest w rozdziale traktującym o największych zagrożeniach zewnętrznych. Jak czytamy, chodzi o "rozszerzanie siłowego potencjału Sojuszu Północnoatlantyckiego", a także "przybliżenie wojennej infrastruktury państw – członków NATO do granic Federacji Rosyjskiej" oraz "dalszego rozszerzenia bloku".

W nowej redakcji dokumentu, wśród największych zewnętrznych zagrożeń wymienia się również użycie sił wojskowych – w domyśle obcych – na terytoriach państw sąsiadujących z Rosją oraz jej sojuszników. Chodzi o rzekome naruszenia statutu ONZ i innych norm prawa międzynarodowego.

Zagrożeniem zewnętrznym nazywa się również działalność, która ma na celu„informacyjny wpływ na ludność, w tym głównie na młodych obywateli kraju, mający na celu zerwanie tradycji: historycznych, duchowych i patriotycznych”.

Zagrożenie destabilizacją sytuacji w kraju, między innymi przez terrorystów, jest z kolei zawarte w doktrynie jako najważniejsze niebezpieczeństwo, grożące Rosji "od wewnątrz".

Rosja planuje też zbudować 5 pociągów uzbrojonych w pociski międzykontynentalne. Każdy taki skład o nazwie „Barguzin” będzie przewozić po 6 rakiet.
Pociągi „Barguzin” będą uzbrojone w rakiety międzykontynentalne RS-24 „Jars” lub ich modyfikacje. Ważą one około 50 ton i są uzbrojone w głowice jądrowe mogące lecieć na odległość do 11 tysięcy kilometrów. Dziś przeprowadzono udany test tej rakiety.

Rosja w spadku po Związku Sowieckim otrzymała wycofane już z eksploatacji kolejowe kompleksy rakietowe „Mołodiec”. Były to z wyglądu niczym nie różniące się składy pociągów z wagonami towarowymi, w których znajdowały się rakiety międzykontynentalne zdolne do startu po odsłonięciu dachu. Rozpoznać je można było jedynie po tym, że zestaw ciągnęły aż trzy lokomotywy. Nowe kompleksy rakietowe „Barguzin”, które pojawią się za 3-4 lata, mają być łatwiejsze do zamaskowania, gdyż będą uzbrojone w lżejsze rakiety.





Chińscy internauci powinni zaakceptować blokadę gmaila w Chinach – przekonuje w komentarzu redakcyjnym dziennik "Global Times".
Będąca tubą chińskiej propagandy gazeta uważa, że zamknięcie dostępu do popularnego serwisu poczty internetowej to kolejny etap walki o... bezpieczeństwo w sieci.
Autor komentarza w "Global Times" stara się przekonać, że bezpieczeństwo w sieci, a także bezpieczeństwo "ideologiczne", to dla chińskich władz kwestie nierozerwalnie związane z działalnością zagranicznych koncernów internetowych. Z tych powodów – zdaniem "Global Times" – internauci w Chinach powinni zrozumieć decyzję władz, za którą muszą kryć się względy bezpieczeństwa. Doniesienia zagranicznych mediów, że blokada gmaila jest kolejnym etapem wzmacniania kontroli chińskiego internetu, nazwano "uproszczeniem".
Popularny na całym świecie serwis poczty internetowej koncernu Google w ostatnich dniach został całkowicie zablokowany w Chinach. Już wcześniej występowały trudności w łączeniu się z innymi serwisami internetowego giganta. W Państwie Środka wciąż zablokowany jest dostęp do takich serwisów jak Twitter, Facebook czy YouTube.


Tymczasem angole we mgle...

Poniedziałek 29 grudnia 2014

Wpadka brytyjskich nacjonalistów: polski myśliwiec w kampanii antyimigranckiej partii

Brytyjska partia nacjonalistyczna Britain First, znana z niechęci do imigrantów, w tym Polaków, zaliczyła sporą wpadkę.
Wychwalając na Facebooku brytyjską odwagę, aktywiści zamieścili zdjęcie myśliwca w barwach polskiego dywizjonu 303. Samolot to zrekonstruowana maszyna należąca do znanego wszystkim z powieści Arkadego Fiedlera “Dywizjon 303” pilota Jana Zumbacha. Myśliwiec lata po dziś dzień i należy do organizacji Britain Memorial Fligh. Na obudowie silnika, tuż za śmigłem, wyraźnie widać polską szachownicę. Ponadto tuż przed kabiną pilota widnieje indywidualne godło Zumbacha, czyli Kaczor Donald z pałką, za nim szereg oznaczeń wskazujących na zestrzelone maszyny niemieckie i godło dywizjonu 303, czyli biało-czerwony okrąg ze skrzyżowanymi kosami i czapką kosynierów, nawiązujące do formalnej nazwy "Dywizjon Kościuszkowski".
Zdjęcie zostało zamieszczone na profilu partii na jednym z portali społecznościowych. Post polubiło ponad sześć tysięcy sympatyków partii.
O gafie nacjonalistów napisał portal “Huffington Post” oraz polskie media. Przywiązanym do tradycji członkom Britain First wytknięto także problemy z rodzimą ortografią. W sformułowaniu „unparalleled bravery” („niezrównana odwaga”) pierwsze słowo zapisano bowiem jako „unparalled”.

Paradoks polega na tym, że brytyjskie partie nacjonalistyczne nawołują między innymi do ograniczenia imigracji Polaków lub wręcz ich odesłania do ojczyzny. Jednocześnie promują się wykorzystując zdjęcie, które nawiązuje do jednego z momentów w historii Wielkiej Brytanii, kiedy "imigranci" mieli wielkie znaczenie dla jej przetrwania.
Wcześniej Brytyjska Partia Nacjonalistyczna (BNP) użyła zdjęcia myśliwca Zumbacha w 2009 roku, umieszczając go na swoim plakacie wyborczym do PE






http://natemat.pl/100917,szef-nato-anders-fogh-rasmussen-kaze-europie-sie-zbroic-rosja-jest-naszym-wrogiem
http://www.dziennik.com/wiadomosci/artykul/nowa-doktryna-wojenna-putina-nato-naszym-wrogiem
http://niezalezna.pl/62696-putin-podpisal-nowa-doktryne-wojskowa-za-glownego-wroga-rosji-uznano-nato
http://www.polskieradio.pl/5/3/Artykul/1224240,Rosja-wrogiem-a-nie-partnerem-NATO-czyli-piec-celow-Sojuszu-%28analiza%29

http://www.dziennik.com/wiadomosci/artykul/chinskie-pozegnanie-z-gmailem
http://www.dziennik.com/wiadomosci/artykul/wpadka-brytyjskich-nacjonalistow-polski-mysliwiec-w-kampanii-antyimigrancki




wtorek, 9 grudnia 2014

Dość dziwne - kom potem

"Apel sześćdziesięciu" ujawnia ignorancję




Dzisiaj, 9 grudnia (12:48)
60 niemieckich prominentów ostrzega w liście otwartym przed wojną z Rosją. Jednak ten szlachetny apel ignoruje zasadnicze fakty.


W opublikowanym liście otwartym pod tytułem "Znowu wojna w Europie? Nie w naszym imieniu" 60 znanych i uznanych osobistości życia publicznego w Niemczech ostrzega przed wojną w Europie i opowiada się za dialogiem z Rosją. Mają rację - w Europie nie może być wojny.



Dialog jest zawsze najlepszym i najważniejszym środkiem polityki zagranicznej państw demokratycznych. To samo odnosi się do dzisiejszych relacji z Rosją. Jednak ten szlachetny apel ludzi, którzy bez wątpienia mają wielkie zasługi w polityce, gospodarce i kulturze, nie pasuje do aktualnego konfliktu.

Iluzja zamiast faktów

To wprawdzie całkowicie słuszne, że wojny w Europie być nie może, ale ta wojna już istnieje od dawna. Wiosną rosyjski prezydent Putin zagarnął środkami militarnymi Krym i przyłączył go do Federacji Rosyjskiej. Do otwartej wojny rosyjsko-ukraińskiej nie doszło tylko dlatego, że zaskoczony Kijów nie zdecydował się na wojskową obronę półwyspu. Inaczej na wschodzie Ukrainy - tam toczy się otwarta wojna pochłaniająca tysiące ofiar i powodująca ogromne spustoszenia. A bez dostaw w ludziach i sprzęcie z Rosji ta wojna byłaby nie do pomyślenia. W tym zakresie apel mija się z rzeczywistością. 

Co gorsza - ten apel sugeruje jakoby Zachód i niemiecka polityka dążyła do zbrojnego stawienia czoła Rosji. Nic bardziej absurdalnego. Zarówno niemiecki rząd jak i kierownictwo Unii Europejskiej jednogłośnie wykluczają jakiekolwiek rozwiązanie konfliktu ukraińskiego środkami wojskowymi. Zwłaszcza niemiecka kanclerz Merkel i jej szef dyplomacji Steinmeier pomimo wszelkich trudności stawiają na konieczny dyplomatyczny dialog z Moskwą. Jeśli sygnatariusze apelu chcą przez niego poprzeć ten dialog, to mają rację. Jednak w tym przypadku brakuje wezwania strony rosyjskiej do tego, by "uzmysłowić sobie powagę chwili" i postawić na pokój.

Między bajki trzeba też włożyć sugestię, jakoby dziennikarze i komentatorzy nie zdawali sobie sprawy z lęków Rosjan przed okrążeniem ze strony NATO. Sygnatariusze apelu zdają się nie dostrzegać dwóch rzeczy - po pierwsze nie ma żadnych konkretnych planów NATO przyjęcia Gruzji i Ukrainy. Wprost przeciwnie - w 2008 roku nie pozwolono na przyjęcie tych państw do NATO. Szczyt NATO w Walii w tym roku de facto potwierdził tę decyzję. Po drugie sygnatariusze apelu nie powinni zapominać, że obok rosyjskich interesów istnieją też lęki Ukraińców i Gruzinów, którzy muszą żyć z tym, że ich państwom Rosja odebrała na drodze militarnej całe połacie ich terytorium.

Apel pełen sprzeczności

Kompletnie sprzeczne jest zakończenie apelu. Bo po przypomnieniu nadziei roku 1990, zbudowania zjednoczonej w wolności i demokracji Europy, apel kończy się zdaniem: "aż do momentu wybuchu konfliktu ukraińskiego wydawało nam się, że Europa jest na właściwej drodze". To pod wieloma względami nielogiczne.

To właśnie Ukraińcy chcą być częścią tej wolnej i demokratycznej Europy. Tego, co słusznie należy się Rosjanom, nie wolno odmawiać Ukraińcom. A jeśli europejska polityka wypychała Rosję z Europy - jak twierdzono przedtem - to przez ostatnie dekady Europa nie mogła znajdować się na właściwej drodze. Z tym nie zgodziliby się także politycy rosyjscy. Ich krytyka pod adresem europejskiej polityki sąsiedztwa jest bowiem o wiele starsza niż aktualny konflikt ukraiński. 

Rosyjskie kierownictwo od prawie 20 lat ciągle narzekało na rozszerzenie NATO i unijną politykę w postsowieckiej strefie. Zachód ignorował tę krytykę. Czy było to mądre - to ocenią historycy. W centrum ich zainteresowania znajdą się zachodni politycy z lat 90-tych XX i pierwszych lat XXI wieku, którzy według tej wykładni mieli jakoby ignorować rosyjskie interesy bezpieczeństwa. To zakrawa na pewną ironię, że wśród sygnatariuszy apelu znajdują się właśnie ci politycy.

Ten list otwarty w swoim selektywnym spojrzeniu ujawnia zastraszający brak wiedzy o Rosji i Ukrainie. Państwa te nie są postrzegane w kontekście ich historii, bieżących działań, ich specyfiki i wielowarstwowości, ale jako obiekty (zachodnio-)europejskich projekcji życzeń. Prawdziwe wyzwania kryją się gdzie indziej: w jaki sposób konkretnie obchodzić się z dotkniętą kryzysem, opanowaną rewizjonizmem i coraz bardziej autystyczną Rosją? Jak znaleźć równowagę między ochroną przed niebezpieczeństwem, tłumieniem konfliktu a polityką łagodzenia sporu? Apel oparty ma dobrych intencjach to z pewnością za mało.


Ingo Mannteufel
tł.: Bartosz Dudek, Redakcja Polska Deutsche Welle









http://fakty.interia.pl/swiat/news-apel-szescdziesieciu-ujawnia-ignorancje,nId,1571675#iwa_item=5&iwa_img=0&iwa_hash=12377&iwa_block=facts_news_small






poniedziałek, 8 grudnia 2014

Służby specjalne NATO ostrzegają przed mylną oceną polityki Rosji

Krótko



Służby wywiadowcze państw członkowskich NATO ostrzegły zachodnie rządy przed niewłaściwą oceną polityki Rosji wobec Ukrainy, wskazując na to, że Moskwa nie chce eskalacji konfliktu – pisze gazeta Spiegel.

Według niemieckiego tygodnika, który powołuje się na anonimowe źródło, polityka Moskwy jest nakierowana na przekształcenie proklamowanych w trybie jednostronnym republik w Doniecku i Ługańsku” „w jednostki administracyjne w składzie sfederalizowanej Ukrainy” w przypadku dogadania się z Kijowem. Moskwa wielokrotnie oświadczała, że nie jest stroną konfliktu wewnętrznego w tym kraju i nie ma związku z wydarzeniami na południowym wschodzie Ukrainy.

 http://polish.ruvr.ru/news/2014_12_07/Sluzby-specjalne-NATO-ostrzegaja-przed-mylna-ocena-polityki-Rosji-3837/




niedziela, 5 października 2014

"Foreign Affairs": Zachód i NATO winni kryzysu na Ukrainie

przedruk

Zgodnie z panującym na Zachodzie przekonaniem, kryzys na Ukrainie to skutek wyłącznie rosyjskiej agresji, a Władimir Putin zajął Krym, nie mogąc pogodzić się z upadkiem sowieckiego imperium. Prawdopodobnie zajmie też kolejne tereny Ukrainy, podobnie jak inne kraje wschodniej Europy. Zgodnie z tym punktem widzenia, obalenie prezydenta Wiktora Janukowycza w lutym 2014 roku było jedynie pretekstem do wysłania wojsk rosyjskich na Ukrainę. Ale to błędna diagnoza: w rzeczywistości odpowiedzialność za kryzys na Ukrainie ponoszą Stany Zjednoczone i ich europejscy sojusznicy, a kłopoty zakorzenione są w rozszerzeniu NATO - pisze amerykański magazyn "Foreign Affairs".
Przeniesienie Ukrainy w strefę wpływu Zachodu oraz działania promujące demokrację na Ukrainie - począwszy od pomarańczowej rewolucji w 2004 roku - są elementami, która krytycznie wpłynęły na stosunki Ukrainy z Rosją. Już od połowy lat 90. rosyjscy przywódcy stanowczo sprzeciwiali się rozszerzeniu NATO, a w ostatnich latach dali Zachodowi jasno do zrozumienia, że nie będą patrzeć bezczynie, jak zabiera się im ważny bastion. Cierpliwość Putina wyczerpała się definitywnie po – w jego opinii - nielegalnym obaleniu demokratycznie wybranego prezydenta Ukrainy, które wprost nazwał "zamachem stanu".


NATO rośnie w siłę
Gdy zimna wojna dobiegła końca, sowieccy przywódcy woleli, by Amerykanie pozostali w Europie, by pomogli utrzymać w ryzach spacyfikowane zjednoczone Niemcy. Nie chcieli jednak, by NATO rozszerzało swoje wpływy.

Administracja Clintona miała jednak inne plany, ponieważ w połowie lat 90. zaczęła naciskać na rozszerzenie NATO. Pierwsza runda rozszerzenia odbyła w 1999 roku, włączono do sojuszu Czechy, Węgry i Polskę. Druga miała miejsce w 2004 roku, kolejna w 2008 r. Moskwa od początku głośno narzekała, ale była zbyt słaba, by sprzeciwić się rozrostowi NATO. W 1995 r. podczas bombardowania przez NATO bośniackich Serbów, rosyjski prezydent Borys Jelcyn powiedział: "To jest pierwszy sygnał pokazujący, co może się zdarzyć, gdy NATO dotrze do granic Federacji Rosyjskiej. (...) Ogień wojny może wybuchnąć w całej Europie".

Podczas rządów George'a W. Busha, Francja i Niemcy sprzeciwiały się przyjęciu kolejnych członków do NATO, obawiając się nadmiernego antagonizowania Rosji. W konsekwencji, sojusz nie rozpoczął formalnego procesu prowadzącego do członkostwa Gruzji i Ukrainy, ale wydał oświadczenie, w którym napisano: "kraje te staną się członkami NATO." Inwazja Rosji na Gruzję w sierpniu 2008 roku powinna rozwiać wszelkie pozostałe wątpliwości dotyczące stanowiska Putina, ale NATO kontynuowało marsz naprzód, włączając w 2009 r. do sojuszu Albanię i Chorwację.

Drugim narzędziem Zachodu, które pomagało odsuwać Kijów od Moskwy były starania o przenoszenie zachodnich wartości i promowanie demokracji. Stany Zjednoczone zainwestowały ponad 5 miliardów dolarów od 1991 roku, aby pomóc Ukrainie osiągnąć "przyszłość, na jaką zasługuje." Do tego dochodziła rosnąca w siłę Wspólnota Europejska.
Potrójny pakiet zachodniej polityki - rozszerzenie NATO, rozszerzenia UE i promowanie demokracji - dodał oliwy do ognia i czekał na iskrę. 

Nadeszła w listopadzie 2013 roku, kiedy Janukowycz odrzucił główną ofertę gospodarczą UE i zgodził się na 15 mld dolarów kontroferty Rosjan. Decyzja ta doprowadziła do antyrządowych demonstracji, które przybrały na sile w ciągu następnych trzech miesięcy i do połowy lutego doprowadziły do śmierci około stu demonstrantów. Janukowycz uciekł do Rosji, a w Kijowie powstał nowy, prozachodni rząd. Od tamtej pory Putin gra coraz ostrzej.

Realpolitik wciąż aktualna

Nie można dziwić się Putinowi, ponieważ z jego punktu widzenia Zachód zagroził rosyjskim interesom strategicznym, co prezydent Rosji powtarzał wielokrotnie i dobitnie. Wydarzenia na Ukrainie zaskoczyły elity Stanów Zjednoczonych i Europy tylko dlatego, że w niewłaściwy sposób widzą politykę międzynarodową. Wydają się wierzyć, że logika polityki realnej (oparta na kalkulacji sił i interesów narodowych, nieuwzględniająca czynników moralnych – red.) ma w XXI wieku niewielkie znaczenie - a przyszłość Europy może być oparta całkowicie na zasadach praworządności, współzależności gospodarczej i demokracji. Tymczasem kroki podejmowane przez Rosję są dowodem na to, że realpolitik pozostaje istotna, a państwa, które ignorują ten fakt, robią to na własne ryzyko.

Waszyngtonowi nie podoba się polityka Moskwy, ale powinien zrozumieć jej logikę. Wyobraźmy sobie oburzenie w Waszyngtonie, jeśli Chiny stworzyłyby imponujący sojusz wojskowy z Kanadą i Meksykiem. Urzędnicy ze Stanów Zjednoczonych i ich europejscy sojusznicy twierdzą, że starają się łagodzić rosyjskie obawy i że Moskwa powinna zrozumieć, że NATO nie ma żadnych złych zamiarów. Ale żaden ze sposobów do tej pory nie działał, Rosjanie stanowczo sprzeciwiali się rozszerzeniu NATO.

Mimo odważnych działań Rosji, nawet gdyby chciała, nie ma możliwości, aby łatwo zdobyć Ukrainę, miałaby też małe szanse pacyfikacji całej Ukrainy. Z doświadczenia radzieckich i amerykańskich żołnierzy w Afganistanie, USA w Wietnamie i Iraku i rosyjskiego doświadczenia w Czeczenii wynika, że okupacja wojskowa zazwyczaj kończy się źle. Putin z pewnością to rozumie.


Konieczna zmiana polityki 

Zachodni przywódcy powinni zrozumieć, że Ukraina jest tak mocno uzależniona do Putina, że nie mogą oni wspierać antyrosyjskiego reżimu. To nie oznacza, że w przyszłości rząd ukraiński musiałby być prorosyjski. Przeciwnie, celem powinna być suwerenna Ukraina, która nie należy ani do rosyjskiego, ani zachodniego obozu.

Stany Zjednoczone i ich sojusznicy muszą następnie publicznie wykluczyć ekspansję NATO do Gruzji i Ukrainy. Zachód powinien też znacznie ograniczyć swoje działania prodemokratyczne wewnątrz Ukrainy. Nadszedł czas, aby położyć kres zachodniemu wsparciu dla innych "pomarańczowych rewolucji". Niemniej jednak, USA i europejscy przywódcy powinni zachęcać Ukrainę do poszanowania praw mniejszości, zwłaszcza praw swoich rosyjskojęzycznych obywateli.

Niektórzy mogą twierdzić, że tak późna zmiana polityki wobec Ukrainy poważnie zaszkodzi wiarygodności Stanów Zjednoczonych na świecie. Niewątpliwie będą pewne koszty takiej decyzji, ale koszty kontynuowania błędnej strategii będą znacznie większe. 

Co więcej, inne kraje mogą bardziej szanować państwo, które uczy się na swoich błędach i ostatecznie opracowuje politykę, która skutecznie zajmuje się problemem.
Stany Zjednoczone i ich europejscy sojusznicy stoją teraz przed wyborem. Mogą kontynuować obecną politykę, która będzie nasilać działania wojenne z Rosją i stopniowo niszczyć Ukrainę, ale to rozwiązanie, w którym każdy straci. Mogą też zmienić strategię, stworzyć dobrze zarządzaną, ale neutralną Ukrainę, który nie zagraża Rosji i pomaga Zachodowi naprawić stosunki z Moskwą. Z tym scenariuszem, każda strona będzie wygranym.

http://wiadomosci.onet.pl/swiat/foreign-affairs-winni-kryzysu-na-ukrainie-sa-zachod-i-nato/ktl31


piątek, 26 września 2014

Thierry Meyssan: Kto tworzy Państwo Islamskie?


islamic-state  Thierry Meyssan







Podczas gdy zachodnia opinia publiczna karmiona jest informacjami o składzie domniemanej koalicji międzynarodowej do walki z „Państwem Islamskim”, sama organizacja dyskretnie się przeobraża. 


 Funkcje jej głównych oficerów pełnią już nie Arabowie, lecz Gruzini i Chińczycy. Przemiana ta pokazuje, że w ostatecznym rozrachunku NATO ma zamiar wykorzystać „Państwo Islamskie” przeciwko Rosji i Chinom. W związku z tym oba te kraje powinny już teraz podjąć działania przeciwko dżihadystom, nim ci wrócą do swoich domów i zaczną siać zamęt w rodzinnych stronach.

Z początku „Państwo Islamskie” deklarowało arabskie pochodzenie. Ugrupowanie to wyłoniło się z „Al-Kaidy w Iraku”, organizacji zwalczającej nie amerykańskich najeźdźców, lecz irackich szyitów. Grupa przyjęła potem nazwę „Islamskiego Państwa w Iraku”, i w końcu miano „Islamskiego Państwa w Iraku i Lewancie”. W październiku 2007 r., w miejscowości Sindżar na północy Iraku, amerykańscy żołnierze przechwycili spisy 606 zagranicznych członków tej organizacji. Papiery zostały dogłębnie przestudiowane przez ekspertów Akademii Wojskowej w West Point.


Parę dni po znalezieniu spisów, emir al-Baghdadi oświadczył, że jego organizacja liczy zaledwie 200 bojowników, i że wszyscy są Irakijczykami. To kłamstwo porównywalne jest do kłamstw innych organizacji terrorystycznych działających w Syrii, które o każdym cudzoziemcu walczącym w ich szeregach mówią jak o nic nie znaczącym wyjątku, podczas gdy Syryjska Armia Arabska szacuje, że w ciągu ostatnich trzech lat w Syrii walczyło co najmniej 250 000 zagranicznych dżihadystów. Zresztą kalif Ibrahim (jakim się teraz mieni emir al-Baghdadi) utrzymuje dziś, że w jego organizacji przeważają cudzoziemcy, a także, że ziemie syryjskie przestały być własnością Syryjczyków, jak i to, że ziemie irackie przestały być własnością Irakijczyków. I jedne i drugie należą się teraz dżihadystom.

Według spisów zdobytych w Sindżarze, wśród zagranicznych terrorystów, członków „Islamskiego Państwa w Iraku”, było 41% Saudyjczyków, 18,8% Libijczyków, i zaledwie 8,2% Syryjczyków. Jeśli odniesiemy te cyfry do liczby mieszkańców państw, skąd wywodzili się najemnicy, okaże się, że w porównaniu z Arabią Saudyjską Libia dostarczyła dwukrotnie więcej bojowników, a w porównaniu z Syrią – pięciokrotnie więcej.

Co się tyczy syryjskich dżihadystów, ci pochodzili z różnych regionów kraju, ale aż 34,3% z miasta Dajr az-Zaur, które po wycofaniu się „Państwa Islamskiego” z Rakki, urosło do rangi stolicy Kalifatu.

Syryjskie miasto Dajr az-Zaur charakteryzuje się tym, że zamieszkują je w większości arabscy sunnici zorganizowani w plemiona, a także kurdyjska i ormiańska mniejszość. Do tej pory Stanom Zjednoczonym udawało się zniszczyć państwowość w tych krajach, gdzie ludność zorganizowana jest w plemiona, a więc w Afganistanie, Iraku i Libii. We wszystkich innych państwach poniosły fiasko. Z tego punktu widzenia Dajr az-Zaur w szczególności, ale też północno-wschodnia część Syrii w ogóle, mogą potencjalnie zostać podbite, lecz nie reszta kraju, co obserwujemy od trzech lat.

Od dwóch tygodni ofiarami czystki padają maghrebscy oficerowie, a wśród nich Tunezyjczycy, którzy po opanowaniu 25 sierpnia lotniska wojskowego w rejonie Rakka zostali zatrzymani pod zarzutem niesubordynacji, osądzeni i straceni przez swoich przełożonych. „Państwo Islamskie” zamierza przywołać do porządku swoich arabskich bojowników i awansować czeczeńskich oficerów, których tak uprzejmie podsuwają im gruzińskie służby specjalne.

Na scenę wyłania się też nowa kategoria dżihadystów – są nimi Chińczycy. Od czerwca Stany Zjednoczone i Turcja skierowują na północny-wschód Syrii setki chińskich bojowników wraz z ich rodzinami. Niektórzy z nich od razu mianowani są na oficerów. Chodzi głównie o Ujgurów, Chińczyków z ChRL, ale tylko o tych, którzy są sunnitami i mówią po turecku.

A zatem, wyraźnie widać, że w ostatecznym rozrachunku „Państwo Islamskie” rozwinie swoją działalność na obszar Rosji i Chin; że oba te kraje są jego ostatecznym celem.

Bez wątpienia będziemy świadkami nowej skoordynowanej akcji NATO. Lotnictwo sojuszu odeprze dżihadystów z Iraku i pozwoli im rozlokować się w Dajr az-Zaurze. CIA dostarczy pieniędzy, broni, amunicji i tajnych informacji „umiarkowanym syryjskim rewolucjonistom” (sic!) Wolnej Armii Syryjskiej (WAS), którzy wtenczas zmienią swe barwy i użyją ich już pod sztandarami „Państwa Islamskiego”, jak ma to miejsce od maja 2013 roku.



TM02
John McCain i członkowie sztabu generalnego Wolnej Armii Syryjskiej. Na pierwszym planie, z lewej – Ibrahim al-Badri, z którym senator prowadzi rozmowę. Dalej w okularach – generał brygady Salim Idris.


Powyższe zdjęcie pochodzi z okresu, gdy John McCain udał się nielegalnie do Syrii, gdzie spotkał się ze sztabem generalnym WAS. Na zdjęciu, które miało udokumentować spotkanie, widać, że w skład sztabu generalnego wchodził niejaki Abu Yussef, czyli Abu Du’a, oficjalnie poszukiwany przez Departament Stanu jako terrorysta. Chodzi więc o obecnego kalifa Ibrahima. A zatem ta sama osoba była zarówno i w tym samym czasie jednym z szefów sztabu umiarkowanego WAS i szefem ekstremistycznego „Państwa Islamskiego”.

Uzbrojeni w taką informację, należycie ocenimy dokument przedłożony 14 lipca Radzie Bezpieczeństwa przez ambasadora Syrii przy ONZ Baszara Dżafariego. Chodzi o list generała Salima Idrisa, szefa sztabu generalnego WAS z 12 stycznia 2014 r. Czytamy w nim co następuje: „Niniejszym informuję, że amunicje, które sztab generalny przekazał dowódcom wojskowych rad rewolucyjnych regionu wschodniego, mają być rozdysponowane zgodnie z przyjętymi ustaleniami, a więc 2/3 dostaw mają otrzymać przywódcy wojenni Jabhat al-Nusra, a jedna trzecia ma być rozdzielona pomiędzy wojskowych i jednostki rewolucyjne do walki z oddziałami ISIL. Prosimy o przesłanie dowodów doręczenia całej amunicji z uwagami na temat ich ilości oraz jakości, podpisanych osobiście przez dowódców i przywódców wojennych, abyśmy mogli przekazać je naszym tureckim i francuskim partnerom”. Innymi słowy, dwa mocarstwa NATO (Turcja i Francja) przekazały amunicję Jabhat al-Nusra (2/3 dostaw), którą Rada Bezpieczeństwa sklasyfikowała jako gałąź Al-Kaidy, oraz Wolnej Armii Syryjskiej (1/3 dostaw) do walki z „Państwem Islamskim”, którego szefem jest jeden ze sztabowców WAS. Rzecz w tym, że WAS przestał faktycznie istnieć w terenie, w związku z czym amunicja była przeznaczona dla Al-Kaidy (2/3 dostaw) i dla „Państwa Islamskiego” (1/3 dostaw).
Dzięki temu sprytnemu wybiegowi NATO będzie mogło w dalszym ciągu posyłać na Syrię hordy dżihadystów i utrzymywać przy tym, że je zwalcza.

Jednak, kiedy już NATO zaprowadzi chaos w całym arabskim regionie, nie wyłączając swojego saudyjskiego sojusznika, wówczas skieruje „Państwo Islamskie” przeciwko dwóm wielkim mocarstwom, które ciągle się rozwijają, a więc przeciwko Rosji i Chinom.*


Dlatego te dwie potęgi powinny już teraz podjąć odpowiednie działania i zdusić w zarodku prywatną armię, którą NATO ciągle montuje i posyła dla hartu na arabskie ziemie. Jeśli tego nie zrobią, już niebawem będą musiały stawić jej czoła na własnym terytorium.

Tłumaczenie: Justyna Jarmułowicz
Tekst pochodzi z portalu Voltairenet.org.



* min. z tego powodu w polskim internecie służby prowadzą strony z "przepowiedniami" dotyczącymi powstania Wielkiego Kalifatu i jego walki z zachodem - też o sojuszu Polski z Arabami, który ma jakoby sprawić, że staniemy się Imperium - krótko mówiąc, pranie mózgu młodym Polakom ma zapewnić poparcie Polski dla SAMOBÓJCZEGO ataku na Rosję i Chiny.

Zobacz np. tu: 

http://www.gazetaprawna.pl/forum/viewtopic.php?f=6&t=47796&start=12050

albo tu:

http://www.gazetaprawna.pl/forum/viewtopic.php?f=6&t=55795&start=50








http://geopolityka.org/komentarze/3022-thierry-meyssan-kto-tworzy-panstwo-islamskie

poniedziałek, 31 marca 2014

Minęły 3 dni... (z cyklu: A nie mówiłem?!)




Jest jasna deklaracja: NATO nie będzie nas bronić z determinacją...

Trzy dni temu pisałem:

Lęk przed Rosją jako metoda głosowania. Dwie pieczenie na jednym ogniu, zgodnie z zasadą o maksymalizowaniu zysków.


 
Retoryka antyrosyjska, straszenie wojną i eskalowanie (Sikorski) konfliktu z Rosjanami można wykorzystać jako straszak, aby nakłonić obywateli do zgody na ściślejszą formą UE, a konkretnie na utworzenie Stanów Zjednoczonych Europy.



A dzisiaj Tusk:


>> Mówię otwarcie: jeżeli Unia Europejska nie przetrwa, jeśli górę będą brali ci, którzy chcą jej rozpadu lub osłabienia, w perspektywie może to oznaczać zagrożenie dla Polski i całego regionu- powiedział premier.

- Jesteśmy bezpieczni tak długo jak Unia Europejska i NATO integrują się, a nie dezintegrują(...). Tylko silnych i zjednoczonych członków Unii Europejskiej NATO będzie broniło z determinacją dużo większą niż dzisiaj zachowuje się na przykład wobec Ukrainy - podkreślił.<<




Zwracam uwagę na to, aby czytać uważnie i ze zrozumieniem.

NATO będzie bronić "silnych i zjednoczonych", a nie "słabych i zjednoczonych".

My nie mamy armii i jesteśmy słabi.



A więc dwa wnioski:

1. Nas bronić nie będą.
A przynajmniej nie z determinacją, to prawie pewne, że skończy się na grożeniu palcem i oświadczeniach.

2. Eskalacja konfliktu z Rosją ma (min.) na celu zagonienie ludzi do wyborów i nakłonienie ich do głosowania za większą integracją UE.




I premier jasno to deklaruje: "Mówię otwarcie"


Tusk jest całkiem zgrabną imitacją Lacha.

Im szybciej dojdzie do eskalacji konfliktu na Ukrainie, tym szybciej dowiemy się jak zareaguje NATO w wypadku konfliktu Polska - Rosja.





KOMENTARZE

  • @Autor
    *5- za słuszne wnioski i spostrzeżenia.

    Dodam, że Stany Zjednoczone Unii Europejskiej (SZUE), mają być jednym z dwóch filarów NWO.

    Jednocześnie należy zastanowić się dlaczego proces ten tak nagle zaczął przyśpieszać?

    Czego oni się boją?

    Pozdrawiam.

Kto ma przyjąć rosyjskie ciosy?




Siły NATO - kwiatek do kożucha

W zeszłym roku w listopadzie dawałem porównanie manewrów NATO i Rosji.

Z zestawienia wynikało, że Polacy w ewentualnej wojnie wezmą na siebie największy ciężar tzn. zaangażowanie innych państw było śladowe, średnio po 142 osoby z każdego kraju biorącego udział w manewrach, przy 3 tyś. Polaków.

Niemcy i duńczycy wspomogą kraje nadbałtyckie w ramach NATO swoim lotnictwem - po 6 samolotów.


Największe od 7 lat manewry NATO - Steadfast Jazz 2013 - 6 tysięcy żołnierzy  z 22 państw -
3 tyś. Polaków i 3 tysiące obcokrajowców z 21 krajów,
czyli średnio po 142 os. z każdego kraju

6 samolotów x 21 (stosunek 142 os. do 3 tyś. żołnierzy) daje 127 samolotów zaangażowanych z naszej strony.

A my samolotów myśliwskich mamy 111.

Czyli mniej więcej się zgadza!


TE ĆWICZENIA BYŁY NA SERIO.


Oto co nam daje NATO.
Nic.
Mamy sami walczyć.



F-16 Jastrząb - konstrukcja opracowana równe 40 lat temu


Su-33 - trzydziestolatek


Eksperymentalny Su- 47 Birkut


"Brytyjski tygodnik (Ekonomist) zauważa, że nawet dziś w przyjętych do NATO dawnych państwach postkomunistycznych stacjonuje tylko 136 spośród 66 217 stacjonujących w Europie amerykańskich żołnierzy.
 
Tymczasem "Zachód powinien zdecydowanie umocnić gotowość NATO do własnej obrony i dać jasno do zrozumienia, że wszyscy jego członkowie korzystają z pełnej ochrony.
 
W szczególności oznacza to, że inne państwa członkowskie NATO powinny wysłać przynajmniej niewielką liczbę żołnierzy, pocisków rakietowych i samolotów do państw bałtyckich (lub do sąsiedniej Polski) i wyraźne stwierdzić, że w razie dalszej agresji ze strony Władimira Putina skierowane tam zostaną większe siły".
 
Czyli lanie wody.
 
Jesteśmy w ciemnej d....
 
 
 
http://argo.neon24.pl/post/101337,rosja-cwiczy-atak-na-cele-w-europie-centralnej

http://fakty.interia.pl/raport-zamieszki-na-ukrainie/aktualnosci/news-media-niemcy-udziela-pomocy-wojskowej-europie-wschodniej,nId,1400396

http://wiadomosci.onet.pl/swiat/economist-nato-musi-potwierdzic-zasade-wszyscy-za-jednego/e4pjq



KOMENTARZE

  • Czy chciałby Pan, aby nas "bronili" przed Ruskimi?
    Niemcy mają nas bronić?
    A może to bardzo dobrze, że tak ich jest mało.
    Bo im większa rozruba na naszym terytorium tym więcej ofiar Narodu.
  • @NUS 12:09:10
    Chodzi mi o pokazanie za kogo oni nas mają. Deklarują pomoc, sojusz, a tak naprawdę mają to w nosie, dlaczego polska opinia publiczna buduje na micie NATO poczucie bezpieczeństwa Polaków?

    No, my tutaj to wiemy dlaczego..
  • Traktat Waszyngtoński
    Artykuł 5

    Strony zgadzają się, że zbrojna napaść na jedną lub więcej z nich w Europie lub Ameryce Północnej, będzie uznana za napaść przeciwko nim wszystkim i dlatego zgadzają się, że jeżeli taka zbrojna napaść nastąpi, to każda z nich, w ramach wykonania prawa do indywidualnej lub zbiorowej samoobrony, na mocy artykułu 51 Karty Narodów Zjednoczonych, udzieli pomocy Stronie lub Stronom napadniętym, podejmując niezwłocznie, samodzielnie, jak i w porozumieniu z innymi Stronami działania, jakie uzna za konieczne, łącznie z użyciem siły zbrojnej, w celu przywrócenia i utrzymania bezpieczeństwa obszaru północnoatlantyckiego.

    "jakie uzna za konieczne" - zdanie kluczowe. Np. może uznać za konieczne kiwanie palcem w bucie.
    pozdrawiam
  • @ratus 15:37:13
    dokadnie
  • @ratus 15:37:13
    Już wolał bym aby było kiwanie w bucie niż gdyby uznali, że należy użyć naszego terenu jako poligon do działań wojennych.

poniedziałek, 17 marca 2014

Brygady polsko - ukraińskie kolejnym etapem

Eskalacja napięcia






"MON Polski i Litwy mają rozmawiać o powołaniu polsko-ukraińsko-litewskiej brygady

W ubiegłym tygodniu wiceminister obrony Ukrainy był w siedzibie NATO. I wrócił do idei polsko-ukraińsko-litewskiego batalionu. W tej chwili ta idea oznacza, że chcemy stworzyć wspólną brygadę. To jest pomysł, który powstał już w 2007 r. - powiedział Kowal."


To kolejny element wciągania Polaków do wojny z Rosją.

Najpierw brygada, potem siły "pokojowe" na Ukrainie, Gwardia Narodowa w skład której wejdą najemnicy z Blackwater, a jak Polacy zaczną ginąć, albo będą ich pokazywać w niewoli u Rosjan, to wojna z Rosją stanie się medialnym faktem.

Nic więcej im nie trzeba.
Koresponduje to z medialną prowojenną propagandą o której od zeszłego roku napisałem już 14 artykułów.

Ludzie się oswoją przez kilka miesięcy, a wtedy już tylko krok od eskalacji - amerykanie ujawnią zdjęcia satelitarne ze Smoleńska i oskarżą Rosjan o zamach, włączy się NATO i poleci...

Pamiętajmy, że gro dowódctwa zginęło w Mierosławcu, generałowie zginęli w Smoleńsku, NATO się o nich nie upomniało, kto został, kto dowodzi?


"Nie czujemy się jeszcze militarnie zagrożeni, ale jesteśmy zaniepokojeni złowieszczym rozwojem wydarzeń na terenie ważnego partnera NATO" - powiedział Sikorski."
  
Tak może być.


P.S. Dzisiejszy artykuł - wypowiedź Tuska - zmiana retoryki, czy przyczajenie?


Premier Donald Tusk ocenił na poniedziałkowym spotkaniu z wojewodami, że w związku z sytuacją za wschodnią granicą ich współpraca nabiera szczególnego znaczenia. Podkreślił, że polska administracja ma być przykładem stabilności postępowania i kompetencji.

Czytaj więcej na http://fakty.interia.pl/raport-zamieszki-na-ukrainie/aktualnosci/news-tusk-w-polityce-miedzynarodowej-nie-bedziemy-szukac-guza,nId,1359163?utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox
Premier Donald Tusk ocenił na poniedziałkowym spotkaniu z wojewodami, że w związku z sytuacją za wschodnią granicą ich współpraca nabiera szczególnego znaczenia. Podkreślił, że polska administracja ma być przykładem stabilności postępowania i kompetencji.

Premier podkreślił, że rząd przewiduje możliwość długotrwałego kryzysu politycznego i finansowego na południowym wschodzie Ukrainy. - Musimy się przygotować na de facto korektę, żeby nie powiedzieć dość wyraźną zmianę, w sytuacji geopolitycznej, a co za tym idzie nasze plany muszą stać się adekwatne do nowych wyzwań i zagrożeń - powiedział Tusk. 

Premier podkreślił, że Polska będzie tak odporna na ryzyka związane z krytyczną sytuacją na Wschodzie, jak odporny będzie najbardziej zagrożony region czy najbardziej obciążona nowymi obowiązkami administracja. - Dlatego współpraca wojewodów nabiera dziś specjalnego charakteru - dodał Tusk.

 

Przypomniał doświadczenia współpracy związane np. z klęskami żywiołowymi. Podkreślił, że szczególnie dziś nie może być miejsca na jakikolwiek błąd, bo "sytuacja za wschodnią granicą w swoich konsekwencjach może być poważniejsza niż największa powódź".

Tusk wyraził nadzieję, że działania wspólnoty międzynarodowej, w tym Polski, doprowadzą do pokojowego rozwiązania kryzysu, ale - podkreślił - trzeba być przygotowanym także na czarne scenariusze, tym bardziej, że "część tego czarnego scenariusza realizuje się na naszych oczach" na Krymie.

Wprowadzenie sankcji przez UE - podkreślił premier - to odpowiedź konieczna, ale to także zapowiedź być może bardzo trudnego okresu w relacjach ze wschodnimi sąsiadami. Dlatego - dodał - w jeszcze większym stopniu ta sytuacja wymaga bardzo dobrej organizacji.


Szef rządu zapowiedział dokonanie przeglądu wszystkich procedur, rezerw i zasobów w kontekście zagrożeń, które mogą wyniknąć z zaostrzenia konfliktu na Wschodzie, w tym np. zwiększenia fali migrantów. Podkreślił, że administracja rządowa powinna być przykładem "stabilności postępowania", zdrowego rozsądku i kompetencji.

- Jeśli popełnilibyście jakiś błąd, jeśli dojdzie do zdarzeń, nad którymi nie utrzymacie kontroli, to natychmiast może przełożyć się na mniejszą skuteczność Polski na arenie międzynarodowej. 

Dzisiaj nasze propozycje są przyjmowane i nadajemy w dużej mierze kierunek działań UE. Ale to jest możliwe wyłącznie dlatego, że nasi europejscy partnerzy uważają, że jesteśmy partnerem wiarygodnym, odpowiedzialnym i dobrze przygotowanym do działań - zaznaczył Tusk.

Premier przestrzegał też - w związku z wydarzeniami na Ukrainie - przed możliwością prowokacji, przede wszystkim na terenie województw warmińsko-mazurskiego i pomorskiego, ze względu na mały ruch graniczny z obwodem kaliningradzkim.


"Nie będziemy narażali Polski na jakieś konfrontacje"

- Dla nas jest rzeczą bardzo ważną, żeby nie dać się sprowokować, ani tym, którzy w środku potrafią przesadzić, ale przede wszystkim tym, którzy na zewnątrz Polski mieliby interes wywoływania konfliktu albo poczucia zagrożenia, szczególnie wobec obywateli Rosji, którzy do Polski przebywają i mogą zupełnie nieświadomie stać się przedmiotem prowokacji i to nie ze strony Polaków - powiedział Tusk.


Jednocześnie premier zadeklarował, że w polityce międzynarodowej "nie będziemy szukali guza, nie będziemy udawali kogoś innego niż jesteśmy, nie będziemy narażali Polski na jakieś konfrontacje, szczególnie gdyby to miałaby być konfrontacja w osamotnieniu". Ale żeby być skutecznym w polityce międzynarodowej - zaznaczył - należy "mieć pewność, że jest porządek w domu".  [???MPS]


Szef rządu zaznaczył, że "nigdy tak dużo nie zależało od sprawności naszej administracji w ostatnich latach, jak właśnie w tej chwili".
 





http://fakty.interia.pl/raport-zamieszki-na-ukrainie/aktualnosci/news-tusk-w-polityce-miedzynarodowej-nie-bedziemy-szukac-guza,nId,1359163
 
http://fakty.interia.pl/raport-zamieszki-na-ukrainie/aktualnosci/news-mon-beda-rozmowy-ws-powolania-polsko-ukrainsko-litewskiej-br,nId,1358716

http://fakty.interia.pl/raport-zamieszki-na-ukrainie/opinie/news-radoslaw-sikorski-w-cnn-nie-czujemy-sie-jeszcze-militarnie-z,nId,1358769


KOMENTARZE


środa, 12 lutego 2014

Ręce precz od Syrii!!

Niepublikowane przemówienie inauguracyjne delegacji syryjskiej w Genewie


Przybyliśmy by zatrzymać terroryzm jak zrobiły inne kraje, które poznały jego gorzki smak...

Montruex, (SANA) – Międzynarodowa konferencja o Syrii, Genewa2, rozpoczęła się w środowy poranek z udziałem oficjalnej delegacji syryjskiej, pod kierownictwem Walida al-Moallema, wicepremiera, ministra spraw zagranicznych i emigrantów.



a
Delegacja syryjska na rozmowach w Genewie



Na inauguracyjnej sesji minister al-Moallem powiedział:
Ladies and Gentlemen, w imieniu Syryjskiej Republiki Arabskiej, Syryjskiej – jej historia trwa od 7.000 lat, Arabskiej – dumnej ze swojego niezłomnego pan-arabskiego dziedzictwa pomimo umyślnych aktów agresji rzekomych braterskich Arabów, Republiki – państwa obywatelskiego, które niektórzy siedzący na tej sali próbowali zawrócić do czasów średniowiecza. Nigdy nie byłem w trudniejszej pozycji, moja delegacja i ja czujemy 3 lata trudności znoszonych przez moich rodaków – krew naszych męczenników, łzy naszych pogrążonych w smutku, ból rodzin czekających na wiadomości o bliskich – porwanych albo zaginionych, płacz naszych dzieci, których delikatne palce były celami ostrzałów moździerzowych w salach lekcyjnych, nadzieje całego pokolenia zniszczone na ich oczach, odwaga matek i ojców, którzy wysłali wszystkich swoich synów do obrony naszego kraju, złamane serca rodzin, których domy zostały zniszczone i teraz są przesiedleńcami albo uchodźcami.

Moja delegacja i ja czujemy także nadzieję narodu w nadchodzących latach – prawo każdego dziecka do bezpiecznego uczęszczania znowu do szkoły, prawo kobiet do wychodzenia z domów bez obaw o porwanie, zabicie lub gwałt, marzenie naszej młodzieży na spełnienie jej ogromnego potencjału, na przywrócenie bezpieczeństwa, tak by każdy mężczyzna mógł zostawić bezpiecznie swoją rodzinę wiedząc, że wróci.

W końcu, dzisiaj, moment prawdy, prawdy, którą wielu systematycznie próbowało zakopać seriami kampanii dezinformacji, oszustwa i fabrykacji, prowadzących do zabijania i terroru. Prawdy która nie chciała się zakopać, prawdy jasnej dla wszystkich by ją zobaczyli – delegacja Syryjskiej Republiki Arabskiej reprezentująca naród syryjski, rząd, państwo, armię i prezydenta Bashara al-Assada.

Godny ubolewania jest fakt, Ladies and Gentlemen, że pośród was siedzą w tej sali przedstawiciele krajów, które mają syryjską krew na rękach, krajów które eksportowały terroryzm razem z łaską dla jego sprawców, jakby to ich Bóg dał im prawo stanowienia kto pójdzie do nieba, a kto do piekła. Krajów które uniemożliwiały wierzącym odwiedzania świętych miejsc kultu, i jednocześnie podżegały do złego, finansowały i wspierały terrorystów. Krajów które przyznały sobie władzę nadawania i odmawiania legalności innym według własnego uznania, nigdy nie patrząc na swoje archaiczne szklane domy zanim rzucą kamieniami w cenione wieże warowne. Krajów które bezwstydnie uczą nas demokracji, rozwoju i postępu, kiedy same topią się we własnej ignorancji i średniowiecznych zasadach. Krajów które przyzwyczaiły się do tego, że były własnością królów i książąt, którzy mieli wyłączne prawo do podziału bogactwa narodowego przyznając je swoim wspólnikom i odmawiając tym którzy wypadli z łask.

One uczyły Syrię –  wyróżniające się, uczciwe, suwerenne państwo, one uczyły je o honorze, kiedy same topiły się w błocie zniewolenia, dzieciobójstwa i innych średniowiecznych praktyk. Po wszystkich próbach i subsekwentnych porażkach, spadły maski z drżących twarzy, by pokazać zdemoralizowane ambicje. Żądzę zdestabilizowania Syrii eksportując swój produkt narodowy: terroryzm. Swoje petrodolary wykorzystały na zakup broni, werbunek najemników i nasycanie kłamstwami programów ukrywających ich bezsensowną brutalność pod pozorem tzw. „syryjskiej rewolucji, która spełni aspiracje syryjskiego narodu”.

Ladies and Gentlemen, w jaki sposób to co się wydarzyło i nadal prześladuje Syrię, ma spełnić te aspiracje? Jak mogą czeczeńscy, afgańscy, saudyjscy, tureccy, a nawet francuscy i angielscy terroryści spełnić aspiracje syryjskiego narodu, i czym? Państwo islamskie które nie wie nic o islamie oprócz przewrotnego wahabizmu? Kto w ogóle ogłosił, że naród syryjski chce żyć tysiące lat w przeszłości?

W Syrii, Ladies and Gentlemen, łona ciężarnych kobiet są rozcinane, a płody zabijane, kobiety są gwałcone, martwe lub żywe, w sposób tak haniebny, tak zły i odrażający, że można je przypisać tylko ich zboczonej doktrynie. W Syrii, Ladies and Gentlemen, mężczyźni są zabijani na oczach dzieci w imię rewolucji, a nawet gorzej, to robi się kiedy dzieci tych zagranicznych przestępców śpiewają i tańczą. W Syrii, jak mogą tzw. rewolucjoniści kannibalizować serce mężczyzny i twierdzić, że promuje się wolność, demokrację i lepsze życie?

Pod pretekstem „wielkiej rewolucji syryjskiej”, zabijane są osoby cywilne, duchowni, kobiety i dzieci, ofiary są na oślep wysadzane w powietrze na ulicach i w budynkach, niezależnie od ich poglądów politycznych czy ideologii, książki i biblioteki palone, groby rozkopywane i eksponaty rozkradane. W imię rewolucji zabija się dzieci w szkołach i studentów na uniwersytetach, kobiety gwałci się w imię jihad al-nikah i innych form, meczety są ostrzeliwane kiedy wyznawcy klęczą na modlitwach, głowy odcinane i wieszane na ulicach, ludzie są paleni żywcem w prawdziwym holokauście, który historia i wiele krajów zaneguje i nie będą one oskarżone o antysemityzm.

Czy w imię rewolucji, „wyzwloenia ciemiężonego syryjskiego narodu spod reżimu i szerzenia demokracji”, ojciec wysadza się w powietrze z żoną i dziećmi żeby uniemożliwić obcym intruzom wejście do jego domu? Większość z nas na tej sali jest ojcami – więc pytam, kto zmusiłby mężczyznę do zabicia własnej rodziny by chronić ich przez walczącymi o wolność potworami. Właśnie to wydarzyło się w Adra, miejscu o którym większość z was nie słyszała, a gdzie zaatakowały te same zagraniczne potwory: mordując, grabiąc, ścinając głowy, dokonując rzezi, gwałcąc i paląc ludzi żywcem. Na pewno nic nie słyszeliście o tej brutalności, ale słyszeliście o innych miejscach, gdzie popełniono takie same ohydne zbrodnie, i gdzie ten sam przesiąknięty krwią palec wskazywał na armię syryjską i rząd. A kiedy te bezwstydne kłamstwa już nie były wiarygodne, przestali tkać swoją sieć oszustwa.
To rozkazali im robić ich panowie, te kraje które zainicjowały wojnę przeciwko Syrii, próbując zwiększyć swoje wpływy w regionie łapówkami i pieniędzmi, eksportując ludzkie potwory zupełnie przesiąknięte odrażającą wahabijską ideologią, wszystko kosztem syryjskiej krwi. Od tej pory, głośno i wyraźnie, wiecie równie dobrze jak ja, że nie zatrzymają się na Syrii, nawet jeśli niektórzy siedzący w tej sali nie zechcą tego uznać, albo uważają się za zwolnionych z odpowiedzialności.

Ladies and Gentlemen, wszystko co usłyszeliście nie byłoby możliwe, gdyby graniczące z nami kraje były dobrymi sąsiadami w tych trudnych latach. Ale niestety, tak nie było, z zadającymi ciosy w plecy na północy, milczącymi gapiami odpornymi na prawdę na zachodzie, słabym południem przyzwyczajonym do działania za innych, albo zmęczonym i wykończonym wschodem nadal podnoszącym się ze spisków zniszczenia go razem z Syrią.
Faktycznie, ta nędza i niszczenie jakie opanowały Syrię, była możliwa dzięki decyzji rządu Erdogana by zaprosić i gościć tych zbrodniczych terrorystów zanim wkroczyli do Syrii. Wyraźnie nie zważając na fakt, że magia w końcu obróci się przeciwko magowi, teraz zaczyna degustować to kwaśne nasionko które sam zasiał. Bo terroryzm nie zna religii i jest lojalny tylko wobec siebie. Rząd Erdogana lekkomyślnie zmienił się od zero problemów z polityką sąsiadów do zero polityki zagranicznej, i w ogóle międzynarodowej dyplomacji, zasadniczo zostawiając ją na poziomie zera wiarygodności.

Niemniej jednak, w dalszym ciągu szedł tą samą ohydną drogą fałszywie wierząc, że w końcu realizuje marzenie Sayyida Qutba i Mohammada Abdela Wahaba przed nim. Oni siali spustoszenie od Tunezji do Libii, do Egiptu i potem w Syrii, zdeterminowani, że osiągną iluzję istniejącą tylko w ich chorych umysłach. Pomimo że to okazało się porażką, to nadal są zdecydowani by do tego dążyć. Mówiąc logicznie, można to opisać jedynie jako głupotę, bo jeśli nie uczycie się przeszłości, to nie widzicie teraźniejszości, a przeszłość mówi: kiedy pali się dom sąsiada, nie możesz czuć się bezpieczny.

Jedni sąsiedzi zaczęli podpalać Syrię od środka, a inni werbowali terrorystów z całego świata – i tutaj konfrontują nas szokująco śmieszne podwójne standardy: w Syrii walczą 83 narodowości – nikt tego nie potępia, nikt nie krytykuje, nikt nie rewiduje swojego stanowiska – i nadal bezczelnie nazywają to chwalebną SYRYJSKĄ rewolucją! Kiedy kilkudziesięciu młodych bojowników oporu wsparło armię syryjską w kilku miejscach, rozpętało się piekło, i nagle to stało się zagraniczną interwencją! Zażądano wycofania obcych wojsk i ochrony suwerenności Syrii i nie naruszania jej. Tutaj potwierdzam, że Syria – suwerenne i niepodległe państwo, będzie dalej robić wszystko co konieczne by się bronić wszelkimi stosownymi metodami, nie zwracając uwagi na żadne oburzenie, krytykę, twierdzenia czy stanowiska wyrażane przez innych. Takie zawsze były i zawsze będą suwerenne decyzje Syrii.

Pomimo to wszystko, naród syryjski jest nadal niezłomny, i odpowiedzią było nałożenie sankcji na naszą żywność, nasz chleb i mleko naszych dzieci. Żeby zagłodzić społeczeństwo, wepchnąć go w choroby i śmierć pod niesprawiedliwymi sankcjami. Jednocześnie ograbiono i spalono fabryki, paraliżując nasz przemysł spożywczy i farmaceutyczny, zniszczono szpitale i ośrodki zdrowia, sabotowano naszą kolej i linie elektryczne, a nawet miejsca kultu – chrześcijan i muzułmanów – nie oszczędzono im terroryzmu.

Kiedy to wszystko poniosło porażkę, Ameryka zagroziła atakiem na Syrię, fabrykując ze swoimi sojusznikami, zachodnimi i arabskimi, opowieść o stosowaniu broni chemicznej, o czym nie udało się przekonać nawet ich opinii publicznej, nie tylko naszej. Niestety, kraje które celebrują demokrację, wolność i prawa człowieka, chcą tylko mówić językiem krwi, wojny, kolonializmu i hegemonii. Demokrację zastępuje się ogniem, wolność samolotami bojowymi, a prawa człowieka zabijaniem. Bo one przyzwyczaiły się do świata działającego za nich: kiedy chcą czegoś, to się wydarzy, jeśli nie chcą, to się nie wydarzy. One beztrosko zapomniały, że sprawcy którzy wysadzili się w powietrze w Nowym Jorku wyznają tę samą doktrynę i pochodzą z tego samego źródła jak ci którzy wysadzają się w powietrze w Syrii. Beztrosko zapomniały, że terrorysta który wczoraj był w Ameryce, dzisiaj jest w Syrii, i kto wie gdzie będzie jutro. Ale pewne jest to, że on na tym się nie zatrzyma. Afganistan jest idealną lekcją dla każdego kto chce się uczyć – każdego! Niestety, większość z nich nie chce się uczyć, ani Ameryka, ani inne ‚cywilizowane’ kraje zachodnie, które jej słuchają, zaczynając od miasta świateł, do królestwa, nad którym „nigdy nie zachodzi słońce”, w przeszłości, pomimo, że już poczuły gorzki smak terroryzmu.

I wtedy nagle stali się „przyjaciółmi Syrii”. Czterech z tych ‚przyjaciół’ to monarchie autokratyczne, które nic nie wiedzą o cywilnym państwie czy demokracji, podczas gdy inni to te same potęgi kolonialne które okupowały, grabiły i podzieliły Syrię niecałe 100 lat temu. To tzw. ‚przyjaciele’ teraz organizują konferencje by publicznie zadeklarować ich przyjaźń z narodem syryjskim, kiedy potajemnie narzucają trudną sytuację i niszczą jego dobytek. One otwarcie wyrażają oburzenie z powodu sytuacji humanitarnej Syryjczyków, oszukując społeczność międzynarodową o ich współwinie. Gdyby naprawdę interesowała was sytuacja humanitarna w Syrii, zdjęlibyście swoje jarzmo z jej gospodarki znosząc sankcje i embargo, i współpracowalibyście z jej rządem nad zwiększeniem bezpieczeństwa walcząc z napływem broni i terrorystów. Tylko wtedy, możemy was zapewnić, będzie nam dobrze jak wcześniej, bez waszego wielkiego niepokoju o nasz dobrobyt.

Niektórzy z was mogą postawić sobie pytanie: czy obcokrajowcy są jedynymi sprawcami wydarzeń syryjskich? Nie, Ladies and Gentlemen, Syryjczycy wśród nas tutaj, usankcjonowani przez obce cele, odegrali rolę pomocników i wykonawców. Zrobili to kosztem syryjskiej krwi i narodu, którego aspiracje, jak mówią, reprezentują, choć sami byli podzieleni setki razy, a ich lokalni liderzy uciekali po całym świecie. Oni sprzedali się Izraelowi by stać się jego oczami na miejscu, i jego palcami na spuście w celu zniszczenia Syrii, a kiedy ponieśli fiasko, Izrael zainterweniował bezpośrednio, by zmniejszyć zdolność syryjskiej armii i zapewnić dalszą realizację swojego kilkudziesięcioletniego planu wobec Syrii.

Nasz naród mordowano kiedy oni mieszkali w pięciu-gwiazdkowych hotelach, byli opozycją z zagranicy, spotykali się zdradzając Syrię i sprzedając się najlepiej płacącemu obcokrajowcowi. I nadal twierdzą, że wypowiadają się w imieniu syryjskiego narodu! Nie, Ladies and Gentlemen, nikt kto chce mówić w imieniu syryjskiego narodu nie może być zdrajcą jego sprawy i agentem jego wrogów. Ci którzy chcą mówić w imieniu narodu syryjskiego powinni to robić w granicach Syrii, mieszkając w jej zniszczonych domach, wysyłając dzieci do szkół rankiem, nie wiedząc czy wrócą bezpiecznie pomimo ostrzeliwań moździerzowych, tolerując mroźne zimy z powodu braku oleju grzewczego i stojąc godzinami w kolejkach za chlebem dla swoich rodzin, bo sankcje uniemożliwiły nam import pszenicy, a wcześniej byliśmy jej eksporterem. Każdy kto chce mówić w imieniu syryjskiego narodu powinien najpierw znieść 3 lata terroryzmu, stawiać mu czoła, a dopiero potem mówić w imieniu narodu syryjskiego.


Ladies and gentlemen,
Syryjska Republika Arabska – naród i państwo, spełnili swoje obowiązki. Przyjęli setki międzynarodowych dziennikarzy i umożliwili im przemieszczanie się, bezpieczeństwo i dostęp, a oni w zamian przedstawiali swoim słuchaczom widziane przez nich surowe i przerażające realia, realia które wprawiały w zakłopotanie wiele zachodnich organizacji medialnych, które nie mogły znieść zdemaskowania i skonfrontowania ich propagandy i narracji. Zbyt wiele jest na to przykładów. Pozwoliliśmy na wejście do kraju międzynarodowym organizacjom pomocowym, a tajni agenci pewnych stron tutaj siedzących, przeszkadzali w dotarciu do tych w pilnej potrzebie pomocy. Kilka razy zostali zaatakowani przez terrorystów, podczas gdy my, jako państwo, spełnialiśmy swoje obowiązki chroniąc ich i ułatwiając im pracę. To my wydaliśmy liczne amnestie i uwolniliśmy tysiące więźniów, nawet niektórych członków grup zbrojnych, ku złości i przerażeniu rodzin ich ofiar, choć te rodziny, tak jak reszta z nas, w końcu zaakceptowały, że interesy Syrii są najważniejsze, i dlatego musimy ukrywać swoje rany i stać ponad nienawiścią i animozjami.

Co zrobiliście, wy którzy uważacie, że wypowiadacie się w imieniu syryjskiego narodu. Gdzie jest wasza wizja tego wspaniałego kraju? Gdzie są wasze pomysły albo manifest polityczny? Kim są wasi agenci zmiany na miejscu, jeśli nie waszymi zbrodniczymi gangami? Jestem pewien, że nic nie macie, a to widać na terenach okupowanych przez waszych najemników, albo, używając waszego języka – „wyzwolonych”.

Na tych terenach, czy wyzwoliliście społeczeństwo, czy porwaliście ich umiarkowaną kulturę by narzucić wasze radykalne i opresyjne praktyki? Czy wprowadziliście wasz program rozwoju budując szkoły i ośrodki zdrowia? Nie, wy zniszczyliście je i pozwoliliście na powrót polio, wcześniej zlikwidowanego w Syrii. Czy chroniliście syryjskie eksponaty i muzea? Nie, wy ograbiliście nasze miejsca narodowe dla własnych korzyści. Czy pokazaliście swoje oddanie sprawiedliwości i prawom człowieka? Nie, wy wprowadziliście egzekucje publiczne i ścinanie głów. Krótko mówiąc, nie zrobiliście nic poza tym, że zdobyliście się na hańbę błagając Amerykę o atak na Syrię. Nawet opozycja, której jesteście samozwańczymi liderami i strażnikami, nie uznaje ani was ani stosowanych przez was metod w kierowaniu waszych spraw, nie mówiąc o sprawach kraju.

Kraj który chcą homogenizować, nie w sensie sekciarskim, etnicznym czy religijnym, a raczej w sensie ideologicznie wypaczonym. Każdy im przeciwny, chrześcijan czy muzułmanin, jest in fidelem, zabijali muzułmanów ze wszystkich sekt i ostro atakowali syryjskich chrześcijan. Atakowali nawet zakonnice i biskupów, porywając ich po ataku w Ma’loula, ostatniej wspólnoty jeszcze mówiącej językiem Jezusa Chrystusa. To wszystko zrobili by zmusić syryjskich chrześcijan do opuszczenia ich kraju. Ale nie wiedzieli o tym, że my w Syrii stanowimy jedność. Kiedy atakuje się chrześcijaństwo, wszyscy Syryjczycy są chrześcijanami, kiedy atakuje się meczety, wszyscy Syryjczycy są muzułmanami. Każdy Syryjczyk jest z Raqqa, Lattakia, Sweida, Homs albo krwawiącego Aleppo, kiedy atakowane jest jedno z tych miejsc. Normalny Syryjczyk nigdy nie zaakceptuje ich odrażających prób zasiania buntu sekciarskiego i religijnego. Krótko mówiąc, Ladies and Gentlemen, wasza „wspaniała rewolucja syryjska” popełniła każdy śmiertelny grzech.

Jest druga strona tego mrocznego posępnego obrazu. Światełko na końcu tunelu świecące przez zdecydowanie i niezłomność narodu syryjskiego, odwaga armii syryjskiej w ochronie naszych obywateli i odporność i wytrwałość państwa syryjskiego. Kiedy to się dzieje, są państwa które okazały nam prawdziwą przyjaźń, uczciwe państwa, które stanęły po naszej stronie przeciwko złu, nawet kiedy to zło wszyscy mogli widzieć. W imieniu narodu syryjskiego i państwa, chciałbym podziękować Rosji i Chinom za poszanowanie suwerenności i niepodległości Syrii. Rosja była prawdziwym orędownikiem na scenie międzynarodowej mocno broniąc, nie tylko słownie, ale i czynami, założycielskich zasad ONZ poszanowania suwerenności państw. Podobnie Chiny, kraje BRICS, Iran, Irak i inne kraje arabskie i muzułmańskie, poza krajami afrykańskimi i z Ameryki Łacińskiej, również prawdziwie strzegły aspiracji narodu syryjskiego, a nie ambicji innych rządów wobec Syrii.

Tak, Ladies and Gentlemen, naród syryjski, jak każdy inny naród w regionie, aspiruje do wolności, sprawiedliwości i praw człowieka, on aspiruje do większego pluralizmu i demokracji, do lepszej Syrii, bezpiecznej, dostatniej i zdrowej. On aspiruje do budowania mocnych instytucji, a nie niszczenia ich, do strzeżenia naszych narodowych relikwii [eksponatów] i miejsc dziedzictwa, a nie grabieży i niszczenia. Aspiruje do silnej armii narodowej, która broni naszego honoru, naszego narodu i naszego bogactwa narodowego, armii która broni granic Syrii, jej suwerenności i niepodległości. Ladies and Gentlemen, on nie aspiruje do armii najemników ‚wolnej’ do porywania za okup albo wykorzystania ich jako żywych tarczy. ‚Wolnej’ do kradzieży pomocy humanitarnej, okradania biednych i nielegalnego handlu organami żywych kobiet i dzieci, ‚wolnej’ do kannibalizowania ludzkich serc i wątroby, grillowania głów, werbowania dzieci-żołnierzy i gwałcenia kobiet.

Wszystko to odbywa się dzięki potędze broni, broni dostarczanej przez kraje tu reprezentowane, które uważają, że są zwolennikami „umiarkowanych grup”. Powiedzie nam, na litość boską, gdzie jest to umiarkowanie we wszystkim co przedstawiłem?

Gdzie są te mętne umiarkowane grupy, za których plecami się ukrywacie? Czy to te same stare grupy, który nadal są wspierane militarnie i publicznie przez Zachód, które przeszły jeszcze brzydszą operację plastyczną twarzy z nadzieją przekonania nas do tego, że zwalczają terroryzm? Wszyscy wiemy, że nieważne jak ich machina propagandowa próbuje wypolerować ich wizerunek pod nazwą umiarkowania, ich ekstremizm i terroryzm stanowią jedno i to samo. Oni wiedzą, tak jak my wszyscy, że pod pretekstem wspierania tych grup, al.-kaida i jej pomocnicy zbrojeni są w Syrii, Iraku i innych krajach regionu.

Takie są realia, Ladies and Gentlemen, więc obudźcie się na niezaprzeczalną rzeczywistość, że Zachód wspiera pewne kraje arabskie w dostarczaniu przez nie śmiertelnej broni dla al.-kaidy. Zachód publicznie twierdzi, że zwalcza terroryzm, podczas gdy faktycznie potajemnie go podkarmia. Wszyscy którzy nie widzą tej prawdy są nieświadomie albo świadomie ślepi, i chcą zakończyć to co rozpoczęli.


Czy takiej Syrii chcecie? Strata tysięcy męczenników i nasze wcześniej wymarzone bezpieczeństwo i bezpieczeństwo narodowe zastąpione przez apokaliptyczne zniszczenie. Czy takie są aspiracje narodu syryjskiego, które chcecie spełnić? Nie, Ladies and Gentlemen, Syria taka nie będzie, i dlatego tu jesteśmy. Pomimo wszystkiego co niektórzy zrobili, przybyliśmy tu by ratować Syrię: zatrzymać ścinanie głów, zatrzymać kannibalizowanie i rzeź. Przybyliśmy tu by pomóc matkom i dzieciom wrócić do domów, z których wypędzili ich terroryści. Przybyliśmy by chronić cywilny i bezstronny charakter państwa, zatrzymać marsz Tatarów i Mongołów przez nasz region. Przybyliśmy by zapobiec upadkowi całego Bliskiego Wschodu, by bronić cywilizacji, kultury i różnorodności, i zachować dialog cywilizacji w kolebce religii. Przybyliśmy by bronić tolerancyjny islam, który zniekształcono, i bronić chrześcijan Lewantu. Jesteśmy tu by powiedzieć naszym syryjskim wygnańcom by wracali do swojej ojczyzny, bo w każdym innym miejscu zawsze będą obcokrajowcami, i bez względu na różnice między nami, nadal jesteśmy braćmi i siostrami.

Przybyliśmy by zatrzymać terroryzm jak zrobiły inne kraje, które poznały jego gorzki smak, podczas gdy głośno i stale zapewniają, że dialog między Syryjczykami jest jedynym rozwiązaniem, ale tak jak inne kraje zaatakowane przez terroryzm, mamy konstytucyjny obowiązek obrony naszych obywateli, i nadal będziemy walczyć z terroryzmem atakującym Syryjczyków, niezależnie od ich afiliacji politycznych. Przybyliśmy by nie odpuścić odpowiedzialnym, tak długo, jak poszczególne kraje nadal będą wspierać terroryzm, ta konferencja nie przyniesie żadnych owoców. Polityczny pluralizm i terroryzm nie mogą koegzystować na tej samej scenie. Polityka może rozwijać się tylko zwalczając terroryzm, a nie może rozwijać się w jego cieniu.

Jesteśmy tu jako przedstawiciele syryjskiego narodu i państwa, ale niech to będzie jasne dla wszystkich, a doświadczenie jest tego najlepszym dowodem, że nikt nie ma prawa nadawania czy odbierania legalności prezydentowi, rządowi, konstytucji, prawu czy czemukolwiek w Syrii poza samymi Syryjczykami, jest to ich konstytucyjne prawo i obowiązek. Dlatego niezależnie od zawartego tu porozumienia, będzie ono tematem narodowego referendum. Mamy obowiązek przekazywania pragnień naszego narodu, a nie definiowania jego losu, a ci którzy chcą słuchać woli narodu syryjskiego nie powinni mianować się na jego rzecznika. Tylko Syryjczycy mają prawo wyboru własnego rządu, własnego parlamentu i własnej konstytucji, wszystko inne to tylko gadanie i nie ma żadnego znaczenia.

Na zakończenie, do wszystkich tych zgromadzonych tutaj i każdego oglądającego to na całym świecie: w Syrii zwalczamy terroryzm, terroryzm który zniszczył i nadal niszczy, terroryzm w sprawie którego Syria wołała od lat 1980, na głuche uszy, o zjednoczony front by go pokonać. Terroryzm uderzył w Ameryce, Francji, Brytanii, Rosji, Iraku, Afganistanie, Pakistanie, lista jest dłuższa i on dalej się szerzy. Podejmijmy współpracę by go zwalczać, pracujmy razem by zatrzymać jego przerażającą i obskurancką ideologię. Następnie, pozwólcie nam, Syryjczykom, stanąć w jedności by koncentrować się na Syrii i rozpocząć odbudowę jej struktur społecznych i materialnych. Jak powiedziałem, dialog jest podstawą tego procesu, i pomimo naszej wdzięczności krajowi-gospodarzowi, zaręczamy, że prawdziwy dialog między Syryjczykami powinien faktycznie toczyć się na syryjskiej ziemi i pod syryjskim niebem.

Dokładnie rok temu syryjski rząd przedstawił wizję rozwiązania politycznego, pomyślmy ile niewinnej krwi moglibyśmy uratować, gdyby pewne kraje zastosowały rozsądek zamiast terroryzmu i destrukcji. Przez cały rok wołaliśmy o dialog, ale terroryzm nadal atakował syryjskie państwo, jego naród i instytucje.

Dzisiaj, na tym spotkaniu mocarstw zachodnich i arabskich, mamy prosty wybór: możemy zwalczać terroryzm i ekstremizm razem i rozpocząć nowy proces polityczny, albo możecie dalej wspierać terroryzm w Syrii. Odrzućmy i odizolujmy czarne dłonie i fałszywe twarze, które publicznie uśmiechają się, ale potajemnie dokarmiają ideologię terrorystyczną, uderzając dzisiaj w Syrię, a ostatecznie roznosząc tę infekcję na nas wszystkich. To jest chwila prawdy i przeznaczenia by podjąć się tego wyzwania.
Dziękuję.


Źródła:
  • http://www.thetruthseeker.co.uk/?p=89091
  • http://sana.sy/eng/21/2014/01/22/523706.htm


Tłum. z j. ang. Ola Gordon
http://wolna-polska.pl/wiadomosci/niepublikowane-przemowienie-inauguracyjne-delegacji-syryjskiej-genewie-2014-02