Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

sobota, 29 października 2022

Człowiek z St. Bees - z książęcego rodu Giedyminów?

 



Kilka lat temu, na kanale przyrodniczym, widziałem film o poszukiwaniach pewnego Anglika związanych z jakimś średniowiecznym listem. 


Niestety, nie zapisałem sobie szczegółów tej historii, kto i jak, więc relację przytaczam całkowicie z pamięci. Film był może z lat 90-tych, może już po 2000 roku.


Autor próbował ustalić genezę tego listu, autora i adresata.

W pewnym momencie wspomina on o możliwym tropie - o odkryciu podczas badań archeologicznych zwłok średniowiecznego człowieka.

Tak, zwłok, a nie szczątków, ponieważ ciało tego człowieka zachowało się w niemal doskonałym stanie, zakonserwowane w ołowianej trumnie.

W filmie pokazano unikalne zdjęcia z tego odkrycia, a także oryginalny film z autopsji.

Film był czarno biały i zdjęcia też, może dlatego "zapamiętałem", że tego odkrycia dokonano w latach 60tych XX wieku.

Dzisiaj znalazłem informacje nt. tego wydarzenia, było to w 1981 roku.














poniżej także przedruki w tłumaczeniu automatycznym


ze strony stbees.org.uk:



Odkrycie w 1981 r. prawie doskonale zachowanego ciała średniowiecznego rycerza, znanego obecnie jako „St Bees Man”, było jednym z najbardziej niezwykłych archeologicznych znalezisk pochówkowych w Wielkiej Brytanii pod koniec XX wieku.

Odkrycia dokonali archeolodzy z Leicester University podczas wykopalisk zorganizowanych przez historyków St Bees Johna i Mary Todd w zrujnowanym przejściu prezbiterium St Bees Priory.

Wykopaliska szukały dowodów na istnienie przednormańskiego kościoła, ale znaleźli wiele pochówków monastycznych i świeckich oraz duże kamienne sklepienie. Sklepienie zostało starannie odkopane i odsłoniło szkielet kobiety oraz dużą ołowianą trumnę (patrz po prawej).

Archeolodzy spodziewali się szkieletu w trumnie, ale zamiast tego ukazało się ciało owinięte ciasno w całun, starannie związane sznurkiem jak paczka. Został przewieziony do lokalnej kostnicy, rozpakowany i zbadany przez zespół kierowany przez patologa sądowego. Wkrótce zdali sobie sprawę, że pracują nad jedynym zachowanym średniowiecznym ciałem, jakie można znaleźć w czasach nowożytnych.












W filmie pokazywano archiwalne zdjęcia z odkrycia, wynika z nich, że ołowianą trumnę otwarto na miejscu - chyba w wykopie, co wydaje mi się kuriozalne, wg komentarza, dopiero jak archeolodzy uzmysłowili sobie, że ciało zaczyna się rozpadać, natychmiast przewieźli je do patologa i zrobili sekcję.

Każdy archeolog wie, że materiały organiczne w zetknięciu z powietrzem zaczynają się rozpadać.

Otwarcie trumny Tutanchamona w latach 20tych było bardziej przemyślane, jak to możliwe, że tak niefrasobliwie postąpiono z tą trumną??

Na filmie i jednym ze zdjęć poniżej widać, że patolog nie założył rękawiczki.



wiki:

St Bees Man został odkryty podczas wykopalisk archeologicznych prowadzonych przez Uniwersytet w Leicester na terenie St Bees Priory . Wykopaliska z 1981 roku zbadały dwa obszary zrujnowanej nawy prezbiterium na zachodnim krańcu klasztoru. Nawa została zbudowana około 1300 roku w stylu Decorated i uważa się, że popadła w ruinę przed rozwiązaniem klasztoru w 1539 z powodu awarii konstrukcyjnej spowodowanej złymi fundamentami.

Ciało znaleziono zakopane w drewnianej trumnie, owinięte w ołowianą płachtę. Pomimo uszkodzenia blachy ołowianej w dolnej części, ciało było w znakomitym stanie. Ciało zostało owinięte w dwa całuny, które są wystawione w klasztorze. Ponieważ tożsamość ciała była nieznana, nazwano go „St Bees Man”.

Trumnę i zawartość zbadano sądowo przez następny tydzień. Zgłaszano, że ciało wykazywało różową skórę i widoczne tęczówki natychmiast po ekshumacji. Sekcja zwłok wykonana na ciele wkrótce po jego odkryciu wykazała, że ​​przyczyną śmierci był najprawdopodobniej krwiak w wyniku bezpośredniego uderzenia w tors.

Chociaż ciało miało około 600 lat, jego paznokcie, skóra i treść żołądka były w niemal idealnym stanie. Blacha ołowiana, w którą owinięto ciało, wykluczała wilgoć, podczas gdy sosnowa powłoka całunu wykluczała powietrze.






















Tożsamość St Bees Man jest teraz prawie pewna, że ​​była to Antoni de Lucy, który mógł urodzić się w latach 1332/1333 i prawdopodobnie zginął w 1368, walcząc po stronie Krzyżaków w krucjatach północnych przeciwko Litwinom . 

Zostało to ustalone w 2010 roku po podejściu osteobiograficznym do identyfikacji szkieletu kobiety, który został z nim pochowany, który nadal był dostępny do analizy przy użyciu nowoczesnych metod opracowanych od czasu odnalezienia szczątków w 1981 roku. teraz myślał, że po jego śmierci skarbiec został powiększony, aby pomieścić ciało jego siostry, Maud de Lucy, która zmarła w 1398 roku.


The identity of St Bees Man is now almost certain to have been that of Anthony de Lucy, who may have been born in 1332/1333 and was probably killed in 1368, fighting for the Teutonic Knights in the Northern Crusades against the Lithuanians.[3][4] This was established in 2010 after an osteobiographical approach was taken in identifying the skeleton of the woman who was buried with him, which was still available for analysis using modern methods developed since the remains were found in 1981. It is now thought that after his death the vault was enlarged to take the body of his sister, Maud de Lucy, who died in 1398.



Możliwe, że Anthony de Lucy został wysłany na krucjatę na Litwę przez Thomasa de Beauchamp, 11. hrabiego Warwick , który został wyznaczony na stanowisko nadzorcze nad Strażnikami Marchii w 1367, po tym, jak de Lucy sprawił kłopoty Anglikom. Granica szkocka (na przykład najazd na Annandale ). Warwick był wcześniej na krucjacie na Litwę i prawdopodobnie widział sposób na przekierowanie kłopotliwej energii de Lucy z dala od szkockich Marchii . (Trzej synowie Warwicka również podróżowali z de Lucy.)

Potwierdza to list napisany przez Johna De Moultona z Frampton do żony w 1367 roku; „Anthony de Lucy i ja i cała nasza firma zmierzamy w stronę części Spruz [tj. Prusy ]...” wraz z Richardem de Welby „moim towarzyszem”. Wydaje się, że John De Moulton również zginął w Nowym Kownie , wraz z sir Rogerem Felbriggiem, rycerzem z Norfolk. 

Moultonowie mieli bliskie powiązania rodzinne i wieloletnie z rodziną Lucy.

Anthony był ostatnim z męskiej linii, a majątki de Lucy przeszły na Maud po jego śmierci. Maud odziedziczyła również znaczne majątki po śmierci swojego pierwszego męża Gilberta de Umfraville w 1380/81 roku i prawdopodobnie w celu sprzymierzenia się politycznie z rodziną Percy, Henry Percy kupił opłatę licencyjną na ziemiach Gilberta, a tym samym rękę Maud w 1381 roku.

O związku Maud z St Bees świadczy istniejący kamień w dzwonnicy klasztoru, na którym znajdują się poćwiartowane ramiona rodzin de Lucy i Percy. Maud nalegała na to ćwiartowanie jako część umowy
małżeńskiej, prawdopodobnie po to, aby ramiona de Lucy zostały uwiecznione.

Maud's connection with St Bees is proven by an existing stone in the priory belfry which carries the quartered arms of the de Lucy and Percy families. Maud insisted on this quartering as part of the marriage agreement, probably so that the de Lucy arms should be perpetuated.




Mediaeval grave slab, St Bees Priory.



Film z autopsji znalezionego ciała.

Na filmie, który ja widziałem (który zapamiętałem jako czarno - biały) były inne sceny, min. pokazywano narządy wewnętrze, a wątrobę w jasnym kolorze patolog pokazywał do kamery i ciął skalpelem pokazując jak wewnętrzna struktura wystawiona na powietrze błyskawicznie ciemnieje. 

A może to było na odwrót? 





No dobra.

Zrobiłem wtedy rozeznanie, ponieważ wydało mi się to podejrzane, że targali trupa przez pół Europy. Przede wszystkim jego potylica wydała mi się podobna do głowy .... Jagiełły z wizerunku na obrazie z Krakowa. 

Postronek na szyi oznacza, że to był jeniec - bardzo cenny jeniec, może nawet - łup jakich mało! - skoro tak daleko go wieźli...





Moim zdaniem może to być ktoś z rodu Giedyminów. 



Były tam zaginięcia, ktoś wpadł pod lód, albo:



Margiris lub Margis (zm. 25 lutego 1336) był średniowiecznym księciem litewskim żmudzkim , wymienionym przez Caspara Schütza za pośrednictwem Wiganda z Marburga jako bohaterski obrońca twierdzy Pilėnai 1336 roku. inni obrońcy postanowili popełnić zbiorowe samobójstwo, paląc zamek i nie pozostawiając łupu dla wroga. [1] Ten epizod z krucjaty litewskiej spopularyzował się w XIX-wiecznej fali romantycznego nacjonalizmu , a Margiris traktowany jest na Litwie jako bohater narodowy.

Na początku 1329 r. Jan Luksemburski , król czeski , przyłączył się do krzyżackiej krucjaty przeciw Litwie i zdobył Medvėgalis . W czasie kampanii król Jan został wyzwany na pojedynek przez Litwina. Incydent ten jest krótko wspominany w kilku współczesnych kronikach, m.in. Franciszka z Pragi i Piotra z Żytawy , ale szczegółowo opisany tylko przez Jeana d'Outremeuse. [4] Po złamaniu zasad pojedynku Margiris musiała zapłacić okup. Uczynił to z monetami wybitymi przez Ludwika IV, cesarza rzymskiego , które najprawdopodobniej zostały skradzione podczas najazdu Litwinów na Brandenburgię w 1326 r.[5] 

Kronikarz d'Outremeuse dalej krótko wspomina syna Margiris, który wyjechał do Francji i poślubił hrabinę Clermont. [2] Na podstawie tych informacji litewski historyk Alvydas Nikžentaitis doszedł do wniosku, że Margiris zajmował wysoką pozycję w społeczeństwie litewskim lub król Czech nie zaakceptowałby go jako równego i odmówiłby pojedynku, a Margiris nie uzyskałby udział łupów wojennych . [5] Nikžentaitis stwierdził dalej, że Margiris mógł być synem Butwidasa i bratem Giedymina , wielkiego księcia litewskiego . [5]Inni historycy zauważyli jednak, że dzieło d'Outremeuse bardziej przypomina dzieło literackie niż historycznie dokładną kronikę [6] i wyrazili wątpliwości, czy ta Margalis jest identyczna z Margiris. [7]

W lutym 1336 r. Zakon Krzyżacki zorganizował kolejną wielką wyprawę na Litwę. W ich sile znajdowali się Ludwik, margrabia brandenburski , hrabiowie Henneberg i Namur oraz inni szlachcice z Francji i Austrii. [8] W sumie, według Wiganda z Marburga , było 200 szlachciców. Inna niemiecka kronika, znana jako Der Chronist von Wolfenbüttel , liczyła łącznie 6000 żołnierzy. [6] 

Siła ta zaatakowała Pilėnai twierdza (jej lokalizacja nie jest znana). Wigand z Marburga wspominał, że twierdza mieściła 4000 osób. Próbowali zorganizować obronę, ale siły krzyżackie były zbyt silne. Nie widząc nadziei, obrońcy postanowili spalić swoją własność i popełnić masowe samobójstwo. [8] Wigand opisał księcia litewskiego (jego nazwisko pominięto w zachowanym łacińskim tłumaczeniu kroniki Wiganda), który do końca stawiał opór. Następnie zabił swoją żonę i lojalnych strażników. [6] Caspar Schütz , który posłużył się oryginałem Wigunda, rozwinął bitwę, dodając więcej dramatycznych i heroicznych detali. Schütz podał nazwisko księcia (Marger lub Margiris) i popełnił samobójstwo. [6]Margiris i jego bohaterska opowieść o desperackiej obronie i poświęceniu rozprzestrzeniła się, zainspirowała inne utwory, w tym polski poemat Margier Władysława Syrokomli z 1855 roku, i stała się popularna na Litwie. [8]





Margiris , obrońca Pilėnai , jest często wskazywany jako najbardziej prawdopodobny kandydat na czwartego brata. Kroniki Hermanna de Wartberge wspominają, że w 1329 Giedymina i jego dwaj bracia najechali Inflanty. [7] W tym czasie Vytenis już nie żył, a Fiodor był prawdopodobnie zajęty osiedleniem się w Kijowie. Jeden z tych dwóch braci musiał być wtedy Vainiusem; tożsamość pozostałych wciąż dziwi historyków. Alvydas Nikžentaitis sugeruje, że był Margirisem, ponieważ źródła świadczą o jego wysokim statusie i bogactwie. [7] Źródła wspominają o jednym synu Margirisa, który został pojmany przez Krzyżaków wkrótce po samobójstwie ojca w 1336 roku i nie wrócił. [7]



Jedyną bezpośrednią pisemną wzmianką o siostrze Giedymina jest legenda opisująca zabójstwo dwóch franciszkanów , którzy przybyli do Wilna , by szerzyć chrześcijaństwo. [13] Legenda ta została po raz pierwszy przedstawiona w Kronice XXIV Generalium , kronice spisanej przed 1369 rokiem. Wydarzenia miały miejsce prawdopodobnie około 1340 roku, a niektórzy naoczni świadkowie mogli jeszcze żyć, kiedy kronika była pisana. 

Według legendy kazanie brata Ulricha rozgniewało mieszczan. On i jego towarzysz, Marcin, zostali schwytani i przyprowadzeni przed Giedymina, który nakazał zabić braci. Ulrich był torturowany, a jego ciało wrzucono do rzeki. Ciało Martina uratowała siostra Giedymina, prawosławna zakonnica. Pochowała Martina w klasztorze, w którym mieszkała.[14] Legenda była prawdopodobnie podstawą legendy o 14 franciszkańskich męczennikach wileńskich , po raz pierwszy odnotowanej w Kronice Bychowca . 





Ta legenda wraz z :

 Kronikarz d'Outremeuse dalej krótko wspomina syna Margiris, który wyjechał do Francji i poślubił hrabinę Clermont - to może być rebus. 

No i nie ma litewskich świadków śmierci Margilisa : 

który do końca stawiał opór. Następnie zabił swoją żonę i lojalnych strażników.... i popełnił samobójstwo.

Obiektywna ocena wydarzeń jest trudna, jeśli nie niemożliwa, ponieważ wszystko, co wiadomo o Pilėnai, pochodzi z jednego źródła, od niemieckiego kronikarza, który widział Litwinów jako pogan i wrogów. Chociaż istnieją pisemne dowody na temat samobójstw na średniowiecznej Litwie, Pilėnai jest jedynym znanym przypadkiem, w którym władca zabił własnych ludzi. [4]




Mamy to podobieństwo do historii osoby pochowanej obok kobiety w Klasztorze St Bees.



Zgodne są:

- obecność jakiejś kobiety obok ciała - siostra 

- śmierć w wyniku obrażeń

- jakaś czynność została wykonana z ciałem

- ciało zostało "uratowane" 

- i pochowane przez kobietę zakonną u niej - czyli z nią i w klasztorze



Trzeba by to zbadać.





Powiązane notki:



https://maciejsynak.blogspot.com/2022/02/hss.html

https://maciejsynak.blogspot.com/2022/01/amenhotep.html








https://en.wikipedia.org/wiki/Family_of_Gediminas#Sons

https://en.wikipedia.org/wiki/Family_of_Gediminas

https://en.wikipedia.org/wiki/Margiris

https://en.wikipedia.org/wiki/Pil%C4%97nai



















Klasztor św. Pszczół i tajemnica św. Pszczół.




Być może ten nagłówek jest trochę mylący, ponieważ nie jest to jedna zagadka, która wiąże się z St Bees Man, ale kilka, ponieważ nie możemy być pewni, kim był, kiedy umarł, ani czym lub kto spowodował obrażenia, które spowodowały jego śmierć. Jest fascynującą, jeśli nie nieco makabryczną zagadką; ludzką zagadką, która dopiero niedawno odkryto po upływie wielu wieków.








Jego szczątki ujrzały światło dzienne w Zakon St Bees w Cumbrii, w sierpniu 1981 roku, kiedy archeolodzy wykopali ruiny za południowym transeptem odkryli Znajdował się w skarbcu, od dawna nie wypełnionym, a w towarzystwie żeńskiego szkieletu. Otwierając trumnę myśleli, że znajdą w środku tylko kolekcję gołych kości, ale ich oczekiwania miały być całkowicie pokręcone. Ku swemu zdumieniu znaleźli się w konfrontacji z widokiem niezwykle zachowanego ciała; ciała człowieka, który został położony na spoczynek w pewnym momencie średniowiecznego okresu. Zawinięty w len nasączony woskiem pszczelim, cały związany sznurkiem, został zabrany do szpitalnej kostnicy, gdzie tkanki miękkie ciała zostały poddane dogłębnej analizie. Stwierdzono, że organy wewnętrzne i oczy uległy ograniczonemu rozkładowi, a w jamie klatki piersiowej mężczyzny pozostało nawet trochę płynnej krwi.



Ustalono, że zmarł gwałtowną śmiercią, jego płuca zostały przebite przez kilka złamanych żeber, a metodą radiowęglową  umieszczał pogrzeb między 1290 a 1500. Chociaż nosił pętlę na szyi, nie sądzi się, że przyczyniło się to do jego śmierci. Charakter jego obrażeń, do których zaliczała złamana szczęka, doprowadził do spekulacji, że doznały ich podczas upadku z konia, prawdopodobnie w walce, a nawet w walce.

Jego fizjologia wskazuje na to, że miał około czterdzieści lat, gdy zmarł, a po szeroko zakrojonych dochodzeniach dotyczących źródeł historycznych uważa się za wysoce prawdopodobne, że ciało należy do Anthony'ego de Lucy He Teutoniczni Rycerze przeciwko pogańskim Litwinom. Jednak Robert z Harrington, który został pochowany w St Bees w 1297 roku, jest także kandydatem.

Ponieważ de Lucy zmarł na Litwie w 1368 roku, wydawałoby się, że jego szczątki, jeśli rzeczywiście są jego, zostały zabalsamowane i wróciły do domu na pochówek. Wydaje się to prawdopodobne, ponieważ badanie masy ciemnych włosów, które znaleziono owinięte wokół jego ramion, sugeruje taką datę. W przeciwieństwie do swoich, nie nosił śladu siwości, a spekulowano, że włosy należały do jego żony i zostały zabrane ze sobą na krucjatę. 

Zamek ten można obejrzeć na specjalnej wystawie w zakonie, wraz z innymi przedmiotami znalezionymi przy zwłokach, takimi jak długość sznurka konopnego i wata holownicza, która była zapakowana przez oczy i usta. Jeśli chodzi o szkielet żeński, uważa się, że może należeć do siostry de Lucy Maud (zmarła 1390) a nie do jego żony.

To niezwykłe odkrycie powstało nadprzyrodzoną opowieść, w której pogańskie wierzenia i praktyki średniowiecznej Litwy rzucają niespodziewany cień na spokojną angielską para



































Herb z St Bees przypomina odwrócony polski herb o czeskim rodowodzie - Odrowąż, albo jedną z wersji herbu Lis.

Ale to może po prostu jakiś angielski herb. No i nie wiemy, czy ma to związek.













Legenda herbowa

W roku 1058 Kazimierz Odnowiciel w pościgu za pustoszącymi kraj Litwinami i Jadźwingami doszedł pod Sochaczew. Wysłany na zwiad z garstką żołnierzy rycerz z rodu Lisów natrafił nad rzeką na silny oddział nieprzyjaciół. Nie mogąc atakować, przemyślnie wystrzelił wysoko zapaloną strzałę, wzywając posiłki. Pomoc wkrótce nadeszła i wziętych w dwa ognie nieprzyjaciół pokonano bez trudu. Wdzięczny Kazimierz Odnowiciel nadał dzielnemu rycerzowi herb ze strzałą w tarczy, jego dawny znak – lis – został umieszczony w klejnocie[potrzebny przypis].





https://www.youtube.com/watch?v=onrj4FGQDgw

https://www.youtube.com/watch?v=g1vqjdIO0DI


https://www.stbees.org.uk/home/village/st-bees-man/

https://www.reddit.com/r/medieval/comments/5jfo37/rare_footage_from_the_autopsy_of_the_body_of_an/

https://en.wikipedia.org/wiki/St_Bees_Man

https://pl.wikipedia.org/wiki/Lis_(herb_szlachecki)#Etymologia

niedziela, 23 października 2022

Balbal z Kirgistanu




przedruk
tłumaczenie automatyczne





Rolnik odkrywa olbrzymi wiekowy posąg na polu ziemniaczanym
Wysłany dnia21 października 2022


By Derek Olson

Kirgistan: wieczorem 15 października, gdy Erkin Turbaev orał swoje pole kartoflane, jego pług nagle uderzył w coś dużego pod ziemią. Erkin podjął mądrą decyzję, by odłożyć orkę i zamiast tego zaczął kopać wokół uderzonego obiektu. Po wielu wykopach, ku jego zaskoczeniu, odkopał około dziewięciu stóp wysokości, 1500-letni kamienny posąg.


Zdjęcie autorstwa arkeonews.net / Kamienny posąg (Balbal) znaleziony w Issyk-Kul


Erkin, którego ziemia znajduje się w regionie Issyk-Kul w Kirgistanie, powiedział: „Wspaniałe historyczne znalezisko dla tej wioski. Przyniesie szczęście.”

„Balbal” to nazwa Kurgan nadana posągowi podobnemu do tego, który został wzniesiony wokół starożytnego tureckiego grobu. Szacuje się, że balbal taki jak ten został wykonany w VI wieku. Te nagrobki w Kirgistanie i całej Azji Środkowej zostały wzniesione najprawdopodobniej przez plemiona tureckie i podobno symbolizują wrogów, których zabił konkretny turecki wojownik podczas swojego spuścizny życiowej.

Zdjęcie autorstwa arkeonews.net / Kamienny posąg (Balbal) znaleziony w Issyk-Kul

Według historyka Zhanbolota Abdykerimowa, między osadami Ak-Bulun i Frunze znajdują się historyczne kurhany (pochówki), które sięgają III wieku p.n.e. Zwraca uwagę, że posąg ten nosi znaczące znaki wskazujące, że należał do wojownika o wielkim tytule, z napisami na głowie, wisiorkiem w okolicy szyi i ręką pośrodku. Abdykerimov zauważył, że posąg ma wyciągnięty miecz, pas i obrazy na odwrocie. Abdykerimov stwierdził: „Trudno określić, bez archeologów, do jakiego okresu należy balbal”.

Wygląda to prawie tak, jakby Abdykerimov zastanawiał się, czy ten posąg jest starszy niż VI wiek. Poniżej znajduje się kilka nagrań wideo nowo odkrytego posągu.





https://megalithicmarvels.com/2022/10/21/giant-statue/?fbclid=IwAR1NJcF3vsk6uKcR1buXgFlpx-zeCM6V5WAfPLa3Ze1L5YKbH1tpKQ6BT3I



https://maciejsynak.blogspot.com/2021/09/od-zbrucza-do-sardynii.html


czwartek, 20 października 2022

Gandeste

 


Kilka ciekawych przedruków 


słabe tłumaczenie automatyczne z rumuńskiego





Poniżej świetny artykuł Dughina, niedawno opublikowany Robię to z kilku powodów. Przede wszystkim dlatego, że artykuł niezwykle dobrze oddaje ten aspekt dzisiejszego społeczeństwa, który mimo swojej oczywistości jest przez nas mało rozumiany. Następnie, ponieważ jest to niezwykle ważne w zrozumieniu sił zaangażowanych w konflikt na Ukrainie, technik walki i wreszcie wyzwania, przed którym stoi Rosja. Również z krytycznego tonu artykułu jasno wynika, jak błędny jest szablon, według którego Dughin jest „ideologiem Kremla”. Życzymy miłej lektury!

Dan Diaconu



W dzisiejszym świecie prędkość odgrywa kluczową rolę we wszystkich aspektach życia. Podczas OCS (Ukraine Special Operation) odkryliśmy, że w czasie wojny – we współczesnej wojnie – jest to jeden z kluczowych czynników. Bardzo, bardzo wiele zależy od tego, jak szybko zdobędziesz informację, jak szybko możesz zgłosić to dowódcy jednostki bojowej, a następnie podjąć decyzję o uderzeniu, a także szybko zmienić miejsce ułożenia broni. A więc chodzi prawie o wszystko, co wiąże się z walką.

Stąd kolosalna rola UAV (Unmanned Aerial Vehicle) i dronów, łączności satelitarnej, czasu przekazywania współrzędnych wroga, mobilności jednostek bojowych, a także szybkości przekazywania rozkazów wykonawcy. Oczywiście nie brano tego pod uwagę podczas przygotowań do OCS i teraz musimy to wszystko zrekompensować w krytycznych warunkach.

Podobnie nie doceniono zależności od Zachodu w zakresie technologii cyfrowych, chipów i precyzyjnej produkcji. Przygotowanie do frontalnej konfrontacji z NATO, a jednocześnie opieranie się na elementach technologicznych opracowanych i wyprodukowanych bądź w krajach NATO, bądź na terytorium państw zależnych od Zachodu, nie świadczy o wielkiej inteligencji.

Ale teraz nie chodzi o uzależnienie od Zachodu, ale o czynnik prędkości. Francuski filozof Paul Virillo, który badał znaczenie prędkości dla współczesnej cywilizacji technicznej, zaproponował specjalny termin – dromokracja . Od greckiego dromos (prędkość) i kratos (moc). Teoria Virillo opiera się na twierdzeniu, że w nowych warunkach cywilizacyjnych zwycięża nie silniejszy, mądrzejszy, lepiej wyposażony, ale szybszy. Szybkość jest wszystkim. Stąd chęć zwiększenia szybkości procesorów za pomocą dowolnych środków, a w konsekwencji wszystkich operacji cyfrowych. Właśnie na tym koncentruje się dziś innowacyjne myślenie techniczne. Wszyscy rywalizują na szybkości.

Współczesny świat to wyścig o przyspieszenie. A kto jest szybszy, otrzymuje główną nagrodę, władzę. We wszystkich jej znaczeniach i wymiarach – politycznym, militarnym, technologicznym, ekonomicznym, kulturowym.

Jednocześnie informacje są najcenniejsze w strukturze dromokracji. Szybkość przekazywania informacji jest konkretnym wyrazem władzy. Dotyczy to zarówno funkcjonowania giełd światowych, jak i prowadzenia działań wojennych. Ten, kto był w stanie zrobić coś szybciej, zyskuje pełną władzę nad tym, który się wahał.

Jednocześnie dromokracja jako świadomie wybrana strategia, czyli próba zdominowania czasu jako takiego, może prowadzić do dziwnych efektów. W grę wchodzi czynnik przyszłości. Stąd zjawisko transakcji terminowych i związanych z nimi funduszy hedgingowych, a także innych mechanizmów finansowych o podobnym charakterze, gdzie główne transakcje zawierane są z tym, czego jeszcze nie ma.

Ideałem medialnej dromokracji byłoby, aby jako pierwszy zgłosić zdarzenie, które jeszcze się nie wydarzyło, ale jest bardzo prawdopodobne. To nie tylko fałszerstwo, to rzecz z obszaru możliwych, prawdopodobnych, probabilistycznych metod. Jeśli prawdopodobne przyszłe wydarzenie potraktujemy jako wydarzenie, które już się wydarzyło, zyskamy czas, co oznacza, że ​​zyskamy władzę. Inną rzeczą jest to, że może się to nie wydarzyć. Tak i jest to możliwe, ale czasami niespełnienie oczekiwań nie jest krytyczne i odwrotnie, potwierdzona prognoza, przyjmowana jako przesądzona konkluzja, oferuje ogromne korzyści.

Na tym polega sedno Dromokracji: żywioł czasu jest bardzo trudny, a ten, komu uda się go ujarzmić, otrzymuje całkowitą globalną władzę. Wraz z rozwojem superprędkości sama rzeczywistość ulega załamaniu i zaczynają w niej działać prawa fizyki nieklasycznej – przewidywane w teorii względności Einsteina i, w jeszcze większym stopniu, w fizyce kwantowej. Ograniczanie prędkości zmienia prawa fizyki. I właśnie na tym obszarze, zdaniem Virillo, toczy się dzisiaj planetarna walka o władzę.

Z podobnymi teoriami spotykamy się na polu bardziej praktycznym, a mniej filozoficznym – w teorii wojen sieciocentrycznych. I właśnie taką walkę sieciocentryczną napotkaliśmy podczas OCS. Główną cechą takiej wojny jest szybkość przekazywania informacji między poszczególnymi jednostkami i centrami dowodzenia.

W tym celu jednostki bojowe i żołnierze są wyposażeni w wiele różnie zorientowanych kamer i innych czujników, które zbiegają się w jednym punkcie. Do tego dochodzą dane z samolotów, UAV i satelitów, które są bezpośrednio zintegrowane z jednostkami bojowymi. A ta pełna integracja z siecią zapewnia najważniejszą zaletę – przewagę szybkości. Tak układają się systemy pracy i HIMARS oraz taktyka grup mobilnych i DRG (Sabotage and Reconnaissance Groups, nt). Wykorzystano do tego również łączność satelitarną Starlink.

Teorie wojny sieciocentrycznej uznają, że szybkość podejmowania decyzji często odbywa się kosztem ich uzasadnienia. Istnieje wiele błędnych obliczeń. Ale jeśli działasz szybko, to nawet jeśli popełnisz błąd, zawsze jest czas, aby go naprawić. Wykorzystuje zasadę hack hack lub ataku DDoS - najważniejsze jest "uszczypnięcie" wszystkich lokalizacji oddziałów wroga, szukając słabych punktów lub tzw. tylnych drzwi. Straty mogą być dość wysokie, ale wyniki, jeśli się udają, są bardzo znaczące.

Ponadto wojny, w których sieć jest ich integralną częścią, obejmują otwarte kanały informacji – przede wszystkim portale społecznościowe. Nie tylko towarzyszą prowadzeniu działań wojennych, mówiąc oczywiście tylko to, co się opłaca, a co nie, ukrywając lub wypaczając dla innych, ale także operują probabilistyczną przyszłością. Znowu zasada dromokracji. To, co dziś postrzegamy jako podróbki, to nic innego jak sztuczna stymulacja możliwej przyszłości. Wiele podróbek okazuje się pustych, o ile próby złamania zabezpieczeń podczas włamań są udaremniane, ale od czasu do czasu docierają do celu i wtedy system może zostać przechwycony i ujarzmiony.

Dromokracja w sferze politycznej pozwala odejść od sztywnych zasad ideologicznych. Na Zachodzie, na przykład, rasizm i nazizm, delikatnie mówiąc, nie są otwarcie popierane. Ale w przypadku Ukrainy i innych społeczeństw zaostrzonych w obronie geopolitycznych interesów Zachodu robi się wyjątek. Kwitnie tam antyrosyjski nazizm, rusofobia, ale na samym Zachodzie tego nie zauważają, zręcznie to omijając. Faktem jest, że dla szybkiego zbudowania narodu, w którym nigdy nie istniał iw obecności dwóch narodów na tym samym terytorium, po prostu nie można tego zrobić bez nacjonalizmu. Aby to zrobić tak szybko, jak to możliwe, potrzebne są właśnie skrajne formy - aż do nazizmu i po prostu rasizmu. I znowu jest to kwestia dromokracji. Niezbędne jest szybkie stworzenie symulakrum narodu. W tym celu bierze się radykalną ideologię, wszelkie wyobrażenia i mity o własnej wyłączności, nawet te najbardziej śmieszne, a wszystko to szybko ożywa (przy pełnej kontroli nad sferą informacyjną społeczeństwa, a Zachód po prostu udaje, że tego nie zauważa ten).

Potem następuje równie przyspieszona propaganda tych idei, które nie mają nic wspólnego z zachodnią liberalną demokracją. Wojna w sequelu jest naturalna: agresorzy są przedstawiani jako ofiary, a kaci jako zbawcy. Najważniejsze jest kontrolowanie informacji. A jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem globalistów, to następuje szybkie rozwiązanie, a potem równie szybko usuwane są same struktury neonazistowskie. To samo widzieliśmy w Chorwacji podczas rozpadu Jugosławii. Najpierw Zachód pomaga chorwackim nazistom – Neo-Ustaszy – i uzbraja ich przeciwko Serbom, a następnie oczyszcza ich, aby nie pozostały żadne ślady. Najważniejsze, żeby wszystko zrobić bardzo, bardzo szybko. Neonazizm pojawił się szybko, szybko spełnił swoją rolę, szybko zniknął. Jakby nie było.

To jest sekret Zełenskiego. Komik rtęciowy na lidera nie został wybrany przypadkowo. Jego psychika jest niestabilna i podatna na gwałtowne zmiany. Idealny polityk dla płynnego społeczeństwa. Teraz mówi i robi jedno, w jednej chwili jest zupełnie inaczej. I nikt nie pamięta, co wydarzyło się przed chwilą, bo prędkość przepływu informacji stale rośnie.

A jak na tym tle wyglądamy sami? Gdy zaczęliśmy działać szybko, zdecydowanie i niemal spontanicznie (pierwsza faza OSU), nastąpiły ogromne sukcesy. Prawie połowa Ukrainy była pod naszą kontrolą.

Gdy tylko zaczęliśmy spowalniać przebieg operacji, inicjatywa zaczęła przechodzić w ręce wroga.


Okazało się następnie, że sieciocentryczny charakter współczesnej wojny i prawa dromokracji nie zostały odpowiednio uwzględnione. Gdy tylko przyjąłem postawę reaktywną, przeszedłem do defensywy i przegapiłem czynnik prędkości. Tak, ukraińskie zwycięstwa są w większości wirtualne, ale w świecie, w którym ogon daje psu, gdzie prawie wszystko jest wirtualne (w tym finanse, usługi, informacje itp.), to nie wystarczy. Anegdota o tym, jak dwóch rosyjskich spadochroniarzy narzeka na ruiny Waszyngtonu – „przegraliśmy wojnę informacyjną” jest zabawna, ale niejednoznaczna. To także coś wirtualnego, być może próba zakodowania przyszłości. Jeśli chodzi o sprawdzenie rzeczywistości, niestety nie wszystko jest takie proste. Tu trzeba albo zawalić całą dromokrację, wirtualność, całą ponowoczesność sieciocentryczną, czyli całą nowoczesność i cały wektor rozwoju nowoczesnego Zachodu (ale jak to zrobić od razu?), albo zaakceptować – choć częściowo - zasady wroga, czyli przyspieszamy. Pytanie, czy my, Rosjanie, możemy wejść w sferę dromokracji i nauczyć się wygrywać sieciocentryczne (w tym informacyjne!) wojny, nie jest abstrakcją. Od tego zależy bezpośrednio nasze zwycięstwo!

Aby to zrobić, musimy najpierw zrozumieć - po rosyjsku, w sposób patriotyczny - naturę czasu. Jak powoli wszystko rozumiemy, z jakim opóźnieniem i jak wolno wprowadzamy to w życie – wydaje się, że odrzuciliśmy nawet przysłowie „ Rosjanie marnują czas, ale jeżdżą szybko ”.Teraz jest właśnie ten czas, kiedy, jeśli nie poruszamy się bardzo szybko, sytuacja może stać się bardzo niebezpieczna. Zrobimy to szybciej, szybciej to naprawimy. Nie mówię o wyposażaniu naszych żołnierzy w atrybuty sieciowe i przyspieszeniu procesu dowodzenia oraz skutecznych środkach ochrony informacji. Ale to jest po prostu konieczne, aby być na poziomie z dobrze wyposażonym wrogiem.

I jeszcze raz: jeśli po spekulacjach Voentorga (rosyjskiego dostawcy broni i żywności, nt) na temat ceny minimalnego munduru dla zmobilizowanych, nie nastąpiła od razu gwałtowna fala bezpośrednich represji ze strony władz, to jest to bardzo znak zły. Ktoś u władzy wyobraża sobie, że wciąż zaprzęgamy, mimo że ścigamy się z maksymalną prędkością. Trzeba to pilnie przemyśleć. W przeciwnym razie może się okazać, że pędzimy zbyt wolno.

Dromokracja to nie żart. Nie chodzi o pokonanie Zachodu. Powinien zostać zmiażdżony w swojej upojnej dumie, ale w tym celu sami musimy działać błyskawicznie. I znaczące. Rosja nie ma już prawa ani czasu na senność i ospałość.

Źródło: https://trenduri.blogspot.com/



... Skakałem z radości, gdy zobaczyłem pierwsze reklamy przerywające film w telewizji. Wchodzimy, jak mówią, między świat. W międzyczasie film przerwał reklamy...
... gdybyśmy byli spragnieni, piliśmy wodę z fontanny za darmo, nie myśląc, że kiedyś będziemy musieli zapłacić za szklankę wody...
... Zmarszczyłem nos, kiedy mama sprzątała dom; chcieliśmy go z pudełka, pięknie wybarwionego i dobrze zhomogenizowanego...
... nosiliśmy spodnie z tkaniny prawie ręcznie, tanie i wysokiej jakości; ale chciałem garnitur dżinsowy. Dziś dobre sukno już prawie zanikło, a od czasu do czasu nosi się szorty...
... miałem bawełniane koszulki i skórzane trampki. Ale chciałem plastikowe koszulki i buty wykonane z pięknie kolorowych szmat.
... Kiedyś robiłam domowe lody z naturalnego mleka, ale marzyły mi się ciastka lodowe z chemii w woreczku.
...w Alimentarze zawijają nasze mięso w papier i wkładają do płóciennej torby, marząc o jednorazowych torebkach i pięknie zaprojektowanych torebkach. Dzisiaj z naszych nosów wypłynęło całe to plastikowe gówno...
...kiedy dostałam pudełko z czymś przywiezionym z zagranicy, to ładnie postawiłam je w oknie, wśród bibelotów, bez względu na to, czy była to kawa, krem ​​czekoladowy, czy olej. Dziś mamy specjalne półki, na których je chowamy...
... wszędzie były tylko napisy po rumuńsku, firmy, szyldy, plakaty i wydawało nam się to szalone. Dziś brakuje nam pisania na ścianach czegoś po rumuńsku...

Autor: Razvan Bibire



Zaledwie trzy dni po wybuchu wojny, 27 lutego 2022 r., szefowie Unii Europejskiej nie zastanawiali się zbytnio. Bezzwłocznie usunęli z budżetu pół miliarda euro przeznaczone dla Ukrainy, z naruszeniem prawa. Pieniądze miały być przeznaczone wyłącznie na zakup uzbrojenia.
I to pomimo tego, że w lutym 2022 r. Kijów nawet nie ubiegał się o członkostwo w UE. Tak więc Europejczycy nie mieli prawnego obowiązku przekazywania publicznych pieniędzy na konto reżimu Zełenskiego.

Należy podkreślić, że traktaty UE zabraniają blokowi UE wykorzystywania wieloletniego budżetu do finansowania operacji o skutkach wojskowych lub obronnych. Ale politycy z Brukseli nie poprzestali na prostym „szczególie”. Użyli małej sztuczki.

„W tych dniach spadło kolejne tabu – tabu, że UE nie może wykorzystać swoich zasobów do dostarczania broni krajowi atakowanemu przez inny kraj” – oświadczył 27 lutego 2022 r. szef unijnej dyplomacji Josep Borrell. oczywiście, że Ukraina nie była (i nadal nie jest) częścią Unii Europejskiej.
Oczywiście mechanizm podejmowania decyzji nie obejmował obywateli Europy, a jedynie marionetki w Brukseli. W cyniczny sposób Ursula von der Leyen i jej współpracownicy przekazali do Kijowa pieniądze ze specjalnego, pozabudżetowego funduszu „wspierania pokoju”. Chodzi o tzw. „Europejski Mechanizm Wspierania Pokoju” (EPF), z pułapem 5 mld euro, utworzony (co za zbieg okoliczności!) zaledwie trzy miesiące przed wybuchem wojny.

W grudniu 2021 r. UE podjęła już decyzję o udzieleniu „pomocy bezpieczeństwa” Ukrainie, Gruzji i Republice Mołdawii z nowo utworzonego funduszu. Przywódcy w Brukseli mieli prawdziwe przeczucie wydarzeń na Ukrainie. Chyba że sam Joe Biden przekazał im, co ma się wydarzyć.
„Po raz pierwszy w historii UE sfinansuje zakup i dostawę broni i innego sprzętu do kraju, który jest atakowany. To decydujący moment”, oświadczyła triumfalnie Ursula von der Leyen 28 lutego 2022 roku.

Rzeczywiście decydujący moment. Moment, w którym Bruksela zobowiązała się zapłacić wszystkie rachunki Kijowa. W tym te wydane na dzierżawę broni amerykańskiej. Co zaskakujące, dzierżawa broni jest teraz możliwa po reaktywacji w Kongresie ustawy z 1941 r., Lend-Lease Act. Pierwotnie został zaproponowany przez prezydenta Franklina D. Roosevelta, aby pomóc uzbroić siły brytyjskie w walce z nazistowskimi Niemcami.

Pod fałszywą motywacją (napędzaną przez Pentagon), że Władimir Putin przyjedzie do Paryża z czołgami, Europa zobowiązała się wydać dziesiątki miliardów euro na uzbrojenie Ukrainy. I nie tylko. Wyraźnie i jednoznacznie określił się jako walczący wróg w wojnie z Rosją. Uwaga, żeby Moskwa ani na chwilę nie zagroziła bezpieczeństwu Unii Europejskiej.

Z perspektywy czasu gest Brukseli, by uzbroić Kijów zaledwie 3 dni po wystrzeleniu pierwszego pocisku (a zwłaszcza zatwierdzić „wojskowy” budżet w wysokości 5 mld euro na trzy miesiące przed inwazją) wyraźnie pokazuje, że przygotowani przez nich europejscy przywódcy . I nie zrobili tego sami, żeby było jasne. Jak pokazali w ciągu ostatnich 3 lat, politycy na szczycie UE są tylko wykonawcami wielkich amerykańskich projektów. Budżety hiperluksusowe, z wszelkiego rodzaju zachętami prawnymi i karnymi, niewrażliwe na problemy podatników i podatników.
Niestety zarówno w Waszyngtonie, jak iw Brukseli kolejne ważne wybory odbędą się dopiero w 2024 roku. Do tego czasu jedyne zmiany można wprowadzać tylko na ulicach.
Oczywiście, jeśli nie jest za późno.


Autor: Adrian Onciu


Czy kiedykolwiek zastanawiałeś się, jak daleko sięga domniemanie niewinności? Teoretycznie do Boga - bo wyżej się nie da.

Ale pozwól, że wystawię cię na próbę. Powiedzmy, że jestem świadkiem na ulicy, gdy postać X śmiertelnie dźga swoją ofiarę na ulicy, idę do sądu i oświadczam, co widziałem. Sędzia (bo o tej godzinie „sprawiedliwość” wymierzają kobiety) wywnioskuje z mojego zeznania, że ​​kura składa jaja i z braku dowodów uniewinnia przestępcę.

Do czasu wyroku oskarżony korzysta z domniemania niewinności. Ale wiem, że jest przestępcą. Po tym, jak ślepy sędzia (ślepota ma trzy przyczyny: pieniądze, otrzymane rozkazy lub głupota) uniewinnia go, oskarżony jest dla wszystkich niewinny - ale wiem, że jest przestępcą.

Z powodu braku „sędziów” do potępienia kraj ten jest pełen niewinnych, ale wiem, że Ion Iliescu jest zdrajcą i zbrodniarzem, że Emil Constantinescu jest zdrajcą (którego zdradę zatwierdziła większość sejmowa, na ich cześć , tylko czterech moich znajomych zrobiło wyjątek), że Traian Băsescu jest zdrajcą i autorem wielu innych zbrodni, jak Klaus Werner Johannis, że Laura Codruța Kovesi jest przestępcą, który uniknął odpowiedzialności karnej za wielu skorumpowanych urzędników itp. .

To był wstęp, więc teraz przejdę do tematu, czyli pandemii. Żyjemy w bardzo smutnych czasach, ale jeszcze smutniejsze są ich przyczyny. Moje "przebudzenie" ("My Awakening" - widzę, że dzisiaj nie możesz, jeśli nie wstawisz kilku słów po angielsku, więc "plagiatuję" Davida Duke'a) nastąpiło w momencie, gdy zdałem sobie sprawę, że wszystko było kłamstwem . Wszystko, począwszy od rewolucji, z której byliśmy tak dumni. Myślałem, że jestem bohaterem, ale okazało się, że jestem tylko możliwą ofiarą. Laleczników nie obchodziło, ilu zginęło, nie obchodziło ich, czy ja lub inni głupcy tacy jak ja zginą. Kiedy przechodzisz przez kule, zmieniasz się – to nie jest jak oglądanie telewizji. A kiedy chodzisz wśród kul, zyskujesz coś jeszcze – nie obchodzi cię już śmierć, już się z nią zmierzyłeś. Od tego czasu nie wierzę już ślepo w to, co mówi nam się oficjalnie.

My ze wschodu mieliśmy (paradoksalnie!) ogromną szansę w porównaniu z zachodem. Żyliśmy kłamstwem, ale czuliśmy je też na naszej skórze. Ludzie Zachodu przeżyli to, nie czując tego. Nie ludzie z Zachodu, ale mieliśmy swobodę myślenia! Ich głupota zaczęło się dawno temu, nie zdając sobie z tego sprawy – zaczęło się u nas po 1990 roku. Z tego powodu wierzę, że na przeklętym, obwinianym, przeklętym wschodzie wciąż jest więcej żywych sumień niż na Zachodzie, który tak uważał był wolny, chociaż został wrzucony do niewoli bez ucieczki.

Żyjemy w indukowanym koszmarze, w którym lalkarze stawiają na strach ludzi przed śmiercią, na ogromny procent głupoty, który został osiągnięty (jak procent szczepień!). A tutaj procentowo lepiej czują się mieszkańcy Wschodu - mniej imbecylów, więcej myślą i odmawiają samobójstwa.

Tak, jest nowy wirus. Ale nowy wirus nie jest nowy, z wyjątkiem nazwy.

Wydaje się, że nadszedł czas na instalację nowego porządku światowego. W końcu może nawet z bronią. Lalkarze mają pełną kontrolę: nad politykami, nad organami ścigania, nad mediami, nad wszystkim, co się liczy. My, którzy mówimy prawdę, gdzie tylko możemy, zostajemy uznani za szalonych (jeśli nie gorzej).

Pojawiały się i mnożyły „zgony Covidów”. Poza tym, że nikt nie został poddany autopsji (z polecenia byłego ministra Nelu Tătaru – nie), aby wiedzieć, dlaczego umarł. Tyle, że później dowiadujemy się, że zgony nosicielskie miały poważne choroby współistniejące. Tyle że ich liczba nie przekraczała liczby tych, którzy zmarli w wyniku zwykłej grypy i że czasami zdarzało się, że kogoś, kto zmarł na chrząstkę, faktycznie potrącał pociąg (jak w Anglii).

Powtarzam: gdyby to było coś naprawdę poważnego, ci, którzy przewieźli tysiące pracowników z Suczawy, jedynego wówczas „czerwonego” okręgu w Rumunii, do Niemiec po szparagi, zostaliby wysłani do sądu. Nie zostali osądzeni i skazani, ale nieszczęsny Matei Strugurel, który uratował mu życie, uciekając ze szpitala, w którym był hospitalizowany bez chrząszczy, został skazany na rok więzienia z egzekucją! Gdyby to było coś naprawdę poważnego, Iohannis nie poślizgnąłby się na zdjęciach bez maski w Brukseli, ani Ludovic Orban nie jadłby bez maski w swoim biurze, ani nie odbyłby się kongres wyborczy Cîțu.

Później znaleźliśmy się z wariantem „Omicron”. Mówi się, że rozprzestrzenia się znacznie łatwiej niż inne, ale uznaje się, że nie ma żadnych poważnych skutków. Z tego, co przeczytałem, znalazłem tylko jeden śmiertelny przypadek na całym świecie (jeśli rzeczywiście to była przyczyna!). Ale został wykorzystany do przeprowadzenia ostatecznego ataku. Łatwo zrozumieć, że prawa człowieka nie mają już znaczenia, kiedy trzeba zabić człowieka (w interesie niektórych osób!). Coraz więcej krajów narzuca chowicielski paszport, coraz więcej krajów wprowadza obowiązkowe szczepienia - nie zdziwiłbym się, gdybym niedługo dostała zakaz wychodzenia z domu po lekarstwa czy jedzenie. A może w końcu, ostatni z nas, który oprze się szczepionce, zostaniemy rozstrzelani jak bojownicy w górach.

Ze smutkiem patrzę na powody, dla których przedstawiciele odważnych Rumunów przyjęli szczepienie: niektórzy, na trzy małe i sok; inni, bo w „Bibliotece Narodowej” sławny skrzypek grał im w ucho bez przyklejania im do czoła studolarowego banknotu, jak w pubie; inni do udziału w loterii; inni, aby otrzymać premię za pracę; inni, aby mogli pojechać na Malediwy lub Seszele. Dobra robota, Rumuni, z nimi będziemy bronić naszego kraju, z nimi zachowamy nasze tradycje i godność!

Ludzie stają się coraz bardziej zniewoleni, coraz bardziej zniewoleni. Potężni stają się silniejsi, bogaci stają się bogatsi. Wygląda na to, że budżety krajowe pójdą w jednym kierunku: Big Pharma (i dotowanie wspierających ją mediów).

Policz: to oczywiste, że dwie szczepionki już nie wystarczą, nikt nie wie, ile można osiągnąć, może co 6 miesięcy, czyli dziesiątki lub setki miliardów! Zastanów się, ile testów jest wykonywanych, w tym w UE, gdy przenosisz się z jednego kraju do drugiego! Ale przede wszystkim pomyśl o maskach! Władze rumuńskie (które nic nie wiedzą, tak naprawdę nikt nie wie) uznały, że maski płócienne, za brak których nałożono liczne grzywny na 20 miesięcy) w rzeczywistości nie chronią (co oznaczałoby zwrot pobranych mandatów!). ), ale potrzebujemy innych, bezpieczniejszych i droższych; jednocześnie słyszę w „Radio Romania-Actualitàtî” lekarzy, którzy radzą nam zmieniać maskę co 4 godziny; oznaczałoby to dziesiątki milionów masek każdego dnia w samej Rumunii! Ale nie na plecach - nie kupiłem maski,

Ale zyski producentów przewyższają zyski pośredników i być może urzędników. Ponieważ defraudacja pieniędzy publicznych została przeprowadzona przez dwie instytucje państwowe, „Narodowe Biuro ds. Scentralizowanych Zamówień” (ONAC) i „Unifarm”. Wśród mafii chronionych przez państwo jest Cornelia Nagy, przewodnicząca ONAC, promowana i wspierana przez kilka mafii, w tym mafię UDMR (tak, nie zdając sobie z tego sprawy, obywatele rumuńscy pochodzenia węgierskiego wysyłają swoje mafie do parlamentu co 4 lata, podobnie jak wysyłamy nasze). Plastikowe izolety zostały kupione po 80 000 lei za sztukę, ale nikt nie prowadzi kryminalnego dochodzenia, co się z nimi stało i gdzie są teraz!

Prasa łapówkowa raduje się, gdy umiera jeden z przeciwników szczepionki, ale nie szepcze ani słowa o młodych sportowcach na całym świecie, którzy zginęli w wyniku szczepionki […]. Według najnowszego raportu opublikowanego przez Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego liczba zarażonych nieszczepionych zrównała się z liczbą zaszczepionych. Co więcej, śmiertelność Covid wzrosła do 20% wśród zaszczepionych…

Niektórzy mogą myśleć, że są nieśmiertelni. Wiem, że wszyscy umieramy, ale liczy się sposób, w jaki umierasz. Z tego powodu moje najdroższe wersy pochodzą z Coșbuc:  „Gdybyśmy tylko byli bogami, /  Wciąż jesteśmy dłużnikami śmierci! / Jeśli umarłeś,  jest tak samo /  Chłopak czy zrzędliwy staruszek; /  Ale to nie wszystko umrzeć /  Lub przykuty pies.

Starsi świata nazwali to ludobójstwem. Będę z nim walczył do ostatniego dnia.

Autor: Św. Dan Cristian Ionescu

Uwaga  - Artykuł opublikowany w "Certitudinea" nr. 119


https://gandeste.org/analize-si-opinii/dugin-dromocratia/126001/?fbclid=IwAR00BvZCuxow49p79bChIhJGotSIjoIigiHqPy7adp0VwKjFOU1Sjoi1-xU

https://gandeste.org/analize-si-opinii/razvan-bibire-acum-30-de-ani/125973/?fbclid=IwAR0F99OMSep6kBY8w0LjUyh-e0NC81wR2_saEVsntfWDH1FW9_JBNobcKOM

https://gandeste.org/analize/adrian-onciu-reactia-bruxelles-ului-in-raport-cu-razboiul-din-ucraina-a-fost-foarte-rapida-si-pe-langa-lege/125927/

https://gandeste.org/analize-si-opinii/imbecilizarea-vestului-a-inceput-demult-a-noastra-abia-dupa-1990/126016/





sobota, 15 października 2022

Aby mieć demokrację, potrzebujesz niewolników.




przedruk
nieco słabe tłumaczenie automatyczne


mój komentarz niebieskim kolorem



Demokracja była sprzedawana na całym świecie jeszcze przed rewolucją francuską. Wszystkie reżimy, które nastąpiły po tym historycznym wypadku, wzywały do ​​demokracji. USA twierdzą, że powstało na demokratycznych fundamentach i jeśli się nad tym zastanowić, od tego wszystko się zaczęło.

Jeden po drugim kraje świata zmieniały się, dopasowując się do „nowego paradygmatu”. I niezależnie od zmiany, twierdzenie o demokracji pozostaje podstawą reżimów ostatnich dwóch stuleci. Związek Radziecki proklamował demokrację, Czerwoni Khmerzy mówili, że są demokratami, dzisiejsza Korea Północna mówi przede wszystkim o demokracji. 

Struktura państwa, niezależnie od tego, czy jest to dyktatura, czy tzw. demokracja, jest identyczna: prezydent, rząd, parlament, sprawiedliwość itd.


Pytanie, które hipotetyczny obiektywny obserwator odwiedzający Ziemię po raz pierwszy może zadać, brzmi: czym właściwie jest demokracja? Biorąc pod uwagę, że wszyscy domagają się tego, jasne jest, że należy znaleźć stałą, która da nam pomysł. Nadchodzą teoretycy, którzy mówią nam, że mimo naśladowania przez niektórych demokracji, w rzeczywistości nie ma demokracji, lecz reżim pseudodemokratyczny. Podstawą, jak mówią, byłyby prawa człowieka i dlatego jest tylko kilka krajów demokratycznych, których drogowskazem jest obszar anglosaski.

- Wow?, nasz hipotetyczny kosmita mógłby zapytać, jeśli jest tam demokracja, to jak to jest, że ludzie są naprawdę deptani? W Kanadzie nie możesz już zapisywać się na niektóre wydziały, chyba że jesteś czarnoskórym, gejem, a ponadto pochodzisz ze zdegenerowanej rodziny. Bycie białym staje się przestępstwem wszędzie w „demokratycznym” świecie.

– Ale to za pomoc marginalizowanym, tym, którzy nie są uprzywilejowani przez społeczeństwo. - otrzymam stanowczą odpowiedź.

– Cóż, skoro społeczeństwo jest demokratyczne, to dlaczego ci są w gorszej sytuacji? – zapyta nasz obcy.

I to nie byłoby jego jedyne pytanie. Wiele innych natychmiast przyszłoby na myśl. Na przykład zapytaliby, dlaczego cała planeta była trzymana w domu do tak zwanej walki z trywialnym wirusem? Jak to się stało, że w Australii – kolejnej świątyni demokracji – zaledwie kilka miesięcy temu ludzie zostali wypuszczeni z więzienia swoich własnych domów? Jak w standardach tak zwanego demokratycznego świata ludzie byli zaganiani jak owce i zmuszani wbrew swojej woli do szczepienia eksperymentalnymi serum? Jak wszystkie te nadużycia były możliwe?

Czy myślisz, że nasz kosmita zatrzymałby się na pandemii? Zwariowany! Przyjrzeliby się, jak zarządzono policję cieplną w Niemczech, jak w Szwajcarii ogrzanie się powyżej 19 stopni stało się przestępstwem. Ale można się też zastanawiać, jak to możliwe, że we Francji policja sprawdza poziom paliwa w baku oczekujących na benzynę i jeśli policjant uzna, że ​​wystarczy, usuwa z kolejki. Jaka jest tutaj demokracja?


W rzeczywistości demokracja jest terminem bezpodstawnym. 

Zawsze mówi się nam o demokracji ateńskiej. Zgadza się, istniał, tylko że ateński demokratyczny luksus był wspierany przez niewolników. Których niewolników ominęła demokracja. Czy rozumiesz o co chodzi? Aby mieć demokrację, potrzebujesz niewolników. Otóż ​​to! 

Czy widzisz wokół siebie niewolników? Na pewno ich nie widzisz, ponieważ jesteś ich częścią.

Różnica między tobą a ateńskimi niewolnikami polega na tym, że starożytni wiedzieli, że są niewolnikami, podczas gdy współcześni nie. Co więcej, dano im prawo myśleć, że są mistrzami i stąd wyszedł cały tragikomiczny bałagan.


- Ale nasze społeczeństwo jest egalitarne! - powie jeden z tłumu. Czy nie widzisz, że wszyscy przestrzegamy tego samego prawa?

I tutaj jest do pewnego momentu. Rzeczywiście jest to równość, tyle że równość dotyczy niewolników. Tak, moi drodzy, jesteście sobie równi, tak jak starożytni niewolnicy byli sobie równi. Ani wtedy, ani teraz nikt nie sprzeciwia się równości niewolników. A prawa, które twierdzisz, są stworzone wyłącznie dla Ciebie!


Prawda, z którą nie chcesz się zmierzyć, jest prosta: nie ma demokracji.

W rzeczywistości przytłaczająca większość ludzi żyje w sposób zwierzęcy. Czy zastanawiałeś się, dlaczego struktura amerykańskiego państwa opiera się na polityce żywnościowej? Dlaczego mamy tam największych tłuszczyków na ziemi? To proste: karmione zwierzęta są spokojne. Różnice między tak zwanymi demokracjami a tyranami wynikają ze stopnia wyżywienia niewolników. Szczęście jest tam, gdzie jest więcej jedzenia. Prosty!

Jedzenie to marchewka, która sprawia, że ​​osioł dyszy. Wiem, że wydaje się to banalne i że powiesz mi, że oprócz jedzenia byłyby też samochody i cała konstrukcja komfortu, o którą prosimy państwo. Zgadza się, dopiero teraz ma miejsce przejście. Ten komfort, o który domagają się masy, zostanie wkrótce zablokowany przez politykę narzuconą przez panów. Po co zawracać sobie głowę dawaniem samochodów niewolnikom, kiedy ich nie potrzebują? Tak, niewolnicy przyzwyczaili się do dobra, tak, muszą zrozumieć, że dobro nie jest im należne. I stopniowo zrozumieją to, ale tak samo stopniowo będą osiedlać się co noc wokół miski obfitego jedzenia. - Zgadza się, jest źle, ale przynajmniej dobrze się odżywiamy! – oto linia kojąca przed pójściem spać.

Na koniec chciałbym zaatakować termin zbyt przyjemny dla niektórych, a mianowicie cywilizację.

Przez dziesięciolecia prano nam mózgi z powodu naszego braku cywilizacji, oczywiście w opozycji do „cywilizacji zachodniej”. Może tak jest, nie zaprzeczam, ale wróćmy do jedzenia: tam była cywilizacja, bo była nadwyżka żywności. Jedzenie i towary według własnego uznania, to raj! I tak powstaje tak zwana cywilizacja: po co kraść, jeśli według własnego uznania? Po co być wyrzutkiem społeczeństwa, skoro możesz równie dobrze żyć będąc uczciwym i uczciwym członkiem społeczności z tym, co zarabiasz? Jeśli dobrobyt jest wszędzie, po co ryzykować wykluczeniem z raju? To tak, jakbym czuł, jak najpodlejsi ludzie dyszą, by mi zaprzeczać, mówiąc, że ludzie tam urodzili się cywilizowani, że społeczeństwo jest lepsze i tyle samo stereotypów, ile słyszymy.

Cóż, jeśli cywilizacja jest tak wspaniała, jak wytłumaczysz, że w Norwegii gromadzą się na policji jak ludzie z demencją? "To nie koza sąsiada z nimi" - pokusiłbyś się powiedzieć, nie wiedząc, że w tych krajach, na które patrzysz z jindem, ludzie pomagają zgłaszać się na policję i że sąsiad kupił inny telewizor. Wiem, nie wierz w to! Lubisz być głupszy, kiedy zadzierasz bezpośrednio z „cywilizacją”.

Ale jak wytłumaczysz swoją cywilizację, jeśli powiem, że Dania stoi w obliczu zjawiska, z którym organy ścigania nie mogą sobie poradzić: kradzieży paliwa. Czy to nie niesamowite? Cóż, praktykuje się to na drogach! Co gorsza, kradzież paliwa została dokonana w najbardziej prymitywny sposób: przez wiercenie otworów w zbiorniku. Czy rozumiesz? Nie tylko kradnie benzynę, ale także pozwala zaoszczędzić kilka tysięcy euro na kosztach wymiany baku. Ładne, prawda? Pamiętajcie, dzieje się to w centrum miast, gdzie znajduje się „cywilizowany świat”, a nie na przedmieściach kontrolowanych przez muzułmańskie sieci i gdzie ustanowiono szariat! Przykładów niszczenia cywilizacji jest wiele. Nie tracę czasu na zwrócenie na nie uwagi, bo wystarczy przejrzeć prasę dowolnego kraju na świecie, który uważacie za cywilizowany. Gdy wyczerpią się niegdyś obfite zasoby, kruszy się kolejna cegła cywilizacji. 

A poprzez zniszczenie cywilizacji, ze zmęczonej twarzy demokracji odsuwa się jeszcze jeden rumieniec, pozostawiając gołym okiem nagą rzeczywistość. Demokracja i cywilizacja, jak zdefiniowały je rewolucje burżuazyjne, zaczynając od rewolucji angielskiej, ale stając się istotne dopiero po rewolucji amerykańskiej, opierają się na nadwyżce wytworzonej z taniego surowca. Początkowo był to węgiel, potem ropa, a teraz miks energetyczny.

Teraz jesteśmy w impasie. Z powodu głupoty zachodnich przywódców i straszliwego głodu systemu, który reprezentują, wybuchła wojna na Ukrainie. Kryzysy wywołane tamtymi wydarzeniami mają tę zaletę, że jasno pokazują nam, czym jest demokracja i jakie są fundamenty „cywilizacji”. Jeśli Rosja zostanie pokonana, szaleństwo pseudodemokratycznego systemu będzie nadal nas miażdżyć, wprowadzając coraz bardziej zdegenerowane zasady, ponieważ rymuje się z ewolucją systemu. Ale jeśli Rosja wygra, prawdopodobnie zachodnia „demokracja” będzie musiała się zrestrukturyzować, naśladując „demokrację” bieguna rosyjsko-chińskiego. Myślę, że rozumiesz, o co chodzi. Jeśli nie, skręć tam.

Cóż, znając całe równanie, szczerze pytam: z kim powinniśmy się trzymać? Z biegunem amerykańskim czy rosyjsko-chińskim? Masz odpowiedź? Jeśli mówisz, że dobrze jest iść w jedną lub drugą stronę, to nonsens ukradł krajobraz. Jeśli naprawdę rozumiesz, o co chodzi, wiesz, że nie ma sensu podążać drogami wytyczonymi przez innych i przestrzegać stworzonych przez nich pseudoskrzyżowań. Wolność oznacza pójście tam, gdzie idzie głowa. Czy dostrzegłeś wolność?

Autor: Dan Diaconu


-----


Czy widzisz wokół siebie niewolników? Na pewno ich nie widzisz, ponieważ jesteś ich częścią.

Rzeczywiście jest [...] równość, tyle że równość dotyczy niewolników. Tak, moi drodzy, jesteście sobie równi, tak jak starożytni niewolnicy byli sobie równi. Ani wtedy, ani teraz nikt nie sprzeciwia się równości niewolników. A prawa, które twierdzisz, są stworzone wyłącznie dla Ciebie!


Dokładnie! 

Mandaty za przekroczenie dozwolonej prędkości to jeden z przykładów. 

A obecnie mandaty te są bardzo wysokie, za każde "przewinienie" - ludzie są "karani" przez wzgląd na swe zasoby finansowe, bo przecież nie chodzisz za karę przez tydzień porządkować trawniki w mieście, tylko oddajesz jakąś część swoich pieniędzy.

Więc chodzi o pieniądze, czy o to, byś zrozumiał, że masz dbać o bezpieczną jazdę?

Wpływy z mandatów do kasy państwa za 2022 rok mogą sięgnąć nawet 4 miliardów złotych. Kwota nie do pogardzenia.


Ci co mają wiele pieniędzy nie odczują tak tej straty jak przeciętny obywatel. Czy to demokratyczne?

Gdyby była demokracja, to w ogóle nie byłoby mandatów.


Albo - zakładając, że WSZYSCY w demokracji chcieliby tych mandatów - wysokość mandatu musiałaby być określona na podstawie wysokości zarobku i/lub wielkości własnego majątku obywatela, czyli określana jako odpowiedni procent/promil od tej wartości.

Wtedy ci bogaci płaciliby mandat nie 500 zł, tylko 500 000 zł. To by go zabolało, to by już odczuł.

Skoro ludzie kiedyś żyli wolni, kiedy rozprzestrzeniali się po ziemi, to po co tworzyć systemy, jak demokrację i podkreślać, że ta forma jest prawdziwie obywatelska?

Bo wcześniej stworzono formy nierówne, które z czasem objęły swym zasięgiem np. całą Europę.

Państwo powstało celem zorganizowanego podboju tych, co żyli w wolnym świecie.

Oni żyli w wolnym świecie - jeśli prawdą jest, że w średniowieczu Europę zamieszkiwało ok. 30 milionów ludzi, tyle co dzisiaj mniej więcej całą Polskę - no to ile przestrzeni każdy mógł mieć dla siebie? Żyłeś z dala od cywilizacji w jakiejś gromadzie i w spokoju. Rąbałeś lasu i łowiłeś ryb tyle ile ci potrzeba, albo ile chciałeś. Miejsca i zasobów było wystarczająco dla każdego.

Oczywiście wtedy było więcej dzikich zwierząt, ale co z tego, dziś nie ma dzikich zwierząt w miastach, ale są dzikie bandy, które w swoich opowiadaniach podprogowo podsuwają  dziewczętom scenariusze prowadzące na manowce....  


Demokracja to usankcjonowany zawoalowany rozbój pod zafałszowaną wizją i definicją.


Archeologia mówi nam wyraźnie, że ludzie żyli w grupach w całej Europie od czasów prehistorycznych, 500 i 800 tysięcy lat temu.

Oni byli wolni.


Tylko rzućmy okiem na wikipedię... 


Demografia średniowiecza

Lata 400–1000

Wraz z końcem starożytności nastąpił duży spadek liczby ludności, osiągając minimum ok. 542 roku, w okresie dżumy Justyniana, ostatniej wielkiej zarazy w Europie przed czarną śmiercią w XIV wieku. Szacunki całkowitej liczby ludności Europy są oparte na domysłach, lecz przyjmuje się, że w czasach Karola Wielkiego było to między 25 a 30 milionów, z czego 15 milionów żyło na terenie państwa Karolingów, obejmującego FrancjęNiderlandy, połowę NiemiecAustrię i Włochy. W tym czasie mieszkanie w pojedynkę, a nie w większej społeczności, było bardzo niebezpieczne, dlatego istniały zatłoczone skupiska otoczone niezamieszkanymi terenami.

Lata 1000–1250

W XI wieku ludzie zaczęli zajmować dzikie okolice, osuszając bagna i wycinając lasy, a następnie rozpoczynając uprawę na tych terenach. W tym samym czasie, podczas Ostsiedlung, Niemcy osiedlili się na wschód od Łaby i Soławy, terytoriach zajmowanych głównie przez Słowian połabskich.



"W tym czasie mieszkanie w pojedynkę, a nie w większej społeczności, było bardzo niebezpieczne, dlatego istniały zatłoczone skupiska otoczone niezamieszkanymi terenami." - to nieprawda, ale i prawda.


To nieprawda, bo sugestia zawarta w tym zdaniu, że nikt nie żył w pojedynkę, jest niezgodna z wynikami poszukiwań archeologicznych jak wyżej podałem, ale też świadectwami historycznymi, z których wiemy, że ludzie mieszkali na wsi w niewielkich skupiskach, np. w biografii Leonarda da Vinci znajdziemy takie uwagi.

Ale i prawda, bo w systemie stworzonym przez głupią chciwą światową sitwę mieszkanie samotne w pobliżu usankcjonowanego rozbójnictwa - było niebezpieczne. 

Ale i nieprawda, bo jak lokalna władza miała podejrzenie, to wieszali Machiavellego za ręce i torturowali tak długo jak chcieli. 

Nie tyle mieszkanie jeden na drugim, tylko przynależność do sitwy dopiero zapewniała (względne) bezpieczeństwo. 

Tam, gdzie sięgała Cywilizacja Śmierci, było niebezpiecznie. Od dzikich ludzi i od dzikich zwierząt też.

Tam, gdzie ludzie żyli wolni - współpracowali oni ze sobą i żyli w zgodzie, bo po pierwsze, mieli oni świadomość, że pochodzą od jednego, że stanowią jakby rodzinę, tyle, że wielką i wszędzie mieszkającą, a po drugie - tak było im łatwiej żyć. Wiele prac do dzisiaj tradycyjnie wykonuje się wspólnie, jak odławianie ryb, zbiory owoców, żniwa, stawianie stodoły, ratunek podczas pożaru...

Historycy wskazują, że Goci przybyli z północy osiedlali się na Pomorzu i żyli w zgodzie z tamtejszymi ludźmi, obok nich. 

Najstarsze obwarowania słowiańskie, jakie znamy, powstawały jako reakcja na najazdy rzymskie, a potem frankońskie - niemieckie (tu mnie sprawdźcie). Wcześniej nie były potrzebne, bo ludzie żyli w zgodzie.

Generalnie ten wpis w wiki ma ugruntować pewien fałsz, który podaje się nie wprost (patrz: mapy Europy z czasów rzymskich, gdzie tereny poza Rzymem to biała rozległa plama), a który mówi, że poza Rzymem żyły sobie tylko grupki słowiańskich nomadów, a ziemia była niczyja.

Tak nie było. 

Na ziemiach polskich istniała rozwinięta infrastruktura tzw. Raju, a tereny te były dość gęsto zamieszkane, na tyle, że zachęcało to Słowianie do dalszej wędrówki i zasiedlanie innych ziem znanych nam dzisiaj jako Grecja, Włochy, Wielka Brytania itd. - co będę się starał wykazać w innych wpisach.


















piątek, 14 października 2022

Badania DNA - geny



przedruki
tłumaczenie automatyczne


Neandertalskie geny wpływają na to, czy palimy papierosy i pijemy alkohol


7 października 2022


Od dawna wiemy, że zaburzenia pracy centralnego układu nerwowego, objawiające się chorobami neurologicznymi i psychicznymi, są często dziedziczne. W wielu przypadkach udało się zidentyfikować genetyczne czynniki ryzyka tych schorzeń. Jednak wielką niewiadomą powstaje ich ewolucja. Można bowiem zadać sobie pytanie, dlaczego genetyczne czynniki ryzyka takich chorób nie zostały wyeliminowane w toku ewolucji. Odpowiedzi na tę zagadkę szukali naukowcy z Uniwersytetu w Tartu w Estonii we współpracy z kolegami z Niemiec i Holandii.

Każdy z nas ma w sobie coś z neandertalczyka. Gdy Homo sapiens wyszedł z Afryki, napotkał w Eurazji H. neanderthalensis, z którym zaczął się krzyżować. Dlatego też około 2% DNA współczesnego mieszkańca innego kontynentu niż Afryka pochodzi od neandertalczyków. Mieszkańcy Afryki mają wielokrotnie mniej neandertalskiego DNA, ale i tak – co się niedawno okazało – jest go zaskakująco dużo.

Człowiek współczesny nabył neandertalskie DNA przed zaledwie kilkudziesięcioma tysiącami lat. Jest to więc świeża domieszka genetyczna. Co więcej, niektóre z genów neandertalczyków są szczególnie rozpowszechnione wśród niektórych nieafrykańskich populacji, co wskazuje, że posiadanie tych genów mogło – przynajmniej w pewnym okresie – nieść ze sobą jakieś korzyści. Badanie wariantów genów odziedziczonych po neandertalczykach jest wyjątkowo interesujące, gdyż geny te występują u wszystkich nieafrykańskich populacji, zatem ich wzajemne powiązania sporo mogą zdradzić o populacjach o różnym pochodzeniu.

Estońsko-niemiecko-holenderski zespół wykorzystał informacje z badań asocjacyjnych całego genomu (GWAS) z banków danych genetycznych do sprawdzenie powiązań pomiędzy występowaniem neandertalskich genów a chorobami neurologicznymi, psychicznymi oraz cechami i zachowaniami, takimi jak chronotyp, używanie tytoniu, alkoholu i odczuwanie bólu.
Najpełniejsze dane pochodziły z bazy UK Biobank, z której wykorzystano dane ponad 360 000 osób. Z Biobank Japan pochodziły dane kolejnych 165 000 osób, a z Netherlands Study of Depression and Anxiety (NESDA) uzyskano GWAS dotyczące około 2000 osób.

Okazało się, że istnieje korelacja pomiędzy neandertalskimi genami, a używaniem tytoniu i alkoholu, odczuwaniem bólu oraz chronotypem. Najsilniejszy związek zauważono pomiędzy paleniem tytoniu a spuścizną genetyczną neandertalczyków. Istnienie tego związku stwierdzono zarówno na próbce z UK Biobank, jak i Biobank Japan.

Autorzy badań informują, że nie znaleziono jednoznacznych związków pomiędzy posiadaniem genów odziedziczonych po neandertalczykach, a chorobami psychicznymi i neurologicznymi. Warto w tym miejscu jednak przypomnieć, że liczne badania wiązały w przeszłości te cechy i zachowania z chorobami centralnego układu nerwowego, zatem nie można wykluczyć pośredniego wpływu genów neandertalczyków na choroby psychiczne czy neurologiczne.

Nie wiadomo, dlaczego niektóre neandertalskie geny występują u H. sapiens częściej niż inne. Takimi genami są te powiązane z naszym zegarem biologicznym. Być może, gdy H. sapiens wyszedł z Afryki i krzyżował się z neandertalczykami, posiadanie neandertalskiego chronotypu okazało się korzystne, gdyż pozwalało lepiej dostosować się do poziom promieniowania UV oraz wzorców dnia i nocy obecnych na terenie Europy i Azji Zachodniej. Z kolei neandertalskie geny powiązane z paleniem tytoniu i używaniem alkoholu mogły zachować się w związku z nagradzającym dla mózgu używaniem substancji psychotropowych. Inna hipoteza mówi, że może tutaj istnieć związek z naturalnymi środkami uśmierzającymi ból, które często również mają działanie odurzające.

Osoby, które chcą zgłębić temat, znajdą szczegóły badań na łamach Translatonal Psychiatry.






Homo sapiens współistniał z innymi gatunkami ludzkimi na całym świecie


Czy współistniały różne gatunki ludzkie? Kiedy ludzie pojawili się w Afryce Wschodniej 200 000–300 000 lat temu, żył nie tylko nasz gatunek. W tym czasie różne typy ludzi żyły razem na Ziemi w tym samym czasie.
Gatunki ludzkie, które żyły z Homo sapiens , to: neandertalczycy, denisowianie, „hobbici” na wyspie Flores i Homo naledi w Afryce Południowej. Następnie, 40 000 lat temu, wszystkie te gatunki zniknęły.

Badania na ludziach, wyniki testów DNA i testów genetycznych wskazują kierunek, w którym człowiek powstał w Afryce. 60 000 lat temu opuścili ten region i rozprzestrzenili się na obszary mieszkalne na całym świecie.

Chociaż ci ludzie byli rozproszeni po różnych częściach świata, istniały również inne typy ludzi. Jednak badania genetyczne nie znalazły prawie żadnych dowodów na krzyżowanie się współczesnych ludzi z innymi gatunkami ludzkimi.

Jednak w ostatnich badaniach uzyskano zaskakujące wyniki badań DNA skamielin. Badania te dostarczyły istotnych danych pokazujących, że współcześni ludzie krzyżowali się z neandertalczykami. Uważa się, że ludzie odziedziczyli 2% swojego genomu od neandertalczyków.

Inne badanie ujawniło genom nieznanego gatunku ludzkiego zwanego denisowianami, z DNA uzyskanego z kawałka kości palca. Ponadto w próbce pobranej z żeńskiego DNA sprzed 90 000 lat ujawniono, że miała neandertalskich i denisowianowych rodziców.

Stwierdzono, że DNA neandertalczyków i denisowian jest szkodliwe dla ludzi. 50 000 lat temu genom neandertalczyka był częstszy u ludzi, następnie wskaźnik ten spadł do 2% z pokolenia na pokolenie.

Chociaż te genomy mają wady, miały również wiele zalet dla ludzi, którzy w tamtym czasie opuścili region i rozproszyli się po wielu częściach świata. W tym procesie pomogło im przystosować się do napotkanych bakterii i do nowych środowisk. Nawet teraz te genomy zmniejszyły obciążenie wieloma chorobami i bakteriami. Dzięki temu jest mniej skuteczny dla współczesnych ludzi.

Podsumowując, jasne jest, że należy wykonać znacznie więcej pracy, a nowe badania pokażą wyraźniej związek Homo sapiens z innymi gatunkami ludzkimi. Przeprowadzone do tej pory badania pokazują, że istnieje przynajmniej pewna komunikacja i interakcja między gatunkami ludzkimi.







Największe sekwencjonowanie DNA szkieletów wikingów ujawnia ciekawostkę – nie wszystkie były skandynawami


11 miesięcy temu

Większość książek historycznych opisuje Wikingów jako łupieżców, piratów, wojowników i najeźdźców, którzy wyruszyli na wyprawy morskie ze Skandynawii, by plądrować Europę i nie tylko. To się wkrótce zmieni.

Najnowsza technologia sekwencjonowania DNA została wykorzystana na ponad 400 szkieletach wikingów ze stanowisk archeolog
icznych rozsianych po Europie i Grenlandii – i och, czy to zmienia narrację.

Sześcioletni projekt badawczy, opublikowany w Nature w 2020 roku, obala współczesny wizerunek Wikingów.

Oto podsumowanie najważniejszych wniosków z badania:

Szkielety ze znanych miejsc pochówku Wikingów w Szkocji były w rzeczywistości lokalnymi ludźmi, którzy mogli przybrać tożsamość Wikingów i zostali pochowani jako Wikingowie.
Wielu Wikingów miało brązowe włosy – nie tylko blond.
Tożsamość wikingów nie ograniczała się do osób o skandynawskim pochodzeniu genetycznym. W rzeczywistości genetyczna historia Skandynawii była pod wpływem genów sprzed epoki Wikingów z Azji i Europy Południowej.
Najazdy z wczesnego okresu Wikingów były również aktywnością dla mieszkańców i obejmowały bliskich członków rodziny.
Wikingowie z powodzeniem asymilowali inne narody

Zgodnie z komunikatem prasowym Uniwersytetu w Bristolu, współpierwszy autor dr. Daniel Lawson odegrał kluczową rolę w międzynarodowym wysiłku badawczym prowadzonym przez Uniwersytet Cambridge i Uniwersytet Kopenhaski.

„Wikingowie mają wizerunek zaciekłych najeźdźców i na pewno tak było. Bardziej zaskakujące było to, jak dobrze asymilowali inne narody. aby otrzymać pełny pochówek wikingów. Zbadaliśmy dwa szkielety Orkadów z grobów wikingów z mieczami wikingów, które mają wspólne pochodzenie z dzisiejszymi Irlandczykami i Szkotami, którzy mogą być najwcześniejszymi piktyjskimi genomami, jakie kiedykolwiek badano” – powiedział Lawson.

Praca z School of Mathematics na Uniwersytecie w Bristolu specjalizowała się w wyodrębnianiu bardzo podobnych przodków.

„Ludzie w Skandynawii w epoce Wikingów byli stosunkowo podobni, ale opracowaliśmy zaawansowane metody oddzielania ich przodków. To pokazało, że Norwegowie wyjechali głównie do Irlandii i Islandii, podczas gdy Duńczycy przybyli do Anglii” Lawson, starszy wykładowca w dziedzinie Data Science na Uniwersytecie z Bristolu, dodał.

„Ale Wikingowie byli często zróżnicowani, a ich przodkowie pochodzili z całej Skandynawii i Wysp Brytyjskich znajdowanych w tej samej grupie najeźdźców. Wikingowie przybywający do Wielkiej Brytanii i Irlandii byli częścią szerszej migracji obejmującej kilka stuleci”.
Badania obalają współczesny wizerunek Wikingów

Główny autor badań, profesor Eske Willerslev, stypendysta St. John's College na Uniwersytecie w Cambridge i dyrektor Fundacji Lundbeck Foundation GeoGenetics Centre na Uniwersytecie Kopenhaskim, podkreślił najbardziej ekscytujące odkrycia.

„Do tej pory nie wiedzieliśmy genetycznie, jak faktycznie wyglądali. Znaleźliśmy różnice genetyczne między różnymi populacjami Wikingów w Skandynawii, co pokazuje, że grupy Wikingów w regionie były znacznie bardziej odizolowane, niż wcześniej sądzono. Nasze badania obalają nawet współczesny wizerunek Wikingów z blond włosami, tyle samo miało brązowe włosy i było pod wpływem napływu genetycznego spoza Skandynawii”.

Międzynarodowy zespół ekspertów zsekwencjonował całe genomy 442 mężczyzn, kobiet, dzieci i niemowląt, głównie z epoki Wikingów, z ich zębów i kości skalistych znalezionych na cmentarzach Wikingów.

Nastąpiło szereg fascynujących odkryć. Na przykład naukowcy przeanalizowali DNA z pochówku łodzi w Estonii i odkryli, że czterech braci Wikingów zmarło tego samego dnia. Naukowcy ujawnili również, że męskie szkielety z miejsca pochówku wikingów na Orkadach w Szkocji nie były genetycznie wikingami – mimo że zostały pochowane z mieczami i innymi pamiątkami po wikingach.

Badanie pokazuje, że Wikingowie z dzisiejszej Norwegii podróżowali do Irlandii, Szkocji, Islandii i Grenlandii. Wikingowie z dzisiejszej Danii udali się do Anglii. A Wikingowie z dzisiejszej Szwecji udali się do krajów bałtyckich na swoich męskich „najazdach” – czytamy w komunikacie prasowym.
Największa w historii analiza DNA szczątków wikingów

Współpierwszy autor, dr. Ashot Margaryan, adiunkt w Sekcji Genomiki Ewolucyjnej, Globe Institute Uniwersytetu Kopenhaskiego, podkreślił, że wyniki są zaskakujące.

„Przeprowadziliśmy największą w historii analizę DNA szczątków Wikingów, aby zbadać, w jaki sposób pasują one do obrazu genetycznego starożytnych Europejczyków przed epoką Wikingów. .

„Ustaliliśmy, że ekspedycja wikingów obejmowała bliskich członków rodziny, ponieważ odkryliśmy czterech braci w jednym pochówku łodzi w Estonii, którzy zginęli tego samego dnia. Reszta pasażerów łodzi była genetycznie podobna, co sugeruje, że wszyscy prawdopodobnie pochodzili z małe miasteczko lub wieś gdzieś w Szwecji” – zauważył.

Co więcej, DNA ze szczątków wikingów zostało zsekwencjonowane ze strzelby z miejsc w Grenlandii, Skandynawii, Ukrainie, Wielkiej Brytanii, Polsce i Rosji.

Badanie wykazało również, że genetycznie Piktowie, celtycka społeczność, która żyła na terenach dzisiejszej wschodniej i północnej Szkocji w późnej brytyjskiej epoce żelaza i wczesnym średniowieczu, „została” wikingami bez genetycznego mieszania się ze Skandynawami.

Spuścizna genetyczna epoki Wikingów żyje do dziś, przy czym przewiduje się, że DNA wikingów ma 6% populacji Wielkiej Brytanii w porównaniu z 10% w Szwecji.


„Wyniki zmieniają postrzeganie tego, kim właściwie był wiking. Księgi historyczne będą musiały zostać zaktualizowane” – podsumował Willerslev.




https://www.archeotips.com/post/homo-sapiens-coexisted-with-other-human-species-throughout-the-world?fbclid=IwAR1y5yLomeO_UuYWW688T87ZCUpQXaKdl9LhtriA5tKt2BEzoSApxgtTplA


https://thevikingherald.com/article/largest-dna-sequencing-of-viking-skeletons-reveals-interesting-fact-they-weren-t-all-scandinavian/45?fbclid=IwAR22c-bhuV5CrWNL73bKi0R2BvIBdKTvTBgoMUr4IhNvRj7_qhSfblHktkM



https://kopalniawiedzy.pl/neandertalczyk-DNA-geny-choroba-zachowanie,35600?fbclid=IwAR0nZJPUvWYOBnbEjpqFlsfzKvkjO8-QFd3dalLujm7koZ_i-Cr8dVDz6dY







O nastrojach

 

przedruk

Nastroje Rosjan w obwodzie kaliningradzkim są coraz gorsze

 2022-10-13 18:45:17(ost. akt: 2022-10-13 17:52:06)




Mieszkańcy obwodu kaliningradzkiego widzą, że ich potencjał obronny osłabiają działania Rosji przeciwko Ukrainie i taka świadomość będzie narastała - ocenił w czwartek w rozmowie z PAP pełnomocnik rządu ds. bezpieczeństwa przestrzeni informacyjnej RP Stanisław Żaryn.


Minister w KPRM uważa, że Rosjanie są coraz bardziej zaniepokojeni sytuacją wynikającą z agresji ich państwa na Ukrainę, bo stale rośnie świadomość rzeczywistej sytuacji wojennej. Nastroje Rosjan nie tylko w obwodzie kaliningradzkim, ale też w pozostałych częściach Rosji, osłabiają coraz mocniej także problemy gospodarcze - wskazał.

"Mimo ogromnej cenzury oraz represji reżimu rosyjskiego do świadomości społecznej docierają coraz częściej prawdziwe informacje o porażkach, jakie ponosi Rosja, a także o liczbie ofiar agresji. Przekłada się to na pojawiającą się krytykę reżimu Władimira Putina oraz prowadzonej przez niego polityki" - powiedział PAP Żaryn.

Mieszkańcy obwodu kaliningradzkiego mają znacznie lepszy dostęp do rzetelnych informacji niż ludzie w innych regionach Rosji - zaznaczył zastępca ministra koordynatora służb specjalnych.

"Rosjanie mieszkający w obwodzie widzą drastyczne różnice między poziomem życia na Zachodzie oraz biedą w Rosji. To dodatkowo jeszcze osłabia morale mieszkańców, szczególnie żołnierzy i ich rodzin. Stanowią oni obecnie najbardziej sfrustrowaną grupę mieszkańców obwodu. Oni również najlepiej widzą nieudolność i niewydolność rosyjskiej administracji" - wskazał Żaryn w rozmowie z PAP.

Dodał, że to oni na bieżąco odnotowują także ruchy wojsk - są świadomi skali opuszczania miejsc stacjonowania przez jednostki rosyjskie rozlokowane na terenie obwodu.

"Kolejne oddziały są wysyłane na front, co nie umyka uwadze lokalnej opinii publicznej - mieszkańców to wręcz niepokoi, martwią się o los swych bliskich i stałym osłabianiem potencjału militarnego rosyjskiej eksklawy" - powiedział PAP pełnomocnik.

"Mieszkańcy widzą, że działania przeciwko Ukrainie osłabiają potencjał obronny w obwodzie kaliningradzkim. Świadomość taka będzie narastała" - ocenił.

Społeczeństwo dostrzega też wyraźniej, że wojna wpływa negatywnie na poziom życia, a problemy gospodarcze coraz mocniej osłabiają nastroje Rosjan. Widzą też narastającą skalę biedy, która dotyka mieszkańców Rosji - wskazał w rozmowie z PAP Żaryn.

Agresja Rosji na Ukrainę trwa 232 dzień - rozpoczęła się 24 lutego. (PAP)

Aleksander Główczewski




https://gazetaolsztynska.pl/braniewo/874169,Nastroje-Rosjan-w-obwodzie-kaliningradzkim-sa-coraz-gorsze.html


Polska jednojęzyczna?





przedruk



W GMINIE STĘŻYCA 

PRZEPROWADZONO KOMPLEKSOWE BADANIA NAD ŻYWOTNOŚCIĄ JĘZYKA KASZUBSKIEGO


Klëka Radia Kaszëbë 12.10.2022,14:55

– Kiedy i w jakich okolicznościach mówimy po kaszubsku – pyta Instytut Slawistyki Polskiej Akademii Nauk w Warszawie.


Prowadzi badania związane z różnorodnością językową w Polsce.

Objęto nim pięć regionów, w tym Kaszuby. Ankietę rozprowadzają rozmaite instytucje i zaangażowane osoby.
 – Jest prowadzona szeroko, ale w Borucinie w gminie Stężyca przepytano prawie wszystkich – mówi prof. Nicole Dołowy-Rybińska.

Badacze pytają respondentów gdzie nauczyli się języka kaszubskiego oraz między innymi o to, czy posługują się nim na przykład w sklepie, u lekarza albo na sesji rady miasta czy gminy.

Oprócz Kaszub badania prowadzone są także na Śląsku, Podkarpaciu, Mazurach i Podlasiu. Mają dać obraz żywotności używanych tam języków. A co za tym idzie – pokazać, na ile adekwatny jest oficjalny przekaz, że Polska jest krajem jednojęzycznym.





http://radiokaszebe.pl/w-borucinie-w-gminie-stezyca-przeprowadzono-kompleksowe-badania-nad-zywotnoscia-jezyka-kaszubskiego/?fbclid=IwAR3LA-IJiWXS5D9sBgG1nwl4VlCZJA8aUlbiz-Y-BAaQKraDKLEEU3fkusc

 

sobota, 8 października 2022

Bałwan - definicja

 


Encyklopedia staropolska Glogera


Bałwan, bryła, wielki kawał, słup, — mówi się zatem: bałwan soli, bałwan ołowiu, cyny, miedzi lub innego kruszcu, bałwan lodu, bałwan dymu, bałwan morski czyli wał wody, bałwan w znaczeniu pogańskiego bożyszcza. Bałwany soli kamiennej czworoboczne, podługowate, ciosano w żupach wielickich i bocheńskich, podług pewnej miary i wagi. „Sól kamienną w ziemi bałwanami i kruchami kopią“ pisze w wieku XVII Haur. „Pod Bochnią końmi haniebne bałwany solne z pod ziemi na wierzch windują“ – pisze tłómacz Kromera. „Żupnik płaci bancum salis, to jest za bałwana wyciętego po trzy groszy“ – pisze Herburt w Statucie polskim. Przez porównanie nazywają bałwanem i człowieka niezgrabnego, nieokrzesanego, nieruchawego, drągala i głupca. Kuśnierze i modniarki nazywały bałwanami słupki, na których zawieszają czepki, kapelusze i czapki.