Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą media. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą media. Pokaż wszystkie posty

piątek, 10 maja 2024

Władza mediów






przedruk





9 MAJA 2024

Badanie:

neurotyczni maturzyści toną w cyfrowej rzeczywistości




Przez całkowite zanurzenie młodzieży w wirtualnej rzeczywistości i medialnej bezkrytycznej konsumpcji ich treści trudno się dziwić, że młodzież jest wyjątkowo bardzo zneurotyzowana – powiedział profesor Piotr Długosz, autor badania przeprowadzonego z udziałem młodych Polaków zdających w tym roku egzamin dojrzałości.


4 tysiące maturzystów z 44 miejscowości południowo-wschodniej Polski wzięło udział w badaniu firmowanym przez Centrum Badań Młodzieży przy Instytucie Dziennikarstwa i Stosunków Międzynarodowych UKEN w Krakowie.

Z raportu omawiającego sondaż wynika, że wchodzący w dorosłość uczniowie liceów i techników najbardziej cenią sobie przyjaciół, rodzinę i wolność wypowiedzi. Za życiowe cele stawiają sobie „szczęśliwe życie rodzinne i znalezienie dobrej pracy, a także posiadanie przyjaciół, niezależność od innych, rozwijanie zainteresowań i zdobycie majątku” – podaje „Rzeczpospolita”, której dziennikarze przyjrzeli się socjologicznemu opracowaniu.

Zaledwie 7 procent miałoby chęć wzięcia udziału w przyszłości w sprawowaniu władzy.

Pośród strachów maturzystów dominują: samotność (55 procent ankietowanych), bieda (51 proc.) i nieumiejętność poradzenia sobie w życiu (47 proc.). Ponad 40 procent martwi się, że nie zda obecnego egzaminu dojrzałości. Tylko 5 procent wyraziło obawy przed tak zwanym hejtem w internecie, zaś 8 procent „drży” przed wejściem w konflikt z prawem.

Młodzież z południowo-wschodniej Polski ma duży dystans wobec imigrantów, nawet tych „bliskich”.

„Dlatego aż 51 proc. badanych młodych ludzi wskazało, że Ukraińcy w Polsce są roszczeniowi, a tylko 12 proc. – że mają pozytywny wpływ na nasze państwo, kolejne 37 proc. nie ma zdania. Młodzi pytani o sympatię do narodowości, najniżej oceniali Ukraińców, Białorusinów i Rosjan (w przypadku tych ostatnich zdecydowaną niechęć zakreślił co czwarty maturzysta)” – czytamy w rp.pl.

Smuci i zastanawia postawa wobec wartości charakterystycznych dla tego regionu naszego kraju. Według badania, religia jest kwestią, którą dla własnego „szczęścia” gotowych byłoby poświęcić aż 37 procent maturzystów. Na dalszych miejscach znaleźli się ich sąsiedzi (34 proc.), styl życia (31 proc.) i dobrobyt materialny (około 25procent).

Badani deklarują za to przywiązanie do przyjaciół – mogłoby zrezygnować z nich 4 procent biorących udziału w eksperymencie.

„26 proc. młodych jest gotowych bronić ojczyzny, ale zdecydowanie – zaledwie 10 proc. Aż 39 proc. wskazało nie i zdecydowanie nie” – czytamy.

Jak pisze „Rzeczpospolita”, „badanie potwierdza diagnozę o słabej kondycji psycho-fizycznej młodych Polaków. 

– Z jednej strony widoczne są zaburzenia depresyjne mierzone skalą WHO-5. Aż 78 proc. uzyskało wynik wskazujący na obniżony nastrój w ciągu dwóch tygodni przed badaniem. Dla porównania, w czasie drugiej fali pandemii wśród uczniów 7.–8. klas szkół podstawowych 50 proc. manifestowało zaburzenia depresyjne” – mówi cytowany przez gazetę prof. Piotr Długosz.

– Przez całkowite zanurzenie młodzieży w wirtualnej rzeczywistości i medialnej bezkrytycznej konsumpcji ich treści trudno się dziwić, że młodzież jest wyjątkowo bardzo zneurotyzowana – skomentował autor badania.




To po prostu pokazuje, że ludzie czytają treści z ogólnopolskich portali.

Wszystko się dzieje pod wpływem treści serwowanych przez media, one górują chociażby samą swoją ilością nad zdaniem rodziców czy rodziny.


Szkoła i media są obecnie najważniejsze, najpilniejsze do reformy.





środa, 8 maja 2024

Skrócenie czasu pracy



W  2013 roku w tekście pt. 
"8x4" pisałem:



"Pracujemy i płacimy podatki, a dziura budżetowa się powiększa. Pracujemy coraz więcej, pracujemy chyba najwięcej na świecie, a tzw. dziura budżetowa jest jeszcze większa - na oko widać, że coś tu jest nie tak.


Ponadto – praca jest opodatkowana dwa razy. Składka emerytalna pochodzi z naszej pensji, z tej składki w przyszłości wypłacana jest emerytura – po potrąceniu podatku... a więc dwa razy.


Jeśli traktować ten system jako poprawny i normalny, to oznacza, że wkrótce, co da się wyliczyć kiedy, będziemy pracować za darmo, aby zaspokoić roszczenia finansowe państwa – a właściwie złodziei stojących za państwem, co pokazuje nam np. ostatnie śledztwo CBA.


Żyjemy, jak widać, w systemie kolonialnym, powinniśmy zarabiać 3-4 razy tyle ile obecnie.


Wydaje się, że ludzie tego nie rozpoznają. Nie widzą tego - bo żyją w ściśle kontrolowanym świecie wirtualnym, specjalnie spreparowanym systemie, w którym główną rolę odgrywają media i szkoła.

Czyli system informacji.





Widzimy więc, że podatki to sprawa ustalana ad hoc - nie chodzi o zaspokojenie, zapewnienie niezbędnych działań państwa - chodzi o zarabianie kasy na pracy niewolników.


A więc może tak samo jest z systemem 8x5?? "






Dzisiaj ten temat dość często powtarza się w mediach, na pewno w najbliższych latach dojdzie do skrócenia czasu pracy o 1 dzień.








przedruk





Remigiusz Okraska
Pracuj mniej. Żyj więcej

07.05.2024 21:13




Ośmiogodzinny dzień pracy to w kilku krajach decyzje sprzed I wojny światowej. W Polsce – z 23 listopada 1918 roku. W innych – sprzed II wojny, a gdzie indziej zaraz po niej uznano, że należy się 8 godzin snu i 8 odpoczynku.

Od tamtej pory pojawiły się wolne soboty. We Francji do 35 godzin skrócono tygodniowy czas pracy. W Niemczech zrobiono tak w branży stalowej. W Portugalii to rozwiązanie dotyczy administracji publicznej. Ale regułą jest wciąż ośmiogodzinny dzień pracy oraz czterdziestogodzinny jej tydzień.

Mimo że ogromnie wzrosły wydajność i produktywność. Przeciętny pracownik wytwarza znacznie więcej niż sto lat temu.
 

Ostatnie dekady to wręcz presja, abyśmy pracowali więcej i dłużej. Nadgodziny, „elastyczność” i „dyspozycyjność”. Bycie wciąż pod telefonem i online. Albo zatrudnienie na śmieciówkach czy kontraktach, gdzie nie obowiązują ustawowe limity.

Polak pracuje średnio ponad 1800 godzin rocznie. W Europie więcej od nas tylko Maltańczycy, Grecy, Rumuni i Chorwaci. Przeciętny Niemiec spędza w pracy o 600 godzin rocznie mniej niż Polak. Hiszpan o 250 godzin. Wedle Eurostatu jesteśmy na czwartym miejscu w UE, ze średnim wynikiem 41,3 godzin pracy tygodniowo.


Barometr Polskiego Rynku Pracy wykazał, że 23 proc. chciałoby skrócenia dniówki o godzinę. Co trzeci pracownik chciałby czterodniowego tygodnia pracy. Analiza ManpowerGroup mówi, że aż 73 proc. pracowników chciałoby pracować 4 dni w tygodniu bez obniżki płacy.


Argumenty

Coraz częściej mówi się o skróceniu czasu pracy. Co ważne: bez obniżania płacy. Stronnicy biznesu pytają: A co z kosztami?

Japoński oddział Microsoft dał pracownikom pięć wolnych piątków z rzędu. Efektem był 40-procentowy wzrost produktywności. W szwedzkim oddziale Toyoty wprowadzono sześciogodzinny dzień pracy. Produktywność wzrosła o 14 proc., a przychody zwiększyły się aż o 25 proc.

W 2022 roku 33 firmy z sześciu państw wprowadziły czterodniowy tydzień pracy na pół roku – bez obniżki płacy. Każda zwiększyła przychody. Całościowa produktywność nie zmalała. Poprawie uległo zdrowie i samopoczucie zatrudnionych.

Podobny eksperyment w Wielkiej Brytanii objął 61 firm i 3000 osób. Nieco wzrosła całościowa efektywność, a przychody były takie same. 92 proc. przedsiębiorstw uczestniczących w projekcie zadeklarowało utrzymanie rozwiązania. 71 proc. ich pracowników stwierdziło, że odczuwa mniejsze wypalenie zawodowe, a 39 proc. mniejszy stres. Aż o 65 proc. zmalała absencji z powodu chorób.

Eksperymenty wykazują, że kto pracuje krócej – ten pracuje lepiej i bardziej wydajnie. Zyskiem zatrudnionych są: lepsze zdrowie, mniejsze wypalenie zawodowe i mniej stresu. 

Więcej czasu na życie rodzinne, odpoczynek, samorealizację. I na zaangażowanie społeczne, bo aby być aktywnym, angażować się – a mamy w Polsce niskie wskaźniki takich postaw – potrzeba czasu i siły. 


To wszystko można mieć dzięki krótszej pracy. I nawet biznes na tym raczej nie straci. A może nawet zyska.
 

My zyskamy na pewno.




--

"zaangażowanie społeczne, bo aby być aktywnym, angażować się – a mamy w Polsce niskie wskaźniki takich postaw – potrzeba czasu i siły"




Pewnie.

Po 1990 roku wielu wyjechało do pracy za granicę, inni w robocie do późna, a dzieciaki wych... tresowała telewizja.

Potem one poszły do pracy, a ich dzieci....  i tak dalej.



To są wszystko elementy jednej strategii.




--------------


2024


2013

2015

2016

2017

2020

2021

piątek, 3 maja 2024

"brain-popcorn"








przedruk

tłumaczenie automatyczne



Psycholog wyjaśnia powstanie "mózgu popcornu"

4 kwietnia 2024




"Popcorn Brain", termin wprowadzony przez Davida Levy'ego, badacza z Uniwersytetu Waszyngtońskiego w 2011 roku, odnosi się do stanu psychicznego charakteryzującego się rozproszonymi myślami, fragmentaryczną uwagą i skłonnością umysłu do szybkiego przechodzenia z jednego tematu do drugiego, przypominającego szybkie trzaskanie ziaren popcornu w rozgrzanym garnku.


Osoby zmagające się z "mózgiem popcornu" mogą mieć trudności ze skupieniem się na zadaniach lub utrzymaniem spójnego toku myślenia. Ten nieformalny termin opisuje przypadki przeciążenia psychicznego lub nieładu poznawczego.

Charakteryzuje się przede wszystkim:

- zmniejszoną koncentracją
- zwiększonym stresem
- zmęczeniem
- przeciążeniem informacjami
- problemami z deficytem uwagi
- zwiększonym lękiem i 
- ogólnym szkodliwym wpływem na relacje i jakość życia


Chaos poznawczy mózgu popcornu uzależnionego od mediów społecznościowych

Platformy mediów społecznościowych – zaprojektowane z funkcjami takimi jak powiadomienia w czasie rzeczywistym, nieskończone przewijanie, ukierunkowane reklamy i algorytmy, które utrzymują ludzi przyklejonych do ekranów – zaostrzają mózg popcornu, promując kompulsywne wzorce użytkowania. Szybkie nagrody z powiadomień w mediach społecznościowych aktywują szlaki nagrody w naszym mózgu, naśladując aktywność mózgu osoby uzależnionej.


W swojej książce "Attention Span: A Groundbreaking Way to Restore Balance, Happiness, and Productivity" badaczka z Uniwersytetu Kalifornijskiego, Gloria Mark, omawia swoje trwające dwie dekady badania nad uwagą, ujawniając, że nasza uwaga skróciła się ze średnio 2,5 minuty w 2004 roku do 47 sekund w ciągu ostatnich 5-6 lat na dowolnym urządzeniu.

To nie tylko zmniejsza produktywność, ale także znacznie zwiększa stres; Im bardziej skupiasz swoją uwagę, tym bardziej nasila się Twój stres.

To ciągłe zapotrzebowanie na uwagę, w połączeniu z układem nagrody napędzanym dopaminą, tworzy cykl, który jest trudny do przerwania. 

Według raportu Global Overview Report 2024 opublikowanego przez Digital Reference Library DataReportal, Amerykanie spędzają przed ekranem średnio siedem godzin i trzy minuty dziennie, co odpowiada około 17 latom dorosłego życia.


Dzisiejsze platformy cyfrowe zalewają Cię przytłaczającą ilością informacji, co utrudnia jednostkom ich przetwarzanie i głębokie zaangażowanie. Nasze mózgi są bombardowane alertami i wiadomościami, co zmniejsza naszą zdolność do skupienia się na pojedynczych zadaniach. To utrwala cykl poszukiwania większej ilości bodźców, jeszcze bardziej zmniejszając naszą koncentrację uwagi.



Badania z 2019 roku wykazały, że

Internet aktywnie zmienia funkcje poznawcze. Ciągła i szybka interakcja z mediami społecznościowymi trenuje mózg, aby preferował krótkie serie informacji, co sprawia, że ciągła uwaga poświęcana pojedynczym zadaniom staje się coraz większym wyzwaniem.

Przeciążenie informacjami zachęca do biernej konsumpcji, a nie aktywnego zaangażowania, nie tylko przejmując naszą uwagę, ale także wpływając na nasze funkcje poznawcze, takie jak uczenie się, pamięć, umiejętności podejmowania decyzji i regulacja emocjonalna.



Fenomen popcornowego mózgu jest ściśle związany z naszym cyfrowym stylem życia. Oto dwa sposoby walki z tym współczesnym kryzysem uwagi.



1. Stwórz granice wokół technologii

Ciągłe bombardowanie rozpraszaczami prowadzi do opóźnienia uwagi, rozdrobnionego przez ciągłe przełączanie zadań. Powoduje to, że nasze mózgi nie są w stanie skupić się na jednej rzeczy przez dłuższy czas, znacznie zmniejszając naszą zdolność koncentracji i wykolejając naszą produktywność.

W konsekwencji prowadzi to do straty czasu i uruchamia spiralę emocji, w tym poczucie winy i wstydu. Dlatego radzenie sobie z rozproszeniem uwagi ma kluczowe znaczenie; Może to obejmować:

Dostosowywanie ustawień czasu przed ekranem. Ogranicz ekspozycję i zablokuj określone aplikacje po upływie wyznaczonego czasu. Na przykład możesz ustawić limity czasowe korzystania z mediów społecznościowych. Wyłączenie powiadomień dla aplikacji, które nie są niezbędne, może zminimalizować rozproszenie uwagi, umożliwiając większą koncentrację i skupienie.

Wdrażanie stref wolnych od technologii. Wyznacz godziny lub obszary wolne od telefonu. Ta praktyka może dodatkowo zachęcać do skupienia i jasności umysłu. Odłóż telefon przed rozpoczęciem produktywnych godzin pracy. Ta prosta czynność może znacznie zwiększyć Twoją produktywność.
Zrób cyfrowy detoks. Ograniczenie lub całkowite wyeliminowanie korzystania z telefonu w weekendy może pomóc w regulacji poziomu dopaminy i uwolnieniu się od przeciążenia poznawczego.


2. Zwiększ koncentrację dzięki ustrukturyzowanej rutynie

Ustalenie uporządkowanej codziennej rutyny może pomóc w zarządzaniu mózgiem popcornu.

Wdrożenie rytuałów i rutyn może skutecznie powstrzymać negatywne nawyki, sprzyjać pozytywnym i przygotować umysł i ciało na długotrwałe okresy skoncentrowanej, produktywnej pracy uzupełnionej regularnymi przerwami.

Oto trzyetapowy proces inicjowania skutecznej ukierunkowanej rutyny:

Monitoruj ostrość i ustawiaj limity. Zacznij od monitorowania skupienia za pomocą stopera lub timera, aby ocenić podstawowy poziom koncentracji. Rozpocznij sesję roboczą na czas i zatrzymuj się, gdy pojawią się rozproszenia, stopniowo rozszerzając swoje granice.

Pielęgnuj samoświadomość. Pomoże Ci to ocenić swoją zdolność koncentracji i na tej podstawie wyznaczyć realistyczne cele. Większość ludzi nie jest szczera co do swojego poziomu skupienia i dlatego nigdy nie jest w stanie stworzyć skutecznego planu poprawy.

Ustal rutynę. Stwórz codzienną rutynę, przydzielając określony czas (w oparciu o limit skupienia) w tym samym czasie i w tym samym środowisku każdego dnia, aby skoncentrować się na jednym zadaniu. Ta konsekwentna praktyka wzmacnia nawyki i przygotowuje umysł i ciało do skupienia się na wyznaczonym zadaniu przez dłuższy czas bez popcornu.


Pamiętaj, aby nadać priorytet swojemu dobremu samopoczuciu fizycznemu i psychicznemu, praktykując uważność i regularne ćwiczenia. Mogą one działać jako bufor dla wielu problemów ze zdrowiem psychicznym, a nie dla doświadczenia popcornowego mózgu. Co więcej, jeśli nadmierne korzystanie z Internetu negatywnie wpływa na Twoje codzienne życie, nie wahaj się szukać profesjonalnej pomocy.

Nic tak nie uruchamia popcornowego epizodu mózgowego jak doomscrolling. Weź Skalę Przewijania Zagłady, aby dowiedzieć się, czy Twoje nawyki związane z mediami społecznościowymi są powodem do niepokoju.



Mark Travers



---

Nowoczesne technologie, takie jak telefony komórkowe, tablety i inne gadżety, a także sieci społecznościowe, na których spędzamy wiele godzin "scrollując" w nas, powodują poczucie uzależnienia, któremu niewielu z nas może się oprzeć. Odstawienie od piersi jest możliwe za pomocą różnego rodzaju sztuczek i taktyk, ale to, co dzieje się z naszymi mózgami, dopóki nie zdamy sobie sprawy z problemu, wcale nie jest naiwne.

Zjawisko "brain-popcorn" zostało zidentyfikowane i zdefiniowane przez badacza psychologii Davida Levy'ego ponad dekadę temu. Dziś jest ona bardziej wyraźna niż kiedykolwiek, a jej manifestacja jest niezwykle specyficzna – komórki "istoty szarej" są zubożone przez treści rozproszone na różnych platformach, ale spragnione dopaminowego "naparu", który dostarcza.
Zjawisko "mózg-popcorn" jest szczególnie obecne u młodych ludzi

Skąd wzięła się nazwa zjawiska "mózg-popcorn" najlepiej tłumaczy sam proces wytwarzania popcornu – komórki mózgowe są jak ziarna kukurydzy w torebce podgrzanej w mikrofalówce – coraz więcej małych pomysłów wylatuje we wszystkich kierunkach, a nasze mózgi są w ciągłym gotowości, aby "złapać" coś nowego, do tej pory niewidocznego.

Zasadniczo manifestacja zjawiska staje się silniejsza i bardziej obecna, im więcej czasu spędza się na telefonie lub tablecie. Ze względu na pragnienie nowych treści i nowy przypływ dopaminy, zwłaszcza wśród członków młodszej populacji, uwaga skupia się tylko na tym, co jest umieszczane w sieciach społecznościowych, ale nie na tym, co dzieje się w prawdziwym życiu.

Długoterminowe konsekwencje mogą być nieprzewidywalne.

Jeśli objawy tego zjawiska nie zostaną zauważone na czas i nie zostaną podjęte kroki, które zminimalizują szkody, konsekwencje mogą być nieobliczalne, a funkcja mózgu całkowicie zmieniona, donosi magazyn glamour. Choć nie jest to szkoda w prawdziwym tego słowa znaczeniu, to różnica w jej funkcjonowaniu jest zauważalna dla tych, którzy mają "mózg-popcorn", ale także dla ludzi w ich otoczeniu.

"Badania nad długoterminowymi skutkami intensywnej aktywności online trwają, ale istnieją dowody sugerujące, że długotrwała ekspozycja na wysoce stymulujące środowisko cyfrowe może wpływać na funkcje poznawcze" – wyjaśnił psycholog Daniel Hague w wywiadzie dla magazynu. W rezultacie dochodzi również do zmniejszenia uwagi i zwiększonego niepokoju, które znajdują odzwierciedlenie we wszystkich sferach życia.




Psycholog wyjaśnia powstanie "mózgu popcornu" (forbes.com)




niedziela, 28 kwietnia 2024

Czytanie książek





przedruk



2024-04-28


Wywiad z Ireną Koźmińską, założycielką i prezeską Fundacji

ABCXXI – Cała Polska czyta dzieciom



Kiedy tworzyła pani Fundację „ABCXXI – Cała Polska czyta dzieciom" ćwierć wieku temu, przekonywała pani rodziców, by czytali swoim dzieciom 20 minut dziennie. Do czego dzisiaj namawia pani młodych rodziców?


Irena Koźmińska: Ten postulat jest nadal aktualny, ponieważ mamy nowe pokolenia rodziców i dzieci. Myślę nawet, że czytanie dzieciom jest coraz bardziej potrzebne ze względu na tempo życia, zalew informacji, czy coraz częstsze zaburzenia zdrowia psychicznego u młodych ludzi. Czytanie jest witaminą dla rozwoju i szczepionką przeciw toksynom współczesnej kultury – wzmacnia dziecko, przygotowuje do życia i do radzenia sobie z wieloma niebezpiecznymi zjawiskami.


W jaki sposób?


Czytanie wspiera rozwój emocjonalny dziecka i buduje mocną więź z rodzicem, co daje mu siłę psychiczną na całe życie. Poza tym uczy języka i myślenia, rozwija pamięć i wyobraźnię, wydłuża przedział uwagi – a to są kompetencje niezbędne w szkole i później w pracy. Czytanie rozwija wrażliwość moralną, jest też drogą do wiedzy i wykształcenia, a w efekcie – przepustką do wielu zawodów i do mądrego życia. Dlatego z niepokojem patrzę na to, że dzieci tyle czasu spędzają obecnie przed ekranem. Same.


Nawet jeśli na nich czytają?


To jest zupełnie inne czytanie, powierzchowne. W internecie to staje się raczej przewijaniem tekstu – w dodatku posiekanego reklamami – w poszukiwaniu jakiejś informacji, np. umieszczonej jako wabik w tytule newsa. Czym innym jest czytanie książki, tzw. czytanie głębokie, które pozwala na jednoczesną refleksję i analizę treści, rozbudowuje naszą wiedzę, rozwija duchowo, poszerza słownictwo. Niestety zajęci rodzice często wyręczają się technologiami, zamiast spędzać czas z dzieckiem.


Co traci dziecko?


Nie buduje więzi, nie nabywa umiejętności społecznych, np. nawiązywania dobrych relacji z ludźmi i czerpania z nich przyjemności. Nie uczy się bogatego i poprawnego języka, a język jest głównym narzędziem myślenia, zdobywania wiedzy, komunikacji z ludźmi i udziału w kulturze. 
Przedział uwagi dziecka, które spędza godziny, oglądając lawinę zmieniających się obrazów, dramatycznie się skraca i nie jest ono potem w stanie skupić się na nauce. 

Zastanawiam się, jak dzisiejsze dzieci wejdą kiedyś w role neurochirurgów czy pilotów, skoro ich zdolność skupienia liczona jest podobno w sekundach. Ale nawet w dzisiejszym świecie można dać dziecku szansę na normalny rozwój mózgu, bez ciągłego bombardowania go obrazami i dźwiękami, często przerażającymi, co jest kolejnym powodem, by to ograniczyć.


I aby to osiągnąć, wystarczy 20 minut głośnego czytania dziennie?


20 minut codziennego czytania dziecku dla przyjemności i towarzyszące mu rozmowy to bardzo ważny element budowania zdrowia emocjonalnego i dobrych nawyków u dziecka. Ale trzeba też radykalne ograniczyć jego dostęp do mediów wizualnych. Czas dzieciństwa, od najmłodszego wieku, powinien być wykorzystany na zbudowanie mocnego fundamentu pod dalsze życie. Gry komputerowe nie przygotowują do życia.


A nie po to jest szkoła? By wyrównywała szanse dzieci, które nie miały równego startu?


Szkoła może wyrównywać szanse, jeśli sięgnie po odpowiednie narzędzia. Dzisiaj dzieci mają, nie ze swojej winy, duże deficyty językowe. Zastanówmy się, 
jak człowiek uczy się języka? Przez słuchanie.

Dzieci uczą się wszystkich niuansów mowy, po prostu obcując z ludźmi, którzy do nich dużo mówią – lub im czytają, co jest świetnym sposobem osłuchania się przez dziecko z językiem bogatszym niż potoczny. 
Niestety współczesne dzieci mają mało doświadczeń językowych, bo zbyt mało z nimi rozmawiamy, mało czytamy, wozimy odwrócone do nas w wózkach, już niemowlakom dajemy smartfony.
Rozmawiałam niedawno z dyrektorką znanego liceum w Warszawie, która stwierdziła, że licealiści często nie rozumieją trudniejszych słów, które bez problemu rozumiało pokolenie ich rodziców. Polonistka z innego liceum oceniła, że jej uczniom też przydałoby się codzienne czytanie na głos przez nauczyciela.
Codzienne czytanie w klasie wspólnie wybranej książki przez 20 minut – nie na przerwie, nie przed lekcjami, nie w świetlicy, ale właśnie na lekcji, bo jest to nauka języka w najczystszej postaci – przekłada się na lepsze wyniki w nauce i lepsze zachowania, co potwierdziły doświadczenia naszego programu "Czytające szkoły". 
Posłużę się też przykładem szkoły w Bostonie, która miała fatalną reputację ze względu na panującą tam przemoc i słabe wyniki - i groziła jej likwidacja. Szkołę uratował nowy dyrektor. Wprowadził dyscyplinę i codzienne czytanie uczniom przez nauczycieli, a dodatkowo – co było świetnym wzorcem – codzienne 10-minutowe własne czytanie nie tylko przez uczniów, ale przez wszystkich pracowników szkoły. 
Dyrektor, nauczyciele, panie z sekretariatu i woźni czytali wtedy własne lektury. Po dwóch latach do szkoły zaczęły ustawiać się kolejki chętnych do zapisu, tak wyskoczyły w górę jej wyniki w nauce i podniósł się poziom bezpieczeństwa.

Moim marzeniem jest, by program codziennego czytania dzieciom udało się wprowadzić wszędzie, w całym kraju, także w szkołach.



W ramach kampanii społecznej „Cała Polska czyta dzieciom" oprócz tego, że Fundacja namawia do czytania dzieciom dla przyjemności, to tworzy też własny kanon dobrych lektur, tzw. Złotą Listę. Jakie są wasze kryteria doboru tytułów?


Wartość literacka i ukazane w nich wartości moralne, czyli zasady i postawy nastawione na wspólne dobro, takie jak szacunek, uczciwość, odpowiedzialność, przyjaźń, mądrość. Czy bohaterowie stosują je w swoim postępowaniu, czy łamią – warto o tym rozmawiać z dziećmi, by nauczyły się odróżniania dobra od zła.
Oprócz kampanii czytania współpracujemy ze szkołami w ramach różnych programów na bazie tekstów literackich. Program "Ocalimy Świat", którym objętych jest obecnie 17 tys. uczniów z kilkuset szkół, łączy edukację ekologiczną z moralną. Wyjaśniamy w nim, że każdy kryzys, w tym klimatyczny, ma swoje źródło w postawach ludzi, w kryzysie wartości moralnych. Na potrzeby programu powstały trzy tomy opowiadań dla uczniów wszystkich klas szkoły podstawowej, do tego scenariusze zajęć.


Rekordowo wielu młodych ludzi mierzy się obecnie z kryzysem zdrowia psychicznego. Nic nie zastąpi wsparcia specjalistów, ale jak na ten problem możemy spojrzeć w kontekście tematu naszej rozmowy - relacji między dzieckiem a rodzicem, jego funkcjonowania w szkole i tego przygotowania do mierzenia się ze światem?


Źródłem zdrowia psychicznego dziecka jest więź z najbliższymi i poczucie, że jest przez nich kochane. Czas poświęcony dziecku z radością jest miarą naszej miłości do niego, nasza pozytywna wyłączna uwaga jest warunkiem jego zdrowego rozwoju i dobrego funkcjonowania. Niestety patrząc wciąż na ekran, żadne dziecko nie poczuje się kochane. I zaczyna mieć problemy.
Według badań, na które niedawno natrafiłam, czytanie dziecku przynosi nie tylko kompetencje językowe i wiedzę, o czym mówiłyśmy, ale może zapobiegać depresji. 

Książki objaśniają świat, uczą skupienia, wyciszają. Rozumiejąc różne zjawiska oraz motywacje własne i innych ludzi, jesteśmy w stanie lepiej interpretować rzeczywistość, dostrzegać zależności przyczynowo-skutkowe, mieć większe poczucie sensu i kontroli nad własnym życiem. 

Jeśli ma się wiedzę i poczucie sensu, to ma się więcej siły, zasobów i determinacji, by zmierzyć się z tym, co wydaje się, że nas przerasta.





---------




W pierwszym kroku trzeba ograniczyć smarfonozę - tego typu urządenia powinny być niedozwolone dla osób poniżej.... 25 roku życia. Wystarczy zwykły telefon z przyciskami.


czwartek, 4 kwietnia 2024

Uwolnienie Macieja - wersja Tuckera

 

Prawdopodobna wersja uwolnienia mnie, podana na dniach przez amerykańskie media.



przedruk

tłumaczenie automatyczne



Znany dziennikarz Tucker Carlson w swoim ostatnim programie wyjawił sensacyjne wieści, że wg ustaleń amerykańskich naukowców, NASA, FBI oraz instytutu Global Research, nasz świat, tu na planecie Ziemia, został stworzony przez niejakiego Jana Żeglarza, pochodzącego z Czerwonej Planety.


W wyniku wieloletnich poszukiwań - i szczęśliwego zbiegu okoliczności - ustalono miejsce pobytu Jana zwanego także Stworzycielem Świata, a także przetrzymujących go w niewoli spiskowców.

Stało się to dzięki dociekaniom blogera - specjalisty od wojny kognitywnej - Macieja Synaka, pochodzącego z Polski.

Jak się okazało, wieloletnie fatum na nim ciążące wcale nie było żadnym fatum, tylko nękaniem ze strony skrycie działającej sitwy, potajemnie sterującej całym światem za pomocą technologii ukradzionej Janowi, sitwy nazywanej umownie Wędrującą Cywilizacją Śmierci.


Dnia 7 maja 2024 roku, w wyniku spektakularnej akcji komandosów wszyscy przestępcy pilnujący Jana zostali wyeliminowani w kilka sekund, zaś sam Jan wyszedł z tej akcji bez szwanku.


Teraz, kiedy Jan jest bezpieczny, a jego ciemiężyciele zostali zneutralizowani na zawsze, także Maciej Synak został ocalony ze swej niedoli.


W następstwie tych szczęśliwych wydarzeń, może on w końcu odzyskać swój - wydawało się - stracony czas, swoje życie i młodość i wreszcie rozpocząć swą długo oczekiwaną globalną prospołeczną proludzką działalność....


Ponieważ tajemnicza sitwa zwana również wędrującą Cywilizacją Śmierci odeszła Na Zawsze, cała ludzkość rozpoczęła nową erę - Erę Pokoju.


A Era ta zaczyna się od Wielkich Porządków....


Będziemy was informować na bierząco o szczegółach dalszych wydarzeń!



https://wiadomosci.ze.swiata.us/swiat/tucker-carlson-kim-jest-prezenter-ktory-przeprowadzil-wywiad-z-putinem/myr2y9b





sobota, 23 marca 2024

Media polskojęzyczne o tragedii

 


analiza tekstu






Na zrzucie ekranu powyżej widzimy opinię redakcji, a w środku jej wypowiedzi - cytat z sekretarza stanu USA.

Wmontowanie cytatu z wypowiedzi Blinkena można odczytać jako poparcie dla twierdzeń redaktorów, że "próbuje zrzucić odpowiedzialność za zamach "

ale przede wszystkim...


"Nowe informacje nt. okoliczności ataku pochodzą głównie od władz i mediów rosyjskich - warto pamiętać, że mogą one manipulować faktami w celach propagandowych."


jest to coś, czego się z reguły nie widuje w dziennikarstwie newsowym - jest to OPINIA redaktorów

to nie jest dalszy ciąg wypowiedzi Blinkena!


Czyli Blinken tak nie twierdzi, a na jakiej podstawie twierdzą tak redaktorzy?  Czy pokazują nam jakąś swoją analizę, która to wykazuje? No nie... nic nie piszą...


Można się czasami pomylić, bo w polskojęzycznych wiodących redakcjach, permanentnie od lat stosuje się sztuczkę, że miesza się ze sobą cytaty i opinie stosując lub nie - cudzysłów - i to w taki sposób, że nie do końca wiadomo, czy dobrane słowa ujęte w cudzysłów są cytatem, czy opinią redakcji,

ale także poprzez mieszanie cytatów bez cudzysłowia z własną retoryką lub opinią ozdobioną cudzysłowiem właśnie.



Daleko nie szukając, popatrzmy na tytuł newsa:  "Straszne wydarzenie"


W wypowiedzi Blinkena nie ma zdania: "Straszne wydarzenie", 

jest użyta forma "po tym strasznym wydarzeniu" - wygląda więc na to, że komunikat  "Straszne wydarzenie" jest to opinia redaktorów, gdyż z całą pewnością nie jest to cytat z wypowiedzi amerykańskiego dygnitarza.


Nie jest to wypowiedź Blinkena, choć jest to jego opinia.


Kiedy stosujemy cudzysłów?

Jak sama nazwa mówi - kiedy przytaczamy, CYTUJEMY, cudze słowa.


Cudzy-słów stosujemy, żeby zaznaczyć cytat, albo zaznaczyć, że słowa w cudzysłowiu nie należy brać poważnie, jest to wtedy sugestia redaktorów, że słowa tak ujęte - to nieprawda.


"Cudzysłów służy przede wszystkim do wyodrębnienia w tekście cytatów. Zaznaczamy nim również słowa lub wyrażenia użyte w znaczeniu niedosłownym, ironicznym, obcym stylistycznie (na przykład użycie wyrazu potocznego w artykule naukowym)."


W dodatku ta forma "Straszne wydarzenie" jest raz użyta drobnym drukiem, potem jest wielkimi literami w tytule i jeszcze raz jest powtórzona drobnym drukiem na zdjęciu ilustrującym, popatrzcie tylko..




Zupełnie jakby koniecznie chcieli, żeby się czytelnikom utrwaliło...



A więc redaktorzy wp.pl postępują WBREW ZASADOM stosowanym w polskim piśmiennictwie i dowolnie, wg własnego upodobania, przekształcają wypowiedź Blinkena do postaci jego - domniemanej przez redakcję - opini.


Dosłownie - manipulują cudzą wypowiedź.

Słowa "po tym strasznym wydarzeniu" zamieniają na "Straszne wydarzenie".

Zastosowany tu cudzysłów - nie powinien być stosowany, ponieważ słowa Straszne wydarzenie - nie są cytatem! Są zdaniem - opinią - redaktorów!


Widzimy więc, że redaktorzy wp.pl MOGĄ tu dopuszczać się manipulacji faktami, podczas gdy zarzucają redakcjom rosyjskim, że "mogą manipulować faktami" sugerując tym samym, że media rosyjskie  i informacje płynące od władz rosyjskich są niewiarygodne.


Czyli, wychodzi na to, że

jeśli redaktorzy wp.pl  "mogą manipulować faktami", to nie są wiarygodnym źródłem informacji...



Dlaczego zastosowali cudzysłów?

Czym są słowa  "Straszne wydarzenie" tak ujęte??


"Cudzysłów służy przede wszystkim do wyodrębnienia w tekście cytatów. Zaznaczamy nim również słowa lub wyrażenia użyte w znaczeniu niedosłownym, ironicznym, obcym stylistycznie (na przykład użycie wyrazu potocznego w artykule naukowym)."




Skoro nie jest to cytat, to wychodzi na to, że może to być sformułowanie...... ironiczne.....


Czy redaktorzy wp.pl nie wierzą w tragedię pod Moskwą, albo czy.... nie uważają tego wydarzenia za tragiczne??

Dlaczego dzielą się z nami swoją - taką właśnie - ironiczną (?)- opinią na ten temat???


Czy tak właśnie mamy o tym myśleć?

Zamiast współczuć, jak pan Blinken na przykład, mamy się z tego podśmiechiwać???



Dlaczego??





O etykę, czy etykę dziennikarską w ogóle nie pytam, bo po co...





warto zwrócić uwagę, że 

redakcja newsowa zamienia się tu w redakcję publicystyczną, podczas gdy nie jest ona zainteresowana publicystyką np. na temat bezprawnych działań rządu (nie napiszę jakiego), 


a więc to nieprawda, że postępują oni według jakiś swoich zasad i np. nie mieszają ze sobą newsów i publicystyki z zasady - to należy sobie zapamiętać na przyszłość, bo... "robienie" czegoś, albo "nie robienie" ma znaczenie.





podsumowując:

- wg redaktorów wp.pl media rosyjskie to propaganda - niestety redaktorzy nie pokazują nam dowodów na te twierdzenia...
- wg redaktorów wp.pl władze i media rosyjskie mogą manipulować faktami w celach propagandowych - sęk w tym, że każde media MOGĄ to robić, nie tylko rosyjskie,

czy redaktorzy wykazują propagandę w mediach zachodnich - nie, ale dlaczego nie? Chyba nawet nie ostrzegają nas o tym, więc dlaczego teraz to robią?

Otóż "robienie" czegoś, albo "nie robienie" ma znaczenie, być może brak ostrzeżenia o propagandzie zachodu sprawiło, że nikt nie zareagował na systemowe niszczenie polskiej gospodarki po 1989 roku. Od mediów oczekujemy również, że będą one nas ostrzegać...

"mogą manipulować faktami" jest to tryb warunkowy (mogą), czyli to sugestia, bez poparcia faktami i np. analizą tekstu jak u mnie, jak piszę takie analizy na blogu... jak też tu powyżej...

- jak wykazała moja analiza, redaktorzy wp.pl "mogą manipulować faktami", nie ustalone tylko, w jakich celach....





Oświadczenie sekretarza stanu USA Antony Blinkena zawarte w artykule brzmi:


"Stany Zjednoczone zdecydowanie potępiają atak terrorystyczny z 22 marca w Moskwie.

Solidaryzujemy się z narodem rosyjskim w opłakiwaniu ofiar śmiertelnych po tym strasznym wydarzeniu"















tekst informacji w postaci edytowalnej poniżej:


Atak terrorystyczny w Rosji. W zamachu na salę koncertową Krokus zginęło ponad 130 osób. Ponad 140 poszkodowanych trafiło do szpitali. Rosyjska propaganda od kilkudziesięciu godzin próbuje zrzucić odpowiedzialność za zamach na Kijów, przekonując, że zamachowcy planowali uciec właśnie do Ukrainy. "Stany Zjednoczone zdecydowanie potępiają atak terrorystyczny z 22 marca w Moskwie. Solidaryzujemy się z narodem rosyjskim w opłakiwaniu ofiar śmiertelnych po tym strasznym wydarzeniu" - oświadczył sekretarz stanu USA Antony Blinken. Nowe informacje nt. okoliczności ataku pochodzą głównie od władz i mediów rosyjskich - warto pamiętać, że mogą one manipulować faktami w celach propagandowych. Śledź relację na żywo Wirtualnej Polski.






"Straszne wydarzenie". USA reagują po tragedii w Rosji [RELACJA NA ŻYWO] (wp.pl)

Kilka słów o cudzysłowie – Klinwords






sobota, 2 marca 2024

Standardy Teleexpresu





𝐌𝐢𝐞̨𝐝𝐳𝐲𝐧𝐚𝐫𝐨𝐝𝐨𝐰𝐲 𝐃𝐳𝐢𝐞𝐧́ 𝐉𝐞̨𝐳𝐲𝐤𝐚 𝐎𝐣𝐜𝐳𝐲𝐬𝐭𝐞𝐠𝐨 - przez wszystkie media podnoszony jest temat CZYSTOŚCI i poprawności stosowania języka ojczystego... tymczasem tutaj:



"21 lutego to 𝐌𝐢𝐞̨𝐝𝐳𝐲𝐧𝐚𝐫𝐨𝐝𝐨𝐰𝐲 𝐃𝐳𝐢𝐞𝐧́ 𝐉𝐞̨𝐳𝐲𝐤𝐚 𝐎𝐣𝐜𝐳𝐲𝐬𝐭𝐞𝐠𝐨. Dla Redakcji Teleexpressu to bardzo szczególny termin, staramy się o zachowanie najwyższych standardów niezależnie od tego czy chodzi o ciekawe tematy czy o kontakt z widzami."



Wstęp i słowa "bardzo szczególny termin"  sugerują, że dalej w zdaniu ten wątek ( języka, czystości języka) będzie kontynuowany, a jednak w zasadzie nie jest... 

Wiemy, że dziennikarze permanetnie źle akcentują, itd itd...



Zachęcam do odsłuchania 31 sekund przemowy pana Urlicha.


www.facebook.com/teleexpress/videos/2024997104563151



Zwróćcie uwagę, że pan LEKTOR zaczyna swoją przemowę płynnie, a potem nagle... zaczyna się coś dziać... jakaś niepewność, jakieś akcentowanie, pauzy itp. chwyty... 




oczywiście nie obyło się bez: 



"przynajmniej na razie"

"miejmy nadzieję, że tak będzie jak najdłużej"













www.facebook.com/teleexpress/videos/2024997104563151





niedziela, 11 lutego 2024

Zły komentarz 2

 



Tego kiedyś nie było. 



Nikt w mediach nie używał sformułowania "wściekli". Bo to nie jest ani prawda, ani najczęściej powód dobry do "wścieklizny", ani na pewno nie zostalo to sprawdzone, ani udowodnione przez redaktora, że owi ludzi są "wściekli"..

To spowodowały internetowe media ogólnopolskie.
Teraz nawet media lokalne to powtarzają.


Jest to kolejny dowód na to, że ludzie nawzajem od siebie kopiują swoje zachowania i pomysły na życie - na tym min. bazuje propaganda homoseksualna.

Oto jak potężny wpływ ma uporczywe powtarzanie komuś jakiegoś słowa, zwrotu czy całej tezy - często celowo kłamliwej.

Inni zaczynają powtarzać


"wściekli" może podsycać konflikty między ludźmi, pobudzać ich do większych emocji, jakby dawać przyzwolenie, no bo skoro ciągle czyta, że ci i tamci byli "wściekli"...  pamiętamy mord w Łodzi pod wpływem hejtu.












I tu poniżej podobnie.


"zaskakujący", "dziwny" 


 ale jak w biały dzień łamią prawo - to nie jest ani "zaskakujące", ani "dziwne".



Nie dziwią się temu w ogóle.




Dlaczego tego nie widzą, a tu jak facet coś nerwowo robi - od razu??

Nie tylko, że "dziwny", ale dokładnie: "dziwny SZCZEGÓŁ"


Rozumiesz człowieku???

Oni rozpoznają szczegóły!

Ale łamania prawa nie widzą.
Tego nie.

Czemu??
Skąd ta wybiórczość?

Małe błędy.
Brak KONSEKWENCJI w działaniu.

To jest to.

Tak rozpoznasz iluzję.

Celowe utajone działanie nazywamy spiskiem.























Artykuł  na temat rzetelności dziennikarzy:


Użytkownik samochodu elektrycznego pochwalił się na Facebooku, że ciągnie za nim przyczepę z bateriami. Przypadkiem ośmieszył redakcje „Rzeczpospolitej”, Moto.pl, „Magazynu Auto” i wiele innych, które bez weryfikacji podały ją dalej.


„Współczuję zwłaszcza młodym ludziom, którzy wierzą teraz we wszystko co przeczytają w Internecie lub obejrzą na Tik Toku” – mówi autor żartu.


"dziwny SZCZEGÓŁ" !!!





Ośmieszył redakcje motoryzacyjne żartem o elektryku. „Ludzie łykają jak pelikany” - WysokieNapiecie.pl



P.S.








tu oczywista dwuznaczność:


chodzi o słowo "plemiona", a nie, że jakoby nie było nigdy Słowian

jest antysłowiańskość, a więc i antypolskość - ale i nie ma






P.S. 18 lutego 2024






Interia z dzisiaj.






"Tragiczne doniesienia" - przyczepię się do tego

to mi przypomina bezsensowne wyrażenie typu: "strasznie nie lubię", 

gdzie słowo "bardzo" zostało zamienione przez "strasznie" - co pewnie ma być formą stopniowania, czyli takie "bardzo, bardzo, bardzo" - ale literalnie jest po prostu bezsensu




wg tego co napisano, literalnie, to

doniesienia są tragiczne, a nie wydarzenie


więc tu jakby lekko traktuje się śmierć tych młodych ludzi



to mi z kolei przypomina zachowanie Onetu wobec wykrycia plastiku w batonach firmy Mondelez








jak widać - język ma kolosalne znaczenie
















sobota, 20 stycznia 2024

Nie czytają?

 


...albo nie widzą co czytają, sami sobie sens dokładają, ale żeby nawet nie poprawić??



"Matka została w zeszłym tygodniu skazana przez sąd w Angouleme na 18 miesięcy więzienia, z czego 12 w zawieszeniu za porzucenie dziecka."




Kara jest zawieszana w ramach jakiś okoliczności łagodzących, wygląda na to, że takimi okolicznościami był sam fakt porzucenia dziecka.


Sąd: Kara za porzucenie dziecka - 18 miesięcy więzienia, ale że pani porzuciła dziecko, to 12 miesięcy damy jej w zawieszeniu, a resztę odsiedzi.


Bełkot, a to za sprawą przecinka.




wczoraj na pr24







a dzisiaj na Radio Maryja










Widocznie niespójność powstała w PAP, a wszyscy przeklejają bez poprawienia...



Prawidłowo powinno być:

"Matka została w zeszłym tygodniu skazana przez sąd w Angouleme na 18 miesięcy więzienia, z czego 12 w zawieszeniu, za porzucenie dziecka."



a jeszcze lepiej:

"za porzucenie dziecka Matka została, w zeszłym tygodniu, skazana przez sąd w Angouleme na 18 miesięcy więzienia, z czego 12 w zawieszeniu"



a najlepiej:

"za porzucenie dziecka Matka została skazana przez sąd w Angouleme na 18 miesięcy więzienia, z czego 12 w zawieszeniu"




Telewizja Trwam wcale nie jest jakaś tam super w porównaniu do wiodących mediów, oczywiście oni inaczej mówią do ludzi, to jest bardzo na plus, przekaz jest taki, żeby tonem wypowiedzi nie narzucać ludziom interpretacji, nie manipulować emocjami itd., ale poza tym, zdarza im się powielać najgorsze stereotypy (np. kłamstwa o Rosji?) jakie nieustannie magluje się w TVN czy innej stacji.

Kiedyś pisałem, że jest 13 warstw kłamstw ( jest więcej ), większość ludzi żyje na 3-5 poziomie i nie mają świadomości ile jeszcze kłamstw do odkrycia, wydaje się więc, że redaktorzy z TVTrwam też sięgają nie głębiej...



No i bełkot jw. - po prostu porażka.



Jeszcze raz - to są umiejętności na poziomie ucznia klasy podstawowej, zdolność czytania ze zrozumieniem to jest podstawa i kwintesencja zawodu dziennikarza...







Francja: 9-letnie dziecko mieszkało samotnie przez dwa lata porzucone przez matkę – RadioMaryja.pl
















czwartek, 18 stycznia 2024

Wojna kognitywna (czyli Werwolf)




...czyli jak działa Werwolf





przedruk



Wojna kognitywna. Współczesne bitwy o ludzkie umysły




NATO od lat alarmuje, że kraje Sojuszu stoją w obliczu nowej domeny konfliktu. Wojna kognitywna, czyli wojna o ludzkie umysły, związana jest m.in. z dynamicznym rozwojem mediów społecznościowych i sieci komunikacyjnych.


Sojusz Północnoatlantycki stara się na bieżąco identyfikować nowe domeny konfliktu. Pojawienie się kolejnych niestandardowych rozwiązań towarzyszy zwykle przełomom technologicznym. Wykorzystywanie odkryć naukowych przez "czarne charaktery" to nie tylko pomysł na scenariusz filmu sensacyjnego. W końcu twórcy skądś czerpią inspiracje.


Coraz powszechniejsze korzystanie z mediów społecznościowych, sieci i komunikatorów oraz urządzeń mobilnych umożliwiło powstanie nowej dziedziny zagrożenia - wojny kognitywnej, czyli wojny o umysły.

Jak ocenili naukowcy z Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa i Imperial College London, ludzki umysł już dawno stał się polem bitwy.

Nie chodzi w niej tylko o kontrolowanie tego, co ludzie myślą, ale również kształtowanie sposobu ich rozumowania oraz działania.

Wskazano, że odpowiednio formułowane komunikaty mają kształtować i wpływać na indywidualne lub grupowe przekonania, a co za tym idzie również zachowania. Jak przekonują eksperci, w "skrajnej formie można doprowadzić do rozłamu i rozpadu całego społeczeństwa, aby nie miało ono już zbiorowej woli przeciwstawienia się zamiarom przeciwnika". 

Dodano, że dzięki skutecznym działaniom przeciwnik może całkiem realnie podporządkować sobie społeczeństwo bez uciekania się do jawnej siły lub przymusu.



Działania mogą być krótko- lub długoterminowe. 

Amerykańscy i brytyjscy naukowcy wskazują, że może to być kilka kolejno po sobie następujących kampanii przeprowadzonych w celu zakłócenia funkcjonowania całych społeczeństw lub sojuszy, poprzez zasianie wątpliwości co do sposobu sprawowania władzy, rozchwianie procesów demokratycznych, wywołanie niepokojów społecznych lub podsycanie ruchów separatystycznych.

Samozaciskająca się pętla

Dla osiągnięcia określonego celu w wojnie kognitywnej wykorzystywane są jednocześnie narzędzia cybernetyczne, informacyjne, psychologiczne oraz socjotechniczne. Wykorzystuje się do tego internet i media społecznościowe.

Potrzebna jest także wiedza o nas samych. Skąd ją wziąć? Nosimy ją w kieszeni. Naszym największym wrogiem staje się wygoda. Posiadanie wszystkiego w jednym małym urządzeniu, np. telefonie czy tablecie. "Nasze aplikacje mediów społecznościowych śledzą to, co lubimy i w co wierzymy. Nasze smartfony śledzą, dokąd chodzimy i z kim spędzamy czas. Nasze sieci społecznościowe śledzą, z kim się kolegujemy, a kogo wykluczamy. A nasze wyszukiwarki i aplikacje zakupowe wykorzystują te dane śledzące, aby przekształcić nasze preferencje i przekonania w działania - oferując bodźce zachęcające nas do kupowania rzeczy, których w przeciwnym razie moglibyśmy nie kupić" - czytamy na stronie Przeglądu NATO. Nie ma w tym nic złego. O ile wiąże się to z naszą zgodą i świadomością, że w pewnym momencie otrzymujemy tylko te informacje, których oczekujemy i zamykamy się w swego rodzaju ograniczonej "bańce".



Problem pojawia się w momencie, gdy nasze dane udostępnimy mniej zweryfikowanym przez nas odbiorcom. Z połączeniu z osłabionymi zdolnościami poznawczymi sprofilowane media społecznościowe i inteligentne urządzenia intuicyjne mogą stać się groźną bronią w obcych rękach.

Mechanizmy te opisał w swojej książce "Pułapki myślenia. O myśleniu szybkim i wolnym" ('Thinking, Fast and Slow') noblista Daniel Kahneman. Wskazuje on w publikacji m.in., że szybkie tempo przekazywania komunikatów i wiadomości oraz potrzeba szybkiej reakcji na nie zachęcają do odruchowego i emocjonalnego "szybkiego myślenia", w przeciwieństwie do racjonalnego "wolnego myślenia".


 
Najważniejsza jest odporność

Jako przykład wrogich działań NATO wskazuje operacje prowadzone przez Rosję. Tamtejsze media społecznościowe i publiczne operacje informacyjne były ukierunkowane na znaczną część społeczności międzynarodowej. W rosyjskich przekazach starano się wskazać Ukrainę jako winną wojny. Poprzez jednoczesne działanie technologii komunikacyjnych, fake newsów i manipulacji percepcją Rosja dążyła do wywarcia wpływu na opinię publiczną, a także podważenia zaufania publicznego do oficjalnych źródeł informacji. Ponadto zauważono, że narracje tego typu mają zwykle szeroki zasięg.


NATO-wskie Sojusznicze Dowództwo ds. Transformacji (ACT) z siedzibą w Norfolk (USA) prowadzi nieustanne badania nad wojną kognitywną w ramach szerokiego programu rozwoju działań wojennych. Wskazują oni, że efekty działań tej niekonwencjonalnej wojny mogą dotyczyć nie tylko masowych odbiorców, ale mogą mieć też wpływ na bezpieczeństwo całego Sojuszu poprzez podejmowane decyzje o charakterze politycznym.

Badacze tematu wskazują, że aby skutecznie opierać się wrogim wpływom, musimy mieć przede wszystkim ich świadomość. 

Co więcej, ACT stawia m.in. na nieustanną edukację

Jest ona kluczowa w obliczu umiejętności rozpoznawania mechanizmów manipulacji czy dezinformacji. Przydatna jest także refleksja nad zagrożeniami związanymi z narzuceniem narracji, która może oddziaływać zarówno świadomie, jak i podświadomie, kształtując pożądane wzorce i postawy społeczeństwa.



Sabina Treffler






czwartek, 11 stycznia 2024

Moderacja, nie dziennikarstwo

 

Film z wypowiedzią profesora Piotra Jaroszyńskiego - i to z 2011 roku!


Bardzo dobra analiza!


mówiąc oględnie:

WSZYSTKIEMU JEST WINNA TELEWIZJA i tzw. radio, które udają polskie media.


Jest to robione tak subtelnie, tak delikatnie, że większość ludzi nie wychwytuje tego i nie zdaje sobie z tego sprawę, że są codziennie warunkowani.

Część pracowników mediów nie jest wprowadzona w spisek, z nimi jednak postąpiono na zasadzie "kiedy wejdziesz między wrony, kraczesz jak i  ony" zdając się na ich nawykowe odruchy, słusznie sądząc, że oni sami nie będą chcieli wychodzić poza znane im "standardy" ustanowiene u zarania "dziennikarstwa".

Oni sami nie zdają sobie sprawy, że naśladując kolegów, udają swoją polskość.

Ta polskość jest rozwodniona. I ta rozwodniona polskość rozwadnia polskość widzów - stąd - coraz mnie Polski w Polsce... Polska bez Polski... Polska bez Polaków!

To jest ich cel!


Zauważcie - o czym baja pan L w poprzednim poście - on traktuje 3 miliony Polaków na Śląsku jakby byli bez tożsamości. To całkowicie koresponduje z tym, co "oferują" wam media od 30 lat.


"To może dowodzić braku jakiejkolwiek tożsamości regionalnej."

zemsta już się dokonujeChoć nieoczywista, to odczuwalna."




Choć nieoczywista, to odczuwalna."

Choć nieoczywista, to odczuwalna."


Choć nieoczywista, to odczuwalna."


Choć nieoczywista, to odczuwalna."


Choć nieoczywista, to odczuwalna."



W większości przypadków nie ma redaktorów ani dziennikarzy - są moderatorzy.




Oni moderują wasze myślenie, wasz zasób informacji, waszą przyszłość, całe wasze życie...

Robią to całkowicie świadomie.



I kryją się z tym, bo to jest wojna.


I prawdopodobnie właśnie dlatego zlikwidowano niby "pisowskie" media - po to, by zatrzeć ślady.
Bo ja coś o "tym" pisałem, chyba na fb gdzieś....









12 236 wyświetleń 12 lut 2011



Źródło - ju tube




www.youtube.com/watch?v=clF5z2_CTO4&ab_channel=prof.PiotrJaroszyński

Prawym Okiem: Separatyzm ? (maciejsynak.blogspot.com)






wtorek, 19 grudnia 2023

Internet to nie tylko media społecznościowe.




przedruk





KANADA: 

GOOGLE I META MUSZĄ PŁACIĆ KANADYJSKIM REDAKCJOM ZA LINKI DO INFORMACJI


19 grudnia 2023 



Od wtorku firmy takie jak Google i Meta muszą zacząć płacić kanadyjskim redakcjom za zamieszczanie linków do ich artykułów. Google zdecydowało się płacić 100 milionów CAD rocznie. Meta blokuje linki do informacji na Facebooku i Instagramie.

Obowiązek płacenia za linki do newsów wynika z wchodzącej we wtorek w życie ustawy o informacji w internecie (The Online News Act), uchwalonej w czerwcu br. Ustawa nakłada obowiązek wypłacania rekompensat dla redakcji na te platformy, które co miesiąc mają 20 milionów użytkowników i roczne przychody powyżej 1 miliardów CAD. W Kanadzie regulacje dotyczą więc dwóch firm.

100 milionów CAD trafi z Google do gazet drukowanych i cyfrowych, a także do publicznych i prywatnych nadawców. Według informacji rządu media drukowane i cyfrowe otrzymają 63 procent tej kwoty, 7 procent – do publicznych radia i telewizji, a 30 procent do prywatnych nadawców. Meta, ze względu na blokowanie linków, nie zapłaci redakcjom.

Ustawa jest wzorowana na rozwiązaniach australijskich, gdzie tylko w pierwszym roku nowych rozwiązań redakcje uzyskały 190 milionów dolarów i podobnie jak w Australii została przyjęta po wielu protestach platform internetowych. Ostatecznie Google zdecydowało się zawrzeć umowę, zaś Meta od sierpnia br. blokuje kanadyjskim użytkownikom Facebooka i Instagramu dostęp do informacji.

Jak wskazywała podczas debat parlamentarnych część polityków i dziennikarzy, wielu użytkowników mediów społecznościowych dopiero po przyjęciu ustawy zdało sobie sprawę, że internet to nie tylko media społecznościowe. W Kanadzie Meta ostro sprzeciwia się nowym rozwiązaniom, ponieważ „może się obawiać, iż Kanada pokazuje drogę, jaką mogłyby przyjąć USA” – mówiła cytowana przez publicznego nadawcę CBC Frances Haugen, była menadżer Facebooka, która w 2021 roku przekazała wiele wewnętrznych dokumentów firmy amerykańskiemu nadzorowi giełdowemu.








Kanada: Google i Meta muszą płacić kanadyjskim redakcjom za linki do informacji – RadioMaryja.pl















środa, 13 grudnia 2023

Rosyjski publicysta o PRL

 


To się rzadko zdarza, żeby Rosjanie tak otwarcie przyznawali się do rozbioru Polski przez ZSRR.


"Польша получила четыре раздела страны при Российской империи и пятый при СССР."





pod spodem - tłumaczenie automatyczne




Czyli zajęcie wschodniej Polski w 1939 roku i usankcjonowanie tego w latach powojennych autor artykułu liczy jako jeden - piąty z kolei rozbiór.



wiki:

Terminu „IV rozbiór Polski” używali jeszcze przed wybuchem II wojny światowej dyplomaci radzieccy i niemieccy:


„Nie widzę dla nas innego wyjścia, jak czwarty rozbiór Polski.” –
Władimir Potiomkin – zastępca ludowego komisarza spraw zagranicznych ZSRR, 4 października 1938


„Polacy czują się pewni siebie, bo liczą na poparcie Francji i Anglii i na pomoc materiałową Rosji, ale mylą się. Tak jak Hitler nie uważał za możliwe załatwić sprawy Austrii i Czechosłowacji bez zgody Włoch, tak nie myśli on dziś o tym, by załatwić spór polsko-niemiecki bez Rosji. Były już trzy rozbiory Polski; zobaczycie czwarty!” –
Karl-Heinrich Bodenschatz – generał Luftwaffe i bliski współpracownik Hermanna Göringa, 6 maja 1939










www.tsargrad.tv/articles/zabor-ot-russkih-do-oblakov-putinu-hvatilo-odnoj-shutki-chtoby-uspokoit-varshavu_924339




sobota, 30 września 2023

Pułapka instagrama

 


przedruk

tłumaczenie automatyczne





Francesco Marino

Instagram vs rzeczywistość:

jak overtourism zamienia Włochy w tło selfie





"W Rasiglii Instagram i jedno lub dwa zdjęcia ad hoc sprowadziły lawiny turystów do bardzo małej wioski, która tak naprawdę ma trzy lub cztery trasy i która nie była znana nawet umbryjskim mieszkańcom pobliskich obszarów".



W zeszły weekend próbowałem na Instagramie zadać pytanie ludziom, którzy mnie obserwują: jak media społecznościowe zmieniły miejsce, które kochasz? Odpowiedzi otwierają dość szeroką przestrzeń do refleksji, która zaczyna się od overtourism i tego, jak media społecznościowe zmieniły relacje, jakie mamy z przestrzeniami, w których mieszkamy, aż po sposób, w jaki cyfryzacja zasadniczo zmieniła samo postrzeganie wolnego czasu.



To włoskie lato to nie tylko niebotyczne wpływy, coraz wyraźniejsze dowody zmian klimatycznych i nieuchwytny pojedynek między Elonem Muskiem a Markiem Zuckerbergiem. Było to również, a może przede wszystkim, lato, w którym zdaliśmy sobie sprawę, że mamy do czynienia z overtourismem. Albo, mówiąc prościej, ten moment, w którym turystyka negatywnie wpływa na miejsce, w szczególności na postrzeganą jakość życia obywateli i jakość doświadczeń odwiedzających.

Kanapki podzielone na dwie, zatłoczone i coraz droższe plaże, ośrodki turystyczne odpowiednie dla zagranicznych turystów: geografia naszego kraju zmieniła się tak bardzo, że coraz więcej Włochów szuka wakacji gdzie indziej. To tak, jakby wielu w pewnym momencie przestało w pełni uznawać Apulię, Wybrzeże Amalfitańskie, Cinque Terre, jezioro Como, miasta sztuki, takie jak Rzym czy Wenecja. Coś się zmieniło.

Według analizy Banku Światowego przedstawionej przez Financial Times, od 1990 do 2019 roku liczba podróżujących w celach wypoczynkowych na całym świecie podwoiła się, osiągając 2,4 miliarda rocznie. To dość prosty proces. Średnie dochody na Zachodzie wzrosły niemal wszędzie, technologia skróciła odległości, a tanie loty obniżyły bariery wejścia. Podróżowanie stało się w ciągu ostatnich 15-20 lat definiującą czynnością, poprzez którą projektujemy naszą tożsamość, w odniesieniu do siebie i innych.


W drodze szukamy tego, co widzieliśmy w mediach społecznościowych

Chodzi o to, że w ciągu ostatnich dwóch dekad wzrosła nie tylko liczba podróżnych w wartościach bezwzględnych. Zmieniły się również sposoby, w jakie podejmujemy decyzje dotyczące podróży, trajektorie, przez które orientują się nasze pragnienia. Internet zawsze był potężnym narzędziem dostępnym dla każdego, kto chce zorganizować jakikolwiek ruch. Absurdem jest nawet wyobrażanie sobie, że jeszcze jakiś czas temu, aby zrobić bilet lotniczy, trzeba było fizycznie przenieść się z domu lub zadzwonić do centrali telefonicznej.

Jednak Internet nie tylko ułatwił rezerwacje. Stworzył również system informacyjny, w którym bardzo łatwo jest znaleźć informacje o podróży, sugestie tras, miejsca do odwiedzenia. Sieci społecznościowe sprawiły również, że turystyka stała się walutą społeczną, sposobem na zaprojektowanie naszej obecności w Internecie. Według jednego z najczęściej cytowanych badań naukowych na ten temat, platformy społecznościowe mogą stworzyć coś w rodzaju FOMO (Fear of Missing Out), strachu przed przegapieniem czegoś. Zasadniczo każdy może publikować zdjęcia z dowolnego miejsca na świecie, widzimy je i jesteśmy zmuszeni do szukania odrobiny tego piękna. I nie tylko to: szukamy również tych rzeczy, które widzieliśmy w sieciach społecznościowych.

Jednym z pierwszych artykułów, które przeczytałem na temat zjawiska overtourismu, jest artykuł dziennikarki Vox Rebeki Jennings. Jest to bardzo osobisty artykuł, niemal strona pamiętnika, w którym Jennings opowiada o niezbyt satysfakcjonującej podróży do Positano, które nazywa "instagramową stolicą świata".

"Problem polega na tym, że zbyt wiele osób chce mieć dokładnie takie same doświadczenia, ponieważ wszyscy weszli na te same strony internetowe i przeczytali wszystkie te same recenzje. Istnieje pomysł, że jeśli w ogóle nie pójdziesz do tej konkretnej restauracji lub nie odwiedzisz tej okolicy, wszystkie pieniądze i czas, które spędziłeś, zostały zmarnowane. Jakbyś zadowolił się czymś, co nie jest tak doskonałe, jak mogłoby być". Jennings nazywa to naszą "kulturową obsesją na punkcie wszystkiego, co najlepsze".


Szukamy oceny społecznej nawet na wakacjach. Czy to koniec wolnego czasu?

Jest to dyskurs, który ma związek z turystyką, ale bardziej ogólnie z relacją, jaką mamy z czasem wolnym. Być może dlatego, że wydaje się, że mamy mniej, ale potrzebujemy coraz więcej i lepiej organizować te przestrzenie rekreacyjne, które mamy dostępne. Aby je zaplanować, zaplanować je, szukać recenzji.

Jest to proces, który rozpoczął się kilka lat temu. W pięknej książce, która wydaje się mieć z tym niewiele wspólnego i która nosi tytuł Historia chodzenia, Rebecca Solnit dobrze opisuje czasy, kiedy technologie zbudowane z myślą o wydajności i, teoretycznie, aby uwolnić nasz czas, doprowadziły nas do myślenia, że wszystko musi być skwantyfikowane. "To, czego nie można zmierzyć, nie istnieje" – pisze Solnit.

W artykule opublikowanym na początku sierpnia Business Insider mówi o "śmierci hobby". Oznacza to, że kontekst, w którym technologia cyfrowa oferuje nam możliwość zarabiania na wszystkim, co robimy. Wszystko, co robimy, ma potencjalną wartość, społeczną, a nawet ekonomiczną budującą tożsamość. "Czas staje się zasobem ekonomicznym", pisze Jenny Odell w książce zatytułowanej How to Do Nothing.

Jeśli każda aktywność, nawet rekreacyjna, ma wartość, wszystko musi być zaplanowane. Chodzi o to, że konieczność planowania wszystkiego ma dwie zasadnicze konsekwencje. 

Po pierwsze, kiedy wszyscy informują się mniej więcej na tych samych kanałach, wszyscy będą chcieli zrobić to samo, trochę tak, jak napisała Rebecca Jennings. 

Drugi to poczucie frustracji, jeśli wszystko nie idzie zgodnie z planem. A więc jeśli pada deszcz, jeśli jest zbyt duża kolejka, jeśli schody do pokonania są niewygodne lub jeśli zachód słońca nie jest dokładnie tym, co chcieliśmy zobaczyć. 

Ponieważ czas, który poświęcamy sobie, poddawany ciągłej ocenie osobistej i społecznej, przestaje być czasem wolnym. Innymi słowy, przestaje być szansą na rozwój, na relację z otaczającą nas przestrzenią i z czasem, w którym żyjemy.


"Transformacja Wenecji? Straciłem teraz swoje serce, ponieważ zostało przekształcone z pięknej i ludzkiej wiejskiej tawerny w stołówkę, na której zawsze ustawia się kolejka turystów na zewnątrz.


"Pochodzę z Salento i latem moja ziemia staje się nie do poznania. Zachowuję dla siebie te farmy / trattorie, które jeszcze nie są społeczne"


Instagram vs rzeczywistość. Niektóre referencje z Włoch

"Transformacja estetyczna w Wenecji rozpoczęła się od Canaletta – mówi mi inny z użytkowników, którzy odpowiedzieli na moją ankietę – ale teraz tempo tej transformacji jest bardzo gwałtowne. Mówię miastu w mediach społecznościowych i, aby dać wam przykład, dzięki temu, że teraz powiem moje miejsce serca, straciłem je, ponieważ zostało przekształcone z wiejskiej karczmy, pięknej i ludzkiej, w stołówkę, na której zawsze ustawia się kolejka turystów".

Chodzi o to, że ten sposób relacji z przestrzenią i czasem zmienia miejsca, pozbawia je znaczenia. Tego lata brytyjski dziennikarz Tobias Jones powiedział Guardianowi o tym, jak overtourism zamienia wszystko w tło dla selfie. 

"Problem z masową turystyką polega na tym, że sprawia, że miejsca docelowe są przeciwieństwem tego, czym były kiedyś. Atrakcją Cinque Terre jest ich niezwykła prostota: nie mają wielkich zabytków jako takich, wielkich katedr ani zamków, tylko poczucie spokoju, ludzkiej pomysłowości i wielkości krajobrazu. Ale spokój i prostota miejsc nie wytrzymają milionów odwiedzających

"Jestem z Salento - wyjaśnia inny - i chociaż kocham moją ziemię, uważam ją za nierozpoznawalną latem, kiedy jest dosłownie atakowana przez turystów. Od dawna rozumiem, że wcześniej nieznane miejsca są łatwo usuwane, prosty geotag jest znacznie szybszy niż poczta pantoflowa. Te kilka plaż wciąż mało uczęszczanych i farmy / trattorie jeszcze nie towarzyskie trzymam dla siebie, mając nadzieję, że turyści (a więc chaos, brud, parkowanie i nielegalne parkowanie, nagłe bary i mało prawdopodobne budynki, kolejki, głośna muzyka) trzymają się z daleka tak długo, jak to możliwe ".

Na TikTok hashtag #InstagramVsReality, używany do pokazania różnic między mediami społecznościowymi a rzeczywistymi krajobrazami, ma ponad 2,6 miliarda wyświetleń. Jest wszystko: zatłoczona Fontanna di Trevi, Positano bez centymetra do przejścia, kolejki do vaporetti w Wenecji. To wyraz frustracji, o której mówiliśmy wcześniej, tej idei, że to, co zaplanowałem, nie poszło dokładnie tak, jak sobie wyobrażałem.

To także moment odsłaniania koncepcji, którą powinniśmy już znać: media społecznościowe nie są neutralnymi narzędziami informacyjnymi, tak jak gazety, wobec których jednak mamy znacznie większy sceptycyzm. Aby to zadziałało, treść musi być zgodna z pewnymi zasadami, aby zadowolić algorytmy wybierające posty i zachęcić ludzi do dalszego oglądania. Rezultatem są doskonałe obrazy, zapierające dech w piersiach widoki: z ekranu znika całe tarcie.

Rzeczywistość nagina się do reguł algorytmicznych i właśnie tej rzeczywistości szukamy.


Rozwiązania wymyślone do tej pory przez administrację włoską i międzynarodową koncentrują się – słusznie – na potrzebie ochrony miejsc przed przeludnieniem. Wenecja idzie w tym kierunku, który zainauguruje w 2024 roku bilet wstępu w wysokości 5 euro, aby odwiedzić miasto. Inną możliwością jest ograniczona liczba, która już jest rzeczywistością w autonomicznej prowincji Bolzano.

Odpowiedź na to zjawisko jest jednak bardziej kulturowa. I ma to związek z turystyką, ale prawdopodobnie z dość szerokim zakresem aspektów związanych z zarządzaniem naszym czasem i przestrzeniami, w których żyjemy.

I zaczyna się od centralnej refleksji: nie wszystko może i musi być treścią; Nie każda chwila naszego czasu potrzebuje społecznego potwierdzenia, jakiegoś pomiaru. Zaakceptowanie tego oznacza przyzwyczajenie się do niego, jak pisze Sheila Liming w książce zatytułowanej Hanging Out, do "zatrzymania czasu, poświęcenia się tylko interakcji z innymi ludźmi lub z przestrzeniami wokół nas".










www.today.it/opinioni/social-turismo-overtourism.html