Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

wtorek, 31 grudnia 2024

Statystyki bloga - rok 2024

 


ostatni rok 2024




cały okres od 2010 r.






ilości postów na dzień 31 grudnia 2024 r.:

- opublikowane - 2071

- wersje robocze - 815

- zaplanowane - 0




razem: 2886








Wersje robocze zawierają też nieskończone teksty, ale głównie moje notatki dotyczące ubeków, spraw osobistych, opisów sytuacji, ciekawszych przedruków nie do publikacji, póki co.









poprzednio statystyki zamieściłem w poście z 21 października i 31 lipca 2024:


Prawym Okiem: Statystyki bloga - jesień 2024

Prawym Okiem: Stutthof cz. 4 (Autostrada czy wojna?)








poniedziałek, 30 grudnia 2024

Hołd dla "uciskanych Niemców"




przedruk






Odsłaniał tablicę neonazistów dla "uciskanych Niemców". Został asystentem senator z Platformy Obywatelskiej

Kilka dni temu asystentem senator Haliny Biedy z PO został Marek Tylikowski, przedstawiający się też jako Markus Tylikowski. To były członek ekstremistycznej niemieckiej organizacji, który obrażał powstańców śląskich, a w Bytomiu odsłaniał tablicę ufundowaną przez działaczy neonazistowskiej niemieckiej młodzieżówki. Tablica poświęcona była „pamięci niemieckich żołnierzy poległych podczas pierwszej i drugiej wojny światowej, bojownikom Selbstschutzu i Freikorpsów oraz zamordowanym i ciemiężonym Niemcom ze Wschodu".


Grzegorz Wierzchołowski | Niezalezna.PL



Senator PO Halina Bieda i Marek/Markus Tylikowski
Facebook - Facebook




To już oficjalnie! Z dumą informuję, że zostałem asystentem Halina Bieda - Senator RP. Pani Senator, serdecznie dziękuję za zaufanie i możliwość rozwoju u boku tak doświadczonej parlamentarzystki. To dla mnie ogromny zaszczyt i motywacja do dalszego działania na rzecz naszego kochanego Bytomia

- ogłosił Tylikowski na Facebooku. Potwierdzenie tego, że kontrowersyjny działacz będzie mógł poruszać się po polskim parlamencie jako współpracownik senator z PO, można znaleźć na oficjalnych stronach Senatu.

Parę miesięcy temu Tylikowski został też członkiem Rady Młodzieżowej przy zdominowanym przez KO/Nowoczesną/Zielonych Parlamentarnym Zespole ds. Młodzieży. Z ramienia KO zasiadają w nim m.in. Jerzy Wcisła (przewodniczący), Halina Bieda, Agnieszka Gorgoń-Komor, Marcin Józefaciuk, Ewa Monika Kaliszuk, Agnieszka Kołacz-Leszczyńska, Aleksandra Kot, Ewa Matecka, Gabriela Morawska-Stanecka, Janusz Pęcherz, Monika Rosa, Joanna Sekuła, Franciszek Sterczewski i Ryszard Świlski.
Ciemiężonym Niemcom

12 października 2023 r. - trzy dni przed wyborami parlamentarnymi - w Katowicach gościł Donald Tusk. Przygotowane z rozmachem spotkanie z wyborcami relacjonowane było "na żywo" przez telewizję TVN. Tuż za przemawiającym do tłumu Donaldem Tuskiem stał niepozorny młody człowiek w okularach, w koszuli z biało-czerwonym serduszkiem i polską flagą narodową w ręku. Był to właśnie Marek/Markus Tylikowski.



Ten sam człowiek w 2019 r. organizował jednak uroczystość, po której odcięli się od niego nawet działacze mniejszości niemieckiej. Chodziło o odsłonięcie w Bytomiu (na cmentarzu przy ul. Powstańców Śląskich) tablicy upamiętniającej żołnierzy niemieckich poległych w I i II wojnie światowej.

Na tablicy widniał napis: „Pamięci niemieckich żołnierzy poległych podczas pierwszej i drugiej wojny światowej, bojownikom Selbstschutzu i Freikorpsów oraz zamordowanym i ciemiężonym Niemcom ze Wschodu”. Wśród fundatorów był m.in. Stephan Protschka, poseł skrajnie prawicowej Alternatywy dla Niemiec (AfD) z Bawarii. W listopadzie 2017 r. okazało się, że Protschka, wraz z innymi posłami AfD, był członkiem grupy "Patrioci" na Facebooku. Oczerniano tam między innymi ofiary Holokaustu oraz gloryfikowano Adolfa Hitlera i Wehrmacht.

Tuż pod nazwiskiem Protschki na tablicy wyryto napis Junge Alternative, czyli Młoda Alternatywa, która znana jest jako radykalna młodzieżówka nacjonalistyczna. Znajdowała się tam jeszcze jedna nazwa - Junge Nationalisten (Młodzi Nacjonaliści).To młodzieżówka neonazistowskiej Narodowodemokratycznej Partii Niemiec.


Marek Tylikowski w 2019 r., podczas uroczystości odsłonięcia pronazistowskiej tablicyFacebook / Facebook




Czym były upamiętniane przez Tylikowskiego Selbstschutz? W 1921 r. oddziały te wzięły udział w walkach z polskim III Powstaniem Śląskim. Podczas inwazji na Polskę w 1939 r. wiele niemieckich bojówek prowadziło akcje sabotażowe kierowane przez emisariuszy wyszkolonych w nazistowskich Niemczech. Grupy te zostały oficjalnie połączone w jedną organizację, etnicznie niemiecki Volksdeutscher Selbstschutz (Siły Samoobrony), liczącą ponad 100 000 ludzi. Wzięli oni udział w walkach z Polakami jako V kolumna, ale także służyli jako siły pomocnicze Gestapo, SS i SD podczas wczesnych etapów okupacji Polski i pomagali nazistowskiej administracji w nowo utworzonych Okręgach Rzeszy Gdańsk-Prusy Zachodnie i Okręgach Rzeszy Kraj Warty. Służyli jako lokalni kontrolerzy, informatorzy i członkowie plutonów egzekucyjnych, szczególnie aktywnych w fali masowych mordów polskiej inteligencji podczas operacji Tannenberg i innych okrucieństw. Liczba zabójstw Polaków i Żydów przypisywanych członkom Volksdeutsche Selbstschutz szacowana jest na co najmniej 10 tys. mężczyzn, kobiet i dzieci.

Wybryk z tablicą nie był odosobnionym przypadkiem. W marcu 2019 r. Tylikowski pisał na Facebooku:
"Wczoraj rozpoczęła się trzyletnia błazenada związana z tzw. «powstaniami śląskimi». Członków Selbstschutzu (śląskich Niemców), którzy walczyli za pozostaniem swojej małej ojczyzny w granicach Niemiec, nazywa się mianem «wrogów Śląska», a zielonych ludzików (tzw. «powstanców») z Częstochowy, Krakowa, Warszawy i Lwowa mianem «uciemiężonego ludu śląskiego». Pamiętajmy o tym, że nie była to walka z «niemieckim okupantem», ponieważ Śląsk nie był nigdy pod zaborem pruskim, lecz był integralną częścią Niemiec".
Ekstremistyczne kontakty

W dotyczącym skandalicznej tablicy w Bytomiu komunikacie z 2019 r., sygnowanym przez Katrin Koschny, przewodniczącą Związku Młodzieży Mniejszości Niemieckiej w RP, można było przeczytać:
"Pomysł wzniesienia kamienia pamiątkowego przez pana Marka Tylikowskiego nigdy wcześniej nie został zasygnalizowany, omówiony ani w żaden sposób skonsultowany z zarządem Związku Młodzieży Mniejszości Niemieckiej w RP, dlatego też absolutnie nie był on znany Zarządowi Organizacji. Natomiast na użycie nazwy naszego Związku na kamieniu pamiątkowym nigdy nie było pozwolenia ze strony Zarządu. Zarząd i biuro ZMMN były całkowicie zaskoczone i z przerażeniem dowiedziały się z mediów społecznościowych o wzniesieniu takiego kamienia pamiątkowego. Zarząd ZMMN w żadnym momencie nie wiedział o prywatnym kontakcie pana Marka Tylikowskiego z politycznymi organizacjami i stowarzyszeniami tj.: Junge Alternative czy Junge Nationalisten oraz o jego prywatnej prośbie o wsparcie finansowe dla jego projektu".

W 2019 r. niemiecki "Tagesspiegel" opisywał kulisy akcji Tylikowskiego z pronazistowską tablicą: "Jak do tego prawdopodobnie doszło, można wyraźnie zobaczyć w aplikacji Telegram, na koncie «Młodzi Nacjonaliści». Ponad trzy tygodnie temu, 31 października, pojawił się tam raport o wizycie «w Beuthen [Bytom] na Górnym Śląsku». Na fotografii widać przewodniczącego NPD [neonazistowska Narodowodemokratyczna Partia Niemiec - przyp. "GP"] w Dreźnie, Maika Müllera, wręczającego czek na 200 euro. Obok Müllera i jego towarzysza stoi młody mężczyzna z ostrym przedziałkiem z boku w obcisłej koszuli. Na plakatach nad mężczyznami widnieje napis wielkimi literami: «Nie wstydzimy się tego, że jesteśmy Niemcami!»". Ów opisywany przez "Tagesspiegel" młody mężczyzna, który przyjmuje czek od niemieckiego neonazisty, to właśnie Tylikowski. Dodajmy, że Maik Müller znany jest z m.in. z antynatowskiej i proserbskiej działalności na terenie Bałkanów.

Marek Tylikowski z czekiem na tablicę. Obok niego niemiecki neonazista Maik Müller (pierwszy od prawej)Telegram / Telegram



W 2019 r. w magazynie "Patria" - oficjalnym piśmie radykalnej, skrajnie nacjonalistycznej organizacji młodzieżowej Junge Alternative (od 2023 r. klasyfikowanej jako organizacja ekstremistyczna przez Federalny Urząd Ochrony Konstytucji) - ukazał się wywiad z Tylikowskim. Do tego wydania dotarła "Gazeta Polska": Tylikowski przedstawiony jest tam jako "członek Junge Alternative z Bytomia".

Przed jesienią 2023 r. - a dokładniej zanim portal Niezalezna.pl prześwietlił jego przeszłość w związku z obecnością na spotkaniu z Tuskiem - Tylikowski był bardzo aktywny w mediach społecznościowych. Większość jego wpisów dotyczyło rzekomej dyskryminacji Niemców w Polsce, część jednak poświęcona była sprawom historycznym. W jednym z postów Tylikowski oceniał:

"W dniu 14 października 1919 r. utworzono prowincję Oberschlesien (Górny Śląsk), czyniąc ją najbardziej wysuniętą na południowy wschód prowincją nowo powstałej Republiki Weimarskiej, której narodowa flaga otrzymała barwy czarno-czerwono-złote. Wielkie podziękowania dla Petera Langera i Geschäft Balkan za zaprojektowanie bluz na tę ważną rocznicę! Nasza ojczyzna [Heimat] zawsze była wielokulturowa i trzeba o tym pamiętać szczególnie teraz, w obliczu dyskryminacji górnośląskich dzieci mniejszości niemieckiej przez polski rząd PiS".

Tylikowski upamiętniał też w internecie antyhitlerowskiego nazistę Clausa von Stauffenberga, który - przypomnijmy - tak pisał o mieszkańcach Polski:


"Miejscowa ludność to niewiarygodny motłoch, bardzo dużo Żydów i mieszańców. Naród, który aby się dobrze czuć, najwyraźniej potrzebuje batoga. Tysiące jeńców przyczynią się na pewno do rozwoju naszego rolnictwa. Niemcy mogą wyciągnąć z tego korzyści, bo oni są pilni, pracowici i niewymagający".





Odsłaniał tablicę neonazistów dla "uciskanych Niemców". Został asystentem senator z Platformy Obywatelskiej | Niezalezna.pl










Niemiecka metoda.





Obóz zagłady przypominał mi fabrykę, w której jedna osoba przykręca śruby, a druga montuje błotnik. Auto jest ich wspólnym produktem, tak jak ludzkie popioły były wspólnym >>produktem<< esesmanów.

– mówił prokurator. 

Wszyscy pracujący w obozie byli „trybikami w maszynerii służącej mordowaniu”




Tak właśnie działa Werwolf, tak się nęka ludzi - każdy tylko dotknie twojego ramienia, ale milion dotknięć wywołuje stały ból....

Tę metodę stosuje się na mnie, ale zaobserwowałem ją też ... gdzieś indziej.







przedruk






Skazano ok. 50 strażników obozów koncentracyjnych – z niemal 10 tysięcy




Niemiecki prokurator Thomas Walther, który przez wiele lat ścigał byłych nazistowskich zbrodniarzy, w wywiadzie dla dziennika „Tageszeitung” krytykuje wymiar sprawiedliwości w Niemczech i ocenia, że ze względu na wiek sprawców temat jest zakończony. 

Wyrok sądu okręgowego w Itzehoe z grudnia 2022 r., potwierdzony dwa lata później przez niemiecki Trybunał Federalny, skazujący byłą sekretarkę komendanta obozu koncentracyjnego Stutthof, Irmgard Furchner, na dwa lata więzienia w zawieszeniu, był zdaniem Walthera ostatnim orzeczeniem w sprawach dotyczących zbrodni III Rzeszy.



Śmierć, demencja i niedołężność położyły w 2024 r. kres ściganiu nazistowskich zbrodniarzy. „W sprawie (obecnie 99-letniej Furchner) niemiecki sąd po raz ostatni wydał wyrok w sprawie zbrodni nazistów” – powiedział Walther.


Przepracowanie zbrodni?

W minionych 15 latach 81-letni prokurator wdrożył wiele postępowań przeciwko osobom, które pełniły służbę w niemieckich obozach koncentracyjnych. Walther był wiodącą postacią zainicjowanego w 2009 r. okresu nazwanego przez historyków „późną fazą prawnego przepracowania zbrodni nazistowskich”.

Wydarzeniem, które rozpoczęło ten okres, był proces pochodzącego z Ukrainy Iwana Demianiuka, strażnika niemieckiego obozu zagłady w Sobiborze. Demianiuk zastał uznany za winnego współudziału w zamordowaniu ponad 28 tys. osób. Sąd w Monachium skazał go na pięć lat więzienia. Demianiuk zmarł przed uprawomocnieniem się wyroku, jednak treść orzeczenia stanowiła punkt zwrotny w ściganiu zbrodniarzy.


Udowodnić „bezpośredni udział"

Do tego czasu w Niemczech obowiązywał wyrok Trybunału Federalnego z 1969 r. stanowiący, że sama służba w obozie nie wystarcza do skazania za współudział w morderstwie, lecz konieczne są dowody na „bezpośredni udział”. Udowodnienie bezpośredniego udziału było bardzo trudne. Większość potencjalnych świadków nie żyła, a nieliczni żyjący byli więźniowie nie byli w stanie po latach zidentyfikować jednolicie umundurowanych esesmanów.

W rezultacie z prawie 10 tys. strażników w obozach koncentracyjnych i zagłady do 2000 r. skazano zaledwie 48 osób. Walther należał do prokuratorów, którzy postanowili zmienić spojrzenie na istotę i sposób funkcjonowania obozów.


Obóz zagłady przypominał mi fabrykę, w której jedna osoba przykręca śruby, a druga montuje błotnik. Auto jest ich wspólnym produktem, tak jak ludzkie popioły były wspólnym >>produktem<< esesmanów.

– mówił prokurator. 

Wszyscy pracujący w obozie byli „trybikami w maszynerii służącej mordowaniu” – podkreślił.



Wyrok skazujący Demianiuka był ocenił jako punkt zwrotny. Walther, wówczas prokurator w Centralnym Urzędzie Ścigania Zbrodni Nazistowskich w Ludwigsburgu, zidentyfikował 50 osób związanych z Auschwitz w latach 1940-1945. Część z nich przebywała za granicą, inni z powodu złego stanu zdrowia byli niezdolni do stanięcia przed sądem. Do właściwych prokuratur w Niemczech skierowano w końcu 30 spraw. Większość z nich została umorzona z powodu śmierci lub choroby podejrzanych.

Kary pozbawienia wolności otrzymali jedynie Reinhold Hanning – skazany w 2016 r. na pięć lat pozbawienia wolności za współudział w zamordowaniu co najmniej 170 tys. osób – oraz rok wcześniej Oskar Groening, skazany na cztery lata więzienia za służbę na rampie w Auschwitz i zarządzanie mieniem zamordowanych. 

Postępowania dotyczyły także personelu z obozów Stutthof i Sachsenhausen. Po procesie Demianiuka wyroki skazujące otrzymało pięć osób.


„Oskarżeni najczęściej wypierają swoje czyny ze świadomości” – powiedział Walther. Jak dodał, twierdzą oni, że nie mogą sobie przypomnieć, czy byli w Auschwitz, wymyślają przeróżne historie.

Walther krytycznie ocenił postępowanie niemieckiego wymiaru sprawiedliwości ze zbrodniami z czasów wojny.

W maju 2024 r. niepowodzeniem zakończyło się postępowanie prowadzone przeciwko byłemu strażnikowi z KL Sachsenhausen. Rzeczoznawca stwierdził, że 100-letni oskarżony jest niezdolny do udziału w procesie. W związku z tym Sąd Krajowy w Hanau odmówił rozpoczęcia rozprawy.







Skazano ok. 50 strażników obozów koncentracyjnych – z niemal 10 tysięcy | Niezalezna.pl





Zagrożone wybory prezydenckie w Polsce.






W zeszłym miesiącu w Rumunii doszło do zamachu stanu - tam właśnie odwołano II turę wyborów prezydenckich, bo I turę wygrał "nieodpowiedni" kandydat.


Ledwo tydzień temu 22 grudnia pisałem:


 
Zamach stanu w Rumunii

Patrzcie co tam się dzieje, bo za chwilę...







przedruk




Zagrożone wybory prezydenckie w Polsce. Startuje wielki Ruch Ochrony Wyborów


"Niezwykle ważnym jest, aby przypilnować wyborów prezydenckich. One muszą być przypilnowane przy urnach. W związku z tym, jako sztab Karola Nawrockiego, obywatelskiego kandydata na prezydenta, ruszamy z budową wielkiego Ruchu Ochrony Wyborów" - poinformował dziś podczas konferencji prasowej szef sztabu wyborczego obywatelskiego kandydata na prezydenta RP - Karola Nawrockiego, Paweł Szefernaker. Na czele ruchu stanie Przemysław Czarnek.


Ruch ochrony wyborów

Dziś chwilę po godz. 12:00 odbyła się konferencja prasowa sztabu wyborczego Karola Nawrockiego. Szef sztabu, Paweł Szefernaker, wymienił bezprawne działania koalicji 13 grudnia. Zwrócił szczególna uwagę także na zagrożoną przyszłość wyborów prezydenckich, o czym coraz głośniej mówią politycy i środowisko ekipy Donalda Tuska.

Dziś mamy najgorszy rząd w historii. Rząd, który w sondażach dołuje. Dziś pojawiła się informacja, że blisko 60 proc. Polaków negatywnie ocenia działania premiera. I rząd, który nie podejmuje decyzji takich, na jakie Polacy czekają. Rząd, który podjął działania nielegalne, związane z przejęciem prokuratury, związane z nielegalnym przejęciem mediów publicznych. Rząd, który będzie chciał zrobić wszystko, aby rządzić jak najdłużej, pomimo tego, że jest negatywnie oceniany przez Polaków.

– mówił na początku Szefernaker.

I kontynuował: "w związku z tym, niezwykle ważnym jest, aby przypilnować wyborów prezydenckich. One muszą być przypilnowane przy urnach. W związku z tym, jako sztab Karola Nawrockiego, obywatelskiego kandydata na prezydenta, ruszamy z budową wielkiego Ruchu Ochrony Wyborów. Wiele przesłanek, które pojawiają się w przestrzeni medialnej - choćby wypowiedź sprzed 2 dni prof. Zolla, który powiedział: "możemy mieć sytuację, że osoba wybrana nie będzie mogła objąć urzędu".




---------





Jeśli prezydent nie podpisze ustawy, która reguluje sytuację wokół Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego to grozi mu Trybunał Stanu - oznajmił były prezes Trybunału Konstytucyjnego prof. Andrzej Zoll. 


Na jego wypowiedź zareagował były wiceminister spraw zagranicznych Paweł Jabłoński. 

Polityk wskazał, że choć słowa konstytucjonalisty są nieprawdziwe, to nie oznacza, że nie przydadzą się obecnie rządzącym.


Politycy obecnie rządzący postanowili nie uznawać Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego. Twierdzą, że nie ma tam sędziów. Nie przeszkadzało im jednak, gdy to ta właśnie izba zatwierdziła wyniki wyborów, w wyniku których zostali posłami czy senatorami. Ta sama Izba ma zadecydować o ważności wyborów prezydenckich w 2025 roku. 

Na temat sytuacji wokół Izby wypowiedział się w sobotę na antenie TVN 24 były prezes Trybunału Konstytucyjnego prof. Andrzej Zoll. jego zdaniem wynika ona z "nadużywania czy łamania konstytucji przez poprzednią władzę". Jego zdaniem do czasu wyborów musi zostać przyjęta nowa ustawa.

Stwierdził, że jeśli prezydent Andrzej Duda się na to nie zgodzi, może ponieść odpowiedzialność karną.


"Stanowisko prezydenta, który by nie podpisał ustawy doprowadzającej do zgodności ustawy z konstytucją to jest nie tylko łamanie przez prezydenta konstytucji, ale to jest sytuacja, która kwalifikuje się do odpowiedzialności prezydenta przed Trybunałem Stanu albo w ogóle przed sądem na podstawie przepisów Kodeksu karnego"

– oznajmił.



Jego słowa skomentował były wiceszef MSZ Paweł Jabłoński. Polityk wskazał na oczywistą sprzeczność w wypowiedzi byłego szefa TK.


"Prof. Zoll stwierdził w TVN24, że odmowa podpisania ustaw PO przez prezydenta to łamanie konstytucji – za które grozi sąd karny. A. Zoll oczywiście mówi nieprawdę: Prezydent ma KONSTYTUCYJNE prawo veta"

– podkreślił.



Oznajmił jednak, że "Tusk i Bodnar pewnie spróbują to wykorzystać".




--------------------





Możemy mieć sytuację, że osoba wybrana nie będzie mogła objąć urzędu – powiedział prof. Andrzej Zoll o wyborach prezydenckich.





Prof. Zoll przekonywał w sobotę na antenie TVN24, że "stoimy przed bardzo poważnym kryzysem konstytucyjnym".

Były prezes Trybunału Konstytucyjnego, były rzecznik praw obywatelskich i były przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej odniósł się w ten sposób do zamieszania wokół Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego, która będzie orzekać o ważności wyborów prezydenckich.

Według niego do tego czasu musi zostać przyjęta nowa ustawa w tej sprawie. Dodał, że jeżeli prezydent Andrzej Duda by jej nie podpisał, to w przyszłości mógłby stanąć przed Trybunałem Stanu.


Prof. Zoll: Tu będzie problem w maju

– Musi być uznanie, że przepis, który daje tę kompetencję (orzekania o ważności wyborów – red.) Izbie Kontroli Nadzwyczajnej, musi zostać zmieniony. Ale to trzeba zrobić ustawą. Tu będzie problem w maju, dlatego że możemy mieć sytuację, że osoba wybrana nie będzie mogła objąć urzędu – podkreślił Zoll.

– Stanowisko prezydenta, który by nie podpisał ustawy doprowadzającej do zgodności ustawy z konstytucją to jest nie tylko łamanie przez prezydenta konstytucji, ale to jest sytuacja, która się kwalifikuje do odpowiedzialności prezydenta przed Trybunałem Stanu albo w ogóle przed sądem na podstawie przepisów Kodeksu karnego – stwierdził.

Dodał, że "prezydent musi wykonywać swoje obowiązki, a na razie sabotuje wykonywanie obowiązków prezydenckich".


Wybory prezydenckie 2025. Kto po Andrzeju Dudzie?

Przypomnijmy, że wybory prezydenckie odbędą się w maju przyszłego roku. Ich dokładny termin marszałek Sejmu Szymon Hołownia ma ogłosić 8 stycznia.

Dotychczas start w wyborach zadeklarowali: Karol Nawrocki (popierany przez PiS), Rafał Trzaskowski (KO), Sławomir Mentzen (Konfederacja), Szymon Hołownia (Trzecia Droga), Marek Jakubiak (Wolni Republikanie), Magdalena Biejat (Nowa Lewica), Piotr Szumlewicz (związkowiec i publicysta), Romuald Starosielec (Ruch Naprawy Polski) oraz Marek Woch (Ogólnopolska Federacja "Bezpartyjni i Samorządowcy").





niedziela, 29 grudnia 2024

432 Hz






przedruk




432 Hz. Strojenie żartów?



Dyskusje dotyczące strojenia instrumentów zapełniły wiele stron traktatów muzycznych. Różnorodne propozycje wywoływały ożywione reakcje zarówno praktyków, jak i teoretyków. O tym, że debaty o strojach wcale nie wyszły z mody, najlepiej świadczy pewna osobliwa teoria, która ostatnimi czasy zatacza coraz szersze kręgi


Marcin Kostecki





Marin Mersenne, francuski mnich minimita, matematyk i teoretyk muzyki, odnotował w Traité de l’harmonie universelle z 1627 roku, że historia muzyki przez długi czas usiana była bajkami, które nader często powielano bez weryfikacji. Mit o Pitagorasie, wyznaczającym interwały na podstawie młotów uderzających w kowadła, teoretycy przepisywali przez tysiąclecia, zanim wykazano, że zależności dla ciężarów i dla długości strun są różne. Od braku należytej ostrożności wolni nie byli nawet najbardziej wpływowi teoretycy, jak Boecjusz czy Gioseffo Zarlino.

Wydawałoby się, że w dzisiejszych czasach wymyślenie alternatywnej historii muzyki oraz jej rozpowszechnienie byłoby niemożliwe. Jest jednak co najmniej jedna teoria, która stosunkowo niedawno przedostała się do kultury masowej i zyskała pokaźne grono wyznawców. Zapewnia mnóstwo odtworzeń w serwisach streamingowych oraz sprzedaż instrumentów dostosowanych do jej założeń. Głosi, że dźwięk a razkreślne, zamiast najczęściej stosowanej częstotliwości 440 Hz, powinien równać się 432 Hz.

Zwolennicy a1=432 Hz uważają, że była to niegdyś powszechnie obowiązująca wysokość strojenia. Mieli korzystać z niej sam Pitagoras oraz starożytni muzycy, a także słynni kompozytorzy, choćby Bach i Mozart. Jej wyznawcy mówią o niej jako o częstotliwości natury i człowieka, przypisują jej ponadto właściwości uzdrawiające oraz otwierające na nieznane wymiary duchowości. Standard a1=440 Hz miał zaś zostać wprowadzony przez nazistów w 1939 roku, aby zniszczyć panującą wcześniej harmonię i wraz z podwyższaniem się stroju, doprowadzić do eskalacji agresji.

Teoria ośmiu herców różnicy poskutkowała powstaniem nietuzinkowego internetowego zjawiska: wiele osób przestraja w programach dźwiękowych swoją ulubioną muzykę do a1=432 Hz, aby nie podlegać wpływom rzekomo narzuconego porządku.

Powstały również specjalne aplikacje do zmiany stroju oraz serwisy internetowe, które prezentują odpowiednio zmodyfikowane utwory. W milionach należy liczyć wyświetlenia nagrań w stroju a1=432 Hz, podobno sprzyjających medytacji, wspomagających naukę, a nawet naprawiających DNA.





Istotny wkład w stworzenie legendy o wspaniałym działaniu częstotliwości 432 Hz miał amerykański działacz Lyndon LaRouche. Jako ośmiokrotny kandydat na prezydenta Stanów Zjednoczonych zasłynął z głoszenia teorii spiskowych oraz z nieuczciwości (za co pięć lat przebywał w więzieniu). W 1988 roku Instytut Schillera, założony przez jego żonę Helgę Zepp-LaRouche, rozpoczął we Włoszech kampanię na rzecz obniżenia przyjętego standardu strojenia a1=440 Hz do a1=432 Hz. Na specjalnie zorganizowanej konferencji w Mediolanie argumentowano, że okaże się to korzystne dla wokalistów.

Złożono petycję w sprawie zmiany włoskiego prawa, aby strój a1=432 Hz wprowadzono we wszystkich instytucjach muzycznych i teatrach operowych. Według planu miał się stać następnie strojem uniwersalnym. Petycję podpisali Dietrich Fischer-Dieskau, Frans Brüggen i Birgit Nilsson, a pomysł wkrótce zyskał również aprobatę Luciana Pavarottiego, Plácida Dominga i innych sław. Ostatecznie propozycja nie została wdrożona w życie.

Powiązany z grupą LaRouche’a Laurent Rosenfeld opublikował w 1988 artykuł, w którym zasygnalizował istnienie zmowy wiążącej nazistów (w szczególności Josepha Goebbelsa) z wprowadzeniem stroju a1=440 Hz. Dla dalszego ciągu ruchu a1=432 Hz był to moment kluczowy: odtąd kolejne strzępki teorii spiskowej zaczęły wyrastać jak grzyby po deszczu. Nieskrępowane działanie wyobraźni poskutkowało tezami, którym warto przyjrzeć się z bliska. Wcześniej wypada choćby skrótowo prześledzić rzeczywistą historię wysokości strojenia.

Można ją odtworzyć, badając dawne kamertony oraz instrumenty. Takie podejście wymaga sporej cierpliwości, której na szczęście nie brakowało dwóm badaczom, gromadzącym zbiory przez wiele lat. Alexander John Ellis, angielski matematyk, filolog i fonetyk, w 1880 roku opublikował obszerne dzieło, w którym podsumował pomiary częstotliwości kilkuset kamertonów i piszczałek organowych. Znacząco temat pogłębił oboista i muzykolog Bruce Haynes, który w książce History of Performing Pitch: The Story of „A” (Scarecrow Press, Lanham–Oxford 2002) przedstawił rezultaty swojej 20-letniej pracy nad katalogowaniem wysokości stroju.
Przez wiele wieków standaryzacja nie troskała muzyków. Wysokość stroju dostosowywano do możliwości głosów i instrumentów.

Doprowadziło to do tego, że w różnych europejskich miastach strojono w odmienny sposób. W XVIII wieku można było zetknąć się z różnicami w zakresie a1=385–485 Hz. Z biegiem czasu, gdy coraz częstsze stały się muzyczne podróże oraz międzynarodowy handel instrumentami, rozbieżności okazały się uciążliwe, zatem podjęto refleksję nad jednolitym standardem.

Zadanie nie należało do najłatwiejszych – tym bardziej że brzmienie instrumentów grających wyżej odbierano jako bardziej wyraziste, co doprowadziło do rywalizacji orkiestr i galopującej inflacji stroju. Głos ludzki ma jednak swoje ograniczenia i nie może bez ustanku podążać za coraz wyższym akompaniamentem. Aby położyć kres temu procesowi, postanowiono dokonać standaryzacji. Doszło do tego we Francji w 1859 roku, kiedy wprowadzono tak zwany diapazon normalny, a1=435 Hz. 

Tę częstotliwość wkrótce przyjęło wiele innych krajów kontynentalnej Europy (Anglicy stroili jednak po swojemu). W 1917 roku American Federation of Musicians przyjęła standard a1=440 Hz, a podobnego wyboru dokonano w 1939 roku w wielu europejskich krajach (tym razem – poza Francją). W 1953 roku Międzynarodowa Organizacja Normalizacyjna (ISO) zatwierdziła częstotliwość a1=440 Hz, potwierdzając ją 22 lata później. Dawne skłonności do podbijania stroju nie wygasły, więc w salach koncertowych świata dziś często słyszy się stroje wyższe o kilka herców od wspomnianej normy.

Jak się okazuje, prawda nie przeszkadza zanadto nieprzejednanym krzewicielom a1=432 Hz. Niezliczone strony internetowe promujące tę częstotliwość potężnym chórem unisono wyśpiewują te same twierdzenia. Można zestawić je w kilka grup: historyczne, teoretycznomuzyczne, przyrodnicze, medyczne, matematyczne oraz metafizyczne.
Fundamentalna teza zwolenników stroju a1=432 Hz głosi, że miał on niegdyś powszechnie obowiązywać. Jednak jak dowodzą choćby prace Ellisa i Haynesa, taki sąd nie znajduje żadnego potwierdzenia w źródłach.

Jedyną wysokością, która przed a1=440 Hz zyskała międzynarodową popularność, był diapazon normalny, czyli a1=435 Hz. Podobnie między bajki należy włożyć tezę, że za przyjęcie stroju a1=440 Hz odpowiedzialność ponoszą naziści. Takiego kroku dokonano już w 1917 roku w Stanach Zjednoczonych. Mówienie o powrocie do dawnego strojenia jest zatem bezpodstawne.

Podbudowaniu wiarygodności stroju a1=432 Hz ma służyć często przytaczana teza, że posługiwał się nim sam Pitagoras. Teoria muzyczna greckiego filozofa dotyczyła jednak wyznaczania względnych interwałów między dźwiękami, a nie bezwZględnych wysokości dźwięków. Co więcej, Pitagoras nie pozostawił po sobie żadnych autentycznych pism. Nawet gdyby takie się zachowały, nie mogłyby dotyczyć konkretnych częstotliwości, gdyż nie istniały wówczas żadne metody ich pomiaru. Z tego samego powodu odrzucić trzeba inne przekonanie – że precyzyjnie do a1=432 Hz dostrojone były starożytne instrumenty.

Na rzecz tej częstotliwości mają przemawiać też argumenty odwołujące się do teorii muzyki. Niekiedy szlachetności tego stroju przydaje się przez nadawanie mu miana pitagorejskiego bądź naturalnego. Jednakże oba określenia są tu błędne, gdyż rodzaj stroju jest niezależny od jego wysokości. Nic nie stoi na przeszkodzie, by stworzyć strój pitagorejski lub naturalny dla dowolnej innej częstotliwości dźwięku a1.

Zwolennicy częstotliwości 432 Hz dowodzą, że występuje ona powszechnie w przyrodzie. Przypisuje się ją śpiewowi ptaków, szumowi strumyka czy brzęczeniu owadów. Gdyby to była prawda, jedynym dźwiękiem słyszalnym podczas spaceru w lesie byłby nieustający ton prosty. Tymczasem najzwyklejsze doświadczenie słuchowe mnogości dźwięków przeczy tej niezbyt przemyślanej tezie. Co więcej, nie ma racjonalnych podstaw, aby uznać jedne częstotliwości za bardziej naturalne od innych.

Spora część argumentacji sprawia pozory dowodu matematycznego, a w rzeczywistości sprowadza się do numerologicznych sztuczek oraz pokładania nadmiernego zaufania w pozbawione znaczenia zależności liczbowe. Zapomina się, że system dziesiętny jest konwencją, do której nie powinno się przywiązywać nadmiernej wagi. W systemie szóstkowym 432 zapiszemy jako 2000, w ósemkowym jako 660, a w dwunastkowym jako 300. Również sam podział minuty na 60 jednostek jest arbitralny, więc trzymanie się liczb jako zbawiennej poręczy nie przyniesie oczekiwanych rezultatów.

Dowody przez machanie rękoma to jednak nie koniec, gdyż częstotliwości 432 Hz przypisuje się często nadzwyczajne właściwości prozdrowotne. Katalog korzyści może budzić zdumienie: od uwalniania toksyn z organizmu, przez regenerację całego ciała, aż po naprawę DNA. Z drugiej strony, częstotliwość 440 Hz posądza się o właściwości destrukcyjne. Jak dotychczas nie przedstawiono żadnych wyników badań naukowych, które dowodziłyby tak niezwykłych efektów. Nikt nie przeczy, że słuchanie muzyki może wpływać na obniżenie poziomu stresu czy poprawienie nastroju, ale uzyskanie takich rezultatów nie powinno zależeć od częstotliwości strojenia dobranej z dokładnością do jednego herca.


Najbardziej spektakularne twierdzenia dotyczące 432 Hz należałoby jednak zaliczyć do dziedziny metafizyki.

Według licznych internetowych przekazów zastosowanie takiego stroju umożliwia dostęp do ukrytych stanów świadomości, podniesienie wibracyjnych energii i połączenie jaźni z naturalnym rezonansem Wszechświata. Nie wiadomo, jak miałoby się to objawiać. Pewne jest, że częstotliwość 432 Hz uruchamia nieskończone pokłady ludzkiej wyobraźni. Można się więc spodziewać, że kiedyś powstaną nowe, jeszcze wymyślniejsze teorie. Kapelusz, z którego są wyciągane, wydaje się pozbawiony dna.

W grudniu 2023 roku w czasopiśmie „Nature” opublikowano pracę dotyczącą dezinformacji w internecie. Badano, w jaki sposób próby weryfikacji treści za pomocą wyszukiwań internetowych mogą wpłynąć na ocenę wiarygodności sprawdzanych tekstów. Ku zaskoczeniu okazało się, że poszukiwanie prawdy, zamiast zbliżać do niej, może zwieść na manowce. Dzieje się tak, ponieważ strony o niskiej wartości merytorycznej, zawierające powtarzające się hasła, zajmują wysokie miejsca w wynikach wyszukiwania, a szansa utwierdzenia się w błędnych przekonaniach zwiększa się w miarę przeglądania rekomendowanych treści. Tak użytkownicy wpadają w błędny krąg manipulacji. Podobnie dzieje się w przypadku wyszukiwania hasła „432 Hz”: większość wysoko publikowanych wyników to dezinformacja czystej wody.

Wypada zaznaczyć, że nie każda osoba biernie lub czynnie posługująca się strojem a1=432 Hz podpisuje się pod wszystkimi stwierdzeniami jego najbardziej zuchwałych orędowników. Dla wielu to kwestia upodobań. Gdyby promocja tego stroju ograniczała się do preferencji estetycznych, temat nie byłby wart szerszego traktowania. Lubi się przecież także rosół z makaronem, lubi się komplementy i kolor niebieski. Do wyborów kulinarnych, towarzyskich i kolorystycznych nie dołącza się jednak twierdzeń stojących w jawnej sprzeczności z prawdą i mających szkodliwe konsekwencje – a tak dzieje się w przypadku twierdzeń na temat 432 Hz.

Oczywiście może się zdarzyć, że takie tezy powiela się nieświadomie czy przy braku pełnej informacji. Problem polega na tym, że gdy osoby kształtujące opinie wypowiadają się przychylnie o stroju a1=432 Hz nawet w umiarkowany sposób, bardzo łatwo taki komunikat przechwycić i opakować w fałszywe komentarze. W ten sposób można nieintencjonalnie przyczynić się do promocji haseł, z którymi przy pełnej wiedzy nie chciałoby się mieć do czynienia.

Promocja częstotliwości 432 Hz wyrządza szkody edukacji muzycznej. Z oczywistych względów przejaskrawione tezy zyskują większą uwagę niż stonowana rzeczywistość, przez co są częściej powielane. To sprawia, że media społecznościowe zalewają fałszywe informacje dotyczące muzyki, którym nieświadomie zawierzyć może wielu odbiorców. Wybujałe fantazje zaczynają uchodzić za wiedzę muzyczną. Niestety, zdarza się nawet, że nieprawdziwe wiadomości trafiają do materiałów pedagogicznych.

Zepsuty metronom będzie nieustannie podawał fałszywy puls. W analogiczny sposób źródła, które powielają fantasmagorie dotyczące 432 Hz, produkują nieskończone liczby równie wątpliwych doniesień. Po nitce do kłębka można trafić do portali ezoterycznych, wiążących różne systemy wierzeń niezwykle swobodnie, podchodzących do prawdy z dużym dystansem, bacznie omijających wyniki badań naukowych oraz promujących uzdrawianie niekonwencjonalnymi metodami. Oczywiście nie za darmo.

Słuchanie muzyki w innym stroju prawdopodobnie nikomu jeszcze nie zaszkodziło. Z a1=432 Hz wiążą się jednak treści wprowadzające w błąd i narażające na straty finansowe. Łatwo znaleźć sklepy internetowe, których podstawą działania jest sprzedaż produktów, których promocja bazuje na zasianej uprzednio dezinformacji dotyczącej muzyki. Sprzedawane są odpowiednio strojone instrumenty, którym przypisuje się niesłychane właściwości. Znamienne, że odjęcie ośmiu herców od stroju wiąże się z dodaniem kilkuset (lub nawet kilku tysięcy) złotych do ceny. Można przypuszczać, że niemałe zyski generują też wyświetlenia odpowiednio przygotowanych materiałów czy sprzedaż aplikacji zmieniających strój.
Największym zagrożeniem są jednak strony internetowe promujące pseudomedyczne sposoby leczenia najcięższych chorób z wykorzystaniem instrumentów zgodnie z rozpowszechnianymi konfabulacjami na temat muzyki.

Doszło do tego, że bez zażenowania rozgłasza się pogląd, iż można przeciwdziałać nowotworom za pomocą kamertonów dostosowanych do stroju a1=432 Hz, czy wspomina o skuteczności podobnych metod w leczeniu zespołu Downa u dzieci. To jednoznaczny znak, że sprawy zaszły zdecydowanie za daleko.

W przedmowie do drugiej księgi Traité... Mersenne napisał: „Proszę więc o jedną rzecz muzyków i wszystkich uczonych, której szczerze nie mogą mi odmówić: mianowicie, aby nie wierzyli w żadną z tych historii, które starożytni podają o działaniu muzyki, jak została wynaleziona etc., której wpierw nie poddali doświadczeniu bądź nie zostali przekonani dowodem. Dziwna to bowiem rzecz, że tak łatwo przyjmujemy błędne opinie naszych przodków, mimo że nie mieli oni żadnej mocy, a najczęściej także żadnej woli, by zobowiązać nas do podążania za tym, co mówili”.

Po niemal 400 latach ta prośba nic nie straciła na sile i aktualności. Im bardziej zdumiewające twierdzenia wysuwa się na temat muzyki, tym większy materiał dowodowy należałoby zgromadzić. Warto zatem ostrożnie przypatrywać się muzycznym rewelacjom, aby legendy dotyczące 432 Hz i innych cudownych częstotliwości nie pozostały z nami na kolejne tysiąclecia.







ruchmuzyczny.pl/article/4249




Babbo Natale (Św. Mikołaj)





przedruki
tłumaczenie automatyczne



6 grudnia 2015

Babbo Natale, czyli jak to jest z tym Mikołajem?



6 grudnia to dzień, w którym dzieci na całym świecie obdarowywane są prezentami od Świętego Mikołaja. Prawda? Otóż włoskie dzieci spotykają tegoż Świętego dopiero 6 stycznia. I to również nie jest reguła bez wyjątku, bo jak wiadomo Włochy i Włosi to kraj różnorodności kulturowej i zwyczajowej.



W Lecco ( Lombardia) 6 grudnia dzieci pod poduszką znajdują jabłka i słodycze. Również w Trieście ( Friuli – Wenecja Juliska ), gdzie silne były wpływy austrowęgierskie, Mikołaj obdarowuje grzeczne dzieci słodyczami a łobuzów… słodkim węglem.

Wszystkie te zwyczaje związane są z postacią Świętego Mikołaja z Miry (dzisiejsza Turcja). Biskup ten zasłynął szczodrością wobec biednych. Szczególnie znana jest historia TRZECH CÓREK. Otóż młody Mikołaj , jeszcze nie biskup, miał bogatego i niezwykle skąpego sąsiada, który w sposób szczególny drwił z pobożności Mikołaja. Jako, że los bywa przewrotny, ów człowiek straciła cały majątek i popadł w skrajną biedę. Gdy nie miał już niczego, aby utrzymać się przy życiu postanowił sprzedać swoje trzy córki do domu publicznego. Bez stosownego posagu nie miały żadnych szans na zamążpójście.


Mikołaj, przejęty przyszłością dziewcząt postanowił zmienić ich los i pod osłoną kolejnych nocy zakradał się pod sąsiedzkie okno, aby podrzucać złote kule, które miały zapewnić posag młodym pannom. Zadziwiony sąsiad zaczaił się ostatniej nocy, aby wytropić darczyńcę. Jakież było jego zdziwienie, gdy okazał się nim wyszydzany przez lata Mikołaj. Zawstydzony ojciec podziękował młodzieńcowi i postanowił zmienić swoje życie.

Po dziś dzień Mikołaj odwiedza nasze domy nocą, gdy wszyscy już śpią.

Największe sanktuarium poświęcone Świętemu Mikołajowi znajduje się we włoskim Bari ( Apulia). Tutaj Świętego wspomina się 7-9 maja, kiedy to wzdłuż morskiego wybrzeża płynie odświętny korowód statków, tratw i stateczków z ogromną podobizną biskupa. Także w niewielkiej Specchi w maju odbywa się Festa di San Nicola. W sobotę wieczorem odprawiana jest uroczysta msza święta, po której ulicami miasta przechodzi uroczysta procesja. Wieczorem rozpoczyna się wielki festiwal z koncertami, ulicznymi spektaklami i zabawa do białego rana. Niedzielny poranek to pchli targ a całość obchodów kończy pokaz sztucznych ogni. W Specchi Mikołaj czczony jest nie tylko za dobroć, ale przede wszystkim za szacunek do kobiet.

Dzisiejszy Babbo Natale ma niewiele wspólnego z opisywanym Świętym. To raczej rubaszny, przerośnięty krasnal wyjęty z reklamy Coca-Coli. Niezmiennie jednak spotkanie z nim wywołuje uśmiech na buziach dzieci obdarowywanych kolorowymi prezentami.


----------------


wiki it


Wszystkie wersje współczesnego Świętego Mikołaja, zwanego w krajach anglojęzycznych Świętym Mikołajem lub Świętym Mikołajem, wywodzą się głównie od tej samej postaci historycznej: św. Mikołaja, biskupa Myry (dziś Demre, miasta położonego na terenie dzisiejszej Turcji), o którym mówi się na przykład, że znalazł i przywrócił do życia troje dzieci, porwanych i zabitych przez karczmarza, i że z tego powodu uważano go za Opiekuna dzieci. Nazwa Święty Mikołaj wywodzi się od Sinterklaas, holenderskiego imienia św. Mikołaja.

Starożytne chrześcijańskie początki

Pierwszą postacią jest św. Mikołaj z Miry, chrześcijański biskup z IV wieku. Myra była miastem w Licji, prowincji Cesarstwa Bizantyjskiego położonej na terenie dzisiejszej Turcji.

W Europie (szczególnie w Holandii, Belgii, Austrii, Szwajcarii, Niemczech, Czechach, Słowenii oraz w niektórych częściach Włoch i Francji) nadal wystawiany jest w szatach biskupich. Relikwie św. Mikołaja zostały częściowo przeniesione do Bari, jak głosi legenda, przez niektórych rybaków, ale w rzeczywistości to kupcy ukradli je z Miry w 1087 roku i w tym samym roku zbudowano bazylikę, aby je pomieścić, opierając fundamenty na wcześniej istniejącej konstrukcji. Miejsce to, bazylika San Nicola di Bari, od tamtej pory jest celem pielgrzymek wiernych.  Rozdział Część świętych relikwii, które pozostały w Myrze, została później odnaleziona przez Wenecjan i przeniesiona do kościoła i opactwa San Nicolò w Lido di Venezia, lewa kość ramienna jest nadal prawie nienaruszona w Rimini, a inne kości są rozsiane po całej Europie.


Św. Mikołaj jest uważany za ich patrona przez marynarzy, kupców, łuczników, dzieci, prostytutki, ulicznych sprzedawców, farmaceutów, prawników, lombardowców, więźniów. 
Jest także patronem miast Bari (współpatron wraz z San Sabino), Lecco, Ortueri, Sassari, Salemi, Amsterdamem i Rosją. W Grecji św. Mikołaj jest czasami zastępowany przez św. Bazylego Wielkiego (Vasilis), innego biskupa z Cezarei z IV wieku.

W Niderlandach św. Mikołaja (Sinterklaas przetłumaczone na język niderlandzki) obchodzony jest corocznie 5 grudnia (w wigilię dnia poświęconego temu świętemu), w którym to dniu rozdaje się dary; w Belgii, Polsce, Luksemburgu i północnej Francji (francuska Flandria, Lotaryngia i Artois) te same uroczystości odbywają się następnego dnia. Uroczystości te dały początek mitowi i imieniu Świętego Mikołaja, w jego różnych odmianach. 

Odpowiednikiem Świętego Mikołaja w tych krajach jest Kerstman (dosł. "bożonarodzeniowy człowiek"). W niektórych wioskach we Flandrii w Belgii czczona jest niemal identyczna figura św. Marcina z Tours (Sint-Maarten). W wielu tradycjach Cerkwi prawosławnej św. Bazyli przynosi dzieciom prezenty w Nowy Rok, dzień, w którym obchodzone jest jego święto.

Folklor germański

Przed nawróceniem na chrześcijaństwo folklor ludów germańskich, w tym Anglików, głosił, że bóg Odyn (Wodan) co roku w czasie przesilenia zimowego (Yule) urządzał wielką wyprawę myśliwską w towarzystwie innych bogów i poległych wojowników. 

Tradycja głosiła, że dzieci zostawiały buty w pobliżu kominka, napełniając je marchewką, słomą lub cukrem, aby nakarmić latającego konia boga, Sleipnira. W zamian Odyn zastępował jedzenie prezentami lub słodyczami.  Praktyka ta przetrwała w Belgii i Niderlandach jeszcze w czasach chrześcijańskich, związana z postacią św. Mikołaja.

Dzieci, nawet dzisiaj, wieszają swoje wypełnione słomą spodnie w zimową noc przy kominku, aby można je było napełnić słodyczami i prezentami od św. Mikołaja, który w przeciwieństwie do Świętego Mikołaja nadal improwizuje w tych miejscach na koniu. Nawet z wyglądu, brodaty starzec o tajemniczym wyglądzie, Odyn był podobny do św. Mikołaja (nawet jeśli bogu brakowało oka).

Tradycja germańska przybyła do Stanów Zjednoczonych Ameryki przez holenderskie kolonie Nowy Amsterdam, przemianowane przez Brytyjczyków w Nowym Jorku, przed brytyjskim podbojem w XVII wieku, i jest źródłem nowoczesnego zwyczaju wieszania pończochy przy kominku na Boże Narodzenie, podobnego pod pewnymi względami do tego, który rozpowszechnił się we Włoszech 6 stycznia, po przybyciu Befana.

Inna tradycja folklorystyczna plemion germańskich opowiada o świętym człowieku (w niektórych przypadkach utożsamianym ze św. Mikołajem) zmagającym się z demonem (którym może być od czasu do czasu diabeł, troll lub postać Krampusa) lub mrocznym człowiekiem, który zabijał we śnie (Murzyn lub miotacz). Legenda mówi o potworze, który terroryzował ludzi, wkradając się nocą do domów przez komin, atakując i zabijając dzieci w straszliwy sposób.

Święty człowiek wyrusza na poszukiwanie demona i chwyta go, więziąc go za pomocą magii lub poświęconych żelaz (w niektórych wersjach tych samych, które więziły Jezusa przed ukrzyżowaniem, w innych przypadkach tych należących do św. Piotra lub św. Pawła). Zmuszony do posłuszeństwa rozkazom świętego, demon jest zmuszony chodzić od domu do domu, aby zadośćuczynić, przynosząc dzieciom prezenty. W niektórych przypadkach dobry uczynek powtarza się co roku, w innych demon jest tak zniesmaczony, że woli wrócić do piekła.

Inne formy opowieści przedstawiają demona nawróconego na rozkaz świętego, który gromadzi ze sobą inne elfy i elfy, stając się w ten sposób Świętym Mikołajem. Inna wersja holenderska mówi nam jednak, że świętemu pomagają mauretańscy niewolnicy, których zwykle reprezentuje postać Zwarte Piet (Piotr), analogiczny do włoskiego Murzyna. W tych opowieściach Zwarte Piet bije dzieci kijem lub porywa je, by w swoim worku wywieźć je do Hiszpanii (Półwysep Iberyjski był kiedyś pod panowaniem Maurów).

W Niemczech ta sama historia przemienia bohatera w Pelznickela lub Belsnickle'a (Nicola Peloso), który udaje się odwiedzić niegrzeczne dzieci we śnie. Nazwa wywodzi się od wyglądu ogromnej bestii ze względu na to, że jest ona w całości pokryta futrem.

Islandzki folklor

Islandczycy lubią mówić, że w ich kraju jest 13 Świętych Mikołajów, ponieważ ich tradycja prezentów świątecznych opiera się na 13 elfach, zwanych Jólasveinar, których imiona pochodzą od rodzaju aktywności lub jedzenia, które preferują: Stekkjastaur, Giljagaur, Stúfur, Þvörusleikir, Pottaskefill, Askasleikir, Hurðaskellir, Skyrjarmur, Bjúgnakrækir, Gluggagægir, Gáttaþefur, Ketkrókur i Kertasníkir.

Raz w roku, dwa tygodnie przed Bożym Narodzeniem, te elfy najpierw kąpią się w ciepłych wodach źródeł jeziora Niva, a następnie opuszczają jaskinie, w których mieszkają, aby przynieść dobre islandzkie dzieciom prezenty. Wkłada się je do butów, które dzieci zostawiły pod oknami. W praktyce islandzkie dzieci, jeśli były grzeczne, otrzymują trzynaście prezentów, po jednym na każdy dzień w ciągu dwóch tygodni poprzedzających Boże Narodzenie. Te gobliny mogą być jednak psotne i czasami lubią płatać figle lub szpiegować ludzi. Ponadto, jeśli dziecko było niegrzeczne, zamiast prezentów otrzymuje ziemniaki.








helloitaly.pl/babbo_natale/


/it.wikipedia.org/wiki/Babbo_Natale

Symulakra państwa...





...objawiana jest w karykaturze jego herbu






przedruk



Czy korona bez krzyża to nadal korona? Prof. Tomasz Panfil o komunistycznych i masońskich symbolach w polskim godle




Szanowny Panie Profesorze, 29 grudnia 1989 roku Sejm kontraktowy przyjął ustawę o zmianie Konstytucji PRL. Na mocy nowelizacji m.in. przywrócono koronę Orłu Białemu w godle Polski. Dlaczego, Pana zdaniem, nie ma się z czego cieszyć?



Po pierwsze, jest to nieprawidłowe heraldycznie, a po drugie – deprecjonujące państwo.

Jeżeli przyjrzymy się bliżej tzw. koronie w godle Polski to dostrzeżemy, że tworzy ona jakąś taką przedziwną, jednolitą bryłę. Korona – jak wie każde dziecko, które rysuje królewiczów i księżniczki – ma promienie. One mogą być proste, one mogą być ozdobne, stylizowane na przykład na liście akantu albo kwiaty lilii, ale zawsze między nimi są prześwity.

W tym, co włożono na głowę polskiemu Orłu, prześwitów nie ma, jest złote między złotym, czyli zupełnie bez sensu. Jest to więc źle narysowane, niepoprawne heraldycznie, ale to tylko ten mniejszy błąd.

Większy błąd polega na tym, że Orzeł Polski, który jest symbolem Korony Królestwa Polskiego czy symbolem Królestwa Polskiego, symbolizował suwerenność państwa. Tu musielibyśmy się cofnąć mocno w przeszłość, do czasów Karola Wielkiego, kiedy obowiązywała doktryna dwóch władz suwerennych. Władcą suwerennym świeckim był cesarz, władcą suwerennym kościelnym, duchowym, apostolskim był papież.

Symbolami tejże suwerenności były korony zamknięte, zwieńczone krzyżem. To taki obrazowy sposób pokazania widzom, publiczności, że nad cesarzem i papieżem jest tylko Bóg. I w okresie wczesnego średniowiecza to byli dwaj jedyni suwerenni władcy. Cała reszta panujących, czyli królowie i niżej stojący w hierarchii książęta, nie byli władcami w pełni suwerennymi, zależeli od cesarza.

Ta zależność bardzo ładnie nam wychodzi w najstarszej historii państwa piastowskiego, kiedy to i Bolesław Chrobry i inni Piastowie zabiegają o zgodę na koronację u cesarza i papieża. Żeby być koronowanym na króla, trzeba było mieć zgodę przynajmniej jednego – a lepiej obu – spośród tych władców suwerennych.

W wieku XII nabrał intensywności proces uniezależniania się królów państw narodowych od uniwersalnego cesarstwa i uniwersalnego papiestwa. W wieku XII korony zamknięte zaczęli nosić królowie Szkocji, Francji, a potem następni.

W Polsce ten proces symbolicznego uniezależniania się od władzy cesarskiej trwał dosyć długo. W gruncie rzeczy dopiero w końcu wieku XV pojawiła się polska korona królewska zamknięta.

Pierwsze artefakty, na których obserwujemy koronę zamkniętą, czyli oznaczającą państwo, władzę suwerenną, to są monety Jana Olbrachta. Jako pierwszy taką koronę na głowę włożył Zygmunt I Stary. Od tego momentu, czyli od przełomu XV/XVI wieku Królestwo Polskie głosi wszem i wobec swoją niezależność od jakiejkolwiek władzy zewnętrznej.

Na Zachodzie formuła niezależności państw narodowych brzmiała: Rex imperatorem in regno suo, czyli „Król jest cesarzem w swoim królestwie”. W Polsce formuła ta przybrała charakter republikański i brzmiała: Non habemus cesarem nisi regem, czyli polska szlachta, polskie rycerstwo oznajmiło światu: „Nie mamy nad sobą żadnego władcy oprócz króla”. Znakiem tej dumy, suwerenności i niezależności jest korona zamknięta na głowie króla.

Zwieńczona krzyżem?


Oczywiście! Korona zamknięta musi być zwieńczona krzyżem, nie ma innej możliwości. Korona zamknięta plus krzyż to jest nieodłączna całość. No i od końca wieku XV po mniej więcej rok 1830 w heraldyce, w symbolice polskiej, w symbolice monarszej występuje korona zamknięta z krzyżem jako symbol, insygnium władzy czy państwa suwerennego i niezależnego od zewnętrznej władzy zwierzchniej.

Dlaczego do roku 1830, a nie 1795?

Ponieważ zarówno car Aleksander I, jak i Mikołaj I koronują się na królów Polski w Warszawie i wkładają na głowę koronę zamkniętą polską.

Car Mikołaj I był ostatnim królem Polski?

Tak.

Niektórzy twierdzą, że Franciszek Józef…

Nie. Ostatnia koronacja z zachowaniem polskiego ceremoniału koronacyjnego to jest koronacja Mikołaja I w 1825 roku.

A później?

Po upadku powstania listopadowego w ramach represji popowstaniowych Królestwo Polskie przestaje mieć ten status autonomiczny z własnym władcą. Często o tym zapominamy. W latach 1815 – 1830 Królestwo Polskie jest państwem połączonym unią personalną z Imperium Rosyjskim.

Dlaczego w herbie II Rzeczypospolitej znalazł się Orzeł w koronie? Przecież II Rzeczpospolita nie była monarchią…


Orzeł w koronie, Pan mówi…

Coś pomyliłem?


Nie, po prostu różnie z tym bywało… W okresie II Rzeczypospolitej obowiązywało kilka wzorów Orła. Jeden był Orłem legionowym, a Orzeł legionowy korony nie miał. To był ten nieoficjalny, aczkolwiek zatwierdzony przez Józefa Piłsudskiego. W roku 1919 Orzeł bardziej przypominał kurę, jakby żywcem wziętą z czasów nieszczęsnego Stanisława Antoniego Poniatowskiego. Od 1927 roku był jeszcze inny Orzeł…

Tak więc w II Rzeczypospolitej mieliśmy rozmaite orły w herbie. Artyści często z nimi eksperymentowali…

I nikomu to nie przeszkadzało? Tu Orzeł w koronie, a tu bez? Tu w herbie symbole masońskie, a tam nie itd.?


Wtedy heraldyka była wciąż żywa, a nie skostniała, sformalizowana, zapisana w prawie i chroniona prawem. Wtedy wspólnota się ze sobą komunikowała również – a może przede wszystkim – wyobrażeniami ikonograficznymi.

Podam jeden przykład: Stanisław Szukalski. Bardzo oryginalny, nowatorski artysta, który zgłosił projekt swojego Orła, którego nazwał Toporzeł. Był to, mówiąc obrazowo, orzeł ze skrzydłami w formie ostrzy toporów. Chodziło w projekcie tym i o nawiązanie do Słowiańszczyzny, do czasów przedchrześcijańskich, i o analogie z symbolami władzy republikańskiego Rzymu oraz o bojowość tego Orła. Sytuacja międzynarodowa w latach 20. i 30, była taka, a nie inna. W związku z tym Szukalski uznał, że Orzeł polski powinien być bojowy, a nie kurowaty jak ten z 1919, z przyciężkim kuprem i małymi skrzydełkami.

W tamtym czasie sytuacja wymagała bojowości i należało to zakomunikować społeczeństwu. Trwała dyskusja, jak to zrobić, również dyskusja symboliczna, dyskusja na płaszczyźnie ikonografii, i Toporzeł jest tego przykładem.

Takich propozycji było dużo więcej. Ich autorzy spierali się, co będzie najlepiej odpowiadać ideom, modom, stylom etc.

Dlaczego jedną z pierwszych decyzji komunistów było usunięcie korony z godła? Dla czerwonych symbolika była również ważna?


Oczywiście, że tak. Korona jest symbolem państwa suwerennego. Ideologia komunistyczna jest ideologią internacjonalizmu, czyli odrzuca suwerenność państw narodowych.

Komunizm jest totalitarny, dąży do zniszczenia wszystkiego. Totalitaryzm nie może pozostawiać enklaw starego porządku, w przeciwnym razie nie będzie totalitaryzmem. Dlatego właśnie komuna upadła! – bo nie udało jej się, zwłaszcza w Polsce, być totalitarną. Zawsze były enklawy, w których ludzie się mogli chronić. Jeżeli takie enklawy istnieją, to oznacza to śmierć ustroju totalitarnego. I tak się stało z komunizmem. Właśnie dlatego nowy komunizm w swym długim marszu przez kulturę usiłuje zlikwidować wszystkie enklawy kulturowe, religijne, z którymi nie poradził sobie pierwszy komunizm, przez co upadł. Ten drugi komunizm, postkomunizm, jest „mądrzejszy” i traktuje kulturę nie jako mało ważną nadbudowę, tak jak – wedle wskazań Marksa – robili to Lenin, Stalin i cała reszta. Traktuje za to kulturę jako bazę, co oznacza, że kultura musi być przekształcona. Wtedy cała reszta – czyli nadbudowa – da się łatwo zmodyfikować, co zresztą widać po dzisiejszym świecie. Niestety.

Kiedy i w jakich okolicznościach zapadła decyzja, żeby przywrócić do godła koronę? Zrobił to, o czym wspomniałem na początku, Sejm kontraktowy. Ideowym spadkobiercom ludzi, którzy usuwali koronę z godła nie przeszkadzał jej powrót?

Nigdy komuniści nie byli tak skorzy do współpracy jak w Sejmie kontraktowym. Istniały jednak pewne granice współpracy; granice oraz konieczności zawierania kompromisów. To złote, co nasz Orzeł ma na głowie, jest kompromisem ówczesnego OKP z obozem komunistycznym, częściowo postkomunistycznym.

Najkrócej rzecz ujmując: komuniści w Sejmie kontraktowym powiedzieli: „Dobrze, zgodzimy się na przywrócenie korony do godła, ale pod jednym warunkiem. Nie będzie w niej krzyża”. To pokazuje, że nienawiść do Chrystusa i nienawiść do Kościoła przetrwały rok 1989.

Proszę zwrócić uwagę: komuniści byli skłonni zgodzić się na takie czy inne rozwiązania wolnorynkowe; byli skłonni zgodzić się na przywrócenie niektórych elementów państwa suwerennego, elementów patriotycznych, niepodległościowych. Nawet – niechętnie, bo niechętnie, ale jednak – zaakceptowali fakt, że istniało coś takiego jak endecja. Natomiast nienawiść do Chrystusa i nienawiść do Kościoła jest u nich niezależna od koniunktur politycznych. Również dzisiaj widzimy ją bardzo wyraźnie. To robi na przykład niejaki Trzaskowski…

Wywołany przez Pana Profesora człowiek twierdzi, że nie zdjął jednego krzyża nie. On „tylko” wydał zalecenie…

To jest klasyczna dialektyka marksistowska. Nie zdjął żadnego krzyża i jest to prawda. Ale wydał zalecenie, żeby wszyscy inni to zrobili…

Może faktycznie Trzaskowski nigdy tego nie zrobił w sensie literalnym, dosłownym. Może Trzaskowski nigdy nie wszedł na stołek i nie zdjął krzyża. Wydaje mi się to bardzo prawdopodobne, bo wiemy, jaką ona ma „smykałkę” do prac ręcznych. Widzieliśmy przecież Trzaskowskiego przyklejającego szybę w drzwiach taśmą klejącą. Podejrzewam więc, że gdyby wlazł na jakąś drabinę, żeby zdjąć krzyż, to albo by się z tej drabiny zwalił, albo by rozwalił ściankę działową, na której wisiał krzyż.

Korona – czy może raczej, jak Pan Profesor powiedział – „to złote, co nasz Orzeł ma na głowie”, to jedyny niuans, błąd naszego godła?

Długo by wymieniać. Orzeł winien mieć złote szpony, a nie pazurki. Nie powinien mieć cieniowanych piór w skrzydłach. Skrzydła powinny być symetryczne, a nie każde inne, przepaska na skrzydłach powinna mieć zakończenie na kształt koniczyny, a nie pięcioramiennych rozetek. W sumie powinniśmy mieć Orła polskiego, a nie nieudolną hybrydę. Przede wszystkim jednak Rzeczpospolita powinna mieć herb, o którym obecnie nie wspomina żaden akt prawny, z konstytucją z 1997 roku na czele. To fatalny błąd: godło na tarczy to herb, a polskie prawo nazywa herb godłem.

Dlaczego przez 35 lat Sejm RP nie podjął kroków, żeby naprawić godło, żeby zmienić „to złote” na prawdziwą koronę etc.?


A tu odpowiedź jest prosta: bo od kiedy w 1997 przepuszczono ten bubel konstytucyjny, nigdy nie było w Sejmie dość zdroworozsądkowych legislatorów, żeby poprawić ewidentne błędy. Zawsze znajdowała się liczna grupa zdolna do zablokowania zmian mogących przywrócić porządek w sferze polskiej symboliki państwowej.









Czy korona bez krzyża to nadal korona? Prof. Tomasz Panfil o komunistycznych i masońskich symbolach w polskim godle - PCH24.pl











Mikroplastik (6)




Ciekawe, czy to jest wyliczalne...

ile plastiku wyprodukowano do dzisiaj wobec czego ile powinno być wokół...




przedruk
tłumaczenie automatyczne


28 grudnia 2024


Według badania przeprowadzonego przez Francuską Agencję Transformacji Ekologicznej mikrodrobiny plastiku są obecne na 76% gruntów rolnych



Francuska Agencja Transformacji Ekologicznej przeprowadziła badanie na gruntach rolnych, z którego wynika, że mikroplastik jest obecny w 76% przypadków. Ademe opublikowało wyniki analizy przeprowadzonej na 33 próbkach pobranych z różnych środowisk, takich jak lasy, łąki, winnice, sady i orne obszary rolne, rozmieszczone w całej Francji

Francuska Agencja Transformacji Ekologicznej przeprowadziła badanie na gruntach rolnych, z którego wynika, że mikroplastik jest obecny w 76% przypadków. Badanie to jest pierwszym, w którym przeanalizowano zanieczyszczenie gleby we Francji spowodowane mikrodrobinami plastiku. W czwartek, 26 grudnia, Ademe opublikowało wyniki analizy przeprowadzonej na 33 próbkach pobranych z różnych środowisk, takich jak lasy, łąki, winnice, sady i grunty rolne, rozmieszczone na terenie całej Francji.

Zgodnie z danymi dostarczonymi przez Ademe, 25 analizowanych próbek, co odpowiada 76%, zawierało cząstki o wielkości mniejszej niż pięć milimetrów. Cząstki te powstają w wyniku rozkładu tworzyw sztucznych, które gromadzą się na wysypiskach śmieci lub w środowisku naturalnym. Średnio analizowane próbki zawierały około 15 cząstek mikroplastiku na kilogram suchej gleby. Najczęstszymi rodzajami znalezionych mikrodrobin plastiku były polietylen i polipropylen, materiały często stosowane w opakowaniach.

Analizy zostały przeprowadzone przez instytut badawczy Dupuy De Lôme w Lorient, zlokalizowany w departamencie Morbihan. Wyniki wykazały, że zanieczyszczenie mikroplastikiem jest obecne w większości badanych gleb rolnych. W szczególności mikrodrobiny plastiku znaleziono we wszystkich czterech analizowanych próbkach gleby łąkowej, w 17 z 21 próbek gleby upraw polowych oraz w trzech z czterech próbek winnic i sadów. Tylko jedna z czterech pobranych próbek gleby leśnej zawierała mikrodrobiny plastiku.

Badanie to zostało określone przez autorów jako pierwsze, które scharakteryzowało zakres zanieczyszczenia mikroplastikiem w skali Francji metropolitalnej, obejmującego tereny wykorzystywane do różnych celów rolniczych i które nie otrzymały bezpośrednich środków do produkcji tworzyw sztucznych w wyniku działalności człowieka. Rodzi to pytania o to, w jaki sposób te mikrodrobiny plastiku mogą być obecne w glebie.

W komunikacie prasowym Francuska Agencja ds. Transformacji Ekologicznej stwierdziła, że zebrane dane nie pozwalają na zidentyfikowanie źródła mikroplastiku. Agencja stawia jednak "hipotezę, że w przypadku gleb wykorzystywanych do działalności rolniczej część ich pochodzenia wynika ze stosowanych praktyk rolniczych".

Niemal systematyczna obecność mikrodrobin plastiku w badanych glebach pokazuje, że istnieje pilna potrzeba kontynuowania badań w celu dostarczenia danych monitorujących mikroplastik w glebach. Naukowcy sugerują rozszerzenie zakresu na obszary miejskie i terytoria zamorskie. Potrzebna jest dalsza wiedza, aby "scharakteryzować obecne zanieczyszczenie i zidentyfikować jego źródła, aby wprowadzić skuteczny plan działania" w celu ograniczenia tego zanieczyszczenia i zapobiegania mu. Informacje te zostały dostarczone przez Isabelle Deportes, inżyniera specjalizującego się w wpływie na zdrowie i ekotoksykologii.

Zanieczyszczenie mikroplastikiem na gruntach rolnych stanowi potencjalne zagrożenie dla zdrowia ludzkiego. W rzeczywistości mikrodrobiny plastiku mogą powodować stany zapalne i mogą również służyć jako nośnik niebezpiecznych chemikaliów, takich jak PFAS, które mogą dostać się do organizmu ludzkiego.










piątek, 27 grudnia 2024

Ósma litera alfabetu

 

Co za miły redaktor.











-------


Zemdlała, a może umarła - kogo to obchodzi...

Czytamy uwaznie.



Zapraszamy Was do wspólnego słuchania świątecznych opowiadań napisanych przez naszych autorów i autorki. W ulubionym fotelu, w drodze na świąteczne spotkanie, podczas pieczenia pierników. Niech te historie umilą Wam najbliższe dni.

Dobrej lektury i przyjemnego słuchania!

Redakcja „Pisma”


i min. to:








magazynpismo.pl/idee/esej/niemcy-koniec-ery-stabilnosci/?seo=pw

magazynpismo.pl/swiateczna-playlista-pisma/?utm_source=facebook&utm_medium=post%E2%81%A9



Kości
















Nowy Dwór Mazowiecki: Szczątki z masowych egzekucji na hałdach ziemi

Dodano: dzisiaj 16:01




– Stwierdzam, na podstawie zdjęć, że odnaleziony fragment kostny jest częścią nosową czaszki ludzkiej, a zęby odnalezione na hałdzie z dużym prawdopodobieństwem są zębami ludzkimi. Z punktu widzenia antropologii bez wątpienia należy zabezpieczyć odnalezione szczątki, a z punktu widzenia archeologii należałoby przebadać hałdy, aby zabezpieczyć ewentualne pozostałe fragmenty kostne – poinformował 9 grudnia archeolog Robert Wyrostkiewicz z Pogotowia Archeologicznego.


Jak ustaliliśmy, szczątki zabezpieczyła policja z Nowego Dworu Mazowieckiego, która wzięła udział w czynnościach obok straży miejskiej. Ta ostatnia wysłała nam notatkę służbową o odkryciu szczątków ludzkich. Co ciekawe, z naszych informacji wynika, że policja odpisała jednemu z dziennikarzy, że szczątki to fragmenty kostne… zwierząt. PogotowieArcheologiczne.pl poprosiło o opinię biegłego sądowego, który – podobnie jak Robert Wyrostkiewicz – zidentyfikował znalezisko jako bezsprzecznie ludzkie.


Czaszka czterdziestolatka

"Zdjęcie przedstawia niewielki fragment czaszki ludzkiej, a mianowicie okolice szwu czołowo-nosowego z zachowanymi obiema kośćmi nosowymi, częściami wyrostków czołowych prawej i lewej szczęki oraz niewielkim odcinkiem łuski kości czołowej. Ukształtowanie okolicy punktu glabella, nad zachowanym szwem, jak też masywność kości, pozwala przypuszczać, że jest to fragment czaszki męskiej. Zachowane są dwa zęby, słabo widoczne na zdjęciu, ale z pewnością należące do osoby dorosłej, sądząc po ich starciu, zmarłej raczej około/powyżej 40 lat. Ślady tafonomiczne na kościach wskazują, ze szczątki zdeponowane zostały w ziemi -patrząc z punktu widzenia archeologa – dość niedawno, być może w XX w." – stwierdziła jednoznacznie dr Alicja Drozd-Lipińska, biegły sądowy, archeolog i antropolog z Muzeum Ziemi Kujawskiej i Dobrzyńskiej we Włocławku.

Sprawę na poważnie potraktował Marcin Dawidowicz, mazowiecki wojewódzki konserwator zabytków, który – jak wynika z naszych ustaleń – zgłosił znalezisko do Instytutu Pamięci Narodowej.

Przesłuchiwany na policji w Nowym Dworze Mazowieckim archeolog Robert Wyrostkiewicz zaznaczył, że dyletanctwo biegłego, z którego korzysta nowodworska prokuratura jest przynajmniej zastanawiające. Zwłaszcza, że szczątki z tej samej ziemi (tzw. Ogrody Księdza w Nowym Dworze Mazowieckim przy ul. Modlińskiej 1a) w 2015 roku także kwalifikowane były jako zwierzęce.

– Ziemia tutaj kryje mogiły masowych zbrodni niemieckich na ludności w Nowym Dworze Mazowieckim. W miejscu masowych mordów postawiono blok, a część ziemi przewieziono w inne miejsce, gdzie odkryliśmy zgłoszone w grudniu nowe szczątki. Poprzednie policja przy współpracy z prokuraturą w 2015 roku uznawała za zwierzęce, aż w 2015 roku znaleźliśmy tam piszczel definitywnie ludzką. Ta trafić miała do Katedry i Medycyny Sądowej na Oczki i ślad po niej zaginął. Nie wiem, co teraz zrobią z częścią czaszki i zębami ludzkimi, ale tę ziemię ktoś powinien przebadać, a szczątki godnie pochować – opowiada nam Sławomir Kalińśki, radny z Nowego Dworu Mazowieckiego i prezes Grupy Eksploracyjno-Poszukiwawczej „Triglav” – GEPST.

Niemcy w „Ogrodach Księdza” (teren przy parafii pw. św. Michała Archanioła w Nowym Dworze Mazowieckim) mieli rozstrzeliwać i chować Polaków przez całą wojnę. Na miejscu – dzięki staraniom nieformalnej grupy kibiców sportowych z „NDMpamietaMy” – stoi od 2015 r. tablica upamiętniająca ofiary zbrodni totalitaryzmu niemieckiego. Część ziemi przewieziono z „Ogrodów Księdza” na działkę przy ul. Sienkiewicza 33. Najnowsze szczątki pochodzą właśnie z tego miejsca.

Z naszych ustaleń wynika, że prokuratura i policja wycofały się z twierdzenia, że to szczątki zwierzęce i dzięki opiniom Roberta Wyrostkiewicza, archeologa Pogotowia Archeologicznego i dr Alicji Drozd-Lipińskiej, biegłego sądowego i doktora antropologii ludzkie fragmenty kostne trafiły do zakładu medycyny sądowej. Pytanie, skąd determinacja prokuratury, by podobnie jak w 2015 r. popełnić ten sam błąd i szczątki ludzkie kwalifikować jako zwierzęce? Ustaliliśmy, że za sprawę z ramienia Prokuratury Rejonowej w Nowym Dworze Mazowieckim odpowiadała w 2015 roku prokurator Emilia Krystek. Przez kogo została wprowadzona w błąd, co do szczątków, które błędnie zakwalifikowano jako zwierzęce? Nie wiemy.

Niezbadanym dotąd wątkiem jest fakt, że były burmistrz Nowego Dworu Mazowieckiego, pomimo posiadania sprawozdania z prac archeologicznych na terenie inwestycji (Ogrody Księdza), nie poinformował w 2015 roku dewelopera, że na terenie tym mogą znajdować się szczątki ludzkie. Wyprzedzające badania archeologiczne zakończyły się wnioskami, że przy realizacji inwestycji w tym miejscu powinien towarzyszyć pracom nadzór archeologiczny. Inwestycja (blok mieszkalny) została jednak zrealizowana bez udziału archeologów, a ziemię ze szczątkami przewieziono w nowe miejsce, gdzie społecznicy dokonali kolejnego wstrząsającego odkrycia.

„Ogrodów Księdza nie da się już uratować, bo stoi tam blok. Nie wiem czy da się kogoś rozliczyć za to. Burmistrza, że zgodził się na inwestycję nie informując dewelopera o sytuacji i nie doprowadzając do prac z nadzorem archeologicznym? A może panią prokurator, która dziwnym zrządzeniem losu uznawała szczątki za zwierzęce? O zgrozo, gdyby nie naukowcy spoza nowodworskiej policji i prokuratury ewidentną część twarzową czaszki ludzkiej teraz, w grudniu, też uznaliby za zwierzęcą, ale potem na szczęście zmienili zdanie. To wszystko trąci jakimś układem, ale my mamy prosty cel, pochować ofiary totalitaryzmu, a sprawy deweloperskie niech zostaną wątkiem dla dziennikarzy. My zajmujemy się historią” – puentuje Sławomir Kaliński, prezes stowarzyszenia „Triglav” z Nowego Dworu Mazowieckiego.


Źródło: DoRzeczy.pl









dorzeczy.pl/kraj/672412/nowy-dwor-mazowiecki-szczatki-z-masowych-egzekucji-na-haldach-ziemi.html


prawy.pl/11764-Szczatki-ofiar-w-Ogrodach-Ksiedza-sprawa-do-umorzenia



środa, 25 grudnia 2024

UFO w New Jersey (i Olsztynie)

 









ABC News:











Olsztyn.



Mieszkańcy Olsztyna od kilku dni z niepokojem przyglądają się tajemniczemu obiektowi, który pojawił się nad Kortowem. Według relacji świadka, obiekt najpierw się poruszał, a potem zatrzymał i od trzech dni pozostaje w jednym miejscu.






Obserwatorzy z budynku przy ulicy Warszawskiej 105 zauważyli, że obiekt znajduje się nad Kortowem. Można go zauważyć, patrząc w stronę jednostki wojskowej. Świadek relacjonuje, że forma wygląda szczególnie intrygująco ze względu na czerwonawą strukturę w centrum, która została uchwycona na zdjęciach wykonanych aparatem z trzydziestokrotnym przybliżeniem.

Zdjęcia i filmy wykonane między 17 a 25 grudnia rzucają więcej światła na tajemniczy obiekt. O ile na początku zaobserwowano ruch, teraz wydaje się, że obiekt „wisi” w jednym miejscu.

Nie brakuje spekulacji, czym może być tajemniczy obiekt. Niektórzy sugerują, że może to być satelita, dron lub efekt zjawiska atmosferycznego.


Autor zdjęć zachęca mieszkańców do przyłączenia się do obserwacji. „Może ktoś z teleskopem będzie mógł pomóc?” zastanawia się mężczyzna, mając nadzieję, że wspólne działania pomogą rozwikłać zagadkę. Czy uda się wyjaśnić, co zawisło nad Kortowem?







youtube.com/watch?v=YUM0BFWq1r0

facebook.com/watch/?ref=saved&v=7959271957509164

youtube.com/watch?v=1o1QLDNdW0Q


Nietypowe zjawisko w Olsztynie: na niebie widoczny jest tajemniczy obiekt

tko.pl/262664,2024,12,27,nietypowe-zjawisko-w-olsztynie-na-niebie-widoczny-jest-tajemniczy-obiekt

tko.pl/253269,2024,10,16,tajemniczy-rozblysk-nad-olsztynem-swiadkowie-opisuja-niezwykle-zjawiska-i-zaklocenia












wtorek, 24 grudnia 2024

Muzeum Prus Górnych w Morągu [ A nie mówiłem? (31) ]

 

3 grudnia 2024




Tak, Muzeum im. J. G. Herdegera w Morągu od 1 grudnia 2024 roku zmieniło swoją nazwę na Muzeum Prus Górnych w Morągu.


Wiadomość ta, podana na fb, zilustrowana jest widokiem zimowym (o zmierzchu? czy o świcie??) Zamku Biskupów w Lidzbarku Warmińskim, pobudowanym na wzór zamków krzyżackich.


Jasno po stronie "zachodniej", ciemności jakby po "wschodniej"... ktoś światło zgasił?







Tekst zacząłem pisać 3 grudnia, a 12ego ukazała się na stronie taka informacja (tekst także poniżej obrazka):








Muzeum Prus Górnych w Morągu, oddział Muzeum Warmii i Mazur w Olsztynie.

Nazwa określa kontekst geograficzno-historyczny przestrzeni kulturowej, jak również potencjalny obszar zainteresowania i profil morąskiego oddziału Muzeum Warmii i Mazur.
 
Muzeum w Morągu, zlokalizowane w byłym pałacu Dohnów, leży na ziemiach określanych od XV wieku mianem Prus Górnych (łac./niem. Hockerlandia, niem. Oberland) – jednej z trzech krain historycznych regionu dawnych Prus w granicach Polski. Termin ten, upowszechniony w polskiej historiografii m.in. za sprawą profesorów Mariana Biskupa i Gerarda Labudy, odnosi się do międzyrzecza Dolnej Wisły i Pasłęki, to jest obszaru położonego pomiędzy Warmią, Dolnym Powiślem a definiowanymi etnograficznie Mazurami. Jest on ze wszech miar poprawny i uzasadniony, bywa często w przestrzeni publicznej zastępowany przez określenia typu „Mazury Zachodnie” lub wg kryterium podziałów plemion pruskich: Pomezania, Pogezania, Sasinia.
 
Zakres pojęcia „Prusy Górne” jest wart przywrócenia do pamięci i świadomości zbiorowej. Ekspozycje w Muzeum Prus Górnych będą prezentowały eksponaty, w dużej mierze związane geograficznie i historycznie z Prusami Górnymi. W oddziałach naszego Muzeum tj. na Zamku Biskupów w Lidzbarku Warmińskim, na zamku Kapituły Warmińskiej w Olsztynie oraz Muzeum Dom „Gazety Olsztyńskiej” pokazujemy wystawy silnie podkreślającej tożsamość historyczną polskiej Warmii.

W Muzeum Prus Górnych pokażemy te interesujące zjawiska, które miały miejsce na terenach obecnego województwa Warmińsko-Mazurskiego, ale poza Warmią, z silnym podkreśleniem historii Morąga i okolic. To będzie szczególne miejsce, gdzie swój dom, miejsce równie godne jak przed laty, znajdą najcenniejsze zbiory sztuki związanej z dziedzictwem kulturowym regionu.




Wracając do mojego opracowania z 3 grudnia...



*******************************

tytułem wstępu:

wiki:

W XIX i na początku XX wieku Prusy Górne dzielono pod względem etnograficznym na dwa obszary:

Niemieckie Prusy Górne (niem. Deutch Oberland) – gdzie przeważała ludność niemiecka. Jego północno-wschodnia część, czyli ścisła Hockerlandia (obejmująca Pasłęk, Młynary, Miłakowo, Morąg, Godkowo, Łuktę i Małdyty), była niemal wyłącznie niemieckojęzyczna, z niewielkimi enklawami holenderskojęzycznymi. 

Natomiast zachodnia część (obejmująca Iławę, Susz, Prabuty, Zalewo, Kwidzyn, Kisielice, Gardeję i Biskupiec) wraz z dawną ziemią malborską bez Żuław (obejmującą Malbork, Sztum, Dzierzgoń, Elbląg i Tolkmicko), stanowiła ściśłe Powiśle, zamieszkiwane również przez mniejszość polską.


Polskie Prusy Górne
(niem. Polnisch Oberland) – zamieszkiwane były w większości przez ludność polską, czyli Mazurów pruskich (Szczytno, Wielbark, Miłomłyn, Nidzica, Działdowo, Dąbrówno, Olsztynek i Ostróda), stąd obecnie obszar zwykle zalicza się do zachodniej części Mazur.









Słownik geograficzny Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich, tom VII, str. 322 (Warszawa, 1886).



Płynną granicę między tymi obszarami wyznacza dawny zasięg gwar: mazurskiej i ostródzkiej, używanych przez mazurów pruskich i uważanych przez językoznawców za pochodną dialektu mazowieckiego języka polskiego. 

Z kolei mniejszość polska Powiśla posługiwała się na obszarze ziemi malborskiej gwarą malborską, a na pozostałych obszarach gwarami: kociewską oraz chełmińsko-dobrzyńskimi. Wraz z upływem lat wpływ języka polskiego był coraz mniejszy, zwłaszcza w miastach.

Niemiecka ludność Prus Górnych używała dialektu wysokopruskiego (niem. Hochpreußisch), jednego z dialektów języka wysokoniemieckiego.

Obecność dialektu wysokopruskiego wskazywała, że niemiecka ludność Prus Górnych wywodziła się w dużej mierze od osadników ze Śląska, którzy przybywali do tego regionu Prus od XIII wieku. Gwara tego dialektu używana w Prusach Górnych (zwana Oberländisch, gwara oberlandzka lub górnopruska) jest spokrewniona ze śląską odmianą języka niemieckiego. Wyróżniało to ludność niemieckojęzyczną Prus Górnych od niemieckojęzycznych mieszkańców pozostałych rejonów Prus, którzy w większości posługiwali się dialektem dolnopruskim (niem. Niederpreußisch). 

Linia benracka rozgraniczająca oba dialekty pokrywała się w przybliżeniu z granicą pomiędzy Prusami Górnymi a ziemiami: malborską i chełmińską.


w oryginalnym tekście wiki są linki do poszczególnych gwar


Linia benracka (niem. Benrather Linie) – izoglosa dzieląca trzy główne grupy dialektów germańskich: dialekty dolno- i wysokoniemieckie i dolnofrankońskie; przebiega od Benrath (od 1929 dzielnica Düsseldorfu) do Frankfurtu nad Odrą



Linia benrath (maken–machen) i spiryjska (Appel–Apfel), główne izoglosy kontynentalnych języków zachodniogermańskich


W językoznawstwie niemieckim linia Benratha (niem. Benrather Linie) jest izoglosą maken–machen: dialekty na północ od linii mają oryginalne /k/ w maken (robić), podczas gdy te na południu mają nowatorskie /x/ (machen). 

Linia biegnie od Akwizgranu na zachodzie przez Benrath (na południe od Düsseldorfu) do wschodnich Niemiec w pobliżu Frankfurtu nad Odrą w rejonie Berlina i Dessau oraz przez dawne Prusy Wschodnie, dzieląc dialekt dolnopruski i dialekt górnopruski

Nazywa się ją linią Benrath, ponieważ Benrath jest miejscem, w którym przecina Ren.

Wysokoniemieckie przesunięcie spółgłosek (od III do IX w. n.e.), w którym (północne) dialekty dolnoniemieckie w większości nie brały udziału, wpłynęło na południowe odmiany kontinuum dialektów zachodniogermańskich. Ta zmiana jest tradycyjnie postrzegana jako odróżnienie odmian wysokoniemieckich od innych języków zachodniogermańskich.

Wpływ wysokoniemieckiego przesunięcia spółgłosek wzrasta stopniowo w kierunku południowym. Linia Benratha nie wyznacza najbardziej wysuniętego na północ efektu przesunięcia spółgłosek wysokoniemieckich, ponieważ linia Uerdingen, ik–ich isogloss, leży nieco dalej na północ; a niektóre zmiany peryferyjne związane z tym przesunięciem dotknęły dolnoniemieckiego.


Izoglosa, zwana również heteroglossą, to granica geograficzna pewnej cechy językowej, takiej jak wymowa samogłoski, znaczenie słowa lub użycie jakiejś cechy morfologicznej lub składniowej.
 






Hockerlandia

Pogezania (niem. Pogesanien, prus. *Pagude) – dawne terytorium plemienne w historycznych Prusach.
Większość terytorium Pogezanii, która stała się częścią Prus Górnych w Prusach Książęcych (pokrzyżackich), znana jest jako Hockerlandia (od imienia legendarnego księcia pruskiego Hoggo). 


W Prusach Królewskich (polskich) znalazły się natomiast: północny fragment Pogezanii z miastami: Elbląg i Tolkmicko, stanowiący część historycznej ziemi malborskiej (obejmującej terytorium województwa malborskiego I Rzeczypospolitej), zaś etnokulturowo należący do Powiśla, a także ziemia Gudikus z miastami Orneta i Dobre Miasto, która przynależy zarówno historycznie jak i etnokulturowo do Warmii.



Tak więc Morąg był miastem niemal wyłącznie niemieckojęzycznym.


***********************************


Ze strony muzeum:




Johann Gottfried Herder — pisarz i filozof historii, wielki obywatel Morąga (1744-1803) — wystawa stała   2010-07-14 00:00:00 (ost. akt: 2023-07-28 14:38:39)


Ekspozycja Biograficzna Johanna Gottfrieda Herdera, najznakomitszego mieszkańca Morąga, tu urodzonego, zmarłego w Weimarze prezentowana jest w dwóch dużych salach I piętra. 

W Morągu spędził Herder pierwszych 18 lat swego życia.


Wystawę przygotowały Nationale Forschungs- und Gedenkstätten der Klassischen Deutschen Literatur w Weimarze, obecnie Stiftung Weimar Klassik. Zasadniczą jej osnowę stanowią główne etapy i miejsca dłuższego pobytu humanisty.

Etapy rozwoju myśli Herdera ilustrowane są eksponatami przedstawiającym cały dorobek pisarski, uzupełnione obiektami artystycznymi. Przedstawiono kilka portretów Herdera, wize­runki małżonki, ważniejszych osób, mających osobisty bądź duchowy związek z filozofem. Wśród nich Immanuela Kanta i Wolfganga Gothego Szczególne miejsce zajmuje tu Goe­the. 

Prezentowane są także eksponaty etnograficzne, ilustrujące jedne z ważniejszych dokonań Herdera: przekłady i wydania pieśni ludowych różnych ludów Europy i świata mające kapitalny wpływ na literaturę romantyczną w Niemczech i Europie. 

Zaaranżowano także pokój-gabinet uczonego z czasów weimarskich, przybliżając klimat, w jakim powstały najważniejsze jego dzieła. Studiował filozofię i teologię w Królewcu. Duży wpływ na niego wywarli Immanuel Kant i Johan Georg Hamann. Pracę duszpasterską i nauczycielską rozpoczął w Rydze. Tam też wydał pierwsze prace pisarskie. Wkrótce wyjechał do Francji, aby "poznać świat i odnaleźć siebie" - jak pisał. 

W Strasburgu spotyka młodego Goethego, na którego herderowska "Rozprawa o pochodzeniu języka" wywarła ogromny wpływ. Mianowicie skierowała uwagę przyszłych romantyków na rolę starożytnej poezji greckiej, staroceltyckiej czy staronordyckiej. Po krótkim pobycie w Bückeburgu osiadł na prawie trzydzieści lat w Weimarze, zajmując wysokie urzędy kościelne. 

Tam powstały jego największe dzieła m.in. "Myśli o filozofii dziejów" oraz głosy narodów w pieśniach". 

Dla Polaków i wszystkich Słowian istotną okazała się rozprawa o Słowianach w jednym z tomów "Myśli o Filozofii", gdzie opisuje z wielką sympatią kulturę i obyczaje tego ludu.









wikipedia dla Polaków



Johann Gottfried von Herder (ur. 25 sierpnia 1744 w Morągu, zm. 18 grudnia 1803 w Weimarze) – niemiecki filozof, pastor i pisarz, którego poglądy wpłynęły znacząco na późniejszy rozwój idei narodu (koncepcja Volk) oraz filozofii i historii kultury. Był jednym z klasyków weimarskich.




Herder był jedną z pierwszych osób, które twierdziły, że język wpływa na kształtowanie logiki oraz wzorców myślenia, jakimi posługują się społeczności używające danych języków*. Twierdził on, że język jest „organem wyrażania myśli”. Spotykało się to jednak z częstym niezrozumieniem. Ani Herder, ani inny wielki filozof języka, Wilheim von Humboldt, nie twierdzili, że język determinuje myśli.

Twierdzili oni raczej, że język anektuje zewnętrzny świat w obrębie ludzkiego umysłu poprzez określone symbole (merkmale). Swoją argumentację podpierał przykładem z prac Mojżesza Medelssohna oraz Thomasa Abbt.

W swoich domysłach snuł on narrację o ludzkich korzeniach, w ramach której język wprawdzie nie determinował myśli, ale jednak pierwsi ludzie wiązali ze sobą owce oraz ich beczenie lub inny obiekt oraz powiązany merkmale. Dla naszych ancestorów owca była beczeniem, a beczenie było owcą.

Herder posuwał się w swoich twierdzeniach nawet dalej, twierdząc, że skoro aktywne odbicie (besonnenheit) oraz język pozostają w ludzkiej świadomości, to ludzki impuls do nadawania znaczenia jest nieodzownie powiązany z przeszłością, teraźniejszością i przyszłością gatunku ludzkiego.


Dokonania Herdera wciąż mają wpływ na myślicieli, lingwistów i antropologów. Od zawsze uważano je za esencjonalne dla hipotezy Sapira-Whorfa oraz twierdzeń Franza Boasa, a także – co stanowi świeższy historycznie przykład – antropologicznych studiów Della Hymesa. Zaangażowanie Herdera w studia nad językiem i tradycjami kulturowymi, jako czynnikami, które definiują naród, obejmowały również folklor, tańce i muzykę ludową, a także sztukę, co stanowiło czynnik inspirujący dla braci Grimm do stworzenia ich antologii germańskich opowieści ludowych. Chyba największym ze spadkobierców refleksji Herdera jest Wilhelm von Humboldt. Najbardziej istotnym wkładem Humbolta jest rozwinięcie idei Herdera, według której język jest organem myśli, we własne przekonanie, wedle którego język dyktuje spojrzenie na świat.

Szczególną uwagę przywiązywał Herder do idei narodu oraz patriotyzmu, twierdząc, że „ten kto utracił swojego patriotycznego ducha, zatracił również siebie”.

Twierdził on również, że w narodzie istnieje wyłącznie jeden stan – ludność, do której zaliczał się każdy włącznie z królem. Postrzegając naród jako jedność, wskazywał on jednak wyraźne bariery pomiędzy konkretnymi narodami. 

Odmienności te dyktowane były przez edukację, tradycję oraz kulturowe dziedzictwo. Herder doceniał prymitywne plemienia, pisząc „dzikusy, rozkoszujące się własnym życiem, swoją żoną oraz dziećmi w spokojnej radości, ograniczając się do funkcjonowania wyłącznie w obrębie swojego plemienia są prawdziwszymi ludźmi niż Ci, którzy próbują w swoim funkcjonowaniu realizować kulturowe dziedzictwo całej ludzkości”.


W następstwie swojej podróży na Ukrainę, Herder napisał w swoim dzienniku przypuszczenie, według którego narody słowiańskie pewnego dnia staną się dominującą siłą w Europie, co wynikać miałoby z tego, że w przeciwieństwie do krajów zachodnich pozostaną oni wierni swojej kulturze, wierze oraz ideałom. 

Ponadto wysnuł on przypuszczenie, jakoby naród węgierski miał z czasem zostać wcielony przez graniczące z nim kraje słowiańskie; domysł ten spotkał się z bardzo wyrazistą reakcją na Węgrzech i aż po dziś dzień bywa regularnie cytowany.






angielska wiki:


Urodził się w Mohrungen (obecnie Morąg) w Królestwie Prus, jego rodzicami byli nauczyciel Gottfried Herder (1706–1763) i jego żona Anna Elizabeth Herder, z domu Peltz (1717–1772) wychowywała się w ubogiej rodzinie, ucząc się na Biblii i śpiewniku ojca. W 1762 roku, jako 17-letni młodzieniec, zapisał się na Uniwersytet w Królewcu, około 100 km na północ od Mohrungen, gdzie został uczniem Immanuela Kanta. W tym samym czasie Herder stał się intelektualnym protegowanym Johanna Georga Hamanna, królewieckiego filozofa, który kwestionował twierdzenia czystego świeckiego rozumu.

Wpływ Hamanna skłonił Herdera do wyznania żonie w późniejszym okresie życia, że "mam za mało rozumu i za dużo idiosynkrazji", ale Herder może słusznie twierdzić, że założył nową szkołę niemieckiej myśli politycznej.

 [!!! - MS]

Chociaż sam był osobą nietowarzyską, Herder wywarł ogromny wpływ na współczesnych. Jeden z przyjaciół napisał do niego w 1785 roku, wychwalając jego dzieła jako "natchnione przez Boga". Różnorodna grupa teoretyków znalazła później inspirację w kusząco niekompletnych ideach Herdera.

A varied field of theorists were later to find inspiration in Herder's tantalizingly incomplete ideas.

W 1769 roku Herder udał się statkiem do francuskiego portu Nantes, a następnie do Paryża. Zaowocowało to zarówno relacją z jego podróży, jak i zmianą jego własnej koncepcji siebie jako autora. W 1770 roku Herder wyjechał do Strasburga, gdzie poznał młodego Goethego. 

Wydarzenie to okazało się kluczowym momentem w historii literatury niemieckiej, ponieważ Goethe został zainspirowany krytyką literacką Herdera do wypracowania własnego stylu. Goethe was inspired by Herder's literary criticism to develop his own style. Można to uznać za początek ruchu Sturm und Drang


Pod koniec swojej kariery Herder poparł rewolucję francuską, co przyniosło mu wrogość wielu kolegów. Jego niepopularne ataki na filozofię Kanta były kolejnym powodem jego izolacji w późniejszych latach.


W 1772 roku Herder opublikował Traktat o pochodzeniu języka i posunął się w tej promocji języka dalej niż jego wcześniejszy antyfrancuski nakaz, aby "wypluć brzydki szlam z Sekwany. Mów po niemiecku, o ty Niemcu".



1772 r. to data pierwszego rozbioru, kiedy Prusy odebrały nam Pomorze Gdańskie z Warmią



Morąg w Prusach w 1772 roku leżał niedaleko granicy z Warmią należącą do Królestwa Polskiego (Warmia uwidoczniona na mapie z miastem Lidzbark)


Nie możesz w pierwszym podejściu znaleźć w internecie "normalnej" mapy I Rzeczpospolitej - zawsze albo jest pokawałkowana kolorami na województwa, albo wyszczególniono Litwę osobnym kolorem, albo jest z dopiskiem: "oraz ziemie później utracone". Normalnej nie ma. Ale jak wpiszesz Polish–Lithuanian Commonwealth, to coś znajdziesz...




Ziemie zagarnięte przez Prusy w 1772 r. 





Filozofia Herdera była głęboko subiektywna, kładła nacisk na wpływ okoliczności fizycznych i historycznych na rozwój człowieka, podkreślając, że "trzeba wejść w epokę, w region, w całą historię i wyczuć swoją drogę do wszystkiego". Historyk powinien być "odrodzonym współczesnym" przeszłości, a historia nauką jako "narzędzie najprawdziwszego ducha patriotycznego".

Niemcy nie posiadali państwa narodowego aż do XIX wieku. Ci, którzy mówili językami germańskimi, żyli w politycznie niezwiązanych krajach i grupach.

Herder był jednym z pierwszych niemieckich intelektualistów, którzy stworzyli podstawy niemieckiego zjednoczenia kulturowego i niemieckiej świadomości narodowej opartej głównie na niemieckim języku i literaturze. 

Podczas gdy racjonalność była podstawową wartością filozofów Oświecenia, odwoływanie się Herdera do sentymentu sytuuje go w niemieckim romantyzmie. 

Dał Niemcom nową dumę z ich pochodzenia, modyfikując dominację szacunku przypisywaną sztuce greckiej (greckiemu odrodzeniu), wychwalaną m.in. przez Johanna Joachima Winckelmanna i Gottholda Ephraima Lessinga. 

Zaznaczył, że chciałby urodzić się w średniowieczu i zastanawiał się, czy "czasy cesarzy Szwabów" "nie zasługują na to, by je ukazać w swoim prawdziwym świetle, zgodnie z niemieckim sposobem myślenia?". 

Herder utożsamiał Niemców z gotykiem i faworyzował Dürera i wszystko, co gotyckie. 

Podobnie jak w sferze sztuki, także w sferze języka głosił przekaz narodowy. Znalazł się na czele linii niemieckich autorów wywodzących się od Martina Opitza, który w 1617 r. napisał po łacinie Aristarch, sive de contemptu linguae Teutonicae, nakłaniając Niemców do chlubienia się ich dotąd pogardzanym językiem. Obszerne zbiory poezji ludowej Herdera zapoczątkowały w Niemczech wielkie szaleństwo na ten zaniedbany temat.



Herder był jednym z pierwszych, którzy twierdzili, że język przyczynia się do kształtowania ram i wzorców, za pomocą których każda społeczność językowa myśli i czuje. 



Dla Herdera język jest "organem myśli". Jest to jednak często błędnie interpretowane. Ani Herder, ani wielki filozof języka, Wilhelm von Humboldt, nie twierdzą, że język (pisany lub ustny) determinuje myślenie. 
Język był raczej zawłaszczeniem świata zewnętrznego w ludzkim umyśle za pomocą znaków wyróżniających (merkmale). 

Formułując swoje argumenty, Herder przeformułował przykład z dzieł Mojżesza Mendelssohna i Thomasa Abbta. W swojej hipotetycznej narracji o pochodzeniu człowieka Herder argumentował, że chociaż morfemy językowe i logogramy nie determinowały myślenia, pierwsi ludzie postrzegali owce i ich beczenie, czyli poddanych i odpowiadających im Merkmale, jako jedno i to samo. 

To znaczy, że dla tych domniemanych przodków owce były beczącymi owcami i na odwrót. Stąd też myśl przedjęzykowa nie figurowała w dużej mierze w herderowskich narracjach przypuszczalnych.

Herder wyszedł nawet poza swoją narrację o pochodzeniu człowieka, twierdząc, że jeśli aktywna refleksja (besonnenheit) i język przetrwały w ludzkiej świadomości, to ludzkie impulsy do oznaczania były immanentne w przeszłości, teraźniejszości i przyszłości ludzkości. 

Avi Lifschitz przeformułował następnie cytat Herdera o "organie myśli": "Zrównanie słowa i idei, języka i poznania, przez Herdera, skłoniło do dalszego ataku na jakiekolwiek przypisywanie pierwszych słów naśladownictwu naturalnych dźwięków, fizjologii narządów głosowych lub konwencji społecznej... [Herder argumentował] za językowym charakterem naszego poznania, ale także za kognitywną naturą ludzkiego języka. 

Nie można było myśleć bez języka, jak twierdzili różni myśliciele Oświecenia, ale jednocześnie nie można było właściwie mówić bez postrzegania świata w sposób specyficznie ludzki... 

Człowiek nie byłby sobą bez języka i aktywnej refleksji, a język zasługuje na swoją nazwę tylko jako poznawczy aspekt całego człowieka. 

[pamiętamy germanizację i walkę z językiem polskim pod zaborami - MS]

W odpowiedzi na krytykę tych twierdzeń, Herder opierał się opisywaniu swoich odkryć jako "przypuszczalnej" przeszłości, przedstawiając swoje argumenty na rzecz niedostatku poznania u ludzi i "problemu pochodzenia języka jako kwestii synchronicznej, a nie diachronicznej". 


I w tym sensie, kiedy Humboldt twierdzi, że wszelkie myślenie jest myśleniem w języku, utrwala tradycję Herdera. Herder dodatkowo rozwinął wybrane koncepcje niezliczonych "autentycznych" koncepcji Völk i jedności jednostki i prawa naturalnego, które stały się pożywką dla jego samozwańczych uczniów w XX wieku. Idee herderowskie nadal wywierają wpływ na myślicieli, językoznawców i antropologów, i często są uważane za kluczowe dla hipotezy Sapira-Whorfa i połączenia lingwistyki porównawczej i partykularyzmu historycznego Franza Boasa z neokantowskim/herderowskim czteropolowym podejściem do badania wszystkich kultur, a także, ostatnio, badań antropologicznych Della Hymesa. 


Herder przywiązywał wyjątkową wagę do pojęcia narodowości i patriotyzmu – "ten, kto utracił ducha patriotycznego, traci siebie i całe światy wokół siebie", nauczając jednocześnie, że "w pewnym sensie wszelka doskonałość ludzka jest narodowa".

Herder doprowadził teorię ludową do skrajności, twierdząc, że "w państwie jest tylko jedna klasa, lud ludowy (nie motłoch), a król należy do tej klasy tak samo jak chłop". Wyjaśnienie, że Volk nie był motłochem, było nowatorską koncepcją w tej epoce, a w przypadku Herdera pojawienie się "ludu" można postrzegać jako podstawę do wyłonienia się bezklasowego, ale hierarchicznego ciała narodowego.


Naród był jednak indywidualny i odrębny, wyróżniający się dla Herdera klimatem, wykształceniem, obcymi stosunkami, tradycją i dziedzicznością. Chwalił Opatrzność za to, że "cudownie oddzielała narodowości nie tylko lasami i górami, morzami i pustyniami, rzekami i klimatami, ale przede wszystkim językiem, skłonnościami i charakterami". 

Herder chwalił plemienny światopogląd, pisząc, że "dziki, który kocha siebie, swoją żonę i dziecko cichą radością i promienieje ograniczoną aktywnością swojego plemienia jak o własne życie, jest moim zdaniem istotą bardziej realną niż ten wykształcony cień, który jest zachwycony cieniem całego gatunku", odizolowany, ponieważ "każda narodowość zawiera w sobie swoje centrum szczęścia; jak pocisk środek ciężkości". 

Po podróży na Ukrainę Herder zapisał w swoim dzienniku przepowiednię (Journal meiner Reise im Jahre 1769), że narody słowiańskie pewnego dnia staną się prawdziwą potęgą w Europie, podczas gdy zachodni Europejczycy odrzucą chrześcijaństwo i zgniją, podczas gdy narody Europy Wschodniej zachowają swoją religię i swój idealizm i w ten sposób staną się potęgą w Europie. 

Mówiąc dokładniej, chwalił "piękne niebo, beztroski temperament, talent muzyczny, żyzną glebę itp. Kiedyś obudzi się tam kulturalny naród, którego wpływy będą się rozszerzać... na całym świecie".


Czyli zanim "kiedyś" się obudzi, to póki co, jest tam beztroski ogarnięty idealizmem niekulturalny motłoch, który można okraść?? 

Chodzi o uwiązane do ziemi chłopstwo ukraińskie? 

Rzeczpospolita była wówczas u szczytu swych osiągnięć terytorialnych, więc czy to była zapowiedź rozbiorów? Bo dlaczego "prawdziwą potęgą"?? 

Polska była (już) potęgą.

Na 3 lata przed I rozbiorem o ludach I RP pisze, że "kiedyś" pewnego dnia staną się prawdziwą potęgą w Europie. 

Może pisze to o Niemczech (Prusach)- w nawiązaniu do tego, co zobaczył na Ukrainie? 

Może chodzi o to, że samodzielnie zaobserwował tam - ale raczej ktoś mu o tym powiedział  i to pokazał - pierwsze sterowane przez niemców działania kierowane celem utworzenia "narodu ukraińskiego" - ruchy separatystyczne, które miały pokawałkować Rzeczpospolitą?

Nie była to więc żadna "przepowiednia" tylko wiedza o potajemnych działaniach Niemiec na polskiej ukrainie.



A pamiętacie, że od początku swojej działalności zwracałem uwagę na różne "przepowiednie" w internecie co do przyszłości Polski i Europy??

Teraz widać tę metodę jak na dłoni. 


I dalej...



Jedną z jego przepowiedni było to, że naród węgierski zniknie i zostanie zasymilowany przez otaczające go ludy słowiańskie; Proroctwo to wywołało na Węgrzech spore oburzenie i jest szeroko cytowane do dnia dzisiejszego. 


A to z kolei może się odnosić do planów Niemiec wobec Polski, a nie Węgier, że to Polacy znikną, jak mówił potem Forster - "Za dziesięć lat ani jeden Polak nie zostanie na tej ziemi."






20 listopada 2024 - znikające muzum??
Zamiana na niemiecki sklep??





Pytanie to zostało dodatkowo rozwinięte przez lament Herdera, że Marcin Luter nie ustanowił kościoła narodowego, oraz jego wątpliwość, czy Niemcy nie kupiły chrześcijaństwa za zbyt wysoką cenę, jaką jest prawdziwa narodowość. 



A nie mówiłem!?

"prawdziwa narodowość" czytaj: "własne interesy"


Ponieważ "cena" była zbyt wysoka, stąd złagodzenie "trudów" (chociażby spore wydatki, poświęcony czas, czy dość częste posty - w tamtych czasach odmawianie sobie jedzenia mięsa na pewno osłabiało organizm) chrześcijaństwa w postaci protestantyzmu!

Sitwa zachodnia traktowała chrześcijaństwo jako metodę podboju. 

W pierwszym etapie był to zapewne łatwiej przyswajalny dla Słowian cyrylo-metodianizm (i bogomilcy), potem na wschodzie przekształcony w kościół prawosławny. 

Teutoni udając chrześcijan mieczem narzucili Słowianom swoją wersję zasad (PRAWO), jakie Słowianie kultywowali w swoim życiu od wieków, a które zapewne dostali bezpośrednio od Jana Stwórcy. 


PRAWO - za wiki:

Zakon Szpitala Najświętszej Marii Panny Domu Niemieckiego w Jerozolimie (łac. Ordo domus Sanctae Mariae Theutonicorum, niem. Orden der Brüder vom Deutschen Haus Sankt Mariens in Jerusalem),

Zakon (hebr. תורה (tora), gr. νόμος (nomos), czyli Prawo) – biblijne określenie Prawa nadanego Żydom przez Boga. Słowo Zakon jest archaizmem używanym w niektórych przekładach Pisma Świętego.
Słowo Zakon w nowych przekładach zostało zastąpione słowem Prawo. 

etymologia słowa zakon:
zakon, ‘reguła’; o ‘mnichach’, wedle ich reguły (»zakon dominikański«); zakonny, ‘regularis’, zakonnik, zakonniczy; zakon tłumaczy i ‘Testament’ (starozakonny, o księgach i ludziach); już w prasłowiańskiem ze znaczeniem ‘prawa’, to jest tego, co za konu (t. j. ‘początku’), bywa, po koniec;
Zakon i pokon stoją obok siebie, jak zacząć, zaczątek, i począć, początek; pokonnik tyle co ‘naczęlnik’ (naczelnik) w prastarem tłumaczeniu Apostoła; wszystko od kon, ‘początek’ (i ‘koniec’).


prawo to coś, co określa od początku do końca, 
to coś, co jest na początku, aż po koniec


Prowe – bóstwo połabskie opisane przez Helmolda. Wedle relacji kronikarza, Prowe miał być czczony na ziemi starogardzkiej w Wagrii wraz z Siwą i Radogostem, stanowiąc jedno z najpierwszych i najważniejszych bóstw.

Poświęcony mu był otoczony ogrodzeniem święty gaj dębowy, gdzie co poniedziałek odbywały się sądy. Helmold wyraźnie podkreśla, że Prowe w przeciwieństwie do innych bóstw nie posiadał swojego posągu


Czyli oszust Helmold przerobił słowiańskie PRAWO na bożka PROWE (dzięki za tę uwagę pch.24.pl !), który:

- nie miał posągu, bo to był zbiór zasad, a nie postać
- PRAWO było "czczone", czyli poważane, jako najważniejszy zbiór zasad życia we wspólnocie
- sądy mały własne miejsce - święty, czyli bardzo ważny gaj dębowy, gdzie rozsądzano na podstawie PRAWA
- PRAWO było najważniejsze!

Dzisiaj świat i porządek międzynarodowy też dzieli się dwojako, na:

 "porządek międzynarodowy oparty na zasadach"
 "porządek międzynarodowy oparty na prawie"

 ... tak jest?




Charakterystyczne, że okładając batem Metodego na synodzie biskupów w 870 roku, Hermanrich, biskup Passau, nie oskarżał go za wprowadzenie języka słowiańskiego do liturgii,
 ale pozbawienie hierarchii niemieckiej dochodów, jakie dawały obszary słowiańskie.
                                                                                                                                                                                                                                                                                                                        Kraków trzecim Rzymem




I to wszystko w ramach PRAWA, a więc krzyżacy pruli mieczem nieposłusznych, bo przecież sami byli PRAWO, czyli ZAKON.... tak? Tak było?



Kiedy udawanie chrześcijan nie było już potrzebne, Krzyżacy ogłosili się państwem świeckim, a po rozbiorze Rzeczpospolitej - otwarcie skasowali, zlikwidowali klasztory zagarniając przy okazji ich mienie. 

Jeżeli ktoś uważa, że się mylę, to proszę mnie sprostować w komentarzu.


I dalej:



Patriotyzm Herdera graniczył niekiedy z narodowym panteizmem, domagając się jedności terytorialnej, ponieważ "zasługuje na chwałę i wdzięczność ten, kto stara się promować jedność terytoriów Niemiec poprzez pisma, manufaktury i instytucje" i brzmiał jeszcze głębszym wezwaniem:

Ale teraz! Znowu płaczę, moi niemieccy bracia! Ale teraz! Resztki wszelkiej prawdziwej myśli ludowej staczają się w otchłań zapomnienia z ostatnim, przyspieszonym impetem. Przez ostatnie stulecie wstydziliśmy się wszystkiego, co dotyczy ojczyzny.


W dziele Idee filozofii i dziejów ludzkości napisał: "Porównajmy Anglię z Niemcami: Anglicy są Niemcami i nawet w ostatnich czasach Niemcy przecierali szlaki dla Anglików w największych rzeczach".



Herder, który nienawidził absolutyzmu i pruskiego nacjonalizmu, ale był przesiąknięty duchem całego niemieckiego Volk, a jednak jako teoretyk historii odwrócił się od idei XVIII wieku. 

Starając się pogodzić swą myśl z tą wcześniejszą epoką, Herder starał się zharmonizować swe pojęcie uczucia z rozumowaniem, według którego wszelka wiedza zawarta jest w duszy; Najbardziej podstawowym etapem jest percepcja zmysłowa i intuicyjna, która poprzez rozwój może stać się samoświadoma i racjonalna. Dla Herdera rozwój ten jest harmonizacją prawdy pierwotnej i pochodnej, doświadczenia i inteligencji, uczucia i rozumowania.

Herder jest pierwszym z długiego szeregu Niemców zaabsorbowanych tą harmonią. Poszukiwania te same w sobie są kluczem do zrozumienia wielu niemieckich teorii tamtych czasów; 

Herder rozumiał jednak i obawiał się skrajności, do których mogła zmierzać jego teoria ludowa, i dlatego wydał konkretne ostrzeżenia. 

Twierdził, że Żydzi w Niemczech powinni cieszyć się pełnią praw i obowiązków Niemców, i że nie-Żydzi na świecie mają dług wobec Żydów za wieki znęcania się, i że dług ten może być spłacony tylko poprzez aktywną pomoc tym Żydom, którzy tego chcą, w odzyskaniu suwerenności politycznej w ich starożytnej ojczyźnie Izraelu.

Herder odmówił trzymania się sztywnej teorii rasowej, pisząc, że "niezależnie od różnorodności formy ludzkiej, na całej ziemi istnieje tylko jeden i ten sam gatunek człowieka".

Oznajmił też, że "chwała narodowa jest zwodniczym uwodzicielem. Gdy osiągnie określoną wysokość, chwyta głowę żelazną opaską. Zamknięty nie widzi we mgle nic prócz swojego własnego obrazu; Nie jest podatny na żadne obce wrażenia".


Upływ czasu miał pokazać, że podczas gdy wielu Niemców miało znaleźć wpływ na przekonania i wpływy Herdera, mniej osób zwróciło uwagę na jego zastrzeżenia.

Herder podkreślał, że jego koncepcja narodu zachęca do demokracji i swobodnego wyrażania tożsamości ludu. Ogłosił poparcie dla Rewolucji Francuskiej, co nie przysporzyło mu sympatii rodziny królewskiej. Różnił się również z filozofią Kanta, która nie umieszczała rozumowania w kontekście języka. Herder nie uważał, że rozum sam w sobie może być krytykowany, ponieważ nie istnieje on inaczej, jak tylko jako proces rozumowania. Proces ten był zależny od języka. Odwrócił się też od ruchu Sturm und Drang, by powrócić do wierszy Szekspira i Homera.

Aby promować swoją koncepcję Volk, publikował listy i zbierał pieśni ludowe. Te ostatnie zostały opublikowane w 1773 roku jako Głosy ludów w ich pieśniach (Stimmen der Völker in ihren Liedern). Poeci Achim von Arnim i Clemens von Brentano wykorzystali później Stimmen der Völker jako sample do Magicznego rogu chłopca (Des Knaben Wunderhorn).


Herder propagował również ideał indywidualności osoby. Chociaż od samego początku był orędownikiem indywidualności kultur – na przykład w swoim dziele This Too a Philosophy of History for the Formation of Humanity (1774) – bronił również indywidualności osób w obrębie kultury; na przykład w jego O pismach Thomasa Abbta (1768) i O poznaniu i czuciu duszy ludzkiej (1778).

W dziele O pismach Thomasa Abbta Herder stwierdził, że "dusza ludzka jest Jednostka w sferze umysłów: odczuwa zgodnie z indywidualną formacją i myśli zgodnie z siłą swoich organów mentalnych. ... Moja długa alegoria odniosła sukces, jeśli udało jej się przedstawić umysł człowieka jako indywidualne zjawisko, jako rzadkość, która zasługuje na to, by zajmować nasze oczy.



-----

komentarz do powyższego


Ogłosił poparcie dla Rewolucji Francuskiej, co nie przysporzyło mu sympatii rodziny królewskiej. 

no tak, to była masakra w ramach przejmowania władzy - patrz holokaust na Słowianach




Poszukiwania te same w sobie są kluczem do zrozumienia wielu niemieckich teorii tamtych czasów

coś mi się zdaje, że wpłynął on bardzo na powstanie i charakter, metody niemieckiego nazizmu:

Herder rozumiał jednak i obawiał się skrajności, do których mogła zmierzać jego teoria ludowa, i dlatego wydał konkretne ostrzeżenia. 

Twierdził, że Żydzi w Niemczech powinni cieszyć się pełnią praw i obowiązków Niemców, i że nie-Żydzi na świecie mają dług wobec Żydów za wieki znęcania się, i że dług ten może być spłacony tylko poprzez aktywną pomoc tym Żydom, którzy tego chcą, w odzyskaniu suwerenności politycznej w ich starożytnej ojczyźnie Izraelu.

Herder odmówił trzymania się sztywnej teorii rasowej, pisząc, że "niezależnie od różnorodności formy ludzkiej, na całej ziemi istnieje tylko jeden i ten sam gatunek człowieka".

Oznajmił też, że "chwała narodowa jest zwodniczym uwodzicielem. Gdy osiągnie określoną wysokość, chwyta głowę żelazną opaską. Zamknięty nie widzi we mgle nic prócz swojego własnego obrazu; Nie jest podatny na żadne obce wrażenia".

I dokładnie to zostało wykorzystane przez nazistów w ich oficjalnej retoryce.

Upływ czasu miał pokazać, że podczas gdy wielu Niemców miało znaleźć wpływ na przekonania i wpływy Herdera, mniej osób zwróciło uwagę na jego zastrzeżenia.

Czyżby Herder celowo w zawoalowany sposób podsuwał Niemcom metody podboju?

Zastanawiało mnie to, dlaczego w Morągu jest muzeum jego imienia, wiedziałem, że to jakiś filozof i poeta związany z tą ziemią, ale do dzisiaj nie sprawdziłem kim był i co prezentował w swoich pismach.

A byłby to pierwszy nazista...  ejjj... zaraz.....  



Lata temu czytałem artykuł, w którym autor dowodził, że w powstaniu światowego komunizmu wielki wkład miał mało znany włoski komunista Antonio Gramsci (żyjący w latach 1891-1937), którego to teorie ostatecznie zdały egzamin w ustanowieniu ZSRR i .... UE:

Gramsci: "Droga do zmiany nie prowadzi poprzez rewolucyjny przewrót, lecz wymaga długotrwałego okresu tworzenia kulturowej hegemonii – wspólnej platformy wyobrażeń i idei łączącej intelektualistów z ludem."

Ale to przecież brzmi podobnie, jak to o Herderze...

Najbardziej podstawowym etapem jest percepcja zmysłowa i intuicyjna, która poprzez rozwój może stać się samoświadoma i racjonalna.


Inaczej mówiąc - jest to metoda małych kroków, metoda nawyków, stosowana przez Niemcy - pamiętamy termin: "wspólna świadomość narodowa"? (link na końcu posta)

"wspólnej platformy wyobrażeń i idei łączącej" Polaków z Niemcami 

a w wiki powyżej:

Herder był jednym z pierwszych niemieckich intelektualistów, którzy stworzyli podstawy niemieckiego zjednoczenia kulturowego i niemieckiej świadomości narodowej opartej głównie na niemieckim języku i literaturze. 

Werwolf stara sie wpływać na ludzi, wpływając na ich potoczne myślenie o rzeczywistości (na potoczność) poprzez zawłaszczenie przekazu medialnego i kulturowego - media łącznie z internetem i jego wikipedią oraz proniemieckimi forami, a nawet kontrolowanie - plotek, tego co ludzie między sobą mówią, jak się traktują, co o sobie sądzą...  

stąd oddziaływanie na: percepcja zmysłowa i intuicyjna wspólnej platformy wyobrażeń i idei .

odnoszę do tego termin szeroko pojętej  "potoczności" - o czym będzie dalej.


Wygląda na to, że faktycznie - pisma Herdera wpłynęły na powstanie (?)  i rozwój nazimu jako specyficznej formy niemieckiego nacjonalizmu.

Uwagi Herdera zastosowano do opracowywania metod podboju kulturalnego.


Niewykluczone, że Gramsci także korzystał z jego pism.










-----------


Komentarze pod postem Muzeum informującym o zmianie.










Wersja edytowalna elaboratu jednego z komentujących...

Te same wątki co zwykle w proniemieckich tekstach na różnych forach - stylizowany na sentymentalność bełkot, naszpikowany krótkimi treściami, które mają się zapisać w mózgu - to po prostu klasyczne niemieckie pranie mózgu 



Mariusz Siwierski

A tak dla przypomnienia historia Morąga nie zaczyna się od 1945 roku, dzieje losu i ludzi sprawiły że na tych ziemiach zmieniały się zarówno granice, narody, wyznania, czy państwa.
Żyjąc w czasach teraźniejszych, szanować trzeba to co przeszłe, związane z tymi ziemiami, z ich historią, tradycjami, kulturą, odcinając się od tego co złe, przymusowe, ale musimy przyznać prawdę historii, że takie zdarzenia miały miejsce, może są one niechlubną pamiątką, ale nawet wymazując je, nie sprawimy, że będzie tak, że one nigdy nie istniały tutaj, nie miały miejsca. Bo nawet to co zniszczone, zatarte istniało, bo gdy nawet nie ma tego w rzeczywistości, żadnego śladu fizycznego, to gdzieś w oddali znajdzie chociażby zapis o tym fakcie, nawet gdyby już on był tylko legendą....

Historia zna takie przypadki - na przykład Ogrody Babilonu, czyli siedem Cudów Świata...
Historia sprawiła że dzisiaj my jesteśmy gospodarzami tych ziem, ale to nie oznacza że o poprzednich gospodarzach trzeba tylko mówić źle lub o nich całkowicie zapomnieć. Bo jeżeli odrzucimy uprzedzenia i nacjonalizm, a popatrzymy na to co inne narody tutaj wniosły to mamy bogactwo historii i tradycji, która jest uniwersalna, chociaż ma swoją specyfikę i kształt.
Kiedyś to co dzisiaj teraźniejsze, będzie przeszłością i zapewne byśmy chcieli żeby to cośmy my zbudowali, stworzyli, pozostawili - inne pokolenia czy narody uszanowały i dbały o to by dziedzictwo kulturowe przetrwało dla innych.

Dlatego dba się o zabytki, kulturę , która nie ma przy ocenie, (co zachować a co nie) w sobie aprobaty dla takich czy innych zachowań, wyborów ideologicznych. Nie kieruje się emocjami, zapisuje pewne wydarzenia, czas, dzieło. Emocje i zachwyt jest dziełem ludzi i także oceny historii, która widzi co jest zwykłym a co nadzwyczajnym, wybitnym dziełem.
Skupia się więc na tym, co dzieło historii ma do powiedzenia, przekazania - o ludziach i czasach w których żyli.

Dlatego fascynuje nas Starożytny Rzym, ale i skanseny , szukamy skarbów by znalazły się one w muzeum, interesujemy się historią Majów i Inków a także naszą historią.
Najgorsze jest, co może się wydarzyć, gdy ktoś próbuje wymazać część lub całość historii, z różnych przyczyn, jak na przykład pewien malarz akwarelii z Austrii.

Oczywiście historia pokazuje że gdy ludzie niszczą inne kultury, poprzez niszczenie, usuwanie zabytków, dokumentów, ludzi, nazw historycznych to nic w tym dobrego. To barbarzyństwo.... Bo nie można budować dalszej historii, usuwając jej początek, bo to będzie obraz nie prawdziwy, będzie brakującym, istotnym elementem, bez którego wszystko inne nie ma smaku.
Historia nie jest łatwa, ona zapisuje wydarzenia ale też gromadzi to co było. Można by wymyśleć na nowo, nazwę tych ziem, ale równie dobrze trzeba by było wtedy zmienić nazwę wszystkich miejscowości, które w większości są tłumaczeniem na język polski z poprzedniej nazwy , w języku niemieckim. Dlatego że do roku 1945 były tu ziemie niemieckie....

To trudne i bolesne doświadczenie dla każdego narodu, który traci swą ojczyznę, swą kulturę, swe miejsce na ziemi....

Poprzedni mieszkańcy stracili te ziemie i musieli opuścić tę miejsce. Wojny zawsze niosą ze sobą zniszczenia, na wszelkich płaszczyznach. My też w swojej historii mamy podobne doświadczenia, jak chociażby Kresy Wschodnie, też utraciliśmy tam ziemię, która była ojczyzną dla wielu narodów, pokoleń, swoją kulturę, dziedzictwo, zabytki, wiarę,itd. Każdy naród nawet jeżeli już go nie ma, na dawnych swych ziemiach, che by ta część wspólnej, nowej historii pozostała, nie została zniszczona, ale była dobrem wspólnym, była tym co jest częścią losu i wydarzeń tych minionych, współczesnych i przyszłych...




ale musimy przyznać prawdę historii, że takie zdarzenia miały miejsce - bełkot

 i zapewne byśmy chcieli żeby to cośmy my zbudowali, stworzyli, pozostawili - inne pokolenia czy narody uszanowały - pan prorokuje, że inny naród tu będzie??


przykładowe pranie mózgu:

Dlatego dba się o zabytki, kulturę , która nie ma przy ocenie, (co zachować a co nie) w sobie aprobaty dla takich czy innych zachowań, wyborów ideologicznych. Nie kieruje się emocjami, zapisuje pewne wydarzenia, czas, dzieło. Emocje i zachwyt jest dziełem ludzi i także oceny historii, która widzi co jest zwykłym a co nadzwyczajnym, wybitnym dziełem.


Dlatego dba się o zabytki, kulturę , która nie ma przy ocenie, (co zachować a co nie) w sobie aprobaty dla takich czy innych zachowań, wyborów ideologicznych - usunę z tego zdania, zbędne słowa... :

Dlatego dba się o kulturę , która nie ma przy ocenie, w sobie aprobaty dla takich czy innych zachowań, wyborów ideologicznych - wybielanie niemców


Najgorsze jest, co może się wydarzyć, gdy ktoś próbuje wymazać część lub całość historii, z różnych przyczyn - zawoalowana groźba? nie pierwszy raz takie coś widzę, najpierw lista trupów, a potem zawoalowane ostrzeżenie w komentarzu do niej.....

i tak dalej bełkot o tym, dlaczego mamy pielęgnować niemczyznę


Historia nie jest łatwa, ona zapisuje wydarzenia ale też gromadzi to co było. Można by wymyśleć na nowo, nazwę tych ziem, ale równie dobrze trzeba by było wtedy zmienić nazwę wszystkich miejscowości, które w większości są tłumaczeniem na język polski z poprzedniej nazwy , w języku niemieckim. Dlatego że do roku 1945 były tu ziemie niemieckie....
To trudne i bolesne doświadczenie dla każdego narodu, który traci swą ojczyznę, swą kulturę, swe miejsce na ziemi....

pan daje nam konkretne zadanie dla nas, łopatologicznie do słowiańskiego łba każe nam:

wymyśleć na nowo, nazwę tych ziem,  dobrze by było wtedy zmienić nazwę wszystkich miejscowości, z poprzedniej nazwy

wyraża też współczucie dla nas:

To trudne i bolesne doświadczenie dla każdego narodu, który traci swą ojczyznę, swą kulturę, swe miejsce na ziemi....

że to w jego opini my tracimy ojczyznę, kulturę i  SWE  MIEJSCE  NA  ZIEMI i dodaje, że jak będziemy stawiać opór, to ...

Wojny zawsze niosą ze sobą zniszczenia, na wszelkich płaszczyznach. 


i dalej

utraciliśmy ziemię, która była ojczyzną dla wielu narodów, pokoleń, swoją kulturę, dziedzictwo, zabytki, wiarę,itd. 

wiarę też utraciliśmy? czy dopiero utracimy??
i dwuznaczne:


Każdy naród nawet jeżeli już go nie ma, na dawnych swych ziemiach, che by ta część wspólnej, nowej historii pozostała, nie została zniszczona, ale była dobrem wspólnym, była tym co jest częścią losu i wydarzeń tych minionych, współczesnych i przyszłych...




naród - już go nie ma, na dawnych swych ziemiach, 
che by  nie została zniszczona, ale była dobrem wspólnym, była tym co jest częścią losu i wydarzeń 


czyli: "was już w zasadzie nie ma, ale nie chcecie być zniszczonym i chcecie chociaż stać się częścią tego, co ma być tu wspólne i częścią polityki kreowanej przez niemcy w przyszłości"


 łopatologicznie do słowiańskiego łba




Pałac Dohnów w Morągu - obecnie Muzeum Prus Górnych w Morągu





Czym jest ta potoczność, o której piszę?



Przypomnijmy sobie scenę z filmu "Sami swoi", kiedy Wicia kupuje kota na rynku.


Najpierw sprzedawca mówi, że kot pochodzi z centralnej Polski.


Jak popatrzymy na mapę II RP, to centralna Polska wypadałaby gdzieś w okolicach Radzynia Podlaskiego, albo Lublina. I tak tę kwestię padającą z ekranu w 1967 roku mogli sobie odczytywać ludzie przedwojenni, tj. dorastający w II RP i mający w pamięci taki stan państwa.


W tle tej sceny rozmowa, że "wybrać nie można - wybierać będziesz na wyborach", co może być aluzją do jednostronnej decyzji aliantów odnośnie odebrania nam Kresów Wschodnich.


I po jakiejś chwili pada stwierdzenie, że kot "z miasta Łodzi pochodzi" co zmienia nam od razu geografię Polski na powojenną - bo teraz okolice Łodzi sytuowane są centralnie na mapie Polski.

A więc tekst dotyczy realiów PRL, a nie II RP.


Nie wprost, tak "przy okazji" zabawnej sceny w filmie (kultura) podsuwa się ludziom pewne treści, co do których ludzi chce się"przyuczyć". Umacnia się w narodzie - celowo - pewne fakty, by ludzie traktowali te fakty jako coś oczywistego.


Dla mnie, chłopaka z lat 80tych było to już normalne, że centralna Polska to okolice Łodzi, a dla ludzi w latach 50tych to była abberacja.

Ta wymiana zdań w filmie na pewno nie była przypadkowa i znalazła się tam dokładnie po to, by właśnie upowszechniać takie przekonanie, że centralna Polska to miasto Łódź.


Tego dotyczy właśnie potoczność.
Rozumiemy, o co mi chodzi?

Centrum Polski dla jednych to Radzyń, a dla innych to Łódź. I chodzi o upowszechnianie przekazu o Łodzi, tak, aby wymazać z pamięci nowych pokoleń to, co im mówią rodzice dziadkowie, że Polska to coś więcej niż PRL.



Jest to ten sam zabieg, co Manifest PKWN, czyli

odezwa do narodu polskiego ogłoszona z datą 22 lipca 1944 roku. Jako miejsce ogłoszenia podano miasto Chełm.



I nawet wikipedia powiela tę metodę jak widać w cytacie powyższym.

Powinna być tam uwaga, że ogłoszono to w mieście Chełm celowo, aby to się zapisało ludziom w pamięci, ponieważ wyzwolenie Polski powinno zacząć się na przykład w Tarnopolu, albo we Lwowie, bo to były przedwojenne polskie miasta wpierw "wyzwolone", przed Chełmem.. Wikipedysta jednak ignoruje ten fakt. A może on działa pod wplywem metody?


Był tam oczywiście zapis o Kresach, ale Manifest pomyślany był jako obiekt propagandowy, wykorzystywany później bez wnikania w szczegóły.


Ja uczyłem się z podręcznika historii i atlasu, w których było zaznaczone, NAPISANE, że pierwszym wyzwolonym przez Armię Czerowną polskim miastem był Chełm.

Jeszcze wojna trwała, a oni już ustalali co jest polskie, a co nie. 

Wymazywano w ten sposób ze świadomości fakt istnienia innych granic Polski przed konfliktem drugowojennym, a działało to tak jakby na zasadzie "przy okazji", nie wprost, jako coś oczywistego.




Jak wyżej zauważyłem, wikipedia także zamieszcza mapy Królestwa Polskiego pokawałkowane na województwa, albo z podziałem na Koronę i Litwę - też celowo (?),  a w każdym razie pasuje to do metody, by ludzie w Polsce nie myśleli o wielkości państwa, o tym jak dużą była powierzchniowo Polska, i tak dalej co z tego wynikało, jaka to była kiedyś potęga.



Tego dotyczy właśnie potoczność.

Wiem, że to za mało wytłumaczone, sam zastanawiam się jeszcze jak to ująć.
















www.youtube.com/watch?v=0DLoaIkEMEA



* Herder był jedną z pierwszych osób, które twierdziły, że język wpływa na kształtowanie logiki oraz wzorców myślenia, jakimi posługują się społeczności używające danych języków.

porównaj do:   Prawym Okiem: Teoria mediów



Jeszcze o mieście Morąg - wikipedia dla Polaków



Morąg (niem. Mohrungen) – miasto w północnej Polsce, w woj. warmińsko-mazurskim, w powiecie ostródzkim. Siedziba gminy miejsko-wiejskiej Morąg.


Około 1280 komturzy elbląscy rozpoczęli tu budowę drewnianej strażnicy, nad osuszonym później Jeziorem Morąskim. Zamek wzniesiono prawdopodobnie na miejscu dawnej pruskiej osady.


angielska wiki:
W średniowieczu w tym miejscu istniała staropruska osada pod nazwą Mawrin, Maurin lub Morin.  Nowe miasto zostało zbudowane na jego miejscu przez najeźdźców krzyżackich po zniszczeniu pierwotnej osady pod koniec XIII wieku.



Budowę kościoła zakończono w 1331, w 1370 drewnianą strażnicę przebudowano w murowaną twierdzę. Na środku rynku zbudowano ratusz (gotycki, najprawdopodobniej już w XV w.).

W 1410 Morąg został zajęty przez wojska Władysława Jagiełły, które spod Grunwaldu kierowały się na Malbork. W czasie wojny polsko-krzyżackiej (nazywanej „głodową”), w 1414 miasto zostało spalone.

Od 1440 Morąg był członkiem antykrzyżackiego Związku Pruskiego. W 1454 Związek Pruski wypowiedział posłuszeństwo Zakonowi i poddał Prusy królowi polskiemu. Związkowcy opanowali zamek w Morągu przed 22 lutego 1454, a w czerwcu tego roku w Elblągu miasto złożyło hołd Kazimierzowi Jagiellończykowi. Jednak w 1461 miasto zajęte zostało przez wojska Zakonu.

Po wojnie trzynastoletniej, od 1466, miasto pozostało w Prusach Zakonnych, które stanowiły lenno Polski. W 1470 w Morągu (prawdopodobnie na morąskim zamku) zmarł wielki mistrz zakonu krzyżackiego Henryk VI Reuss von Plauen.

Po sekularyzacji w 1525 Morąg należał do Prus Książęcych, które do 1657 stanowiły lenno Polski.

Położenie Morąga na szlaku komunikacyjnym oraz bliskość Polski, spowodowała napływ ludności polskiej do miasta już od wieku XVI. W wieku XVII Bramę Ostródzką zwano także Bramą Polską, natomiast przedmieście, które powstała za tą bramą (wzdłuż drogi do Ostródy i Olsztyna) nazywane było Polskim Przedmieściem.

angielska wiki:
Po bitwie pod Grunwaldem w 1410 roku zwycięskie wojska polsko-litewskie zajęły miasto i zamek bez walki. W czasie polsko-krzyżackiej wojny głodowej w 1414 roku Mohrungen uległo doszczętnemu spaleniu. W 1440 roku miasto przystąpiło do antykrzyżackiego Związku Pruskiego, na wniosek którego król Kazimierz Jagiellończyk podpisał w 1454 roku akt przyłączenia regionu do Królestwa Polskiego. 

Na początku kolejnej wojny trzynastoletniej obywatele opowiedzieli się po stronie Polski i 11 czerwca 1454 roku w Elblągu (Elbląg) miasto złożyło przysięgę wierności królowi polskiemu. Miasto walczyło przeciwko Zakonowi Krzyżackiemu w wojnie od 1454 do 1466 roku. Odbite przez elbląskiego komtura Heinricha Reußa von Plauena w 1461 roku, miasto stało się jego siedzibą jako zastępcy wielkiego mistrza. 

Dowództwo nad miastem powierzono Ertmanowi von Kirchbergowi, który gnębił mieszkańców.  Po traktacie pokojowym podpisanym w Toruniu w 1466 r. miasto znalazło się w granicach Polski jako lenno krzyżackie.

W czasie wojny polsko-krzyżackiej w latach 1519–21 Morąg został ponownie zdobyty przez Polskę w 1520 roku, po tym jak miejscowy dowódca, czeski zaciężny Wurgel Drahnicky, który chciał bronić zamku, został zmuszony do poddania się Polakom przez mieszczan i własne wojska. 
Po reformacji protestanckiej i sekularyzacji państwa zakonnego w 1525 r. stało się ono częścią Prus Książęcych, pozostając lennem polskim do 1657 r. 

Posiadłości należały do pułkownika Petera von Dohna (1483–1553), pana na Schlobitten, którego syn Achatius von Dohna (1533–1619) kazał wznieść zamek. Wnuk Piotra, Christopher von Dohna (1583–1637), zasłynął jako uczony i gubernator Księstwa Oranii podczas wojny trzydziestoletniej. Odbudowany w stylu barokowym na początku XVIII wieku pałac Dohna jest dziś używany jako muzeum.

Mohrungen zostało ponownie zdewastowane podczas wojny polsko-szwedzkiej w 1626 roku. Od 1701 roku wchodził w skład Królestwa Prus pod panowaniem króla Fryderyka I. Od 1752 r. pozostawał siedzibą lokalnej administracji, powiatu Mohrungen (powiat Morąg). Pomimo tego, że od 1657 r. znajdowało się poza polskim zwierzchnictwem, w XVIII wieku miasto i jego okolice zamieszkiwali jeszcze Polacy, a swój rozkwit miasto zawdzięczało szlakom handlowym łączącym się z Polską.  Miasto znajdowało się w niewielkiej odległości otoczone terytorium polskiego.

W czasie II wojny światowej część wypędzonych Polaków z Mazowsza została przez Niemców zatrudniona na roboty przymusowe w okolicach miasta. Był okupowany przez siły sowieckiej Armii Czerwonej 2 Frontu Białoruskiego podczas ofensywy wschodniopruskiej 23 stycznia 1945 roku. Po II wojnie światowej pozostała ludność została wysiedlona, a miasto stało się częścią odrodzonej Rzeczypospolitej na mocy układu poczdamskiego, od której nadano historyczną polską nazwę Morąg. W mieście mieścił się garnizon Wojska Polskiego.



W Morągu pracował jako nauczyciel polski duchowny luterański, ks. Wawrzyniec Rast

Tu urodził się, mieszkał i tworzył Johann Herder, wybitny pisarz i filozof niemiecki. 
W Morągu urodził się także Carl Leopold Lohmeyer, niemiecki farmaceuta, autor pierwszego drukowanego przewodnika po Tatrach (wydanego w Nysie w 1842).

Bywał tu również Józef Ignacy Kraszewski, najpłodniejszy polski pisarz, autor Starej Baśni, który w Morągu umieścił akcję wielu swoich książek historycznych. 

Zmarły w Morągu Zbigniew Nienacki nawiązywał w swoich powieściach do miasta, w morąskim Ratuszu rozgrywa się ważny wątek powieści Pan Samochodzik i Niewidzialni. 

Reinhold von Thadden, prostestant, członek kościoła wyznajęcego, założyciel powojennego Kirchentag urodził się w Morągu.







Muzuem działa min. na podstawie Regulaminu organizacyjnego.


"Zgodnie z obowiązującym od 1 grudnia 2024 roku Regulaminem Organizacyjnym Muzeum Warmii i Mazur nasz Odział zmienił nazwę "








Kto zdecydował o zmianie nazwy Muzem? 

Tego nie wiem.

Zastanawiam się póki co, czy obiektywnie rzecz biorąc, ta nowa nazwa daje się obronić, czy nie.


Jak widać po komentarzach, nie tylko mi nazwa Prusy kojarzy się przede wszystkim z niemczyzną - czyli kojarzy się źle...


Na podstawie spostrzeżeń z tego posta na pewno można powiedzieć, że rezygnacja z J. G. Herdegera jako patrona Muzeum to bardzo dobry ruch.


Widać, że ta postać źle zapisała się w historii Polski, ale oczywiście trzeba by przeprowadzić sumienne badania, by to jednoznacznie wykazać, a przynajmniej - wzmocnić poszlaki uwidocznione powyżej przeze mnie.


Myślę, że pojęcie Prusy, pomimo że istniały przecież Prusy Królewskie - jako część Polski, każdemu kojarzy się z niemczyzną, dlatego upowszechnianie tej nazwy widzałbym wyłącznie w przypadku:

- zlikwidowania Werwolfu

- zlikwidowania państwa Niemieckiego


i to w sposób ostateczny


tak, aby raz na zawsze pogrzebać związek Prus i Niemiec, a przede wszystkim zagrożenie niemiecką agresją - wtedy będzie można swobodnie powracać do pojęcia Prusy Górne itd...


O polskich Prusach Królewskich mówimy w mediach za mało, a niemczyzna przyklejona do Prus tak bardzo obciąża ten termin... 




Raz jeszcze Muzeum:

Zakres pojęcia „Prusy Górne” jest wart przywrócenia do pamięci i świadomości zbiorowej. Ekspozycje w Muzeum Prus Górnych będą prezentowały eksponaty, w dużej mierze związane geograficznie i historycznie z Prusami Górnymi. W oddziałach naszego Muzeum tj. na Zamku Biskupów w Lidzbarku Warmińskim, na zamku Kapituły Warmińskiej w Olsztynie oraz Muzeum Dom „Gazety Olsztyńskiej” pokazujemy wystawy silnie podkreślającej tożsamość historyczną polskiej Warmii.

W Muzeum Prus Górnych pokażemy te interesujące zjawiska, które miały miejsce na terenach obecnego województwa Warmińsko-Mazurskiego, ale poza Warmią, z silnym podkreśleniem historii Morąga i okolic. To będzie szczególne miejsce, gdzie swój dom, miejsce równie godne jak przed laty, znajdą najcenniejsze zbiory sztuki związanej z dziedzictwem kulturowym regionu.



No cóż, zobaczymy....





Na kanwie tego "prusaczenia" chciałem jeszcze przypomnieć pewną "przepowiednię"...


Odbudują wbrew przepowiedni

Także Malbork ma niezwykłą legendę dotyczącą klątwy. Na Zamku Wysokim we wnęce wschodniej elewacji kościoła Najświętszej Matki Boskiej, znajdowała się ogromna, wysoka na osiem metrów figura Matki Boskiej z Dzieciątkiem na ręku, wykonana ze stiuku. Postać pokryta była mozaiką, którą wykonali mistrzowie z Wenecji i - gdy odbijały się od niej promienie słoneczne - świeciła wszystkimi kolorami tęczy.

- Figura powstała w 1340 roku i od początku była symbolem Zakonu Najświętszej Marii Panny oraz miasta Malborka - opowiada przewodnik i pomysłodawca odbudowy figury Piotr Topolski.

 - Mówiono, że ten kto podniesie rękę na Zakon oraz figurę Najświętszej Marii Panny straci życie. Przykładem jest historia puszkarza. Ponoć, gdy w 1410 roku po zwycięskiej bitwie pod Grunwaldem armia polska oblegała twierdzę, puszkarz Jagiełły wycelował bombardę w figurę Madonny. Nie zdołał jednak odpalić armaty, bo nagle oślepł.

Stara przepowiednia, głosiła, że tak długo, jak długo figura stoi, na tych ziemiach panował będzie język niemiecki, a tereny te pozostaną pod niemiecką kontrolą. Przepowiednia wypełniła się pod koniec drugiej wojny światowej, kiedy to zawaliła się wieża Zamku Wysokiego, a amunicja tam złożona eksplodowała uszkadzając figurę i... skończyło się panowanie niemieckie.

Przed pięcioma laty przewodnicy malborscy założyli stowarzyszenie Mater Dei, które stara się doprowadzić do odbudowania figury, co ma kosztować około miliona złotych. Jak na razie w jej miejscu umieszczono banner i... nic złego się nie zdarzyło.




Figura Mater Dei znowu stanęła "na swoim miejscu", a więc "przepowiednia wypełniła się", bo śledząc ten blog wiemy o działaniach Werwolfu i domyślamy się ich planów, w których .... tereny te pozostaną pod niemiecką kontrolą.


Sądzę, że ktoś wiedział o Werwolfie - oni sami - i wymyślił "starą przepowiednię" do swoich potrzeb - do prania mózgu Polakom, ale i ku własnej uciesze...







A poza tym... 


to wcale nie jest Matka Boska










----------------------




Muzeum Warmii i Mazur w Olsztynie działa na podstawie:

Ustawy z dnia 21 listopada 1996 r. o muzeach (Dz. U. z 2012 r. poz. 987), zwane dalej ustawą o muzeach;

Ustawy z dnia 23 lipca 2003 r. o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami (Dz. U. z 2003 r. Nr 162, poz. 1568, z późn. zm.);

Ustawy z dnia 25 października 1991 r. o organizowaniu i prowadzeniu działalności kulturalnej (Dz. U. z 2012 r. poz. 406);

Statutu Muzeum Warmii i Mazur w Olsztynie;

Regulaminu organizacyjnego Muzeum Warmii i Mazur w Olsztynie.





Załączniki

Statut Muzeum Warmii i Mazur w Olsztynie
format: pdf, rozmiar: 125.08 KB, data dodania: 31-01-2022 12:00:00
Struktura organizacyjna Muzeum
format: pdf, rozmiar: 71.79 KB, data dodania: 01-12-2024 22:08:17


Regulamin Organizacyjny Muzeum
format: pdf, rozmiar: 622.42 KB, data dodania: 01-12-2024 22:08:17




bipmwim.warmia.mazury.pl/attachment/informacja/2606/cbd4c210e01cce5ed69b7462b501bd6ccc72bd38.html

bipmwim.warmia.mazury.pl/5004/status-prawny.html




Regulamin organizacyjny

Muzeum Warmii i Mazur W Olsztynie


Rozdział 6

Postanowienia końcowe § 26.


1. Szczegółowy zakres zadań pracowników określają indywidualne zakresy czynności pracowników. 

2. Organizacja i porządek pracy oraz związane z tym prawa pracodawcy i pracowników określa Regulamin Pracy ustanowiony przez Dyrektora w drodze Zarządzenia. 

3. Zmiana postanowień Regulaminu może nastąpić w trybie obowiązującym dla jego ustaleń.

4. Regulamin Organizacyjny wchodzi w życie z dniem nadania go przez Dyrektora, po zasięgnięciu opinii Organizatora oraz zakładowej organizacji związkowej.







*swego czasu Muzeum im. Herdegera "odwiedzał" Pan Samochodzik, bohater książek Zbigniewa Nienackiego - czyli geneza muzeum to lata 60te...


*dzisiaj ekologia drenuje ludzkie kieszenie - wiadukty dla zwierząt na autostradach, "zielone" źródła energii....


Tekst pisany etapami:

3 grudnia
6 grudnia
12 grudnia
13 grudnia



P.S. 29.12.2024

Metoda Gramsciego - Herdera:

"Komunizm jest totalitarny, dąży do zniszczenia wszystkiego. Totalitaryzm nie może pozostawiać enklaw starego porządku, w przeciwnym razie nie będzie totalitaryzmem. Dlatego właśnie komuna upadła! – bo nie udało jej się, zwłaszcza w Polsce, być totalitarną. Zawsze były enklawy, w których ludzie się mogli chronić. Jeżeli takie enklawy istnieją, to oznacza to śmierć ustroju totalitarnego. I tak się stało z komunizmem. 

Właśnie dlatego nowy komunizm w swym długim marszu przez kulturę usiłuje zlikwidować wszystkie enklawy kulturowe, religijne, z którymi nie poradził sobie pierwszy komunizm, przez co upadł. Ten drugi komunizm, postkomunizm, jest „mądrzejszy” i traktuje kulturę nie jako mało ważną nadbudowę, tak jak – wedle wskazań Marksa – robili to Lenin, Stalin i cała reszta. 

Traktuje za to kulturę jako bazę, co oznacza, że kultura musi być przekształcona. Wtedy cała reszta – czyli nadbudowa – da się łatwo zmodyfikować, co zresztą widać po dzisiejszym świecie."





pch24.pl/czy-korona-bez-krzyza-to-nadal-korona-prof-tomasz-panfil-o-komunistycznych-i-masonskich-symbolach-w-polskim-godle/




pl.m.wikipedia.org/wiki/Prusy_Górne

en.wikipedia.org/wiki/Sturm_und_Drang

pl.wikipedia.org/wiki/Zakon_krzyżacki

pl.wikipedia.org/wiki/Zakon_(Biblia)

pl.wikisource.org/wiki/Słownik_etymologiczny_języka_polskiego/zakon



Johann Gottfried Herder — pisarz i filozof historii, wielki obywatel Morąga (1744-1803) — wystawa stała | morag.muzeum.olsztyn.pl

Zamek Biskupów Warmińskich w Lidzbarku Warmińskim – Wikipedia, wolna encyklopedia

Johann Gottfried Herder – Wikipedia, wolna encyklopedia

Linia benracka – Wikipedia, wolna encyklopedia

Linia Benratha – Wikipedia, wolna encyklopedia

Isogloss – Wikipedia, wolna encyklopedia

Benrath Line – Wikipedia, wolna encyklopedia

Morąg – Wikipedia, wolna encyklopedia



Strona Muzeum na Facebooku

pl.wikipedia.org/wiki/Piotr_Żuchowski



Plik:Polish-Lithuanian Commonwealth in 1772.PNG – Wikipodróże, wolny przewodnik turystyczny

Rozbiory Polski – Wikipedia, wolna encyklopedia

I rozbiór Polski – Wikipedia, wolna encyklopedia



Prawym Okiem: Kraków trzecim Rzymem

pl.wikipedia.org/wiki/Manifest_PKWN

pl.wikipedia.org/wiki/Front_wschodni_(II_wojna_światowa)



"wspólna świadomość narodowa":

Prawym Okiem: Bachus

Prawym Okiem: Strach

Prawym Okiem: Potoczność

pl.wikipedia.org/wiki/Antonio_Gramsci

Chiny w ONZ: NATO i niektóre państwa powinny przyjrzeć się własnym problemom