przeklejka
„Wolna
Europa" przemieszcza się do Moskwy
Przedstawiony przez Biuro Bezpieczeństwa Narodowego (BBN), organ doradczy prezydenta RP projekt „Doktryny Bezpieczeństwa Informacyjnego RP" jest dokumentem przerażającym. Narusza wiele zapisów polskiej konstytucji.
Ponad to, nie tylko publicznie obnaża słabość polskiego państwa, które widzi swoje porażki w polityce zagranicznej czy w krytycznych postawach i opiniach społeczeństwa, jako skutek propagandy i dezinformacji, przede wszystkim Rosji, odbierając tym samym Polakom i obserwatorom zagranicznym, prawo do suwerennej jego oceny. Ale także proponuje organom państwa, w tym kontrwywiadowi, „eliminację źródeł dezinformacji" wykrytych na podstawie „stałego monitoringu przekazu propagandowego ukierunkowanego na Polskę i dyskredytującego polską politykę zagraniczną".
„Eliminacja
źródła" (poz.31 pozycja 11 w rozdz. 3 „Koncepcje zadań
operacyjnych w zakresie bezpieczeństwa informacyjnego RP), to w
praktyce wywiadów — fizyczna eliminacja człowieka lub jego
pojmanie i zatrzymanie, bądź wydalenie z kraju. Zgodnie z Doktryną,
ma to być ona prowadzone w ramach zapobiegawczych „działań
kontrwywiadowczych" (należących do „głównych zadań
sektora publicznego") skierowanych przeciwko „aktywizacji
przez obce państwo", w domyśle Rosję, wybranych grup
społecznych, realizujących „cele sprzeczne z interesem RP"
(pkt 30 poz.17).
Do takiej grupy społecznej kontrwywiad może zaliczyć polskich dziennikarzy, publicystów i komentatorów politycznych, publikujących swoje artykuły i opinie za pośrednictwem „Sputnika". Np. mnie, red. Zofię Bąbczyńską-Jelonek, za notoryczne krytykowanie szefów polskiej dyplomacji, czy polityki zagranicznej RP. Za co mogę zostać przez tajniaków zatrzymana lub „wyeliminowana". Represje te dot. też dziennikarzy innych państw oraz osób wyrażających swoje opinie w internecie — na forach społecznościowych, czatach, w prowadzonych blogach itp. A także polskie media, które współpracują z „zewnętrznymi źródłami dezinformacji i propagandy".
Polacy w oczach BBN
Autorzy
projektu „Doktryny…" ocenili, że w Polsce społeczeństwo
obywatelskie funkcjonuje niedoskonale a tożsamość narodowa Polaków
jest mizerna, dlatego zagrożeniem dla bezpieczeństwa narodowego z
tego powodu, może być rozpowszechnianie i powielanie treści
propagandowych pokazujących w negatywnym świetle polską rację
stanu — „co de facto szkodzi interesom państwa"
(pkt 5).
Do tego „zagrożenia" polskiej racji stanu, będzie można zaliczyć np. prezentowaną powszechnie, nie tylko w mediach, rusofobię lub kuriozalne wystąpienia szefów polskiej dyplomacji.
Ponieważ
Polacy, wg Doktryny, źle funkcjonują jako obywatele, czyli nie
prezentują postaw oczekiwanych, państwo, a na dodatek polityka
informacyjna państwa jest fatalna (pkt 6, poz.1), dlatego
podatni są na wrogą perswazję,
agresywne działania propagandowe i dywersję ideologiczną.
Wszystko to powoduje, zdaniem BBN, że pojawiają się i
rozwijają wśród Polaków postawy antypaństwowe, agresywne i
defetystyczne. Na dodatek z tego samego powodu narastają u Polaków
negatywne postawy społeczne, a nawet, jak zapisano w Doktrynie,
powstają i rozwijają się konflikty społeczne, zgodne z intencjami
„przeciwnika informacyjnego". W dalszych zapisach dokumentu
wynika, że dotyczy to konfliktów wśród mniejszości polskiej
na Litwie, Ukrainie i Białorusi, inspirowanych przez rosyjską
propagandę (pkt.23, poz.6 oraz pkt 32, poz.10).
Zdaniem
BBN, w Polsce istnieją lub są tworzone tzw. „agentury wpływów",
kreowane z zagranicy i „inspirowane do zakładania lub finansowania
partii politycznych", co jest zakamuflowanym pomówieniem partii
Mateusza Piskorskiego o jej finansowanie z Rosji. Ten sam zarzut
odnosi się do organizacji społecznych „wspierających i
realizujących obce interesy w Polsce". Do nich będzie można
zaliczyć na mocy organizacje czy instytucje, organizujące np.
oddolnie „Dni Rosji w Polsce", albo władze uczelni
zapraszające ambasadora Rosji na wykład nt. polityki zagranicznej
FR. Są też wg BBN w Polsce bliżej nieokreśleni „agenci zmiany
sterowani z zewnątrz", stanowiący zagrożenie dla
bezpieczeństwa Polski.
Z powodu "agresji informacyjno-propagandowej" obniżają się „morale" Polaków, które wpływają negatywnie na „polityczno-militarne procesy decyzyjne".
Po
takiej diagnozie, znakomita większość Polaków w kraju i
zagranicą, powinna się obrazić na władzę. Przede wszystkim za
próbę pozbawienia ich prawa do kierowania własnym życiem,
podejmowania suwerennych decyzji, ograniczenia im samodzielnego
myślenia czy wyrażania własnego, autonomicznego zdania, tylko
dlatego, że nie podzielają „polskiej racji stanu", albo nie
akceptują określonych przez władze „polskich interesów"
np. w postaci działań antyrosyjskich lub kontrowersyjnych opinii
ministra Schetyny.
Warto
jest przypomnieć zapisy konstytucji RP, w której wyraźnie
zapisano, że Polska jest dobrem wspólnym wszystkich obywateli
(art.1), a nie wyłącznie władzy, że władza zwierzchnia w RP
należy do Narodu (art.4, pkt 1), tym samym Naród ma niezbywalne
prawo do wyrażania własnego zdania na temat państwa i nie musi się
ono akurat podobać władzy.
Polskie pięty Achillesowe
W
projekcie Doktryny wiele poświecono uwagi prezentowaniu na zewnątrz
polskiej polityki zagranicznej oraz stosunkom z mniejszościami
polskimi we wschodnich państwach transgranicznych.
Analitycy BBN stwierdzają, że media o zasięgu międzynarodowym szerzą „treści antypolskie"(pkt 23, poz.10). Tworzą one, w obiegu informacyjnym na Zachodzie — obraz Polski, jako kraju ksenofobicznego i antysemickiego, inspirują konflikt polsko-litewski „na tle mniejszości polskiej na Litwie", w szczególności zaś „możliwość tworzenia przez służby specjalne wrażenia istnienia zbrojnego separatyzmu na Wileńszczyźnie". Inspirują również „konflikt polsko-ukraiński na tle historycznym przy możliwym zastosowaniu zamachów terrorystycznych, rzekomo dokonywanych przez Ukraińców Polakom, i odwrotnie".
Czytając
tekst projektowanej Doktryny, można odnieść wrażenie, że
negatywne oceny dot. polityki zagranicznej RP, ujawniane publicznie w
kraju i zagranicą, (pkt 23 poz. 3 i 4) i wywołujące „nastroje
antypolskie" w zagranicznych społeczeństwach i elitach
politycznych, zwłaszcza państw UE i NATO (pkt.26 poz.3) — są
wynikiem działań wrogiej propagandy, przede wszystkim Rosji,
natomiast nie mają swoich źródeł w samej Polsce czy w polskim
MSZ.
Ta sama sugestia wpływu czynników zewnętrznych dotyczy wszelkich konfliktów i napięć w stosunkach międzynarodowych Polski, bilateralnych i multibilateralnych (pkt. 23), np. na Litwie.
Urabianie mediów, wykorzystywanie trolli
Bezpieczeństwo
informacyjne Polski, wymaga wg Doktryny, współpracy państwa z
mediami, m.in. w celu „wdrażania mechanizmów kontrinformacji"
i „uświadamiania obywateli na poziomie narodowym" (pkt.30,
poz.16).
Mniejszości
polskie mają być objęte powszechnym dostępem do mediów
elektronicznych (radia i TV). Jednym z zadań jest też „tworzenie
silnej konkurencji dla mediów rosyjskich, jako głównego
przekaźnika informacji /propagandy"(pkt. 31 poz.10).
Wykorzystanie potencjału mediów, zgodnie z Doktryną, odbywać się
będzie w ramach ofensywnych działań operacyjnych państwa (pkt
47), m.in. przez opracowanie procedur współpracy z mediami
masowymi, wybranymi do walki informacyjnej (pkt. 47 poz. 3).
Administracja państwa i jej służby zacieśnią z nimi współpracę
(pkt 47 poz. 4). Przewiduje się także stworzenie silnego kanału
informacyjnego, m.in. poprzez przekształcenia programowe TVP Polonia
i wykorzystanie internetu do prowadzenia walki informacyjnej. W walce
tej uczestniczyć ma „samorganizujące się spłeczeństwo
obywatelskie" czyli tzw. „dobre trolle". (pkt 33, poz.4).
Pomysły BBN, można żartobliwie podsumować stwierdzeniem jednego z Internautów: „Jeszcze parę lat i spokojnie będzie można zmienić nazwę SPUTNIK na WOLNA EUROPA. Tym razem nie z Monachium, a z Moskwy Efekt ten sam".
Mówiąc
już poważniej, walka z niezależnymi mediami, przede wszystkim z
MIA „Russia Segodnia" i jej polskojęzycznym „Sputnikiem",
wchodzi w fazę szalenie niebezpieczną.
Wiele założeń proponowanej Doktryny sięga po zakazane konstytucyjnie praktyki (cenzura prewencyjna), wskrzesza instytucje skompromitowane jak np. Urząd Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk z czasów PRL. Narusza elementarne prawa konstytucyjne Polaków dot. ich wolności, m.in. do własnej opinii i jej upowszechniania, narusza międzynarodowe standardy dot. wolności mediów.
Doktryna
niesie Polakom, zwłaszcza dziennikarzom, współpracującymi z
zagranicznymi redakcjami (rosyjskimi przede wszystkim), ze względu
na wyznawane przez nich idee i poglądy oraz wygłaszane publicznie
opinie i sądy — groźbę represji, szykan, zagrożenie
nietykalności osobistej, a nawet zagrożenia życia.
A
wszystko, dlatego, że ktoś publicznie skrytykował, w rosyjskich i
innych zagranicznych mediach, poczynania polskiej dyplomacji.
Słusznie zresztą.
Zofia
Bąbczyńska-Jelonek, publicystka polska