Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

Wszystkie posty spełniające kryteria zapytania gdańsk, posortowane według trafności. Sortuj według daty Pokaż wszystkie posty
Wszystkie posty spełniające kryteria zapytania gdańsk, posortowane według trafności. Sortuj według daty Pokaż wszystkie posty

czwartek, 2 lutego 2017

Zamiast Wolnego Miasta Gdańska żądamy używania rozumu




Zamiast Wolnego Miasta Gdańska żądamy używania rozumu 

 

 

Tytuł w  pewnym sensie, przynajmniej werbalnym, nawiązuje do artykułu na Niepoprawnych.pl zatytułowanego:  Żądamy Wolnego Miasta Gdańsk. Spodziewać się można, że któryś z kolei głos demokratyczny odezwie się w sprawie przywrócenia Generalnego Gubernatorstwa – jak demokracja, to demokracja – wszystkie chwyty dozwolone.    Z autorem  podpisującym się: jazgdyni zgadzam się w stu procentach i zamiast komentować poruszony przezeń problem po prostu odsyłam do jego tekstu, który warto przeczytać, by nie lekceważyć takich idiotycznych pomysłów, jakie niektórym rodzimym gangsterom chodzą po głowie. Czy aby tylko rodzimym, to pytanie? A następne pytanie, czy pozostawiono by im zagarnięte łupy, gdyby znowu na tablicy przed miastem widniał napis: Freie Stadt Danzig. A gdyby udało się urwać jeszcze kawał Polski, to mogliby nawet napisać Freistaat Danzig.  Pamiętać trzeba, że złodziej, jak już raz zacznie kraść, to zamiast resztek zdrowego rozsądku pozostaje mu już tylko pazerność, nawet gdyby miał się tym co pochłania udławić. Wiadomo o kim mowa. Ale wiadomo też, jaką Gdańsk – ów Freie Stadt Danzig – rolę spełnił w naszej historii, dlatego łapy precz od tego tematu. Nie wątpię, że władze nasze zareagują na każdą głupotę w tym względzie.
            Jeśli już jesteśmy przy, nazwijmy to mniej precyzyjnie, nazewnictwie, choć to coś znacznie więcej, to zwróćmy uwagę inny nonsens, niegdyś zaplanowany, bo w czasie PRL o Niemcach, jako zbrodniarzach wojennych nie mówiło się. Zbrodniarzami byli naziści, a Niemcy byli wszakże też w NRD, czyż można było ich nazywać zbrodniarzami wojennymi? A więc, kiedy chciałem w czasie PRL dać tytuł książce: Życie religijne w Polsce  w czasie okupacji niemieckiej,  cenzura zażyczyła sobie, żeby było: w hitlerowskiej. Cóż było robić? Obecnie, kiedy pewne lobbies, jakie nie wspomnę, bo zaraz przykleją mi wizytówką anty…, współpracują nad ukuciem takich pojęć w odniesieniu do holocaustu i wojny, jak bystanders and perpetrators (gapie i sprawcy) w odniesieniu do Polaków, których w czasie wojny zginęło też ponad 3 miliony, w tym ileś tam tysięcy za ratowanie Ż
ydów, niektórzy nasi idioci (jak inaczej ich nazwać?) publicznie domagają się, żeby nie mówić o zbrodniach Niemców, bo rzekomo popełniali je naziści. I taki facet był rzecznikiem jakieś partii, ale w końcu, jaka partia taki rzecznik. Można by te idiotyzmu tylko wykpić, bo prowadzenie w tej materii rzeczowej dyskusji jest zbyt wielkim upokorzeniem dla każdego jako tako rozgarniętego człowieka. Ale ludzie, w dodatku dopuszczani z takimi bredniami do mediów, ba, nawet do sejmu, to w końcu coś bardzo szkodliwego dla wizerunku Polski i Polaków. Nawet Niemcy, ci którzy celowo pracują nad zepchnięciem na Polskę odpowiedzialność za wojnę, w duchu śmieją się  z tych „bornierte Polen – ograniczonych, głupich Polaków, którzy sami dostarczają im na siebie amunicji. Nie wiem na ile takie usługi są wynagradzane, czy w ogóle, ale niezależnie od tego, z tymi ludźmi nie prowadzi się dyskusji, ale po prostu robi się, jak kiedyś robiono z durnym uczniakiem, którego sadzano do oślej ławki. To jedno. A więc nie: hitlerowski, nie nazizm, w doniesieniu do zbrodni wojennych. Były po prostu niemieckie.  Do 1945 r. w NSDAP było oko. 8.5 miliona członków, to było około 10 % ludności Niemiec. A więc to zwykli Niemcy popierali Hitlera i robili wszystko, co im rozkazał, narodowi socjaliści byli wśród nich.
            Jest jeszcze trzeci problem, który coraz bardziej „staje na głowie”, tzn. przedstawiany jest w krzywym zwierciadle. Dlaczego? Trudno dociec, choć można mieć różne przypuszczenia. To coś takiego, jak z tym nazizmem. Chodzi o udział Polaków w siłach zbrojnych III Rzeszy. Było ich chyba coś około 400 tys. Pytanie, jak tam trafili? W rozmaity sposób. Ale ryczałtem sądzić, że jako Polacy zostali zmuszeni do służby wojskowej jest fałszem od początku do końca. Mogło tak być na Śląsku, choć i tu trzeba sprawę traktować indywidualnie.  Takich „stockpolen”, albo,  jak ich nazywano „nationalpolen” raczej  nie brano, gdyż był to element niepewny. Nie chcę wchodzić w szczegóły, gdy chodzi o praktyki tam stosowane. Gdy chodzi o Freie Stadt Danzig, sprawa była jasna. Obywateli Wolnego Miasta bez względu na narodowość, traktowano jako obywateli Rzeszy. Zupełnie inaczej miała się rzecz w przypadku obywateli tzw. Reichsgau Danzig-Westpreussen. Tutaj od 1942 r. na mocy dekretu gauleitera Alberta Forstera zaprowadzono tzw. volkslistę. Ludność polska została wezwana do składania podań o przyjęcie niemieckiej volkslisty, w kategoriach III lub IV w zależności od stwierdzonego stopnia zniemczenia jednostki. Każdy składający podanie musiał stawić się przed landratem i poddać się egzaminowi (Prüfung), gdzie musiał wyprzeć się polskości i prosić o dobrodziejstwo przynależenia do narodu niemieckiego. Niech nikt mi nie wmawia n. p., że był tu stosowany przymus, przeciwnie, dużą część wniosków odrzucono, a przyjmowano zwłaszcza te, gdzie w rodzinach byli dorośli mężczyźni wcielani następnie do wojska. Tzw. eingedeutschte, czyli mający III lub IV grupę stawali się obywatela III Rzeszy. Cala reszta Polaków na tym terenie, należałem też do nich, nie miała żadnego obywatelstwa, ale byli to tzw. Reichsschutzangehörige – podopieczni Rzeszy, czyli ludność przeznaczona do wywózki.
            Ostatnio czytałem czyjeś wywody, jak to ci siłą zmuszeni do służenia w armii niemieckiej cierpieli, jak dezerterowali jako polscy patrioci. Nie można temu zaprzeczyć w wielu przypadkach, choć nie we wszystkich. Sam byłem świadkiem, jak żołnierze, właśnie ci eingedeutscht, słabo mówiący po niemiecku, będąc na urlopie z frontu wschodniego chwalili się niekiedy nawet kilkoma panzerzerstörerabzeichen – medalem za zniszczenie czołgu, jak opowiadali o swoich wyczynach frontowych. Jeśli kto nie chce wierzyć, jak bardzo zależało wielu Polakom na zdobyciu obywatelstwa niemieckiego, niech poczyta sobie ich odwołania do landratur przechowywane w archiwum wojewódzkim w Bydgoszczy.
            Dajmy więc spokój legendom i nie wypowiadajmy się  o czymś, o czym nie mamy pojęcia. Ja tam żyłem. Jako dzieciak widziałem i starałem się już rozumieć zarówno tragedię jak i podłość. Tragedię tych, którzy ze strachu podpisywali wniosek o volkslistę i tych, którzy cieszyli się, że na niemieckie kartki  żywnościowe dostaną masło, którego dla Polaków nie przewidziano.  Natomiast nie znam żadnego przypadku, żeby z tego terenu kogoś przymusowo zabrano do niemieckiej armii.


Źródło: http://niepoprawni.pl/blog/zygmunt-zielinski/zamiast-wolnego-miasta-gdanska-zadamy-uzywania-rozumu

©: autor tekstu w serwisie Niepoprawni.pl | Dziękujemy! :). <- Bądź uczciwy, nie kasuj informacji o źródle - blogerzy piszą za darmo, szanuj ich pracę.

Tytuł w  pewnym sensie, przynajmniej werbalnym, nawiązuje do artykułu na Niepoprawnych.pl zatytułowanego:  Żądamy Wolnego Miasta Gdańsk. Spodziewać się można, że któryś z kolei głos demokratyczny odezwie się w sprawie przywrócenia Generalnego Gubernatorstwa – jak demokracja, to demokracja – wszystkie chwyty dozwolone.    Z autorem  podpisującym się: jazgdyni zgadzam się w stu procentach i zamiast komentować poruszony przezeń problem po prostu odsyłam do jego tekstu, który warto przeczytać, by nie lekceważyć takich idiotycznych pomysłów, jakie niektórym rodzimym gangsterom chodzą po głowie. Czy aby tylko rodzimym, to pytanie? A następne pytanie, czy pozostawiono by im zagarnięte łupy, gdyby znowu na tablicy przed miastem widniał napis: Freie Stadt Danzig. A gdyby udało się urwać jeszcze kawał Polski, to mogliby nawet napisać Freistaat Danzig.  Pamiętać trzeba, że złodziej, jak już raz zacznie kraść, to zamiast resztek zdrowego rozsądku pozostaje mu już tylko pazerność, nawet gdyby miał się tym co pochłania udławić. Wiadomo o kim mowa. Ale wiadomo też, jaką Gdańsk – ów Freie Stadt Danzig – rolę spełnił w naszej historii, dlatego łapy precz od tego tematu. Nie wątpię, że władze nasze zareagują na każdą głupotę w tym względzie.

            Jeśli już jesteśmy przy, nazwijmy to mniej precyzyjnie, nazewnictwie, choć to coś znacznie więcej, to zwróćmy uwagę inny nonsens, niegdyś zaplanowany, bo w czasie PRL o Niemcach, jako zbrodniarzach wojennych nie mówiło się. Zbrodniarzami byli naziści, a Niemcy byli wszakże też w NRD, czyż można było ich nazywać zbrodniarzami wojennymi? A więc, kiedy chciałem w czasie PRL dać tytuł książce: Życie religijne w Polsce  w czasie okupacji niemieckiej,  cenzura zażyczyła sobie, żeby było: w hitlerowskiej. [werwolf znaczy - MPS] Cóż było robić? Obecnie, kiedy pewne lobbies, jakie nie wspomnę, bo zaraz przykleją mi wizytówką anty…, współpracują nad ukuciem takich pojęć w odniesieniu do holocaustu i wojny, jak bystanders and perpetrators (gapie i sprawcy) w odniesieniu do Polaków, których w czasie wojny zginęło też ponad 3 miliony, w tym ileś tam tysięcy za ratowanie Żydów, niektórzy nasi idioci (jak inaczej ich nazwać?) publicznie domagają się, żeby nie mówić o zbrodniach Niemców, bo rzekomo popełniali je naziści. I taki facet był rzecznikiem jakieś partii, ale w końcu, jaka partia taki rzecznik. Można by te idiotyzmu tylko wykpić, bo prowadzenie w tej materii rzeczowej dyskusji jest zbyt wielkim upokorzeniem dla każdego jako tako rozgarniętego człowieka. 

Ale ludzie, w dodatku dopuszczani z takimi bredniami do mediów, ba, nawet do sejmu, to w końcu coś bardzo szkodliwego dla wizerunku Polski i Polaków. Nawet Niemcy, ci którzy celowo pracują nad zepchnięciem na Polskę odpowiedzialność za wojnę, w duchu śmieją się  z tych „bornierte Polen – ograniczonych, głupich Polaków, którzy sami dostarczają im na siebie amunicji. Nie wiem na ile takie usługi są wynagradzane, czy w ogóle, ale niezależnie od tego, z tymi ludźmi nie prowadzi się dyskusji, ale po prostu robi się, jak kiedyś robiono z durnym uczniakiem, którego sadzano do oślej ławki. To jedno. A więc nie: hitlerowski, nie nazizm, w doniesieniu do zbrodni wojennych. Były po prostu niemieckie.  Do 1945 r. w NSDAP było oko. 8.5 miliona członków, to było około 10 % ludności Niemiec. A więc to zwykli Niemcy popierali Hitlera i robili wszystko, co im rozkazał, narodowi socjaliści byli wśród nich.

            Jest jeszcze trzeci problem, który coraz bardziej „staje na głowie”, tzn. przedstawiany jest w krzywym zwierciadle. Dlaczego? Trudno dociec, choć można mieć różne przypuszczenia. To coś takiego, jak z tym nazizmem. Chodzi o udział Polaków w siłach zbrojnych III Rzeszy. Było ich chyba coś około 400 tys. Pytanie, jak tam trafili? W rozmaity sposób. Ale ryczałtem sądzić, że jako Polacy zostali zmuszeni do służby wojskowej jest fałszem od początku do końca. Mogło tak być na Śląsku, choć i tu trzeba sprawę traktować indywidualnie.  Takich „stockpolen”, albo,  jak ich nazywano „nationalpolen” raczej  nie brano, gdyż był to element niepewny. Nie chcę wchodzić w szczegóły, gdy chodzi o praktyki tam stosowane. Gdy chodzi o Freie Stadt Danzig, sprawa była jasna. Obywateli Wolnego Miasta bez względu na narodowość, traktowano jako obywateli Rzeszy. Zupełnie inaczej miała się rzecz w przypadku obywateli tzw. Reichsgau Danzig-Westpreussen. Tutaj od 1942 r. na mocy dekretu gauleitera Alberta Forstera zaprowadzono tzw. volkslistę. Ludność polska została wezwana do składania podań o przyjęcie niemieckiej volkslisty, w kategoriach III lub IV w zależności od stwierdzonego stopnia zniemczenia jednostki. Każdy składający podanie musiał stawić się przed landratem i poddać się egzaminowi (Prüfung), gdzie musiał wyprzeć się polskości i prosić o dobrodziejstwo przynależenia do narodu niemieckiego. Niech nikt mi nie wmawia n. p., że był tu stosowany przymus, przeciwnie, dużą część wniosków odrzucono, a przyjmowano zwłaszcza te, gdzie w rodzinach byli dorośli mężczyźni wcielani następnie do wojska. Tzw. eingedeutschte, czyli mający III lub IV grupę stawali się obywatela III Rzeszy. Cala reszta Polaków na tym terenie, należałem też do nich, nie miała żadnego obywatelstwa, ale byli to tzw. Reichsschutzangehörige – podopieczni Rzeszy, czyli ludność przeznaczona do wywózki.

            Ostatnio czytałem czyjeś wywody, jak to ci siłą zmuszeni do służenia w armii niemieckiej cierpieli, jak dezerterowali jako polscy patrioci. Nie można temu zaprzeczyć w wielu przypadkach, choć nie we wszystkich. Sam byłem świadkiem, jak żołnierze, właśnie ci eingedeutscht, słabo mówiący po niemiecku, będąc na urlopie z frontu wschodniego chwalili się niekiedy nawet kilkoma panzerzerstörerabzeichen – medalem za zniszczenie czołgu, jak opowiadali o swoich wyczynach frontowych. Jeśli kto nie chce wierzyć, jak bardzo zależało wielu Polakom na zdobyciu obywatelstwa niemieckiego, niech poczyta sobie ich odwołania do landratur przechowywane w archiwum wojewódzkim w Bydgoszczy.

            Dajmy więc spokój legendom i nie wypowiadajmy się  o czymś, o czym nie mamy pojęcia. Ja tam żyłem. Jako dzieciak widziałem i starałem się już rozumieć zarówno tragedię jak i podłość. Tragedię tych, którzy ze strachu podpisywali wniosek o volkslistę i tych, którzy cieszyli się, że na niemieckie kartki  żywnościowe dostaną masło, którego dla Polaków nie przewidziano.  Natomiast nie znam żadnego przypadku, żeby z tego terenu kogoś przymusowo zabrano do niemieckiej armii.


Źródło: http://niepoprawni.pl/blog/zygmunt-zielinski/zamiast-wolnego-miasta-gdanska-zadamy-uzywania-rozumu

©: autor tekstu w serwisie Niepoprawni.pl | Dziękujemy! :). <- Bądź uczciwy, nie kasuj informacji o źródle - blogerzy piszą za darmo, szanuj ich pracę.






http://niepoprawni.pl/blog/zygmunt-zielinski/zamiast-wolnego-miasta-gdanska-zadamy-uzywania-rozumu




wtorek, 29 września 2015

Oktoberfest w Polsce? Od kiedy?




O dojczeban było teraz, jeszcze krótko o innej odsłonie przerabiania Polaków na niemców.





Święto piwa, czyli inauguracja Oktoberfest 2015

Już po raz siódmy Brovarnia Gdańsk zorganizowała Gdańskie Dożynki Piwne, czyli Oktoberfest. W tym roku festiwal potrwa do 25 października, a na fanów złotego trunku czeka m.in. specjalnie uwarzone na tę okazję limitowane piwo Oktoberfest 2015. 



Oktoberfest na dobre zagościł w Trójmieście. Od września do października coraz więcej pubów i restauracji organizuje imprezy, które charakterem nawiązują do słynnych na cały świat bawarskich dożynek chmielnych. Gdańszczanie również mają swoją piwną tradycję, której początki sięgają XII wieku, a rozkwit przypada na XVI i XVII wiek. W tym czasie w Gdańsku znajdowało się ponad 400 browarów, a miasto było największym producentem i eksporterem piwa w tej części Europy. 
 
Sam Jan Heweliusz był właścicielem aż czterech browarów. Produkcją piwa głównie zajmowali się mężczyźni, natomiast kobiety odpowiadały za jego transport i sprzedaż. Przykładano wtedy wielką wagę do jakości złotego trunku. Ponoć piwowar, który wyprodukował złe piwo i próbował je sprzedać nieświadomym klientom, mógł zostać uwarzony we własnym piwie na rozkaz włodarzy miasta. W XVII-wiecznym Spichlerzu (obecnie znajduje się tu Hotel Gdańsk i Brovarnia Gdańsk zobacz na mapie Gdańska) w przeszłości składowano słód używany do produkcji piwa przez gdańskich piwowarów. W historii Gdańska warzenie piwa odgrywało niezwykle ważną rolę. Już w XV wieku, na przełomie sierpnia i września, organizowano tu dożynki chmielne, podczas których pito piwo wyprodukowane jesienią rok wcześniej.


W menu, oprócz tradycyjnych bawarskich specjałów, znalazły się także dania z kuchni starogdańskiej, takie jak rolada z boczku z grzybami leśnymi, gęsią wątróbką, jabłkami w occie i puree musztardowym. Nie mogło zabraknąć również słodkich precli, knedli bawarskich z grzybowym sosem, grillowanych kiełbasek norymberskich, szynki po bawarsku na zasmażanej kapuście z knedlami bawarskimi oraz golonki pieczonej w piwie. 
 
Kuchnia starogdańska, czyli po prostu polska?
Czy bawarskie i norymberskie przysmaki to też kuchnia starogdańska? Bo tak jakoś w jednym ciągu napisane...

Jak to mówią do Polaków w reklamach: das auto.





 
http://rozrywka.trojmiasto.pl/Swieto-piwa-czyli-inauguracja-Oktoberfest-2015-n94787.html

niedziela, 8 maja 2022

Poczta Gdańska

 


Dzisiaj rocznica Zwycięstwa nad hitlerowskimi Niemcami.



Czy fotografia pomnika na Westerplatte to dobry pomysł na przywołanie tego wydarzenia??

Westerplatte kojarzy się przede wszystkim z napaścią Niemiec na Polskę... świętujemy napaść??


Sprawdzam, co tam wikipedia...





Pamiętacie, że władze miasta Gdańska wydają w pewnym temacie - oświadczenie i "komunikat wyjaśniający"? 

Przywołam swoje uwagi z 2015 roku...



W treści uchwały z 1945 roku użyto sformułowania 

"terytorium byłego Wolnego Miasta Gdańska"
"Na obszarach byłego Wolnego Miasta Gdańska"

,a  w    o ś w i a d c z e n i u     Rady Miasta Gdańska -

 "określa sytuację prawną na terenie Wolnego Miasta Gdańska"


Czy to znaczy, że Wolne Miasto Gdańsk istnieje??


Czyżby Oświadczenie wydał jeden organ władzy, a "komunikat wyjaśniający" - drugi organ władzy? 
Z tym, że oba zarządzają Gdańskiem, z czego może jeden zarządza też - ale nie czynnie - resztą terenu zwaną kiedyś WM Gdańsk?



A co tu mamy poniżej w  wikipedi nt. pomnika na Westerplatte?




Anonimowy autor twierdzi, że POCZTA GDAŃSKA to obiekt nie związany z "walkami Polaków"   i   "w zupełnie innym miejscu" - że to nie to samo, co "Poczta Polska w Wolnym Mieście Gdańsku".

Neguje nazwę, która jest skrótem myślowym, ale jednocześnie

neguje wydarzenia związane z obroną Poczty.


Neguje niezgodne z prawem postępowanie niemców oraz bestialskie zamordowanie obrońców Poczty - między innymi - spalenie żywcem co najmniej sześciu ludzi.


Zaprzecza faktom.



Może też chodzi o to, co powyżej opisałem - o podkreślenie, że WMG nadal istnieje i dlatego...


"nie wolno wam mówić Poczta gdańska, jakby to był wasz Gdańsk, macie mówić Poczta Polska w WMG".




Ze strony Muzeum Gdańska:




Muzeum Poczty Polskiej w Gdańsku powstało w 1979 roku i było wówczas oddziałem Muzeum Poczty i Telekomunikacji we Wrocławiu. Od 2003 roku Muzeum Poczty jest Oddziałem Muzeum Gdańska.

Muzeum, jako miejsce będące symbolem polskości w drugim Wolnym Mieście Gdańsku, gromadzi dokumenty drukowane, rękopiśmienne, ikonograficzne oraz eksponaty związane z obroną i uczestnikami obrony Poczty Polskiej 1 września 1939 roku, losami rodzin obrońców oraz dokumenty i eksponaty przestawiające dzieje i osiągnięcia Polaków w Wolnym Mieście Gdańsku, będące świadectwem kulturotwórczej roli polskich organizacji społecznych.

Misją naszego Muzeum jest zachowanie pamięci o działalności patriotyczno-społecznej Polaków z Wolnego Miasta Gdańska oraz obronie Polskiego Urzędu Pocztowo-Telegraficznego nr 1 w Gdańsku 1 września 1939 roku jako symbolu oporu wobec terroru hitlerowskiego podczas II wojny światowej.

Zadanie to realizujemy szerząc wiedzę o podstawach istnienia drugiego Wolnego Miasta Gdańska, jego historii, ustroju politycznym, funkcjonowaniu gospodarczym i stosunkach narodowościowych, o sytuacji polskich mieszkańców WMG oraz o polskich Pocztowcach, genezie, przebiegu i skutkach ataku na Pocztę Polską w Wolnym Mieście Gdańsku.


-----------

W uzupełnieniu - ze strony Belta.by wywiad z pisarzem, filozofem, politologiem (Francja, Szwajcaria) Anatolijem Livrym

tłumaczenie automatyczne


"Dla nich faszysta to ktoś, kto broni tradycyjnej rodziny. Dlatego często pytają mnie w Mińsku i Moskwie, dlaczego ciągle mówię o tradycyjnych rodzinach. Musisz zrozumieć, że przez ostatnie 20-30 lat samo pojęcie faszyzmu zmieniono tutaj. Kiedy komunikujesz się z ludźmi, którzy wysyłają swoich najemników do „Azovstalu”, myślą, że walczą z faszyzmem. Walczą z tymi, którzy są przeciwko nietradycyjnym małżeństwom, którzy chcą chronić religię chrześcijańską. To jest faszyzm dla Dialog na tym etapie jest absolutnie niemożliwy. To pierwszy aspekt – powiedział Anatolij Livry.

tego nie komentuję..



Jego zdaniem drugim aspektem jest kształcenie na Zachodzie osób absolutnie niepiśmiennych. 

"Ludzie, którzy podejmują decyzje, mają zupełnie inną strukturę. Uczą się swojego tematu na stronie Wikipedii i powtarzają go przez dziesięciolecia. I robią to w granicach reżimu paryskiego, berlińskiego czy brukselskiego. Światopogląd dla nich nie istnieje. Jest Nie sposób sobie nawet wyobrazić poziomu braku kultury ludzi, którzy są profesorami na samej Sorbonie” – powiedział politolog.

W to aż trudno mi uwierzyć, ale.... skoro u nas wikipedia tak wygląda...

"Они учат свой предмет в рамках страницы на "Википедии" и повторяют его в течение десятилетий." 



Wspominał, jak podczas nauczania w Nicei przychodzili mu wykładać różni profesorowie nadzwyczajni. „Teraz są już profesorami. Poprosiłem ich o wymienienie państw, z którymi graniczy Francja. A oni nawet nie wiedzieli, że istnieje takie państwo jak Luksemburg. Wiedzieli, że są Włochy, Monako, Monte Carlo, Niemcy i być może , Hiszpania. Ale że są takie kraje jak Luksemburg, Andora, Szwajcaria, która graniczy z Francją, jakaś Belgia, nie wiedzieli. Patrzyli na mnie wytrzeszczonymi oczami. Ci ludzie to sędziowie, nauczyciele polityków, z którymi na Białorusi i w Rosji są zobligowani dyplomatycznym obowiązkiem do utrzymywania stosunków” – podsumował Anatolij Liwri


To ciekawe.

Mam pewien nienapisany artykuł na ten temat - widziałem kiedyś francuski program dla młodzieży, który się nazywał - C'est pas sorcier - w jednym z odcinków w tle za prowadzącymi była mapa Europy, gdzie zaznaczone były Francja, chyba Niemcy, Włochy... i dalej na wschód - jednolita niepodpisana plama....

Zupełnie jak na starych mapach o Cesarstwie Rzymskim, gdzie zaznaczono kolorem cesarstwo właśnie, a reszta na biało...

Artykuł nienapisany, bo nie mogłem znaleźć w internecie tego filmu, poniżej odcinek opowiadający o wojnach w Europie - też zauważcie z nazwy opisano tylko 7 krajów.




https://www.youtube.com/watch?v=3LrPAz4cjh0&ab_channel=C%27estpassorcier




https://www.youtube.com/channel/UCENv8pH4LkzvuSV_qHIcslg

niedziela, 23 listopada 2014

Tzw. wybory samorządowe 2014


Kilka grafik i artykułów na temat - z sieci



Już poprzednie wybory należy uznać za sfałszowane (patrz grafika), harce z tegorocznymi wyborami to zwyczajne zdejmowanie maski przez niemieckie służby specjalne w Polsce - które przez 70 lat po wojnie konsekwetnie krok po kroku zajmowały istotne stanowiska w administracji państwowej, sabotowały kraj i likwidowały niewygodnych Polaków.

Wg mnie intencja jest taka, że oni chcą, by Polacy zaczęli zauważać, kto tu tak naprawdę rządzi. Już zapowiedziano, że niemieckie wojska oficjalnie wkroczą na nasze terytorium, są więc bardzo pewni siebie.


Pamiętając o tym, że za śledztwa ws. najróżniejszych "samobójstw" od Jaroszewicza, po Leppera, nadzorowała POLICJA, nie możemy mieć złudzeń co do tego, kto stanowi jej najważniejsze struktury.


Ludzie z przypadku tam nie trafiają.

Oczywiście nad wszystkim panują służby specjalne, które zajęły przyczółek już przed II woją światową, w postaci tzw. piłsudczyków, a po wojnie - jako UB, czyli polskojęzyczne Gestapo.







Procent głosów nieważnych w wyborach samorządowych 2010 r.
Dowód na to, że niefrasobliwość, nieumiejętność i głupota są ograniczone granicami województw, powiatów – czy może dowód na masowe fałszowanie kart do głosowania?
Jeśli to fałsz – to jaka siła, jaka organizacja to sprawiła?
Wygląda na to, że w polach: czerwonym i pomarańczowym Werwolf   jest najsilniejszy.

Jeżeli państwem polskim zarządzało polskojęzyczne gestapo (przemianowane po roku 1945 na UB), to skąd pewność, że powojenne dane demograficzne nie są zakłamane?





Brakuje mi Gryfa i Łupaszki na Pomorzu...
ale to pokazuje zaangażowanie pro-polskie. Akcja Wisła - przesiedlenie Ukraińców - to rok 1947.







 
Wybory europarlamentarne 2014 r. – zwycięzcy w poszczególnych gminach.






Wyniki wyborów do Parlamentu Europejskiego w 2014 roku - Mapa Gmin







Im jaśniej - więcej nieważnych głosów, a to bastiony PO





Platforma 2014 wygrywa w mateczniku Werwolfa - na Pomorzu.



Rekordowa liczba nieważnych głosów do sejmików

IAR, radiogdansk.pl, dziennikbaltycki.pl |  dodane (11:40) 19.11.2014
 
 
Nawet 40 procent nieważnych głosów zostało oddanych w wyborach do sejmiku województwa pomorskiego. Takie dane pochodzą z kilku komisji w Wejherowie. Na terenie całego województwa pomorskiego średnia to 20-25 procent. W powiecie malborskim niemal jedna czwarta osób wrzuciła do urny źle wypełnione karty - informuje Radio Gdańsk.

W Malborku i Nowym Dworze Gdańskim niemal 1/4 głosów została unieważniona. Wojewódzka komisja wyborcza ma dane z 5 kolejnych powiatów - to Gdańsk, Tczew, Kwidzyn, Kościerzyna i Wejherowo.
 

Według sędziego Macieja Klonowskiego przewodniczącego wojewódzkiej komisji wyborczej, najpewniej tysiące wyborców popełniło błąd, kreśląc krzyżyk na każdej ze stron karty do głosowania, a nie tylko na jednej.

   

 
Sytuacja w Malborku

W powiecie malborskim niemal jedna czwarta osób wrzuciła do urny źle wypełnione karty - informuje Radio Gdańsk.

W wyborach wzięły udział 22 tysiące osób. Około 5 tysięcy z nich oddało nieważny głos.

Dane są tym bardziej niepokojące, że to dopiero pierwszy z 20 powiatów województwa pomorskiego, który dostarczył pełne wyniki wyborów do sejmiku.

Trwa ręczne liczenie głosów

PKW na ranem podała oficjalne wyniki wyborów wójtów, burmistrzów i prezydentów miast. W pierwszej turze wybraliśmy 1584 włodarzy; do drugiej tury dojdzie w 890 miastach i gminach.

Wciąż jednak brakuje pełnych wyników niedzielnych wyborów samorządowych; najdłużej trwa ustalanie wyników wyborów do sejmików wojewódzkich. System informatyczny nie działa, jest problem z wygenerowaniem protokołów, mimo wprowadzenia danych, komisje powiatowe liczą więc wyniki ręcznie.

Wyniki na Pomorzu

W wyborach samorządowych 2014 do sejmików wojewódzkich PIS zyskało większe poparcie niż PO. Na Pomorzu jednak to Platforma wygrała. Według danych PKW z godz. 6:15 w poniedziałek, PO zdobyło 37,45 proc. głosów w regionie, natomiast PiS - 21,63 proc.


CUD NAD URNĄ! Według niepełnych wyników w wyborach samorządowych wygrał... PSL

Dodano: 18.11.2014 [18:53]
CUD NAD URNĄ! Według niepełnych wyników w wyborach samorządowych wygrał... PSL - niezalezna.pl
foto: Tomasz Adamowicz/FORUM
Według danych z ok. 80 proc. protokołów PSL wygrał wybory do sejmików w województwach świętokrzyskim, warmińsko-mazurskim, podlaskim, wielkopolskim, kujawsko-pomorskim, lubelskim, łódzkim, mazowieckim i opolskim! Rezultaty te mogą się zmienić tylko dlatego, że nie spłynęły jeszcze protokoły z powiatowych i miejskich komisji wyborczych.

Czy będziemy mieli do czynienia z cudem nad urną? Jeśli wyniki cząstkowe z komisji wyborczych się potwierdzą, to wybory wygrało... Polskie Stronnictwo Ludowe.

Według danych z 80 proc. protokołów PSL zwyciężyło w aż 10 województwach, PiS i PO - tylko w trzech.

Największe poparcie PSL zdobył w Świętokrzyskiem (50 proc.), na Warmii i Mazurach (41 proc.), na Podlasiu (35 proc.) i w Wielkopolsce (31 proc.). Wyniki te są skrajnie odmienne od rezultatów badań exit polls, realizowanych przez Ipsos zaraz po głosowaniu.

Skąd tak zaskakujące wyniki? Do wojewódzkich komisji wyborczych nie spłynęły jeszcze protokoły z powiatowych i miejskich komisji wyborczych. Zmienią one wyborczy rozkład głosów, ale czy na tyle, by zniwelować tak ogromną przewagę ludowców? To bez wątpienia najbardziej zagadkowe wybory w historii III RP.





Polska na skraju wojny domowej?

Gigantyczny skandal związany z liczeniem głosów w wyborach samorządowych perfekcyjnie symbolizuje to, co rządzące elity zrobiły z polskim państwem w ostatnich latach. Trudno nazwać to nieudolnością czy brakiem odpowiedzialności - to regularny szwindel, który ma na celu po raz kolejny sprawdzić, jak daleko zaszły otępienie i bierność polskiego społeczeństwa.

Dlaczego piszę, że po raz kolejny? Granice zachowania zostały ustalone w 2010 roku, przy okazji tragedii smoleńskiej. Nie tylko moralne - o czym wybitnie świadczy pełna pychy postawa obecnej pani premier Kopacz czy bezczelne deptanie pamięci i godności ofiar tamtych wydarzeń. Przede wszystkim, choć zabrzmi to cynicznie - władza dostała wyraźną odpowiedź na pytanie jak daleko można posunąć się w jawnym lekceważeniu interesów państwa na rzecz własnej kieszeni (partii) i korzyści obcych krajów. Zaufanie osobie pokroju wrogiemu dziś całemu zachodniemu światu Putinowi - trudno o lepsze zobrazowanie, czym jest zdrada stanu.

Dochodzi do tego prosty aspekt techniczny - do zaocznego wyjaśniania tragedii smoleńskiej wyznaczono osoby (komisja Laska), których kwalifikacje prezentuje dziś Polska Komisja Wyborcza. Niesprawiedliwa ocena? Nie sądzę, jak bowiem można od kogoś, kto wyznaczyć ludzi do prostego dodawania nie potrafi - wymagać stworzenia grupy ludzi zdolnej do szeroko zakrojonej analizy multidyscyplinarnej?

Zakładanie scenariusza nieudolności jest zresztą w przypadku wyborów samorządowych naszą ostatnią nadzieją - w którą osobiście wierzyć przestaję. Za dużo tego wszystkiego w ostatnich latach, a skala idiotyzmu (ten kod to chyba żart?) wręcz porażająca.

Państwo polskie przestaje na naszych oczach istnieć chociażby teoretycznie. To już nie tylko afery finansowe, korupcja, nepotyzm, hipokryzja władzy. Media dbające wyłącznie o interesy mocodawców - Żakowski, który potępia madrycką aferę PiS-u dwa dni później zmienia front (bo się okazało, w kogo to całe sprawdzanie delegacji może naprawdę uderzyć) i mówi z uśmiechem o tym, że podróże kształcą. Znamienne.

Na czele tego wszystkiego dobry prezydent Komorowski, dewaluujący wartość polskości (ordery dawane cwaniakom, lizusom, kłamcom, łapówkarzom), osobiście powiązany z nieprawidłowościami systemu wyborczego czy matactwami rządzącej sitwy.

Gdy do równania dodamy służbę medyczną, system emerytalny i nieubłaganą demografię - tak wyraźne cuda na urną, jakie fundują nam rządzący (w połączeniu z nowymi sondażami, wg których konkurencję miażdży PO, a PSL wygrywające podobno wybory ma 8% głosów), w "normalnym" (szanującym się) kraju, byłyby iskrą do poważnych zamieszek i konfliktu na skalę zbrojną.

To już nie tylko mistyfikacja i kryzys państwa - z przerażeniem zaczynam odkrywać, że faktycznie poważna awantura (delikatnie rzecz nazywając), wydaje się być jedyną szansą na odnowę naszej zepsutej, pogrążonej w upadku ojczyzny. W każdym innym (demokratycznym) scenariuszu - rządzący po prostu robią sobie ze zmęczonych, biernych obywateli - regularne jaja. Pobudka?

Ciekawa mapa wyborów. Im jaśniej - więcej nieważnych głosów, a to bastiony PO

Dodano: 30.05.2014 [12:14]
Ciekawa mapa wyborów. Im jaśniej - więcej nieważnych głosów, a to bastiony PO - niezalezna.pl
foto: wyborynamapie.pl
Jeśli istotny jest procent Polaków głosujących przeciwko wszystkim, to należy zanalizować procedury głosowania i wyciągnąć wnioski - mówi portalowi niezalezna.pl Rafał Chwedoruk, politolog, analizując nieważne głosy oddane podczas wyborów do Parlamentu Europejskiego. Mapa, którą prezentujemy poniżej, pokazuje gdzie najwięcej oddano nieważnych głosów. Przez przypadek (chyba) to regiony cieszące się poparciem Platformy Obywatelskiej.

Na stronie wyborynamapie.pl przedstawiono mapę obrazującą ilość głosów nieważnych w poszczególnych regionach.

Liczba wyborców 25 maja 2014 roku wyniosła: 30.562.326. Liczba oddanych nieważnych głosów: 228.005, a procentowo - w skali całego kraju - głosów nieważnych było 3,18%. Najwięcej procentowo głosów nieważnych było w powiecie jarocińskim (wielkopolskie) - 7,08% Najmniej procentowo głosów nieważnych było w powiecie Sopot (pomorskie) - 1,33%

Komentarz Rafała Chwedoruka dla portalu niezalezna.pl:

- W przypadku Sopotu tak niski odsetek głosów nieważnych nie dziwi, ponieważ jest to miejscowość będąca faktycznie fragmentem obszaru zamieszkałego przez osoby zamożne i wykształcone. Mieszka tam sporo osób z elity władzy. Natomiast Jarocin – to taki fragment Wielkopolski gdzie transformacja ustrojowa nie przyniosła wielu sukcesów. Oddalony jest od większych miast, więc można się spodziewać, że jest tam większa skala frustracji.

Nie sądzę, aby jednak można było tam szukać efektu wykluczenia społecznego, a wiec osób biednych. Przecież bardziej osoby na terenach po PGR-owskich można by uznać za niegłosujące prawidłowo, czy głosujących świadomie przeciw wszystkim.
 

Warto byłoby to w całości przeanalizować, przeprowadzić badania terenowe wśród wyborców, dlaczego tak niespodziewanie głosowali. To mogłyby być przesłanki, aby przeanalizować wszystkie nieprawidłowości. Istotne są tutaj konteksty społeczne. Mogą tam istnieć przesłanki do analizy głębszej frustracji społecznych niekoniecznie objawionych poprzez prostą absencję wyborczą.






Wybory do Sejmu 2007 r.





http://werwolfcompl.blogspot.com/p/blog-page_1.html
http://geopolityka.net/piotr-l-wilczynski-wybory-parlamentu-europejskiego-2014-analiza-kontekscie-problematyki-jednomandatowych-okregow-wyborczych/
http://niezalezna.pl/55853-ciekawa-mapa-wyborow-im-jasniej-wiecej-niewaznych-glosow-bastiony-po


http://wiadomosci.wp.pl/kat,122354,title,Rekordowa-liczba-niewaznych-glosow-do-sejmikow,wid,17043252,wiadomosc.html
http://niezalezna.pl/61534-cud-nad-urna-wedlug-niepelnych-wynikow-w-wyborach-samorzadowych-wygral-psl
http://naszeblogi.pl/50807-polska-na-skraju-wojny-domowej

 http://www.wyborynamapie.pl/euro2014/euro2014.html




sobota, 21 września 2013

Nasz "Danzing"ich Gdańsk?






reblogged


 
 Kto będzie chciał umierać za Gdańsk.

 Na wielu portalach ukazał się ważny tekst Pana dr Jerzego Jaśkowskiego.
Materiał jest na tyle ważny co szokujący.

"Przed ponad 6 laty napisałem artykuł pod powyższym tytułem. Praktycznie nie było żadnej reakcji tak zwykle agresywnych mediów. Żaden z posłów nawet nie próbował udzielić odpowiedzi na to pytanie. Dwóch ministrów, goszczących na otwartych spotkaniach np. w Domu Technika w Gdańsku, zmieniło szybko temat. To – niestety – także jest odpowiedzią. A sprawa jest niezwykle poważna, szczególnie w świetle podpisania konstytucji Unii Europejskiej i prowadzonej konsekwentnie polityki niemieckiej.

Wbrew bowiem ciągle powtarzanym twierdzeniom polityków, posłów i mass mediów w Polsce, a w szczególności GWybiórczej, o konieczności odcinania się od Jałty i Poczdamu, sprawa nie jest taka prosta. Jak wiadomo, sprawa polskich granic została „załatwiona” dopiero w dniu 2 sierpnia 1945 roku w zabytkowym dworku Cecilienhof w Poczdamie. Tam i w owym czasie ustalono los Ziem zwanych później Odzyskanymi. Ustalono także, że obszar Wolnego Miasta Gdańska, anektowanego przez Rzeszę Niemiecką we wrześniu 1939 roku, na okres 50 lat zostanie poddany pod jurysdykcję Polsce.

Układ Poczdamski wygasł, jak powszechnie wiadomo, w 1995 roku. I co? I nic!!!, cisza. Ta cisza jest bardzo niepokojąca dla Polaków zamieszkałych na obszarze byłego Wolnego Miasta Gdańska.

Niemcy nigdy i nigdzie nie uznały Układu Poczdamskiego, nazywając obszary położone na wschód od linii Świnoujście – Odra – Nysa Łużycka jako: „terytorium niemieckie pod administracją polską” dodając pojęcie – czasową [To samo dotyczy terenów tzw. Prus Wschodnich - admin]. Ostatnie uzgodnienia pomiędzy stronami niemiecką i polską nie dotyczą sprawy Wolnego Miasta Gdańska.

Inna jest bowiem sytuacja prawna Gdańska. Otóż 15 czerwca 1980 roku w Koblencji odbyły się rozmowy z udziałem ponad dwu tysięcy osób, w ramach federalnego spotkania Zrzeszenia Gdańszczan. Podczas spotkania wybrano Radę Wolnego Miasta Gdańska [Rat der Freien Stadt Danzig] (za Die Tat z 27 czerwca 1980 r.). Uprawnieni do wyboru zostali wszyscy mieszkańcy Wolnego Miasta Gdańska i ich potomkowie. Faktycznie więc wyłoniona Rada stała się wybranym Parlamentem Wolnego Miasta Gdańska na uchodźstwie.

Uchwalono, że powstały Senat przejmuje polityczną reprezentację obywateli Wolnego Miasta Gdańska i przygotowuje się do działań, kiedy będzie można w przyszłości uregulować – „problem Gdańska”.

Zgodnie z prawem niemieckim obywatelstwo niemieckie jest dziedziczne, to znaczy, że przechodzi automatycznie z rodziców na dzieci. Tak więc roszczenia prawne posiadają wszyscy potomkowie mieszkańców Wolnego Miasta Gdańska.

W dniach od 7 do 10 lutego 1980 roku doszło do tajnej narady w Popowie pomiędzy przedstawicielami Niemiec i Polski. Niemcy były reprezentowane przez profesorow Rudolfa Bernharda, Joachima A. Froweina, Wilhelma A. Keweninga i Karla Doehringa. Stronę polską reprezentowali „profesorowie” Adam Łopatka, Krzysztof Skubiszewski [TW ksywa Kosk], Tadeusz Walichnowski i Lech Janicki.

Nie uzgodniono żadnego wspólnego stanowiska. Niemcy pozostali przy swojej tezie „otwartego problemu ziem wschodnich a w szczególności Gdańska”.

Senat „Wolnego Miasta Gdańska” uznaje Rząd Polski za kolejnego okupanta [po III Rzeszy], który nie liczy się z istniejącym legalnie Rządem Wolnego Miasta Gdańska. Rząd ten rezyduje we Frankfurcie nad Menem, a w czerwcu 1998 roku wystąpił do ONZ z postulatem przyjęcia go w poczet członków Narodów Zjednoczonych. Jest to szczególnie poważna sprawa ponieważ np. jeden z ministrów na zadane publicznie pytanie: Czyj jest Gdańsk? odpowiedział cyt.: “Trzeba mieć nadzieję.”

W świetle faktów dokonanych, szczególnie w okresie ostatnich kilku lat, sprawa jest naprawdę poważna. Wykwaterowano w minionym okresie Garnizon Wojska Polskiego z Gdańska i przeniesiono do Gdyni. Ostatnie polskie oddziały [lotnictwo] z Pruszcza Gdańskiego zostały wysiedlone we wrześniu 2009 roku. Przeniesiono dyrekcję Poczty Polskiej do Lublina.

Nie od rzeczy będzie wspomnieć, że w bardzo dziwnych okolicznościach państwowa spółka niemiecka przejęła Gdańskie Przedsiębiorstwo Energetyki Cieplnej, posiadające monopol na ogrzewanie miasta. Zlikwidowano polską prasę w Gdańsku, a jedyny tytuł jaki pozostał, Dziennik Bałtycki – dawniej pismo Stronnictwa Demokratycznego – przejęli Niemcy.
Przed kilku laty pod pretekstem naprawy carillonu na ratuszu przy ulicy Długiej zlikwidowano, regularne odgrywanie Roty Marii Konopnickiej.

W serii znaczków Miast Polskich nie ma Gdańska, a jest np. Elbląg. Sprawa ta jest bardzo poważna w świetle ostatnich orzeczeń sądownictwa krajowego, także w Gdańsku, na temat własności materialnej na tych terenach i zupełnej bierności legislacyjnej przez ostatnie 20 lat – polskiego rządu i Sejmu."


Autorem tekstu jest dr Jerzy Jaśkowski
http://3obieg.pl/



KOMENTARZE

  • Oczywiście w tytule powinno być:
    "Danzig" a nie "Danzing",za literówkę przepraszam.Bibrus.
  • --------1989 r powstanie M.N. i RAŚ z siedzibą w CARITAS Opole
  • IMHO
    Gdańsk powinien ponownie stać się Wolnym Miastem - wszystkim by to wyszło na dobre. Natomiast niemieckie prawo co do dziedziczenia, inicjatywy aby Gdańsk włączyć do Rzeszy powinny spotkać się ze zdecydowanym NIE Gdańszczan.
  • @Mind Service 22:40:30
    No proszę Mind znowu daje świadectwo polskości. :)))))))


    Brawo dla Minda. :)))))))))
  • Mam coś przeciw dezinformantom
    Patrz Wiki:
    Traktat o dobrym sąsiedztwie (nazwa oficjalna: Traktat między Rzecząpospolitą Polską a Republiką Federalną Niemiec o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy z 17.06.1991 r., niem. Vertrag zwischen der Bundesrepublik Deutschland und der Republik Polen über gute Nachbarschaft und freundschaftliche Zusammenarbeit) – został podpisany 17 czerwca 1991 w Bonn. Traktat podpisali: ze strony polskiej Jan Krzysztof Bielecki i Krzysztof Skubiszewski, ze strony niemieckiej Helmut Kohl i Hans-Dietrich Genscher. Stanowi on uzupełnienie niemiecko-polskiego układu granicznego z 14 listopada 1990, będącego jednym z warunków zjednoczenia Niemiec.

    Wycinek z traktatu Artykuł 2



    Inną sprawą to, że Jaśkowski podaje nielegalną i nieuznawaną interpretację prawną niemieckich nazistów - w tym momencie jak pokazane powyżej jest to interpretacja całkowicie błędna.

    Faktycznie Jaśkowski opisuje wpływ dużego pieniądza na skorumpowanych Polaków. Ludzie z PO zagrabili Gdańsk i go odsprzedają Niemcom jakby to była ich własność.
  • @
    Przede wszystkim może i będzie chodzić o prawne wyjęcie tego niezwykle ważnego dla nas Polaków miasta, z ram administracji polskiej. I każde środki mogą być ku temu dobre, także próby uczynienia z Gdańska "wolnego miasta" i podszepty w tym kierunku różnych osób wpływu.
    Ciekawe są też komentarze pod tym tematem na 3obieg.pl zwłaszcza "zosi", która jak pisze mieszka w Niemczech i obserwuje gotujące się emocje Niemców na ich stronach "alternatywnej rzeczywistości historycznej" :)
    Temat bardzo ważny i trzeba obserwować uważnie to co się wokół niego zaczyna dziać, zwłaszcza pod rządami Tusków.
  • @Mind Service 22:40:30
    Idź pieprzyć głupoty gdzie indziej.
  • @Mind Service 22:40:30
  • @autor
  • @Amarant 08:19:28
    Zosia pisze o " “alternatywnych” blogach"- to nie są blogi alternatywne tylko blogi neonazistów. "Alternatywne" wiąże się z partią Piratów, Zielonych nawet z lewicą "Die Linke", ale nigdy i nikt w Niemczech, nie nazwie nazistowskich rewanżystów " - alternatywą.

    Nie ma czegoś takiego w Niemczech i Zosia przeinacza, widać specjalnie- to są nie kręgi alternatywne tylko

    NEONAZISTOWSKIE
  • Dziś o wiele bardziej groźne
    wydaje się być przejęcie,choćby Gdańska, za długi,niźli wzięcie go siłą.
    Natomiast wszystkim wierzącym w tak zwane słowo pisane, czyli różnej maści traktaty,przypominam jak chwalono się w Polsce przed wojną różnymi świstkami,które Stalin później wymienił, jako tyle warte co użyty do ich spisania atrament.
  • @Bibrus 18:22:19
    >Dziś o wiele bardziej groźne wydaje się być przejęcie,choćby Gdańska, za długi,niźli wzięcie go siłą.
    ----------------------------
    >Natomiast wszystkim wierzącym w tak zwane słowo pisane, czyli różnej maści traktaty,przypominam jak chwalono się w Polsce przed wojną różnymi świstkami,które Stalin później wymienił, jako tyle warte co użyty do ich spisania atrament.
    ----------------------------
    ----------------------------

    Długi to też słowo wpisane i obliczone przez komputer, a czasy Stalina i Bieruta już minęły.

    Natomiast trzeba wreszcie przyjąć do mózgu, że Unia Europejska trzyma władzę, nie przez skąpanie ludzi we krwi, ale przez terror słowa pisanego - przez BIUROKRACJĘ i na poziomie biura trzeba tą walkę prowadzić.

    Przypominam, że nie tylko długi to papiery, ale i traktat z Lizbony, a przez ten papier, Polska będzie miała od zeszłego roku jeszcze mniej wpływu w UE niż dotychczas

    http://idb.neon24.pl/post/93761,10-lat-referendum-przystapienia-polski-do-ue

    Ja osobiście proponuję walkę z biurokracją przez BIUROKRACJĘ NARODOWĄ
    http://www.petycjeonline.com/akt
  • @Bibrus 22:00:50
    Życiorys rodziny "Oskara" wiele tu wyjaśnia.
  • @adevo 17:42:12
    Niestety, nie masz racji - ogladasz prawdopodobnie tylko telewizje mainstromowa, ktora dba tylko o zachowanie POZOROW dla swiata, ze "niemcy sa teraz dobrzy i pokojowi".Co im sie udaje.
    Moze odpowiesz mi na pytanie, co w niemczech jest NIE-NEONAZISTOWSKIE.Tu NIGDY nie odbyla sie denazyfikacja - wrecz przeciwnie - wiekszosc najwaznieszych funkcji panstwowych w 1945 zostala objeta przez nazistow(Adenauer),przemyslowcy(finansowali nazizm, sami byli nazistami) dorobili sie niewyobrazalnych fortun poprzez prace robotnikow przymusowych, tak ze juz w latach 50-tych potrzebowano dodatkowej taniej sily roboczej - sciagnieto Turkow.
    Najpopularniejszym "alternatywnym" portalem w niemczech jest "KoppNachrichten".Znowu na chybil-trafil w wyszukiwarce:
    http://info.kopp-verlag.de/hintergruende/deutschland/christine-ruetlisberger/grenzenlos-kriminell-kaum-gestohlen-schon-in-polen.html
    POCZYTAJ SOBIE TAM ARTYKULY O HISTORII II WOJNY:
    Moze podasz mi jakis tekst z internetu pisany przez niemcow, dot. Polski, II wojny, wysiedlen, gdzie NIE ROILO BY SIE OD KLAMSTW- mniejszych lub wiekszych.Teraz nie ogladam juz telewizji, ale wczesniej widzialam wiele filmow dot. tych tematow.Niemcy nakrecili ich niezliczona ilosc.Niestety, o tym, ze wymordowali oni jedna trzecia Polakow, ze rabowali w Polsce wszystko, co mozliwe, nie znalazlo sie w tych filmach PRAWIE NIC.
    Prawdopodobnie sklaniasz sie do opinii propagowanej przez niem. media oficjalne, twierdzacej "niemcy mieli w swojej historii tylko jeden "czarny okres" i to tylko z powodu hitlera, ktory ten niezwykle pokojowy narod na 12 lat "zbalamucil", a i w tym okresie niemcy nie byli tak okropni, jak probuje sie to przedtawiac." Wklejam fragment ksiazki "Ponerologia polityczna" Andrzeja Lobaczewskiego o psychopatyzacji narodu niemieckiego.UWAZAM; ZE JEST TO CHYBA NAJWAZNIEJSZA PRACA NAUKOWA NAPISANA W XX WIEKU- tlumaczy ona po prostu, dlaczego nasz swiat jest taki zly.Niestety jest na prawie calkowicie nieznana.
    Niektóre charakteropatie grają wybitną rolę jako czynniki ponerogenezy na dużą skalę społeczną […]

    „Dość dobrze udokumentowanym przykładem osobowości charakteropatycznej, która oddziaływała na skalę makro-socjalną i polityczną, był ostatni cesarz Niemiec Wilhelm II. Uległ on porodowemu urazowi mózgu. Przez cały okres jego młodości a potem rządów, [jak i potem,] ukrywano przed opinią publiczną jego upośledzenie fizyczne i psychiczne. Upośledzona była sprawność ruchowa lewej górnej części ciała. Jako chłopiec miał trudności w nauce gramatyki, geometrii i rysunku, co stanowi typową triadę trudności szkolnych powodowaną lżejszymi uszkodzeniami tkanki mózgowej. Rozwinął osobowość z rysami infantylizmu i niedostatkiem kontroli afektów, a także skłoność do paralogicznego myślenia, które z łatwością omijało niewygodne aspekty pewnych istotnych kwestii, unikając w ten sposób problemów.

    Generalski mundur i militarystyczna heca zapewniały mu nadkompensację poczucia mniejszej wartości i skrywały skutecznie jego braki. W polityce do głosu dochodziły nie dość kontrolowane emocje i osobiste urazy. Stary Żelazny Kanclerz, polityk przebiegły i bezwzględny, budowniczy pruskiej potęgi, zawsze wierny Prusom i monarchii, musiał odejść. Wiedział bowiem zbyt wiele o ułomności księcia i protestował przeciw jego koronacji. Podobny los spotykał innych nadmiernie krytycznych, a ich miejsca zajmowali ludzie mniejszego umysłu ale układni, a czasem zdradzający dyskretne dewiacje psychiczne. Następowała selekcja negatywna.”

    Zwróćcie uwagę na ostatnie zdanie: “następowała selekcja negatywna”. Oznacza to, że upośledzona głowa państwa obsadzała stanowiska, wybierała członków rządu, opierając się na własnym patologicznie zdeformowanym światopoglądzie. Jestem pewna, że czytelnik potrafi dostrzec, jak niebezpieczna może być tego rodzaju sytuacja dla ludzi rządzonych przez taką “negatywnie wyselekcjonowaną” zgraję. W tym miejscu należałoby rozważyć wpływ, jaki wywarły rządy takich osobników na strukturę społeczną.

    Łobaczewski wyjaśnia: Przeżycia osób z takimi anomaliami wyrastają ze świata zwykłych ludzkich spraw, do którego należą z natury. Ich zmieniony sposób myślenia, przemoc emocjonalna i egotyzm zakotwiczają więc stosunkowo łatwo w umysłach innych ludzi i są postrzegane w kategoriach naturalnego światopoglądu. Takie oddziaływanie osobowości charakteropatycznych traumatyzuje uczucia i umysły innych ludzi, pozbawiając ich stopniowo zdolności do posługiwania się zdrowym rozsądkiem. Mimo oporów i reakcji krytycznych, ludzie przyswajają sobie usztywnione nawyki patologicznego myślenia i przeżywania. U młodzieży powoduje to trwałe zniekształcenia rozwoju osobowości. Są to więc czynniki ponerogenezy, które działają podstępnie i łatwo zapoczątkowują nowe człony w odwiecznych procesach genezy zła. Otwiera to drogę dla późniejszej aktywizacji innych czynników patologicznych …które przejmują potem pierwsze skrzypce. […]

    [Oddziaływanie osobowości Wilhelma II] stopniowo pozbawiało wielu Niemców ich zdolności do posługiwania się zdrowym rozsądkiem, wskutek bombardowania charakteropatycznym tworzywem psychicznym, ponieważ prości ludzie mają skłonność do identyfikowania się z cesarzem …

    „Wyrastało nowe pokolenie ze zniekształceniami odczuwania i rozumienia rzeczywistości moralnej, psychologicznej, społecznej i politycznej. Stało się rzeczą nader charakterystyczną, że w wielu rodzinach niemieckich, gdzie zdarzył się jakiś psychicznie niezupełnie normalny członek, ukrycie tego przed opinią środowiska, a nawet przed świadomością najbliższych, stało się sprawą honoru (godną nawet niegodziwego postępowania). Szerokie rzesze ludzi wchłaniały patologicznie zmienione tworzywo psychiczne wraz z odrealnionym sposobem myślenia, w którym frazes zyskuje moc argumentu, a niewygodne przesłanki ulegają podświadomej selekcji.

    „Działo się to w czasach, kiedy w całej Europie narastała fala histeryczności ze skłonnością do dominacji emocji i komponentą aktorstwa w ludzkim postępowaniu. [...] To promieniowało na trzy cesarstwa i inne kraje Europy.

    „W jakim więc stopniu przyczynił się do tego Wilhelm II, a także dwaj inni cesarze, których umysły nie sięgały istotnych spraw historii i władzy? Do jakiego stopnia był to skutek nasilania się histeryczności w trakcie ich panowania? Pozostaje to interesującym tematem do dyskusji historyków z ponerologami.

    Narastały napięcia międzynarodowe; w Sarajewie doszło do zamachu na arcyksięcia Ferdynanda. Jednak ani cesarz niemiecki, ani żaden inny ośrodek władzy w jego kraju, nie dysponowali już rozsądkiem politycznym (co było skutkiem wyżej wspomnianego procesu negatywnej selekcji). Dały o sobie znać emocjonalne nastawienia Wilhelma i uprzednio wytworzone stereotypy myślenia i działania. Wybuchła wojna. Przygotowane wcześniej plany działań wojennych, zdezaktualizowane w zaistniałych okolicznościach, rozwijały się jak na sztabowych manewrach. Historycy, nawet ci, którzy znają dobrze genezę i charakter państwa pruskiego z jego ideologiczną tradycją krwawego ekspansjonizmu, dostrzegają w tamtych wypadkach działanie jakiegoś niezrozumiałego fatum, które wymyka się analizie przyczynowości historycznej.

    Wielu myślących ludzi zadaje sobie wciąż niepokojące pytanie: Jak mogło dojść do tego, że naród niemiecki wybrał sobie na Fuehrera psychopatycznego kabotyna, który nie skrywał swojej patologicznej wizji władzy nadludzi? Pod jego przywództwem Niemcy rozpętali drugą wojnę światową – zbrodniczą i politycznie niedorzeczną. Kiedy wojna chyliła już się ku końcowi, wykształceni dowódcy wykonywali z honorem zbrodnicze rozkazy, wojskowo i politycznie niedorzeczne, wydawane przez człowieka, którego stan psychiczny odpowiadał już standardowym kryteriom przymusowej hospitalizacji psychiatrycznej.

    Każda próba zadawalającego wyjaśnienia tych zdarzeń z pierwszej połowy minionego wieku przy pomocy kategorii przyjętych w naukach historycznych daje poczucie dręczącego niedostatku. Wyrównać ten deficyt może jedynie podejście ponerologiczne, które bez uprzedzeń bada role różnych czynników patologicznych w każdej skali społecznej.

    Naród niemiecki, karmiony przez pokolenia patologicznie zmienionym tworzywem psychicznym, osiągnął stan podobny do tego, z jakim spotykamy się u indywidualnych ludzi wychowanych przez osoby wykazujące w równym stopniu właściwości charakteropatyczne co i histeryczne. Doświadczenie psychologów wskazuje, że ci ludzie dopuszczają się potem często czynów krzywdzących innych [...]

    Podczas pierwszej wojny światowej Niemcy zadali innym ogromne cierpienia i sami takowych doznali, nie mieli jednak poczucia winy. Przeciwnie – czuli się pokrzywdzeni. Działali przecież zgodnie z przyswojonymi nawykami, nie mając rozeznania ich patologicznego pochodzenia. Po wojnie potrzeba ubrania tego stanu w szaty bohaterstwa, aby uniknąć zbyt gwałtownie dezintegrującej świadomości, stała się nader powszechna. Pojawił się tajemniczy głód jakby narkotyku, od którego organizm społeczny… zdążył się już uzależnić. Był to głód patologicznie zmienionego tworzywa psychicznego – zjawisko znane z doświadczenia psychoterapeutycznego. Ten głód mogła zaspokoić tylko inna osobowość patologiczna i takiż system polityczny.

    Osobowość charakteropatyczna otworzyła drogę do przywództwa osobnikowi psychopatycznemu.

    Ja osobiscie uwazam, mimo, ze Prof. Lobaczewski jest na prawde wielki, ze te patologiczne zmiany w tym narodzie zaczely sie duzo wczesniej.
    Wklejam link obrazujacy chronologie powstania "obledu germanskiego", "obledu czystej rasy".Niestety, na razie tylko po niemiecku(mozna wlaczyc tlumacza)."Germanskie pierdniecie"albo "Germanski bzdziel" albo "Germanski bak".(hihi)Opracowanie jest na prawde swietne, ale mam swoje "ale".http://www.geschichteinchronologie.ch/eu/3R/GERMANENFURZ.htm
    Moje "ale" - nie wspomina sie tu o "rozdrapaniu" Polski przez teutonow(Tylko osoba Katarzyny wielkiej - prusackiej psychopatki- spowodowala, ze Rosja byla glownym rozbiorca).Wynik plebiscytu na Slasku, korzystny dla Polski, opisuje sie tu jako wynik naplywu Polakow z innych czesci Polski specjalnie w czasie plebiscytu, co oczywiscie "zafalszowalo" wyniki.To bylo chyba nie tak.

    I jeszcze jedno- czy na prawde uwazasz, ze jakis swistek,podpisany przez grupe obcych popychadel(zwana polskim rzadem) moze zagwarantowac Polsce nietykalnosc obecych granic.Akurat niemcy, to panstwo, ktore sie prawie zawsze takimi swistkami podcieralo - chodzi o Europe wsschodnia - i robilo, co chcialo.Nawet tak wazny "swistek" jak Traktat Wersalski byl caly czas przez niemcy w drastyczny sposob lamany - i nikomu to nie przeszkadzalo.
    Ja osobiscie uwazam, ze przygotowania do ponownego rozdrapania Polski sa widoczne - pracuja przede wszystkim swiatowe media kreujac Polakow na faszystow,glupkow, ksenofobow, tych co to" na prawde "w
    czasie II wojny mordowali.Tak" przygotowana" opinia publiczna "cywilizowanego swiata" nie bedzie protestowac, jezeli ci tak niebezpieczni dla swiata Polacy znowu bada wzieci "pod but".
    Oh, adevo, adevo ..........adevo Pzdr.
  • @zosia1 11:28:56
    Sorry< cytaty zaczynaja sie od fragmentu
    "Niektore charakteropatie graja wybitna role......"
    a koncza na zdaniu
    "Osobowosc charakteropatyczna otworzyla droge do przywodztwa osobnikowi psychopatycznemu"
  • @Maciej Piotr Synak 09:55:02
    Juz dawno chcialam Ci pogratulowac tego blogu - uwazam, ze jest on jednym z najwazniejszych w internecie polskim - niestety zbyt malo odwiedzanym.Pzdr
  • @adevo 17:42:12
    Sorry - jeszcze jedno. "Alternatywny" tzn. NIEMAINSTROMOWY.Dokladniej - dotyczy to wszystkich gazet, blogow internetowych,takze tych "neutralnych", ktore przedstawiaja informacje niezaleznie od oficjalnych mediow.W ZADNYM ALE TO ZADNYM WYPADKU NIE SA TO MEDIA ZWIAZANE Z JAKIMIS PARLAMENTARNYMI PARTIAMI JAK PIRACI CZY ZIELONI. PARTIE PARLAMENTARNE OBSLUGIWANE SA GLOWNIE PRZEZ MEDIA MAINSTROMOWE(takze telewizyjne transmisje z obrad Bundestagu)I NIE MOGA SOBIE POZWOLIC NA GLOSNE WIESZCZENIE REWANZYSTOWSKICH POGLADOW - co powiedzialby swiat?Neon24 jest gazeta "alternatyna".Stosujac tu analogie powinien byc przypisany do jakiejs okreslonej partii,czy nawet kilku.Sorry - jest to oczywiscie bzdura.Sorry- wprowadzasz dezinformacje.Pzdr.
  • zosia1 - o starych Gdańszczanach
    Witam Zosię 1, pofatygowała się z 3Obiegu, założyła konto i to tylko by zagłuszyć moje wpisy.

    Typowe dla ukrytej propagandy antypolskiej jest podawanie mi adresu byłego policjanta, który jeszcze w latach 90-tych zaczął od propozycji organizacji ze mną Kopp-Akademii.

    Uśmiałem się, jak doświadczyłem, że były policjant ma mnie pouczać w wiedzy tajemnej o Niemczech i Hitlerze. Od razu wiedziałem, chodzi o wejście w prawdziwą scenę alternatywną. Wtedy oddolny ruch przeciwko stacjom bazowym telefonii komórkowej był w Hamburgu bardzo silny.

    Każdy ruch społeczny, który ma nowe, alternatywne dążenia w stosunku do władzy jest alternatywny. Natomiast Naziści nie mają alternatywnych dążeń, reprezentują starą, znaną historię rewizjonizmu- jak ty Zosiu obrzucająca moje wpisy, starymi historiami i do tego wyrwane z kontekstu, bez merytorycznego sensu.

    Może powinienem dodać do partii prawdziwie alternatywnych "Alternatywę für Deutschland" -AfD, gdyż chcą wrócić do marki i to jest prawdziwa alternatywa dla Niemiec.

    Twoje analizy są typowo przystosowane do polskiej mentalności. Argumentujesz przestarzale, historycznie bez związku z teraźniejszością, jak głupi staruszek.

    Tak się ogłupia Polaków. Niemcy wiedzą, że Polacy są czuli na przeszłość i zalecają ich w tym kierunku manipulować. Popatrz sobie jak to jest realizowane w moim najnowszym artykule:

    http://idb.neon24.pl/post/99190,jak-niemcy-widza-polske

    Wydawnictwo Koppa miało od początku za zadanie skupienie alternatywnie myślących i działających, zainteresowanie moją osobą było z powodu strony http://iddd.de wtedy z alternatywnymi tematami demokracji bezpośredniej i telefonii komórkowej.

    Ja z nim nigdy pomimo kilkudziesięciu zaproszeń i poleceń od znajomych nie współpracowałem.

    Od początku uważałem, że nie ma naukowego przygotowania, ma nazistowskie poglądy i jest prawdopodobnie specjalną zamaskowaną wtyką, dlatego rozpowszechnia książki o charakterze nazistowskim, pseudo-alternatywnym, rozrywkowym - beletrystykę dla dzieci lub słabo wykształconych.

    Dlatego skompromitowałeś się staruszku podając taki adres.

    Wracając do artykułu w Gdańsku mamy do czynienia z dużą korupcją od samego początku. Już w roku 1991 jak przyjechałem do Gdańska to wszystkie kamieniczki nad Motławą, były wyprzedane jakimś Kowalskim.

    Poza tym mamy do czynienia z niemieckimi kręgami starych Gdańszczan zorganizowanych w Związku Gdańszczan z Wolnego Miasta "Danzig".

    Jak swego czasu chciałem brać udział w ich zlocie krajowych drużyn to, pomimo, że byłem z Gdańska mnie nie dopuścili gdyż byłem Polakiem.
    Zrobili mi egzamin ze znajomości okolicy, czy ich nie okłamuję, a ja nawet zostałem zidentyfikowany przez sąsiada z Gdańska - tylko, że Niemca.

    Jego wstawiennictwo spowodowało, że organizatorzy pozwolili mi podkupić u sąsiada powierzchnię wystawową.

    Znaczy kręgi miłośników Gdańska to są te najbardziej rewizjonistyczne szuje, które do dzisiaj wspominają i działają na rzecz odzyskania "Freie und Hanse Stadt Danzig".
    To ten element z wczoraj w ogóle jeździ do Polski. Polacy poznają tylko tych najgorszych z najgorszych, organizujących w Polsce stare numery, za które w Niemczech poszliby do więzienia. Np. drukują w Gdańsku hitlerowskie teksty, polaczkom pieniądz nie śmierdzi.

    Jaśkowski by napisał o działaniach tego związku w Gdańsku, konkretnie a nie nadawał o Wilhelmie 2.

    Rewanżyzm starych Niemców, to nie jest spisek i pozycja młodych Niemców. On przestałby mieć wpływ na Polskę, gdyby Polaczków nie było tak łatwo przepłacić i nabierać na numery w całym świecie skompromitowane. A w Polsce, Rumuni i innych nowych członkach UE te numery funkcjonują do dzisiaj.

wtorek, 13 czerwca 2023

Reparacje od Niemiec cz. 2











Grecy zjednoczeni w walce o reparacje wojenne od Niemiec. 

Chcą współpracować z Polską



28.05.2023 08:20



Dr Aristomenis Syngelakis, szef Greckiego Komitetu ds. Niemieckich Odszkodowań powiedział, że "wszystkie partie polityczne w Grecji, a także ponad 90 proc. społeczeństwa popierają kwestie reparacji od Niemiec, ale nie mamy dowodów zdecydowanych działań rządu w tej sprawie, jak to ma miejsce w przypadku Polski". Jak wskazał proponuje konfiskatę niemieckich nieruchomości na poczet wypłat, zwrócenie się do sądu międzynarodowego i ścisłą współpracę z Polską.

Wszystkie partie polityczne w Grecji, a także ponad 90 proc. społeczeństwa popierają kwestie reparacji od Niemiec, ale nie mamy dowodów zdecydowanych działań rządu w tej sprawie, jak to ma miejsce w przypadku Polski - powiedział dr Aristomenis Syngelakis, szef Greckiego Komitetu ds. Niemieckich Odszkodowań. Jak wskazał proponuje konfiskatę niemieckich nieruchomości na poczet wypłat, zwrócenie się do sądu międzynarodowego i ścisłą współpracę z Polską.

Według niego wystosowanie not przez rząd grecki do Niemiec w sprawie reparacji, co miało miejsce 1995, 2019 i 2020 roku, jest koniecznym, ale niewystarczającym działaniem, ponieważ mogą one zostać po prostu odrzucone przez Berlin – co też miało miejsce.

Biorąc pod uwagę aktywne działania ze strony polskiej w kwestii ubiegania się o reparacje, rząd grecki powinien zrobić dużo więcej niż dotychczas. „Polska nie ograniczyła się do przekazania noty Niemcom, ale podjęła działania na forum ONZ oraz zaproponowała międzynarodową konferencję na temat odszkodowań” – przypomniał Syngelakis.

Dlatego proponuje on kilka kroków, mających pchnąć sprawę reparacji do przodu, w tym taką zmianę prawa w Grecji, które umożliwiłoby konfiskatę niemieckich nieruchomości bez zgody ministerstwa sprawiedliwości na rzecz ofiar niemieckich okrucieństw w czasie II wojny światowej.

„Wobec nieustępliwości Niemiec, konieczne jest odwołanie się również do sądu międzynarodowego” – dodał. „Rząd w Atenach musi dać sygnał Berlinowi, że rzeczywiście chce dochodzić należnych Grecji odszkodowań” – podkreślił Syngelakis.

Kluczowa jest też kwestia współpracy z Polską w sprawie reparacji – twierdzi przewodniczący Komitetu. Przypomniał w tym kontekście słowa niemieckiego historyka dr. Karla Heinza Rotha, że „Niemcy bardzo obawiają się polsko-greckiej współpracy w dochodzeniu reparacji i odszkodowań”.

„Działania podejmowane przez Polskę są bardzo pomocne dla nagłośnienia kwestii reparacji na poziomie międzynarodowym” – dodał.

Syngelakis twierdzi, że w celu efektywnego dochodzenia roszczeń od Niemiec potrzebne jest w Grecji utworzenie stałej komisji parlamentarnej, która zajmowałaby się tą kwestią, ale także ciała rządowego. W tym kontekście przywołał przykład stanowiska pełnomocnika rządu polskiego w sprawie reparacji, które zajmuje obecnie wiceminister spraw zagranicznych Arkadiusz Mularczyk.

Grecja podjęła pierwsze działania w sprawie uzyskania reparacji od Niemiec od razu po zakończeniu II wojny światowej. Rząd grecki oszacował wysokość odszkodowań na równowartość dzisiejszych 350 mld euro i przedstawił je na paryskiej konferencji pokojowej w 1946 roku. Podjęto wówczas decyzję, że Grecji należą się reparacje, ale w niższej kwocie.

Przez następne dekady Niemcy odmawiały zapłacenia odszkodowań dla Grecji, przekazując jedynie w 1960 roku 115 mln marek niemieckich zadośćuczynienia dla grecko-żydowskich ofiar wojny. „Grecja nigdy nie zrzekła się swoich roszczeń w stosunku do Niemiec. Jest to ważne z politycznego, a jeszcze bardziej z prawnego punktu widzenia” - powiedział Syngelakis.

Według niego zadośćuczynienie z 1960 roku nie rozwiązuje sprawy. Rząd w Berlinie do 2013 roku utrzymywał, że jest za wcześniej na negocjacje w sprawie ewentualnych reparacji.


„Według układu londyńskiego z 1953 roku o spłacie niemieckich długów zagranicznych, który podpisały 33 państwa alianckie, kwestia reparacji dla Grecji miała zostać zamrożona do czasu zjednoczenia Niemiec i podpisania traktatu pokojowego” – zaznaczył.

Do 2013 roku rząd niemiecki twierdził, że nie podpisano jeszcze traktatu pokojowego, więc na razie nie ma podstaw do rozmów o reparacjach.

 „Nagle stanowisko Berlina uległo całkowitej zmianie: od tego czasu Niemcy twierdzą, że podpisany w 1990 roku układ w Moskwie w sprawie zjednoczenia Niemiec był traktatem pokojowym, który zamknął kwestię odszkodowań. Jednak ani Grecja, ani też Polska nie były jego stronami” – powiedział Syngelakis.


Podkreślił jednocześnie, że Niemcy unikają prezentowania swojej pozycji oficjalnie i w szczegółach, bo stoi to w sprzeczności z tym, co twierdzili do 2013 roku. „Z punktu widzenia prawa pozycja Grecji jest bardzo mocna” – dodał.

Przypomniał też, że w kraju działa aktywnie ruch społeczny, domagający się reparacji od Niemiec, w którym działają między innymi córki Lakisa Santasa i żona Manolisa Glezosa – dwóch greckich bohaterów wojennych, którzy usunęli flagę hitlerowskich Niemiec z Akropolu 30 maja 1941 roku.

Jak wynika z opublikowanego w 2017 roku raportu greckiej Międzypartyjnej Komisji Parlamentarnej ds. Dochodzenia Niemieckich Należności, rząd w Atenach powinien domagać się od rządu niemieckiego 269,5 mld euro odszkodowań za straty poniesione w czasie II wojny światowej.

W 2019 roku, w oparciu o ten raport, grecki parlament podjął jednogłośnie uchwałę o dochodzeniu odszkodowań od strony niemieckiej, zobowiązując rząd w Atenach do podjęcia wszelkich koniecznych środków politycznych i prawnych.



Rząd niemiecki odrzucił jednak złożone przez greckie MSZ noty w 2019 i 2020 roku, powołując się między innymi na zapłacenie w 1960 roku 115 mln marek niemieckich (dziś około 67 mln euro).

„Reparacje ze strony Niemiec za szkody w czasie II wojny światowej to historyczna, moralna, ale i polityczna oraz prawna powinność” – podkreśla przewodniczący Greckiego Komitetu ds. Niemieckich Odszkodowań. „Grecy była w pierwszej linii oporu wobec Niemców w czasie wojny i domagają się sprawiedliwości” – zaznaczył.

Historycy szacują, że straty osobowe w Grecji w latach niemieckiej okupacji 1941-1945 wyniosły około 530 tys. osób, a zniszczeniu uległo około 80 proc. greckiego przemysłu. Ponadto Niemcy zmusili Bank Grecji do udzielenia im pożyczki w wysokości obecnych 54 mld euro, której nigdy nie spłacili. W dodatku masowy zabór produktów rolnych przyczynił się do klęski głodu, której ofiarą padło co najmniej 100 tys. Greków.



--




2017 rok:


„Niemcy żądają Gdańska - tzw. „rząd Wolnego Miasta Gdańsk na uchodźctwie”:

Jak stwierdza w oficjalnym stanowisku nasze Ministerstwo Spraw Zagranicznych: Uchwały Konferencji Poczdamskiej zakładały, że ostateczne ustalenie zachodniej i północnej granicy Polski nastąpi w ramach konferencji pokojowej, której zorganizowanie w przyszłości przewidywały wielkie mocarstwa.

Z uwagi jednak na rozwój sytuacji międzynarodowej po II wojnie światowej, a zwłaszcza ze względu na okres „zimnej wojny”, który rozpoczął się niedługo po zakończeniu Konferencji Poczdamskiej, konferencja pokojowa nie odbyła się.”



Do 2013 roku rząd niemiecki twierdził, że nie podpisano jeszcze traktatu pokojowego, więc na razie nie ma podstaw do rozmów o reparacjach.

 „Nagle stanowisko Berlina uległo całkowitej zmianie: od tego czasu Niemcy twierdzą, że podpisany w 1990 roku układ w Moskwie w sprawie zjednoczenia Niemiec był traktatem pokojowym, który zamknął kwestię odszkodowań. Jednak ani Grecja, ani też Polska nie były jego stronami” – powiedział Syngelakis.



Jeszcze w 1945 r., na mocy traktatu poczdamskiego Polska otrzymała „pod tymczasową administrację” tzw. Ziemie Odzyskane, czyli Śląsk, Ziemię Lubuską oraz Pomorze Zachodnie ze Szczecinem. Ten traktat wygasł po 50 latach od podpisania, czyli w 1995 r. Ale to ma mniejsze znaczenie, gdyż umowa nie dotyczyła (jeżeli by czytać ją literalnie) do terytorium dawnego Wolnego Miasta. A to dlatego, że odnosiła się do terenów, które Rzesza Niemiecka kontrolowała przed 31 sierpnia 1939 r. Formalne przyłączenie Gdańska do Niemiec miało zaś miejsce 1 września.


Jak stwierdza w oficjalnym stanowisku nasze Ministerstwo Spraw Zagranicznych: Uchwały Konferencji Poczdamskiej zakładały, że ostateczne ustalenie zachodniej i północnej granicy Polski nastąpi w ramach konferencji pokojowej, której zorganizowanie w przyszłości przewidywały wielkie mocarstwa. Z uwagi jednak na rozwój sytuacji międzynarodowej po II wojnie światowej, a zwłaszcza ze względu na okres „zimnej wojny”, który rozpoczął się niedługo po zakończeniu Konferencji Poczdamskiej, konferencja pokojowa nie odbyła się.