Czy ktokolwiek inny, kto ma luksus domu i ogniska domowego w tych
czasach, doświadczył wzmożonego niepokoju? Poczucie, że
każdy nowy dzień przyniesie nową katastrofę i nowe
nieprzewidziane wydarzenie, którego konturów nie można było
przewidzieć ani kontrolować? Otwieraj gazetę w dowolnym dniu
tygodnia lub słuchaj ulubionej prezenterki wiadomości, krzyczącej
do kolejnego nieszczęśliwego gościa, w zależności od twojej
trucizny, a prawdopodobnie będziesz miał więcej pożywienia, aby
podsycić takie uczucie.
WebMD mówi mi, że niepokój to normalna emocja. I że jest
to sposób ostrzegania mózgu o potencjalnym niebezpieczeństwie i
standardowej reakcji na stres. Ale skoro wszystko, co konsumuję
każdego dnia, ma na celu wywołanie poczucia potencjalnego
niebezpieczeństwa, czy to dziwne, że jestem nieustannie
niespokojny?
Zagrożenie online
Dylemat społeczny w serwisie Netflix stanowi przekonujący
argument, że platformy internetowe, takie jak Facebook, Twitter i
Instagram, mają pielęgnować to uzależnienie od lęku i wpływać
na moje zdrowie psychiczne. Niedawna debata zorganizowana przez
NDTV i Roli Books popierała wniosek: „W demokracji media
społecznościowe wyrządzają więcej szkody niż
pożytku”. Zwolennicy ruchu przytaczali wzrost nienawiści,
bigoterii, fałszywych wiadomości i przemocy zarówno online, jak i
offline. Przeciwnicy argumentowali za rolą mediów
społecznościowych w wzmacnianiu sprzeciwu, oporu i głosów
marginalizowanych w społeczeństwie.
W książce The Twittering Machine , socjologa
i pisarza marksistowskiego Richarda Seymoura, sugeruje się, że
zamiast tego łatwiej byłoby zapytać, co jest z nami nie tak, niż
co jest nie tak z tymi systemami.
I wysuwa być może kontrowersyjny argument, że kompulsywne
uczestnictwo w mediach społecznościowych, czy to jako uczestnik,
widz lub uzależniony od dopaminowych pętli `` polubień '' i ``
retweetów '', nie wynika z potrzeby przyjemności, ale jest objawem
popędu śmierci, poddając się chronofagowi lub „potworowi,
który zjada czas”.
Innymi słowy, pozostajemy online dla zabicia czasu, ponieważ
czas rzeczywisty w prawdziwym świecie jest najeżony i nie można
go tak łatwo minąć.
Kiedy byłem dzieckiem, byłem w niewoli tego środka, który
uśmierza wszelkie lęki, instytucji bajki na dobranoc. Poprzez
znane przypowieści o dobru i złu, oferowane kolejno przez mojego
dziadka ze strony matki, ojca i matkę, dano mi możliwość
stworzenia świata, w którym można się rozwijać, ale oczywiście
tylko pod warunkiem przestrzegania zasad.
Fikcja na dobranoc
Dziś mój telefon i media społecznościowe dotrzymują mi
towarzystwa przed snem. Whatsapp przekazuje dalej, a Twitter i
Facebook wprawiają mnie w fikcję, że zarówno dobre, jak i złe
są stale gdzie indziej; ktoś inny jest zawsze szczęśliwszy,
ładniejszy i podróżuje do ładniejszych miejsc, a ktoś inny jest
nieustannie okrutny, nieludzki, nieliberalny i brutalny.
Jednocześnie informują mnie również w przekorny sposób, że
całe szczęście jest w moim zasięgu, czy to poprzez ponowne
wymyślenie siebie, nowe hobby, wpływanie na Instagram czy
gromadzenie obserwujących. A zatem, w tej chwili i tej
przestrzeni, pytam ponownie, czy to dziwne, że wszyscy jesteśmy
nieustannie niespokojni?
Ale może jest sposób, aby uniknąć tego manichejskiego ruchu w
mediach społecznościowych, skupiając się na lęku jako objawie,
który pozwala powrócić do pytania, co może być z nami nie tak.
Filozof Renata Salecl w swojej pięknej eksploracji „On
Anxiety” nieufnie odnosi się do popularnego twierdzenia, że
lęk jest przeszkodą dla dobrego samopoczucia i uniemożliwia
nam funkcjonowanie w świecie lub kontakt z innymi. Zamiast
tego mówi, że świat bez niepokoju byłby przerażającym
miejscem, ponieważ dałby prawdę kłamstwu, że szczęście jest
swobodnie dostępne i że nie jesteśmy w wieku okrucieństwa, nędzy
i niebezpieczeństwa.
Być może wszyscy jesteśmy niespokojni, ponieważ bez względu
na to, jak mocno przewijamy, jak nieustannie publikujemy i jak
intensywnie obserwujemy, nie jesteśmy w stanie zaprzeczyć stanowi
świata. Inaczej mówiąc antropolog Clifford Geertz, nie
możemy uwierzyć w historie, które opowiadamy o sobie. W tym
przypadku niepokój może być potężną przestrzenią, w której
można pozostać i zapytać o historie, których już nie
opowiadamy, a być może nawet znaleźć nowsze, lepsze i milsze
historie świata.
Mathangi Krishnamurthy uczy antropologii, by utrzymać się na
życie, a poza tym inwestuje w imiona, miejsca, zwierzęta i rzeczy.