Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

piątek, 21 marca 2014

Niemieckie zamieszanie na Ukrainie

 
Dr Jerzy Jaśkowski
Polska
2014-03-12 
Ukraińskie zamieszanie, czy brak elementarnej wiedzy. Pojęcie Naród, początki. #2[fragmenty]
[...]
 Zupełne między bajki włożyć można opowiadania H. Sienkiewicza o tym, że jakiś tam Chmielnicki, po awanturze o kobietę, uciekł ze skargą do Kozaków i prośbą o pomoc. W obozie kozackim baby mogły być co najwyżej markietankami, podającymi wino lub piwo. Gdyby taki chłop przyszedł zapłakany po utracie kobity, to nimby skończył opowiadać, zostałby posiekany na kawałki jako mazgaj. Chmielnicki przyszedł z pieniędzmi na budowę czajek i zakup broni. Łodzie potrzebne były do ataków na Turka. Chodziło przecież o sprowokowanie Turka i odwrócenie jego uwagi od Wiednia. Po to przyjeżdzał na Siczy poseł wenecki. Stare kroniki klasztorne wspominają o jakiś burdach w 1648 roku, w jakimś powiecie na Ukrainie, ale w klasztorze w Warszawie, nikt o niczym poważnym, z wyjątkiem tego hultajstwa, nie słyszał. No, oprócz najazdu Moskwicina.

Z niewiadomych względów, albo właśnie wiadomych, przez ostatnie 60 lat wymazywano z polskiej świadomości fakt wojny z Moskwicinem. Już na 4 lata przed awanturą Chmielnickiego, zwaną obecnie nie wiadomo dlaczego powstaniem, wojska Moskwicina w sile ok. 200 000 zaatakowały Polskę. Tereny te znajdowały się w XVII wieku już w domenie wpływów Moskwy, a właściwie Kompani Moskiewskiej, czyli Anglików. Stąd pieniądze. Przysłowie mówi wyraźnie, że Anglicy będą walczyli do ostatniego żołnierza zaciężnego. A przysłowia są ponoć mądrością narodów.

Tenże Pol-Pot XVII wieku, Chmielnicki, wymordował jak podają, ok. 100 000 czerni, czyli chłopstwa i mieszczan z małych miasteczek, czyli prawdziwych obywateli dzisiejszej Ukrainy oraz 100 000 żydów, czyli potomków Chazarów. Żeby było śmieszniej, jest uważany obecnie za bohatera narodowego tego tworu, zwanego Ukrainą. Może dane odnośnie rzezi mieszkańców kresów są przesadzone, ale w bitwach z Moskwicinem, po obu stronach stawały armie po 20 000 - 40 000 żołnierzy, a w walkach ze Szwedami po kilkaset do paru tysięcy. Od razu pokazuje to, gdzie tkwił ciężar walki. Jakie siły musiała Rzeczpospolita wystawić do walki z Moskwicinem. 
A generalnie, chodziło o zniszczenie polskiego handlu przez Morze Czarne i przejęcie go przez Anglię. Anglia już w XVII wieku szykowała się do przejęcia całego handlu ze wschodem.

Tak więc na skutek działania pieniędzy Kompanii Moskiewskiej, zdrady i przekupstwa kozaków [czyli ówczesnej Legii Cudzoziemskiej], utraciliśmy zarówno tereny tych trzech województw w 1658 roku ostatecznie, a zaraz potem na skutek dalszej realizacji polityki Habsburgów, przez kolejnego amatora na tronie polskim - J. Sobieskiego, straciliśmy 20% tych ziem i odcięcie handlu. Doprowadziło to do upadku Rzeczpospolitej. Przecież tzw. królowie z dynastii saskiej także byli poddanymi cesarza Habsburga!

Wracając do ludności. Przywleczona przez Sobieskiego i Turków zaraza zdziesiątkowała ludność zamieszkującą Podole, Wołyń, całą Małopolskę Wschodnią. Stąd po latach napływ nowych mieszkańców i przesiedleńców carskich. Wybiegając trochę do przodu, zasiedlenia terenów Dzikich Pól ludnością innej narodowości, zaczęły się od razu po przejęciu terenów przez Moskwicin.

Jak podaje historia żydowska, carat realizując starą rzymską zasadę „divide et impera” [dziel i rządź], zaczął od 1783 roku osiedlać na Krymie Żydów z całej Rosji. Żydzi byli elementem obcym kulturowo, a wiec trudnym do łączenia się z Tatarami. Jednocześnie nawiązywali do swojego Chazarskiego pochodzenia i praw, a więc było to coś w rodzaju powrotu na stare ziemie. Podobnie w 200 lat później wracali do Palestyny.

Po 1920 roku, pod wpływem Żydów amerykańskich i za finanse Wspólnego Komitetu Dystrybucyjnego, Sowieci utworzyli nawet w 1923 roku Autonomiczny Region Żydowski na Krymie. Byłoby to więc już trzecie państewko żydowskie, po Amurskim, Palestynie i uprzednio Argentynie. Jak wiadomo, w ubiegłym roku Żydzi, ponownie chcąc się osiedlić w Argentynie, wykupili ponad milion kilometrów kwadratowych, całą Patagonię.

Pomiędzy 1924 a 1938 rokiem Joint Distribution Comittee, poprzez spółkę zależną American Jewish Joint Farmer Corporation i przy finansowym wsparciu amerykańskim, np. Juliusa Rosenwalda, wspierał zakładanie żydowskich kołchozów na Krymie. Wyrastały całe dzielnice żydowskie w miastach. Trzeba pamiętać, że jednym z głównych prowokatorów tzw. rewolucji bolszewickiej był Lejba Bronstein zwany Trockim, żyd Amerykański, który z ok. 10 000 byłych żołnierzy rosyjskich przyjechał do Petersburga w 1917 roku. Więcej w książce pt. „Zbrodnia na Morzu Białym 1940”. Żona Mołotowa, z domu Polina Zhemchuzina [jej siostra wróciła do Izraela] z południa Ukrainy, bardzo energicznie popierała te akcje. Moskwicin przejmując te tereny zapewniał sobie handel przez Morze Czarne, bez specjalnych dodatkowych opłat celnych i o to chodziło.

Tak więc, wymieniając w kolejności historycznej, na terenach obecnej Ukrainy, do resztek Chazrów, Połowców, Tatarów, Polaków i Niemców, doszli Żydzi przesiedlani z carstwa. Pod pojęciem narodowości kryje się nie tylko język, ale i wytwarzanie szeroko rozumianej kultury, a ta pozostała głównie w rękach polskich. Żaden z królów polskich nie był niestety na takim poziomie intelektualnym, aby budować szkoły wyższe na tych terenach. Pierwsze uniwersytety powstały po rozbiorach polskich, w czasie niszczenia w Polsce oświaty, a przenoszenia zbiorów na tereny Ukrainy i Czarnomorza. Car wydawał ok. 10 razy więcej na oświatę w swoich guberniach, aniżeli w na terenach Królestwa Kongresowego.

Szanowny Czytelniku, musisz sobie przyswoić i zapamiętać, że od czasu tzw. schizmy protestanckiej, uniwersytety służyły i służą, głównie indoktrynacji społeczeństwa. Władca po to utrzymywał szkoły wyższe, aby łatwiej mu było kierować ludnością.
Tego nie rozumieli królowie w Polsce, otaczając się cudzoziemcami: Piastowie i Jagiellonowie, a potem, ci tzw. wybierani, generalnie już byli obcokrajowcami. Nie reprezentowali więc polskiej racji stanu.
Skutki znamy. Polską historię przez ostatnie dwa wieki pisali cudzoziemcy na potrzeby państw okupacyjnych [rozbiorowych].

W XIX wieku zaczynają się kolejne pogromy ludności. Realizując plan Rothschilda stworzenia latyfundiów żywnościowych, po wielkim głodzie w Irlandii, przystąpiono pod koniec XIX wieku, do organizacji migracji żydów do Ameryki. No, ale jaki chłop rzuci swoje gospodarstwo i przeniesie się na nieznane. Zorganizowano więc tzw. pogromy. Odpowiednia propaganda robiła swoje. W kronikach kościelnych znajdują się zapiski księży mówiące, że po wsiach chodzą nieznane typki nawołujące do emigracji. Nawet dobrzy gospodarze sprzedawali ziemię za połowę ceny i wyjeżdżali. Ktoś więc musiał te „biura turystyczne” organizować. Ktoś musiał te statki przygotować. Ktoś musiał zadbać o całą logistykę. Tylko bardzo naiwni mogą przyjmować informację o spontaniczności takiego procesu. Inna sprawa, że Hameryka wcale nie chciała tak żydów przyjmować. Znany jest przypadek śmierci z pragnienia ok. 5000 żydów na redzie Nowego Jorku pod pretekstem kwarantanny w 1905 roku. Komisja emigracyjna, złożona głównie z Żydów, nie chciała tej hałastry i konkurencji ze wschodu wpuścić na ląd.

Kolejny ubytek rodzimych mieszkańców tych terenów spowodowała I Wojna Światowa. Ludzie ginęli z powodu poboru do wojska i głodu, który z tego powodu [wojny], wybuchł w 1916/1917 roku. Wyraźnie trzeba podkreślić straty rdzennej, czyli gospodarującej tymi terenami od wielu pokoleń, ludności polskiej. Doskonale opisuje to Zofia Kossak-Szczucka, np. w POŻODZE. Szacuje się, że straty ludności wynosiły kilka milionów. Kolejne kilkumilionowe straty, to lata 1920 -1923.

Dekret Kominternu o przenoszeniu fabryk z Ukrainy za Ural z 1930 roku, a wraz z tym przenoszenie robotników i chłopo-robotników, doprowadził do Wielkiego Głodu w 1932/33. Szacuje się, że kolejne 8 do 10 milionów zmarło. Zaraz potem zaczęła się II Wojna Światowa i kolejne 4/5 milionów mieszkańców tych ziem zginęło. Doliczyć trzeba masowe wysiedlenia ludności polskiej i ludobójstwo UPA. To także strata najbardziej czynnej zawodowo i świadomej społecznie części mieszkańców tych terenów. Potem był jeszcze głód 1946/7 i czystki Stalina w 1953 r.

Między bajki należy włożyć wszelkie opowiadania o historii UPA i ONU. Rzekomo jakiś tam człowieczek napisał jakiś tam program, który to program, masowo przyjęty przez ludność, doprowadził do LUDOBÓJSTWA. To tak, jakby powiedzieć, że Wałęsa napisał konstytucję Rzeczypospolitej, lub Postulaty Stoczniowe. Zdziwienie budzi wiec tego rodzaju dezinformacja, pojawiająca się w poważnych, dokumentalnych opracowaniach. Troszkę ta sprawa przypomina inną, jaka pojawiła się po Drugiej Wojnie. Do lat 70-tych ubiegłego wieku wszyscy wiedzieli, że wojnę wywołali Niemcy i Niemcy mordowali w obozach koncentracyjnych. No, może nie takie ilości, jak podawali komuniści, ale przecież nie mogli się przyznać w owym czasie, że oni też mordowali Polaków. Tak więc wrzucono te wszystkie mordy do jednego, tj.  niemieckiego worka. Otóż od lat 70-tych pojawili się jacyś niezidentyfikowani naziści. Kto, czy co to za cholera, nikt nie wie, ale nawet zdawałoby się wykształceni i wiarygodni autorzy, a na forach używają pojęcia naziści! A na mapie nie mogą ich wskazać!

Cała sprawa zmiany orientacji i indoktrynacji mieszkańców Podola i Wołynia wywodzi się od planów Bismarcka z 1871 r., stworzenia terenów rolniczych dla wielkich Niemiec. 
Za pieniądze otrzymane z kontrybucji francuskiej, powstały między innymi konsulaty niemieckie w Kijowie i Odessie. Odessa jeszcze w latach 1905- 1910 w niemal 80% mówiła po polsku. 
Długoletnia i konsekwentna praca niemiecka doprowadziła do zmiany orientacji części ludności zamieszkującej te tereny. Jak wiadomo, pieniądz robi swoje. Widać to także obecnie. Niemieckie plany, realizowane częściowo przez Piłsudskiego, prowadziły do próby stworzenia buforowego państwa zwanego Ukrainą, którego szefem miał być książę Skorobogacki. 
Plany te pokrzyżowała nawała bolszewicka, idąca w kierunku Morza Czarnego i na Wiedeń „ku chwale Rewolucji Światowej”.

Stąd uderzenie wyprzedzające gen. Sikorskiego na Kijów w roku 1920. Obrońcą Kijowa był znany i doświadczony niemiecki gen Keller, a nie żaden sowiecki komisarz. 
Po pokoju brzeskim Niemcy zostawili na tych terenach ok. miliona żołnierzy.
O zaciętości walk świadczy śmierć tego generała na polu bitwy. Generałowie na ogól rzadko giną na polu bitwy, szczególnie w XX wieku. 
Wypada przypomnieć, że jeden z pierwszych dekretów Lenina, nadawał każdemu niemieckiemu żołnierzowi, który chce pozostać w Sowietach, stopień wyżej i rentę. To kolejny, niemiecki element ludności na kresach. 
To także wyjaśnia szybkość mobilizacji Armii Czerwonej. Niemcy po traktacie w Rappalo w1922 roku, nadal prowadzili poligony na terenach, obecnie nazywanych Ukrainą, aż do 1939 roku. Stąd kontakty z miejscową ludnością. Bandera był szkolony przez Gestapo w Gdańsku, a Mielnik przez Abhwerę w Wiedniu.

To żaden „ukraiński” patriota, tylko najemnik. Gestapo i NKWD współpracowały już od 1935 roku. Znane są spotkania pułkownika NKWD, w Polsce zwanego Bierutem alias B.Bielak alias Birkowski alias Iwaniuk alias Wagner, z gaulajterem Forsteterem, w 1935 roku w Oliwie, w posiadłości  przy ul. Piastowskiej 32. Nie można zapomnieć, że Niemcy w 1942 roku użyli armii kozackiej do walki na Bałkanach w Jugosławii. Jak wiadomo, chociażby z opisów Józefa Mickiewicza, oddziały kozackie wędrowały z kobietami i dziećmi. A wymordowane zostały przez aliantów, głownie Anglików, na terenach Austrii w 1945 roku.

Tak więc na obszar obecnie nazywany Ukrainą, znów napływała ludność z całego Sowietu. Policzmy: obecnie ludność Ukrainy to ok. 45 milinów. W ciągu ostatnich 100 lat zginęło:

pogromy 1905  - kilka milionów
1914-1918        - kilka milionów
1920-23            - kilka milionów
1933                  -8 -10 milionów
1940-44             -8 -10 milionów
1946/7               - kilka milionów
1954                  - kilka milionów

W sumie to ok. 35 - 40 milionów ludzi zginęło, lub zostało przesiedlonych. Tak więc nie ma rodziny na tych terenach, której 3 pokolenia mieszkałyby w jednym miejscu i mówienie o jakimś narodzie, w tej sytuacji, jest fikcją. 
Obecna Ukraina, ok. 45 milionów mieszkańców, to twór polityczny, z całkowicie pomieszaną ludnością, z całego niemal świata. Nawiązywanie do tradycji kozackich również nie jest niczym usprawiedliwione. Trudno więc mówić o jakimś narodzie ukraińskim. Przypomnę, że wg encyklopedii, pojęcie naród oznacza „wspólnotę o podłożu etnicznym, gospodarczym, politycznym, społecznym i kulturowym, wytworzoną w procesie dziejowym, przejawiającą się w świadomości swoich członków”. Zamieszkująca obecnie te tereny ludność nie ma żadnej świadomości jedności. W Kamieńcu Podolskim spokojnie w kawiarni można rozmawiać z gośćmi mówiącymi, że tych z Wołynia trzeba oddzielić, bo niczego nie rozumieją i będzie spokój. 
Z kolei na Wołyniu i Podolu ludzie indoktrynowani, szkoleni i opłacani przez Niemców tworzą coś, co się nazywa Organizacją Nacjonalistów Ukraińskich. Jeszcze w latach 1970-tych przesiedleńcy z Mazur [studenci], jeździli do Monachium do siedziby zarówno UPA, jak i Gehlena, na „naukę języka”. Tak się to nazywało w dokumentach paszportowych. IPN posiada spore archiwa na ten temat. Nie zapominajmy, że Bandera, agent niemiecki, został zamordowany właśnie w Monachium w 1959 r. Stał się już niewygodny. Nowe czasy nadchodziły.

Również opowiadanie bajek, pisanych w nowomowie, z pojęciami typu „oligarchia”, kompromituje piszącego, czy mówiącego o tym. Wiadomo, że żadna oligarchia nie mogła powstać przy wynagrodzeniu ok. 20 - 30 dolarów miesięcznie. To, co dzisiaj przedstawia nam się, jako rzekomą oligarchię, to wydmuszki służb specjalnych, szczególnie GRU [branża paliwowa, stalowa, bankowa]. Żenujące jest więc używanie tego pojęcia przez polskich intelektualistów. Powinno się pisać: „pan ataki to a taki, czasowo oddelegowany do reprezentowania służb na stanowisku jawnym”.

Mówienie o świadomości narodowej, ludności przebywającej  na tych terenach, jest mało poważne. Świadomość narodową, to miała polska ludność, przed wymordowaniem w masowym procesie ludobójstwa w latach 1939 - 54. Obecnej jest wszystko jedno, kto nią rządzi. Byle by był spokój i można było godziwie żyć.

Trzeba zawsze mieć na uwadze, że wszelkie zamieszki, plakaty, ulotki kosztują i to sporo. Brednie, że ludzie składają się i ze składek kupują materiały propagandowe, nie znajdują żadnego dowodu w praktyce. Tzw. dobrowolne, spontaniczne składki, przy obecnym wynagrodzeniu w Polsce, czy tym bardziej na Ukrainie, nie pozwalają na kupno ciastek w dniu dziecka. Mamy pewne doświadczenie w temacie składek. Pomieszczenia Muzeum „Sybir pro memento”, istniejącego od 2003 roku, wymagają remontu, po 10 latach eksploatacji. To jest kilkanaście kubłów farby, trochę gipsu itd. I od 9 miesięcy nie możemy zebrać tej kwoty. A co tydzień, co najmniej kilkadziesiąt osób przychodzi na spotkania. Dla porównania, zamieszki na majdanie w samym Kijowie kosztowały w ciągu miesiąca 5 miliardów dolarów. To podała prasa amerykańska. Trudno więc mówić o spontaniczności i wysłuchiwać tej żenującej propagandy w mass mediach. Jedyną reakcją Polaków powinno być zaniechanie kupowania takiej „prasy”. Zaraz zastrzegam się, że o żadnym bojkocie tu nie piszę, ale PT Radni samorządowi powinni się zastanowić, co prenumerują.

Czytający gazety i oglądający telewizję, czy sprawozdania w internecie, powinien także pomyśleć, jak to możliwe, że w obecnie sytuacji, rzekomo samodzielnie, z Polski jedzie sobie osobnik z pomocą dla „Ukraińców” z, jak to wspomina jeden z internautów, 60 000 gotówki i kupuje szczoteczki do zębów „chłopcom” na Majdanie. Nie należy również zapominać, że już w czasie awantury bałkańskiej, roty ukraińskie współpracowały z NATO w zapewnianiu ładu i pokoju. Czyli historia rewolucji się powtarza, podobnie jak w 1905 roku. Przecież doświadczenie po to się zdobywa, aby być mądrzejszym i je wykorzystywać.

Prawdziwą historię terenów Wołynia i Podola ostatnich 150 lat, a generalnie Małopolski Wschodniej, będzie można poznać po otwarciu archiwów niemieckich. Tak się dziwnie jednak składa, że żadnemu historykowi z terenów nad Wisłą nie uśmiecha się ta praca. I proszę zauważyć, ani w komunizmie, kiedy to mieliśmy bardzo dobre stosunki z NRD, ani obecnie, kiedy to Platforma ma wspaniałe stosunki z Niemcami, żadnemu intelektualiście nie chce się wyjaśniać tych problemów. Nadal wolą bezmyślnie powtarzać propagandę czasów Bismarka i Franza Jozefa, wykładaną w uniwersytetach małopolskich przez hrabiów galicyjskich.


P.S. Jest to bardzo zabawna sprawa, że pomimo tych wszystkich dyskusji i faktów, społeczeństwo nadal uważa polityków za poważnych ludzi. Zdecydowana większość z pośród nich, to aktorzy mający rozpisane role. Podobnie, jak to swego czasu Urban i Michnik-Szehter prowadzili ostrą dyskusję w TV, a potem razem wsiadali do samochodu, nabijając się w kułak z telewidzów. Prawdziwi rozdawcy ról i reżyserzy wcale nie muszą mieć aplauzu widowni telewizyjnej.

P.S.2 Zawsze się dziwię, że osoby prezentujące się jako narodowości polskiej używają pojęć oderwanych od naszego Kraju. Jeżeli w 1990 roku otwartym tekstem powiedziano, ze pomiędzy 1944 a 1990 byliśmy pod dominacją Sowietów to dlaczego „Polacy” używają pojęcia np. prezydent Bierut? Przecież to był płk NKWD - B.Bielak alias Birkowski alias Iwaniuk alias Wagner alias.... facet oddelegowany do trzymania za przysłowiowy pysk tubylczą ludność. Jeżeli My samo nie zaczniemy używać poprawnych pojęć to kiedy nasze wnuki się ich nauczą?

P.S.3 Co jakiś czas znajdujemy w mediach sformułowania „polska racja stanu”. Nieodparcie nasuwa się pytanie, a przez kogo opisana czy sformułowana została ta rzekomo polska racja stanu? Przecież  praktycznie od 1920 roku nie ma takowej. Przewrót majowy w 1925 roku dokonał się za pieniądze wywiadu angielskiego. Te 800 000 funtów ówczesnych, Józef Piłsudzki - Ginet - Selman pokwitował i 200 000 niewykorzystanych funtów zwrócił, na co pokwitowanie znajduje się w Brytyjskim Ministerstwie. Tamta „polska racja stanu" poniosła kompromitację całkowitą w 1939 roku. Po 1945 do 1990 byliśmy republiką i wypełnialiśmy polecenia Sowietów. Po 1990 - 2006 nikt nie opracował „polskiej Racji”. Chyba nikt poważnie nie traktuje wysyłania chłopców do krajów arabskich jako polskiej racji stanu. A wiec powtarzam w cywilizacji łacińskiej mówimy ja, moim zdaniem... w cywilizacjach azjatyckich mówimy my......Polacy powiedzieli, Polacy zrobili itd.


Kontakt do autora: jjaskow@wp.pl

 
 
http://www.prisonplanet.pl/polityka/ukraiskie_zamieszanie,p1658554933
 

KOMENTARZE

  • Co pisza w prasie USA?
    Podam w oryginale.
    - "BERLIN (Reuters) - If an escalation of Europe's stand-off with Moscow over Ukraine results in economic sanctions, more than 6,000 German companies who do business with Russia would suffer catastrophic losses, Germany's main trade body has warned.
    "About 6,200 German companies are engaged in Russia, some of them very strongly," Anton Boerner, head of the BGA exporters' body, told the Dortmunder Ruhr Nachrichten newspaper in an interview published on Friday. "For them, economic sanctions would be a real catastrophe."

    Dzisiaj przeczytałem w "naszej prasie" ze Polska będzie kupować (rosyjski) gaz ziemny z Niemiec wiec nie mamy się co o Niemców
    martwic! :-(
  • @
    5*. ciekawe elementy.
  • @Stara Baba 21:05:03
    Tak, też to czytałem...

    mitteleuropa...
  • --------- wydawało by śię ,że znakomite historyczne opracowanie
    ---bez polskiej RACJI STANU ?? nie ! na koniec Autor jednak ją określił
    ---CYWILIZACJA ŁACIŃSKA , którą ja obwiniam o ZAMORDOWANIE polskiej RACJI STANU

    http://pl.wikipedia.org/wiki/%C5%9Awi%C4%99te_Cesarstwo_Rzymskie







    http://zagozda.neon24.pl/post/104835,kto-ruguje-polskosc-z-opolszczyzny

    ------------itd ............... i !! cywilizacja łacińska
  • @Autor
    *5!

    Pozdrawiam.
  • @ Autor
    Daję 5 gwiazdek, bo wpis jest super.

    Mam jednak pytanie. Napisał Pan:

    "...Moskwy, a właściwie Kompani Moskiewskiej, czyli Anglików. Stąd pieniądze. Przysłowie mówi wyraźnie, że Anglicy będą walczyli do ostatniego żołnierza zaciężnego."

    Czy zatem Moskwa to jakaś taka marchia angielska? Tam też się wepchali? To, że Ruryk to zruszczony Roderyk, że był wikingiem i stąd się wzięła pierwsza dynastia, to gdzieś kiedyś czytałem. Ale o Anglikach w Moskwie słyszę/czytam pierwszy raz. Bardzo proszę o wyjaśnienia. Będę również wdzięczny za link.

    Kłaniam się nisko.
  • @Stara Baba 21:05:03
    Czyzby chodzilo o wypchniecie z Rosji niemieckiego biznesu i zastapieniem go amerykanskim? Jest faketm ze Amerykanie zaczeli inwestowac w Rosji coraz wieksze pieniadze i co najwazniejsze byl to pieniadz inwestycyjny.
  • Autor
    Podczas kiedy tzw. nasi daja odpor propagandowy Rosjanom, Niemcy wchodza na nasze rynki miekko jak noz w maslo.
  • @Jasiek 13:21:45
    Po pierwsze, to nie jest mój tekst, Autor wymieniony jest na początku.

    Po drugie, tekst dotyczy całej historii Ukrainy i regionu, a nie tylko ostatnich 10-tek lat.

    Pozdrawiam
  • @slepa manka 15:00:21
    Chyba już dawno weszli?
  • To by potwierdzało, że Niemcy z każdej strony nas i Rosjan chcą
    załatwić.
    Już gdzieś to czytałem, że Bismarck powiedział coś w sensie, że bóg stworzył żydów polskich, aby byli agentami niemieckimi.
    Rewolucja październikowa była wykonana rekami żydów za pieniądze z zachodu.
  • @slepa manka 14:58:25
    Raczej chodzi o to samo co zawsze - zdobycie Rosji.
    Po drodze tymczasowo ponosi się koszty.
  • ----- generalnie w Moskie / siedzi / biznes niemiecki -europejski -Chiny
    ---- samochody ! japończyki /korea / leksusy -inne, jakich na zachodzie nie widziałam -mercedesami jeżdżą już sprzątaczki :)) --wszystkie nowo budowane domy/ wieżowce / galerie mają zwieńczenia z motywem rosyjskim !!!! Moskwę budują Turcy -tyś.małych śniadych czukczów sprząta miasto -usługi typu ! fryzjer,krawiec itp.Gruzini -w mieście nie znajdzie się papierka ani pijaka / ci mają zakaz wychodzenia na miasto / w razie pojawienia się -są zgarniani do ZAMKNIĘTYCH osiedli gdzie zamyka się patologie -ŁAPÓWKARSTWO/NEPOTYZM jest powszechne !-na pasach na zielonym świetle można być rozjechanym jak żaba --ciuchy światowych marek są tańsze jak u nas z materiałów o jakich nam się NIE ŚNIŁO -ŻYWNOŚĆ tańsza niż w Polsce .
    Moskwiczanie są wysocy 180/90 kobiety 165 w górę -PIĘKNA NACJA -zniknął też STRACH w zachowaniu ludzi --25 lat temu strach DRGAŁ !!! na ulicy !--był wszechobecny
  • @Maciej Piotr Synak 15:45:56
    "Autor wymieniony jest na początku."

    "tekst dotyczy całej historii Ukrainy i regionu"

    Dziękuję za odpowiedź. Nic się nie dowiedziałem. To, że tekst jest innego autora, to nie znaczy, że nie może Pan mieć na ten temat jakiejś wiedzy. Ja o Roderyku napisałem, a w zamian dostałem niemalże pouczenie. Odpowiedzi nie uważam za merytoryczną. Nawet "nie wiem" byłoby lepsze.
  • @Jasiek 17:56:52
    Przykro mi, jeśli tak to Pan odebrał, nie było to moją intencją.

    Aż tak nie orientuję się w temacie, aby zajmować głos, dla mnie to też ciekawa sprawa, dlatego publikuję, aby i inni mogli sobie porównać ze swoją wiedzą, piszę właśnie tekst o roli niemiec w historii Polski i nie wygląda to dobrze, powyższy tekst niestety potwierdza moje domysły - niemcy mieszają u nas od 1000 lat i to prawie bez przerwy, jak mało wiemy o swojej historii i polityce...

    Pozdrawiam
  • @Maciej Piotr Synak 23:32:19
    "Przykro mi, jeśli tak to Pan odebrał, nie było to moją intencją."

    Proszę się nie martwić - już mi lepiej. Przynajmniej dowiedziałem się o doktorze Jaśkowskim. Tylko na jutubie jest problem z dźwiękiem - Pan Klaudiusz Wesołek chyba miał braki sprzętowe ;-) Ciekawe jak się miewa. Szkoda, że mam tak daleko, bo chętnie wbiłbym na spotkanie.

    "Aż tak nie orientuję się w temacie,"
    "niemcy mieszają u nas od 1000 lat i to prawie bez przerwy,"

    Oj tam, oj tam... ;-) Wcale nie trzeba dużo zachodu, żeby się domyśleć, że mącą tu ruskie i pruskie bo innych sąsiadów nie mamy :-)))) Tyle bezpośrednio. Pośrednio jeszcze Anglicy i żabojady, bo granie na słabą Polskę kanalizuje niemiecką ekspansję i oddala ją od ich zgnuśniałych grajdołów. Globalną grę z kim popadnie podejmują jeszcze "ogon machający psem" czasem pies sam z siebie też, masony i koncerny międzynarodowe. No a że "łunia" jest narzędziem dominacji niemiec w Europie to powiedziała Thatcher. Dlatego Jasiek zagłosował przeciwko "byciu członkiem". A to błąd. Trzeba było ręcznie przetłumaczyć zwolennikom, że nie można. Głosowanie za tym to był pierwszy objaw lemingozy.
    Ukłony
  • @Maciej Piotr Synak 23:32:19
    A co do mieszania się pruskich do Polski, to jest też wątek mający związek z sytuacją obecną teraz na Ukrainie. Przeczytałem o tym. I to na... Wiki. Oto trzy wymowne fragmenty:

    "Celem OUN była walka z Polską, Rumunią oraz ZSRR w celu utworzenia niepodległej Ukrainy"

    "opowiadała się przeciwko polityce ugody polsko-ukraińskiej, reprezentowanej przez ze strony ukraińskiej przez UNDO"

    "OUN realizując politykę przeciwną zbliżeniu polsko-ukraińskiemu na przełomie 1929/1930 roku wystąpiła z hasłem: „Na słowne argumenty żaden Polak nie będzie wrażliwy, na terror wszyscy”

    Rarytasy:

    "OUN od samego początku współpracowała z Republiką Weimarską (kanałami Abwehry)."

    "w latach 1934–1938 Niemcy ograniczyli kontakty z OUN do minimum[25]. Ożywienie kontaktów nastąpiło ponownie na wiosnę 1939, w ramach przygotowań Niemiec do wojny z Polską."

    No, to się przygotowywali. Na wielu frontach. I robili wszystko, żeby się Najjaśniejsza w dawnych granicach nie odrodziła. Szkoda, że tacy jak Bandera się nie skapnęli, że działają przeciwko własnemu gniazdu - obywatelstwo miał... polskie.
 
 
 

poniedziałek, 17 marca 2014

Brygady polsko - ukraińskie kolejnym etapem

Eskalacja napięcia






"MON Polski i Litwy mają rozmawiać o powołaniu polsko-ukraińsko-litewskiej brygady

W ubiegłym tygodniu wiceminister obrony Ukrainy był w siedzibie NATO. I wrócił do idei polsko-ukraińsko-litewskiego batalionu. W tej chwili ta idea oznacza, że chcemy stworzyć wspólną brygadę. To jest pomysł, który powstał już w 2007 r. - powiedział Kowal."


To kolejny element wciągania Polaków do wojny z Rosją.

Najpierw brygada, potem siły "pokojowe" na Ukrainie, Gwardia Narodowa w skład której wejdą najemnicy z Blackwater, a jak Polacy zaczną ginąć, albo będą ich pokazywać w niewoli u Rosjan, to wojna z Rosją stanie się medialnym faktem.

Nic więcej im nie trzeba.
Koresponduje to z medialną prowojenną propagandą o której od zeszłego roku napisałem już 14 artykułów.

Ludzie się oswoją przez kilka miesięcy, a wtedy już tylko krok od eskalacji - amerykanie ujawnią zdjęcia satelitarne ze Smoleńska i oskarżą Rosjan o zamach, włączy się NATO i poleci...

Pamiętajmy, że gro dowódctwa zginęło w Mierosławcu, generałowie zginęli w Smoleńsku, NATO się o nich nie upomniało, kto został, kto dowodzi?


"Nie czujemy się jeszcze militarnie zagrożeni, ale jesteśmy zaniepokojeni złowieszczym rozwojem wydarzeń na terenie ważnego partnera NATO" - powiedział Sikorski."
  
Tak może być.


P.S. Dzisiejszy artykuł - wypowiedź Tuska - zmiana retoryki, czy przyczajenie?


Premier Donald Tusk ocenił na poniedziałkowym spotkaniu z wojewodami, że w związku z sytuacją za wschodnią granicą ich współpraca nabiera szczególnego znaczenia. Podkreślił, że polska administracja ma być przykładem stabilności postępowania i kompetencji.

Czytaj więcej na http://fakty.interia.pl/raport-zamieszki-na-ukrainie/aktualnosci/news-tusk-w-polityce-miedzynarodowej-nie-bedziemy-szukac-guza,nId,1359163?utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox
Premier Donald Tusk ocenił na poniedziałkowym spotkaniu z wojewodami, że w związku z sytuacją za wschodnią granicą ich współpraca nabiera szczególnego znaczenia. Podkreślił, że polska administracja ma być przykładem stabilności postępowania i kompetencji.

Premier podkreślił, że rząd przewiduje możliwość długotrwałego kryzysu politycznego i finansowego na południowym wschodzie Ukrainy. - Musimy się przygotować na de facto korektę, żeby nie powiedzieć dość wyraźną zmianę, w sytuacji geopolitycznej, a co za tym idzie nasze plany muszą stać się adekwatne do nowych wyzwań i zagrożeń - powiedział Tusk. 

Premier podkreślił, że Polska będzie tak odporna na ryzyka związane z krytyczną sytuacją na Wschodzie, jak odporny będzie najbardziej zagrożony region czy najbardziej obciążona nowymi obowiązkami administracja. - Dlatego współpraca wojewodów nabiera dziś specjalnego charakteru - dodał Tusk.

 

Przypomniał doświadczenia współpracy związane np. z klęskami żywiołowymi. Podkreślił, że szczególnie dziś nie może być miejsca na jakikolwiek błąd, bo "sytuacja za wschodnią granicą w swoich konsekwencjach może być poważniejsza niż największa powódź".

Tusk wyraził nadzieję, że działania wspólnoty międzynarodowej, w tym Polski, doprowadzą do pokojowego rozwiązania kryzysu, ale - podkreślił - trzeba być przygotowanym także na czarne scenariusze, tym bardziej, że "część tego czarnego scenariusza realizuje się na naszych oczach" na Krymie.

Wprowadzenie sankcji przez UE - podkreślił premier - to odpowiedź konieczna, ale to także zapowiedź być może bardzo trudnego okresu w relacjach ze wschodnimi sąsiadami. Dlatego - dodał - w jeszcze większym stopniu ta sytuacja wymaga bardzo dobrej organizacji.


Szef rządu zapowiedział dokonanie przeglądu wszystkich procedur, rezerw i zasobów w kontekście zagrożeń, które mogą wyniknąć z zaostrzenia konfliktu na Wschodzie, w tym np. zwiększenia fali migrantów. Podkreślił, że administracja rządowa powinna być przykładem "stabilności postępowania", zdrowego rozsądku i kompetencji.

- Jeśli popełnilibyście jakiś błąd, jeśli dojdzie do zdarzeń, nad którymi nie utrzymacie kontroli, to natychmiast może przełożyć się na mniejszą skuteczność Polski na arenie międzynarodowej. 

Dzisiaj nasze propozycje są przyjmowane i nadajemy w dużej mierze kierunek działań UE. Ale to jest możliwe wyłącznie dlatego, że nasi europejscy partnerzy uważają, że jesteśmy partnerem wiarygodnym, odpowiedzialnym i dobrze przygotowanym do działań - zaznaczył Tusk.

Premier przestrzegał też - w związku z wydarzeniami na Ukrainie - przed możliwością prowokacji, przede wszystkim na terenie województw warmińsko-mazurskiego i pomorskiego, ze względu na mały ruch graniczny z obwodem kaliningradzkim.


"Nie będziemy narażali Polski na jakieś konfrontacje"

- Dla nas jest rzeczą bardzo ważną, żeby nie dać się sprowokować, ani tym, którzy w środku potrafią przesadzić, ale przede wszystkim tym, którzy na zewnątrz Polski mieliby interes wywoływania konfliktu albo poczucia zagrożenia, szczególnie wobec obywateli Rosji, którzy do Polski przebywają i mogą zupełnie nieświadomie stać się przedmiotem prowokacji i to nie ze strony Polaków - powiedział Tusk.


Jednocześnie premier zadeklarował, że w polityce międzynarodowej "nie będziemy szukali guza, nie będziemy udawali kogoś innego niż jesteśmy, nie będziemy narażali Polski na jakieś konfrontacje, szczególnie gdyby to miałaby być konfrontacja w osamotnieniu". Ale żeby być skutecznym w polityce międzynarodowej - zaznaczył - należy "mieć pewność, że jest porządek w domu".  [???MPS]


Szef rządu zaznaczył, że "nigdy tak dużo nie zależało od sprawności naszej administracji w ostatnich latach, jak właśnie w tej chwili".
 





http://fakty.interia.pl/raport-zamieszki-na-ukrainie/aktualnosci/news-tusk-w-polityce-miedzynarodowej-nie-bedziemy-szukac-guza,nId,1359163
 
http://fakty.interia.pl/raport-zamieszki-na-ukrainie/aktualnosci/news-mon-beda-rozmowy-ws-powolania-polsko-ukrainsko-litewskiej-br,nId,1358716

http://fakty.interia.pl/raport-zamieszki-na-ukrainie/opinie/news-radoslaw-sikorski-w-cnn-nie-czujemy-sie-jeszcze-militarnie-z,nId,1358769


KOMENTARZE


sobota, 15 marca 2014

Popychanie do wojny - kolejna odsłona




Po dzisiejszej lekturze nie mam wątpliwości...


Mój komentarz kursywą.

W sieci trwa wojna!

Autor:Tezeusz Tezeusz (zredagowany przez: Magda Głowala-Habel)
Wojna informacyjna to nowa jakość wojny psychologicznej i nowoczesna forma oddziaływania przez wywieranie presji na przeciwnika. Aktywizują się grupy internautów atakując w sieci inne opcje niż płynące z Kremla. Ta wojna już trwa.
 
Tak, ta wojna trwa od dawna, to dziwne, że dopiero teraz portal o tym informuje.
Wojnę jednak prowadzą zachodnie służby specjalne (a nie wschodnie), epatujące zagrożeniem, które jakoby grozi nam ze strony Rosji.
 
Żeby się o tym przekonać, polecam odpowiedzieć sobie na tych 50 pytań:
   
Nie zauważyłem, żeby pojawiły się jakieś  "grupy internautów atakując w sieci inne opcje niż płynące z Kremla.", ale też i nie śledzę komentarzy pod artykułami, bo to bez sensu monitorować 200 komentarzy - tego i tak nikt nie czyta!
A poza tym - co z tego, że z zagranicy pojawia się nagle masa komentarzy prorosyjskich - przecież to może być podpucha służb zachodnich, aby nakręcić Polakom obawy względem Rosji, aby zasłonić własne agenturalne działania. Jak to mówią, najciemniej pod lampą...
 
  
W polskim internecie pracują agenci Putina?
W polskim internecie pracują agenci Putina? / fot. 123RF/PICSEL


Wojna informacyjna czy propaganda?
Wojna informacyjna trwa w polskiej i międzynarodowej sieci internetowej od wielu miesięcy. O tym fakcie informują coraz częściej zagraniczne i krajowe media. Taki stan rzeczy jest zauważalny niemal codziennie w krajowym internecie.
Autor miesza. Faktycznie trwa wojna informacyjna zachodu wymierzona w Polaków, ta wojna to dezinformacja.


Kampania dezinformacyjna Kremla, wojna psychologiczna poprzez stosowanie nowoczesnych technik psychologicznych nasila się z dnia na dzień głównie w związku ze zbrojnym atakiem Rosji na Ukrainę.
Każdy niemal nośnik informacyjny jest natychmiast infekowany przez zwolenników Putina - chociaż to jest to samo. Zwolennicy polityki i strategii wojny płynącej z Rosji używają do swego działania oficjalnych witryn internetowych np. RussiaToday lub działają oficjalnie za pośrednictwem wewnętrznych rosyjskich stacji radiowych i telewizyjnych.

Tu w Polsce, na polskojęzycznych stronach? Gdzie???



Dlaczego w sieci trwa wojna
Największą skuteczność takiego propagandowego działania, jak podają media amerykańskie osiągają jednak dziennikarze będący zwolennikami Rosji wspierający politykę Rosji i Putina. To są oficjalnie zatrudnieni dziennikarze z rosyjskich mediów oraz agentura głęboko zakonspirowana. To jest oczywiście świadoma agentura Kremla otrzymująca za swoje działanie konkretne pieniądze liczone w dolarach.
Patrz, w dolarach się rozliczają..


Polscy pseudo narodowi dziennikarze pobierający wynagrodzenie z Moskwy – a tak się dzieje od dawna, co ujawnia nasza krajowa prasa prawicowa, choćby nezależna.pl – negują w swoich wystąpieniach i komentarzach np. stosunki polsko – ukraińskie poprzez podgrzewanie wzajemnej historycznej nienawiści między Polakami a Ukraińcami, zaniżają systemobronny państwa polskiego, możliwości i systemy obronne Polski, podkreślają za najważniejsze tylko powiązania gospodarcze Polski z Rosją i straty a wręcz bankructwo Polski po zaostrzeniu się wzajemnych relacji politycznych i gospodarczych między tymi państwami itp.

Zachodnia agentura prowadząc wojnę informacyjną z Polakami stosuje różne chwyty, np. neguje w swoich wystąpieniach i komentarzach np. stosunki polsko – rosyjskie poprzez podgrzewanie wzajemnej historycznej nienawiści między Polakami a Rosjanami, zawyża system obronny państwa polskiego, możliwości i systemy obronne Polski, podkreślają za najważniejsze tylko powiązania społeczne Polski z Ukrainą i straty a wręcz bankructwo Ukrainy po zaostrzeniu się wzajemnych relacji politycznych i gospodarczych między tymi państwami itp.

To oczywiście satyra z mojej strony, ale i rzeczywistość.
 
Zwracam uwagę na wyrażenia podkreślone na czerwono - są nie po polsku, w zasadzie sprawia to, że cały ten zapis jest wyłącznie bełkotem, ostatnie dwie linijki to już czysty bełkot bez ładu i składu.

Zakładam, że to bełkot celowy.

Do bełkotu nie można się przyczepić, że zawiera kłamstwa, taka to już natura bełkotu.


Jak ktoś jest niemądry i nie potrafi czytać ze zrozumieniem, to sam jest sobie winien, że bełkot uważa za sensowna wypowiedź i się do niej (ewentualnie) stosuje.
Zwraca uwagę zwrot "między tymi państwami", jakby to pisała osoba nie z Polski, nie Polak.



Internet stał się prawdziwym polem walki na świecie pomiędzy zwolennikami i agentami Kremla – nie wstydźmy się ich tak nazywać - ponieważ za tę działalność biorą jak już wspomniałem pieniądze w dolarach (fakty te ujawnia i przytacza konktretne nazwiska portal internetowy niezalezna.pl), a społeczeństwami państw będących przeciwnikiem tej kremlowskiej polityki agresji i wojny, gospodarki czy innych ekspansywnych poczynań i interesów Rosji.
Propaganda.


Sposób działania agentury Kremla
Metoda takiego agenturalnego działania jest prosta, wrogowie Polski, agentura Rosji organizują się w grupy internautów w sieci i poprzez napisane przez nich artykuły i komentarze przeplatane wzajemnie osłabiają i gloryfikują rzetelnośc i wiarygodność mediów polskich i przekazywanych przez nie informacji codziennych – to po pierwsze, po drugie czynią starania, by ograniczyć zasięg działania tych mediów, w tym portali internetowych, poprzez ich ośmieszanie i wyszydzanie, co powoduje zmniejszenie poczytności i zainteresowania nimi czytelników, widzów czy słuchaczy.

Tak właśnie postępuje zachodnia agentura, piszę o tym od kilku lat, jak widać osoba, która napisała artykuł potrafi opisać metody agenturalne, dlaczego więc dopiero teraz takieopisuje, a wcześniej tego nie robiła?
Moim zdaniem jest to agresywna propaganda antyrosyjska, mająca nastraszyć społeczeństwo polskie i wrogo nastawić do Rosji, widać jak na dłoni, że celem zachodniej agentury jest napuścić Polaków na Rosjan.
 
Zachodnia agentura chce, aby w przypadku agresji Rosji (zobacz poprzednie dwa moje artykuły) Polacy w sposób zdecydowany chwycili za broń - bez przygotowania wojskowego, bo zostało wcześniej rozwalone, bez armii, bez sprzętu mamy stawić czoło agresji potężnej armii rosyjskiej -to misja samobójcza.

I tego oczekują po nas anglicy (tradycyjnie), niemcy (tradycyjnie) i amerykanie (tradycyjnie).


Jest to faktyczna, konkretna brutalna i wojna informacyjna i dezinformacyjna wchodząca w zakres wojny psychologicznej. Agenci Kremla skupieni w określonych grupach negują wszystkoco Polska racja stanu przedstawia swoim czytelnikom. Powszechnie i sukcesywnie agentura Moskwy zniechęca Polaków do jakiejkolwiek oznak obrony swego kraju udowadniając iż nasz kraj nie ma szans w takim starciu z siłami zbrojnymi Federacji Rosji.

"Jest to faktyczna, konkretna brutalna i wojna informacyjna i dezinformacyjna wchodząca w zakres wojny psychologicznej." - to drugi taki tekst opisujący wojnę informacyjną jaki przeczytałem na tzw. ogólnopolskim portalu. Pierwszy przeczytałem WCZORAJ na tym samym portalu.

Widać są w Polsce ludzie, którzy wiedzą doskonale na czym to polega - ale nie likwidują takich działań, jak te które opisałem w Werwolfie. Dlaczego??

Odpowiedź w tekście WERWOLF.

"co Polska racja stanu przedstawia swoim czytelnikom." - ZNOWU CELOWY BEŁKOT.



Na początku artykułu napisano: Autor:Tezeusz Tezeusz (zredagowany przez: Magda Głowala-Habel)

Taki wytrych, jakby co, to google tłumacz źle przetłumaczył??

"udowadniając iż nasz kraj nie ma szans w takim starciu z siłami zbrojnymi Federacji Rosji."
 Słowo "udowadniając" jest precyzyjne - nie mamy szans z Rosją i to jest udowodnione.
 To nie to samo co napisać" dowodzą, że..." albo: "kłamliwie dowodzą, że..."
Autor wcale nie zaprzecza w tym zdaniu.

Nie trzeba być agenturą rosyjską, aby pisać takie rzeczy, to jest po prostu zdrowy rozsądek, nie należy wchodzić do jaskini i prać niedźwiedzia po pysku, bo to samobójstwo.

Ja nikogo do samobójstwa nie namawiam, a wręcz odradzam.

I ostrzegam przed tymi, którzy do samobójstwa namawiają.


Wielu aktywnych już agentów Rosji publikuje swoje artykuły zniechęcające do popierania polityki naszej ojczyzny - Polski na arenie międzynarodowej w tym działań w strukturach NATO np. wspierając Ukrainę w walce o demokrację i zachodni kierunek rozwoju. Powoli agentura Putina zaczyna zniechęcać szczególnie młodzież Polską do zainteresowania sprawami swego kraju w zakresie jego obrony.

"do popierania polityki naszej ojczyzny - Polski"
Polak nie podkreśla, że nasza ojczyzna to Polska, bo to oczywiste, stosuje się albo "ojczyzna", albo "Polska", mam coraz więcej wątpliwości co do narodowości osoby, ktora to napisała.
Chodzi pewnie o wzbudzeni uczuć patriotycznych.

Przecież to w strukturach NATO doszło do rozbrojenia Polski, za komuny mieliśmy 350 tyś. armię, sam gen. Skrzypczak stwierdził, że nie mamy z nimi szans, o co chodzi w tym artykule?

Wydaje mi się, że autor każdego, kto jest przeciwny wojnie nazywa agentem Rosji.


A WIĘC JEST TO PROPAGANDA WOJENNA.

Wojna na kontynencie jest to tradycyjna metoda brytyjczyków - 

"oni się zabijają, niszczą swoje miasta i fabryki, a my zarabiamy, bo sprzedajemy im to, czego nie mają".
Brytyjczycy również przyczynili się do pierwszego rozbioru Polski.


Metoda działania agentury Rosji wyspecjalizowanej w swoim działaniu od wielu lat jest prosta i znana od wieków: to przekłamywanie rzeczywistości, ośmieszanie, zniechęcanie, apatia, strach itp.
Przykłady takich działań znajdziemy już w całym interenecie, wystarczy przeczytać choćby np. i w Interii360 niektóre artykuły i komentarze, i wszystko staje się jasne.
Ale to nie żarty, to prawdziwa i autentyczna wojna propagandowa - nasila się ona z dnia na dzień i jest prowadzona i kierowana z Kremla, jest groźna a to już nie są żarty.

Dlaczego autor nic nie napisze o tekście Werwolf?


Takie działania agentury Kremla, jak twierdzą prawnicy, wypełniają znamiona Kodeksu Karnego, a nikt w sieci nie jest bezimienny i nie moze czuć się  bezkarny za takie wrogie   działanie przeciwko Polsce.

Wojna informacyjna ma to do siebie, że nie można jej udowodnić, co opisałem min. w  Werwolfie. Nawet sabotaż jest ciężko udowodnić. Tak więc "Takie" działania, jakie opisuje autor, są nie do udowodnienia. 

Po co więc pisać o prokuratorach i KK?

Czyżby chodziło o zastraszenie, aby nie przeciwstawiać się pro-wojennej retoryce zachodniej agentury piszącej w polskojęzycznym internecie?



Oczywiście wielu zwolenników Putina i Rosji zaraz się oburzy na ten artykuł i zleci się do niego z komentarzami, lecz o to właśnie chodzi – zapraszam - ujawniajcie się czym szybciej tym lepiej!
A co sądzą o tym polscy patrioci?

Ostatnie zdanie ma sugerować, że autor tekstu jest patriotą?
Nikt nie używa takiego języka.

Mi to wygląda na obcojęzyczny wpis anonimowego Tezeusza, przetłumaczony - "zredagowany" - przez Panią Magdę Głowala-Hebel.




Wczoraj zresztą na tym portalu czytałem inny tekst, w którym o dziwo było o wojnie informacyjnej.
Wywiad z dr hab. Norbertem Maliszewskim z Uniwersytetu Warszawskiego.


Norbert Maliszewski: - Ten konflikt ma bardzo silny charakter propagandowy. Od samego początku prezydent Rosji Władimir Putin stosuje technikę dobrze znaną z podręczników propagandzisty, którą nazywa się "drzwiami w twarz". Polega to na tym, że stara się jak najwięcej osiągnąć do momentu, w którym uzyska stanowczą odpowiedź.

- Mamy przy tymklasyczne strategie dezinformacji. Tajemnicą poliszynela jest to, że na Krymie działają wojska rosyjskie; tajemnicą poliszynela jest to, że różnego rodzaju manifestacje na wschodniej Ukrainie są inspirowane z zewnątrz. Otrzymujemy jednak inne komunikaty ze strony rosyjskiej.

- Po drugie, mamy tworzenie tzw. huśtawki emocji. Na przykład premier Miedwiediew rozmawia z premierem Jaceniukiem, w sposób który powoduje, że Jaceniuk ma wrażenie, że jakieś porozumienie jest możliwe, a równocześnie jednostki ukraińskie obecne na Krymie dostają "ostateczne ultimatum". I tak się dzieje co chwila.

- Tak działała propaganda czasów Hitlera we Francji. Gdy Niemcy zajmowali Francję, wysyłano sprzeczne komunikaty - były informacje i pozytywne, i negatywne. A ta huśtawka emocji powodowała, że ludzie nie wiedzieli, co myśleć. Byli bardziej ulegli, zdezorientowani i skłonni do poszukiwania rozwiązań kompromisowych.
Obudzili się w kraju okupowanym przez nazistowskie Niemcy.


Ja pierdzielę, a ja głupi myślałem, że Amerykę odkryłem, kiedy pisałem Werwolfa.
Oni wszystko wiedzą.
Dlaczego tej wiedzy nie stosują w życiu??

Odpowiedź w tekście WERWOLF.

"Obudzili się w kraju okupowanym przez nazistowskie Niemcy."
To o nas??



- Dobry jest Putin, który oswobadza Rosjan. Te konferencje Putina, które powodowały, że w Polsce mieliśmy poczucie, iż stracił kontakt z rzeczywistością, to była produkcja na rynek wewnętrzny. Były to komunikaty kierowane do Rosjan i przede wszystkim na Krym: Jest zagrożenie, są źli ludzie z Kijowa, którzy są niebezpieczni, a my stajemy z wami po dobrej stronie.
- To druga strona jest tym złym, przewrót ukraiński był faszystowski, a rząd po Majdanie to faszyści - to się sprzedaje. I to w jakiś sposób działa, bo sondaże w Rosji wykazują teraz rekordowe poparcie dla Putina.
- Cały ten mechanizm widać dobrze na tym plakacie przed referendum na Krymie, gdzie z jednej strony mamy Rosję a z drugiej - swastykę. I mówi się ludziom: wybierajcie.


Czytaj więcej na http://fakty.interia.pl/raport-zamieszki-na-ukrainie/opinie/news-maliszewski-konflikt-na-krymie-ma-bardzo-silny-wymiar-propag,nId,1357423?utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox

- Dobry jest Putin, który oswobadza Rosjan. Te konferencje Putina, które powodowały, że w Polsce mieliśmy poczucie, iż stracił kontakt z rzeczywistością, to była produkcja na rynek wewnętrzny. Były to komunikaty kierowane do Rosjan i przede wszystkim na Krym: Jest zagrożenie, są źli ludzie z Kijowa, którzy są niebezpieczni, a my stajemy z wami po dobrej stronie.
- To druga strona jest tym złym, przewrót ukraiński był faszystowski, a rząd po Majdanie to faszyści - to się sprzedaje. I to w jakiś sposób działa, bo sondaże w Rosji wykazują teraz rekordowe poparcie dla Putina.
- Cały ten mechanizm widać dobrze na tym plakacie przed referendum na Krymie, gdzie z jednej strony mamy Rosję a z drugiej - swastykę. I mówi się ludziom: wybierajcie.

Dokładnie tak robi Werwolf.


- Sposobem na poradzenie sobie z takim przeciwnikiem jest określić go jako radykała, rusofoba; nadać mu taką motywację, która by sprawiała, że głos Polaków przestanie się liczyć, bo będzie miało wiarygodny. Dlatego nawoływania, żeby tworzyć koalicję, żebyśmy nie byli jako Polacy jedynym rzecznikiem sankcji dla Rosji, są jak najbardziej w tym kontekście wskazane.
dr hab. Norbert Maliszewski z Uniwersytetu Warszawskiego

Czytaj więcej na http://fakty.interia.pl/raport-zamieszki-na-ukrainie/opinie/news-maliszewski-konflikt-na-krymie-ma-bardzo-silny-wymiar-propag,nId,1357423?utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=fire



A WIĘC WYCHODZI NA TO, ŻE BARDZO IM ZALEŻY, ABY WYBUCHAŁA WOJNA I ŻEBY POLACY POSZLI NA RZEŹ.






Biznesmeni.




http://interia360.pl/moim-zdaniem/artykul/w-sieci-trwa-wojna,67107
http://fakty.interia.pl/raport-zamieszki-na-ukrainie/opinie/news-maliszewski-konflikt-na-krymie-ma-bardzo-silny-wymiar-propag,nId,1357423



Gen. Skrzypczak: "Rosjanie w 3 dni w Warszawie"





Nie w trzy dni, tylko W 3 GODZINY



Rano w kiosku zauważylem pierwszą stronę tabloida z cytatem Skrzypczaka.
Jak to się dzieje, że zawodowy wojskowy nie wie (i nie przejmuje się), że za taki bezwład obronny państwa w warunkach wojny należy się sąd polowy?



Wojsko polskie na tarczy

Artur Bilski
Autor  jest  komandorem  porucznikiem  rezerwy,  absolwentem  Wydziału  Bezpieczeństwa  Międzynarodowego  Nava l Postgraduate  School  w  Monterey.  Był oficerem  Naczelnego  Dowództwa  Sojuszniczych  Sił  NATO  w  Europie.

W 15. rocznicę naszego przystąpienia do NATO zobaczyliśmy, że konflikt zbrojny jest realny. Prawdopodobny jest na przykład scenariusz ataku rakietowego, gdyby sytuacja na Ukrainie wymknęła się spod kontroli, a Polska samotnie zaangażowała się w pomoc dla Kijowa.

Kryzys ukraiński pokazuje wyraźnie, że ogłoszona w zeszłym roku przez rząd strategia odstraszania „Polskie kły” okazuje się dzisiaj żałosną, medialną wydmuszką, a siły zbrojne są w rzeczywistości militarnym karłem. Polska właściwie w ciągu jednego dnia może zostać powalona na kolana nagłym atakiem rakietowym, na który nie mamy możliwości odpowiedzieć. Przyczyną jest całkowicie przestarzały system obrony powietrznej, który nie byłby w stanie zapobiec rosyjskiemu uderzeniu.

Nie ma bowiem technologicznego potencjału do zwalczania dominujących na współczesnym polu walki rodzajów środków napadu powietrznego takich jak rakiety balistyczne oraz manewrujące i będzie musiał zostać wycofany w ciągu kilku lat. Ukraiński kryzys ujawnia ponadto, że wojsko nie tylko nie ma żadnych „kłów” i realnie nie mamy czym odstraszać Rosjan, ale co gorsza nie mamy się czym bronić w sytuacji rakietowego szantażu. Rosjanie mają świadomość tego, jak groźna może być dla nich broń rakietowa. Nie dziwi więc, że na Ukrainie rosyjskie siły specjalne w pierwszym rzędzie opanowały teren ukraińskich dywizjonów artyleryjsko-rakietowych w Sewastopolu.
Rosjanie po obnażającej ich słabości wojnie z Gruzją nie próżnowali i przebudowali swoje siły przez ostatnie lata pod kątem prowadzenia krótkotrwałych działań bojowych o wysokiej intensywności.
Według Andrzeja Wilka z Ośrodka Studiów Wschodnich armia rosyjska po latach konsekwentnych reform i intensywnych ćwiczeń obejmujących cały kraj oraz tysiące żołnierzy w sporej części znajduje się w dwutygodniowej gotowości bojowej i dysponuje zdolnościami do przeprowadzenia skrytych przygotowań do realizacji operacji powietrzno-lądowo-morskich na całym swoim terytorium, a także zaskakujących uderzeń rakietowych.

Końcowym efektem przebudowy rosyjskich sił zbrojnych były lipcowe ćwiczenia w 2013 r., największe od czasów Związku Sowieckiego, w których udział wzięło 160 tys. żołnierzy, 5 tys. czołgów, 130 samolotów bojowych i kilkadziesiąt okrętów. Manewry toczyły się na terytorium obejmującym kilka stref czasowych, stanowią część planu obliczonego na poprawę mobilności wojsk. Niektóre jednostki zostały wysłane w miejsca odległe o tysiące kilometrów od swoich baz. Komandosi zostali przewiezieni samolotami transportowymi, a niektóre oddziały przetransportowano na Sachalin promami, pod silną eskortą okrętów i myśliwców W dodatku w ciągu ostatnich dni siły zbrojne Rosji odbyły kilka niezapowiedzianych, demonstracyjnych manewrów wojskowych, co potwierdza informacje o wysokiej gotowości bojowej.

MINISTER ŻARTUJE
W kategoriach humorystycznych należy więc odczytywać zapewnienia ministra obrony narodowej Tomasza Siemoniaka o tym, że polska armia nie jest w stanie wzmożonej aktywności.

Nie jest, bo być nie może. Ze względów organizacyjnych bowiem znajduje się w rozsypce.


Niestety, wizjonerstwo naszego MON i generałów w kwestii potrzeb armii ogranicza się głównie do walki o stołki oraz tworzenia nowych struktur administracyjnych, jak choćby obecna reforma struktury dowodzenia, która miała sprawnie funkcjonować już od 1 stycznia br. Przypomnijmy, że ustawa o nowym systemie dowodzenia została podpisana 22 lipca 2013 r., w dniu 12 sierpnia 2013 r. rozpoczęła działalność Grupa Organizacyjna Dowództwa Generalnego, a inauguracja dowództwa nastąpiła 3 stycznia 2014 r.

Osiągnięcie zdolności dowództwa do działania i jej sprawdzenie planuje się dopiero na koniec 2014 r. Okazuje się, że były szef sztabu gen. Mieczysław Cieniuch miał rację, kiedy ostrzegał, iż reforma skończy się chaosem, co w sytuacji zagrożenia płynącego ze Wschodu budzi grozę. Jest to bowiem idealny moment na rosyjskie uderzenie.

Dowodem na to, że polska armia jest gotowa do działań, mogłyby być niezapowiedziane, duże ćwiczenia w całym kraju z dyslokacją uzbrojenia i sprzętu, tak jak to robią Rosjanie. Czy MON jest jednak w stanie z dnia na dzień zorganizować ćwiczenia, które miałyby również charakter uspokajający dla społeczeństwa? Według emerytowanego gen. Piotra Makarewicza, byłego szefa Departamentu Kontroli MON, przeprowadzenie w polskiej armii takich ćwiczeń nie jest niestety w naszych warunkach możliwe. Po pierwsze, niczego nie uda się zmobilizować, po drugie, ocena, jeżeli miałaby być rzetelna, byłaby jedna - niedostateczna. Po trzecie, o takiej ocenie nikt nie chce słyszeć, a więc takimi sprawdzianami nikt nie jest zainteresowany i w związku z tym ich nie będzie. „Jako były oceniający zdolność bojową naszego wojska powiem krótko - nie ma teraz w Wojsku Polskim oddziału, który by przeszedł pozytywnie taką weryfikację, jaką swojej armii zafundowało kierownictwo Federacji Rosyjskiej" - pisze na swoim blogu gen. Makarewicz.

POLSKA SIŁA TKWI W KOLEKTYWNEJ OBRONIE
Dlatego Polska, gdyby nie NATO i nasza integracja ze strukturami europejskimi, byłaby dla Rosji łatwym oraz bezbronnym celem. Rosyjskie rakiety zagrażają bowiem naszym elektrowniom, rafineriom, lotniskom i strategicznym zakładom, choćby budującemu się terminalowi gazowemu w Świnoujściu. Dzisiaj wprawdzie mamy na papierze art. 5 traktatu waszyngtońskiego o wzajemnej pomocy w razie zagrożenia, ale nie oznacza on automatycznego wsparcia wojskowego, które poprzedzają konsultacje. W tej sytuacji musimy liczyć na wsparcie sojuszu, który dopiero jednak integruje w jedną całość kolektywną obronę powietrzną krajów członkowskich. Według Andersa Fogha Rasmussena, sekretarza generalnego NATO, wszystkie elementy tarczy z poszczególnych krajów - zarówno morskie, jak i lądowe będzie spajać zaawansowany technologicznie system dowodzenia oraz kontroli w bazie w Rammstein w Niemczech. System ten już teraz może połączyć sieć radarów, satelitów i pocisków przechwytujących w celu obrony przed atakiem rakietowym, a możliwości te będą rozwijane i udoskonalane z każdym kolejnym rokiem.

Potwierdzeniem sytuacji zagrożenia scenariuszem rakietowym była przeprowadzona w ubiegłym tygodniu próba rakietowa międzykontynentalnego pocisku balistycznego Topol. Wystrzelono go z poligonu wojskowego Kapustin Jar na południu Rosji, w rejonie Astrachania o godz. 22.10 czasu lokalnego z bazy Strategicznych Wojsk Rakietowych, położonej 450 km na wschód od granicy z Ukrainą. Ćwiczebna bojowa część rakiety z przewidzianą dokładnością uderzyła w umowny cel na poligonie Sary-Szagan w Kazachstanie. Topol-M jest uznawany za najbardziej precyzyjny pocisk międzykontynentalny na świecie. Ma masę startową 47 ton i długość 23 metrów. Rozpędza się do prędkości ponad 7 km/s, czyli ponad 25 tys. km/godz.
Oznacza to, że pocisk może trafić w cel położony nawet 10 tys. km od miejsca startu po niespełna 30 minutach.

Remedium na taki scenariusz rakietowego szantażu miała być dla Polski amerykańska tarcza antyrakietowa. Warto przypomnieć, że zgoda na budowę jej elementów (wyrzutni rakiet antybalistycznych) w Redzikowie była apogeum polityki budowania strategicznego sojuszu z USA. Nasza obrona nie była tutaj priorytetem dla Waszyngtonu. Liczyliśmy jednak, że Amerykanie mając swoje instalacje wojskowe na terenie Polski, w razie zagrożenia będą skutecznie bronić naszego kraju, w tym przestrzeni powietrznej. Amerykanie mieli również pomóc w modernizacji polskich sił zbrojnych. Niestety, żadnego z tych celów nie udało się zrealizować.

CO Z TĄ TARCZĄ?

Równie istotne było dla nas twarde przesłanie polityczne, jakie niosło ze sobą zainstalowanie u nas tarczy. Mówiliśmy wtedy Moskwie: jesteśmy od was niezależni i chcemy być dla was równorzędnymi partnerami, bo mamy amerykański parasol wojskowy. Wysyłaliśmy też sygnał Europie o naszych uprzywilejowanych relacjach z Waszyngtonem i domagaliśmy się uznania nas za lidera w Europie Środkowej. „Polski kryzys rakietowy" wywołał stan napięcia pomiędzy USA a Rosją. Niestety, wciągnięta w tę grę została również Warszawa. Dyplomatyczna gra i eskalacja gróźb wobec Polski zaczęła się na wysokim szczeblu wojskowym. Zastępca szefa Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Rosji gen. Anatolij Nogowicyn ostrzegł: „Polska, przyjmując elementy tarczy antyrakietowej, sama robi z siebie cel ataku głowic atomowych". Dodał także, że tego typu instalacje zawsze znajdują się wśród celów niszczonych na początku przez drugą stronę.

Polskie lotnictwo do obrony naszej przestrzeni powietrznej dysponuje 48 samolotami F-16C, którym jednak brakuje uzbrojenia rakietowego dalekiego zasięgu (do 300 km]. Resort obrony narodowej chce zwiększyć możliwości bojowe jastrzębi, wyposażając je w pociski manewrujące, ale to potrwa. Obecnie podstawowym uzbrojeniem polskich F-16, poza 20-milimetrowym działkiem, są rakiety powietrze-powietrze średniego zasięgu (do 75 km).

To za mało. Obecnie minimum takich samolotów do zapewnienia bezpieczeństwa kraju ocenia się na 120-160 km. Samoloty te mogą jednak zostać szybko zniszczone w wyniku zaskakującego ataku rakietowego. Nad polskim niebem zamiast tarczy mamy bowiem wielką dziurę.
Sytuacja taka to oczywiste pokłosie mylnie formułowanych strategii. Prowadzenie przez lata polityki rozwijania armii w oparciu o misje ekspedycyjne ostatecznie zakończyło się katastrofą techniczną w armii i technologicznym zacofaniem zbrojeniówki, która dzisiaj nie jest w stanie zaspokoić potrzeb armii związanych z nowoczesnym sprzętem. Dlatego polski MON obiecuje wojsku gigantyczne zakupy uzbrojenia w ciągu najbliższych 10 lat na kwotę ponad 130 mld zł, w tym nowoczesny system obrony polskiego nieba pod roboczą nazwą „tarcza antyrakietowa".

POLSKA SAMOTNA I BEZBRONNA
Abstrahując od tego, czy takie wydatki są realne czy nie, zapowiadane programy zbrojeniowe pozwalają nam jednak uświadomić sobie, jaka jest skala zaniedbań w armii. Brakuje wszystkiego, począwszy od nowoczesnej Marynarki Wojennej, uzbrojenia dla F-16, a skończywszy na bojowych wozach piechoty czy uzbrojeniu pancernym.
Niewątpliwie jednak kluczowy jest brak nowoczesnej technologii rakietowej, którą to powinniśmy wynegocjować od Amerykanów w zamian za udział w kampanii irackiej. Tę technologię już dawno powinien wdrożyć polski przemysł i wyposażać w rakiety nasze siły zbrojne. Niestety, gotowe i bardzo drogie produkty kupujemy od Szwedów, Norwegów oraz Amerykanów
Okazuje się, że na przestrzeni ostatnich lat nie było wśród generałów nikogo, kto postawiłby sprawę takiego kluczowego uzbrojenia dla armii na ostrzu noża. Przez lata bowiem w zamian za środki na kształtowanie struktury armii wysoka biurokracja wojskowa generowała z olbrzymim wysiłkiem finansowym i organizacyjnym niewielkie - z wojskowego punktu widzenia - kontyngenty na potrzeby misji, które miały umocnić nasz sojusz ze Stanami Zjednoczonymi i przerzucić na Waszyngton odpowiedzialność za nasze bezpieczeństwo. Stąd zupełny zanik odpowiedzialności za brak gotowości bojowej armii. Dlatego Polska na tej geopolitycznej środkowoeuropejskiej mapie wygląda niestety samotnie oraz bezbronnie w porównaniu z armią, która przez ostatnie 20 lat miała strategię od Sasa do Lasa i nie jest nieprzygotowana do żadnych poważnych działań bez długotrwałych, wielomiesięcznych przygotowań, a także sojuszniczego wsparcia.

Paradoksalnie cała nadzieja w ukraińskim kryzysie. Wydaje się, że zostanie rozwiązany narzędziami politycznymi.
Z pewnością jednak ten kryzys wymusi na krajach europejskich NATO dalszą integrację struktur wojskowych, a co za tym idzie - konieczną unifikację uzbrojenia, a także konsolidację przemysłu zbrojeniowego.



Pocisk może trafić w cel położony nawet 10 tys. km od miejsca startu po niespełna 30 minutach.

Kilka rakiet z obwodu Królewieckiego i po 3 minutach nie ma ani żondu warszawskiego, ani "dowódctwa" wojsk.

Za 3 godziny Szojgu przyjmuje kapitulację na Placu Zamkowym w Warszawie.

A NATO nawet nie pierdnie.


Oczywiście Topol to broń nuklearna i Rosjanie mają ich PRAWDOPODOBNIE ok. 50 sztuk.
Ale czyż nie ma innej równie skutecznej i szybkiej rakiety z ładunkiem konwencjonalnym?


W tą niedzielę 16-ego marca na Krymie odbędą się wybory - za przyłączeniem do Rosji lub przeciw.
Według Andrzeja Wilka z Ośrodka Studiów Wschodnich armia rosyjska po latach konsekwentnych reform i intensywnych ćwiczeń obejmujących cały kraj oraz tysiące żołnierzy w sporej części znajduje się w dwutygodniowej gotowości bojowej i dysponuje zdolnościami do przeprowadzenia skrytych przygotowań do realizacji operacji powietrzno-lądowo-morskich na całym swoim terytorium, a także zaskakujących uderzeń rakietowych.

Ofensywa rosyjska we wschodniej Ukrainie możliwa w ciągu 2 tygodni od dzisiaj.






Porównanie NATO - Rosja.







http://dorzeczy.pl/wojsko-polskie-na-tarczy/
http://wpolityce.pl/wydarzenia/76376-gen-skrzypczak-kresli-cza-rosjanie-uderza-jednoczesnie-z-kaliningradu-bialorusi-i-ukrainy-bez-reakcji-nato-w-trzy-dni-beda-w-warszawie?utm_source=feedburner&utm_medium=feed&utm_campaign=Feed%3A+wPolitycepl+%28Najnowsze+informacje+wPolityce.pl%29



KOMENTARZE

  • Ruskie za trzy dni w Warszawie?
    Ja lubie ruskie i żądam ich na jutro. Zwłaszcza, że to piątek.

    PS. Jak "polski" rząd nie włoży łapy miedzy drzwi - to te ruskie nie bedą miały po co tu wchodzić.
  • Wojska amerykańskie w Polsce, mogą najwyżej...
    pilnowac interesów obcych korporacji eksploatujących nasz Kraj
  • @Krzysztof J. Wojtas 23:01:23
    A nie tak dawno mówiło się : "ruskie wyszli, leniwe są "
  • We współczesnym swiecie są dwa sposoby na odstraszenie ewentualnego agresora
    Pierwszy to groźba użycia arsenału broni masowego rażenia na terytorum agresora.
    Polska niestety nie dysponuje tego rodzaju uzbrojeniem.

    Drugi sposób to zapewnienie agresorowi kąpieli w jego własnej krwi.
    Do tego potrzebna jest masowa dobrze wyszkolona i uzbrojona Obrona Terytorialna.

    Niestety żadna siła polityczna w Polsce nie dopuści do powołania OT na wzór szwajcarski.
    PO - bo jest agenturą niemiecką,
    PIS - bo jest agenturą syjonistyczną,
    SLD - bo jest agenturą kremlowską,
    Tfuj Ruch - bo jest agenturą masońsko - satanistyczną,
    PSL - bo jest hołotą o lepkich rączkach, dającą dupy każdemu kto zapłaci.