Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą system wyzysku. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą system wyzysku. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 20 października 2022

Gandeste

 


Kilka ciekawych przedruków 


słabe tłumaczenie automatyczne z rumuńskiego





Poniżej świetny artykuł Dughina, niedawno opublikowany Robię to z kilku powodów. Przede wszystkim dlatego, że artykuł niezwykle dobrze oddaje ten aspekt dzisiejszego społeczeństwa, który mimo swojej oczywistości jest przez nas mało rozumiany. Następnie, ponieważ jest to niezwykle ważne w zrozumieniu sił zaangażowanych w konflikt na Ukrainie, technik walki i wreszcie wyzwania, przed którym stoi Rosja. Również z krytycznego tonu artykułu jasno wynika, jak błędny jest szablon, według którego Dughin jest „ideologiem Kremla”. Życzymy miłej lektury!

Dan Diaconu



W dzisiejszym świecie prędkość odgrywa kluczową rolę we wszystkich aspektach życia. Podczas OCS (Ukraine Special Operation) odkryliśmy, że w czasie wojny – we współczesnej wojnie – jest to jeden z kluczowych czynników. Bardzo, bardzo wiele zależy od tego, jak szybko zdobędziesz informację, jak szybko możesz zgłosić to dowódcy jednostki bojowej, a następnie podjąć decyzję o uderzeniu, a także szybko zmienić miejsce ułożenia broni. A więc chodzi prawie o wszystko, co wiąże się z walką.

Stąd kolosalna rola UAV (Unmanned Aerial Vehicle) i dronów, łączności satelitarnej, czasu przekazywania współrzędnych wroga, mobilności jednostek bojowych, a także szybkości przekazywania rozkazów wykonawcy. Oczywiście nie brano tego pod uwagę podczas przygotowań do OCS i teraz musimy to wszystko zrekompensować w krytycznych warunkach.

Podobnie nie doceniono zależności od Zachodu w zakresie technologii cyfrowych, chipów i precyzyjnej produkcji. Przygotowanie do frontalnej konfrontacji z NATO, a jednocześnie opieranie się na elementach technologicznych opracowanych i wyprodukowanych bądź w krajach NATO, bądź na terytorium państw zależnych od Zachodu, nie świadczy o wielkiej inteligencji.

Ale teraz nie chodzi o uzależnienie od Zachodu, ale o czynnik prędkości. Francuski filozof Paul Virillo, który badał znaczenie prędkości dla współczesnej cywilizacji technicznej, zaproponował specjalny termin – dromokracja . Od greckiego dromos (prędkość) i kratos (moc). Teoria Virillo opiera się na twierdzeniu, że w nowych warunkach cywilizacyjnych zwycięża nie silniejszy, mądrzejszy, lepiej wyposażony, ale szybszy. Szybkość jest wszystkim. Stąd chęć zwiększenia szybkości procesorów za pomocą dowolnych środków, a w konsekwencji wszystkich operacji cyfrowych. Właśnie na tym koncentruje się dziś innowacyjne myślenie techniczne. Wszyscy rywalizują na szybkości.

Współczesny świat to wyścig o przyspieszenie. A kto jest szybszy, otrzymuje główną nagrodę, władzę. We wszystkich jej znaczeniach i wymiarach – politycznym, militarnym, technologicznym, ekonomicznym, kulturowym.

Jednocześnie informacje są najcenniejsze w strukturze dromokracji. Szybkość przekazywania informacji jest konkretnym wyrazem władzy. Dotyczy to zarówno funkcjonowania giełd światowych, jak i prowadzenia działań wojennych. Ten, kto był w stanie zrobić coś szybciej, zyskuje pełną władzę nad tym, który się wahał.

Jednocześnie dromokracja jako świadomie wybrana strategia, czyli próba zdominowania czasu jako takiego, może prowadzić do dziwnych efektów. W grę wchodzi czynnik przyszłości. Stąd zjawisko transakcji terminowych i związanych z nimi funduszy hedgingowych, a także innych mechanizmów finansowych o podobnym charakterze, gdzie główne transakcje zawierane są z tym, czego jeszcze nie ma.

Ideałem medialnej dromokracji byłoby, aby jako pierwszy zgłosić zdarzenie, które jeszcze się nie wydarzyło, ale jest bardzo prawdopodobne. To nie tylko fałszerstwo, to rzecz z obszaru możliwych, prawdopodobnych, probabilistycznych metod. Jeśli prawdopodobne przyszłe wydarzenie potraktujemy jako wydarzenie, które już się wydarzyło, zyskamy czas, co oznacza, że ​​zyskamy władzę. Inną rzeczą jest to, że może się to nie wydarzyć. Tak i jest to możliwe, ale czasami niespełnienie oczekiwań nie jest krytyczne i odwrotnie, potwierdzona prognoza, przyjmowana jako przesądzona konkluzja, oferuje ogromne korzyści.

Na tym polega sedno Dromokracji: żywioł czasu jest bardzo trudny, a ten, komu uda się go ujarzmić, otrzymuje całkowitą globalną władzę. Wraz z rozwojem superprędkości sama rzeczywistość ulega załamaniu i zaczynają w niej działać prawa fizyki nieklasycznej – przewidywane w teorii względności Einsteina i, w jeszcze większym stopniu, w fizyce kwantowej. Ograniczanie prędkości zmienia prawa fizyki. I właśnie na tym obszarze, zdaniem Virillo, toczy się dzisiaj planetarna walka o władzę.

Z podobnymi teoriami spotykamy się na polu bardziej praktycznym, a mniej filozoficznym – w teorii wojen sieciocentrycznych. I właśnie taką walkę sieciocentryczną napotkaliśmy podczas OCS. Główną cechą takiej wojny jest szybkość przekazywania informacji między poszczególnymi jednostkami i centrami dowodzenia.

W tym celu jednostki bojowe i żołnierze są wyposażeni w wiele różnie zorientowanych kamer i innych czujników, które zbiegają się w jednym punkcie. Do tego dochodzą dane z samolotów, UAV i satelitów, które są bezpośrednio zintegrowane z jednostkami bojowymi. A ta pełna integracja z siecią zapewnia najważniejszą zaletę – przewagę szybkości. Tak układają się systemy pracy i HIMARS oraz taktyka grup mobilnych i DRG (Sabotage and Reconnaissance Groups, nt). Wykorzystano do tego również łączność satelitarną Starlink.

Teorie wojny sieciocentrycznej uznają, że szybkość podejmowania decyzji często odbywa się kosztem ich uzasadnienia. Istnieje wiele błędnych obliczeń. Ale jeśli działasz szybko, to nawet jeśli popełnisz błąd, zawsze jest czas, aby go naprawić. Wykorzystuje zasadę hack hack lub ataku DDoS - najważniejsze jest "uszczypnięcie" wszystkich lokalizacji oddziałów wroga, szukając słabych punktów lub tzw. tylnych drzwi. Straty mogą być dość wysokie, ale wyniki, jeśli się udają, są bardzo znaczące.

Ponadto wojny, w których sieć jest ich integralną częścią, obejmują otwarte kanały informacji – przede wszystkim portale społecznościowe. Nie tylko towarzyszą prowadzeniu działań wojennych, mówiąc oczywiście tylko to, co się opłaca, a co nie, ukrywając lub wypaczając dla innych, ale także operują probabilistyczną przyszłością. Znowu zasada dromokracji. To, co dziś postrzegamy jako podróbki, to nic innego jak sztuczna stymulacja możliwej przyszłości. Wiele podróbek okazuje się pustych, o ile próby złamania zabezpieczeń podczas włamań są udaremniane, ale od czasu do czasu docierają do celu i wtedy system może zostać przechwycony i ujarzmiony.

Dromokracja w sferze politycznej pozwala odejść od sztywnych zasad ideologicznych. Na Zachodzie, na przykład, rasizm i nazizm, delikatnie mówiąc, nie są otwarcie popierane. Ale w przypadku Ukrainy i innych społeczeństw zaostrzonych w obronie geopolitycznych interesów Zachodu robi się wyjątek. Kwitnie tam antyrosyjski nazizm, rusofobia, ale na samym Zachodzie tego nie zauważają, zręcznie to omijając. Faktem jest, że dla szybkiego zbudowania narodu, w którym nigdy nie istniał iw obecności dwóch narodów na tym samym terytorium, po prostu nie można tego zrobić bez nacjonalizmu. Aby to zrobić tak szybko, jak to możliwe, potrzebne są właśnie skrajne formy - aż do nazizmu i po prostu rasizmu. I znowu jest to kwestia dromokracji. Niezbędne jest szybkie stworzenie symulakrum narodu. W tym celu bierze się radykalną ideologię, wszelkie wyobrażenia i mity o własnej wyłączności, nawet te najbardziej śmieszne, a wszystko to szybko ożywa (przy pełnej kontroli nad sferą informacyjną społeczeństwa, a Zachód po prostu udaje, że tego nie zauważa ten).

Potem następuje równie przyspieszona propaganda tych idei, które nie mają nic wspólnego z zachodnią liberalną demokracją. Wojna w sequelu jest naturalna: agresorzy są przedstawiani jako ofiary, a kaci jako zbawcy. Najważniejsze jest kontrolowanie informacji. A jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem globalistów, to następuje szybkie rozwiązanie, a potem równie szybko usuwane są same struktury neonazistowskie. To samo widzieliśmy w Chorwacji podczas rozpadu Jugosławii. Najpierw Zachód pomaga chorwackim nazistom – Neo-Ustaszy – i uzbraja ich przeciwko Serbom, a następnie oczyszcza ich, aby nie pozostały żadne ślady. Najważniejsze, żeby wszystko zrobić bardzo, bardzo szybko. Neonazizm pojawił się szybko, szybko spełnił swoją rolę, szybko zniknął. Jakby nie było.

To jest sekret Zełenskiego. Komik rtęciowy na lidera nie został wybrany przypadkowo. Jego psychika jest niestabilna i podatna na gwałtowne zmiany. Idealny polityk dla płynnego społeczeństwa. Teraz mówi i robi jedno, w jednej chwili jest zupełnie inaczej. I nikt nie pamięta, co wydarzyło się przed chwilą, bo prędkość przepływu informacji stale rośnie.

A jak na tym tle wyglądamy sami? Gdy zaczęliśmy działać szybko, zdecydowanie i niemal spontanicznie (pierwsza faza OSU), nastąpiły ogromne sukcesy. Prawie połowa Ukrainy była pod naszą kontrolą.

Gdy tylko zaczęliśmy spowalniać przebieg operacji, inicjatywa zaczęła przechodzić w ręce wroga.


Okazało się następnie, że sieciocentryczny charakter współczesnej wojny i prawa dromokracji nie zostały odpowiednio uwzględnione. Gdy tylko przyjąłem postawę reaktywną, przeszedłem do defensywy i przegapiłem czynnik prędkości. Tak, ukraińskie zwycięstwa są w większości wirtualne, ale w świecie, w którym ogon daje psu, gdzie prawie wszystko jest wirtualne (w tym finanse, usługi, informacje itp.), to nie wystarczy. Anegdota o tym, jak dwóch rosyjskich spadochroniarzy narzeka na ruiny Waszyngtonu – „przegraliśmy wojnę informacyjną” jest zabawna, ale niejednoznaczna. To także coś wirtualnego, być może próba zakodowania przyszłości. Jeśli chodzi o sprawdzenie rzeczywistości, niestety nie wszystko jest takie proste. Tu trzeba albo zawalić całą dromokrację, wirtualność, całą ponowoczesność sieciocentryczną, czyli całą nowoczesność i cały wektor rozwoju nowoczesnego Zachodu (ale jak to zrobić od razu?), albo zaakceptować – choć częściowo - zasady wroga, czyli przyspieszamy. Pytanie, czy my, Rosjanie, możemy wejść w sferę dromokracji i nauczyć się wygrywać sieciocentryczne (w tym informacyjne!) wojny, nie jest abstrakcją. Od tego zależy bezpośrednio nasze zwycięstwo!

Aby to zrobić, musimy najpierw zrozumieć - po rosyjsku, w sposób patriotyczny - naturę czasu. Jak powoli wszystko rozumiemy, z jakim opóźnieniem i jak wolno wprowadzamy to w życie – wydaje się, że odrzuciliśmy nawet przysłowie „ Rosjanie marnują czas, ale jeżdżą szybko ”.Teraz jest właśnie ten czas, kiedy, jeśli nie poruszamy się bardzo szybko, sytuacja może stać się bardzo niebezpieczna. Zrobimy to szybciej, szybciej to naprawimy. Nie mówię o wyposażaniu naszych żołnierzy w atrybuty sieciowe i przyspieszeniu procesu dowodzenia oraz skutecznych środkach ochrony informacji. Ale to jest po prostu konieczne, aby być na poziomie z dobrze wyposażonym wrogiem.

I jeszcze raz: jeśli po spekulacjach Voentorga (rosyjskiego dostawcy broni i żywności, nt) na temat ceny minimalnego munduru dla zmobilizowanych, nie nastąpiła od razu gwałtowna fala bezpośrednich represji ze strony władz, to jest to bardzo znak zły. Ktoś u władzy wyobraża sobie, że wciąż zaprzęgamy, mimo że ścigamy się z maksymalną prędkością. Trzeba to pilnie przemyśleć. W przeciwnym razie może się okazać, że pędzimy zbyt wolno.

Dromokracja to nie żart. Nie chodzi o pokonanie Zachodu. Powinien zostać zmiażdżony w swojej upojnej dumie, ale w tym celu sami musimy działać błyskawicznie. I znaczące. Rosja nie ma już prawa ani czasu na senność i ospałość.

Źródło: https://trenduri.blogspot.com/



... Skakałem z radości, gdy zobaczyłem pierwsze reklamy przerywające film w telewizji. Wchodzimy, jak mówią, między świat. W międzyczasie film przerwał reklamy...
... gdybyśmy byli spragnieni, piliśmy wodę z fontanny za darmo, nie myśląc, że kiedyś będziemy musieli zapłacić za szklankę wody...
... Zmarszczyłem nos, kiedy mama sprzątała dom; chcieliśmy go z pudełka, pięknie wybarwionego i dobrze zhomogenizowanego...
... nosiliśmy spodnie z tkaniny prawie ręcznie, tanie i wysokiej jakości; ale chciałem garnitur dżinsowy. Dziś dobre sukno już prawie zanikło, a od czasu do czasu nosi się szorty...
... miałem bawełniane koszulki i skórzane trampki. Ale chciałem plastikowe koszulki i buty wykonane z pięknie kolorowych szmat.
... Kiedyś robiłam domowe lody z naturalnego mleka, ale marzyły mi się ciastka lodowe z chemii w woreczku.
...w Alimentarze zawijają nasze mięso w papier i wkładają do płóciennej torby, marząc o jednorazowych torebkach i pięknie zaprojektowanych torebkach. Dzisiaj z naszych nosów wypłynęło całe to plastikowe gówno...
...kiedy dostałam pudełko z czymś przywiezionym z zagranicy, to ładnie postawiłam je w oknie, wśród bibelotów, bez względu na to, czy była to kawa, krem ​​czekoladowy, czy olej. Dziś mamy specjalne półki, na których je chowamy...
... wszędzie były tylko napisy po rumuńsku, firmy, szyldy, plakaty i wydawało nam się to szalone. Dziś brakuje nam pisania na ścianach czegoś po rumuńsku...

Autor: Razvan Bibire



Zaledwie trzy dni po wybuchu wojny, 27 lutego 2022 r., szefowie Unii Europejskiej nie zastanawiali się zbytnio. Bezzwłocznie usunęli z budżetu pół miliarda euro przeznaczone dla Ukrainy, z naruszeniem prawa. Pieniądze miały być przeznaczone wyłącznie na zakup uzbrojenia.
I to pomimo tego, że w lutym 2022 r. Kijów nawet nie ubiegał się o członkostwo w UE. Tak więc Europejczycy nie mieli prawnego obowiązku przekazywania publicznych pieniędzy na konto reżimu Zełenskiego.

Należy podkreślić, że traktaty UE zabraniają blokowi UE wykorzystywania wieloletniego budżetu do finansowania operacji o skutkach wojskowych lub obronnych. Ale politycy z Brukseli nie poprzestali na prostym „szczególie”. Użyli małej sztuczki.

„W tych dniach spadło kolejne tabu – tabu, że UE nie może wykorzystać swoich zasobów do dostarczania broni krajowi atakowanemu przez inny kraj” – oświadczył 27 lutego 2022 r. szef unijnej dyplomacji Josep Borrell. oczywiście, że Ukraina nie była (i nadal nie jest) częścią Unii Europejskiej.
Oczywiście mechanizm podejmowania decyzji nie obejmował obywateli Europy, a jedynie marionetki w Brukseli. W cyniczny sposób Ursula von der Leyen i jej współpracownicy przekazali do Kijowa pieniądze ze specjalnego, pozabudżetowego funduszu „wspierania pokoju”. Chodzi o tzw. „Europejski Mechanizm Wspierania Pokoju” (EPF), z pułapem 5 mld euro, utworzony (co za zbieg okoliczności!) zaledwie trzy miesiące przed wybuchem wojny.

W grudniu 2021 r. UE podjęła już decyzję o udzieleniu „pomocy bezpieczeństwa” Ukrainie, Gruzji i Republice Mołdawii z nowo utworzonego funduszu. Przywódcy w Brukseli mieli prawdziwe przeczucie wydarzeń na Ukrainie. Chyba że sam Joe Biden przekazał im, co ma się wydarzyć.
„Po raz pierwszy w historii UE sfinansuje zakup i dostawę broni i innego sprzętu do kraju, który jest atakowany. To decydujący moment”, oświadczyła triumfalnie Ursula von der Leyen 28 lutego 2022 roku.

Rzeczywiście decydujący moment. Moment, w którym Bruksela zobowiązała się zapłacić wszystkie rachunki Kijowa. W tym te wydane na dzierżawę broni amerykańskiej. Co zaskakujące, dzierżawa broni jest teraz możliwa po reaktywacji w Kongresie ustawy z 1941 r., Lend-Lease Act. Pierwotnie został zaproponowany przez prezydenta Franklina D. Roosevelta, aby pomóc uzbroić siły brytyjskie w walce z nazistowskimi Niemcami.

Pod fałszywą motywacją (napędzaną przez Pentagon), że Władimir Putin przyjedzie do Paryża z czołgami, Europa zobowiązała się wydać dziesiątki miliardów euro na uzbrojenie Ukrainy. I nie tylko. Wyraźnie i jednoznacznie określił się jako walczący wróg w wojnie z Rosją. Uwaga, żeby Moskwa ani na chwilę nie zagroziła bezpieczeństwu Unii Europejskiej.

Z perspektywy czasu gest Brukseli, by uzbroić Kijów zaledwie 3 dni po wystrzeleniu pierwszego pocisku (a zwłaszcza zatwierdzić „wojskowy” budżet w wysokości 5 mld euro na trzy miesiące przed inwazją) wyraźnie pokazuje, że przygotowani przez nich europejscy przywódcy . I nie zrobili tego sami, żeby było jasne. Jak pokazali w ciągu ostatnich 3 lat, politycy na szczycie UE są tylko wykonawcami wielkich amerykańskich projektów. Budżety hiperluksusowe, z wszelkiego rodzaju zachętami prawnymi i karnymi, niewrażliwe na problemy podatników i podatników.
Niestety zarówno w Waszyngtonie, jak iw Brukseli kolejne ważne wybory odbędą się dopiero w 2024 roku. Do tego czasu jedyne zmiany można wprowadzać tylko na ulicach.
Oczywiście, jeśli nie jest za późno.


Autor: Adrian Onciu


Czy kiedykolwiek zastanawiałeś się, jak daleko sięga domniemanie niewinności? Teoretycznie do Boga - bo wyżej się nie da.

Ale pozwól, że wystawię cię na próbę. Powiedzmy, że jestem świadkiem na ulicy, gdy postać X śmiertelnie dźga swoją ofiarę na ulicy, idę do sądu i oświadczam, co widziałem. Sędzia (bo o tej godzinie „sprawiedliwość” wymierzają kobiety) wywnioskuje z mojego zeznania, że ​​kura składa jaja i z braku dowodów uniewinnia przestępcę.

Do czasu wyroku oskarżony korzysta z domniemania niewinności. Ale wiem, że jest przestępcą. Po tym, jak ślepy sędzia (ślepota ma trzy przyczyny: pieniądze, otrzymane rozkazy lub głupota) uniewinnia go, oskarżony jest dla wszystkich niewinny - ale wiem, że jest przestępcą.

Z powodu braku „sędziów” do potępienia kraj ten jest pełen niewinnych, ale wiem, że Ion Iliescu jest zdrajcą i zbrodniarzem, że Emil Constantinescu jest zdrajcą (którego zdradę zatwierdziła większość sejmowa, na ich cześć , tylko czterech moich znajomych zrobiło wyjątek), że Traian Băsescu jest zdrajcą i autorem wielu innych zbrodni, jak Klaus Werner Johannis, że Laura Codruța Kovesi jest przestępcą, który uniknął odpowiedzialności karnej za wielu skorumpowanych urzędników itp. .

To był wstęp, więc teraz przejdę do tematu, czyli pandemii. Żyjemy w bardzo smutnych czasach, ale jeszcze smutniejsze są ich przyczyny. Moje "przebudzenie" ("My Awakening" - widzę, że dzisiaj nie możesz, jeśli nie wstawisz kilku słów po angielsku, więc "plagiatuję" Davida Duke'a) nastąpiło w momencie, gdy zdałem sobie sprawę, że wszystko było kłamstwem . Wszystko, począwszy od rewolucji, z której byliśmy tak dumni. Myślałem, że jestem bohaterem, ale okazało się, że jestem tylko możliwą ofiarą. Laleczników nie obchodziło, ilu zginęło, nie obchodziło ich, czy ja lub inni głupcy tacy jak ja zginą. Kiedy przechodzisz przez kule, zmieniasz się – to nie jest jak oglądanie telewizji. A kiedy chodzisz wśród kul, zyskujesz coś jeszcze – nie obchodzi cię już śmierć, już się z nią zmierzyłeś. Od tego czasu nie wierzę już ślepo w to, co mówi nam się oficjalnie.

My ze wschodu mieliśmy (paradoksalnie!) ogromną szansę w porównaniu z zachodem. Żyliśmy kłamstwem, ale czuliśmy je też na naszej skórze. Ludzie Zachodu przeżyli to, nie czując tego. Nie ludzie z Zachodu, ale mieliśmy swobodę myślenia! Ich głupota zaczęło się dawno temu, nie zdając sobie z tego sprawy – zaczęło się u nas po 1990 roku. Z tego powodu wierzę, że na przeklętym, obwinianym, przeklętym wschodzie wciąż jest więcej żywych sumień niż na Zachodzie, który tak uważał był wolny, chociaż został wrzucony do niewoli bez ucieczki.

Żyjemy w indukowanym koszmarze, w którym lalkarze stawiają na strach ludzi przed śmiercią, na ogromny procent głupoty, który został osiągnięty (jak procent szczepień!). A tutaj procentowo lepiej czują się mieszkańcy Wschodu - mniej imbecylów, więcej myślą i odmawiają samobójstwa.

Tak, jest nowy wirus. Ale nowy wirus nie jest nowy, z wyjątkiem nazwy.

Wydaje się, że nadszedł czas na instalację nowego porządku światowego. W końcu może nawet z bronią. Lalkarze mają pełną kontrolę: nad politykami, nad organami ścigania, nad mediami, nad wszystkim, co się liczy. My, którzy mówimy prawdę, gdzie tylko możemy, zostajemy uznani za szalonych (jeśli nie gorzej).

Pojawiały się i mnożyły „zgony Covidów”. Poza tym, że nikt nie został poddany autopsji (z polecenia byłego ministra Nelu Tătaru – nie), aby wiedzieć, dlaczego umarł. Tyle, że później dowiadujemy się, że zgony nosicielskie miały poważne choroby współistniejące. Tyle że ich liczba nie przekraczała liczby tych, którzy zmarli w wyniku zwykłej grypy i że czasami zdarzało się, że kogoś, kto zmarł na chrząstkę, faktycznie potrącał pociąg (jak w Anglii).

Powtarzam: gdyby to było coś naprawdę poważnego, ci, którzy przewieźli tysiące pracowników z Suczawy, jedynego wówczas „czerwonego” okręgu w Rumunii, do Niemiec po szparagi, zostaliby wysłani do sądu. Nie zostali osądzeni i skazani, ale nieszczęsny Matei Strugurel, który uratował mu życie, uciekając ze szpitala, w którym był hospitalizowany bez chrząszczy, został skazany na rok więzienia z egzekucją! Gdyby to było coś naprawdę poważnego, Iohannis nie poślizgnąłby się na zdjęciach bez maski w Brukseli, ani Ludovic Orban nie jadłby bez maski w swoim biurze, ani nie odbyłby się kongres wyborczy Cîțu.

Później znaleźliśmy się z wariantem „Omicron”. Mówi się, że rozprzestrzenia się znacznie łatwiej niż inne, ale uznaje się, że nie ma żadnych poważnych skutków. Z tego, co przeczytałem, znalazłem tylko jeden śmiertelny przypadek na całym świecie (jeśli rzeczywiście to była przyczyna!). Ale został wykorzystany do przeprowadzenia ostatecznego ataku. Łatwo zrozumieć, że prawa człowieka nie mają już znaczenia, kiedy trzeba zabić człowieka (w interesie niektórych osób!). Coraz więcej krajów narzuca chowicielski paszport, coraz więcej krajów wprowadza obowiązkowe szczepienia - nie zdziwiłbym się, gdybym niedługo dostała zakaz wychodzenia z domu po lekarstwa czy jedzenie. A może w końcu, ostatni z nas, który oprze się szczepionce, zostaniemy rozstrzelani jak bojownicy w górach.

Ze smutkiem patrzę na powody, dla których przedstawiciele odważnych Rumunów przyjęli szczepienie: niektórzy, na trzy małe i sok; inni, bo w „Bibliotece Narodowej” sławny skrzypek grał im w ucho bez przyklejania im do czoła studolarowego banknotu, jak w pubie; inni do udziału w loterii; inni, aby otrzymać premię za pracę; inni, aby mogli pojechać na Malediwy lub Seszele. Dobra robota, Rumuni, z nimi będziemy bronić naszego kraju, z nimi zachowamy nasze tradycje i godność!

Ludzie stają się coraz bardziej zniewoleni, coraz bardziej zniewoleni. Potężni stają się silniejsi, bogaci stają się bogatsi. Wygląda na to, że budżety krajowe pójdą w jednym kierunku: Big Pharma (i dotowanie wspierających ją mediów).

Policz: to oczywiste, że dwie szczepionki już nie wystarczą, nikt nie wie, ile można osiągnąć, może co 6 miesięcy, czyli dziesiątki lub setki miliardów! Zastanów się, ile testów jest wykonywanych, w tym w UE, gdy przenosisz się z jednego kraju do drugiego! Ale przede wszystkim pomyśl o maskach! Władze rumuńskie (które nic nie wiedzą, tak naprawdę nikt nie wie) uznały, że maski płócienne, za brak których nałożono liczne grzywny na 20 miesięcy) w rzeczywistości nie chronią (co oznaczałoby zwrot pobranych mandatów!). ), ale potrzebujemy innych, bezpieczniejszych i droższych; jednocześnie słyszę w „Radio Romania-Actualitàtî” lekarzy, którzy radzą nam zmieniać maskę co 4 godziny; oznaczałoby to dziesiątki milionów masek każdego dnia w samej Rumunii! Ale nie na plecach - nie kupiłem maski,

Ale zyski producentów przewyższają zyski pośredników i być może urzędników. Ponieważ defraudacja pieniędzy publicznych została przeprowadzona przez dwie instytucje państwowe, „Narodowe Biuro ds. Scentralizowanych Zamówień” (ONAC) i „Unifarm”. Wśród mafii chronionych przez państwo jest Cornelia Nagy, przewodnicząca ONAC, promowana i wspierana przez kilka mafii, w tym mafię UDMR (tak, nie zdając sobie z tego sprawy, obywatele rumuńscy pochodzenia węgierskiego wysyłają swoje mafie do parlamentu co 4 lata, podobnie jak wysyłamy nasze). Plastikowe izolety zostały kupione po 80 000 lei za sztukę, ale nikt nie prowadzi kryminalnego dochodzenia, co się z nimi stało i gdzie są teraz!

Prasa łapówkowa raduje się, gdy umiera jeden z przeciwników szczepionki, ale nie szepcze ani słowa o młodych sportowcach na całym świecie, którzy zginęli w wyniku szczepionki […]. Według najnowszego raportu opublikowanego przez Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego liczba zarażonych nieszczepionych zrównała się z liczbą zaszczepionych. Co więcej, śmiertelność Covid wzrosła do 20% wśród zaszczepionych…

Niektórzy mogą myśleć, że są nieśmiertelni. Wiem, że wszyscy umieramy, ale liczy się sposób, w jaki umierasz. Z tego powodu moje najdroższe wersy pochodzą z Coșbuc:  „Gdybyśmy tylko byli bogami, /  Wciąż jesteśmy dłużnikami śmierci! / Jeśli umarłeś,  jest tak samo /  Chłopak czy zrzędliwy staruszek; /  Ale to nie wszystko umrzeć /  Lub przykuty pies.

Starsi świata nazwali to ludobójstwem. Będę z nim walczył do ostatniego dnia.

Autor: Św. Dan Cristian Ionescu

Uwaga  - Artykuł opublikowany w "Certitudinea" nr. 119


https://gandeste.org/analize-si-opinii/dugin-dromocratia/126001/?fbclid=IwAR00BvZCuxow49p79bChIhJGotSIjoIigiHqPy7adp0VwKjFOU1Sjoi1-xU

https://gandeste.org/analize-si-opinii/razvan-bibire-acum-30-de-ani/125973/?fbclid=IwAR0F99OMSep6kBY8w0LjUyh-e0NC81wR2_saEVsntfWDH1FW9_JBNobcKOM

https://gandeste.org/analize/adrian-onciu-reactia-bruxelles-ului-in-raport-cu-razboiul-din-ucraina-a-fost-foarte-rapida-si-pe-langa-lege/125927/

https://gandeste.org/analize-si-opinii/imbecilizarea-vestului-a-inceput-demult-a-noastra-abia-dupa-1990/126016/





sobota, 15 października 2022

Aby mieć demokrację, potrzebujesz niewolników.




przedruk
nieco słabe tłumaczenie automatyczne


mój komentarz niebieskim kolorem



Demokracja była sprzedawana na całym świecie jeszcze przed rewolucją francuską. Wszystkie reżimy, które nastąpiły po tym historycznym wypadku, wzywały do ​​demokracji. USA twierdzą, że powstało na demokratycznych fundamentach i jeśli się nad tym zastanowić, od tego wszystko się zaczęło.

Jeden po drugim kraje świata zmieniały się, dopasowując się do „nowego paradygmatu”. I niezależnie od zmiany, twierdzenie o demokracji pozostaje podstawą reżimów ostatnich dwóch stuleci. Związek Radziecki proklamował demokrację, Czerwoni Khmerzy mówili, że są demokratami, dzisiejsza Korea Północna mówi przede wszystkim o demokracji. 

Struktura państwa, niezależnie od tego, czy jest to dyktatura, czy tzw. demokracja, jest identyczna: prezydent, rząd, parlament, sprawiedliwość itd.


Pytanie, które hipotetyczny obiektywny obserwator odwiedzający Ziemię po raz pierwszy może zadać, brzmi: czym właściwie jest demokracja? Biorąc pod uwagę, że wszyscy domagają się tego, jasne jest, że należy znaleźć stałą, która da nam pomysł. Nadchodzą teoretycy, którzy mówią nam, że mimo naśladowania przez niektórych demokracji, w rzeczywistości nie ma demokracji, lecz reżim pseudodemokratyczny. Podstawą, jak mówią, byłyby prawa człowieka i dlatego jest tylko kilka krajów demokratycznych, których drogowskazem jest obszar anglosaski.

- Wow?, nasz hipotetyczny kosmita mógłby zapytać, jeśli jest tam demokracja, to jak to jest, że ludzie są naprawdę deptani? W Kanadzie nie możesz już zapisywać się na niektóre wydziały, chyba że jesteś czarnoskórym, gejem, a ponadto pochodzisz ze zdegenerowanej rodziny. Bycie białym staje się przestępstwem wszędzie w „demokratycznym” świecie.

– Ale to za pomoc marginalizowanym, tym, którzy nie są uprzywilejowani przez społeczeństwo. - otrzymam stanowczą odpowiedź.

– Cóż, skoro społeczeństwo jest demokratyczne, to dlaczego ci są w gorszej sytuacji? – zapyta nasz obcy.

I to nie byłoby jego jedyne pytanie. Wiele innych natychmiast przyszłoby na myśl. Na przykład zapytaliby, dlaczego cała planeta była trzymana w domu do tak zwanej walki z trywialnym wirusem? Jak to się stało, że w Australii – kolejnej świątyni demokracji – zaledwie kilka miesięcy temu ludzie zostali wypuszczeni z więzienia swoich własnych domów? Jak w standardach tak zwanego demokratycznego świata ludzie byli zaganiani jak owce i zmuszani wbrew swojej woli do szczepienia eksperymentalnymi serum? Jak wszystkie te nadużycia były możliwe?

Czy myślisz, że nasz kosmita zatrzymałby się na pandemii? Zwariowany! Przyjrzeliby się, jak zarządzono policję cieplną w Niemczech, jak w Szwajcarii ogrzanie się powyżej 19 stopni stało się przestępstwem. Ale można się też zastanawiać, jak to możliwe, że we Francji policja sprawdza poziom paliwa w baku oczekujących na benzynę i jeśli policjant uzna, że ​​wystarczy, usuwa z kolejki. Jaka jest tutaj demokracja?


W rzeczywistości demokracja jest terminem bezpodstawnym. 

Zawsze mówi się nam o demokracji ateńskiej. Zgadza się, istniał, tylko że ateński demokratyczny luksus był wspierany przez niewolników. Których niewolników ominęła demokracja. Czy rozumiesz o co chodzi? Aby mieć demokrację, potrzebujesz niewolników. Otóż ​​to! 

Czy widzisz wokół siebie niewolników? Na pewno ich nie widzisz, ponieważ jesteś ich częścią.

Różnica między tobą a ateńskimi niewolnikami polega na tym, że starożytni wiedzieli, że są niewolnikami, podczas gdy współcześni nie. Co więcej, dano im prawo myśleć, że są mistrzami i stąd wyszedł cały tragikomiczny bałagan.


- Ale nasze społeczeństwo jest egalitarne! - powie jeden z tłumu. Czy nie widzisz, że wszyscy przestrzegamy tego samego prawa?

I tutaj jest do pewnego momentu. Rzeczywiście jest to równość, tyle że równość dotyczy niewolników. Tak, moi drodzy, jesteście sobie równi, tak jak starożytni niewolnicy byli sobie równi. Ani wtedy, ani teraz nikt nie sprzeciwia się równości niewolników. A prawa, które twierdzisz, są stworzone wyłącznie dla Ciebie!


Prawda, z którą nie chcesz się zmierzyć, jest prosta: nie ma demokracji.

W rzeczywistości przytłaczająca większość ludzi żyje w sposób zwierzęcy. Czy zastanawiałeś się, dlaczego struktura amerykańskiego państwa opiera się na polityce żywnościowej? Dlaczego mamy tam największych tłuszczyków na ziemi? To proste: karmione zwierzęta są spokojne. Różnice między tak zwanymi demokracjami a tyranami wynikają ze stopnia wyżywienia niewolników. Szczęście jest tam, gdzie jest więcej jedzenia. Prosty!

Jedzenie to marchewka, która sprawia, że ​​osioł dyszy. Wiem, że wydaje się to banalne i że powiesz mi, że oprócz jedzenia byłyby też samochody i cała konstrukcja komfortu, o którą prosimy państwo. Zgadza się, dopiero teraz ma miejsce przejście. Ten komfort, o który domagają się masy, zostanie wkrótce zablokowany przez politykę narzuconą przez panów. Po co zawracać sobie głowę dawaniem samochodów niewolnikom, kiedy ich nie potrzebują? Tak, niewolnicy przyzwyczaili się do dobra, tak, muszą zrozumieć, że dobro nie jest im należne. I stopniowo zrozumieją to, ale tak samo stopniowo będą osiedlać się co noc wokół miski obfitego jedzenia. - Zgadza się, jest źle, ale przynajmniej dobrze się odżywiamy! – oto linia kojąca przed pójściem spać.

Na koniec chciałbym zaatakować termin zbyt przyjemny dla niektórych, a mianowicie cywilizację.

Przez dziesięciolecia prano nam mózgi z powodu naszego braku cywilizacji, oczywiście w opozycji do „cywilizacji zachodniej”. Może tak jest, nie zaprzeczam, ale wróćmy do jedzenia: tam była cywilizacja, bo była nadwyżka żywności. Jedzenie i towary według własnego uznania, to raj! I tak powstaje tak zwana cywilizacja: po co kraść, jeśli według własnego uznania? Po co być wyrzutkiem społeczeństwa, skoro możesz równie dobrze żyć będąc uczciwym i uczciwym członkiem społeczności z tym, co zarabiasz? Jeśli dobrobyt jest wszędzie, po co ryzykować wykluczeniem z raju? To tak, jakbym czuł, jak najpodlejsi ludzie dyszą, by mi zaprzeczać, mówiąc, że ludzie tam urodzili się cywilizowani, że społeczeństwo jest lepsze i tyle samo stereotypów, ile słyszymy.

Cóż, jeśli cywilizacja jest tak wspaniała, jak wytłumaczysz, że w Norwegii gromadzą się na policji jak ludzie z demencją? "To nie koza sąsiada z nimi" - pokusiłbyś się powiedzieć, nie wiedząc, że w tych krajach, na które patrzysz z jindem, ludzie pomagają zgłaszać się na policję i że sąsiad kupił inny telewizor. Wiem, nie wierz w to! Lubisz być głupszy, kiedy zadzierasz bezpośrednio z „cywilizacją”.

Ale jak wytłumaczysz swoją cywilizację, jeśli powiem, że Dania stoi w obliczu zjawiska, z którym organy ścigania nie mogą sobie poradzić: kradzieży paliwa. Czy to nie niesamowite? Cóż, praktykuje się to na drogach! Co gorsza, kradzież paliwa została dokonana w najbardziej prymitywny sposób: przez wiercenie otworów w zbiorniku. Czy rozumiesz? Nie tylko kradnie benzynę, ale także pozwala zaoszczędzić kilka tysięcy euro na kosztach wymiany baku. Ładne, prawda? Pamiętajcie, dzieje się to w centrum miast, gdzie znajduje się „cywilizowany świat”, a nie na przedmieściach kontrolowanych przez muzułmańskie sieci i gdzie ustanowiono szariat! Przykładów niszczenia cywilizacji jest wiele. Nie tracę czasu na zwrócenie na nie uwagi, bo wystarczy przejrzeć prasę dowolnego kraju na świecie, który uważacie za cywilizowany. Gdy wyczerpią się niegdyś obfite zasoby, kruszy się kolejna cegła cywilizacji. 

A poprzez zniszczenie cywilizacji, ze zmęczonej twarzy demokracji odsuwa się jeszcze jeden rumieniec, pozostawiając gołym okiem nagą rzeczywistość. Demokracja i cywilizacja, jak zdefiniowały je rewolucje burżuazyjne, zaczynając od rewolucji angielskiej, ale stając się istotne dopiero po rewolucji amerykańskiej, opierają się na nadwyżce wytworzonej z taniego surowca. Początkowo był to węgiel, potem ropa, a teraz miks energetyczny.

Teraz jesteśmy w impasie. Z powodu głupoty zachodnich przywódców i straszliwego głodu systemu, który reprezentują, wybuchła wojna na Ukrainie. Kryzysy wywołane tamtymi wydarzeniami mają tę zaletę, że jasno pokazują nam, czym jest demokracja i jakie są fundamenty „cywilizacji”. Jeśli Rosja zostanie pokonana, szaleństwo pseudodemokratycznego systemu będzie nadal nas miażdżyć, wprowadzając coraz bardziej zdegenerowane zasady, ponieważ rymuje się z ewolucją systemu. Ale jeśli Rosja wygra, prawdopodobnie zachodnia „demokracja” będzie musiała się zrestrukturyzować, naśladując „demokrację” bieguna rosyjsko-chińskiego. Myślę, że rozumiesz, o co chodzi. Jeśli nie, skręć tam.

Cóż, znając całe równanie, szczerze pytam: z kim powinniśmy się trzymać? Z biegunem amerykańskim czy rosyjsko-chińskim? Masz odpowiedź? Jeśli mówisz, że dobrze jest iść w jedną lub drugą stronę, to nonsens ukradł krajobraz. Jeśli naprawdę rozumiesz, o co chodzi, wiesz, że nie ma sensu podążać drogami wytyczonymi przez innych i przestrzegać stworzonych przez nich pseudoskrzyżowań. Wolność oznacza pójście tam, gdzie idzie głowa. Czy dostrzegłeś wolność?

Autor: Dan Diaconu


-----


Czy widzisz wokół siebie niewolników? Na pewno ich nie widzisz, ponieważ jesteś ich częścią.

Rzeczywiście jest [...] równość, tyle że równość dotyczy niewolników. Tak, moi drodzy, jesteście sobie równi, tak jak starożytni niewolnicy byli sobie równi. Ani wtedy, ani teraz nikt nie sprzeciwia się równości niewolników. A prawa, które twierdzisz, są stworzone wyłącznie dla Ciebie!


Dokładnie! 

Mandaty za przekroczenie dozwolonej prędkości to jeden z przykładów. 

A obecnie mandaty te są bardzo wysokie, za każde "przewinienie" - ludzie są "karani" przez wzgląd na swe zasoby finansowe, bo przecież nie chodzisz za karę przez tydzień porządkować trawniki w mieście, tylko oddajesz jakąś część swoich pieniędzy.

Więc chodzi o pieniądze, czy o to, byś zrozumiał, że masz dbać o bezpieczną jazdę?

Wpływy z mandatów do kasy państwa za 2022 rok mogą sięgnąć nawet 4 miliardów złotych. Kwota nie do pogardzenia.


Ci co mają wiele pieniędzy nie odczują tak tej straty jak przeciętny obywatel. Czy to demokratyczne?

Gdyby była demokracja, to w ogóle nie byłoby mandatów.


Albo - zakładając, że WSZYSCY w demokracji chcieliby tych mandatów - wysokość mandatu musiałaby być określona na podstawie wysokości zarobku i/lub wielkości własnego majątku obywatela, czyli określana jako odpowiedni procent/promil od tej wartości.

Wtedy ci bogaci płaciliby mandat nie 500 zł, tylko 500 000 zł. To by go zabolało, to by już odczuł.

Skoro ludzie kiedyś żyli wolni, kiedy rozprzestrzeniali się po ziemi, to po co tworzyć systemy, jak demokrację i podkreślać, że ta forma jest prawdziwie obywatelska?

Bo wcześniej stworzono formy nierówne, które z czasem objęły swym zasięgiem np. całą Europę.

Państwo powstało celem zorganizowanego podboju tych, co żyli w wolnym świecie.

Oni żyli w wolnym świecie - jeśli prawdą jest, że w średniowieczu Europę zamieszkiwało ok. 30 milionów ludzi, tyle co dzisiaj mniej więcej całą Polskę - no to ile przestrzeni każdy mógł mieć dla siebie? Żyłeś z dala od cywilizacji w jakiejś gromadzie i w spokoju. Rąbałeś lasu i łowiłeś ryb tyle ile ci potrzeba, albo ile chciałeś. Miejsca i zasobów było wystarczająco dla każdego.

Oczywiście wtedy było więcej dzikich zwierząt, ale co z tego, dziś nie ma dzikich zwierząt w miastach, ale są dzikie bandy, które w swoich opowiadaniach podprogowo podsuwają  dziewczętom scenariusze prowadzące na manowce....  


Demokracja to usankcjonowany zawoalowany rozbój pod zafałszowaną wizją i definicją.


Archeologia mówi nam wyraźnie, że ludzie żyli w grupach w całej Europie od czasów prehistorycznych, 500 i 800 tysięcy lat temu.

Oni byli wolni.


Tylko rzućmy okiem na wikipedię... 


Demografia średniowiecza

Lata 400–1000

Wraz z końcem starożytności nastąpił duży spadek liczby ludności, osiągając minimum ok. 542 roku, w okresie dżumy Justyniana, ostatniej wielkiej zarazy w Europie przed czarną śmiercią w XIV wieku. Szacunki całkowitej liczby ludności Europy są oparte na domysłach, lecz przyjmuje się, że w czasach Karola Wielkiego było to między 25 a 30 milionów, z czego 15 milionów żyło na terenie państwa Karolingów, obejmującego FrancjęNiderlandy, połowę NiemiecAustrię i Włochy. W tym czasie mieszkanie w pojedynkę, a nie w większej społeczności, było bardzo niebezpieczne, dlatego istniały zatłoczone skupiska otoczone niezamieszkanymi terenami.

Lata 1000–1250

W XI wieku ludzie zaczęli zajmować dzikie okolice, osuszając bagna i wycinając lasy, a następnie rozpoczynając uprawę na tych terenach. W tym samym czasie, podczas Ostsiedlung, Niemcy osiedlili się na wschód od Łaby i Soławy, terytoriach zajmowanych głównie przez Słowian połabskich.



"W tym czasie mieszkanie w pojedynkę, a nie w większej społeczności, było bardzo niebezpieczne, dlatego istniały zatłoczone skupiska otoczone niezamieszkanymi terenami." - to nieprawda, ale i prawda.


To nieprawda, bo sugestia zawarta w tym zdaniu, że nikt nie żył w pojedynkę, jest niezgodna z wynikami poszukiwań archeologicznych jak wyżej podałem, ale też świadectwami historycznymi, z których wiemy, że ludzie mieszkali na wsi w niewielkich skupiskach, np. w biografii Leonarda da Vinci znajdziemy takie uwagi.

Ale i prawda, bo w systemie stworzonym przez głupią chciwą światową sitwę mieszkanie samotne w pobliżu usankcjonowanego rozbójnictwa - było niebezpieczne. 

Ale i nieprawda, bo jak lokalna władza miała podejrzenie, to wieszali Machiavellego za ręce i torturowali tak długo jak chcieli. 

Nie tyle mieszkanie jeden na drugim, tylko przynależność do sitwy dopiero zapewniała (względne) bezpieczeństwo. 

Tam, gdzie sięgała Cywilizacja Śmierci, było niebezpiecznie. Od dzikich ludzi i od dzikich zwierząt też.

Tam, gdzie ludzie żyli wolni - współpracowali oni ze sobą i żyli w zgodzie, bo po pierwsze, mieli oni świadomość, że pochodzą od jednego, że stanowią jakby rodzinę, tyle, że wielką i wszędzie mieszkającą, a po drugie - tak było im łatwiej żyć. Wiele prac do dzisiaj tradycyjnie wykonuje się wspólnie, jak odławianie ryb, zbiory owoców, żniwa, stawianie stodoły, ratunek podczas pożaru...

Historycy wskazują, że Goci przybyli z północy osiedlali się na Pomorzu i żyli w zgodzie z tamtejszymi ludźmi, obok nich. 

Najstarsze obwarowania słowiańskie, jakie znamy, powstawały jako reakcja na najazdy rzymskie, a potem frankońskie - niemieckie (tu mnie sprawdźcie). Wcześniej nie były potrzebne, bo ludzie żyli w zgodzie.

Generalnie ten wpis w wiki ma ugruntować pewien fałsz, który podaje się nie wprost (patrz: mapy Europy z czasów rzymskich, gdzie tereny poza Rzymem to biała rozległa plama), a który mówi, że poza Rzymem żyły sobie tylko grupki słowiańskich nomadów, a ziemia była niczyja.

Tak nie było. 

Na ziemiach polskich istniała rozwinięta infrastruktura tzw. Raju, a tereny te były dość gęsto zamieszkane, na tyle, że zachęcało to Słowianie do dalszej wędrówki i zasiedlanie innych ziem znanych nam dzisiaj jako Grecja, Włochy, Wielka Brytania itd. - co będę się starał wykazać w innych wpisach.


















środa, 27 lipca 2022

Dobrobyt USA, a niewolnictwo




przedruk
tłumaczenie automatyczne



krwawa historia pracy przymusowej w USA, niewolnictwa




Xinhua
Redaktor: huaxia

2022-07-27





Sekwencja skandali związanych z pracą przymusową w Stanach Zjednoczonych splamiła jego autoportretowany wizerunek i odsłoniła jego prawdziwe oblicze jako epicentrum pracy przymusowej i niewolnictwa, z ponad 200-letnią historią ociekającą krwią i łzami.


PEKIN, 26 lipca (Xinhua) 

Departament Stanu USA opublikował niedawno swój roczny raport na temat handlu ludźmi, w którym jak zwykle krytykował i wskazywał palcami na inne kraje, jednocześnie chwaląc się Stanami Zjednoczonymi jako jednym z najlepiej prosperujących krajów w wyeliminowanie handlu ludźmi.

Ale sekwencja skandali związanych z pracą przymusową w Stanach Zjednoczonych splamiła jego autoportretowany wizerunek i odsłoniła jego prawdziwe oblicze jako epicentrum pracy przymusowej i niewolnictwa, z ponad 200-letnią historią ociekającą krwią i łzami.



GRZECH PIERWOTNY AMERYKI

„Niewolnictwo jest grzechem pierworodnym Ameryki” – powiedziała kiedyś na Twitterze kongresmenka USA Nikema Williams.

W listopadzie ubiegłego roku Departament Sprawiedliwości Stanów Zjednoczonych wydał sprawę dotyczącą współczesnego niewolnictwa. Przed uwolnieniem ponad 100 obcokrajowców przemyconych z krajów Ameryki Środkowej do Stanów Zjednoczonych zostało zmuszonych do kopania cebuli gołymi rękami w amerykańskim stanie Georgia, płacąc 20 centów za każde zebrane wiadro i grożono bronią i przemocą je w kolejce.

Robotnicy byli przetrzymywani w ciasnych, niehigienicznych pomieszczeniach i ogrodzonych obozach pracy z niewielką ilością żywności lub bez żywności, z ograniczoną ilością wody i bez bezpiecznej wody. Spiskowcy są oskarżani o gwałty, porwania i groźby lub usiłowanie zabicia niektórych robotników lub ich rodzin, a w wielu przypadkach sprzedawali lub wymieniali robotników innym konspiratorom. Co najmniej dwóch pracowników zmarło w wyniku warunków pracy.

Choć jest to szokujące, tego rodzaju działania przypominające niewolnictwo można prześledzić od bardzo wczesnych dni historii USA.

Niewolnictwo było legalne, gdy Stany Zjednoczone ogłosiły niepodległość w 1776 roku. Wielu ojców założycieli USA, w tym George Washington i Thomas Jefferson, było właścicielami niewolników.

Transatlantycka baza danych handlu niewolnikami wykazała, że ​​między 1525 a 1866 rokiem 12,5 miliona Afrykanów zostało wysłanych do „Nowego Świata”, a większość jeńców przybyła do tego, co stało się Stanami Zjednoczonymi. Większość niewolników była zmuszana do pracy w ciężkich warunkach i była okrutnie torturowana. Bicze i pistolety były magicznymi narzędziami zwiększającymi produktywność.

Charles Ball, słynny wyzwoleńca, przypomniał kiedyś życie niewolników na amerykańskich plantacjach. Ich zdobycz zostanie zważony, gdy słońce oddali się od pól, a niewolnicy nie będą mogli „odróżnić chwastów od bawełnianych”. Jeśli zaciąg wyszedł na jaw, zniewolonych robotników często bito. „Krótki dzień pracy był zawsze karany”.

Dobrobyt Stanów Zjednoczonych jest w dużej mierze zbudowany na niewolnictwie, podczas gdy ci obrońcy niewolnictwa przymykali oczy na nędzne życie niewolników.




LUKA KONSTYTUCYJNA

W wyniku wojny secesyjnej, która zakończyła się w 1865 r., 13. poprawka do Konstytucji Stanów Zjednoczonych nominalnie zniosła niewolnictwo w całych Stanach Zjednoczonych, ale pozostawiła lukę konstytucyjną: zgodnie z poprawką poddawanie przestępców niewolnictwu nie było nielegalne lub „ mimowolna niewola” jako kara.

Po wojnie domowej zamiana więźniów na pracę przymusową stała się powszechną praktyką na całym amerykańskim Południu. Aby kontynuować niewolnictwo, niektóre stany w Stanach Zjednoczonych umieściły dużą liczbę uwolnionych czarnych niewolników w więzieniach i zmusiły ich do zbierania plonów, kopania i budowy kolei pod zarzutem niedopłaty czynszu i drobnych kradzieży bez wystarczających dowodów.

Wykorzystując lukę konstytucyjną, niektóre stany USA zrobiły interes, zamieniając więźniów w dojne krowy.

W swojej książce American Prison: A Reporter's Undercover Journey into the Business of Punishment amerykański dziennikarz Shane Bauer ujawnił, że po wojnie secesyjnej rządy stanowe dzierżawią skazanych potężnym politykom, firmom górniczym lub plantacjom, aby zwiększyć ich dochody, z niewielkimi ograniczeniami co do tego, co więźniowie mogli to zrobić i na jak długo.

Od lat 80. rząd USA włączał prywatne więzienia do krajowego systemu poprawczego i przerzucał należne obowiązki rządu na grupy interesów pod pretekstem złagodzenia ciężaru uwięzienia i zmniejszenia kosztów pozbawienia wolności. Kierując się ogromnymi zyskami, liczba prywatnych więzień wzrosła 16-krotnie w ciągu 20 lat od 1990 do 2010 roku.

Według statystyk do końca 2019 r. w prywatnych więzieniach w Stanach Zjednoczonych przetrzymywano ponad 100 tys. osób i zmuszano do intensywnej i niskopłatnej pracy przez długi czas.


Praca przymusowa szerzy się również w prywatnych ośrodkach zatrzymań w USA, w których przetrzymywani są nielegalni imigranci. Jak donosi The Guardian, w areszcie dla imigrantów Stewart w amerykańskim stanie Georgia Corrections Corporation of America, największa amerykańska korporacja więzienna, polega na pracy zatrzymanych imigrantów, aby kontynuować gotowanie, sprzątanie i inne podstawowe operacje „jako część swojego zysku tworzenie schematów”.




WSPÓŁCZESNE NIEWOLNICTWO

Dziś Stany Zjednoczone wciąż są najeżone poważną pracą przymusową.

Strona internetowa Uniwersytetu w Denver ujawniła, że ​​obecnie w Stanach Zjednoczonych żyje co najmniej 500 000 osób, które żyją we współczesnym niewolnictwie i pracy przymusowej. Praca przymusowa jest szczególnie ważnym i powszechnym problemem w 23 branżach, w tym w usługach domowych, rolnictwie, sadzeniu, sprzedaży turystycznej, gastronomii, opiece medycznej i kosmetyce.

Rząd USA przymyka oko na powszechność pracy przymusowej. Kiedy w Kalifornii szalały pożary, wielu więźniów zostało wysłanych na linię frontu, ryzykując życie jako strażacy za grosze. W czasie pandemii koronawirusa więźniowie w niektórych więzieniach dla kobiet w Stanach Zjednoczonych byli zmuszani do pracy do 12 godzin dziennie, aby wykonać maski bez maski na własnej twarzy. Więźniarka zarażona COVID-19 powiedziała, że ​​to jak „fabryka niewolników”.

Praca dzieci również nie jest rzadkością w Stanach Zjednoczonych. W Stanach Zjednoczonych jest około 500 000 dziecięcych robotników rolnych. Międzynarodowa Organizacja Pracy od wielu lat wyraża zaniepokojenie poważnymi obrażeniami przy pracy dzieci pracujących na amerykańskich farmach.

Stany Zjednoczone do tej pory nadal odmawiały wzięcia na siebie należytej odpowiedzialności za wyeliminowanie pracy przymusowej w swoich granicach.

Nadal nie ratyfikowała Konwencji o pracy przymusowej (1930), Konwencji ONZ o prawach dziecka i Konwencji w sprawie likwidacji wszelkich form dyskryminacji kobiet. Każdego roku prawie 100 000 ludzi jest przemycanych do Stanów Zjednoczonych do pracy przymusowej.


„Amerykańskie niewolnictwo jest z konieczności odciśnięte w DNA amerykańskiego kapitalizmu” – napisali amerykańscy historycy Sven Beckert i Seth Rockman. Wygląda na to, że niewolnictwo będzie nadal pozbawiać życia niewinnych ludzi i powodować ludzkie tragedie w Stanach Zjednoczonych.





środa, 23 lutego 2022

czym są USA?

 

przedruk


FBI odebrało małżeństwu majątek, ale nigdy nie oskarżyło ich o przestępstwo










W kwietniu 2020 r. agenci FBI pojawili się w domu Nelsonów i poinformowali ich, że Carl – były menedżer ds. transakcji na rynku nieruchomości w Amazon – jest objęty dochodzeniem za rzekome pozbawienie technologicznego giganta jego „uczciwych usług”. Mówiąc prościej, oskarżyli go o okazywanie przychylności niektórym programistom i zabezpieczanie ich umów w zamian za nielegalne łapówki.


„To się nigdy nie zdarzyło i właśnie dlatego walczyłem tak długo i ciężko, jak ja” – mówi. "To takie proste."

To, czy FBI doszło do takiego wniosku, pozostaje tajemnicą. Wieloletnie śledztwo w sprawie rzekomego oszustwa Carla nie przyniosło aktu oskarżenia. Jednak rząd federalny nie potrzebował niczego takiego, by zrujnować życie Nelsonom, zabierając i sprzedając ich dom (i samochód), spowodować utratę pracy, i miejsca ich dzieci w szkole w Seattle.

Być może ciekawsze jest to, że FBI, w pewnym sensie, subtelnie przyznało, że nie musiało wnosić aktu oskarżenia, aby zakończyć śledztwo lub powstrzymać jakąkolwiek rzekomą operację przestępczą prowadzoną przez Carla Nelsona.

W zeszłym tygodniu rząd zgodził się na ugodę: Z pierwotnych około 892 000 dolarów, które przejął od Nelsonów, zwróci 525 000 dolarów, podczas gdy Amy i Carl zrezygnują z około 109 000 dolarów. (Pozostała kwota została pomniejszona o opłaty sądowe.)

„Przepadek mienia w sprawach cywilnych jest dość powszechny” – mówi Dan Alban, prawnik z Institute for Justice (IJ), kancelarii prawnej działającej w interesie publicznym, która często rozpatruje podobne sprawy.

„Jest faktem, że rząd może to zrobić, może zrujnować życie i może to zrobić bez skazania nikogo za przestępstwo, bez oskarżenia o popełnienie przestępstwa”.

Alban nazywa konfiskatę cywilną „taktyką nacisku”.

Jest to jedna z wielu taktyk, których używa rząd, paraliżując oskarżonych, a czasem pozbawiając ich jakiejkolwiek zdolności do obrony.
„Jeśli nie możesz sobie pozwolić na obronę, nie mówiąc już o wyżywieniu siebie to mocno komplikuje twoją sytuację”.

To jest także lukratywne. 

Według niedawnego raportu IJ, w ciągu ostatnich 20 lat rządy stanowe, lokalne i federalne przejęły 68,8 miliardów dolarów w wyniku przepadku cywilnego.

 „Zdecydowana większość konfiskat i konfiskat… jest napędzana przez zachętę do zysku” – mówi Alban. „W większości stanów i na szczeblu federalnym policja i prokuratorzy mogą zatrzymać do 100 procent dochodów. Mają więc po prostu bardzo silną motywację, aby przyjść i zagarnąć wszystko, co mogą." Aktywa te trafiają następnie do funduszy policyjnych, gdzie mogą być wydawane na takie rzeczy, jak pistolety maszynowe, bilety parkingowe lub wypłaty gotówki, których nikt nie jest w stanie wyjaśnić.

A poszkodowani zwyczajnie się boją. „Nawet rozmawiając z tobą teraz z wami, teraz, kiedy mamy z powrotem nasze pieniądze, teraz, gdy rząd powiedział: „Nie wierzymy, że są to dochody z przestępstwa” – mówi Amy – „Boję się odwetu. Boję się, że coś powiem. To jest przerażające”.



----------


przedruk
tłumaczenie automatyczne


Komentarz Xinhua: antychińska dezinformacja – geopolityczna broń Waszyngtonu pod pretekstem tak zwanej „wolności prasy”


PEKIN, 23 lutego (Xinhua) 

– Amerykańska Izba Reprezentantów uchwaliła ustawę America COMPETES Act, przeznaczając 500 milionów dolarów na relacje informacyjne, aby oczernić Chiny. To posunięcie sprawia, że ​​ludzie zastanawiają się, jak samozwańczy „latarnia wolności prasy” odważa się otwarcie manipulować mediami, próbując wycisnąć Chiny z tego, co nazywa „konkurencją wielkich potęg”.

Ustawa, przyjęta na początku tego miesiąca jako plan polityki przemysłowej w zakresie produkcji półprzewodników i odporności łańcucha dostaw, skieruje środki finansowe do amerykańskiej Agencji ds. Globalnych Mediów, amerykańskiej usługi medialnej, a także lokalnych punktów sprzedaży i programów do tworzenia dziennikarstwa, które jest krytyczne wobec Chiny, w szczególności proponowana przez Chiny Inicjatywa Pasa i Szlaku.

Od wojny hiszpańsko-amerykańskiej i I wojny światowej po zimną wojnę, wojnę w Zatoce Perskiej i wojnę w Iraku, amerykańska propaganda była wszechobecna. Obecnie kampania dezinformacyjna Waszyngtonu przeciwko Pekinowi przypomina jej zasady z czasów zimnej wojny, kiedy to oczerniał Związek Radziecki przez środki masowego przekazu, podsycał histerię z powodu „zagrożenia komunistycznego” i zbojkotował letnie igrzyska olimpijskie w Moskwie w 1980 roku.

W zeszłym roku gazeta The Herald w Zimbabwe ujawniła, że ​​lokalnym dziennikarzom pełnomocnik ambasady USA oferował rzekomo 1000 dolarów za każdą napisaną przez nich antychińską historię, która przedstawia chińskie firmy mające tam siedzibę jako nieetyczne, lekkomyślne i szkodliwe dla lokalnych społeczności.

„Z czystej zazdrości, zawiści i irytacji kraje zachodnie rozpoczęły ożywioną kampanię przeciwko chińskim inwestycjom w Zimbabwe, wykorzystując falangę skorumpowanych mediów, płatnych aktywistów i organizacji społeczeństwa obywatelskiego” – napisał The Herald.

Nieprzypadkowo we wrześniu 2021 r. Javier Garcia, ówczesny szef pekińskiego biura hiszpańskiej agencji prasowej EFE, ogłosił swoją decyzję o odejściu z dziennikarstwa, ponieważ „wstydliwa wojna informacyjna z Chinami pochłonęła sporą dawkę mojego entuzjazmu dla tego zawodu”.

Tym razem projekt ustawy twierdzi, że finansowane przez USA media byłyby „niezależne”. Biorąc pod uwagę, że doniesienia prasowe są sponsorowane przez Waszyngton z konkretnymi celami wyparcia chińskich inwestycji w krajach rozwijających się i oczerniania chińskich projektów, twierdzenie to jest nonsensem.

„Jeżeli rząd z wyprzedzeniem określa w przepisach, jaki będzie wniosek i jaki będzie punkt odniesienia, to tak naprawdę nie kwalifikuje się to jako prawdziwe dziennikarstwo” – Tobita Chow, dyrektor Justice is Global, amerykańska grupa rzecznicza , jak powiedział amerykański magazyn Prospect.

Rozpowszechniając dezinformację i dezinformację w mediach tradycyjnych i społecznościowych, Waszyngton próbuje zamknąć publiczność w kraju i za granicą w komorach echa zbudowanych na jego zimnowojennym sposobie myślenia. Niemniej jednak jej stary podręcznik nie ma już zastosowania w dzisiejszym świecie, w którym prawda i wielobiegunowość przeważają nad kłamstwami i hegemonizmem.

Mając obsesję na punkcie wtrącania się w sprawy wewnętrzne innych krajów, Stany Zjednoczone nie potrafią zrozumieć, dlaczego chińskie przedsiębiorstwa i inwestycje za granicą nadal prosperują: ponieważ Chiny zawsze przestrzegały zasad szeroko zakrojonych konsultacji, wspólnego wkładu i wspólnych korzyści we współpracy z innymi krajami i powstrzymuje się od ingerencji wewnętrznej.

Tymczasem załóżmy, że Waszyngton ma nadzieję na stworzenie pewnej przewagi konkurencyjnej dla swoich inwestycji zagranicznych. W takim przypadku powinna udzielać wzajemnie korzystnych pożyczek krajom rozwijającym się, zamiast skupiać się wąsko na własnych interesach i wydawać pieniądze na zhańbienie Chin.

Między planem infrastrukturalnym zaproponowanym przez Chiny a wersjami przez Stany Zjednoczone i Unię Europejską wiele krajów o niskich i średnich dochodach preferuje chińskie inwestycje, ponieważ kraje bogate, które postrzegają kraje rozwijające się jako kraje o wysokim ryzyku i niskich zyskach, często stawiają uciążliwe warunki które opóźniają realizację projektu i zwiększają koszty, zgodnie z niedawnym artykułem w magazynie The Diplomat.

Podejście Chin jest inne: opowiadają się za krajami rozwijającymi się iw ten sposób uzyskują ich poparcie.

W obliczu narastającej retoryki przeciwko Chinom prezydent Zimbabwe Emmerson Mnangagwa powtórzył, że inwestycje z tego azjatyckiego kraju są mile widziane.

Ponadto w badaniu stanu Azji Południowo-Wschodniej 2020 przeprowadzonym przez singapurski ISEAS-Yusof Ishak Institute, w którym przeprowadzono wywiady z około 1300 respondentami z państw członkowskich Stowarzyszenia Narodów Azji Południowo-Wschodniej, większość respondentów z siedmiu krajów 10 krajów regionalnych.

Finansując dziennikarstwo jako narzędzie polityczne, Waszyngton stał się największym wrogiem wolności prasy, a jego propaganda ma się rozmnażać w nadchodzących latach. Po prostu nie kupuj tego. Element końcowy

(Reporterzy Xinhua Cao Kai i Zhang Yuliang w Harare również przyczynili się do tej historii)




https://english.news.cn/20220223/b049e3e13e9e4e539a69aa2e861db43c/c.html


https://www.polonianews.com/?fbclid=IwAR2OYbaFUR9N8z2soc2OCYASShttRSTnHoFrbQtJ_MgDv4_ma0gO-iqgeeU





wtorek, 13 lipca 2021

!!! Szokujące? - Kościół wobec COVID19 !!!


Wypowiedzi oficjeli Kościoła - polskiego, włoskiego, kazachskiego i niemieckiego - na temat oszustwa Wielkiego Resetu, kłamstwa covidowego, lockdałnów i sektach bogaczy.



Czy szokujące? Chyba takie właśnie powinny być.

Bardzo polecam.



przedruki:

maj – czerwiec 2021.



Bp Schneider: Restrykcje covidowe mają stworzyć "społeczeństwo niewolników"



Lockdown narzędziem systemu totalnej kontroli
Maska symbolem kapitulacji przed nowym systemem



Bp Athanasius Schneider skomentował kryzys COVID-19 w zachodnim świecie, porównując oficjalne narracje covidowe do sowieckiej propagandy.

Kazachski biskup Athanasius Schneider, który gościł niedawno w Polsce, udzielił wywiadu twórcom filmu dokumentalnego Planet Lockdown, który wkrótce będzie miał swoją premierę. Hierarcha skomentował sytuację, jaka nastała w zachodnich społeczeństwach po podporządkowaniu ich życia machinacji politycznej, jaką jest kryzys koronawirusa.

Zapytany o zasadność wprowadzania lockdownów, stwierdził, że były one „przesadne i nieproporcjonalne” w stosunku do zagrożenia wirusem.

 „Czemu oni to robią? Nie chodzi tylko o zdrowie ludzi, ale musi istnieć inny cel, rodzaj celu politycznego, aby stworzyć nowe struktury i systemy życia społecznego, prawdopodobnie większej kontroli nad każdym z nas, a więc społeczeństwa całkowitej kontroli. A kiedy istnieje społeczeństwo totalnej kontroli… to jest bardzo blisko społeczeństwa niewolników, gdzie istnieje niewielka elitarna grupa, która kontroluje resztę” – powiedział.



Biskup Athanasius Schneider



- Mamy również prawo do prywatności, a nie do całkowitej kontroli. A kiedy nie masz prywatności, jesteś niewolnikiem. Niewolnicy nie mają prywatności. A to jest sprzeczne z godnością osoby ludzkiej – podkreślił biskup.


Hierarcha skrytykował nie tylko lockdowny, ale również coraz większy pośredni przymus przyjmowania szczepionek na COVID-19. Ze szczególnym naciskiem podtrzymał swój dotychczasowy sprzeciw wobec tych preparatów, które zostały uzyskane przy użyciu linii komórkowych pochodzących od nienarodzonych dzieci będących ofiarami aborcji.

- Musimy zawsze protestować przeciwko temu. Jeśli dopuścimy wyjątek, to nasz protest nie jest wiarygodny i to osłabia cały nasz protest przeciwko tej okropnej branży [aborcyjnej]. I będziemy de facto nieskuteczni – przekonywał bp Schneider.


Urodzony w Związku Sowieckim (na terenie obecnego Kirgistanu) konserwatywny hierarcha przypomniał doświadczenia ze swojego dzieciństwa, kiedy obserwował działalność rodziców w ramach podziemnego Kościoła. Obserwując dzisiejsze tzw. oficjalne narracje zachodniego świata, zauważa on wyraźne paralele łączące je z czasami sowieckiego terroru.

- Jeśli przedstawiasz inną opinię (mówią), należysz „grupy spiskowej”. Wyznajesz „teorię spiskową”. I stosujesz „mowę nienawiści”. To wyrażenie „mowa nienawiści” pochodzi od komunistów. Mówią: „nienawidzisz systemu sowieckiego, nienawidzisz narodu radzieckiego, ponieważ jesteś przeciwko komunizmowi” – skomentował biskup.

Analogicznie do sowieckiej propagandy, malującej obraz „pięknej rzeczywistości” w bloku wschodnim, dziś, jak wskazuje Schneider, mamy do czynienia z „praniem mózgu od rana do wieczora tak zwanymi «wiadomościami covidowymi», które nie są prawdziwe” i nie da się ich potwierdzić wobec autentycznych danych.


Jak zauważył bp Schneider, „teraz mamy dla całej ludności świata znak poddania się temu nowemu systemowi: maskę. To widoczny znak, że jesteś poddany. Nawet jeśli tak wielu naukowców i lekarzy, i ludzi o zdrowym rozsądku mówi, że maska jest naprawdę bezużyteczna… Ale to trwa, ponieważ nowy globalny system społeczny chce mieć konkretny zewnętrzny znak poddania się i wyraz ciągłej sytuacji kryzysowej, którą tworzy, a nawet rozbudowuje”.


- Mam więc nadzieję, że ludzie o zdrowym rozsądku powstaną z różnych części społeczeństwa, aby oprzeć się nowym formom dyktatury w świecie zachodnim – powiedział.


Wskazując na różne aspekty zamachu na wolność i cywilizację chrześcijańską, jaki przypuścili architekci covidowego „nowego ładu”, bp Schneider wskazał na istotną drogę, bez której nie nastąpi prawdziwa reakcja przeciwko nim.

- Społeczeństwo powinno zostać odnowione i jestem przekonany, że można je odnowić tylko z Chrystusem, jedynym królem ludzkości, Zbawicielem, i z przykazaniami Bożymi, które jedynie prowadzą ludzkość do prawdziwego szczęścia i pokoju – podkreślił.




Abp Viganò: Mamy obowiązek demaskowania oszustwa Wielkiego Resetu


Przewrotna logika architektów Wielkiego Resetu
Uwodzicielskie kłamstwo i ostracyzm społeczny
Pochód Rewolucji, czyli seria Wielkich Resetów
Nowa normalność – „wyścig ku zbiorowemu samobójstwu”
Obowiązek sprzeciwu wobec „sekty” Rothschildów, Gatesów i innych



„Mówienie prawdy, wykrzykiwanie jej z dachów, odkrywanie oszustwa i jego twórców jest świętym dziełem i żaden katolik – ani ktokolwiek, kto zachował jeszcze choćby ślad przyzwoitości i honoru – nie może uchylić się od tego obowiązku” – pisze abp Viganò w najnowszym liście pasterskim.



Abp Carlo Maria Viganò skierował list pasterski do uczestników konferencji zorganizowanej przez konserwatywnego włoskiego działacza Massimo Viglione. Organizator jest profesorem Europejskiego Uniwersytetu Rzymskiego i prezesem organizacji Konfederacja Triari. Viganò podziękował środowisku za wkład w konserwatywny opór wobec upolitycznienia pandemii koronawirusa i przedstawił swoje refleksje na temat propagowanej przez rządy konieczności społecznej i ekonomicznej restrukturyzacji, popularnie określanej mianem Wielkiego Resetu.


Włoski hierarcha i były nuncjusz apostolski w Stanach Zjednoczonych stoi w opozycji do progresywnego pontyfikatu papieża Franciszka i otwarcie krytykuje „globalistyczny” wymiar międzynarodowego kryzysu koronawirusa. 

Tym razem zdecydował się użyć mocnego porównania dla zobrazowania sposobu działania grup wpływu odpowiedzialnych za tworzenie post-covidowego „nowego ładu”. Przywołał okoliczności wywołanego przez Stalina wielkiego głodu na Ukrainie. Klęska spowodowana m. in. kolektywizacją rolnictwa była świadomym działaniem sowieckich władz, jednak nie przeszkodziło im to w utyskiwaniu na głód jako „przyczynę” cierpienia ludności.

Jak zawuaża Viganò, naiwnością byłoby pytanie zadane przez ukraińskiego chłopa: „Dlaczego Stalin nie wysyła prowiantu, zamiast zakazywać otwierania sklepów i podróżowania? Czy on nie zdaje sobie sprawy, że sprawia, że wszyscy umierają z głodu?”.

Podobnie bezsensowne, zdaniem arcybiskupa, byłoby dziś pytanie o to, czy rządy nie zdają sobie sprawy, że rujnują gospodarkę i ludzkie życie poprzez wprowadzanie covidowych obostrzeń. Jako ich skutki autor listu wymienia osłabienie opieki zdrowotnej i państwowych strategii walki z epidemią poprzez zakazywanie skutecznych metod leczenia i zastępowanie ich wątpliwymi procedurami.

„Co więcej, [rządy] zmuszają teraz obywateli – używając szantażu ciągłych lockdownów, nakazów pozostania w domu i niekonstytucyjnych «zielonych przepustek» – do poddania się szczepionkom, które nie tylko nie gwarantują żadnej odporności, ale raczej wiążą się z poważnymi krótko- i długotrwałymi skutkami ubocznymi, a także z dalszym rozprzestrzenianiem się bardziej odpornych form wirusa” – dodaje hierarcha.

- Szukanie jakiejkolwiek logiki w tym, co mówią nam media głównego nurtu, urzędnicy państwowi, wirusolodzy i tak zwani „eksperci”, jest praktycznie niemożliwe, ale ta czarująca nieracjonalność zniknie i zmieni się w najbardziej cyniczną racjonalność, jeśli tylko odwrócimy nasz punkt widzenia. Oznacza to, że musimy pozbyć się myślenia, że nasi rządzący działają z myślą o naszym dobru, a bardziej ogólnie musimy przestać wierzyć, że ci, którzy do nas mówią, są uczciwi, szczerzy i kierują się dobrymi zasadami – pisze.

Abp Viganò zauważa, że skutkiem rządowej propagandy, nadużywającej sytuacji epidemicznej do celów polityczno-ekonomicznych, jest polaryzacja nastrojów społecznych i ostracyzm wobec osób mówiących o koronawirusie z perspektywy krytyczno-naukowej. Osoby takie piętnuje się jako wyznawców „teorii spiskowych”, podczas gdy rzetelny dialog na poziomie państwowym i medialnym został praktycznie wykluczony.

- Kłamstwo uwiodło wielu, nawet wśród samych konserwatystów i tradycjonalistów. Nam samym czasem aż trudno uwierzyć, że owi kupcy nieprawości są tak dobrze zorganizowani, że udało im się manipulować informacjami, szantażować polityków, korumpować lekarzy i zastraszać biznesmenów, aby zmusić miliardy ludzi do noszenia bezużytecznych kagańców i uznania szczepionek za jedyny sposób na uniknięcie pewnej śmierci – podkreśla arcybiskup.


Abp Viganò zwraca uwagę, że przeinaczanie faktycznych problemów na użytek przewrotów społecznych ma długą historię.


„Kłamstwo jest znakiem firmowym architektów Wielkich Resetów ostatnich kilku stuleci: protestanckiej pseudoreformacji, rewolucji francuskiej, włoskiego Risorgimento, rewolucji rosyjskiej, dwóch wojen światowych, rewolucji przemysłowej, rewolucji 1968 r., upadku muru berlińskiego.

Za każdym razem, zauważcie, pozorne przyczyny tych rewolucji nigdy nie odpowiadały rzeczywistym” – pisze. Przypomina przy tym, że podobne zaostrzenia kontroli i inwigilacji społeczeństw oraz nadużywanie interwencjonizmu miały miejsce pod pretekstem różnych kryzysów, takich jak atak na Dwie Wieże i sytuacja na Bliskim Wschodzie.

Przykładem tego zjawiska jest także rewolucja liturgiczna w Kościele katolickim. Jej autorzy (komisja powołana przez Pawła VI i złożona m. in. z protestantów) pod pozorem lepszej „zrozumiałości” i „przystępności” Mszy Świętej „wymyślili zupełnie inną Mszę, ponieważ chcieli znieść pierwotną doktrynalną przeszkodę w dialogu ekumenicznym z protestantami”, jaką była liturgia oparta o wyeksponowanie ofiarnego i teocentrycznego charakteru.


- W czasie pandemii krok po kroku wmawiali nam, że izolacja, lockdowny, maski, godzina policyjna, „Msze transmitowane na żywo”, nauczanie na odległość, „smartworking”, fundusze na odbudowę, szczepionki i „zielone przepustki” pozwolą nam wyjść z zagrożenia i wierząc w to kłamstwo, wyrzekliśmy się praw i stylu życia, w sprawie których ostrzegali nas, że już nigdy nie wrócą: „Nic już nie będzie takie samo” – kontynuuje Viganò.


Duchowny określił proces poddawania się tzw. nowej normalności „wyścigiem ku zbiorowemu samobójstwu”, ponieważ godząc się na oficjalne narracje covidowe, bezwiednie przyjmujemy, że ograniczanie swobód obywatelskich w imię sytuacji kryzysowej jest rzeczą oczywistą, uprawnioną, a wręcz pożądaną.


- Naszym obowiązkiem jest demaskowanie oszustwa tego Wielkiego Resetu, ponieważ to samo oszustwo można przypisać wszystkim innym atakom, które na przestrzeni dziejów miały na celu unieważnienie dzieła Odkupienia i ustanowienie tyranii Antychrysta – pisze Viganò, wymieniając nazwiska osób składających się na „przeklętą sektę” odpowiedzialną za globalne strategie: Gates, Soros, Schwab, Rothschild, Rockefeller, Warburg. Osoby te, jak zauważa pasterz Kościoła, korzystają z autorytetu samego papieża oraz biskupów w firmowaniu proponowanych przez siebie rozwiązań światowego kryzysu.


Arcybiskup przywołał niedawne obchody rocznicy objawień fatimskich i podkreślił jak ważne jest w tym momencie przesłanie Matki Bożej o konieczności nawrócenia świata i wierności Bogu. „Mówienie prawdy, wykrzykiwanie jej z dachów, odkrywanie oszustwa i jego twórców jest świętym dziełem i żaden katolik – ani ktokolwiek, kto zachował jeszcze choćby ślad przyzwoitości i honoru – nie może uchylić się od tego obowiązku” – podkreśla Viganò.

- Czekając aż papież spełni do końca prośby Matki Bożej, poświęcając Rosję Jej Niepokalanemu Sercu, wytrwale ofiarowujmy siebie i nasze rodziny w życiu łaski pod sztandarem Chrystusa Króla. Niech z Nim króluje także nasza Najświętsza Matka i Królowa, Maryja – czytamy na zakończenie listu pasterskiego.







Kard. Müller o Wielkim Resecie i terrorze poprawności politycznej



Kard. Gerhard Müller, komentując współczesny zamach na wolność, stwierdził, że Wielki Reset i kultura negacji to totalitaryzm "w stylu koszmarów Orwella".

Kard. Gerhard Ludwig Müller, były prefekt Kongregacji Nauki Wiary i przewodniczący Papieskiej Komisji „Ecclesia Dei” (niegdyś odpowiedzialnej za duszpasterstwo dla osób przywiązanych do tradycyjnej Mszy Świętej) udzielił wywiadu niemieckiemu prawnikowi i autorowi książek Lotharowi Rilingerowi.

Głównym tematem rozmowy był zamach na wolność, jaki przeprowadzają obecnie elity polityczne i oligarchia finansowa z jednej strony, a potężne lobby ideologiczne związane z lewicą z drugiej.

„Duch i wolność nie mogą być oddzielone” – powiedział kard. Müller, wskazując, że niedopuszczalna jest sytuacja, w której w debacie akademickiej wyklucza się profesorów pod dyktando „genderowych aktywistów, zelotów Black Lives Matter i fanatyków LGBT”.

- W końcu Sokrates został skazany na śmierć przez polityków o pośledniej pozycji, a Arystoteles wystrzegał się demokracji, która przeradza się w rządy motłochu, „aby nie dać Ateńczykom drugiej szansy na zgrzeszenie przeciwko filozofii” – wskazał niemiecki hierarcha.


Zapytany o polityczne aspekty kryzysu koronawirusa, kardynał wskazał na grupy wpływu i ich wątpliwe koncepcje na temat przyszłości świata.

 „To jest próba na wielką skalę. Amerykańscy supermiliarderzy, giganci technologiczni i przemysł farmaceutyczny próbują narzucić całemu światu swój nędzny pogląd na ludzkość i swój ograniczony gospodarczo światopogląd w połączeniu z modelem chińskiej partii komunistycznej, kładąc podwaliny i umożliwiając Wielki Reset po korona-kryzysie” – zauważył.


Kardynał zwrócił uwagę na psychiczne uwarunkowanie, które sprawia, że ludzie tak łatwo podążają za architektami nowego porządku: 

„Miło jest należeć do wspólnoty, w której wszyscy są tacy sami, myślą tak samo, czują to samo, do wspólnoty jednorodnej w oburzeniu na dysydentów i pełnej podziwu dla odważnych bohaterów aprobowanych przez możnych”.

Zapytany o tzw. kulturę negacji (cancel culture), jaką uprawiają dziś lewicowe rządy i lobby oraz o terror poprawności politycznej, kard. Müller ocenił:

 „To jest po prostu barbarzyństwo, intelektualny wandalizm, naśladowanie totalitaryzmów XX wieku w stylu koszmarów Orwella” i dodał ironicznie:

„Należy raczej mówić o sępach kultury (vulture culture), kulturze sępów”. Kultura negacji (czyli podważanie fundamentów zachodniej cywilizacji przez neomarksistowskie reinterpretacje) to zdaniem hierarchy „po prostu inne określenie na pranie mózgu, które komuniści w Chinach i Związku Sowieckim rozwinęli do najwyższej perfekcji”.

Były prefekt Kongregacji Nauki Wiary i honorowy profesor Uniwersytetu Ludwika i Maksymiliana w Monachium skomentował również forsowanie w Niemczech tzw. języka genderowego (unikanie określania płci wyłącznie jako męskiej albo żeńskiej na gruncie językowym) jako standardu dyskusji akademickiej.

- Język genderowy nie jest kryterium naukowym, ale instrumentem dominacji miernot, lichych intelektualnie i autorytarnych liderów o mentalności strażników więziennych. Zdecydowana większość Niemców kategorycznie odrzuca nadużywanie języka do mentalnego terroryzowania ludzi – podkreślił.

Kard. Gerhard Müller zakończył wywiad uniwersalnym stwierdzeniem, że dzisiejsze zmaganie się sił merytorycznej argumentacji z siłami ideologicznego terroru to „odwieczna debata między duchem wolności a bigoterią władzy, między indywidualnością a wymuszonym naśladownictwem”.




Abp Jędraszewski w Tatrach:


"Będą bronić praw zwierząt i nawet traw. Ale człowieka będą uważać za szkodnika"



3 lipca 2021




Uroczystościom 160. rocznicy objawień Matki Bożej Jaworzyńskiej przewodniczył abp Marek Jędraszewski. W homilii wygłoszonej z ołtarza polowego metropolita krakowski przypomniał przesłanie Matki Bożej Królowej Tatr. 

Zwrócił też uwagę na księgi pamiątkowe, a w szczególności na zapisy pielgrzymów z czasów stanu wojennego, którzy prosili Boga o „lepsze jutro".

- Tamten system, ateistyczny i komunistyczny, chciał nas oderwać od Boga. Chciał sprawić, abyśmy żyli bez niego. Została naruszona podstawowa relacja, bez której wszystko zaczyna tracić ład i porządek. Potem została naruszona relacja z sobą samym, bo polskie społeczeństwo było podlegane permanentnej ideologii kłamstwa, za którym szło zniewalanie ludzkich umysłów. Nie można było wtedy czuć się ze sobą dobrze – mówił abp Marek Jędraszewski.

Następnie metropolita krakowski porównał ustrój komunistyczny do „współczesnych ideologii" głoszących zbyt dużą wolność jednostki.

- Wydarzenia sprzed 40 lat każą nam myśleć o tym, co się dzieje obecnie. O współczesnym naruszaniu czterech podstawowych płaszczyzn i relacji. Ta ideologia pochodzi z Zachodu, ale swoje źródło ma w ideologii marksistowskiej. Chce się zaproponować taki styl myślenia, jakoby Pana Boga nie było. A jak nie ma Boga, to jak mówił Fiodor Dostojewski, można człowiekowi wszystko wmówić i wszystko wprowadzić – mówił Jędraszewski.



Duchowny skrytykował deklarację Parlamentu Europejskiego, która zdaniem metropolity „piętnuje Polski naród jako homofobów i jako tych, którzy nie chcą uznać wolności drugiego człowieka".

- Absolutyzuje się człowieka, który wydaje się, że może wszystko. Nawet zmienić to, czy ktoś jest kobietą czy mężczyzną. Może przedefiniować to, czym jest rodzina i jak powinno wyglądać życie wspólnotowe – mówił abp Marek Jędraszewski. - Co to za wolność, którą chcą nam zaproponować? Do czego oni chcą doprowadzić? Do wielkiej katastrofy demograficznej, która i tak dotyka nasz naród?

Przewodzący mszy świętej arcybiskup zaznaczył, że w Polsce trwa zamieszanie kulturowe, w którym zderzają się grupy osób postępowych i konserwatywnych.

- Skąd ta pochwała zabijania dziecka nienarodzonego? Będą bronić praw zwierząt i nawet traw. Ale człowieka będą uważać za szkodnika, którego najlepiej żeby na świecie nie było. Wydaje się, że ci ludzie chcą doprowadzić świat zachodni do samozagłady w imię jakichś dziwnych do zrozumienia, niepogodzenia ze zdrowym rozsądkiem, ideologii – mówił pod koniec homilii abp Marek Jędraszewski.





https://zakopane.wyborcza.pl/zakopane/7,179294,27285942,abp-jedraszewski-na-rusinowej-polanie-ci-ludzie-chca-doprowadzic.html


https://dorzeczy.pl/swiat/189825/kard-mueller-o-wielkim-resecie-i-terrorze-poprawnosci-politycznej.html?utm_source=dorzeczy.pl&utm_medium=feed&utm_campaign=rss_feed


https://dorzeczy.pl/swiat/185308/abp-vigano-mamy-obowiazek-demaskowania-oszustwa-wielkiego-resetu.html


https://dorzeczy.pl/religia/189714/bp-schneider-restrykcje-covidowe-i-spoleczenstwo-niewolnikow.html